24 listopada 2017 Pamięc trwalsza niż kamień Służba polskich żołnierzy w Afganistanie od 2002 roku została okupiona nie tylko potem, ale przede wszystkim daniną krwi. Do kraju nie wróciło 44 Polaków, mimo, że przed wylotem obiecywali to sobie oraz swoim bliskim. Wszyscy oni zginęli w okresie misji ISAF, w której Polska brała udział w latach 2007-2014. Zmiana dotychczasowego charakteru misji afgańskiej pociągnęła za sobą zmniejszenie liczebności polskich sił stacjonujących u podnóża Hindukuszu. Ludzie i sprzęt wracali do kraju a bazy wojskowe, w których dotychczas słychać był język polski, zamykano lub przekazywano lokalnym siłom bezpieczeństwa. W pracach tych brali udział logistycy z 10 Brygady Logistycznej z Opola. To dzięki nim do Polski wracał wyposażenie i sprzęt, który nie był już potrzebny na miejscu. Do magazynów w ich jednostce trafiły też cztery kamienne tablice poświęcone ośmiu polskim żołnierzom poległym w Afganistanie. W kamieniu wyryto nazwiska: kpr. Grzegorza Politowskiego, kpr. Huberta Kowalewskiego, st. kpr. Szymona Słowika, por. Łukasza Kurowskiego, kpt. Daniela Ambrozińskiego, plut. Miłosza Górki, st. kpr. Dariusza Tylendy oraz sierż. Mariusza Deptuły. Wszyscy oni zginęli na afgańskiej ziemi w trakcie trwania misji ISAF. Wyruszyli z różnych jednostek rozsianych po całej Polsce, aby służyć w tym odległym i trapionym konfliktami kraju. Mimo, że odeszli na wieczną wartę wśród żyjących pozostała pamięć o nich. Widocznym tego przejawem są wspomniane kamienne tablice. Powstałe inicjatywy kolegów z jednostek oraz pozostałych żołnierzy, którzy służyli w Afganistanie. Po latach udało się dotrzeć do ludzi, którzy byli inicjatorami lub fundatorami wspomnianych tablic epitafijnych. Jedna z nich poświęcona została st. kpr. Szymonowi Słowikowi z 16 batalionu powietrznodesantowego oraz kpr. Hubertowi Kowalewskiemu z 10 Brygady Kawalerii Pancernej. Obaj zginęli 26 lutego 2008 r. w wyniku eksplozji improwizowanego ładunku wybuchowego (IED) pod jednym z pojazdów polskiego konwoju rozwożącego dary dla mieszkańców prowincji Paktika. Mimo tragedii, jaka Strona 1
dotknęła polskich żołnierzy, misja trwała nadal. Nie oznacza to jednak, że nie pamiętali oni o poległych kolegach. W kwietniu 2008 r. w głowie chor. Krzysztofa Gerusa z 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej narodziła się idea stworzenia tablicy poświęconej Szymonowi i Hubertowi. Po akceptacji pomysłu przez ówczesnego dowódcę Polskiej Grupy Bojowej ppłk Piotra Zieję chorąży przystąpił do dzieła. W kraju wspomagała go niezastąpiona żona Aleksandra, która odnalazła firmę kamieniarską, mającą wykonać tablicę z wizerunkami poległych. Jej fundatorami oprócz chorążego byli żołnierz z bazy Sharana, którzy zbierali na miejscu pieniądze na jej powstanie. To właśnie tam umieszczono też głaz z tablicą, który stał się częścią tzw. Memory Garden, przy którym odbywały się okolicznościowe uroczystości z udziałem Polaków i żołnierzy sojuszniczych państw. W późniejszym okresie płyta został przeniesiona do FOB Ghazni, gdzie przed budynkiem sztabu polskich sił zadaniowych stanęła w sąsiedztwie podobnej tablicy poświęconej śp. kpr. Grzegorzowi Politowskiemu z 5 Pułku Inżynieryjnego ze Szczecina. Grzesiek, jak prosto mówią o nim koledzy z wojska, zginął 8 kwietnia 2008 roku, kiedy w trakcie jednego z patroli pod polskim humvee eksplodowała mina-pułapka. Przeciwnik nie pozwolił wrócić mu do domu, który miał ujrzeć za cztery tygodnie. Aby upamiętnić kpr. Politowskiego koledzy poległego z II zmiany pomogli ufundować płytę, która stanęła w bazie Ghazni. Przy powstaniu tablicy ponownie pomagali państwo Gerus, którzy między innymi odnaleźli kamieniarza, który podjął się jej wykonania. Szczęśliwego powrotu do domu nie doczekał również sierżant Mariusz Deptuła, żołnierz 15. Giżyckiej Brygady Zmechanizowane. W październiku 2011 roku został skierowany do wykonywania zadań w ramach X zmiany PKW ISAF w Afganistanie. Była to jego pierwsza misja zagraniczna. Jak się później okazało także ostatnia. Deptak, bo taką ksywę nadali mu koledzy, był zawsz pomocny i uśmiechnięty. Ciągle podnosił też swoje kwalifikacje - przed wylotem do Afganistanu zaliczył kurs kierowy humvee i KTO Rosomak. Po powrocie z misji chciał rozpocząć studia. Tragiczny los nie pozwolił mu zrealizować tych zamierzeń. 23 października 2011 roku Strona 2
polski patrol złożony z kilku rośków Zgrupowania Bojowego Bravo wracał do bazy z odległej o kilka kilometrów afgańskiej wioski. Nagle, pod pojazdem, którym kierował Deptak eksplodował improwizowany ładunek wybuchowy. Mimo udzielenia mu natychmiastowej pomocy medycznej sierżant Deptuła zmarł. Wkrótce wśród kolegów z 15 BZ pojawił się pomysł, aby ufundować tablicę epitafijną poświęconą poległemu. Miała ona trafić do bazy GIRO gdzie służył sierżant, jednak ostatecznie umieszczono ją w Ghazni. Miejsce było nieprzypadkowe ponieważ decyzją dowódcy X zmiany PKW znajdujące się tam lądowisko dla śmigłowców, 4 kwietnia 2012 r. otrzymało imię sierżanta Mariusza Deptuły. O poległym pamiętają także koledzy, rodzina i znajomi w Polsce. W pierwszą rocznicę jego śmierci w kościele Ducha Świętego Pocieszyciela w Giżycku oraz przy pomniku niepodległościowym obok kościoła parafialnego w rodzinnej Czarni stanęły ufundowane przez nich pamiątkowe poświęcone śp. sierżantowi Deptule. Od niedawna także Sala Odpraw 2. batalionu zmechanizowanego w którym służył nosi jego imię. Na kamieniu pochodzącym z afgańskiej ziemi widnieją też nazwiska i twarze czterech polskich żołnierzy poległych na I, V i VII zmianie PKW ISAF. Patrzący na tablicę wspominamy por. Łukasza Kurowskiego z 10 Brygady Kawalerii Pancernej w Świętoszowie, który był pierwszym polskim żołnierzem poległym w Afganistanie. Zginął 14 sierpnia 2007 r. w wyniku postrzału jaki otrzymał w trakcie ataku na polsko-afgański konwój wyruszający z Gardez na wschodzie kraju. Poniżej widnieje też nazwisko kpt. Daniela Ambrozińskiego z 25 Brygady Kawalerii Powietrznej w Tomaszowie Mazowieckim. W Afganistanie służył z poświęceniem jako specjalista w Operacyjnym Zespole Doradczo-Łącznikowym. Tak było do pechowego 10 sierpnia 2009 roku. Tego dnia kilkudziesięcioosobowy polsko-afgański patrol miał sprawdzić rejon prawdopodobnego składowania broni i materiałów wybuchowych. Koło wioski Usman Khel oddział wpadł w zasadzkę. W trakcie intensywnej wymiany ognia ranny został kpt. Ambroziński. Mimo prób pomocy nie udało się go jednak uratować. Wkrótce na tablicy pojawiły się kolejne polskie nazwiska. Obok por. Łukasza Kurowskiego i kpt. Daniela Ambrozińskiego znalazł się tam plut. Miłosz Górka z 25 Brygady Kawalerii Powietrznej w Tomaszowie Mazowieckim. Na swojej Strona 3
pierwszej i jak się później okazało ostatniej misji zagranicznej służył jako instruktor w Zespole Doradczo-Łącznikowym. 12 czerwca 2010 roku wyruszył w kolejny patrol jako strzelec w wieży KTO Rosomak. Polacy mieli zawieść zaopatrzenie z bazy Warrior do głównego punktu stacjonowania w Ghazni. Zaledwie 12 km od celu doszło do tragedii. Potężna mina-pułapka ukryta na poboczu drogi Highway 1 wybuchła obok polskiego transportera. Eksplozja była tak silna, że przewróciła transporter którym jechał plutonowy Górka. Z racji zajmowanej pozycji nie miał szans na przeżycie. Ośmiu jego kolegów zostało rannych. Ofiarą IED był także żołnierz 15. Gołdapskiego Pułku Przeciwlotniczego st. kpr. Dariusz Tylenda. Koledzy zapamiętali go jako zawsze wesołego i chętnego do pomocy człowieka. Wyjazd do Afganistanu w ramach VII zmiany miał być kolejnym etapem jego kariery wojskowej. Wśród zadań jakie przyszło mu wykonywać znajdowały się częste patrole w rejonie odpowiedzialności. Jeden z nich zakończył się dla kaprala tragicznie. Rankiem 6 sierpnia 2010 r. w południowej części prowincji Ghazni zaatakowany został patrol transporterów opancerzonych Zgrupowania Bojowego Bravo. Pod jednym z polskich Rosomaków eksplodował silny ładunek wybuchowy ukryty w tunelu pod drogą Highway 1. W wyniku ataku zginał st. kpr. Dariusz Tylenda, który tego pechowego dnia pełnił funkcję celowniczego. Do punktu docelowego konwoju, którym była baza Warrior, zabrakło jedynie 14 kilometrów. Z inicjatywy dowódcy Zespołu Doradczo-Szkoleniowego VII zmiany PKW ISAF ppłk Arkadiusza Siwaka oraz jego zastępcy ppłk Krzysztofa Stańczyka narodził się pomysł wykonania na miejscu płyty, która miała przypominać o zmarłych Polakach. Wspomniana tablica wykonana została z prostego, surowego kamienia z afgańskiej ziemi, na której widnieć miały wizerunki i nazwiska poległych. Przy jej powstaniu olbrzymi wkład miał st. chor. Krzysztof Czerniawski, który wykonał napisy z nazwiskami poległych. Początkowo widniały na niej jedynie nazwiska por. Kurowskiego i kpt Ambrozińskiego, z czasem na tablicy która zawisła w bazie Vulcan w 2010 r. pojawiły się dwa pozostałe nazwiska: plut. Górki i st. kpr. Tylendy. Dziś, po latach od tych tragicznych wydarzeń, tablice upamiętniające ośmiu polskich bohaterów poległych w Afganistanie znalazły miejsce, które jak żadne inne w naszym kraju przypomina o zaangażowaniu Polaków w misje zagraniczne. Miejscem tym jest Centrum Weterana w ścianę którego zostaną one wmurowane w grudniu Strona 4
2017 roku. Ufamy, że odwiedzający to miejsce rodziny i przyjaciele poległych, ale też pozostałe osoby odwiedzające Centrum spoglądając na wspomniane tablice docenią najwyższe poświęcenie polskich żołnierzy służących z dala od Ojczyzny. Niech tej chwili zadumy towarzyszą słowa umieszczone na jednej z płyt: Zniknąłeś nam z oczu, lecz z serc naszych nigdy. Strona 5