strona 1 Rehabilitacja trzech jeży urodzonych w niewoli Na początku sierpnia 2009 r., w okresie kiedy poszukiwaliśmy chętnych do założenia stowarzyszenia NASZE JEŻE, na forum Dogomania mieszkanka Białegostoku poszukiwała opiekunów do jeży urodzonych w mieszkaniu pewnej kobiety. Oto, co napisała: Jak wcześniej wspominałam, zajęłam się problemem biednych jeżyków, które urodziły się u jednej kobiety, bo niepotrzebnie zabrała do mieszkania jeżycę kręcącą się w pobliżu, która następnego dnia powiła młode. Małe mają już ponad 5 tygodni i to czas, kiedy jeże uzyskują samodzielność, tzn. kiedy matka je pozostawia. I niestety maluchy, które nie są nauczone od małego życia w naturalnym środowisku, do tego środowiska wrócić same nie mogą, gdyż sobie nie poradzą. Przez ludzką głupotę zostały skazane na człowieka. Istotnie, mamy tu do czynienia z przykładem często spotykanym, kiedy kierując się chęcią pomocy jeżowi, w efekcie można łatwo doprowadzić do efektu przeciwnego: skrzywdzenia jeża. W tym przypadku, najbardziej skrzywdzone zostały jeżyki urodzone w mieszkaniu. Z pięciu tam urodzonych, z niewiadomych nam przyczyn, przeżyło tylko trzy. Matka jeży, po odchowaniu swoich dzieci - po 6 tygodniach od ich urodzenia - energicznie domagała się powrotu do natury i nie wykazywała zainteresowania potomstwem. W końcu się doczekała, gdyż to właśnie ją w dniu 11.09.2009 r. wyzwoliliśmy z niewoli i oddaliśmy do środowiska naturalnego - o czym można szerzej przeczytać tutaj. Gorzej rzecz się ma z potomstwem jeżycy, bowiem, jeże te będąc urodzonymi w niewoli, nie mogą być bezpośrednio czyli bez odpowiedniego przygotowania przemieszczane do środowiska naturalnego. Tak oto, na skutek nieznajomości przepisów prawa czy dosadniej - na skutek głupoty - jeżom tym stała się ogromna krzywda. Jeże, zamiast cieszyć się wolnością, stały się niewolnikami. Wyzwolenie trzech nieszczęśników Podczas przejmowania matki jeżowej z niewoli, stwierdziliśmy ze zgrozą, że jeże przebywają w warunkach całkowicie nie odpowiadających potrzebom tego fot. 1 Rodzinny dom i całe terytorium życiowe trójki jeży.
strona 2 fot. 2 Trójka 5-miesięcznych jeży w zamkniętym kartonie. gatunku. Przede wszystkim, gnieździły się w strasznej ciasnocie, a całym ich terytorium i domem było kartonowe pudło wysłane brudnymi szmatami. Pudło stało pod stołem w ciasnej kuchni, wciśnięte w głęboki kąt za lodówką, gdzie panowała kompletna ciemność przez całą dobę. Karmienie jeży odbywało się w porach, których jeże nie znają w naturze: rano i po południu - równocześnie z karmieniem licznych kotów przebywających w tym samym mieszkaniu. W rezultacie, jeżom przestawiły się pory doby: spały w nocy, a jadły w dzień. O zgrozo - oprócz karmy kociej, jeżom podawane było mleko krowie, co jest zabronione, gdyż poważnie szkodzi ich zdrowiu! Na domiar złego, jeże stale przebywały w środowisku zadymionym, gdyż w mieszkaniu palono papierosy. Wizyt weterynarza niestety, nie było! fot. 3 Jeden z jeży podczas kociego posiłku w kuchni. Postanowiliśmy więc, jak najszybciej wyzwolić te jeże z niewoli i zapewnić im godny i spokojny żywot. Cztery tygodnie zajęło nam przygotowanie miejsc do ich rehabilitacji. Spośród członków naszego stowarzyszenia wytypowaliśmy trzy osoby gotowe do opieki nad jeżami i zarazem spełniające wymagane przez nas dość ostre warunki. Przyszli opiekunowie pod naszym nadzorem zbudowali odpowiednie domki dla jeży, letnie kojce na zewnątrz w ogrodach oraz kojce na czas zimy w piwnicach domów i garażu.
strona 3 Kiedy w ustalonym dniu udaliśmy się po trzy jeże, spotkała nas niemiła niespodzianka. Otóż, opiekunka stanowczo odmówiła ich oddania, mówiąc: jeże są moje, bo u mnie się urodziły i ja je karmię. Na nic się zdały wyjaśnienia, że jeże są objęte ścisłą ochroną, że zabronione jest ich przetrzymywanie, że nie należało zabierać jeżycy do mieszkania, że dzieje się im ogromna krzywda, gdyż przebywają w fatalnych warunkach i wbrew przepisom. Dopiero po uświadomieniu o grożącej karze oraz zapewnieniach, że stowarzyszenie NASZE JEŻE zadba jak nikt, aby jeżom nie wyrządzono krzywdy, że przygotowane zostały dla nich kojce w ogrodach na świeżym powietrzu, a na zimę domki i kojce w domach, w końcu uległa. Spisaliśmy dokumenty i jeże zabraliśmy. Na tę okoliczność, wcześniej przygotowaliśmy karton oraz domek drewniany i świeże siano. Gdy tylko zbliżyłem jeże do siana, zaraz każdy z nich dał tam nura i na dobre zniknął nam z oczu, co uznałem za pozytywny objaw - świadczący o zachowaniu jednak naturalnych odruchów dzikiego zwierzęcia. Podejrzewam, że jeże pomyślały to samo, co ja: wreszcie oswobodzeni z brudnego i ciasnego więzienia! Zabraliśmy jeże najpierw do mnie do domu, gdzie z żoną dokonaliśmy oceny stanu ich zdrowia. Okazało się, że dwa z nich mają na bokach brzuszków spore rany i krwawe podbiegnięcia oraz strupy z wcześniejszych ran. fot. 4 Okropna rana na prawym boku jeża NR 2. fot. 5 Zbliżenie na tę ranę.
strona 4 Jeden jeż miał skancerowaną tylną łapkę z wyraźnym zgrubieniem pierwszego pazurka. Wszystkie trzy nie miały też tak charakterystycznego dla jeży futerka na brzuszkach. Szok! Uczucie politowania mieszało się nam ze współczuciem. Dotychczasowe warunki przetrzymywania jeży odbiły się negatywnie na ich zdrowiu. Jeża będącego w najgorszym stanie, zaraz zabraliśmy na wizytę do weterynarza i tam rany na brzuszku zostały opatrzone z zastosowaniem posypki Acudex. Postanowiliśmy przekazać go małżeństwu weterynarzy z naszego stowarzyszenia - uznając, iż tam będzie zapewniona mu najlepsza fachowa opieka. Nowe życie jeży Ruszyliśmy z Białegostoku autem osobowym w długą, bo liczącą ponad 400 km trasę, którą musieliśmy pokonywać ostrożnie, aby nie narażać jeży na i tak duży stres. Jechaliśmy ostrożnie, ale szybko, by nie narażać jeży na zbyt długi stres, co przypłaciliśmy sporym mandatem. Pierwszym celem, był dom z ogrodem na południowym przedmieściu Warszawy. Tu mieszka Pan Grzegorz Pyjor - z zawodu zoolog, który z dumą pokazał przygotowany jeżowy dom i fot. 6 Widok na ogród i letni kojec dla jeża. kojec w ogrodzie oraz drugi w piwnicy. Zastaliśmy nie tylko miłych gospodarzy, ale przede wszystkim wyśmienite warunki dla jeża. Pierwszy jeż fot. 7 Kojec w piwnicy z oknem.
strona 5 został zważony i... okazało się, że ma potężną nadwagę, gdyż ważył 1320 G - czyli o ok. 30% za dużo jak na jego wiek. Przy tym, jeż okazał się być samicą. Otrzymał od nas imię NR 3 i została sporządzony specjalny dokument: Karta Jeża o numerze 03/2009/NJ03KJN zawierająca: dane pierwszego opiekuna, dane nowego opiekuna, opis stanu zdrowia jeża, miejsce na historię leczenia, dane nowego lokum oraz zobowiązania nowego opiekuna jeża do przestrzegania naszych warunków opieki. Jeża umieściliśmy w nowym domku na terenie kojca w piwnicy z oknem. Przeprowadziłem instruktaż o potrzebach jeża oraz zakresie i zasadach opieki. Kiedy skończyliśmy, sprawdziliśmy zachowanie jeża. Okazało się, że jeż mocno przemeblował ściółkę z siana i gałązek w kojcu, a potem zaszył się do odpoczynku w nowym domku, bo przecież był dzień. Z lekkim sercem pojechaliśmy do kolejnego opiekuna - tym razem na północnym przedmieściu Warszawy. Tu przywitała nas Pani Małgorzata Jaworska-Szwed z mężem i oprowadziła po starannie przygotowanym terenie dla jeża na zewnątrz domu oraz kojcu w garażu. Tu także zostały przygotowane dobre warunki dla bytowania jeża i zimą, i latem. fot. 8 Ogólny widok kojca letniego. fot. 9 Domek jeża w kojcu garażowym. Kolejny jeż został zważony i... okazało się, że także ma silną nadwagę, bo ważył 1306 G - czyli znowu o 30% za dużo jak na jego wiek. Okazał się przy
strona 6 tym samcem. Otrzymał od nas imię NR 1 i została sporządzona Karta Jeża o numerze 01/2009/NJ03KJN. Jeża umieściliśmy w domku w garażu i przeszliśmy do mieszkania na instruktaż o potrzebach jeża oraz zakresie i zasadach opieki. Kiedy skończyliśmy, sprawdziliśmy zachowanie jeża. Właśnie trafiliśmy na zwiedzanie kojca i ściółki z uschniętych długich pęków roślin ogrodowych. Na nasz widok jeż się nastroszył, fukał i zaraz zaszył się w stosie roślin leżących obok domku. Widok był naprawdę budujący - zachował naturę dzikiego zwierzęcia, a przecież to jego pierwsze kroki na nowym terytorium. Następnym nowym domem dla ostatniego jeża jest wspaniale zaniedbany stary ogród oraz piwnica gospodarcza na zimę w domu Małgorzaty i Tomasza Bielawskich - wspomnianego małżeństwa weterynarzy mieszkających koło Makowa Mazowieckiego. Korzystając z pobytu Pana Tomasza w naszej okolicy, przekazaliśmy jeża Nr 2 wraz z drewnianym domkiem wymoszczonym świeżym i pachnącym sianem. Jeż po kilku godzinach podróży szczęśliwie dotarł do swojego kojca w piwnicy. Karta jeża nosi numer 02/2009/NJ03KJN. Jeż zaraz zaszył się do solidnego odpoczynku w nowym i wygodnym domku. fot. 10 Widok na letni kojec jeża w starym ogrodzie. fot. 11 Zimowy domek jeża w kojcu w piwnicy gospodarczej.
strona 7 Tak oto, stowarzyszenie NASZE JEŻE rozpoczyna ważne przedsięwzięcie. Ważne nie tylko dla trójki jeży wyrwanych z fatalnych warunków, ale także ważne dla nas, gdyż może uda się nam przystosować do życia w środowisku naturalnym. Pierwsze jeżowe dni w nowych warunkach W obecnym stanie, insekty i brud prowokują jeże do drapania, a to oprócz zastanych odparzeń, stwarza niebezpieczeństwo powstania nowych ran. Powstał dylemat, gdyż im szybciej zagoją się ranki na bokach, tym większa szansa, że ich nie rozdrapią i nie stworzą nowych. Dla przyśpieszenia gojenia, należałoby jeże wykąpać jak najszybciej. Jednakże, zbyt wczesne kąpanie może zmiękczyć rany i spowodować nową infekcję. Oddzielny problem, to insekty. Według relacji opiekunki, kilka dni wcześniej jeże opryskała preparatem FIPREX przeciw insektom. Nowym opiekunom zaleciliśmy ułożenie w kojcach kilku większych gałęzi z drzew liściastych, aby powstała plątanina na pewnej części podłogi oraz kilku pieńków drewna. Dzięki temu, jeże będą tam kluczyć, wspinał się i przeciskać, co stworzy namiastkę natury i zapewni konieczną gimnastykę. Sprawdziliśmy, że doskonale sprawdza się położenie kilku gałązek tui lub cyprysika (są długo zielone i nie gubią listków). Tworzy to jeżom "zielony daszek" nad głową i przypomina im warunki naturalne. Chodzi o to, że w przyrodzie jeże zwykle unikają otwartej przestrzeni nad sobą. Warto także dosypać trochę traw lub suchych liści drzew w narożu kojca. Zaleciliśmy też falistą tekturę na wyściełanie kojca, gdyż wspaniale wchłania mocz i łatwo się ją usuwa wraz z odchodami jeży. Czyszczenie kojca zwykle przeprowadza się 2-3 razy na tydzień - w zależności od intensywności brudzenia. Wtedy łatwo zdejmuje się zabrudzone tekturki faliste i podłogę kojca przemywa szmatą i czystą wodą bez detergentów. Sprzątanie należy wykonywać, gdy jeż śpi - czyli przed południem. Opiekunom zaleciliśmy wystrzegać się spoufałości, dzięki czemu jeż ma pozostać dziki i na wolności nie mieć skłonności do szukania ludzi jako sprzymierzeńców. Jeśli podczas zbliżania się, jeż się nastroszy i będzie fukać czy syczeć, trzeba się nieco oddalić - niechaj wie, że to pomogło i odstraszyło wroga. Zaleciliśmy podawanie karmy i odchodzenie jak najdalej. Jeża można obserwować, ale dyskretnie. Kiedy już jeża przyzwyczaimy do nocnego trybu życia, to pierwszą karmę zaleciliśmy wystawiać o zmierzchu, zaś drugą pomiędzy godziną 22-gą a 23-cią. Z nadwagą jeży wiąże się poważny problem chorobowy, a wg oceny Kasi Pudzyńskiej, jest cudem, że one jeszcze żyją - mając tak mocno otłuszczoną wątrobę! Brak futerka na brzuszku okazał się wynikiem nadwagi, gdyż organizm jeża zgubił futerko dla łatwiejszego wydalania ciepła przez skórę brzuszka. Zauważmy, że na zdjęciach 2 i 3, gdy jeżyki miały zaledwie miesiąc, futerko na brzuszkach było. Nasza specjalistka od jeży Kasia Pudzyńska rozważyła dwie drogi do zrzucenia nadwagi jeży: albo "namówić" jeże do hibernacji zimą i wtedy stracą nadwagę, albo przez wymuszone gimnastyki i częste pływanie w wannie przez kilka kolejnych tygodni, a potem odpowiednie odżywianie. Ku naszej uciesze, Kasia Pudzyńska zgodziła się koordynować opiekę nad tymi jeżami.
strona 8 Na pierwszy ogień, do intensywnej opieki i badań lekarskich poszedł jeż NR 3 - z racji najbliższego położenia jego lokum od mieszkania Kasi Pudzyńskiej. Już po dwóch dniach opiekun tego jeża - Grzegorz Pyjor pisze: Przesyłam parę zdjęć. Dołożę jeszcze gałązki tui i pieńki. Dzisiaj wieczorem jedziemy z jeżem do lekarza. Okazało się, że polecany Acudex wyszedł już z produkcji. Pani Kasia po namyśle zadecydowała, żeby przed wizytą u doktora jeżycę jednak wykąpać. Zrobiliśmy to wczoraj późnym wieczorem i był to raczej dobry pomysł, bo była niesamowicie brudna. Po kąpieli i osuszeniu nie zauważyłem, żeby się drapała. fot. 12 Jeż NR 3 tuż przed kąpielą. fot. 13 Zmodernizowany kojec jeża. fot. 14 Pierwsza kąpiel w życiu jeża.
strona 9 fot. 15 Końcowa kąpiel pod okiem Kasi. Wieczorem wizyta u lekarza weterynarii, która potwierdza znaczne otłuszczenie. Rany na skórze powstały na skutek otarć i drapania. Zaleca przemywanie rivanolem i smarowanie Sudokremem. Ja użyję Sudermu - polskiego odpowiednika. Lekarz zaleca też wprowadzenie specjalistycznej suchej karmy stosowanej przy odchudzaniu kotów. Dawka dobowa ok. 15 G. Po powrocie do domu z trudem udaje się nam z żoną posmarować ranki jeżycy. O północy jest b. ruchliwa, nieustannie wędruje i węszy. W domku próbuje wspinać się na ścianki. Poczuła zew natury. Wchodzi do kuwetki z chrupkami, ale nie interesuje się nimi. Sądzę, że nie rozpoznaje ich jako pokarmu. Przypuszczam, że jak porządnie zgłodnieje, to zacznie próbować wszystkiego i odkryje, że to jej jedyne póki co jedzenie, bo wszystkie pająki uciekły z piwnicy. Ta nocna aktywność wskazuje na stopniowy powrót do prawidłowego rytmu dobowego. Nie reaguje na moją obecność jeśli się nie poruszam. Kiedy wchodzę fuka i stroszy się. Następnego dnia jedzenie nietknięte. W niedzielę przeszedłem u pani Kasi instruktaż chwytania i prostowania jeża. Udaje mi się samemu posmarować ranki, które już o wiele lepiej wyglądają, są przyschnięte i znikło ostre zaczerwienienie. W kojcu na podłodze znajduję dwie kupki. Wygląd, kolor i konsystencja prawidłowe, czyli lekko owalno-szpiczaste, czarne, zwarte, nieco wilgotne. Wieczorem planuję kolejną kąpiel. Zaglądamy teraz do jeża NR 1. Jeż znakomicie zaakceptował nowe warunki bytowania, a większość czasu poświęca na... spanie. Pani Małgorzata Jaworska pisze: Jeśli chodzi o jeża NR 1 - wolałabym, zapewnienie mu gimnastyki. Trochę się obawiam, że przeniesiony do ogródka, zbiegnie i nie przeżyje zimy. Sam nie zjadł więcej niż 2 łyżki karmy Whiskas Junior dziennie. Tyle wykładałam w sobotę i niedzielę. Jedzenie znika pomiędzy godziną 22 a 8 rano. Założyłam też jeżowy dzienniczek z obserwacjami. Zastanawiałam się co zrobić, żeby jeż chciał się pogimnastykować :-) i pomyślałam sobie, że utrudnię mu drogę do jedzonka. Dadzą radę te nasze maluchy - wystarczyło, że znalazły się w lepszym środowisku i od razu zdziczały. Niestety, nie mam pojęcia jakiej płci jest nasz jeż, bo nie ma najmniejszej ochoty na jakiekolwiek kontakty. I dobrze. Ponieważ pamięć mam dobrą, ale nieco krótką, a robimy rzeczy ważne - założyłam jeżowy dzienniczek.
strona 10 Poproszona o komentarz Kasia Pudzyńska, napisała: Jeśli chcemy na wiosnę mieć sprawne jeże, bez takiej ilości tkanki tłuszczowej, bez problemów ze stawami - to trzeba nie tylko odchudzić nasze "maluchy" ale też zapewnić im szybki ruch pod wpływem adrenaliny. Adrenalina nie jest wcale taka zła, jeśli jest w rozsądnych ilościach :-)) tak, żeby wraz ze spadkiem tkanki tłuszczowej, poprawiało się również ukrwienie tkanek itd. Dlatego właśnie te jeże powinny pływać. Nie chodzi tutaj o samą kąpiel, ale właśnie o taki wymuszony szybki ruch bez zbędnego obciążania stawów jakby to miało miejsce na twardym podłożu. Jeże w naturze często mokną na jesieni... Uważam że kąpiel w ciepłej (ale nie gorącej!) wodzie, osuszenie ręcznikiem, przelecenie parę razy strumieniem ciepłego powietrza z suszarki, odczekanie paru minut aż się uspokoi i odłożenie go do gniazdka (gdzie ma przecież termoizolacyjne sianko) nie powinno wyrządzić żadnej krzywdy. Na pewno ruch podczas tych kąpieli wzmocni je. Gdyby chodziło o kąpiel tylko jako zabieg oczyszczenia skóry, lepiej poświęcić na to cały dzień i spokojnie odczekać po kąpieli dużo czasu. Dążymy jednak do 20 minutowych maratonów pływackich co drugi dzień. Obejrzałam zdjęcia jeża. Narośl trzeba będzie raczej usunąć podczas zabiegu u weterynarza więc proszę się przygotować na podróż do Falenicy (Warszawa). Tak, więc jeż ten w dniu 30.10.2009 r. przejdzie zabieg chirurgiczny usunięcia dziwnej i niepokojącej narośli na prawej tylnej łapce, która zapewne przeszkadza mu w chodzeniu. Kierując uwagę do wszystkich osób zaangażowanych w opiekę nad jeżami, Kasia Pudzyńska roztropnie pisze: Proszę pamiętać, że nie ma głupich pytań, mogą być tylko głupie odpowiedzi, więc o każdą najmniejszą wątpliwość proszę pytać. :) Jak donosi opiekunka Małgorzata Jaworska, jeż NR 1 już na dobre się zadomowił w nowych warunkach, bowiem: Po pierwszej sesji fotograficznej jeż wciągnął do domu szyszkę i 2 dębowe liście. Wcześniej wciągnął kawał ręcznika papierowego i się nim owinął! Po kąpieli dostał wilczego apetytu i wymiótł wszystko z miseczki. fot. 16 Pani jeż NR 1 z nadwagą.
strona 11 fot. 17 Poza jeżycy od tyłu. fot. 18 Narośl na tylnej prawej nodze jeża. fot. 19 Pierwsza w życiu kąpiel odchudzająca jeża NR 1.
strona 12 Zaglądamy jeszcze do jeża NR 2. Okazało się, że jeż ten nie ma nadwagi. Ma jednak spore rany i odparzenia na bokach brzuszka wymagające intensywnego leczenia. Jego opiekunka Małgorzata Bielawska pisze: Jeżyk obejrzany i zważony. Waga pokazuje zaledwie 1070 G. Ranki na bokach ma lekko przyschnięte, ale się czasem drapie. Kojec w piwnicy jest tymczasowy. Jutro będą nowe deski i zrobimy większą zagródkę. Ta ma 1,5 x 2,2 m, a powiększymy o dobre 2 m 2. Na podłodze położyłam kartony, trochę suchych liści i sianka. Jeżyk na dzień dobry zaczął robić porządki i śmiesznie wyglądało, jak bobrował w tym sianku, nabrał go w pyszczek i mając całą głowę w sianie szukał wejścia do domku. Jak znalazł, wszedł z tym siankiem i juz został. Ledwie się mieści w wejściu. Jedzenie zostawiłam na podstawce doniczkowej, wodę na spodeczku. fot. 20 Jeż NR 2 w swoim kojcu. fot. 21 Buszowanie jeża w sianie. Pan Jeż się gniewa, burczy i fuczy, jak tylko zaglądam do piwnicy. Domek przestawiłam zgodnie z sugestią, by wylot nie był naprzeciwko wejścia do pomieszczenia. Na podłodze położyłam polanko od kominka, kilka gałązek tui, wrzosu i dwa małe korzenie. Widać było wielkie zaaferowanie jeżyka. Zaraz wąchał, podszedł, wlazł na korzeń, schował się pod wrzos.
strona 13 Wczoraj w nocy zaglądałam, był w budce. Rankiem był w budce. Zaraz po pracy - chodził, teraz też buszuje. Niestety, jedzenia nie ubyło. Wczoraj na noc dostał Whiskas Junior z puszki, teraz dałam łyżeczkę Juniora z saszetki, w sosie. Mój kawaler zjadł to. Woda rozchlapana. Jak widać, wszystkie trzy jeże są pod troskliwą i koordynowaną opieką. Dalsze ich losy będziemy opisywać. Jerzy Zembrowski Polskie Stowarzyszenie Ochrony Jeży NASZE JEŻE www.naszejeze.org fotografie nr: 1 do 3 Agnieszka Dreger fotografie nr: 4 do 9 Jerzy Zembrowski fotografie nr: 10, 11, 20, 21 Małgorzata Bielawska fotografie nr: 12 do 15 Grzegorz Pyjor fotografie nr: 16 do 19 Małgorzata Jaworska-Szwed