Kot Bob i jego podarunek



Podobne dokumenty
Kot Bob i ja. Jak kocur i człowiek znaleźli szczęście na ulicy

Świat według Boba. Dalsze przygody ulicznego kota i jego człowieka

Ilustracje. Kasia Ko odziej. Nasza Księgarnia

Tytuł oryginału szwedzkiego Pippi Långstrump Rabén & Sjögren Bokförlag AB, Stockholm, Sweden

Andy Griffiths mieszka w pięćdziesięciodwupiętrowym

Magdalena Bladocha. Marzenie... Gimnazjum im. Jana Pawła II w Mochach

Copyright by Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 2007 Text copyright by Grzegorz Kasdepke, 2007 Illustrations copyright by Piotr Rychel, 2007

Zuźka D. Zołzik dobrze się bawi

Irena Sidor-Rangełow. Mnożenie i dzielenie do 100: Tabliczka mnożenia w jednym palcu

Izabella Mastalerz siostra, III kl. S.P. Nr. 156 BAJKA O WARTOŚCIACH. Dawno, dawno temu, w dalekim kraju istniały następujące osady,

Olaf Tumski: Tomkowe historie 3. Copyright by Olaf Tumski & e-bookowo Grafika i projekt okładki: Zbigniew Borusiewicz ISBN

TRENER MARIUSZ MRÓZ - JEDZ TO, CO LUBISZ I WYGLĄDAJ JAK CHCESZ!

Zuźka D. Zołzik idzie do zerówki

Elvira Lindo. n a s z a k s i e g a r n i a. Anna Trznadel-Szczepanek. Julian Bohdanowicz. Przełożyła. Ilustrował

Illustrations copyright by Agata Raczyńska, Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 2019

Ilustracje Elżbieta Wasiuczyńska

91-piętrowy. na drzewie. Andy Griffiths. Terry denton

Opowiedziałem wam już wiele o mnie i nie tylko. Zaczynam opowiadać. A było to tak...

Copyright by Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 2008 Text copyright by Małgorzata Strękowska-Zaremba, 2008 Illustrations copyright by Daniel de

VIII Międzyświetlicowy Konkurs Literacki Mały Pisarz

Czy na pewno jesteś szczęśliwy?

Przedstawienie. Kochany Tato, za tydzień Dzień Ojca. W szkole wystawiamy przedstawienie. Pani dała mi główną rolę. Będą występowa-

Pan Toti i urodzinowa wycieczka

Wydawnictwo Skrzat Kraków

KATARZYNA POPICIU WYDAWNICTWO WAM

Z wizytą u Lary koleżanki z wymiany międzyszkolnej r r. Dzień I r.

DZIENNIK. Jeff Kinney. Tłumaczenie Joanna Wajs. Nasza Księgarnia

WARSZTATY pociag j do jezyka j. dzień 1

Szczęść Boże, wujku! odpowiedział weselszy już Marcin, a wujek serdecznie uściskał chłopca.

Agnieszka Frączek Siano w głowie, by Agnieszka Frączek by Wydawnictwo Literatura. Okładka i ilustracje: Iwona Cała. Korekta: Lidia Kowalczyk

Ilustrowała Marta Kurczewska. Nasza Księgarnia

dla mamy Joanna Wilkońska Książka ze stronami do kolorowania Wydawnictwo WAM

Copyright by Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 2015 Text Rafał Skarżycki 2015 Illustrations Tomasz Lew Leśniak 2015

Nazywam się Maria i chciałabym ci opowiedzieć, jak moja historia i Święta Wielkanocne ze sobą się łączą

Strona 1 z 7

Tekst: Barbara Wicher Ilustracje: Ewa Podleś

Joanna Charms. Domek Niespodzianka

Morze ciche. Jeroen Van Haele. Sabien Clement Jadwiga Jędryas. Nasza Księgarnia. Ilustrowała Przełożyła

Widziały gały co brały

Kielce, Drogi Mikołaju!

30-dniowe #FajneWyzwanie Naucz się prowadzić Dziennik!

BĄDŹ SOBĄ, SZUKAJ WŁASNEJ DROGI - JANUSZ KORCZAK

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.

BEZPIECZNY MALUCH NA DRODZE Grażyna Małkowska

LEE CRUTCHLEY & PO PROSTU ZACZNIJ

BURSZTYNOWY SEN. ALEKSANDRA ADAMCZYK, 12 lat

Paulina Grzelak MAGICZNY ŚWIAT BAJEK

Chrzest. 1. Dziękuję za uczestnictwo w Sakramencie Chrztu Świętego

Wiersz Horrorek państwowy nr 3 Ania Juryta

Jacek Podsiadło. Agnieszka Świętek. Konie, dziewczyna i pies PAMIĘTNIK. Nasza Księgarnia

Copyright 2015 Monika Górska

FILM - BANK (A2 / B1)

WYCIECZKA DO ZOO. 1. Tata 2. Mama 3. Witek 4. Jacek 5. Zosia 6. Azor 7. Słoń

Ulubione zabawki. "Pluszowy miś" Ola Szulejko. "Mój misiaczek" Karolina Parzybut. "Mój misiaczek" Karolina Parzybut

Jak moje dziecko może nauczyć się koncentracji

DZIENNIK. Jeff Kinney. Tłumaczenie Joanna Wajs. Nasza Księgarnia

Zuźka D. Zołzik żegna zerówkę

(UDOWNf MY~ll. MiłO~Cl ~ życlllwo~ci. o ODWADl[, rrzyjaźni, U1L KAŻDY Dll[N w- ROKU

Agnieszka Łubkowska. narysowała Joanna Kłos. Nasza księgarnia

Friedrichshafen Wjazd pełen miłych niespodzianek

Jak używać poziomów wsparcia i oporu w handlu

Bóg troszczy się o każde swoje dziecko

Zwiększ swoją produktywność

Na skraju nocy & Jarosław Bloch Rok udostępnienia: 1994

Violet Otieno Catherine Groenewald Aleksandra Migorska Polish Level 4

Ursula Nafula Catherine Groenewald Aleksandra Migorska Polish Level 4

Jesper Juul. Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem

Pewien młody człowiek popadł w wielki kłopot. Pożyczył 10 tyś. dolarów i przegrał je na wyścigach konnych.

Wendy Mass i Rebecca Stead

Program lojalnościowy w Hufcu ZHP Katowice

Igor Siódmiak. Moim wychowawcą był Pan Łukasz Kwiatkowski. Lekcji w-f uczył mnie Pan Jacek Lesiuk, więc chętnie uczęszczałem na te lekcje.

Bangsi mieszkał na Grenlandii. Ogromnej, lodowatej

AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr )

Anna Kraszewska ( nauczyciel religii) Katarzyna Nurkowska ( nauczyciel języka polskiego) Publiczne Gimnazjum nr 5 w Białymstoku SCENARIUSZ JASEŁEK

Pewien człowiek miał siedmiu synów, lecz ciągle nie miał córeczki, choć

i na matematycznej wyspie materiały dla ucznia, klasa III, pakiet 109, s. 1 KARTA:... Z KLASY:...

Ilustracje Joe Bauer. Przełożyła Maciejka Mazan. Nasza Księgarnia

EXPRESS - Termin 1-2 STANDARD - Termin 3-4

Liczą się proste rozwiązania wizyta w warsztacie

Avril Asgard Zapisane marzeniami

Nowa Era 2011 Young Digital Planet SA

Geneza. Plan wydarzeń

Zrób sobie najlepszy prezent

Biblia dla Dzieci. przedstawia. Kobieta Przy Studni

Biblia dla Dzieci przedstawia. Kobieta Przy Studni

W MOJEJ RODZINIE WYWIAD Z OPĄ!!!

Nauczmy się żyć razem

Prywatny Rubikon. Esterko zaczął po chwili niepewnie

PODRĘCZNIK MARSZALA (porządkowego)

PROGRAM WARSZTATÓW ROZWOJOWYCH DLA KOBIET PROGRAM WARSZTATÓW ROZWOJOWYCH DLA KOBIET

Katarzyna Michalec. Jacek antyterrorysta

Zazdrość, zaborczość jak sobie radzić?

Ziemia. Modlitwa Żeglarza

Podróże w czasie. Autor: Maja Kleiber Ilustracje: Maja Kleiber

Moje pierwsze wrażenia z Wielkiej Brytanii

Hektor i tajemnice zycia

ROZPACZLIWIE SZUKAJĄC COPYWRITERA. autor Maciej Wojtas

Transkrypt:

Kot Bob i jego podarunek

Tytuł oryginału angielskiego A Gift from Bob: How a Street Cat Helped One Man Learn the Meaning of Christmas Copyright: James and Bob Limited and Connected Content Limited, 2014 The right of James Bowen and Garry Jenkins to be identified as the Authors of the Work has been asserted by them in accordance with the Copyright, Designs and Patents Act 1988. Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 2015 Copyright for the Polish translation by Andrzej Wajs, Warszawa 2015 Cover photographs Clint Images

JAMES BOWEN Kot Bob i jego podarunek Przełożył Andrzej Wajs Nasza Księgarnia

James Bowen [ ] Bob robił się coraz bardziej podenerwowany. Na ogół radził sobie dobrze z londyńskim zgiełkiem, lecz dźwięk brzęczących pojemników wyraźnie działał mu na nerwy. Kot skulił się i zmrużył oczy: oczywisty znak, że nie był w siódmym niebie. W pewnym momencie syknął groźnie na jednego ze złodobroczynców, który podszedł zbyt blisko jego legowiska. Moja frustracja też rosła. W półtorej godziny zdołałem sprzedać zaledwie dwa egzemplarze. W takim tempie nie byłem w stanie uzbierać nawet na autobus, nie mówiąc o gazie i elektryczności. Zbyt często bywałem w podobnych sytuacjach, by nie wiedzieć, że coś za chwilę trzaśnie. I oczywiście trzasnęło. Sprzedawałem właśnie egzemplarz The Big Issue swojemu stałemu klientowi, kiedy jeden ze złodobroczynców zaczął zbliżać się do mojej strefy. Był to zwalisty facet, mierzył ponad metr osiemdziesiąt i ważył ze sto kilogramów. Miał na sobie żółtą odblaskową kamizelkę. Pojawił się u wyjścia ze stacji i szedł tyłem w naszą stronę, wrzeszcząc i wściekle wymachując skarbonką. Z każdym krokiem był coraz bliżej. 66

Kot Bob i jego podarunek Hej, kolego, zrób nam trochę miejsca powiedziałem najuprzejmiej jak potrafiłem, gdy znalazł się jakieś pół metra przed nami. Jego odpowiedź nie była równie uprzejma. Masz jakiś problem, koleś? Wolno mi tu stać tak samo jak tobie odszczeknął, machnąwszy mi przed nosem laminowaną legitymacją. Rzuciłem mu lekceważące spojrzenie, postanawiając jednak, że nie zrobię żadnego głupstwa. Spojrzałem w dół i zobaczyłem, że Bob wcisnął się w przestrzeń między moimi stopami. Wyglądał jak przyparty do ściany, był taki bezbronny, że zrobiło mi się go żal. Miałem właśnie wziąć kota na ręce, gdy intruz zatoczył się nagle i nastąpił buciorem na plecak, w którym siedział Bob. Łauuuu! Kocur wydał przeciągły, wrzaskliwy pisk. Ej, stary, zabieraj girę. Nadepnąłeś na mojego kota warknąłem, opierając prawie czoło o twarz natręta i piorunując go wzrokiem. Spojrzał w dół na Boba i uśmiechnął się szyderczo. Co ten cholerny bydlak w ogóle tutaj robi? Miarka się przebrała, byłem wściekły. Odepchnąłem go z całej siły, a on nie zamierzał pozostać mi dłużny. Było trochę wyzwisk i krzyków, ale do niczego gorszego nie doszło, bo nagle jak spod ziemi wyrósł przed nami 67

James Bowen policjant. Rozpoznałem go, ponieważ często patrolował tę okolicę. Ej, wy! Jakiś problem? zainterweniował. Muszę przyznać, że był w porządku. Od razu zrozumiał, co jest grane. Poprosił faceta, żeby trzymał się swojej strefy, a ten, choć niechętnie, musiał posłuchać i zaraz się zmył. Jeszcze ze środka hali słał mi groźne spojrzenia, mało sympatyczna figura. Czułem, że na tym się nie skończy, podjąłem więc decyzję to nie miejsce dla mnie i dla Boba. Trzeba było poszukać innego. Postanowiłem pojechać do Covent Garden, gdzie mogłem dokupić jeszcze trochę gazet albo pograć godzinę lub dwie na chodniku. Nie było sensu wracać do domu. W najbliższych dniach pogoda miała ulec pogorszeniu, więc musiałem wykorzystać wszystkie swoje szanse. Wsiedliśmy do metra, głównie dlatego, że było tam cieplej. Bob, jak zwykle, ściągał pełne zachwytu spojrzenia, choć nie mogło także zabraknąć drobnych docinków i złośliwości. Co pan wyrabia z tym biednym stworzeniem? oburzyła się jakaś starsza paniusia. Wszystko z nim w porządku, proszę się nie martwić odparłem, ale raczej jej nie udobruchałem, bo palnęła mi kazanie. Przechodziłem przez to chyba z tysiąc razy. I zawsze przytaczałem te same argumenty. To Bob wybrał mnie, 68

Kot Bob i jego podarunek nie ja jego. Mógł odejść w każdej chwili, sposobności miał wiele. Ale nie zrobił tego, bo uznał, że woli zostać ze mną. Tego dnia byłem jednak zbyt zmęczony, zmarznięty i pełen obaw, że moje Boże Narodzenie trafi szlag. Na najbliższej stacji po prostu wyskoczyłem z pociągu, po czym wsiadłem do następnego, gdzie na szczęście dano nam już spokój. Nie chciałem podpaść koordynatorom The Big Issue, sprzedając tygodnik poza swoją strefą. Postanowiłem więc pogadać z Sam, koordynatorką z Covent Garden, by upewnić się, że wszystko będzie w porządku, jeśli posprzedaję w tym punkcie. Niestety nigdzie nie mogłem jej znaleźć, nie miałem zatem innego wyjścia niż wyciągnąć z futerału gitarę i trochę pomuzykować. Znalazłem dogodne miejsce u wylotu James Street, tuż za Piazzą, gdzie często grywałem. Nigdy nie szło mi dobrze na mrozie. Chłód źle wpływał na gitarę, odkształcając gryf, trzeba więc było nieustannie dostrajać instrument. Czasem od zimna pękały struny. Lecz największym problemem były palce. Nosiłem czarne obcięte rękawiczki, które sprezentowała mi przy Angel jakaś stała klientka. Zauważyła, że bez przerwy rozcieram dłonie, pobiegła do najbliższego sklepu i wróciła z podarunkiem. Ale nawet on nie był w stanie uchronić moich palców przed działaniem mrozu. W zetknięciu z metalowymi strunami paluchy piekły jak cho- 69

James Bowen lera. I dźwięk też nie brzmiał najlepiej. W grze nie czuło się entuzjazmu. Na domiar złego ludzie zaledwie mnie słyszeli. Okolicę wypełniali uliczni artyści. To była istna kocia muzyka: grajkowie, klauni, nawet ludzie-pomniki zdzierali gardła, żeby przebić się przez zgiełk. Potrzebowałbym wzmacniacza, żeby zauważono moją obecność. Trzeba się było wynosić. Ruszyłem w stronę Neal Street. Było tutaj znaczniej mniej ludzi, ale istniała szansa, że mnie usłyszą. Kiedy znów się zainstalowałem, sięgnąłem do kieszeni, żeby sprawdzić utarg. Kanał. Byłem w centrum prawie pięć godzin, a uzbierałem wszystkiego dziesięć funtów. Ogarnęło mnie przygnębienie. Na Neal Street poszło nam trochę lepiej. Panowała tu dziwna atmosfera. Kilka sklepów trzeszczało w szwach. Zwłaszcza w jednym, bardzo trendy, gdzie sprzedawano klasyczne parki w amerykańskim stylu, roiło się od małolatów, zapewne turystów. Dzieciaki nie spodziewały się tutaj takich mrozów i najwyraźniej chciały sprawić sobie modny zimowy ciuch. Na Monmouth Street przed drzwiami popularnego baru kawowego tłoczyła się długa kolejka. Ale wiele lokali było zamkniętych, a ulice miejscami wyludnione. Widok nieco surrealistyczny. Rozłożyliśmy się przy sklepie z parkami. Kilku przechodniów przystanęło, żeby wymienić uprzejmości z Bo- 70

Kot Bob i jego podarunek bem i zrobić mu zdjęcie. Cóż, obiektywy go kochały. Bardzo szybko uzbierałem kilka monet, nie miałem jednak wątpliwości, że dzień będzie marny. Na chwilę moje myśli zboczyły ku przeszłości, do dnia, kiedy jakiś gość dał mi od niechcenia dwieście funtów. To było jak grom z jasnego nieba. Facet nie wyglądał nawet na dzianego. Miał na sobie skórzaną kurtkę i dżinsy. Niedbałym ruchem wyjął pieniądze, wygładził je i wręczył mi z krótkim: Bierz. W pierwszej chwili myślałem, że dostałem dziesiątaka, dopiero potem odkryłem, że to dwieście funtów. Byłem w szoku. Nim się zorientowałem, facet zniknął w tłumie. Próbowałem zgadnąć, kim był. Muzykiem, aktorem? Do dziś nie wiem. Pewnie powinienem był go rozpoznać. To co, powtórka z dwustu funtów, Bob? rzuciłem. Ech, marzenia, marzenia. Na Neal Street zawsze wściekle wiało o tej porze roku, więc pod wieczór Bob miał już dosyć siedzenia na mrozie. Dobra, stary, czas się zwijać oznajmiłem. Właśnie się pakowaliśmy, gdy usłyszałem czyjś głos: Czekaj, James! Poczekaj! W naszym kierunku biegła kobieta w średnim wieku o imieniu Jane. Od dawna nam pomagała, a teraz nie mogła złapać tchu. 71

James Bowen O Boże. Wszędzie się za wami rozglądałam i nic! Jak się cieszę, że was odnalazłam. Z tymi słowami wręczyła mi ozdobną papierową torebkę. Długo nie rozumiałem, na co właściwie patrzę, gdy jednak zajrzałem do środka, zobaczyłem jaskrawoczerwoną czapkę z dzwoneczkiem i kamizelkę tego samego koloru z białymi lamówkami. O rany! Santa Paws* dla Boba! wykrzyknąłem. Zobaczyłam to w sklepie któregoś dnia i nie mogłam się powstrzymać. Kiedyś podobne ubranko zrobiła dla Boba Belle. Sama uszyła je na maszynie, ale już dawno gdzieś przepadło. To nowe było naprawdę ekstra. Jane musiała wydać na nie mnóstwo kasy. Czułem się okropnie. Z jednej strony byłem wdzięczny, że ktoś zadał sobie trud, by sprawić mojemu kotu taki piękny prezent, z drugiej jednak zastanawiałem się, jak to pomoże mi ogrzać mieszkanie i nakarmić Boba w Boże Narodzenie. Jane postała jeszcze z nami, żeby pogawędzić. Na koniec dała mi świąteczną kartkę. Jeśli będziesz czegoś potrzebował, daj znać poprosiła. Mój numer jest w środku. * Gra słów (ang.): Santa Claus Święty Mikołaj, paws zwierzęce łapki. Santa Paws to także imię bohatera popularnej serii książkowej, bohaterskiego psa, który ratuje ludzi z opresji. 72

Kot Bob i jego podarunek Wstydziłem się powiedzieć, że moje konto nie było doładowywane już od dwóch tygodni. Na razie nie zanosiło się, że włączę w najbliższym czasie komórkę. Gdy Jane pożegnała nas i zawróciła w stronę Covent Garden, otworzyłem kartkę. Ku swej wielkiej radości w środku zobaczyłem dziesięć funtów. Od razu pożałowałem, że byłem wcześniej takim niewdzięcznikiem. Miałem wielką ochotę ruszyć za nią do Covent Garden, poszukać jej i podziękować, wiedziałem jednak, że jest już daleko. Skierowaliśmy się na Tottenham Court Road, przemierzając Seven Dials. Cóż, bez wątpienia nadchodziło Boże Narodzenie. Patrzyłem, jak całe rodziny szturmują bramę teatru na rogu, wiele z nich z dziećmi na rękach. Ten widok przeniósł mnie znów do przeszłości w czasy mojego jedynego świątecznego przedstawienia. Na innym rogu chór szkolny śpiewał kolędy. Tłumek rodziców i kolegów dodawał odwagi dzieciakom zdzierającym gardła na trzaskającym mrozie. Od razu rozpoznałem tę pieśń. To był Dobry król Wacław. Pokręciłem głową. Cóż za ironia. Słowa kolędy mówiły o zacnym starym władcy. Król, litując się nad niedolą nieboraka zbierającego drzewo na opał w srogą zimę, postanowił mu pomóc. Brzmi znajomo, nie sądzisz, Bob? zapytałem, drapiąc pieszczotliwie kota za uszami i podejmując przerwany marsz w stronę Tottenham Court Road. 73

James Bowen W jakimś sensie słowa kolędy powinny były mnie pocieszyć. Nie ja pierwszy i pewnie nie ostatni walczyłem o przetrwanie w czas Bożego Narodzenia. Marna jednak była to pociecha. W autobusie podliczyłem nasz zarobek. Razem z hojnym podarkiem last minute od Jane miałem w kieszeni nieco ponad dwadzieścia pięć funtów. To wystarczało na włączenie elektryczności i skromne zakupy w pobliskim sklepie mleko, trochę chleba i tak dalej. Na gaz i mój pierwszy ciepły prysznic od tygodnia trzeba było jeszcze poczekać, może do jutra. Dotąd brałem zimne kąpiele, więc kolejna nie mogła mnie uśmiercić. Wlokłem się do domu zmęczony, przygnębiony i trochę wystraszony tym, co mógł szykować dla nas następny tydzień. Sto pięćdziesiąt funtów nadal wydawało się dość odległą perspektywą. Bałem się, że w najbliższych dniach będę biegać tam i z powrotem do osiedlowego sklepu, żeby nabić kartę i dogrzać trochę mieszkanie, ilekroć zdobędę parę groszy. Temperatura spadała każdego dnia i nie zanosiło się na poprawę. Wiatr ścinał nam kości na lód, Bob przytulił się mocniej do mojej szyi. Prawie cały łepek ukrył w kołnierzu płaszcza. Wybacz, Bob, ale chyba będziesz musiał do tego przywyknąć. Zanosi się na długie i zimne święta po- 74

Kot Bob i jego podarunek wiedziałem, gdy znaleźliśmy się znów w naszym wychłodzonym mieszkaniu. Resztę wieczoru spędziliśmy razem na sofie, wtulając się w siebie i ogrzewając własnymi ciałami. Nie pod jednym, lecz pod dwoma kocami.

Wydawnictwo NASZA KSIĘGARNIA Sp. z o.o. 02-868 Warszawa, ul. Sarabandy 24c tel. 22 643 93 89, 22 331 91 49, faks 22 643 70 28 e-mail: wnk@wnk.com.pl Dział Handlowy tel. 22 331 91 55, tel./faks 22 643 64 42 Sprzedaż wysyłkowa: tel. 22 641 56 32 e-mail: sklep.wysylkowy@wnk.com.pl www.wnk.com.pl Książkę wydrukowano na papierze Creamy Hi Bulk 60 g/m 2 wol. 2,4. Redaktor prowadzący Joanna Wajs Opieka redakcyjna Magdalena Korobkiewicz Korekta Ewa Mościcka Opracowanie DTP, redakcja techniczna Agnieszka Czubaszek ISBN 978-83-10-12934-5 PRINTED IN POLAND Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 2015 r. Wydanie pierwsze Druk: Zakład Graficzny COLONEL, Kraków