Abstrakcyjnej prawdy nie ma, prawda jest zawsze konkretna. Włodzimierz Ilicz Lenin PRAWDA o Piku Lenina Przedstawiamy porady dwóch zdobywców Piku Lenina, Jacka Telera oraz Łukasza Depty, którzy na naszą prośbę stworzyli zestawy praktycznych rad, a także przestróg dla pragnących w przyszłości zmierzyć się z tą górą. Monografia, którą przygotowaliśmy nie odpowie na pytanie, czy Pik Lenina to najłatwiejszy siedmiotysięcznik, gdyż byłaby to z naszej strony próba odkrycia prawdy abstrakcyjnej... Dekalog Lenina Jacek Teler (teler@pamir.pl) 36 W drodze na Polanę Ługową Zdobyty w 1928 roku Pik Lenina przez krótki okres czasu stanowił rekord wysokogórskiej działalności człowieka. Pomimo że na Evereście osiągano już o wiele większą wysokość, to jednak rekord przypisywano górze, która wpuściła na szczyt. Stosunkowo łatwy sukces (dla przykładu leżący również w Kirgizji Pik Pobiedy pochłonął istnienia przeszło dwudziestu osób zanim dokonano pierwszego wejścia) oraz liczba paru tysięcy zdobywców sprawiły, że góra zyskała miano najłatwiejszego siedmiotysięcznika. Rokrocznie spotykam na Ługowej Polanie tłum ludzi (szacunkowo w sezonie przybywa ich przeszło trzy lub cztery setki!), pragnących zdobyć magiczne siedem tysięcy. Lenin kusi również atrakcjami estetycznymi. Jego wierzchołek góruje nad doliną Ałajską czterotysięcznym przewyższeniem, a widok z grani szczytowej, oferujący z jednej strony morze szczytów i lodowców Pamiru, z drugiej stepy Ałaju i jak niewiele innych daje poczuć smak wielkiej góry. Nic dziwnego, że dla tych walorów uczyniono z Lenina górski poligon. Dla wielu naszych naj ze złotej ery polskiego himalaizmu był on przepustką w góry wyższe i z dumą wpisywano go w wykazy wejść (np. W. Rutkiewicz). Warto jednak przypomnieć parą faktów z najnowszej historii góry, które rzesza ewentualnych zdobywców powinna znać i przemyśleć. W roku 1990 Pik Lenina stał się miejscem największej tragedii w historii alpinizmu. Wywołana trzęsieniem ziemi lawina pogrzebała w ówczesnym obozie II czterdziestu trzech alpinistów. Kilkanaście lat wcześniej burza odcięła na sześciu tysiącach grupę ośmiu alpinistek. Był to utytułowany zespół, mający na swym koncie m.in. wejście na wyższy i uchodzący za trudniejszy Pik Komunizma. Cała grupa zginęła(!), a wstrząsającym świadectwem tej tragedii jest zapis łączności radiowej z walczącymi o życie alpinistkami. Nie pamiętam wyjazdu na Lenina, podczas którego ktoś nie zaginął, nie odmroził nogi, by kogoś nie wyciągano ze szczeliny, czy też nie znalazł się w zasięgu lawiny. fot. arch. Wojciech Kozub, Łukasz Depta Kilka przykazań dla tych, którzy zapragną zmierzyć się z najłatwiejszym siedmiotysięcznikiem : 1. Nie ma łatwych siedmiotysięczników. Wysokość, lodowiec i pogoda zawsze stanowią czynniki zagrożenia. Warto pamiętać, że zbyt szybkie zdobywanie wysokości na górach pozbawionych trudności technicznych może stanowić zagrożenie, zwłaszcza dla osób, które są na takich wysokościach po raz pierwszy. 2. To, co jest piękne w tej górze, stanowi również o jej niebezpieczeństwie. Stojąca na granicy dwóch światów (stepy i wysokie góry) monumentalna grań szczytowa niemal na całej swej długości wystawiona jest na działanie wiatru; a jej długość i rozległość nie daje szansy na szybką ucieczkę i jakąkolwiek orientację podczas załamania pogody. Znam wiele przykładów zabłądzeń i pomyłkowych wejść na przedwierzchołek, nawet przy względnie dobrej widoczności. Denis Urubko, do którego należy rekord wejścia na Lenina (osiem godzin i dziesięć minut z jedynki ); poproszony przeze mnie o porównanie tej góry z uchodzącym za znacznie trudniejszy pod względem technicznym Chan Tengri (7010 m n.p.m. rekord Denisa siedem godzin i czterdzieści minut) wyraźnie wskazuje na kondycyjno-wytrzymałościowy charakter tego pierwszego. 3. Baza na Ługowej Polanie (3814 m n.p.m.*) Rozległa łąka porośnięta częściowo przez dziką cebulę, od której bierze swoją nazwę. Podczas sezonu letniego rozbijają tu swoje namioty i jurto-puby liczne kirgiskie, kazachskie i uzbeckie firmy turystyczne. Na wydzielonych i ogrodzonych terenach oferowane są: noclegi, prysznic, latryny, posiłki, serwis napojów o różnej mocy, sauna oraz telefon satelitarny. O ile nie korzysta się z usług firm, namiot należy roz- STRONA 36
fot. arch. Wojciech Kozub, Łukasz Depta bijać na ziemi niczyjej. Uwaga na wodę pitną! Z racji tłumów panoszą się tu śmieci oraz pasą się konie. W miarę czyste źródełko wypływa spod krzyża upamiętniającego tragedię z 1990 roku. Uzasadnione pogłoski o wypadkach kradzieży rozgłaszają przede wszystkim właściciele płatnych namiotowisk. 4. W drodze do obozu I należy pokonać Przełęcz Podróżników (4140 m n.p.m*.- oferuje widok na całą północną ścianę); następnie podążać wzdłuż lodowca do skalnej moreny. 5. Obóz I (4467 m n.p.m. *). Tu też czuć cywilizacją możliwość odpłatnego noclegu, wyżywienia, napitków z prądem. Również telefon satelitarny, ale ten raczej nie jest lecz bywa. Pomiędzy bazą a jedynką można wynająć transport konny. Rozbijanie namiotu: patrz pkt.3 (problem wydzielonych firmowych miejsc i zanieczyszczonej wody). Namiot warto rozbić jak najwyżej, tj. w pobliżu kopca z krzyżem. Przy rozbijaniu należy pamiętać o tym, że szczeliny Polana Ługowa Poglądowy przebieg najpopularniejszych dróg na północnej ścianie Piku Lenina 1. droga przez Lodowiec Lenina do pierwszego obozu 2. Droga Klasyczna Przez Razdzielną V. Kovalev 1954 3A 3. Direttisima Północnej Ściany Piku Lenina La. Arkin, 1960 5A 4. Droga przez Skały Lipkina, K. Chernukha, 1934, 5A Jedynka Obóz Pierwszy wys. 4467m n.p.m. * ( schowany za grzędą) Dwójka Obóz Drugi wys. (5423m n.p.m.*) Trójka Obóz Trzeci wys. (6071m n.p.m.*) Pik Razdzielna (6104m n.p.m.*) Pik Lenina ( 7134 m n. p.m) *Pomiary GPS będące w pobliżu (sporo zwłaszcza na bokach moreny!) mogą podczas naszej nieobecności podpełznąć i pochłonąć namiot z zapasami. 6. Droga do dwójki prowadzi w górę do wysokości pięciu tysięcy, a następnie długim trawersem po północnej ścianie (zagrożenie lawinowe miej więcej w tym miejscu stał zasypany przed parunastoma laty obóz drugi!). Na końcu trawersu jeszcze około 200 m podejścia pod skalną grzędę. 7. Obóz II (5423 m n.p.m.*). Poniżej skał, na lekko zarysowanej grzędzie, umiejscowione są półeczki pod namioty. Tu jak na razie nie ma jeszcze terenów firmowo-orgodzonych i o zajmowaniu platform decyduje pora dojścia. W ostatnim czasie widuję westmanów, którzy rozbijają namioty około sto metrów niżej na śniegu. Bezwzględnie odradzam! Miejsce to leży już poza osłoną grzędy u wylotu żlebu. Wielokrotnie widywałem tam lecące kamienie, a przy dużym opadzie nawet lawinki. Przydatny jest czekan, gdyż platformy często wymagają podkucia w lodzie. W pogodne i słoneczne dni woda bieżąca bywa, a strefę defekacji najlepiej zorganizować poniżej najniższych namiotów. 8. Do trójki należy podejść aż na szczyt Piku Razdzielna (6104 m n.p.m.*) i zejść na przełęcz w głównej grani. Bywają sezony, gdy ścieżka poprowadzona jest tak, iż trawersuje na sześciu tysiącach Razdzielną, omijając jej szczyt. Należy pamiętać, że taki trawers idzie lodowcem nad północną ścianą, co wiąże się z niebezpieczeństwem szczelin i nawisów. Przez Namioty bazowe na Polanie Ługowej 37 STRONA 37
Przełęcz Podróżników Razdzielną jest dalej, wyżej, ale... bezpieczniej. 9. Obóz III (6071 m n.p.m.*). Samo siodło przełęczy wydaje się być miejscem najrówniejszym pod namiot (liczne stare platformy na granicy skała/lodowiec), ale jest jeden problem: tam wieje najsilniej. A wieje niemal zawsze. Bywały próby umiejscawiania obozu na półkach nieco niżej linii grani; chroni to przed wiatrem, ale zagrożone jest szczelinami i nawisami. Widywałem, jak taka półka/serak wielkości kamienicy bez ostrzeżenia waliła w czeluść północnej ściany. Lepiej, nocując bliżej linii skał, nastawić się na wiatr i odpowiednio zabezpieczyć namiot. Przeżyłem tam kiedyś samotnie czterodniowy huragan. Wiatr o prędkości przeszło 150 km/h rozszarpał w ciągu godziny wszystkie namioty na kawałeczki. Mój ocalał dzięki murowi igloo postawionemu w stronę gór. Użyłem do tego bloków firnu (czekan!). 10. Należy pamiętać, że z przełęczy do szczytu jest jeszcze 7 km drogi i 1000 metrów deniwelacji, przy bocznym wietrze! Przy takich warunkach chmury, które zobaczymy gdzieś na horyzoncie, za dwie godziny mogą ogarnąć wierzchołek lub nawet całą grań. Nie będzie to wcale załamanie (przed którym może nas ustrzec wcześniejsze zapoznanie się z prognozą pogody), lecz zwykła kolej rzeczy. Lenin, górując nad otoczeniem, zbiera takie zabłąkane chmury (patrz punkt 2). Z racji dużej odległości niektórzy rozstawiają na pierwszej kumulacji grani (około 6400 m n.p.m. resztki spalonego namiotu!) tzw. wysunięta trojkę. Skraca to dystans do szczytu. Wadą takiego rozwiązania jest jeszcze większe obciążenie wysokością i wiatrem, co często uniemożliwia jakikolwiek odpoczynek. Kłania się tu stara zasada unikania choroby wysokościowej: Chodź jak najwyżej, ale śpij jak najniżej i tam gdzie sen jest możliwy. Dodatkowym niebezpieczeństwem rozbijania wysuniętej trójki jest izolacja od pozostałych obozów. Jeżeli złapie nas początek huraganu w trójce, pozostaje do ucieczki krótki odcinek do szczytu Razdzielnej, która zaraz po jej minięciu ochroni nas przed wiatrem. Z głębi grani wydaje się to bardziej ryzykowne. Ponadto w zachmurzeniu lub opadzie śniegu grań (szeroka i rozległa w okolicy wysuniętego obozu) sprawia ogromne problemy orientacyjne. * źródło danych: GPS pomiary własne Droga do jedynki Widok z pierwszego obozu na północną ścianę Piku Lenina Obóz I fot. Mariusz Czarnul fot. Mariusz Czarnul 38 STRONA 38
WHP 7134 Łukasz Depta Obozowisko na Ługowej Polanie jest czynne od początku lipca do końca sierpnia. W tym okresie najbardziej optymalne warunki panują na przełomie tych dwóch miesięcy. W bazie można się zaopatrzyć w gaz czy prowiant szturmowy. Istnieje również możliwość skorzystania z łączności satelitarnej. Na potrzeby wypraw komercyjnych stworzono całą infrastrukturę, za korzystanie z której, jak również za mieszkanie na ogrodzonym terenie, trzeba płacić. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by rozbić namiot na pozostałej, rozległej darmowej części łąki. Można też skorzystać z gościnności zamieszkujących jurty Kirgizów, którzy w letnim sezonie świadczą dla turystów rozmaite usługi. Z bazy do obozu I prowadzi początkowo dobrze wydeptana ścieżka, którą wydostajemy się na Przełęcz Podróżników. Z siodła roztacza się widok na rozległy masyw Piku Lenina. Schodzimy teraz około sto metrów na potężny jęzor Lodowca Lenina. Tu ścieżka kończy się i wkraczamy na lód. Kierujemy się w górę, w kierunku trzykilometrowej wysokości ściany północnej, z której lodowiec bierze swój początek. U jej stóp na kamienistej morenie znajduje się obóz I (wysokość ok. 4200 m n. p. m.). Pokonanie tego odcinka z uwagi na dużą odległość jest dość uciążliwe. Osobiście polecam wyniesienie całego dobytku od razu lub partiami do obozu I (daje to przy okazji dobrą aklimatyzację) i korzystanie z niego jako bazy w dalszej akcji. W dzień po lodowcu płyną liczne strumyki. Zaopatrując się w nich w wodę trzeba zawsze pamiętać o jej przegotowaniu. Wiele osób przypłaciło zaniedbanie poważnymi problemami żołądkowymi i ostatecznie straceniem szansy wejścia na górę. Dalsza droga do obozu II na wysokości 5200 m n.p.m. wiedzie wspomnianymi północnymi stoka- fot. arch. Wojciech Kozub, Łukasz Depta Rest w dwójce rawers północnej ściany na drodze do obozu drugiego STRONA 39
Okopane namioty w trójce 40 mi. Zazwyczaj ścieżka jest dobrze wydeptana. Szlak prowadzi między głębokimi szczelinami. Na spiętrzeniu lodowca, w zależności od jego wyglądu w danym sezonie, przewodnicy instalują poręczówkę. W normalnych warunkach nie ma konieczności korzystania z liny. Warto jednak wziąć ze sobą piętnaście-dwadzieścia metrów do asekuracji w razie konieczności schodzenia w złych warunkach atmosferycznych, kiedy bezpieczny, przetorowany szlak jest zasypany. Końcowa część drogi do drugiego obozu prowadzi trawersem i jest szczególnie narażona na lawiny, co trzeba wziąć pod uwagę, planując wyjście po opadach. Podczas naszego pobytu ścieżkę kilkakrotnie przecinały potężnych rozmiarów lawiniska. Podczas podejścia warto narzucać sobie takie tempo, by w miarę możliwości nie doprowadzać do zadyszki, która jest znakiem niedotlenienia i skutkuje nieprzyjemnymi bólami głowy. Bardzo ważne jest też odpowiednie okrycie głowy. Pomimo tego, iż ściana ma wystawę północną, wschodzące wysoko słońce bezlitośnie na niej operuje. Przegrzanie i poparzenia na pewno nie zwiększą naszych szans. Obóz II leży w bezpiecznym miejscu na grzędzie, opadającej z północnej grani szczytu Rozdzielnia. W celu uzyskania aklimatyzacji warto przespać się po pierwszym wyjściu i na następny dzień wrócić do obozu pierwszego. Można przy okazji zostawić w depozycie sprzęt i prowiant na dalszą działalność. Nie polecam zostawiania rozstawionych namiotów. Huraganowe wiatry, które wieją od czasu do czasu pozbawiły już schronienia niejeden zespół, czego smutne dowody porozrzucane są po całej okolicy. Stok nad obozem wyprowadza na łagodną grań. Idąc nią, a następnie wspinając się stromym zboczem, wychodzimy na Pik Rozdzielnia (6100 m n. p. m.). Otwiera się tu widok na piłę Pamiru. Kilka minut trwa zejście na przełęcz do obozu III. Z uwagi na przewalające się przez grań huragany warto dobrze okopać namiot nawet, gdy w danej chwili jest w miarę spokojnie. Służy do tego zostawiona tam na stałe łopata. Do III obozu warto wynieść odpowiednio dużo prowiantu i paliwa, aby w razie niesprzyjających warunków umożliwić sobie przeczekanie. Trzeba także pamiętać, że temperatury oscylują tu około 20 C, a wodę do przygotowania dużej ilości płynów, których organizm potrzebuje na tej wysokości, uzyskuje się z topienia śniegu. Do przebycia pozostaje ok. 7 km w poziomie i 1000 metrów przewyższenia. Czas zależy od warunków i aklimatyzacji (waha się od sześciu do dziesięciu godzin). Szlak wiedzie łagodną granią bez trudności technicznych. Ze sprzętu w zasadzie wystarczą raki i kijki lub czekan. Po wspięciu się na dwie kolejne kulminacje widzimy już szczyt. Ten, kto spodziewa się zobaczyć na wierzchołku przedmioty kultu Lenina rozczaruje się. Wszystkie uległy prawu grawitacji. Jest za to kopczyk, oraz przy dobrej widoczności niesamowita panorama: prawdziwe morze szczytów. Ponoć czasem widać nawet Karakorum. Więcej zdjęć z naszej wycieczki znaleźć można na stronie Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego www.krakow.ptt.org.pl. Piła Pamiru Na grani fot. arch. Wojciech Kozub, Łukasz Depta fot. arch. Wojciech Kozub, Łukasz Depta fot. arch. Wojciech Kozub, Łukasz Depta STRONA 40