Patryk Stępiński powołany do młodzieżowej reprezentacji Polski Trener reprezentacji Polski do lat 20 Miłosz Stępiński, powołał lewego obrońcę Wisły Płock Patryka Stępińskiego na najbliższe spotkanie kadry z rówieśnikami z Włoch, które zostanie rozegrane w ramach Turnieju Czterech Narodów. Spotkanie to odbędzie się w środę 23 marca o godzinie 17:00 w Szczecinie, więc nie będzie kolidowało z ligowymi spotkaniami Nafciarzy i trafi pomiędzy mecze 22. i 23. kolejki, odpowiednio z Miedzią Legnica (18 marca) i GKS-em Bełchatów (26 marca). To ważne, ponieważ w obecnym sezonie takie przypadki miały już miejsce, chociażby w rozegranym 13 listopada 2015 roku pojedynku z GKS-em Katowice, kiedy trener Marcin Kaczmarek nie mógł skorzystać z dwóch najlepszych młodzieżowców, wspomnianego Patryka Stępińskiego oraz Arkadiusza Recy. Przypominamy, że według przepisów, podczas meczów I ligi, w każdej drużynie na boisku musi przebywać co najmniej jeden młodzieżowiec. Źródło: PZPN Fot. Michał Łada / Wisła Płock S.A. Wejściówki na Świętą Wojnę
już dostępne Przed kibicami Nafciarzy ostatni, 22. mecz fazy zasadniczej sezonu 2015/2016. Do Płocka na kolejną Świętą wojnę przyjedzie drużyna Vive Tauron Kielce. Spotkanie wicelidera z liderem PGNiG Superligi piłkarzy ręcznych odbędzie się w niedzielę 13 marca o godzinie 18. Sprzedaż biletów na mecz z Vive Tauron Kielce rozpoczęła się dzisiaj 7 marca o godzinie 12. Tradycyjnie już wejściówki na Świętą wojnę można nabywać jedynie w stacjonarnych punktach sprzedaży biletów, ponieważ sprzedaż internetowa nie będzie prowadzona. Orlen Wisła Płock VIVE Tauron Kielce niedziela 13 marca godzina 18.00 Orlen Arena Bilety na to spotkanie można kupić: w sklepie sportowym Dagna przy Al. St. Jachowicza 49 (budynek Hotelu Petropol) w godzinach 10-18, w sklepie Intersport w Galerii Wisła w godzinach 9-21, w sklepie Kibica w Orlen Arenie w godzinach 8-13. Ceny biletów na mecz z Vive Tauron Kielce: Sektory A, B, C, D, J, K, L, M 65 zł, Sektory E, F, F1, H, H1, I 40 zł, Sektory B1, C1, D1, J1, K1 30 zł, Sektory G, G1, B2, C2, D2, J2, K2, L2 25 zł, Sektor L1 (rodzinny) 60 zł, Sektory M1, M2 (szkolny) 1 zł, Sektor N (osoby niepełnosprawne) zaproszenia dystrybuowane przez Rzecznika Osób Niepełnosprawnych. Źródło: SPR Wisła Płock Fot. Wojciech Wiśniewski
Kolejna firma pomoże Wiśle Płock W miniony czwartek 3 marca Wisła Płock podpisała umowę partnerską z lokalną firmą Altus. Według niej klub, w zamian świadczenie finansowe, będzie reklamował swojego nowego partnera na Stadionie im. Kazimierza Górskiego, co najmniej do końca 2016 roku. Jesteśmy firmą rodzinną nierozerwalnie związaną z Płockiem i okolicami, dlatego też chcemy wspierać rodzimy klub sportowy, a także inne inicjatywy mające na celu rozwój oraz promocję naszego miasta i regionu. Chcielibyśmy, aby nasza decyzja pomogła drużynie piłki nożnej w awansie do Ekstraklasy, a także przyczyniła się do zachęcenia kolejnych płockich firm do wspierania Wisły powiedział współwłaściciel firmy Krzysztof Wrutniak. Altus to dynamicznie rozwijająca się lokalna firma świadcząca usługi związane z sektorem przemysłu chemicznego. Specjalizuje się między innymi w wykonawstwie: prac związanych z badaniami nieniszczącymi NDT, prac wysokościowych metodami alpinistycznymi pracy wysokościowych metodami klasycznymi, przy użyciu rusztowań. Oprócz prac technicznych, związanych z przemysłem chemicznym, świadczy także usługi komunalne związane z utrzymaniem: obiektów przemysłowych, dróg i obiektów mostowych. Źródło: Wisła Płock Fot. Wisła Płock
Znamy wszystkie pary 1/8 EHF Velux Ligi Mistrzów. Wisła zagra z Vardarem Po ostatnich, rozegranych w niedzielę, 6 marca, meczach fazy grupowej EHF Velux Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych, poznaliśmy wszystkie drużyny, które w obecnej edycji powalczą o awans do ćwierćfinału. Zgodnie z przyjętą przed sezonem 2015/2016 nową formułą rozgrywek, Orlen Wisła Płock jako szósty zespół grupy A trafia na trzecią drużynę grupy B, a więc w tym przypadku macedoński Vardar Skopje. To już pewne. Pierwszy mecz tych drużyn odbędzie się w Płocku, w środę 16 marca o godzinie 18.30. Do rewanżu w Skopje dojdzie z kolei w sobotę 26 marca o godzinie 18.00. Rok temu, na tym samym etapie rozgrywek, Nafciarze także trafili na mistrza Macedonii. W pierwszym spotkaniu w Orlen Arenie podopieczni Manolo Cadenasa zwyciężyli 32-26, lecz w rewanżowym pojedynku musieli uznać wyższość Vardaru i przegrywając 20-31, zakończyli swój udział w EHF Velux Lidze Mistrzów. Pozostałe pary 1/8 finału EHF Velux Ligi Mistrzów: Motor Zaporoże (Ukraina) MVM Veszprém (Węgry) RK Prvo plinarsko društvo Zagrzeb (Chorwacja) Rhein-Neckar Löwen (Niemcy) Paris Saint-Germain HB (Francja) wolny los i bezpośredni awans do ćwierćfinału Montpellier HB (Francja) SG Flensburg-Handewitt (Niemcy) Mieszkow Brześć (Białoruś) KS Vive Tauron Kielce (Polska)
MOL-Pick Szeged (Węgry) THW Kiel (Niemcy) FC Barcelona Lassa (Hiszpania) wolny los i bezpośredni awans do ćwierćfinału Źródło: EHF Champions League Fot. EHF Champions League Mój pierwszy raz. Ryszard Wolbach: Parę razy było już blisko [FOTO] W tym roku mój dzisiejszy rozmówca obchodzi 40-lecie swoich dokonań artystycznych. Jego głos dobrze znają fani zespołów Babsztyl i Harlem. Muzyka dominuje w jego życiu i śmiało można powiedzieć, że wokół niej kręci się świat artysty. Oprócz tego, że gra na gitarze, jest także wokalistą, kompozytorem i autorem tekstów. Obecnie pochłania go projekt Kolory Nadziei. Kiedy poznałam Ryszarda Wolbacha, był na etapie zespołu Harlem. Umówiliśmy się na wywiad w jednej z płockich restauracji. Czekałam na niego ze stertą pytań pod ręką, uzbrojona w długopis i zeszyt. Nie było dyktafonów tak, tak były takie czasy, które dziś co niektórym wydają się śmieszne i nie możliwe. Ale na nic się zdały moje przygotowania, bo po prostu zaczęliśmy rozmawiać. Był to mój pierwszy wywiad, który musiałam później odtworzyć z głowy, bo podczas rozmowy nie było czasu na notowanie. Wtedy rozmawialiśmy o sukcesach scenicznych i drodze do nich, dziś poprosiłam aby muzyk opowiedział o tym jak to było, kiedy w życiu coś działo się pierwszy raz.
Worek na kapcie ze wzmacniaczem Tradycją jest, że pytam o wydarzenia z dzieciństwa. W przypadku pana Ryszarda ciekawi mnie pierwszy dzień w szkole, czy dobrze go pamięta? Pierwszy raz ujrzałem świat 2 marca w samo południe zaskakuje mnie odpowiedzią. Dziecięciem byłem wczesnym, niesłychanie chudym, ale za to stosunkowo długim. Urodziłem się przy pomocy zjednoczonych sił natury oraz biegłych w swej sztuce medyków. Powitałem świat donośnym wrzaskiem co było wyraźnym znakiem, że oto od tej pory w ten sposób będę się komunikował ze światem śmieje się. Mój pierwszy dzień w szkole był zaiste pamiętny. Miało to miejsce w Rzeszowie w Szkole Podstawowej nr 10. Wybrałem się tam wyposażony w gigantyczny tornister i worek na kapcie, który natychmiast stał się zabójczą bronią niezbędną do rozwiązywania wszelkich konfliktów z moimi kolegami. Ponieważ konflikt ten niebezpiecznie eskalował, do szkoły zawezwana została moja mama co miało swój bolesny epilog po powrocie do domu. Każdy w dzieciństwie czy wczesnej młodości miał swojego idola. A już ktoś tak utalentowany jak Ryszard Wolbach, musiał go mieć na pewno. Nie mogłam zatem o to nie zapytać. Moim pierwszym idolem był niewątpliwie Tadeusz Nalepa, leader kultowej formacji Breakout. Moi rodzice często uczęszczali na tzw. fajfy, czyli potańcówki w jednej z rzeszowskich restauracji, gdzie do tańca przygrywał miejscowy zespół, którego liderem był Tadeusz z refrenistką, a była to Mira Kubasińska zaczyna swoją opowieść o swoim idolu. Ponieważ moi rodzice prowadzili bardzo aktywne życie towarzyskie, te taneczne eskapady kończyły się nierzadko u nas w domu. Bywał tam również Tadeusz, który doczekał raz rana, posypiając w moim łóżeczku uśmiecha się, przywołując miłe wspomnienia. A tak poważnie, pamiętam doskonale moment kiedy zespół Breakout, uzbrojony w potężnej mocy białe wzmacniacze gitarowe Marshalla, dał koncert w inowrocławskim kinie
Słońce. Zrobił on na mnie tak kolosalne wrażenie, że odtąd Tadeusz Nalepa i jego zespół byli moimi idolami na zawsze. Miałem szczęście występować razem z Tadeuszem. Był wielką osobowością i przekazał mi wiele bezcennych informacji na temat muzyki i bluesa w szczególności. Przerwany koncert To już wiemy kto był idolem i wyznacznikiem twórczości Ryszarda Wolbacha. A czy bohater dzisiejszej rozmowy miał prawdziwego przyjaciela, kto nim był i czy tej przyjaźni udało się przetrwać? Moim największym przyjacielem była niewątpliwie moja mama, Henryka. To ona przeprowadziła mnie bezpiecznie przez meandry mojego, bardzo szczęśliwego dzieciństwa i burzliwej młodości. Ona też wskazała mi wartości, które były i są dla mnie najważniejsze. Była przy mnie w chwilach zwątpień i porażek, ale i w chwilach sukcesów mówi łagodnym, ciepłym głosem. 40 lat na scenie to dużo czasu. Ale przecież kiedyś musiał być ten pierwszy raz. Proszę o mojego rozmówcę o dokończenie zdania, w którym wspomina swój pierwszy koncert. Zanim dokończyłam wypowiadać pytanie, słyszę śmiech mojego rozmówcy. Mój pierwszy koncert dałem stojąc na lokomotywie. Moja mama była nauczycielką w Technikum kolejowym w Rzeszowie. Ambicją jej było, abym stał się wirtuozem gry na skrzypcach. Tak naprawdę nie miałem do gry na tym instrumencie większych predyspozycji. Na wskutek moich zimowych, forsownych eskapad na łyżwach i sankach w surowym, kontynentalnym klimacie Rzeszowa doznałem wielokrotnych odmrożeń kończyn górnych, co praktycznie dyskwalifikowało mnie jako skrzypka barwnie opowiada. Nie wiedziałem, jak uwolnić się od znienawidzonych przeze mnie lekcji gry na tym skądinąd pięknym instrumencie. Aż nadarzyła się wyjątkowa okazja. Było zwyczajem, że oczekiwałem na mamę na terenie wspomnianego technikum, oglądając z
zaciekawieniem remontowane lokomotywy. Wypatrzyli mnie tam uczniowie mamy, którzy domagali się moich wątpliwej jakości popisów muzycznych. Stanąłem więc na jednej z lokomotyw i zacząłem niemiłosiernie rzępolić znany temat Gdzieżeś to bywał czarny baranie ku niewypowiedzianej radości licznie zgromadzonej widowni. Na ten moment pojawiła się właśnie moja mama. Pełna wstydu i upokorzenia porwała mnie natychmiast do domu. Zrozumiała, że skrzypka ze mnie nie będzie, a instrument powędrował do komisu puszcza znacząco oczko z uśmiechem na ustach. Nie do rozpoznania w sinej dali Był pierwszy idol, pierwszy koncert, a pierwsza płyta? Pierwszą moją płytą był czarny winylowy krążek, który nagrałem z zespołem Babsztyl dla Polskich Nagrań. Sprzedał się on w ponad 230 tys., egzemplarzy odpowiada bez chwili zastanowienia. Dziś wydaje się to w naszym kraju prawie niemożliwe dodaje. Na zdjęciu, które opatrzył autor okładki [Andrzej Pągowski przyp. red] widnieje grupa młodych ludzi ubranych w nieśmiertelne białe rybaczki i kraciaste koszule. Miało to nawiązywać do wizerunku farmerów, albowiem płyta utrzymana jest w stylistyce muzyki country i folk. Z trudnością odnajduję na tym zdjęciu swój wizerunek uśmiecha się. Długie blond włosy i miedziana, gęsta broda upodobniają mnie do, jak to kiedyś powiedział Piotr Bałtroczyk, wizerunku słowiańskiego chłopięcia. Cóż, w tym przypadku muszę się z Piotrem zgodzić. Pomysł ubrania nas w taki strój był niezły, choć dzisiaj stwierdzam mało oryginalny. Nie mniej jednak ta płyta była dla mnie powodem do dużej satysfakcji i co tu dużo mówić dumy oczy pana Ryszarda nabierają niesamowitego blasku. Oto spełniły się marzenia muzykujących studentów, a piosenka z tej płyty pt. W siną dal przyniosła nam dużą popularność. Mnie osobiście pomogła w decyzji o uprawianiu zawodu muzyka.
Dzięki temu zagrałem setki koncertów na scenach polskich i zagranicznych. Wielokrotnie zagrałem na scenach Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu, Woodstok czy Pikniku Country w Mrągowie. Odwiedziłem wiele krajów tj; Rosja, Niemcy, Czechy, Węgry, Norwegia, Finlandia, Szwecja. Miałem także przyjemność i zaszczyt pracować na scenie z takimi wspaniałymi artystami jak: Grażyna Łobaszewska, Edyta Geppert, Artur Gadowski, Krzysztof i Piotr Cugowscy, Janusz Radek, Maciek Balcar, wspomniany Tadeusz Nalepa czy zjawiskowy hiszpański dudziarz Hevia opowiada gitarzysta. W kolorze nadziei na drogę Route66 W tej chwili muzyk zaangażowany jest w bardzo duży projekt pn. Kolory Nadziei. Czy jest to pierwsze takie przedsięwzięcie w życiu artysty i na czym on dokładnie polega? Kolory Nadziei to z pewnością pierwszy projekt tego typu w moim życiu. Realizujemy go wraz z Basią [Barbara Szafraniec autorka projektu. przyp. red.] od kilku lat. Głównym założeniem jest uświadomienie jak najszerszej grupie odbiorców, że nigdy nie można się poddawać, że w każdej, nawet najcięższej sytuacji zawsze można znaleźć jakieś wyjście. Zwracamy uwagę na to, jak ważne w dzisiejszych czasach są takie wartości jak: przyjaźń, uczciwość, zaufanie, wzajemny szacunek i wiara. Poprzez ten projekt, czyli wydawnictwo, widowisko, szkolenia motywacyjne, chcemy pomóc ludziom odnaleźć w sobie siłę, aby zmierzyć się z zagrożeniami, jakie niosą dziś nasze dynamiczne i niebezpieczne czasy tłumaczy, wprowadzając w projekt. Jak przekonuję się podczas rozmowy z panem Ryszardem, mój rozmówca nie ma czasu na nudę. A marzenie, takie które by chciał aby się spełniło, a do tej pory nie było takiej możliwości? Moim ciągle niespełnionym marzeniem jest wyjazd do Stanów Zjednoczonych. Parę razy było już blisko, jednak zawirowania historyczne i kłopoty z wizami, ciągle odwlekały tą eskapadę. Ciągle marzę, że ruszymy drogą Route 66 odwiedzając Nowy Orlean i oczywiście stolicę muzyki country Nashville. Zagrać z bluesmanem w Orleanie i w Grand Ole Opry w
Nashville bezcenne marzy Ryszard Wolbach. Jednak wierzę, że bohaterowi rozmowy uda się spełnić to marzenie, czego mu życzę z całego serca. Dziękuję serdecznie za rozmowę i tym razem już nie zapominam poprosić o autograf. Dostaję go i to na okładce płyty. Fot. Archiwum prywatne Ryszarda Wolbacha.
Szymon Marciniak poprowadzi mecz Realu Madryt! Płocki sędzia piłkarski Szymon Marciniak będzie arbitrem głównym rewanżowego spotkania 1/8 finału Ligi Mistrzów pomiędzy hiszpańskim Realem Madryt a włoską AS Romą na Santiago Bernabeu! Mecz zostanie rozegrany 8 marca o godzinie 20:45 w Madrycie. W tym spotkaniu Szymonowi Marciniakowi pomagać będą: Paweł Sokolnicki i Tomasz Listkiewicz na liniach, Paweł Raczkowski i Tomasz Musiał, którzy będą dodatkowymi asystentami oraz Radosław Siejka jako sędzia techniczny. Dla płockiego arbitra będzie to czwarte sędziowanie w obecnej edycji Ligi Mistrzów. Wcześniej prowadził trzy mecze fazy grupowej: Galatasaray Stambuł Atletico Madryt 0:2 Manchester United CSKA Moskwa 1:0 Sevilla FC Juventus Turyn 1:0 W pierwszym spotkaniu AS Romy z Realem Madryt lepsi okazali się goście, którzy na Stadio Olimpico w Rzymie wygrali 2-0, po bramkach Cristiano Ronaldo i Jese. Źródło: www.laczynaspilka.pl Fot. Mateusz Lenkiewicz
Piękna Sara Lugo kolejną gwiazdą na płockim Reggaelandzie Płocki Ośrodek Kultury i Sztuki z okazji Dnia Kobiet ogłosił pierwszą kobietę, która wystąpi na głównej scenie, drugiego dnia festiwalu (9 lipca). Sara wystąpi po raz pierwszy na płockim festiwalu i po raz drugi w Polsce miała okazję wystąpić na Life Festival Oświęcim 2012. Podczas Reggaeland 2016 wystąpi wraz z zespołem Next Generation Family Sara Lugo ma portorykańskie korzenie i pochodzi z Monachium. Wydała do tej pory dwa albumy What About Love w 2011 roku oraz cztery lata później Hit Me With Music, w którym pojawił się gościnnie jeden na najsłynniejszych jamajskich artystów reggae Proteje. Ich wspólna piosenka Really Like You odnotowała ponad trzy miliony odsłon na YouTube. Swoją rosnącą popularność artystka zawdzięcza unikalnej barwie głosu oraz pozytywnym tekstom, które łączy z brzmieniem reggae, soul, jazz i hip-hop. Pomimo młodego wieku, jest jedną z ciekawszych piosenkarek współczesnego reggae. Chętnie zapraszana jest na duże europejskie imprezy jak Rototom czy Summerjam. Jej słoneczne występy podziwiali także mieszkańcy obydwu Ameryk oraz większości krajów Europy w tym Polski. Sara Lugo do Płocka przyjedzie z zespołem Next Generation Family. Przypominamy, że Festiwal Reggaeland odbędzie się 8 9 lipca. Jak dotąd Płocki Ośrodek Kultury i Sztuki ogłosił, że na płockim festiwalu reggae oprócz Sary Lugo wystąpią: Skarra Mucci & The Rawkaz Clan (Jamajka), Dj Vadim (Wlk.Brytania) feat, Big Red (Francja) oraz polski zespół Maleo Reggae Rockers. Karnet w promocyjnej cenie 50 zł, można kupić tylko do końca marca. Kolejna cena karnetu wynosić będzie 60 zł. Bilety można
kupić w Bileterii POKiS (ul. Tumska 9a) lub przez stronę Ticketpro.pl (wykaz punktów sprzedaży na stronie Ticketpro.pl). https://www.youtube.com/watch?v=dr9oxgqr8tg Młodzi Nafciarze wygrywają półfinał mistrzostw Polski juniorów! [FOTO] W dniach 4-6 marca 2016 roku SPR Wisła Płock była organizatorem drugiego, w przeciągu dwóch tygodni, turnieju kwalifikacyjnego w ramach mistrzostw Polski juniorów w piłce ręcznej. Tym razem był to turniej półfinałowy, w którym gospodarze ponownie okazali się najlepsi. W zwycięskiej kadrze Orlen Wisły Płock znaleźli się: Daniel Goliszewski, Krystian Wołowiec, Marcin Smolarek, Patryk Wypych, Patryk Graczyk, Tadeusz Janiszewski, Adrian Turkowski, Mikołaj Waluch, Michał Lemaniak, Tomasz Wiśniewski, Mateusz Morawski, Mariusz Smolarek, Aleksander Olkowski, Damian Woźniak, Szymon Rybicki, Konrad Brzeziński, Damian Kołowrocki. Początek turnieju zwiastował powtórkę z turnieju 1/4 finału, czyli szybkie i przyjemne wygrane. Później jednak nie było tak łatwo, ponieważ poziom trudności szczególnie w meczu z Ostrovią poszedł zdecydowanie w górę, ale ostatecznie to także nie przeszkodziło Nafciarzom w realizacji celu jakim był awans do finałów. Mecz o 1. miejsce w grupie rozpoczął się od wielu błędów z obu
stron. Pierwsze trzy bramki (3:0) zdobyli jednak Nafciarze, a konkretnie Konrad Brzeziński, który szybko pokazał, że to może być jego dzień. Goście początkowe straty zaczęli odrabiać dopiero w 7. minucie, ale sześć minut później szybki kontratak wykorzystał Piotr Burzyński i role się odwróciły (4:3). W 17. minucie Paweł Dudkowski zaskakującym rzutem pokonał Tomasza Wiśniewskiego i było już 7:4 dla wrocławian. W kolejnych minutach Dudkowski potwierdzał dobrą dyspozycję i w 24. minucie trafił na 9:6, a nie upłynęły dwie minuty, a po bramkach Michała Wiewiórskiego zrobiło się 11:7. Gospodarze z dalekiej podróży wrócili tuż przed przerwą, dzięki skutecznym próbom Daniela Goliszewskiego i Michała Lemaniaka (11:11). 34. minuta to ponowne wypracowanie przewagi przez przyjezdnych, u których cały czas szalał Dudkowski (15:13). Następny fragment meczu to nieskuteczna gra zarówno jednych jak i drugich, dlatego też długo utrzymywał się rezultat 15:14. Płocczanie wyrównali (15:15) za sprawą Mateusza Morawskiego, który w 43. minucie okazał się skutecznym egzekutorem rzutu karnego. Kilkanaście sekund później trafił Mariusz Smolarek i Orlen Wisła Płock wreszcie zaczęławygrywać (16:15). Wyrównane spotkanie toczone w dobrym tempie w każdej minucie potwierdzało, że spotkały się dwie najlepsze drużyny płockiego turnieju półfinałowego. A jego końcówka to naprawdę imponująca wymiana ciosów, w której przodowali Nafciarze. W 55. minucie, po dwóch szybkich atakach w wykonaniu Aleksandra Olkowskiego i Michała Lemaniaka, uciekli zawodnikom z Wrocławia na trzy bramki (22:19), co pozwoliło im dowieźć zwycięstwo do końca tego pojedynku 24:21. Pierwsze niedzielne spotkanie pomimo, że jego stawką było zaledwie trzecie miejsce w grupie było pełne emocji. W 6. minucie, po skutecznym rzucie Adama Olsztyny, KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski wyszła na prowadzenie 5:2, które już pięć minut później było tylko wspomnieniem. Podkręcenie tempa oraz pięć trafień z rzędu zawodników z Dąbrowy Białostockiej pozwoliło przegonić rywala (7:5), ale tylko na chwilę. Kolejne
minuty pierwszej połowy to wyrównana gra, co potwierdzał wynik. W 23. minucie, po bramce najlepszego na parkiecie Pawła Kowalczyka, był remis 10:10, a do przerwy tablica wyników wskazywała rezultat 14:13 dla drużyny z Podlasia. Przewaga była więc minimalna. Szczypiorniści Wojciecha Andrukiewicza szybko po zmianie stron pokazali, że jednobramkowe prowadzenie to dla nich za mało. W 36. minuta trafił Kowalczyk i różnica wynosiła już cztery trafienia (18:14). Podobne było także cztery minuty później (21:17), ale tym razem trafił Mateusz Jurgilewicz. W 47. minucie przewaga zaczęła się jednak zwiększać (24:18). Ostrovia za wszelką cenę próbowała gonić wynik, lecz jedyne na co było ją stać to dogonienie przeciwników na trzy bramki (26:23), gdy w 53. minucie bramkarza pokonał Dawid Stempniak. Ostatecznie różnicy bramkowej nie udało się odrobić, przez co mecz skończył się wynikiem 29:26. Relacje i zdjęcia wcześniejszych dni turnieju znajdziecie tutaj i tutaj. Wyniki: Piątek 4.03.2016 MKS MOS Wrocław KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski 36:25 (16:13) Orlen Wisła Płock KS Szczypiorniak Dąbrowa Białostocka 43:15 (18:8) Bramki dla Orlen Wisły Płock: Daniel Goliszewski 7, Mateusz Morawski 6, Patryk Graczyk 5, Mariusz Smolarek 5, Marcin Smolarek 4, Tadeusz Janiszewski 3, Mikołaj Waluch 3, Michał Lemaniak 3, Aleksander Olkowski 3, Patryk Wypych 1, Adrian Turkowski 1, Damian Woźniak 1, Szymon Rybicki 1. Sobota 5.03.2016 KS Szczypiorniak Dąbrowa Białostocka MKS MOS Wrocław 25:32
(13:17) Orlen Wisła Płock KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski 30:24 (12:15) Bramki dla Orlen Wisły Płock: Michał Lemaniak 9, Mateusz Morawski 8, Daniel Goliszewski 4, Krystian Wołowiec 2, Mariusz Smolarek 2, Aleksander Olkowski 2, Tadeusz Janiszewski 1, Adrian Turkowski 1, Konrad Brzeziński 1. Niedziela 6.03.2016 KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski KS Szczypiorniak Dąbrowa Białostocka 26:29 (13:14) Orlen Wisła Płock MKS MOS Wrocław 24:21 (11:11) Bramki dla Orlen Wisły Płock: Daniel Goliszewski 6, Mateusz Morawski 4, Michał Lemaniak 3, Mariusz Smolarek 3, Aleksander Olkowski 3, Konrad Brzeziński 3, Adrian Turkowski 2. Tabela po 2. dniu turnieju: miejsce klub punkty bilans bramkowy 1. Orlen Wisła Płock 6 97:60 2. MKS MOS Wrocław 4 89:74 3. KS Szczypiorniak Dąbrowa Białostocka 2 69:101 4. KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski 0 75:95 Klasyfikacja strzelców po 2. dniu turnieju: 1. Mateusz Morawski Orlen Wisła Płock 18 bramek 1. Paweł Kowalczyk KS Szczypiorniak Dąbrowa Białostocka 18 bramek 3. Daniel Goliszewski Orlen Wisła Płock 17 bramek 4. Ksawery Gajek KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski 16 bramek 5. Michał Lemaniak Orlen Wisła Płock 15 bramek 5. Michał Wiewiórski 15 MKS MOS Wrocław 15 bramek
Fot. Mateusz Lenkiewicz
Aby święta były godne i spokojne Atmosferę świąt Wielkanocnych odczuwa się już w każdym sklepie. Króliczki, baranki czy kurczaczki w różnych odmianach można spotkać na sklepowych półkach. Do świąt jeszcze kilka tygodni ale aby pomóc potrzebującym Bank Żywności z Płocka przyłączył się do ogólnopolskiej akcji Wielkanocna Zbiórka Żywności, która potrwa od 11 marca do 13 marca czyli cały nadchodzący weekend. Od piątku do niedzieli w sklepach w Płocku oraz powiecie płockim będzie można spotkać wolontariuszy w charakterystycznych koszulkach, przy specjalnie oznakowanych koszykach. Każdy dosłownie każdy będzie mógł wesprzeć działania na rzecz tych, którzy godnie chcą spędzić święta, jednak ich sytuacja materialna jest na tyle ciężka, że potrzebują pomocy. W sklepach powiatu płockiego w najbliższy weekend ruszy do pracy aż 600 wolontariuszy. Jak pomóc? Podczas zakupów wystarczy kupić kilka dodatkowych produktów i przy wyjściu przekazać je wolontariuszom. Następnie produkty trafią do Banku Żywności gdzie zostaną posortowane, zważone i policzone. Potem zostaną one przekazane lokalnym organizacjom społecznym takim jak: hospicja, domy samotnej matki, schroniska dla ofiar przemocy, noclegownie dla bezdomnych, jadłodajnie dla ubogich, rodzinne domy dziecka, świetlice środowiskowe, rodziny wielodzietne, osoby chore, samotnie wychowujące dzieci, bezdomne oraz żyjące w ubóstwie. Wszystko będzie się odbywało bardzo szybko gdyż produkty muszą trafić do potrzebujących przed świętami aby zapewnić im spokojną i godną Wielkanoc. Co można przekazać? Generalnie
wszystkie produkty spożywcze z dłuższą datą przydatności do spożycia. Od przysłowiowego lizaka, poprzez mąkę, cukier, olej, ryż, makaron, kawę, herbatę, różnego rodzaju puszki mięsne, rybne, gotowe dania w słoikach aż po słodycze, które szczególnie cieszą najmłodszych. W całej Polsce tegoroczna Wielkanocna Zbiórka Żywności odbędzie się 11-13 marca w 280 miejscowościach. Weźmie w niej udział 25 tysięcy wolontariuszy, którzy będą odbierać produkty od darczyńców w 2 tysiącach sklepów. Zachęcamy również do przekazania 1 proc. podatku na rzecz płockiej organizacji. Aby przekazać swój 1 proc. podatnicy muszą jedynie podać, w składanym przez siebie zeznaniu podatkowym, dane pozwalające na właściwie zidentyfikowanie organizacji pożytku publicznego, którego konto chciałoby się zasilić. Wystarczy podać numer wpisu organizacji do KRS oraz wysokość kwoty. W przypadku Banku Żywności w Płocku jest to Organizacja Pożytku Publicznego o numerze KRS 0000296823. Numer konta bankowego PKO 66-1020-3974-0000-5402-0120-9477. Pomóżmy im, aby oni mogli pomagać innym. Szósty mecz z rzędu bez zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Tym razem za mocne Veszprem W swoim ostatnim meczu w fazie grupowej EHF Velux Ligi Mistrzów sezonu 2015/2016, zawodnicy Orlen Wisły Płock ulegli wielokrotnemu mistrzowi Węgier MVM Veszprém 25:27 (13:16).
Tym samym Nafciarze ponieśli 9 grupową porażkę, a mimo to dzięki 3 zwycięstwom i 2 remisom w pozostałych spotkaniach i tak awansowali do grona 16 najlepszych drużyn Europy. Sobotni pojedynek w Veszprém Arenie rozpoczął się od szybkiego objęcia prowadzenia przez drużynę Manolo Cadenasa. W 5. minucie, po skutecznej próbie Michała Daszka, Nafciarze wygrywali 4:2, ale już trzy minuty później Renato Sulić rzucił na 5:5. Z biegiem czasu prowadzili raz jedni raz drudzy, a mimo to w 14. minucie cały czas był remis (9:9). Od tamtej pory to jednak mistrzowie Węgier wzięli sprawy w swoje ręce i zaczęli budować przewagę, która w 28. minucie, po trafieniu Gaspera Murgaca, wynosiła już pięć bramek (16:11). Do przerwy dwie bramki zdobyli jeszcze Ivan Nikcević i Michał Daszek, dzięki czemu płocczanom udało się zmniejszyć stratę. Drugą połowę rozpoczęły cztery rzuty karne w pięć minut. Najpierw trafił Momir Ilić (17:13), chwilę później Tiago Rocha (17:14), trzecią próbę wygrał Rodrigo Corrales, który zatrzymał Ilicia, a czwartą na piętnastą bramkę dla Wisły zamienił Valentin Ghionea (17:15). W 36. minucie padło dopiero pierwsze w tej części meczu trafienie z gry. Błąd grających w osłabieniu zawodników MVM Veszprém, bezlitośnie wykorzystał Jose Guilherme de Toledo, który zdobył bramkę kontaktową (17:16). Taki stan gry nie utrzymywał się zbyt długo. Już w 41. minucie Aron Palmarsson huknął z drugiej linii na 20:17, na co dosłownie minutę później odpowiedzieli Daszek i Dmitry Zhitnikov (20:19). W 47. minucie Marko Tarabochia pokonał Mirko Alilovicia (21:20) i Nafciarze cały czas byli w grze o pełną pulę. Na dziesięć minut przed końcem powoli zaczynała być ona jednak marzeniem. Ilić w końcu przełamał się z linii 7. metra (23:20), a w 53. minucie Laszlo Nagy jeszcze zwiększył przewagą gospodarzy (25:21). Tuż przed upływem regulaminowego czasu gry przyjezdni doszli MVM Veszprém na jedną bramkę (26:25), lecz chwilę później Ilić rozwiał wszelkie wątpliwości (27:25). MVM Veszprém Orlen Wisła Płock 27:25 (16:13)
Bramki dla MVM Veszprém: Momir Ilić 7, Gasper Marguc 6, Mate Lekai 4, Laszlo Nagy 3, Ivan Slisković 2, Gergo Ivancsik 1, Aron Palmarsson 1, Andreas Nilsson 1, Cristian Ugalde 1, Renato Sulić 1. Bramki dla Orlen Wisły Płock: Michał Daszek 7, Dan-Emil Racotea 4, Ivan Nikcević 4, Jose Guilherme de Toledo 3, Valentin Ghionea 2, Tiago Rocha 2, Dmitry Zhitnikov 2, Marko Tarabochia 1. Upomnienia: Nagy, Terzić, Sulić Kwiatkowski, Racotea, Zhitnikov. Wykluczenia: Schuch, Lekai Kwiatkowski, Ghionea, Racotea, Zhitnikov, Daszek (wszyscy po 2 minuty). Fot. Wojciech Wiśniewski