,,Opowieści ze szlaku Kacper Werla Postanowione. Jedziemy z mamą na trzydniową wycieczkę w Karkonosze! Naszą wędrówkę rozpoczynamy w Szklarskiej Porębie. Idziemy czerwonym szlakiem, mijając Wodospad Kamieńczyka i dochodzimy do schroniska Hala Szrenicka. Tam kładziemy się na pachnącej łące, aby odpocząć po wyczerpującym marszu. Po nabraniu sił ruszamy do schroniska Szrenica, gdzie zakwaterowaliśmy się w pokoju. Następnie, uszczęśliwieni pozbyciem się cięŝkich plecaków, wędrujemy czerwonym szlakiem przyjaźni polsko-czeskiej im. Orłowicza, aby zobaczyć ŚnieŜne Kotły. Po drodze oglądamy skały, m.in. Trzy Świnki czy Czarcią Ambonę, która wyrasta tuŝ nad ŚnieŜnymi Kotłami. Bardzo podoba mi się tam przyroda, między innymi kosodrzewina, która wygląda jak małe choinki. Rośnie ona tylko na określonych wysokościach i nie moŝna jej spotkać na nizinach.
Przez całą drogę rozmawiam z mamą, ale gdy docieramy na miejsce, zaniemówiłem z wraŝenia. Zobaczyłem wielkie, wyŝłobione w skale kotły. Na ich dnie widać ŚnieŜne Stawki. Dookoła są rozsypane ogromne głazy, co połączone w jedną całość, tworzy piękny pejzaŝ. Na szczycie ŚnieŜnych Kotłów wieje silny wiatr, więc nie moŝemy zostać tu długo. Podczas powrotu decydujemy się wracać Ŝółtym szlakiem do schroniska Pod Łabskim Szczytem, gdzie jemy kolację. Potem wędrujemy Mokrą ŚcieŜką. Teraz juŝ wiem, dlaczego ten szlak nosi taką nazwę. Jest tam pełno strumieni i trzeba iść po drewnianych mostkach, aby nie zmoczyć butów.
W pewnym momencie, na środku szlaku zauwaŝamy zabłąkaną sarnę, która trochę się nas przestraszyła i szybko uciekła. Po tym zdarzeniu wracamy do schroniska i podziwiamy przepiękny zachód słońca. Gdy kładę się spać, spoglądam jeszcze przez okno i moim oczom ukazuje się bajeczny widok. W całej Kotlinie Jeleniogórskiej zapaliły się światełka, które z góry wyglądają jak rozsypane gwiazdy. Następnego dnia ruszamy na czeską stronę Karkonoszy. Początkowo idziemy tym samym szlakiem co wczoraj, ale przed ŚnieŜnymi Kotłami skręcamy w prawo i przekraczamy
potem granicę państwa. Tą drogą docieramy do źródła czeskiej rzeki Łaby. Wygląda ono jak kamienna studnia, w której jest bardzo czysta i zimna woda. Stamtąd ruszamy do schroniska Labska bouda, które z daleka wygląda jak leŝący samolot. Następnie wędrujemy do pobliskiego Łabskiego wodospadu. Podziwiamy go z punktów widokowych na skałach ponad wodospadem. Gdy spoglądam w dół, kręci mi się w głowie, gdyŝ widzę stromo spadającą w przepaść wodę. Wracamy potem do czerwonego szlaku i idziemy krawędzią bardzo stromej góry, aŝ docieramy do Panczawskiego wodospadu. Roztacza się stamtąd piękny widok na dolinę otoczoną ogromnymi górami. Na następnym etapie naszej wędrówki widzimy poniemieckie bunkry obronne. Są poustawiane w rzędach i chociaŝ są ciekawostką, to jednak szpecą krajobraz.
Stamtąd po raz pierwszy widzę panoramę polskich Karkonoszy od południowej strony. To zachwycający widok, bo na ciągnące się bez końca pasmo górskie sprawiające dostojne wraŝenie. Zaczyna nam doskwierać głód, więc ruszamy ku granicy. Na polskiej stronie decydujemy się na obiad w schronisku Hala Szrenicka, po czym powędrowaliśmy do naszego pokoju, aby wypocząć po dniu pełnym wraŝeń. W ostatnim dniu wycieczki powędrowaliśmy szlakiem, który poprowadził nas na dno ŚnieŜnych Kotłów. Chcieliśmy z bliska przyjrzeć się ŚnieŜnym Stawkom. Idąc, mijaliśmy osuwiska kamieni, a chwilami musieliśmy skakać jak kozy górskie po wielkich głazach. ŚnieŜne Kotły wyglądały imponująco od dołu. Rosły tam piękne kwiaty, które przerastały mnie o głowę.
Podziwiając przyrodę, zauwaŝyłem zapierający dech w piersiach zakątek z jeszcze bardziej niespotykaną roślinnością i miło szumiącym strumyczkiem. Wreszcie ujrzeliśmy stawy. UwaŜam, Ŝe to najpiękniejsze miejsce, jakie widziałem w górach. Przez powierzchnię wody przebijały się głazy o ostrych krawędziach, tworząc malowniczy krajobraz. Gdy juŝ nacieszyliśmy nasze oczy tym widokiem, ruszyliśmy dalej. Czułem się trochę nieswojo, poniewaŝ szlak był opustoszały i prowadził przez las, ale w końcu dotarliśmy do schroniska Pod Łabskim Szczytem. Po zjedzeniu obiadu ruszyliśmy bardzo szybkim krokiem do Szklarskiej Poręby, aby zdąŝyć na ostatni autobus do domu.
Wyjazd w Karkonosze naleŝał do bardzo udanych.