Przedmowa Każdy wie w jakim kraju mieszkamy. W liczbach przedstawia się to tak: jest 21. gospodarka świata (PKB brutto wg MFW), 49. kraj pod względem bogactwa na mieszkańca (PKB brutto na mieszkańca wg MFW), 41. kraj pod względem rozwoju ludzkości, 34. miejsce pod względem ludności, 68. miejsce pod względem powierzchni, 45. ligę piłkarską. W takim kraju okazuje się, że mamy najlepszą ligę świata. To jest Polska Ekstraliga Żużlowa. Pierwszy raz określenia najlepsza liga świata w stosunku do najwyższej klasy rozgrywkowej (a wtedy to było polska I liga żużlowa) w Polsce padło w 1991 r., kiedy to drużyna Morawski Zielona Góra płaciła za punkt tyle, ile nikt na świecie nie płacił. Oczywiście chodziło o pieniądze dla Szweda Jimmy'ego Nilsena. Morawski w tym sezonie posiadając dwóch żużlowców z Europy Zachodniej wygrał rywalizację. Czy to spowodowało bycie najlepszą ligą świata? Sprawa jest dyskusyjna, ale prześledźmy jak się działo po kolei...
Trochę historii czyli jak to się stało, że do Polski zawitała z lig ta najlepsza. W 1948 r. Polski Związek Motorowy zdecydował się rozegrać Drużynowe Mistrzostwa Polski. Najpierw dokonano eliminacji za pomocą trzech turniejów indywidualnych, w którym jeden zawodnik reprezentował jeden klub. Tak podzielono drużyny na dwie ligi. Turnieje DMP rozgrywano metodą trójmeczów czyli trzy drużyny stawały do mitingu. Pierwszym Drużynowym Mistrzem Polski została drużyna PKM Warszawa. Przełom powodujący różnicę w popularności żużla ligowego jaką widzimy przykładowo pomiędzy Polska i Czechami nastąpił w 1951 r., gdy zaczęto rozgrywać mecz pomiędzy tylko dwoma drużynami. W 1959 r. nastąpiło zdarzenie, które zaważyło na popularności żużla w latach obecnych. Zlikwidowano tor żużlowy w Warszawie, a klub pierwszoligowy Legia przeniesiono do Gdańska. Wtedy też odbyły się pierwsze derby Pomorza. Ale nie te klasyczne. Polonia Bydgoszcz rywalizowała z Legią Gdańsk. Mecz w Bydgoszczy zakończył się remisem, a w Gdańsku wygrała Legia. O tym jakie to miało skutki, w rozdziale o popularności i rozwoju. W 1965 r. doszło do pierwszych, jak to się dzisiaj nazywa lubuskich derbów, w I lidze (zresztą termin lubuskie derby jest niepoprawny w kwestii podziału na krainy historyczne, ponieważ ani Gorzów, ani Zielona Góra nigdy do Ziemi Lubuskiej nie należały).
Oba mecze wygrał Gorzów. W 1967 r. doszło do pierwszych derbów Małopolski Wschodniej w I lidze. Dwukrotnie od Tarnowa lepszy był Rzeszów. W 1973 r. w I lidze doszło pierwszego na tym poziomie rozgrywek klasyku Leszno - Zielona Góra. Drużyny podzieliły się punktami wygrywając u siebie. W 1976 r. odbyły się pierwsze klasyczne derby Pomorza w I lidze. Już wtedy drużyny podzieliły się zwycięstwami. Ktoś może zadać sobie pytanie: po co ja to piszę? Przecież to derby oraz klasyki przyciągały i przyciągają publiczność na tory. To dlatego po upadku PRL na piłkę nożną ludzie przestali chodzić, a na żużel nie. Czynnikiem popularyzującym były sukcesy międzynarodowe. W 1961 r, Polska zdobył Drużynowe Mistrzostwo Świata we Wrocławiu. Do upadku PRL Polska zdobyła ten tytuł pięciokrotnie. Indywidualnie tak dobrze nam nie szło. W 1966 r. brązowy medal zdobył Antoni Woryna. W 1968 r. Edward Jancarz. W 1970 r. ponownie Antoni Woryna, ale w tych samych zawodach srebrny medal zdobył Paweł Waloszek. W 1973 r. przy stutysięcznej publiczności tytuł mistrzowski (jedyny w czasach PRL) zdobył Jerzy Szczakiel, a brązowy medal Zenon Plech. W 1979 r. Plech jeszcze zdobył srebro i na tym medal w PRL się skończyły. Niewątpliwe te sukcesy dodatnio wpłynęły na popularność Drużynowych Mistrzostw Polski na żużlu. Jednak w latach osiemdziesiątych nastąpił kryzys polskiego żużla. Biorąc pod uwagę to, że
żużel, jak każdy sport motorowy, pochłania ogromne środki, a wszystko, bez mała, w PRL było państwowe, to w pogorszeniu się sytuacji gospodarczej należy upatrywać regres sukcesów żużla. Jednak popularność nie ulegała regresowi. Lokalne derby głównie pomiędzy miastami, które, mówiąc eufemistycznie, nie darzyły się największą sympatią napędzały popularność czarnego sportu w Polsce. Tak się akurat złożyło, że miasta skonfliktowane przez poprzednie podziały administracyjne kraju, nie miały żadnego sportu w najwyższej klasie rozgrywkowej poza żużlem. Tymi miastami były pary Bydgoszcz i Toruń, oraz Gorzów i Zielona Góra. Wieloletnie krzywdy wyrównywano właśnie na torze żużlowym. Nadszedł rok 1989. Upadł PRL. Rozegrano turniej w Poznaniu. Sędzia Jerzy Kaczmarek urządził małe przyjęcie. Zaproszono duńskich żużlowców i działaczy z Lublina. Tak żartem zapytano menedżera Hansa Nielsena, czy nie zechciałby jeździć w Motorze Lublin. A on odpowiedział, że jakby mu dobrze zapłacili, to czemu nie. A ile by to było, zapytali? On odpowiedział, że 4000 marek niemieckich ze mecz. Lubelscy działacze zbladli, bo to były pieniądze w ich zasięgu. Szybko zgodzono się na współpracę. A wieść o tym, że 1 kwietnia 1990 r. Nielsen ma się pojawić na meczu w Lublinie z ROWem Rybnik uznano za żart primaaprilisowy. Nielsen przyjechał i zdobył 14 pkt. Trzeba zauważyć, że po ówczesnym kursie 4000
marek to około 1440 funtów, co daje 100 funtów za punkt nawet jak się przyjmie średnią meczową 14 pkt. Nikt wtedy w lidze brytyjskiej nikomu nie płacił 100 funtów za punkt, a to wtedy ona była uważana za najlepszą liga świata. Hans Nielsen był pierwszy, ale jego starty można by uznać za wyjątek, bo pojechał w sezonie 1990 kilka meczów. Jednak w sezonie następny ten wyjątek stał się regułą za sprawą Zbigniewa Morawskiego biznesmena z Zielonej Góry.
Morawski Zielona Góra czyli jak z wyjątku zrobiono regułę. W sezonie 1991 nie tylko Hans Nielsen i nie tylko w lubelskim Motorze pojawił się z gwiazd światowego żużla. Klub z Zielonej Góry za pomocą wielkiej kasy Zbigniewa Morawskiego zatrudnił Jimmy'ego Nilsena i Larsa Gunnestada. Wtedy prawie każdy klub jednak korzystał z usług obcokrajowców. O ile wyczyny Zbigniewa Morawskiego i jego ekipy w Polsce zaczęły erę, gdy zaczęto mówić o najlepszej lidze świata, to w samej Zielonej Góry jego działalność można porównać do działań Edwarda Gierka w PRL. Zbigniew Morawski był pionierem w wielu sprawach, podobnie jak Gierek. Jako pierwszy zmienił nazwę klubu tak jak chciał. Dzisiaj tylko Unia Leszno jest dziewicza w swej nazwie. Oczywiście są reakcje powrotne (Falubaz Zielona Góra), ale w polskim żużlu przeważa kult nazwy sponsora. Jednak Morawski wprowadził nową erę do żużla. Oprawa widowiska, zaczęła rzeczywiście przypominać najlepszą ligę świata, a nie jakieś prowincjonalne rozgrywki. Koncerty przed meczami żużlowymi. Dbanie o klienta różnymi turniejami z gwiazdami. To wszystko efekt kasy. To można porównać z bananami i małym fiatem na przedpłaty za Gierka. Na początku był wielki sukces. Zielona Góra z dwoma zawodnikami zagranicznymi, w tym piątym zawodnikiem świata w składzie wygrała mistrzostwo