Wisła liderem. Chociaż na jeden dzień Podopieczni trenera Marcina Kaczmarka przełamali kolejną klątwę, ogrywając Olimpię Grudziądz. Dzięki tej wygranej awansowali na pierwsze miejsce w tabeli. Ale wyprzedzające dotychczas Wisłę Termalica Bruk-Bet Nieciecza i Zagłębie Lubin swoje mecze rozegrają dopiero w niedzielę. Już w drugiej minucie Wisła mogła objąć prowadzenie. Niestety, po dośrodkowaniu Cezarego Stefańczyka z rzutu wolnego Piotr Wlazło nie trafił czysto w piłkę, która przeleciała kilka metrów nad bramką. W 31. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Mikołaj Lebedyński. Niestety, piłka przeleciała nieznacznie nad poprzeczką bramki przyjezdnych. Goście odpowiedzieli akcją, która została nieprzepisowo zatrzymana tuż przed linią pola karnego. Wisła wróciła z bardzo dalekiej podróży, gdy po strzale Denisa Popovicia piłka uderzyła w słupek i wyszła poza pole karne. Zawodnicy z Grudziądza podochoceni tą sytuacją ruszyli do przodu spychając Wisłę do głębokiej defensywy. Okazje do zdobycia mieli Denis Popović i Rok Elsner. Żaden z nich nie zdołał jednak pokonać Seweryna Kiełpina. Tuż przed końcem pierwszej części gdy po dośrodkowaniu Cezarego Stefańczyka główkował Mikołaj Lebedyński. Nie złożył się jednak dobrze do tego uderzenia jak należy i piłka padła łupem Michała Wróbla. Początek drugiej połowy to akcja Olimpii, która mogłaby przynieść powodzenie, gdyby jeden z gości nie przejął piłki na spalonym. Później w końcu do głosy doszła Wisła. Najpierw jednak Fabian Hiszpański nie poradził sobie z obrońcą, a później Piotr Darmochwał w polu karnym zbyt długo składał się do strzału i został zablokowany.
Olimpia otrząsnęła się z przewagi miejscowych i z czasem coraz śmielej zapędzała się na przedpole Wisły. Podopieczni trenera Marcina Kaczmarka chwilami mieli spore problemy z opuszczeniem własnej połowy. Grudziądzanie coraz mocniej zagrażali bramce Seweryna Kiełpina. Na szczęście nie zdołali wykorzystać żadnej z sytuacji Wisła w końcu zdołała przedrzeć się pod bramkę rywali. Krzysztof Janus zagrał z prawej strony po ziemi w pole karne, a kapitan Olimpii Michal Piter-Bućko w zamieszaniu podbramkowym interweniował tak nieszczęśliwie, że posłał piłkę do siatki obok rozpaczliwie interweniującego Michała Wróbla. Prowadzący Olimpię trener Dariusz Kubicki dokonał w końcowych minutach trzech zmian, wprowadzając do gry ofensywnych zawodników, którzy mieli powalczyć przynajmniej o wyrównanie. Wisła jednak spokojnie dowiozła skromne prowadzenie do końcowego gwizdka, a przy odrobinie szczęścia mogła wygrać nawet wyżej. Niestety, Michał Wróbel w sobie tylko wiadomy sposób obronił strzał Dymitara Ilieva. Wisła Płock Olimpia Grudziądz (0:0) Bramka: Piter-Bućko (82.) Wisła: Kiełpin Stefańczyk, Sielewski, Radić, Stępiński Wlazło (77. Kostrzewa), Darmochwał (62. Ruszkul), Janus, Iliev, Hiszpański Lebedyński (58. Krzywicki) Olimpia: Wróbel Bielawski (87. Babul), Łabędzki, Piter- Bućko, Woźniak Kłus, Elsner (84. Elsner), Szczot, Popović, Rogalski (89. Smoliński) Aleksander Żółte kartki: Hiszpański, Sielewski i Kostrzewa (Wisła) oraz Kłus, Szczot i Popović (Olimpia) Sędziowali: Dobrynin oraz Hankiewicz i Szubielski (wszyscy Łódź)
Bez historii. Bez emocji. Teraz czas na Vardar Żaden z zawodników Wisły nie odniósł urazu. Na placu gry pojawił się wracający po kontuzji Adam Wiśniewski. Te dwie informacje po ligowym meczu z Chrobrym są dużo ważniejsze, niż końcowy wynik płocko-głogowskiej konfrontacji. Po 16 minutach Chrobry niespodziewanie prowadził z Wisłą 10:9. Kibice, którzy pofatygowali się do Orlen Areny nie przejmowali się jednak zbytnio tym sensacyjnym rezultatem. Każdy doskonale zdawał sobie sprawę, że zwycięzca może być tylko jeden. O wtorkowej potyczce można byłoby napisać, że odbyła się, bo musiała. Trudno byłoby doszukiwać się w niej cienia emocji. Gospodarze wygrali dwunastoma bramkami, chociaż starali się angażować jak najmniej sił. Udało im się to w pełni. Stwierdzenie, że gracze Wisły przeszli obok meczu byłoby oczywiście nadużyciem, ale minimalizm w ich grze był aż nadto widoczny. Nieco zapomniał się jedynie Valentin Ghionea, który przebywając na boisku raptem 30 minut, zdołał zdobyć osiem bramek. Powody do zadowolenia mógł mieć Mateusz Piechowski, który pojawił się na boisku w 50. minucie, a zdołał trzykrotnie wpisać się na listę strzelców. Tylko raz defensywa przyjezdnych zdołała zablokować rzut rosłego wychowanka Wisły. Być może jego bramkowe konto byłoby bardziej pokaźne, ale niespełna minutę przed końcem powędrował na ławkę kar, tracąc tym samym okazję do zdobycia jeszcze przynajmniej jednego gola.
Dwie bramki zdobył Adam Wiśniewski, dla którego był to pierwszy mecz po pauzie spowodowanej kontuzją pachwiny. Powrót Gadżeta do gry to doskonała wiadomość dla trenera Manolo Cadenasa, który w ten sposób zyskał bardzo szerokie pole manewru. A to w kontekście rewanżu z Vardarem Skopje w TOP 16 Ligi Mistrzów niezwykle istotna informacja. Orlen Wisła Płock Chrobry Głogów 36:24 (16:13) Orlen Wisła: Wichary, Corrales Kwiatkowski, Daszek 2, Racotea 1, Tioumentsev 2, Syprzak 5, Montoro 2, Nikcević 6, Ghionea 8, Jurkiewicz 3, Zelenović 2, Wiśniewski 2, Piechowski 3 Chrobry: Kapela, Stachera Bednarek 1, Witkowski, Płócienniczak 1, Biegaj 5, Babicz 8, Kandora 3, Kubała 1, Bąk, Gujski 2, Tylutki 2, Mochocki 1, Kaczmarek, Świątek Kulomiot prowadził lekcję, minister ćwiczył W roli nauczyciela wystąpił Tomasz Majewski, zaś wśród jego uczniów znaleźli się między innymi Andrzej Biernat i Andrzej Nowakowski. Niezwykła lekcja wychowania fizycznego odbyła się w Zespole Szkół nr 1 w Płocku. Okazją do zorganizowania tak niezwykłych zajęć była oficjalna inauguracja zaplanowanego na dwa miesiące płockiego projektu Lekcja WF-u z Mistrzem będącego częścią funkcjonującego w całej Polsce programu Stop zwolnieniom z WF-u. Rangę wydarzenia podniosła obecność ministra sportu Andrzeja Biernata, który z niekłamaną przyjemnością wykonywał wszystkie
ćwiczenia demonstrowane wcześniej przez dwukrotnego mistrza olimpijskiego w pchnięciu kulą. Jesteście częścią pokolenia bardzo poważnie zagrożonego otyłością. Co szóste dziecko w naszym kraju ma problemy z utrzymaniem właściwej wagi mówił Andrzej Biernat podczas spotkania przed rozpoczęciem pokazowej lekcji. Właśnie dlatego postanowiliśmy zachęcić wasze pokolenie do udziału w zajęciach z WF-u i do aktywności sportowej. Nieprzypadkowo w naszej akcji wykorzystujemy wielkie postacie polskiego sportu. Kiedyś byli to Marcin Gortat i Anna Lewandowska. Teraz jest Tomasz Majewski, a będzie jeszcze Kamil Stoch. Za ich przykładem chcemy pokazać wam, że aktywność sportowa jest niezbędna dla prawidłowego rozwoju fizycznego i psychicznego. Prezydent Andrzej Nowakowski podkreślał, że chociaż Płock wielu Polakom kojarzy się nade wszystko jako stolica piki ręcznej, jest miastem, w którym sport upowszechnia się w wielu wymiarach. Kibicujemy podczas różnych imprez sportowych, ale też aktywnie uczestniczymy w różnych projektach propagujących aktywność fizyczną mówił Andrzej Nowakowski. Cieszę się, że do udziału w kolejnym naszym projekcie udało nam się zaprosić Tomasza Majewskiego, którego doskonale znamy dzięki mitingowi Orlen Cup.