NR 12 ALKOHOL WWW.PIANAMAGAZINE.COM
EDYTORIAL Nr 12 - ALKOHOL Zdelegalizować alkohol Olka (16 lat): Myślę, że alkohol jest zły. A ksiądz opowiadał mi ostatnio, że zło pochodzi od szatana. A ja nie lubię szatana. Ale to zależy czy pytasz o metylowy czy etylowy? Mój dziadziuś pije alkohol i babcia nie lubi za to dziadziusia. Mówi, że alkohol rozpierdala mu wszystkie szare komórki. Kocham moją babcie. Źródło: sciaga.pl Na zdrowie, Damian Siemień STOPKA REDAKCJA pianamagazine@gmail.com www.pianamagazine.com REDAKTOR NACZELNY Damian Siemień e-mail: d.siemien@pianamagazine.com tel: +48 608 571 539 Z-ca RED. NACZELNEGO Karolina Pietrzok e-mail: k.pietrzok@pianamagazine.com tel: +48 696 090 729 DYREKTOR KREATYWNY Grzegorz Ostrowski e-mail: g.ostrowski@pianamagazine.com tel: +48 784 024 714 STALI WSPÓŁPRACOWNICY Aleksandra Graczyk, Adam Błażejewicz, Katarzyna Borelowska, Martyna Wojnicz, Adam Groch, Marta Wajda, Bartek Rytkowski, Maciek Piasecki, Magda Podkowińska, Magda Wichrowska, Magda Jasińska, Tymoteusz Kubik, Ewa Dyszlewicz, Zdzisław Furgał, Ola Dąbrowska, Michał Lichtański, Kamil Zacharski, Agata Kucharska, Michał Borowski, Marcin Gładysiewicz. ILUSTRATORZY Katarzyna Walentynowicz, Magdalena Barcik, Bolesław Chromry, Dominika Bobulska. MAGAZYN ZŁOŻONO KROJAMI PISMA Corbel, Neo Sans, Walkway PROJEKT GRAFICZNY PISMA Grzegorz Ostrowski OKŁADKA / ILUSTRACJA Ewa Juszczuk KOREKTA Karolina Pietrzok DRUK EGZEMPLARZY PROMOCYJNYCH Drukarnia Kolory, Kraków E: kolory@kolory24.pl T: +48 12 421 02 56 www.kolory24.pl 2
SPIS TRESCI POPKULTURA NAJEBKA Z GWIAZDAMI 04 POPKULTURA 06 NA ZDROWIE! FILM 50 MUZYKA 52 7 FILMOWYCH ZAKĄSEK POLEJ POLSKIEJ! SESJE 58 SESJE 74 KLOSZARDZI GLANCE LITERATURA 14 FOTOGRAFIA 16 SZTUKA 28 Z LITERATKĄ W DŁONI TO TEŻ ALBUM RODZINNY W RAMACH CZŁOWIEK CZUJE SIĘ BEZPIECZNIE MUZYKA 56 W TRASIE SŁUCHAMY MUZYKI Z IPODA TO NAM SIĘ PODOBA 84 BOLESŁAW CHROMRY 94 EYAFIJALLAJÖKULL I TEATRZYKI DLA DZIECI, CZYLI GILI GILI BOLESŁAW CHROMRY SZTUKA LUBIĘ DOBRE 40 HISTORIE 3
POPKULTURA NAJEBKA Z GWIAZDAMI tekst: Damian Siemień ilustracja: Marta Gliwińska Banalniej się chyba nie da. Temat numeru to alkohol, artykuł prosto z mostu, o znanych pijakach. Taki trochę spadek poziomu. Cóż, tabloidyzacja życia. 4 Pierwszym sławnym pijakiem, jaki przychodzi mi do głowy, jest świętej pamięci prof. Zbigniew Religa. Ale o zmarłych źle się nie pisze, więc koniec gadki. Zacznijmy od własnego podwórka, a nie jest to trudne. Wszak u nas tradycja nie wylewania za kołnierz wygrywa z koksem na bankietach. Ale wszystko powolutku, jesteśmy w Europie. Jeszcze przerobimy kościoły na dyskoteki. Ilona Felicjańska No i mamy polską sztandarową pijaczkę! Bardzo w polskim stylu wsiąść za kierownicę na dobrej najebce. Pani Ilona tłumaczyła się zmęczeniem po ciężkim dniu pracy. Wiecie, spotkania, restauracje, a biznes trzeba stuknąć kieliszkiem z kontrahentem. W Mad Menach piją wódkę z mlekiem w czasie pracy i bezpiecznie wracają na przedmieścia. Pani Ilonie udało się uciec z miejsca wypadku, szacun. Tomasz Stockinger Piękny chichot historii. Doskonały doktor Lubicz, przystojniak popierający trzeźwość za kółkiem, puszcza oko do widza, rozpierdalając się po pijanemu i jeszcze uciekając. Mistrzowskie było publiczne potępienie poczynań Felicjańskiej. A mogła się czegoś nauczyć na błędach starszego kolegi. Borys Szyc Borys jest kul i za kołnierz nie wylewał. Trochę narozrabiał, stracił prawo jazdy, ale chyba wytrzeźwiał i zajął się sobą. Trzeba wybrać: dobra zabawa przy open barze albo miłe spacery z dziewczyną w koszulce z bananem Warhola. Dobra, lecimy w świat, bo jeszcze jakiś celebryta mnie do sądu zaprosi (oby). David Hasselhoff Klasyk klasyków! Epicka kariera, dystans do swoich słabości i jeszcze bardziej epickie jedzenie cheeseburgera z podłogi. To po prostu trzeba zobaczyć. W ogóle opcja bycia hollywoodzkim alkoholikiem klasa. Zaprzyjaźnieni lekarze na zawołanie, którzy podłączają ci kroplówkę na życzenie i lecisz po szybkiej kąpieli w basenie, nowo narodzony, na kolejny casting. Pić, nie umierać. Amy Winehouse Amy naprawdę dawała radę. Codzienne sensacyjne wiadomości o kolejnych sznytach na rękach, liszajach na twarzy i wszystkich innych cudach, jakie gwiazdy robią po pijaku. Czuć było zbliżające się widmo rokendrolowej śmierci, ale nic z tego. Wylizała się z choroby alkoholowej i powiększyła sobie cycki. Britney Spears To jest już gwiazda spełniona. Odradza się jak Feniks z popiołów, nagrywając dziesiątkowe single pop. Nie sposób zapomnieć łysej Britney, pokazującej faka fotografowi. Bezcenne. Charlie Sheen To mój faworyt. Koleś jest po prostu królem Siary (pozdrowienia dla Perci!) wszechświata. Opowiadać, że jest się tygrysem, tańczyć na dachu z dwiema roznegliżowanymi paniami, planować z nimi podwójny ślub, pozywać producentów serialu mistrz. No i ta maksyma, że życie na trzeźwo jest takie nudne. Koleżka bez pardonu przyznaje, iż dopiero kiedy wypije, czuje, że żyje. Total. Obiecałem sobie, że tego nie napiszę. Ale co tam. Z Charliem to mógłbym wódkę pić! Mel Gibson A to ulubieniec Piany. Ile razy pisaliśmy o jego ciężkiej drodze krzyżowej? Nie zaszkodzi wspomnieć znowu. Trzeba przyznać, że Mel to ostry zawodnik. Jak pije, to z pasją. Jak bije, to kobiety i dzieci. Jak wyzywa, to wszystkie mniejszości. Jedzie po bandzie, i to szaleństwo w oczach. Nic, tylko uciekać do domu samotnej matki. Serge Gainsbourg To teraz będzie tak bardziej z klasą, z brawami na finał. Liźnijmy trochę legendy popkultury. Serge był bogiem i nikomu tego udowadniać nie trzeba. Ciągle na bani i ze szlugiem. Piękna, stara Europa bez publicznych zakazów palenia. Dla niewykształconych: pijany Serge wyzywa Whitney Houston (swoją drogą, to też konkretna ochlejmorda) podczas wywiadu w telewizji. Michel Houellebecq Wiadomo, że jak pisarz, to wali w szyję w swojej samotni, słuchając neoklasyki przy przytłumionym świetle. Wspominam o Houellebecq u, bo jest kul. Postać modna, książki poczytne, filmowy życiorys i papierosy. No bo kogo by nie zainteresował zdziwaczały Francuz, udzielający wywiadów latem w zimowej kurtce?
POPKULTURA 5
POPKULTURA NA ZDROWIE! Życie to nie baśń tęczowa. Zwykłe życie tym bardziej. Przedstawiamy skrótowy przegląd Warszawy pijącej i pijanej. Tekst i foto: Agata Napiórska i Marta Mach Autorki prowadzą bloga www.zwyklezycie.blogspot.com 6
POPKULTURA Zwykli ludzie Nikola, rocznik 1994. Nikola urodziła się w 1994, który według japońskiego kalendarza astrologicznego był rokiem psa. W 1994 Kurt Cobain popełnił samobójstwo, Kasia Kowalska zaczynała śpiewać smutne piosenki, a TVP wyemitowało pierwszy odcinek Mody na sukces. Od kilku lat Nikola jest wierna różowemu kolorowi włosów, który pasuje do jej zagranicznego nazwiska i rzadkiego w Polsce imienia. Nikola jest fanką zespołu Crystal Castles. Na koncerty chodzi z przyjaciółką od serca oraz uzbierać w kilkanaście minut na dwa piwa, prosząc o dwadzieścia groszy. Krystyna, która ma przed sobą całe pół życia. Pani Krystyna zabrania do siebie mówić do siebie per pani, a zatem Krystyna, Krysia najlepiej, mieszka na Pradze. Uwielbia nocne zabawy i alkohol. W kolejce po trunki krótko po północy podrywa do tańca przypadkowego chłopca również kolejkowicza. I już cały sklep śpiewy Krysia w siódmym niebie. Oprzytomniała dopiero na gorzko gorzko. Gdzie gorzko? Za młode toto. Wychodzimy na zewnątrz zostawiając młodzieńca. - Ty Krysia przecież wcale stara nie jesteś. - Pewnie, że nie. Całe pół życia przede mną. We wrześniu 54 kończę. Ale już prababką jestem, a to zobowiązuje. Krysia miała jednego męża. Przez rok. Obiecała sobie, że więcej mężów mieć nie będzie. Jej wnuczka urodziła syna trzy miesiące temu. Zwykłe miejsca Carington - sklep monopolowy na rogu ulic Sobieskiego i Grottgera w Warszawie. - Skąd nazwa? Był pan fanem serialu Dynastia? - pytamy właściciela. - Nie, tak dwadzieścia lat temu żona wymyśliła i zostało. - To żona była fanką Dynastii i Blake a Caringtona? - A nie wiem, to już tak dwadzieścia lat jest. - A wie pan, że będzie film fabularny Dynastia? - No coś tam słyszałem. - Czyli nazwa się aktualizuje, cieszy się pan? - A nie wiem, czy się cieszę czy się nie cieszę. Od dwudziestu lat ten sklep tu jest i może jeszcze postoi. Zwykłe rzeczy Denaturat czyli spirytus skażony. Skażony substancjami uniemożliwiającymi spożycie, mimo tego spożywany w sytuacjach ekstremalnych. Cena: 3,99. Woda brzozowa. Produkt zalecany do profilaktycznego stosowania w przypadku włosów ze skłonnością do łupieżu. W efekcie włosy są puszyste, miękkie i błyszczące. Ceniona przez konsumentów za naturalną barwę nie wymagającą przelewania przez pieczywo. Dostępna w każdym dobrym kiosku. Cena: 4,50. 7
POPKULTURA
POPKULTURA 12
POPKULTURA 13
LITERATURA Z LITERATKĄ W DŁONI Jednym z tematów, jakie soczyście mogła ostatnio komentować prasa kolorowa z każdej półki, jest nieprzyjemna przygoda trzech polskich aktorów z policją w roli głównej i substancjami odurzającymi jako rekwizytami. W obronie aresztowanych stanęła myślicielka i samozwańcza rzeczniczka ludzi kultury: Frytka. Każdy artysta potrzebuje inspiracji do tworzenia! rzekła. Czyżby się nie myliła? tekst: Karolina Pietrzok ilustracja: Ewa Borysewicz Kiedy jestem na rauszu, czuję przypływ emocjonalnych doznań, którymi wzbogacam treść opisywanej historii. Wtedy też przestaję się przejmować Goldwynami i Warnerami. 14 Czyje to słowa? Wielkiego pisarza straconego pokolenia, autora ponadczasowego Wielkiego Gatsby ego, kronikarza epoki jazzu Francisa Scotta Fitzgeralda. Gdy jego pierwsze kroki w roli pisarza zaczęły przynosić sławę i profity, wraz z bajecznie piękną żoną Zeldą żyli jak lwy salonowe, w świeci blichtru, zbyt głośnych śmiechów i tańców na stołach. Świat był ich! Karta jednak boleśnie szybko się odwróciła: Zelda nie przywykła do zaciskania pasa, używała życia z rozmachem, nie licząc się z kosztami. Ta pochodząca z Alabamy Piękność Południa widywana była już w stanie wskazującym na spożycie w wieku lat 17, lecz należała do tego gatunku uroczych pijaczek, którym wszystko się wybacza. Fitzgerald uwielbiał ją bezdyskusyjnie i w swych radośnie zakrapianych przygodach pasowali do siebie idealnie. Anegdoty i skandale ciągnęły się za nimi od salonów wschodniego wybrzeża USA po Riwierę Francuską, gdzie również chętnie rzucali się w wir zabawy. Rozrzutność tej rozbucha-
LITERATURA nej towarzysko pary okazała się być trudna do okiełznania Fitzgerald popadał w długi, kolejne przedsięwzięcia nie przynosiły spodziewanych dochodów, na domiar złego Zelda zaszła w ciążę. Na pomoc przyszedł przemysł filmowy ekranizacja Wielkiego Gatsby ego podreperowała nadszarpnięte finanse, nowo narodzona córka Scottie szybko stała się oczkiem w głowie ojca. Myli się jednak ten, który sądzi, że dla Fitzgeraldów nadszedł czas wstąpienia na drogę stabilizacji, ascezy i ograniczenia towarzyskich obowiązków do kulturalnych spotkań przy herbacie. Pieniędzy nadal brakowało, pisarz poświęcał czas na trzy zasadnicze aktywności: picie (już nie w radosnej atmosferze hucznych balów, tylko w zaciszu swojej pracowni), chałturzenie dla Hollywoodu i doglądanie córki, której nie szczędził już coraz mniej pochlebnych komentarzy na temat matki. Zelda tymczasem stawała się coraz bardziej rozchwiana emocjonalnie, by w końcu w roku 1930 przejść ciężkie załamanie nerwowe. Zdiagnozowano schizofrenię i niegdyś bajeczna gwiazda salonów trafiła na stałe do szpitala. To wydarzenie ostatecznie załamało Francisa jego alkoholizm pogłębił się jeszcze bardziej, był świadom, że w tym stanie nie napisze już nigdy dobrej powieści. Miał rację: nie udało mu się dokończyć Ostatniego z wielkich zmarł 21 grudnia 1940 roku. Przyczyną śmierci była choroba alkoholowa powodująca drugi atak serca, który dopadł go w niespecjalnie podeszłym wieku 44 lat. Zelda zginęła w pożarze szpitala psychiatrycznego osiem lat później. Jedną z osób, z którymi młodzi państwo Fitzgeraldowie chętnie widywali się podczas swoich francuskich wojaży, był Ernest Hemingway. Kto nie chciałby napić się absyntu w takim towarzystwie? Cóż, nie każdy jednak umiał pić tak jak Hemingway. Pił ciągle. Pił codziennie. Jego tolerancja na alkohol budziła mieszankę podziwu, pogardy i przerażenia. Ogorzała twarz marynarza i szklaneczka w dłoni, a w wynikach badań żółtaczka typu A spowodowana nadużywaniem alkoholu. Zawodowe picie nie przeszkadzało mu ponoć nigdy w tworzeniu, pracował sumiennie i metodycznie, a że każdy akapit chętnie zamykał łykiem wódki? Dziś nazwano by go funkcjonalnym alkoholikiem, kilkadziesiąt lat temu był po prostu chłopem na schwał. Niejednego takiego pijaka, co kacom się nie kłaniał, zrodziła amerykańska ziemia. Archetypiczny alkoholik wśród pisarzy i pisarz wśród alkoholików Charles Bukowski wlewał w siebie prawdziwe oceany napojów wyskokowych. Na spotkaniach autorskich bełkotał, a gdy gubił się we własnych odpowiedziach, rzucał na przykład butelką w publiczność i nigdy nie przestał się dziwić, że ta reaguje entuzjastycznie. Na przyjęciach obrażał ważne persony, wdawał się w awantury z partnerkami (czasem niewiele bardziej trzeźwymi niż on sam), zasypiał na ganku i sikał w spodnie. A rano wstawał i o stałej porze zasiadał do maszyny do pisania, zapełniając z góry założoną ilość kartek. Człowiek z żelaza. Nie pił jednak nigdy w trakcie samego aktu twórczego. Zupełnie inaczej niż noblista William Faulkner ten w listach do przyjaciół wyznawał, że jest coś nęcącego w połączeniu kieliszka z piórem jako czynnika wyzwalającego twórcze geny. Wielu jego krajan musiało się z nim zgadzać, bo lista amerykańskich pisarzy, którzy za kołnierz nie wylewali, jest imponująca: Raymond Chandler, John Steinbeck, Jack Kerouac, Truman Capote. Prawdziwa aleja gwiazd wybrukowana denkami butelek. Tyle Amerykanie. Co oni mogą wiedzieć o piciu? Zapomnijmy o nich, bo oto na scenę wkracza król alkoholu i literatury, człowiek, który ze swego picia uczynił sztukę: Wieniedikt Jerofiejew. Dzieciństwo spędził w domu dziecka, młodość na lodowatym Półwyspie Kolskim, z Uniwersytetu Moskiewskiego go wydalono, więc imał się wszelkich prac, jakie pozwolono mu wykonywać. A w każdej z nich uczył się wypijać coraz to nowsze specyfiki i wytrawne mieszanki alkoholi niedostępne dla gardzieli przeciętnego zjadacza chleba. Od samego czytania poematu Moskwa Pietuszki tego autora kręci się nieprzyjemnie w głowie. Oto podany w nim przepis na słynny koktajl Łzy Komsomołki: Lawenda 15 g Werbena 15 g Woda kolońska Las 30 g Lakier do paznokci 2 g Płyn do płukania ust 150 g Lemoniada 150 g Sporządzoną miksturę należy w ciągu dwudziestu minut mieszać gałązką wiciokrzewu. Czy ktoś reflektuje? Jerofiejew jest w tym zestawie jednak ewenementem. Na czym polega różnica? Autorzy wspomniani wyżej w pierwszej kolejności byli jednak pisarzami alkoholikami niejako w formie mocno rozwiniętego hobby. Jerofiejew był zaś alkoholikiem przede wszystkim. Na pełen etat i bez dni wolnych od pracy. Nawet postawiony mu na Dworcu Kurskim pomnik przedstawia pisarza z walizką pełną butelek. A jeśli po tym artykule męczy was kac, bez obaw! I na to Wienia ma przepis: Trzeba, ledwo się ocknąwszy ze snu, z miejsca czegoś się napić. Nawet nie to, nieprawda, że czegoś ; dokładnie tego samego, co się piło wczoraj. Trzeba pić z przerwami po trzy kwadranse; pić i pić tak, żeby ku wieczorowi wypić o trzy setki więcej niż poprzedniego dnia. A wtedy nie pojawią się ani mdłości, ani wstydliwości, a twarz będzie tak jaśniała, jakby was z pół roku nikt po niej nie walił. Na zdrowie! 15
FOTOGRAFIA TO TEŻ ALBUM RODZINNY tekst: Ewa Dyszlewicz fotografie: Richard Billingham Ray s laugh, Scalo Publishers 2000 Od bieżącego numeru Piany przedstawiać będę subiektywnie wybrane projekty, publikacje czy też wystawy fotograficzne, odchodząc od wikipedystycznej formy prezentacji autora i jego twórczości. Myślę, że wiosna idealnie nadaje się na takie zmiany. Zapraszam więc do śledzenia nowej, fotograficzno- tekstowej rubryki Autorka. W 2000 roku światło dzienne ujrzała pierwsza książka brytyjczyka Richarda Billinghama, Ray s laugh. Dość wyjątkowa. Billingham fotografuje bowiem przez kilka lat swoją rodzinę: ojca alkoholika Raya, który całe dnie spędza w domu; otyłą matkę Liz, która oprócz picia i palenia lubi układać puzzle, kolekcjonować porcelanowe figurki i hodować zwierzątka domowe; młodszego brata Jasona, który niedawno wrócił do domu po pobycie w domu dziecka. Richard, student malarstwa, właściwie chce tylko, żeby najbliżsi popozowali mu do jego obrazów. Szczególnie interesuje go tata, ten jednak nie potrafił usiedzieć w spokoju dłużej niż 20 minut stąd zaczynają powstawać zdjęcia, które mogły unieruchomić go na nieco dłużej. 16
FOTOGRAFIA Billingham świadomie wykorzystuje estetykę snapshotu rodem z albumu rodzinnego, taki zabieg podkreśla intymność rejestrowanych sytuacji. Jest częścią tego świata, a równocześnie postronnym obserwatorem, co pozwala mu stworzyć z tej konkretnej, patologicznej sytuacji opowieść o nowym, symbolicznym znaczeniu. Jest bardzo konsekwentny technicznie używa najtańszych negatywów, wywoływanych w najzwyklejszym labie, po to, aby przywrocić jakiś porządek otaczającemu go chaosowi. W przeciwnym razie zawsze brakowałoby tego ostatniego puzzla. 17
FOTOGRAFIA 18
FOTOGRAFIA 19
FOTOGRAFIA 20
FOTOGRAFIA 21
FOTOGRAFIA 22
FOTOGRAFIA 23
FOTOGRAFIA 24
FOTOGRAFIA 25
FOTOGRAFIA 26
FOTOGRAFIA 27
SZTUKA W RAMACH CZŁOWIEK CZUJE SIĘ BEZBIECZNIE O niepokojach, snach i hodowlach czupryn w akwariach z młodą krakowską malarką Moniką Chlebek rozmawia: Damian Siemień prace: Monika Chlebek 28 PIANA: Twoje prace sprawiają wrażenie bardzo mrocznych. Skąd taki ciężki nastrój? Sny, niepokoje, problemy? Monika Chlebek: Nie powiedziałabym, że są bardzo mroczne. Owszem, dostrzegalny jest niepokój, który ze sobą niosą. Moją intencją jest, by obrazy uwierały po cichu. Źródłem tych prac jest obserwacja rzeczywistości, którą dostrzegam i przetwarzam na swój własny sposób. Obrazy, które maluję, często są wynikiem moich własnych stanów wewnętrznych, przeżyć, lęków. Zdarzyło się, że bezpośrednim zapalnikiem do namalowania obrazu był sen. Maluję nastroje niepokojące, bo czuję taką potrzebę. Przez obrazy często oswajamy swoje obawy, lęki, stresy. Nie jest to jednak forma terapii. Myślę, że tematy, które poruszam, pomimo że wypływają ze mnie, są uniwersalne. PIANA: W twoich obrazach często powtarzają się te dziwne motywy: plagi owadów, włosy, gałęzie i klatki dla ptaków. Wiem, że pytanie artysty, co miał na myśli malując, jest dnem, ale spróbuj wyjaśnić, co one symbolizują. M.C.: Motywy, którymi się posługuję, symbolizują właśnie wewnętrzne obsesje, obawy, histerie. Obrazują nasze paniczne wyobrażenia. Tak jest w przypadku nadmiernej ilości włosów porastających ściany, hodowli czupryn w akwariach, glonów w słoikach, rogów wyrastających na kaktusach. Ich ilość sprawia, że przestają być czymś normalnym i zaczynają być obłędem. W przypadku obrazów z pomieszczeniami, pokojami jest podobnie. Są to niepokoje dosłownie i w przenośni. Pokoje oblegane przez mrówki, kłaki, dzieją się w nich dziwne rzeczy. Zarówno pokoje, jak i klatki, to miejsca bezpieczeństwa i opresji. Klatki określają pewne ramy, a w ramach człowiek czuje się bezpiecznie, to pozwala mu się odnaleźć. Jednocześnie są ograniczeniem. PIANA: W serii prac z łóżkiem, na jednym z obrazów pojawia się Frida Kahlo. Skąd pomysł na takiego gościa? Jej twórczość jest ci bliska i czy w innych pracach też korespondujesz z różnymi artystami? M.C.: Bardzo cenię sobie twórczość Fridy. Obraz Gość w moim pokoju pokazuje, że nieprzypadkowe są niektóre motywy moich prac. Także jej słowa na temat własnej twórczości są interesu- jące. Twierdziła z pełnym przekonaniem, że to, co maluje, to nie surrealizm, tylko jej rzeczywistość. Klatki nawiązują do twórczości René Magritte a. Wcześniejsze obrazy ryb korespondowały z malarstwem Andrzeja Wróblewskiego. Niejednokrotnie zdarza się, że nawiązuję dialog z czyimiś pracami w sposób nieuświadomiony. Dopiero po jakimś czasie orientuję się, że coś widziałam i że wyparłam to ze swojej pamięci. PIANA: Standardowo: opowiedz o swoich zainteresowaniach, inspiracjach i impulsach twórczych. M.C.: Jest wielu artystów, których twórczość jest dla mnie inspiracją, motywacją. Andrzej Wróblewski, Andrew Weyth, Marlene Dumas, Louise Borugeois, Basia Bańda, Aneta Grzeszykowska, Jan Dziaczkowski, wyżej wymieniona Frida Kahlo, a ostatnio Svätopluk Mikyta czy Michaël Borremans. Bardzo cenię sobie malarstwo XIV, XV i XVI wieku. Uwielbiam twórczość Piero della Franceski, Jana van Eycka, Pietera Bruegela, portrety Giovanniego Belliniego, Roberta Campina. To między innymi. Generalnie twórczość artystów mobilizuje mnie do działania.
SZTUKA Interesuje mnie sztuka, kultura. Stymulują mnie filmy, które oglądam. Lubię Lyncha, Jarmuscha, Švankmajera, Dagura Kári i innych. Impulsy twórcze pochodzą najczęściej z zauważonych sytuacji, otaczającej mnie rzeczywistości oraz rzeczywistości wewnętrznej, przeżytej. PIANA: Jak wygląda twój proces twórczy? Malujesz w atelier, jak prawdziwy krakowski artysta, czy z ekranu komputera? Słuchasz wtedy jakiejś konkretnej muzyki? M.C.: Maluję z ekranu komputera lub ze zdjęć. Posługuję się fotografią, ale nie w dosłowny sposób, przetwarzam ją dla własnych potrzeb już na obrazie. Nie umiem malować tylko z wyobraźni, muszę mieć pomoc w postaci zdjęć. Słucham muzyki, którą lubię, jest różna, ale ona nie jest dla mnie istotna w procesie malowania. Czasem mnie denerwuje i maluję w ciszy. Natomiast bardzo lubię słuchać słuchowisk i audiobooków czytanych przez aktorów. Niestety mam ich niewiele. 29
SZTUKA 30
SZTUKA 31
SZTUKA 32
SZTUKA 33
SZTUKA 34
SZTUKA 35
SZTUKA 36
SZTUKA 37
SZTUKA 38
SZTUKA Monika Chlebek Urodzona w 1986 roku w Krakowie, gdzie ukończyła Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych. Obecnie jest studentką V roku na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych w pracowni prof. Leszka Misiaka. Zajmuje się malarstwem, kolażem, animacją, fotografią. Wystawy: 2011 - O dziwnych uczuciach, Galeria Zderzak, Kraków 2011 - Moon Hostel and The Moovies, Ośrodek Działań Artystycznych, Piotrków Trybunalski 2010 - Moon Hostel and The Moovies, Galeria Manhattan, Łódz 2010 Mambo Spinoza, Galeria Zderzak, Kraków 2010 indywidualna wystawa Złe sny, Galeria Zderzak, Kraków 2009 Moon hostel, Galeria Zderzak, Kraków 2009 zbiorowa wystawa w niemieckim konsulacie, Kraków 2008 Mistrz i uczniowie, Muzeum w Tarnowskich Górach 2008 Przypadek, Klub Drukarnia, Kraków` 39
SZTUKA LUBIĘ DOBRE HISTORIE Z Camillą Engman rozmawia Damian Siemień rozmawia: Damian Siemień tłumaczenie: Karolina Pietrzok prace: Camilla Engman PIANA: Twoje prace mają liryczny, melancholijny charakter. Emanują spokojem i tajemnicą. Kim są postaci na twoich obrazach? Camilla Engman: To nikt konkretny i każdy jednocześnie, to ja i ludzie tacy jak ja. Można powiedzieć, że mają problemy z komunikacją, chcą wyrazić siebie, ale boją się, że powiedzą zbyt dużo. Pragną przygody, a przy tym szukają bezpieczeństwa i ochrony. PIANA: Powtarzający się motyw drzew, lasu, leśnych stworzeń, zdeformowane, zwierzęce twarze ludzi. Czy twoje malarstwo można by nazwać scenami z życia jakiejś tajemniczej leśnej społeczności? C.E.: Chcę, by było tym, co każdy sam w nim widzi. Liczy się twoja własna interpretacja. Niektórzy dostrzegają tylko urocze obrazki, inni widzą mrok w nich zwarty, a jeśli mam szczęście: zobaczą i jedno, i drugie. To, kim jesteśmy, sprawia, że widzimy sztukę na różne sposoby. Myślę i mam nadzieję, że patrzymy na to, czego w danym momencie nam potrzeba. Na mojej ostatniej wystawie pojawił się obraz przedstawiający leżącego na plecach konia w czerwonych skarpetkach, z nogami obwiązanymi sznurem. Podczas wernisażu dwie różne osoby podeszły do mnie i z przekonaniem mówiły, że ten obraz przedstawia właśnie ich, że tak widzą swoje życie. jakie wywołuje. Uczucia i ich brak, muzyka i filmy. Gdy zaczynam pracę nad obrazem, staram się wyłączyć poszczególne obszary umysłu i zdać się na instynkt. Na odwieczną, zbiorową świadomość. PIANA: SW pracach na papierze często ocierasz się o abstrakcję, geometryzując swoje postaci. Widać w nich zabawę z formą, fakturą. Szczególnie interesująca wydaje się seria prac pt. Kolekcje. Opowiedz, proszę, o niej. C.E.: Jestem zbieraczem. Podnoszę przedmioty z ziemi i nadaję im jakąś wartość. Układanie ich w kolekcje zmusza mnie do przyjrzenia się im uważnie. Lubię papier, jego strukturę, lubię kształty i formy. Więc łączę to wszystko w całość, szukając jakiegoś sensu. To dla mnie prawie jak medytacja, bardzo uspokajające, dające poczucie spełnienia zajęcie. PIANA: Jakiej muzyki słuchasz podczas pracy twórczej? C.E.: Głównie radia. Ale muzyka pomaga wprowadzić się w odpowiedni nastrój. Bardzo lubię Radiohead 40 PIANA: Opowiedz o swoich inspiracjach, skąd czerpiesz tematy? Mnie kojarzą się z ilustracjami do baśni, szwedzkich ludowych opowieści. Czy to dobry trop? C.E.: Lubię dobre historie. Sagi, w których wszystko może się zdarzyć. Nie muszą być nawet piękna, chodzi tylko o historię. Moją inspiracją jest natura, nie sam jej wygląd, a zapach, emocje,
SZTUKA 41
42
43
SZTUKA 44
SZTUKA 45
SZTUKA 46
SZTUKA 47
48
49
FILM 7 FILMOWYCH ZAKĄSEK tekst: Przemysław Mieszkowski Wyobraźcie sobie taką sytuację: siedzicie z grupą znajomych, alkohol leje w mniejszych lub większych ilościach i w którymś momencie pada karkołomna decyzja włączenia filmu. Zdarza się. I owszem, można przy takich okazjach raczyć się dziełami Kubricka, Formana lub przynajmniej aktualną czołówką oscarową, lecz wszyscy wiemy, że minie się to z celem. To, co w takich chwilach przyciąga najbardziej, to kinematograficzny śmieć, filmy tak złe, że aż dobre. Alkohol ogłusza percepcję, również tę kinematograficzną, i otwiera tajemnicze trzecie oko pozwalające dostrzec w pełni wszystkie szczegóły, dzięki którym filmowy trash jest tak interesujący. Dodając do tego niemalże rytualną sytuację zgromadzenia w większej grupie osób, możemy otrzymać kawał dobrej zabawy, pod warunkiem oczywiście, że zbierze się do tego jednostki o podobnym poczuciu humoru oraz odpowiednio groteskowe dzieła podrzędnej sztuki filmowej. Jakie zatem obrazy wybrać? Chciałbym przedstawić wam moją subiektywną listę siedmiu filmów, które mogą podziałać w sposób wyjątkowo rozweselający we wspomnianej sytuacji, przykuwając (zamierzoną lub nie) głupotą, absurdalnymi rozwiązaniami czy cudownym przymykaniem oka na budżetowe braki. Oto wizualny ekwiwalent kiszonego ogórka, piwnego paluszka czy śledzika niesławne zestawienie filmów, które lepiej oglądać jedynie po alkoholu. 50 07. Doghouse (2009) Jak wspomniałem wcześniej, głupota w opisywanych tutaj filmach może być zamierzona lub nie wynikać albo z gry konwencją, albo błogiej nieświadomości twórców. Pierwszy z proponowanych przeze mnie filmów zalicza się do tego bardziej zamierzonego typu; to krwawa i przepełniona brytyjskim humorem opowieść o paczce hołdujących szowinistycznym ideałom przyjaciół, którzy chcąc odpocząć od swoich dziewczyn/żon, organizują alkoholową eskapadę za miasto. Szybko jednak okazuje się, że ironia to strasznie złośliwa bestia i dotąd spokojne miasteczko, do którego trafiają bohaterowie, jest skażone wirusem zamieniającym wszystkie okoliczne kobiety w zombie. Pomimo tego, że żarty najczęściej nie są tutaj najwyższych lotów, to w uroczy sposób portretują bóle
FILM dorastania wiecznych chłopców i ich lękowe podejście do płci przeciwnej, zwłaszcza tej zajmującej drugą połowę domowego łóżka. Polecane zwłaszcza w męskim gronie, wszak każdy z samców przechodził przez podobne rozterki (no, może z pominięciem wioski opanowanej przez żeńskie monstra). 06. Story of Ricky (1991) Wyobraźcie sobie azjatycki film kung fu do kwadratu, szczodrze obryzgany hektolitrami krwi i flaków i dodatkowo próbujący nieść ze sobą poważne przesłanie o wadze wolności jednostki. Brzmi karkołomnie, prawda? Story of Ricky, w oryginale zatytułowany Riki Oh, to historia młodego, niezniszczalnego mistrza sztuk walki, który w niedalekiej przyszłości trafia do więzienia i tam szuka zemsty za śmierć swojej ukochanej. Duszenie wroga jelitami, prowizoryczne podwiązywanie tętnic, miażdżenie kości cała menażeria dobroci sfilmowana z siermiężnymi efektami specjalnymi i swobodnym potraktowaniem logiki. Przerysowane do granic możliwości gore śmieszy, a jedna z walk zawartych w tym filmie krąży po YouTube jako najbardziej krwawe starcie w historii kina palma pierwszeństwa w dużej mierze dyskusyjna, ale jakże wzbudzająca ciekawość. 05. Maniac Nurses Find Ecstasy (1990) Czego jak czego, ale w niniejszym zestawieniu z pewnością nie mogło zabraknąć filmu z kultowej w niektórych kręgach wytwórni Troma. Działająca od blisko czterdziestu lat niezależna firma produkcyjna znana jest z surrealistycznego i miejscami mocno szokującego podejścia do sztuki filmowej podejścia, które zakłada maksimum okrucieństwa, nagości i profanacji wszelkich możliwych tabu przy jak najmniejszym wkładzie finansowym. Kultowość wspomnianej tutaj wytwórni podkreśla udział wielu gwiazd, które postanowiły na którymś etapie swojej kariery wystąpić w jednym z absurdalnych dzieł Tromy: m.in. Kevina Costnera, Samuela L. Jacksona, Billy ego Boba Thortona czy Carmen Electry. W przytoczonych Maniakalnych pielęgniarkach fabuła jest zupełnie pretekstowa, liczą się te wszystkie głupie, tandetnie sfilmowane sceny zgonów (np. śmierć od krasnala ogrodowego), które po przekroczeniu pewnego progu nieprawdopodobieństwa wymuszają salwy gromkiego śmiechu. 04. Klątwa Doliny Węży (1987) Reprezentant rodzimej kinematografii pośród perełek niniejszego spisu i dzieło w naszym kraju niemalże legendarne. Nietuzinkowi aktorzy (m.in. Roman Wilhelmi, Leon Niemczyk, Krzysztof Kolberger) w rozkosznie słowiańskiej próbie podążania za globalną modą na kino przygodowe. Zaginione świątynie, starożytne pułapki w podziemnych korytarzach, nowoczesne laboratoria szalonych naukowców twórcy postanowili zaserwować tutaj koktajl z jak największej ilości znanych i lubianych motywów w nadziei na zaspokojenie najszerszych rozrywkowych gustów widowni. Co otrzymaliśmy? Chaos w swojskiej oprawie, a swojska oprawa oznacza tutaj głównie odpustowe efekty specjalne i naiwność fabuły. Dla filmowych koneserów gratką będzie też wyławianie kolejnych bezczelnych kopii zagranicznych obrazów, głównie Poszukiwaczy Zaginionej Arki. 03. Mad Jake a.k.a Blood Salvage (1990) Czy wiecie, że Evander Holyfield (tak, tak, ten bokser) wyprodukował film? Czy wiecie, że opowiadał on o szalonym wieśniaku, który na odludziu przeprowadzał amatorskie eksperymenty medyczne w towarzystwie swoich dwóch przygłupich synów i tresowanego aligatora? W Szalonym Jake u nonsens goni nonsens w wyścigu o koronę najbardziej absurdalnej i naiwnej fabuły epoki kaset VHS bezmyślnie pobieranych z osiedlowych wypożyczalni. No cóż, tamte czasy miały swój klimat, również przez to, że można się było natknąć na takie filmy. 02. Invasion of the Blood Farmers (1972) Lata 70, oprócz Gwiezdnych Wojen, Głębokiego Gardła i Brudnego Harry ego przyniosły kinematografii prezent w postaci rozkwitu kina filmów klasy C. Przypomniana ostatnimi czasy przez Quentina Tarantino estetyka grind house stanowiła czystą zabawę celuloidową taśmą, i to zabawę nieskrępowaną logiką, porządnym scenariuszem czy przyzwoitym budżetem. Dla wielu frajdą jest odkrywanie coraz to nowych perełek w prawdziwym morzu tytułów, które w tamtych czasach okupowały najbardziej zapadłe kina i często są to perełki tak zapomniane, jak opisywana tutaj Inwazja Krwawych Farmerów. Opowieść o starożytnej sekcie czczącej krew i ukrywającej się na amerykańskiej wsi (!) to esencja tego podgatunku film, w którym cała ekipa pracowała w zamian za sześciopak piwa. Dziś już mało kto tak bawi się kinem. 01. Hatchet (2006) W 2006 roku młody reżyser Adam Green postanowił nakręcić film, który w całości stanowiłby hołd poświęcony slasherom podgatunkowi horroru, w którym zazwyczaj młodzi i beztroscy ludzie są taśmowo zarzynani przez zazwyczaj mocno zwyrodniałego zabójcę. W ten sposób powstał mocno autoironiczny zlepek takich klasyków jak Piątek 13-tego, Teksańska Masakra Piłą Mechaniczną czy Halloween, świadomie operujący na do bólu zgranych i jednocześnie kultowych motywach. Akcja Topora rozgrywa się na bagnach nieopodal Nowego Orleanu, na które grupa nastolatków wyprawia się w poszukiwaniu dreszczyku emocji i chatki sławnego na całą okolicę seryjnego mordercy. Jak widać, fabuła ujęta jest w gatunkowy cudzysłów, do którego nawiązywało też hasło reklamowe filmu: It s not a remake. It s not a sequel. And it s not based on a Japanese one. To tyle, jeśli chodzi o tę krótką przechadzkę po wysypisku kinematograficznych śmieci. Wybierzcie jeden film z powyższego ekstremalnie subiektywnego zestawienia i odpłyńcie na moment w świat twórców naiwnych i nawiedzonych, twórców, którzy na swój sposób kochali kino oddając mu hołd w miejscami tak absurdalny sposób. Otwórzcie butelkę, napełnijcie szklanki/ kieliszki/pokale i odstawcie na bok racjonalny gust. Na zdrowie. 51