III Tydzień Adwentu Poniedziałek 2014 1 Drodzy! Muszę wam powiedzieć, że kiedy wczoraj przygotowywałem się do dzisiejszej homilii roratniej i czytałem słowa Ewangelii, która przed chwilą usłyszeliśmy, to miałem pewien problem, o czym dzisiaj mówić? Ta sytuacja, która opisuje Św. Mateusz jest zrelacjonowaniem jednego ze spotkań Jezusa, z faryzeuszami, ze starszymi i uczonymi w Piśmie. I pozornie ten fragment Ewangelii nie ma nam nic głębszego do powiedzenia, bo na pierwszy rzut oka, to jakaś sucha relacja o konflikcie, pomiędzy Jezusem a tymi, którzy nie chcieli Go przyjąć, którzy chcieli Go na czymś pochwycić, żeby Go ukarać. I w tym fragmencie Jezus ich nawet nie poucza, nie strofuje tylko stosuje pewien unik, aby nie wchodzić w niepotrzebną dyskusję, która i tak niewiele by pomogła. I byłem w rozterce, kiedy czytałem tą Ewangelię: o czym mówić, żeby było to związane z Ewangelią i żeby to było z pożytkiem dla nas tutaj obecnych. I kiedy tak zastanawiałem się, moje myśli zatrzymały się na słowach skierowanych do Jezusa przez jego adwersarzy: Jakim prawem to czynisz? I pomyślałem sobie wtedy, że my sami choć
2 nie jesteśmy arcykapłanami, starszymi ludu Izraela ani uczonymi w Piśmie, zadajemy niekiedy Jezusowi takie właśnie pytanie: Jakim prawem czynisz to w moim życiu? Chyba wszyscy tutaj obecni jesteśmy osobami wierzącymi, a przynajmniej za takie się uważamy, uznajemy. Na pewno każdy z nas w swoim życiu, doświadcza różnych trudnych sytuacji. Spotykają nas trudności, przykrości, nerwowe załamania, choroby, przykre wypadki. Życie każdego z nas naznaczone jest jakimś cierpieniem i bólem. Jeśli te doświadczenia które na nas spadają nie są zbyt ciężkie, to wtedy potrafimy je jakoś znieść, wytłumaczyć sobie, że takie jest życie, że inni też tak mają, że jakoś trzeba dać sobie radę. Ale gorzej jest wtedy, gdy spotyka nas coś ponad nasze siły: na przykład śmiertelna choroba kogoś, kogo bardzo kochamy, wypadek samochodowy krewnego, niespodziewana śmierć przyjaciela. Takie sytuacje dotykają nas do żywego. I myślimy sobie wtedy, jakież to niesprawiedliwe, dlaczego to musiało spotkać akurat mnie. Przecież tak starałem się być blisko Boga, zachowywać Jego przykazania, modliłem się codziennie, chodziłem do Kościoła, nie krzywdziłem nikogo, starałem się żyć jak Bóg przykazał. Dlaczego więc spotkało mnie takie cierpienie?! I To jest właśnie taki czas, kiedy z naszego serca może wyrwać się pełne żalu i pretensji pytanie skierowane do Boga: Jakim prawem to czynisz? No właśnie! Dlaczego Bóg dopuszcza na nas różne trudne sytuacje? Czemu pozwala, żeby jego dzieci cierpiały i doświadczały trudów życia? Jak się ma to do Jego miłości?
3 Spróbujmy dzisiaj zapytać Boga: Jakim prawem dopuszcza to na nas? Żeby dać odpowiedź na to pytanie, musimy sięgnąć daleko wstecz, do momentu naszego Chrztu Świętego, bo właśnie w tym sakramencie Bóg obiecał, że będzie robił wszystko, abyśmy mogli kiedyś zamieszkać w Jego domu w niebie, czyli obiecał nam zbawienie. Dał nam słowo i nigdy się z tego słowa nie wycofa. I pewnie nie byłoby z tym żadnego problemu, gdybyśmy słuchali tego co Bóg do nas mówi, gdybyśmy zachowywali przykazania Dekalogu, postępowali zgodnie z nauką moralną Ewangelii Jezusa, gdybyśmy słuchali Kościoła. Ale niestety prawda o nas jest taka, że często żyjemy, jakbyśmy nie wiedzieli jakimi zasadami trzeba kierować się w życiu, i właśnie wtedy potrzebne jest Boże działanie, potrzebna jest Boska interwencja. To działanie Boga można porównać do takiego urządzenia, które w ostatnich latach stało się bardzo popularne i na dobre zagościło w wielu samochodach. To urządzenie to GPS. Jak działa to urządzenie. Otóż jeśli chcemy gdzieś dojechać, to włączamy to urządzenie wpisujemy do niego adres celu naszej podróży, a potem wybieramy rodzaj trasy. Zwykle są trzy propozycje: trasa najkrótsza, najszybsza i trasa optymalna, która jest wypadkową jednej i drugiej. I po kilku minutach kiedy to urządzenie złapie sygnał z satelity, zlokalizuje nasze położenie, to wtedy zaczyna podpowiadać nam jak mamy
4 jechać. Mówi gdzie skręcić w prawo, gdzie w lewo, jaki zająć pas zjazdu na rondzie, ostrzega jeśli na drodze są jakieś niebezpieczne miejsca, mówi, że trzeba zwolnić. Jeśli to urządzenie działa poprawnie, a my postępujemy zgodnie z jego wskazaniami, to możemy być pewni, że dojedziemy pod wyznaczony adres. I osiągniemy cel naszej podróży. Ale zdarza się tak, że z jakiś powodów zjeżdżamy z wyznaczonej trasy. I wtedy to urządzenie mówi do nas: Zjechałeś z trasy! Zawróć! I nawet kiedy nie usłuchamy tego urządzenia i pozostajemy na tej drodze na którą żeśmy zjechali, to po chwili ten GPS się przestawia i wyznacza nowa trasę, która zaprowadzi nas do tego samego celu. Ale nie jest to już trasa optymalna, jest mniej wygodna, może nam zająć dużo więcej czasu, może drogi będą gorsze, ale dojedziemy do wyznaczonego miejsca. Przełóżmy to teraz na działanie Boga w naszym życiu. Możemy tak obrazowo powiedzieć, że Boża Opatrzność w naszym życiu działa jak właśnie taki GPS! W momencie naszego urodzenia, Bóg zaprogramowuje to urządzenie na spotkanie w Nim w niebie. Wpisuje tam w tym urządzeniu adres: Dom Ojca, Niebo! I od tego czasu zaczyna się nasza podróż. Bóg daje nam wskazówki, daje nam Dekalog, Ewangelię, nauczanie Kościoła. Mówi nam jak powinniśmy jechać przez to nasze życie, żeby nie zboczyć z wyznaczonej trasy. I gdy tylko zbłądzimy to odzywa się Jego głos w naszym sumieniu: Zjechałeś z trasy do nieba! Zawróć! A nawet jeśli długo trwamy w naszym uporze, to ten Boży GPS nigdy nie zawodzi i wyznacza nową trasę. Oczywiście nie jest to
5 już trasa optymalna, ale skoro takie nasze życzenie, to czasami do nieba jedziemy różnymi podrzędnymi drogami, ale Bóg nigdy z nas nie rezygnuje. Realizuje wyznaczone na początku naszego życia zadanie. Prowadzi nas do swojego domu w niebie. I tutaj właśnie możemy dać odpowiedź na pytanie: Jakim prawem to czynisz?. Czemu pozwalasz na ból i cierpienie w moim życiu? Dlaczego zgodziłeś się na ciężką chorobę, albo na śmierć kogoś bliskiego? Bóg nie chce zła w naszym życiu, nie chce cierpienia? Ale czasami są one potrzebne. Są potrzebne nam i naszym bliskim, abyśmy na nowo zechcieli słuchać Jego głosu. Abyśmy zechcieli zawrócić z błędnych dróg i wrócić na tą wyznaczoną przez Niego trasę. Nad wszystkim co się dzieje w naszym życiu Bóg ma swoją pieczę. Wszystkie doświadczenia, które spotykają nas w życiu wynikają z Jego miłości i mają czemuś służyć. Mają służyć naszemu zbawieniu. Bo Bóg naprawdę chce nas bezpiecznie przeprowadzić przez to życie. Chce nas przeprowadzić do tego miejsca, gdzie już nie ma ani cierpienia, ani bólu, ani chorób, ani śmierci. Kiedyś powiedział mi jeden zakonnik franciszkanin: Nie przejmuj się, Bóg doświadcza tylko takich ludzi, których lubi, wobec których ma plan. Dostajemy tylko taki krzyż, który potrafimy unieść. Niektórzy irytują się na te słowa, nie są gotowi ich przyjąć. Ale drodzy, przez to co przechodzimy stajemy się lepszymi ludźmi, jesteśmy bogatsi o pewne przeżycia i widzimy życie we właściwych barwach i proporcjach. Mamy większą wiedze o sobie i chyba więcej do powiedzenia o życiu. Ktoś kto
6 otarł się o śmierć, wie, jak życie jest cenne i kruche. Cierpienie sprawiło, że stałem się bardziej ludzki, otwarty na ludzi, także na ich cierpienia i niedole, po śmierci lepiej zrozumiemy, że to co się wydarzyło w naszym życiu, a co było naznaczone cierpieniem, było w rezultacie czymś bardzo dobrym. Panie Jezu, jakim prawem to czynisz? Czynię to, abyś mógł być zbawionym. Abyś kiedyś mógł cieszyć się tym, czym cieszą się aniołowie i święci. Abyś mógł uszczęśliwić mojego Ojca w niebie, który bardzo cię kocha i bardzo tęskni za tobą. Czynię to moje dziecko, bo na chrzcie świętym obiecałem, że będziesz zbawiony. Obiecałem to tobie i tylu innym ludziom. Dlatego zrobię wszystko, aby dotrzymać słowa. Przepraszam cię za ten ból, którego musisz doświadczyć, nie chce tego, i nie lubię sprawiać ci przykrości, ale wiem jednak, że czasami to jest konieczne, bo inaczej nie usłyszałbyś tego, co chce ci powiedzieć: Jakim prawem to czynię? Czynię to na podstawie prawa miłości do Ciebie!!! Znamy siebie dobrze, wiemy jak często zbaczamy z drogi, która prowadzi do domu Ojca w niebie. Ktoś słusznie powiedział, że kiedy my sobie tu żyjemy na ziemi, to w niebie trwa nieustannie akcja pod kryptonimem moje i twoje zbawienie. Teraz rozumiesz: jak bardzo Bóg i jego Aniołowie muszą się natrudzić, aby cię zbawić