Dziewczyny wystartowały! Tekst i zdjęcia: magazyn X cross Puchar Kobiet stał się faktem. Mimo sarkastycznych komentarzy niedowiarków (zwłaszcza tych, którzy uważają, że miejsce kobiety jest w kuchni, a nie na maszynie startowej) na torze w Człuchowie byliśmy świadkami wyjątkowego wydarzenia. Oto po raz pierwszy, tak licznie pojawiły się na motocyklach dziewczyny Szczęśliwe i gotowe do walki. W barwnych kombinezonach wzbudzały entuzjazm kilkutysięcznej publiczności już podczas przejazdu treningowego. Joasia Miller, Żaneta Zacharewicz, Wiktoria Horodyńska, Kinga Gajewska, Alicja Brudniak, Monika Kaniewska, Kamila Kardasz, Kasia Śrom i Ola Rybczyńska (niestety przeziębienie wzięło górę) oto bohaterki tego wydarzenia. Przyjechały z różnych stron Polski (niektóre z bardzo odległych), aby wziąć udział w zawodach. Początkowo nieco stremowane, ale zmobilizowane, by jak najlepiej zaprezentować swoje umiejętności. Wyścig, który miał rozpocząć się w samo południe, poprzedziło spotkanie z zawodniczkami, które poprowadzili Dyrektor Pucharu Elżbieta Marcinkiewicz (PZM), Ewa Jeżak i Krzysztof Hipsz (X cross) pomysłodawcy całego przedsięwzięcia. Oczywiście ten moment wykorzystali skwapliwie fotoreporterzy, pojawiły się też kamery kilku stacji telewizyjnych. Wszyscy mieli świadomość, że oto uczestniczą w historycznym wydarzeniu, tak bowiem urealnił się projekt powołania do życia Pucharu Polski Kobiet w Motocrossie 2011, zainicjowany przez miesięcznik X cross.
W końcu nadszedł moment, w którym dziewczyny stanęły na maszynie startowej. Wyglądały naprawdę wspaniale. 15 sekund... 10 5 i ruszyły. Jak należało się spodziewać, jako pierwsza Joasia Miller. Mimo poważnej operacji kolana, którą przeszła jakiś czas temu, przewodziła całej stawce od początku do końca.
O pechu może mówić Kinga Gajewska, która jeszcze na prostej startowej nie opanowała maszyny i wpadła na swoją koleżankę. Jednak w ciągu 15 minut nadrobiła straty i zameldowała się na mecie jako szósta. Ale i pozostałym dziewczynom nie można było odmówić woli walki. Widowiskowe hopy Żanety i Wiktorii, zażarty bój, jaki stoczyły jadące na końcu stawki Katarzyna i Kamila, konsekwentna i równa jazda Moniki i Alicji spodobały się licznie zgromadzonym fanom motocrossu. Wyścig trwał 15 minut i dwa okrążenia, wszystkie dziewczyny szczęśliwie dojechały do mety. Wszystkie jak jeden mąż (a raczej w tym przypadku żona) podjechały do miejsca, gdzie najlepsze trzy zawodniczki stanęły na pudle, ale oklaski, wuwuzele i owacja skierowane były do każdej uczestniczki wyścigu. Każda też otrzymała zestaw upominków, ufundowanych przez Kenny Polska. Bell (kosmetyki), MotoX.pl i MotoCross.info.pl. Powiedziały po wyścigu: Joanna Miller: pojechałam mimo nie najlepszej formy, ale nie wyobrazałam sobie, żeby mogło mnie zabraknąć na takiej imprezie. Trzymam kciuki, aby w przyszłym roku było nas jeszcze więcej. Kinga Gajewska: wiedziałam, że będzie super. I było. Wszystkie się już zaprzyjaźniłyśmy, świetnym pomysłem było to, że wydzielono dla nas oddzielne miejsce w parku maszyn, gdzie mogłyśmy się lepiej poznać. Do tej pory startowałam głównie w cross country i dlatego nie wyszedł mi trochę start, ale do przyszłorocznych zawodów będę już przygotowana na sto procent. Alicja Brudniak: musiałam przejechać prawie tysiąc kilometrów, żeby wystartować w Człuchowie. Ale było warto! Nareszcie można było powalczyć, a nie ciągnąć się w ogonie podczas zawodów, na których startują faceci.
Ostateczne wyniki: 1. Joanna Miller (AMK Człuchów) KTM 2. Żaneta Zacharewicz (KM Cisy Nowogard) Suzuki 3. Wiktoria Horodyńska (KKM Wena Kielce) Honda 4. Monika Kaniewska N/Z Honda 5. Alicja Brudniak N/Z KTM 6. Kinga Gajewska (kobiety.pl) Honda 7. Katarzyna Śrom (OKM Ostrów) Yamaha 8. Kamila Kardasz (A. Opole) Yamaha