Poniedziałek, 7 maja J 15, 26-16,4 Jezus powiedział do swoich uczniów: «Gdy przyjdzie Paraklet, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On zaświadczy o Mnie. Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku. To wam powiedziałem, abyście się nie załamali w wierze. Wyłączą was z synagogi. Ale nadto nadchodzi godzina, w której każdy, kto was zabije, będzie sądził, że oddaje cześć Bogu. Będą tak czynić, bo nie poznali ani Ojca, ani Mnie. Ale powiedziałem wam o tych rzeczach, abyście, gdy nadejdzie ich godzina, pamiętali, że Ja wam o nich powiedziałem».
Rozważanie: Czy mam w sercu pokój? 1. Jezus powiedział do swoich uczniów. Podczas Ostatniej Wieczerzy Jezus dużo mówi uczniom o miłości, o pokoju, o radości. Ale to nie znaczy, że po Jego odejściu będą żyć długo i szczęśliwie. Spotkają ich różne przeciwności, odrzucenie, niezawinione prześladowania. Codziennie będą musieli brać na ramiona swój krzyż i iść za umiłowanym Mistrzem. Czego ja szukam, zbliżając się do Jezusa? Świętego spokoju czy prawdziwego pokoju w sercu? 2. Nie poznali ani Ojca, ani Mnie. Łatwo jest nauczać i mówić: Pan Bóg to lub tamto. Łatwo jest korzystać z Jego autorytetu do forsowania własnych planów i przekonań. O wiele trudniej jest naprawdę wsłuchać się w Jego głos. Otworzyć się na Jego obecność. Pozwolić, by dał mi się poznać Tym, Który Jest. Może się okazać, że moje wieloletnie wyobrażenia na Jego i mój własny temat były całkowitą ułudą. Może tego się właśnie boję? Że będę musiał wszystko zaczynać od nowa? 3. Abyście, gdy nadejdzie ich godzina, pamiętali, że Ja wam o nich powiedziałem. Kiedy przychodzą trudności, moja wiara w miłosiernego, kochającego Boga może się zachwiać. Dlatego trzeba przechowywać w sercu wszystkie chwile szczególnej bliskości z Nim, kiedy był bardzo blisko, bardzo realnie obok mnie. Żebym się nie załamał w wierze. Czy mam w sercu pokój, który pomaga mi co rano, z ufnością i spokojem, brać na ramiona krzyż, którego nikt za mnie nie poniesie?
Wtorek, 8 maja Św. Stanisława J 10,11-16 Jezus powiedział: «Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce. Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, do którego owce nie należą, widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza. Najemnik ucieka dlatego, że jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach. Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce. Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia i jeden pasterz».
Rozważanie: Jak przeżywam trudności? 1. Ja jestem dobrym pasterzem. Owce potrzebują pasterza, i to dobrego, szczególnie w chwilach niebezpieczeństwa, wtedy, kiedy same byłyby bezbronne, niezdolne do walki. Człowiek potrzebuje Boga, który jest dobry, szczególnie wtedy, kiedy jest bardzo trudno, kiedy sam sobie nie radzi, kiedy przeciwności życia całkowicie go przerastają. Owce ufają swojemu pasterzowi bezgranicznie. Idą wszędzie tam, dokąd je prowadzi. Czy ja tak samo mocno ufam mojemu Bogu? 2. Dobry pasterz daje życie swoje za owce. Takiego pasterza jeszcze nigdy nie było na świecie, który zgodziłby się umrzeć, by ocalić swoje owce. Jezus jest Synem Boga, dlatego może uczynić to, czego żaden człowiek nie byłby w stanie dokonać: dać życie wszystkim ludziom na całej ziemi. Jezus dał swoje życie, podzielił się nim z nami. Przez swoją śmierć i zmartwychwstanie obdarował każdego człowieka życiem wiecznym. Dlatego Jego śmierć nie była porażką, ale zwycięstwem. I dlatego moje cierpienia, jeśli Jemu je oddaję, mogą prowadzić do zwycięstwa. 3. Znam owce moje, a moje Mnie znają. Chrystus zna mnie do końca, ze wszystkimi moimi upadkami, grzechami. Nie wyrzeka się mnie, nie ucieka ode mnie, widząc mnie nawet najbardziej obnażonego, w mojej najgorszej kondycji. I ja o tym wiem, dlatego nie boję się z tym wszystkim do Niego przychodzić, co mnie samego we mnie przeraża. Czy kiedy przeżywam trudności, to zamykam się w sobie, sądząc, że Bóg mnie opuścił? Czy raczej powierzam cierpienie Chrystusowi, pozwalając, by i taką, trudną drogą, On mnie nadal prowadził, do życia w obfitości?
Środa, 9 maja J 16,12-15 Jezus powiedział do swoich uczniów: Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe. On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z mojego weźmie i wam objawi. Wszystko, co ma Ojciec, jest moje. Dlatego powiedziałem, że z mojego weźmie i wam objawi.
Rozważanie: Jaka jest moja droga? 1. Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz znieść nie możecie. Poznawanie Boga, i siebie samego, to proces, który trwa całe życie. Na tym w zasadzie polega życie na odkrywaniu. Rzeczy, które teraz są dla mnie zrozumiałe, może kilka lat temu były jeszcze za trudne. Może teraz dręczą mnie pytania, na które znajdę odpowiedź dopiero za jakiś czas, kiedy przeżyję różne doświadczenia, które mnie do tego przygotują. 2. Duch Prawdy nie będzie mówił od siebie. Naukę Jezusa można zrozumieć sercem, nie tylko rozumem. Ludzki umysł sam z siebie nie pojmie Bożego Słowa. Potrzebne jest do tego światło Ducha Świętego. Duch Święty daje mi poznać prawdę, której ja sam nigdy nie będę w stanie odkryć. Czy jestem otwarty na Jego objawienia? 3. On Mnie otoczy chwałą. Czy pragnę mieć udział w chwale Syna Bożego? Czy moja droga do tego celu prowadzi? By u kresu życia być gotowym na to, by w wieczności przebywać w bliskości uwielbionego Chrystusa? Czy jestem otwarty na to, by Duch Święty prowadził mnie drogą mojego życia?
Czwartek, 10 maja J 16,16-20 Jezus powiedział do swoich uczniów: «Jeszcze chwila, a nie będziecie Mnie widzieć, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie». Wówczas niektórzy z Jego uczniów mówili między sobą: «Cóż to znaczy, co nam mówi: Chwila, a nie będziecie Mnie widzieć, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie ; oraz: Idę do Ojca?» Mówili więc: «Cóż znaczy ta chwila, o której mówi? Nie rozumiemy tego, co powiada». Jezus poznał, że chcieli Go pytać, i rzekł do nich: «Pytacie się jeden drugiego o to, że powiedziałem: Chwila, a nie będziecie Mnie widzieć, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie? Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz przemieni się w radość».
Rozważanie: Jaką mam radość? 1. Jeszcze chwila. Dla uczniów największą radością życia było przebywanie w bliskości Jezusa. Tak po ludzku. A teraz On zapowiada swoje odejście. Po ludzku to dramat. Jednak odejście Jezusa w postaci cielesnej jest konieczne, by mogło być możliwe jeszcze ściślejsze zjednoczenie Jego uczniów z Nim. On ich nie zostawia, ale przemienia ich wzajemną relację, przenosi ją na wyższy poziom, o którego istnieniu i pięknie Apostołowie jeszcze nie wiedzą. 2. Będziecie się smucić. Może dzisiejsza Ewangelia pociesza mnie, jeśli właśnie cierpię z powodu utraty bliskiej osoby lub niemożności przebywania w obecności kogoś, kogo mocno kocham? Jezus obiecuje uczniom, że ich smutek przemieni się w radość. Mnie też pragnie nauczyć prawdziwej radości, takiej, której nikt ani nic nie będzie w stanie mi odebrać. Czy poszukuję w moim życiu radości, o której mówi Jezus, która nie jest z tego świata, ale od Niego samego pochodzi?
Piątek, 11 maja J 16,20-23 Jezus powiedział do swoich uczniów: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz przemieni się w radość. Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przyszła jej godzina. Gdy jednak urodzi dziecię, już nie pamięta o bólu z powodu radości, że się człowiek na świat narodził. Także i wy teraz doznajecie smutku. Znowu jednak was zobaczę, i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać. W owym zaś dniu o nic nie będziecie Mnie pytać».
Rozważanie: Jak przeżywam smutek? 1. Smutek wasz przemieni się w radość. Każdy czasem przeżywa smutne chwile. Jezus wie, że Jego uczniowie będą się smucić i płakać, kiedy będą myśleli, że ich Nauczyciel umarł, a Jego śmierć oznacza koniec ich przyjaźni. Pociesza więc ich i nas tak samo pociesza że każdy smutek może przemienić się w radość. Jeśli zostanie oddany Jezusowi do przemienienia. 2. Gdy jednak urodzi dziecię, już nie pamięta o bólu. Jezus wypowiada te słowa w wieczerniku, na parę godzin przed swoją męką. Przyrównuje cierpienie, które Go czeka, do bólu, jakiego doświadcza rodząca kobieta, dlatego że i jedno, i drugie prowadzi do życia. Czy matka wypomina swojemu dziecku to, co musiała wycierpieć przy porodzie? A czy Syn Boży wypomina mi to, co musiał dla mnie wycierpieć? Nie, ale mówi, że mój smutek przemieni się w radość. On sam mój smutek w radość przemienia. Tak mnie kocha, że nie tylko za mnie cierpi i życie oddaje, ale też chce, bym był wypełniony radością, nie smutkiem. Sam mi tę radość daje i uczy mnie, jak żyć w radości. Daje mi radość, nie byle jaką, ale taką, której nikt nie zdoła mi odebrać. Chrystus pragnie dla mnie radości, pragnie, bym miał w sobie radość. On sam jest źródłem niekończącej się radości. Czy przychodzę do Jezusa po radość?
Sobota, 12 maja J 16,23-28 Jezus powiedział do swoich uczniów: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: O cokolwiek prosilibyście Ojca, da wam w imię moje. Do tej pory o nic nie prosiliście w imię moje: proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna. Mówiłem wam o tych sprawach w przypowieściach. Nadchodzi godzina, kiedy już nie będę wam mówił w przypowieściach, ale całkiem otwarcie oznajmię wam o Ojcu. W owym dniu będziecie prosić w imię moje, i nie mówię wam, że Ja będę musiał prosić Ojca za wami. Albowiem Ojciec sam was miłuje, bo wy Mnie umiłowaliście i uwierzyliście, że wyszedłem od Boga. Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat; znowu opuszczam świat i idę do Ojca».
Rozważanie: W czyim imieniu postępuję? 1. O cokolwiek prosilibyście Ojca, da wam w imię moje. Prawo cywilne pozwala na udzielanie pełnomocnictwa, na mocy którego pełnomocnik może działać w imieniu i na rzecz mocodawcy, a mocodawca, czyli ten, który udziela pełnomocnictwa, z góry podpisuje się pod każdą decyzją, jaką podejmie pełnomocnik, dając mu całkowicie wolną rękę. Poza uregulowaniami prawnymi pełnomocnictwo opiera się na zaufaniu i przekonaniu, że osoba upoważniona do działania w czyimś imieniu nie postąpi niezgodnie z wolą swojego mocodawcy. Czy nie o czymś takim mówi dziś Jezus? W ciemno obiecuje uczniom, że o cokolwiek poproszą w Jego imię, to im będzie dane. Skąd wie, że, powołując się na Niego przed Ojcem, będą prosić o to, co jest zgodne z Jego wolą? Że poproszą Ojca o to samo, o co On by Go prosił? 2. Całkiem otwarcie oznajmię wam o Ojcu. Jezus zapowiada uczniom, że poznają Ojca, nie tylko w przypowieściach, jak do tej pory, ale całkiem otwarcie. A przecież oni za chwilę uciekną od Niego w ogrójcu. Wyprą się Go. Rozczarują się Nim. Uznają, że skoro umarł, to wszystko przepadło. A On im mówi, że poznają Ojca, że Ojciec ich miłuje, że mogą Go prosić, o co zechcą i że doznają pełni radości. 3. Bo wy Mnie umiłowaliście i uwierzyliście, że wyszedłem od Boga. Jezus dostrzega w uczniach to, czego sami jeszcze w sobie nie widzą. Jeśli mnie te słowa poruszają, to znaczy, że ja też umiłowałem i uwierzyłem w Syna Bożego. A skoro tak, to dzisiejsza Ewangelia też do mnie się odnosi. Mogę prosić Boga w imię Jezusa. Nie dlatego, że ja, ale dlatego że On mnie do tego uzdalnia. O co teraz chcę poprosić Boga w Imię Jego umiłowanego Syna?
Niedziela - Wniebowstąpienie Pańskie Mk 16,15-20 Jezus, ukazawszy się Jedenastu, powiedział do nich: «Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Te zaś znaki towarzyszyć będą tym, którzy uwierzą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, a ci odzyskają zdrowie». Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga. Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły.
Komentarz Kontekst: Fragment czytany w uroczystość Wniebowzięcia Pańskiego to zakończenie Ewangelii świętego Marka. Po tym, jak Zmartwychwstały objawia się uczniom, wyrzucając im brak wiary i zatwardziałość serca (gr. sklerocardia sklerozę serca w wolnym tłumaczeniu ;), gromadzi ich, udziela ostatnich pouczeń i zostaje wzięty do nieba. 1. Wszystkie cztery Ewangelie, a ponadto relacja Pawła o Zmartwychwstaniu w Pierwszym Liście do Koryntian 15, zakładają, że okres ukazywania się Zmartwychwstałego jest ograniczony w czasie. W całej tradycji jasny jest także sens ukazywania się zmartwychwstałego Jezusa: jego głównym celem jest zebranie kręgu uczniów, którzy mogą świadczyć, że Jezus nie pozostał w grobie, lecz żyje. Ich świadectwo jest ze swej istoty posłaniem: muszą oni głosić światu, że Jezus jest Żyjącym jest samym życiem (Benedykt XVI). 2. Mowa Jezusa zawiera tzw. nakaz ewangelizacji pogan. Idea ta została zaznaczona już w 11,17: Potem uczył ich mówiąc: «Czyż nie jest napisane: Mój dom ma być domem modlitwy dla wszystkich narodów, lecz wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców» oraz w 13,10: Lecz najpierw musi być głoszona Ewangelia wszystkim narodom. 3. W 16,16 Jezus zapowiada z jaką odpowiedzią spotka się misjonarska działalność uczniów. Będzie to albo ich przyjęcie, albo odrzucenie. Z kolei słuchający nauczania apostołów zostali podzieleni na dwie klasy: wierzących (do tych skierowana została obietnica zbawienia) i niewierzących (tych z kolei dotyczy groźba potępienia). W podobny sposób Jezus mówił w czasie nocnej rozmowy z Nikodemem: Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię
Jednorodzonego Syna Bożego (J 3,18). Słowa te jednoznacznie pokazują, że nie da się żyć po swojemu. Tylko przyjęcie Dobrej Nowiny wyzwala człowieka z potępienia grzechu. A pierwszym praktycznym następstwem wiary jest przyjęcie chrztu. 4. Mimo tego, że Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga (16,19) to jednak towarzyszy uczniom i wspiera ich w ewangelizacji. Odwołajmy się jeszcze raz do Benedykta XVI, który w Jezusie z Nazaretu cz.2 przywołuje fragment Mk 6,45-52, w którym Jezus, podczas swojego ziemskiego życia, antycypuje ten sposób bliskości, ułatwiając nam tym samym jego zrozumienie. Po rozmnożeniu chleba Pan poleca uczniom wsiąść do łodzi i wyprzedzić Go na drugi brzeg, do Betsaidy, zanim On sam odprawi tłum. Potem odchodzi na górę, żeby się modlić. Uczniowie są więc sami w łodzi. Wiatr jest przeciwny, jezioro wzburzone. Zagrażają im wysokie fale i wicher. Wydaje się, że Pan jest gdzieś daleko, zatopiony w modlitwie na swej górze. Ponieważ jest jednak u Ojca, widzi ich. A ponieważ ich widzi, przychodzi do nich po jeziorze, siada razem z nimi w łodzi i umożliwia im dotarcie do celu. Jest to obraz czasu Kościoła odnoszący się także do nas. Pan jest na górze Ojca. Dlatego widzi nas. Dlatego może w każdej chwili wejść do łodzi naszego życia. Dlatego możemy Go zawsze wzywać i zawsze mieć pewność, że nas widzi i słyszy. Również dzisiaj łódź Kościoła płynie po wzburzonym oceanie czasu, przy przeciwnym wietrze historii. Często wydaje się, że musi zatonąć. Jednak Pan jest obecny i przychodzi w odpowiednim czasie. Odchodzę i znów przyjdę do was to jest ufność chrześcijan, uzasadnienie naszej radości (s. 301-302).
Rozważanie: Czy spotkałem Jezusa? 1. ukazawszy się Jedenastu Wiara tak naprawdę zaczyna się w momencie osobistego spotkania człowieka z Bogiem. Zawsze to Bóg pierwszy wychodzi na spotkanie ukazuje się, jak Zmartwychwstały Jedenastu. Po Zmartwychwstaniu to Jezus zawsze przychodził do uczniów, nie odwrotnie. Oni by Go nie znaleźli, gdyby sam do nich nie przyszedł. Czy w moim życiu miało miejsce takie spotkanie, z Bogiem? Czy znam Go nie tylko ze słyszenia, ale też z osobistego doświadczenia? 2. Te zaś znaki towarzyszyć będą tym, którzy uwierzą. Kiedy człowiek naprawdę wierzy, to wtedy nic nie jest dla niego niemożliwe w Bogu. Żadne cuda, których będzie dokonywał przy współdziałaniu Pana, i tak nie będą dla niego nawet po części tak cudowne, jak cud spotkania z Bogiem. 3. Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie. Kiedy wierzę naprawdę, staje się dla mnie zupełnie naturalne to, że innym mówię o mojej wierze. Nie sposób inaczej. A jeśli moje świadectwo o Bogu będzie prawdziwe, to On sam będzie je potwierdzał swoimi znakami. Czy spotkałem Boga i czy to spotkanie na trwałe odmieniło moje życie?