Komantarzbiblijny.pl Komentarze Ewangelia Jana Kwiecień 2016 1
Spis treści Jn. 1:1... 3 Jn. 1:17... 5 Jn. 1:18... 8 Jn. 2:18-22... 11 Jn. 5:25... 14 Jn. 5:28,29... 18 Jn. 10:17,18... 20 Jn. 14:2,3... 22 Jn. 20:21-23... 24 2
Komentarz Biblijny do Jn. 1:1 "Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo." (BT) Streszczenie komentarza: przedmiotem poniższego komentarza jest trynitarna interpretacja Jn. 1:1. Przedstawione tutaj argumenty natury językowej, a także analiza kontekstu Biblijnego, bliższego i dalszego, nie tylko nie wspierają trynitarnej interpretacji, ale stoją z nią w bezpośredniej sprzeczności. W Jn. 1:1 czytamy jedynie, że Logos miał swój początek, był u Boga i był Boski/Boży. Żadna z tych charakterystyk nie dowodzi istnienia Boga w trzech osobach. Jest to jeden z najchętniej cytowanych tekstów Biblijnych na poparcie doktryny Trójcy. Bardziej wnikliwa analiza ukazuje jednak, że w tym wypadku znacznie więcej w sensie doktryny trynitarnej jest do tego wersetu "wczytywane" niż z niego wynika. Warto przyjrzeć się więc bliżej trzem aspektom tego tematu: 1) konstrukcji gramatycznej i kontekstu Jn. 1:1, 2) relacji Boga i Chrystusa w kontekście innych świadectw Nowego Testamentu oraz 3) nauki Biblijnej odnośnie natury naszego Pana. Konstrukcja Jn. 1:1 w tekście oryginalnym nie świadczy o tym, jakoby Jezus dzielił z Bogiem naturę w ramach jednego bytu. Wynika to z faktu, że w sformułowaniu "i Bogiem było Słowo" brak jest jednego istotnego elementu: rodzajnika określonego, wskutek czego powyższe określenie nie oznacza równoznaczności obu członów tego wyrażenia, ale raczej wskazuje na cechę Słowa, tj. że było boskie lub "boskiego rodzaju". Choć Jezus jest określany jako theos, nie jest on w żadnym tekście Nowego Testamentu określony jako ho Theos (z rodzajnikiem określonym), co jest określeniem przynależnym jedynie samemu Bogu Najwyższemu. Dla przykładu, analogiczną strukturę gramatyczną do tej występującej w Jn. 1:1 znajdziemy również w 1 Jn. 1:5: "Bóg jest światłem". "Bóg" występuje tutaj z rodzajnikiem określonym, którego brak jest przed słowem "światło". W związku z tym, nie możemy dwóch członów tego wyrażenia użyć zamiennie, tj. możemy powiedzieć, że Bóg jest światłem, ale nie możemy powiedzieć, że światło jest Bogiem. Podobnie w Jn. 1:1 możemy powiedzieć, że Logos był bogiem (lub boski), natomiast nie możemy odwrócić tej kolejności i powiedzieć (jak to właśnie uczynili tłumacze Biblii Tysiąclecia), że "Bogiem było Słowo". Warto zwrócić również uwagę na Biblijny kontekst omawianego wyrażenia. Powiedzieliśmy już, że gramatyka wyklucza istnienie osobowej tożsamości Logosa z Bogiem. Podobnie wyrażenie "Słowo było u Boga" wskazuje na ich odrębność: nie można być u kogoś i jednocześnie tym kimś być. Ponadto, Jan wskazuje na kontekst chronologiczny: "Na początku było Słowo... Ono było na początku u Boga" (Jn. 1:2 BT). W podobnym tonie wypowiada się także apostoł Paweł, nazywając Jezusa "pierworodnym wszystkich rzeczy stworzonych" (Kol. 1:15 BG). Nawet jeśli chcielibyśmy podjąć polemikę odnośnie tego, czy w tych tekstach jest mowa o aspekcie chronologicznym, czy może raczej o statusie ("pierworodny" znaczy "najważniejszy"), pewne jest jedno: określenie Jezusa "pierworodnym", który był "na początku u Boga", z całą pewnością stawia go "obok" istoty Boga i nigdzie tutaj nie ma zawartego nawet cienia sugestii jakoby Chrystus był bytem równoległym do samego Boga Najwyższego, nie wspominając o istnieniu Trójcy. 3
Trzeba także powiedzieć, że theos nie jest wyrażeniem zarezerwowanym jedynie dla Boga. W odpowiedzi na zarzut, że czyni siebie równym Bogu, Jezus przypomina Żydom, że Słowo Boże nazywa bogami także ludzkich sędziów (Jn. 10:33-36). Co więcej, bogiem (theos) tego świata nazwany jest w Biblii sam Diabeł (2 Kor. 4:4). Theos może więc dotyczyć potężnych jednostek sprawujących władzę innych niż Bóg Najwyższy. Na temat relacji Boga i Chrystusa w kontekście doktryny trynitarnej możemy mówić przede wszystkim w aspekcie subordynacji oraz natury naszego Pana. Pod pierwszym wspomnianym względem Słowo Boże nie pozostawia wątpliwości, że nasz Pan jest podległy swemu Ojcu i wykonuje Jego wolę. Świadczy o tym wiele tekstów Biblijnych, m.in. Jn. 6:57 ("Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca" BT), Jn. 4:34 ("Powiedział im Jezus: Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło" BT), Jn. 8:28,29 ("Ja nic od siebie nie czynię, ale że to mówię, czego Mnie Ojciec nauczył... Ja zawsze czynię to, co się Jemu podoba" BT), Hbr. 4:8 ("A chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał" BT). Odnośnie natury naszego Pana, Słowo Boże wyraźnie naucza, że posiada on naturę Boską: "On jest odbiciem chwały Boga i dokładnym wyobrażeniem samej jego istoty" (Hbr. 1:3 NW). Nie istniał on jednak w tej postaci zawsze, ale została mu ona dana, o czym świadczy kolejny werset: "On o tyle stał się wyższym od aniołów, o ile odziedziczył wyższe od nich imię" (BT). Kiedy się to stało? - Flp. 2:8,9: "... uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię..." (BT). Co więcej, dzięki ofierze naszego Pana nadzieja zmartwychwstania do Boskiej natury jest teraz także dostępna dla poświęcających się w nim, członków Kościoła Bożego (1 Pt. 1:3,4; 2 Pt. 1:4). Jeśli zatem jesteśmy Ciałem Chrystusa (1 Kor. 12:27) i jeśli, jak utrzymuje doktryna trynitarna, Chrystus dzieli z Bogiem naturę w ramach jednej Boskiej Osoby, czy miałoby to oznaczać, że my także po zmartwychwstaniu staniemy się częścią Trójcy? Na to pytanie każdy myślący chrześcijanin musi sam sobie dać odpowiedź. 4
Komentarz Biblijny do Jn. 1:17 "Zakon bowiem został nadany przez Mojżesza, łaska zaś i prawda stała się przez Jezusa Chrystusa." (BW) Streszczenie komentarza: łaską, o której mówi Jn. 1:17, jest łaska Bożego wyboru, w której doświadczamy nowego zrodzenia z ducha, a także mamy nadzieję stania się królewskimi kapłanami z Jezusem Chrystusem w jego Królestwie. Tę nadzieję mieli także Żydzi pod Zakonem Mojżeszowym jako naród wybrany, niemniej warunkiem jej spełnienia było rozpoznanie przez nich faktu, że ów Zakon wskazywał i wskazuje na Jezusa Chrystusa jako tego, który jest Boskim narzędziem spełnienia obietnic. Pojęcie łaski funkcjonuje w naszym codziennym języku i jako takie nie wymaga szczególnych objaśnień. Wątpliwości pojawiają się, kiedy spotykamy się z greckim charis zwykle tłumaczonym w naszych przekładach jako 'łaska' lub 'niezasłużona życzliwość'. Tak jest w tekście Jn. 1:17, który jest przedmiotem niniejszego badania, ale także w 156 pozostałych przypadkach występowania charis w Nowym Testamencie. Zadanie, które stawia przed nami Jn. 1:17, jest jednak podwójne, ponieważ to nie tylko kwestia znaczenia łaski, ale także jej przeciwstawienie Zakonowi Mojżeszowemu. Łaska jako wybór Warto temat łaski rozpocząć nie w Nowym, ale w Starym Testamencie, gdzie odpowiednikiem charis jest hebrajskie chen oznaczające według Konkordancji do Biblii Gdańskiej w Systemie Stronga przychylność lub akceptację. Ta przychylność Boga w Starym Testamencie manifestowana jest przede wszystkim w wyborze, najpierw patriarchów, a następnie Izraela jako narodu na szczególną własność. Potwierdzenie tego znajdujemy w szeregu tekstów, m.in. Rdz. 18:3, 19:19; Wj. 33:12-17, 34:9; Jer. 31:2,3. Warto jednak zauważyć warunek, który temu wyborowi towarzyszył: "Teraz jeśli pilnie słuchać będziecie głosu mego i strzec mojego przymierza, będziecie szczególną moją własnością pośród wszystkich narodów, gdyż do Mnie należy cała ziemia. Lecz wy będziecie Mi królestwem kapłanów i ludem świętym" (Wj. 19:3-6 BT). Taki zatem jest cel łaski okazanej Izraelowi: zgromadzenie szczególnego ludu 'królewskich kapłanów' przeznaczonego do szczególnej służby Bożej. Izrael nie stał się ludem w tym sensie w momencie zawarcia przymierza przy Synaju, choć jest nazywany ludem wybranym w sensie wejścia z Bogiem w szczególną relację przymierza, inną niż którykolwiek z narodów (1 Kn. 16:13; Ps. 105:6). Aby jednak osiągnąć status królewskiego kapłaństwa, niezbędne było 'słuchanie głosu Bożego i przestrzeganie Jego przymierza' - coś, na co zdobyło się tylko niewielu z Izraela. Dlatego apostoł Paweł mówi, że "Czego Izrael pilnie szukał, tego nie dostąpił" (Rzym. 11:7 NW). Ponieważ z łaski wyboru niewielu z Izraela skorzystało, Bóg rozszerza swoją łaskę na pogan. Procedura wyboru wygląda w przypadku nie-żydów nieco inaczej niż w przypadku Izraela, bowiem relacja Przymierza Zakonu nie zostaje tutaj powtórzona. Zamiast tego, wybranych przez siebie Bóg przeznacza do powołania, a następnie powołuje poprzez udzielenie im 5
swojej wiary w Jezusa Chrystusa (Rzym. 8:29,30). Dopiero ci spośród powołanych, którzy na tę otrzymaną wiarę reagują, zostają przez Pana Boga obdarzeni nowym zrodzeniem z ducha (1 Tes. 1:4-7). W tym stanie wybrani znajdują się w tej samej pozycji, co Izrael pod Przymierzem Zakonu. Do nich też stosują się antytypicznie słowa z Wj. 19:3-6 - "Teraz jeśli pilnie słuchać będziecie głosu mego i strzec mojego przymierza, będziecie szczególną moją własnością pośród wszystkich narodów, gdyż do Mnie należy cała ziemia. Lecz wy będziecie Mi królestwem kapłanów i ludem świętym". Przymierzem, które ma być przestrzegane przez wybranych z pogan, nie jest jednak Przymierze Zakonu, lecz Przymierze Nowe, w relację którego wchodzimy w momencie poświęcenia (Jer. 31:31-34; Hbr. 8:6-13, 9:15,23). Wybranie w przypadku Izraela nie oznaczało, że stali się oni automatycznie królewskim kapłaństwem, ale mieli nadzieję się nim stać na warunku posłuszeństwa. Podobnie wybrani z pogan - jeśli nawróciliśmy się do Boga przez Chrystusa, to nie oznacza, że już możemy się nazywać królewskim kapłanami. To jest bowiem nagroda, która czeka na końcu drogi, nie na jej początku. Dlatego apostoł Paweł mówi, że ta niezniszczalna korona chwały nie jest przeznaczona dla wszystkich uczestników, ale dla tych, którzy biegną najwytrwalej (1 Kor. 9:24-27). Zakon Mojżeszowy vs. łaska w Jezusie Chrystusie Ważne jest dostrzeżenie paraleli wyboru pod Starym i Nowym Przymierzem. Izrael objęty Przymierzem Starym (Przymierzem Zakonu) mógł sięgnąć po koronę królewskiego kapłaństwa na warunku całkowitego posłuszeństwa. Podobnie wybrani pod Nowym Przymierzem mają tę samą nadzieję królowania z Jezusem Chrystusem udostępnianą również na warunku posłuszeństwa. Jest jednak między Przymierzem Zakonu i Przymierzem Nowym zasadnicza różnica, a mianowicie Zakon nie reformował człowieka. Zakon był obietnicą życia tylko dla tych, którzy go stosowali bez jednego wyjątku, i tylko tak długo, jak długo go tak ściśle przestrzegali (Pwt. 32:47 BG). W ten sposób Żyd mógł 'przedłużać swoje dni', ale tylko do pierwszego potknięcia. A ponieważ niedoskonały człowiek nie potrafi ściśle przestrzegać Boskiej sprawiedliwości, każdy pod Zakonem wcześniej czy później się potykał. Zakon był wyrażeniem doskonałej Boskiej sprawiedliwości, ale nie miał w sobie waloru reformującego charakter człowieka, aby ten był w stanie go przestrzegać. Dlatego apostoł Paweł dowodzi, że "Z całą pewnością następuje więc uchylenie poprzedniego przykazania [Zakonu Mojżeszowego] ze względu na jego słabość i nieskuteczność. Prawo bowiem niczego nie doprowadziło do doskonałości, natomiast dokonało tego dodatkowe wprowadzenie lepszej nadziei, dzięki której przybliżamy się do Boga" (Hbr. 7:18,19 NW). To nie znaczy, że Zakon był bezużyteczny, ale jego użyteczność polegała na czymś innym niż to sobie wyobrażały elity Izraela. Żyd wprowadził setki drobiazgowych, dodatkowych przykazań, ponieważ sam sobie stworzył w ten sposób szansę na 'ogarnięcie' ich wszystkich i zaprezentowanie się Bogu jako człowiek sprawiedliwy. Tymczasem Paweł pisze, że sens Zakonu był dokładnie odwrotny: Prawo miało uzmysłowić człowiekowi, że nie jest w stanie go przestrzegać całkowicie i w związku z tym potrzebuje czegoś więcej. W ten sposób "Prawo stało się naszym wychowawcą prowadzącym do Chrystusa, abyśmy dzięki wierze zostali uznani za prawych" (Gal. 3:24 NW). Zatem przyjście człowieka do harmonii ze sprawiedliwością Boga jest możliwe tylko dzięki wierze - nie dzięki samemu przekonaniu, ale dzięki wierze popartej uczynkami, ponieważ tylko taka wiara w Jezusa Chrystusa może zreformować upadły charakter człowieka na obraz naszego Pana i rzeczywiście stawić nas przed Bogiem w szacie naszej własnej sprawiedliwości (zobacz komentarz Biblijny do Flp. 1:9-11; Rzym. 8:29; Obj. 19:8). Wiara w Chrystusa i podążanie śladem tego doskonałego 6
wzoru posłuszeństwa, jaki pozostawił, ma zatem ten walor naprawy charakteru człowieka, którego nie miał Zakon Mojżesza, z czego też wynikała jego "słabość i nieskuteczność" (Hbr. 7:18 NW). --- W Jn. 1:17 czytamy, że "łaska zaś i prawda stała się przez Jezusa Chrystusa", nie przez Zakon (BW). Wynika to z faktu, że sam wybór, którego Zakon także był wyrażeniem, nie oznacza jeszcze osiągnięcia nagrody. Warunkiem jest bowiem osiągnięcie w charakterze człowieka Bożego obrazu - obrazu, który osiągamy tylko wstępując w ślady Jezusa Chrystusa (zobacz komentarz Biblijny do Rdz. 1:26,27). Dlatego Żyd, będąc członkiem narodu wybranego, miał nadzieję uzyskania nagrody związanej z tym wyborem wyłącznie przez przyjęcie Jezusa Chrystusa. Co więcej, w samym Zakonie zostało to wyraźnie powiedziane przez Mojżesza: "Pan, Bóg twój, wzbudzi ci proroka spośród braci twoich, podobnego do mnie. Jego będziesz słuchał" (Pwt. 18:15 BT). Taki był zatem cel Zakonu - uświadomienie człowiekowi potrzeby zbawienia w Chrystusie, nie w swoich własnych wysiłkach. Ci z Żydów, którzy tę naukę przyjęli, nie tylko pozostają wszczepieni w drzewo Nowego Przymierza, ale także mają pierwszeństwo w uzyskaniu nagrody z nim związanej - nagrody współkrólów i współkapłanów z Jezusem Chrystusem w jego królestwie (zobacz komentarz Biblijny do Rzym. 11:16-24 oraz Rzym. 11:25-32; Rzym. 1:16). 7
Komentarz Biblijny do Jn. 1:18 "Boga nikt nigdy nie widział, Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, [o Nim] pouczył." (BT) Streszczenie komentarza: podczas swojej ziemskiej służby Jezus Chrystus był 'nowym stworzeniem' - spłodzonym z ducha Bożym synem ("Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca"). Duch, którego nasz Pan otrzymał przy chrzcie, był jednocześnie gwarancją jego powstania do Boskiej natury po wiernym wykonaniu zadania. Bardzo intrygujący Biblijny tekst na temat naszego Pana, który: po pierwsze, zdaje się nauczać doktryny trynitarnej, choć stwierdzenie, że "Boga nikt nigdy nie widział" nieco tę interpretację komplikuje, bo przecież Jezusa widziano; po drugie, informuje, że Jezus jest Bogiem jednorodzonym, co dodaje nieco do ogólnej konfuzji, bo przecież "jednorodzony" i "współistotny Ojcu" to jednak nie do końca to samo; w końcu, po trzecie, dodaje, że ów "Jednorodzony Bóg" jest "w łonie Ojca", co jest bardzo ładną wisienką na torcie ogólnej tajemniczości tego tekstu. Bóg i człowiek w jednej osobie Warto przede wszystkim ustalić, jakiego czasu dotyczy stwierdzenie apostoła. W oryginale w stwierdzeniu "Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, [o Nim] pouczył" znajduje się tylko jeden czasownik, który tym samym umiejscawia czasowo całą wypowiedź. Greckie eksegeomai (opowiedzieć, wytłumaczyć) jest w czasie przeszłym dokonanym, wskazując w ten sposób nie tylko, że opowiadanie Jezusa miało miejsce wcześniej niż powstała Ewangelia - w czasie jego ziemskiej służby - ale także umiejscawiając określenie Jezusa mianem 'Jednorodzonego Boga' w tym właśnie czasie. Innymi słowy, Jan pisze w tym wersecie, że Jezus głosił Ewangelię, będąc (w tym czasie) 'Jednorodzonym Bogiem'. Wniosek ten trzeba także umiejscowić w kontekście Biblijnej nauki o Okupie. Aby móc złożyć ofiarę za Adama, dać za niego cenę równoważną Boskiej sprawiedliwości (1 Tm. 2:6, antilytron - cena równoważna), Jezus musiał stać się człowiekiem takim, jakim był Adam, "nieco niższym od aniołów", "musiał zatem pod każdym względem stać się podobny do swych braci" (Hbr. 2:6,7,9,17 NW). Co więcej, Jezus nie tylko musiał stać się człowiekiem, aby odkupić człowieka, ale musiał także stać się Żydem, aby odkupić Żydów w związku z ciążącym na nich przekleństwem Zakonu (Gal. 3:13, 4:4). Człowieczeństwo naszego Pana jest w związku z tym nauczane w wielu tekstach Nowego Testamentu, oprócz już wymienionych również w Jn. 1:14; Flp. 2:7; 1 Tm. 3:16 oraz 1 Jn. 4:2. W jakim więc sensie nasz Pan był człowiekiem i 'Jednorodzonym Bogiem' w jednej osobie? "Nowe stworzenie" Wyjaśnienie Jn. 1:18 wymaga sięgnięcia po Biblijną naukę o 'nowym stworzeniu' (2 Kor. 5:17; Gal. 6:15). Wszyscy członkowie Chrystusa - zarówno Głowa, jak i Ciało - przechodzą przez ten sam proces zrodzenia z ducha (Jn. 1:12,13, 3:5; 1 Kor. 12:12,13,27; 8
Kol. 1:26,27). Nasz Pan Jezus, który jest Głową Ciała Chrystusowego, jako pierwszy otrzymał to nowe zrodzenie i stał się w ten sposób 'nowym stworzeniem' (Mt. 3:16,17). Ci, którzy otrzymują ducha świętego na wzór Jezusa Chrystusa, otrzymują też zapewnienie uzyskania zmartwychwstania do Boskiej natury w niebie, jeśli będą do końca wypróbowani i pozostaną wierni (Rzym. 8:14-17; 2 Kor. 5:1-5; 1 Pt. 1:3-5). Duch święty w tym sensie staje się rękojmią, zadatkiem tego przyszłego dziedzictwa (2 Kor. 1:21,22). Trzeba mieć jednak na uwadze, co oznacza, a czego nie oznacza "nowe stworzenie". Zrodzenie nas z ducha oznacza, że stajemy się duchowymi dziećmi Bożymi, otrzymujemy nowe, duchowe życie, jesteśmy policzeni przez Boga jako istoty duchowe (Flp. 3:20,21; Hbr. 12:22-24). Duch Boży w nas jest naszą nową osobowością, mocą Bożą, która pozwala nam rozwijać się w naszych charakterach na obraz Jezusa Chrystusa (Rzym. 8:29; 1 Kor. 2:10,11; Gal. 5:22,23; Ef. 4:22-24; 2 Tm. 1:7; 1 Jn. 5:20). Z drugiej zaś strony, dopóki jesteśmy w naszych ziemskich ciałach, ciała duchowe, chwalebne i niezniszczalne, nie są nam jeszcze dane (1 Kor. 15:42-44). Z punktu widzenia symboliki Biblijnej jest to bardzo istotne rozróżnienie. Pod względem osobowości, charakteru, zrodzenie z ducha oznacza nasze narodzenie się od nowa, stajemy się jak "nowo narodzone dzieciątka" (Hbr. 5:12-14; 1 Pt. 2:1,2 NW), jesteśmy nowo narodzonymi synami Bożymi (Ef. 2:6). Ale z punktu widzenia ciała jeszcze się nie narodziliśmy, nie otrzymaliśmy jeszcze natury duchowej. Jesteśmy jak nienarodzone jeszcze dzieci, spłodzone z ducha i przebywające "w łonie Ojca" - tego, który nas stworzył od nowa ze swego ducha. W tym sensie przy swoim chrzcie spłodzony z ducha został nasz Pan i do czasu swojej ofiary przebywał "w łonie Ojca" (Jn. 1:18). W podobnym sensie spłodzeni z ducha i przebywający "na łonie Abrahama" są członkowie klasy Łazarza, czyli podążający śladem Jezusa członkowie Ciała Chrystusowego (zobacz komentarz Biblijny do Łk. 16:22). W zależności więc, czy mówimy o zrodzeniu z ducha czy o spłodzeniu z ducha, będziemy mówić o tym samym zapoczątkowaniu 'nowego stworzenia', ale z dwóch różnych perspektyw. Zrodzenie dotyczy zapoczątkowania w nas nowej osobowości, nowego serca i 'umysłu Chrystusowego' (1 Kor. 2:16), spłodzenie z ducha natomiast dotyczy udzielenia nam zadatku naszej przyszłej duchowej natury. "Jednorodzony Bóg" O Jezusie jednak powiedziano, że jest Bogiem Jednorodzonym, a nie "Jednospłodzonym". Greckie monogenes przetłumaczone w Biblii Tysiąclecia jako "jednorodzony" pochodzi od monos - jeden, oraz ginomai, która oznacza "rodzić się", ale może także oznaczać "stać się, mieć początek". Ginomai może więc odnosić się do zrodzenia, ale nie wyklucza także spłodzenia z ducha jako zapoczątkowania 'nowego stworzenia' w aspekcie duchowej natury. Najwyraźniej o tym jest mowa, ponieważ apostoł dodaje, że Jezus był "w łonie Ojca", co jednoznacznie dotyczy nie zrodzenia (czyli nie obdarzenia Jezusa mocą serca i umysłu), a spłodzenia z ducha, czyli zapoczątkowania w naszym Panu nowej, duchowej natury. Pokrewne znaczeniowo z ginomai jest gennao, które może oznaczać 1) "urodzić się" (w stosunku do dziecka), 2) "urodzić" (w stosunku do matki) oraz 3) "spłodzić" w stosunku do ojca. W kontekście zapoczątkowania 'nowego stworzenia' gennao może mieć zarówno znaczenie 2) jak i 3), choć w każdym przypadku autorem tego aktu jest Bóg. Symboliczną matką 'nowych stworzeń' jest w tym obrazie Przymierze Sary - obietnica dana przez Boga 9
Abrahamowi dotycząca jego przyszłego potomstwa (Gal. 3:29, 4:21-31). Zastosowanie gennao w stosunku do Jezusa, które ma miejsce w Dziejach 13:32,33 oraz Hbr. 1:5, 5:5, dotyczy powołania go do życia w Boskiej naturze, a więc zrodzenia w aspekcie wzbudzenia naszego Pana w nowym, duchowym ciele. 10
Komentarz Biblijny do Jn. 2:18-22 "W odpowiedzi zaś na to Żydzi rzekli do Niego: Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz? Jezus dał im taką odpowiedź: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo. Powiedzieli do Niego Żydzi: Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni? On zaś mówił o świątyni swego ciała. Gdy więc zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus." (BT) Streszczenie komentarza: niniejszy komentarz Biblijny wskazuje, że powyższa zapowiedź Jezusa zapisana w Jn. 2:18-22 nie dotyczyła samowskrzeszenia. Element mocy sprawczej zmartwychwstania Jezusa nie jest elementem znaku danego Żydom i jako taki nie może służyć za argument, że Jezus, będąc Bogiem Wszechmocnym, sam siebie wskrzesił. Wskrzesił go Bóg - podniósł go ze stanu śmierci - o czym informuje szereg poniżej wymienionych kontekstów Biblijnych. Znaczenie znaku danego przez Jezusa Żydom nie podlega tutaj wątpliwości: "Gdy więc zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział" (Jn. 2:22 BT). Zburzenie świątyni i jej odbudowa w trzech dniach dotyczy śmierci naszego Pana i jego zmartwychwstania. Elementem, który budzi kontrowersje, jest zapewnienie Jezusa: "Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo". Tekst ten bywa odczytywany podobnie jak Jn. 10:17,18 - jakoby nasz Pan miał moc wskrzeszenia siebie samego, odbudowania "świątyni swojego ciała" własnymi rękami. Analiza tego tematu musi jednak zostać rozpoczęta od garści teorii, tzn. od problematyki znaku jako takiego. O znaku (gr. semeion - znak) możemy mówić wówczas, gdy danemu elementowi znaczonemu odpowiada konkretny, społecznie usankcjonowany element znaczący. Jeśli np. wybierzemy się na spacer do lasu i gdzieś w głębi dostrzeżemy dym, będzie on znakiem występowania w tym miejscu ognia, nawet jeśli jeszcze go nie widzimy. Choć w tym przypadku związek znaczonego (ogień) i znaczącego (dym) jest naturalny, w rzeczywistości częściej funkcjonują związki arbitralne, ustalone na drodze konwencji społecznej. W ten sposób funkcjonują np. znaki drogowe. Kiedy widzimy żółty, odwrócony trójkąt w czerwoje obwódce, nie ma wątpliwości, że jesteśmy na drodze podporządkowanej, a więc choć znak trójkąta jest czysto arbitralny, jego znaczenie jest precyzyjnie określone. Bez wątpienia w ten sposób funkcjonuje także pojęcie znaku w Nowym Testamencie. Żydzi są tymi, którzy ciągle domagają się znaków (Mt. 12:38,39; Mk. 8:11,12; Łk. 11:29). Mając oczy zaślepione na rzeczy duchowe brakiem wiary, ciągle pragną ujrzeć znak fizyczny, który ich bezsprzecznie przekona, że ten, który go uczynił, jest posłany przez Boga (Rzym. 11:7-10). Ponieważ jednak "Wiara tedy jest z słuchania, a słuchanie przez słowo Boże" (Rzym. 10:17 BG), żaden znak fizyczny nie jest w stanie przekonać ich jako narodu i nawrócić do Chrystusa. 11
W związku z funkcją znaku wskazującą na obecność Boga, częstokroć przyjmuje on formę nadprzyrodzoną, cudowną. W 30 przypadkach występowania semeion w Nowym Testamencie Biblia Gdańska tłumaczy to słowo nie jako "znak", ale właśnie jako "cud". Czytamy m.in. o "cudzie uzdrowienia" (Dzieje 4:22), "początku cudów Jezusa" (Jn. 2:11) oraz o "znamionach i cudach (semeion)" dokonywanych przez apostołów (Dzieje 2:43). Znak ma więc przyjąć formę, która pozwoli bezbłędnie przekonać odbiorców o Boskim źródle jego pochodzenia. Także uczniowie pytają Jezusa o znak: "Powiedz nam, kiedy to nastąpi i jaki będzie znak Twego przyjścia i końca świata?" (Mt. 24:3 BT) A więc jakie wydarzenia będą jednoznacznie wskazywały na to, że jego wtóra obecność już się rozpoczęła. Jezus podaje w odpowiedzi złożony znak, składający się z wielu elementów, niemniej jego odbiór wśród narodów będzie jednoznaczny: "Wówczas ukaże się na niebie znak Syna Człowieczego, i wtedy będą narzekać wszystkie narody ziemi; i ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego na obłokach niebieskich z wielką mocą i chwałą" (Mt. 24:30 BT). Żydzi pragną więc ujrzeć znak sensu stricto - coś, czego forma w odniesieniu do Jezusa bezsprzecznie będzie wskazywała na Boskie pochodzenie. Takim znakiem ma się dla nich stać zburzenie i odbudowa świątyni ciała Chrystusa, czyli jego śmierć i zmartwychwstanie. Pytanie, czy tym znakiem miało dla nich również być samo-wskrzeszenie się przez Jezusa? Z kilku powodów należy taką myśl odrzucić. Przede wszystkim, zapowiedź "Ja w trzech dniach wzniosę ją [świątynię] na nowo" nie jest elementem znaku. Oświadczeniu temu jako elementowi znaczącemu nie odpowiada element znaczony, tzn. nikt z Żydów czy nawet uczniów nie był w stanie stwierdzić, w jaki sposób nastąpiło zmartwychwstanie Jezusa i jaką mocą został wskrzeszony. Jak zostało już wspomniane, znak ma sens wówczas, gdy elementowi znaczącemu odpowiada identyfikowalny element znaczony. Zburzeniu i odbudowie świątyni odpowiada śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa i w tym zakresie możemy mówić o znaku, oba te wydarzenia były poświadczone przez świadków. W odniesieniu do omawianej zapowiedzi naszego Pana natomiast świadków nie było i być nie mogło. Znak istnieje, jeśli istnieje jego odbiorca w tym zakresie odbiorców nie było, wobec tego trudno uznać to za element znaku. Podobną sytuację mamy w przypadku drugiego znaku danego przez naszego Pana na oznaczenie swojej śmierci i zmartwychwstania: znaku Jonasza (Mt. 12:38-40; Łk. 11:29,30). Pobyt Jonasza przez trzy dni i trzy noce w brzuchu ryby oznacza przebywanie naszego Pana w grobie, w stanie śmierci: "Albowiem jak Jonasz był trzy dni i trzy noce we wnętrznościach wielkiej ryby, tak Syn Człowieczy będzie trzy dni i trzy noce w łonie ziemi" (Mt. 12:40). Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę element mocy sprawczej, dzięki której Chrystus powstał, znak Jonasza zupełnie nie zgadza się ze znakiem świątyni. Jonasz w końcu nie miał nic do powiedzenia, ani żadnego wpływu na to, czy ryba go wyrzuci, ani kiedy i w którym miejscu. Jeśli przyjąć ten wątek za element znaczący, wskazywałby on na to, że nasz Pan nie miał żadnej mocy sprawczej nad swoim zmartwychwstaniem. Ale wówczas będziemy mieli do czynienia z dwoma przeczącymi sobie wypowiedziami Chrystusa. Fakt, że znak Jonasza i znak świątyni sobie nie przeczą - a takie założenie musimy przyjąć, będąc badaczami Biblii - wskazuje na to, że pochodzenie mocy sprawczej zmartwychwstania naszego Pana nie jest elementem znaczącym w żadnym ze znaków. 12
Kolejnym argumentem przeciwnym zrozumieniu, jakoby nasz Pan sam siebie wskrzesił, są w końcu jasne wypowiedzi Biblijne na ten temat. Apostoł Piotr stwierdza ponad wszelką wątpliwość: "Bóg wskrzesił Go... Tego właśnie Jezusa wskrzesił Bóg, a my wszyscy jesteśmy tego świadkami" (Dzieje 2:24,32 BT). Ponadto, Piotr wskazuje, że prorocza zapowiedź z Psalmu 16 "nie zostawisz duszy mojej w Otchłani" również dotyczy naszego Pana (Dzieje 2:27,31 BT). Także apostoł Paweł pisze: "Uwierzyłem, dlatego przemówiłem; my także wierzymy i dlatego mówimy, przekonani, że Ten, który wskrzesił Jezusa, z Jezusem przywróci życie także nam i stawi nas przed sobą razem z wami" (2 Kor. 4:13,14 BT). Podobnie w Kol. 2:12: "razem zostaliście wskrzeszeni przez wiarę w moc Boga, który Go [Chrystusa] wskrzesił" (BT). W Ef. 1:18-20 Paweł wyraża pragnienie, "[Niech da] wam światłe oczy serca tak, byście wiedzieli, czym jest... przemożny ogrom Jego mocy względem nas wierzących - na podstawie działania Jego potęgi i siły. Wykazał On [Bóg] je, gdy wskrzesił Go [Chrystusa] z martwych i posadził po swojej prawicy na wyżynach niebieskich" (BT). Jest więc Bóg nie tylko sprawcą zmartwychwstania Jezusa, ale także jego wywyższenia. Możemy oczywiście zignorować te wszystkie świadectwa Biblijne i przylgnąć do nieprawidłowej interpretacji znaku, ale będzie to metoda badania właściwa manipulacji raczej niż dążeniu do prawdy. 13
Komentarz Biblijny do Jn. 5:25 "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, że nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą." (BT) Streszczenie komentarza: Jezus składa w Jn. 5:25 obietnicę życia wiecznego - zdjęcia adamowego wyroku śmierci i udzielenia nowego zrodzenia z ducha świętego - tym z Izraela, którzy "usłyszą", którzy weń uwierzą i nawrócą się. Choć dla Żydów godzina na usłuchanie Jezusa "już jest" podczas jego ziemskiej służby, dla powołanych z pogan nadejdzie ona wraz z powołaniem pierwszego poganina, Korneliusza, jakiś czas po wniebowstąpieniu naszego Pana. W Jn. 5:28,29 Jezus oświadczył, że "nadchodzi godzina, w której wszyscy w grobowcach pamięci usłyszą jego głos i wyjdą..." (NW), co najwyraźniej dotyczy przyszłego zmartwychwstania umarłych (Dzieje 24:15). W poprzedzających wersetach 25-27 Jezus także zdaje się mówić o zmartwychwstaniu: żyć będą ci z umarłych, którzy usłyszą jego głos. Najciekawszym elementem tej zapowiedzi jest jednak fakt, że ta "godzina" nie tylko "nadchodzi", ale "nawet już jest", w momencie wypowiadania tych słów przez Chrystusa. Nie chodzi tutaj najwyraźniej o fizyczne zmartwychwstanie umarłych. Choć takie cuda miały miejsce podczas służby i za sprawą Jezusa, jak choćby wskrzeszenie Łazarza, trudno sobie wyobrazić, w jaki sposób część umarłych miałaby te słowa usłyszeć, a część nie. Przede wszystkim, nie ma wątpliwości co do tego, że czas ziemskiej służby Jezusa nie był dedykowany do przeprowadzania dzieła zmartwychwstania na jakąkolwiek szerszą skalę. Nie zdarzyło się także, aby ktokolwiek ze wskrzeszanych w ten sposób "nie usłyszał". W związku z tym wyraźnie nie ma tutaj mowy o zmartwychwstaniu umarłych w takim sensie, w jakim można odczytywać wersety 28 i 29, co jednak także nie oznacza, że nie ma tutaj mowy o zmartwychwstaniu w ogóle. Kluczowe jest zrozumienie, kim są ci umarli, o których mówi Jezus. W naszym codziennym użyciu tego słowa, umarły oznacza człowieka, który nie żyje, nie oddycha, którego wszystkie czynności życiowe ustały. Z Biblijnego punktu widzenia jego zastosowanie jest jednak znacznie szersze i obejmuje cały rodzaj ludzki - wszystkich, którzy znajdują się pod wyrokiem śmierci. W tym sensie "umarli grzebią swych umarłych" (Mt. 8:22 NW). Umarli z punktu widzenia Boskiego prawa do życia grzebią tych, których adamowy wyrok śmierci ostatecznie dosięgnął (Rzym. 5:12). "GODZINA", KTÓRA "JUŻ JEST" A więc w sensie Biblijnym odbiorcami głoszenia Jezusa są umarli spośród Żydów. To jest czas, kiedy Ewangelia zbawienia skierowana jest tylko do narodu wybranego (Mt. 10:5,6, 15:24), kiedy 'umarli z Izraela słuchają głosu Syna Bożego', ale nie wszyscy go słyszą. "... patrząc, patrzą na próżno i słysząc, słyszą na próżno, i nie pojmują sensu; i spełnia się na nich proroctwo Izajasza, które mówi: 'Słuchając, będziecie słyszeć, ale na pewno nie pojmiecie sensu; i patrząc, będziecie patrzeć, ale na pewno nie będziecie widzieć. Bo serce tego ludu stało się nieczułe i uszami swymi usłyszeli, nie reagując, i zamknęli swe oczy, żeby czasem 14
nie widzieć swymi oczami i nie słyszeć swymi uszami, i nie pojąć sensu swymi sercami, i nie zawrócić, i żebym ich nie uzdrowił'." (Mt. 13:13-15 NW). Jezus jednak zapowiada w Jn. 5:25, że "żyć będą... ci, którzy usłyszą", którzy go przyjmą i uwierzą w jego imię. Nie oznacza to, że ci, którzy nie uwierzą, automatycznie zginą czy otrzymają wyrok śmierci. Izrael już pod tym wyrokiem tak czy inaczej był, po pierwsze, poprzez swoje pochodzenie od Adama, a po drugie, także poprzez swoje nieposłuszeństwo Zakonowi (Pwt. 30:15-19). Żydów jako naród dosięgnęły konsekwencje odrzucenia Jezusa Chrystusa (Mt. 23:37,38), ale w sensie ich relacji z Bogiem nie zmieniło się nic - ci, którzy nie przyjęli Chrystusa, ciągle są poddanymi Zakonu Mojżeszowego i ciągle pozostają synami Abrahama (Łk. 16:25; Rzym. 8:1-4; Gal. 3:13, 5:1-6). W żadnym sensie nie spotka ich także ostateczne potępienie czy śmierć, apostoł Paweł zapewnia bowiem, że "zostanie wybawiony cały Izrael" (Rzym. 11:26 NW). Podstawą Biblijnego zbawienia, Żyda i nie-żyda, jest usprawiedliwienie. Żydzi zabiegali o nie poprzez Prawo, sądząc, że jeśli nauczą się przestrzegać wszystkiego, osiągną sprawiedliwość Bożą. Temu służyło m.in. mnożenie dodatkowych, drobiazgowych przepisów i komentarzy do Prawa - ramy postępowania musiały być ostre, aby można je było drobiazgowo przestrzegać. Stąd samozadowolenie i zadufanie w sobie uczonych w Piśmie, którym wydawało się, że już ten zadowalający stopień zgodności ze sprawiedliwością Bożą osiągnęli, i mizeria całej reszty społeczeństwa, przygniecionej ciemięskimi prawami, które z Prawem Bożym nic wspólnego nie miały. Apostoł Paweł dowodzi jednak, że celem Zakonu nie było usprawiedliwienie i nie mogło być, ponieważ "jest oczywiste, iż nikt nie zostaje u Boga uznany za prawego na podstawie prawa, gdyż 'prawy będzie żył dzięki wierze'. A Prawo nie obstaje przy wierze", ale przy uczynkach (Gal. 3:11,12 NW). "Na cóż więc Prawo? Zostało dodane, by ujawnić występki, aż przyjdzie Potomstwo, któremu dano obietnicę... Toteż Prawo stało się naszym wychowawcą prowadzącym do Chrystusa" (Gal. 3:19,24 NW). Poczucie niemożności wypełnienia Zakonu powinno towarzyszyć każdemu szczeremu Żydowi, prowadząc go do przyjęcia sprawiedliwości wynikającej z wiary w Chrystusa. Ten czas nadszedł wraz z rozpoczęciem głoszenia przez naszego Pana. Każdy członek narodu wybranego miał obowiązek weń uwierzyć (Jn. 5:45-47) i osiągnąć w ten sposób usprawiedliwienie przed Bogiem: sprawiedliwość nie "na podstawie uczynków prawa, gdyż dzięki prawu jest dokładne poznanie grzechu", ale na podstawie wiary w Chrystusa (Rzym. 3:20 NW). W tym sensie ta "godzina już jest" w czasie ziemskiej służby Jezusa. To jest czas dla słuchających Żydów na okazanie wiary i nawrócenie się - podążenie za Jezusem (Mt. 8:22, 9:9, 11:28-30, 19:21). We wstępie do Ewangelii Jana przeczytamy o Jezusie: "Przyszedł do własnego domu, ale jego własny lud go nie przyjął. Jednakże tym wszystkim, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, ponieważ wierzyli w jego imię; i narodzili się nie z krwi ani z woli ciała, ani z woli człowieka, lecz z Boga" (Jn. 1:11-13 NW). A więc powrót do stanu pokrewieństwa z Bogiem wymaga dwóch rzeczy: usprawiedliwiającej wiary ("ponieważ wierzyli w jego imię"), a także ponownego narodzenia się ("i narodzili się nie z krwi ani z woli ciała, ani z woli człowieka, lecz z Boga"). "UMARLI... ŻYĆ BĘDĄ" W tym momencie dochodzimy do właściwej odpowiedzi na pytanie, co oznacza życie dla tych, "którzy usłyszą". Ci, którzy przyjmują Chrystusa, otrzymują nowe życie, nowe zrodzenie z ducha św.. Jezus mówi Nikodemowi, że "Jeżeli ktoś nie narodzi się ponownie, 15
nie może ujrzeć królestwa Bożego" (Jn. 3:3 NW). Warunkiem jest jednak nawrócenie się. "Nawróćcie się - powiedział do nich Piotr - i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a weźmiecie w darze Ducha Świętego" (Dzieje 2:38 BT). Ci, którzy się nawracają, są na wzór naszego Pana namaszczeni duchem św. (2 Kor. 1:21,22 NW), stając się w ten sposób "nowymi stworzeniami" (2 Kor. 5:16,17; Gal. 6:15,16). Powyższa myśl znajduje potwierdzenie także w bezpośrednim kontekście badanego Jn. 5:25. W Jn. 5:24 czytamy bowiem, że "słowa mego słuchający i wierzący Temu, który posłał mnie, ma życie wieczne" (Jn. 5:24 GP). To obiecane przez naszego Pana życie wieczne nie wynika z faktu fizycznego zmartwychwstania, że z faktu uwierzenia Bogu i podążania za Jego Synem. Udzielając powołanym swojego ducha, Bóg prowadzi ich do pokuty, która w wymiarze duchowym jest śmiercią człowieka takiego, jaki istniał do tej pory - niewierzącego, obcego sprawom duchowym i niepojednanego z Bogiem. Jednocześnie jednak ma miejse także nasze zmartwychwstanie - ten sam duch, który uśmiercił w nas 'starego człowieka', daje nam nowe duchowe życie, w którym przyjmujemy Jezusa i podążamy jego śladem (Rzym. 6:3-5; Kol. 3:8-11). Ponieważ ten nowy człowiek - "nowe stworzenie" - został stworzony według ducha Boga w sprawiedliwości, adamowy wyrok śmierci już go nie dotyczy (Rzym. 6:7,13; Ef. 4:20-24). Dlatego nasz Pan mówi w Jn. 5:24 o życiu wiecznym (tj. nieobciążonym wyrokiem śmierci) i dlatego także czytamy, że źródłem tego życia jest wiara. Choć dla tych, którzy stają się w ten sposób uczestnikami ducha św., z pozoru zewnętrznego nie zmienia się nic - aż do swojej śmierci pozostają ludźmi w sensie fizycznym - w sensie duchowym policzeni są jako "obywatele niebios" (Flp. 3:20). Takich Bóg przyjmuje jako swoich duchowych synów. "Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi... otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: Abba, Ojcze! Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi" (Rzym. 8:14-16 BT). To nowe życie dane poświęconym już teraz jest jednocześnie rękojmią życia przyszłego - życia wiecznego w chwale Boskiej natury (Rzym. 8:17; 1 Pt. 1:3,4; 2 Pt. 1:4). "GODZINA", KTÓRA "NADCHODZI" "Pozycja startowa" pogan względem powołania jest zupełnie inna niż pozycja Żydów. Izrael cielesny był narodem predestynowanym do tego, aby to właśnie spośród jego członków pochodzili także członkowie "Izraela Bożego" - ci, którzy otrzymują "nowe zrodzenie", a okazawszy się zwycięzcami, dostępują zmartwychwstania do Boskiej natury i dziedzictwa wraz z Chrystusem (Rzym. 2:28,29; Gal. 6:15,16). Każdy Żyd był - i nadal jest - powołany, czy też zaproszony do uczestnictwa w tym nowym, duchowym narodzie z racji swojego naturalnego pochodzenia od Abrahama, ojca wszystkich wierzących (Rzym. 4:11, 11:16-24). Jezus prowadzi więc swoją ziemską służbę jedynie w stosunku do powołanych - narodu żydowskiego. Sytuacja nie-żydów z Biblijnej perspektywy jest zupełnie inna. Pisząc do powołanych z pogan, Paweł mówi: "Dlatego pamiętajcie, że niegdyś wy - poganie co do ciała, zwani 'nieobrzezaniem' przez tych, którzy zowią się 'obrzezaniem' od znaku dokonanego ręką na ciele - w owym czasie byliście poza Chrystusem, obcy względem społeczności Izraela i bez udziału w przymierzach obietnicy, nie mający nadziei ani Boga na tym świecie" (Ef. 2:11,12 BT). Jeśli chodzi o nie-żydów jako całość, jako grupę, nic się w tej sprawie nie zmieniło. Bóg powołuje jedynie jednostki spośród narodów po to, aby je "wszczepić" w drzewo Boskiego 16
powołania w miejsce wyłamanych naturalnych gałęzi z Izraela (Rzym. 8:29,30; zobacz komentarz Biblijny do Rzym. 11:16-24). To "wszczepianie" dzikich gałęzi spośród nie-żydów rozpoczęło się wraz z powołaniem Korneliusza i jego domu (Dzieje 11:1-18), jakiś czas po wylaniu ducha w dniu Pięćdziesiątnicy. A więc w tym momencie 'nadeszła godzina' także dla pogan - ci, których Bóg powołuje (jednostkowo, nie grupowo), mają możliwość poświęcić się, otrzymać "nowe zrodzenie" w duchu św. i także 'przejść ze śmierci do życia' (1 Jn. 3:14 NW). W związku z tym oświadczenie Jezusa dotyczące 'godziny, która nadchodzi', może dotyczyć powołanych spośród pogan. Ci, którzy przyjmą Boskie wezwanie, "usłyszą głos Syna Bożego" i się nawrócą, także "żyć będą" jako "nowe stworzenia" w Chrystusie. Nie dotyczy ich jednak 'godzina, która już jest' - ziemska służba Chrystusa skierowana jest jedynie do cielesnego Izraela. 17
Komentarz Biblijny do Jn. 5:28,29 "Nie dziwcie się temu, ponieważ nadchodzi godzina, w której wszyscy w grobowcach pamięci usłyszą jego głos i wyjdą: ci, którzy czynili to, co dobre, na zmartwychwstanie życia; ci, którzy się dopuszczali tego, co podłe, na zmartwychwstanie sądu." (NW) Streszczenie komentarza: ogół ludzkości dostąpi zmartwychwstania sądu - pod zarządem Królestwa Bożego będą pouczani, próbowani, korygowani i w końcu także w stosunku do każdego z nich będzie wydany wyrok. Od tej procedury będą jednak wyjątki. Osoby wierne Bogu już w tym systemie rzeczy, które śladem Abrahama otrzymają od Boga "pieczęć sprawiedliwości" - zapewnienie, że ich charakter został wypróbowany i jest zgodny z zasadami Bożej sprawiedliwości - dostąpią 'zmartwychwstania życia'. Zostaną wzbudzone nie na sąd, ale już z prawem do życia wiecznego. Jeden z piękniejszych tekstów Biblijnych dotyczących zmartwychwstania. Na pierwszy rzut oka znajdujemy tu zapewnienie o zmartwychwstaniu umarłych, kiedy to "usłyszą jego głos i wyjdą". W warstwie zewnętrznej jest tutaj mowa o przyszłości, drugim przyjściu naszego Pana i fizycznym zmartwychwstania umarłych. Tekst ten zawiera jednak o wiele więcej. Znajdujemy tutaj ciekawe rozróżnienie dwóch rodzajów zmartwychwstania, tzn. zmartwychwstanie życia i zmartwychwstanie sądu. Zmartwychwstanie sądu najprędzej kojarzy nam się z sytuacją, kiedy to zmarli są obudzeni, osądzeni i ci, którzy nie sprawowali się dobrze w tym życiu, są z powrotem uśmiercani śmiercią wieczną czy wtrącani do piekła. Obudzenie kogoś ze śmierci tylko po to, żeby mu odczytać wyrok i z powrotem skazać na śmierć lub życie w mękach nie brzmi jednak przekonująco. Z pewnością nie taki jest sens nauki Biblijnej i nie taka jest intencja tego tekstu. Musimy tutaj przede wszystkim wziąć pod uwagę znaczenie sądu. Sąd w Biblii to nie tylko wyrok. Wyrok jest ostatnim etapem sądu, ale nie jedynym. Biblijny sąd naprawdę składa się z czterech etapów: 1) nauczanie, 2) próbowanie, 3) karcenie i w końcu 4) wyrok. To, że zmartwychwstanie sądu będzie oznaczać wszystkie te cztery rzeczy, jest ewidentne z wielu tekstów. W Dziejach Ap. 3:21 apostoł Piotr zapowiada nadejście "czasu odnowienia wszystkich rzeczy" (BT, gr. apokatastasis restytucja, odnowienie) podczas drugiej obecności Chrystusa. A więc jego powtórne przyjście nie tyle ma związek z potępieniem grzechu to było misją jego pierwszego przyjścia (Rzym. 8:3) ale raczej z odnowieniem, przywróceniem doskonałych warunków na ziemi, tak jak było to ogłoszone pierwotnie (Rdz. 2:15). W Rzym. 8:19-22 Paweł pisze o stworzeniu, "które całe aż dotąd wespół wzdycha i wespół doznaje boleści" (NW). Wolą Bożą jednak jest, że "samo stworzenie zostanie uwolnione z niewoli skażenia i dostąpi chwalebnej wolności dzieci Bożych". Tak więc ci, którzy na tym świecie pomarli w skażeniu mają perspektywę uwolnienia nie tylko z więzów śmierci, ale też uzyskania chwały przynależnej uznanym synom Bożym. 18
Apostoł Paweł stwierdza wyraźnie: Bóg "pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy" (1 Tm. 2:4 BT). Na czym miałoby polegać zbawienie, jeśli zmartwychwstanie służy tylko wydaniu wyroku? W swoim czasie każdy podporządkuje się zarządzeniom Chrystusa Króla (Flp. 2:10,11), każdy zostanie dokładnie zaznajomiony z wolą Bożą (Iz. 11:9) i wtedy dopiero brak pozytywnej reakcji oznaczać będzie śmierć wieczną. Musi się więc odbyć cały proces sądu, zanim zostanie wydany ostateczny wyrok. Warto zaznaczyć, że zmartwychwstanie sądu będzie dotyczyło tych, "którzy się dopuszczali tego, co podłe". Oczywiście, brak wiary i posłuszeństwa Słowu Bożemu w tym systemie rzeczy sprawi, że cały proces sądu będą musieli przejść od początku - cały proces, a więc nie tylko wyrok. Jeśli tak postawimy sprawę tylko wyrok i potępienie okaże się, że wola Boża de facto nie zostanie spełniona, choćby w zakresie opisanym w 1 Tm. 2:4, co przecież nie może mieć miejsca. Będzie oczywiście też grupa ludzi, dla której przewidziano "zmartwychwstanie życia". Innymi słowy, uzyskanie życia wiecznego nie będzie dla nich obwarowane warunkiem odbycia sądu w czterech powyżej wspomnianych znaczeniach. Ta grupa prawdopodobnie zostanie wzbudzona już jako ludzie doskonali. Kogo tutaj można mieć na myśli? W 11 rozdziale listu do Hebrajczyków Paweł wspomina "wielki obłok świadków" wiernych Starego Testamentu, którzy trwali mimo najcięższych doświadczeń. W pewnym momencie wspomina "innych, którzy zostali zamęczeni na śmierć, nie przyjąwszy uwolnienia, aby dostąpić lepszego zmartwychwstania" (11:35 BW). Jeśli nasz Pan wspomina dwa rodzaje zmartwychwstania, lepszym zmartwychwstaniem dla wiernych Starego Testamentu będzie najwyraźniej "zmartwychwstanie życia". Wierni, którzy okazali wiarę i rozwinęli swoje zaufanie do Boga do tego stopnia, że służyli mu bezwarunkowo, ponosząc największe ofiary, nie będą potrzebowali sądu w tym sensie, w jakim będzie go potrzebować reszta ludzi. Jeśli, tak jak wierny Abraham, otrzymali "pieczęć sprawiedliwości", nie będą potrzebowali być do tej sprawiedliwości przywodzeni od początku (Rzym. 4:11,12). Ich zmartwychwstanie będzie więc inne, "lepsze". Sąd, jakiemu wówczas będzie podlegała zmartwychwzbudzona ludzkość, najwyraźniej nie będzie ich dotyczył także w aspekcie wydania wyroku. Zostaną wzbudzeni już z prawem do życia wiecznego. 19
Komentarz Biblijny do Jn. 10:17,18 "Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je [potem] znów odzyskać. Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać. Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca." (BT) Streszczenie komentarza: moc, o której mówi Jezus w Jn. 10:17-18, jest tłumaczeniem greckiego eksusia, oznaczającego prawo lub możność. Jezus, który wykonał swoją misję zbawienia, ma prawo odzyskać swoje życie, ponieważ nie uczynił nic, co by go przekreślało w oczach Boskiej sprawiedliwości, 'taki nakaz otrzymał od Ojca'. Nie ma tutaj mowy o Boskości Jezusa, który jakoby mógł wskrzesić sam siebie. Taka interpretacja wskazywałaby na użycie dynamis - moc, energia - które w Jn. 10:17,18 nie występuje. Jezus ma moc odzyskać swoje życie po złożeniu go w ofierze, co jest interpretowane jako argument przemawiający na rzecz jego Bóstwa, jakoby będąc Bogiem, mógł sam siebie wskrzesić. Moc, o której mówi Jezus, jest więc tutaj widziana w znaczeniu greckiego dynamis, w kategoriach siły, potęgi, czy energii niezbędnej do osiągnięcia efektu, w tym przypadku - zmartwychwzbudzenia. Greckie słowo eksusia, które zostało w Jn. 10:17,18 przetłumaczone na "moc", jest dość pojemne znaczeniowo. Ono również oznacza posiadanie energii, jak to zostało opisane powyżej, co znajduje swoje potwierdzenie w tekstach Nowego Testamentu (m.in. Mt. 9:8; Mk. 3:15; Dzieje 8:19). Nie jest to jednak po prostu synonim dynamis. Znaczenie eksusia jest znacznie szersze niż tylko określenie siły czy energii. Przegląd Biblijnych przypadków jego wystąpienia pokazuje, że znacznie częściej oznacza ono władzę (m.in. Mt. 8:9; 21:23,24; Mk. 6:7; Łk. 4:36; 19:17; Jn. 19:10,11), prawo (m.in. Hbr. 13:10; Obj. 9:10; 11:6; 13:5; 22:14) lub wolność (m.in. 1 Kor. 8:9; 9:4,5). Choć wspólnym mianownikiem wszystkich tych znaczeń jest posiadanie możliwości uczynienia czegoś, nie zawsze musi to być bezpośrednio związane z posiadaniem mocy, energii (dynamis). Osoba może posiadać eksusia - wolność, prawo lub władzę bez jednoczesnego posiadania dynamis. Wystarczy, że dynamis jako środek przymusu lub gwarancji prawnej jest w ręku jednostki, która jest w tej osobie reprezentowana. Tak na przykład policjant posiada eksusia, choć nie musi posiadać dynamis. Może być człowiekiem całkiem skromnej postawy - wystarczy, że środki przymusu są w ręku organizacji, którą reprezentuje. Ten sam element jest wyraźnie widoczny w aspekcie wolności. Jednostka posiada wolność niekoniecznie dlatego, że jest wystarczająco potężna, by ją sobie wywalczyć. Zwykle jest tak dlatego, że gwarantem tej wolności jest ktoś większy, ktoś posiadający dynamis. Podobnie zostało to przedstawione przez apostoła Pawła w odniesieniu do wolności, czy też prawa, chrześcijan do spożywania pokarmów ofiarowanych bożkom (1 Kor. 8,9). O tym, skąd pochodzi ta nasza wolność, przeczytamy zaraz na samym początku wywodu Pawła: "Zatem jeśli chodzi o spożywanie pokarmów, które już były bożkom złożone na ofiarę, wiemy dobrze, że nie ma na świecie ani żadnych bożków, ani żadnego boga, prócz Boga jedynego. 20
A choćby byli na niebie i na ziemi tak zwani bogowie - jest zresztą mnóstwo takich bogów i panów - dla nas istnieje tylko jeden Bóg, Ojciec, od którego wszystko pochodzi i dla którego my istniejemy, oraz jeden Pan, Jezus Chrystus, przez którego wszystko się stało i dzięki któremu także my jesteśmy" (1 Kor. 8:4-6 BT). Nasza eksusia jest więc wolnością w Bogu przez Jezusa Chrystusa. Bóg jest tym, "od którego wszystko pochodzi i dla którego my istniejemy", a więc jest najwyższym źródłem władzy - eksusia - a także mocy - dynamis, czyli najwyższym gwarantem naszej wolności. Nasz Pan jest z kolei najwyższym wyrazicielem tej mocy i władzy, "przez którego wszystko się stało i dzięki któremu także my jesteśmy" - nie tylko istniejemy, ale także dzięki jego zasłudze mamy prawo stania się dziećmi Bożymi i członkami jego Ciała - Ciała Chrystusa (Rzym. 8:14-17; 1 Kor. 12:27). Wracając więc bezpośrednio do Jn. 10:17,18, czy są jakieś argumenty, poza argumentami natury wyznaniowej, przemawiające za ograniczeniem w omawianym tekście znaczenia eksusia wyłącznie do formy dynamis? Z całą pewnością przeciwko takiemu spojrzeniu przemawia bezpośredni Biblijny kontekst. Bezpośrednio po stwierdzeniu, że ma moc odzyskać swoje życie, oddawszy je uprzednio w ofierze, Jezus mówi: "Taki nakaz (gr. entole - rozkaz, polecenie) otrzymałem od mojego Ojca". A więc źródłem tej "mocy" - eksusia - naszego Pana jest jego Ojciec. Jezus wyraźnie podkreśla w tym miejscu swoją zależność od Boga i swoje posłuszeństwo, co też czyni przy wielu innych okazjach (np. Jn. 6:44,57; 8:28,42). W związku z tym, jak już wcześniej zostało to pokazane, właściwszym jest w tym wersecie przyjęcie znaczenia możności lub prawa. Tak też ten werset oddaje np. przekład Nowego Świata: "Mam prawo ją [swoją duszę] dać i mam prawo ją znowu otrzymać". Jezus dobrowolnie podjął swoją misję i wypełnił ją bez zarzutu, zachowując siebie niesplamionym przez grzech (Hbr. 7:26), w związku z czym miał prawo spodziewać się zmartwychwzbudzenia. "Tego właśnie Jezusa wskrzesił Bóg, a my wszyscy jesteśmy tego świadkami" (Dzieje 2:24,32 BT). 21