Wisła ograła górników W ostatnim meczu przed rozpoczęciem sezonu 2014/2015 Wisła spotkała się z zabrzańskim Górnikiem. W starciu dwóch medalistów poprzednich rozgrywek minimalnie lepsi okazali się nafciarze. Zabrzanie okazali się dla podopiecznych trenera Manolo Cadenasa wyjątkowo wymagającymi rywalami. Nie było to jednak niespodzianką. Można się bowiem było spodziewać, że ekipa nie ukrywająca swoich medalowych ambicji zechce udowodnić, że ma ku temu podstawy. Początek meczu należał do przyjezdnych, którzy umiejętnie wybijali z rytmu płockich zawodników. Nafciarze mieli spore problemy z powstrzymaniem Mariusza Jurasika, który grając w Płocku jest zawsze szczególnie mocno zmotywowany. Nie inaczej było i tym razem. Sporo czasu minęło, zanim defensywa gospodarzy po raz pierwszy ku olbrzymiej radości kibiców zdołała zablokować rzut Józka. Chwilę później prawy rozgrywający Górnika musiał uznać wyższość Rodrigo Corralesa. Uszczelnienie defensywy zaowocowało zmianą obrazu gry. Wisła najpierw wyrównała, a później wyszła na prowadzenie, które systematyczne powiększała. Na przerwę gospodarze schodzili z pięciobramkową przewagą. Początek drugiej połowy należał jednak do Górnika, a konkretnie do duetu Mariusz Jurasik Bartłomiej Tomczak. Dwaj byli gracze Vive Targów Kielce po przerwie zdobyli siedem pierwszych bramek dla swojego zespołu, a przewaga gospodarzy zmalała do trzech oczek. Gospodarze raz jeszcze odskoczyli na pięć oczek, ale ekipa z Zabrza nie dawała za wygraną. Dzięki temu kwestia wyniku pozostawała otwarta aż do końcowej syreny. Ostatnie słowo należało jednak do gospodarzy, a konkretnie do Mariusza Jurkiewicza, który ustalił wynik pojedynku. Orlen Wisła Płock Górnik Zabrze 33:31 (19:14) Orlen Wisła: Corrales, Morawski, Wichary Daszek 3, Tioumienstev 3, Wiśniewski 1, Pusica 1, Rocha 5, Zeljenović 2,
Syprzak 3, Racotea 2, Jurkiewicz 2, Ghionea 7, Montoro 3, Nikcević 1, Kwiatkowski Górnik: Kicki, Suchowicz, Kornecki Niedośpiał, Daćko 6, Kubisztal 2, Jurasik 10, Buszko 2, Tomczak 7, Tatarintsev 2, Twardo, Kuchczyńśki, Niewrzawa 2 Płocczanie wciąż w czołówce Wisła zremisowała w Grudziądzu z tamtejszą Olimpią 1:1, chociaż po pierwszej połowie prowadzili gospodarze. Bramkę dla płocczan na wagę jednego punktu zdobył Paweł Magdoń. Kontynuujemy naszą passę meczów bez porażki. Licząc z Pucharem Polski to już czwarte takie spotkanie mówił trener Marcin Kaczmarek po meczu z Olimpią w Grudziądzu. Cieszę się, że wracamy z jednym punktem z niezwykle trudnego terenu. Już w sobotę czeka nas mecz z GKS-em Katowice. Najważniejsze, abyśmy zdążyli się do niego zregenerować. Zespół z Płocka grał w Grudziądzu dwa razy. Niezwykle dramatyczny był mecz rozegrany 24 marca 2012 roku. Miejscowi prowadzili już 3:0, ale po końcowym gwizdku sędziego na świetlnej tablicy widniał wynik 3:3. Kibice nie doczekali się bramek podczas kolejnej konfrontacji grudziądzko-płockiej, do której doszło dwa lata później. Przed środową konfrontacją obie drużyny miały nadzieję, że w końcu uda im się rozstrzygnąć pojedynek na swoją korzyść. Zarówno Olimpia, jak i Wisła w pierwszej fazie gry starały się przede wszystkim zabezpieczyć dostęp do własnej bramki, a dopiero później szukać okazji do ataku. Emocji było więc jak na lekarstwo. W końcówce pierwszej połowy Michal Piter Bućko wykorzystał dośrodkowanie z rzutu wolnego i precyzyjną główką zmusił Seweryna Kiełpina do kapitulacji.
Do końca pierwszej części nie wydarzyło się już nic interesującego, ale po zmianie stron płocczanie zaatakowali nieco śmielej. Wprawdzie początkowo nie przekładało się to na żadne zdobycze bramkowe, ale w końcu kibice zobaczyli niemal kopię akcji, która dała prowadzenie miejscowym. Tyle, że tym razem dośrodkowywał Filip Burkhard, a w roli egzekutora wystąpił Paweł Magdoń. Po wyrównującym golu w końcu na placu gry zakipiało wręcz od emocji. Nie zawsze czysto sportowych. Oba zespoły często uciekały się do nieprzepisowych zagrań, zatrzymując swoich rywali. Sędzia miał więc bardzo dużo pracy z poskramianiem temperamentów. Ani razu za to nie musiał już wskazywać na punkt położony na środku boiska. Wisła potwierdziła po raz kolejny, że inauguracyjna porażka w Bytowie była jedynie wypadkiem przy pracy. Kolejną okazję, aby udowodnić swoją wysoką formę podopieczni trenera Marcina Kaczmarka będą mieli już w sobotę, 30 sierpnia o 14.45, gdy na stadionie im. Kazimierza Górskiego w Płocku zmierzy się z GKSem Katowice. Olimpia Grudziądz Wisła Płock 1:1 (1:0) Bramki: Piter-Bucko (36.) dla Olimpii i Magdoń (69.) dla Wisły Olimpia: Sapela Jaroch, Łabędzki, Piter-Bucko, Woźniak M. Kaczmarek, Kłus, Smoliński (77. Szczot), Popovič (71. Żołądź), Rogalski (87. Suchocki) Cieśliński Wisła: Kiełpin Stefańczyk, Magdoń, Radić, Hiszpański Góralski, Kostrzewa (46. Wlazło) Janus, Burkhardt (84. Sielewski), Kacprzycki Ruszkul (61. Iliew) Żółte kartki: M. Kaczmarek (Olimpia) oraz Hiszpański, Góralski, Janus i Kacprzycki (Wisła) Sędziował: Wojciech Krztoń (Olsztyn)
Mon-Pol szykuje się do nowych rozgrywek Pierwszoligowa ekipa płockich koszykarek rozpoczęła przygotowania do sezonu 2014/2015. W planach Mon-Polu jest udział w dwóch turniejach, z których jeden rozegrany zostanie w Płocku. Każda z zawodniczek podczas urlopu ćwiczyła indywidualnie, zgodnie z planem rozpisanym jej przez sztab szkoleniowy. Dzięki czemu każda z nich była gotowa do pracy. A póki co szkoleniowcy nie oszczędzają swoich zawodniczek, aplikując im po dwa treningi dziennie. Wśród ćwiczących są dwie nowe zawodniczki, pozyskane w przerwie letniej Agnieszka Wierzbicka oraz Agnieszka Lichomska. Płock opuściły Dagmara Moszak, Anita Trzeciak i Agata Ostrowska, dlatego poszukiwana jest jeszcze jedna zawodniczka, która uzupełni skład. W rozpoczętych niedawno zajęciach biorą udział również najzdolniejsze zawodniczki z roczników 1999 i 2001 z Zespołu Szkół nr 2. Sezon 2014/2015 rozpocznie się w październiku, a pierwszym rywalem Mon-Polu będzie AZS Uniwersytet Warszawski. W grupie A pierwszej ligi, w której znalazła się ekipa z Płocka, grać będą również: AZS Uniwersytet Gdański, Politechnika Gdańska, VBW GTK Gdynia, KKS Olsztyn, KU AZS UMCS II Lublin, AZS Uniwersytet Warszawski, Dekorex Pabianice, SKK Polonia Warszawa i SMS PZKosz Łomianki. W dwóch pierwszych rundach w grupach A i B wszystkie drużyny grać będą systemem mecz i rewanż. Ekipy z miejsc 1-5 zagrają później o awans, a zespoły, które zajmą pozycje 6-10, walczyć będą o zachowanie statusu pierwszoligowca. Dwa zespoły awansują do najwyższej klasy rozgrywkowej, również dwa spadną do drugiej ligi.
Efektowny wieczór w Orlen Arenie Zaczęło się od prezentacji zespołu przygotowanej w sposób wręcz zapierający dech w piersiach. A później był mecz z mistrzem Białorusi. I wygrana, która nie pozostawiała wątpliwości, która z drużyn jest lepsza. Tak efektownej prezentacji zespołu przed rozpoczęciem się nowego sezonu jeszcze w historii płockiej Wisły nie było. Zaczęło się od informacji na temat projektu Niebieski paszport połączonej z prezentacją terminarza PGNiG Superligi oraz Ligi Mistrzów. Nie zabrakło przy tym materiałów filmowych, prezentujących różne oblicza płockiego klubu oraz jego działalności. Nie tylko stricte sportowej. Poważnym atutem każdego z materiałów była nie tylko jego dynamika, ale i doskonale dobrana ścieżka dźwiękowa. A później rozpoczęła się właściwa prezentacja drużyny, podczas której każdy z nowych zawodników musiał powiedzieć kilka słów na swój temat. Kiedy kibice poznali już każdego z graczy, a fotografowie zrobili grupowe zdjęcia, zespoły rozpoczęły przedmeczową rozgrzewkę, a kibice rozpamiętywali to co dane im było obejrzeć. Większość z nich oceniła jednoznacznie, że tak właśnie powinno wyglądać rozpoczęcie każdego sezonu. Kolejnym sparingpartnerem Wisły był Mieszkow Brześć. Białorusini, podobnie jak Motor Zaporoże, przygotowują się do udziału w turnieju eliminacyjnym Ligi Mistrzów. W ekipie gości grają między innymi znani z występów w Kielcach Dzmitry Nikulenkau i Rastko Stojković. Obaj zostali przywitani przez płocką publiczność tak, jak zazwyczaj wita się w Orlen Arenie ekipę Vive Targów. Płocczanie od pierwszych minut narzucili rywalom swoje warunki gry, dość szybko wypracowując sobie kilkubramkową przewagę.
Doskonale w bramce spisywał się Marcin Wichary, świetnie funkcjonowała defensywa. W ataku wprawdzie wciąż jeszcze nie wszystko wyglądało idealnie, nie można jednak zapominać, że płocczanie dopiero niedawno skończyli pracę nad wytrzymałością i siłą, przechodząc do zajęć poświęconych taktyce i technice. Podopieczni trenera Manolo Cadenasa pokazali jednak sporo całkiem efektownych, a przede wszystkim efektywnych zagrań. Gdy w płockiej bramce Marcina Wicharego zastąpił Adam Morawski, bardzo szybko popisał się kilkoma efektownymi interwencjami. A później jeszcze nieraz doprowadzał rywali do rozpaczy, broniąc ich rzuty oddawane z czystych pozycji. Jakby tego było mało, równie dobrze między słupkami płockiej bramki spisał się Rodrigo Corrales. Trener Manolo Cadenas będzie więc miał niemały ból głowy w meczach, w których jednego ze swoich trzech bramkarzy będzie musiał odesłać na trybuny. Po pierwszych 30 minutach płocczanie wypracowali sobie sześciobramkową przewagę, którą w drugiej połowie powiększali powoli, ale systematycznie. A kiedy zabrzmiała końcowa syrena, różnica wyniosła jedenaście bramek na korzyść gospodarzy. Orlen Wisła Płock Mieszkow Brześć 32:21 (16:10) Orlen Wisła: Wichary, Morawski, Corrales Racotea 2, Ghionea 1, Jurkiewicz 2, Syprzak, Montoro 5, Nikcević 4, Tioumientsev 2, Kwiatkowski 1, Daszek 5, Wiśniewski 1, Pusica 2, Rocha 3, Zelenović 4 Mieszkow: Pesić, Charapenka Babichev 1, Manojlović 6, Nikulenkau 2, Vukić, Rutenka, Shylovich, Bozović 6, Spiler 3, Stojković 2, Baranau, Razgor, Karacić 1, Kamyshyk Wisła pnie się w górę tabeli Po raz trzeci z rzędu piłkarze płockiej Wisły wygrali 3:1. Po pucharowej wygranej z Polonią w Bytomiu i ligowym zwycięstwie
na wyjeździe z Zagłębiem Lubin, tym razem podopieczni trenera Marcina Kaczmarka rozprawili się u siebie z Chrobrym Głogów. Głogowianie w trzech pierwszych kolejkach zdobyli zaledwie jedno oczko, ale w Płocku zamierzali udowodnić, że zdobycz punktowa i miejsce w tabeli zupełnie nie odzwierciedlają ich sportowych umiejętności. Gospodarze tymczasem chcieli udowodnić, że dwie wyjazdowe wygrane po3:1 w Pucharze Polski i w pierwszej lidze nie były dziełem przypadku. Wisła od pierwszych minut narzuciła rywalom swój styl gry, co zaowocowało bramką zdobytą przez Krzysztofa Janusa. Zanim upłynęło pierwsze pół godziny gry, gospodarze prowadzili już 2:0, bo na listę strzelców wpisał się również Jacek Góralski. Popularny Góral popisał się efektownym strzałem z dystansu, udowadniając tym samym, że nie jest zawodnikiem, którego jedyny walor to gra defensywna. Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Wisła wciąż miała wyraźną przewagę i wydawało się, że kolejne bramki dla miejscowych są jedynie kwestią czasu. Tymczasem wystarczyło chwilowe rozluźnienie szyków obronnych, aby Michał Michalec zdobył bramkę kontaktową. Rozochoceni głogowianie ruszyli ostro do przodu, licząc na doprowadzenie do wyrównania. Na szczęście płocka defensywa wyczerpała już limit swoich błędów. Trener Marcin Kaczmarek desygnował do gry Marcina Krzywickiego, a ten chwilę po wejściu na boisko zachował się jak na napastnika przystało. Przystawił nogę po strzale Marko Radicia, kompletnie dezorientując bramkarza przyjezdnych. Chociaż oba zespoły miały jeszcze okazje do zdobycia kolejnych bramek, wynik nie uległ już zmianie. Po falstarcie w Bytowie Wisła zanotowała w pierwszej lidze trzeci z rzędu mecz bez porażki, awansując na trzecie miejsce w tabeli. Okazję do weryfikacji swoich umiejętności płocczanie będą mieli już w środę, 27 sierpnia, gdy zmierzą się w Grudziądzu z miejscową Olimpią. Bardzo się cieszę, że wygrywając mecz z Chrobrym, potwierdziliśmy dobrą dyspozycję, którą nasz zespół
zaprezentował w Lubinie. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że czeka nas ciężki pojedynek, bo nasi rywale grają w piłkę dużo lepiej niż sugeruje to ich dotychczasowy dorobek punktowy mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Marcin Kaczmarek. Wydawało się, że przy prowadzeniu 2:0 mamy mecz pod kontrolą, ale straciliśmy bramkę, która była efektem chwilowej dezorganizacji naszej gry defensywnej. Na szczęście dobrze zareagowaliśmy, gdy głogowianie zdobyli kontaktowego gola, zdobywając bramkę po kontrataku. Mogliśmy jeszcze powiększyć nasze konto, ale nie możemy być zbyt pazerni. Wisła Płock Chrobry Głogów 3:1 (2:0) Bramki: Janus (18.), Góralski (29.) i 3:1 Krzywicki (73.) dla Wisły oraz Michalec (55.) dla Chrobrego Wisła: Kiełpin Stefańczyk, Magdoń, Radić, Hiszpański Góralski, Kostrzewa (46. Wlazło) Janus, Burkhardt (88. Iliev), Kacprzycki Ruszkul (68. Krzywicki) Chrobry: Skrzyniarz Ilków-Gołąb, Bogusławski, Michalec, Samiec Danielak (19. Sędziak), Hałambiec, Ulatowski (46. Pieczara), Ałdaś, Piotrowski Szczepaniak (69. Ziemniak) Żółte kartki: Kostrzewa, Hiszpański, Magdoń (Wisła) oraz Ałdaś, Ulatowski, Samiec, Sędziak (Chrobry) Sędziował: Rafał Rokosz (Katowice) Ukraińcy wzięli rewanż W środę Motor został dosłownie zdmuchnięty z parkietu przez gospodarzy. Dzień później zawodnicy z Zaporoża zrobili wszystko, aby udowodnić, że nie są przypadkową zbieraniną i potrafią grać w piłkę ręczną. Po przegranej różnicą piętnastu bramek płockie media nie zostawiły na Ukraińcach suchej nitki. Tym razem jednak wyszli
na plac gry wyjątkowo mocno zmotywowani. Dzięki temu mecz trzymał w napięciu od pierwszej do ostatniej sekundy, a końcowy rezultat został ustalony z rzutu karnego tuż przed końcową syreną. O zaciętości czwartkowego pojedynku może świadczyć fakt, że w 50. minucie Egor Evdokimov został ukarany czerwoną kartką z gradacji. Mecz nie był tak grzeczny jak poprzednio. Prowadzący go sędziowie międzynarodowi Marcin Piechota i Bartosz Leszczyński nie mogli narzekać na brak zajęcia. O ile w środę Wisła bardzo szybko (już po dziesięciu minutach) zaczęła przejmować kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami, to w czwartek Ukraińcy stawili miejscowym zdecydowanie mocniejszy opór. Żadna z ekip nie była w stanie wypracować sobie przewagi, która gwarantowałaby spokojne rozgrywanie piłki i kontrolowanie wydarzeń na boisku. Po pierwszych 30 minutach jednobramkową przewagę mieli podopieczni trenera Manolo Cadenasa. Po zmianie stron Ukraińcy ruszyli do ataku z jeszcze większą determinacją. I to oni częściej byli na prowadzeniu. Kilkadziesiąt sekund przed końcem do remisu doprowadził Mariusz Jurkiewicz, ale ostatnie słowo należało do gości. Po bramce zdobytej z rzutu karnego przez Olega Skopintseva mogli cieszyć się z udanego rewanżu. Orlen Wisła Płock Motor Zaporoże 34:35 (18:17) Orlen Wisła: Morawski, Corrales, Wichary Daszek 4, Pusica 2, Rocha 2, Jurkiewicz 3, Montoro 3, Nikcevoć 5, Racotea 1, Kwiatkowski, Wiśniewski 4, Ghionea 1, Syprzak 4, Zelenović 4, Tioumentsev 1 Motor: Koshovy, Sapun Kubatko, Evdokimov 2, Doroshchuk 4, Kurilenko 6, Stetsyura 1, Zhuk 4, Perez 1, Onufrenko 8, Burka 5, Skopintsev 1, Kozakevych, Zhukov, Aflitulin 3
Ukraińcy zdemolowani Kto miał nadzieję na mecz, w którym losy rezultatu ważyć się będą do ostatniej sekundy, musiał być srodze zawiedziony. Goście z Ukrainy nie mieli w konfrontacji z Wisłą nic do powiedzenia. Na początku września Motor walczył będzie z FC Porto, Alpla Hard oraz Junior Fasano o awans do tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Można więc było liczyć na to, że ekipa, która od 2007 roku nie ma sobie równych na Ukrainie, będzie dla nafciarzy bardzo równorzędnym rywalem. I była. Ale jedynie przez dziesięć pierwszych minut. Później jednak podopieczni trenera Manolo Cadenasa zdecydowanie zdominowali przebieg wydarzeń na placu gry. Między 11. a 30. minutą pierwszej połowy miejscowi zdobyli aż jedenaście bramek, tracąc zaledwie trzy. Właśnie ten fragment gry miał decydujący wpływa na końcowy wynik pojedynku. Wśród Ukraińców szczególne powody do niezadowolenia mógł mieć Sergii Burka. Jeden z kluczowych graczy Motoru w końcówce pierwszej części oddał kilka potężnych rzutów, ale po niemal każdym piłka albo lądowała na płockim bloku albo padała łupem Marcina Wicharego. A kiedy w końcu Burce udał się efektowny rzut, został on oddany po syrenie oznajmiającej koniec pierwszej połowy. Po zmianie stron dominacja Wisły nie była aż tak widoczna, chociaż wciąż to płocczanie nadawali ton wydarzeniom na placu gry. Nieźle z roli prowadzących grę Wisły wywiązywali się Mariusz Jurkiewicz i Alexander Tioumentsev. Obaj udowodnili, że z powodzeniem potrafią wypatrzeć na boisku najlepiej ustawionego z partnerów, ale i sami są w stanie wykończyć rozpoczętą przez siebie akcję ofensywną. Świetnie spisał się Angel Montoro, który zdobył aż siedem bramek. Oczywiście, nie wszystko w grze płockiego zespołu funkcjonowało idealnie. Ale na poprawę tego, co jeszcze szwankuje Wisła ma czas aż do rozpoczęcia sezonu 2014/2015. A
póki co płocczan czekają jeszcze mecze kontrolne z Motorem Zaporoże, Mieszkowem Brześć i Górnikiem Zabrze. Orlen Wisła Płock Motor Zaporoże 38:23 (17:8) Orlen Wisła: Wichary, Corrales Kwiatkowski, Racotea 3, Wiśniewski 5, Ghionea 3, Jurkiewicz 5, Syprzak 5, Zelenović, Rocha 1, Daszek 1, Tioumentsev 4, Pusica 2, Nikcevic 2, Montoro 7 Motor: Stochl, Sapun Evdokimov 2, Skopintsev 3, Kurilenko 1, Kozakevych 2, Stetsyura 3, Perez, Onufryienko 1, Doroshchuk, Burka 1, Dontsov 1, Zhukov, Aflitulin 1, Sapun, Zhuk 6, Kubatko 2 Nafciarze ponumerowani Znamy numery, z jakimi piłkarze ręczni Wisły występować będą w sezonie 2014/2015. Pięciu z nowych graczy zachowa swoje numery z poprzednich klubów. Dwaj zdecydowali się na nowe. Podobnie jak do tej pory Miljan Pušica będzie grał z numerem 13, Dan-Emil Racotea z 7, Sasha Tioumentsev z 9, Nemanja Zelenović z 24, a Tiago Rocha z 17. Michał Daszek w MMTS-ie grywał z numerem 19, zajętym przez Mariusza Jurkiewicza, zdecydował się więc na nr 3. Rodrigo Corrales w Hiszpanii miał nr 16 (z którym gra Adam Morawski), więc w Płocku zdecydował się na 36. Pełna lista: Bramkarze: 12 Marcin Wichary 16 Adam Morawski 36 Rodrigo Corrales Gracze z pola: 2 Zbigniew Kwiatkowski
3 Michał Daszek 5 Łukasz Całujek 7 Dan-Emil Racotea 9 Sasha Tioumentsev 10 Adam Wiśniewski 13 Miljan Pušica 15 Valentin Ghionea 17 Tiago Rocha 18 Mateusz Piechowski 19 Mariusz Jurkiewicz 21 Kamil Syprzak 24 Nemanja Zelenović 25 Angel Montoro 77 Ivan Nikčević Wisła pokonana. Na szczęście to tylko sparing Przebywająca w Polsce na przedsezonowym zgrupowaniu Eskilstuna Guif ograła w Legionowie płocką Wisłę. To pierwszy z czterech sparingów, jakie mają do rozegrania w tym tygodniu podopieczni trenera Manolo Cadenasa. Początek meczu sugerował, że płoccy kibice, którzy zdołali dotrzeć do Areny Legionowo, nie będą mogli narzekać na brak emocji. Żaden z zespołów nie był w stanie wypracować sobie znaczącej przewagi. Wisła zdołała odskoczyć na kilka bramek, kiedy Adam Morawski zaczął udowadniać, że trener Manolo Cadenas wie, co robi, desygnując go do gry w wyjściowej siódemce, a zawodnicy odpowiedzialni za zdobywanie bramek wykorzystali okazje do kontrataków. Niestety, Szwedzi nie zamierzali poddawać się bez walki. Dość
szybko wykorzystali zamieszanie, które powstało w szeregach nafciarzy, gdy na boisku pojawili się nowi zawodnicy (trener Manolo Cadenas w każdym sparingu konsekwentnie dokonuje co kwadrans dokładnego przemeblowania swej ekipy). Po zmianie stron szczęście zaczęło dopisywać Szwedom, którzy kilka razy z rzędu pokonali Rodrigo Corralesa, co dało im w pewnym momencie nawet pięciobramkowe prowadzenie. Podopieczni trenera Manolo Cadenasa zaczęli jednak odrabiać straty, dzięki czemu końcówka meczu była niesłychanie emocjonująca. I do pewnego stopnia przypominała słynny dreszczowiec z HCM Constantą w Lidze Mistrzów. Podstawowa różnica polegała jednak na tym, że wówczas wygrała Wisla, której tym razem nie udało się nawet doprowadzić do wyrównania. Nie oznacza to jednak, że wszystko w grze nafciarzy było złe. Kilka ich akcji znamionowało wysoką klasę. Można być niemal pewnym, że każdy kolejny trening powinien wnosić do gry płocczan coraz więcej pozytywnych elementów, a to znaczy, że wyniki kolejnych gier kontrolnych powinny być coraz lepsze. Orlen Wisła Płock IF Guif Eskilstuna 33:34 (17:16) Orlen Wisła: Morawski, Corrales Wiśniewski, Nikčević 4, Pušica 2, Racoțea 3, Jurkiewicz 3, Tioumentsev 2, Montoro 4, Zelenović 1, Ghionea 3, Daszek 4, Syprzak 4, Rocha 2, Kwiatkowski 1 Intensywny tydzień nafciarzy Aż cztery mecze kontrolne rozegrają w tym tygodniu piłkarze ręczni Wisły Płock. Rywalami podopiecznych trenera Manolo Cadenasa będą Eskilstuna Guif, Motor Zaporoże oraz Mieszkow Brześć. Płocczanie pierwsze mecze kontrolne rozgrywali w niemieckim
Ilsenburgu podczas turnieju Harz Energie-Cup. Po przegranych z Rhein-Neckar Lowen i SC Magdeburg nafciarze ograli Bergischer HC, zajmując ostatecznie piąte miejsce w turnieju. Sztab szkoleniowy nie nastawiał się w Niemczech na osiągnięcie jak najlepszego wyniku. Turniej, podobnie jak rok temu, traktowany był jako przerywnik w ciężkich treningach, podczas których główny nacisk położony był na zajęcia siłowe. Po powrocie z Niemiec nafciarze poświęcili kolejny tydzień na intensywne treningi. Teraz zaś przyszedł czas na praktycznie sprawdzenie umiejętności taktycznych i technicznych. Temu właśnie służyć mają mecze kontrolne, z których pierwszy zostanie rozegrany już we wtorek, 19 sierpnia. Płocczanie o 18.30 zmierzą się ze szwedzkim zespołem Eskilstuna Guif. Mecz zostanie rozegrany w Legionowie. Kolejnym przeciwnikiem Wisły będzie Motor Zaporoże, z którym płocczanie zmierzą się dwukrotnie. Pierwszy pojedynek rozegrany będzie w środę, 20 sierpnia o 17.00, a drugi dzień później o tej samej godzinie. Pierwszy mecz na pewno rozegrany będzie w Orlen Arenie. Drugi w Płocku lub Ciechanowie. Na sobotę, 23 sierpnia zaplanowany został sparing z Mieszkowem Brześć. Białorusini, którzy szykują się do turnieju o dziką kartę Ligi Mistrzów, będą rywalem płocczan w sobotę, 23 sierpnia. Podczas meczu, który rozpocznie się o 18.45, zaprezentowane zostaną oficjalnie nowe stroje meczowe przygotowane na sezon 2014/2015. Zanim rozpocznie się sezon 2014/2015, Wisła zagra jeszcze sparingowo z Górnikiem. Spotkanie z zabrzanami zaplanowane jest na czwartek, 28 sierpnia na 17.00. Spotkania kontrolne rozgrywane przez Wisłę nie będą potraktowane jako imprezy masowe, a to oznacza, że nie będzie ich mogło oglądać więcej, niż 250 osób.