Wyssały muzykę z mlekiem matki Wiolonczelistka Karolina Jaroszewska i dyrygentka Anna Mróz urzekły płocką publiczność swoją niezwykłą muzyczną wrażliwością podczas koncertu zamykającego tegoroczny Letni Festiwal Muzyczny. Obie panie znają się doskonale. I to od urodzenia. Są bowiem córkami genialnej kompozytorki Agnieszki Duczmal i Józefa Jaroszewskiego, kontrabasisty w Orkiestrze Kameralnej Polskiego Radia Amadeusz, prowadzonej przez Agnieszkę Duczmal, pierwszą kobietę, która stanęła za pulpitem dyrygenckim kultowej mediolańskiej La Scali. W Płocku pulpit dyrygencki dla jej córki Anny Mróz przygotowany został w katedrze. Tam właśnie kończyła się tegoroczna edycja Letniego Festiwalu Muzycznego. Po Koncercie trzech tenorów, Echach baroku i nie tylko oraz Cinema meets jazz przyszedł czas na symfoniczny wielki finał z Antoninem Dvorakiem i dwoma niezwykłymi kobietami w rolach głównych. O niektórych dyrygentach mówi się, że prowadzą orkiestrę każdym włóknem nerwowym. Dokładnie tak samo wyglądało to w przypadku Anny Mróz. Jej kontakt z Płocką Orkiestrą Symfoniczną był wręcz idealny, muzycy doskonale wyłapywali każdy, nawet najdrobniejszy, jej gest. W koncercie h-moll na wiolonczelę i orkiestrę mogliśmy podziwiać genialną wiolonczelistkę Karolinę Jaroszewską. Warto było nie tylko słuchać, jak cudowne dźwięki wydobywa ze swego instrumentu, ale i patrzeć, z jaką gracją, ale jednocześnie z jak wielkim zaangażowaniem, to robi. Drugą część wypełniła IX Symfonia e-moll Z Nowego Świata. Utwór ten jest swego rodzaju podsumowaniem wieloletniego pobytu genialnego czeskiego kompozytora w Stanach Zjednoczonych. Po ostatniej części, przez którą przewijał się
najbardziej znany motyw tej symfonii, rozległa się burza braw. Owacje na stojąco były doskonałym podsumowaniem Letniego Festiwalu Muzycznego, który trwał wprawdzie zaledwie osiem dni, ale dostarczył miłośnikom muzyki niezapomnianych przeżyć. I dał możliwość przekonania się, że muzyka może rozbrzmiewać w różnych wnętrzach. I w każdym brzmi wspaniale. O ile jest to dobra muzyka, dobrze zagrana. Ostro dali jazzu w muzeum Do ostatniego miejsca zapełniło się patio Muzeum Mazowieckiego podczas koncertu Cinema meets jazz. Trio Witolda Janiaka zaprezentowało autorskie wersje muzyki ze znanych filmów. I zachwyciło słuchaczy, udowadniając jednocześnie, że dobrze zagrany jazz to muzyka dostępna dla każdego. Filmy z czasem się starzeją, ale dobra muzyka nigdy, bo nie jest związana kontekstem mody, uwarunkowań obyczajowych, techniki filmowej uważa Witold Janiak. Granie muzyki z filmu, to danie drugiego życia filmowi, z którego pochodzi. Album Cinema Meets Jazz, którego pomysłodawcą był jeden z najlepszych polskich pianistów jazzowych młodego pokolenia, spotkał się z niezwykle przychylnym przyjęciem ze strony krytyków, słuchaczy i stacji radiowych, dla których liczy się coś więcej, niż czysta komercja. Naturalną koleją rzeczy była więc promująca ten niezwykle interesujący projekt trasa koncertowa. Witold Janiak zaprosił na nią basistę Rafała Różalskiego i perkusistę Kamila Miszewskiego. Okazało się, że to był prawdziwy strzał w dziesiątkę. Olbrzymią przyjemność dawało widzom nie tylko słuchanie muzyki. Także patrzenie na to, jak bardzo dwaj młodzi, niezwykle utalentowani artyści angażują się w to, co robią. I jak wiele potrafią wyczarować ze swoich
instrumentów. Patio Muzeum Mazowieckiego rozbrzmiewało w piątkowy wieczór zaaranżowaną na jazzowo muzyką z doskonale znanych filmów: Dirty Dancing, Forresta Gumpa, Ósmej mili, Dziecka Rosemary, Rydwanów ognia, czy z Flinstonów. Muzyka do Rydwanów ognia brzmi niezwykle patetycznie. Postanowiłem więc zagrać ją nieco inaczej, bardziej radośnie i przystępnie mówił pianista przed wykonaniem autorskiej wersji kultowego utworu Vangelisa. Witold Janiak wyznaje, że na swoją płytę wybierał utwory z filmów, które wywarły na nim największe wrażenie, zmieniając przy tym sposób jego patrzenia na świat. Sam zaś, wspólnie z dwoma towarzyszącymi mu muzykami, z doskonałym skutkiem próbuje zaszczepić słuchaczom swoją niezwykłą muzyczną wrażliwość. Cinema Meets Jazz to trzeci już koncert tegorocznej edycji Letniego Festiwalu Muzycznego. Zaczęło się od popisów trzech tenorów w sali koncertowej Państwowej Szkoły Muzycznej. A później była inspirowana barokiem muzyka Sebastiana Krajewskiego i wirtuozowski popis oboisty Marka Roszkowskiego w Muzeum Diecezjalnym. Tym razem w Muzeum Mazowieckim rozbrzmiewał jazz. Różne miejsca, różne gatunki muzyki. Tym, co łączy wszystkie te wydarzenia, jest bardzo wysoki poziom artystyczny każdego wydarzenia i nieskrywane zadowolenie publiczności. Ale również artystów, którzy przyznają, że żywe reakcje publiczności są dla nich bardzo ważne. Wielka gwiazda na Niedzieli Sannickiej
Grażyna Szapołowska będzie gwiazdą Koncertu Chopinowskiego, który odbędzie się w niedzielę, 6 lipca o 14.00 w sali koncertowej sannickiego pałacu. Na fortepianie zagra Piotr Latoszyński. Jedna z najbardziej znanych polskich aktorek czytać będzie fragmenty dwóch swoich książek Poza mną i Ścigając pamięć. Grażyna Szapołowska jest absolwentką Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. Swoją karierę sceniczną rozpoczęła w Teatrze Narodowym w 1977 roku, tuż po ukończeniu studiów. Już jako studentka rozpoczęła swoją przygodę z filmem. Debiutowała w serialu Najważniejszy dzień życia. Później były Czterdziestolatek (1975) i Lalka (1976). Jej kinowym debiutem był Zapach ziemi z 1977 roku. Najbardziej w pamięci widzów zapadła jednak w pamięci dzięki rolom w filmach Lata dwudzieste Lata trzydzieste, Krótki film o miłości, Przez dotyk, Magnat i Pan Tadeusz. Nagrodzona między innymi Polską Nagrodą Filmową Orzeł oraz Złotą Kaczką. Podczas niedzielnego koncertu przy fortepianie zasiądzie 33- letni Piotr Latoszyński. Absolwent Akademii Muzycznej w Łodzi kształcił się również w Robert Schumann Hochschule w Duesseldorfie oraz w Akademii Muzycznej w Krakowie oraz na licznych kursach mistrzowskich. Jest laureatem wielu nagród na konkursach w kraju i za granicą. Po zakończeniu koncertu Europejskie Centrum Artystyczne im. Fryderyka Chopina w
Sannikach, które jest organizatorem całego wydarzenia, zaprasza na wernisaż wystawy malarskiej Grające, tańczące Justyny Majewskiej. Kto zechce zwiedzić pałacowy park, będzie mógł podziwiać nową rzeźbę ustawioną nieopodal wejścia, w pobliżu suchego stawu. Dzieło przedstawia Fryderyka Chopina oraz guwernantkę państwa Pruszaków (inicjatorów budowy obiektu) oraz fortepian. Na terenie zespołu pałacowo-parkowego im. Fryderyka Chopina oraz ulicy Parkowej, która przylega do niego od strony wschodniej, odbędzie się już 46. Edycja Niedzieli Sannickiej, podczas której prezentowana będzie kultura ludowa różnych rejonów Polski. Każdy chętny będzie mógł zwiedzać stoiska, na których dostępne będą (również dla kupujących) wyroby z wikliny, wiejskie pieczywo i wyroby wędliniarskie, kwiaty i krzewy. Na wieczór zaplanowana została część artystyczno-rozrywkowa. Na scenie zaprezentuje się kultywujący tradycje ludowe Regionalny Zespół Pieśni i Tańca Sanniki. Ale nie zabraknie również lżejszego repertuaru, który zaprezentują między innymi zespoły Drugi Tydzień i Concord. O dobry nastrój gości zadba kabaret Kałamasz.
Narodziny gwiazdy Gdy Płocka Orkiestra Symfoniczna występuje w pełnym składzie, siedzi zazwyczaj skromnie w jednym z ostatnich rzędów. Próbkę swoich nieprzeciętnych umiejętności oboista Marek Roszkowski dał podczas koncertu Echa baroku i nie tylko, którego był jednym z trzech głównych bohaterów. Pierwsza część koncertu należała do Płockiej Orkiestry Symfonicznej (chociaż w tym przypadku bardziej od rzeczy byłoby użycie zwrotu smyczkowej ) i do Sebastiana Krajewskiego, autora Concerto Grosso no 1 oraz Concerto Grosso no 2. Nazwisko kompozytora wydaje się jak najbardziej współczesne i jednoznacznie kojarzy się z liderem Czerwonych Gitar. I całkiem słusznie, bo to jego syn. W odróżnieniu od swego ojca, ale i większości współcześnie żyjących kompozytorów, Sebastian Krajewski idzie nieco pod prąd obowiązującym obecnie modom. Tworzy wprawdzie muzykę popularną (m. in. do seriali M jak Miłość oraz Na dobre i na złe ), ale skupia się głównie na kompozycjach, w których słychać wyraźne odniesienia do dawnych stylów muzycznych. Tak właśnie jest w przypadku dwóch kompozycji zaprezentowanych podczas koncertu w Muzeum Diecezjalnym w Płocku. Obie kompozycje utrzymane są w subtelnym, barokowym stylu. Lekkie i zwiewne, jednocześnie pełne fantazji. Zinstrumentowane tak, aby każdy wykonujący je muzyk mógł chociaż przez chwilę poczuć się ważny, grając solową partię swojego instrumentu. Taka kompozycja daje nie tylko wiele satysfakcji wykonującym ją muzykom, ale i mnóstwo przyjemności słuchaczom. Publiczność doceniła kunszt kompozytora i maestrię płockich muzyków długotrwałymi brawami. Część druga muzycznego wieczoru w Muzeum Diecezjalnym to Koncert na obój i orkiestrę smyczkową. Sebastiana
Krajewskiego poznałem, gdy nagrywaliśmy muzykę do serialu M jak Miłość. Zapytałem więc, czy nie zechciałby napisać czegoś dla mnie. Zgodził się i tak powstał koncert, który w Muzeum Diecezjalnym w Płocku ma swoją światową premierę mówił Marek Roszkowski. Mówi się, że reakcje publiczności po premierze mają wielki wpływ na późniejszą recepcję każdego dzieła muzycznego. Jeśli tak, to Sebastian Krajewski ma powody do zadowolenia, bo jego kompozycja została nagrodzona długotrwałą owacją na stojąco. Koncert ma typowo wirtuozerski charakter. Jak większość tego typu utworów pomyślany został tak, aby wykonujący go solista mógł zaprezentować pełnię swoich umiejętności. I to się w pełni Markowi Roszkowskiemu udało. A na deser usłyszeć mogliśmy kultowe tango Oblivion skomponowane przez Astora Piazzolę. Fantastyczni artyści, rozbawiona publiczność Wielominutowe owacje na stojąco i aż pięć bisów. W tym dwa w trakcie koncertu, a trzy po jego zakończeniu. Trudno wyobrazić sobie lepsze rozpoczęcie Letniego Festiwalu Muzycznego niż to, co wydarzyło się w niedzielny wieczór. Gdyby użyć terminologii charakterystycznej dla horrorów, można byłoby powiedzieć, że najpierw było trzęsienie ziemi, a później napięcie systematycznie rosło. A pierwszy bis zabrzmiał niespełna kwadrans po rozpoczęciu koncertu, w którym nic nie było tak, jak podczas wcześniejszych przedsięwzięć tego typu. Zaczęło się ku czci Chłopaka z Sosnowca od zagranej przez orkiestrę wiązanki kiepurowskiej. Później przyszedł czas na
Signorinę, Ninon oraz bisowane Brunetki, blondynki. Już kiedy Adam Zdunikowski, Dariusz Stachura i Tadeusz Szlenkier śpiewali wspólnie pieśni Jana Kiepury, stało się jasne, że każdy z nich jest nie tylko doskonałym śpiewakiem, ale jednocześnie rewelacyjnym aktorem. Co każdy z nich udowadniał jeszcze wielokrotnie. Nic dziwnego więc, że publiczność z równie dużym zainteresowaniem oczekiwała nie tylko na to, co zaśpiewają trzej tenorzy, ale i na to, co będą grać. Po pieśniach znanych dzięki Janowi Kiepurze każdy ze śpiewaków wykonał po jednej partii solowej. Później jednak już do końca koncertu wszystkie utwory śpiewali w tercecie. Publiczność nie ukrywała zachwytu, kiedy usłyszała najznakomitsze pieśni neapolitańskie. Emocje sięgnęły zenitu, kiedy zabrzmiało O sole mio. Utwór napisany tak, aby każdy śpiewający go tenor mógł zaprezentować swoje wokalne umiejętności, przez Adama Zdunikowskiego, Dariusza Stachurę i Tadeusza Szlenkiera został dodatkowo wzbogacony świetną aktorską kreacją. I nie chodzi wyłącznie o założenie przeciwsłonecznych okularów, ale stworzenie całego show. To musiało skończyć się bisem. I tu kolejne zaskoczenie zmiana okularów. Tym razem na zajmujące niemal pół twarzy. Na repertuar drugiej części złożyły się popularne pieśni latynoamerykańskie, doskonale każdemu znane. Widownia bawiła się więc doskonale wraz ze śpiewakami, z których każdy miał na sobie gustowne poncho i gigantyczny słomkowy kapelusz. Jeśli dodać do tego, że wśród zaprezentowanych utworów znalazły się między innymi Besame Mucho La cucaracha czy Granada, nie można się dziwić niezwykle żywiołowym reakcjom publiczności. Aż po trwającą kilka minut owacją na stojąco po ostatnim utworze. Nie mogło zabraknąć bisów i to aż trzech. Najpierw było więc Time to say goodbye, później La Spagnola i na zakończenie Kuplety Barinkaya z Barona Cygańskiego Ryszarda Straussa. Kiedy stało się jasne, że na tym koncert został zakończony, ludzie ruszyli do foyer. Nie po to, aby szykować się do wyjścia, ale by stanąć w kolejce po płyty artystów i ich autografy.
Reakcja publiczności to jednoznaczny dowód, że Koncert trzech tenorów był prawdziwym strzałem w dziesiątkę i doskonałym rozpoczęciem 16. Letniego Festiwalu Muzycznego. A przed nami kolejne związane z tą imprezą wydarzenia. Już w środę, 2 lipca o 19.00 w Muzeum Diecezjalnym odbędzie się koncert,, Echa baroku i nie tylko. Co ciekawe, kompozytorem wszystkich utworów jest Sebastian Krajewski, syn byłego gitarzysty Czerwonych Gitar, który doskonale potrafi w swoich kompozycjach odtwarzać elementy charakterystyczne dla dawnych stylów muzycznych. Solową partię oboju wykona Marek Roszkowski, na co dzień związany z Płocką Orkiestrą Symfoniczną. Nie zabraknie również, oczywiście, płockich symfoników. Na piątek, 4 lipca został zaplanowany koncert Cinema meets jazz. Rozpocznie się również o 19.00, ale tym razem w Muzeum Mazowieckim. Wystąpi jazzowe trio w składzie Witold Janiak fortepian, Rafał Różalski kontrabas, Kamil Miszewski perkusja. W programie koncertu znajdą się jazzujące wersje znakomitych utworów znanych z filmów Dirty Dancing, Forrest Gump, 8. Mila, Chinatown, Rosemary baby i innych. Zwieńczeniem tegorocznej edycji Letniego Festiwalu Muzycznego będzie niedzielny koncert Z Nowego Świata. Jak łatwo się domyślić, będzie można usłyszeć IX Symfonię e-moll Antonina Dvoraka, opatrzoną takim właśnie podtytułem. Będzie też Koncert h-moll tego samego autora, w którym jako solistka wystąpi wiolonczelistka Karolina Jaroszewska. A Płocką Orkiestrę Symfoniczną poprowadzi Anna Mróz. Koncert odbędzie się o 19.00 w katedrze. Doskonali tenorzy i świetni
aktorzy Przez internet do Muzeum Żydów Dzięki komunikatorowi Skype skontaktowałem się z Borisem Levenbegiem. Dzięki temu, że dostaliśmy jego błogosławieństwo, mogło dojść do polskiego prawykonania utworu Hassidic Dance Kaddish i Scena tłumaczy Marek Karwowski, wiolonczelista Płockiej Orkiestry Symfonicznej. Po raz drugi w cyklu Szalom na Kwiatka można było w Muzeum Żydów Mazowieckich posłuchać utworów tworzonych przez kompozytorów pochodzenia żydowskiego. To był prawdziwy collage najrozmaitszych stylów od muzyki klasycznej, operetkowej poprzez utwory znane z filmów aż do muzyki popularnej i grywanej na rozmaitych celebracjach. W roli konferansjera zadebiutował Marek Karwowski. Pierwszy wiolonczelista Płockiej Orkiestry Symfonicznej ze swadą opowiadał, jak wielkim wyzwaniem okazało się przygotowanie repertuaru na koncert w Małej Bożnicy. Najwięcej problemów sprawiła wspominana już wyżej kompozycja Hassidic Dance Kaddish i Scena. Na szczęście udało się skontaktować przez internet z jej autorem Borisem Levenbergiem. A później pozostało już tylko oczekiwać na partyturę i można było rozpocząć próby. A kiedy nadszedł czas na drugi koncert cyklu Szalom na kwiatka, miejsca przeznaczone dla wykonawców zajął kwartet Płockiej Orkiestry Symfonicznej w składzie: Janusz Smolarski (pierwsze skrzypce), Piotr Markowski (drugie skrzypce), Marcin Sumliński (altówka) i Zygmunt Karwowski (wiolonczela).
Publiczność owacyjnie przyjęła operetkowe przeboje Jacquesa Offecbacha i Franza Lehara oraz wspominaną wcześniej kompozycję Borisa Levenberga. Jeszcze goręcej oklaskiwane były kompozycje Leonarda Bernsteine i George a Gershwina oraz cudowna Estrellita Manuela Ponce. Najgoręcej przyjęte zostały jednak Tango Milonga Jerzego Petersburskiego oraz Już nie zapomnisz mnie Henryka Warsa. Wśród utworów wykonywanych w ostatniej części koncertu równie entuzjastycznie przyjęto jedynie doskonale znaną chyba na całym świecie żydowską pieśń Hava Nagila. Nie mogło, oczywiście zabraknąć bisu, na który zagrane zostało ponownie Popourri trzech tematów żydowskich: Debka, Der Shtiler Bulgar i Od Yishama. Kwartet smyczkowy Płockiej Orkiestry Symfonicznej pokazał się z jak najlepszej strony. Po raz kolejny mogliśmy się więc przekonać, że mamy w Płocku muzyków, których na pewno nie musimy wstydzić się przed światem i którzy spokojnie poradzą sobie dosłownie z każdym repertuarem. I chociaż trzeci koncert cyklu Szalom na Kwiatka zaplanowano dopiero na jesień, już teraz można być niemal pewnym, że okaże się on sukcesem, o ile dyrekcja Muzeum Żydów Mazowieckich i tym razem zaprosi do współpracy płockich symfoników. Audioriver w ogródku MZOS Damian Lazarus, Guy Gerber i Mano Le Tough będą gwiazdami Sun/Day czyli trzeciego dnia tegorocznej edycji Festiwalu Audioriver. Niedzielna część wydarzenia, zaplanowana na 27 lipca, odbędzie się w ogródku Miejskiego Zespołu Obiektów Sportowych. Sun/Day to nowy projekt organizatorów największego w Polsce festiwalu muzyki elektronicznej i niezależnej. Gdy
organizatorzy ogłosili, że na trzeci dzień imprezy zostanie przygotowanych zaledwie 1,5 tysiąca wejściówek, rozeszły się one w niespełna 24 godziny. Co ciekawe, chętni do ich kupienia nie znali ani zestawu wykonawców, ani miejsca, w którym odbędzie się impreza. Teraz jednak wszystko stało się jasne. Trzeci dzień tegorocznego Audioriver odbędzie się w kameralnym, urokliwym miejscu, położonym około kilometra od Starego Miasta ogródku MZOS. Wyjątkowo klimatyczne miejsce to jednak tylko część dobrych wiadomości dla szczęśliwców, którym udało się kupić bilety na Sun/Day. To wydarzenie nietypowe na polskiej scenie, bo w blasku słońca wystąpią naprawdę duże nazwiska komentuje rzecznik prasowy festiwalu, Łukasz Napora. Sun/Day wystartuje o 11.00, a pierwszego headlinera usłyszymy już około 1400-15.00. Będzie nim Damian Lazarus, czyli jedna z najbardziej popularnych i charyzmatycznych postaci w tanecznej elektronice. Wystarczy spojrzeć na jego występ w Boiler Room, by przekonać się, że nie mamy do czynienia z kolejnym DJ-em grającym house czy techno. Niepowtarzalny styl i gigantyczny dorobek producencki to atuty Guya Gerbera. Artysta z Izraela nagrywający dla wytwórni Cocoon, Bedrock czy Visionquest skutecnie podbija listy sprzedaży największych sklepów muzycznych. Niedawno Guy Gerber rozpoczął współpracę z P. Diddym, co zaowocowało nagranym wspólnie albumem, który już niebawem powinien pojawić się na muzycznym rynku. Ostatnim artystą, który wystąpi na Sun/Day, będzie Mano Le Tough. Chociaż młodszy od artystów, którzy mają zagrać przed nim, może pochwalić się już niemałym doświadczeniem. Dzięki charakterystycznym, melodyjnym remiksom i produkcjom stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych twórców sceny house. Zanim na scenie w ogródku MZOS pojawią się największe gwiazdy, zagrają doskonale znani audioriverowej publiczności polscy wykonawcy. Leon jest jednym z organizatorów Festiwalu Audioriver, a Joanna grała na płockiej plaży już kilkukrotnie. Rok temu zaprezentowała się wspólnie z Davidem Delgado. Audioriver Sun/Day wystartuje o 11.00, a zakończyć się
powinien około21.00. Bilety na Sun/Day rozeszły się wprawdzie jak świeże bułeczki, ale organizatorzy zastrzegają, że być może niewielka pula wejściówek na niedzielę pojawi się w sprzedaży w trakcie trwania Festiwalu Audioriver. Będziemy reagować na bieżąco i niczego nie możemy obiecać, ale warto przyjść i sprawdzić, bo być może część posiadaczy biletów trzydniowych podda się po dwóch dniach i nocach festiwalu. To przecież niemały wysiłek, a kapitulacja nie jest powodem do wstydu mówi Łukasz Napora. Artyści, którzy zostali już ujawnieni przez organizatorów tegorocznej edycji Festiwalu Audioriver, to: Little Dragon, Trentemøller live, Naughty Boy, Loco Dice, Camo & Krooked Present Zeitgeist, Pretty Lights, 2manydjs, Booka Shade live, Maetrik, John Digweed, Nina Kraviz, Brodinski, DJ Koze, LTJ Bukem, Zeitgeber (Speedy J & Lucy), Hot Since 82, Erol Alkan, S.P.Y feat. MC LowQui, Fred V & Grafix feat. Dynamite MC, Gary Beck, Hybrid Minds feat. Riya, Phace b2b Misanthrop, Karocel live, Dom & Roland, Max Cooper live, Daniel Avery, Riton, Kangding Ray live, Skalpel, Special Request, Mind Against, Koven live, Maribou State, Audio, Ivy Lab, Dense & Pika, Akkord, Lakker live, BOKKA oraz Hatti Vatti & Lady Katee live. Tegoroczna, dziewiąta już edycja Audioriver zaplanowana została na 25-27 lipca. Dwudniowe karnety (po 190 złotych) kupić można na stronach www.audioriver.pl i www.ebilet.pl oraz w salonach Empik. Organizatorzy nie ogłosili jeszcze kilkudziesięciu polskich artystów. Wszystko już wiemy. Zobaczcie kto wystąpi na Polish Hip-Hop Znamy już pełny line-up tegorocznej edycji Polish Hip-Hop Festival. W pierwszy weekend sierpnia na płockiej plaży
wystąpi ponad trzydziestu wykonawców. Na festiwalu pojawią się zarówno weterani polskiej sceny hip-hopowej (m.in. Kaliber 44, Tede, Eldo, Molesta Ewenement), jak i szerokie grono wykonawców średniego i młodego pokolenia. Dodatkowo zostanie rozegrana legendarna Płocka Bitwa Freestylowa, której tradycję organizatorzy festiwalu odnowili w zeszłym roku. Będzie to już jej trzecia edycja. Co do gwiazd jednym z najmocniejszych punktów programu będzie bez wątpienia występ Kalibra 44. To jeden z najbardziej progresywnych, a zarazem najważniejszych zespołów hip-hopowych w Polsce. Powstał w 1994 roku i wniósł zupełnie nową jakość do rodzimej muzyki. To był hip-hop inteligentny zarówno w warstwie muzycznej, jak i tekstowej. W 1998 roku z zespołu odszedł nieżyjący dziś już Magik, pięć lat później Kaliber 44 przestał istnieć. W 2013 roku grupa ogłosiła swój powrót na scenę, zatem wszystkich obecnych na Polish Hip-Hop Festival czeka niemała podróż w czasie. Także weteranem polskiej sceny jest Eldo, warszawski raper, współzałożyciel nieistniejącego już zespołu Grammatik, od 2009 roku tworzący grupę Parias (wraz z Pelsonem i Włodim z Molesta Ewenement). Swoją działalność artystyczną związaną z hip-hopem rozpoczął jako tancerz breakdance, w 2001 roku był jednym z bohaterów głośnego filmu dokumentalnego Sylwestra Latkowskiego Blokersi. Eldo to raper, który w hip-hopie poszukuje czegoś więcej niż tylko ulicznego stylu i wulgarnych rymów. Jego przekaz jest głębszy i refleksyjny. Zabawa w zmienianie podmiotu lirycznego jest jego cechą charakterystyczną. Kolejną świetną informacją jest przyjazd grupy Molesta Ewenement. Panowie w przyszłym roku będą świętować dwudziestolecie swojej działalności. Skład powstał w 1995 roku z inicjatywy Vienia oraz Włodiego. Sporą popularność Moleście przysporzył pierwszy, wydany w 1998 roku, album Skandal. Rap prezentowany przez Molestę charakteryzuje się przekazem, który potrafi dotrzeć do każdego człowieka. Przez większość uważany za uliczny nurt rapu. Równie kontrowersyjna, choć odmienna gatunkowo jest twórczość Tedego. Sławę zawdzięcza nie tylko projektom muzycznym, ale równie zręcznej działalności
biznesowej i umiejętnemu kształtowaniu własnego wizerunku. Jest współtwórcą legendarnego składu 1kHz (później Trzyha, następnie Warszafski Deszcz), był również członkiem Gib Gibon Składu. Tede to prawdopodobnie posiadacz największej ilości solowych albumów na polskiej scenie hip-hopowej. Jego każda płyta to absolutne zaskoczenie dla fanów. Oryginalność i świeżość to zapewne jeden z wielu atutów, dzięki którym dzień premiery jest zawsze wyczekiwany przez wielu słuchaczy. W grupie doświadczonych muzyków na Polish Hip-Hop Festival pojawią się także powstały w 1996 roku warszawski skład JWP oraz Wujek Samo Zło, który tradycyjnie poprowadzi konferansjerkę. Na uwagę zasługują także młodsi, co nie znaczy że mało doświadczeni wykonawcy. Ten Typ Mes mający na koncie pięć solowych albumów potrafi nieźle rozbujać publiczność niepowtarzalnym flow wymieszanym z niebanalnymi tekstami. Istniejący od sześciu lat Rasmentalism w ubiegłym roku tryumfował wraz ze swoją nową płytą Za młodzi na Heroda w niemal wszystkich podsumowaniach dotyczących rapu. Płycie udało się także przebić do meanstreamu rodzimej muzyki. To hip-hop naturalny, organiczny, stonowany. Niby prosty, a jednak wyrafinowany pisał ogólnopolski dziennik. Z kolei Sztigar Bonko (znany także jako DJ Eprom) to jeden z najlepszych DJ-ów gatunku. Ceniony nie tylko w Polsce, ale i za granicą, dwukrotny Mistrz Świata IDA oraz dwunastokrotny Mistrz Polski ITF i IDA. Na Polish Hip-Hop Festival wystąpią także: VNM, Quebonafide, Sitek, Buszu, Te-Tris/Pogz, Sobota, Kuba Knap, Spinache, Tau, Ńemy, Planet ANM, Czeski, LJ Karwel, Diset, TomB, Blejk oraz grono młodych wykonawców. Ubiegłoroczna, pierwsza edycja, Polish Hip-Hop Festival zgromadziła cztery tysiące widzów. W tym roku organizatorzy spodziewają się ponad pięciu tysięcy publiczności. Wszyscy posiadacze biletów na wydarzenie będą mogli skorzystać z bezpłatnego pola namiotowego. Na terenie festiwalu zostanie także udostępnione darmowe WiFi. Podczas Polish Hip-Hop Festival odbędzie się III edycja
Płockiej Bitwy Freestylowej oraz dwudniowy Dzień Dawcy Szpiku, podczas którego będzie można zarejestrować się jako potencjalny dawca komórek macierzystych. Podczas akcji organizowanej w ubiegłym roku razem z Fundacją DKMS udało się znaleźć dawcę szpiku dla 9-letniego chłopca z Niemiec. Polish Hip-Hop Festival, 1-2 sierpnia, Płock, plaża nad Wisłą, karnety: 40 zł w przedsprzedaży (do 21 lipca) lub 50 zł (od 22 lipca), Wszystkie informacje znajdziecie na stronie www.plhhfestival.pl Muzyczne wydarzenie w Muzeum Żydów Koncert, którym Kwartet.pl zainaugurował cykl Szalom na Kwiatka, spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem publiczności. Czy podobnie będzie i tym razem? W środę, 25 czerwca o 18.00 w Muzeum Żydów Mazowieckich i tym razem zaprezentują się muzycy związani z Płocką Orkiestrą Symfoniczną. Tym razem będą to: Janusz Smolarski, Piotr Markowski, Marcin Sumliński oraz Zygmunt Karwowski. Ideą cyklu Szalom na Kwiatka jest prezentacja muzyki klasycznej inspirowanej motywami żydowskimi lub tworzonej przez muzyków o żydowskich korzeniach. Tym razem w Małej Synagodze będzie można usłyszeć kompozycje Maurice a Ravela, Jacquesa Offenbacha, Aarona Coplanda, George a Gershwina i Henryka Warsa. W programie koncertu znajdą się także znane utwory tradycyjnej muzyki żydowskiej. Największym wydarzeniem środowego koncertu będzie polskie prawykonanie kompozycji Borisa Levenberga Hassidic Scene Kadish and Dance.