Ulicami Paryża przeszła dziś wielka narodowa manifestacja w obronie dzieci poczętych i rodziny. Marsz przeciwko małżeństwom dla wszystkich był wyrazem dezaprobaty dla ustawy dotyczącej otwarcia instytucji małżeństwa dla osób tej samej płci i zezwalającej im na adopcje dzieci. Według różnych szacunków, w manifestacji uczestniczyło 340-800 tys. osób. Kontrowersyjna ustawa promowana przez lewicowy rząd ma być rozpatrywana przez francuski parlament od 29 stycznia br. Socjalistyczne władze Francji planują przyjąć ją jeszcze w pierwszej połowie tego roku. W projekcie ustawy wprowadzona ma zostać nowa definicja małżeństwa, co wiąże się z możliwością adopcji dziecka, zaś w perspektywie całkowitej wolności w sprawie in vitro może otwierać drogę do metody matek-surogatek. Od rana do Paryża przyjeżdżały autokary i pociągi z uczestnikami narodowej manifestacji. Zorganizowana ona została przez zespół La Manif pour tous (Manifa dla wszystkich) złożony z ok. 30 stowarzyszeń i związków. Do stolicy Francji przybyli także obrońcy życia z całej Europy, wśród nich liczną grupę stanowili Polacy. Manifestacja rozpoczęła się o godz. 13.00 na trzech odległych od siebie paryskich placach. Następnie wielotysięczne pochody wyruszyły, by w atmosferze święta, radości i przy dźwiękach muzyki spotkać się w jednym miejscu - na Polach Marcowych niedaleko wieży Eiffla. Ze względu na ogromną liczbę uczestników miasto zostało praktycznie zablokowane. Część uczestników marszu nie mogła wyruszyć z placu Pinel. Tłum wykrzykiwał hasła sprzeciwiające się ustawie, aborcji. Wśród nich można usłyszeć m.in.: Francja za normalną rodziną, Mąż i żona mężczyzna i kobieta czy też NIE dla małżeństwa jednej płci. Na ubraniach i transparentach zdecydowanie dominowały kolory: biały, niebieski i różowy, które symbolizują małżeństwo oraz zróżnicowanie płci. Oprócz setek balonów i chorągiewek uczestnicy manifestacji nieśli bannery z hasłami takimi jak: Wszyscy urodzili się z jednego mężczyzny i jednej kobiety, Mama i tato nie ma nic lepszego dla dziecka. Jednocześnie przed ambasadami Francji m.in. w Polsce, Belgii i we Włoszech odbyły się manifestacje poparcia dla rodziny. Trzeba mieć nadzieję François Croixmarie, jeden z uczestników akcji, powiedział Radiu Watykańskiemu, że celem dzisiejszej manifestacji była obrona instytucji małżeństwa cywilnego oraz praw dziecka, jak też wyrażenie sprzeciwu wobec postawy rządu głuchego na głos obywateli. - Manifestujemy nasz protest z jednej strony wobec wprowadzania na siłę nowego prawa, a w gruncie rzeczy wobec całości zaburzeń, jakie ono może spowodować. Chodzi o otwarcie instytucji małżeństwa dla osób tej samej płci, a tym samym o istotną zmianę w kodeksie cywilnym, dotyczącą zwłaszcza usunięcia słów «ojciec» i «matka» oraz «mężczyzna» i «kobieta». Gdy ustawa wejdzie w życie, zmieni się także zasada uznania rodzicielstwa zaznaczył rozmówca watykańskiej rozgłośni. Dodał, że dziecko będzie można wpisać do akt urzędowych jako zrodzone z dwóch matek albo z dwóch ojców. - Nasza niezgoda na takie oszukiwanie dzieci sprawiła, że zebraliśmy się wszyscy, by protestować przeciwko temu 1 / 6
projektowi podkreślił Croixmarie. Wyraźny protest wobec działań lewicowego rządu wyraża Kościół katolicki w kraju nad Sekwaną, organizacje i ruchy pro-life, stowarzyszenia i fundacje katolickie. - Ten masowy protest pokazuje, że ludzie kierujący się zdrowym rozsądkiem niezależnie od tego, jakie mają poglądy polityczne i jaką religię wyznają, stawiają sobie pytania o czekającą nas przyszłość oraz dostrzegają negatywne skutki promowanego prawa dla przyszłości społeczeństwa ocenił ks. Bernard Podvin, rzecznik francuskiego Episkopatu. Jak zaznaczył kapłan, to trudny czas i należy dawać świadectwo nadziei. - Musimy przypominać naszemu społeczeństwu, które w przyszłości będzie jeszcze bardziej kruche, o tym, że wartości je stanowiące powinno traktować z większą troską. Rodzina jest niezastąpiona, mówią o tym wszyscy antropolodzy. Stolica Apostolska potwierdziła swe poparcie dla Kościoła we Francji, jeśli chodzi o jego stanowisko w tej materii. Muszę przyznać, że francuscy katolicy są pod wrażeniem tego ogromnego poparcia, jakie otrzymali. Chodzi o fundamentalne kwestie dotykające przyszłości człowieka: jeśli chcemy szanować przyszłe pokolenia, musimy je zachować. Wierzę głęboko, że po tej manifestacji i przeanalizowaniu znaczenia tego dnia zdrowy rozsądek zwycięży podkreślił ks. Podvin. Izabela Kozłowska za: www.naszdziennik.pl (kn) *** Przebudzenie? To za mało! Antyreligijne, ale przede wszystkim antyrodzinne posunięcia prezydenta Hollande a doprowadziły do przebudzenia Francuzów. Wcześniej dokładnie to samo stało się w Hiszpanii, gdzie po latach rządów lewackiego doktrynera Zapatero katolicy, ale także ludzie wierni zasadom, które stworzyły cywilizację europejską, nie tylko wyszli na ulice, ale też zmienili władzę. I właśnie przykład Hiszpanii uświadamia, że samo przebudzenie to za mało. Konieczna jest realna, a nie tylko partyjna zmiana. W przeciwnym razie zamiast sukcesu będziemy mieli sytuację jeszcze gorszą. O co chodzi? Otóż w Hiszpanii po latach rządów Zapatero władzę przejęła Partia Ludowa. Jednak zamiast odwracać reformy światopoglądowe zapoczątkowane przez lewicę i reformować kraj w duchu konserwatywnym, partia ta zajęła się konserwowaniem tego, co już było. Katolicy zaś, którzy wynieśli ją do władzy, są teraz w o wiele gorszej sytuacji niż wcześniej, bowiem... o wiele trudniej protestować im przeciwko prawicy. To dlatego tak ważne jest, by po przebudzeniu przyszedł czas na dobry wybór. Wybór, który gwarantuje realną, a nie tylko partyjną zmianę. za: niezalezna.pl (kn) 2 / 6
*** Francuski rząd nie będzie słuchał tłumów protestantów sprzeciwiających się "małżeństwom homoseksualnym". Vallaud-Belkacem stwierdziła, że to w Parlamencie a nie na ulicy powinna odbywać się dyskusja na temat ustawy! Francuski rząd zapewnił w poniedziałek, że jest zdeterminowany przeforsować ustawę umożliwiającą parom homoseksualnym zawieranie małżeństw i adopcję dzieci. Podkreślono, że debata na ten temat powinna odbywać się w parlamencie, a "nie na ulicy". Dzień wcześniej w Paryżu odbyła się wielotysięczna demonstracja, której uczestnicy protestowali przeciwko projektowi ustawy o małżeństwach homoseksualnych, nazwanej przez socjalistyczny rząd Francji "Małżeństwem dla wszystkich". Ustawa ma być rozpatrywana przez francuski parlament od 29 stycznia. "Rząd jest całkowicie zdeterminowany, by zrealizować tę reformę, będącą historycznym postępem, a nie zwycięstwem jednego obozu przeciwko drugiemu; to postęp dla całego społeczeństwa" - powiedziała minister ds. kobiet i rzecznik rządu Najat Vallaud-Belkacem w poniedziałek lewicowemu dziennikowi "Liberation". Zapytana o skalę niedzielnych demonstracji minister odparła, że strona rządowa bierze pod uwagę ich liczebność. Vallaud-Belkacem zapewniła, że "bardzo szanuje prawo do manifestacji, które w naszym kraju jest jednym z podstawowych praw, a jednocześnie w pełni szanuje prawo parlamentu, i to na jego forum, a nie na ulicy, powinna odbywać się dyskusja na temat ustawy". Szef klubu parlamentarnego Partii Socjalistycznej Bruno Le Roux powiedział w telewizji informacyjnej i>tele, że spodziewał się takiej mobilizacji, ale nie czuje się nią zaniepokojony. "To mobilizacja części Francji, która swoją drogą, co dobrze widać w sondażach, stanowi mniejszość". Ocenił, że to mobilizacja "na rzecz wartości, które przeczą trwającej ewolucji społeczeństwa". Le Roux dodał też, że referendum w sprawie tego projektu nie miałoby sensu, ponieważ reformę zapowiadał Francois Hollande jeszcze jako kandydat na prezydenta i została ona zaaprobowana przez głosujących w wyborach prezydenckich w maju 2012 roku, w wyniku których socjalista został szefem państwa. Socjalistyczny mer Paryża Bertrand Delanoe na swoim blogu zaapelował do zwolenników małżeństw homoseksualnych o "mobilizację w ciągu najbliższych tygodni, której punktem kulminacyjnym ma być manifestacja 27 stycznia". Odnosząc się do niedzielnej demonstracji, która według różnych źródeł zgromadziła na ulicach Paryża od 340 tys. do 800 tys. ludzi, Delanoe ocenił, że doszło do "prawdziwej demonstracji siły". Jak podkreślił, nie można jednak pozwolić, by zakwestionowano "postęp socjalny, którego 3 / 6
chce większość". Podkreślił, że w ustawie rządu nie chodzi o to, "by pewne normy zatriumfowały nad innymi, ale by różne normy mogły istnieć obok siebie". We Francji geje i lesbijki mogą zawierać od 1999 roku rejestrowane związki partnerskie, tzw. PACS. Legalizowane są związki nieformalne między dwojgiem ludzi bez względu na płeć; dają takim parom w niektórych dziedzinach (np. rozliczanie się z fiskusem) prawa podobne do tych, które mają małżeństwa heteroseksualne. Rozszerzenie praw par homoseksualnych zapowiedział w czasie ubiegłorocznej kampanii Francois Hollande. Projekt nowej ustawy umożliwia takim parom zawieranie cywilnych związków małżeńskich i adoptowanie dzieci. Nie pozwala jednak na korzystanie przez pary tej samej płci z metod medycznie wspomaganej prokreacji, jak technika in vitro. Pewnie, że dla propagandzistów homoseksualnych i wszelkich ideologii lewicowo-komunistycznych ulica jawi się jako zagrożenie. Będąc w Parlamencie można w spokoju, w większości stworzyć nowe prawo, nową moralność, nowego człowieka. Tylko, że to już tak jaskorawo pokazuje degrengoladę środowisk lewicowych i ich satanistyczną walkę z godnością człowieka, że za niedługo może nastąpić prawdziwa wojna o godność człowieka. Przerażająca wizja lewicowych i antyreligijnych rządów. za: www.fronda.pl (kn) *** (W Polsce) Lewica znów uderzy w rodzinę Szykuje się lewicowa ofensywa legislacyjna. Pod koniec stycznia Sejm zajmie się projektami ustaw o tzw. związkach partnerskich. Proponowane przez Ruch Palikota, SLD i PO rozwiązania są zdaniem przeciwników zmian w tym zakresie początkiem forsowania szkodliwego społecznie prawodawstwa dążącego do zdeformowania pojęcia rodziny. Na najbliższym posiedzeniu Sejmu, czyli już w przyszłym tygodniu, będą rozpatrywane trzy projekty ustaw o legalizacji związków partnerskich. Dwa projekty zgłosiły razem Ruch Palikota i SLD, osobny zaś projekt przedstawił klub PO. Rozwiązania lewicy zakładają możliwość zawarcia związku przez osoby heteroseksualne i homoseksualne. W projektach są zapisy, w myśl których osoby chcące wejść w taki związek zawierają w formie aktu notarialnego umowę o związku partnerskim przedkładaną w Urzędzie Stanu Cywilnego. W projekcie Platformy Obywatelskiej znajdują się zapisy o kwestiach dziedziczenia, wspólnego zaciągania kredytów oraz obowiązku alimentacyjnym. 4 / 6
Kwestia legalizacji związków partnerskich jest z punktu widzenia Platformy Obywatelskiej sprawą, która wizerunkowo i ideowo ustawia ją blisko lewicy, tak jak zapowiedzi dotyczące refundacji zapłodnienia pozaustrojowego. Platformie zależy na tym, aby zagarnąć poparcie elektoratu lewicowego, i co jakiś czas bije propagandową pianę, tworząc wrażenie, że kwestie takie jak legalizacja związków homoseksualnych jest sprawą obecnie najważniejszą i pożądaną przez nowoczesne społeczeństwo. Tymczasem przeciwnicy takich rozwiązań podkreślają, że jeśli w ogóle możemy mówić o kryzysie małżeństwa czy rodziny, to jest on również skutkiem wyciągania tematu związków partnerskich na agendę i moderowania ideologicznej debaty wokół niego, ponieważ właśnie takie działania osłabiają instytucję małżeństwa. Istnieje również prawdopodobieństwo, że w tej drażliwej dla lewicy kwestii może dojść do zawarcia jakiegoś kompromisu pomiędzy np. Ruchem Palikota i Platformą Obywatelską kompromisu, który zadowoli obydwie strony. Wiele kwestii, jak chociażby sprawa Funduszu Kościelnego, pokazało, że istnieje cicha koalicja pomiędzy partią Palikota a PO, polegająca na współpracy w kwestiach kluczowych dla interesu obydwu ugrupowań. Prawo i Sprawiedliwość jednoznacznie sprzeciwia się wszystkim trzem projektom dotyczącym związków partnerskich. Według posła Arkadiusza Czartoryskiego (PiS), rozwiązania proponowane przez Ruch Palikota, SLD i Platformę Obywatelską różnią się niuansami, jednak istota pozostaje taka sama. Celem takich pomysłów legislacyjnych jest przygotowanie gruntu pod głęboko idące zmiany społeczne, zmiany cywilizacyjne, które niszczą rodzinę i tradycyjne małżeństwo. Spójrzmy, jak przyjmowanie tego typu regulacji skończyło się w niektórych państwach zachodniej Europy. Dziś boryka się ona z licznymi problemami, jak np. zamykanie ośrodków adopcyjnych, dlatego że nie chciały oddać dziecka pod opiekę parze homoseksualnej. Godzenie w rodzinę pojmowaną jako nierozerwalny związek kobiety i mężczyzny jest absurdalnym i bardzo niebezpiecznym zjawiskiem i w konsekwencji dąży do zburzenia porządku naszej cywilizacji uważa poseł. Paradoksem jest fakt, że projekty skierowane są do osób, które w swoim światopoglądzie wykazują daleko posuniętą swobodę i najczęściej niechęć do formalizowania związków, w których żyją. W ten sposób nasuwa się myśl, że prawdopodobnie pomysłodawcom takich rozwiązań chodzi o karykaturę prawdziwej rodziny i podkopanie w społeczeństwie autorytetu małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny. Nie może być tak, że godzimy się na jakieś prawne przywileje czy ustępstwa, ponieważ w efekcie może skończyć się to rozwiązaniami ustawowymi, które przeciwstawiają w jednoznaczny, a nie zakamuflowany sposób rodzinie tradycyjnej jakąś karykaturę rodziny uważa Czartoryski. 5 / 6
Etycy zwracają uwagę również na eufemistyczne określenia, których pełno w samej debacie o tzw. związkach partnerskich. To, jak formułowane są argumenty w dyskusji, zwłaszcza po stronie postulujących takie zmiany, rodzi w szerszym aspekcie kryzys pojęć, ponieważ tworzy się fałszywą alternatywę dla pojęcia małżeństwa jako nierozerwalnego monogamicznego związku mężczyzny i kobiety. Zakłamanie, z którym mamy do czynienia, czyli nawet samo wysuwanie postulatów legalizacji związków partnerskich, osłabia rodzinę i tworzy mentalność relatywistyczną, w której pojęcie nie odpowiada rzeczywistości, jest po prostu zafałszowane zaznacza etyk ks. prof. Paweł Bortkiewicz. Jak dodaje, osłabienie definicji małżeństwa powoduje również osłabienie jego instytucji. W formułowaniu postulatów dotyczących legalizacji związków partnerskich można odnieść wrażenie, że najważniejsze są interesy partnerskie, zaspokajania własnych potrzeb. Pomimo że pojawiają się w nich takie słowa, jak wsparcie czy pomoc, to ostatecznie nie przekonują one, że to jest sedno sprawy uważa etyk. W jego opinii, nie należy iść w tej kwestii na kompromisy i udzielać przywilejów osobom homoseksualnym, które przysługują tylko rodzinie z racji wzniosłej roli społecznej, jaka na niej spoczywa. Przywileje idą w parze z obowiązkami. Aktywni katolicy w życiu publicznym, przede wszystkim politycy, powinni podejmować wysiłki na rzecz obrony tradycyjnej rodziny i jednoznacznie sprzeciwiać się rozwiązaniom, które w nią godzą apeluje ks. Bortkiewicz. Paulina Gajkowska 6 / 6