Pismo skierowane do Przewodniczącego Komisji Krajowej Solidarności Prezentujemy pismo, jakie skierowane zostało do Przewodniczącego Komisji Krajowej Solidarności Piotra Dudy w sprawie przywrócenia godności Annie Walentynowicz, niesłusznie pozbawionej możliwości działania w Solidarności 1.04.1981 r. dotyczące pomówienia jej przez środowisko Lecha Wałęsy, którą komisja powołana w maju i czerwcu 1981 r. uznała za bezprawną i bezpodstawną. {gallery}solidarnosc/27.10.2012_pismo_do_potra_dudy/15_10{/gallery} {gallery}solidarnosc/27.10.2012_pismo_do_potra_dudy/22_10{/gallery} (więcej o tej sprawie na wybranych stronach raportu przedstawionego w aneksie pracy Postać Anny Walentynowicz w filmach dokumentalnych. ) 50MB Na szczęście zachował się w Archiwum Solidarności Komisji Krajowej, Raport o upublicznienie którego, bezskutecznie zabiegała Pani Anna Walentynowicz. Komisja stwierdza w nim, że Prezydium Komisji Zakładowej Stoczni Gdańskiej względem Pani Ani Walentynowicz: Oględnie mówiąc mamy w tym stwierdzeniu do czynienia z zupełnym pomyleniem pojęć. [1] Pomimo tego zapisu Raport do dzisiejszego dnia utajniono, nie podano do publicznej wiadomości a Pani Ani nie przywrócono dobrego imienia. Pani Ania padła ofiarą podłych działań Lecha Wałęsy i ludzi, których sobie bezwzględnie podporządkował. 1 / 6
Kolejnym dowodem na to, że Prezydium Komisji działało na polecenie Lecha Wałęsy jest dołączone do Raportu Oświadczenie Prezydium Komisji Zakładowej Stoczni z dnia 02.04.1981 r., mówi się w nim o pozbawieniu Pani Ani jedynie legitymacji na Prezydium MKZ Gdańsk, nie oznacza zwolnienia z prac w Prezydium Komisji Zakładowej na ironię w zespołach ds. godności i ochrony praw człowieka. Podstawą usunięcia Pani Ani z MKZ jest rozbieżność w stanowiskach Pani Ani i Komisji Zakładowej dotyczących taktyki i strategii Związku. Nie są kwestionowane jej ogromne zasługi w tworzeniu Związku oraz jej nieposzlakowany charakter i uczciwość. Czy to nie woła o pomstę do nieba? A kto się podpisał pod oświadczeniem: Alojzy Szablewski, Jacek Merkel, Zbigniew Lis, Jerzy Borowczak, Stanisław Bury, Alicja Kowalczyk, Henryk Soszko, Jan Koziatek, Tomasz Moszczak. Na koniec stanowisko Komisji Plenum MKZ Gdańsk, ujęte w Raporcie, w oparciu o prawo: to ciało, które wybrało osobę może ją odwołać i nikt więcej. Dlatego też w oparciu o aspekt prawny Raport jest jednoznaczny: ( ) to tylko Plenum może ją odwołać z Prezydium Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego w Gdańsku. Tym samym uchwałę Prezydium Komisji Zakładowej Stoczni Gdańskiej z dnia 01.04.1981 r., wycofującą Annę Walentynowicz z Prezydium MKZ należy uznać za prawnie bezskuteczną. [2] Stocznię Gdańską w identyczny sposób postawiono w stan upadłości. Małego tego, tego aktu dokonali ci sami ludzie wyżej wymienieni z imienia i nazwiska. Bardzo ciekawie zeznali Szablewski i Borowczak, cytowani w Raporcie, którzy powiedzieli, że: ( ) członków swojego Prezydium, gdy zostaną wybrani do władz Zarządu Regionu nie będą rozliczali jak Annę Walentynowicz, bo jak wyjaśnił świadek Borowczak byłaby to bzdura. [3] Pozostaje pytanie dlaczego oni wymagali, coś od Pani Ani, co sami uznawali za bzdurę? Reasumując dziwnie w tym kontekście brzmi wypowiedź Borowczaka z początku filmu Robotnicy 80: Dowiedzi eliśmy się, że zwolniono Anię Walentynowicz pracownicę Stoczni Gdańskiej, która przepracowała w Stoczni 30 lat, została zwolniona dyscyplinarnie. Po prostu nas to zabolało, że jeśli się takich ludzi zwalnia jak Pani Anna Walentynowicz? Odznaczoną brązowym, srebrnym i złotym medalem. To co będzie można później zrobić z nami? [4] Pozostaje pytanie dlaczego Jerzy Borowczak po 8 miesiącach zmienił zdanie o Pani Annie Walentynowicz? Z cytowanych dokumentów wynika, że postawa Pani Ani się nie zmieniła. Zatem pozostaje pytanie co spowodowało, że Pan Borowczak zmienił zdanie o Pani Ani? Mało tego, życie pokazało, że Borowczak nie mylił się odnośnie oceny sytuacji ze wstępu filmu Robotnicy 80. Mając pewną świadomość z sierpnia 1980 r., dlaczego postępował przeciwko opinii, którą sam osobiście upublicznił? 2 / 6
Nie tylko jeden Borowczak zmienił zdanie. Pozostają jeszcze słowa przywitania wypowiedziane przez Lecha Wałęsę, w drugim dniu strajku na powitanie, zaledwie kilka dni wcześniej Tadeusza Szczudłowskiego i Darka Kobzdeja, jako bohaterów narodowych: Wał ęsa zarządził: "Proszę wstać, przyszli bohaterowie, którzy odcierpieli w więzieniu za naszą sprawę, za Polskę. Uczcimy ich odśpiewaniem hymnu". Oczywiście tymi bohaterami byli Tadeusz i Darek, my tylko byliśmy z nimi. Wszyscy wstali, łącznie z dyrektorem Klemensem Gniechem ( ). [5] a już 30.08.1980 r., Wałęsa jak i wielu członków MKS nie chcieli już go słuchać, aby nie wpisywać do treści porozumień sierpniowych: kierowniczej roli partii PZPR i sojuszy ze Związkiem Radzieckim: ( ) zaś całkowicie wykluczone są dążenia do niepodległości z niemożliwością rewizji układu ze Związkiem Radzieckim. Podobnie niedorzecznością jest wyrzeczenie się przez Związki Zawodowe spraw politycznych przy jednoczesnym przyjęciu zobowiązań politycznych, dotyczących kardynalnych spraw życia narodu jak: władza, ustrój, sprawy zagraniczne. [6] Tadeusz Szczudłowski uważał, że taki zapis w porozumieniach sierpniowych spowoduje zniewolenie Wolnego Związku Zawodowego przez wolę skompromitowanej PZPR. Jednak ten protest Tadeusza Szczudłowskiego spowodował przesunięcie ustalonego terminu podpisania porozumień z dnia 30.08.1980 na dzień następny ale już bez udziału Szczudłowskiego, gdyż pozbawiono go możliwości, nawet wejścia na salę BHP, gdzie 31.08.1980 r., podpisano porozumienia. Warto tutaj dodać, że w tamtym czasie zgodnie z konstytucyjnym zapisem: Sejm był najwyższym organem władzy państwowej. Z tamtych refleksji Tadeusza Szczudłowskiego pozostaje także odniesienie do roli Tadeusza Mazowieckiego i Andrzeja Gwiazdy: Rolę zaś Tadeusza Mazowieckiego uważam, delikatnie mówiąc jako dwulicową. Zaś Andrzej Gwiazda albo został oszukany w tym wypadku, albo mu już zabrakło sił do walki. [7] [1] Raport Komisji Plenum MKZ w Gdańsku, z dnia 06.05.1981 r., str. 6., patrz Aneks str. 117. [2] Ibidem, str. 23, patrz Aneks str. 128. [3] Ibidem, str. 7, http://www.solidarnosc.org.pl :8080/dlibra/docmetadata?id=1329 3 / 6
[4] Wypowiedź Jerzego Borowczaka z filmu Robotnicy 80 [5] http://wyborcza.pl/1,75515,7083861,30_lecie_ruchu_mlodej_polski Prosze_wstac przys zli.html?as=2&startsz=x [6] Teki Gdańskie Z gorących dni sierpniowych, Tadeusz Szczudłowski, Stowarzyszenie Civitas Christiana, Gdańsk 2000 r., str. 163, [7] Ibidem. Dalej Pani Ania na spotkaniu w Pabianicach odniosła się do ludzi Solidarności, którzy odebrali jej mandat na Zjazd Krajowy, na Regionalny, którzy ich pałowali, którzy przeciwko niej wystąpili, z dokumentów IPN dowiedziała się, ze SB bała się, że jak ona będzie na tym Regionalnym Zjeździe to może wybrana jako delegat na Zjazd Krajowy. Jak będzie na Zjeździe, tam może być wybrana do władz a to jest niebezpieczne to jest groźne więc na polecenie SB, wykorzystywali tych biednych stoczniowców, nie wie czy świadomie, czy nie, ale wśród nich było dużo agentów w tym Wałęsa, agent. Byli tak lojalni wobec Wałęsy, tak oddani, że gdyby Wałęsa powiedział zamordować kogokolwiek to bez zmrużenia oka by to zrobili. Taką bojówkę urządzili ci stoczniowcy, którzy dzisiaj nazywają się Komisją Zakładową: Nikt dzisiaj nie ma odwagi przyznać się do tego, że był instruowany przez Zbigniewa Budysza. Oni nawet nie mieli kontaktu z gen. Budyszem ale to Wałęsa z nim miał i Wałęsa dawał polecenie. [1] [1] Ibdem Chociaż to, co dzisiaj dzieje się w Sejmie, to działo się w Solidarności w Komisji Krajowej a szczególnie w Zarządzie Regionu w 1980 r. To nie były tylko nagonki jednego na drugiego. To były urządzane bojówki. Bo to miała być taka Solidarność, która miała służyć tak jak było to w 1956 r., kiedy, ludzie zginęli w Poznaniu, po to tylko, by zmieniła się nazwa i szyld. Z UB nazwali SB, ale ci sami ludzie, te same metody. Potem te następne zrywy narodowe, studenci, 70 rok Wybrzeże nic się nie 4 / 6
zmieniło, tylko za Gomułkę wstawiono Gierka ale system ciągle był ten sam, więc przyzwolono im na Solidarność licząc na to, że da ją się wmontować w system i to im nie udało się. Pomimo środków i wielkiego zaangażowania służb. Wałęsa miał za zadanie wyeliminować wszystkich. Nie udało się, wyeliminować wszystkich z WZZ. Wobec tego wprowadzono stan wojenny i przygotowano swoich ludzi działaczy. Ludzi, którzy mają autorytet wśród załogi, mają rodowód Solidarności ale bardzo często, nie wszyscy byli, lub nadal są tajnymi współpracownikami SB. Ludzie władzy zastanawiali się jak wyeliminować Andrzeja Gwiazdę? Jurek Milewski, który w Brukseli, założył Fundację dla Solidarności a właściwie pieniądze szły do KGB: ( ) takim kanałem Kiszczaka szło, którym sam się chwalił Kiszczak [1], powołał do życia sieć wiodących zakładów a przedstawiciele danych zakładów mieli się spotkać w danym dniu. W imieniu Komisji Krajowej przedstawiciele tych zakładów pracy mieli usunąć Andrzeja Gwiazdę z Komisji Krajowej. Jednak w oparciu o informację przekazywaną pocztą pantoflową. Ludzie szybciutko się skrzyknęli i przyjechało na to spotkanie więcej ludzi z więcej zakładów, niż zaplanował to Jurek Milewski i to zostało odłożone. Andrzej Gwiazda do dzisiaj nie złożył mandatu, nikt mu nie odebrał. Wobec tego zrobili stan wojenny i zrobili taką Solidarność jaką chcieli. W 1989 roku po okrągłym stole ze sztandaru Solidarności zrobiono parasol ochronny nad rządem. Ten rząd to kto to był? Pamiętamy, że to byli spadkobiercy nieboszczki zbrodniczej partii PZPR i oni do dzisiejszego dnia, do dnia wczorajszego nazwijmy to, sprawowali władzę i robili z nami co chcieli: Stoczni Gdańskiej nie mogli zaorać ani Kociołek ani Loga Sowiński, którzy w 1970 zapowiadali zaoranie Stoczni, stać nas na nową, nie zrobili tego! Potem 80, 88 Rakowski jest Premierem znowu wraca do likwidacji Stoczni ale nie jest w stanie. Ale kiedy po stanie wojennym, po okrągłym stole, po zdradzie w Magdalence do głosu dochodzi AWS, z Solidarności zrobiono partię. [2] Jak Pani Ania widziała rolę Mariana Krzaklewskiego? Ludzie w osobie Krzaklewskiego i nie tylko zostali obdarzeni zaufaniem. Do tego jeszcze dochodzi składka pieniężna na ratowanie Stoczni Gdańskiej w postaci wykupionych Cegiełek. Krzaklewski publicznie oświadczył, że pieniądze wykorzysta na kampanię wyborczą, wygra wybory i będzie bronił Stoczni. Ludzie ochoczo obdarzyli go zaufaniem i wygrał wybory. I co z tym zrobił? Przekazał władzę dla Unii Wolności a tak zwane Rządy Solidarnościowe doprowadziły do likwidacji najpierw Zamechu w Elblągu jednego z zakładów, który współpracował ze Stocznią Gdańską, jeżeli chodzi o śruby okrętowe. Potem zlikwidowano Stocznię bezboleśnie. Kiedy likwidowano Stocznię to były ówczesny Wojewoda Gdański Maciej Płażyński, odwołany z Wojewody za malwersacje, krótko potem startuje w wyborach. Jest kampania wyborcza, wygrywa wybory i jest Marszałkiem Sejmu. Szokujące wręcz jest świadectwo Pani Ani, że to Przewodniczący Komisji Zakładowej Stoczni Gdańskiej a wcześniejszy oficer Ludowego Wojska Polskiego, Alojzy Szablewski, 5 / 6
wygrywa też wybory i jest posłem. Obaj panowie, czyli Płażyński z Szablewskim energicznie przystąpili do likwidacji Stoczni a myśmy im pomagali a jeśli nie pomagaliśmy to biernie patrzyliśmy jak na naszych oczach nas ograbiano. I bezkarnie to przeszło. Funkcję przewodniczącego Komisji zakładowej przejmuje Borowczak, który jest jednocześnie w Radzie Nadzorczej, tejże Stoczni. 1990 rok Pani Ania ubiega się o powrót do pracy w Stoczni ponieważ była na rencie inwalidzkiej w 90 roku miała 160 tys., pensji, 130 tys., tak dla porównania wynosił czynsz za mieszkanie, taka była relacja. Pan Borowczak udziela wywiadu dla gazety Głosu Wybrzeża: ( ) co ta stara Walentynowicz szuka w Stoczni? Przecież Stocznia jest w likwidacji. Po przeczytaniu takiego wywiadu zadzwoniłam do niego ty młokosie, starej Walentynowicz wystarczy cztery kwartały, bo tylko tyle potrzebuje nie zdążysz zlikwidować Stoczni za cztery kwartały a ty jako młody człowiek, musisz szukać zakładu z perspektywą przyszłości i odłożyłam słuchawkę. [3] W konsekwencji Pani Ania nazywa rzecz po imieniu: Człowiek złodziej, który powinien stanąć przed Sądem to on w tym czasie kiedy toczy się proces przeciwko niemu to on się ubiega o mandat Unii Europejskiej, wie Pan kto to jest? Nie. No to powiem Panu: Lewandowski Janusz. Wygrywa wybory przestępca wygrywa wybory i Sąd umarza sprawę o czym to świadczy? [4] [1] Spotkanie z mieszkańcami Pabianic, 2006 r., Telewizja Ośrodka Kultury w Pabianicach. [2] Ibidem [3] Ibidem [4] Wywiad Cezarego Gmyza 19.08.2009 r. 6 / 6