TEST MONKEY BANANA GIBBON 5 TANIE AKTYWNE MONITORY STUDYJNE BLISKIEGO POLA DO MUZY ELEKTRONICZNEJ, HIP HOPU I DLA DJ'ÓW Firmę Monkey Banana zaobserwowałem już pierwszego roku ich istnienia, na targach Musikmesse we Frankfurcie. Potraktowałem ich jako ciekawostkę przyrodniczą - jaki sprzęt może zaoferować firma, która ze stoiska robi wycinek dżungli? Radek Barczak Trąciło ekstrawaganckim marketingiem na wiele kilometrów. Mówiąc wprost - przerostem marketingu nad produktem :-P Przyznaję się bez bicia, nie zaszedłem nawet na ich stoisko... Nigdy. Bo po co? To pewnie kolejne tanie monitory produkowane masowo w Chinach tyle, że dostępne również egzotycznych kolorach :-P Błąd... To był błąd. O czym później.
Monitory Monkey Banana Gibbon 6 są małe i bardzo zgrabne. Mogą się podobać. Zwłaszcza, że w ofercie są dwa kolory wykończenia - tradycyjny grafitowo-czarny oraz czerwony. My dostaliśmy do testów poważną wersję w kolorze czarnym :-) Monitory te zostały zbudowane na wooferze 5 1/4 z wytrzymałą polipropylenową membraną i tweeterze 1 z kopułką materiałową chronioną siatkowanym grillem to gwarantuje odporność na ciekawe paluszki :-P
Pasmo dzielone jest wysoko, na 3 khz. Oznacza to dość szeroki zakres pracy woofera, który według danych producenta pracuje już od 48 Hz.?!?!?! Przetwornik 5 1/4 w tak małym monitorze (215 190 277 mm) i tak niskie pasmo w dole? Trochę (nawet bardzo trochę) to zastanawiające, choć trzeba założyć, że efektywnie dźwięk w najniższym paśmie jest wynikiem pracy tunelu bass-reflex, a nie pracy membrany... Zwłaszcza, że to bardzo malutka membrana. Ale cóż, sprawdzimy :-P Warto przy tym zaznaczyć, że wylot otworu bass-reflex jest zaokrąglony, dzięki czemu nie świszczy przy falach prostych o małych częstotliwościach. Minus pozornie za to, że otwór jest z tyłu. W warunkach domowych rzadko kiedy możemy odstawić biurko i monitory od ściany, przez co dół pasma jest nienaturalnie wzmocniony. Z drugiej strony zgodzimy się, że w pewnych kręgach obowiązuje zasada basu nigdy nie jest za dużo :-) Oba przetworniki są napędzane oddzielnymi końcówkami mocy 45 W w dole, 35 W w górze. Trochę dziwne proporcje sugerujące, że... przetwornik wysokotonowy nie jest zbyt efektywny. Stąd potrzebuje więcej prądu. Bo proporcje mocy są przynajmniej dziwne. Na uwagę natomiast zasługują relatywnie niewielkie zniekształcenia THD + N dla sekcji wysokotonowej jest to 0.05%, zaś dla niskotonowej 0.02%. W tej klasie cenowej a parka tych monitorów kosztuje nieco ponad 1200 zł są to znakomite wyniki. Z ciekawostek Monkey Banana dba o lasy tropikalne B-) i o efekt cieplarniany monitory mają wyłącznik standbay, który po kilku minutach przełączają elektronik w stan czuwania. Podanie jakiegokolwiek sygnału na wejście cudownie budzi monitory do życia :-)
Z tyłu prócz potencjometru Volume z zaskokiem na wartość nominalną 0 db mamy dwa korektory, również z potencjometrami z zaskokiem na wartościach 0 db, a działające w zakresie ±6 db filtr LF ustawiony na 100 Hz oraz filtr HF na 10 khz. Sprawdzimy, czy takie nastawy mają sens. Sygnał do monitorów Monkey Banana Gibbon 6 można doprowadzić za pomocą symetrycznych złączy XLR i jack 1/4 oraz niesymetrycznego gniazda cinch czyli pełen wybór. Biorąc pod uwagę cenę i wyposażenie, zastanawia wręcz, jak to jest możliwe...
Jak wspomniałem na wstępie, byłem od zawsze sceptyczny co do tej marki. Owszem, czytywałem informacje, że monitory tego producenta zyskują spora popularność, zwłaszcza w środowisku producentów muzy elektronicznej i Djów... Ale jakoś mnie to nie wzruszało. O tym, że to błąd przekonałem się o tym, gdy dostałem do testów parkę testowanych monitorów. Z ciekawości od razu je podłączyłem, bez wnikania w parametry techniczne. I tu nastąpiło zdziwienie... Illlle to ma basu!?!?? Takie małe, a grają tak nisko? Pierwsza myśl pewnie podkolorowali okolice 80 120 Hz i dlatego wrażeniowo jest dużo basu. Odpaliłem generator i tu szok się powiększył... Te monitory grają spokojnie od 50 Hz przy spadku -3 db, a przy spadku -6 db 48 Hz! Tak niewielkie paczuszki, a dają radę. Tunel bass-reflex jest nastrojony na 50 Hz.
Oczywiście, że dół pasma jest podbity elektronicznie praw fizyki się nie oszuka :-) Ale sposób realizacji, do tego w tak tanich monitorach, wzbudza zainteresowanie i szacunek. Dodatkowo trzeba zaznaczyć, że środek pasma jest reprezentowany owszem, delikatny uśmiech dyskoteki jest, ale bez przesady. Do tego pasmo jest wyrównane, bez nagłych dziur. Z powodzeniem daje się miksować na tych monitorach wokale. Stereofonia jest poprawna nie można tu oczywiście mówić o tak szczegółowej głębi planów, jak w monitorach wyższej klasy kosztujących 2x lub 3x więcej. Ale jest nieźle. Górne pasmo jest nieznacznie podbite mniej więcej od punktu podziału pasma (3 khz). Nie to, że jest przesadzone daje wrażenie dużej ilości powietrza w brzmieniu. A jeśli komuś najwyższa górka przeszkadza, można się posłużyć korektorem @10 khz. Szerze mówić, skręciłem o 1 1,5 db górkę...
To, co oferują Monkey Banana Gibbon 5, to absolutna czołówka w tej klasie cenowej. To, w czym testowane monitory wygrywają z większością konkurencji, to dół pasma. Nie wiem, jak to zrobili, ale mimo wzmocnienia elektronicznego dołu pasma i wydatnej pracy tunelu bass-reflex, dźwięk nie jest rozlazły, napuszony i dmuchający, a jest punktowy i dynamiczny. Trochę okrągły, ale precyzyjny. Ze spokojem da się miksować materiał zarówno basów i bass-drumów elektronicznych, jak i akustycznych. Fakt, że te 50 Hz nie pozwala w pełni oddać skalę na przykład gitary basowej czy niskich subbasowych syntezatorów i najniższe dźwięki odbieramy raczej dzięki tonom harmonicznym, ale bez dwóch zdań te monitory dają radę w produkcji muzycznej i przy miksowaniu. Mając świadomość, że poniżej 50 Hz można się raczej domyślać dźwięku, zachowując ostrożność przy operowaniu korektorami, można stworzyć pełnowartościowy miks. Z zastrzeżeń, w jednym te monitory sprawdzą się średnio przy miksowaniu muzy gitarowej. Ustawienie punktu podziału na 3 khz oznacza, że przypada on w najbardziej newralgicznym dla brzmienia przesterowanych gitary paśmie. Ustawiając brzmienie przesterowanych gitar na Monkey Banana Gibbon 5 i odsłuchując miks na moich referencyjnych odsłuchach (Eve Audio SC207, APS Coax i JBL LSR308), za każdym razem musiałem ingerować w poziomy tych sygnałów i ich korekcję. Ale to jedyna bolączka, jaką dostrzegłem w tych monitorach. Przypomnijmy monitorach za nieco ponad 1200 zł za parę!
Monitory Monkey Banana Gibbon 5 świetnie sprawdzą się w miksowaniu wszelkiej muzy elektronicznej. Mogę je ze spokojnym sumieniem polecić jako pierwsze profesjonalne monitory studyjne dla wszystkich producentów i Djów lubiących mocne basowe brzmienie. Membrana z polipropylenu daje odpór nawet tym, którzy nieznacznie przesadzają z ilością basu w miksie. Zresztą, w brzmieniu tych monitorów dołu jest naprawdę dużo, więc nie ma też ryzyka, że będziemy na siłę przewalać dół pasma. Podobnież z górą. Do testów dostarczył: FX Music
TAGI: Monkey Banana Gibbon 5 test, tanie dobre monitory studyjne do produkcji muzyki elektronicznej, dobre monitory dla Djów, jakie monitory wybrać do hip hopu?, najlepsze monitory do produkcji muzy w Ableton Live, Monkey Banana Gibbon 5 cena, małe tanie monitory z dużym basem, jakie monitory studyjne polecacie do produkcji muzy elektronicznej, r&b, d&b, najtańsze dobre monitory studyjne