SZEWCZYK DRATEWKA Przedstawienie przygotowane z okazji Dnia Dziecka w 2013 roku pod okiem p. Gosi i p. Kasi. Występują: Narrator mama Łukasza z grupy III Dratewka tata Zosi z grupy II Mrówka mama Natalii z grupy III Pszczoła mama Maksa z grupy II i Julki z grupy I Kaczka tata Olka z grupy II Mężczyźni tata Stasia z grupy III i tata Darka z grupy III Czarownica mama Sandry z grupy II Panna mama Stasia z grupy III Był sobie raz szewczyk Dratewka. Biedak był z niego a biedak! Aby liche odzienie na grzbiecie, aby podarte skórzniami na nogach, aby torba, a w niej kromka chleba cały to jego majątek. Od wsi do wsi wędrował i stare obuwie łatał. Szedł raz Dratewka wielkim lasem, zobaczył pod sosną rozrzucone mrowisko. - Co tu się stało? Biedne mróweczki. To pewnie niedźwiedź, który na wiosnę rad mrówcze jaja wyjadać, zniszczył wasze mrowisko. Biedne mróweczki, tak biegacie na wszystkie strony, znosicie po ziarnku piasku, po igiełce sosnowej i mrowisko naprawiacie. Nie martwcie się, pomogę wam. Użalił się nad nimi Dratewka, zdjął z głowy czapkę i jak mógł to rozrzucone mrowisko na jedną kupę czapką zgarnął. Wtedy na
wierzchołek mrowiska wyszła mrówkowa matka i powiedziała: - Dziękuję ci dobry człowieku. Jak będziesz w potrzebie, to przyjdziemy ci z pomocą Uśmiechnął się szewczyk, bo jakąż pomoc mogłyby mu dać małe mrówki. Pokłonił się im i poszedł w dalsza drogę. Minęło dni mało wiele. Szedł znów Dratewka puszcza zieloną, puszczą szumiącą i znów zobaczył wielką krzywdę. W dziupli starego drzewa była barć i ktoś tę barć zniszczył. - A tu co? Kto wam pszczółki barć zniszczył? Plastry wosku leżą na ziemi, miód ścieka po drzewie. Musiał i tutaj niedźwiedź gospodarować! Biedne pszczółki! Pomogę wam barć odbudować. Zaczął Dratewka pszczołom pomagać. Powkładał plastry do dziupli, woskiem otwór oblepił, miód cieknący zatamował. Wyszła na brzeg barci pszczela królowa i powiedziała: - Dziękujemy ci dobry człowieku, że nam plastry do dziupli pownosiłeś. Jak będziesz kiedy w potrzebie, to przyjdziemy ci z pomocą. Znów się Dratewka uśmiechnął, pokłonił się pszczołom i poszedł dalej. Minęło dni mało wiele. Szedł raz Dratewka długą groblą między wielkimi stawami. Po stawach pływały dzikie kaczki. Jak Dratewkę zobaczyły, wielkim głosem zakwakały i po trzcinach się pochowały, a on tylko wyjął kromkę chleba, mówiąc: - Nie bój się cyraneczko. Nie chcę do ciebie strzelać, a chcę się twoja urodą ucieszyć. Nie chcę zabijać, a chcę chlebem uczęstować. Wypłynęła kaczka z trzciny. Wszystkie okruchy z wody wyzbierała i bardzo się tej smakowitości dziwiła, bo nigdy jeszcze chleba nie jadła. Kaczka odezwała się do Szewczyka w te słowa: - Dziękuję ci dobry człowieku, żeś nie przyszedł mnie uczęstować. Jak będziesz kiedy w potrzebie, to przybędę ci z pomocą. - Jakąż ja mogę mieć z was pomoc? Zdziwił się Dratewka. Przyszwy za mnie nie przyszyjecie, obcasa za mnie nie przybijecie. Dratewka pięknie ukłonił się kaczkom i poszedł dalej. Idzie, idzie, aż zaszedł do takiej krainy, gdzie był zamek. W wieży zamknięta była panna, a tej panny pilnowała czarownica. Koło zamku człowiek stał człowiek i tak mówił: - Kto by się z tą panną ożenił, toby ją z niewoli czarownicy wybawił. Ale tylko ten się z nią może ożenić, kto dwie roboty odrobi i zagadkę odgadnie.
- To może ja bym spróbował! Odezwał się Dratewka. Nie boję się czarownicy! Pracy też się nie lękam. Spróbuję! - Nie wyrywaj się, głupi! Zawołał drugi mężczyzna. Życie ci niemiłe, czy co? Kto pójdzie na ochotnika, a nie zrobi, to temu czarownica głowę urywa! - Ale może ja bym spróbował? Zastanawiał się dalej Dratewka. - Nie tacy jak ty tu próbowali odparł rozmówca. Rycerze przyjeżdżali i królewicze, i książęta. Nikt nie potrafił tych robót zrobić, tej zagadki odgadnąć. Nikomu czarownica nie darowała. Wszystkim pourywała głowy! - A ja pójdę i spróbuję! Zdecydował wreszcie Dratewka. I szewczyk zapukał do bramy zamku. W odpowiedzi na to pojawiła się Czarownica i tak powiedziała: - Czemu pukasz i czego tu szukasz? Czyś ty człowiek? Czyś ty zwierz? Czemu pukasz? Czego chcesz?! - Chciałbym uratować pannę. Chcę się z tą panną, co siedzi w wieży, ożenić! Odparł Dratewka. - Jak zrobisz niedługo robotę pierwszą i drugą, a potem składnie zagadkę odgadniesz, to się ożenisz! Odpowiedziała Czarownica. - Ano, spróbuję! - Spójrz; to mak z piaskiem Czarownica postawiła przed nim dwa worki. Masz tu piasku z makiem korzec. Przebierz, zanim błysną zorze! Jak nie zrobisz do poranku, to ci panku urwę głowę i gotowe! Usiadł biedny Dratewka, po głowie się podrapał i powiedział do siebie: - Tylachny wór przebrać! Piasek osobno, mak osobno! Toż tu roboty jest na rok, od wiosny do wiosny, a ona mi każe do świtania to zrobić! Oj źle z tobą Dratewka, źle! Wtem słyszy, za oknem po ścianie coś szura i przez żelazną kratę zaczynają wbiegać mrówki Jak się do roboty nie wzięły. Jak zaczęły zwijać się, ziarenka nosić. Mak na prawo, piasek na lewo. Do północna wszystko przebrały. - Dziękuję wam kochane mróweczki! Zawołał Dratewka i pomachał im na pożegnanie. O pierwszej zorzy Czarownica przybyła by Dratewce urwać głowę. Krążyła wokół śpiącego szewczyka, aż wreszcie szturchnęła go i powiedziała: - Co widzę! Mak na jednej kupce, piasek na drugiej, a szewczyk przeciąga się, jakby doskonale się wyspał!
- Udało mi się wykonać twoje zadanie czarownico! Odparł Dratewka. - Ale to nie koniec! Zawołała Czarownica. Dzisiaj to masz do roboty. Miała panna kluczyk złoty i jak poszła do kąpieli, upuściła go w topieli. Uwiń mi się składnie i znajdź kluczyk na dnie. Jak nie znajdziesz do poranku, to ci panku, urwę głowę i gotowe! Poszedł Dratewka nad staw. Stanął na grobli i zadumał się głębokim zadumaniem. Zafrasował się wielkim zafrasowaniem: - Staw duży, a woda głęboka. Gdzie szukać złotego kluczyka? Chyba nie wykonam tego zadania! W stawie pojawiła się znajoma kaczka i zapytała: - Czego ci potrzeba, znajomku nasz, dobry człowieku? - Trzeba mi znaleźć złoty kluczyk odpowiedział Dratewka co go panna w kąpieli zgubiła. Jak kluczyka do poranku nie znajdę, to mi czarownica głowę urwie! - Nie frasuj się dobry człowieku. Wszystkie cyraneczki będą nurkowały, wszystkie rybki będą szukały. Kluczyk ci przyniesiemy kaczki szybko zanurkowały, odnalazły kluczyk i dały go szewczykowi. Jużeśmy złoty kluczyk znaleźli! - Dziękuję wam cyraneczki za pomoc! Zawołał Dratewka. Uradowany szewczyk wrócił do zamku i wręczył złoty kluczyk Czarownicy, która bardzo się zdziwiła: - Złoty kluczyk? Złote drzwi. Czy ja zginę, czyli ty? Drugie zadanie wykonałeś, ale została ci jeszcze zagadka. Z chwile ujrzysz kilka panien, ale tylko jedna z nich jest prawdziwa. Musisz zgadnąć jak należy, która z nich jest panną z wieży? Jak nie zgadniesz do poranku, to ci panku urwą głowę i gotowe! Oto pierwsza panna. Może druga jest panną z wieży? Spójrz na trzecią. Uważnie przyglądnij pannom Czarownica roześmiała się głośno, a szewczyk zastanawiał się: - Jak rozwiązać tę zagadkę? Wszystkie panny wyglądają jednakowo! Która jest prawdziwa? Jak tu poznać? Jak tu zgadnąć? Teraz to już przyjdzie mi zginąć!
Wtem przez otwarte okno wleciały złote pszczoły. Okrążyły ostatnią pannę. - Ta ci jest! Zawołał Dratewka. - To jest zaczarowana panna! Odgadłem twoją zagadkę, Czarownico! Jak to czarownica zobaczyła raz-dwa-trzy, przemieniła się w jakieś ptaszysko i w świat daleki poleciała. Tymczasem wybrana Panna odsłoniła woalkę i powiedziała: - Mój kochany chłopcze! Z niewoli mnie wybawiłeś! Zostańmy razem na zawsze i zamieszkajmy w zamku czarownicy! Dalej w tany, dalej w tany, wszyscy wraz, bo na pląsy, bo na pary przyszedł czas. Mój Dratewko zatańcz ze mną w ten szczęśliwy dzień, w prawo, w lewo, w prawo, w lewo tańczmy cały dzień. Dratewka z panną z wieży zaraz huczne wesele wyprawili. Żyli długo i szczęśliwie w zamku czarownicy. k o n i e c