Nr albumu: 56680 Kierunek: Management Ilość zakończonych semestrów studiów na SGH do momentu wyjazdu 2 W semestrze zimowym 2013/2014 od 27.08.2013-01.02.2014 przebywałam na University of Groningen. Miejsce pobytu Groningen jest miastem na północy Holandii, blisko granicy z Niemcami. Jest ono typowo studenckim miastem, lecz jest też dużo starszych osób. Wszystko jest ładne i zadbane, lecz pada ponad 20 dni w miesiącu. Często też bardzo silnie wieje co utrudnia poruszanie na rowerze, który jest główny środkiem transportu. Komunikacja do innych miast jest możliwa dzięki dość dobrze rozbudowanej sieci kolejowej. Dojazd z Polski jest możliwy autobusem oraz samolotem. Autobusy odjeżdżają z Dworca Zachodniego, lecz podróż jest bardzo długa. Samolotem można z Warszawy dolecieć do Eindhoven (Wizzair, ale trzeba później jechać pociągiem i przesiadać się 3 razy - 2/3 razy zmieniać pociąg i jeszcze jechać autobusem do lotniska) lub do Amsterdamu (KLM lub Lot - najbardziej polecam, podróż krótka i jest bezpośredni pociąg do Groningen- dworzec jest pod lotniskiem). Uniwersytet Uniwersytet jest państwowy, bardzo duży. Główny gmach jest w centrum, lecz wydział jest na obrzeżach miasta na północy. Wydział Business and Economics jest jeden - niepodzielony, chociaż przy wyborze uczelni możemy zostać zmyleni. Bardzo dużo jest studentów z zagranicy, ale trzeba zauważyć, że większość to regularni studenci a nie z wymiany. Dlatego studenci z wymiany traktowani są tak samo. W Holandi studiowanie na uniwersytecie ma być "szkołą życia". Studenci z zagranicy są pozostawieni tak naprawdę sami sobie i nikt nie zwraca uwagi, że mogą mieć trudności z przystosowaniem się czy jakiekolwiek problemy. Kursy Semestr jest podzielony na 2. Oprócz przerwy świątecznej i Career Week nie ma żadnych innych przerw. Wychodzą oni z założenia ze możemy się uczyć wcześniej i w sesji w przerwach miedzy egzaminami wyjeżdżać. Holendrzy często nie przejmują się egzaminami, gdyż maja parę szans na poprawę. Grupy ćwiczeniowe są dzielone losowo co może być problematyczne, gdyż można trafić na osoby, które nie będą nic robiły albo jeśli już to bardzo kiepsko, a jako studenci z wymiany
musimy wszystko zaliczyć w 1 terminie. Ja w pierwszym semestrze miałam 2 przedmioty w drugim 4. Project management Z tego przedmiotu są wykłady oraz po zajęciach musi pracować w dość dużych grupach projektowych. Najpierw robi się projekt jak się robi projekt, później na wykładach jest mówione jak to powinno być zrobione, trzeba poprawić i później po dostaniu komentarzy jeszcze raz i tym zalicza się ćwiczenia. Ocena końcowa złożona jest z egzaminu - bardzo trudny - wnikliwe nauczenie się slajdów, książki oraz artykułów które były omawiane, oraz końcowego projektu o dowolnym temacie. Plusem jest ze można się zintegrować z grupą. Purchasing management Świetny przedmiot. Niestety profesor, chociaż był jednym z lepszych jakich miałam w życiu, odszedł w tym roku. Wszystko było omówione na wykładach, które do tego były nagrywane i można było je obejrzeć przed egzaminem. Egzamin był logiczny i sensowy, jak się nauczyło wykładów to można było zdać bez problemu. Organizational change for Pre-MSc Wbrew pozorom Pre- MSc to studenci, którzy ukończyli już licencjat, lecz w Holandii dyplom z Hanze University of Applied Sciences nie jest traktowany na równi z Uniwersytetem. Kursy dla Pre-MSc są bardzo trudne gdyż chcą oni wyłonić osoby które się nadają do studiowania na uniwersytecie. Dużo osób z Pre-MSc było na Project Management, ale ten przedmiot był tylko dla nich i osób z wymiany. Niektóre zagadnienia były już omawiane na wcześniejszych kursach przez co były omijane. Były tez ćwiczenia na które trzeba było robić casy, były one bardzo surowo sprawdzane. Egzamin był bardzo trudny, trzeba było bardzo szczegółowo umieć artykuły, które nie były omawiane, książkę która była według autorów przeznaczona na dla studentów MBA oraz slajdy. Crosscultural management Tematyka była przyjemna. Ćwiczenia składały się z robienia casów, ale to raporty były oceniane. Bardzo dużo studentów zagranicznych. Egzamin składał się z zadań zamkniętych bardzo szczegółowych, w życiu się nie spotkałam z tak podchwytliwymi i tak naprawdę nieistotnymi zagadnieniami o których dotyczyły pytania, oraz z 4 pytań otwartych. Trzeba było naprawdę bardzo szczegółowo znać slajdy, książkę i artykuły.
Labour economics Przedmiot ciekawy, dużo porównań Holandii z Polską. Trzeba zrobić assignment do którego trzeba bardzo dobrze umieć statystykę. Egzamin złożony z pytań otwartych w większości wystarczy wiedza ze slajdów i umiejętności z assignmentu, jednak pytania są bardzo złożone i szczegółowo oceniane. Okazało się ze wymagane jest do kursu zaliczenie jakiegoś kursu z ekonomii. Przedmiot był on również dla studentów ze studiów magisterskich z geografii. Environmental Economics Bardzo nudny przedmiot, zagadnień ciekawych i prostych było mało. Nie trzeba było na szczęście chodzić na ćwiczenia, gdyż były one okropnie trudne, lecz te zagadnienia były również omawiane na wykładach przez co było to mylące. Na egzaminie trzeba były wybrać i napisać 3 eseje z 5 do wyboru. Wiedza była szczegółowa głownie z dość trudnej książki i slajdów. Trudno było wybrać 3 eseje, których tematyka nie obejmowałaby również jakiś zagadnień i teorii matematycznofizycznych. Przedmiot był również dla studentów ze studiów magisterskich z fizyki. Egzaminy odbywają się w specjalnie wybudowanym budynku do egzaminów. Z angielskim nie miałam problemu. Raczej nie było możliwości konsultacji, głownie wymiana e-maili. Ogólnie wykładowcy byli mili i chcieli pomóc, lecz czasami system ich ograniczał. Warunki studiowania Uniwersytet jest bardzo nowoczesny. Przez ostatnie 5 lat wydali 20 mln EUR na jego modernizację. Jest dużo komputerów dostępnych. Biblioteka jest schludna, lecz brakowało niektórych książek. Jeśli potrzeba było coś wdrukować czy skserować to najlepiej na uczelni. Warunki mieszkaniowe Kampus jest bardzo fajny, lecz wydział znajduje się na obrzeżach miasta. Akademik załatwiłam prze polecany przez uczelnię Housing Office, niestety pobiera on bezzwrotna opłatę za samą rezerwację. Koszty akademika w porównaniu z tym co oferują są bardzo wysokie. Niestety jak się nie ma znajomych na miejscu to jest prawie niemożliwe żeby znaleźć coś prywatnego. Mieszkałam, w polecany, przez większość osób Windchoterdiep. Niestety był on bardzo daleko od wydziału a przy holenderskiej pogodzie ciągłym deszczu i wietrze- jazda 40 min na uczelnię była mecząca. W akademiku warunki były tragiczne, brud był wszędzie. Pokoje duże, ale wszystko brudne - lepiące plany na wykładzinie, popodnoszone podsufitki. Jak przyjechałam to miałam połamane żaluzje, tak że musiałam wchodzić na stół, żebyy je regulować, na zewnątrz zaraz obok okna miałam lampkę, więc żaluzje musiały być co noc opuszczone, gdyż była ona bardzo mocna, po
wielu prośbach wymieniono mi je po 3 miesiącach na zasłony które i tak były o 15cm za krótkie i musiałam zaklejać okno kocem. W toaletach brak cieplej wody, papieru czy mydlą. Bardzo często po imprezach męskie toalety były zamykane, gdyż były cale w wymiocinach. Prysznice koedukacyjne na 80 osób, tak samo jeden common room i pralnia. Kuchnia na 30 osób, ma się mała półkę, niestety często kradną jedzenie, a na parterze również rzeczy z pokojów. Ogólnie akademik to dawne biuro, ściany są, jak z tektury, przez to wszystko słuchać i nie mowię tylko o muzyce. Jest w nim mniej więcej 400 studentów, nie są oni oddzieleni od siebie w żaden sposób. Bardzo często są imprezy, również podczas sesji. Dużo jest studentów z Hanze, którzy nie przejmują się nauka. Niestety na Uniwersytecie trzeba się uczyć, a w bibliotece podczas sesji, jak i również na co dzień jest ciężko o miejsce do nauki. Miałam przydzielonego Student Managera, był miły, ale niestety pozwalał na granie w koszykówkę w środku nocy i imprezy, a jak miałam z rana egzamin to niestety nie mogłam się wyspać. Sanepidu to tam nigdy nie było. Recepcja Jest Exchange Office, ale nie można się z tymi Paniami spotkać tylko można komunikować się przez e-maile. Raz je widziałam na Welcomimg Ceremony. Wszystkie rzeczy trzeba było załatwiać samemu i nie było nikogo kto by pomógł. Koszty utrzymania Ogólnie Holandia jest droga, szczególnie usługi i jedzenie. Holendrzy maja mnóstwo zniżek albo niektóre usługi bezpłatne i tego nie odczuwają. Pociągi są bardzo drogie, podróż w jedną stronę do Amsterdamu to w przybliżeniu 100 zł. Podróż ma uczelnię, gdyż nie ma bezpośrednich autobusów. to nawet ponad 30zl dziennie. Warto kupić za 7 EUR OVchipcard. Najlepiej kupić rower, najbardziej polecam kupienie go w sklepie od Holendra, gdyż jak się przekonałam inni oszukują. Warto kupić dobry zamek do roweru w Warszawie, np. podkowę. W Holandii się takiego nie kupi, a przynajmniej nie ukradną nam roweru. Ja najbardziej lubiłam robić zakupy w Coopie. Był to mały supermarket blisko mojego akademika i chyba tylko tam mieli normalny chleb. Jedzenie w Holandii jest dużo droższe, ale też smakuje dużo inaczej, np. warzywa smakują zupełnie inaczej i są bardzo pryskane i modyfikowane genetycznie. Warto wyrobić sobie kartę EURO26, żeby mieć ubezpieczenie. Tak naprawdę oprócz dowodu osobistego i karty EKUZ nie potrzebujemy nic innego. Na początku kupiłam kartę holenderskiego T-Mobile, lecz później się okazało, że nasze stawki roamingowe są w sumie tańsze niż normalne holenderskie. Stypendium wystarczyło mi prawie na akademik. Ma ono pokryć różnicę między kosztami życia w Warszawie a Groningen, lecz nawet jakbym je szczegółowo rozdzielała, to by nie pokryło.
Zycie studenckie Jeśli chodzi o sport to najlepiej zapisać się do Aclo. Jest to centrum sportowe na terenie uczelni. Oplata jest niewielka, ale za to możemy chodzić na różne zajęcia fitness i kursy, przy czym jeśli chodzi o kursy to trzeba zapłacić kaucje 10 EUR, która jest zwracana jeśli będziemy obecni na 80% zajęć. Jeśli chcemy chodzić na siłownię to musimy dodatkowo zapłacić. Co do rozrywek to w Groningen są 3 kina. Jest jeden duży klub i dużo pubo-klubów. Imprezy są praktycznie codziennie. Dużo wydarzeń jest organizowanych przez ESN. Holendrzy jeśli już imprezują to tak do 6 rano, co ciekawe nie ma szatni w klubach tylko jest jedna miejska. Większość osób chodzi do klubów, żeby kogoś poznać. Trzeba uważać, bo ludzie raczej nie chcą się poznawać czy przyjaźnić. W klubach typowym sposobem na zachęcenie dziewczyny do chłopaka jest oblanie jej piwem, co może być trochę zaskakujące. Sugestie W Holandi można płacić tylko kartą Maestro i tylko z holenderskiego banku (np. ING holenderskie, z ING polskiego maestro też nie działa). Jest to trochę problematyczne i ograniczające. Holendrzy bardzo biorą sobie do serca równouprawnienie, więc nie ma co liczyć, że ktoś nam drzwi przytrzyma jak wnosimy zakupy, czy pomoże. Wręcz spotkałam się z sytuacją, kiedy chłopak popchnął moją znajomą w klubie. Kiedy spytała się o tą sytuację znajomego, ten spytał ją czy w Polsce popchnięcie kobiety jest nielegalne, bo u nich to normalne. Adaptacja kulturowa Z jednej strony Holandia jest podobna, ale jest też dużo różnic. Poza wspomnianym zachowaniem Holendrów, rzecz która mnie zadziwiła była ilość żelu do włosów jaką oni używają oraz bardzo niski poziom matematyki. Podczas zajęć robi się dużo casów w grupach, ale na koniec trzeba nauczyć się wszystkiego na pamięć i umieć wręcz to recytować. Ocena Uniwersytetu względem ogólnym 3 merytorycznym 3 Nie wiem czy pojechałabym tam, gdybym mogła cofnąć czas.