Zadanie na sobotę grać równo przez 60 minut Wisła wygrała wprawdzie w Kwidzynie różnicą ośmiu bramek, ale jej gra pozostawiała wiele do życzenia. Żadnym wytłumaczeniem kiepskiej postawy nafciarzy w pierwszych 30 minutach nie może być brak Mariusza Jurkiewicza. Nie od dzisiaj wiadomo, że MMTS to ekipa, która wybitnie Wiśle nie leży. Kwidzynianie bez względu na miejsce zajmowane aktualnie w tabeli na mecze z nafciarzami zawsze wychodzą wyjątkowo mocno skoncentrowani i zmobilizowani. Nie inaczej było i tym razem. Chociaż z papierowych wyliczeń wynikało, że goście są zdecydowanymi faworytami, miejscowi zagrali bez żadnych kompleksów, zaskakując agresywną defensywą i wyjątkową skutecznością w ataku. Inna rzecz, że gra obronna płocczan pozostawiała wiele do życzenia. W pierwszej połowie meczu wynik najczęściej oscylował wokół remisu. Co ciekawe, początkowo to nafciarze częściej występowali w roli zespołu zmuszonego do gonienia wyniku. W końcowej fazie tej części podopieczni trenera Manolo Cadenasa uzyskali niewielką przewagę, ale nie zdołali jej utrzymać i po 30 minutach na świetlnej tablicy widniał wynik remisowy. Druga część meczu miała już właściwy przebieg. Dominacja przyjezdnych nie podlegała już dyskusji, w czym spora zasługa Rodrigo Corralesa, który bardzo dobrze spisywał się w płockiej bramce. Nie gorzej od niego prezentowali się Valentin Ghionea, Tiago Rocha oraz Ivan Nikcević. Chociaż każdy z zawodników występujących w polu mógł pochwalić się co najmniej jednym zdobytym golem, wyżej wymieniona trójka zapisała na swoim koncie ponad połowę dorobku bramkowego. Wygrana różnicą ośmiu bramek to chyba jedyny powód do radości po meczu w Kwidzynie. Wisła dopisała do swego dorobku kolejne dwa punkty, ale to właściwie można było przyjąć za pewnik już przed wyjazdem na spotkanie z MMTS-em. Jak najszybciej
należałoby jednak zapomnieć o tym, co nafciarze wyprawiali w pierwszych 30 minutach gry. Jeżeli Wisła chce ograć Besiktas, musi zagrać z jednakowo wysokim zaangażowaniem przez pełne 60 minut. A każdy z zawodników musi dać z siebie wszystko. MMTS Kwidzyn ORLEN Wisła Płock 36:28 (17:17) MMTS: Zadura 9, Genda 4, Peret 3, Nogowski 3, Łangowski 3, Rosiak 2, Mroczkowski 1, Kryszeń 1, Pilitowski 1, Seroka Orlen Wisła: Corrales, Wichary, Morawski Nikčević 5, Ghionea 9, Wiśniewski 2, Daszek 2, Syprzak 1, Rocha 6, Racotea 1, Zelenović 3, Montoro 2, Pušica 1, Tioumentsev 4 Zaczęły z wysokiego pułapu Mon-Pol zajął drugie miejsce w trzecim Ogólnopolskim Turniej Koszykówki Seniorek Alles Cup w Głownie. Podczas weekendu nasze koszykarki spróbują potwierdzić swoją wysoką formę w turnieju, którego będą gospodarzem. Płocczanki rozpoczęły swój udział w głowieńskich zawodach od spotkania z ŁKS-em Kosz Kobiet Łódź. Nasza ekipa od pierwszych minut narzuciła rywalkom swój styl gry, szybko wypracowując dość wyraźną przewagę. Mon-Pol wygrał wszystkie cztery kwarty, a końcowy rezultat 81:57 nie pozostawia jakichkolwiek wątpliwości, po czyjej stronie leżała przewaga. Bardzo dobrze spisująca się Sylwia Janas okazała się również najlepiej punktującą zawodniczką. Kapitan ekipy z Płocka zdobyła 17 punktów. Tylko trzy oczka mniej zapisała na swoim koncie pozyskana przed sezonem 2014/2015 Agnieszka Wierzbicka. Najbardziej emocjonujące spotkanie ekipa Mon-Polu stoczyła z
gospodyniami turnieju. Wprawdzie po pierwszej połowie płocczanki prowadziły już szesnastoma punktami i wydawało się, że wygraną mają w kieszeni, jednak zupełnie przespały trzecią kwartę, przegrywając ją 8:26. Miejscowe wyczuły, że mogą powalczyć o zwycięstwo i nie zamierzały oddawać pola. Po emocjonującej walce Mon-Pol wygrał jednak 64:55, zapewniając sobie tym samym prawo gry o pierwsze miejsce. Po raz kolejny z dobrej strony pokazała się Agnieszka Wierzbicka, zdobywając 18 punktów. Drugim strzelcem ekipy z Płocka była w tym meczu Justyna Pytlarczyk z 13 oczkami. W finale Mon-Pol walczył z MUKS-em Poznań. Pierwsze dwie kwarty stały pod znakiem zaciętej walki punkt za punkt. Nieco więcej powodów do zadowolenia mogły mieć poznanianki, które na przerwę zeszły z trzypunktowym prowadzeniem. Po zmianie stron poznanianki miały już wyraźną przewagę, wygrywając 73:57. P:o porażce finale Mon-Pol zadowolić się musiał drugą liokatą. sugeruje, że Mon-Pol w drugiej odsłonie dominował zdecydowanie i wygrał w pełni zasłużenie, zapewniając sobie tym samym pierwsze miejsce w turnieju. Nie ma co patrzeć na wyniki meczów sparingowych, tym bardziej, że nasze zawodniczki przez ostatnie dwa tygodnie dostały mocno w kość mówi wiceprezes Mon-Polu Tomasz Marzec. Cieszę się, że nowe dziewczyny, które dołączyły do nas przed sezonem, szybko znalazły wspólny język z resztą zespołu. Do rozpoczęcia nowego sezonu ligowego zostały niecałe dwa tygodnie, więc trzeba skupić się na taktyce i przygotować się do walki. Warto dodać, że w Głownie w barwach Mon-Polu zaprezentowała się Natalia Urbaniak. 19-letnia wychowanka MKS MOS Konin, która poprzedni sezon spędziła w poznańskim MUKS-ie, jest ostatnią zawodniczką, która dołączyła do płockiego klubu, zamykając tym samym kadrę na obecne rozgrywki. Przed inauguracją nowego sezonu kibice będą mieli okazję
zobaczyć w akcji zespoły, które wezmą udział w trzeciej edycji ogólnopolskiego turnieju o puchar prezydenta Płocka. Obok ekipy gospodarzy zagrają w nim również AZS Uniwersytet Warszawski, KKS Olsztyn, MUKS Bydgoszcz i TS Alles Głowno. Pierwszy mecz w sobotę, 27 września o 10.00. Cała impreza odbywać się będzie w hali sportowej Zespołu Szkół nr 1 przy ulicy Piaska 5. Harmonogram gier: Sobota, 27 września: 10.00 TS Alles Głowno Uniwersytet Warszawski 12.00 Mon-Pol Płock KKS Olsztyn 14.00 TS Alles Głowno MUKS Bydgoszcz 16.00 Uniwersytet Warszawski KKS Olsztyn 18.00 Mon-Pol Płock MUKS Bydgoszcz Niedziela, 28 września 10.00 MUKS Bydgoszcz Uniwersytet Warszawski 12.00 TS Alles Głowno KKS Olsztyn 14.00 Mon-Pol Płock Uniwersytet Warszawski 16.00 MUKS Bydgoszcz KKS Olsztyn 18.00 MON-POL Płock TS Alles Głowno 19.30 Oficjalne zakończenie turnieju
Poważny sprawdzian, czy mocny sparing? W sobotę, 27 września Wisła zainauguruje swe tegoroczne występy w Lidze Mistrzów, podejmując w Orlen Arenie ekipę Besiktasu Mogaz Ht Stambuł. Wcześniej jednak czeka nafciarzy ligowy bój z MMTS-em Kwidzyn. W środę, 24 września podopieczni trenera Manolo Cadenasa zagrają w Kwidzynie z tamtejszym MMTS-em. Gospodarze w pierwszym meczu sezonu 2014/2015 wygrali z wracającym do PGNiG Superligi Wybrzeżem Gdańsk. Później jednak przyszły porażki ze Stalą Mielec i Górnikiem Zabrze. Z dwupunktowym dorobkiem MMTS zajmuje siódme miejsce w tabeli. Wisła sezon również rozpoczęła od beniaminków. Pokonała w Płocku Nielbę Wągrowiec, a we Wrocławiu wręcz zdemolowała tamtejszy Śląsk. Przed meczem z Azotami Puławy mówiło się, że ekipa, która w obecnym sezonie mierzy w jeden z medali, powinna stawić gospodarzom zacięty opór. Puławianie walczyli dzielnie, ale tylko przez 30 minut. Po zmianie stron gospodarze zdecydowanie dominowali, osiągając dość wyraźną przewagę. Roztrwonili część z niej, gdy w końcówce meczu nieco zlekceważyli swoich przeciwników. MMTS nie jest faworytem meczu z Wisłą, ale należy przypuszczać, że zrobi wszystko, aby pokazać się z jak najlepszej strony. Tak jest zawsze, gdy płocczanie jadą do Kwidzyna. I to bez względu na to, kto jest trenerem i w jakim składzie występuje miejscowa ekipa. Niewykluczone, że podobnie będzie również tym razem, a płocka ekipa zostanie zmuszona do maksymalnego wysiłku aż do końcowej syreny. Taki rozwój wydarzeń mógłby być dla Wisły bardziej interesujący w kontekście sobotniej batalii w Lidze Mistrzów. Bo płocczanom nie trzeba kolejnego sparingu, ale
solidnego przetarcia. Zarówno w Kwidzynie, jak i w sobotnim spotkaniu z Besiktasem Wisła będzie zmuszona do radzenia sobie bez Mariusza Jurkiewicza. Jeden z liderów płockiego zespołu doznał w spotkaniu z Azotami Puławy kontuzji więzadeł stabilizujących łokieć i mięśni obsługujących rękę oraz nadgarstek. Zdaniem klubowego lekarza doktora Marka Więcka oznacza to od trzech do sześciu tygodni rozbratu Kaczki ze sportem. Prezes Robert Raczkowski zapewnia jednak, że pozostali zawodnicy są gotowi do walki na pełnych obrotach, więc brak Mariusza Jurkiewicza nie powinien być zbyt mocno odczuwalny. Mecz, który musi zostać rozstrzygnięty W sobotę, 20 września Wisła wygrała w Jaworznie pierwszoligowy pojedynek z tyskim GKS-em 1:0. W środę, 24 września ponownie spotka się z tym samym zespołem. Tym razem w Pucharze Polski. W sobotę płocczanie mieli wyraźną przewagę nad swoimi przeciwnikami. Długo jednak nie byli w stanie zdobyć chociażby jednego gola. Nie wiadomo, jak zakończyłoby się to spotkanie, gdyby nie pomoc jednego z tyszan, który zatrzymał piłkę ręką we własnym polu karnym. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył z rzutu karnego Krzysztof Janus. Stawką środowego pojedynku będzie awans do trzeciej rundy szczebla centralnego Pucharu Polski. A to oznacza, że w przypadku remisu sędzia zarządzi dogrywkę. A jeśli i ona nie wyłoniłaby zwycięzcy, o wszystkim rozstrzygać będą rzuty karne. W pierwszej rundzie GKS Tychy wygrał 1:0 w wyjazdowym meczu z
Rozwojem Katowice dzięki bramce zdobytej przez Damiana Szczęsnego. Wisła pokonała na wyjeździe Polonię Bytom 3:1. Dwa gole dla ekipy z Płocka zdobył w tym pojedynku Marcin Krzywicki, jednego Piotr Ruszkul. Trener Marcin Kaczmarek skorzystał w Bytomiu z usług kilku graczy, którzy w pierwszej lidze zaczynają mecze na ławce rezerwowych (w wielu przypadkach również kończą). Można spodziewać się, że i tym może być podobnie. Zespół, który zwycięsko wyjdzie ze środowej konfrontacji, zagra na wyjeździe ze zwycięzcą meczu Gryf Wejherowo Błękitni Stargard Szczeciński. Trzecia runda Pucharu Polski ma zostać rozegrana 29 października. Zdziesiątkowane Pomarańczowe uległy Wildze W pierwszym meczu rozgrywanym na własnym boisku piłkarki Królewskich przegrały z garwolińską Wilgą. Nasza sytuacja kadrowa jest dramatyczna, ale to nie może to być dla nas wymówką mówił po meczu prezes klubu Adam Blidzewski. Zagraliśmy bez wiary w zwycięstwo. A bez niej nawet przy bardzo wysokich umiejętnościach trudno o punkty. Pojedynek z Wilgą zaczął się od kuriozalnej bramki dla przyjezdnych. Jedna z zawodniczek Wilgi, znajdując się w okolicach środka boiska, kopnęła piłkę bardzo daleko i jednocześnie wysoko. Opadająca futbolówka odbiła się w polu karnym płocczanek i przelatując nad głową Marty Hućko wylądowała w bramce. Sporo problemów zespołowi z Garwolina sprawiała Julia Krawczyk, ale brakowało jej wsparcia, bo pozostałe zawodniczki
grały zbyt blisko własnej bramki. Miejscowe zdołały jednak doprowadzić do wyrównania. Daria Nowak idealnie przymierzyła z rzutu wolnego posyłając piłkę z 30 metrów w okienko. Po zmianie stron Daria Nowak wykończyła akcję Pauliny Mrówczyńskiej, dając swojej ekipie prowadzenie. Niestety, przyjezdne wyrównały, gdy jedna z płocczanek zagrała ręką we własnym polu karnym, a sędzia podyktował jedenastkę. Po raz kolejny arbiter pokazał na wapno, gdy uznał, że interweniująca w polu karnym Natalia Marciniak dopuściła się faulu. I tym razem egzekutorka rzutu karnego okazała się bezbłędna, dając Wildze trzy punkty. KS Królewscy Płock GKS Wilga Garwolin 2:3 (1:1) Bramki dla Królewskich Nowak 2 (18. i 53.) Królewscy: Hućko Majerowska, Marciniak, Lisiewska Kujawska (64. Kopacz), Przybysz, Krawczyk, Nowak, Łyzińska, Mrówczyńska Materek Już w środę, 24 września o 16.00 zespół Królewskich rozegra swój kolejny mecz w Pucharze Polski. Rywalem tym razem będzie AZS UW Warszawa. Spotkanie odbędzie się na stadionie miejskim. Tychy pokonane, płocczanie w czołówce Wisła wygrała w Jaworznie z tyskim GKS-em, dzięki czemu awansowała na czwarte miejsce pierwszoligowej tabeli. Podopieczni trenera Marcina Kaczmarka w dziewięciu kolejkach zdobyli 15 punktów. Drużyna prowadzona przez trenera Marcina Kaczmarka traci
zaledwie jedno oczko do zajmującego drugą pozycję Stomilu Olsztyn, ale aż dziewięć do prowadzącej Termaliki Bruk-Bet Nieciecza. Przewaga ekipy z Płocka nad strefą spadkową wynosi osiem oczek. Wisła wyjechała do Jaworzna z nadzieją na odniesienie zwycięstwa, które byłoby potwierdzenie powrotu do równowagi po niedawnym rozstaniu się z Filipem Burkhardtem. I od pierwszych chwil rzuciła się na swojego rywala, spychając go do głębokiej defensywy. Co chwilę w kierunku bramki tyszan sunęły kolejne akcje zespołu z Płocka. Wydawało się, że przy tak wielkiej przewadze przyjezdnych prędzej czy później rozwiąże się worek z bramkami dla nich. Stało się jednak inaczej. Wszystko przez nieskuteczność zawodników odpowiadających za poczynania ofensywne płockiego zespołu. Na szczęście dobrze spisywała się defensywa, więc bilans strat równy był bilansowi zysków. Czyli zerowy. Po zmianie stron obraz gry pozostał niemal bez zmian. Wisła atakowała, GKS skutecznie murował dostęp do bramki. Wydawało się, że do końca meczu wynik nie ulegnie zmianie. Na szczęście dla Wisły przy jednej z akcji obrońca GKS-u zagrał piłkę ręką, A że działo się to w polu karnym, sędzia bez wahania podyktował jedenastkę. Jej pewnym egzekutorem okazał się Krzysztof Janus, zapewniając swej ekipie trzy oczka. Już w środę, 24 września o 18.00 Wisła po raz kolejny spotka się z tyskim GKS-em. Tym razem stawką będzie awans do kolejnej rundy szczebla centralnego Pucharu Polski. Mecz odbędzie się w Płocku, na stadionie im. Kazimierza Górskiego. GKS Tychy Wisła Płock 0:1 (0:0) Bramka: Janus (78. rzut karny) GKS: Misztal Grzybek, Kopczyk, Masternak, Mączyński Wodecki (67. Ruskovský), Zganiacz, Dymowski (81. Smółka),
Trochim, Radzewicz (55. Szczęsny) Kowalczyk Wisła: Kiełpin Stefańczyk, Magdoń, Radić, Hiszpański Góralski, Kostrzewa (62. Ruszkul) Janus, Wlazło, Kacprzycki (75. Stępiński) Iliev (81. Sielewski) Żółte kartki: Zganiacz, Grzybek i Mączyński (GKS) oraz Ruszkul (Wisła) Sędziował: Robert Marciniak (Kraków) Płockie szczypiornistki udanie zainaugurowały nowy sezon Przed startem pierwszej ligi obaw było co niemiara. SMS i Jutrzenka doznały bowiem bardzo poważnych strat kadrowych. W pierwszej kolejce nowego sezonu oba płockie zespoły zanotowały na swoim koncie zwycięstwa. SMS swój pierwszy mecz nowego sezonu rozpoczął od bardzo mocnego uderzenia. Już po sześciu minutach na świetlnej tablicy widniał wynik 5:0, w czym największy udział miały Aleksandra Rosiak, Patrycja Świerżewska i Aleksandra Kwiecińska. Z obecnego składu to właśnie te trzy zawodniczki w poprzednim sezonie dostawały najwięcej szans gry. I to one mają być siłą napędową SMS-u w obecnych rozgrywkach. Wszystko szło zgodnie z planem, albo nawet lepiej do stanu 12:4. Później jedna trener Andrzej Marszałek dał odpocząć doświadczonym zawodniczkom, wpuszczając na boisko rezerwowe. Te zaś przez 12 minut zdobyły tylko cztery gole, tracąc aż dziesięć. Tym samym przewaga stopniała z ośmiu oczek do dwóch.
Po przerwie na parkiet wrócił podstawowy skład, ale niesione emocjami zawodniczki Korony zdołały błyskawicznie doprowadzić do wyrównania. Reakcja trenera Andrzeja Marszałka była błyskawiczna. Prośba o przerwę w grze i kilka uwag to było to, czego potrzebowały zawodniczki z Płocka, aby wrócić do równowagi i wrócić do gry prezentowanej w pierwszej fazie meczu. Systematycznie, chociaż powoli, płocczanki budowały swoją przewagę, wygrywając pewnie i zdecydowanie. Najważniejszymi postaciami płockiego zespołu były Aleksandra Rosiak i Patrycja Świerżewska. Pierwsza z nich zdobyła trzynaście bramek, druga dziesięć. Nie można przy tym nie zauważyć, że obie były nie tylko egzekutorkami, ale też starały się kreować poczynania ofensywne swojego zespołu. Nieco w cieniu swoich koleżanek pozostawała Aleksandra Kwiecińska. Jeśli ona pokaże w pełni swe możliwości, a do gry wrócą zawodniczki leczące urazy, wówczas SMS może być groźny dla każdego rywala. SMS Płock Korona Handball Kielce 31:24 (16:14) SMS: Sarnecka, Seweryn 1 Urbaniak 1, Wąsik, Kwiecińska 2, Świerżewska 10, Rosiak 12, Sucha, Lipok, Szczechowicz 3, Warda 1, Nosek 1, Suszek, Bałdyga Korona: Hibner, Kos Czubaj 3, Sobierajska, Kaźmiruk 2, Bortnowska 4, Pinda 3, Hibner, Hynek 2, Skowrońska 6, Rosińska 4, Kędzior Jutrzenka nowy sezon rozpoczynała w Kępnie, gdzie przyszło się jej zmierzyć z miejscową Polonią, która poprzednie rozgrywki skończyła na wysokim, czwartym miejscu z 25 punktami (Jutrzenka miała 20 oczek, co dało jej ósmą lokatę). Miejscowe weszły w mecz zdecydowanie lepiej. Już po kilku minutach udało im się wypracować czterobramkową przewagę, którą utrzymały do przerwy, chociaż w pewnym momencie zryw
Jutrzenki spowodował spłaszczenie wyniku. Po przerwie kibice mogli przecierać oczy ze zdumienia, bo oba zespoły wyszły na plac gry zupełnie odmienione. Polonia straciła swój cały wigor, a Jutrzenka wręcz przeciwnie. Po niespełna dziesięciu minutach gry podopieczne trenera Jarosława Stawickiego zdołały odrobić straty. Zaczęła się walka o każdy milimetr boiska, bo oba zespoły robiły wszystko, aby rozstrzygnąć losy spotkania na swoją korzyść. Kilka minut przed końcową syreną dwubramkową przewagę miała Polonia, ale ostatnie zdanie należało do przyjezdnych, które zdobyły cztery gole z rzędu, dzięki czemu mogły cieszyć się z końcowej wygranej. Olbrzymia w tym zasługa Karoliny Mokrzkiej, która jako egzekutor godnie zastąpiła Edytę Charzyńską i Martynę Borysławską. Polonia Kępno Jutrzenka Płock 22:24 (13:9) Polonia: Przebierała, Słota Wynnyk 6, Fijałkowska 4, Bielecka 4, Wesołowska 3, Cichoń 3, Oreszczuk 2 oraz Grozdanowska, Gałka, Jerzakowska, Wojtasik, Nowicka Jutrzenka: Dobrowolska Mokrzka 8, Stasiak 6, Krysiak 5, Kwasiborska 2, Rędzińska 2, Pawłowska 1 oraz Jankowska, Dobrowolska, Salamandra, Waszkiewicz Wszystko zgodnie z planem Trzy mecze i trzy zwycięstwa to bilans otwarcia sezonu 2014/2015 piłkarzy ręcznych Wisły w PGNiG Superlidze. Najcenniejsza była trzecia wygrana, bo Azoty nie ukrywają mocarstwowych planów. Już w sobotę, 27 września podopiecznych trenera Manolo
Cadenasa czeka pierwszy w tym sezonie pojedynek w Lidze Mistrzów. Besiktas Stambuł to dla Polaków rywal nieco egzotyczny. Skoro jednak zespół z Turcji wygrał grupę eliminacyjną LM, na pewno nie można go zlekceważyć. Dlatego po dwóch meczach z beniaminkami sztab szkoleniowy Wisły z niecierpliwością czekał na dwa kolejne mecze sobotni z Azotami Puławy w Orlen Arenie i środowy z MMTS-em w Kwidzynie. Puławianie zaczęli całkiem obiecująco. Wprawdzie wynik meczu otworzył Kamil Syprzak, ale niemal natychmiast wyrównał Nikola Prce. Bośniacki olbrzym mocno przez cały mecz mocno dawał się we znaki zarówno płockiej defensywie, jak i obu bramkarzom. Gospodarze dość długo nie mogli złapać właściwego dla siebie rytmu gry. Obrona nie była monolitem, a Marcin Wichary nie miał najlepszego dnia. Podobnie zresztą jak Rodrigo Corrales, który zmienił go już po kwadransie. I zupełnie odwrotnie niż Adam Morawski, który w porannym meczu rezerw z AZS AWF Warszawa przez całą pierwszą połowę dał się pokonać zaledwie trzy razy! Mimo braku wsparcia ze strony golkiperów po kilku minutach w miarę wyrównanej gry Wisła zaczęła jednak budować przewagę, która sięgnęła już nawet pięciu bramek. Puławianie nie dawali za wygraną i zdołali zredukować swoje straty do jednego oczka. Ale końcówka pierwszej połowy należała do Wisły, która zdobyła trzy gole z rzędu i na przerwę schodziła z czterobramkowym prowadzeniem. Drugą połowę Wisła zaczęła dość niemrawo, ale gdy kilkoma udanymi interwencjami popisał się Rodrigo Corrales, nakręcił tym również swoich kolegów. Kibice w końcu dostali to, na co czekali. Z jednej strony sporo emocji w walce z wymagającym rywalem, a z drugiej w pełni zasłużone i przekonujące zwycięstwo. Nie bez znaczenia jest również fakt, że Wisła pokazała się tym razem jako doskonale zbilansowany zespół, w którym niemal każdy zawodnik grający w polu (poza Zbigniewem Kwiatkowskim) przynajmniej raz wpisał się na listę strzelców.
Aż pięciu graczy Miljan Pusica, Valentin Ghionea, Tiago Rocha, Mariusz Jurkiewicz i Ivan Nikcević zdobyło po pięć gol. Tylko jednego mniej zapisał na swoim koncie Dan Emil Racotea. Orlen Wisła Płock Azoty Puławy 38:30 (20:16) Orlen Wisła: Wichary, Corrales Pusica 5, Ghionea 5, Jurkiewicz 5, Syprzak 2, Zeljenović 2, Nikcević 5, Rocha 5, Montoro 3, Racotea 4, Tioumenstev 1, Wiśniewski 1, Daszek, Kwiatkowski Azoty: Bogdanow, Zapora, Raśimas Kus 1, Przybylski, Masłowski 2, Krajewski 6, Savić 4, Prce 8, Sobol 3, Tarabochia 4, Skrabania, Grzelak, Ćwikliński 2 Nafciarze znowu w telewizji Przed nami dopiero trzecia kolejka PGNiG Superligi, a piłkarzy ręcznych Wisły już po raz drugi pokaże Polsat Sport. Mecz z Azotami Puławy zaplanowany został na sobotę, 20 września. Początek o 17.00. Dwa pierwsze mecze sezonu 2014/2015 były dla podopiecznych trenera Manolo Cadenasa jak bułka z masłem. Ani Nielba Wągrowiec, ani tym bardziej Śląsk Wrocław nie zmusiły nafciarzy do jakiegokolwiek wysiłku. Wiele wskazuje na to, że powinno się to udać dopiero puławskim Azotom. Po zakończeniu poprzednich rozgrywek władze klubu z Puław postanowiły dokonać małej rewolucji kadrowej. Nowym trenerem został selekcjoner Bośni i Hercegowiny Dragan Marković. Do czwartej drużyny ubiegłego sezonu dołączyli Sebastian Zapora, Kosta Savić i Nikola Prce. Dla większości kibiców najbardziej
rozpoznawalnymi graczami Azotów pozostają grający na środku rozegrania wychowanek płockiej Wisły Piotr Masłowski oraz lewoskrzydłowy Przemysław Krajewski. Obaj ci gracze mają w swoim sportowym CV występy w pierwszej reprezentacji Polski. Władze Azotów przed sezonem 2014/2015 składały buńczuczne deklaracje walki o najwyższe cele, z awansem do finału playoff włącznie. Na razie jednak puławianie przegrali w Mielcu ze Stalą 33:40 i u siebie z Górnikiem Zabrze 24:25. O ile jednak wyjazd do Mielca kompletnie się Azotom nie udał, to pojedynek z Górnikiem mógł im dawać nadzieję na lepszą przyszłość. Wisła po raz pierwszy w sezonie 2014/2015 prowadzona będzie przez trenera Manolo Cadenasa, który odcierpiał już karę nałożoną na niego przez komisarza ligi za ostatni mecz poprzednich rozgrywek. Płocczanie doskonale poradzili sobie pod wodzą Krzysztofa Kisiela, więc po powrocie głównego trenera tym bardziej powinni górować nad rywalami. Mocniejsze przetarcie na pewno jednak przydałoby się Wiśle, która już w sobotę, 27 września zainauguruje swoje tegoroczne występy w Lidze Mistrzów meczem z Besiktasem Mogaz Ht Stambuł. Mecz Wisła Płock Azoty Puławy będzie również okazją do prezentacji miasta naszych sobotnich rywali. Specjalne stoisko promocyjne przygotowane zostanie przez Łukasza Kołodzieja z Urzędu Miasta Puławy oraz Piotra Góreckiego z Puławskiego Parku Naukowo-Technologicznego. Wśród kibiców z Puław, którzy wybierają się na mecz, będzie między innymi wiceprezydent tego miasta Ewa Wójcik. Stoisko promocyjne naszego miasta przygotowuje, podobnie jak na mecz z Nielbą Wągrowiec, współracująca z Wisłą Płocka Lokalna Organizacja Turystyczna. Zadba ona również o atrakcje dla najmłodszych.
Mamy dla Was bilety Verva Street Racing Już w sobotę, 20 września na Stadionie Narodowym w Warszawie będzie można podziwiać największe motoryzacyjne show w naszym kraju w sezonie 2014. Redakcja Dziennika Płockiego ma dla swoich Czytelników dwa bilety na tę imprezę. Verva Street Racing odbędzie się już po raz piąty. Nigdy jednak impreza ta nie była aż tak spektakularna, jak zapowiada się tym razem. Już sama nazwa Dakar na Narodowym wskazuje, że szczęśliwcy, którym uda się zasiąść na trybunach największego w naszym kraju obiektu sportowego, będą świadkami niezwykłego widowiska. Wśród niezliczonych atrakcji tegorocznej edycji Verva Street Racing znalazło się również miejsce dla uczestników zlotu Mercedesem po Wiśle. I z tym właśnie wiąże się nasze konkursowe pytanie, na które bez problemu odpowie każdy, kto czytał naszą czwartkową informację o tej imprezie. W której części Verva Street Racing zaprezentowane zostaną 22 klasyczne i zabytkowe mercedesy uczestniczące w zlocie Mercedesem po Wiśle? Osoba, która jako pierwsza dodzwoni się pod numer 697 727 637 i udzieli prawidłowej odpowiedzi na to pytanie, otrzyma od nas nagrodę dwa bilety na Verva Street Racing.