Nie bójmy się lodu - część druga Janusz Kozłowski Niedziela 01 Grudzień 2002 Robert Łukomski Łowiąc z lodu możemy liczyć teoretycznie na brania wszystkich gatunków ryb. Ale początek zimy i pierwszy lód to najlepszy czas na okonie Pod lodem na początku zimy jest w zasadzie tak jak późną jesienią - woda na płyciznach jest dobrze natleniona. W okolicach trzcin są jeszcze płotki, uklejki, krąpiki. Resztki roślin są dla nich dobrą kryjówką. Gdzie i jak szukać okoni? Ja znam dwa sposoby - na pewniaka i "na szukanego". Pierwszy sposób pozostawię bez komentarza - znamy miejscówkę, idziemy i łowimy. Drugi sposób "na szukanego": pierwszy otwór wiercimy na skraju trzcin. Może być w tym miejscu różna głębokość - od 0,5 m do 2 m, a nawet głębiej, ale koniecznie to miejsce należy obłowić. Następnie idąc prostopadle do brzegu w kierunku środka jeziora wiercimy następny otwór w odległości około 4-5 m. Postępujemy w ten sposób aż trafimy na ryby - na początku zimy okonie powinny być w miarę płytko, ale głębokość to rzecz względna. To zależy od łowiska. 1 / 6 swi.fishing.pl/nieregularnik/publicystyka/nie-bojmy-sie-lodu-czesc-druga
Po zlokalizowaniu ryb łowimy aktywnie - wiercimy, łowimy i po ustaniu brań szukamy ryb. Aby zlokalizować ryby można poruszać się wzdłuż brzegu na określonej głębokości. Najłatwiej ryby zlokalizować w kilku - idziemy wzdłuż trzcin, każdy na różnej głębokości. Jest to sposób szybki o ile ryby żerują. A co zrobić jeśli nie możemy trafić na stadko aktywnych pasiaczków przy dnie? Szukamy ryb w toni zaczynając od dna łowiąc coraz płyciej. Jeśli i to nie pomoże możemy rozpalić ognisko - ryb tam chyba nie będzie, ale rozgrzejemy się, posilimy i możemy ruszać od nowa. Na co łowić? Blaszka pozioma jest nazywana horyzontalną. Jej praca jest pozioma dzięki sterowi przyklejonemu w tylnej części. Jak należy posługiwać się taką przynętą? Po wywierceniu otworu pozwalamy blaszce opaść na dno ( uwaga - w opadającą przynętę może uderzyć okoń, dlatego nienaturalne poluźnienie lub naprężenie żyłki kwitujemy zacięciem). Wybieramy luz żyłki i podnosimy ją wolnym ruchem wędki na ok. 30-40 cm nad dno. Chwilę czekamy i kierując szczytówkę wędki w dół pozwalamy aby przynęta opadła w kierunku dna. Ster spowoduje, że blacha może odejść w bok około 2-3 m. Należy pozwolić aby przynęta poszybowała sobie nad dnem - w każdej chwili może być atak okonia. Po chwili blaszka uspokoi się, ale teraz również możemy poczuć atak ryby. W ten sposób obłowiamy całą głębokość łowiska. Kolor blaszki jest dość ważny. Przy zakupie wybieram przynęty okoniopodobne, naturalne, miedziane, srebrne oraz mosiężne. Wszystkie "żarówy" zostawiam na czarną godzinę jako przynęty ostatniej szansy. Blaszka pionowato pilker. Kształt takiej przynęty może być w zasadzie dowolny. Na rynku można spotkać bardzo duży wybór tych blaszek. Wiadomo, że zawsze są lepsze i gorsze (mniej lub bardziej łowne). Prowadzenie jest w zasadzie takie jak poziomej. Należy po wysondowaniu głębokości podnieść przynętę na ok. 40-50 cm i pozwolić jej opaść. Po chwili (5-10 sekund) czynność powtarzamy. Nie należy przynętą szarpać - daje to odwrotny skutek. Okonie mogą się spłoszyć i odpłyną. Dość dobrym i sprawdzonym sposobem jest opukanie przynętą dna. Ciekawskie okonie prawie zawsze chcą sprawdzić jaka to rybka miota się tak przy dnie i po chwili atakują przynętę. Jakie kryteria przyjąć przy zakupie blaszek? Ja osobiście unikam przynęt z hakami lub kotwicami wtopionymi na stałe - powodują wiele wyhaczeń, ale są takie miejsca, że jest to najlepsza przynęta. Kotwiczka powinna być dobrana do wielkości przynęty, ale wiadomo, że ma być super ostra. Może być osadzona na kółku, ale dużo lepszym rozwiązaniem jest, aby była zamocowana na specjalnym karabińczyku. Na kotwicy można zamocować chwościk, ale uwaga - kolor czerwony nie musi być tym "naj". Z kolorem wabika na kotwicy należy eksperymentować. Kolor blaszki nie jest bez znaczenia. Trudno wyrokować jaki jest lepszy. Sprawdzone kolory to stare, ale nie sczerniałe srebro i naturalny kolor cyny. Kolor starego złota również się sprawdza. Czasami skutkują blaszki mieszane - cyna z miedzią, mosiądzem, itp. Przynęta powinna mieć namalowane lub naklejone oko. Opowiem teraz o moim wypróbowanym sposobie jaki znalazłem w pewnym starym poradniku wędkarskim. Potrzebna będzie blaszka podlodowa pionowa, dobrej klasy żyłka 0,10-0,12 oraz haczyk bardzo mocny i ostry o rozmiarze 10-14. Należy zdemontować kotwiczkę z kółkiem. 2 / 6 swi.fishing.pl/nieregularnik/publicystyka/nie-bojmy-sie-lodu-czesc-druga
W to miejsce przywiązujemy wędkarskim węzłem żyłkę, a do niej haczyk. Tak stworzony przypon ma mieć około 5 cm. Na haczyk zakładamy białe, ochotkę, pinki lub tzw. kanapki czyli mieszamy robaczki z ochotką, pinkami itd. Jak łowić na taką przynętę? Należy tak ustawić haczyk aby był ok.1-2cm nad dnem. Reszta pozostaje bez zmian - wolno do góry i opuszczamy. Oczywiście należy obłowić całą głębokość łowiska. Przyłowem mogą być piękne płocie i leszcze. Blaszka to nie jest zwykły kawałek metalu. Widziałem prawdziwe arcydzieła wykonane przez moich kolegów. Były i są ładne i łowne, a o to chodzi. Zwykłą blaszkę można podrasować - odpowiednio wygiąć, dokleić oko, wypolerować. W tym względzie wszystkie "chwyty" są dozwolone. Ze znanych producentów tych przynęt wymienię RAPALĘ i KUUSAMO. Ale nie gorsze robi nasz KOSTAL i oczywiście mój Kolega TOMEK SIUDAKIEWICZ. Oczywiście wszelkiego rodzaju przynęty pochodzące z byłego ZSRR są również bardzo łowne. W tym miejscu należy wspomnieć, że na blaszki mogą brać szczupaki lub sandacze. Pamiętajmy, że wolno je zabierać do rozpoczęcia okresu ochronnego. Łowiąc na mormyszkę postępujemy prawie tak samo przy blaszkach. Zasadniczo zmienia się sposób prowadzenia przynęty. Należy opuścić ją na dno - żyłka stała się luźna. Wybieramy luz żyłki w ten sposób aby mormyszka znalazła się nad samym dnem. Poznamy to po tym, że kiwok ugnie się delikatnie w dół. Po opukaniu dna zaczynamy drgać wędeczką podnosząc bardzo wolno mormyszkę do góry na ok. 5 cm; chwila przerwy i jeszcze raz ta sama operacja i jeszcze raz. Czasami okonie atakują przynętę 30 cm nad dnem. Jeśli nie było brania opuszczamy mormyszkę nad dno i czynności powtarzamy. Okonie biorą najczęściej na przynętę nieruchomą lub unoszącą się do góry. Należy obserwować kiwok - może delikatnie przyginać się lub prostować. Oba zachowania to branie ryby. Kolor, kształt i wielkość mormyszki nie jest bez znaczenia. Jeśli łowimy płytko może być niewielka, a kolor należy dobrać eksperymentalnie. 3 / 6 swi.fishing.pl/nieregularnik/publicystyka/nie-bojmy-sie-lodu-czesc-druga
Jeśli szukamy okoni głębiej to również zwiększamy masę i wielkość przynęty. Na rynku wędkarskim spotkamy dużą różnorodność mormyszek. Tak naprawdę nie da się powiedzieć, które są najlepsze. Najważniejszą sprawą jest haczyk - musi być ostry, mocny i w miarę cienki. Jeśli chodzi o kolory to preferuję kolory złote i fioletowy z brokatem. Dość dobre i sprawdzone mormyszki w dużej różnorodności kształtów i kolorów robi firma KOSTAL. Jako ciekawostkę dodam, iż te mormyszki mają na spodniej stronie kroplę farby fluorescencyjnej. Po przetrzymaniu takiej przynęty na słońcu zaczyna ona świecić. Czy to przeszkadza, czy pomaga w łowieniu najlepiej sprawdzić w czasie dobrego żerowania okoni. Jeśli mamy łowić głęboko używajmy mormyszek wolframowych. Przy tej samej wielkości jak ołowiane lub cynowe są znacznie cięższe, a przez to szybciej dają się sporowadzić w okolice dna. Na haczyk zakładamy ochotki. Należy zwrócić uwagę aby były świeże. Dobra ochotka jest żywa, ma ładny rubinowy kolor i właściwie nie pachnie. Może być przetrzymywana w papierku lub torfie i ten sposób chyba jest lepszy. Można użyć ochotki sztucznej ale należy ją nasączyć atraktorem o czym za chwilę. Czy okonie można zanęcić? Moim zdaniem tak i chcąc łowić zimą pasiaki należy to robić. W sprzedaży jest tzw. jokers (czyt. dżokers), czyli ochotka zanętowa. Jest dużo mniejsza od haczykowej i drobniejsza. Nie powinno się wrzucać jej bezpośrednio do przerębla gdyż porwą ją prądy podwodne i ryby będzie łowił nasz sąsiad. Jokersa mieszamy ze specjalną glinką wędkarską, formujemy kulki wielkości mandarynki i wrzucamy do wody. Można do glinki dodać kolorowej pinki, białych i pociętych na drobno czerwonych robaków. Ale mała uwaga - jokers może ściągnąć drobnicę i nasze ryby będą małe, a przecież nas interesują tylko duże okonie. Francuska firma SENSAS produkuje dobre i sprawdzone aktywatory na okonie w atomizerze: "sandacz i okoń" oraz "czerwony robak". Przed łowieniem na blaszki (i na mormyszkę również) wystarczy spryskać przynętę i gotowe - możemy zaczynać łowy. Firma ta produkuje również zanętę na okonie. Aby łowić skutecznie czasami używam past i dodatków, które przypominają rybom 4 / 6 swi.fishing.pl/nieregularnik/publicystyka/nie-bojmy-sie-lodu-czesc-druga
znane im zapachy. Są to aromaty ochotkowe (dip i pasta), rybne (dip i pasta) oraz "frutti di mare" (owoce morza - dip i pasta). Firmy, które to produkują to DRAGON oraz ARTI COLORŽ. Jeśli ryby nie żerują zdarza się, że któryś z tych zapachów pachnących inaczej :-) pobudza je do współpracy z nami - wędkarzami. Zapachy te sprawdzają się również przy jesiennymi i wiosennym "paproszeniu". Aby użyć tych specjałów smaruję nimi przynęty, a białe robaczki zwyczajnie moczę ok. 3 sekundy w płynie. Jeśli nie możemy kupić ochotki możemy użyć pasty MOBY DICK (polska i tańsza) lub francuskiego MISTICA. W zasadzie nie różnią się niczym. Obie bardzo wyraźnie pachną (o ile można tak powiedzieć) acetonem. Zamiast białych używałem pociętych pasków słoniny wielkości typowego robaka i zaręczam, że nie jest to żart. Okonie zachowywały się dokładnie tak jakby był to robak. Łowienie okoni z lodu to piękne scenerie, cisza, huczący po jeziorze lód, trzeszczący śnieg, lub dla odmiany odwilż, chlapa, deszcz i wiatr. Aby tego doświadczyć naprawdę pamiętajmy o bezpieczeństwie. Żadna ryba, a nawet rekord nie jest wart tego, aby poświęcić nasze zdrowie lub... NIE CHCĘ NAWET TEGO MÓWIĆ! Za rok również będzie zima, śnieg i mróz i wtedy również połowimy, dlatego czekajmy na pewny, gruby lód, choć ten pierwszy jest najlepszy. Pozdrawiam wszystkich Morsów łowiących z lodu. PS. Wszystkie zdjęcia wykonał Robert Tokarski-dzięki :-) Janusz Kozłowski Inne tego autora: Janusz Kozłowski» więcej... Lista artykułów, zdjęć, plików, linków... itd. powiązanych z tą pozycją 5 / 6 swi.fishing.pl/nieregularnik/publicystyka/nie-bojmy-sie-lodu-czesc-druga
Tematyka: Metody i sprzęt» Anatomia składaka Spinningowe przedwiośnie - jaź i kleń Ciepłolubnym Dyskusje i recenzje 6 / 6 swi.fishing.pl/nieregularnik/publicystyka/nie-bojmy-sie-lodu-czesc-druga