Wiktor Więckowski Praktyka IAESTE Istanbuł, Turcja Lipiec-sierpień 2010 1. Wstęp Słowem wstępu chciałem zaznaczyć, iż przedstawione poniżej sprawozdanie będzie subiektywne. Wybierając Turcję jako miejsce mojej praktyki, oczekiwałem odmienności, różnic kulturowych i nowych ciekawych doświadczeń przy okazji dowiadując się czegoś nowego w dziedzinie nowych technologii. Nie zawiodłem się, Turcja nie raz i nie dwa razy mnie zaskoczyła, zszokowała, rozczarowała i urzekła. Dodam, także iż rok przed wyjazdem spędziłem do Turcji spędziłem rok na wymianie Erasmus w Finlandii (kraju zorganizowanym i poukładanym, gdzie wszelkie ustępstwa od procedur nie są respektowane). Do pobycie w Finlandii byłem przyzwyczajony, że za granicą wszystko jest poukładane i dokładnie zaplanowane. Ale czas skończyć, z pisaniem głupot i pierdół. Czas opisać Turcję moimi oczami. 2. Przygotowania i podróż Swoją ofertę udało mi się otrzymać w pierwszym obiegu (o ile dobrze pamiętam na przełomie stycznia i lutego). Uradowany, tym że pojadę na wakacje do ciepłego kraju gdzie parę razy w tygodniu będę chodził na plaże, z zapałem przystąpiłem do wypełniania dokumentów aplikacyjnych. Po wypełnieniu dokumentów czekałem sobie do czerwca nikomu nie wadząc i cierpliwie czekając na odpowiedź. Na początku czerwca dostałem upragnioną odpowiedź i gratulacje. Teoretycznie mogłem pakować walizki i jechać opychać się kebabami(bo głównie z tym kojarzyła mi się Turcja). Niestety na mojej drodze stanęła ambasada. Aby wyjechać na dłużej niż 30 dni do Turcji Polscy obywatele muszą ubiegać się o wizę w Tureckiej Ambasadzie w Warszawie(więcej szczegółów na stronie www.turcja.org.pl). Zgromadziłem wszystkie dokumenty opisane wcześniej wymienionej stronie i pojechałem do Warszawy. Niestety okazało się, że dodatkowo potrzebuje oryginał jeszcze jednego dokumentu (Rada: dokumenty do ambasady drukujcie na kolorowo, oraz nie przychodźcie 10 minut przed końcem godzin przyjęć, gdyż może się to zakończyć jak w moim wypadku powtórną wycieczką do Warszawy). Po złożeniu wszystkich dokumentów i wpłaceniu opłaty(w moim wypadku 188 PLN), wiza jest do odebrania tego samego dnia po paru godzinach. Zadowolony z lśniącej wizy w moim paszporcie czekałem grzecznie na jakiś kontakt z Turcji. Niestety nie doczekałem się, postanowiłem działać. Wysłałem maila na adres tureckiego IAESTE, niestety bez odpowiedzi. Na 10 dni przed wyjazdem stwierdziłem, że potrzebuje informacji i wykonałem parę telefonów do Turcji. Na moje pytania otrzymałem odpowiedź, że wszystko jest OK, oraz że czytali mojego maila. Na dwa dni przed wyjazdem, po kolejnych
mailach(także bez odpowiedzi), zadzwoniłem jeszcze raz, i udało mi się pozyskać namiary na mojego koordynatora. Większość praktykantów decydowała się na bezpośrednią podróż z Polski do Turcji. Jednak jak postanowiłem zaoszczędzić parę złotych i w pierwszej kolejności udać się, tanimi liniami lotniczymi, do Burgas w Bułgarii, po czym przedostać się do Turcji autobusem(jest ich dość sporo, trzeba tylko dobrze pytać, koszt to 55 lewa [około 115PLN]). Po wszelkich formalnych niedogodnościach udało mi się dotrzeć do Istambułu, gdzie czekała na mnie uśmiechnięta Turczynka(a miała powody do zmartwień, bo przez spóźnienie mojego autobusu, czekała na mnie 3 godziny na dworcu). W sympatycznej atmosferze udaliśmy się do mojego akademika. 3. Zakwaterowanie W tym miejscu kończą się nudne informacje, zaczyna się przygoda i pełen freestyle. Wspomniana wcześniej Turczynka zaprowadziła mnie do dzielnicy biurowców i biznesu(widok z mojego okna można zobaczyć poniżej). Pomyślałem sobie, Warszawa niech się schowa. Moje podekscytowanie sięgało zenitu. Przeszliśmy przez szlaban. Po załatwieniu formalności dostałem swój przydział pościeli. I udałem się do swojego pokoju. W tym momencie zostałem zaskoczony po raz pierwszy. Mianowicie sympatyczna Turczynka nie mogła udać się ze mną do pokoju, gdyż był to akademik męski (jak w elitarnych brytyjskich szkołach pomyślałem). Po otwarciu drzwi do mojego pokoju poczułem delikatne rozczarowanie. Niestety woń unosząca się w pokoju nie byłe delikatna. Właściwie nie była to woń tylko piekielny smród. Oficer(bo tak nazywa się osobę pilnując pożądku w akademiku), zaczął chodzić po pokoju i wąchać wszystkie ubrania. W moim pokoju spał sobie czarnoskóry przyjaciel. Oficer językiem migowowo-turecko-angielskim zaczął się drzeć na mojego przyszłego przyjaciela. Po zejściu oficer oraz sympatyczna Turczynka, zaczęli sobie żartować przez 15 minut o smrodzie w moim pokoju, że jest on nie do wytrzymania i takie tam.... Ubikacja w akademiku oczywiście była turecka. Uważając sedes za ubikacje, można nawet powiedzieć, że jej nie było. Na szczęście wszelkie niedogodności wynagrodzone były przez wielką serdeczność moich tureckich kolegów, którzy miło witali każdego nowego praktykanta oraz chętnie dzielili się swoją wiedzą o Istambule. 4. Praca Jeśli chodzi o miejsce mojej pracy miałem wielkie szczęście, gdyż znajdowało się ono w tylko 10 minut na piechotę od mojego akademika. Wielu z praktykantów wydawało górę pieniędzy oraz traciło po dwie godziny dziennie korzystając z transportu miejskiego.
W mojej ofercie zakres moich obowiązków obejmował programowanie w języku Java oraz korzystanie z baz danych firmy Oracle. Jednakże, po dotarciu na miejsce okazało się, iż będę odpowiadał za rozwój stron internetowych używają php, html a css a itd. Była to bogata firma. Klimatyzowane pomieszczenie w niczym nie przypominało mojego pokoju w akademiku. Większość ludzi, co także nie spotykane w Turcji, dobrze radziło sobie z językiem angielskim. Dzięki temu bez większego problemu mogłem stać się częścią zespołu projektowego i współpracować podczas tworzenia stron internetowych dla linii lotniczych z całego świata. 5. Ludzie Moim zdaniem, jest to najważniejsza część mojego raportu. Dlatego pozwoliłem sobie utworzyć sztuczny podział (w celu usystematyzowania swojego wywodu): a)koledzy z pokoju: z nimi człowiek spędza wiele czasu, mieszkałem z kolegą z Brazylii, Turcji oraz Sudanu. Najwięcej spędziłem czasu z Sudańczykiem. Na pierwszy rzut oka wydawał mi się poważnym, naukowcem z Afryki. Jednakże po 5 minutach rozmowy okazało się, że niesamowicie przyjacielskim studentem z Dubaju, nie raz i nie dwa przegadaliśmy długie godziny. Drugim z kolegów był Turek, co może się wydać nie samowite dla Polaków w życiu nie pił alkoholu. Ostatnim był Brazylijczyk, który mało przebywał w pokoje ze względu na wcześniej wspomniany nieprzyjemny zapach w naszym pokoju. b) inni ludzie z IAESTE: w weekendy spotykaliśmy większymi grupami, aby w ciągu dnia zwiedzać Istambul(to naprawdę wielkie miasto), natomiast wieczorami imprezować. Spotkałem wielu niesamowitych ludzi z całego świata. c)polacy: jak zawsze za granicą, Polacy są wszędzie. Wśród praktykantów, wspólnie z Niemcami byliśmy najliczniej reprezentowanymi narodowościami. d) Turcy: jadąc do Turcji bałem się, że mogę zostać okradziony. Nic bardziej mylnego, Turcy są niesamowicie uczciwą narodowością. Przykładem może być szokujące zachowanie w autobusach. Teoretycznie w Turcji bilet kupuje się lub kasuje u kierowcy. Często zdarza się jednak, że autobusy są zatłoczone, ludzie wchodzą i wychodzą wtedy wszystkimi wejściami. Ku mojemu zaskoczeniu jeśli Turczynka lub Turek wejdą tylnymi drzwiami, nie próbują jechać na gapę, podają grzecznie pieniądze przez cały autobus do kierowcy, kierowca wydaje resztę i pieniądze wracają do właściciela podane przez cały autobus. Poza tym jest to dość głośna społeczność, nie brak sklepikarzy namawiających na swoje produkty (jednak robią to zawsze w sposób grzeczny i dość często zabawny). 6. Istambuł Istambuł jest olbrzymim miastem, nie brakuje w nim urokliwych zakątków. Jak każdy zapewne wie znajduję się tam wiele zabytków z czasów imperium osmańskiego jak i cesarstwa rzymskiego co sprawia, że podczas zwiedzania nie można się nudzić. Warto też wspomnieć, że Istambuł to miasto kontrastów. Znajdziemy tam bogate dzielnice pełne drogich samochodów i lokali, natomiast parę przecznic dalej doświadczymy biedy i powybijanych okien. Kolejnym kontrastem są kobiety. Spotkamy tam kobiety nazywane przez nas praktykantów ninja, oraz kobiety pokazujące większość swojego ciała. Znajdziemy dzielnice w których kwitnie życie nocne, jak w dzielnice w których w kawiarniach nie można kupić piwa. Tego typu przykładów można wymieniać właściwie w nieskończoność.
7. Podsumowanie Były to niezapomniane wakacje, pełne niespodzianek. Z Turcji przywiozłem garść nowych doświadczeń, poznałem wspaniałych ludzi. Jeśli czytasz moje sprawozdanie i zastanawiasz się czy warto zainteresować się działalnością w IAESTE, nie zastanawiaj się ani chwili dłużej. W tym momencie dodam, także że członkowie z IAESTE na Aghu sprawniej załatwiają dokumenty niż Dział Współpracy z Zagranicą na naszej uczelni(a robią to non-profit) (osobiście nie jestem członkiem IAESTE). Dzięki IAESTE jeszcze raz :P PS. Powracając do zagadki związanej ze smrodem. Okazało się że jeden z moich współlokatorów pomimo, iż mył się codziennie miał dość specyficzny zapach. 8. Zdjęcia Rysunek 1 W tureckiej łaźni Rysunek 2 Podziemna bazylijka Rysunek 3 Na wyspach Rysunek 4 Na wyspach na rowerach
Rysunek 5 Widok z mojego okna Rysunek 6 Główna ulica nocą Rysunek 7 Widok z Bosforu Rysunek 8 Stare miasto