Walka z upałem Drugi dzień jazdy po słynnej Via Romanie upłynął pod znakiem walki. Nie tyle z wielkimi ciężarówkami, których nie brak na tej niezwykle ruchliwej trasie, ale z upałem, który potwornie dawał się we znaki. Janusz Radgowski, który pokonuje trasę z Watykanu do Wadowic, tym razem miał do pokonania 43 kilometry z Lido delle Nazioni Ferrara do Rosolina Rovigo. Ktoś mógłby powiedzieć, że to niewiele więcej niż trasa klasycznego maratonu. Jednak dla człowieka, który jest w drodze już od kilkunastu dni, a który porusza się na wózku inwalidzkim, ma częściowo amputowaną jedną z nóg, ma przeszczepioną nerkę, zupełnie nie widzi na jedno oko, a częściowo również na drugie, jest to wysiłek ekstremalny. Czternasty etap to dla Janusza niesamowita walka z samym sobą, swoimi słabościami, z pragnieniem. Co najważniejsze walka wygrana. Jak mówi sam Janusz, głównie dzięki niezliczonej, a w dodatku wciąż rosnącej, rzeszy wspierających go ludzi. Kochani. Ogromne dzięki, że cały czas jesteście przy mnie i że zapraszacie ludzi do udziału w akcji mówi Janusz Radgowski. Jesteście niesamowici. Macie wielkie serca. Jesteście dla mnie wielkim wsparciem! Piłka ręczna na podwórkach 30 dzieci z Płocka w wieku 7-13 lat weźmie udział w projekcie Szczypiorniak na podwórku, który Sekcja Piłki Ręcznej Wisła Płock realizować będzie z Instytutem Rozwoju Sportu i Edukacji oraz Funduszem Grantowym dla Płocka.
Fundusz będzie odpowiedzialny za rekrutowanie kadry prowadzącej zajęcia oraz ich uczestników. SPR Wisła zorganizuje treningi piłki ręcznej, a IRSiE ma opracować i upowszechnić model, który zostanie wypracowany podczas realizacji projektu. Trzydziestoosobowa grupa dzieci z Płocka w wieku 7-13 lat weźmie udział w treningach piłki ręcznej oraz w zajęciach uspołeczniających mówi Robert Jankowski, odpowiedzialny w SPR Wisła za pracę z grupami młodzieżowymi. Mamy w planie około 300 godzin treningów, do których doliczyć trzeba będzie 144 godziny zajęć prowadzonych przez pedagogów. Przez trening handbalowy dzieci mają nauczyć się współdziałania w grupie, rozładowywania w naturalny sposób agresji i negatywnych emocji. Duży nacisk kładziony ma być na kształtowanie pozytywnych więzi w obrębie grupy. Nauka zasad fair play ma pokazać, jak ważna jest odpowiedzialność za jednostkę i za drużynę. W organizowanych przez SPR Wisła miniturniejach wezmą udział nie tylko uczestnicy projektu, ale również ich rodzice. Pedagodzy spotykać się będą z dziećmi w różnych punktach miasta, aby przekazać wzorce zachowań akceptowanych społecznie. Celem spotkań w przestrzeni miejskiej ma być również prezentowanie podwórek jako miejsc, w których twórczo i bezpiecznie spędzać można czas wolny. Niespodzianka w galerii
Z bliska i z daleka to wystawa fotografii,których autorką jest znana podróżniczka Elżbieta Dzikowska. Jej prace będzie można oglądać w Płockiej Galerii Sztuki. Zdjęcia, które eksponowane będą w Płocku, powstawały w wielu zakątkach globu w rozmaitych, często dość zaskakujących sytuacjach w samolocie, balonie, z dala od powierzchni ziemi. Chociaż duża odległość może odrealnić fotografowany krajobraz, wciąż jednak pozostaje on konkretny i namacalny. Eksponowane w Płockiej Galerii Sztuki zdjęcia tworzą cykle, na których znajdą się między innymi woda, światło, piasek, kora drzewa i inne rzeczy. Czasami dość trudne do rozpoznania. Elżbieta Dzikowska już od wielu lat przemierza Polskę i Europę oraz wszystkie inne kontynenty. Na swoich fotografiach uwiecznia zabytki, pejzaże, stroje, obrzędy, miejsca oraz ludzi. Pokazywany przez nią świat wciąż fascynuje, chociaż nękają go rozliczne nieszczęścia. Jako historyk sztuki potrafi odkrywać nie tylko to, co widoczne jest latami lub dosłownie przez chwilę na powierzchni wody, zastygłego kawałka lawy, piasku pustyni, kałuży, błota, kory drzewa, spękanej ziemi. Drobne fragmenty natury, które nie są poddawane żadnym zabiegom technicznym (poza powiększeniem ich) wyglądają jak niezwykłe, oryginalne abstrakcje.
Niespodzianką dla wszystkich, którzy zechcą obejrzeć wystawę Z bliska i daleka, będzie możliwość obejrzenia prac, które dotychczas nie były jeszcze nigdzie eksponowane. Znajdą się wśród nich fotografie ze styczniowej podróży do Etiopii. Wernisaż wystawy już w najbliższy piątek, 17 kwietnia o 18.00. Popis w Jutrzence Tomasz Popis poprowadzi jako pierwszy trener seniorską drużynę MMKS-u Jutrzenka Płock w trzech ostatnich meczach sezonu 2014/2015. Zastąpił na tym stanowisku Jarosława Stawickiego i Marka Przybyszewskiego, którzy podali się do dymisji. Jutrzenka, podobnie jak rok i dwa lata temu, walczy o utrzymanie się w gronie pierwszoligowców. Jednym z rywali jest Sparta Oborniki. Właśnie z tym zespołem płocczanki przegrały wyjazdowy pojedynek w 19. kolejce spotkań. W ekipie gości zabrakło Aleksandry Rędzińskiej, która wprawdzie wyjechała na mecz wraz zresztą zespołu, jednak nie mogła wybiec na boisko z powodu braku ważnych badań lekarskich. Kilka dni po tym spotkaniu trenerski duet prowadzący Jutrzenkę od kilku sezonów oficjalnie złożył na ręce zarządu dymisję, która została przyjęta. Jak mówi wiceprezes zarządu ds. piłki ręcznej Piotr Dąbrowski, szkoleniowcy nie zgodzili się na złożoną im propozycję prowadzenia zespołu do końca trwających rozgrywek. Włodarzom klubu pozostało więc poszukiwanie nowego szkoleniowca, który mógłby poprowadzić zespół seniorek do końca sezonu. Pomocną dłoń w stronę Jutrzenki wyciągnęły władze Stowarzyszenia Kultury Fizycznej Wisła Płock, z prezesem Markiem Wolińskim na czele. Tymczasowym trenerem zespołu
rozgrywającego swe mecze w hali sportowej SP 16 został bowiem związany z grupami młodzieżowymi SKF-u Tomasz Popis. Jak długo potrwa jego przygoda z Jutrzenką, okaże się po zakończeniu obecnych rozgrywek. Wnuczek ulepszony, ale nieskuteczny W ciągu dwóch dni na terenie działania Komendy Miejskiej Policji w Płocku doszło do ośmiu prób oszustwa zmodyfikowaną metodą na wnuczka. Oszuści przedstawiali się swoim ofiarom jako oficerowie Centralnego Biura Śledczego. Przestępcy kontaktowali się telefonicznie ze swoimi potencjalnymi ofiarami, mówiąc, że prowadzą śledztwo przeciwko osobom wymuszającym pieniądze od starszych osób. Rzekomi policjanci z CBŚ potrzebowali pieniędzy, aby uniemożliwić działalność grupy przestępczej. Żaden z indagowanych w tej sprawie seniorów nie dał się jednak nabrać, zgłaszając sprawę policji. Po raz kolejny apelujemy do seniorów, aby nie dali się oszukać. Żaden funkcjonariusz nie będzie żądał pieniędzy w związku z prowadzoną sprawą mówi rzecznik prasowy płockiej policji Krzysztof Piasek. Środki ostrożności należy zachować również przy korzystaniu z bankowości internetowej, ponieważ oszuści również za pomocą Internetu dokonują oszustw. Przesyłają komunikat do właściciela konta z informacją, aby dla bezpieczeństwa logował się na koncie przy użyciu kodu z karty kodów jednorazowych. W ten sposób oszust uzyskuje dostęp do konta i dokonuje wypłaty pieniędzy.
Pomarańczowa wiosna trwa Drugie zwycięstwo w drugim meczu rundy wiosennej odniosły piłkarki nożne Królewskich. Tym razem płocczanki pokonały na własnym boisku Orliki Jeruzal 6:0. Początek spotkania nie był szczególnie udany dla miejscowych, które potrzebowały piętnastu minut, aby poukładać swoją grę i znaleźć drogę do bramki swoich przeciwniczek. Wynik meczu otworzyła Angelika Materek, która zdecydowała się na grę, chociaż na przedmeczowej rozgrzewce skręciła kostkę (na domiar złego miała pękniętą kość w okolicach nosa). Kilka minut po zdobyciu bramki napastniczka Królewskich opuściła jednak plac gry, a w jej miejsce pojawiła się Daria Kusa. Bardzo aktywna była reprezentantka Polski U-15 Julia Krawczyk, która zdobyła drugiego gola dla pomarańczowych po wymanewrowaniu bramkarki gości. Wynik pierwszej części gry ustaliła Dominika Przybyszewska, która wykorzystała rzut karny podyktowany za zatrzymanie piłki ręką przez jedną z przyjezdnych. W drugiej części spotkania obraz gry nie uległ zmianie. Płocczanki wciąż dyktowały warunki, spokojnie rozgrywając piłkę. Zawodniczki z Jeruzalu początkowo umiejętnie się broniły w końcu jednak sposób na defensywę przyjezdnych znalazła Daria Nowak. Kolejne bramki padły po strzałach Dominiki Przybyszewskiej i Darii Nowak. W trzeciej wiosennej kolejce spotkań ekipa Królewskich zmierzy się w Garwolinie z tamtejszą Wilgą. Pomarańczowe mają szansę udowodnienia, że dwie wygrane na początek rundy rewanżowej nie były jedynie dziełem przypadku, ale efektem dobrze
przepracowanego okresu przygotowawczego. KS Królewscy Płock AP Orliki Jeruzal 6:0 (3:0) Bramki: Materek (16.), Julia Krawczyk (32.), Przybyszewska 2 (39. i 65.), Nowak 2 (60. i 67.) KS Królewscy: Hućko, Lisiewska (60. Marciniak), Wojtkowska, Przybysz, Majerowska, Łyzińska, Krawczyk (45. Stradomska), Świt, Przybyszewska, Materek (24. Kusa, 66. Mikołajewska), Nowak Trzynastka nie przyniosła pecha Celowo nie podaję tego numeru, by nie zapeszać mówił Janusz Radgowski przed startem do trzynastego etapu wyprawy z Watykanu do Wadowic. Wszystko jednak poszło zgodnie z planem. Przed startem do etapu z Ravenny do Lido delle Nazioni Ferrara członkowie wyprawy Każdy ma swój Mount Everest skorzystali z gościny księdza Pawła Szczepaniaka w rzymsko-katolickiej parafii w Ravennie. Nasi maratończycy wrócą w to miejsce po pokonaniu 54-kilometrowej trasy, podczas której Janusz Radgowski rozpocznie swoją walkę z Via Romanie, słynną drogą, z której korzystają ciężarówki i inne ciężkie pojazdy chcące uniknąć opłaty za korzystanie z autostrady. Jeżeli będzie bardzo niebezpiecznie, nie będę ryzykował, ale kawałek podjadę naszym autem zapowiadał Janusz Radgowski. Przecież w wyprawie Każdy ma swój Mount Everest nie chodzi o to, by stać się szaleńcem i męczennikiem. Najważniejszy cel tej eskapady to przecież pomoc dla Klaudusi Kamińskiej. Przed wjazdem na Via Romanie swoją pomoc dla Janusza Radgowskiego zaoferowali włoscy policjanci. Spotkanie z nimi okazało się
bardzo przyjemne. A asysta na trasie niezwykle dyskretna. Początek wydawał się stosunkowo spokojny. Z czasem jednak na trasie pojawiało się coraz więcej ciężkich pojazdów. Miejscem postoju tym razem stał się Port Garibaldi. Tam właśnie można było napić się małej kawy i porozmawiać z rybakami, ciężko pracującymi ludźmi morza. Niektórzy brali mnie za Jugosłowianina. Większość rybaków pozdrawia mnie jednak słowami Viva Polacco. Mówię wam, jak w takich chwilach mocno i radośnie bije moje serce. Jestem dumny z Polski i Polaków mówi Janusz Radgowski. Mój kierowca Janusz okazał się urodzonym marynarzem i wilkiem morskim. Gdy postój dobiegł końca, ekipa ruszyła w dalszą trasę. Mimo stale rosnącego ruchu i wysokiej temperatury, w końcu udało się dotrzeć do mety w Lido delle Nazioni Ferrara. Janusz bohaterem włoskiej prasy Janusz Radgowski, który na wózku inwalidzkim pokonuje trasę z Watykanu do Wadowic, nie mógł nie zwrócić uwagi miejscowych mediów. Napisała o nim jedna z włoskich gazet. Po jedenastym etapie nasz maratończyk spotkał się z Brenadetą Grochowską, prezes Związku Polaków z Ceseny oraz jej synami Zakariaszem i Mario. I udał się z nimi na wspólny posiłek. Mario jesteś super. Dziękuję za pomoc i ochronę mówił Janusz po tym spotkaniu do jednego z braci Grochowskich. Twój brat Zakary też jest super. Dziękuję za wybranie pizzy. Sosu pikantnego nigdy nie zapomnę Etap dwunasty z Riccione Rimini do Ravenny liczył 55 kilometrów. Tuż przed startem kolejne niespodziewane,
aczkolwiek miłe spotkanie. Tym razem z polskimi uczniami i trójką ich opiekunów Ireną, Moniką i Krzysztofem. Oczywiście, cała grupa z wypiekami na twarzy słuchała o eskapadzie Każdy ma swój Mount Everest i o Klaudusi Kamińskiej. I każdy obiecał pomoc na miarę swoich możliwości. Janusz Radgowski odwdzięczył się pamiątkowymi plakatami z numerem konta Klaudii. Kiedy Janusz ruszał na trasę, termometr pokazywał zaledwie 17 stopni. Później temperatura skoczyła do 26. Na szczęście w przetrwaniu pomagał specjalny sportowy strój. Dziękuję firmie Vitesse za ubranie, które doskonale sprawdza się na trasie mówił Janusz. Szczególne słowa uznania należą się pani Gabrysi za dopasowanie stroju do moich potrzeb. Trasa okazała się dość szybka. A chwilami nawet niebezpieczna. To była ostra jazda bez trzymanki. W końcu jednak udało się dotrzeć do mety. Zmęczony jestem raczej ciepłem lejącym się z nieba, niż pracą rąk na drodze. Czuję się bardzo dobrze mówił Janusz na mecie. Po czym zabrał się za posiłek konsumowany w cieniu biało-czerwonej flagi. Ghionea wydobrzeje na Puchar Polski Valentin Ghionea, który z powodu kontuzji swój udział w meczu z Chrobrym Głogów zakończył już w trzeciej minucie, powinien być gotowy do gry za niespełna dwa tygodnie. Biegnący do kontrataku rumuński prawoskrzydłowy został nieprzepisowo powstrzymany przez Adama Babicza. Zawodnik Chrobrego za ten faul ukarany został jedynie żółtą kartką. Mimo wysiłków sztabu medycznego Wisły Dżony nie wrócił już
do gry. Wstępne diagnozy mówiły o urazie żeber, ale na dokładniejsze informacje w sprawie zdrowia Valentina Ghionei trzeba było zaczekać na wyniki szczegółowych badań. Ostatecznie okazało się, że grający w Wiśle Rumun ma jedynie dość mocno stłuczone żebra. Wyklucza to wprawdzie jego udział w meczu rewanżowym z Chrobrym w Głogowie, który odbędzie się w piątek, 17 kwietnia, ale nie uniemożliwia występu w turnieju Final Four Pucharu Polski, który odbędzie się na warszawskim Torwarze 25-26 kwietnia. W imprezie wezmą udział, oprócz Wisły, również Górnik Zabrze, Azoty Puławy i Vive Tauron Kielce. To nie był gwałt 32-latek podejrzany o korzystanie z nierządu został objęty dozorem policyjnym. Grozi mu kara do pięciu lat pozbawienia wolności. Policjanci z Płocka przed kilkoma dniami otrzymali zgłoszenie o gwałcie, do jakiego rzekomo miało dojść w jednym z mieszkań. Na miejscu zdarzenia zastali trzech mężczyzn i kobietę. Druga z kobiet, rzekoma ofiara gwałtu, zabrana została do szpitala. Policjanci ustalili, że trzej mieszkańcy Sierpca w wieku 25, 26 i 31 lat spotkali się z dwiema kobietami wynajmującą to mieszkanie 19-latką i 21-latką z powiatu Bielsko Biała (ona właśnie przewieziona była do szpitala). Wszyscy uczestnicy zabawy byli pod wpływem alkoholu. Cztery obecne w mieszkaniu osoby zostały przewiezione do policyjnego aresztu. Funkcjonariusze wydziału dw. z przestępczością przeciwko życiu i zdrowiu ustalili, że nie doszło do żadnego gwałtu. Obie
kobiety świadczyły usługi towarzyskie. Rychło okazało się, że korzyści materialne wynikające z tego faktu czerpał 32-latek z Sochaczewa. Po przesłuchaniu przedstawiono mu zarzut czerpania korzyści z nierządu. Mężczyzna nie przyznał się do winy. Prokurator zdecydował o zastosowaniu w stosunku do niego dozoru policyjnego. Zakazał również zbliżania się do obu kobiet. Mężczyźnie za czerpanie korzyści z nierządu grozi od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.