Stefańczyk i Sielewski przedłużyli kontrakty Cezary Stefańczyk i Bartłomiej Sielewski pozostaną w Wiśle co najmniej do końca sezonu 2016/2017. Obaj zawodnicy przedłużyli niedawno swoje kontrakty z płockim klubem. Cezary Stefańczyk jest wychowankiem RKS-u Radomsko. Występował również w Omedze Kleszczów, Warcie Działoszyn, Heko Czermno, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, Concordii Piotrków Trybunalski, ŁKS-ie Łomża, Pelikanie Łowicz, Zawiszy Bydgoszcz, ŁKS-ie Łódź i Górniku Łęczna. z tego ostatniego klubu trafił do Płocka w lecie 2013 roku. Stefan szybko stał się podstawowym graczem Wisły, w której rozegrał już 81 meczów, w 78 z nich grając od pierwszej do ostatniej minuty. Zdobył cztery bramki, do tego należy doliczyć sporą liczbę asyst. Jest głównym egzekutorem stałych fragmentów gry (z wyłączeniem rzutów karnych). Piątkowe spotkanie z GKS-em Katowice było jubileuszowym, dwusetnym występem Bartłomieja Sielewskiego w barwach Wisły. Trzy dni później wychowanek płockiego klubu przedłużył swój kontrakt do czerwca 2017 roku. Dino czujący się równie dobrze jako defensywny pomocnik i jako stoper, zadebiutował w pierwszym zespole Wisły w sierpniu 2007 roku. 31-latek, który niemal całą karierę związany jest z Płockiem (z wyjątkiem sezonu 2010/2011 spędzonego w Piaście Gliwice) zagrał w 189 meczach ligowych i 11 spotkaniach Pucharu Polski. Na swoim koncie ma 22 gole.
Potrącony pieszy. Policja szuka sprawcy Na ulicy Lipnowskiej w Maszewie Dużym potrącony został idący poboczem pieszy. Mężczyzna, który doznał obrażeń ciała, został przewieziony do szpitala. Policja poszukuje sprawcy wypadku. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że w poniedziałek, 16 listopada około 7.05 samochód potrącił osiemnastoletniego płocczanina, który szedł lewym poboczem od strony Płocka. Z informacji uzyskanych od świadków wynika, że mężczyzna został potrącony przez ciemny pojazd terenowy jadący w stronę Płocka, za kierownicą którego siedziała prawdopodobnie kobieta. Policja prosi wszystkie osoby, które widziały zdarzenie o osobisty kontakt z Komendą Miejską Policji w Płocku przy alei Kilińskiego 8 lub o telefon pod numer 24 266 16 00, 24 266 16 01 albo 997. Raz pod wozem, raz na wozie Ze zmiennym szczęściem walczyły piłkarki nożne Królewskich w dwóch ostatnich meczach rundy jesiennej sezonu 2015/2016. Płocczanki na wyjeździe przegrały z Loczkami Wyszków, a u siebie pokonały Żbika Nasielsk. Wyjazdowa konfrontacja z Liczkami toczyła się w niesprzyjających warunkach atmosferycznych. Zdecydowanie lepiej przystosowały się do nich miejscowe. Płocczanki,
niestety, popełniły stanowczo zbyt wiele błędów, aby marzyć o wygranej. Loczki już pierwszą akcję zakończyły zdobyciem gola, wykorzystując błąd wyprowadzającej piłkę Darii Przybysz. Gdyby wyszkowianki wykorzystywały wszystkie podobne prezenty, powinny do przerwy prowadzić różnicą co najmniej kilku bramek. Skończyło się jednak na dwóch, bo Loczki skorzystały z jeszcze jednego prezentu swoich rywalek. W drugiej połowie ekipa z Płocka nieco się przebudziła, ale niewiele z tego, niestety, wynikało. Najbliżej szczęścia były Daria Nowak, Klaudia Stradomska, Daria Przybysz i Daria Kusa, jednak albo ich strzały były minimalnie niecelne albo piłka padała łupem bramkarki. Miejscowe też nie rezygnowały z podwyższenia rezultatu, ale Marta Hućko nie dała się już zaskoczyć i mecz zakończył się rezultatem ustalonym jeszcze w pierwszej połowie. Loczki Wyszków KS Królewscy Płock 2:0 (2:0) Królewscy: Hućko Lisiewska, Wojtkowska, Przybysz, Mikołajewska, Łyzińska, Kusa, Stradomska, Nowak, Janicka (58. Wiączek), Jankowska Pomarańczowe nie musiały długo czekać na powetowanie sobie strat z Wyszkowa, bo już trzy dni później stanęły do walki ze Żbikiem Nasielsk w meczu kończącym jesienną rundę obecnego sezonu. Tym razem ekipa prowadzona przez trenera Adriana Piankowskiego występowała w roli gospodarza, a mecz odbywał się na stadionie miejskim w Płocku. Tym razem to płocczanki zaczęły od mocnego uderzenia. Już jedna z pierwszych akcji przyniosła im prowadzenie po strzale Dominiki Janickiej. Miejscowe nie zamierzały zadowalać się
jednobramkowym prowadzeniem i niemal całkowicie zdominowały przebieg wydarzeń na placu gry. Do przerwy wynik się jednak nie zmienił. W drugiej odsłonie dominacja miejscowych była jeszcze wyraźniejsza. Dominika Janicka nie wykorzystała jednak rzutu karnego, a w kilku innych doskonałych sytuacjach zawiodły również jej koleżanki. W końcu jednak pomarańczowe dopięły swego Daria Nowak zdobyła bramkę bezpośrednio z rzutu rożnego, ustalając tym samym końcowy rezultat. Ekipa Królewskich zakończyła rundę jesienną na piątym miejscu, mając na swoim koncie osiemnaście punktów wywalczonych w sześciu zwycięskich meczach (przy pięciu porażkach). KS Królewscy Płock Żbik Nasielsk 2:0 (1:0) Bramki: Janicka (3.) i Nowak (66.) Królewscy: Hućko Lisiewska, Wojtkowska, Stradomska (50. Wiączek), Mikołajewska (60. Kamińska), Łyzińska, Kusa, Przybysz, Nowak, Janicka, Jankowska (65. Świt) Nie zachwycili, ale wygrali Odkąd trener Manolo Cadenas podjął pracę w Orlen Wiśle Płock, nigdy nie narzekał na zasiadających w Orlen Arenie kibiców. Aż do konferencji prasowej po wygranym meczu z Besiktasem Stambuł. Początek meczu z mistrzami Turcji do złudzenia przypominał to, co we wtorek, 11 listopada działo się we Wrocławiu. Płocczanie wyraźnie nie mogli złapać właściwego dla siebie rytmu gry i
długo musieli gonić wynik. Turcy tymczasem niemal przez cały czas utrzymywali nieznaczną przewagę. Nie pomogła nawet minutowa przerwa, o którą poprosił trener Manolo Cadenas. Spora w tym zasługa Miroslava Kocica. Bramkarz Besiktasu mocno dał się nafciarzom we znaki, wielokrotnie broniąc w pozornie beznadziejnych sytuacjach. Na szczęście nafciarze przebudzili się w końcówce pierwszej części gry. Między 24. a 29. minutą zdobyli pięć bramek, nie tracąc żadnej. Goście w tym czasie byli niemal całkowicie bezradni i nie pomogło im nawet podwójne osłabienie Orlen Wisły. Wynik pierwszej części spotkania ustalił Mateusz Piechowski, który popisał się efektownym, rzutem w górny róg bramki tuż po wejściu na boisko z ławki kar. Wiedzieliśmy, że Besiktas w obecnych rozgrywkach spisuje się zdecydowanie lepiej niż w poprzednim sezonie, a szczególnie dobrze gra do przerwy mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Manolo Cadenas. Po przerwie bywa już różnie, bo trener korzysta z dziewięciu-dziesięciu zawodników i prędzej czy później wychodzi z nich zmęczenie. Nie inaczej było w Orlen Arenie. W drugiej połowie mistrzowie Turcji nie poruszali się po boisku tak żwawo jak wcześniej, a w płockiej bramce świetnie spisywał się Marcin Wichary. Dzięki temu nafciarze, chociaż nie pokazali wielkiego handballu (część kibiców dała wyraz swemu niezadowoleniu z powodu słabej gry nafciarzy i to o to miał pretensje trener Manol0 Cadenas), pewnie wygrali niezwykle dla nich ważny pojedynek. Dzięki temu są coraz bliżej wyjścia ze swej grupy w Lidze Mistrzów. W barwach Orlen Wisły zadebiutował Jose Guilherme de Toledo, który pokazał się z dobrej strony, zdobywając cztery efektowne gole, w współpracując z pierwszą linią i twardo grając w obronie. Niestety, z powodu stłuczenia mięśnia uda nie dotrwał do końcowej syreny. Orlen Wisła Płock Besiktas Stambuł 32: 26 (15:12)
Orlen Wisła: Corrales, Wichary Racotea 5, Pusica 1, Ghionea 3, Rocha 1, de Toledo 4, Nikcević 3, Zhytnikov 5, Tarabochia 2, Montoro 2, Piechowski 5, Daszek 1 Besiktas: Kocic, Demir Caliskan 2, Arifoglu, Pribak 5, Basić, Demirezen 3, Dacević 1, Djukić 7, Done 7, Rasić, Coban 1 Kaczmarek: Wygraliśmy ważny mecz Cały zespół stanął na wysokości zadania, pokonując ekipę, która w sześciu ostatnich kolejkach zdobyła najwięcej punktów i była wyraźnie na fali wznoszącej, zbliżając się do czołówki mówił trener Marcin Kaczmarek po wygranym meczu z GKS-em Katowice. Gratuluję mojej drużynie konsekwencji w grze, która miała dla losów meczu równie duże znaczenie jak nasze uporczywe dążenie do zwycięstwa i wielka wola walki. Szkoleniowiec płockiego zespołu nie mógł skorzystać z usług powołanych do reprezentacji młodzieżowej Arkadiusza Recy i Patryka Stępińskiego. W podstawowym składzie zabrakło również narzekającego na drobny uraz Dymitara Ilieva. Wisła nie zamierzała jednak zmieniać swego stylu gry, od pierwszych minut narzucając rywalom swój styl gry. Na prawej stronie bardzo aktywny był Damian Piotrowski, który pojawił się w wyjściowym składzie i robił wszystko, aby udowodnić, że należy mu się coś więcej niż rola rezerwowego. Po kilku dośrodkowaniach pomocnika pozyskanego z Chrobrego Głogów na polu karnym gości dochodziło do sporego zamieszania, z którego jednak niewiele wynikało.
Damian Piotrowski w końcu jednak dopiął swego, chociaż tym razem akcję rozpoczęli Mikołaj Lebedyński i Cezary Stefańczyk. Dośrodkowanie tego drugiego przyblokował jeden z graczy GKS-u, ale Piotrowski błyskawicznie ruszył do piłki, decydując się na strzał zza pola karnego. Dopisało mu przy tym trochę szczęścia, bo piłka otarła się o jednego z przyjezdnych, co zmyliło Rafała Dobrolińskiego, uniemożliwiając mu skuteczną interwencję. Dobre nastroje prowadzących wiślaków chwilę później popsuła kontuzja Maksymiliana Rogalskiego. Uraz okazał się na tyle poważny, że kapitan musiał opuścić boisko, chociaż do końca pierwszej połowy pozostawało już tylko kilka minut. Po przerwie w zespole gości zobaczyliśmy dwóch nowych zawodników. Jednym z nich był doskonale w Płocku znany Filip Burkhardt. Podwójna zmiana nie na wiele zdała się Gieksie, która wciąż nie była w stanie poradzić sobie z presją ze strony Wisły. Losy meczu rozstrzygnęły się, gdy Damian Piotrowski zdecydował się na kolejny strzał z dystansu, po którym bramkarz rywali ponownie musiał wyciągać piłkę z siatki. Katowiczanie starali się zdobyć kontaktowego gola, ale płocka defensywa spisywała się bez zarzutu. Nawet, gdy zabrakło w niej Przemysława Szymińskiego, który zobaczył dwie żółte, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Końcówkę meczu z perspektywy trybun oglądał trener Marcin Kaczmarek, wyproszony z ławki przez sędziego Pawła Pskita. Wisła w pełni zasłużenie wygrała 2:0, dzięki czemu została mistrzem rundy jesiennej. Wisła Płock GKS Katowice 2:0 (1:0 Bramki: Piotrowski 2 (36. i 53.) Wisła: Kiełpin Stefańczyk, Szymiński, Sielewski, Mroziński Rogalski (41. Łuczak), Wlazło, Piotrowski (70. Bąk), Lebedyński (79. Iliev), Kun Łysiak
GKS: Dobroliński Czerwiński, Kamiński, Práznovský, Pietrzak (46. Bębenek) Frańczak, Pielorz, Leimonas (46. Burkhardt), Iwan (60. Trochim), Szołtys Goncerz Żółte kartki: Szymiński (Wisła) oraz Goncerz, Kamiński i Burkhardt (GKS) Czerwona kartka: Szymiński (za dwie żółte) Sędziował: Paweł Pskit Widzów: 1,5 tysiąca Hip-hopowcy ratują ludzkie życie Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat czytamy w Talmudzie. A skoro tak, mamy jasną i klarowną odpowiedź dla tych, którzy zastanawiają się, jaki jest sens organizowania Polish Hip-Hop Festivalu. Chociażby po to, aby dzięki akcji Dzień dawcy szpiku uratować czyjeś życie. Marcin Siwek, pomysłodawca i organizator PH-HF, już kilka lat temu miał to szczęście, że znalazł genetycznego bliźniaka, któremu oddał swój szpik, ratując mu życie. Nic więc dziwnego, że działania Fundacji DKMS mają dla niego szczególne znaczenie. Od pierwszej edycji hip-hopowe święto w naszym
mieście połączone jest z Dniem dawcy szpiku. Akcja cieszy się dużym powodzeniem wśród uczestników PH-HF. A co najważniejsze, przynosi bardzo wymierne efekty. Rafał Młodzikowski, koordynator ds. rekrutacji dawców w fundacji DKMS zawiadomił nas o kolejnym dawcy, który został zarejestrowany podczas naszej imprezy informuje Marcin Siwek. Jest nim mężczyzna, który w tym tygodniu oddał komórki macierzyste dla 39-letniej Polki. Cieszę się, że podczas wyjątkowego wydarzenia muzycznego udało nam się dołożyć cegiełkę do ratowania życia. Warto przypomnieć, że to już druga osoba, która może żyć dzięki dawcy zarejestrowanemu podczas PH-HF. Dwa lata temu mieszkaniec naszego miasta oddał swój szpik 19-latkowi z Niemiec. Ludzie walili drzwiami i oknami Niezbyt często zdarza się, aby na organizowanych przez Muzeum Mazowieckie w Płocku imprezach pojawiały się takie tłumy. Ale okazja tym razem była nie byle jaka 85-lecie Alojzego Balcerzaka uczczone zostało jubileuszową wystawą. Alek Balcerzak urodził się w Zdworzu 1 listopada 1930 roku. Chociaż uczył się w Elblągu, Łodzi i Warszawie, większość swego życia spędził na Mazowszu Płockim. W 1964 roku Muzeum Mazowieckie w Płocku po raz pierwszy eksponowało jego prace na wystawie indywidualnej. Żadne miasto w Polsce nie ma tak dobrze udokumentowanych artystycznie przemian jak Płock. A to wszystko dzięki Alkowi, który zapraszał najlepszych polskich
malarzy na organizowane przez siebie plenery i zapraszał ich do malowania naszego miasta i okolic mówił podczas wernisażu Marian Sołtysiak, dyrektor Muzeum Mazowieckiego w Płocku w latach 1961-1977. Warto wydać w formie książki plon tych wszystkich działań. Takie wydawnictwo miałoby wielką wartość historyczną i edukacyjną, ale także artystyczną. Na wernisażu jubileuszowej wystawy Aleksandra Balcerzaka pojawili się liczni przedstawiciele władz samorządowych. Tym razem jednak nie z obowiązku, jak często bywa przy rozmaitych oficjalnych okazjach, lecz z potrzeby serca. Aby w ten sposób uhonorować swego przyjaciela, najbardziej chyba płockiego z żyjących obecnie plastyków. Sto lat to za mało mówił jeden z samorządowców, składając jubilatowi życzenia kolejnych lat życia w zdrowiu. Po części oficjalnej przyszedł czas na składanie jubilatowi życzeń przez gości, którzy pojawili się na wernisażu jego najnowszej wystawy. Kolejka chętnych zdawała się nie mieć końca, ale Alojzy Balcerzak wykazał się anielską wręcz cierpliwością, przyjmując kolejne hołdy i wyrazy uznania. W tym samym niemal czasie część gości przeniosła się już do sali wystawowej, aby nacieszyć oczy dziełami Artysty. Także najnowszymi, które powstały ledwie kilka miesięcy temu, będąc namacalnym dowodem niezwykłej żywotności Alka Balcerzaka. Z kronikarskiego obowiązku należy dodać, że gościem specjalnym wernisażu był znany pianista Jarosław Domagała. W jego wykonaniu mogliśmy posłuchać między innymi utworów Fryderyka Chopina, idealnie wręcz komponujących się z malarskimi dokonaniami Jubilata.
Wyremontowali osiedlowe uliczki Zakończyły się planowane remonty ulic na płockich osiedlach. Miejski Zarząd Dróg poinformował, że zmodernizowane zostały ulice Generała Andersa, Monte Cassino, Sosabowskiego i Słowicza. Na ulicach osiedlowych położona została nowa nawierzchnia asfaltowa. Dokonano również napraw konserwacyjnych kanalizacji deszczowej i sanitarnej na Gen. Andersa, Monte Cassino, Sosabowskiego, Słowiczej i Kwiatka. Wykonana została również regulacja włazów i wpustów ulicznych. Na części Słowiczej wymienione zostały krawężniki z opaskami. Roboty prowadziła płocka firma Lumet. Całkowity koszt inwestycji to 968 tysięcy złotych. Kolejne utrudnienia w centrum Rozdział kanalizacji ogólnospławnej na sanitarną i deszczową oraz przebudowa skrzyżowań i odcinków ulic to prace zaplanowane na dni 17-28 listopada w okolicach skrzyżowania ulicy Tadeusza Kościuszki z Placem Obrońców Warszawy. Zaplanowane na ten czas roboty wiążą się z koniecznością
całkowitego zamknięcia skrzyżowania dla ruchu kołowego. Wiązać się to będzie z poważnymi problemami dla wszystkich osób, które po przejechaniu przez most im. Legionów Marszałka Piłsudskiego skręcają w lewo, wybierając drogę koło katedry. Poczytali dzieciom w szpitalu Współpraca między Szpitalem Świętej Trójcy i Wisłą Płock kwitnie w najlepsze. Tym razem klubowa delegacja pojawiła się na ulicy Kościuszki, aby wziąć udział w akcji Wisła czyta dzieciom. Prezes Jacek Kruszewski oraz dwaj piłkarze Marko Radić i Przemysław Szymiński byli gośćmi oddziału pediatrycznego Szpitala Świętej Trójcy. Najmłodsi pacjenci szpitala mogły posłuchać polskich wierszyków czytanych przez niezwykłych gości. A przy okazji maluchy obdarowane zostały klubowymi gadżetami, wśród których znalazły się plany lekcji, plakaty i pamiątkowe znaczki. Przy tak niezwykłej okazji nie mogło się również obyć bez pamiątkowych zdjęć. Mali pacjenci oddziału pediatrycznego oraz ich rodzice nie kryli radości z wizyty, która była niezwykle miłym przerywnikiem w szarej szpitalnej rzeczywistości.