Związek Harcerstwa Polskiego Chorągiew Lubelska Komisja Historyczna Krąg Instruktorów i Seniorów im. A. Kamińskiego w Lublinie Hm. Stanisława Witkowska Druhna Antoszka Wspomnienie o hm. Antoninie Łopatyńskiej Zeszyt Nr 12 styczeń 2005 Wstęp 21 Września 2004 r. w Lublinie, przy ul. Lubartowskiej 6 została odsłonięta tablica poświecona pamięci lubelskich działaczy Rady Głównej Opiekuńczej, którzy w latach 1940-1944 nieśli pomoc ofiarom wojny i okupacji, ludziom potrzebującym, wypędzonym i prześla- 1
dowanym, więźniom Majdanka i Zamku Lubelskiego, a także obozów przejściowych przy ul. Krochmalnej. Towarzystwu Opieki nad Majdankiem, Zarządowi Wojewódzkiemu PCK oraz Dyrekcji Muzeum Majdanka należy wyrazić słowa uznania i podziękowania za ten czyn upamiętniający ludzi, których zmagania o utrzymanie przy zdrowiu i życiu dzieci i dorosłych, potrzebujących pomocy były formą walki z okupantem, nie mniej ważną od walki zbrojnej. A jeśli dodam, że ogromna większość działających w lubelskiej RGO (w placówkach prawie 90 %) to harcerki działalność ta nabiera głębokiego, nietypowego wymiaru. Żyją już tylko jednostki z tamtych szeregów, ale jest jeszcze w ich posiadaniu (lub ich rodzin) materiał, który może ukazać złożoność sytuacji i zagrożenia, jakie istniały oraz ludzi z tamtych lat narażających życie własne i swoich bliskich, by ratować innych. W tym numerze zeszytu historycznego Kręgu Instruktorów i Seniorów ZHP Lubelskiej Chorągwi przedstawiam sylwetkę hm. Antoniny Łopatyńskiej, która może być symbolem i przykładem ofiarnej służby na rzecz potrzebujących pomocy. Przez całą okupację ratowała ich we współpracy m.in. z hm. Różą Błeszyńską, Hanną Bulewską, Małgorzatą Szewczykówną, Anną Krzymowską, hm. dr Zofią Wojciechowską i hm. dr Jozefa Wąsowską. Hm. Antonina Łopatyńska w latach 1940 1944 w RGO była kierowniczką referatu opieki nad dzieckiem i referatu żywienia, zmagała się z trudnościami, prowadziła codzienną walkę z okupantem o możliwość prowadzenia polskiej akcji opiekuńczej i tworzenia odpowiednich placówek, o przydziały żywności i niezbędnych materiałów. Z ogromnym poświęceniem realizowała zadania wyznaczone przez Jej konspiracyjne władze Związku Harcerstwa Polskiego skupiając wokół siebie, w służbie dla innych, nie tylko instruktorki, ale całe rzesze młodych dziewcząt harcerek. Byłam jedną z nich. Wiedza o tamtych osobach i ich służbach jest uboga w naszym społeczeństwie, a szczególnie wśród młodzieży. Niech ten kolejny materiał dokumentujący realia współczesnej historii będzie impulsem do pełniejszego opracowania. Hm. Stanisława Witkowska 2
Hm. Antonina Łopatyńska z d. Pomorska ( 1909 1977) Hm. Antonina Łopatyńska Minęło już ponad ćwierć wieku od odejścia hm. Antoniny Łopatyńskiej na wieczną wartę, a pamięć o niej wciąż jest żywa wśród tych, którzy ją znali i z nią współpracowali oraz tych, którym niosła pomoc i ratowała życie. Druhna Antoszka, bo tak powszechnie była nazywana, pozostaje w moich wspomnieniach, jako osoba o niezwykłej osobowości, wyjątkowych zdolnościach organizatorskich i wielkiej wrażliwości na sprawy ludzkie. Urodziła się 23 stycznia 1909 r. w Motyczu k. Lublina w rodzinie Michała i Marianny (z d. Misztal) Pomorskich, ale już od najmłodszych lat mieszkała w Lublinie. Tu ukończyła szkolę powszechną, a potem Gimnazjum Matematyczno-Przyrodnicze Władysława Kunickiego, które mieściło się przy ul. Narutowicza 35 oraz studia uniwersyteckie historię na wydziale humanistycznym KUL. W 1936 r. uzyskała absolutorium. Od najmłodszych lat uczestniczyła w ruchu harcerskim. W szkole powszechnej znalazła się w zastępie Wilczków, jak początkowo nazywano organizację późniejszych zuchów. Potem była już harcerką pełniąc funkcję zastępowej, a w gimnazjum drużynowej. Odbyła odpowiednie szkolenia, w tym instruktorskie zdobywała kolejne stopnie. Jej dar zjednywania sobie młodzieży spowodował liczny napływ dziewcząt do drużyny, która stała się ważnym ogniwem wychowawczym w szkole. Podkreślał to dyrektor i właściciel szkoły Władysław Kunicki oraz całe grono nauczycielskie. 3
W czasie studiów uniwersyteckich zorganizowała krąg starszoharcerski młodzieży akademickiej kultywowała i szerzyła ideę polskiego skautingu. Każde wakacje spędzała na obozach i kursach początkowo, jako uczestniczka, a później funkcyjna i instruktorka oraz komendantka. Na zdjęciu: z lewej strony hm Róża Błeszyńska komendantka Lub. Chorągwi, z prawej wtedy phm. Antonina Łopatyńska. Umiejętności dh Antoszki, jako wychowawcy, organizatora i przywódcy były doceniane w Lubelskiej Chorągwi Harcerek. Współpracowała m.in. z hm. hm. Różą Błeszyńską, Danutą Magierską i Marią Walciszewską. W grudniu 1936 r. została mianowana podharcmistrzynią, a w czerwcu 1939 r. harcmistrzynią. 4
Przed wojną z ramienia ZHP została skierowana do pracyz młodzieżą tzw. trudną i pozostającą bez pracy z uwagi na szalejące w kraju bezrobocie. W Lublinie dla tej młodzieży zorganizowano świetlice m.in. za Cukrownią przy ul. Piekarskiej 14, na Bronowicach, na Lubartowskiej i na Wieniawie. Dh. Antoszka pracowała w świetlicy za Cukrownią przez 3 lata, do 1938 r., a w roku szk. 1935/1936 i na Wieniawie. Wszędzie umiała sobie podporządkować młodzież, nadać odpowiedni kierunek wychowawczy, spowodować, by życie młodych ludzi nabierało sensu i odpowiednich wartości. W grudniu 1935 r. wyszła za mąż za harcerza Jerzego Łopatyńskiego. Ich małżeństwo było przykładnym związkiem ludzi połączonych nie tylko głębokim uczuciem, ale i wspólnymi ideałami. Wspólne były ich cele i wspólna praca z młodzieżą praca dla innych. Umieli łączyć i godzić obowiązki rodzinne z działalnością społeczną, a dh. Antoszka nie umiała spokojnie siedzieć w domu wobec piętrzących się problemów ogólnych, w tym wychowawczych. W roku szkolnym 1938/1939 z ogromnym zaangażowaniem uczestniczyła w realizacji zadań nakreślonych programem Pogotowia Harcerek na wypadek wybuchu wojny. W dniach 30.X 1.XI.1938 r. brała udział w kursie instruktorek, zorganizowanym przez Główną Kwaterę w Lublinie dla usprawnienia organizacyjnego działalności harcerskiej. Podobne konferencje, bardziej ukierunkowane, odbywały się coraz częściej. W marcu i kwietniu 1939 r. Chorągwie otrzymywały już konkretne wytyczne do pracy na wypadek wybuchu wojny. Uwzględnione były w nich następujące kierunki: opieka nad dzieckiem, opieka nad żołnierzem, służba sanitarna, służba wojskowa w łączności i służba kulturalno-oświatowa. Na jednym z zebrań starszyzny Chorągwi hm. Maria Walciszewska rozdzieliła zadania pomiędzy 5
instruktorki. Hm Antonina Łopatyńska otrzymała opiekę nad dzieckiem we współpracy z hm. Anną Krzymowską i phm. Janiną Łotocką. Od połowy sierpnia 1939 r. czynny był w Lublinie, przy ul. Zielonej punkt Pogotowia Harcerek zorganizowany i prowadzony m.in. przez hm. hm. Marię Świtalską komendantkę Pogotowia, Różę Błeszyńską komendantkę Chorągwi, Marię Walciszewską i Antoninę Łopatyńską. Instruktorki dyżurowały przez całą dobę przydzielając dziewczęta gońców, telefonistki oraz zastępy, a nawet drużyny m.in. do kopania rowów przeciwlotniczych i innych prac pomocniczych. Pod koniec sierpnia hm. Antoszka wspólnie z hm. Gosią Szewczykówną zorganizowała i prowadziła na dworcu kolejowym punkt przygotowujący gorące posiłki dla jadących na front żołnierzy. Transporty wojskowe były liczne w ciągu dnia i nocy. Dyżury instruktorek i harcerek obsługujących dożywianie były całodobowe i trwały ponad dwa tygodnie. We wrześniu uruchomiono też inną placówkę niesienia pomocy żołnierzom dla uchronienia ich przed niewolą poprzez dostarczenie cywilnych ubrań, bielizny, przefarbowywania mundurów itp. I tu intensywnie przez całą dobę pracowały: Antonina Łopatyńska, Maria Walciszewska, Maria Świtalska, Róża Błeszyńska, Hanna Bulewska i zmieniające się zastępy dziewcząt. Punkt mieścił się przy ul. 3-go Maja 20. Po klęsce wrześniowej harcerki nie zaprzestały działalności. Warunki okupacyjne dyktowały nowe zadania, w tym jawne i konspiracyjne, cywilne i wojskowe. Już pod koniec września do naszego miasta i na teren Lubelszczyzny zaczęli napływać uchodźcy, a potem i wysiedleni Polacy z Poznańskiego i Pomorza. Harcerki zorganizowały wtedy świetlice przy punktach wysiedleńczych prowadzonych przez PCK. Świetlice były przeznaczone dla dzieci, choć bardzo często w zajęciach uczestniczyli i dorośli. Zajęcia trwały 2 4 godziny dziennie, miały charakter rozrywkowy i kształcący poprzez m.in. czytanie książek, pogadanki i śpiewanie (często patriotycnych) piosenek. Szczególnym przeżyciem były pierwsze Święta Bożego Narodzenia w okresie okupacji i pierwsza Pomoc Zimowa, przekształcona w Polską Pomoc, która rozpoczęła planową i systematyczną opiekę nad dziećmi. Dh Antoszka - kierująca całością działań, we współpracy z hm. Anną Krzymowska i phm. Janiną Łotocką werbowała harcerki, które z wielkim zaangażowaniem podejmowały nowe służby. Swoje umiejętności organizatorskie, komunikatywność i doświadczenia z okresu przedwojennej pracy z młodzieżą wykorzystywała z wielkim poświęceniem, zaangażowaniem i właściwą sobie energią. Świetlice funkcjonowały w kilku punktach miasta, m.in. w lokalu prywatnej szkoły p. Łotockiego przy ul. Krak. Przedm. 55, przy ul. Zamojskiej i ul. Kochanowskiego 1. Świetlice stopniowo zostawały przekształcone w tzw. ochronki, które obejmowały dzieci w wieku od 4 lat do 14 (a nawet starsze i młodsze, gdy zachodziła potrzeba). Do lipca 1940 r. oficjalny nadzór nad ochronkami z ramienia Polskiej Pomocy sprawowała Władysława Budzyńska. Dnia 25 lipca tegoż roku kierownictwo referatu opieki na d dzieckiem w Polskiej Pomocy zostało powierzone hm. Antonnie Łopatyńskiej określając Jej stanowisko, jako inspektorki ochronek. Z dniem 1 stycznia 1941 r. ochronki przejęła Rada Główna Opiekuńcza (RGO). Od 31 stycznia 1941 r. do końca okupacji istniało w Lublinie 7 takich placówek. Były to: nr 1 przy ul. Narutowicza 8 w lokalu ss. Urszulanek kier. hm. Anna Krzymowska. nr 2 przy ul. Podwale 15 w lokalu ss. Kanoniczek kier. Katarzyna Tatara. 6
nr 3 przy ul. Kochanowskiego 1 (w przedwojennym przedszkolu) kier. hm. Aleksandra Jankowska (3 m-ce), po niej phm. Lucyna Górska. nr 4 przy ul. Sierocej 11. nr 5 przy ul. Krak. Przedm. 30 kier. Władysława Budzyńska. nr 6 przy ul. Drobnej 3 kier. Anna Sioma. nr 7 przy ul. Leśnej 13 kier. Janina Sieńkowska a po niej Joanna Szewcow. Liczba dzieci w grudniu 1941 r. wynosiła 1033, a w 1943 1203. Wychowawczynie w 90 % harcerki - początkowo nie otrzymywały żadnego wynagrodzenia, potem niewielkie, symboliczne pensje (w 1943 r. 135 zł miesięcznie, gdy rynkowa cena np. masła wynosiła w tym czasie 165 zł za kilogram). Organizacja ochronek, jak pisała w swoich wspomnieniach dh. Antoszka, spoczywała wyłącznie na barkach harcerek i była przez nie wykonywana. Wykorzystywano też cały, dawny sprzęt Komendy Chorągwi. Hm Łopatyńska, jako kierownik referatu opieki nad dzieckiem i referatu żywienia RGO przez całą okupację, pokonywała wiele trudności i przeciwieństw. Pracę w swych działach nazywała ciągłą walką o wszystko. Władze niemieckie utrudniały rozwój polskiej akcji opiekuńczej i tworzenie nowych placówek, ograniczały też a nawet chciały całkowicie zlikwidować przydziały żywności. Do tego nie doszło w ogromnej mierze dzięki zdecydowanej postawie hm. Antoszki, jej umiejętnościom przekonywania i uporowi w działaniu. W stosunku do nas, wychowawczyń, była wymagająca, a jednocześnie serdeczna, opiekowała się i harcerkami i dziećmi wymagającymi pomocy. Jej troska i czujność wynikały m.in. z tego, że znała złożone służby dziewcząt zatrudnionych w placówkach i w biurze RGO. Ona wiedziała, że większość z nich pełni służby cywilne i wojskowe i, że niektóre ochroni (np. nr 1 i 3) są bazą i oparciem dla wielu harcerskich poczynań konspiracyjnych. Dh. Antoszka często uprzedzała nas o kontrolach, czy niemieckich rewizjach. W tych, w których uczestniczyła z ramienia RGO, odwracała uwagę Niemców od rzeczy budzących ich podejrzliwość, czy większe zainteresowanie sprawami mogącymi stanowić dla nich zagrożenie. A zaznaczyć tu należy, że w niektórych placówkach ukrywano nawet osoby pochodzenia żydowskiego. W zeszycie historycznym nr 1 naszego Kręgu pt. Był taki zastęp przedstawiłam działalność harcerek na przykładzie Ochronki nr 3. Nie we wszystkich kształtowała się ona w taki sposób. Zależało to m.in. od inwencji kierownictwa i zaangażowania personelu, istniejących warunków i potrzeb. Szkoda, że brak pełnych opracowań dotyczących wielokierunkowej pracy personelu Ochronki nr 1 pod kierownictwem hm. Anny Krzymowskiej, która podejmowała wiele inicjatyw służących doskonaleniu funkcjonowania placówek opiekuńczych w mieście i podnoszenia kwalifikacji wychowawczyń. Dh. Antoszka popierała wszystkie inicjatywy, organizowała dokształcanie personelu, dbała o zdrowie dzieci i harcerek, pomagała w stworzeniu ciepła rodzinnego ochronkach, utrzymywaniu tradycji świątecznych, organizowaniu przedstawień jasełkowych i innych, nawet o charakterze patriotycznym. Ochronki były małymi oazami polskości w okupowanym Lublinie było w nich przytulnie i nawet radośnie, mimo panującej ciasnoty lokalowej i ubóstwu pomocy naukowych i rozrywkowych. Hm. Antonina Łopatyńska umiała pracować z ludźmi, kierować zespołami Pracowników gromadzić wokół siebie życzliwych i oddanych przyjaciół. Miała oparcie w gronie instruktor- 7
skim współpracując m.in. z hm. hm. Danutą Magierską, Różą Błeszyńską, Hanną Bulewską i Małgorzatą Szewczykówną. Wiedziała też, że zawsze może liczyć na swoje kierowniczki i wychowawczynie oraz najbliższych pracowników. Na zdjęciu: Antonina Łopatyńska z kierowniczkami ochronek. Na dole od lewej siedzą: Władysława Budzyńska, trzecia Anna Siomowa, pierwsza od prawej Lucyna Górska. W drugim rzędzie od lewej: hm Hanna Bulewska, trzeci (w środku) dyr. Biura RGO Marian Słowiński, obok niego (druga od strony prawej) hm Antoszka. U góry, od strony prawej: hm Anna Krzymowska, Katrzyna Tatara i Janina Sieńkowska z d. Krzymowska. Hm Antonina Łopatyńska pomagała dziewczętom zatrudnionym w placówkach opiekuńczo-wychowawczych w podnoszeniu ich kwalifikacji ogólnych i zawodowych m.in. poprzez samokształcenie i udział w tajnym nauczaniu. Temu celowi służył też kurs zorganizowany z inicjatywy hm. Anny Krzymowskiej dla wychowawczyń opiekujących się dziećmi przedszkolnymi oraz dziećmi w wieku szkolnym młodszymi i starszymi. Do współpracy na tym odcinku włączyły się też instruktorki spoza grupy ochronkowej. Zajęcia w ramach zebrań w poszczególnych sekcjach zacieśniły współpracę placówek i więzi harcerskie. Poza zagadnieniami psychologiczno-pedagogicznymi i artystycznymi organizowano akademie rocznicowe, wieczory towarzyskie, ogniska harcerskie, wspólny opłatek, święcone itp. Spotkania te krzepiły ducha, mobilizowały do pracy i pokonywania trudności. Ważna też była świadomość, że jesteśmy razem, tworzymy dużą gromadę, że jesteśmy pod czujnym okiem swoich komendantek i instruktorek. Żyjące wśród licznej rzeszy pracowników RGO harcerki uczestniczyły w każdej akcji organizowanej przez tę instytucję. Poza ochronkami, w których w 1943 r. było 1283 dzieci, i punktami dożywiania, z których korzystało ok. 1500 dzieci, uczestniczyły w akcji pomocy dzieciom Zamojszczyzny. Harcerki z Biłgoraja niosły pomoc umieszczonym w obozie w Zwierzyńcu systematycznie dowożąc żywność i wykupując lub wykradając uwięzione dzieci. 8
Hm. Antonina Łopatyńska kierując referatem opieki nad dzieckiem Rady Głównej Opiekuńczej, na własną rękę dwukrotnie delegowała w Zamojskie dwie harcerki Janinę Łotocką i Janinę Guzowską w celu ratowania dzieci. Udało się im wyciągnąć z dopalających się domów i komórek, z dołów ziemnych ukryte, wystraszone i wygłodzone maleństwa w wieku od 4 do 9 lat i z narażeniem własnego życia przewieźć je do Lublina. Zostały umieszczone początkowo w ochronce nr 6 przy ul. Drobnej, a potem przekazane rodzinom zastępczym. W lipcu 1942 r. referat opieki nad dzieckiem RGO na wniosek dh. Antoszki powołał do życia nową placówkę Pogotowie Opiekuńcze przeznaczone dla ratowania dzieci ulicy i poszkodowanych przez wojnę. Lokal Pogotowia mieścił się początkowo przy ul. Bernardyńskiej (Dąbrowskiego), a potem przy ul. Lubartowskiej 2. Kierownikiem został Saturnin Biński, b. Senator, a po nim Natalia Ryss, Zajączkowska i Ewelina Blaszyńska. Wszyscy oni, jak i cały personel, starali się stworzyć dzieciom atmosferę pogodnego dzieciństwa, wolną od świadomości zagrożenia okropnościami wojny. Mimo ogromnych kłopotów w zaopatrzeniu w żywność dzieci nie cierpiały z głodu. Założone wtedy Pogotowie Opiekuńcze funkcjonuje do dziś. Zdjęcie z 1974 r. - przedstawia dh Antoszkę z mężem na spotkaniu z wychowankami Pogotowia. Referat prowadzony przez hm. Antoninę Łopatyńską w RGO poza opieką nad dzieckiem obejmował, nierozerwalnie z tym związaną, sprawę wyżywienia wyżywienia nie tylko dzieci, ale i dorosłych wymagających pomocy (łącznie ok. 3 tys. osób). A praca w dziale żywienia była walką o wszystko (jak mówiła dh. Antoszka). W tych krótkich wspomnieniach o kierowniczej roli Antoniny Łopatyńskiej w RGO, Jej pracy i współpracujących z nią harcerek koniecznym jest podkreślenie pomocy więźniom 9
Majdanka, która była prowadzona równocześnie z powstaniem tego obozu przez rodziny więzionych, osoby prywatne i różne organizacje oficjalne i podziemne. Rada Główna Opiekuńcza (RGO) z uwagi na utrudnienia Niemców - sprawą tą mogła się zająć od marca 1943 r. i to w bardzo skromnych rozmiarach. Raz w tygodniu można było dostarczyć chleb i pewne suche produkty. Dopiero od października 1943 r., po długich staraniach u władz okupacyjnych, RGO - wykorzystując wizytację przedstawicieli Międzynarodowego Czerwonego Krzyża uzyskała zezwolenie na dożywianie chorych więźniów, początkowo dwa razy w tygodniu, później częściej. Akcja dożywiania, której prowadzenie zlecono Antoninie Łopatyńskiej kontynuowana była siłami dotychczas zatrudnionych pracowników bez ograniczenia dotychczasowych zadań. Wymagało to ogromnego wysiłku i poświęcenia. Zasadniczym przygotowywanym posiłkiem były treściwe zupy, ale posyłano też posiłki suche. Zupy były przygotowywane w następujących punktach: - kuchnia ludowa nr 1 (ul. Zielona) 300 400 litrów - kuchnia ludowa nr 2 (ul. Kołłątaja) 300 500 litrów - kuchnia ludowa nr 3 (ul. Narutowicza) 300 400 litrów - kuchnia urzędnicza ul. Grodzka 18 300 400 litrów - punkt dożywiania nr 1 300 litrów - punkt dożywiania nr 2 (ul. Lubartowska) - 300 400 litrów - ochronka nr 1 (ul. Narutowicza 8) 150 200 litrów - ochronka nr 5 (ul. Krak. Przedm. 50) 200 litrów oraz świeże mleko dla chorych. W miarę rozszerzania akcji i inne zakłady przygotowywały posiłki. Poza zupami, odpowiednio wzbogaconymi pożywnymi składnikami, wysyłano chleb, czosnek, cebulę, marmoladę i niejednokrotnie specjalnie przygotowane kanapki. Posiłki segregowano na poszczególne pola obozowe i mimo wyznaczonego przez Niemców limitu posiłków, niejednokrotnie przekazywano je w większych ilościach. Zdobywanie produktów na prowadzoną działalność nie było rzeczą łatwą. Nie było dodatkowych przydziałów okupanta na wciąż rozszerzaną działalność. Trzeba tu podkreślić pomoc i ofiarność lubelskiego społeczeństwa. Harcerki docierały m.in. do producentów żywności. Jako pracownice RGO chodziły po wsiach, by niejednokrotnie wrócić (nawet furmanką) z cennymi produktami od ofiarnych rolników. Rada Główna Opiekuńcza i jej pracownicy borykali się z wieloma trudnościami m.in. technicznymi, związanymi np. z brakiem odpowiednich kotłów do gotowania tak dużych ilości zupy oraz odpowiedniego transportu. Co drugi dzień, a potem codziennie (oprócz sobót i niedziel) platformy i wozy zwoziły posiłki na godz. 10 na punkt zborny pod biuro RGO przy ul. Lubartowskiej i stąd o godz. 11 transport, złożony z kilkunastu wozów wyruszał na Majdanek pod opieką dwóch pracowników, najczęściej Janiny Suchodolskiej, która była jednocześnie tłumaczem i Hanny Huskowej. Środków transportu dostarczał PCK, przedsiębiorstwo przewozowe Kempisty, Straż Pożarna i inni. Akcja ta miała charakter ciągły i była prowadzona pod czujnym okiem hm. Antoniny Łopatyńskiej i współpracujących z nią instruktorek: Róży Błeszyńskiej, Hanny Bulewskiej i Małgorzaty Szewczyk. Wspominając tę działalność nie sposób podkreślić urządzonej w grudniu 1943 r. wigilii dla więźniów Majdanka i przygotowanych paczek świątecznych. Na teren obozu wjechało 15 beczek barszczu z fasolką i grzybkami (po 200 litrów każda), kluski z makiem i kompot z 10
suszonych owoców 3500 paczek, a w każdej z nich 1 kg pszennego chleba, ½ kg bułki pszennej słodkiej, 10 dkg marmolady, 10 dkg cukru, 5 dkg cukierków, 1 wafel i opłatek. Każde pole obozowe otrzymało także małą choinkę artystycznie ozdobioną przez poszczególne ochronki, które rywalizowały ze sobą o najpiękniejszy jej wystrój. Więźniowie w przysyłanych listach i grypsach ze wzruszeniem pisali o tej Wigilii i swoich przeżyciach w tamte święta. Nie sposób podkreślić tu ogromnego zapału, wkładu pracy i ofiarności pracowników biura RGO, ochronek i punktów żywienia biorących udział w tej akcji. Wśród wyróżniających się wymieniano m.in. Kazimierza Borkowskiego, Weronikę Ryssakową, Antoninę Grygową, Jerzego Łopatyńskiego i wielu, wielu innych, w tym ofiarodawców, którzy odpowiadali na każdy apel Polskiego Komitetu Opiekuńczego i RGO przekazując pieniądze, dary w naturze i deklaracje społecznej pracy. Ważnym wydarzeniem było w lecie 1943 r. wydobycie pewnej liczby więźniów z Majdanka pochodzących z pacyfikacji Zamojszczyzny. Przewieziono ich na punkt obozu przy ul. Betonowej 1. Tu zostali nakarmieni i przebadani, a chorzy umieszczeni w szpitalu. Czynności te robione były w pośpiechu z obawy, by Niemcy nie rozmyślili się i nie cofnęli decyzji o uwolnieniu. Harcerki pomagały i w tej akcji z naszej Ochronki przy ul. Kochanowskiego byłyśmy we trzy. Wspominając hm. Antoninę Łopatyńską, której praca w okresie okupacji nierozerwalnie wiąże się z działalnością lubelskiej RGO, nie sposób nie wymienić Tadeusza Dąbrowskiego prezesa Miejskiego i Powiatowego Komitetu Opiekuńczego, który pracując bezinteresownie mobilizował społeczeństwo Lublina i Lubelszczyzny do świadczeń na rzecz RGO i ludzi wymagających pomocy. Swoim przykładem ofiarności i poświęcenia poszerzał grono aktywnych społeczników. Druhnę Antoszkę obdarzał wielkim zaufaniem, cenił Jej talent organizatorski i umiejętności kierowania dużymi zespołami ludzi. Wiedział, podobnie jak inni, że na hm. Antoninie Łopatyńskiej zawsze można polegać. Ale nie każdy wiedział, jak niebezpieczne były Jej wędrówki do starostwa po przydziały, a potem zatajanie dużych ilości zasobów produktów przed Niemcami, wezwania do Arbeitsamtu i do gestapo Pod zegarem w sprawach służbowych. A trzeba tu podkreślić, że na początku okupacji, w latach 1940-1942, Antoszka była też kurierką w służbach wojskowych ZWZ i WSK AK, że jeździła do północnych miast Lubelszczyzny m.in. do Radzynia i Białej Podlaskiej, a po tragicznej śmierci hm. Marii Walciszewskiej do Przemyśla, wożąc matce Marylki subwencje przekazywane jej od władz podziemnego Państwa Polskiego. Później decyzją władz wojskowych zostały oddzielone kierownicze służby cywilne od kierowniczych służb wojskowych ze względu na bezpieczeństwo i rozszerzający się zakres obowiązków. Z dniem 1 stycznia 1945 r. RGO zostało przemianowane na Centralny Komitet Opieki Społecznej (CKOS). Nastąpiło to po całkowitej i kompletnej analizie i ocenie pracy Rady Głównej Opiekuńczej, przeprowadzonej przez resort pracy, opieki społecznej i zdrowia PKWN. Antonina Łopatyńska otrzymała od kierownika tego resortu Bolesława Drobnera propozycję pracy w tym ministerstwie i zajęcia się organizowaniem zakładów opieki społecznej na terenach wyzwolonych, a potem na terenie całego kraju. Odmówiła uzasadniając swoją decyzję pogarszającym się stanem zdrowia. Pozostała na swoim stanowisku w PKOS-ie, skąd odeszła 31 marca 1947 r. na własną prośbę. 11
Nie odeszła z pracy w Komendzie Chorągwi ZHP. Umiłowała idee polskiego skautingu i była im wierna do końca życia. Była jedną z tych instruktorek, które próbowały przeciwstawić się wprowadzanym po 1945 roku negatywnym zmianom w naszej Organizacji. W 1947 i 1948 r. w czasie wakacji prowadziła kolonie harcerskie w Rabce i w Smołdzinie k. Słupska dla dzieci w wieku od 7 do 15 lat. Byłam wychowawczynią w Smołdzinie. O tej kolonii szersza informacja jest uwzględniona w zeszycie historycznym nr 10 Kręgu Instruktorów i Seniorów ZHP poświęconym harcerskiej służbie hufcowej po wojnie. Hm. Antonina Łopatyńska nasza Antoszka odeszła na wieczną wartę w czerwcu 1977 r. Miała 68 lat. Żegnała ją Danuta Magierska. W imieniu całej społeczności harcerskiej powiedziała m.in. Nie było dla Ciebie przeszkód, przełamywałaś je odważnie, z niezwykłym talentem organizacyjnym, z upartą wiarą w słuszność sprawy. Po brzegi wypełniłaś dni Swego życia pracą i służbą człowiekowi. Plonem Twego życia są uratowani od śmierci ludzie dorośli, uratowane i otoczone czułą opieką dzieci... Pamięć o tym żyć będzie. Została pochowana cmentarzu komunalnym przy ul. Unickiej. Dotychczas wydano: Zeszyt nr 1. Był taki zastęp sierpień 2001 Stanisława Witkowska hm. Zeszyt nr 2. Wspomnienia o harcerkach z tamtych lat 1939-1944 - sierpień 2003 Stanisława Witkowska hm. Zeszyt nr 3. Wspomnienie o druhnie Danucie Magierskiej w dwudziestą rocznicę śmierci marzec 2004, Alicja Morawiecka hm. Zeszyt nr 4. Druhna Danuta Magierska wzór szlachetnego człowieka kwiecień 2004 Władysław Froch hm. Zeszyt nr 5. Komendantki Lubelskiej Chorągwi Harcerek z okresu okupacji niemieckiej 1939 1944 hm. Maria Walciszewska, hm. Maria Świtalska cz. I - maj 2004, Stanisława Witkowska hm. Zeszyt nr 6. Lubelska harcerka w Powstaniu Warszawskim. Wspomnienia o kpt. phm. Janinie Łotockiej w 60. rocznicę Powstania Warszawskiego sierpień 2004 Stanisława Witkowska hm. Zeszyt nr 7. Komendantki Lubelskiej Chorągwi Harcerek cz. II sierpień 2004 Stanisława Witkowska hm. Zeszyt nr 8. Płk Emil Czapliński Harcerz Rzeczypospolitej Działacz Harcerski - sierpień 2004, Stanisław Dąbrowski hm. Zeszyt nr 9. Druhna Maryla. Ostania komendantka konspiracyjnej Lubelskiej Komendy Chorągwi Harcerek - wrzesień 2004 Stanisława Ziemnicka Zeszyt nr 10. Powojenna służba harcerki - relacja hufcowej - październik 2004 Stanisława Witkowska hm. Zeszyt nr 11. Moja droga do harcerstwa listopad 2004 Cezary Siedlecki hm. Redakcja: Stanisław Tryczyński hm. Adiustacja i korekta: Stanisław Jan Dąbrowski hm. 12