150 rocznica wybuchu powstania styczniowego 1.Z dymem pożarów, z kurzem krwi bratniej, Do Ciebie, Panie, bije ten głos, Skarga to straszna, jęk to ostatni, Od takich modłów bieleje włos. My już bez skargi nie znamy śpiewu, Wieniec cierniowy wrósł w naszą skroń, Wiecznie, jak pomnik Twojego gniewu, Sterczy ku Tobie błagalna dłoń. 2. Ileż to razy Tyś nas nie smagał A my, nie zmyci ze świeżych ran, Znowu wołamy: "On się przebłagał, Bo On nasz Ojciec, bo On nasz Pan!" I znów powstajemy w ufności szczersi, A za Twą wolą zgniata nas wróg, I śmiech nam rzuca, jak głaz na piersi: "A gdzież ten Ojciec, a gdzież ten Bóg?" 3. I patrzymy w niebo, czy z jego szczytu Sto słońc nie spadnie wrogom na znak - Cicho i cicho, pośród błękitu Jak dawniej buja swobodny ptak. Otwórz w zwątpienia strasznej rozterce, Nim naszą wiarę ocucimy znów, Bluźnią Ci usta, choć płacze serce; Sądź nas po sercu, nie według słów! 4. O! Panie, Panie! ze zgrozą świata Okropne dzieje przyniósł nam czas, Syn zabił matkę, brat zabił brata, Mnóstwo Kainów jest pośród nas. Ależ, o Panie! oni niewinni, 1
Choć naszą przyszłość cofnęli wstecz, Inni szatani byli tam czynni; O! rękę karaj, nie ślepy miecz! 5. Patrz! my w nieszczęściu zawsze jednacy, Na Twoje łono, do Twoich gwiazd, Modlitwą płyniemy jak senni ptacy, Co lecą spocząć wśród własnych gniazd. Osłoń nas, osłoń ojcowską dłonią, Daj nam widzenie przyszłych Twych łask, Niech kwiat męczeństwa uśpi nas wonią, Niech nas męczeństwa otoczy blask. 6. I z archaniołem Twoim na czele Pójdziemy potem na wielki bój, I na drgającym szatana ciele Zatkniemy sztandar zwycięski Twój! Dla błędnych braci otworzymy serca, Winę ich zmyje wolności chrzest; Wtenczas usłyszy podły bluźnierca Naszą odpowiedź: "BÓG BYŁ I JEST!" Sto pięćdziesiąt lat temu w nocy z 22 na 23 stycznia 1863 r. Tymczasowy Rząd Narodowy wydał manifest wzywający do walki zbrojnej z zaborcą rosyjskim pod sztandarem Orła, Pogoni i Archanioła. Działania wojenne objęły tylko zabór rosyjski i od początku przybrały formę leśnej wojny partyzanckiej. Las dawał możliwości ukrycia, a podczas boju niwelował przewagę uzbrojenia jaką mieli Rosjanie. Od początku wybuchu powstania jego zaplecze logistyczne leżało na terytorium Galicji. Jej społeczeństwo wzięło bezpośredni udział w walce lub wspomagało powstanie dostarczając pieniędzy, broni, ochotników lub żywności. Ogromne znaczenie miała bliskość granicy dzisiejszego Podkarpacia z Królestwem Polskim oraz lesisty, bezdrożny obszar, który stwarzał możliwość organizowania obozów powstańczych i przerzutu ludzi i broni. Wieść o powstaniu rozeszła się bardzo szybko po miastach, miasteczkach i dworach galicyjskich. W okolicach Przemyśla powstało dwa powstańcze punkty zborne. Pierwszy ważny ośrodek powstańczy w przemyskim znajdował się w Krasiczynie, należącym do rodziny Sapiehów. Książę Adam Sapieha stał na czele Komitetu Galicji Wschodniej i odegrał poważną rolę w zmontowaniu wyprawy Leona Czechowskiego i Antoniego Jeziorańskiego w 2
Lubelskie. Właściciel Krasiczyna dzięki dobrym kontaktom w Londynie, Wiedniu i Pradze zajmował się także zakupami broni dla oddziałów powstańczych. Walczył także podczas drugiej bitwy pod Kobylanką. Za swoją działalność został także aresztowany przez Austriaków i osadzony w więzieniu we Lwowie, z którego udało mu się uciec. Pierwszym oddziałem, który wkroczył na terytorium zaboru rosyjskiego byli powstańcy dowodzeni przez pułkownika Leona Czechowskiego. Ten weteran powstań listopadowego, wydarzeń z 1846 i 1848, odznaczony Krzyżem Virtuti Militari, skupił w obozie w okolicach Cewkowa kilkuset ochotników. Powstańcy rekrutowali się szczególnie z młodzieży akademickiej i szkolnej z Lwowa, Przemyśla, Jarosławia oraz z Lubaczowa i Cieszanowa. Pieszo, konno, koleją, furmankami dążono do Przemyśla lub Jarosławia, a stamtąd do Cywkowa- pisał naoczny świadek. Przykładem może być sytuacja jaka wytworzyła się w seminarium przemyskim, gdzie dopiero rektor Skwierczyński ostudził zapaleńców. "Moi drodzy, cóż wy zrobicie w powstaniu, kiedy żaden z was nie miał dotąd karabinu w ręku? Ofiara wasza pójdzie na marne. Tymczasem pracując całe życie po Bożemu, najlepiej przysłużycie się Ojczyźnie". Około 500 osobowy oddział powstańczy wkroczył w granice Królestwa Polskiego 15 marca 1863 roku. Czechowskiemu udało się pokonać Rosjan w potyczkach pod Potokiem Dolnym i Suszkami. Dał się jednak zaskoczyć w lesie między Ciosmami a Hutą Krzeszowską i po dwudniowym wyczerpującym boju, gdzie Polacy kilkakrotnie walczyli na bagnety przy śpiewie Z dymem pożarów został zmuszony do odwrotu na teren Galicji. Po przekroczeniu granicy jego oddział został rozwiązany, a Czechowski aresztowany i więziony w Przemyślu. W 1866 r. osiadł na stale w Jarosławiu, gdzie cieszył się szacunkiem do śmierci w 1888 roku. Został pochowany na Cmentarzu Starym w Jarosławiu. Oddział Antoniego Jeziorańskiego miał się połączyć z operującymi już w Lubelskim powstańcami pułkownika Leona Czechowskiego, a wspierać miał go formowany w Medyce oddział pułkownika Marcina Borelowskiego Lelewela. Wspominany Jeziorański posiadał doświadczenie wojskowe zdobyte w służbie węgierskiej i tureckiej. W styczniu 1863 roku został mianowany naczelnikiem wojennym powiatu rawskiego, gdzie stoczył kilka pomyślnych potyczek pod Lubochnią, Studzianną, Żarnowem. Podporządkował się generałowi Langiewiczowi, który nominował go na stopień generała. Zwycięskie potyczki Jeziorańskiego wystawiały mu dobrą opinię i dawały nadzieję na sukces wyprawy w Lubelskie. Jeziorański, chcąc stoczyć bitwę z Rosjanami zajął pozycję obronną pod Kobylanką tuż przy granicy Królestwa Polskiego z Galicją. Dziś Kobylanka leży na terytorium Podkarpacia niedaleko wsi Lubliniec Nowy w powiecie lubaczowskim. Oddział Jeziorańskiego liczył 740 żołnierzy dobrze wyposażonych w broń, ale z małym zapasem amunicji. W jego obozie śpiewano Sygnał, utwór, który został napisany przez Wincentego Pola w końcu lutego 1863 roku we Lwowie jako forma pożegnania przyjaciół, wyruszających do oddziałów partyzanckich w powstaniu styczniowym: 3
W krwawym boju srebrne ptaszę, Poszli w boje chłopcy nasze. Hu, ha, Krew gra, duch gra, Hu ha! Niechaj Polska zna, Jakich synów ma! Obok Orła znak Pogoni, Poszli nasi w bój bez broni Hu ha, hu ha Krew gra, duch gra, Matko Polsko żyj, Jezus Maria bij! Naszym braciom dopomagaj, Nieprzyjaciół naszych smagaj Hu ha, hu ha! Wiatr gra, krew gra, Niechaj Polska zna, Jakich synów ma. 1 maja rozgorzała bitwa, która zakończyła się zwycięstwem Polaków, przy niewielkich stratach własnych. Rosjanie utracili 23 zabitych i armatę. Wieść o zwycięstwie pod Kobylanką rozniosła się po terytorium Galicji błyskawicznie. Do leśnego obozu pośpieszył nawet sam książę Sapieha oraz liczne ziemiaństwo, mieszczanie i nowi ochotnicy. Uzupełniono również zapas amunicji. Do kolejnego starcia pod Kobylanką doszło 6 maja. Rosjanie w sile około 2 tysięcy żołnierzy próbowali wtargnąć do obozu powstańczego przez granicę austriacką, jednak Polacy nie dali się zaskoczyć. Bitwa była krwawa, straty Rosjan szacowane są na około 400 żołnierzy zabitych. Polacy stracili około 60 poległych, choć ta liczba musi być zdecydowanie wyższa, gdyż wielu powstańców zmarło na skutek odniesionych ran. Druga bitwa pod Kobylanką została uznana z jedną z największych bitew leśnych w powstaniu styczniowym. Niestety po opuszczeniu Kobylanki w celu połączenia z innym powstańczym oddziałem naciskani żołnierze Jeziorańskiego poszli w rozsypkę, a sam pułkownik 9 maja przekroczył galicyjską granicę. Sam Jeziorański został aresztowany przez Austriaków, po zwolnieniu osiadł w Lwowie, gdzie zmarł w 1882 roku. Został pochowany na Cmentarzy Łyczakowskim. Drugi ośrodek powstańczy znajdował się w Medyce, należącej do rodziny Pawlikowskich. Sam właściciel Medyki Mieczysław Pawlikowski pełnił funkcję zastępcy komisarza Rządu Narodowego na Galicję Wschodnią i kilkakrotnie przekraczał granicę rumuńską w celu uzgodnienia przerzutu broni dla powstańców. Sam Pawlikowski za udział w 4
przygotowaniach do powstania i kontakty z Rządem Narodowym osadzony w więzieniu w Ołomuńcu. został aresztowany i W oficynie medyckiej zbierał się oddział patrona jednej z przemyskich ulic pułkownika Marcina Borelowskiego Lelewela. Marcin Borelowski był blacharzem i majstrem studniarskim, aktorem teatru objazdowego oraz uczestnikiem wystąpień niepodległościowych z 1846 i 1848 roku. W powstaniu styczniowym mianowany został pułkownikiem, bardzo szybko zorganizował spory oddział skupiający arystokrację, mieszczan i chłopów. Lelewel 16 kwietnia 1863 roku stoczył bitwę z Rosjanami pod Borowymi Młynami, po której został zmuszony do odwrotu. Przez kilka dni manewrował w okolicy Józefowa, by ułatwić pułkownikowi Jeziorańskiemu przejście przez granice do Królestwa. Chcąc się połączyć z Jeziorańskim został zmuszony przez Rosjan do przyjęcia bitwy w niekorzystnym terenie. Tracąc w boju 27 zabitych, w tym przyjaciela Mieczysława Pawlikowskiego, poetę Mieczysława Romanowskiego został zmuszony do przekroczenia granicy. Po raz drugi oddział Marcina Borelowskiego Lelewela żebrał się późnym latem w dworze Brunickich w Lublińcu. 3 września 1863 roku stoczył krwawą, ale zwycięską bitwę pod Panasówką. Niestety Borelowski Lelewel poległ trzy dni później w bitwie na Sowiej Górze pod Batorzem. Został pochowany wraz z innymi poległymi powstańcami na miejscowym cmentarzu. Bardzo trafnie scharakteryzował już pośmiertnie postać pułkownika jego adiutant kapitan Zdzisław Skłodowski w piśmie do Rządu Narodowego: Życie pułkownika do całego należy kraju, nie szczędził on go nigdy i jak bohater stawał na najniebezpieczniejszym wyłomie. Widzieliśmy go zawsze pełnym wiary i ufności w sprawę, widzieliśmy go zawsze pełnym prostoty, szczodrym dla wszystkich, ale dla siebie jedynego tylko skąpym. W pięćdziesiątą rocznicę powstania styczniowego przemyski komitet obchodowy zmienił nazwę ulicy Mokrej na Marcina Borelowskiego. Inne ośrodki powstańcze znajdowały się w Zarzeczu, gdzie Włodzimierz Dzieduszycki organizował niewielkie oddziały powstańcze. Miejscowa wytwórnia maszyn rolniczych Leszka Sznauferta produkowała piki kawaleryjskie i kule, które pakowano w paczki i rozsyłano do miejscowości przygranicznych. Podobnie małe oddziały rekrutował i ekwipował w swoich dobrach właściciel Ostrowa koło Radymna Aleksander Brodzki. Ważnymi punktami powstańczymi były również Żurawiczki koło Przeworska, gdzie jakiś czas kwaterował Antoni Jeziorański. Istotne znaczenie miały dwory położone w dzisiejszym powiecie lubaczowskim, gdzie kwaterowali powstańcy, rekrutowano ochotników, leczono rannych oraz udzielano schronienia po przekroczeniu granicy. Przykładowo w położonej na prawym brzegiem Sanu Dąbrowce Starzeńskiej, niedaleko Dynowa ukrywał się dyktator powstania Marian Langiewicz. Szczególnie uznanie należy się ziemianinowi z Łówczy, niedaleko Narola Franciszkowi d Abancourt, który w czasie powstania był organizatorem służby granicznej w obwodzie żółkiewskim, a później na całym pograniczu województwa lubelskiego. Jego 16- letni syn Ksawery walczył w oddziale Borelowskiego i został ranny w bitwie pod Batorzem. 5
Działalność struktur powstańczych została zorganizowana także w miastach. W Przemyślu Naczelnikiem komitetu powstańczego został mianowany przez Rząd Narodowy Aleksander Dworski, adwokat, późniejszy burmistrz miasta. Naczelnikiem powiatu przemyskiego został Walery Waygart, również prawnik oraz burmistrz Przemyśla w latach 1874 1880. Zadaniem naczelników było zbieranie funduszy na bron, odzież i zaprowiantowanie. Za formowanie oddziałów powstańczych na terenie miasta był odpowiedzialny właściciel restauracji przy ul. Mickiewicza Piotr Zambarowicz. Naczelnikiem w Jarosławiu był Leon Dobrzański, a punktem zbornym powstańców był Hotel Warszawski mieszczący się przy ulicy Grunwaldzkiej. W mieście znajdowała się także niewielka wytwórnia broni. Na koniec warto nieco miejsca poświęcić kobietom, które angażowały się w wydarzenia powstańcze. Samarytanką powstańców została nazwana żona Mieczysława Pawlikowskiego Helena z Dzieduszyckich. Mimo, iż dwór medycki pozostawał pod stałą obserwacją popierała akcję spiskową oraz jeździła po dworach całego Podkarpacia kwestując na rzecz powstania. Świadczy o tym list z 6 kwietnia 1863 roku z podziękowaniem napisany przez samego Borelowskiego Lelewela. Przez gorliwość Twoją Szanowna Obywatelko znaczna część obozu mojego została zaopatrzona w niezbędną bieliznę, buty i odzienie. Przyjmij za to serdeczne podziękowanie, Szlachetna Polko, bądź jak dotąd wzorem dla Twych sąsiadek i nie ustawaj nigdy w poczciwej pracy dla Ojczyzny. Po upadku powstania w Medyce był przechowywany sztandar pułkowy Marcina Borelowskiego z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej oraz z herbem z białym jeleniem, który tam przyniósł powstaniec z oddziału Lelewela. W Przemyślu kobiety szyły bieliznę, uczestniczyły w nabożeństwach za Ojczyznę, prowadziły kuchnię, odlewały kule, a nawet w domu Tadeuszowej Lipskiej organizowały kursy wojskowe. Warto wymienić Joannę Waygartową i jej córkę Wincentę, Paulinę Regerową, Henrykę Gumowską, Matyldę Czyńską i Anielę Zalęską. Pełniły także role sanitariuszek i kurierek tak jak pochowana na przemyskim cmentarzu Alojza Kosmanowa. Najbardziej odważne wałczyły w powstaniu jak Stasia Zarębianka, ranna ciężko w brzuch pikami kozackimi, leczona w przemyskim szpitalu cudem unikła śmierci. Józefa Maciejowska z Jarosławia, która z kosą w ręku wałczyła pod Panasówką, gdzie otrzymała sześć cięć pałaszami i ciężko ranna została zniesiona z pola walki. W marcu 1864 roku władze austriackie zmieniły zdanie co do tolerancyjnego traktowania powstania i ogłosiły stan oblężenia. Rozpoczęły się kontrole, śledzenie osób podejrzanych o udział, czy sprzyjanie powstaniu, aresztowania i rewizje. We wsiach wystawiono warty chłopskie dla chwytania podejrzanych osób. Mimo tego właśnie Galicja stała się miejscem osiedlania się weteranów styczniowych, gdzie cieszyli się powszechnym szacunkiem. W dobie autonomii Galicji i w dwudziestoleciu międzywojennym i po II wojnie światowej mogiły powstańcze były miejscami o które dbano z należytym poważaniem. Dlatego dziś 150 rocznica wybuchu powstania każe znowu przypomnieć znaczenie tego zrywu niepodległościowego dla naszej narodowej tożsamości. 6