Relacja z pobytu w CASTELO BRANCO, Portugalia Ewelina Wróblewska Wyjechałam do Castelo Branco na wymianę studencką jako studentka Architektury Wnętrz Politechniki Białostockiej na II roku studiów magisterskich, na jeden semestr, zimowy, roku akademickiego 2016/2017. ZAKWATEROWANIE O zakwaterowanie można było starać się w akademiku, gdzie jeszcze będąc w Polsce wypełniało się dokument w sprawie przydzielenia miejsca. Ja jednak wolałam mieszkać na kwaterze prywatnej, więc szukałam pokoju do wynajęcia na stronie olx.pt oraz w grupie na facebooku o nazwie:,, Quartos para alugar Castelo Branco, którą polecam, bo właśnie tam znalazłam odpowiedni pokój. PRZYJAZD Umówiłam się z właścicielką mieszkania, kiedy przyjadę i wymieniłam się numerami telefonu oraz byłam z nią w stałym kontakcie na facebooku, więc wiedziała dokładnie, kiedy przyjeżdżam i na mnie czekała. Leciałam z Warszawy do Lizbony. Aby dotrzeć do Castelo Branco poszłam do metro, które znajduje się na lotnisku. Bilet jednorazowy na metro kosztował 1.40. Z metro wysiadłam na stacji Oriente, gdzie kupiłam bilet do Castelo Branco za 13.50. Jechałam pociągiem 3 godziny do stacji docelowej. Na miejscu taxi dowiozła mnie na podany adres. Gdy dojechałam, czekała już na mnie pod blokiem właścicielka. Była bardzo miła, jak się później okazało, wszyscy ludzie tam są wyjątkowo uprzejmi. Plusem jest to, że gdy w Portugalii wynajmuje się pokoje, wszystkie potrzebne sprzęty w kuchni, talerze, itp., pościel etc. są dostępne, więc nie trzeba ze sobą nic z takich rzeczy zabierać. PIERWSZE DNI Przyleciałam 5 dni przed rozpoczęciem kursu języka portugalskiego, więc miałam czas na zapoznanie się z miastem. Castelo Branco to małe miasto, ok. 50 tys. ludności, gdzie praktycznie wszędzie da się dojść pieszo. Jeżdżą w nim jedynie trzy autobusy, ale bardzo rzadko, więc ciężko jest je złapać. Przez okres tych 5 dni poznałam całe miasto, miejsca gdzie można spędzić wolny czas oraz sklepy i inne.
Pierwsze co zrobiłam po przyjeździe, to poszłam do koordynatorki Pauli. Jest ona przemiłą osobą, która dała mi wiele wskazówek i dużo pomagała. Bardzo szybko skontaktowali się ze mną ludzie z ESN i zaprosili na kawę do baru. W taki właśnie sposób miałam pierwszych znajomych, z którymi już codziennie się spotykałam. Portugalczycy to bardzo przyjaźni i radośni ludzie, którzy nie liczą czasu i nigdy im się nie spieszy. Bardzo szybko zawierają przyjaźnie, dzięki czemu bardzo szybko miałam przyjaciół, na których do dziś się nie zawiodłam i z którymi utrzymuję stały kontakt. Dlatego nie trzeba bać się jechać na wymianę studencką do Portugalii samemu, ponieważ zanim się obejrzysz, masz już grono przyjaciół. Z każdym spotkaniem z ludźmi z ESNu poznawałam coraz więcej studentów z wymiany Erasmus+. Wszyscy przyjezdni żyliśmy tam, jak jedna wielka rodzina. NAUKA Studiowałam w Instituto Politécnico de Castelo Branco. Główna siedziba uczelni Naukę w Castelo Branco rozpoczęłam kursem, który trwał trzy tygodnie i zakończył się egzaminem, udzielającym 2 punkty ECTS. Kurs nie był obowiązkowy, ale dzięki niemu poznałam podstawy języka portugalskiego oraz innych studentów, którzy przyjechali na wymianę do Castelo Branco.
Po zakończeniu kursu, od razu zaczęły się regularne zajęcia z mojego kierunku. Mój wydział nazywał sie ESART. Pierwszego dnia na uczelni spotkałam się z koordynatorem wydziałowym, który omówił ze mną wszystkie moje przedmioty oraz pokazał mi uczelnię. Jeżeli chodzi o wyposażenie uczelni, to była ona bardzo dobrze wyposażona. Własne szafki, studio fotograficzne, malarskie, rzeźbiarskie, meblarskie. Jako studentka architektury wnętrz, wszystko robiłam sama na uczelni, nie musiałam nikomu zlecać zrobienia dobrych zdjęć, czy mebli, ponieważ wszystko to mogłam zrobić dzięki dostępnym na wydziale specjalnym pomieszczeniom, maszynom oraz materiałom. W mojej grupie byłam jako jedyny student spoza kraju. Zostałam bardzo dobrze przyjęta przez studentów, każdy był dla mnie miły i pomocny. Wielu Portugalczyków nie zna języka angielskiego, a mimo to starało się ze mną rozmawiać i uczyć mnie ich języka. Wykładowcy rozmawiali ze mną w języku angielskim. Wykłady prowadzili w taki sposób, że to co powiedzieli po portugalsku, po chwili tłumaczyli specjalnie dla mnie na język angielski. Wszyscy bardzo dobrze nim władali. Jeżeli chce się zaliczyć wszystkie przedmioty, warto wybrać jako miejsce studiowania właśnie Castelo Branco, ponieważ tam wszystkie zaliczenia są w języku angielskim. Znam ludzi, którzy studiowali, np. w Lizbonie i nie udało im się zaliczyć niektórych przedmiotów, ponieważ zaliczenia były w języku portugalskim. Jeżeli ktoś decyduje się na wyjazd na Erasmus+, żeby odpocząć, pozwiedzać czy imprezować, odradzam Portugalię. Ja swoje zajęcia miałam od poniedziałku do piątku od godziny 9.00 do 19.00 oraz w soboty od 10.00 do 13.00, więc niedziela była na odpoczynek. Nie zwiedziłam innych miast, ponieważ nie miałam kiedy. Dla profesorów z ESART byłam jak każdy inny student. Musiałam robić wszystko to, co inni.
Mój wydział, ESART CZAS WOLNY Wolny czas spędzałam na zwiedzaniu miasta, nad basenem oraz imprezach odbywających się w mieście. Miasto zwiedzałam pieszo oraz rowerem. Rower można wypożyczyć od uczelni. W tym celu poszłam do koordynator Pauli, zapłaciłam 70.00 zaliczki zwrotnej. Wraz ze zwrotem roweru dostałam swoje pieniądze z powrotem. Rower wypożycza się na ile się chce. Ja miałam go przez wszystkie miesiące pobytu. Basen był w dwóch miejscach, płatny maksymalnie do 4.50, w zależności od dnia i godziny. Najczęściej imprezowałam w Docas. Jest to miejsce w centrum miasta, gdzie mieści się dużo barów. W barach można było jeść i pic oraz tańczyć. Tam bary miały funkcję klubów tanecznych. Są również dwa kluby taneczne: Alternativa oraz Metalurgica, gdzie także często bywałam wraz z innymi studentami. Także uczelnie organizowały wiele imprez na wydziałach, gdzie również można potańczyć i spotkać się ze znajomymi.
Jedna z ulic Ogród Basen Docas, centrum miasta oraz bary i kluby Panorama miasta Sztuczne jezioro, miejsce wypoczynku i spotkań POGODA Gdy przyjechałam 1 września, było upalnie, ponad 40 C. Taka sama temperatura była również nocą, więc wychodząc wieczorami, nie warto zabierać ze sobą okryć wierzchnich. W nocy nie dało się spać, trzeba było mieć włączone wiatraki, czy klimatyzację. W październiku zaczęło robić się chłodniej. Aż w końcu koniec listopada był już zimny. Gdy świeciło słońce było ok 15 C, gdy słońce było za chmurami, ok 7 C. Zaczął padać deszcz, ale padało łącznie ok.10 dni. Najgorzej
było w styczniu, gdzie temperatury dochodziły do -2 C. Wydaje się to nie być dużo, ale w kraju, gdzie rzadko spotyka się kaloryfery w domach, jest to bardzo niska temperatura. W mieszkaniu, które wynajmowałam nie było kaloryferów, więc gdy zaczęłam marznąć, kupiłam farelkę. Wiadome jest, że pobiera dużo energii, więc żeby płacić mniej, często jej nie włączałam i w mieszkaniu chodziłam w grubych swetrach, czy owinięta kocem. Tak robi tam każdy mieszkaniec. Polecam wszystkim wyjazd na studia do Castelo Branco! Mimo dobrych i złych momentów, warto! Czas spędzony w Portugalii był jednym z najpiękniejszych okresów mojego życia. Poznałam inny kraj, inną kulturę, innych ludzi. Portugalia jest tak pięknym krajem, w którym mieszkają przyjaźni ludzie, nauka jest na wysokim poziomie, a pogoda sprawia, że chce się żyć!...a ja chcę tam wrócić. Ps. W Portugalii życie płynie inaczej. Chodzi się spać bardzo późno, ok. 2.00 i jeśli jest to możliwe wstaje się ok. 12.00, od razu na lunch. Kolacja wygląda, jak polski obiad i jedzona jest ok. godziny 22.00. Do kolacji zasiada się do stołu z całą rodziną lub przyjaciółmi. Dla Portugalczyków kolacja jest najważniejszym momentem w ciągu dnia. Następnie wychodzi się na kawę do pobliskiego baru. Ten kraj słynie z kawiarni. Szybkie, małe espresso to podstawa.