OBECNY POLSKI RZĄD WCIĄŻ TYM TUPOLEWEM LECI Ziut, 16.07.2016 01:07 Czy Duda powinien ujawnić aneks do raportu z likwidacji WSI? / Warto się nad tym zastanowić >> http://zonacezara.blogspot.ca/2015/06/01.html Leszek Szymowski - "Zamach w Smoleńsku" CZĘŚĆ III Anatomia zbrodni / Rozdział 12 Przecięta pajęczyna 10 kwietnia 2010 roku wczesnym rankiem, dysponent tej zabójczej wiedzy - prezydent Lech Kaczyński - wsiadł do tupolewa lecącego do Smoleńska. Na pokład samolotu wsiedli również jego najbliżsi doradcy, którzy znali dużą część zasobów przejętych po WSI, znali treść aneksu i zabierali głos w sprawie jego publikacji: Władysław Stasiak, Aleksander Szczygło, Mariusz Handzlik. Na pokładzie znalazł się również Zbigniew Wassermann - jeden z autorów reformy wojskowych służb specjalnych i gorący zwolennik likwidacji WSI.(...) Joachim Brudziński: Nie wiem, co robił pan Komorowski i jego ekipa w Pałacu Prezydenckim, bo tam nie byłem. Jednak z informacji, które do nas docierały, wynika, że w pierwszej kolejności przejęli akta Komisji Weryfikacyjnej WSI. Informacja z kręgów PO mówi, że pierwszą czynnością Bronisława Komorowskiego, który 10 kwietnia stał się Pełniącym Obowiązki Prezydenta RP i wszedł do Kancelarii Prezydenta - była właśnie lektura aneksu do raportu z weryfikacji WSI. Do tej lektury Komorowski zapalił się tak bardzo, że nie zauważył, że nie ma oficjalnego aktu zgonu Lecha Kaczyńskiego, a dopóki tego aktu zgonu nie było - nie miał prawa zajmować gabinetu prezydenta i przejmować jego obowiązków" Fragment, str. 198: Rozdział 12 "Przecięta pajęczyna" - cytat: W styczniu 2007 roku pierwsza wersja raportu została opatrzona klauzulą ściśle tajne i przesłana do Kancelarii Prezydenta. Lech Kaczyński i weryfikatorzy popełnili katastrofalny błąd: podali do publicznej wiadomości, że w raporcie figuruje 130 nazwisk czynnych agentów WSI, którzy swoją współpracę wykorzystywali w celach innych niż bezpieczeństwo państwa. Nie podali jednak o kogo chodzi. ten błąd miał się wkrótce zemścić i to surowo. (...) strona 1 / 6
Był 16 lutego 2007 roku. W Kancelarii Prezydenta odbyła się uroczysta konferencja prasowa. Lech Kaczyński i siedzący obok Antoni Macierewicz oglosili, że oto Prezydent RP podjął decyzję z prac Komisji Weryfikacyjnej WSI. Punktualnie o godzinie 12.00 raport znalazł się na stronie internetowej Kancelarii Prezydenta. I wywołał burzę. (...) W 16 załączniku do raportu, Antoni Macierewicz ujawnił agentów WSI uplasowanych w mediach i w strukturach państwowych, którzy współpracę z WSI wykorzystywali do celów innych niż bezpieczeństwo państwa. (...) Wiadomo jednak, że z pewnością część nazwisk została przed upublicznieniem raportu usunięta z przyczyn znanych jedynie najbliższym współpracownikom prezydenta. To oznaczało, że dokumenty dotyczące tych ludzi można było w każdej chwili opublikować. Decyzję o tym musiałby podjąć urzędujący prezydent. Wystarczył jeden jego podpis (...) Kilka miesięcy później, Antoni Macierewicz znów w trybie ściśle tajnym przesłał do Kancelarii Prezydenta aneks do raportu z weryfikacji WSI - czyli drugą część dokumentu - od początku sugerował, aby jak najszybciej ujawnić jego treść opinii publicznej. Jednak Lech Kaczyński wciąż odwlekał tą decyzję. (...) Nie było jednak tajemnicą, że w aneksie do raportu Macierewicza znalazły się informacje ujawniające kolejnych agentów WSI, a także niejasne powiązania z politykami SLD i Platformy Obywatelskiej - zwłaszcza z Bronisławem Komorowskim. Sam Komorowski postanowił dowiedzieć się, co znaleźli likwidatorzy WSI i czy może mu to zaszkodzić w przyszłej działalności politycznej. Doprowadziło to do wybuchu wielkiej afery, której obraz wyłania się z akt śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Apelacyjną w Warszawie.. (...) W międzyczasie doszło do wyborów, zmieniła się władza, a on sam został marszałkiem Sejmu. Zwrócił się wówczas do koordynatora służb - Pawła Grasia - z zapytaniem o obu swoich rozmówców ( dopisek: Leszka Tobiasza, Wojciecha Sulimskiego). Graś udzielił mu informacji, że obaj rozpracowywani są przez kontrwywiad cywilny, który podejrzewa ich o szpiegostwo na rzecz Rosji. Doszło więc do sytuacji bezprecedensowej: dopiero co mianowany marszałek Sejmu RP spotkał się z dwoma osobami podejrzanymi o szpiegostwo na rzecz Rosji i negocjował z nimi nielegalny zakup ściśle tajnego dokumentu. (...) Fragment, str. 201: Rozdział 12 "Przecięta pajęczyna" - cytat: Gdy jesienią 2007 rokuwładzę przejęła Platforma Obywatelska, Macierewicz przestał być szefem kontrwywiadu wojskowego, ale zdobył mandat poselski z listy PiS-u. Pracami komisji pokierował Jan Olszewski - były premier RP. Pomieszczenia do pracy komisji udostępniła Kancelaria Prezydenta. W ciągu jednej nocy dokumenty Komisji Weryfikacyjnej WSI przewieziono ciężarówkami do Kancelarii Prezydenta. W ten sposób, w Kancelarii zgromadzono niemal wszystkie archiwa Wojskowych Służb Informacyjnych - archiwa obnażające dziesiątki patologi i setki afer, materiały obciążające kilkaset osób zamieszanych w te afery - wśród nich osoby z pierwszych stron gazet. Równolegle zaczęły się prace nad przygotowaniami do ujawnienia drugiej części raportu z weryfikacji WSI czyli właśnie aneksu. Członek Komisji Weryfikacyjnej WSI: Na biurko prezydenta Kaczyńskiego trafiła wersja aneksu, ale prezydent ją poprawił, pewne rzeczy kazał wykreślić. Sporządzono więc drugą wersję. Było tak samo. Ostatecznie chyba dopiero jedenasta wersja - okrojona prawie o połowę w stosunku do pierwszej - znalazła akceptację w oczach Głowy Państwa. Prezydent zwlekał z jej upublicznieniem, choć Macierewicz, Olszewski i inni doradzali mu, aby odtajnił to jak najszybciej. Ale Kaczyński się wahał i wahał. W zgodnej opini nas wszystkich, czekał z ujawnieniem aneksu do okresu poprzedzającego kampanię wyborczą. Wydaje się zasadny pogląd, że liczył na to, iż opublikowanie aneksu pomoże mu pogrążyć Komorowskiego, w którym upatrywał głównego rywala w walce o powtórną kadencję. A może chciał poczekać na właściwy moment do ujawnienia tej zabójczej wiedzy. 10 kwietnia 2010 roku wczesnym rankiem, dysponent tej zabójczej wiedzy- prezydent Lech Kaczyński - wsiadł do tupolewa lecącego do Smoleńska. - OBECNY POLSKI RZĄD WCIĄŻ TYM TUPOLEWEM LECI strona 2 / 6
<> Ziut.Neon24.pl /// 15.07.2016 /// 05:03 Jaki powrót do wielkiej polityki Komorowskiego, swojego pryncypała, miał na myśli gen. Stanisław "Szogun" Koziej? - Jakiś generalski "przewrót"? Gen. Stanisław "Szogun" Koziej:... pochwaliłem osobiście [Macierewicza], pogratulowałem mu bardzo dobrej organizacji tego szczytu [NATO]. Bez zacięć, sprawnie, majstersztyk organizacyjny pod każdym względem. - Co ciekawe, Koziej przewiduje, że były prezydent wróci do polityki. Koziej: Tak, często... rozmawiamy przez telefon. [Komorowski] Już otrząsnął się z tego naturalnego szoku po klęsce wyborczej i jest bardzo aktywny. Jeździ z wykładami. Znajduje swoje miejsce. SE : Wróci do dużej polityki? Koziej: Wydaje mi się, że będzie musiał,... i zawsze może liczyć na moje wsparcie. Bronisław Komorowski zaznaczył jednak na antenie Polsat News, że sam jest politykiem i człowiekiem generalnie spełnionym. strona 3 / 6
Byłem prezydentem, kim jeszcze miałbym być w Polsce? Chciałbym być pomocny w budowaniu środowiska prodemokratycznego. ( ) Całe to pokolenie nasze, które jeszcze było tak głęboko zaangażowane i wychowane przez opozycję antykomunistyczną i czas przebudowy Polski, powinno się zbierać z polityki. /// Źródło: wpolityce.pl Jaki wymuszony powrót swojego byłego pryncypała, do wielkiej polityki, miał na myśli gen. Stanisław "Szogun" Koziej? - Jakiś generalski "przewrót"? Czy ten powrót mógłby mieć jakiś związek ze zbliżającymi się Światowymi Dniami Młodzieży w Krakowie? strona 4 / 6
"APOKALIPSA św. JANA" I siedmiu jest królów: pięciu upadło, jeden istnieje, inny jeszcze nie przyszedł, a kiedy przyjdzie, ma na krótko pozostać. A Bestia, która była i nie ma jej, ona jest ósmym, a jest spośród siedmiu i zdąża na zagładę. http://ziut.neon24.pl/post/132553,czy-na-starosc-jk-nie-moglby-zostac-prezydentem-polsk i strona 5 / 6
Tagi: strona 6 / 6 Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)