Collegium Civitas we współpracy z Europejskim Forum Właścicielek Firm Zapraszają na: Studium: Akademia Zarządzania Sesja V 23 czerwca 2012 r.
Globalizacja! Jerzy Gęgotek Niektórzy myślą, że globalizacja zaczęła się nagle. Nic podobnego, ona postępowała przez całe dzieje ludzkości w miarę rozwoju techniki i środków komunikowania. Hans Dietrich Genscher Kolejne zajęcia tym razem w wilkowickiej Sali z dwoma kolumnami prowadzi pani dr Barbara Markowska. Temat wykładu Globalizacja Już jako doświadczeni studenci wiemy, że tak obszerny temat w czasie jednego wykładu nie może zostać wyczerpany. Ale otrzymamy w pigułce najważniejsze informacje, definicje, jakiś konkretny przykład. I wskazane zostaną nam lektury, które pomogą pogłębić naszą wiedzę. Na zewnątrz przyjaznego nam Dworu Wilkowice przepiękna pogoda, cudowny stary park i okolica zachęcająca do spacerów. Na sali jednak skupienie i cała uwaga skierowana na osobę prowadzącą wykład, który już tradycyjnie przedłużył się o kilkanaście minut. No bo jak nie wykorzystać okazji do poszerzenia swojej wiedzy, jak nie zadać pytań dla nas ważnych i nie podzielić się swoimi poglądami. Na początku, jak zwykle trzeba określić to, o czym będziemy rozmawiać. Pani doktor podała definicje globalizacji. A jest ich kilka. Wydaje się, że ta, która określa globalizację jako ogół procesów prowadzących do coraz większej współzależności i integracji państw, społeczeństw, gospodarek i kultur, czego efektem jest tworzenie się "jednego świata", światowego społeczeństwa,
kurczenie się przestrzeni społecznej i wzrost tempa interakcji poprzez wykorzystanie technologii informacyjnych oraz wzrost znaczenia organizacji ponad- i międzynarodowych, jest tą definicją, która oddaje złożoność i zakres tego procesu. Dalsza część wykładu, to ożywiona wymiana zdań i poglądów. Ożywiona, ponieważ omawiany były korzyści i szanse, a z drugiej strony koszty i zagrożenia. Studenci, chcący poszerzyć swoją wiedzę zachęcani są do lektury takich autorów jak Roland Robertson, Joseph E. Stiglitz Globalizacja ; Arjun Appadurai Nowoczesność bez granic. Kulturowe wymiary globalizacji ; Zygmunt Bauman - "Globalizacja - I co z tego dla ludzi wynika". Na zakończenie wykładu oglądamy dwa krótkie filmy prezentujące dwa polskie miasta ubiegające się o tytuł Europejskiej stolicy kultury. W naprawdę ożywionej wymianie zdań na temat sposobu przedstawienia obu miast, ocenie trafności prezentacji, wrażenia jakie wywołały można było zorientować się jak różnorodnie reagujemy na hasło globalizacja i jak je w praktyce realizujemy.
Kolory naszego życia Joanna Mazurkiewicz-Sierzputowska Nie ma brzydkich kobiet, są tylko kobiety, które nie wiedzą, że są ładne. Vivien Leigh W przepięknych okolicznościach przyrody w Dworze Wilkowice mieliśmy ogromną przyjemność wysłuchać kolejnego wykładu w ramach Akademii Zarządzania Collegium Civitas prowadzonego przez Panią Agatę Szpakowską, stylistkę i specjalistkę od kolorystyki. Podczas wykładu nasza znakomita prelegentka przedstawiła bardzo precyzyjnie określone zasady doboru kolorów do poszczególnych typów urody. Dowiedzieliśmy się, że tak jak istnieją cztery pory roku, tak też istnieją cztery odpowiadające im typy urody. Tak więc mamy: - Wiosna - Osoba o takim typie urody charakteryzuje się świeżą, jasną karnacją, jasnymi słomkowymi włosami i błyszczącymi błękitnymi oczami w jasnej oprawie. Pasują do niej wszystkie kolory związane z tym okresem, czyli soczyste zielenie, intensywne błękity, żonkilowe żółcie, krokusowe fiolety. Te same barwy w rozmytych odcieniach nie będą dobrym wyborem, ponieważ będą działały gasząco na piękno urody wiosennej. Jeżeli jesteś wiosną, w twoim makijażu powinny dominować ciepłe półtony beżu, brązu, miodu. Do ust bardzo korzystne są kolory brzoskwiniowe i morelowe.
- Lato - Ten typ urody charakteryzuje się mocniejsza oprawą oczu i ciemniejszymi włosami niż w przypadku wiosny. Najbardziej odpowiednimi kolorami są wszystkie spotykane o tej porze roku, czyli: wypalone słońcem żółcie, zszarzałe błękity, lekko pożółkłe zielenie, rozmyte fiolety. Jeżeli jesteś latem, twój makijaż oczu powinien nawiązywać do kolorów nieba i morza-akwamaryny, koloru lawendy, liliowego różu i szarych błękitów. Kolory szminek najlepsze są w odcieniach bladych lub czerwonych róż, nigdy oranżu. - Jesień - Ludzie o tym typie urody mają lśniące złociste bądź kasztanowe włosy, zielone lub piwne oczy. Często na twarzy pojawiają się piegi a skóra ma odcień miodu. Ten typ urody najlepiej wygląda w ciepłych barwach jesieni, zieleniach, brązach i złocie. Do ozdoby używamy złotej bądź miedzianej biżuterii. Jeżeli jesteś jesienią, w makijażu oczu powinny przeważać odcienie beżu, moreli, delikatne zielenie, błękity oraz brązy. Usta malujemy w intensywnych ciepłych tonach oranżu, czerwieni pomidorów i moreli.
- Zima- ta pora roku to czas kontrastów. Podobnie jest osobami o tym typie urody. Ich włosy i oczy często są ciemne, wręcz czarne, bądź bardzo jasne w zimnych barwach. Cerę natomiast mają delikatną i bardzo jasną lub bardzo ciemną. Najlepsze dla tych osób są wyraziste zimne barwy, czernie, krwiste czerwienie, chabrowe błękity oraz czysta biel. Biżuteria powinna być srebrna. W przypadku zimy, w makijażu oczu powinna dominować lodowata, zimna tonacja, kolor jasno-niebieski, niebieski i fioletowy. Srebrzyste odcienie i ciemne wino dobrze harmonizują z ciemną skórą. Szminkę dobieramy w zimnych półtonach, w czystej czerwieni, karmazynie, głębokim różu oraz kolorze fuksji. Żyjemy w społeczeństwie bardzo skupionym na odbiorze wizualnym. Zewsząd otaczają nas wielobarwne reklamy, budynki, place zabaw, ulice. Ludzie coraz odważniej posługują się kolorem do kreacji własnej osobowości oraz wyrażania uczuć. Prawidłowo skomponowana kolorystyka naszego stroju i właściwie dobrany makijaż nie tylko odejmuje nam lat, ale również dodaje pewności siebie i podkreśla to, co mamy najlepsze. Mając świadomość własnej osobowości i typu urody, potwierdzamy, jak wciąż bardzo aktualne są słowa znanej przed laty aktorki Vivien Leigh: "Nie ma brzydkich kobiet, są tylko kobiety, które nie wiedzą, że są ładne."
Jeśli znasz swoją wartość - to czemu się stresujesz? Małgorzata Biesiekirska Aby poradzić sobie z problemami, należy zacząć od wydzielenia naszych własnych problemów od problemów innych ludzi, na których rozwiązanie nie mamy wpływu. Chciałabym podzielić się z Państwem moimi spostrzeżeniami z wykładu Pani dr Katarzyny Korpolewskiej, z którym wewnętrznie się zgadzam i który pomógł mi uporządkować moje przemyślenia i nazwać niektóre odczucia. To, co było dla mnie szczególne istotne, to opowieść Pani psycholog, jak zachować poczucie własnej wartości, ograniczyć stres i zachować zdrowy stosunek do własnych błędów. Aby poradzić sobie z problemami, należy zacząć od wydzielenia naszych własnych problemów od problemów innych ludzi, na których rozwiązanie nie mamy wpływu. Jeśli ja mam problem oznacza to, że sama mogę i muszę go rozwiązać i sama jestem odpowiedzialna za jego rozwiązanie. Gdy jesteśmy odpowiedzialni wspólnie z innymi ludźmi, to jest to już tzw. nasz problem. Wtedy pojawia się zobowiązanie kilku osób. Sama nie jestem odpowiedzialna za jego rozwiązanie. Ale jak ograniczyć się do zajmowania się tylko własnymi problemami? Otóż pilnowanie swojego obszaru oznacza nie wrzucanie czyichś problemów do swojego ogródka. Powinniśmy starać się pomagać innym, ale tylko wtedy, gdy ktoś faktycznie potrzebuje naszej pomocy. Ograniczajmy nasze zaangażowanie do działania, gdy otoczenie o tę pomoc nas wyraźnie poprosi. Inaczej, innych problemy, za które nie jesteśmy odpowiedzialni, stają się naszymi. Mamy ich coraz więcej i zaczyna pojawiać się brak czasu. W konsekwencji nie wyrabiamy się, pojawia się niezadowolenie z samych siebie, a dalej brak poczucia własnej wartości. Wartość, o którą powinniśmy przede wszystkim dbać, abyśmy mieli siły do dalszego normalnego funkcjonowania, to dbanie o nas i nasze najbliższe otocznie w sposób jednocześnie skuteczny i radosny. Przyjmując na siebie zbyt dużo, tracimy siły fizyczne i psychiczne.
Radzenie sobie z własnymi problemami to również umiejętność szacowania swoich własnych możliwości. To ograniczenie wysokich poprzeczek, które nauczyliśmy się stawiać samym sobie. Same sobie ustawiamy bardzo wysokie wymagania, chcemy rozwijać się, aby zachować dobre zdanie o samym sobie. W każdym wieku chcemy być doskonałe we wszystkich rolach, jakie przyjmujemy. W roli matki, żony, kochanki, pani domu, pracownika, szefa itp. Chcemy być piękne, młode, atrakcyjne, mądre. Posiadać mnóstwo dóbr i doskonale nimi zarządzać. Porównujemy się z innymi ludźmi i ich osiągnięciami, tak z naszego bezpośredniego otoczenia jak i z telewizji czy kolorowych czasopism. Zapominamy przy tym o naszych własnych sukcesach, umniejszamy ich wartość. Dużo do myślenia dało mi pytanie Pani Korpolewskiej: czy ktoś z obecnych na wykładzie wlicza do listy swoich osiągnięć np. zdanie matury? Okazało, się, że nikt. A spróbujmy wrócić da czasów egzaminów maturalnych. Ile stresu i wysiłku nas i naszych bliskich kosztowało zdanie matury. A teraz okazuje się, że wszystko to poszło w niepamięć. W dalszej części wykładu Pani dr Katarzyna Korpolewska zwróciła uwagę na wagę procesu określania własnych celów i podchodzenia do porażek. Podpowiedziała, abyśmy nie ustawiali sobie maksymalnych poprzeczek dążąc do perfekcji w każdej dziedzinie. Nie możemy być zachłanni. Powiedzmy sobie co teraz dla nas jest tak naprawdę ważne, co lubimy, ale w granicach naszych własnych możliwości.
Dążąc do realizacji naszych marzeń, oczekiwań od życia, zawsze pojawią się problemy. Musimy wziąć pod uwagę, że popełnimy jakieś mniejsze czy większe błędy, które przyczynią się do naszej porażki. Aby zachować zdrowie nie traćmy czasu i siły na ich unikanie. Okazuje się, że zapobieganie wystąpieniu błędów jest bardziej kosztowne niż ich naprawianie. Trzeba dać sobie przyzwolenie na błędy. Co prawda, gdy się pojawią bardzo bolą, ale to właśnie na nich uczymy się najbardziej. Zawsze starajmy się wyciągnąć lekcje z naszych błędów, ale ważne - nie rozpamiętujmy ich! Wychodząc z wykładów czułam się mocno zbudowana i nieco rozgrzeszona. Uświadomiłam sobie jak ważne jest zbudowanie i zachowanie poczucia własnej wartości, szacunku do siebie i innych. Pani dr Katarzyna Korpolewska na wykładzie znakomicie podpowiedziała nam jak iść dalej przez życie z umiejętnością radzenia sobie z własny-mi problemami. Teraz tylko pozostaje wdrożyć te rady w życie. Pamiętajmy o stawianiu sobie naszych własnych celów, ale z porzeczkami ustawionymi w granicach naszych możliwości, a nie w ramach oczekiwań otoczenia. Zaakceptujmy, że czegoś nie wiemy. Mamy prawo do obszarów, w których nie czujemy się komfortowo. Nie bójmy się poprosić o pomoc. Sami skupmy się na działaniach w bliskich nam obszarach, na należytym ich wykonywaniu. Róbmy je wyjątkowo dobrze. Cieszmy się sukcesami, a nie rozważajmy co jeszcze mogliśmy zrobić lepiej. Wszyscy będziemy wtedy szczęśliwsi.