Adres mailowy: madzia.roszkowska@gmail.com Nr albumu: 56933 Kierunek studiów: finanse i rachunkowość Ilość zakończonych semestrów na SGH przed wyjazdem: 5 (studia licencjackie) RAPORT Z SEMESTRU SPĘDZONEGO NA WYMIANIE W RAMACH PROGRAMU ERASMUS+ 1. Nazwa uczelni zagranicznej BI Norwegian Business School 2. Termin przebywania na wymianie 5.01.2015-19.06.2015 (semestr letni) 3. Miejsce pobytu Na miejsce swojego pobytu wybrałam stolicę Norwegii. Oslo dzieli od Warszawy ok. 1,5-2 godziny lotu samolotem, co w połączeniu z przystępnymi cenami powrotu do Polski podczas semestru i oczywiście świetnymi warunkami studiowania zadecydowało o moim wyborze miasta docelowego. Jak to zwykle bywa z lotami po Europie, najbardziej opłacalne są Wizzair lub Ryanair, normalne ceny biletów to ok. 29-79zł w jedną stronę. Zwróćcie jednak uwagę kiedy zaczyna się Wasz semestr. W moim przypadku chciałam być w Oslo już 2.01. na spotkaniu organizacyjnym i Orientation Week, dlatego zdecydowałam się przylecieć przed rozpoczęciem semestru, co przy dodatniu dużego bagażu dało koszt ok. 600zł. Do tego trzeba doliczyć transport z lotniska Torp (Wizzair, ok. 1,5 godz.) lub Moss Rygge (Ryanair, ok. 1godz.) 120/180nok (ok. 60-90zł) w jedną stronę. Bardzo polecam polską firmę transportową w Norwegii PKS Oslo. Panowie mają niezwykle miły i indywidualny stosunek do każdego klienta oraz konkurencyjne ceny, jeździłam z nimi wielokrotnie (rezerwacja na ich stronie internetowej). Oslo jest spokojnym, cichym i dosyć rozległym miastem portowym, mniejszym niż wydawało się to mi oraz większości moich znajomych. Zwiedzenie dziesięciu najlepszych atrakcji turystycznych nie zajmuje dużo czasu. Miasto jest położone przy niewielkim fiordzie, otoczone krainą lasów i jezior, gdzie zimą można do woli uprawiać wszelkie sporty zimowe (biegówki to najpopularniejszy sposób spędzania wolnego czasu przez Norwegów), a bliżej lata (maj/czerwiec) wypoczywać na plażach, a nawet doświadczyć kąpieli w jeziorze. Uniwersytet usytuowany jest przy samej stacji metra (Nydalen), co czyni go dobrze skomunikowanym punktem na planie miasta. 4. Uniwersytet BI Norwegian Business School to niezależna uczelnia prywatna, posiadająca sześć kampusów w całej Norwegii, w tym jeden w Oslo, liczący sobie jedynie 10 lat. Studiuje w niej ok. 20 000 osób, z czego prawie połowa to studenci zagraniczni. Być może kogoś zainteresuje fakt, że posiada trzy akredytacje i od kilku lat pnie się bardzo szybko w rankingach najbardziej
prestiżowych uczelni biznesowych w Europie (#19 w 2015r.). Uczelnia bardzo stawia na umiędzynarodowienie, rozwój studentów poprzez organizacje studenckie i współpracę z dużymi korporacjami. Nie spotkałam się z większymi problemami ani ze strony biura wymian międzynarodowych, ani wykładowców. Każda sprawa formalna lub dotycząca bezpośrednio jakiegoś przedmiotu była załatwiona szybko i przyjemnie, co bardzo sobie ceniłam. 5. Kursy Z puli przedmiotów wybrałam cztery, odpowiednie dla studentów trzeciego roku (każdy przedmiot posiadał odpowiednią adnotację). Wszystkie zajęcia były formalnie wykładami z nieobowiązkową obecnością na zajęciach i odbywały się raz w tygodniu (3x45 min lub 4x45 min, z 15-minutową przerwą pomiędzy każdą jednostką lekcyjną). Uważam, że poziom wykładów był dosyć wysoki, ale obejmował wszystkie zagadnienia wymagane podczas egzaminu lub do pisemnej pracy zaliczeniowej. Materiały do zajęć były zawsze publikowane przez wykładowców i dostępne na platformie e-learningowej. Konsultacje z wykładowcami były możliwe praktycznie w każdej przerwie oraz po zajęciach, a także mailowo. Branding (7,5 ECTS) przedmiot od tego roku prowadzony przez młodego wykładowcę ze Szwecji. To co warto docenić to bardzo wysoki poziom angielskiego, dzięki czemu wzbogaciłam swoje słownictwo z zakresu marketingu. Bardzo dobrze przygotowane i bogate slajdy zawsze były udostępniane w Internecie po wykładach. Zajęcia obejmowały dużo teorii brandingu: cechy, funkcje, modele budowania wartości marki, itp., jednak zawsze popartej aktualnymi przykładami ze świata. Wykłady były wzbogacone sporadycznymi pytaniami do studentów, kiedy każdy mógł wyrazić swoją opinię lub przytoczyć przykład (podobało mi się, że nikt nigdy nie został zmuszony do odpowiedzi na zadane pytanie ), czy krótkimi filmami lub reklamami. Aby być dopuszczonym do egzaminu należało zaliczyć 2 z 3 case ów (pisanych indywidualnie lub w grupach) dot. na przykład stworzenia strategii dla marki zmagającej się z problemami finansowymi. Pisemny egzamin końcowy trwał 3 godziny i obejmował wiedzę ze slajdów oraz z rozwiązanych case ów. Ogólnie przedmiot godny polecenia, jeśli zamierzacie rozwinąć wiedzę z zakresu marketingu. Product Planning (7,5 ECTS) przedmiot prowadzony przez wykładowcę z Holandii o dosyć silnym akcencie, jednak nie było problemów z jego zrozumieniem. Zaliczenie stanowiła praca końcowa na ok. 15-20 stron pisana w grupach 2-3 osobowych. Podczas semestru obowiązywały nas dwie krótkie prezentacje przedstawiające wyniki naszej dotychczasowej pracy. Norwegian Culture & History (7,5 ECTS) przedmiot typowy dla Erasmusów. Polecam, jeśli ktoś lubi wypowiadać się na tematy różnic kulturowych, chce poznać historię, a także odrobinę ekonomii i polityki Norwegii lub skorzystać z darmowych wyjść do muzeów (podczas zajęć!). Mogłoby się wydawać, że przedmiot należy do łatwiejszych, ale w rzeczywistości wcale tak nie jest. Żeby dostać dobrą ocenę, trzeba sporo naczytać się o historii Norwegii, co nie wszystkim może przypaść do gustu. Pisemny egzamin końcowy trwa 3 godziny i składa się z odpowiedzi na 2 wybrane pytania. Poinstruowano nas, że praca powinna zajmować ok. 6-7 str. (jednakże na specjalnym papierze z marginesami to mniej niż w rzeczywistości ). Risk Management & Governance (7,5 ECTS) przedmiot prowadzony przez dwóch sympatycznych Norwegów. Poziom języka angielskiego był komunikatywny, ale nie przesadnie bogaty. Na zakończenie należało dostarczyć pracę zaliczeniową na 15 str. na dowolny temat dot. zarządzania ryzykiem. Każda praca jest koordynowana przez
jednego z prowadzących i do niego można zwracać się podczas semestru w sprawie konsultacji (bardzo polecam prof. Maagne Aarset ma anielską cierpliwość do odpowiadania na wszelkie wątpliwości związane z pracą). Wykłady, bardziej niż na omawianiu zbędnej teorii, opierały się na zmotywowaniu nas do samodzielnej pracy nad projektem poprzez ciekawe przykłady zarządzania ryzykiem z doświadczeń wykładowców, np. podczas trzęsień ziemi, erupcji wulkanów, czy misji kosmicznych. Dalsze wykłady były w dużym stopniu poświęcone konsultacjom naszych projektów. Przedmiot był niezwykle interesujący. 6. Warunki studiowania Na uczelni panuje zwyczaj nauki grupowej. Studenci spotykają się w BI i spędzają tam nierzadko cały dzień, zaczynając od zajęć, przez prace grupowe i wspólną naukę w bibliotece, aż po wieczór na siłowni. Norwescy studenci uwielbiają rezerwować pokoje grupowe do pracy i dyskutować tam na temat przeczytanych artykułów lub o pracy zaliczeniowej. Czasem spotkania pomagają w usystematyzowaniu pracy, ale często są nieefektywne, dlatego polecam przemyśleć z kim chce się być w grupie projektowej... ;) Na uczelni panują bardzo dogodne warunki do studiowania, nie brakuje komputerów z dostępem do Internetu, wygodnych kanap, krzeseł czy stołów o wszystkich kształtach i kolorach. Oprócz sal wykładowych, w budynku znajdują się: biblioteka, księgarnia, kawiarnie, stołówka, sklepy, siłownia i wiele innych. Samoobsługowe ksero na parterze jest dostępne dla wszystkich z ważną legitymacją studencką po doładowaniu jej min. kwotą 50NOK. Zajęcia w moim przypadku skończyły się już w kwietniu, zaś sesja trwała 1,5 miesiąca. Ci, którym egzaminy wypadały na samym początku mogli cieszyć się wakacjami nawet od 30 kwietnia! 7. Warunki mieszkaniowe Warunki mieszkaniowe w Oslo są zróżnicowane i każdy może wybrać według swoich preferencji. Ja zdecydowałam się na pokój w miasteczku akademickim Kringsjå, czyli na jednym z większych osiedli akademickich firmy SiO (ok. 15-20 min. do uczelni i do centrum). Jeśli macie wybór między SiO i BSN, to SiO jest tańszą opcją, w ich ofercie można znaleźć wiele rodzajów pokoi, z których ja mogę polecić dwa. Osobiście współdzieliłam małą kuchnię i łazienkę z 1 osobą, co bardzo mi odpowiadało (koszt: 3200NOK/mies.). W tym wypadku nie miałam za bardzo możliwości na przyjmowanie dużej ilości gości, ze względu na ograniczoną powierzchnię, ale plusem było bardzo spokojne sąsiedztwo. Innym dobrym wyborem jest współdzielenie łazienki z 1 os. i kuchni z całym korytarzem (ok. 7-9 os.). W tym wypadku kuchnia zazwyczaj jest dogodnym miejscem spotkań, trzeba jednak liczyć się z tym, że trudniej utrzymać ją w czystości, albo że hałas będzie Wam przeszkadzał w nauce. W moim mieszkaniu były prawie wszystkie przedmioty codziennego użytku, t.j. sztućce, talerze, odkurzacz, mikrofalówka, itp. ale tylko dlatego, że zostały po poprzednich lokatorach. Dużo osób decyduje się sprzedać większość rzeczy przed wyjazdem, dlatego tak naprawdę nie możecie być pewni co faktycznie zastaniecie po przylocie. Polecam dołączenie do grup na Facebooku, gdzie można łatwo sprzedać lub kupić używane sprzęty oraz wizytę w IKEI na początku pobytu, gdzie niewielkim kosztem zaopatrzycie się w najpotrzebniejsze rzeczy, np. pościel.
8. Recepcja Zarówno przed przylotem, jak i w trakcie pobytu miałam bardzo dobry kontakt z International Office. Najbardziej kontaktową i zawsze chętną do pomocy osobą była Kine Robertsen, czyli koordynatorka ds. wymian w BI. Przed rozpoczęciem semestru otrzymaliśmy mailowo wszystkie potrzebne informacje, np. dot. tego jak się dostać do IKEA oraz kto jest naszym buddy. Muszę przyznać, że swoich buddy nie poznałam do tej pory, choć wróciłam już do Polski. Nie przeszkodziło mi to jednak w aklimatyzacji, a wszystkich przydatnych informacji dowiedziałam się z maili oraz podczas OW. Orientation Week, bo o nim tutaj mowa, trwał tak naprawdę przez ponad 2 tygodnie obejmował wiele aktywności, które pozwalały nam zintegrować się z innymi studentami. Częste upominki i darmowe pizze łagodziły pierwsze nieprzyjemnie duże wydatki. Nie da się ukryć, że różnice cenowe między Norwegią a innymi krajami europejskimi, w tym Polską, są bardzo znaczące, więc ten gest ze strony uczelni wszystkim przypadł do gustu. Polecam uczestniczyć we WSZYSTKICH organizowanych eventach. 9. Koszty utrzymania Przy dosyć oszczędnym gospodarowaniu, koszt życia w Oslo jest ok. 3 razy większy niż w Warszawie. Jeśli chodzi o stypendium, to otrzymałam tylko podstawowe 500 euro miesięcznie, ponieważ uczelnia BI nie była w tym roku objęta programem FSS, z którego można otrzymać 800 euro miesięcznie. To zdecydowanie nie wystarcza na pokrycie kosztów życia, jednak nawet podróżując (czego nie można sobie odmówić będąc w Norwegii) można zmieścić się w 900 euro miesięcznie. Przed wylotem wyrobiłam kartę EKUZ oraz wykupiłam ubezpieczenie NNW, które w zależności od firmy i wybranej sumy ubezpieczenia będzie Was kosztować ok. 80-100zł. Na początku pobytu możecie się przygotować też na wydatki na: zakupy w IKEA, depozyt (w moim przypadku 6000 NOK), dwa czynsze, karnet na siłownię (678NOK / 2 mies.), bilet miesięczny (410NOK). Droga jest żywność, alkohol i podróże. Zakupy najlepiej robić w: KIWI (warto szukać marki First Price), Rimi, Rema1000, a także sklepach takich jak Joker czy Coop. Tanie warzywa i owoce oraz importowane produkty z całego świata można znaleźć w Grønland. Oferty pracy są w większości dla osób biegle znających j. norweski, jednak znam osoby, które dorabiały sobie udzielając korepetycji. Ciekawą opcją jest też branie udziału w eksperymentach naukowych na uczelni, za które można dostać 100NOK. Większość klubów w Norwegii jest płatna (wstęp to ok.50-150nok). 10. Życie studenckie Jak już wspomniałam życie nocne, podobnie jak wszystko w Norwegii, jest bardzo drogie. Są jednak darmowe kluby lub bary, w których przeważają studenci; gdzie nie ma ograniczeń wiekowych i można całkiem przyjemnie spędzić weekend ze znajomymi. Norwegowie są bardzo drażliwi jeśli chodzi o temat alkoholu, a rząd wprowadził już wiele ustaw, które mają zmniejszyć jego spożycie, dlatego np. nie można kupić piwa w supermarkecie po godz. 18:00. Wracając do tematu tej części, warto śledzić wydarzenia na Facebooku oraz informacje od organizacji studenckich na uczelni one zawsze na bieżąco informują studentów o darmowych wejściach do muzeów, klubów, itp. Jedna z organizacji przygotowywała co jakiś czas wyjścia Sunday in the city z darmowymi wejściówkami dla 30-40 osób, można było m.in. za darmo zwiedzić kilka muzeów lub wjechać na szczyt skoczni w Holmenkollen z przewodnikiem. Na uczelni co miesiąc organizowany był BI-nner, czyli kolacja dla kilkuset
studentów, którą wcześniej przygotowywała grupa ochotników wraz z szefową kuchni niezwykłe doświadczenie i świetna zabawa! 11. Sugestie Nie zapomnijcie o stroju kąpielowym, filtrze przeciwsłonecznym, a także o wygodnych zimowych butach górskich. Jeśli lubicie przygody, to polecam wybrać się na Preikestolen, Trolltungę lub Kjeragbolten. Wrażenia pozostają do końca życia. Jeśli macie taką możliwość, to zabierzcie też namiot, śpiwór i/lub karimatę. Dla mnie były na wagę złota, bo chciałam dużo podróżować i chodzić po górach, a nie wpadłam na to żeby przywieźć cokolwiek ze sobą. 12. Adaptacja kulturowa Przyznam, że nie spodziewałam się, że Norwegia może być tak odległa kulturowo od Polski. Mimo to, polecam Wam poznać ten piękny kraj samodzielnie, gdyż uważam, że każdy będzie miał swoje subiektywne odczucia dotyczące mieszkańców czy też panujących zwyczajów. Ciekawym doświadczeniem było dla mnie uczestnictwo w National Day 17 maja. Jeśli będziecie mieli kiedyś okazję być w Oslo tego dnia, to zachęcam do wyjścia na ulice. ;) 13. Ocena (1-5) Ocena ogólna: 5 Ocena merytoryczna: 5