Rewelacyjna obsada Roman Skiba Akademickie mistrzostwa kraju zgromadziły na starcie polską czołówkę w tej dyscyplinie, dzięki czemu zawody były bardzo ciekawe i wyrównane. W sumie startowało 193 mężczyzn i 76 kobiet. Wszyscy chwalili wzorową organizację zawodów. Szczególnie silna była obsada i rywalizacja wśród kobiet. Główną faworytką do złota była tegoroczna młodzieżowa wicemistrzyni świata i wicemistrzyni Polski kobiet wrocławianka, arcymistrzyni Jolanta Zawadzka (Akademia Ekonomiczna Wrocław), która jednak ostatecznie musiała zadowolić się srebrnym medalem. Wyprzedziła ją druga arcymistrzyni, startująca w tym turnieju, Beata Kądziołka (SGH Warszawa) zawodniczka, która w ostatnich dwóch latach bardziej koncentruje się na studiach niż na szachach. O kolejności na podium zdecydowała klasyfikacja małego Buchholza, bo trzecia w turnieju Karina Szczepkowska- Horowska (Uniwersytet Śląski) również zdobyła 7,5 pkt. - Rywalizacja była zdecydowanie silniejsza niż przed rokiem, do końca bardzo wyrównana. Dla mnie najtrudniejszy był pojedynek z Jolą Zawadzką, w którym byłam już w beznadziejnej sytuacji. Obie byłyśmy już bardzo zmęczone i chyba tylko dzięki temu, że ona się pogubiła uratowałam szczęśliwie remis powiedziała akademicka mistrzyni Polski Beata Kądziołka. Jolanta Zawadzka miała niedosyt po zawodach: - Tak jak w zeszłym roku odczuwałam duże zmęczenie i to miało wpływ na mój wynik. W pojedynku z Beatą Kądziołką faktycznie miałam przewagę, ale się pogubiłam i te błędy zdecydowały. Jednak o tym, że nie zdobyłam złotego medalu przesądziła porażka z Kariną Szczepkowską-Horowską. Cóż, może w myśl zasady do trzech razy sztuka w przyszłym roku już pewnie sięgnę po akademickie mistrzostwo kraju. Brązowa medalistka Karina Szczepkowska-Horowska nie kryła swej radości z udanego startu: - Obsada była bardzo silna, wystąpiły czołowe zawodniczki i ja jestem bardzo zadowolona ze swej gry. Szczególnie ze zwycięstw z Jolą Zawadzką i Martą Przeździecką, zawodniczkami reprezentacji narodowej z którymi rywalizuję. Mimo wygranej Kądziołka nie zamierza powracać do aktywnej gry wyczynowej. Zdecydowanie stawia na studia.- Studiuję w SGH na drugim roku finanse i rachunkowość.
Skoro przed dwoma laty zdecydowałam, że te wyczerpujące studia to mój priorytet byłoby teraz nierozsądnie zmieniać tę decyzję. Przyjechałam do Wrocławia na mistrzostwa akademickie, bo to sympatyczny turniej i chciałam spotkać się ze znajomymi mówi Beata Kądziołka, która drugi złoty medal zdobyła również w turnieju drużynowym. Zadowolona ze startu była czwarta w turnieju wrocławianka Dominika Hermanowicz, która ze swą drużyną Politechniką Wrocławską sięgnęła po brąz w rywalizacji zespołowej. - W tym roku w tych akademickich zawodach wystąpiło dużo bardzo dobrych zawodniczek, dlatego cieszę się, że w takim gronie osiągnęłam swój najlepszy wynik. Już nie trenuje szachów, ale staram się grać w miarę regularnie np. podczas wakacji w różnych turniejach opowiada Dominika Hermanowicz. Kobiety: 1. Beata Kądziołka (SGH Warszawa) 7,5 2. Jolanta Zawadzka (AE Wrocław) 7,5 3. Karina Szczepkowska (Uniwersytet Śląski) 7,5 4. Dominika Hermanowicz (Politechnika W-w) 7,0 5. Joanna Majdan (Politechnika Koszalińska) 6,5 6. Edyta Kupczyk (AJD Częstochowa) 6,5 13. Magdalena Zawadzka (WSB Wrocław) 6,0 17. Paulina Cagara (Uniwersytet Wrocław) 6,0 31. Lidia Zdziarska (Politechnika Wrocław) 5,5 startowało 76 zawodniczek Hat trick Dziuby W rywalizacji mężczyzn po raz trzeci z rzędu tytuł akademickiego mistrza Polski zdobył Marcin Dziuba. A nie był głównym faworytem do złota, bo wielu fachowców bardziej stawiało na jego klubowego kolegę z UMCS Lublin Grzegorza Gajewskiego, który miał wyższy ranking, ale przede wszystkim zaimponował formą na niedawnych drużynowych mistrzostwach Europy. Gajewski zagrał na ME najlepiej ze wszystkich reprezentantów Polski (srebrny medal na swojej szachownicy), ale akademickie MP zakończył dopiero na 23 miejscu. - Cieszę się z tej trzeciej wygranej, bo chyba taka seria nikomu się wcześniej nie udała. Przechodzę zatem do historii. Ja sam raczej się nie spodziewałem, że wygram ten trzeci raz. Czwartego zwycięstwa nie będzie, bo kończę studia i za rok raczej nie będę mógł wystartować. Pewien niedosyt wzbudza porażka z SGH w turnieju drużynowym, powiedział Marcin Dziuba, akademicki mistrz Polski. Równie zadowolony był drugi w turnieju Dariusz Szoen, który też reprezentuje UMCS Lublin: - Wicemistrzostwo
Polski zdobyte w pierwszym starcie musi cieszyć. Lepszego debiutu bym sobie nie wymarzył. Trzeci z lubelskich szachistów, wspomniany już Grzegorz Gajewski chwalił klubowych kolegów: - Najwyraźniej daleko mi do ich poziomu. Ze swego startu jestem średnio zadowolony, ale trudno mi ocenić, co zdecydowało o takim wyniku. Może duża ilość partii rozegrana w krótkim czasie, ale przecież każdy grał w takich samych warunkach. Mimo to uważam, że to był bardzo udany turniej w bardzo dobrej obsadzie. Trzeci w męskim turnieju Marcin Tazbir (Politechnika Łódzka) był debiutantem w zawodach akademickich i od razu sięgnął po medal: - To dla mnie tym większa satysfakcja, że poziom był bardzo wyrównany i wysoki. Na pewno będę chciał przyjeżdżać w następnych latach, by grać w akademickich zawodach. Obym tylko utrzymał status studenta, bo z tym nigdy nie wiadomo jak będzie. Mężczyźni: 1. Marcin Dziuba (UMCS Lublin) 8,0 2. Dariusz Szoen (UMCS Lublin) 7,5 3. Marcin Tazbir (Politechnika Łódzka) 7,5 4. Krystian Kuźmicz (AM Warszawa) 7,5 5. Aleksander Miśta (Politechnika Gdńska) 7,0 6. Krzysztof Jakubowski (SGH Warszawa) 7,0 14. Marcin Stępień (Politechnika Wrocław) 6,5 16. Stanisław Zawadzki (Uniwersytet W-w) 6,5 17. Maciej Cajbel (Politechnika Wrocław) 6,5 Startowało 194 zawodników Drużynowe niespodzianki Na pewno największą z nich była porażka UMCS Lublin i ustąpienie pierwszego miejsca na podium zespołowi SGH Warszawa. Liderka tej ekipy Beata Kądziołka opowiada: - Nasza sekcja szachowa na uczelni praktycznie nie działa, bo nie mamy ani szachów ani zegarów. Może teraz coś się zmieni, gdyż ja zostałam jej kierowniczką. Przegrana drużyna UMCS Lublin (Dziuba, Gajewski, Szoen) to przecież ekipa, która zdobyła brązowy medal mistrzostw Polski seniorów w ekstralidze, więc reprezentują poziom wyczynowy. - Poziom na turnieju akademickim też był bardzo dobry, coraz silniejszy. Szachy na uczelniach, przynajmniej u nas w Lublinie mają się bardzo dobrze. Studenci walczą nie tylko o medale, ale też o stypendia, które otrzymują za wyniki sportowe mówi Zbigniew Pyda z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Miłą niespodziankę sprawili też gospodarze turnieju zespół Politechniki Wrocławskiej, który wywalczył brązowy medal w turnieju drużynowym. W klasyfikacji politechnik dało to wrocławianom złoty medal. - Przed turniejem obawialiśmy się, czy w ogóle uda się nam obronić medal w klasyfikacji politechnik. Tymczasem poszło znacznie lepiej, bo zdobyliśmy brąz w rywalizacji generalnej. Kluczem do tego sukcesu była odpowiednia strategia, powiedział Maciej Cajbel, kapitan drużyny Politechniki Wrocławskiej. Zespół wystąpił w składzie: Grzegorz Drzymała, Krzysztof Palacz, Łukasz Butkiewicz, Marcin Stępień, Maciej Cajbel, Dominika
Hermanowicz; rezerwowymi byli: Radosław Zaręba, Małgorzata Kucypera, a do wyniku drużyny wliczał się też rezultat z turnieju indywidualnego Lidii Zdziarskiej. Obecny na ceremonii wręczenia medali prorektor PWr prof. Krzysztof Rudno-Rudziński gratulował swoim studentom: - Bardzo się cieszę, że nasi studenci pokazali się z tak dobrej strony. Gratuluję im medalu i tak dobrego startu. Dobre oceny Trzydniowy turniej rozegrany na stołówce wrocławskiej politechniki zebrał wiele dobrych ocen. Chwalono nie tylko mocną obsadę i wysoki poziom sportowy, ale też organizację zawodów. - To największy turniej szachowy na Dolnym Śląsku, a najbardziej cieszy mnie fakt, że tak licznie uczestniczyły w nim kobiety powiedział Piotr Klukiewicz, organizator turnieju. W mistrzostwach Polski Szkół Wyższych startowali nie tylko studenci, ale również pracownicy uczelni. Jednym z nich był prof. dr hab. Jurij Powstemko z Akademii Jana Długosza w Częstochowie: - Już od kilku lat startuję w takich zawodach i poziom tegorocznego turnieju był bardzo wysoki. Hiszpanka Agueda Gallego Gonzalez jest stażystką na Politechnice Łódzkiej, w której barwach wystąpiła podczas tych zawodów: - Bardzo lubię szachy, grałam w mistrzostwach Hiszpanii i jestem pod wrażeniem wysokiego poziomu, jaki tutaj na tym turnieju zobaczyłam powiedziała szachistka z półwyspu Iberyjskiego, która ze swą uczelnią w klasyfikacji politechnik zdobyła brązowy medal. Kapitan drużyny Uniwersytetu Wrocławskiego Stanisław Zawadzki, choć ze swoim zespołem zdobył brąz w gronie uniwersytetów, a podczas turnieju drużynowego jako jeden z nielicznych pokonał indywidualnego mistrza Polski Marcina Dziubę, nie był ostatecznie zadowolony z wyniku. Pewnie dlatego, że w turnieju indywidualnym został sklasyfikowany na 16 miejscu. - Gra była dobra, ale wynik zły. Jeszcze na dodatek przeziębiłem się podczas turnieju, podsumował Stanisław Zawadzki. Rozmowa z prof. Władysławem Kocem, prorektorem ds. kształcenia Politechniki Gdańskiej Jak Pan ocenia poziom zawodów rozegranych we Wrocławiu? - Startuję w akademickich mistrzostwach kraju od 1999 roku i z każdym rokiem ten poziom wzrasta. Wszyscy dobrzy szachiści, którzy są studentami, pojawiają się na starcie. Także drużyny poszczególnych uczelni są coraz mocniejsze. To na pewno cieszy, bo udowadnia, że szachy są popularnym
sportem na uczelniach. Wrocław to mocny i ambitny ośrodek szachowy. Naprawdę jestem pod wrażeniem tego, co się tu dzieje. Czy formuła tych zawodów się sprawdza? - Rozumiem, że formuła jest zdeterminowana faktem, że w ciągu trzech dni trzeba rozegrać zawody z tak licznym udziałem zawodników. Jednak moim zdaniem nie jest ona najszczęśliwsza. Trzeba się zdecydować albo na typowy blitz, albo na szachy aktywne. Najlepiej byłoby rozgrywać mistrzostwa systemem tradycyjnym, w którym każdy gracz ma godzinę na partię, ale rozumiem, że przy tej liczbie uczestników to niemożliwe. Dochodzi jednak do paradoksu, że szachy są jedyną dyscypliną na akademickich mistrzostwach kraju, która nie jest rozgrywana wedle tradycyjnych zasad. Czyli kwadrans to za mało na jedną partię? - Szybka gra niweluje różnice, ale sprawia też, że większość zawodników się nie rozwija, jedynie ci najlepsi. Takie granie po prostu spłaszcza poziom. Dziękuję za rozmowę info zaciągnięte ze strony - http://dps.dzszach.pl/index.php?n=9&s=17