Głos Starokatolicki nr. 2 (4)/2019

Podobne dokumenty
Carlo Maria MARTINI SŁOWA. dla życia. Przekład Zbigniew Kasprzyk

Archidiecezjalny Program Duszpasterski ROK B OKRES PASCHALNY. Komentarze do niedzielnej liturgii słowa

List Pasterski na Adwent AD 2018

Chwila medytacji na szlaku do Santiago.

a przez to sprawimy dużo radości naszym rodzicom. Oprócz dobrych ocen, chcemy dbać o zdrowie: uprawiać ulubione dziedziny sportu,

KOŚCIÓŁ IDŹ TY ZA MNIE

250 ROCZNICA USTANOWIENIA ŚWIĘTA NAJŚWIĘTSZEGO SERCA PANA JEZUSA

ŚWIĘTYMI BĄDŹCIE. MATKA ZOFIA CZESKA

Czy Matka Boska, może do nas przemawiać?

ADWENT, BOŻE NARODZENIE I OKRES ZWYKŁY

Ewangelizacja O co w tym chodzi?

Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie

5 WSTĘP Co zabrać ze sobą? Po drugim tygodniu Ćwiczeń duchownych, który oddajemy do Państwa rąk, to kolejny trzeci już tom z minikolekcji rekolekcyjne

Jesper Juul. Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem

Co to jest miłość - Jonasz Kofta

Cele nauczania w ramach przedmiotu - religia.

Nie ma innego Tylko Jezus Mariusz Śmiałek

Pozycja w rankingu autorytetów: 1

Program Misji Świętej w Gromadnie września 2015 r.

W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego

Bóg bliski człowiekowi

SŁUŻYĆ BOGU TO SZUKAĆ DRÓG DO LUDZKICH SERC

Nowenna do Najświętszego Serca Jezusowego. Wpisany przez Administrator piątek, 11 kwietnia :32 - DZIEŃ 1

Bóg a prawda... ustanawiana czy odkrywana?

Nabożeństwo powołaniowo-misyjne

Proszę bardzo! ...książka z przesłaniem!

Bóg Ojciec kocha każdego człowieka

Celebracja zamknięcia Roku Wiary

Potem wyprowadził go na dwór i rzekł: Spójrz ku niebu i policz gwiazdy, jeśli możesz je policzyć! I rzekł do niego: Tak liczne będzie potomstwo

Ze Zmartwychwstałym w społeczeństwie. Podręcznik do religii dla I klasy szkoły zawodowej

Temat: Sakrament chrztu świętego

Podziękowania dla Rodziców

Triduum Paschalne. Krzyż. Wielki Czwartek Msza Wieczerzy Pańskiej.Po Mszy św. adoracja Najświętszego Sakramentu w Ciemnicy do godz

Najczęściej o modlitwie Jezusa pisze ewangelista Łukasz. Najwięcej tekstów Chrystusowej modlitwy podaje Jan.

OKRES ADWENTU I BOŻEGO NARODZENIA

Istotą naszego powołania jest tak całkowite oddanie się Bogu, byśmy byli jego ślepym narzędziem do wszystkiego, do czego tylko Bóg nas zechce użyć.

1 Rozważania na każdy dzień. Cz. IX Marcin Adam Stradowski J.J. OPs

Boże Narodzenie 2018 i Nowy 2019 Rok Drodzy w Chrystusie Panu,

Modlitwa zawierzenia rodziny św. Janowi Pawłowi II

Słowo Życia Wrzesień 2010

2 NIEDZIELA PO NARODZENIU PAŃSKIM

Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym.

1 Rozważania na każdy dzień. Cz. IV Marcin Adam Stradowski J.J. OPs

LITURGIA DOMOWA. Spis treści. Modlitwy w rodzinach na niedziele i uroczystości. Gliwice 2015 [Do użytku wewnętrznego]

Chrzest. 1. Dziękuję za uczestnictwo w Sakramencie Chrztu Świętego

MISJE PRZYSZŁOŚCIĄ KOŚCIOŁA

Świątynia Opaczności Bożej - Łagiewniki. Akt oddania się Bożenu Miłosierdziu Historia obrazu Jezusa Miłosiernego. Obraz "Jezu ufam Tobie"

MATKI BOŻEJ MIKOŁOWSKIEJ

I. Ty ścieżkę życia mi ukażesz

WSTĘP. Ja i Ojciec jedno jesteśmy (J 10, 30).

Uroczystość przebiegła godnie, spokojnie, refleksyjnie właśnie. W tym roku szczęśliwie się zbiegła z wielkim świętem Zesłania Ducha Świętego.

MISJE ŚW. W PARAFII TRÓJCY ŚWIĘTEJ W LEŚNICY

Pięćdziesiątnica i Paruzja. 2. Jak być lojalnym wobec Pana i swego dziedzictwa kościelnego: proroctwo i instytucja

PRACA ZBIOROWA ELŻBIETA GIL, NINA MAJ, LECH PROKOP. ILUSTROWANY KATALOG POLSKICH POCZTÓWEK O TEMATYCE JAN PAWEŁ II. PAPIESKIE CYTATY I MODLITWY.

Aktywni na start. Podkowa Leśna 6-8 stycznia 2012r.

Jezus przed swoim ukrzyżowaniem w modlitwie do Ojca wstawiał się za swoimi uczniami (i za nami).

S P O T K A N I E ZE S Ł O W E M

2. Na to zaś wszystko przyobleczcie miłość, która jest więzią doskonałości (Kol 3, 14).

Nawrócenie prowadzi do świadectwa

Jak mam uwielbiać Boga w moim życiu, aby modlitwa była skuteczna? Na czym polega uwielbienie?

KATARZYNA POPICIU WYDAWNICTWO WAM

ROK SZKOLNY 2016/2017

A sam Bóg pokoju niechaj was w zupełności poświęci, a cały duch wasz i dusza, i ciało niech będą zachowane bez nagany na przyjście Pana naszego,

Dlaczego bywa ciężko i jak nabierać sił?

Miłość drogą głoszenia Ewangelii

Źródło: ks. Andrzej Kiciński,,Historia Światowych Dni Młodzieży * * *

LITURGIA DOMOWA. Spis treści. Modlitwy w rodzinach na niedziele Okresu Wielkiego Postu Gliwice 2016

ZELATOR. wrzesień2016

KERYGMAT. Opowieść o Bogu, który pragnie naszego zbawienia

3 dzień: Poznaj siebie, czyli współmałżonek lustrem

MODLITWA MODLITWA. Dla ułatwienia poszczególne zadania oznaczone są symbolami. Legenda pozwoli Ci łatwo zorientować się w znaczeniu tych symboli:

Jezus prowadzi. Wydawnictwo WAM - Księża jezuici

Zauważamy, że nowe sytuacje w rodzinach, a także w życiu społecznym, ekonomicznym, politycznym i kulturalnym. domagają się

Tekst zaproszenia. Rodzice. Tekst 2 Emilia Kowal. wraz z Rodzicami z radością pragnie zaprosić

Co to jest? SESJA 1 dla RODZICÓW

Czy znacie kogoś kto potrafi opowiadać piękne historie? Ja znam jedną osobę, która opowiada nam bardzo piękne, czasem radosne, a czasem smutne

ZAPROSZENIE NA MISJE PARAFIALNE 9 marca - 16 marca 2014 rok BÓG JEST MIŁOŚCIĄ

Niedziela Chrztu Pańskiego (2) Mt 3, Nowe stworzenie II Niedziela Zwykła J 1, Rozpoznać Jezusa III Niedziela Zwykła Mt 4,

Kazanie na uroczystość ustanowienia nowych animatorów. i przyjęcia kandydatów do tej posługi.

drogi przyjaciół pana Jezusa

Studium Katechetyczne Wychowując w Wierze tłumaczenie po Polsku. OBJAWIENIE W PIŚMIE ŚWIĘTYM I TRADYCJI

SŁOWO BISKUPA GLIWICKIEGO NA III NIEDZIELĘ ADWENTU. Bądźmy uczniami Chrystusa

Jezus do Ludzkości. Modlitwy Litanii (1-6) przekazane przez Jezusa Marii od Miłosierdzia Bożego

Program nauczania biblijnego uczniów klas gimnazjalnych. Program powstaje pod kierunkiem Elżbiety Bednarz

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.

Bogate żniwo dusz w muzułmańskim kraju

Modlitwa ciągła nieustająca dopomaga do działania we wszystkim w imieniu Pana Jezusa, a wtenczas wszystkie zwroty na siebie ustają.

9 STYCZNIA Większej miłości nikt nie ma nad tę, jak gdy kto życie swoje kładzie za przyjaciół swoich. J,15,13 10 STYCZNIA Już Was nie nazywam

ODKRYWCZE STUDIUM BIBLIJNE

Nowenna do św. Charbela

i nowe życie w Chrystusie. W Obrzędzie chrztu dorosłych kapłan pyta katechumena: O co prosisz Kościół Boży?, a ten odpowiada: O wiarę.

VII PIELGRZYMA ŻYWEGO RÓŻAŃCA

Jan Paweł II JEGO OBRAZ W MOIM SERCU

2. W kalendarzu liturgicznym w tym tygodniu:

Rozmowa z KS. TOMASZEM ROSĄ kapłanem archidiecezji warmińskiej, obecnie misjonarzem w Tanzanii

Rozwój ku pełni człowieczeństwa w nauczaniu Papieża Jana Pawła II

Rysunek: Dominika Ciborowska kl. III b L I G I A. KLASY III D i III B. KATECHETKA: mgr teologii Beata Polkowska

PRZEDMIOTOWY SYSTEM OCENIANIA Z RELIGII KLASA I

Kościół Boży w Chrystusie PODSTAWA PROGRAMOWA DLA SZKÓŁ PODSTAWOWYCH

Wpisany przez Administrator czwartek, 07 kwietnia :25 - Poprawiony czwartek, 07 kwietnia :47

Transkrypt:

Nr. 2 (4)/2019 Narodowy Kościół Katolicki

SŁOWO REDAKTORA Drodzy Czytelnicy! Z wielką radością w tym wakacyjnym czasie oddajemy w Wasze ręce kolejny numer naszego czasopisma Głos Starokatolicki. Pismo to jest kierowane nie tylko do wiernych naszego Kościoła, ale do wszystkich ludzi bez względu na przynależność konfesyjną czy też wyznawaną religię. W naszym czasopiśmie chcemy przedstawiać tematy związane z szeroko rozumianym pojęciem religii. Będziemy publikować artykuły nie tylko odnoszące się do starokatolicyzmu, ale do całego chrześcijańskiego świata, innych religii czy także różnych aspektów życia społecznego. Oczywiście w centrum naszego zainteresowania znajdzie się starokatolicyzm. Jest to kolejny numer naszego czasopisma w tym roku. W tym radosnym czasie, gdy przeżywamy wakacje, urlopy, wyjazdy, spędzamy czas z rodziną czy przyjaciółmi to pamiętajmy też w tym czasie o Bogu. Wakacje to czas spędzony też z Bogiem. Polecam artykuł Biskupa Roberta o tym wyjątkowym czasie, artykuł Biskupa Artura o umiejętności wybaczania i szereg innych ciekawych artykułów. Mimo, że est to nasz kolejny numer to na pewno nie ustrzegliśmy się przed błędami w nim. Jeśli coś Wam Drodzy czytelnicy nie podoba się w nim to uprzejmie prosimy o uwagi i zapraszamy do współpracy przy tworzeniu Głosu Starokatolickiego. Prosimy nie tylko krytykujcie ale pomóżcie. Razem możemy więcej! Radosnego czasu wakacyjnego wypoczynku! Z pasterskim błogosławieństwem + Grzegorz Wyszyński

Synod Kościoła Msza Krzyżma Posługa akolitatu Nasz Kościół w dniach 12-14 marca 2019 zgromadził się w Gdańsku. Był to szczególny czas dla naszego Kościoła, który obfitował w ważne wydarzenia. Był to czas naszego bycia razem jako Wspólnota, czas wspólnej modlitwy i radości. W dniu 13 marca z uwagi na to, że nasi kapłani są rozproszeni po całej Polsce i w Wielkim Tygodniu mają też swoje obowiązki zawodowe i rodzinne sprawowaliśmy Msze Krzyżma z poświeceniem olei. Mszy przewodniczył JE Ks. Bp Grzegorz Wyszyński. W tym też dniu III Sesja I Synodu Generalnego podjęła szereg uchwał wpływających na jego rozwój i regulujących kwestie prawne czy doktrynalne. Podczas Synodu wybrano biskupa pomocniczego dla Diecezji Polskiej Kościoła, którym został JE Ksiądz Biskup Elekt Artur Miłański dotychczasowy Wikariusz Biskupi Diecezji Polskiej.

Kolejny dzień przyniósł nam kolejną radość. W Niedziele Meki Pańskiej zwaną Niedzielą Palmową posługę akolitatu otrzymał Kleryk Wiesław Pieczurczyk. Księdzu Klerykowi Akolicie Wiesławowi gratulujemy i otaczamy modlitwą. Nie zabrakło też czasu na relaks i rekreacje

Nowi Słudzy Pana W dniach 23-26 maja 2019 w Gdańsku odbył się zjazd formacyjny naszego Kościoła na który przyjechał nasz Pierwszy Biskup Jego Ekscelencja Robert Matysiak. Był to piękny czas dla naszej wspólnoty czas bycia razem, wspólnej modlitwy i rozmów na temat przyszłości i działalności Kościoła. W czasie tego zjazdu w dniu 25 maja 2019 JE Biskup Robert Matysiak-Pierwszy Biskup Kościoła udzielił sakry biskupiej JE Biskupowi Arturowi Miłańskiemu, zaś współkonsekratorem był Ordynariusz Diecezji Polskiej- JE Biskup Grzegorz Wyszyński. W tym też dniu JE Biskup Grzegorz Wyszyński udzielił święceń prezbiteratu księdzu diakonowi Krzysztofowi Pawlusowi. Natomiast dzień wcześniej udzielił święceń diakonatu klerykowi akolicie Mariuszowi Zielińskiemu. Nowo wyświęconych ogarniamy swoją modlitwą. Jezu, nasz Najwyższy Kapłanie i Nauczycielu, pobłogosław Pierwszego Biskupa, naszych biskupów i kapłanów. Uczyń kapłanów silnymi w wierze, świętymi w czynie gorliwymi w pracy apostolskiej. Napełnij ich świętością aniołów, mocą męczenników, wiarą wyznawców. Pomóż im nawracać grzeszników, oświecać błądzących nauczać tych, którzy Ciebie nie znają. Umacniaj ich radością w trudach, cierpliwością w prześladowaniach wytrwałością w walkach. Utwierdzaj ich w miłości do maluczkich, w gorliwość przy nauczaniu młodzieży, w miłosierdziu dla biednych w litości nad grzesznikami. Pobłogosław słowom przez nich głoszonym w Kościele, w katechezie, w konfesjonale, przy łożu chorych. Strzeż ich przed zakusami szatana, przed wpływami złych ludzi. Spraw, by byli wierni w służbie Bożej, święci w życiu. Daj nam. Panie, świętych biskupów, kapłanów i zakonników. Spraw. Panie, abyśmy jako lud Twój wybrany, zdążali do Ciebie pod przewodnictwem Twoich kapłanów, wspierali ich wysiłki duszpasterskie, ich apostolskie działanie, upraszali nowe powołania do Winnicy Twojej. Amen.

...ARTURZE, MIŁUJ NIEPRZYJACIÓŁ SWOICH... Pamiętam jak dziś, że telefon zadzwonił tamtego dnia przed południem. Odebrałem. Po drugiej stronie słuchawki usłyszałem słowa, które bolą do dziś: oszuści, przebierańcy, kłamcy Był 20 maja i tylko jeszcze 4 dni do ważnych dla naszej Wspólnoty wydarzeń. Ten telefon, ten jeden telefon postawił dosłownie wszystko pod wielkim znakiem zapytania. Parę godzin później, do mych rąk trafiła treść maila, który został rozesłany do najważniejszych agend miasta Gdańska: Urzędu Miasta, Zarządu Stadionu i Kurii KRK. Rozesłany przez chyba...nieprzyjaciela. Z racji powagi jego treści pozwolę przytoczyć sobie jego pełną treść: Powyższa lektura nie pozostawiała złudzeń. Nawet najmniejszych. Komuś bardzo naszej Wspólnocie przychylnemu zależało na grubej intrydze. Na wbiciu ostrza szpady nienawiści w grupę osób, które chyba nawet w najśmielszych oczekiwaniach czegoś takiego się nie spodziewały. I temu komuś zamiar ów się udał Co w takiej chwili, co w takim momencie może uczynić człowiek? Sięgnąć po prawo odwetu?! Przejść obojętnie nad treścią tego paszkwila i jego konsekwencjami i jak gdyby nigdy nic, dalej iść przed siebie?! Niepodobna!!!

Wiele myśli kołatało wtedy w mej rozgrzanej głowie. Wiele scenariuszy obierałem w swych zamiarach, jako pewnik mych za chwilę mających nastąpić działań. I kiedy tak pobudzony do reagowania na to szalbierstwo, szukałem prawa świętego odwetu, przypomniałem sobie, że ja jestem przecież kapłanem Nagle wszystko stanęło dosłownie dęba! Z jednej strony ja, który lubię zadawać celną ripostę i bić się o swoje, a z drugiej strony ja, kapłan starokatolicki. Zacząłem się uspokajać. Impuls chęci odwetu zaczął ustępować w mym sercu miejsca chłodnej, rzeczowej analizie. Zacząłem myśleć, jak uczeń Jezusa Chrystusa. I kiedy tak zastanawiałem się nad dalszym swym postępowaniem, przypomniałem sobie jeden z naszych formacyjnych zjazdów, bodajże grudniowy, kiedy to przed całą Wspólnotą głosiłem słowo o miłowaniu nieprzyjaciół. Pozwólcie, że słowa tamtej grudniowej homilii teraz przytoczę: Właściwie to na tym powinienem zakończyć swoją homilię. Po przeczytaniu słów dzisiejszej Ewangelii zdjąć szaty kapłańskie, w które jestem odziany i złożyć je w kostkę u stóp Ołtarza. Właściwie to powinienem ustąpić teraz miejsca, komuś bardziej godnemu ode mnie w tej materii. Bo...ja nie umiem kochać nieprzyjaciół! Nie umiem obdarzyć uczuciem miłości tych, którzy mówią o mnie źle, którzy obgadują mnie i czasem nawet źle mi życzą. A Ty, Jezu Chryste każesz mi ich wszystkich kochać?! Czy to nie szaleństwo?!!! Chciałoby się powiedzieć: Panie Jezu! Czy to nie jest zwyczajna literówka w tekście dzisiejszej perykopy?! Czy to nie jest jakiś psikus z Twojej strony?! Ja mam kochać nieprzyjaciół?! Czy to jest w ogóle możliwe?!!! Pikanterii sprawie dodaje jeszcze fakt, że Autor tych słów powiedział to całkiem serio, świadomie, do swoich umiłowanych uczniów - i co najważniejsze, pozostał do końca wierny tym słowom, bo gdy umierał na Krzyżu zbawienia, dało się wyraźnie słyszeć, co ewangeliści skrupulatnie zapisali: Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą co czynią...

Jezus modlił się za swoich nie tylko nieprzyjaciół. On poszedł krok, dwa kroki dalej, gdyż modlił się za swoich katów i oprawców. A więc Boski Mistrz nie pozostawia nam żadnych złudzeń w tym jakże nabrzmiałym dla niejednego z nas obszarze. Czy to jest w ogóle możliwe?! Kochać, miłować tych, którzy nam złorzeczą??? Owszem, był w historii przypadek św. diakona Szczepana męczennika, która wołał za swoimi mordercami; był przypadek św. Maksymiliana Marii Kolbego, który nie złorzeczył niemieckiemu oprawcy, ale świadomie, po dokonaniu wyboru życia, ze spokojem i zapewne modlitwą na ustach poszedł do bunkra na pewną śmierć za Brata w imię największej Miłości. Ale ja to nie św. Szczepan, czy Maksymilian Maria Kolbe! Czy zatem może słowa dzisiejszej Ewangelii mnie nie dotyczą Panie Jezu?! Niestety nie! Nic bardziej mylnego Arturze! Te słowa Chrystus kieruje bezpośrednio do Ciebie i do każdego z osobna. I to właśnie teraz! Ta dzisiejsza perykopa to kontynuacja kazania na Górze, kazania Miłości. Jezus precyzyjnie w nim nakreślił kształt postawy, której oczekuje od swoich uczniów. Ma świadomość, że kochając tych co są z nami, co nam sprzyjają niczego szczególnego w naszym ziemskim życiu nie wnosimy. Nic nie zyskujemy! Bo czyż tego samego nie czynią i poganie? A więc ci, co nie znają słów ewangelii Pana. Jezus zatem świadomie chce i oczekuje od nas znacznie więcej! Zatem my, chrześcijanie, czy tego chcemy, czy nie chcemy, musimy wznieść się ponad codzienną przeciętność. Musimy pójść o ten jeden krok dalej, niż dzisiejszy świat, który kipi wprost od nienawiści i żądzy odwetu. Gdzie ten, który przebacza, albo się nie mści na swych oprawcach jawi się jako zwykły frajer i głupiec!!! A my, zgodnie z zaleceniem i nakazem Chrystusa mamy iść na przekór wszystkiemu i pod prąd!!! Miłujcie Waszych nieprzyjaciół... Myślę całym sobą, od czubka mej głowy po pięty obu nóg, że to naprawdę trudne polecenie, ta swoista zachęta do bycia doskonałym tak, jak doskonały jest Ojciec nasz w niebie. Ale, czy na pewno jest ono do końca nie niemożliwym w realizacji? Chcę wyznać Wam kochani szczerze i bez nuty obłudy z mojej strony, że w ostatnim czasie często przywoływałem w prywatnej modlitwie te ewangeliczne słowa, bo czułem, że daleko mi do miana ucznia Jezusa Chrystusa, bo uczciwie przed Wami wyznaję w tej chwili, że nie umiem kochać tych, na których On wyraźnie wskazuje w dzisiejszej ewangelii. Ale wiecie, co? Otóż chcąc choć trochę, być bliżej tej zachęty zacząłem modlić się w intencji tych, których trudno jest mi nazwać przyjaciółmi. I nie modliłem się słowami, w których prosiłem dla nich o błogosławieństwo, czy zdrowie i lata długiego życia w dostatku: modliłem się o to, by także i tym osobom dziś świeciło słońce. Tak zwyczajnie, tak po prostu! I uwierzcie proszę, że za każdą taką modlitwą było mi lżej!!! Ktoś z was być może powie w tej chwili, że to może to za mało. Być może to zwyczajne n i c, ale myślę, że od tego trzeba właśnie wyjść, od tego właśnie należy rozpocząć wprowadzać słowa

dzisiejszej perykopy ewangelicznej w życie. W naszą codzienność, aby być posłusznym słowom naszego Mistrza. Modlić się o słońce, o wodę, o uśmiech także dla tych, co nam złorzeczą... Gdy jako kapłan słyszę czasami w trakcie rozmowy, że penitent, czy rozmówca mówi do mnie, że nie umie komuś tam wybaczyć, że aż wszystko go rwie dosłownie z bólu, na myśl o kimś za wyrządzoną krzywdę, to myślę i czuję, że ręce same mi się wiążą w geście niemocy, co do udzielenia rozgrzeszenia, ale kiedy ów ktoś mówi dalej, że mimo całego tego bólu wspomni czasem o tej osobie w modlitwie na duszy robi się jakoś radośniej. I to jest właśnie wypełnianie słów dzisiejszej Ewangelii!!! Zacznijmy zatem od modlitwy za tymi, którzy jakoś nie leżą nam na sercu. Jakoś nam doskwierają w głowie i powodują, że świat jest dla nas mniej różowy...a będziemy o wiele bliżej Królestwa Niebieskiego, do którego wszyscy w ostatecznym rozrachunku ze Stwórcą pragniemy dotrzeć. Amen. Dwa razy przeczytałem głoszoną przeze mnie w grudniu homilię. Powoli zaczęło do mnie docierać, że chyba teraz nadszedł czas swoistego egzaminu prawdy z głoszonych przeze mnie nauk w imię Jezusa Chrystusa z Nazaretu. Było naprawdę ciężko i trochę to trwało. Jednak ostatecznie postanowiłem nie drążyć dalej sprawy. Nie żyć palącym pragnieniem odwetu. Nie dać pożywki złu, które i tak zwyciężyło w autorze tej przykrej wiadomości. Autorze tych przykrych słów, twórco bólu i smutku wiedz, że w imię Miłości do Jezusa nie chcę dalej siać nienawiści. Nie chcę przyłożyć i ja mych rąk do pługa intrygi, którą przeciw nam uknułeś. Chcę zapomnieć. I niech to wystarczy Na koniec zaś udzielam Ci szczerego błogosławieństwa, bo o to prosił mnie mój Pan, którego chcę i pragnę z całego mego serca być wiernym uczniem. Czy pójdziesz tą samą drogą..? bp Artur Miłański

Refleksje wakacyjne Okres wakacji jest zachętą do napisania kilku słów refleksji nad tym, trwającym czasem odpoczynku i przygotowania do kolejnych miesięcy, jakie są przed nami. Dla wielu z nas jest lub będzie to czas zasłużonego odpoczynku, wyjazdów, poznawania nowych pięknych miejsc, ciekawych osób, dla rolników zaś trwające wakacje to czas ciężkiej pracy na polach. Czas wakacji to Boży dar, który winniśmy wykorzystać i przeżyć jak najlepiej. Świadomość odpowiedzialności za ten dany nam czas musi skłaniać nas do refleksji, co zrobić aby go nie zmarnować, lecz sprawić, że będzie to czas mądrego odpoczynku i wzrastania w mądrości u Boga i u ludzi (por. Łk 2,52). Głównym tematem, nad którym chciałbym się pochylić w moich refleksjach wakacyjnych jest nasza świadomość wiary. Często w rozmowach, nawiązujemy do świadomości osób wierzących. Wakacje to czas rozluźnienia codziennej dyscypliny, nieco mniejsze poświecenie uwagi naszym obowiązkom rodzinnym i zawodowym, których jest przecież zdecydowanie mniej, koncentrując się bardziej na tym, co w danej chwili chcemy, a nie musimy robić. Wakacje to ta szczególna chwila kiedy możemy, a czynimy to zbyt mało aktywnie i przekonująco, poświecić więcej niż zwykle uwagi, odnoszącej się do naszej świadomości osób wierzących. Podczas wakacji także, a może szczególnie uważnie, musimy szukać tego, co pogłębia nasze relacje z Bogiem i ubogaca nasze człowieczeństwo poprzez świadomość wiary. Do wakacyjnej codzienności należy odpoczynek, zwiedzanie pięknych, a może jeszcze nie odkrytych miejsc lub tych, do których przez ostatni rok planowaliśmy pojechać, by wreszcie móc zrealizować marzenie zobaczenia tego, co nieznane i co niezwykle piękne. Wakacje to także czas wspólnoty spotkań, niekończących się rozmów z przyjaciółmi na tysiące tematów. Jednym słowem relaks, odpoczynek i jeszcze raz relaks. Jednak wiemy, że my chrześcijanie nie mamy wakacji od codziennej modlitwy, od Mszy św., od czynienia dobra bliźnim i świadomości, że jesteśmy wspólnotą ludzi wierzących, gdziekolwiek będziemy i do jakiej wspólnoty kościelnej należymy. Może znalazłszy chwilę wolną od spacerów, usiadłszy, chroniąc się przed upalnym słońcem, poświecimy choć odrobinę czasu na rozmowę z sobą o mojej naszej wierze? Zachęcam, by tym razem rozważania kierunkować na kwestie fundamentalną do przemyślenia: świadomość i naszą odpowiedzialność: jestem (wreszcie) wolny, mogę robić, co tylko chcę, przecież mam wakacje. A gdzie w tym czasie znajduje się świadomość obecności Boga? Czas urlopu, czas wakacji z całą pewnością nie może być czasem wolności

anarchistycznej, który doprowadza naszą wiarę do moralnej destrukcji. Czas wakacji nie może kierować się prawem dżungli i bezprawiem moralnym. Nikt z nas nie może zapominać, że jesteśmy ciągle odpowiedzialni za to, co robimy. Im większą mamy swobodę, tym większą ponosimy odpowiedzialność za to co robimy. W tej ocenie zawsze musimy kierować się prawdą, a więc rzeczywistą, obiektywną oceną sytuacji i zdarzeń. Poprzez szczere poznanie prawdy stajemy się wolnymi (J 8,32). Poza prawdą, czy wbrew prawdzie nie ma wolności. Wakacje to swoisty czas próby naszego urobienia w wierze, czas egzaminu z naszego człowieczeństwa i wiary. Często w pobliżu nas nie ma księży, spotykamy się z osobami, które podzielają naszą pasję podroży i spędzania upragnionego czasu. To my jesteśmy odpowiedzialni za naszą strefę moralną, czasami uśpioną przez wakacyjne zachłyśnięcie wolnością. Pytanie jakie mi się teraz nasuwa, odnosi się do mojej czyt. naszej wiary. Jaka ona jest? Kształtowanie naszej wiary nie kończy się z chwilą opuszczenia murów szkoły czy domu rodzinnego. Musimy ja pogłębiać każdego dnia. A powiem więcej, szczególnie w okresie wakacji musimy być świadkami wiary i naszej świadomości obowiązku codziennego dawania świadectwa, że jesteśmy uczniami Chrystusa. Wakacyjne nie robienie nic w kwestii wiary może się okazać, zgubne kiedy po wakacyjnym odpoczynku okaże się, że nie odczuwamy już potrzeby codziennej modlitwy, spotkań ze wspólnotą. Wtedy nasze powakacyjne świadectwo okaże się porażką nie tylko ludzką, edukacyjną, ale i moralną. Zapomnienie o potrzebie pielęgnowania naszej wiary i bliskości Boga spowoduje, że nasze doświadczenie wiary stanie się nie tylko byle jakie, ale będzie infantylne. W tej treści ważne jest jedno, a mianowicie, że to wakacyjne zapomnienie, zachłyśniecie wolnością, już po wakacyjnych powrocie do domu w stosunkowo krótkim czasie nam nie wystarczy. Całoroczne zaniedbywanie obowiązku pogłębiania wiary, na pewno nie może być usprawiedliwieniem przed byle jakością naszej wiary i postaw jakie prezentujemy na co dzień. Tak więc pielęgnowanie, a przede wszystkim rozumienie czym jest obowiązek wiary staje się kluczowe w sytuacji odpowiedzialności za jej wartość. Zasadne zapewne będzie stwierdzenie, byśmy przez

cały rok należycie i sumiennie przygotowywali się do wakacji, by sam pobyt i powrót do domu nie okazał się porażką. Natomiast ostrzeżenie, byśmy nie ruszali w podroż jeżeli nie jesteśmy do niej przygotowani, powinno być dla każdego z nas ważne, także z punktu widzenia wiary. Przecież ryzyko, także na gruncie wiary, nieprzygotowania się należycie do wakacji, może się okazać w konsekwencjach tragiczne. Wszyscy mamy obowiązek pogłębienia wiary nie tylko tuż przed wakacjami, czy już po powrocie do domu kiedy to w rachunku sumienia trudno się obronić przed pytaniem; dlaczego.? Pisząc te wakacyjne rozważania pragnę zaprosić każdego z was, na wakacyjny, pielgrzymi, a nade wszystko radosny szlak wiary, szczerze zachęcając do świadomego przeżywania swoistych wakacyjnych rekolekcji z Bogiem. Nie możemy jednocześnie zapomnieć, że nasza świadomość, przybiera na wakacyjnym szlaku charakter pielgrzymki religijnej i to w szczególny sposób winno nam uzmysławiać, że wszędzie gdzie jesteśmy musimy dawać świadectwo wiary, a może szczególne świadectwo świadomości naszej wiary. Wy zatem bracia, powołani zostaliście do wolności. Tylko nie bierzcie tej wolności za zachętę do hołdowania ciału, wręcz przeciwnie, miłością ożywieni służcie sobie wzajemnie (Ga 5, 13). Powyższe słowa św. Pawła mogą być pomocne w zrozumieniu potrzeby trwania przy Chrystusie. Także w okresie odpoczynku, a może nawet szczególnie wtedy. Chrystus nie jest i nie może być konkurentem, kłopotem przy wyborze naszego życia czy podejmowanych decyzji. Wybór Chrystusa za najważniejszego w naszym życiu jest wyborem wolnym i ciągle aktualnym, także podczas wakacji. Bóg nas nie zniewala, ale wzywa, abyśmy dobrowolnie Go kochali i byli Mu wierni. By był obecny w naszym życiu zawsze, nie tylko w okresie stabilnego okresu naszego codziennego życia. To zaproszenie do pójścia za Nim jest aktualne w każdej chwili naszego życia. Wymaga tylko świadomości wiernego trwania przy Mistrzu. A na pytanie: jak każdy z nas może czy powinien dawać świadectwo wiary także w wakacyjne dni? najprostszą odpowiedzią będzie: trzeba ją najpierw samemu posiadać. I tego wszystkim Wam życzę podczas trudu wakacyjnych dni świadczenia o tym, że jesteśmy uczniami Zmartwychwstałego Chrystusa. Niech łaska i pokój oraz moje pasterskie błogosławieństwo na czas, który jest przed nami, towarzyszą wam wszystkim na szlakach wakacyjnych dróg i poprowadzą was spokojną i szczęśliwą, powrotną drogą do domu. / - / Biskup Robert z rodziną

Czy chrześcijaństwo w temacie obrony praw zwierząt ma naprawdę tak niewiele do powiedzenia, do zaoferowania? Cz. 1 Ja zacznę może jakby trochę od końca, żeby początek z końcem związać. Bo on się nie tylko daje związać, ale jeden bez drugiego jakby w powietrzu wisi. Poza tym Jezus cały czas byl za tym by wracać do Początków, sam był Alfa i Omega czyli Początkiem i Końcem. Co powiedziałby Mistrz z Nazaretu dziś. Nie co mówił wtedy. Dziś, gdyby widział co wydarza się na naszych oczach, niejako przed naszymi drzwiami.: transporty umęczonych śmiertelnie zwierząt, odbierane matkom dzieci (myślę o krowach i ich dzieciach cielakach, świniach i ich prosiaczkach), cierpienie zwierząt stłoczonych na groteskowej kwadraturze, tuczonych bezlitośnie, gwałconych taśmowo dla mleka, zniewolonych dla człowieka zwierząt, a to tylko po to by za chwile, po całej tej gehennie wylądować na talerzu, nowym kosmetyku albo odzianiu człowieka? No co by pomyślał...? Jak mowie o bogu, mam przed oczyma Boga, który: zapłakał nad śmiercią swego przyjaciela Łazarza (J 11,35), miał łzy w oczach prorokując zniszczenie miasta Jerozolimy (Łk 19,41-44), Boga, który pochylał się nad trędowatymi, niewidomymi, chorymi, Boga leczącego, uzdrawiającego (Łk 6, 6nn; Mk 1, 40 nn; Łk 5,12 Mk 10, 46), gotowego zostawić 99 owiec, by pójść za tą jedną zagubiona (Łk 15, 4nn), poszerzającego obowiązek miłości bliźniego nawet i na wrogów (Łk 10, 25 nn) nawołującego by dobrem za zło odpłacać lecz dobrem zło zwyciężać (Mt 5, 38 nn ), stawiającego dziecko w pośrodku społeczności (Mk 9,33nn; Mt 18, 1nn; Łk 9, 46 nn ), a więc istotę pozbawioną ochrony prawnej, skazana na łaskę i niełaskę innych, i każącego od niej uczyć się jak wejść do Królestwa Niebieskiego, Boga człowieka, który kazał przyprowadzać do siebie dzieci (Mk 10, 13 nn ), by je błogosławić; z jego Kazaniem na górze (zob: Mt 5,1 7,28; Łk 6,17 49) konstytuującym etykę nowej społeczności, w której najprościej mówiąc margines staje się ośrodkiem zainteresowania, pozbawieni prawa, najważniejszym podmiotem prawnym i wieloma innymi wypowiedziami Chrystusa, które świadczą o jego wewnętrznej, głębokiej, boskoludzkiej wrażliwości na odrzucenie, krzywdę, cierpienie.

Czy można sobie w związku z tym choć przez chwilę wyobrazić, że temu właśnie Bogu obojętne byłoby cierpienie milionów męczonych i na śmierć skazanych, niewinnych istot? Nie można... Niewyobrażalne. Niekompatybilne z tym Bogiem Dobrej Nowiny o którym opowiada Ewangelia. Ostatnią rzeczą, której spodziewałbym się po takim Bogu to usłyszeć od niego, że te bezlitosne, wieczne transporty, to odrywanie dzieci od mam i lek śmiertelny i zabijanie dla chwili przyjemności to w sumie nic zdrożnego, nic złego, bo przecież to tylko zwierzęta Tego na pewno nie! Jezus daleki był od rasizmu - opowieść o dobrym samarytaninie jest tego dobrym przykładem. Jezus nie wspierał tzw interesów partykularnych, zaściankowych. Myślał szeroko, perspektywicznie, otwarcie. Obserwując to, co spotykało go tu na ziemi, bardzo często kazał wracać do Początków, tam szukać Woli Boga Stwórcy, że Bóg tak jak teraz, wtedy nie chciał. Ci, którzy liznęli nieco Biblie mogliby w tym momencie powstać i powiedzieć, ano właśnie, w Biblii jest napisane i to zaraz na samym początku: Czyńcie sobie ziemie poddana! (Rdz 1,28)..Wiec wszystko po Bożemu. Wiec i cała resztę (ludzkiej bezduszności i okrucieństwa wobec zwierząt) to usprawiedliwia. Mało który cytat biblijny tak zaszkodził naszym mniejszym braciom i siostrom jak właśnie ten. No bo człowiek (z woli Boga) ukoronowaniem stworzenia, wiec wszystko ma mu służyć, on ma prawo rządzić. Wiec wszystko jakby w porządku, wręcz po Bożemu (?) No wiec wróćmy znów do Początków: Człowiek żadnym ukoronowaniem stworzenia nigdy nie był nie według Biblii przynajmniej, bo ukoronowaniem stworzenia według Biblii był szabat, święto ustanowione przez Boga - Jahwe gdzie odpoczywać miał nie tylko człowiek ale i ziemia, która uprawiał no i zwierze, które było i jego boku (Rdz2,2-3; Pwt 5,12-15) Jeśli człowiek sobie te koronę założył, to okay, tyle ze to wówczas taki samozwaniec król. Poza tym Czyńcie sobie ziemie poddana to nie legalizacja samowoli. By to trochę bliżej wyjaśnić: Człowiek zostaje stworzony na Obraz i Podobieństwo Boże, prawda? Prawda! A To znaczy, ze ma w sobie Geny Boga, to ta bardzo Dobra Nowina o powołaniu człowieka. To znaczy ale tez i zarazem, że Bóg wszczepiając w niego fragment własnej, Boskiej duszy, wszczepił mu własną, Boska troskę o jego, Boskie stworzenie: i widział Bóg, że wszystko co stworzył było bardzo dobre! (Rdz1,31). I Pan Bóg chciał, żeby takie zostało. Wykorzystywanie jednych dla drugich, znęcanie sie jednych nad drugimi, zadawanie cierpienia czy odbieranie życia jednym przed drugich nie jest dobre i nigdy dobre nie będzie!

Początków trzeba szukać w Edenie, w raju. A tam panowała harmonia. Więź z Bogiem i jego dziełem stworzenia. I człowiek odżywiał się z tego co rodziła ziemia (Rdz 1, 28-30). Tam nie było przemocy! Nikt nikogo nie zabijał, nikt nad nikim się nie znęcał, nikt nikogo nie zjadał. Każde ze stworzeń było cząstka jednego wielkiego systemu, dzieła, które wyszło z rąk Bożych, członkiem jednej wielkiej rodziny. No a potem pojawił się grzech. Pierwszych rodziców. No i Kain zabił brata Abla. I historia potoczyła się jakby nie po myśli Boga. Ale Geny Boga człowiek zabrał ze sobą, nosi do dziś w sobie wiec i drogę do Edenu zna. Ma ja we krwi. Jeśli będzie chciał odnajdzie ja ponownie, tylko musi chcieć. Jezus tez w to wierzył. Znajdzie ją (człowiek) jako ogrodnik, bo to był jego pierwotny status, pierwotne, najważniejsze jego powołanie. Może jednak zamienić grabie i łopatę na szabelkę i nią do końca wywijać i zabijać i dzielić i ból potęgować, ale to wówczas jego wybór, jego własna wola a nie Jego Boga. Bóg wręczył mu w ręce grabie i łopatę i troskę w sercu zasiał. Jak długo tego człowiek nie zrozumie nie znajdzie drogi do Początków, znaczy do raju. Tak i swego Stwórcy nie znajdzie, tak będą się ciągle mijać. W chrześcijaństwie bardzo szybko pojawia się przekonanie, a dowodem tego także świeci kościołów, ich hagiografia, że postępowanie droga świętości zmienia też relacje człowieka do zwierzęcia. Hagiografia, czyli życiorysy świętych są tego doskonałym, przekonywującym dowodem. CDN ks. Tomasz Jaeschke Zachęcamy do wzięcia udziału i pomocy w akcjach organizowanych na rzecz zwierząt. Ostatnio Ksiądz Tomasz z grupą przyjaciół uratował źrebaka. Każdy kto chciałby pomóc i wesprzeć tą i inne akcje, a także publikacje Księdza Tomasza może kontaktować się bezpośredni z nim: tom@animalpastor.eu

1 OSOBOWOŚĆ I TOŻSAMOŚĆ WAŻNE KATEGORIE PSYCHOLOGICZNE I PASTORALNE Inspirację do określenia tematu pracy stanowił jeden z wykładów ks. Romualda Jaworskiego 1 oraz refleksja własna, że współczesna teologia to nie tylko metodyczne studium prawd religijnych objawionych przez Boga (w myśl łacińskiej maksymy fides quaerens intellectum wiara szukająca zrozumienia 2 ) i nie tylko dyscyplina naukowa wyłącznie teoretycznie wyjaśniająca świat w jego relacji do Boga i Kościoła, ale że ma ona również wymiar praktyczny. Jedną z jej najbardziej praktycznych subdyscyplin stanowi teologia pastoralna zajmująca się szeroko rozumianą relacją ( ) pomiędzy człowiekiem wierzącym, a światem współczesnym i Kościołem 3. Zatem jest istotnym narzędziem poznania człowieka i jego złożonej natury 4. Wykład na temat osobowości i tożsamości profesora akademickiego, a jednocześnie psychologa na co dzień zajmującego się psychoterapią rodziny, uświadamia, jak bardzo bliskie są sobie dwie dziedziny nauki teologia i psychologia, zwłaszcza gdy dotyczy to tych aspektów osobowości człowieka, które ukształtowane są pod wpływem środowiska zewnętrznego i gromadzonych doświadczeń życiowych. Myśl teologiczna a psychologia Jeśli teologia wkracza w ziemską przestrzeń człowieka w jego relacje ze światem i sobą samym 5, podejmuje kwestie roli środowiska wychowawczego w kształtowaniu przekonań i wartości 6, to nie funkcjonuje ona w oderwaniu od dziedziny nauki jaką jest psychologia nauka o naturze człowieka, zjawiskach dotyczących zachowania i doświadczenia psychicznego. 7 W tym względzie teologia korzysta z dorobku psychologii. Na uwagę zasługuje fakt, że między obiema dyscyplinami istnieją punkty styczne. Psychologia jako dyscyplina zajmująca się psychiczną sferą człowieka, zachodzącymi 1 Ks. dr hab. Romuald Jaworski wykładowca psychologii pastoralnej i psychologii religii na UKSW w Warszawie, Kierownik Katedry Psychologii Religii, psychoterapeuta. 2 Anzelm z Canterbury. 3 UKSW, Teologia pastoralna skrypt. Warszawa 2017. 4 Ten praktyczny wymiar teologiczny podejmuje każde z wyznań chrześcijańskich i każda z religii monoteistycznych. 5 Jaworski R., You Tube wykład: 12 kroków ku pełni życia, UKSW, Warszawa 2016. 6 Tamże. 7 Za: Colman, A. M., Słownik psychologii, Warszawa 2009, s. 605.

2 procesami oraz mechanizmami mającymi wpływ na zachowania człowieka, jego funkcjonowanie w życiu, bliska jest myśli teologicznej o podmiotowości istoty ludzkiej. Przenika się z nią w takich aspektach jak: poznawanie natury ludzkiej, odkrywanie i nazywanie potrzeb, kształtowanie się hierarchii wartości, wizerunku siebie i świata. Obie dziadziny wyrastają ze wspólnego pnia filozoficznego. Psychologia jest relatywnie młodą dziedziną nauki. Słowa psychologia (ang. psychology) po raz pierwszy użyto w 1693 r. w dziele Stevena Blankaarta opisującym człowieka. Dzieło to składa się z dwóch części: cz. I. zatytułowanej Anatomy traktującej o Ciele i cz. II Psychology traktującej o Duszy) 8. Natomiast już całkowite wyodrębnienie się psychologii z filozofii i biologii jako samodzielnej dyscypliny naukowej datowane jest dopiero na drugą połowę XIX w. 9 Wśród wielu aspektów, którymi zajmuje się współczesna psychologia, do istotniejszych należy osobowość człowieka. W tym zakresie istnieje pokaźny dorobek naukowy. Osobowość podejścia teoretyczne 10 W literaturze psychologicznej istnieją liczne teorie i podejścia definicyjne dotyczące osobowości. Każda z nich prezentuje inne istotne aspekty jej ukształtowania. Do najbardziej znanych podejść teoretycznych, z których wywodzą się definicje osobowości należą: Poznawcze osobowość uwarunkowana jest mechanizmami i strukturami poznawczymi uruchomiającymi się w procesie rozwoju na przestrzeni życia ludzkiego (reprezentantami tego podejścia są m.in. J. Piaget i L. Kohlberg). Konstytucjonalne teorie wiążące cechy i charakter z budową ciała (E. Kretschmer, W.H. Sheldon), Behawiorystyczne osobowość to organizacja nawyków nabywanych w toku uczenia się (J.B. Watson, J. Dollard), Organistyczne w kształtowaniu osobowości stawia na spójność, harmonię, wzajemne oddziaływanie i uzupełnianie (K. Goldstein, A. Angyal, Gasiul), 8 Tamże 9 Tamże. 10 Daroszewska T., Osobowościowe aspekty funkcjonowania człowieka, wykład na Ogólnopolskiej Konferencji Psychologów SZ RP, Warszawa 2016;

3 Psychoanalityczne, dynamiczne podświadomość i to co miało miejsce we wczesnym dzieciństwie odgrywa zasadniczą rolę i ma podstawowe znaczenie w kształtowaniu się osobowości (Z. Freud, A. Freud, A. Adler), Humanistyczne osobowość kształtuje się przez pryzmat wartości, potrzeb (Maslow, Kępiński, Dąbrowski ), Czynnikowe/cech osobowość to hierarchiczna organizacja tzw. dyspozycji, cech psychicznych bądź indywidualnie różnicujących wymiarów (R.B. Cattell, Allport, H.J. Eysenck). Nowsze ujęcia, jak np., interakcjonizm łączą wiele teorii. W nowym ujęciu osobowości organizacja i sposób funkcjonowania osobowości są współzależne tak od cech biopsychofizycznych człowieka, jak i od zewnętrznych oddziaływań (jedne i drugie tworzą fundamenty osobowości) rys. 1. Rys. 1. za: T. Daroszewska Jak zostało wyartykułowane wcześniej, gdy mowa była o inspiracji do podjęcia tematu niniejszej pracy oraz wykazane w powyżej przedstawionym ujęciu graficznym, za pewne

4 cechy osobowości (emocjonalność, wrażliwość, temperament), podobnie jak za wiele cech fizycznych (np. wzrost, kolor oczu), odpowiadają geny. Jednak na osobowość człowieka w równym stopniu składają się nabyte doświadczenia życiowe, tj. przeżycia osobiste wynikające z miejsc i zdarzeń, które stały się naszym intencjonalnym bądź przypadkowym udziałem, a także doświadczenia, za które odpowiedzialni są rodzice, szkoła, znajomi, środowisko i kultura, w jakiej wyrastamy 11. W tym względzie pozytywne doświadczenia, przyjazne otoczenie od pierwszych lat życia, akceptacja ze strony najbliższych, przekonanie o istniejącym z ich strony wsparciu i zrozumieniu, dostarczają poczucia bezpieczeństwa, pozwalają na postrzeganie świata jako przyjaznego, a siebie jako silnego do zmagania się z własnymi słabościami i z przeciwnościami zewnętrznymi. Gotowego do szukania wewnętrznej harmonii. W sytuacjach tego wymagających gotowego na przyjęcie odpowiedzialności za siebie i innych. Złe uwarunkowania zewnętrzne skutkują złymi doświadczeniami życiowymi. Te natomiast prowadzą do poczucia zagrożenia i zagubienia. Świat jest wrogi, ludzie źli. Taki człowiek nie ma szans na osiągnięcie dojrzałości ani w sferze swojej emocjonalności, ani w aspekcie poznawczym w postrzeganiu świata i własnej osoby. Zaburzony jest także świat jego wartości. Codzienność dostarcza wielu przykładów wpływu wczesnych, ale także późniejszych doświadczeń życiowych na to, jaka jest nasza osobowość. Na co dzień trudno zdać sobie sprawę z tego, jaką rolę w tym, jacy jesteśmy i co dla nas jest ważne odgrywa dom rodzinny, wpajane wartości, tożsamość narodowa, kultura, w jakiej wzrastaliśmy, a także wiara, w jakiej zostaliśmy wychowani. Bywa, że aby dojrzeć do tej świadomości potrzeba warunków szczególnych lub zdarzeń na miarę wstrząsu. Czasem jest to szok kulturowy, jaki przeżywa człowiek opuszczający Ojczyznę w celach zarobkowych. Refleksja przychodzi, gdy czuje się nierozumiany, wyobcowany i osamotniony w nowym kraju. Takim punktem zwrotnym może być także strata kogoś bliskiego bądź np. diagnoza onkologiczna. Wydarzeniem, które we mnie wzbudziło uśpione refleksje o sobie samym, o tym, co dla mnie jest w życiu najważniejsze i jaki ja jestem, jaka jest moja osobowość, stały się misje wojskowe X i XIII Zmiana Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie. Wyjechałem tam wskutek samodzielnie podjętej decyzji i starań. Tam też zobaczyłem, że doświadczenie misji wojskowej nie tylko dla mnie jest ważnym być może 11 Oldham J. M., Morris J. B., Twój psychologiczny autoportret. Dlaczego czujesz, kochasz, myślisz, postępujesz tak właśnie, Warszawa 2009, s.29.

5 zwrotnym wydarzeniem życiowym pomagającym w samopoznaniu, zrozumieniu siebie i innych. Świadectwo zamiast wniosków W ręku Boga Decyzja o wyjeździe na misję, jak i sam wyjazd, przyszły szybko. Nie znaczy to, że była to sprawa nieprzemyślana, ale sądzę, że w takich sprawach ekstremalnych jak choćby wyjazd na wojnę, sprawy muszą toczyć się szybko i konkretnie niczym cięcia siekiery - mocne, stanowcze i skuteczne. Mijały dni przygotowań, różnych badań, szkoleń, szczepień, aż nadszedł oczekiwany ale i pełen tajemniczości dzień wylotu z kraju do nowej rzeczywistości której na imię Afganistan. Nie było łatwo jednak wyjeżdżać. Zostawiać bliskich, pracę, służbę w nowo powstałej jednostce. Ból rozstania, zrywania więzów, jak się później okaże, rodzenia się na nowo. Porzucenie dotychczasowego życia, owszem, dla poprawy bytu materialnego po ewentualnym powrocie /ewentualnym? tak, bo pozostaje tylko nadzieja że się powróci/, ale też i wielkiej przygody, wielkiego wyzwania, maksymalnie dużej adrenaliny która da poczucie spełnienia się w życiu, wykorzystania potencjału swych możliwości, swojej wiedzy. W tym miejscu chcę bardzo mocno podkreślić że udział w misji to nie tylko sam aspekt finansowy, nigdy nie odgrywał zresztą on w moim życiu pierwszego miejsca, ale to służba dla Ojczyzny poprzez wypełnianie paktów, porozumień które Polska zawarła wstępując do NATO, ONZ, do Międzynarodowych Sił Wsparcia, to służba dla pokoju na świecie. Bardzo czymś ważnym w chwili wylotu była świadomość, że tak naprawdę to wszystko zależy od dobrego Boga, że jestem w Jego ręku, mógłbym śmiało rzec: Teraz to dopiero jestem w Jego ręku. Gdy człowiek ma dom, przyjaciół, pracę, tzw. poczucie bezpieczeństwa, nie zawsze zauważa Jego obecność czy też uświadamia sobie zależność swojego istnienia od Jego wszechmocy.

6 Gdy Casa oderwała się od płyty lotniska, gdy wylądowałem na nieznanej mi ziemi, bardzo mocno dotarły do mnie właśnie te dwie rzeczy: jestem w Jego ręku i jestem tylko ja i Bóg. Jest, owszem, cała reszta nowo poznawanych ludzi, nieznanych, ale ze znanych jest tylko Ten, który był zawsze przy mnie a którego obecność nie zawsze zauważałem, teraz zdawał się o sobie jakby przypominać. Gorące słońce bazy w Baghram powoli osuszało łzy rozstania, bólu niesamowitego osamotnienia. Nie będę ukrywał że dawałem sobie parę dni na pozostanie na misji, chciałem uciec, wracać. To co zobaczyłem po prostu mnie przerosło. Dotarło do mnie, a jak się później okaże miało docierać jeszcze mocniej, że jestem na wojnie. Nieznane miejsce, ludzie, nieznane dziś, a jeszcze bardziej nieznane i niepewne jutro sprawiały, że człowiek zaczyna szukać tego kogoś kto jest znany, tego co swoje, co polskie. Po kilku dniach pobytu w Fob Ghazni, gdzie dotarłem z bazy przerzutowej Baghram, odkryłem kaplicę pw. Miłosierdzia Bożego. Rozpoczęła się codzienna praca ratownika medycznego na polu walki. Codzienne wyjazdy poza pozornie bezpieczny teren Fobu /bazy/, na początku napełniony wieloma pytaniami: czy wrócę, czy podołam, czy dam radę uratować gdy zajdzie taka potrzeba? Służba ratownika medycznego pracującego w kraju od służby ratownika działającego na tzw. Teatrze różni się diametralnie. Tu, na wojnie, ratownik musi być wszystkim, nieraz lekarzem, pielęgniarką, psychologiem, wsparciem duchowym. Przede wszystkim nie może zawieść położonych w nim nadziei żołnierskich. Wychowałem się w rodzinie wierzącej gdzie Bóg, Kościół były zawsze ważne i szanowane, ale dopiero tam, pomiędzy górami Hindukuszu na dachu świata zaczęła dojrzewać moja wiara, tam Bóg stawał się być bardziej obecny, tam był w zasięgu ręki, i to dosłownie. Jednego jestem pewien, że gdyby nie codzienna Eucharystia, kontakt z kapelanem wojskowym i świadectwo życia żołnierzy, moja praca, a raczej posługa, bo zawsze tak traktowałem tam moją obecność, byłaby o wiele trudniejsza i mniej efektywna. Tak, to co było największą mocą, największą siłą ogniową bazy w Ghazni, to ta kaplica Bożego Miłosierdzia. Codziennie sprawowana Msza święta, codzienna Koronka, to dawało prawdziwą silę i moc przychodzącym do niej żołnierzom. Niedziela dwie Msze święte i kaplica wypełniona po brzegi, Triduum Paschalne i tłumy. Czuwanie przy Bożym Grobie, wielkanocny koszyk zrobiony z żołnierskiego hełmu, jeszcze bardziej uświęcony złożonymi w nim pokarmami - to wszystko tak bardzo było polskie, ale przede wszystkim było autentyczne, było przeżywane. I ten różaniec zawieszony na pagonie

7 polskiego munduru, ale i nie tylko polskiego, to świadectwo wyznawanej wiary nie takiej na pokaz, bo tam nie trzeba przed nikim nic czynić na pokaz. To była też i moja siła, gdy patrzyłem jak w uroczystość Bożego Ciała setki żołnierzy klęka przed idącym tą niezwykłą drogą w pyle pustynnego piasku Chrystusem w Najświętszym Sakramencie Ołtarza. Ołtarza takiego najzwyklejszego, ale też i przedziwnego, innego, bo wykonanego raz z noszy szpitalnych, innym razem sam Rosomak stawał się ołtarzem stacją procesji. To była niezwykła moc, ale też i duma z tego co nasze gdy widziałem stojących na baczność i salutujących żołnierzy amerykańskich w czasie procesji. Większość z nich, podejrzewam, pierwszy raz widziała polską procesję Bożego Ciała, większość to protestanci, luteranie, mormoni, ale oddawali honory bo na wojnie nikną podziały na katolików i nie katolików. Tam szanuje się Boga, bo wszyscy jesteśmy Jego dziećmi i to w Jego reku. Misja wojskowa ( ) była dla mnie odczuwaniem głodu duchowego, ale też i czasami tego fizycznego, pragnieniem, tęsknotą, to wreszcie docenieniem tego co kiedyś było. Na misji chleb smakuje inaczej, Bóg smakuje inaczej, życie smakuje inaczej, jest bardziej doceniane bo jest tak kruche i ulotne. Misja uczy patriotyzmu, uczy stawania na baczność w czasie hymnu i to nie tak z przymusu, tylko z serca. Na misji każdy pamięta o swojej tożsamości narodowej, a gdy ginie jeden z żołnierzy, ginie jeden z nas, wtedy wszyscy jesteśmy amerykanami, francuzami, polakami. Wśród wielu pięknych widoków, chwil jakich widziałem i doświadczyłem będąc w kontyngencie, na pewno przed oczyma pozostanie mi tych parę. Jedna z nich to helipad /miejsce gdzie lądują śmigłowce/, a na nim zebrani wszyscy żołnierze FOBu i powoli wjeżdżająca na Hamerze trumna z ciałem żołnierza. Nikt nie pyta o jego imię, nazwisko, stopień, to po prostu jeden z nas i każdy mógł być teraz na jego miejscu. Jakże stawały się wtedy aktualne słowa poety: Nikt z nas nie jest samotną wyspą. Każdy jest częścią kontynentu, częścią ziemi stałej. Gdy morze zabiera jakąś część, cała Europa staje się biedniejsza o ten skrawek ziemi. Niezapomniany Wielki Piątek w czasie XI zmiany. Godzina 18 Droga Krzyżowa w kaplicy, a po niej miała rozpocząć się Liturgia Triduum. Po XII stacji Kapelan przerywa nabożeństwo, udajemy się wszyscy na helipad amerykański pożegnać żołnierza.

8 Czekając na śmigłowce które w eskorcie miały zabrać trumnę z ciałem, zacząłem rozumieć przeżywaną przed chwilą Drogę Krzyżową. To działo się dziś, przed chwilą. Stacja XII właśnie się urzeczywistniła stała się faktem. Chrystus wciąż umierał w swoich dzieciach, zmieniali się tylko aktorzy - oprawcy tej stacji. Lądują śmigłowce, wiatr rozgniatany łopatami helikopterów, a wokół przeraźliwa cisza. Odszedł jeden z nas, poległ dla słusznej sprawy, dla pokoju, wypełniając swoje zadanie. Zginął służąc pokojowi, nie mamonie, jak czasami słychać głosy złych ludzi że to najemnicy, że idą dla kasy. To żołnierze wypełniający swoje zadania, broniący słusznej sprawy! Powróciliśmy do kaplicy dopełnić Liturgię Wielkopiątkową. Nikt nie ma większej miłości nad tę, gdy ktoś oddaje życie za przyjaciół swoich... /J 15, 13/- brzmiało w uszach. I druga chwila. Szpital polowy. W radiostacji odzywa się głos dyżurnej pielęgniarki: Medewac, medewac, medewac! na cztery stoły.. ranni Polacy! Cały personel wyskakuje, wylatuje z bichaty. Gnają na swoje stanowiska pracy, zajmują miejsca: I medyk, II medyk, Team lider itd. Czekamy modląc się aby nie przyszło najgorsze. Wiemy ze to nasi ale niech żyją, niech to będą tylko drobne rany. Nadjeżdża WEM /wóz ewakuacji medycznej/. Otwierają się drzwi i już wiemy że najgorsze stało się. Na noszach żołnierz, a raczej to, co z niego zostało po detonacji aidika /IED (Improvised Explosion Device) - improwizowany ładunek wybuchowy/. Spoglądam na twarz jednej z pielęgniarek. To dojrzała kobieta, żołnierz, sierżant, zaprawiona już nie raz w boju, ale jej twarz we łzach, ręce przy ustach. Niestety odniesione wielonarządowe obrażenia, amputacje kończyn górnych i dolnych, spowodowały zgon żołnierza. Wnoszono pozostałych rannych, polaków, afgańczyków. Pomimo że w uszach ciągle słyszeliśmy: godzina zgonu 11:30 trzeba było działać dalej i ratować tych którzy przeżyli. To nieprawda że prawdziwy mężczyzna nigdy nie płacze, prawdziwy mężczyzna nie wie co łzy. I żołnierz płacze i cierpi, bo na Boga ludźmi jesteśmy! A i On płakał i cierpiał!... Grupa Zabezpieczenia Medycznego to medycy /lekarze, pielęgniarki, ratownicy, sanitariusze/, ale też i Ci, którzy bezpośrednio nie są związani z medycyną a których wkład w leczenie jest bardzo istotny i ważny. To zespół psychologów, to kapelani wojskowi. To Ci, którzy łatają poranione dusze, a one goją się bardzo wolno i ciężko. Ci, których dane mi było spotkać w

9 Ghazni, to bohaterowie dnia codziennego, milczący bohaterowie z oddaniem i poświeceniem wykonujący swoje zadania, pełniący swoją służbę wobec braci. To Ci którzy wiedzieli, że są tylko przedłużeniem ręki Boga, a to On sam przez nich działa. Potrzebuję twoich rąk, twoich nóg... A gdy nadeszła noc i nic się już nie działo, można było usiąść przed bichatą i popatrzeć w niebo usiane tysiącem gwiazd. Przypominałem sobie zawsze wtedy słowa, jakie Bóg powiedział do Abrahama: Uczynię twe potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie.... Dziesiątki, setki mrugających gwiazd na Afgańskim, przepięknym niebie, jedynym w swoim rodzaju. Małe płomyki nadziei ze jutro wstanie dzień, ze doczekamy poranka, ze nie odezwą się syreny Inccomingu. Wszyscy mamy taką nadzieję bo wszyscy jesteśmy w Jego ręku. Wykorzystana literatura 1. Augustyn J., Praktyka kierownictwa duchowego: Rozważania i praktyczne uwagi dla początkujących w kierownictwie duchowym, Kraków 1996. 2. Cekiera Cz., Psychoprofilaktyka uzależnień oraz terapia i resocjalizacja osób uzależnionych, Lublin 1993; 3. Daroszewska T., Osobowościowe aspekty funkcjonowania człowieka, wykład na Ogólnopolskiej Konferencji Psychologów SZ RP, Warszawa 2016; 4. Colman A. M., Słownik psychologii, Warszawa 2009 5. Jaworski R., You Tube, 12 kroków ku pełni życia, UKSW, Warszawa 2016; 6. Kosmala K., Krzysteczko H., Odpowiedzialne rodzicielstwo, Katowice 1996; 7. Läpple A. Od księgi rodzaju do ewangelii, Kraków 1977; 8. Oldham J. M., Morris J. B., Twój psychologiczny autoportret. Dlaczego czujesz, kochasz, myślisz, postępujesz tak właśnie, Warszawa 2009; 9. Płużek Z., Psychologia pastoralna, Kraków 1994; 10. UKSW, Teologia pastoralna skrypt. Warszawa 2017. Ks. Krzysztof Pawlus Ratownik Medyczny X i XIII zm PKW AFGANISTAN

Duchowni - męczennicy polskiego starokatolicyzmu i innych wyznań chrześcijańskich Część 1- Brat Arcybiskup Jan Maria Michał Kowalski (Kościół Starokatolicki i Katolicki Mariawitów ) Dużo napisano już o świadectwie wiary i najlepszym z możliwych jej potwierdzeniu przez oddanie za nią życia i śmierć męczeńską. Tylko najbliższy naszym czasom XX wiek mający być wiekiem postępu i rozwoju cywilizacji przyniósł niestety więcej ogromu zdarzeń ubogacających swymi zapisami tomy ksiąg historii Europy,świata i ludzkości. Dwa totalitarne współzawodniczące ze sobą systemy władzy o bezwzględnej, okrutnej ideologii tj. nazistowski-niemiecki i komunistyczny-sowiecki,dwie nie znane dotąd na taką skale w historii wojny światowe, które pochłonęły miliony istnień ludzkich,wreszcie powojenne porządki w Europie ustalone dwukrotnie we własnym tylko interesie przez zwycięskie mocarstwa odcisnęły swe bolesne piętno na życiu lub śmierci oraz jakości życia ludzi z wszystkich grup społecznych,zawodowych itp. W tym także ludzi wierzących z każdego Kościoła,czy wspólnoty chrześcijańskiej, wyznawców innych religii,zwłaszcza judaizmu. Dotyczy to także osób duchownych i takie przypadki są najbardziej znane i obszernie opisywane w literaturze tematu. Najwięcej wiadomo i najwięcej też napisano o wzorowej duchowej postawie i męczeńskiej śmierci za wiarę duchownych rzymskokatolickich-księży(w tym zakonnych),sióstr i braci bez świeceń z wielu zakonów i zgromadzeń. To naturalne ze względu na dominująca rolę,a także ilość wiernych i duchowieństwa tego Kościoła w Polsce i wielu krajach Europy lub świata. Niemało też napisano już o męczennikach za wiarę z bratnich Kościołów wschodnich,prawosławnych,zwłaszcza na terenie obecnej Federacji Rosyjskiej,gdzie prawosławie od wieków jest wyznaniem o takiej roli i znaczeniu jak katolicyzm rzymski w Polsce,czy w innych krajach. Po upadku komunizmu w tych krajach na początku ostatniej dekady minionego wieku pojawia się coraz więcej publikacji na ten temat. Wielu z tych męczenników zostało ogłoszonych błogosławionymi,czy świętymi wg zasad obowiązujących w tych Kościołach,wielu nie zostało oficjalnie beatyfikowanych czy kanonizowanych,choćby dlatego że ponieśli śmierć męczeńską bardziej anonimowo,bez szerszej o tym dla innych wiedzy czy nagłośnienia i zbadania tych zdarzeń w odpowiednich procesach kościelnych.

Znanych jest wiele przykładów takich osób- św. Maksymilian Kolbe, bł. biskup Michał Kozal, czy bł. ks Jerzy Popiełuszko. W Rosji kanonizowano prawosławnych męczenników z okresu stalinizmu np. patriarchę Tichona, metropolitów Włodzimierza,Beniamina,czy przykładowo 1097 męczenników komunizmu. Ilość ich znanych i nieznanych liczy się w tysiącach. Męczeńską śmierć za wiarę ponieśli też jednak duchowni innych wyznań katolickich czy protestanckich.nie można tu nie wspomnieć o poruszającym do głębi połączonym świadectwie wiary i patriotyzmu ówczesnego pierwszego biskupa Kościoła Ewangelicko - Augsburskiego Juliusza Bursche więzionego i szykanowanego przez nazistowskie władze,a wreszcie zmarłego z wycieńczenia w szpitalu więziennym w berlińskim Moabicie w 1942 roku. Śmierć poniosło też wielu członków jego rodziny. Czy biskupie Józefie Padewskim z Polskiego Narodowego Kościoła Katolickiego, dziś polskokatolickiego zamordowanego przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w więzieniu na ul. Rakowieckiej w Warszawie w 1951 roku. O tym pisze się i wiadomo już mniej jak też mniej jeszcze mówi się i pisze o duchownych męczennikach innych wyznań chrześcijańskich w tym starokatolickich. A ponieważ trzeba o tym mówić również jak najszerzej (bez względu na to czy męczeńska śmierć została poniesiona na skutek działań represyjnego aparatu hitlerowskiego,czy powojennego już komunistycznego)jest to też zadaniem tego artykułu. Spośród duchownych męczenników polskiego starokatolicyzmu najwięcej jeszcze spotyka się publikacji o męczeństwie Arcybiskupa Mariawitów Jana Marii Michała Kowalskiego. Może dlatego,że była to w przedwojennej Polsce (i jest dotąd) i nie tylko w II Rzeczpospolitej bardzo kontrowersyjna i nazwijmy to tak medialna postać, może dlatego, że przed samą męczeńską śmiercią przebywał w obozie koncentracyjnym w Dachau k. Monachium wraz z wieloma księżmi rzymskokatolickimi,a nawet z obecnie błogosławionym biskupem Michałem Kozalem, wówczas pomocniczym biskupem diecezji włocławskiej, konsekrownym tuż przed wybuchem II wojny światowej,13 sierpnia 1939 roku. W związku z tym w wielu publikacjach o bł. Michale Kozalu, pojawia się wspomnienie o tym,że obaj biskupi Michałowie ( i obaj z nazwiskami na Ķ,a nawet Ko - jakiż zbieg okoliczności!) przebywali przed swą śmiercią w jednym obozie koncentracyjnym,w tej samej sytuacji represji,szykan i prześladowania,a wreszcie obaj ponieśli śmierć męczeńską (przy czym biskup Kozal ponad półtora roku później,niż arcybiskup Kowalski tj. 26 stycznia 1943 roku jako chory na tyfus dobity zastrzykiem z fenolu).warto przy okazji nadmienić,iż byl młodszy od arcybiskupa Kowalskiego o prawie 22 lata. Liczne źródła podają,że usilnie starał się przekonać arcybiskupa do powrotu do jedności z Kościołem rzymskokatolickim,jednak bezskutecznie. Jak już było wspomniane wyżej arcybiskup Michał Kowalski był i jest postacią bardzo znaną,do czego przyczyniło się pełne emocji powstawanie i rozwój ruchu mariawickiego na terenie tzw. Kongresówki,czyli części zaboru rosyjskiego ziem polskich,a następnie w wolnej II Rzeczpospolitej. W fazie początkowej powstawania ruchu i jego odłączenia od Kościoła rzymskokatolickiego na skutek encykliki papieża Piusa X Tribus circiter z 5 kwietnia i dekretu Świętego Oficjum z 5 grudnia 1906 roku ekskomunikującego imiennie wówczas jeszcze księdza i Ministra Generalnego Zgromadzenia Kapłanów Mariawitów oraz założycielkę Zgromadzenia Feliksę Marię Franciszkę Kozłowską,nazywaną Mateczką (co znamienne-pierwszą kobietę ekskomunikowaną imiennie)dochodziło nawet do potyczek wiernych rzymskokatolickich i mariawickich,odbierania przemocą kościołów, zdarzały się