Bosak obnaża kulisy manipulacji PiS-u Niestety prowokacji będzie dużo Judasz i Estera na ołtarze! BÓG Ojczyzna Rodzina No. 18 Toronto NYC $2.00 (tax included) Publ. # 40012402 GŁOS Patronem tygodnika jest św. Maksymilian Kolbe Tylko w GŁOSIE: Najlepsze komentarze z prawej... OBUDŹ SIĘ WARSZAWKO ks. bp Józef Zawitkowski Jam nie prorok. Biskupem jestem od pracowitych Borynów, obywatelem Warszawy jestem, i to honorowym. Uśpiony byłem. Wybudziliście mnie swoimi pacierzami. Bóg mi język rozwiązał, nogi od niemocy uwolnił, więc stoję i krzyczę: Warszawo, obudź się! Warszawo, Ty moja, Warszawo! Nie poznaję Cię, Warszawo, nieujarzmiona, wierna i krwawa. O miasto moje, moje święte Jeruzalem, świńskie ryje rzucają na Twe święte kamienie. Owoce święte płaczą, bo rzucone są na zgnojenie. Jam chłop z chłopa, dumny chłopów wiarą, mądrością i siłą. Bracia moi! Czyście chłopski rozum stracili? Diamentem byliście Narodu, skarbem Świętego Kościoła. Dlaczego przystaliście do bezbożnych? Ten, co lekarzem był nijakim, do chłopów przystał, i tu parobkiem jest kiepskim, bo serce ojca by zapłakało, gdybyś Ty orał inacy... Nauczyciele Kochani! Moja pani Pietrzakowa, moja profesor Trawińska, byłyście dla mnie i panią, i matką, bo byłem sierotą. Pani z tajnych kompletów w Rawie, coś uczyła za darmo, ale za cenę swojego życia. Tyś wiedziała, że nauczyciel to nie zawód - to powołanie! Powiedz to synowi. Szkołę i dzieci każe zostawić za tysiąc złotych na rękę. Jaki wstyd! Szkoło, moja rodzona, nie płacz! O moje Siłaczki, O moi Nauczyciele Królików, O moje Święte Męczennice, coście wychowały pokolenia Świętych, Uczonych i Mężnych Polaków. Wołajcie ze mną: Od głupoty i bezbożnej szkoły zachowaj nas, Panie! Warszawo! Przecież miałaś Collegium Nobilium, a tak schamiałaś. Były w historii różne strajki szkolne: o język, o historię, o krzyż. Teraz w historii pokażą organizatora i najgłupszy strajk szkolny o 1000 zł na rękę. O biedna szkoło moja! Chryste królujący krzyżem nad Warszawą z Zygmuntowej kolumny. Królu z mieczem, cd. na str. 4 GH=6 5H? 2345678 IJKLIMKLNNON 1234512678942 922499271 23456789 2:!;9 <=>=? 6?;@ A)+*BCDC-E F1! "#$%& ()*+,-). /+0 1 53 Q262 <7H=? @ DR. ANDRZEJ CARUK defghigjklhg mnj ohghplh ONJI qjprqjgjijp stugfkjp vjtuw STUVW XYZY[\ Y] ^_`a bc CHIROPRACTIC ORTHOPEDIST - Badanie, Diagnoza, Leczenie kręgosłupa, kończyn, bólów głowy... - Stół do nastawiania kręgosłupa, Laser, Wkładki ortopedyczne do butów... Służy Polonii od 1984 roku Chiropractor Toronto Pan/Parapan American Games 519-579 - 0020 B-376 Victoria St. N. Kitchener Watykan chce się pozbyć św. Jana Pawła II! Adam Sosnowski Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań ponieważ ich uszy świerzbią będą sobie mnożyli nauczycieli. Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom. Ty zaś czuwaj we wszystkim, znoś trudy, wykonaj dzieło ewangelisty, spełnij swe posługiwanie! 2. List do Tymoteusza W październiku zeszłego roku byłem w Rzymie, aby wziąć udział w uroczystościach z okazji 40-lecia pontyfikatu św. Jana Pawła II. Okazało się wówczas, że oprócz polskich inicjatyw takich uroczystości w Watykanie nie było. Pięć miesięcy później z przykrością należy stwierdzić, że Rzym nie tylko zapomniał o św. Janie Pawle II, ale jakby chce się go pozbyć. Ze smutkiem piszę kolejne słowa, bo ukazują one wręcz patologiczną sytuację w instytucji najbliższej mojemu sercu, instytucji świętej, ale oczywiście składającej się z grzeszników, instytucji wreszcie, w której od wielu lat dzieje się coraz dziwniej. A wszystkie wrogie tendencje, które obecnie trawią Święty Kościół Rzymski, zdają się mieć jeden wspólny mianownik wyrzucić dziedzictwo św. Jana Pawła II, a szerzej, porzucić bezkompromisowy stosunek do prawdy, który od czasów Chrystusowych był wyznacznikiem Kościoła. Franciszek vs. Jan Paweł II Bezpośrednim przyczynkiem do powstania tego artykułu są oczywiście nieszczęsne słowa papieża Franciszka wypowiedziane podczas konferencji prasowej w podróży powrotnej z Abu Dhabi z sugestią, że polski papież mógł kryć afery pedofilskie w Kościele. Nie zamierzam w tym miejscu rozwodzić się nad prawidłowością tych słów, ponieważ kard. Stanisław Dziwisz który w przeciwieństwie do Franciszka rzeczywiście uczestniczył w tych rozmowach już im zaprzeczył. Krótko podam tylko dwa argumenty. Po pierwsze, św. Jan Paweł II przeszedł proces kanonizacji, podczas którego życiorysy kandydatów są prześwietlane niezwykle dokładnie, starannie i bezwzględnie. Na jego temat uzbierano tysiące tomów dokumentacji i wypowiedzi świadków, wiemy, że zbadano również wątek pedofilii i homoseksualizmu w Kościele. Nie znaleziono niczego, co by obciążało papieża rodem z Wadowic. Nie protestował Benedykt XVI, który beatyfikował Jana Pawła II i wreszcie żadnego sprzeciwu nie zgłosił też papież Franciszek przed kanonizacją. Po drugie, z bardzo dużą dozą ostrożności należy podchodzić do wszelkich anegdotek, które opowiada Franciszek, zwłaszcza podczas konferencji prasowych w samolocie albo szerzej jakichkolwiek jego wypowiedzi ad hoc, nieprzygotowanych wcześniej przez watykańskie dykasterie. Zazwyczaj właśnie wtedy padają słowa, które później należy tłumaczyć, bo ich niejasność pozwala na mnogość interpretacji. cd. na str. 18
STRONA 2 POLSKA - ŚWIAT Prezydent-elekt Ukrainy spotkał się z miejscowymi rabinami Prezydent elekt Ukrainy Wołodymir Zelenski spotkał się w poniedziałek z delegacją wysłanników Chabad-Lubawicz, pełniących funkcję naczelnych rabinów w kilku miastach Ukrainy. Jak zauważa The Jerusalem Post, były komik, który na początku czerwca rozpocznie urzędowanie, będzie pierwszym żydowskim prezydentem w historii Ukrainy. Donald Tusk potępił zatrzymanie Elżbiety Podleśnej podejrzanej o obrazę uczuć religijnych. Podleśna jest oskarżona o umieszczenie wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej w tęczowej aureoli na przenośnej toalecie w parafii w Płocku. 42-letni Zelenski spotkał się z naczelnym rabinem Kijowa Moshe Asmanem, a także z rabinem Szmuelem Kamineckim (Dnipro), rabinem Moshe Moskovitzem (Charków), rabinem Awrahamem Wolffem (Odessa), rabinem Szlomo Wilhelmem (Żytomierz) i rabinem Pinczusem Wishetckim (Donieck). Według Jerusalem Post, przez około godzinę rozmawiali o losie misjonarzy Chabadu w byłym Związku Radzieckim, a ponadto dyskutowali na temat obecnej sytuacji i wyzwaniach społeczności żydowskiej na Ukrainie. Delegacja przekazała Zelenskiemu Torę przetłumaczoną na język rosyjski i życzyła mu powodzenia na nowym stanowisku. /jpost.com/ Macron ostro o Polsce przed szczytem UE Wśród strategicznych celów Unii Europejskiej Francja na pierwszym miejscu stawia przeciwdziałanie globalnemu ociepleniu - poinformował Pałac Elizejski przed szczytem UE w Sybinie. Paryż wskazuje na Polskę i Czechy jako na hamulcowych tego zadania. Według Pałacu Elizejskiego Jak zawiadamia portal nczas. com niesamowita decyzja sądu w New Jersey. Rabin Osher Eisemann został uznany prania brudnych pieniędzy na kwotę 200 tys. USD. Jednak ze względu na bezinteresowne życie dostał niesamowicie niższy wyrok, niż przewidują przepisy - dwa lata okresu próbnego oraz grzywnę. czwartkowy nieformalny szczyt UE w Sybinie służyć ma wyznaczeniu terminarza i mapy drogowej dla Unii. Nawiązując do tego, co dyplomaci nazywają "10 przykazaniami dla Unii na następne 5 lat", Francja oprócz spraw klimatu szczególny nacisk kładzie na wyznaczenie modelu ekonomiczno-społecznego Unii, Eisemann założył w latach 90- tych specjalną szkołę dla dzieci z siedzibą w Lakewood. Zrobił to, ponieważ specjalnego ośrodka potrzebował także jego syn. Rabin w lutym został uznany winnym prania pieniędzy oraz złego prowadzenia się. Normalnie grozi za to od 5 do 10 lat więzienia. Rabin Eisemann miał jednak dopracowanie zasad polityki handlowej i konkurencji, polityki przemysłowej i na zasadę wzajemności w handlu światowym. Paryż przyznaje obecnie, że nie doceniał konieczności stosunków dwustronnych ze wschodnimi i północnymi partnerami z UE, ale zapewnia, że prezydent Emmanuel Macron niebywałe szczęście. Sędzia Benjamin Bucca ocenił, że czynniki łagodzące przeważają nad oskarżeniem. W związku z tym ze względu na bezinteresowne życie rabina wydał rzadko spotykany wyrok z pominięciem przewidywanego minimum. Ława przysięgłych uniewinniła Eisemanna od innych zarzutów, w tym korupcji środków zgodnie z obietnicą odwiedzi podczas obecnej kadencji wszystkie kraje Unii. Przed szczytem w Sybinie Paryż zapowiada też dążenie do sfinalizowania drugiego etapu reformy statusu pracowników delegowanych i opowiada się za ustaleniem minimalnego wynagrodzenia obowiązującego kraje UE. publicznych, kradzieży przez bezprawne zabieranie i niewłaściwe wykorzystanie powierzonej własności. Fundacja zbierająca fundusze w prywatnej szkole, Services for Hidden Intelligence LLC, również została uniewinniona od wszystkich zarzutów. Przez dwa lata próby Eisemann nie może angażować się Francja pragnie też rozwoju "europejskiej inicjatywy interwencyjnej". Koncepcja tej inicjatywy, do której Polska nie przystąpiła, powstała w Paryżu. Według władz francuskich inicjatywa jest jednym ze sposobów na stowarzyszenie wychodzącej z UE Wielkiej Brytanii z europejskimi instytucjami obrony. Amerykański rabin prał brudne pieniądze ale nie trafi do aresztu bo w sprawy finansowe w szkole ani pozyskiwanie funduszy, musi spędzić 60 dni w zakładzie karnym w Middlesussex County i zapłacić grzywnę w wysokości 250 tys. USD. Czy myślicie Państwo, że katolicki ksiądz w tej samej sytuacji mógłby liczyć na podobną pobłażliwość? Tusk potępił zatrzymanie kobiety podejrzanej o profanację Donald Tusk powiedział o zatrzymaniu, że nie mieści mu się to w głowie. Jest to zadziwiające, zważywszy, że to za czasów jego rządów zatrzymano twórcę strony anty-komor.pl za to, że ośmielił się naigrywać z urzędującego prezydenta Bronisława Komorowskiego. Po wystąpieniu Leszka Jażdżewskiego na Uniwersytecie Warszawskim jest to już druga sytuacja, w którym okresie czasu, kiedy Tusk prezentuje skrajny antyklerykalizm. Widać, że nie jest to przypadek, ale zaplanowana akcja, która ma być elementem jego powrotu do polskiej polityki. Wątpliwe jest jednak, czy na tym paliwie Tuskowi uda się wyprzedzić PiS. Jest to raczej retoryka "Nie" i "Faktów i Mitów", które poza grupą starych esbeków nikogo nie interesują. Polityka ta może wydawać się pozbawiona sensu, ale trudno uwierzyć, aby Tusk był aż tak krótkowzroczny. Widocznie politykom w Brukseli marzy się radykalizacja nastrojów nad Wisłą i ostateczne rozprawienie się z kwestią katolicką. Małgorzata Todd Do czego zobowiązuje Ustawa 447? Administracja amerykańska ma zadbać o to, by mienie bezspadkowe, pozostawione w Europie przez zmarłych bezpotomnie Żydów, zostało przekazane organizacji żydowskiej, walczącej z antysemityzmem na całym świecie. Problem w tym, że trzeba w krajach, z których Adekwatna odpowiedź mają pochodzić pieniądze, zmienić prawo. Nie ma bowiem żadnego cywilizowanego kraju, gdzie majątek po obywatelu zmarłym bezpotomnie i bez testamentu wskazującego spadkobiercę nie przechodziłby na rzecz skarbu państwa. Jak zatem tego dokonać? Jeśli Kongres Amerykański zna rozwiązanie, to i my z niego skorzystajmy. Załóżmy Fundację Zwalczającą Antypolonizm, zasilaną środkami pochodzącymi po zmarłych bezpotomnie Polakach na całym świecie, a w USA szczególnie. Przy czym warto zauważyć, że nie chodzi tu o przynależność państwową, a narodową. Zamordowani przez Niemców Żydzi na terenie Polski podczas jej okupacji byli obywatelami polskimi. A zatem obywatele amerykańscy polskiego pochodzenia są tą właśnie grupą, po której, majątek mógłby przechodzić na rzecz Fundacji Zwalczającej Antypolonizm. GŁOS Tygodnik dla Polaków Nasz adres: 612-52 Mabelle Ave. Toronto, Ontario M9A 4X9 tel. 416-993-3143 glospublishing@gmail.com Publisher GLOS PUBLISHING INC. Editor Wiesław Magiera Publicyści: Grzegorz Braun, Jan Bodakowski, dr Jan Ciechanowicz, Jerzy Dąbrowski, Edward Dusza, dr Stanisław Krajski, Zygmunt Korus, Jacek Matysiak, Stanisław Michalkiewicz, Aleksander Szumański, Aleksander Szycht, Małgorzata Todd. Publikowane teksty niekoniecznie odzwierciedlają stanowisko redakcji. Nie odpowiadamy za treśæ listów. Wpłaty przelewem na konto GŁOS-u: St. Stanislaus St. Casimir s Polish Parishes Credit Union 220 Roncesvalles Avenue, Toronto, Ontario, M6R 2L7, Canada na Glos Publishing Inc. nr 122963 W sprawie ogłoszeń i reklam: proszę dzwonić: 416-993-3143 lub pisać: glospublishing@gmail.com Prenumerata - subscription Kanada 1 rok - $135, pół roku $75 Kanada 1 rok - ekspres (2 dni) $180 USA ekspres pół roku $120, rok $240 Internetem pdf - 1 rok: Kanada $40, Polska 50 zł (konto w Polsce podamy po zgłoszeniu) Proszę przesłać czek na: Glos Publishing Inc. 52 Mabelle Ave. Unit 612 Toronto, Ontario M9A 4X9
Dobrze, że powstaje projekt dotyczący ustawy 447, jednak nie wiadomo, czy zostanie dopuszczony do procedowania. Chcemy wnieśæ do niego swoje poprawki, bo według nas można lepiej zabezpieczyæ temat polskiego mienia - powiedział w rozmowie z RIRM lider Ruchu Narodowego, poseł Robert Winnicki (Konfederacja). Projekt Kukiz 15 zakłada, że w razie wystąpienia wobec Polski z roszczeniami ws. takiego mienia, Prokuratura Generalna ma niezwłocznie poinformować podmioty występujące z tymi roszczeniami o ich bezpodstawności. Natomiast w razie podjęcia próby zadośćuczynienia tym roszczeniom lub obejścia zakazu, groziłaby kara do 5 lat więzienia. Rząd do końca I kwartału każdego roku POLSKA STRONA 3 Kukiz 15 złożył w Sejmie projekt ustawy anty-447 Kukiz 15 złożył w Sejmie projekt ustawy anty-447 zakładający zakaz prowadzenia negocjacji na temat roszczeń do mienia bezspadkowego ofiar Holokaustu - poinformował wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka (Kukiz 15). Dodał, że liczy na szybkie jej uchwalenie przez Sejm. Ustawa ta jest sposobem na zabezpieczenie interesów Polaków - podkreślił Tyszka na konferencji prasowej w Sejmie. Jak dodał projekt ustawy był konsultowany ze środowiskiem polonijnym w USA. Założenia projektu zaprezentował przed Białym Domem wiceszef klubu Kukiz 15 Tomasz Rzymkowski. On też został przedstawicielem wnioskodawców. Rzymkowski podkreślił, że ustawa zakłada trzy podstawowe elementy. - Pierwszy to zakaz jakiegokolwiek dochodzenia roszczeń do mienia bezspadkowego w Polsce. Drugi element to jest kwestia informowania przez rząd polskiej opinii publicznej na temat podmiotów, czyli osób fizycznych i prawnych, które z takimi roszczeniami do strony polskiej występują. Trzeci element to kwestia, bardzo surowego karania za złamanie zakazu dochodzenia roszczeń do mienia bezspadkowego - wyliczał Rzymkowski. Jak dodał sankcja za to, zapisana w projekcie ustawy, to od dwóch lat pozbawienia wolności wzwyż. Kolejny ważny element rozwiązań proponowanych w projekcie to - zdaniem Rzymkowskiego - zobowiązanie, aby Prokuratoria Generalna RP występowała o zastępstwo procesowe, w przypadkach kiedy podmioty zagraniczne będą występować z roszczeniami wobec polskich obywateli. Mówiąc wprost, w sytuacji kiedy dochodzi do dochodzenia roszczenia majątkowego wobec Polaka, który dysponuje majątkiem, wobec którego jest to roszczenie, to wówczas z mocy prawa w jego interesie ma występowaæ Prokuratoria Generalna RP - wyjaśnił. W jego ocenie Prokuratoria Generalna RP jest właściwa do tego, gdyż jest powołana do zajmowania się ochroną interesów skarbu państwa. Rzymkowski podkreślił, że Kukiz 15 oczekuje szybkiego uchwalenia ustawy przez Sejm. Podejrzewamy, że polski rząd jest pod silnymi naciskami ze strony amerykańskiej - ocenił na konferencji Tyszka. W jego ocenie sprawa zaczęła się w roku 2009, kiedy to polski rząd podpisał Deklarację Terezińską, w której pierwszy raz pojawiła się kwestia odszkodowań i roszczeń do mienia bezdziedzicznego. Tyszka wezwał też PO i PSL, by partie te wyjaśniły, dlaczego ich rząd podpisał wspomnianą deklarację. W żadnym porządku prawnym świata nie ma podstaw, żeby jakiekolwiek odszkodowanie za mienie, które nie ma spadkobierców wypłacaæ - mówił wicemarszałek Sejmu. Spytał również o stan negocjacji pomiędzy Polską a USA w tej sprawie. Wiemy o spotkaniu z 25 października pomiędzy przedstawicielem MSZ a przedstawicielem Departamentu Stanu USA - mówił Tyszka dodając, że niepotwierdzone oficjalnie informacje na temat tego spotkania są dostępne w internecie. - Nas interesuje jedno. Jak zachował się przedstawiciel Polski? Czy on powiedział wyraźnie naszym partnerom amerykańskim, że nigdy nie będą pokryte żadne roszczenia do mienia bezdziedzicznego czy nie? - pytał. Przyznał też, że boi się, iż pod presją zagraniczną rząd PiS uchwali jakiegoś rodzaju odszkodowania za te bezpodstawne roszczenia. Ta ustawa jest bardzo potrzebna, jest konieczna. Oczekujemy poważnej, rzeczowej debaty od wszystkich sił politycznych - podkreślił. Zgodnie z projektem ustawy złożonej przez klub Kukiz 15, zobowiązywałby on Radę Ministrów do corocznego sprawozdania przed Sejmem i Senatem o podmiotach, które w roku poprzednim wystąpiły z roszczeniami. Sprawozdanie zawierałoby informacje o wszelkich rozmowach, jakie toczyli przedstawiciele Polski z podmiotami mającymi siedzibę poza jej terytorium w zakresie roszczeń dotyczących mienia bezdziedzicznego. W uzasadnieniu podkreślono, że Żydzi którzy utracili majątki w Polsce podczas II wojny światowej, otrzymali już zadośæuczynienie. Odszkodowanie za skutki Holokaustu zostało wypłacone przez państwo niemieckie. To Niemcy napadły na Polskę, odebrały Żydom majątki, zorganizowały i przeprowadziły na terenie okupowanej Polski byłby też zobowiązany do przedstawiania parlamentarzystom informacji o podmiotach, które w roku poprzednim wystąpiły z roszczeniami, a także o wszelkich rozmowach, jakie toczyli przedstawiciele RP z podmiotami mającymi siedzibę poza terytorium RP w zakresie roszczeń dotyczących mienia bezdziedzicznego. Poseł Robert Winnicki (Konfederacja), lider Ruchu Narodowego powiedział, że to dobrze, iż takie projekty powstają, choć zwrócił uwagę, że dopiero przekonamy się, czy marszałek Sejmu dopuści projekt K 15 do procedowania. Zapowiedział, że jego ugrupowanie będzie wnosić swoje poprawki. Uważamy, że można lepiej zabezpieczyæ temat mienia polskiego zaznaczył. Jeśli ten projekt będzie dopuszczony w najbliższym czasie do procedowania, to będziemy nad nim pracowaæ i myślę, że tutaj powinno byæ poparcie 460 posłów, jeśli to będzie rzeczywiste zabezpieczenie przed tymi roszczeniami powiedział poseł. Podkreślił, że politycy PiS składają deklaracje, ale nie wprowadzają ich w życie: Należy je traktowaæ tak samo, jak zapewnienia pani Beaty Mazurek, że nie zostanie zmieniona ustawa o IPN sprzed roku. Te deklaracje wyparowały już dwa miesiące później. Ustawa o IPN pod naciskiem środowisk żydowskich i ambasady USA została zmieniona w ciągu jednej doby. Robert Winnicki zwrócił też uwagę na retorykę stosowaną przez polityków PiS. - Deklaracje polityków Prawa i Sprawiedliwości nic nie znaczą, tym bardziej, że żaden z nich nie użył słów:,,roszczenia majątkowe środowisk żydowskich wspierane przez administrację USA. Posłowie PiS mówią zbyt ogólnie na ten temat, w sposób którego nie można traktowaæ jako przesądzający o czymkolwiek. Nawet kiedy używaliby jasnych słów, to pojawia się wątpliwośæ, ponieważ już wielokrotnie wycofywali się ze swoich deklaracji choæby tak, jak w przypadku ustawy o IPN. Przypomnijmy, że w najbliższą sobotę (11. maja) w Warszawie odbędzie się marsz przeciw żydowskim roszczeniom dotyczącym tzw. mienia bezspadkowego oraz amerykańskiej ustawie JUST Act 447 organizowany przez Stowarzyszenie Marsz Niepodległości. Tego Holokaust. Na mocy traktatu z 1952 r. między Izraelem a RFN państwo niemieckie przekazało ok. 3,5 mld marek tytułem zadośæuczynienia. Ponadto, udzielało Izraelowi corocznej pomocy gospodarczej i finansowej. Do tej pory udziela pomocy żyjącym ofiarom Holokaustu. Łączną wartośæ wszystkich świadczeń z Niemiec na rzecz Izraela i jego obywateli oszacowano na prawie 70 bilionów dolarów - napisano. Zaznaczono także, że 16 lipca 1960 r. w Waszyngtonie podpisano układ między rządem PRL a rządem Stanów Zjednoczonych Ameryki dotyczącym roszczeń obywateli USA. Prezydent Trump podpisał w maju 2018 r. ustawę o sprawiedliwości dla ofiar, którym nie zadośćuczyniono (Justice for Uncompensated Survivors Today - JUST), dotyczącą restytucji mienia ofiar Holokaustu. W grudniu 2017 r. ustawę zarejestrowaną w dzienniku ustaw jako S.447 (ustawa Senatu nr 447) jednomyślnie przyjęła izba wyższa amerykańskiego Kongresu, a pod koniec kwietnia 2018 r. także jednomyślnie, przez aklamację, przyjęła ją Izba Reprezentantów. wpolityce.pl Konfederacja wniesie poprawki do projektu Kukiz 15 Rolą organizatora spotkania - takiego, jak to z Donaldem Tuskiem - jest przede wszystkim powitanie gościa i wprowadzenie do tematyki wykładu. Leszek Jażdżewski nadużył zaufania UW jako gospodarza - napisała rzeczniczka prasowa UW Anna Korzekwa-Józefowicz. Rzeczniczka uczelni odniosła się w ten sposób do piątkowego wystąpienia na Uniwersytecie Warszawskim redaktora naczelnego pisma Liberté Leszka Jażdżewskiego. Publicysta, występując przed szefem Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem, mówił m.in., że Kościół katolicki w Polsce obciążony niewyjaśnionymi skandalami pedofilskimi, opętany walką o pieniądze i o wpływy stracił moralny mandat do tego, aby sprawowaæ funkcję sumienia narodu. Przedstawiciel Liberté formą swojego wystąpienia nadużył zaufania Uniwersytetu jako gospodarza. Osoby zainteresowane wydarzeniem rejestrowały się na wystąpienie przewodniczącego Rady Europejskiej, a nie na inne spotkanie stwierdziła Korzekwa-Józefowicz w informacji zamieszczonej na stronie UW. Jak dodała, według przyjętej na UW praktyki, rolą organizatora spotkania takiego, jak piątkowe wystąpienie Donalda Tuska, jest przede wszystkim powitanie gościa i wprowadzenie do tematyki jego wykładu. Leszek Jażdżewski wykorzystał tę okazję do przedstawienia swojej politycznej agendy. Posłużył się przy tym retoryką niezgodną z misją Uniwersytetu i zdecydowanie odbiegającą od standardów dialogu, tak istotnych na Uniwersytecie oceniła Korzekwa-Józefowicz. W związku z wystąpieniem Jażdżewskiego list do rektora UW Marcina Pałysa skierował w sobotę wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin. Napisał w nim: w imię obrony etosu akademickiego czuję się zobowiązany do przekazania Panu mojego stanowczego przekonania, że brak reakcji ze strony władz uczelni na obrażanie którejś z samego dnia w USA odbędą się protesty organizowane przez tamtejszą Polonię. Winnicki zaznacza, że on sam zajmuje się tą sprawą już ponad rok i poruszał ją z mównicy sejmowej, jednak pierwsza większa manifestacja odbędzie się w najbliższą sobotę. Przypomniał, że amerykańska Polonia aktywnie walczyła z ustawą S.447 jeszcze w czasie, gdy była ona procedowana w Kongresie USA i podziękował jej za to. Dodał, że w tamtym czasie ani rząd PiS, ani Kukiz 15 nie chciał zająć się tą sprawą. Z wyjątkiem polityków Konfederacji startujących do Parlamentu Europejskiego, którzy zajmowali się tym tematem. Trzeba na to mocno zwróciæ uwagę i dobrze, że jest ta manifestacja, bo walka trwa - podkreślił. Rzeczniczka prasowa UW: Jażdżewski nadużył zaufania UW jako gospodarza grup współtworzących polską wspólnotę aksjologiczną stanowi ciemną kartę w historii Uniwersytetu Warszawskiego. Sam Pałys także odniósł się w sobotę do wypowiedzi Jażdżewskiego. Wczorajsze wystąpienie przedstawiciela Liberté na UW oceniam bardzo krytycznie. Taka retoryka jest niezgodna z misją Uniwersytetu, rażąco odbiega od standardów dialogu, których chcemy przestrzegaæ napisał na Twitterze rektor UW.
STRONA 4 OPINIE OBUDŹ SIĘ WARSZAWKO cd. ze str. 1 co broni Warszawy i dobro od zła oddziela, komuś Ty dał władzę nad Warszawą? Roztrzaskaj glinianych idoli LGBT, co po ludzku grzeszyć nie potrafią. Nie wstydzisz się, Warszawko? Nie! To Ty już wstydu nie masz! Jezu z warszawskiej katedry, ręką warszawskiego kapłana na śmierć namaszczony i zmartwychwstały, powiedz nam, zatrwożonym: - Nie lękajcie się, Jam jest! Jezu, Nazareński i Warszawski, słyszysz, jak krzyczą? Winien jest śmierci! Ukrzyżuj Go! Krew Jego na nas i na syny nasze! I wykrzyczeliście to sobie, i nic się nie nauczyliście, przewrotni. Jezu Warszawski i cudowny, z warszawskiej katedry. Poślij setnika, niech perfidnym powie: On naprawdę był Synem Bożym! Poślij Pankracego i niech powie z areopagu w Brukseli i Warszawce: Galilejczyku, zwyciężyłeś! Sam powiedz, Jezu, zburzonemu światu: Milcz, zamilknij! I niech stanie się cisza. O, niech się tak stanie, i to szybko! Matko Boska Łaskawa, - patronko stolicy, módl się o cud teraz! Okaż, że jesteś Patronką! Matko Boska Passawska, broniąca Warszawy nocami, obudź śpiące chochoły. Loretańska na Pradze, wzywana litaniami. Niech Warszawa będzie Stolicą Mądrości. O, Jazłowiecka, co ułanów znałaś po imieniu, niech Warszawa będzie piękna i czysta jak pierwsze kochanie. Matko Szkaplerzna - na Lesznie! Osłoń nas płaszczem przed złoczyńcami. Matko Boska Sobieskiego, Patronko dobrej śmierci, od jasyrów nas uchowaj! Tęskniąca w Powsinie, wolność już przyszła, więc wolnymi uczyń nas. Pocieszeń pełna na Piwnej, pociesz nas strwożonych. Zwycięska na Kamionku, coś nas obroniła przed bezbożną zarazą, obroń i teraz! Pieto Warszawy, z Powązek i Palmir, obudź wszystkich męczenników na świadectwo bezbożnym. A Bóg z wyschniętych kości mocen jest wzbudzić sobie naród doskonały. Święte Sakramentki pod gruzami kościoła, jak święte Hostie za Warszawę ofiarowane, zaśpiewajcie: Przed tak Wielkim Sakramentem, niech uklęknie Warszawa, ku nawróceniu. Matko Wincento Jaroszewska, coś powiedziała prostytutkom: Nie wstanę z kolan, póki nie stanie się tu spokój! Powiedz to lesbijkom i gejom: Na kolana! I do spowiedzi! Księże Twardowski, Kochany Janie od biedronki, przyjdź na Powązki do Krzysia i Basi Baczyńskich, niech powiedzą warszawskim dzieciakom: Matko Boża, nagnij pochmurną dłoń naszą, gdy zaczniemy walczyæ miłością. Księże Janie od mądrych dzieci, powiedz chłopcu na Podwalu: Synku, buty masz za duże, hełm za wielki, karabin za ciężki, ale serce to ty masz w sam raz! Niech nauczy nas chłopczyna śpiewać: Warszawskie dzieci, idziemy w bój! Pierzchną wtedy bezbożni. I niech już nie depczą przeszłości ołtarzy! I niech obudzi się Warszawa, i niech sobie przypomni: Piasku - pamiętasz? Lesie - pamiętasz? Wisło -pamiętasz? Warszawo - pamiętasz? Halo, halo! Tu serce Polski! Tu mówi Warszawa! Pogrzebowych śpiewów zaprzestańcie! Nam ducha starczy: Tu zęby mamy wilcze i czapki na bakier. Tu z nagą piersią idziemy na salwy armatnie. Tu nawet dzieci walczą. Halo, halo! Tu mówi prezydent Warszawy. Nadchodzi... zero, koma 3, nadchodzi. Takiego Warszawa miała prezydenta. Wstydźcie się, Warszawiacy! Jak się spodliłaś, Warszawko! A wy mówicie: Nic to! Warszawa nierządem stoi. Pogruchoce Was Pan Bóg, jako ten garniec gliniany! Królu Sobieski, larum grają! Przypomnij mądrej Unii Europejskiej, że myśmy tam byli zwycięzcami. Uważajcie, Panowie. Historia lubi się powtarzać. Obyście nie popadli w nowe jasyry! Rok 1920. Warszawiacy! Pamiętajcie Cud nad Wisłą. Eminencjo, mówił Marszałek Piłsudski: Ja sam nie wiem, jak myśmy tę bitwę wygrali. Ale rozbitek spod Zambrowa wiedział: Bo ich osłaniała Bożyju Matier! Warszawo, pamiętaj! Matka Boża Cię osłaniała i osłania. Obudź się i zobacz! A ksiądz Skorupka do Oddziałów Ochotniczych Młodzieży wołał: Za Boga i Ojczyznę! Po bitwie martwe ciało księdza leżało pośród niezebranych snopów. Ksiądz był w komży, z fioletową stułą, z krzyżem do rozgrzeszania. Miał z tyłu roztrzaskaną głowę, Za Boga i Ojczyznę! Mocarni, a bezbożni w Unii Europejskiej, Słyszycie? Od stu lat chodzilibyście w bolszewickich kufajkach, gdyby nie wiara i męstwo naszych Ojców. Nie chcecie tego pamiętać, bezbożni i mocarni. Myśmy Was osłonili, pamiętajcie! Pod Kolumną Zygmunta modlił się wtedy kardynał Aleksander Kakowski i nuncjusz apostolski Achilles Ratti. Wybuchy bomb spod Radzymina zagłuszały śpiew warszawiaków: Od powietrza, głodu, ognia i wojny zachowaj nas, Panie! Księża udzielali warszawiakom rozgrzeszenia, bo jutro będzie rzeź Warszawy Nie będzie! Matka Boska nas obroniła. Warszawo, Ty moja Warszawo, nieujarzmiona, wierna i krwawa, pamiętaj! Matka Boska Łaskawa, z gniewu Bożego połamanymi strzałami, Ona nas obroniła! Warszawo! Po tzw. Wyzwoleniu, witałaś pierwszego Prymasa, wielkiego Syna Śląskiej Ziemi, który pracowity Śląsk spowinowacił z historyczną Warszawą: Interrex in aeternum vive! Niestety, musiał umrzeć. Panowie, co powiecie światu, na co ja umarłem? Musiał umrzeć! Tajemnicę wszyscy znają. Pogrobowcy tamtych, co znali tajemnicę śmierci Prymasa, chcą teraz rządzić światem. Bolszewicka buta! Nil desperandum! Obyście nie zwątpili! Zwycięstwo przyjdzie, a będzie to ostatnie zwycięstwo, i będzie to zwycięstwo Maryi. Warszawo, pamiętaj i krzycz! Ja w niebie będę się modlił za Was - obiecał Prymas. Zwycięstwo już przyszło, a Wy byliście tego świadkami. Warszawo, obudź się i wołaj jak wtedy: Habemus Papam! Mamy Papieża, Kardynała świętego Kościoła Rzymskiego, Karola Wojtyłę z Krakowa. Płakaliśmy z radości! Warszawo, pamiętaj! Plac Zwycięstwa, Krzyż, a pod krzyżem Matka i umiłowany uczeń - Jan Paweł II. Warszawo! Byłaś wtedy aż do nieba wyniesiona. Byliśmy wtedy naprawdę wolni! Warszawo, pamiętaj! Że też serce nie pękło. Słuchaj, Warszawko! Słuchaj, to do Ciebie! Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, Tej ziemi! I zstąpił. I stało się! Warszawo, obudź się i powiedz: Czy to pamiętasz? A myśmy wtedy płakali, śpiewali i krzyczeli: My chcemy Boga! Przemień, o Jezu, smutny ten czas! Polacy podali sobie ręce i ślubowali Bogu i sobie: Gdy będziemy wolni, będziemy solidarni, będziemy się szanować, będziemy sobie pomagać, będziemy szczęśliwi jak dzieci jednej Matki. Święciłem radośnie Wasze sztandary, piękne jak ballada Szopenowska, bo je tkała sama Matka Boska. Runął mur berliński, zwaliły się żelazne kurtyny, zdawało się, że przyszło zwycięstwo. Nie! Oj, Warszawo! Ile razy chciałem zgromadzić Syny Twoje, jak kokosz gromadzi pisklęta pod skrzydła swoje, a nie chciałaś. Więc zostanie teraz dom Wasz pusty! I nie zostanie z ciebie kamień na kamieniu! Warszawo, Ty to widziałaś, a pamiętasz? Zstąpiły czarne anioły, partie poszarpały święte sztandary. Śmiertelnie ranny Papież, umiera Prymas Tysiąclecia, stan wojenny. Koniec wolności. Zdawało się, że wszystko diabli wzięli. Nie wszystko! Warszawo, masz swojego Patrona - błogosławionego Władysława z Gielniowa. Patronie Święty! Widzisz i nie trzęsiesz skarpą i kościołem Bernardynów? Obudź Warszawę! Przecież jesteś tu Patronem! Rób coś! Hannibal ante portas! Warszawa nie jest ani PiS-owa ani Platformowa. Warszawa jest Chrystusowa!!! Warszawa, Alejami Jerozolimskimi do placu Trzech Krzyży prowadzi, a stąd już widać Nowy Świat. Bóg dał Warszawie proroka, który w akademickim kościele wołał: Non possumus! Dalej nie możemy! Między ołtarzem a kapłanem nie będzie siadał żaden car, ani gej, ani lesbijka! Księże Prymasie, za to się siedzi w więzieniu! Wiem, Gdy będą Wam mówić, że Prymas nie kocha Polski - nie wierzcie! Kocham Polskę więcej niż własne serce! Warszawo, takiego miałaś Prymasa, co się zdarzy raz na tysiąc lat - Prymasa Tysiąclecia. On nas przeprowadził przez Morze Czerwone. On nas przed bezbożnymi uchował. Dziś tak nam brak: Wodza, Kapłana i Proroka. Kochał Cię Prymas, Warszawo, jako miasto nieujarzmione, miasto wierne i krwawe. Byłaś Prymasa umiłowaną służebnicą, a dzisiaj jesteś zapłakaną niewolnicą. Jak mi Cię żal, Warszawo! Ty moja dumna Pani, dziś zachowujesz się jak głupia panna, której brakło oleju. Wiosenne LGBT! Wy nawet grzeszyć normalnie nie potraficie, pachniecie tylko bezwstydem! Warszawo, Ty zabijasz proroków, którzy do Ciebie są posłani. Krew księdza Popiełuszki woła o sprawiedliwość! Mordercy chodzą wolni, a ich pokrewni i powinowaci podają sobie ręce i mówią, że zniszczą. Co? Wszystko! Czy wiesz, że totalna opozycja, to diabelskie zawołanie: Non serviam! Nikomu i nigdy! Wszystkiemu - nie! Diabeł tylko to umie. Naubliżałem niektórym, ale nie tak, jak Oni mnie opluwali i ubliżali mi, bom ksiądz. Nadstawiałem im drugi policzek, gdy bili mnie po mordzie. Więc powiedziałem, Panie Jezu, nie wytrzymam! Brakło mi cierpliwości, muszę oddać prawym sierpowym. I trochę mi lżej. W państwie prawa powinienem siedzieć w więzieniu. Mogę posiedzieć, ale mam 80 lat, więc nie posiedzę ani nie poleżę długo. Myślę, że siedział nie będę, bo tylu drani, którzy gorsze plugastwa i kłamstwa mówili, aż cuchnący zapach ich słów przez szkło ekranu czułem, chodzą wolni, jak za czasów Piłata: A gdyby sprawa doszła do Piłata, my z nim pomówimy. To się da załatwić! Dzikie sądy! Dzika demokracja! O tempora, o mores! Mnie, człowieka wybudzonego ze śpiączki, stać tylko na to, bym wzywał Bożej pomocy, bym przywołał ponadwiecznych, bym groby wyklętych otworzył na świadectwo bezbożnym i obudził Warszawę, i Polaków zadżumionych. Obudźcie się, póki jeszcze czas, bo z tej nienawistnej sytuacji żaden Anioł z nieba ani żaden mąż stanu nas nie uratuje. Uratować nas może tylko kataklizm, bo taki świat zgniły bezbożnością i zmurszały nienawiścią zginąć musi! Pogruchoce Was Pan Bóg jako ten garniec! Owo jest demokracyja Wasza! O, nie daj Boże, ale wtedy reszta ocalonych przeprosi Boga i siebie nawzajem. I przypomną sobie ocaleni, że jednego mamy Ojca w niebie, a Matką jest nam Ziemia miła, my zaś braćmi jesteśmy. Ale zanim co, będę targował się z Bogiem, jak Abraham: A jeśli w tej Warszawie będzie czterdziestu sprawiedliwych, ocalisz to miasto? Tak! Panie, miej cierpliwość, a jeśli będzie tylko dziesięciu wierzących, ocalisz Warszawę? Tak. Nie znalazłeś nawet dziesięciu? Więc stanie się Sodoma i Gomora. Ja nie straszę. Takie są Dzieje grzechu. Ale ja jestem chłop i będę się wadził z Bogiem dalej: Panie, wiem, że ten Naród jest kłótliwy, zawistny i niewdzięczny. Dałeś nam wodę ze skały, mannę z nieba na co dzień, przepiórki na święta, ziemię, dom i wolność dałeś nam na zawsze, a oni zbudowali tęczę LGBT na placu Zbawiciela. Profani! Zapałałeś gniewem, o Panie, chciałeś wyniszczyć ten Naród, a ja sługa Służebnicy, błagam: Ocal nas, Panie! Boże Piastów, Jagiellonów, Sobieskich, Kościuszków. Niech nie mówią w Brukseli: Oto ich Bóg, który wyprowadził ich z niewoli, aby ich wytraciæ w drodze do wolności. Ocal ich, Panie! A jeśli trzeba, to raczej zabij mnie! Ich ocal! Od Mojżesza to umiem. Uspokójcie się, Polacy, Bracia, jeśli jeszcze trochę myślenia i sumienia w Was ostało. Zieloni! Nie wygłupiajcie się! Bronicie żabek w Rospudzie, a dzieci w Warszawie zabijają, a Wy nic? Zabójcami jesteście zielonymi. Więc ani Rospuda, ani Warszawa nie są Wasze i żabki w Rospudzie, i dzieciątko w Twoim brzuchu do Boga należą. Brońcie życia! I po co tyle krzyku, Panowie! Trzeba najpierw do Komunii Świętej, potem do Unii Europejskiej. Warszawo, bądź sercem Europy! Bądź oazą wolności, Syreną Warszawską, matką Uczonych i Świętych stolicą - miast Królową, zawsze wierną i nieujarzmioną. To niech się tak szybko stanie! Spraw to, Panie. Amen.
KOMENTARZE STRONA 5 Polska XVI wieku - czas tolerancji religijnej Nasza historia mitami stoi. Warto się przyjrzeć mitowi złotego wieku i panującej w nim tolerancji religijnej. Faktycznie to czas prześladowań katolików, co może być szokiem dla czytających, podobnie jak opinia współczesnych katolików o fałszywym ojcu literatury polskiej Mikołaju Reju, o którym rodacy, pamiętając mu profanację kościołów, wypędzanie księży i prześladowanie zakonników pisali, że był szatanem rozwiązanym, smokiem z Okszy, Sardanapalem Nagłowskim. Nie bez kozery wspominamy o Reju jako wręcz modelowym prekursorze zaszczepiania herezji w Królestwie Polskim i Wielkim Księstwie Litewskim. Nie przez władzę królewską wprowadzono u nas nowe wyznania, jak w Europie, ale oddolnie. O ile luteranizm rozszerzył się jak błyskawica wśród niemieckojęzycznych mieszczan (zajmowanie kościołów, klasztorów i antykatolickie, nietolerancyjne miejskie ustawodawstwo było normą), to kalwinizm zyskał bazę w szlacheckich poddanych. W formalnie katolickim państwie prześladowań Kościoła dokonywali szlacheccy właściciele miast, wypędzając kler, profanując ołtarze oraz zasiedlając swoje dobra innowiercami z zagranicy (słynne powiedzenie kardynała Hozjusza: Polska przytuliskiem heretyków ). Proszę sobie wyobrazić przerażenie katolickiej ludności wiejskiej i miejskiej, z dnia na dzień pozbawianej miejsc kultu i sakramentów! Stworzona już na początku XIII siatka parafii została porwana. Przypomnijmy, że w średniowiecznej Polsce parafie obejmowały kilka lub kilkanaście wsi. Były one powiązane z własnością ziemską: właściciel, zazwyczaj świecki, utrzymywał patronat nad kościołami, co dawało mu prawo przedstawiania kandydata na plebanię (od XII w. proboszcza określano terminem pleban, z łac. plebanus). Wiek tolerancji wręcz prosi się o historyczne opracowanie tych prześladowań. Tak szerzyło się zepsucie Wspomniany Mikołaj Rej pod koniec życia był właścicielem 17 wsi, w sześciu posiadał swoje części. Aż strach pomyśleć, ile bezeceństw się tam dopuścił, by zakładać heretyckie zbory. Nie bez powodu podajemy tu liczbę, gdyż wystarczy krótka kwerenda internetowa, by odsłonił się ponury obraz prześladowań. W odróżnieniu od Europy, w Polsce czy represji wobec katolików? kalwińska predestynacja (dobrobyt i zbawienie) miała ograniczać się do tej grupy stanowej. Mało znaną postacią był z kolei Szymon Zacjusz, właściwie Szymon Żak, który miał opinię niszczyciela kościołów katolickich na Litwie. Historia wielu miast, miasteczek i wsi w XVI wieku ma podobny przebieg. Najpierw wieś Bobina (należąca wcześniej do Reja), którą właściciel, Kacper Smolik, w 1565 roku spalił i sprofanował kościół a parafia przez 48 lat była w rękach innowierców. Bełżyce - W 1558 r. ówczesny właściciel miasta, Andrzej Bzicki przekazał kościół w ręce kalwinów. Wydał również nakaz uczęszczania przez mieszczan na nabożeństwa do przekształconego ze świątyni katolickiej zboru. Za opór mieszkańcowi Bełżyc groziła kara pieniężna (5 groszy) lub więzienia. Kiszkowo Od 1558 roku za sprawą właścicielki Węgrowa Anny z Radziwiłłów Kiszkowej nastąpił napływ osadników protestanckich. Miasto stało się ważnym ośrodkiem reformacji. Kościół parafialny został przekazany zborowi kalwińskiemu. W mieście ufundowano drukarnię i szkołę ewangelicką. W 1565 roku Węgrów stał się kolebką ruchu braci polskich. Dubiecko W 1551 r. przeniósł się Stanisław Mateusz Stadnicki z Niedźwiedzia do Dubiecka i zaczął popularyzować reformację w Przemyskiem. Jako właściciel Dubiecka skasował dobra katolików, a kościół zamienił na zbór kalwiński. Pierwszym kaznodzieją został mianowany przez Stadnickiego Albert z Iłży, apostata. W Dubiecku znaleźli schronienie i protekcję dwaj reformatorzy, Jerzy Tobołka i Andrzej z Dynowa, obaj wyklęci przez Kościół rzymskokatolicki. Przebywał tam także Wojciech z Iłży. Pińczów - Za sprawą Mikołaja Oleśnickiego miasto stało się ośrodkiem reformacji. Oleśnicki udzielił w nim schronienia m.in. Franciszkowi Stankarowi - profesorowi Akademii Krakowskiej, uwięzionemu przez biskupa krakowskiego na zamku w Lipowcu i wyzwolonemu przez grupę szlachty. W latach 1550-1551 z miasta wypędzono paulinów, a kościół zmieniono w zbór kalwiński. W budynkach poklasztornych powstało słynne na całą Europę gimnazjum pińczowskie nazywane później sarmackimi Atenami. W szkole nauczał m.in. Francuz Piotr Statorius-Stojeński (jedna z czołowych postaci herezji kalwińskiej, skierowanej do Polski przez samego jej założyciela). Węgrów - Od 1558 roku za sprawą właścicielki, Anny z Radziwiłłów Kiszkowej, nastąpił napływ osadników protestanckich. Miasto stało się ważnym ośrodkiem reformacji. Kościół parafialny został przekazany zborowi kalwińskiego. Pałecznica - wieś. W okresie rozwoju reformacji na ziemiach polskich podkomorzy łęczycki Stanisław Lasocki w 1551 r. zmienił kościół w zbór kalwiński. W 1584 r. kościół przekształcony na zbór ariański braci polskich stał się jednym z najważniejszych ośrodków tego ruchu w Polsce. Został on zwrócony katolikom 33 lata później, w okresie kontrreformacji. Grodzisk Wielkopolski - miasto w latach 1563-1593 było ośrodkiem reformacji: kościół parafialny oddano protestantom, działała tu słynna szkoła, w której wykładał znany heretyk Erazm Gliczner Skrzetuski. Kiedy w 1557 r. Mikołaj Radziwiłł Czarny przeszedł na kalwinizm (później arianizm), zaczął energicznie zwalczać katolicyzm i prawosławie w swoich litewskich oraz małopolskich posiadłościach: od 1560 odebrał katolikom kościoły m.in. w Nieświeżu, Klecku, Ołyce, Subotnikach, Mordach i Szydłowcu i przekazał je pastorom kalwińskim (wykonawcą był wspomniany wyżej, protegowany Czarnego Szymon Zacjusz). Lista jest długa. Przykładowo w roku 1569 istniało na terenie Małopolski już 260 zbiorów kalwińskich i 52 ariańskich. Na Litwie 191 zborów kalwińskich. W Wielkopolsce - 37 zborów polskojęzycznych oraz 120-140 niemieckojęzycznych. Liczbę zborów ariańskich na Rusi w latach 1618-1620 ocenia się na 26. Część z nich powstała na fundamencie przejętych świątyń katolickich. Znamienne są daty zajmowania katolickich kościołów. To pierwsze 10 lat panowania Zygmunta II Augusta, który w odróżnieniu od ojca nie posiadał zmysłu katolickiego. Może innowiercy wyczuli jego obojętność, albo ustne przyzwolenie. Apogeum tych nastrojów przypadło na rok 1555, kiedy na sejmie zaproponowano zwołanie soboru narodowego, co zaakceptował król oraz biskupi katoliccy. Zygmunt August wysłał do papieża poselstwo z wręcz rewolucyjnymi postulatami. Wpływowa mniejszość Można powiedzieć, że przed całkowitym popadnięciem narodu w herezję uratował nas cud. Jan Kalwin moderował sytuację w Królestwie Polskim, wśród swoich wyznawców zachęcając do aktywności w zakładaniu zborów Bożych (do dziś zachowało się jego 80 listów). Jego następca Teodor Beza (zachowała się korespondencja w sprawie elekcji Henryka Walezego) był również w stałym kontakcie z gminą kalwińską na terenie Polski. Beza, co ciekawe, był głównym przedstawicielem ruchu monarchomachów (tyranobójców), czyli piewców przyzwolenia na zamordowanie władcy przez przedstawiciela ludu. Polityczny ruch polityczny egzekucji praw, cieszący się pełnym poparciem heretyków, miał w programie uniezależnienie od Rzymu i powstanie kościoła narodowego. Sytuacja stawała się niebezpieczna. Różnowiercy stanowili mniejszość szlachty, ale stanowili w pewnym okresie 2/5 izby poselskiej (było to możliwe dzięki dyscyplinie konfesyjnej oraz aktywności publicznej), a według obliczeń prof. Janusza Tazbira ( Szlachta i teologowie ), w roku 1572 r. senatorów katolickich było 58 (oraz 13 biskupów), a odpowiednio zwolenników protestantyzmu i prawosławia - 59 senatorów. Zresztą przez cały wiek XVI wielu biskupów sprzyjało herezji (tkwili w Kościele chyba z powodu otrzymywanych dochodów) jak np. biskup kujawski, chełmiński i kamieniecki Jan Drohojowski czy Jakub Uchański arcybiskup gnieźnieński, w sercach będąc heretykami. Sytuacja była na tyle poważna, że ze względu na groźby biskup Luigi Lippomano, pierwszy nuncjusz apostolski w Polsce, w 1558 r. był zmuszony powrócić do Rzymu. Wielu odstępców od wiary było eks-księżami jak np. Jan Łaski, Marcin Krowicki, czy Andrzej Frycz Modrzewski (miał niższe święcenia kapłańskie). Na szczęście ruch kalwinistyczny podzielił się a nowe polskie rody katolickie zrównoważyły wpływy protestanckie. Król ostatecznie nie zmienił wyznania (pomogły modlitwy jego siostry, Anny Jagiellonki?). Po sprowadzeniu jezuitów przez króla Stefana Batorego został zahamowany zwycięski pochód herezji, zaczęły się powroty do Kościoła. Nastąpiła zmiana pokoleniowa, dzieci szlacheckie ukończyły jezuickie kolegia (pierwsza szkoła w Braniewie otwarta w 1562 r.). Ustawy Soboru Trydenckiego zostały przyjęte przez ogólnokrajowy synod w 1577 r., choć w rzeczywistości dopiero synod prowincjonalny AD 1589 zaczął wprowadzać je w życie. Panowanie ortodoksyjnego katolika, króla Zygmunta III Wazy (nominacje na urzędy Rzeczpospolitej i rozdawnictwo dzierżaw katolikom) ostatecznie przeważyło szalę. W dodatku rebelia Chmielnickiego na Ukrainie zniszczyła tamtejsze zbory. Najazdy: moskiewski, szwedzki i siedmiogrodzki dopełniły reszty. Może modlitwy prześladowanych chłopów katolików zanoszone do Królowej Nieba dały potrzebną łaskę wiary dla Polski. Tego na tej ziemi już się nie dowiemy. Piotr Błaszkowski pch24.pl G OS Czujemy po polsku! Zaprenumeruj lub wesprzyj datkiem
STRONA 6 POLSKA KULTURA Poznajmy polską operę Dokładnie 200 lat temu 5 maja 1819 r. urodził się Stanisław Moniuszko - jedna z najważniejszych postaci dla naszej kultury narodowej. Polska kultura narodowa jest systematycznie usuwana z naszej świadomości zbiorowej. Naszą uwagę kieruję się na to, co obce. Próbuje się też odciąć nas od wielkiej kultury, tej kultury, dzięki której rodzą się ludzie wielcy, dzięki której szlachetność, wspaniałomyślność, wielkoduszność i rodząca się z nich prawdziwa wolność zaczynają dominować w ludzkim życiu. Opera to fragment tej wielkiej kultury. To wielka muzyka połączona w jedno z innymi formami wielkiej sztuki. Dziś opera Stanisław Moniuszko znalazła się w cieniu. Mało się o niej mówi. Nikt jej nie propaguje. Polskie osiągnięcia w tej dziedzinie spycha się w zapomnienie. A przecież mamy tu do dyspozycji wspaniały repertuar. Wszyscy pamiętamy o Moniuszce, jego Strasznym Dworze i Halce. Jednak już mało kto pamięta, że skomponował on również takie opery jak Nowy Don Kichot, Flis, Hrabina, Verbum nobile, Widma (sceny liryczne z poematu A. Mickiewicza Dziady ), Partia. Przy okazji co wiemy o innych polskich operach? A powstało ich przecież niemało. To choćby Zamek na Czorsztynie Kurpińskiego, Legenda Bałtyku, Quo vadis Nowowiejskiego, Manru Paderewskiego, Eros i Psyche, Casanova i Pan Twardowski Różyckiego, Bunt żaków, Krakatuk Szeligowskiego, Hagith, Król Roger, Harnasie Szymanowskiego, Konrad Wallenrod, Goplana (opera romantyczna według Juliusza Słowackiego), Janek, Stara Baśń Żeleńskiego (następca Moniuszki w Instytucie Muzycznym w Warszawie). Wiele z nich jest również nośnikami polskiej poezji, literatury, tradycji, patriotyzmu, przypomina naszą historię, opromienia ją pięknem. Trzeba pamiętać o Moniuszce i całej polskiej operze. W jaki sposób jednak z nią obcować? Oto problem ujawniający naszą aktualną narodową bezsilność. Pozostaje nam szukać nagrań i próbować w domowym zaciszu wsłuchać się przynajmniej w śpiew i muzykę, które stanowią ich podstawową osnowę. Żal jednak serce ściska, że ten segment polskiej kultury pozostaje dla nas, poza nielicznymi wyjątkami, w istocie niedostępny. Gdy Polską będzie znowu Polską gmachy wielkich teatrów będą znowu rozbrzmiewać muzyką Moniuszki, Kurpińskiego, Żeleńskiego czy Paderewskiego. Jeszcze się jej nasłuchamy. dr Stanisław Krajski Mit Polaka-euroentuzjasty Przed 15 laty, 1 maja 2004 Polska wstąpiła do Unii Europejskiej. W liberalnych mediach spotykamy się z przekonaniem, jakoby Polacy byli wielkimi entuzjastami UE. Jest to jednak w najlepszym razie naginanie faktów. Otóż postawa Polaków wobec Wspólnoty jest dalece bardziej złożona. 7 i 8 czerwca 2003 roku Polacy głosowali w referendum akcesyjnym na temat przystąpienia do Unii Europejskiej. Wynik okazał się słuszny. Za akcesją opowiedziało się 77,45 procent osób, a przeciw 22,55 procent. Frekwencja jednak nie zachwyciła wyniosła bowiem 58,85 procent osób. Co by było, gdyby referendum potrwało standardowo a więc tylko jeden dzień? Frekwencja mogłaby nie przekroczyć 50 proc. uprawnionych do głosowania, co jest konieczne do uznania referendum za ważne. Na wyniki można też spojrzeć z innej perspektywy. Za UE opowiedziało się około 45 procent uprawnionych do głosowania a więc mniejszość. Reszta bowiem albo opowiedziała się przeciw, albo została w domu. Ten ostatni wybór mógł wynikać z obojętności lub niewiedzy, lecz w niektórych przypadkach mógł stanowić przemyślaną strategię eurosceptyka. Wszak nieważność referendum byłaby spełnieniem czarnych snów Bronisława Geremka i spółki ówczesnych euro-agitatorów. Liberalne media lubią powoływać się na sondaże, z których wynika wielki entuzjazm Polaków dla Unii Europejskiej. Twierdzenie to nie jest całkiem pozbawione podstaw. Wszak na przykład według badania Eurobarometru z 2018 roku Polacy traktują członkostwo w Unii Europejskiej jako rzecz dobrą. Tak sądzi 70 procent osób. To więcej niż wynosząca 60 procent unijna średnia. Według tych badań tylko 5 procent Polaków uznaje przynależność do Unii za złe. To z kolei mniej niż unijna średnia wynosząca 12 procent. [europarl.europa.eu / maj 2018] Rozbieżne wyniki Jednak istnieje też druga strona medalu. Wszak według badania dla Wirtualnej Polski opuścić Unię chciałoby 27 procent Polaków, a zostać w niej - 54 procent. Z kolei 19 procent nie ma zdania. Liczby te nadal działają na korzyść zwolenników Unii, jednak przewaga nie jest bynajmniej piorunująca [wp.pl / listopad 2017] Do tego dochodzą wyniki sondaży przeprowadzonych na zlecenie europosła Dobromira Sośnierza przez firmę Estymator. Zgodnie z nimi za opuszczeniem Wspólnoty przez Polskę opowiada się 33,6 procent Polaków. Z kolei pozostanie w UE popiera 66,4 procent. Wynika z nich zatem, że ponad 1/3 Polaków nie tylko nie pała miłością do Brukseli, lecz wręcz opowiada się za wystąpieniem z niej. Gwoli sprawiedliwości należy jednak odnotować, że przeprowadzając badanie, naruszono podstawową zasadę badań rynku, jaką jest niesugerowanie odpowiedzi, niepodawanie żadnych argumentów za wyborem jakiejś opcji. Wszak pytanie brzmiało: czy Polska może już wyjść z UE, bo więcej pieniędzy już od niej nie dostaniemy, a jeśli dostaniemy, to w zamian będą oczekiwać zbyt wiele?. [nczas. com / styczeń 2019]. Co ciekawe, w znacznej mierze poparcie dla Unii Europejskiej wynika z niewiedzy dotyczącej jej prawdziwej natury. Dość powiedzieć, że według badania na zlecenie Komisji Europejskiej przez TNS Polska badania Eurobarometr z listopada roku 2016 największy odsetek zapytanych o pozytywne strony członkostwa w UE wymienia swobodne poruszanie się po Europie. Tymczasem owa wolność przemieszczania się to zasługa traktatu z Schengen, którego stroną są także Norwegia czy Szwajcaria znajdujące się poza Wspólnotą. Z kolei Irlandia i Wielka Brytania nie należą do Schengen mimo przynależności do UE (stan przed Brexitem). Dominuje zdrowy rozsądek Stosunek Polaków do Unii Europejskiej jest zatem wyważony i racjonalny. W tej kwestii u większości wyborców dominuje zdrowy rozsądek. Póki Unia daje, póty jest dobra. Jeśli jednak żąda przyjmowania imigrantów, to trzeba się jej sprzeciwić. W to podejście wielu Polaków do UE dobrze wpisał się rząd Prawa i Sprawiedliwości. Wbrew pogłoskom nie zamierza ona bowiem dążyć do żadnego Polexitu. Polskie władze wolą jak się wydaje czerpać z UE korzyści (gospodarcze i polityczne w znaczeniu bliżej nieokreślonej ochrony przed Rosją i opcji prozachodniej). Jednocześnie odrzucają postulaty utworzenia superpaństwa czy też niedawne naciski imigracyjne. Nie zamierzają też słuchać UE, jeśli ta zamierza naruszać ich wizję rządzenia w Polsce, jak to widzieliśmy przy okazji sporu o Trybunał Konstytucyjny. Mit Polaka-euroentuzjasty to podobnie jak straszenie Polexitem jedna z ostatnich desek ratunku liberałów. Radykalny unioentuzjazm to raczej domena części polityczno-intelektualnych elit niż zwykłych wyborców. Wspomnijmy choćby o propozycji prezydenta o poddanie pod głosowanie wpisania do Konstytucji członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Warto odnotować także kwietniową propozycję redaktora naczelnego Rzeczpospolitej Bogusława Chraboty i kierownika działu ekonomicznego gazety Krzysztofa Adama Kowalczyka o przyjęcie przez Polskę euro. Miałoby to służyć przypieczętowaniu obecności Polski w Unii Europejskiej. Czy jednak warto wiązać sobie ręce i cementować przynależność do rozpadającej się Wspólnoty? Do wspólnoty czerpiącej swą siłę moralną z ingerowania w sprawy państw narodowych i zachęcania do przybycia tabunów tak zwanych uchodźców? Do wspólnoty coraz słabszej ekonomicznie, wlokącej się w ogonie światowego wzrostu gospodarczego? Wszak w 1980 roku na Unię Europejską przypadało około 30 procent PKB całego świata. W ciągu kolejnych 20 lat udział ten zmniejszył się, jednak w 2000 roku nadal przekraczał 20 procent. Obecnie wynosi około 16proc. Oznacza to spadek o 13,9 punktów procentowych od 1980 roku [visualcapitalist.com]. Unia Europejska coraz bardziej się zwija, a nie rozwija. Braki gospodarcze nadrabia ideologią o utopijnym i antychrześcijańskim charakterze. Polscy wyborcy zdają sobie z tego sprawę i dlatego nie popadają w euroentuzjazm. Wbrew temu, co chcieliby widzieć niektórzy politycy czy inne mądre głowy. Marcin Jendrzejczak
KOMENTARZE STRONA 7 Wiesław Magiera PROSTO Z MOSTU Polskie zdziwienia Podczas Wielkanocnego pobytu w Polsce, postanowiłem nie stawiać obserwowania polityki na pierwszym miejscu, lecz przede wszystkim przeżywać święta Zmartwychwstania Pańskiego. W Paschalne Triduum i Wielkanoc uczestniczyłem w uroczystościach mojej rodzinnej parafii św. Kazimierza królewicza w Krakowie. Inni ludzie (choć niektórych starszych pamiętam), inni księża niż za moich czasów, kiedy służyłem do ostatnich Mszy łacińskich założycielowi parafii ks. prałatowi Macowi, a potem już w Novus Ordo Missae pod proboszczem ks. Bubakiem. W święta kościół na Grzegórzkach był pełny, a świetny chór znakomicie dopełniał celebracji najważniejszycyh świąt chrześcijańskich. Podobnej podniosłej celebracji oczekiwałem w dniu 3 maja, kiedy Kościół polski obchodzi doniosłe Święto Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. Jakież było moje zaskoczenie, gdy przybywszy z Mamą na godzinę ósmą (pierwsza Msza porządku świątecznego), zobaczyliśmy wraz z pięćdziesiątką innych osób, kończącą się Eucharystię z siódmej, która sprawowana jest w porządku dnia codziennego. Po jej zakończeniu udałem się do zakrystii z pytaniem do proboszcza - czy świąteczna ósma będzie normalnie... Ówże w niezbyt zrozumiałym wyjaśnieniu odparł, iż nie będzie, gdyż taką sytuację zastał obejmując parafię itp. itd. Wyraziłem swe zdziwienie i oburzenie, mówiąc wprost, że uważam to za rzecz bez sensu (choć na usta cisnęły się słowa dosadniejsze). Na moje dictum gospodarz parafii, indagowany przedtem także przez innych zaskoczonych, zmienił jednak zdanie i obwieścił, iż Msza o ósmej będzie... Przygwoździłem go dodatkowym argumentem, że nie było wyraźnych informacji, iżby Msze w to wielkie dla Polaków Maryjne święto miały się odbyć jak te na codzień. Musiał się proboszcz zdziwić, gdyż odprawiał dla przynajmniej 60-ciu parafian, a i następne Msze świąteczne polecił celebrować, gdyż przybyli na nie inni. Skąd ten sprawiający wrażenie poczciwego proboszcz, nie pierwszy rok będący włodarzem parafii, wpadł na pomysł zrównania Święta Królowej Polski z dniem powszednim? Doprawdy nie wiem, a tłumaczenie uważam za niepoważne. Takie to rzeczy dzieją się w tej naszej katolickiej Polsce, która ma być przykładem dla świata wyznającego Chrystusa. Najbardziej chyba dziwi się włoski zakonnik o. Juliusz Mancinelli, którego objawiająca się w 1608 roku Matka Boża zapytała: Dlaczego nie nazywasz mnie Królową Polski? Ja to królestwo bardzo umiłowałam i wielkie rzeczy dla niego zamierzam, ponieważ osobliwą miłością do Mnie płoną jego synowie. 8 maja 1610 r. doszedł on (na piechotę) do Krakowa, gdzie był entuzjastycznie witany przez króla i wszystkie stany. Swoje pierwsze kroki skierował do Katedry Wawelskiej. Tutaj ponownie ukazała mu się Maryja w wielkim majestacie i powiedziała: Ja jestem Królową Polski. Jestem Matką Tego Narodu, który jest mi bardzo drogi więc wstawiaj się do Mnie za nim i o pomyślnośæ tej ziemi błagaj Mnie nieustannie, a Ja będę ci zawsze, tak jak teraz miłosierną. Drugie zdziwienie przyszło, gdy 3 maja zerknąłem na wiadomości, jakie podawała w tym dniu Telewizja Trwam. Najpierw zrelacjonowano tam polskie obchody święta Konstytucji 3 maja, po czym w następnej kolejności mowa była o przypadającym w tym dniu także święcie Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski... Czy i media o. Rydzyka ulegają politycznej poprawności i wedle niej układają kolejność ważności świąt? To chyba nie koniec zdziwień, będzie ich więcej - jak można sądzić. Los Kościoła, tego Chrystusowego, bez joty zmian, spocznie w małej trzódce. P.S. Tak się złożyło, iż poprzez dwu i pół-tygodniowy pobyt w Krakowie, codziennie o siódmej uczestniczyłem we Mszy świętej w moim kościele. Również codziennie była tam też para młodych rodziców z dwójką swych małych pociech. Ta niespotykana obecność spowodowała, że namówiłem ich na krótki wywiad dla Głosu. Zaintrygowali mnie: dlaczego codziennie? Jakiś szczególny powód? A dowiemy się wszystkiego niebawem w rozmowie z Olgą i Michałem na łamach naszego tygodnika. Wiesław Magiera Niestety prowokacji będzie dużo Im bliżej wyborów, tym więcej bomb, sensacyjnych wiadomości, ujawnień skandali oraz licznych wtop czy informacji o dewiacjach polityków. Taki mamy klimat, tak się dziś robi politykę. Dziś - w dobie mocno spolaryzowanych mediów, które tylko czekają na mięso armatnie. Pytanie brzmi: na ile to zdaje egzamin? Najbardziej jaskrawym przykładem, jak ważny jest 2019 r. (oczywiście z uwagi na podwójne wybory) są działania choćby takich mediów jak Gazeta Wyborcza. Oto w ostatnich dniach stycznia dochodzi na łamach dziennika kierowanego wciąż przez Adama Michnika (choć tylko symbolicznie) do publikacji artykułu o słynnych taśmach Kaczyńskiego. Sprawa jest ważna, ciekawa i była zapowiadana przez środowisko wrogów PiS jako absolutna bomba, która zniesie mit o prezesie PiS jako skromnym człowieku. Nie wyszło. Prezes PiS nie stracił w oczach swoich wyborców, a nawet zyskał, bowiem w odpowiedzi roztoczono narrację, mówiącą o Kaczyńskim jako gościu, który potrafi robić interesy i chce działać zgodnie z planem. Dla samego PiS problem jednak istnieje. Po pierwsze, mamy pierwsze dni marca, a sprawa ciągle krąży po mediach, a nawet publikowane są kolejne sensacyjne materiały. Po drugie politycy PiS nie wiedzą, co jeszcze w zanadrzu mają dziennikarze Gazety Wyborczej oraz inne środowiska, które najpewniej czekają na lepszy moment do ujawnienia ewentualnych haków. Drugi problem dla PiS to sprawa zarobków w Narodowym Banku Polskim. Niby nic partia rządząca nie może zrobić, bowiem Adam Glapiński jest sam sobie szefem. Ale jednak to prezes nominowany przez PiS, dlatego wszystko, co złe w NBP, będzie dolepiane do partii rządzącej. Jednym z tym polityków, który notorycznie wytyka błędy PiS, jest poseł Krzysztof Brejza. Co najzabawniejsze, sam Brejza nie odkrywa jednej Ameryki za drugą, ale dla przykładu, pisze interpelacje tak jak w sprawie nagród członków rządu, otrzymuje odpowiedź, a media wrogie dzisiejszej władzy zaczynają podawać slogany typu: Poseł PO ujawnia zarobki w KPRM. Dziecinada. Co jeszcze ujawni Brejza? Co trafi do dziennikarzy? Uważam, że kolejna tego typu wrzutka pojawi się w kwietniu lub maju, gdyż opozycja będzie chciała zablokować niewątpliwie korzystny efekt zaproponowanej przez PiS piątki Kaczyńskiego. Oczywiście partia rządząca nie pozostaje bierna. Przecież z tej strony nie mamy do czynienia z amatorami, wręcz przeciwnie. Niech za przykład posłuży sprawa Stefana Niesiołowskiego, która w mojej ocenie była tylko małym prztyczkiem w nos, przypomnieniem o tym, kto jest u władzy i ma większe możliwości oddziaływania na przebieg wydarzeń. Oczywiście, jeśli ktoś wierzy, że sprawa jurnego Stefana wypłynęła w lutym przez czysty przypadek, ten jest szczęśliwym człowiekiem. Też chciałbym w to wierzyć. Pytanie brzmi: czy PiS posiada jakieś haki na przeciwników, a jeśli tak, to jakie? Czy komisja badające aferę wyłudzeń VAT przyniesie na końcu sensacyjne rozstrzygnięcia? A może wreszcie ktoś odpowie za dziką reprywatyzację w Warszawie, bo jak na razie jedyną osobą skazaną za ten mafijny proceder jest aktywista Jan Śpiewak. Na odpowiedź oczywiście przyjdzie nam poczekać, uważnie obserwując wydarzenia. Wracając do pytania z początku felietonu. Czy to działa? No właśnie, to bardzo ciekawe. Ja mam wrażenie, że dwie największe partie adresują swoje działania jedynie do własnych elektoratów. Uważam, że społeczeństwo polskie jest na tyle inteligentne, że wyczuwa przedwyborczą kiełbasę oraz wszystkie prowokacje, niczym pies myśliwski schowaną gdzieś w krzakach wędzoną szynkę. Dlatego konkluzja, zwłaszcza dla rządzących, będzie przykra. Jeśli ktoś trzymał na wszelki wypadek np. sprawę Niesiołowskiego, zamiast wcześniej poddać posła rozliczeniu, to znaczy, że nie myśli o państwie, ale rozgrywa grę. A to naprawdę zła praktyka. Łukasz Żygadło Warszawska Gazeta Krzysztof Bosak obnaża kulisy manipulacji PiS-u. Najpierw Jarosław Kaczyński, a później Mateusz Morawiecki zapewniali, że Polska nikomu nie będzie wypłacaæ odszkodowań za II wojnę światową. Oświadczenie to miało uspokoić Polaków, że nasz kraj nie będzie realizował żydowskich żądań. Nie padło jednak sformułowanie roszczenia żydowskie. Krzysztof Bosak z Konfederacji Korwin Braun Liroy Narodowcy wyjaśnia dlaczego. 1. Roszczenia żydowskie nie dotyczą wojny, tylko majątków sprzed wojny - podkreślił Bosak. 2. Roszczenia żydowskie w sensie prawnym nie są żadnym «odszkodowaniem» tylko próbą wymuszenia transferu kapitału - dodał wiceszef Ruchu Narodowego. Uważajcie co mówią! - zaapelował. Bosak zwrócił także uwagę, że Jeśli jakiś polityk nie używa określenia «żydowskie roszczenia majątkowe» i wprost nie nazywa ich «bezzasadnymi» oraz nie wyklucza wszelkich rozmów to znaczy, że kręci. Sprawa roszczeń do mienia bezspadkowego nie jest skomplikowana i dlatego jeśli ktoś o niej nie mówi w prostych i jednoznacznych słowach to znaczy, że kręci - dodał.
STRONA 8 WALKA O PRAWDĘ Diagnoza Benedykta. Dotknięcie sedna sedn prof. Grzegorz Kucharczyk Nie milkną i oby długo nie umilkły echa opublikowania głośnego tekstu Benedykta XVI dotyczącego prawdziwych przyczyn kryzysu w Kościele. Benedykt XVI napisał do swoich braci w biskupstwie: Nie można zaprzeczyæ, że niektórzy z was i z waszych poprzedników dopuścili się poważnych niekiedy zaniedbań, nie stosując przewidzianych od dawna przepisów prawa kanonicznego dotyczących przestępstwa, jakim jest molestowanie dzieci. Popełniono poważne błędy w podejściu do oskarżeń. [ ] Wszystko to poważnie podważyło waszą wiarygodnośæ i skutecznośæ. W innym fragmencie swojego listu Benedykt XVI zauważył mocno występującą u kapłanów i zakonników tendencję do przyjmowania świeckiego sposobu myślenia i wydawania sądów o rzeczywistości bez wystarczającego odniesienia do Ewangelii. Temu zaś towarzyszyło błędne interpretowanie programu odnowy przedstawionego przez Sobór Watykański II. Wśród zasadniczych czynników, które znalazły się u źródeł obecnego kryzysu Benedykt XVI w swoim liście wymienił ponadto niewłaściwie procedury stosowane przy określaniu, czy kandydaci do kapłaństwa i do życia zakonnego spełniają konieczne do tego warunki, jak również niewystarczającą formację ludzką, moralną, intelektualną i duchową w seminariach i nowicjatach. Te cytowane słowa pochodzą z opublikowanego 19 marca 2010 roku listu papieża Benedykta XVI do katolików Irlandii zbulwersowanych kolejnymi doniesieniami o skandalach pedofilskich i homoseksualnych wśród części duchowieństwa Zielonej Wyspy. Warto je przypomnieć i zestawić z późniejszym o niemal dziewięć lat listem tego samego Następcy św. Piotra (choć, niestety, już po odłożeni Piotrowych kluczy) a propos drążącego Kościół powszechny kryzysu, którego jednym z najbardziej odrażających symptomów są co rusz ujawniane przypadki aktów pedofilskich, a przede wszystkim (patrząc na ich ilość) homoseksualnych, wśród części duchowieństwa. Jeden i drugi list łączy nie tylko tematyka, ale również reakcja adresatów słów Benedykta XVI. W obu przypadkach mamy do czynienia z ich daleko idącym ignorowaniem. Pielgrzymka do Lourdes, Fatimy i Santiago Hiszpania - Portugalia - Francja w dniach 11-24. 09. 2019 (14 dni ) pod duchowym przewodnictwem Ks. Józefa Machaj w cenie $2,950.00 CAN tax included (plus 230 euro) Zgłoszenia prosimy kierować: Ks. Józef Machaj tel. 613-962-1092, frjosephmachaj@gmail.com Julia tel. 416-857-2377, juliapilgrimage@yahoo.ca Halina tel. 416-757-6841 Przy zapisie zaliczka $1,400 i kopia paszportu (ważność paszportu). Po opublikowaniu w 2010 roku listu do irlandzkich katolików, większość irlandzkich biskupów albo go przemilczała, albo wprost odmówiła przyjęcia do wiadomości jego głównych tez oraz zaleceń wysłanej przez Benedykta XVI na Zieloną Wyspę wizytacji apostolskiej. Podobnie i dzisiaj. List papieża - emeryta, choć miał być głosem towarzyszącym zwołanemu na koniec lutego br. przez papieża Franciszka spotkaniu przewodniczących konferencji episkopatów na temat skandalu molestowania seksualnego nieletnich przez niektórych duchownych, został w Rzymie całkowicie przemilczany. Raban w Kościele mają robić osoby do tego z góry wyznaczone i raban ma prowadzić do jasno określonego celu ( nowy paradygmat Kościoła, rewolucja miłosierdzia przeciw rygoryzmowi, etc.). Raban ma być ściśle kontrolowany przez wpływowe obecnie w Watykanie środowiska czułe i miłosierne. Nie tolerują one rabanów nieautoryzowanych w rodzaju kardynalskich dubiów, listów ważnych kościelnych hierarchów (por. świadectwa arcybiskupa Vigano), czy głosów tysięcy katolików z całego świata podpisujących się pod listami wyrażającymi troskę o kierunek, w którym zmierza raban autoryzowany. Co charakterystyczne, zarówno w 2010 roku jak i w 2019 roku Benedykt XVI zwracał się niejako ponad (czy obok ) zwyczajowymi etapami komunikowania się. Do irlandzkich katolików napisał ponad głowami biskupów Zielonej Wyspy. Także dzisiaj trudno nie odnieść wrażenia, że list Benedykta XVI o aktualnej fazie kryzysu w Kościele, jest obok oficjalnego nurtu dominującego obecnie w Kurii Rzymskiej. O antychrystusowych wiatrach wiejących w Watykanie mówił jakiś czas temu prof. Stanisław Grygiel. Odwołując się do tej opinii, można powiedzieć, że główne tezy ostatniego listu Benedykta XVI idą pod wiatr. Przede wszystkim dlatego, że jego autor, podobnie jak w 2010 roku zwracając się do irlandzkich katolików, zauważa zasadniczą rzecz, której nie dostrzegli organizatorzy lutowego spotkania w Watykanie, a mianowicie, że skandale pedofilskie i homoseksualne nie są przyczyną, ale z symptomem kryzysu. Jego najgłębsze korzenie tkwią bowiem w kryzysie wiary. Nie tylko w wymiarze całego współczesnego społeczeństwa bez Boga, które gubi swoją miarę. Chodzi przede wszystkim o kryzys wiary wśród tych, którzy mieli być najlepsi, to znaczy wśród tych, którzy jako osoby duchowne - na różnych szczeblach kościelnej hierarchii - mieli swoim nauczaniem, a nade wszystko przykładem własnego życia umacniać braci w wierze. Stara maksyma corruptio optimi pessima (zepsucie najlepszych, rzeczą najgorszą) pobrzmiewa w słowach Benedykta XVI, gdy pisze: Dlaczego pedofilia osiągnęła takie proporcje? Ostatecznym powodem jest brak Boga. My, chrześcijanie i księża, także wolimy nie rozmawiaæ o Bogu, ponieważ taka mowa nie wydaje się praktyczna. [ ] Nade wszystko my sami musimy nauczyæ się ponownie uznawaæ Boga za fundament naszego życia, zamiast zostawiaæ Go na boku jako w jakiś sposób nieskuteczne wyrażenie. Sługa Boży arcybiskup Fulton Sheen głosząc na początku lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku (a więc gdy w seminariach i na uniwersyteckich wydziałach teologicznych szalała już odnowa soborowa ) rekolekcje dla kapłanów mówił: Kiedy właściwie kapłani przechodzą kryzys? Kiedy przestają wierzyæ w Eucharystię. Zazwyczaj tracimy wiarę jeszcze długo przedtem, zanim inni to spostrzegą. Tak jak Judasz, którego odstępstwo zaczęło się od zwątpienia w nauczanie Chrystusa o konieczności spożywania Ciała i Krwi Syna Człowieczego jako jedynej drogi do zbawienia. Jeszcze nigdy nie spotkałem księdza, który regularnie modliłby się godzinę przed Najświętszym Sakramentem i potem odstąpił od kapłaństwa. A ci, którzy myśleli o odejściu, a dostałem wiele listów od takich kapłanów - powracali, bo została im przywrócona wiara w Eucharystię. Tak mówił w czasie wspomnianych rekolekcji kapłańskich abp Fulton Sheen. Podobnym tropem podąża Benedykt XVI podkreślając, że nie potrzeba nam drugiego Kościoła naszego własnego projektu, a to, czego potrzeba przede wszystkim, to odnowa wiary w rzeczywistośæ Jezusa Chrystusa danego nam w Najświętszym Sakramencie. W ten sposób Benedykt XVI dotyka sedna sedn. Czyni tak, gdy zauważa, że nasze podejście do Eucharystii może jedynie budziæ niepokój. [ ] To, co przeważa, to nie nowa rewerencja dla obecności śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, ale sposób postępowania z Nim, który niszczy wspaniałośæ Misterium. Tak zwanym nadużyciom liturgicznym towarzyszy ponadto zdewaluowanie Eucharystii do zwykłego ceremonialnego gestu, kiedy uważa się za oczywistośæ, że grzecznośæ wymaga, by ofiarowaæ Ją na rodzinnych uroczystościach czy przy okazjach takich jak śluby i pogrzeby wszystkim tym, którzy zostali zaproszeni z powodów rodzinnych. Zauważmy, że taki sposób rozumowania towarzyszył i ciągle obecny jest wśród tych, którzy na synodzie poświęconym rodzinie forsowali dopuszczanie do komunii świętej osób rozwiedzionych żyjących w nowych, cywilnych związkach, aby w ten sposób umacniać więzy rodzinne, aby dzieciom nie było przykro etc. W podobny sposób argumentują dzisiaj ci niemieccy biskupi (na czele z kardynałem R. Marxem, przewodniczącym konferencji episkopatu Niemiec), którzy domagają się tzw. interkomunii dla protestantów, bo przecież nie można dopuściæ do sytuacji, gdy jeden z małżonków idzie do komunii, a drugi zostaje w ławce. Tak, Benedykt XVI ma świętą rację wskazując na skandal redukcji najpiękniejszej rzeczy po tej stronie Nieba, źródła i szczytu życia Kościoła, do jednego z elementów rodzinnych eventów, jako na zasadniczą przyczynę obecnego kryzysu szalejącego w Kościele. Iluż dzisiaj jest następców apostoła Judasza, który zwątpili w swym sercu w nauczanie Zbawiciela o Eucharystii jako o sprawie życia i śmierci, o naszym wiecznym być albo nie być z Bogiem! Takiej diagnozy nie usłyszeliśmy w czasie lutowego spotkania w Rzymie. Nie tylko pominięto zasadniczą przyczynę kryzysu, skupiając się na jego symptomach, ale te ostatnie zostały opisane w wyjątkowo pokrętny sposób. Prawdziwy popis ekwilibrystyki słownej dał pod tym względem kardynał B. Cupich z Chicago, który na konferencji prasowej w związku z obradami przewodniczących konferencji episkopatów, ni mniej więcej stwierdził, że nie ma problemu homoseksualnego w Kościele. Choć jak zauważyli zebrani na sali dziennikarze mowa ciała amerykańskiego purpurata (drżenie rąk) zdawała się mówić, że mówienie nieprawdy w szerszym gronie przychodzi mu jeszcze z pewnym trudem. Benedykt XVI trafnie natomiast opisuje odrażające symptomy załamania wiary niektórych duchownych. Pisze o klikach homoseksualnych,
WALKA O PRAWDĘ STRONA 9 które działały mniej lub bardziej otwarcie w różnych seminariach, znacząco zmieniając panujący w nich klimat duchowy. Papież - emeryt pisze o dewiacyjnych zachowaniach zwierzchników odpowiedzialnych za seminaryjną formację, którzy w imię promowania postaw soborowych koniecznie rozumianych jako krytyczny czy negatywny stosunek do istniejącej dotąd tradycji oraz w imię otwartych relacji ze światem organizowali w seminariach pokazy filmów pornograficznych. W imię tych samych wartości wraz z upadkiem formacji życia duchowego (wprawianie się w cnocie czystości najwidoczniej zostało zidentyfikowane jako niezgodne z odnową soborową ) postępował upadek formacji intelektualnej w wielu seminariach. W tym kontekście Benedykt XVI przypomniał, że w wielu z nich przyłapanie kleryków na czytaniu dzieł kardynała Josepha Ratzingera było traktowane jako koronny dowód na niezdolność do przyjęcia święceń kapłańskich. Wstrząsająco brzmią słowa autora listu, przez długie lata kierującego najważniejszą dykasterią watykańską odpowiedzialną za czuwanie nad właściwym przekazem wiary: Moje książki były chowane, jak zła literatura, i jedynie czytane pod ławką. Zestawiając słowa Benedykta XVI z 2019 roku z tymi, które napisał w 2010 roku, można odnieść wrażenie, że po ustąpieniu z Tronu Piotrowego ich autor jest bardziej dosadny w formułowaniu swojej diagnozy. O panoszących się w niektórych seminariach klikach homoseksualnych w 2010 roku urzędujący papież przecież nie pisał. Nie zwracał również uwagi wprost i konkretnie na inne niepokojące symptomy załamania się duchowej oraz intelektualnej formacji w katolickich (w wielu przypadkach, tylko z nazwy) seminariach. O zakazywaniu tam modlitwy różańcowej jako wyrazu fundamentalizmu pisano w szeregu publikacjach już ponad dwie dekady temu. Dlaczego sprawujący swój pontyfikat Benedykt XVI nie napisał jasno i bez ogródek z czym mieliśmy i mamy do czynienia w niektórych instytucjach, które miały formować przyszłych kapłanów, a stały się używając języka biblijnego jaskiniami zbójców? Dlaczego tych słów nie usłyszeliśmy, gdy miał władzę kluczy? Zbawiciel, gdy usłyszał szemranie swoich uczniów o Jego twardych słowach, tylko je wzmocnił, choć oznaczało to odejście wielu jego uczniów (por. szósty rozdział Ewangelii św. Jana). Cóż takiego złego, by się stało, czego już w Kościele nie ma (czytaj: faktyczna schizma), w przypadku opisania przez urzędującego papieża odrażających działań homoseksualnych klik wewnątrz Kościoła? Zablokowanie kont banku watykańskiego? Przypomnijmy sobie, który z apostołów trzymał pieczę nad wspólną kasą Dwunastu. Takich stróżów dóbr Kościoła nic nie jest w stanie obłaskawić. Zresztą, jak mawiał św. Pius X, nie dobra, ale dobro Kościoła jest najważniejsze. Te słowa świętego papieża Benedykt XVI w czasach swojego pontyfikatu stosował w odniesieniu do kondycji duchowej niemieckiego Kościoła, piętnując praktykę uzależniania przez niemiecki episkopat dostępu do sakramentów świętych od uiszczania przez wiernych podatku kościelnego (por. wywiad rzekę z P. Seewaldem Światłość świata ). Zważywszy na fakt, że omawiany tutaj list papieża-emeryta ukazał się pierwotnie w czasopiśmie adresowanym do niemieckiego duchowieństwa (bawarski Klerusblatt ), można go potraktować jako kolejne braterskie upomnienie Benedykta XVI nie tylko wobec wszystkich biskupów, ale w szczególny sposób wobec biskupów niemieckich. O fundamentalnie ważnej sprawie deprecjacji Eucharystii była już mowa. Warto również zatrzymać się nad spostrzeżeniem Benedykta XVI, że dzisiaj oskarżenie wymierzone w Boga jest nade wszystko charakteryzowaniem Jego Kościoła jako całkowicie złego i w ten sposób odwodzeniem nas od niego. Idea lepszego Kościoła stworzonego przez nas jest w rzeczywistości propozycją diabła, przy pomocy której chce nas odwieść od Boga żywego, poprzez oszukańczą logikę, na którą zbyt łatwo dajemy się nabierać. Papież-emeryt pisze o szerzącym się wśród duchownych postrzeganiu Kościoła jako czegoś, co musimy wziąæ w nasze dłonie i zaprojektowaæ na nowo i przestrzega: własnoręcznie zmajstrowany Kościół nie może stanowiæ nadziei. Gdzie, jak nie właśnie w Kościele niemieckim idea Kościoła własnej roboty znalazła w ostatnich latach najbardziej podatny grunt? Dość przypomnieć sobie okres między ogłoszeniem przez Benedykta XVI swojej decyzji o abdykacji, a wynikiem nowego konklawe oraz pierwsze miesiące pontyfikatu Franciszka, by zdać sobie sprawę jak głośno formułowane były przez niemieckich kardynałów nadzwyczaj wpływowych w Watykanie projekty nowego aggiornamento, dokończenia Soboru, słuchającego Magisterium, krótko mówiąc nowego paradygmatu Kościoła. Temu zaś towarzyszyło silnie akcentowane poczucie istnienia Sonderweg niemieckiego Kościoła, co bez ogródek wyraził kardynał Marx - przewodniczący konferencji episkopatu Niemiec - stwierdzając: nie jesteśmy filią Watykanu. Z drugiej strony niemieccy promotorzy nowego otwarcia piętnowali dotychczasowe skostnienie, rygoryzm, brak miłosierdzia rzekomo panujące w przed-franciszkowym Kościele. Warto więc dobrze zapamiętać słowa papieża - emeryta, że idea lepszego Kościoła stworzonego przez nas jest w rzeczywistości propozycją diabła, choć ponownie przychodzi refleksja, że słowa te jeszcze mocniej by wybrzmiały, gdyby wypowiedział je trzymający w ręku klucze Królestwa Niebieskiego Następca św. Piotra. Zwracając się niemal pół wieku temu do kapłanów abp F. Sheen podkreślił, iż żyjemy obecnie w Kościele, gdzie panuje nie tylko grzech bo grzech był od zawsze. To, co jest nowe w Kościele w ciągu tych ostatnich 10-15 lat, to bunt. Grzech jest ściśle związany z tym, jak żyjemy, jak się zachowujemy bunt natomiast wiąże się z naszym stosunkiem do autorytetu. Do tej kwestii nawiązuje w swoim liście Benedykt XVI przypominając tzw. deklarację kolońską z początku 1989 roku, w której szerokie grono teologów zatrudnionych na niemieckich uniwersytetach potwierdziło swój sprzeciw wobec katolickiej teologii moralnej. Potwierdziło, bo przecież po raz pierwszy to veto z niemieckiego, postępowego ducha zostało złożone ponad dwie dekady wcześniej przy okazji kontestacji encykliki Humanae vitae Pawła VI (1968). Do buntu teologów dołączyli wówczas niemieccy biskupi (por. ich deklarację z Königsstein z sierpnia 1968). Można powiedzieć, że wtedy wszystko się zaczęło. To wówczas niemieccy biskupi i teologowie (spora ich część) zadeklarowali, że nie są filią Watykanu. Kardynał Marx tylko opisał stan faktyczny. Tym bardziej dziwi pominięcie przez papieża-emeryta w jego analizie właśnie tego punktu wyjścia w projektowaniu Kościoła własnej roboty. Tym bardziej, że skala buntu wobec Humane vitae była powszechna, nie tylko ograniczona do (zachodnio)niemieckiego Kościoła. Deklaracja kolońska z 1989 roku to tylko konsekwencja buntu świeckich i duchownych, którzy nie tylko nad Renem doszli w 1968 roku do wniosku, że to oni, a nie papież powtarzający słowa Magisterium, lepiej znają potrzeby współczesnego człowieka. Tak ujawniła się w Kościele nowa, bardzo powszechna choroba: staurofobia - strach przed krzyżem (abp F. Sheen). Lęk przed wyrzeczeniami w życiu małżeńskim i lęk przed wyrzeczeniami w stanie kapłańskim. Poszukiwanie, jak mówił ten sam hierarcha, łatwego do zaakceptowania Jezusa bez krzyża zaczęło się pod koniec lat sześćdziesiątych dwudziestego wieku w całym Kościele. Na początku wspomniałem, że jako sposób reakcji na najnowszy list Benedykta XVI przyjęto taktykę przemilczania, co język niemiecki ujmuje obrazowo jako zamilczenie na śmierć (totschweigen). Lekką modyfikacją tej taktyki jest dopuszczanie na oficjalnie katolickich łamach głosów krytycznych pochodzących od nie-katolików. Tak postąpiono w przypadku Herder Korrespondenz (niemiecki odpowiednik naszych biuletynów KAI-u), gdzie oddano głos protestanckiej teolog Ellen Ueberschär, która wystąpiła w roli cyngla zastępczego. Pani teolog krytycznie skomentowała list papieża - emeryta, widząc w nim wyraz przednowoczesnej, triumfalistycznej teologii. Według niej autor listu reprezentuje system ogólnoświatowego milczenia o molestowaniu seksualnym dzieci przez niektórych duchownych; system, który stawiał ochronę instytucji ponad ochronę godności dzieci oraz młodych mężczyzn i kobiet. Można wiele rzeczy wytknąć Benedyktowi XVI, mieć do niego żal o złożenie kluczy, ale zarzut milczenia - choćby w świetle listu do Irlandczyków z 2010 roku - jest zwyczajnym kłamstwem. W jednym protestancka teolożka może mieć jednak rację. Gdy pisze, że przyczyną abdykacji Benedykta XVI była niemożność przeforsowania przezeń w Kościele swojej przednowoczesnej, triumfalistycznej teologii. To by tylko potwierdzało diagnozę Benedykta, że najgłębszą przyczyną obecnego kryzysu w Kościele (podobnie jak w przypadku jego innych odsłon w poprzednich epokach) jest kryzys wiary w Boga i w Jego realną obecność na ołtarzach całego świata. Grzegorz Kucharczyk www.pch24.pl Miejsce na Twoją reklamę! GŁOS sprzedaje się najlepiej! Czytany jest przez tysiące Polaków. Format jak ten kosztuje u nas tylko $15! Zadzwoń już dziś - tel. 416.993.3143
STRONA 10 SYLWETKI Order Orła Białego dla Władysława Siemaszki! Rozgrywki Biało-Czerwonych w eliminacjach Euro 2020 potrwają do 19 listopada, a przedostatni mecz (Izrael - Polska) odbędzie się 16 listopada o 20:45 w Jerozolimie. Tak się złożyło, iż dzień ten przypada w sobotę, gdy jest szabat w judaizmie siódmy, ostatni dzień tygodnia, będący wg kalendarza żydowskiego Do podziękowań Pana Prezydenta RP dołączają się tysiące Kresowian i ich potomków, którym bliskie jest motto: "Nie o zemstę, lecz o pamięć i prawdę wołają ofiary ludobójstwa". A także wszyscy ci, dla których monumentalna praca Władysława i Ewy Siemaszków była inspiracja do podjęcia własnych działań. W czasie uroczystości z okazji 227. rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja pan prezydent RP Andrzej Duda wręczył najwyższe polskie odznaczenie, jakim jest Order Orła Białego, trzem kolejnym zasłużonym osobom. Wśród nich znalazł się prawie 100-letni Władysław Siemaszko. Chciało się powiedzieć: nareszcie! Do tej pory bowiem osoby, których działalność szła w poprzek tzw. "poprawności politycznej", narzucanej przez establishment Trzeciej RP, nie były doceniane ani przez obecnego prezydenta, ani przez jego poprzedników. Szczególnie chodziło o osoby, które upominały się o prawdę i pamięć o Kresach Wschodnich, które przez 700 lat były integralną częścią Rzeczypospolitej Polskiej, a bez których trudno zrozumieć tradycję, kulturę i tożsamość polską. Władysław Siemaszko pochodzi ze znanej rodziny kresowej. Jest prawie rówieśnikiem odrodzonej Polski. Urodził się bowiem w 1919 roku, ale nie w rodzinnych stronach jego przodków, ale w Kurytybie w Brazylii. Jego ojciec był tutaj polskim konsulem, bo w tej części owego południowego kraju, jak i w sąsiedniej Argentynie i Paragwaju, osiedliło się wielu polskich emigrantów, którzy w te zawędrowali w te strony świata "za chlebem". Mając 5 lat wrócił on z ojcem do Polski, konkretnie na Wołyń, gdzie uczęszczał do szkoły podstawowej i średniej. W 1940 roku za działalność konspiracyjną został skazany przez sowieckich okupantów na karę śmierci, którą później zamieniono mu na 10 lat zsyłki do łagrów. W czerwcu 1941 roku cudem uniknął śmierci w więzieniu w Łucku, gdyż wycofujący się funkcjonariusze NKWD mordowali wszystkich więźniów. Jemu udało się ukryć i tak przeżył. Walczył później w szeregach 27. Wołyńskiej Dywizji AK. Cztery lata później znów został aresztowany przez Sowietów i wydany polskim władzom komunistycznym. W więzieniu siedział do 1948 r., tylko za to, że był polskim patriotą. Po wyjściu na wolność ukończył studia prawnicze i pracował jako radca prawny. Na stałe zamieszkał w Warszawie. W 1984 r. po opublikowaniu w piśmie "Nurt" artykułu, Ewa i Władysław Siemaszko w którym prof. Jerzy Tomaszewski z Uniwersytetu Warszawskiego oskarżył Armię Krajową o mordowanie na Wołyniu ukraińskich cywilów, postanowił zebrać relacje świadków i ukazać prawdę o ludobójstwie, którego dokonała Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińska Powstańcza Armia. Pomagała mu córka - Ewa Siemaszko. Wspólnie podjęli się oni gigantycznej pracy, której nie chcieli lub nie mieli odwagi wykonać zawodowi historycy. Tak powstała monografia "Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945", która jako pierwsza książka otrzymała Nagrodę Literacką im. Józefa Mackiewicza. Dziś można powiedzieć, że to publikacja pomnikowa, która przełamała tabu i otworzyła drogę innym publikacjom na ten temat. Nie ma co ukrywać, działalność Władysław Siemaszki i jego córki była przysłowiową "solą w oku", tak dla ukraińskich gloryfikatorów UPA i SS Galizien, jak i polskich czcicieli tzw. "mitu Jerzego Giedroycia". Jaskrawym tego przykładem był obrzydliwy atak Jerzego Targalskiego z Akademii Sztuki Wojennej, podległej MON, na Ewę Siemaszko po otrzymaniu przez nią Nagrody Kustosz Pamięci Narodowej. Pan prezydent Andrzej Duda w swoim przemówieniu najpierw opisał drogę życiową laureata, a następnie powiedział: "Ale największym wstrząsem dla Pana był moment, w którym przeczytał Pan artykuł, którego autor, nazwiska nie wspomnę, wskazywał na zbrodnie popełnione przez żołnierzy Armii Krajowej na ludności ukraińskiej na Wołyniu podczas II wojny światowej. To wtedy właśnie Pan mecenas rozpoczął wytężoną, mrówczą można powiedzieæ, pracę historyka tym razem, dokumentując zbrodnie ludobójstwa, jakie zostały popełnione przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej na Wołyniu. Do tamtego momentu w zasadzie nikt tego nie zrobił. Stworzył Pan, Panie mecenasie dwa wielkie dzieła dokumentujące tamtą prawdę historyczną i tamtą straszliwą zbrodnię. Tamto straszliwe cierpienie Polaków, nie tylko oddając im hołd, tym, którzy zostali ludobójczo zamordowani, ale przede wszystkim stawiając im pomnik i zostawiając dzieło będące świadectwem historycznym, czymś, czego nie można wymazaæ. Właśnie za to przede wszystkim, Panie mecenasie, jest to odznaczenie. Ogromnie za to dziękuję i ogromnie dziękuję także Pańskiej córce, która wspierała Pana w tym wspaniałym dziele. To wielka praca dla Wołynia, to wielka praca dla Polaków, którzy tam żyli, mieszkali i tam zginęli, a także dla tych, którzy przeżyli, z ranami w sercu, które pewnie nigdy się nie zagoją, ale to wielka praca także dla historii Polski i dla historii naszego narodu. Za to z całego serca dziękuję". Do podziękowań Pana Prezydenta dołączają się tysiące Kresowian i ich potomków, którym bliskie jest motto: "Nie o zemstę, lecz o pamięæ i prawdę wołają ofiary ludobójstwa". A także wszyscy ci, dla których praca Władysława i Ewy Siemaszków była inspiracja do podjęcia własnych działań. ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski PZPN zarządził, by z szacunku do Żydów przed meczem Izrael Polska nasi piłkarze nie jedli mięsa dniem wypoczynku. Jest dniem świątecznym, stanowiącym pamiątkę cyklu stworzenia świata oraz wyprowadzenia Izraelitów z Egiptu. Trwa od zachodu słońca w piątek, do prawie godziny po zachodzie słońca w sobotni wieczór. Jak informuje eurosport.tvn24. pl, wpłynie to na dietę naszych piłkarzy. Chcemy uszanowaæ zwyczaje i zasady gospodarzy, ale jednocześnie zapewniæ jak najlepsze warunki naszym piłkarzom. Dlatego to dla nas spore wyzwanie organizacyjne powiedział cytowany przez TVN rzecznik prasowy Polskiego Związku Piłki Nożnej, Jakub Kwiatkowski. Nasz kucharz przygotuje specjalne menu i skonsultuje z przedstawicielami wybranego hotelu, czy dane potrawy są możliwe do przygotowania. To jednak pewne utrudnienie, bo częśæ piłkarzy jest przyzwyczajona do zjedzenia w dniu meczu określonego posiłku. Polscy zawodnicy nie zjedzą przed meczem mięsa w ramach zarządzonego przez PZPN okazywania szacunku Izraelczykom. GŁOS Niezależność od dotacji lobby. Wesprzyj nas - byśmy tacy pozostali. tel. 416.993.3143
KOMENTARZE STRONA 11 Judasz i Estera na ołtarze! Stanisław Michalkiewicz Ajajajajajajaj! Panie doktorze, pan da mnie coś na uspokojenie! Ja już nie mogę wytrzymaæ, mnie całego roznoszy! Panie Piperman, pan wiesz, że na uspokojenie nie ma nic lepszego, jak dziewięæ gramów ołowiu w potylicę. Pan przecież sam stosował takie terapie głupim gojom, co to podskakiwały Stalinu, aż się panu lufa rozgrzewała i wtedy pan robiłeś przerwę na papierosa, a potem znowu leczenie. Pan wiesz, panie Piperman, że wszystkie głupie goje, które pan tak leczył, uspokoiły się jak ręką odjął i spokojne do dnia dzisiejszego. Ale pan chyba nie chcesz, żeby ja dał pana takie radykalne środki? Panie doktorze, po co rozdrapywaæ stare rany, jak ony już zarosły sobie - czym ony zarosły, bo zapomniałem? Pan zapomniałeś? A Michniku powiada, że ony zarosły błoną podłoszczy. Gruba ona u pana, ta błona, panie Piperman? Uj, czy to ważne? Po co pan, panie doktorze, mówisz takie rzeczy? Ani panu nie jest od tego przyjemnie, bo przecież to pan te głupie goje kierował do mnie na leczenie, jak pan jeszcze nie byłeś doktorem, tylko sędzią, razem z tym, jak mu tam o! z tym Michnikiem, tylko nie tym, a tym drugim ani mnie nie jest przyjemnie, jak pan mi rozdrapujesz stare rany. I co pan myszlisz a Michniku też zarosło tą błoną? No dobrze, już dobrze, panie Piperman. Pan masz Recht z tymi starymi ranami. My, biedne Żydki nie powinniśmy sobie niczego rozdrapywaæ, tylko smarowaæ się miodem i przyklejacz na to złote plastry. Pan wiesz, że nic tak nie znieczula i nie sprzyja błonie podłoszczy, jak złoty plaster. Ona wtedy rośnie, jak na drożdżach i robi sze gruba, jak u hipopotama. Jak u hipopotama, powiadasz pan doktor? Nu, to jak ona u mnie taka gruba, to dlaczego ja potrzebuję u pana na uspokojenie? Dlaczego ja już nie mogę wytrzymaæ, dlaczego mnie całego roznoszy? A czego konkretnie pan nie możesz wytrzymacz, panie Piperman, dlaczego właściwie panu roznoszy? Ja muszę takie rzeczy znacz, bo jak ja bym ich nie znał, to ja mógłbym pomylicz sze z diagnoze. To pan doktor nie wiesz? Pan nie słyszałesz o te paskudniki z tego jakże mu tam Rudnika czy Pruchnika, co to urządżyły sąd nad Judaszem? Ony urządżyły sąd nad Judaszem? Kiedy? Jak to kiedy? Wtedy, kiedy głupie goje obchodzą te swoje szwiento, że alleluja i do przodu! Co pan mówisz takie rzeczy, panie Piperman? Alleluja, to szpiewała Irena Kwiatkowska - że taki jeden wesołego alleluja jej zrobił. A panu co do tego, jaki pan masz tu interes? Przeczesz to chyba nie pan, co? I co to ma wspólnego z Judaszem? Ja panu doktoru jak na spowiedży. Ja widzę, że pan nie znasz, na czym polegają szwienta głupich gojów. Pani Piperman, a pan nie masz większych zmartwień, jak dowiadywacz sze, na czym polegają szwienta głupich gojów? Co to panu obchodży, jak pan z tego nie masz żaden interes? Uuu, ja widzę panie doktor, że pan nie trzymasz ręki na pulsze. Przecież tym sądem nad Judaszem zainteresowały sze Żydy ze Szwiatowego Kongresu Żydów! Ze Szwiatowego Kongresu, powiadasz pan, panie Piperman? Aaa, to całkiem inna sprawa, to tak mnie pan mów. Nu i co ony chcą od tego Judasza? Od Judasza to ony nic nie chcą, pan wiesz, że Judasz jest git. Ony zaprotestowały, że głupie goje tego Judasza sądzą i że go potem biją kijami. Biją kijami Judasza? A policja co? Policja nic, bo to nie był prawdżywy Judasz, tylko taka kukiełkes ze słomy. Aaa, to co innego! No to po co Szwiatowy Kongresu zaprotestował? Jak ony biją taką słomianą kukiełkes, to przecież już go nie boli? My w resortowej Akademii Medycznej szpiewaliszmy, że w prosektorium trup na trupie, każdy sztudent grzebie w koszczach, bo to już nie boli goszcza, he, he! Aj, panie doktorze, nie o to chodży, czy jego boli, czy jego nie boli, tylko że Judasz, to żydowska kukiełkes, a głupie goje to mogą bycz swoje kukiełkes, znaczy sze - gojowskie, ale nie żydowskie! Aaa, tu masz pan Recht panie Piperman. Nu i co jak Szwiatowy Kongresu zaprotestował? Aaa, to od razu sze pokazało, jakie rezultaty daje nasza tresura. Prokuratura w Jarosławiu, gdże leży ten cały Rudnik, czy Pruchnik, zaczęła energiczne szledztwo, żeby tych wszystkich gojów, co sądżyły Judasza, postawicz przed niezawisłym sądem, co to już powinnoszcz swej służby zrozumie i tych wszystkich paskudników każe zawieżcz do Oszwieczymia, a tam antifowce wsadzą ich do gazu i będzie git. Ale to jeszcze nic, bo jak tylko Szwiatowy Kongres Żydów wziął i zaprotestował, to cały Episkopat też krzyknął: aj waj! - i murem stanął za Judaszem. Murem stanął, powiadasz pan? Nu, to dobrze, to tylko patrzecz, jak ony zrobią Judasza patronem wszystkich konfidentów bo powiedz pan sam czy to ładnie, żeby konfidenty nie miały swojego patrona? A jak ony wsadzą tego Judasza na ołtarze, to i konfidenty będą sze czeszycz, a w dodatku niektóre biskupy, co to bez swojej wiedzy i zgody też będą miały do kogo sze modlicz. A jak jeszcze Michniku napisze ewangelię według Judasza, to można będże już ogłoszycz judeochrzeszczyjaństwo - bo komu to będże szkodżycz, jak głupie goje będą wierzyły w judeochrzeszczyjaństwo? Ony wtedy nie będą sze przeciwko nam buntowacz, ani sze nam sprzeczywiacz, bo w przeczywnym razie będą miały grzech szmiertelny, pójdą do piekła i cały czasz będże bolało, he, he! To bardzo dobry interes ale powiedz pan, panie Piperman, po co panu czosz na uspokojenie? Nu, ja sam już teraz nie wiem, panie doktorze, bo ja sze trochę przestraszyłem tego sądu. Jak głupie goje mogą sobie urządżacz sąd nad Judaszem, to dlaczego nie nad nami, na ten przykład nade mną czy nad panem? No ale kiedy i prokuratura i Episkopat murem staje za Judaszem, to ani pan, ani ja nie musimy już sze niepokoicz. To ja już sze uspokoiłem i bez przeszkód powieszę w marcu kukiełkes Hamana, co to był wielki paskudnik i dlatego Estera oskarżyła go o molestowanie. Ona, ta Estera, też może bycz patronką całego przemysłu molestowania. Czy pan doktor nie ma znajomoszczy w Szwiatowym Kongresu Żydów? Niech ony każą Episkopatu wciągnącz Esterę na ołtarze, a wtedy my ich puszczymy w skarpetkach za te wszystkie pedofilie, o które Michniku w swojej gazecze pisze dżeń w dżeń. Drodzy Państwo! Z radością informuję, że właśnie podpisałem akt notarialny, na podstawie którego mieszkanie, w którym mieszkam, stało się moją własnością. Było to możliwe wyłącznie dzięki Waszej pomocy, której wielkodusznie mi udzieliliście. Na mój apel odpowiedziało prawie 10 tysięcy osób, dokonując wpłat przede wszystkim na konto w Santander Banku, ale również - na konto w Mbanku, a także - za pośrednictwem PayPal. Wpłaty wahały się od pięciu złotych do kilku tysięcy. Dzięki temu mogłem dokonać zapłaty przelewem bankowym, a na jedną piątą ceny, jaka pozostała, wystawiłem weksel. Wpłat dokonywały w zasadzie osoby prywatne, ale również firmy, a nawet organizacje, jak na przykład - Związek Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych z Chicago, który przekazał mi 5 700 USD. Niektórzy z Państwa prosili o wyjaśnienie, dlaczego dokonane przez nich wpłaty nie zostały odnotowane na mojej stronie internetowej. Wyjaśniam zatem, że konto w Mbanku obsługuje wyłącznie stronę internetową www.michalkiewicz.pl i z tych przychodów płacę podatek od praw autorskich, podczas gdy konto w Santander Banku jest moim kontem domowym i nie chcę tych spraw mieszać - również ze względów fiskalnych. Zaciągnąłem wobec Was, drodzy Czytelnicy, Słuchacze i Widzowie ogromny dług wdzięczności, który postaram się spłacać tym, co również Waszym łaskawym zdaniem, potrafię dobrze robić - dopóki będę mógł. 5 maja br. o 10 w kościele parafialnym pod wezwaniem św. Teresy w Warszawie, zostanie odprawiona Msza św. w Waszej intencji. Home Life Realty One Ltd. Brokerage Independently Owned and Operated REALTOR 2261 Bloor St. W. Toronto ON M6S 1N8 sellwithmarek@gmail.com www.homeliferealtyone.com MAREK URBANIAK Sales Representative Cell: 416-347-9946
STRONA 12 POLSKA Bolszewickie wnuki znów uderzają. Brońmy się nie tylko modlitwą! Burząc kościoły i mordując duchownych bolszewicy oraz ich naśladowcy świetnie wiedzieli, skąd biją źródła integrujące naszą wspólnotę. Pamiętają o tym także ich wnukowie, póki co sięgający do arsenału propagandy i przemocy symbolicznej. Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2 tak brzmi umieszczony w Kodeksie karnym artykuł 196., który teoretycznie broni przed atakami wymierzonymi w religię. Teoretycznie bo chociaż bluźnierstwa, profanacje, drwiny ze świętych osób i symboli stają w naszym kraju coraz częstsze, to sprawcy tych czynów najczęściej skutecznie zasłaniają się wolnością słowa i artystycznego wyrazu. Wulgarne antykatolickie prowokacje z reguły okazują się dla wysokiego sądu uprawnioną ekspresją twórczą, której tłumić nie można - w przeciwieństwie chociażby do tzw. antysemityzmu, rasizmu czy innych przejawów wrogości albo niechęci wobec takich czy innych mniejszości. Nawet ten kulawy, w ogromnej mierze martwy przepis to 0 jednak zbyt dużo dla dzisiejszych libertynów. Poniedziałkowe zatrzymanie prowokatorki znieważającej wizerunek Matki Bożej nie tylko otworzyło nową falę wymierzonej w katolików przemocy symbolicznej. Stało się też pretekstem do podniesienia postulatu usunięcia z Kodeksu karnego wspomnianego tu artykułu 196.. Hasło takie rzucił w poniedziałek Newsweek upatrując w płockiej hucpie szansę na upieczenie ideologicznej pieczeni i uczynienie kolejnego kroku w dziele ograniczania wpływu Kościoła na Polaków. To jeszcze nie wszystko. Upłynęło już kilka lat od chwili gdy pewien polityk używający agresywnego antyklerykalizmu jako głównego wyborczego paliwa, z hukiem spadł z sejmowej sceny, mimo, że był ulubieńcem mediów i popeerelowskich salonów. Ostatnio ktoś musiał skalkulować, że długie miesiące zbiorowego, antykościelnego prania mózgów wystarczy. W dorosłość weszły już kolejne, urobione na nowoczesną modłę roczniki i nadszedł odpowiedni moment na kolejne brutalne uderzenie w czarnych. Sprzyja temu zamiarowi doktrynalny zamęt, rozprzężenie dyscypliny oraz tęczowa piąta kolumna w szeregach Kościoła, a także problemy wielu pasterzy z diagnozą sytuacji. Nadchodzące wybory pokażą, czy rzeczywiście powracający palikotyzm tym razem się politycznie opłaci na tutejszym gruncie. Cel ataku został starannie wybrany. Bolszewicy wraz z innymi komunistycznymi naśladowcami, burząc kościoły i mordując duchownych świetnie wiedzieli, skąd biją źródła integrujące ludzką wspólnotę. Pamiętają o tym także ich wnukowie, którzy zmasowanym propagandowym uderzeniem odpowiedzieli kiedyś na zjednoczenie Polaków po odejściu Jana Pawła II. Nie wahali się nawet podeptać pamięci własnych towarzyszy po tragedii smoleńskiej, gdy śmierć ofiar wywodzących się z różnych obozów politycznych uczynili przedmiotem drwin i tematem rynsztokowych spektakli. Tym razem bluźniercy dotarli pod Jasną Górę aby niewykorzenionym Polakom przypomnieć, gdzie nasza siła i źródło narodowej jedności. Mamy więc kolejną okazję by się rozejrzeć wokół, rozpoznać i policzyć. Kto w ten sposób uderza w katolickie świętości, przede wszystkim okazuje pogardę Panu Bogu i Matce Jego Syna, ale i nam, Polakom, którzy narodziliśmy się z chrześcijaństwa, dzięki niemu kiedyś urośliśmy w potęgę i przetrwaliśmy najtrudniejsze historyczne opresje. Bluźnierców, o ile się nie nawrócą, czeka marny los gdy staną kiedyś przed Tym, Którego Matkę starają się dzisiaj obrazić. Nie przesadzajmy jednak ze współczuciem. Trzymając w dłoni różaniec, drugą powstrzymujmy ręce wyciągnięte by zohydzić to, co dla nas najświętsze. Roman Motoła G OS po stronie Prawdy, Wiary Katolickiej i Narodu Polskiego Nasz wspólny tygodnik! Twój i mój. Polski.
POLACY STRONA 13 Radość, uśmiechnięte twarze i morze białoczerwonych flag - tak w kilku słowach można opisać Paradę Polskości, która w sobotę, 4 maja, przeszła ulicami Wilna. Mieszkający na Litwie Polacy godnie uczcili Dzień Polonii i Polaków za Granicą, 228. rocznicę Konstytucji 3 maja i 30-lecie Związku Polaków na Litwie. Organizatorzy szacują, że w przemarszu udział wzięło około 10 tys. osób. Dokładna liczba w tym przypadku nie jest jednak najważniejsza. Liczy się przede wszystkim to, że do udziału nikogo nie trzeba zmuszać, że do biało-czerwonego pochodu dołączają wszyscy chętni, niezależnie od wieku, od tego, czy należą do jakiejś organizacji bądź zespołu,czy nie, jakie mają sympatie polityczne. Dla mieszkających na Litwie Polaków jest to po prostu okazja zamanifestowania swej obecności na tej ziemi i dumy z przynależności do Narodu Polskiego - czego dowodem są twarze uczestników Parady Polskości. Waldemar Dowejko PiSowski patriotyzm Biało-czerwoni Coraz częściej dochodzę do wniosku, że gardzę patriotyzmem, który reprezentują najważniejsi politycy PiS-u. Ich patriotyzm jest jak odświętne ubranie zakładane na przepocone, niemyte i śmierdzące ciało. Po akademii, przemówieniu i złożeniu wieńców odświętne ubranie ląduje w szafie do następnej okazji i pozostaje smród niemytego ciała, czyli kłamstwa, demagogia i sprzedawanie polskich, narodowych interesów. Przekonałem się o tym podczas majowego pobytu w Wilnie. Polscy działacze zaangażowani w obronę polskości z żalem i pretensjami opowiadali o wręcz haniebnej roli polskiej ambasady w Wilnie w rozbijaniu jedności Polaków. Polacy na Litwie, pozbawieni wsparcia państwa polskiego i zwalczani przez litewskie państwo, połączyli swoje siły z mniejszością rosyjską, co dało szereg politycznych sukcesów. Jednak ta współpraca z Rosjanami pogrążyła ich w oczach rządów w Warszawie. Wiadomo - nie liczą się polskie interesy narodowe, ale miarą patriotyzmu ma być stopień nienawiści do Rosji. Podczas rządów PiS-u ta zasada osiągnęła swój szczyt. W ten sposób Polacy na Litwie stali się wstydliwym problemem dla rządów w Warszawie. Za rządów PO wolano, żeby jak najszybciej stali się Litwinami i nie zawracali głowy. Za rządów PiSu najlepiej byłoby gdyby agresywnie zwalczali Rosjan i rosyjskie wpływy, bo inaczej będą agentami Putina. Mimo tej obojętności przechodzącej we wrogość, Polacy trzymali się dzielnie. No to spróbowano ich podzielić poprzez tworzenie oddzielnych list w wyborach samorządowych. To się nawet trochę udało. Wynika z tego, że dla obecnych rządów trwanie polskości na Litwie ma o tyle sens, o ile może szkodzić rosyjskim interesom. Na tym również ma polegać patriotyzm Polaków na Wileńszczyźnie i całej Litwie. Takie nastawienie pisowskiego rządu bardzo odpowiada władzom Litwy. Rozbijanie polskiej jedności i robienie z Polaków agentów Putina ułatwia Litwinom zwalczanie polskości czego rezultaty mogłem zobaczyć na Wileńszczyźnie. Takim przejawem pisowskiego patriotyzmu jest uroczystość trzeciego maja na cmentarzu na Rossie, organizowana przez ambasadę. Sprowadza się to do zdawkowego przemówienia i złożenia wieńców na grobie matki Józefa Piłsudskiego. Przyglądając się temu zastanawiałem się po co to jest? Co z tego mają litewscy Polacy? Czy takie uroczystości mają im zamydlić oczy, żeby nie dostrzegali, że są sprzedawani przez polskie rządy? Na szczęście bardzo wielu nie zamydlą. Przecież to tak, jak w Warszawie. Tu defilada i gromkie zapewnienia, że nie będzie zaspokojenia żydowskich roszczeń, a tylko kompletnie naiwni ludzie będą w to wierzyć. Tak już było całkiem niedawno, przy okazji zmian ustawy o IPN. PiS napluł sobie w gębę i wszystko odkręcił, a właściwie przekręcił. Tak będzie i teraz. Najzwyczajniej chodzi o to, żeby ci naiwni uwierzyli i zagłosowali na PiS. Traktowanie Polaków na Litwie niech będzie dla nich przestrogą. Patrząc na uroczystość na Rossie wkurzyłem się na tyle, że podszedłem do pani ambasador i na głos powiedziałem: Szanowna Pani Ambasador, wy wstydu nie macie! Liżecie d... Litwinom, zamiast broniæ praw Polaków. Następnego dnia szedłem w radosnym kolorowym pochodzie Polaków przez Wilno, ale nie miałem samych dobrych myśli o ich przyszłości na Litwie. Andrzej Szlęzak Unia Lubelska była dużo trwalsza i bardziej demokratyczna od Unii Europejskiej! Woficjalnym przekazie brukselskim mówi się dzisiaj o Unii Europejskiej w jej obecnym kształcie jako o koncepcji, która ma zastąpić, zniwelować, ostatecznie usunąć tożsamości związane ze starymi domami, z anachronicznymi narodami, bowiem te uznane zostały za przesłankę do wojny, do konfliktów międzypaństwowych. Ich istnienie zmusza do pilnowania granic, zza których, łypiąc groźnie okiem i trzymając pałkę w ręku, myślimy tylko o tym, jak uderzyć tą pałką sąsiada. Taka wizja Europy jest niestety bardzo nieuczciwym uproszczeniem historii. Wspominałem już o tym kiedyś szerzej, pozwolę sobie teraz krótko do tego nawiązać, że jakimś symbolem dzisiejszego projektu Unii Europejskiej jest Dom Historii Europejskiej. Zbudowany za pieniądze podatników z całej Europy kosztował 50 mln euro, powstał przy brukselskim parlamencie. Dom, w którym nie znalazło się miejsce dla żadnego z wybitnych myślicieli europejskich, nie znalazło się miejsce dla żadnego z wybitnych pisarzy naszego kontynentu, nie ma tam ani Szekspira, ani Moliera, ani Cervantesa ani, można powiedzieć: oczywiście, Mickiewicza. Nie ma ich. Nie ma żadnego z wielkich kompozytorów europejskich, nie ma ani Bacha, ani Mozarta, ani Chopina. Nie ma katedr, nie ma nic, co mogłoby się kojarzyć dobrze z Europą przed Unią Europejską. Dobra Europa zaczyna się bowiem dopiero po 1945 r., wraz z pomysłem UE, a jej, można tak powiedzieć, zapowiadaczami pięknej przyszłości są Karol Marks oraz jego uczniowie i następcy. Kościół oraz narody znalazły się na ławie oskarżonych jako główni winowajcy wszelkiego zła w całej przeszłości Europy. A więc okazuje się, że UE to ma być sposób na zastąpienie starej, złej tożsamości, która opiera się na dwóch fundamentach uznanych nie tylko za zmurszałe, ale za z gruntu złe, zatrute: na narodzie i na religii chrześcijańskiej jako podstawie tożsamości kulturowej Europy nieadekwatnej do postkomunistycznej narracji. Jednakże nawet tylko mała próba porównania eksperymentu pod tytułem Unia Europejska z tym eksperymentem, który miał miejsce 450 i więcej lat temu, i trwał o wieki całe dłużej od obecnej Unii, dowodzi, że twór z przełomu XX i XXI wieku już się rozpada. Wciąż o tym mówimy: jeden z krajów najważniejszych, największych i obdarzonych obok Islandii najdłuższą tradycją demokratyczną w Europie, czyli Wielka Brytania, opuszcza szeregi wspólnoty. A więc ta nowoczesna unia już się rozpada w zależy, jak liczyć trzeciej lub szóstej dekadzie swojego istnienia. Tymczasem unia polskolitewska, a de facto polskolitewsko-ruska (ruska, od Rusi, nie rosyjska), trwała znacznie dłużej, trwała ponad 400 lat! W tym roku będziemy obchodzili ważną, piękną 450-tą rocznicę centralnego punktu w historii tej unii: jej zawarcia w ostatecznym kształcie i zaprzysiężenia 1 lipca 1569 roku w Lublinie. Unia Lubelska niejako wieńczyła proces zbliżenia na drodze użyję słowa może źle brzmiącego po polsku, ale słowa, które tu pasuje ucierania się, uporczywego, długiego ucierania się racji, punktów widzenia. Aż uzyskano zgodę na głębszą unię, taką, która miała przetrwać jeszcze kolejnych 220 lat. Bo trzeba przypomnieć, że Unię Lubelską poprzedzały 184 lata trwania powołanych już wcześniej unii - od Krewa (1385), przez Horodło (1413), Mielnik (1501), aż właśnie po Lublin. ( ) prof. Andrzej Nowak
STRONA 14 OPINIE Kto chce zrehabilitować faryzeuszy? Rehabilitacja faryzeuszy jest częścią projektu rehabilitacji judaizmu i stworzenia nowej tożsamości Kościoła i chrześcijaństwa. Chodzi o to, by bez żadnych podstaw Kościół nagle uczynił ze swoich dawnych wrogów i prześladowców, z faryzeuszy, bohaterów, partnerów dialogu, nauczycieli, bo w ten sposób skutecznie zwalczy rzekomo wrodzony, stały, zakorzeniony antysemityzm - mówi w rozmowie z PCh24.pl Paweł Lisicki, redaktor naczelny tygodnika Do Rzeczy i autor książek Kto zabił Jezusa? oraz Krew na naszych rękach?. W dniach od 7 do 9 maja Papieski Instytut Biblijny wraz z Uniwersytetem Gregoriańskim przy wsparciu Global Jewish Advocacy, episkopatu włoskiego oraz portalu VERBUM organizował drugą część Międzynarodowej Konferencji Jezus i faryzeusze: ponowna ocena interdyscyplinarna. Kilka dni temu odbyła się pierwsza jej część, poświęcona omówieniu książki żydowskich redaktorów, którzy napisali Adnotowany Nowy Testament Żydowski. Autorzy zabiegają o rehabilitację faryzeuszy. - Jak w ogóle coś takiego jest możliwe? Dlaczego coraz częściej Kościół de facto rezygnuje z tego, czego nauczał od początku swego istnienia na rzecz no właśnie czego. Polityki? Politycznej poprawności? Wpływów i uznania? Skąd tego typu pomysły? Po co ta przedziwna potrzeba zrehabilitowania faryzeuszy? - Nie jest łatwo zrozumieć jak to jest możliwe. Najbardziej niedorzeczne informacje okazują się po pewnym czasie prawdziwymi. Rzeczy nie do uwierzenia dzieją się na naszych oczach i nikt temu się nie sprzeciwia. Powiem panu, że niedawno sam zostałem, a naprawdę nie jest to łatwe, zaskoczony. Otóż po występie w telewizji internetowej wrealu24.pl, w której odpowiadałem na zarzuty jakie mnie i mojej książce postawił profesor Paweł Śpiewak - nazwał mnie jednym z największych polskich antysemitów, a moją książkę Krew na naszych rękach? określił mianem okropnej i antysemickiej - odezwał się do mnie czytelnik i zapytał, czy czytałem wydany w listopadzie 2018 roku dokument An end to antisemitism, bo jego zdaniem najpełniej oddaje on zjawisko które w książce nazwałem religią Holokaustu lub holokaustianizmem. Jak się okazało, dokument ten stanowi podsumowanie debaty, która miała miejsce w Wiedniu, gdzie około tysiąca osób, profesorów różnych wydziałów humanistyki, intelektualistów, publicystów, pisarzy, polityków i działaczy społecznych zebrało się razem, żeby radzić, jak walczyć z antysemityzmem. Tekstu nie znałem, więc natychmiast go sobie ściągnąłem z Internetu i po prostu zaniemówiłem. Może mi pan wierzyć, albo nie, ale wręcz przez kilka chwil nie mogłem do siebie dojść. To, co starałem się wyinterpretować i obnażyć, oto było przede mną czarno na białym. - Co Pana zszokowało w tym dokumencie? - Powiem wprost: jest to najbardziej obłędny i rasistowski współczesny dokument, jaki czytałem od lat. Jego autorzy, a są to wybitni przedstawiciele studiów żydowskich z kilku ważnych uniwersytetów - w Nowym Jorku, Tel Awiwie, Wiedniu - nie tylko opisują w absurdalny sposób zjawisko antysemityzmu, ale też przedstawiają cały pakiet konkretnych kroków, które mają zaradzić temu, co nazywają nienawiścią do Żydów. Przy czym definiują ją tak ogólnie i szeroko, że antysemitą może się okazać każdy, kto tylko choćby wyraża wątpliwość co do słuszności obecnej polityki izraelskiej, nie wspominając już o krytyce religii żydowskiej czy żydowskiej etyki. Jeśli tekst ten nie jest klinicznym wręcz opisem manii prześladowczej, to co nim jest? Jego autorzy żyją w świecie, w którym wszędzie czai się wróg, w którym każdy przejaw niechęci od razu ma prowadzić do ludobójstwa, w którym całe dzieje świata i cała polityka obsesyjnie kręci się wokół tego jednego, wokół Żydów i rzekomych prób ataków na nich. Miesza się fakty i pomówienia, a zjawisko marginesowym i jednostkowym nadaje się złowieszczy sens. Kto nie przeczytał tego dokumentu nic nie zrozumie. To w nim właśnie tkwi odpowiedź na pytanie: jak to możliwe, że współczesny Kościół wyrzeka się własnej pamięci i gotów jest przyjmować za swoją wrogą, obcą opowieść. To on właśnie stanowi tak naprawdę odpowiedź na Pańskie pierwsze pytanie. Rehabilitacja faryzeuszy jest częścią projektu rehabilitacji judaizmu i stworzenia nowej tożsamości Kościoła i chrześcijaństwa. Chodzi o to, by bez żadnych podstaw Kościół nagle uczynił ze swoich dawnych wrogów i prześladowców, z faryzeuszy, bohaterów, partnerów dialogu, nauczycieli, bo w ten sposób skutecznie zwalczy rzekomo wrodzony, stały, zakorzeniony antysemityzm. Ten dokument to po prostu opis choroby, która ogarnęła znaczącą grupę tak chrześcijan, jak przedstawicieli niektórych środowisk żydowskich. - Już na wstępie autorzy tego raportu programu wymieniają przykłady nienawiści do Żydów i w jednym zdaniu umieszczają obok siebie m.in. Tertuliana, świętego Jana Chryzostoma, świętego Augustyna, krucjaty, wygnanie Żydów z półwyspu Iberyjskiego, hiszpańską inkwizycję, pogromy, Adolfa Hitlera i Szoach. Powiem szczerze, że nie sposób traktowaæ to poważnie, a co najwyżej jako niesmaczny żart. Po co więc zajmowaæ się tego typu ustaleniami? - Ponieważ nie są to żarty! Nie jest to groteska, chociaż przyznaję, że zdanie to mogłoby się z powodzeniem pojawić w mojej powiastce Epoka Antychrysta. Uczeni profesorowie - Armin Lange, Ariel Muzicant, Dina Porat, Lawrence H. Schiffman, Mark Weitzman walczący z nienawiścią nie dostrzegają, że wymienienie w jednym szeregu ojców i doktorów Kościoła oraz Adolfa Hitlera nie tylko jest niestosowne, ale moralnie ohydne. Jak można tak zestawiać Rozmowa z Pawłem Lisickim wielkich twórców myśli i kultury Zachodu i morderców? Jak im nie wstyd? Świadczy to o tym, że ludzie którzy takiego zestawienia dokonują utracili całkiem zmysł rzeczywistości. Że zaliczając do jednej grupy największe autorytety Kościoła wschodniego i zachodniego oraz ludobójców nie tylko sieją nienawiść i wrogość do chrześcijaństwa, ale też w jakiś koszmarny sposób rehabilitują Hitlera. Co gorsza nie robią tego w ukryciu, ale przeciwnie: oni robią to publicznie i jeszcze cieszą się poparciem papieża Franciszka, który napisał do autorów tego opracowania i uczestników konferencji specjalne posłanie. Nie tylko w nim ich chwali i popiera, nie tylko uznaje ich wielkie dokonania, ale twierdzi, że jedynie dzięki takim wysiłkom można zbudować lepszą przyszłość. Być może papież nie wiedział pod czym się podpisuje, wtedy mielibyśmy do czynienia z brakiem roztropności. A może wiedział? Aż strach pomyśleć co wynika z tego, że następca Piotra przyjmuje za prawdziwe twierdzenie, zgodnie z którym najwięksi święci Kościoła są warci tyle co Hitler i inni mordercy. W całym dokumencie pojawiają się postulaty wręcz niebywałe: wpisania do konstytucji państw narodowych konieczności walki z antysemityzmem, powołania przy wszystkich rządach rzeczników i pełnomocników do walki z antysemityzmem, wreszcie żądanie, by wszelkie organizacje i stowarzyszenia kulturalne i społeczne przekazywały na walkę z antysemityzmem 1 proc. swoich przychodów! Padają też postulaty względem Kościoła i chrześcijaństwa. Dzieli się tam chrześcijan na dobrych filosemitów na czele z papieżem Franciszkiem i złych antysemitów, których symbolem ma być polskie Radio Maryja! Znowu - autorom tekstu nie przyszło do głowy, że kogoś obrażają, poniżają, że krzewią wrogość i uprzedzenia. Że to do nich idealnie wręcz pasują słowa Jezusa: Lekarzu, ulecz samego siebie. Oni jednak uważają siebie za zdrowych, a za chorą mają dotychczasową tradycję Kościoła. Domagają się, by rzekome antysemickie treści należące do światowej pamięci kulturalnej i religijnej zostały zastąpione przez pozytywne treści na temat judaizmu, właściwie pokazana historię antysemityzmu i żeby głosy ofiar antysemityzmu stały się częścią kulturalnej i religijnej pamięci świata. Od tej pory na chrześcijaństwo należy patrzeć oczami jego konkurentów i przeciwników. Doktrynę Kościoła ma określać nie święty Jan Chryzostom czy święty Augustyn, ale ci Żydzi, z którymi doktorzy polemizowali. A papież Franciszek najwyraźniej pod tym szaleństwem się podpisuje i uważa je za godne uznania. Program walki z antysemityzmem obejmuje nowy przekład Nowego Testamentu w taki sposób, żeby podkreślić pozytywną wartość judaizmu i usunąć z niego wszelkie treści, które mogłyby stać się zarzewiem konfliktu z Żydami. Autorzy dokumentu wskazują wręcz właściwy, ich zdaniem, przekład, który powinien stać się odtąd wzorcem do naśladowania i punktem odniesienia dla wszystkich chrześcijańskich tłumaczeń, nowy żydowski przekład, którego redaktorem jest Popierajcie firmy, które popierają GŁOS
PUNKTY WIDZENIA STRONA 15 Wielka Lechia to antykatolicki wymysł agentury Na łamach dwumiesięcznika Magna Polonia ukazał się niezwykle ciekawy artykuł historyka, publicysty i youtubera Radosława Patlewicza, w którym autor skrytykował niezwykle popularną w ostatnich latach w internecie bzdurną ideę tzw. Wielkiej Lechii. Patlewicz twierdzi, że mit Wielkiej Lechii głosi, że przed chrztem Polski istniało imperium Lechitów, które zostało zniszczone przez katolików, którzy do dziś dnia ukrywają swoje zbrodnie i istnienie imperium. Jego zdaniem mit Wielkiej Lechii związany jest z panslawizmem, rosyjską ideologią promowaną w krajach wschodniej i centralnej Europy (w PRL przez Bolesława Tajkowskiego związanego z Lechickim Kręgiem Czcicieli Światowida, Towarzystwem Słowiańskim i Towarzystwem Krzewienia Kultury Świeckiej). Według Radosława Patlewicza pod koniec komuny i na początku postkomuny władze zainteresowały się rozwojem grup ezoterycznych, magicznych, sekciarskich i słowiańskich. Z władzami łączył je wspólny wróg ideologiczny, czyli Kościół katolicki. W dobie internetu zaczęli być promowani ideolodzy Wielkiej Lechii którzy powymyślali kroniki i poprzekręcali treśæ już istniejących. Zrobiono to w celu dywersji ideologicznej, dzielenia społeczeństwa, ośmieszenia polskiej prawicy, historii, patriotyzmu, wreszcie polskiej kultury i tradycji ukształtowanej dzięki Kościołowi. Radosław Patlewicz uważa, że Kościół stanowi naczelnego wroga w narracji turbosłowian, jeden z ideologów Wielkiej Lechii Janusz Bieszka (autor wydanej przez wydawnictwo Bellona książki Słowiańscy królowie Lechii ) twierdzi, że historia rzekomej starożytnej Polski została zafałszowana przez Watykan, Żydów i Niemców. Wg R. Patlewicza - Janusz Bieszk to były agent wywiadu wojskowego PRL, zwerbowany w czasie swojej pracy dla Przedsiębiorstwa Handlu Zagranicznego Baltona, żołnierz zawodowy (ludowego) Wojska ''Polskiego'' w l. 1976-1984 roku, działacz Związku Młodzieży Socjalistycznej i PZPR, absolwent kursu w Wyższej Szkole Nauk Społecznych KC PZPR i Wieczorowego Uniwersytetu Marksizmu Leninizmu przy Komitecie Wojewódzkim PZPR w Gdańsku. Patlewicz zapomniał wspomnieć, że we wcześniejszych swoich publikacjach Bieszk propagował tezę o starożytnych kosmitach (prehistoryczne cywilizacje stworzyć mieli kosmici). Wydawcą pracy o Wielkiej Lechii Janusza Bieszka jest Bellona powiązana z WSI. Zdaniem Patlewicza bzdury o Wielkiej Lechii wydawane są, by kompromitować polski patriotyzm. Zdaniem publicysty i youtubera podobnie promowani są szkodnicy sprawy narodowej tacy jak Marian Kowalski, Jan Zbigniew Potocki czy Piotr Rybak. W opinii Patlewicza propagatorzy antypolskiej i antykatolickiej idei Wielkiej Lechii mają związek z takimi personami jak Wojciech Olszański, Eugeniusz Sendecki, Maciej Poręba, Adolf Kudliński, Radecki, Wasiak, Grudniewski, Aleksander Berdowicz z porozmawiajmy TV czy endokomuna. Wszystkie te osoby zdaniem publicysty jak jeden mąż propagują przyjaźń z Rosją - przyjaźń z Rosją to kolejny po nienawiści do Kościoła integralny element teorii Wielkiej Lechii. Warto dodać, że nie tylko Radosław Patlewicz, ale i Stanisław Michalkiewicz przestrzegał przed mitem Wielkiej Lechii. Michalkiewicz w swoim felietonie Ubecja z Żydami odkrywa Turbosłowian, który ukazał się na Magna Polonii, za groteskowe uznał teorie o Turbosłowianach, którzy panowali nad światem już od wielu tysięcy lat przez Chrystusem, wymyślili nie tylko ogień i koło, ale również - język łaciński. Jak przypomina Michalkiewicz groteskowe teorie o Turbosłowianach są wymierzone w Kościół katolicki, bo jednym z wątków narracji o Turbosłowianach jest to, że rzekomą prawdę o nich przez ostatnie kilka tysięcy lat ukrywał złowrogi Kościół katolicki, któremu potężne imperium Sarmatów stało kością w gardle i nie spoczął, aż podstępem i przemocą narzucił idyllicznym Turbosłowianom chrześcijański zabobon, od czego rozpoczęły się wszystkie trapiące nasz nieszczęśliwy kraj paroksyzmy. Jego zdaniem głosicielom bredni o Turbosłowianach nie przeszkadza nawet to, że nie potwierdzają ich żadne kroniki czy badania archeologiczene - pomimo, że historia Europy jest dosyæ dobrze znana, podczas gdy po potężnym imperium Turbosłowian tak dobrze, jak nie ma śladu, ani w postaci reliktów materialnych, ani w postaci dokumentów, które przecież takie wielkie imperium musiałoby wytwarzaæ choæby dla potrzeb administracyjnych. Michalkiewicz zwraca uwagę, że o rzekomym spisku Kościoła katolickiego rzekomo ukrywającego prawdę o Turbosłowianach nie przeciwstawiali się nienawidzący katolicyzmu protestanci ani masoni. Publicysta przypomniał też, że wyznawcy teorii o Turbosłowianach każdego, kto nie wierzy w ich brednie, uznają za agenta Watykanu. Jego zdaniem brednie o Turbosławianach przeznaczone są dla uczestników młodzieżowych ruchów patriotycznych, czy choæby tylko»antysystemowych«, którzy w poszukiwaniu korzeni, zaczęli rozgrzebywaæ przygotowany przez ubecję i żydokomunę śmietnik historii ze spreparowanymi legendami, który smrodem swego rozkładu zatruwa w Polsce atmosferę polityczną i moralną. Wg Stanisława Michalkiewicza spreparowana przez środowiska WSI i żydokomuny mitologia Turbosłowian ma na celu odwrócenie uwagi młodych od prawdziwych bohaterów Żołnierzy Wyklętych, ośmieszenie polskiego patriotyzmu poprzez propagowanie pod jego szyldem niedorzecznych bredni. Według niego głównym celem działań środowisk promujących brednie o Turbosłowianach jest walka z Kościołem katolickim, którego niezależność jest zagrożeniem dla wszechwładzy żydokomuny i komuny. Kościół katolicki dla lewicy to najgroźniejszy wróg, bo to potężna światowa organizacja, dysponująca kadrami i doświadczeniem, a także - dobrze poinformowana, a w dodatku taka, której cele nie pokrywają się ani z celami bezpieki, ani z celami żydowskich lobbies w państwach osiedlenia. Toteż bezpieka podtrzymuje w swoich szeregach zapiekłą nienawiśæ do Kościoła. Pomimo sukcesów w promowaniu posoborowej herezji modernizmu dla lewicy najważniejsze jest odcięcie historycznego narodu polskiego od Kościoła, który dzisiaj, nolens volens, z różnym zresztą skutkiem, jest dla tego narodu, przez komunę pozbawionego organicznej elity, namiastką szlachty, czyli warstwy przywódczej. Odcięcie narodu nawet od takiej namiastki, pozwoliłoby przerobiæ go na amorficzne masy - no i dlatego za głównego winowajcę zagłady pamięci o Turbosłowianach został uznany Kościół katolicki. Jan Bodakowski profesor Amy-Jill Levine. To właśnie ona wystąpiła w Rzymie i to ona wspominała o tym, że ideałem byłaby pełna kontrola wszystkich kazań i wystąpień katolickich przez nadzorujących ich Żydów. - Co w związku z tym autorzy An end to antisemitism uważają za najlepsze rozwiązanie opisywanej przez nich sytuacji? - Zdaniem autorów An end to antisemitism chrześcijanie powinni wyrzec wiary w to, że Jezus został przepowiedziany jako Zbawiciel przez proroków, nie mogą też twierdzić, że jego ofiara na krzyżu przyniosła wszystkim, a więc także Żydom, zbawienie. Ich zdaniem - zdaniem tysiąca uczestników z błogosławieństwem papieża Franciszka - należy na nowo zbudować tożsamość chrześcijaństwa w taki sposób, żeby nie pozostawała ona w opozycji do judaizmu. Kościół nie może siebie uważać za dziedzica Izraela ani nazywać siebie nowym Izraelem. Negatywne opinie na temat religijnej tradycji judaizmu albo muszą zostać usunięte albo mają być zneutralizowane. Chrześcijaństwo może istnieć tylko jako gałąź judaizmu, wszystko co temu przeczy, jak choćby negatywna opinia o faryzeuszach, ma zostać usunięte lub we właściwy sposób zinterpretowane. Chrześcijanie muszą uznać, że częścią ich własnego dziedzictwa religijnego jest uznanie Żydów za naród wybrany i ogłoszenie, że przymierze Boga z Izraelem nie zależy od Chrystusa. Krótko: są to postulaty zmierzające do zniszczenia historycznej tożsamości Kościoła. Myślę zatem, że tak właśnie należy rozumieć informację o rehabilitacji faryzeuszy. Wbrew faktom historycznym, wbrew tekstom, wbrew przekazom i wiedzy mają się oni stać nie przeciwnikami i prześladowcami Jezusa, ale jego partnerami i nauczycielami. Sądzę, że to samo też będzie ostatecznie dziać się w przypadku saduceuszy, Annasza i Kajfasza. To zabójcy i prześladowcy Jezusa mają stać się świętymi w nowym układzie dziejów. Tak długo, jak chrześcijanie będą widzieć w Jezusie kogoś absolutnie wyjątkowego, Syna Bożego, Pana i Króla, a nie ucznia faryzeuszy i może nieco krnąbrnego i oryginalnego wyznawcę judaizmu, zawsze pozostaną w cieniu podejrzenia o antysemityzm. - Myśli Pan, że ten porażający i nikczemny plan uda się zrealizowaæ? - Oczywiście! Żeby to było skuteczne trzeba przeprowadzić reedukację wszystkich księży, kontrolować ich kazania, pilnować, żeby odpowiednie zmiany znalazły się w liturgii, żeby Kościół i kościoły za każdym razem potępiały antysemityzm i ściśle stosowały się do wytycznych swoich nowych żydowskich nauczycieli. Należy też, piszą to wprost autorzy tego niebywałego dokumentu, prawdziwej magna charta holokaustianizmu, doprowadzić do sytuacji, w której osoby podejrzewane o antysemityzm (tak, właśnie tak) nie będą mogły zajmować żadnych istotnych stanowisk i mieć wpływu na życie religijne, kulturalne, polityczne i społeczne. Znowu, jest tu wprost wyrażone wezwanie do prześladowań inaczej myślących i gloryfikacja nowej formy imperializmu, imperializmu holokaustiańskiego. Dokładnie jak w czasach komunistycznych piętnowano osoby podejrzane o nieprawomyślność i odchylenie prawicowo-narodowo inne tak teraz chce się piętnować, szykanować i atakować ludzi, którzy mogą mieć krytyczne spojrzenie na żydowską przeszłość i kwestionować wartość religijnej tradycji żydowskiej. Niebywałe! I robią to, powtarzam, profesorowie najważniejszych wydziałów humanistycznych różnych zachodnich uniwersytetów. Jeśli podpisywanie się pod tymi postulatami nie jest zdradą rozumu i chrześcijaństwa, to co nią jest? Jeśli nie jest to negacja Słowa Boga, to co nią jest? Tak naprawdę jest też czymś moralnie niesłychanym, że wszystkie te postulaty zgłaszane są przez przedstawicieli tych środowisk żydowskich, którzy chcą w sobie widzieć ofiary. Co za nieprawdopodobnie wręcz zafałszowana świadomość! Za nimi stoi przecież nie tylko potęga państwa Izrael, jednego z największych mocarstw współczesnego świata, ale też poparcie i siła Stanów Zjednoczonych, prawdziwego supermocarstwa. Jak zatem mogą udawać, że są głosem prześladowanej, biednej, słabej mniejszości? W jaki to niby sposób słaba i biedna mniejszość mogłaby sobie rościć prawo do totalnej zmiany całej tożsamości Kościoła i Zachodu? Żałosne to doprawdy. Niebywałe, że ludzie ci, dysponujący taką przewagą medialną i siłą polityczną, cały czas starają się występować w roli niedoszłych ofiar. Prawdziwa to instrumentalizacja cierpienia. - Dziękuję za rozmowę. Tomasz D. Kolanek pch24.pl
STRONA 16 KULISY POLITYKI Pompeo namawia³, przestrzega³ i obiecywa³. Owoce wizyty sekretarza stanu na Bliskim Wschodzie Uznanie przez Stany Zjednoczone suwerenności Izraela nad Wzgórzami Golan, więcej sankcji ukierunkowanych na libańskich oficjeli i podmioty współpracujące z Hezbollahem, zacieśnianie relacji handlowych i wojskowych z Kuwejtem to tylko niektóre skutki ostatniej podróży sekretarza stanu USA Mike a Pompeo po Bliskim Wschodzie. Prezydent Trump podpisał w obecności premiera Netanjahu rozporządzenie, uznające suwerennośæ Izraela nad Wzgórzami Golan - podął minister spraw zagranicznych Israel Katz. Jego zwierzchnik został jednak zmuszony do przerwania wizyty w Waszyngtonie w związku z ostrzałem rakietowym ze Strefy Gazy. Żelazna Kopuła nie przechwyciła rakiety dalekiego zasięgu, która dotarła do miasteczka na północ od Tel Awiwu, raniąc siedem osób i niszcząc dom osadników żydowskich. Wcześniej, podczas spotkania szefów państw Grecji, Cypru, Izraela i USA w Jerozolimie podpisano deklarację w sprawie dalszego zacieśniania współpracy energetycznej. Ma to umożliwić realizację budowy rurociągu EastMed, którym gaz z Izraela miałby popłynąć przez Cypr i Grecję do Włoch, a stamtąd do krajów Europy środkowo-wschodniej. W Jerozolimie, w obecności sekretarza stanu USA Mike a Pompeo, premier Benjamin Netanjahu stwierdził, że już najwyższy czas, aby wspólnota międzynarodowa zaakceptowała odebranie Syryjczykom przez wojska IDF terenu granicznego między Izraelem, Syrią a Libanem - w wyniku wojny sześciodniowej 1967 roku. W 1981 r. Tel Awiw je uznał za część Izraela, co zostało potępione przez społeczność międzynarodową. Premiera poparł Donald Trump. Syria i inne państwa regionu potępiły zobowiązanie amerykańskiego prezydenta w sprawie uznania Wzgórz Golan za integralną część Izraela, twierdząc, że narusza prawo międzynarodowe. Francja i Rosja gorąco się temu sprzeciwiły. Planowane podpisanie dekretu przez Trumpa to kolejne poważne posunięcie obecnej administracji amerykańskiej na korzyść Izraela, po uznaniu w 2017 roku Jerozolimy za stolicę kraju. Sekretarz stanu USA wywołał także złość Iranu po tym, jak zadeklarował w Bejrucie, że Stany Zjednoczone planują zacieśnić pętlę finansową wokół Iranu i Hezbollahu, aby powstrzymać ich przed wywoływaniem niestabilności w Libanie i całym regionie. Sankcje mają stopniowo narastać, by osuszyć źródła funduszy irańskich i Hezbollahu. Będą ukierunkowane na konkretne osoby i grupy związane z Teheranem czy Hezbollahem. Oferta dla Libanu Amerykanie oznajmili Libańczykom, że są chętni do ochraniania gospodarki libańskiej, pod warunkiem, że adresaci tej oferty wyrzekną się współpracy z Iranem. Pompeo podkreślił również, że jego kraj wspiera konferencję CEDRE, która odbyła się w Paryżu w kwietniu ubiegłego roku, aby pomóc Libanowi stopniowo przezwyciężyć kryzys gospodarczy i finansowy. Sekretarz stanu USA Mike Pompeo wezwał naród libański do stawienia czoła przestępczości, terroryzmowi i groźbom Hezbollahu. Jego komentarze w Bejrucie silnie kontrastowały z wypowiedziami gospodarza, ministra spraw zagranicznych Libanu Gebrana Bassila, który kilka minut wcześniej, stojąc obok Pompeo, upierał się, że Hezbollah jest grupą libańską, a nie organizacją terrorystyczną i został wybrany przez lud. Pompeo ostrzegł jednak, że Libańczycy stoją przed wyborem: dzielnie posuwaæ się naprzód lub pozwoliæ by mroczne ambicje Iranu i Hezbollahu dyktowały jego przyszłośæ. Dodał, że USA będą nadal używać wszystkich pokojowych środków, aby ograniczyć wpływ Hezbollahu i Iranu. Celem wizyty Pompeo w Libanie było zwiększenie presji na szyicką grupę Hezbollah, mającą silną reprezentację w parlamencie, ale sekretarz stanu spotkał się z oporem nawet ze strony lokalnych sojuszników Ameryki, którzy obawiają się, że zbyt silny nacisk może wywołać reakcję odwrotną i zagrozić delikatnemu pokojowi. Hezbollah obecnie ma więcej władzy niż kiedykolwiek tak w parlamencie, jak i w rządzie. Departament Skarbu uderzył sankcjami w 31 irańskich naukowców, techników i firmy powiązane z Irańską Organizacją na rzecz Innowacji Obronnych i Badania. Urzędnicy powiedzieli, że ci, którzy są celem tych zabiegów, nadal pracują w irańskim sektorze obronnym i tworzą trzon ekspertów, którzy mogliby zrekonstruować program broni atomowej. Objęte sankcjami zostało czternaście osób, w tym szef organizacji, a także 17 oddziałów. Zamrożono ich aktywa w USA i zablokowano wszelkie transakcje amerykańskie z nimi. Szef libańskiego MSZ Gebran Bassil przypomniał podczas wspólnej konferencji z Pompeo, że USA wspierają legalne instytucje w Libanie, a przede wszystkim armię libańską, która jest podstawowym filarem i gwarancją stabilności w kraju. Mówił także o wsparciu Libańczyków w USA dla obecnego szefa amerykańskiej dyplomacji. Bassil przyznał, że rozmowy dotyczyły spornej granicy z Izraelem. - Stanowisko, które reprezentuję, jest pozytywne i istnieje możliwośæ odzyskania praw Libanu, ziemi Libanu, bez żadnych ustępstw. A to pozwoli Libanowi osiągnąæ dyplomatyczne i polityczne zwycięstwo. Zwycięstwo polityczne i dyplomatyczne jest równoznaczne z jakimkolwiek innym zwycięstwem. Na tej podstawie możemy to osiągnąæ bez żadnych ustępstw, czy to na lądzie, czy na morzu w odniesieniu do zasobów ropy i gazu, i będziemy podejmowaæ wiele wysiłków ( ) aby zabezpieczyæ prawa Libanu - dał wyraźnie do zrozumienia. Sporne granicy dotyczą między innymi obszarów morskich, z których Izrael chce wydobywać gaz i ropę w związku z realizacją projektu EastMed. Minister powiedział także, że jeśli chodzi o kwestie związane z ropą naftową, to jest to sprawa osobista, nad którą pracuje jako były minister energii. Wyjaśnił, że udało mu się przekonać firmy amerykańskie do udziału w procesach przetargowych. Ostatnie przetargi wygrały konsorcja z UE i Rosji, ponieważ amerykańskie firmy, gdy były do tego uprawnione, nie chciały przystąpić do rywalizacji. - Odniosłem się także do naszego zobowiązania ( ) do zapewnienia spokoju na południowych granicach oraz do powstrzymania powtarzających się naruszeń Izraela, których jest około 1 800 rocznie. I powtórzyłem naturalne prawo Libanu do obrony i do przeciwstawienia się okupacji jego ziemi, i jakiejkolwiek agresji przeciwko jego ludowi - dodał Gebran Bassil. Libański minister zaprosił USA do wzięcia udziału w konferencji międzywyznaniowej, by odrzuciæ jednostronnośæ oraz zabezpieczyæ różnorodnośæ Libanu, która jest modelem bezprecedensowym, w celu zwalczania terroryzmu. Libańczycy dali też wyraźnie do zrozumienia, że nie chcą więcej przesiedleńców i uchodźców, bo ich przyjmowanie staje się już nie do zniesienia dla kraju tak małego w porównaniu ze Stanami Zjednoczonymi. Bejrut domaga się stworzenia warunków do powrotu Syryjczyków w granice ich kraju. Bassil w obecności Pompeo zdecydowanie bronił Hezbollahu, który jest partią polityczną, a nie organizacją terrorystyczną. Jego deputowani są wybierani przez naród libański i zdobyli ogromne poparcie polityczne. Jeśli chodzi o klasyfikację Hezbollahu jako grupy terrorystycznej, nie jest to nasza klasyfikacja mówił. - Ostatecznie stabilnośæ Libanu i zachowanie jedności narodowej Libanu leży w interesie Libanu i leży w interesie Ameryki. Jest to interes regionalny i jest to interes międzynarodowy przekonywał. Kontratak sekretarza stanu Szef amerykańskiej dyplomacji podziękował za wsparcie libańskiej mniejszości w wyborach w USA. Powiedział jednak, że trzeba skonfrontować fakty. Hezbollah stoi na przeszkodzie marzeniom Libańczyków. Przez 34 lata Hezbollah narażał naród libański na jednostronne, niewytłumaczalne decyzje dotyczące wojny i pokoju oraz życia i śmierci. Czy to dzięki politycznym obietnicom, czy wręcz zastraszaniu wyborców, Hezbollah zasiada w zgromadzeniu narodowym lub innych instytucjach państwowych i udaje, że wspiera państwo. Tymczasem Hezbollah sprzeciwia się państwu i mieszkańcom Libanu za pośrednictwem skrzydła terrorystycznego, którego celem jest szerzenie zniszczenia mówił Pompeo. To te słowa wywołały powszechne oburzenie w Iranie, Turcji, Syrii i innych krajach. Sekretarz stanu zbeształ władze Libanu za gromadzenie arsenału rakiet i pocisków, które mogą dotrzeć do Izraela. Karcił za aktywność Hezbollahu w Syrii, Jemenie i Iraku. Hezbollah wykonuje te nikczemne działania na polecenie irańskiego reżimu oskarżał, mówiąc, że żołnierze libańscy są wykorzystywani przez Teheran, który nie chce naruszenia status quo w Libanie. Postrzegają pokój, dobrobyt i niezależnośæ Libanu jako podstawowe zagrożenie dla ich interesów politycznych i hegemonicznych ambicji - komentował dalej. - Wreszcie, globalne siatki przestępcze Hezbollahu przemyt narkotyków, próby prania pieniędzy za pośrednictwem systemu międzynarodowego oraz ingerencja w kontrolę celną i inne kontrole handlu umieszczają Liban pod mikroskopem międzynarodowych organów ścigania. W rzeczywistości Hezbollah okrada libańskie państwo z zasobów, które słusznie należą do jego mieszkańców atakował dalej Pompeo. Sekretarz stanu wzywał naród libański do odwagi, by stawiæ czoła przestępczości, terroryzmowi i zagrożeniom Hezbollahu, a także, by zapewnić niezależność libańskich sił zbrojnych i innych interesów bezpieczeństwa narodowego. - Stany Zjednoczone będą nadal wywieraæ bezprecedensową presję na Iran, dopóki nie zaprzestanie wszelkich złych posunięæ, w tym dokonywanych przez Hezbollah zadeklarował. Poparcie Iranu dla Hezbollahu stanowi zagrożenie dla ludzi dla Arabów wszystkich wyznań, osłabia państwo libańskie i podkopuje dobrobyt przyszłych pokoleń. Zwiększa również prawdopodobieństwo konfliktu i podkopuje możliwości pokoju między Izraelem a Palestyńczykami. Duchowni w Teheranie dostarczają Hezbollahowi aż 700 milionów dolarów rocznie. To oszałamiająca suma, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że do 90 procent siły roboczej Iranu od dawna żyje poniżej granicy ubóstwa mówił Pompeo. Nowy sojusz na Bliskim Wschodzie? Wcześniej, 20 marca rządy Kuwejtu i USA wydały wspólne oświadczenie po odbyciu III Dialogu Strategicznego. Ogłosili je sekretarz stanu USA Mike Pompeo i minister spraw zagranicznych Kuwejtu szejk Sabah Al-Khaled Al-Hamad Al-Sabah. Rozmowy dotyczyły pogłębienie strategicznego partnerstwa w dziedzinie obronności, bezpieczeństwa, handlu, inwestycji, edukacji, spraw konsularnych, ceł, ochrony granic i kwestii zdrowotnych.
POLSKA HISTORIA STRONA 17 Trwały ślad po Siwaku Niepostrzeżenie przeszła informacja o śmierci Albina Siwaka, legendy PRL-u, robotnika, budowniczego Warszawy, związkowca, działacza PZPR od pamiętnego 1968 roku, późniejszego członka jej Komitetu Centralnego, zastępcy ambasadora w Libii, Przodownika Pracy. Starszej części Polaków, kojarzy się jako cel niewybrednych żartów z czasów komuny, ktoś na kim skupiała się niechęć i sprzeciw społeczeństwa wobec władzy ludowej. Siwak na każdym kroku podkreślał swoje robociarskie pochodzenie, które dawało mu siłę i autentyczną niezależność w starciach z partyjnym aparatem. Był w tym swoim robociarstwie autentyczny. Odbudowywał przecież warszawską Starówkę, stawiał warszawskie osiedla mieszkaniowe (MDM), szkoły i budynki użyteczności publicznej. Był modelowym przykładem PRL-owskiej kariery. Ucieleśnił jej mit - od robotnika do członka Komitetu Centralnego PZPR. Kiedy zmienił się ustrój, Siwak odpłynął w polityczny niebyt. Jednak w odróżnieniu od wielu innych mastodontów PRL-u nie zamilkł. Zaczął pisać. Po robociarsku, waląc bez znieczulenia i na odlew. Ściągnęło to niego infamię, gdyż w swoich książkach wyciągał pikantne szczegóły z politycznej alkowy, biorąc się za tematy, na których wielu się poparzyło. Uznany za antysemitę, totalnie przemilczany w głównym nurcie, odnalazł się w Internecie, w którym również zagościł, udzielając przeróżnych wywiadów rzek i komentując aktualną sytuację polityczną. Nie unikał w nich, a wręcz eksponował różnego rodzaju wątki żydowskie. Mam w swojej biblioteczce jego książkę Trwałe ślady z r. 2002, wydaną przez nieistniejącą już oficynę z Torunia. Kiedy się ukazała, została totalnie przemilczana. Ba, trafiła na swoisty indeks książek zakazanych, a jej nakład partiami wykupywali ci, którym z różnych względów była nie w smak. Pojawiły się niewybredne groźby pod adresem autora, o czym dowiedziałem się od wydawcy książki, który przegadał z Siwakiem wiele godzin, stając się akuszerem powstania Trwałych śladów. Wydał je pomimo licznych przeszkód i dobrych rad, by tego nie robić. Sama książka nie powala głębią myśli, bo też i jej autor żadnym intelektualistą nie był. Ale to paradoksalnie jej walor. Prezentuje ona autentyczny robotniczo-chłopski ogląd rzeczywistości, ociosany prostym i niewyszukanym językiem. Książka jest chropowata i skrojona za pomocą aparatu pojęciowego, jaki autor wyniósł z PRL-u. Niemniej jest oryginalnym świadectwem PRL-u, spisanym spracowaną ręką jej budowniczego. Nie mogłem dłużej milczeæ i zabraæ do grobu tego, o czym Naród powinien wiedzieæ oznajmia już we wstępie Siwak. I rzeczywiście, nie milczy, waląc bez ogródek już od pierwszych stron: Świadom jestem faktu, że treśæ tej książki wywoła liczne burze i chęæ zemsty. Mimo tych obaw, podjąłem decyzję, by nie zabieraæ ze sobą do grobu tego wierzchołka góry lodowej. Mam podstawy, by twierdziæ, że problemy PRL-u i III Rzeczypospolitej są celowo i starannie zasłonięte przed Narodem, przez wiele formacji politycznych różnych barw i ideologii, a szczególnie przez Żydów, licznie ulokowanych na różnych szczeblach władzy. Wierzę, że z czasem i sprawdzeniu wielu tu opisanych spraw, historia i historycy, a także politycy przyznają mi rację. Racji, co oczywiste, mu oczywiście nie przyznali, niemniej wówczas, kiedy książka się ukazała, była naprawdę cymesikiem. Prezentowała punkt widzenia człowieka, z którego zarówno liberalne skrzydło PZPR-u, jak i Solidarnośæ, uczyniły obiekt niewyszukanych kpin oraz, jakbyśmy to dzisiaj nazwali, hejtu. Przedstawiany jako tępak i gbur, Siwak nie miał w zasadzie politycznych przyjaciół, poza środowiskami moczarowskimi oraz niektórymi centralami związkowymi koncesjonowanymi przez władzę ludową. Jego siłą była jednak wspomniana autentyczna robociarska twardość i upór, doskonale sprawdzające się w starciach na partyjno-związkowych egzekutywach. Pod ręką zawsze miał swoje robociarskie brygady, które nie przepadały za inteligenckimi koteriami. Wpływy żydowskie stały się swoistym konikiem Siwaka. Siał popłoch, ilekroć odezwał się w tym temacie. Pisał na przykład w Trwałych śladach : 4 stycznia 1972 r. w Warszawie zebrał się Centralny Komitet Żydów w Polsce. Mam wykaz nazwisk i tematy tam omawiane. Chodzi o to, żeby polską gospodarkę uzależniæ i firm i finansjery żydowskiej w taki sposób, by po kilku latach Żydzi mieli decydujący wpływ na to, co się dzieje w Polsce. Wtedy, gdy otrzymałem te materiały nie byłem jeszcze politykiem ogarniającym swą wiedzą tę dziedzinę życia i polityki i dlatego nie zwróciłem większej uwagi na te sprawy. Jeśli poruszano temat Żydów, uważałem, że to Polacy przeginają niepotrzebnie temat. Absorbowały mnie sprawy związków zawodowych, problemy budownictwa i praca mojej brygady. Dlatego nie analizowałem informacji otrzymanej od przyjaciela i nie przywiązywałem dużej wagi do tego tematu. Ten jednak dał mi kolejną notatkę, z której wynikało, że 4 marca 1972 r. ponownie zwołano Centralny Komitet Żydów w Polsce. W czasie tego spotkania zajmowano się osobami narodowości polskiej, zajmującymi kluczowe stanowiska w administracji państwowej, partyjnej i wojskowej. W książce podobnych cymesów jest więcej, ot chociażby cudnej urody dialog towarzysza Albina Siwaka z towarzyszem Wojciechem Jaruzelskim: W trakcie pełnienia funkcji szefa Komisji oraz członka Biura Politycznego, generał zaproponował mi przewodniczenie polskiej delegacji na Zjazd Partii w Kampuczy. Ze względu na zdobycie nowego doświadczenia i poznania tego egzotycznego kraju, chętnie się zgodziłem. Po powrocie poszedłem do niego, by zdaæ mu relację z tej wizyty, a on przywitał mnie pochwałą: Wiem, że przyjęto wasze wystąpienie bardzo dobrze i dużo rozmawialiście z Pierwszym Sekretarzem i członkami ich Biura Politycznego. Następnie zapytał mnie: - Co ciekawego zauważyliście w ich życiu działalności? Zwięźle i konkretnie przedstawiłem generałowi przebieg całego Zjazdu, oraz tematy poruszane w czasie naszych rozmów. - Czy już wszystko, spytał, innych uwag nie macie? - Mam, ale wolałbym ich nie przedstawiaæ, bo nie chcę was towarzyszu zdenerwowaæ. - Mimo to, proszę powiedzcie mi, o co chodzi, bo nie lubię niedomówień. - Oni, towarzyszu generale, cieszą się z faktu, że są inną rasą niż my Europejczycy i, że nikt z Europy nie może wmieszaæ się w ich władzę. - A konkretnie, o kogo im chodzi? - Konkretnie o Żydów. Oni bardzo dokładnie wiedzą, co Żydzi robili w ZSRR będąc w NKWD i kto to był Beria. Znają też nazwiska naszych Żydów w Polsce i tych, co w Ameryce doszli do fortun i władzy. I z tego są szczęśliwi, że ich ten rak, jak sami mówili, nie toczy. Jaruzelski pomyślał chwilę i odrzekł: - To nieprawda, że nie mają swojego raka. U nich tym rakiem są Wietnamczycy i oni mogą się w ich rasę wmieszaæ. A w ogóle, rozumując jak wy, towarzyszu Siwak, doszlibyśmy do podważenia przyjaźni między narodami. A przecież chodzi nam po dobre stosunki i przyjaźń między narodami. - Towarzyszu generale (przerwałem niegrzecznie), dlatego nie chciałem wam o tym mówiæ, ale skoro już o tym mowa, to uważam, że dobre stosunki między narodami to sprawa, o którą warto i trzeba walczyæ i umacniaæ te stosunki. Natomiast sprawa, nazwijmy to mniejszości narodowej, i to takiej, która wcale pięknie się nie zapisała w naszej historii, to jeszcze inny problem. Dlatego proszę was, poprzestańmy na tym, co już zostało powiedziane. Ta rozmowa umocniła generała w przekonaniu, że jestem źle do Żydów nastawiony, sam tolerował ich, a często nawet głośno mówił, że Żydzi są inteligentniejsi od Polaków. O tym, że tak sądził, świadczyæ może sprawa Urbana, któremu powierzył funkcję Rzecznika Prasowego rządu. I kolejny cymesik w tym samym klimacie: Mój kolega z MSW, stwierdził tak: Wielu generałów, którzy chcieli awansowaæ, dało namówiæ się na żony Żydówki, bo one były gwarancją, że będą lojalni. Mój przyjaciel, generał Wacław Czyżewski, wyjaśnił mi tę sprawę tak: Kiedy skończyłem studia i awansowałem, to wezwano mnie do kadr i mówią Towarzyszu generale, zapowiadacie się na dobrego dowódcę i jest przed wami duża przyszłośæ, ale musicie rozwieśæ się z żoną, a my wam damy inną - nie Polkę. Oczywiście, że odmówiłem, bo po pierwsze, mieliśmy już troje dzieci, a po drugie, sam sobie żonę wybrałem i nie pozwolę, by ktoś mi dyktował w tych sprawach. Oczywiście, że to zważyło na moich awansach. - Byliśmy z Moczarem przyjaciółmi i wszystko o sobie wiedzieliśmy - mówił generał Czyżewski. Przecież całą okupację dowodziliśmy partyzantką na Lubelszczyźnie i tajemnic przed sobą nie mieliśmy. I ten głupi Mietek uległ im i rozszedł się z żoną Polką. Przez całe życie tego gorzko żałował i zmądrzał dopiero przed śmiercią, gdy stwierdził: Pochowajcie mnie między Polakami na Porytowych Wzgórzach. Ten, komu uda się dotrzeć do tej oraz późniejszych książek Siwaka, dowie się wielu interesujących rzeczy o Kani, Jaroszewiczu, aferze Żelazo czy kuluarach PRL-u. Wspomnianą książkę mam na osobnej półce, wraz z innymi memuarami i wywiadami dawnych towarzyszy. To mój bibiloteczny park jurajski. Kogóż tam nie ma: Jaruzelski, Ochab, Rakowski, Kania, Siwak, Urban, Kiszczak, Moczar, Gierek, Jaroszewicz i inni. Razem, obok siebie. Jak za dawnych lat. Prawdziwy PRL-owski fotoplastikon. Odejście Siwaka zamyka kolejne wieko historii. Był ikoną czasów, które bezpowrotnie minęły. Pozostawia jednak po sobie trwale ślady. To odbudowane oraz postawione na nowo budynki, które tworzą dzisiaj architektoniczną tkankę Warszawy - Starówka, Marszałkowska, MDM, szkoły, urzędy Wszędzie tam młody Albin Siwak harował kielnią po kilkanaście godzin dziennie, nie wyłączając świąt i niedziel. I właśnie ten jego konkretny i realny trud jest warty docenienia. Reszta to niekoniecznie udany polityczny ornament, choć historycznie interesujący. Życie Siwaka, to gotowy scenariusz filmowy. W sam raz dla kamery wczesnego Bohdana Poręby. A skojarzyło mi się tak przecież nie bez kozery. Maciej Eckardt za Myśl Polska
STRONA 18 KRONIKA KATOLICKA Watykan chce się pozbyć św. Jana Pawła II! cd. ze str. 1 Tak było, gdy papież na początku swojego pontyfikatu tłumaczył w samolocie, jakie ma podejście do kwestii homoseksualizmu, że kim on jest, aby oceniać. W czerwcu 2016 r. z kolei na pokładzie samolotu wracającego do Rzymu stwierdził, że Kościół katolicki powinien prosić gejów i lesbijki o przebaczenie w związku z rzekomą dyskryminacją. Dwa lata temu, wracając z Meksyku, papież Franciszek oznajmił wszem i wobec znów na pokładzie samolotu że papież Paweł VI pozwolił zakonnicom w Afryce na korzystanie z środków antykoncepcyjnych, aby w rejonach objętych rządami brutalnych wojsk, gdzie często dochodziło do gwałtów, uniknąć niechcianych ciąż. Już kilka dni później okazało się, że Paweł VI nigdy na coś takiego nie zezwolił, a opowiedziana przez Franciszka anegdotka jest tak zwaną miejską legendą. Te pomyłki papieża są chętnie podchwytywane przez mniej lub bardziej lewicujące media głównego nurtu i szybko obiegają cały świat, rysując obraz postępowego Ojca Świętego. Jak jest z tym postępem naprawdę tego nie wiadomo. Znajdą się bowiem również wypowiedzi Franciszka zgoła odmienne, zwłaszcza w kwestii aborcji w ostatnich kilkunastu miesiącach papież wypowiedział się jednoznacznie, potępiając ją jako morderstwo. Rzecz jasna, że te słowa nie znalazły już tak szerokiego echa medialnego. Czyni to jednak trudnym do ocenienia, jak papież naprawdę myśli. Pojawia się też pytanie, czy ta dwuznaczność nie jest celowa. Trudno bowiem inaczej zrozumieć niejasności wynikające z zagmatwanego tekstu Amoris Laetitia albo brak jakiejkolwiek refleksji po kolejnych tego typu wpadkach. Mawia się w polityce, że dwuznaczność jest ceną jednomyślności. W Kościele jednak na to nie może być miejsca. Jest to postawa konformistyczna, która pozwala być może na krótką metę uniknąć konfliktu, ale wymaga bardzo wysokiej ceny w postaci poświęcenia prawdy. Przestrzega nas przed tym sam Chrystus, gdy w Kazaniu na Górze mówi do zebranych uczniów: Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi (Mt 5,37). Staromodna prawda i nowoczesny relatywizm Św. Jan Paweł II był bezwzględnym obrońcą prawdy i nigdy nie pozwalał sobie na tego typu dwuznaczności. Jest to fundamentalna oś sporu, który toczy się wokół dwóch przeciwstawnych koncepcji. Jedna głosi, że prawdą jest to, co jest. Druga z kolei uważa, że nie ma faktów, a są jedynie interpretacje. Autorem pierwszej sentencji jest św. Tomasz z Akwinu, jeden z największych uczonych chrześcijańskich, na którego dorobku opierały się kolejne pokolenia katolickich myślicieli, aż do dziś. Autorem drugiej jest natomiast Fryderyk Nietzsche, który stwierdził, że Bóg umarł, a bez Boga nie ma dobra, piękna i prawdy, wszystko staje się względne. Starcie prawdy z relatywizmem zatruwa umysły elit intelektualnych co najmniej od czasów Oświecenia, ale dopiero wraz z wzrastającą siłą mediów miało okazję dotrzeć również do szerokich mas. Do śmierci św. Jana Pawła II przynajmniej Kościół jednak rzeczywiście był opoką i autorytetem, niezłomnym strażnikiem niezmiennych wartości wbrew coraz bardziej liberalnym uczelniom, mediom, politykom czy artystom. Gdziekolwiek na świecie się znalazłem, to wiedziałem, że wchodząc do świątyni katolickiej będę w domu. Uświadomiłem sobie ostatnio, że tego poczucia już nie mam; wiem, że tak nie powinno być. Ale będący na fali wznoszącej progresywny nurt wewnątrz Kościoła skute- Słowo Boże na Niedzielę Ewangelia wg św. Jana J 10,27-30 Jezus daje swoim owcom życie wieczne Jezus powiedział: «Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną, a Ja daję im życie wieczne. Nie zginą na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy». cznie je ze mnie wyprał. Sprawił, że nieraz czuję się obco we własnym K/kościele. Już św. Jan Paweł II podczas swojego pontyfikatu musiał przeciwstawiać się liberalnym tendencjom, które zaczynały wkradać się do Kościoła. Na niego spadł ciężar rozprawy ze spadkobiercami 1968 r., którzy od lat 70. ub. wieku rozpoczęli lewicowy marsz przez instytucje, w tym również przez Kościół. Nie jest to zatem problem nowy. Niemniej polski papież potrafił zareagować odpowiednio i jednoznacznie. Pozbawił prawa nauczania Hansa Künga, progresywnego duchownego, który był (i jest) bożyszczem niemieckojęzycznych liberałów, gdy ten podważył autorytet papieski. Zakazał wypowiedzi publicznych Leonardo Boffowi, duchownemu, który popadł w odmęty lewicowej teologii wyzwolenia. W liście apostolskim Ordinatio sacerdotalis Ojciec Święty Jan Paweł II bezwzględnie wykluczył kapłaństwo kobiet. W Familiaris consortio jednoznacznie odrzucił możliwość rozwodów i był w tym na tyle konsekwentny, że nie przyjmował w Watykanie rozwiedzionych polityków, gdy ci przybywali ze swoimi nowymi partnerkami. W 2002 r. prezydent Austrii Thomas Klestil musiał obejść się smakiem, bo papież wprost zabronił, aby rozwiedziony Klestil mógł pojawić się przed Ojcem Świętym ze swoją nową żoną. To było zaledwie 17 lat temu, a jednak przypuszczam, że dla wielu ta informacja może być dziś szokująca. Jan Paweł II był papieżem kochającym, a miłość, jak wiemy, nie szuka poklasku. I jak wobec tego skomentować wydarzenie z 24 marca 2017 r., kiedy papież Franciszek udzielił audiencji homoseksualnemu premierowi Luksemburga Xavierowi Bettelowi - i jego tak zwanemu mężowi? Konkretne kroki wymierzone w św. Jana Pawła II W polskiej (!) prasie katolickiej pojawia się czasami pojęcie tzw. dewojtylizacji Kościoła i choć razi mnie to słowo, to jednak fenomen przez nie reprezentowany jest prawdziwy. Po pontyfikacie Benedykta XVI Kościół katolicki na czele z Kurią Rzymską stopniowo stara się usunąć wpływy św. Jana Pawła II. Być może nie pierwszym w ogóle, ale pierwszym najbardziej widocznym znakiem tego procesu była kanonizacja polskiego papieża, która odbyła się 27 kwietnia 2014 r., a więc w 14. miesiącu pontyfikatu Franciszka. W realiach Kościoła 14 miesięcy jest okresem błyskawicznym, niemniej nowy papież z Buenos Aires szybko ogłosił, że wyniesienie na ołtarze jego polskiego poprzednika odbędzie się równocześnie z kanonizacją Jana XXIII. Aby tak się mogło stać, aby kanonizowano również drugiego papieża, Franciszek nagiął nawet niektóre procedury obowiązujące przy kanonizacjach, do czego będąc papieżem oczywiście miał prawo. Niemniej dodanie Jana XXIII odciągnęło uwagę od Jana Pawła II, szczególnie w przypadku Włochów, którzy ze zrozumiałych względów skupiali się na swoim rodaku. Sama homilia kanonizacyjna była zdawkowa i formalna, nie wywołała żadnego entuzjazmu na placu św. Piotra. Pamiętam skonsternowane miny Polaków w trakcie kazania Franciszka. Czuli się nieswojo, nie wiadomo było, jak reagować. Dopiero dzień później podczas Mszy św. dziękczynnej kard. Angelo Comastri wygłosił piękne słowa, które spowodowały wybuch radości. To Comastri mówił o heroizmie świętego czy mężnej wierze św. Jana Pawła II. To on przypomniał Familiaris consortio, niezłomną walkę polskiego papieża o życie nienarodzone i świętą nierozerwalność małżeństwa. Zauważył, że to rodzina dzisiaj jest na pierwszej linii ataku, a nowy święty był jej największym obrońcą w skali światowej. Kard. Angelo Comastri swoją karierę kościelną zawdzięcza Janowi Pawłowi II, a jej zwieńczenie przypadło na pontyfikat Benedykta XVI, który włączył toskańskiego kapłana do grona kardynałów. Za Franciszka, prawdopodobnie z uwagi na wiek, nie otrzymał już żadnych nowych zadań. Niemniej polityka personalna to jeden z aspektów, po którym widać dystans do Jana Pawła II w obecnym pontyfikacie. W Kurii Rzymskiej Polaków jest coraz mniej, język polski zanika, ale zmiany widać nie tylko po naszych rodakach. Niegdyś wspierani przez Jana Pawła II i Benedykta XVI duchowni najwyższej rangi o wyraźnych konserwatywnych poglądach nie znajdują uznania w oczach Franciszka. Kard. Raymond Leo Burke był prefektem Najwyższego Trybunału Sygnatury Apostolskiej, który decyduje m.in. o nieważności małżeństwa. Kard. Burke był i jest jednoznacznym przeciwnikiem rozwodów - w 2014 r. musiał się pożegnać ze swoją funkcją, a Franciszek zesłał go de facto na kardynalską banicję. W tym czasie odbył się też słynny synod o rodzinie w Rzymie, którego owocem miało stać się Amoris Laetitia. Kard. Gerhard Müller, prefekt Kongregacji Nauki Wiary w latach 2012-2017 i jeden z niewielu niemieckich biskupów, który nie wyznaje mniej lub bardziej otwarcie protestanckiej doktryny, decyzją Franciszka również musiał się pożegnać ze swoim stanowiskiem, będąc w pełni sił. Müller i Burke byli wiernymi uczniami św. Jana Pawła II, to on wyznaczył obu na biskupów. Zajmowali kluczowe stanowiska w Watykanie, zwłaszcza w zakresie nauki o rodzinie. Obaj dzisiaj zostali całkowicie odcięci od procesów decyzyjnych w Kościele. Homolobby w natarciu - śmierć rodzinie! Również na szczeblu reorganizacji Kurii Rzymskiej Franciszek odchodzi od urzędów powołanych i/lub cenionych przez św. Jana Pawła II. Papieska Rada ds. Rodziny, powołana w 1981 r. przez polskiego papieża, w 2016 przestała istnieć. Podobny los spotkał Papieską Radę ds. Świeckich, przez co równocześnie posadę stracił nominowany jeszcze przez Jana Pawła II polski kardynał Stanisław Ryłko. Obie komórki zostały włączone do nowej Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia, dla której Franciszek zatwierdził nowy status. Szefem nowego ministerstwa watykańskiego został kard. Kevin Farrell, amerykański duchowny, który podczas pontyfikatu Franciszka robi wielką karierę. Farrell był zaufanym człowiekiem okrytego fatalną sławą byłego kardynała Theodore a McCarricka, który będąc metropolitą Waszyngtonu prowadził podwójne życie jako homoseksualny drapieżnik polujący na kleryków. Farrell był wówczas wikariuszem generalnym diecezji i przez sześć lat mieszkał w tym samym budynku co McCarrick, ale pytany o sprawę twierdzi, że niczego nie widział ani nie wiedział. Franciszek zdaje się nie mieć żadnych wątpliwości i powołał amerykańskiego duchownego
KRONIKA KATOLICKA STRONA 19 Co mówimy Bogu w modlitwie Ojcze nasz? To jedyna modlitwa, której słowa polecił odmawiać sam Jezus. Sześć najważniejszych próśb człowieka do Boga. Znasz je na pamięć, ale czy rozumiesz ich sens? Sprawdź, co kryje się za słowami każdego "Ojcze nasz", które wypowiadasz. Jezus w czasie ziemskiego życia był dla swoich uczniów nauczycielem modlitwy, przede wszystkim przez własny przykład. Modlił się przed najważniejszymi wydarzeniami swojego życia, jak podczas dramatycznej nocy przed pojmaniem w Ogrójcu. Zwracał się do Ojca przed dokonaniem cudów, jak wskrzeszenie Łazarza oraz rozmnożenie chleba na pustkowiu, a także błogosławił Go przed posiłkami. Potrafił cały dzień nauczać, a w nocy oddalić się na odosobnione miejsce i tam do rana przebywać w bliskości ze swoim Ojcem. Pewnego dnia, po skończonej przez Niego modlitwie, jeden z uczniów zwrócił się z bezpośrednią prośbą: "Panie, naucz nas się modliæ" (Łk11,1). Odpowiedzią były słowa modlitwy znanej do dziś jako "Ojcze nasz", która jest zwróceniem się do Boga jako do Ojca i wyrażeniem sześciu specyficznych próśb. Przyjrzyjmy się, jaką treść niosą one za sobą. "Ojcze nasz, któryś jest w niebie" - słowa te oznaczają, że wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Ojca - Boga, którego świat, "mieszkanie", przewyższa naszą ziemską perspektywę. Mimo Jego wszechmocy i wielkości, Jezus uczy, że możemy zwracać się do Niego tak prosto, jak dzieci do swojego Taty. "Święæ się Imię Twoje" - są to słowa uwielbienia kierowane w stronę Boga, którego istotę określa tu Jego Imię. "Przyjdź Królestwo Twoje" - jest to prośba, aby dopełniła się Boża obietnica, której realizacja rozpoczęła się dzięki narodzinom Jezusa, a ostatecznie wypełni się przy Jego powtórnym przyjściu w chwale, czyli Paruzji. "Bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi" - ta prośba wyraża wiarę, że Bóg wie, co jest najlepsze dla człowieka, a postępując zgodnie z Jego zamysłem, już tu, na ziemi, możemy doświadczać życia w Bożej obecności, miłości i pokoju, jakiego pełnia czeka nas w niebie. "Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj" - w słowach tych kryje się ufność, że to Bóg troszczy się o wszystko, co potrzebne nam do przeżycia, a także pokazuje perspektywę doświadczania każdego dnia jako "tu i teraz", bez nadmiernego martwienia się o przyszłość. Jest to rónież postawa stałego, codziennego zwracania się do Boga z naszymi potrzebami. "I odpuśæ nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom" - ten fragment modlitwy ukazuje prawdę, że nikt z nas nie jest doskonały w miłosci ani wobec Boga, ani wobec drugiego człowieka. Tak samo, jak my potrzebujemy przebaczenia, tak samo i inni potrzebują go od nas. "I nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego" (według tłumaczenia Biblii Paulistów: "nie dopuśæ do nas pokusy") - jest to prośba o umocnienie od Boga na codzienne zmagania, abyśmy mieli siłę wytrwać w dobrych postanowieniach, miłości i prawdzie. Treść modlitwy "Ojcze nasz" jest niezwykle bogata i można mówić o niej dużo więcej. Jednak nawet powyższa, króka refleksja ukazuje, że jest to modli-twa uniwersalna, wpisująca się w każdą epokę. Mówi o tym, jak powinna wyglądać relacja człowieka do Boga i do innych osób zgodna z Bożym zamy-słem, przepełniona miłością, pokorą i pokojem - a jest to obraz ponadczasowy. w 2016 r. do Rzymu, ustanowił go szefem nowej dykasterii i kardynałem, a rok później powołał do dwóch kluczowych komisji watykańskich. Kard. Farrell jest głównym odpowiedzialnym za politykę rodzinną Kościoła, ale trudno nazwać go uczniem św. Jana Pawła II. Polski papież zainicjował w 1994 r. Światowe Spotkanie Rodzin, cykliczne spotkania katolickich rodzin z całego świata z papieżem. Zamysłem tych imprez było wzmocnienie rodziny i jej tradycyjnej tożsamości. W sierpniu zeszłego roku ŚSR odbyło się w Dublinie, za organizację odpowiadał już kard. Farrell. Po raz pierwszy w programie tych spotkań znalazły się punkty dla środowisk homoseksualnych, oficjalnie mówiono między innymi o integracji katolików ze środowiska LGBT do rodzin i parafii. Jednym z mówców w Dublinie był jezuita o. James Martin, jeden z najbardziej znanych zwolenników otwarcia się Kościoła na homoseksualizm - w wywiadzie stwierdził między innymi, że ma nadzieję, iż za 10 lat geje będą mogli bez krępacji całować się w kościele podczas Mszy św. Oczywiście byłoby to nie do pomyślenia za pontyfikatu św. Jana Pawła II czy Benedykta XVI i jakiegokolwiek papieża wcześniej. W 2003 r. kard. Ratzinger, ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary, we współpracy z polskim papieżem opublikował oficjalny dokument Kościoła w tej sprawie pt. Uwagi dotyczące projektów legalizacji związków między osobami homoseksualnymi. Zwraca się tam uwagę, że w Piśmie Świętym stosunki homoseksualne są potępione jako poważna deprawacja (cf. Rz 1, 24-27; 1 Kor 6,10; 1 Tm 1,10). Ten sąd Pisma Świętego nie uprawnia do stwierdzenia, że wszyscy dotknięci tą nieprawidłowością mają tym samym winę osobistą; świadczy jednak, że akty homoseksualizmu są wewnętrznie nieuporządkowane. Taką samą ocenę moralną znajdujemy u wielu pisarzy chrześcijańskich pierwszych wieków i została ona jednoznacznie przyjęta przez Tradycję katolicką. Zeszłoroczne Światowe Spotkanie Rodzin z otwarciem na homoseksualizm nie zaszkodziło jednakże karierze kard. Kevina Farrella - wręcz przeciwnie, Franciszek mianował go 14 lutego tego roku kamerlingiem Świętego Kościoła Rzymskiego. Kamerling w przypadku śmierci papieża przygotowuje Kościół do konklawe i w trakcie sede vacante (okresu bez papieża, zazwyczaj od śmierci do wyboru) prowadzi sprawy Kościoła. Mówiąc inaczej jest to kluczowa funkcja - najważniejsza obok dziekana kolegium kardynalskiego - w wyborze nowego następcy św. Piotra. Z powyższych przykładów można wnioskować, że Rzym jako stolica Kościoła katolickiego oddala się od św. Jana Pawła II nie tylko na płaszczyźnie personalnej czy instytucjonalnej, ale także merytorycznej, co z pewnością jest najbardziej bolesne. Wpływ homolobby w Watykanie, którego istnienie papież Franciszek zresztą pośrednio potwierdza, rośnie. Marksistowska teologia wyzwolenia tak silnie zwalczana przez św. Jana Pawła II zdaje się wracać do łask, czego przykładem może być przypadek nikaraguańskiego księdza i marksisty Ernesto Cardenala. W lutym 1984 r. papież Jan Paweł II nałożył na niego zakaz sprawowania funkcji wynikających z sakramentu święceń, z powodu jego skrajnie lewicowych poglądów oraz faktu, że Cardenal przyjął tekę ministra w rządzie sandinistów. W lutym tego roku Franciszek suspensę nałożoną przez polskiego papieża zdjął. Podobny przypadek miał miejsce już w 2014 r., kiedy Franciszek zdjął suspensę z Miguela d Escoto Brockmanna, innego duchownego z Nikaragui, który popierał teologię wyzwolenia, wstąpił do lewicowej partii sandinistów i został czynnym politykiem. Kolejnym polem konfliktu jest rodzina. Św. Jan Paweł II został patronem rodziny, ale dziś niewiele z tego wynika. Nie jest to w Rzymie podkreślane, nie ma kultu w tym kierunku i gdyby nie interwencja wschodnioeuropejskich oraz afrykańskich biskupów, to nie byłoby nawet odnośników do pism polskiego papieża w Amoris Laetitia. Tymczasem redefinicja rodziny już trwa - episkopaty Niemiec czy Malty zezwalają na Komunię św. dla rozwodników, a z drugiej strony tradycyjny - czyli jedyny - model rodziny jest atakowany przez środowisko LGBT oraz wspierających je kapłanów i media, na co podano tu już kilka przykładów, których niestety jest znacznie, znacznie więcej. Wszystko to można sprowadzić do wspólnego mianownika, który opisałem już na początku tego tekstu, a więc walki z prawdą. Relatywizm, postprawda czy fake news są różnymi opisami tego samego zjawiska, które jest wyznacznikiem społeczeństwa postmodernistycznego i wkrada się także do Kościoła. Św. Jan Paweł II doskonale to rozumiał i dzięki swojemu wykształceniu w zakresie filozofii i teologii, a także kontaktom z zachodnim środowiskiem akademickim już w latach 60. i 70. ub. wieku wiedział, jakie są przyczyny tego relatywizmu. Obserwował i przewidywał nie tylko skutki, ale rozumiał, skąd się ten relatywizm bierze. Dlatego prawda już od czasów krakowskich stała w centrum jego nauki, w pełni pojmował słowa Chrystusa, że tylko prawda was wyzwoli. To podmycie fundamentów poprzez podanie prawdy w wątpliwość i szyderstwo stoi u podstaw każdego z wyżej wymienionych problemów. Jeżeli nie ma już jednej prawdy, to nie ma także jednej rodziny, jednej definicji małżeństwa, jednych sakramentów czy jednej nauki. Wygrał Nietzsche, a przed nami jawi się mnogość interpretacji. Ten pogląd już w nauce jest bardzo niebezpieczny, ale w wierze jest po prostu zabójczy. Św. Jan Paweł II i Benedykt XVI byli wybitnymi myślicielami i potęgą swoich umysłów odpierali to zgubne rozumowanie w Kościele. W postaci swojej nauki zostawili Kościołowi i wiernym oręż do zwalczania tego relatywizmu. Dziś bardzo trzeba nam do tego nauczania wrócić. Aby nie stało się tak, jak to przewiduje prof. Wojciech Roszkowski w swym najnowszym dziele Roztrzaskane lustro. Upadek cywilizacji zachodniej. Adam Sosnowski Artykuł ukazał się pierwotnie w miesięczniku Wpis.
STRONA 20 FORUM Liczni zwolennicy zakłamania Liczni zwolennicy zakłamania i zabijania (zwłaszcza gdy jedno i drugie wydaje się łatwe, korzystne i przyjemne dla niektórych) prowadzą siebie i kogo mogą pozyskaæ dla swoich pomysłów w stronę nicości, absurdu i konsekwencji wiecznego a nie tylko doczesnego piekła - pisze ks. Stanisław Małkowski. Doczesny przedsionek piekła można przyozdobiæ i upiękniæ różnymi atrakcjami, natomiast wiecznego piekła, gdzie robak nie umiera i ogień nie gaśnie, przyozdobiæ się już nie da - podkreśla ks. Małkowski. W ocenie kapłana diabeł, wraz z wszystkimi ludźmi, którzy są mu ulegli i posłuszni wymyślił i wypromował pojęcie mowy nienawiści, które służy walce z dobrem, prawdą i życiem. Właśnie dlatego, jak zauważa duchowny, dzisiaj nienawistnikiem jest każdy, kto staje w obronie życia, kto sprzeciwia się ideologii gender i deprawacji dzieci oraz ten, kto przypomina, że Pan Bóg jest Sędzią Sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze. Diabeł chce mieæ licznych towarzyszy w niedoli piekła. Podobnie postępują dzisiaj jego słudzy i naśladowcy, sądząc że w większości tłumu jest siła, pisze ks. Małkowski, po czym przypomina kolejną oczywistą oczywistośæ, że ostatecznym miejsce wiecznego pobytu jest niebo albo piekło. Drogę w jedną albo w drugą stronę chcą określaæ i już wyznaczają ludzie, którym się wydaje, że za cenę chwilowych ziemskich korzyści i w piekle będzie im prawie tak dobrze jak w niebie, ponieważ liczą oni na wdzięcznośæ domowników, albo sądzą, że z chwilą śmierci nie tylko życie ciała, ale cały człowiek na zawsze się kończy, czyli wiecznośæ ich nie obchodzi - podkreśla ks. Małkowski. Duchowny wskazuje, że tym, kto broni ludzi przed piekłem i wiecznym zatraceniem jest Pan Jezus. Nie jest jednak tak, że Syn Boży uratuje wszystkich, ale tych, którzy pójdą Drogą Krzyża. Tylko w ten sposób może nastąpiæ prawdziwa przemiana cierpienia i śmierci w radośæ i chwałę życia bez końca we wspólnocie miłości z Bogiem, LISTY DO REDAKCJI Matką Bożą, Aniołami i Świętymi. Prowokacje przeciw Braunowi Niewiele czasu od wyborów w Gdańsku w których Grzegorz Braun uzyskał 12 % poparcia ruszyła machina prowokacji skierowanych przeciwko niemu i jego środowisku oraz Konfederacji (poniżej zdjęcie "handlarze patriotyzmem" na którym zrównano ze sobą oczywistych oszustów z porządnymi ludźmi - stare esbeckie metody). Główne skrzypce w szkalowaniu Brauna grają wyciągnięty z niebytu, znany paszkwilant Leszek Bubel (na zdjęciu z lewej) oraz emerytowany major WP Aleksander Berdowicz, znany z radykalnego antykatolicyzmu, wiary w reptilian oraz Wielką Lechię. Ponadto Berdowicz jeszcze jakiś czas temu promował oszusta i łgarza Jana Zbigniewa Potockiego, byłego agenta WSW (wszędzie wojsko, jak widaæ swój do swego po swoje). Na kanale Berdowicza pojawiła się zajawka materiału Leszek Bubel atakujący Brauna i wyzywający go od żydów. W międzyczasie Bubel i Berdowicz udali się na otwarte spotkanie z Braunem, jednak zostali tam przez niego zaorani. Wkrótce na kanale Bubla pojawiły się kolejne filmy szkalujące Brauna m.in. z Tobiaszem Żuchewiczem, który grubo nakłamał odnośnie incydentu z chorym psychicznie mieszkańcem Gdańska, któremu Braun "nie pomógł" ale przytulił od niego 30 tys zł na kampanię. Żuchewicz nie podał kluczowej informacji którą jest to, że... komitet wyborczy Brauna oddał rodzinie chorego psychicznie wpłacone przez niego pieniądze. Następnie Leszek Bubel z Aleksander Berdowicz uruchomili kolejnego kłamcę i mitomana, Specjaliści chorób oczu Doctors of Optometry Dr. Susana Sebestyen HB.Sc., O.D., F.A.A.O., P.V.T. Dr. Otti Vencel, HB.Sc., O.D. Dr. Andrea Martins, HB.Sc., O.D. Dr. Thiru Shathasivam, HB.Sc., M. Sc., O.D. 1148 Winston Churchill Blvd. Unit B2 Oakville, Ontario, L6J 0A3 tel. 905-338-6633 fax 905-338-6659 www.drss.ca którym jest Krzysztof Chudek vel Jan Heniek Kowalski, vel Zawodowy Polak. Jest to mitoman i kłamca, który torpedował kampanię Brauna jeszcze w czasie wyborów z 2015 roku. Na tym nie koniec. Oto bowiem pojawiła się kolejna prowokacja. Tym razem użyto do niej środowiska szurów związanych z tzw. "polskimi drużynami strzeleckimi" turbosłowian Adolfa Kudlińskiego, "kapitana" Radeckiego, "pułkownika Wasiaka" oraz "generała" Grudniewskiego. Widzowie mojego kanału znają to towarzystwo z nagrania "Ku rozwadze" na którym pojawia się scena mianowania gdańskiego "korsarza" admirałem floty kaperskiej. Korsarz to osobny temat - człowiek ten próbował ośmieszyæ kampanie Brauna w Gdańsku, na szczęście z mizernym skutkiem. Do czego zmierzam? Otóż "drużyny strzeleckie" próbowały wkręciæ Brauna w patronat nad ich zawodami strzeleckim. Braun wstępnie zgodził się nie wiedząc z kim ma do czynienia jednak ostatecznie odmówił. Nie przeszkodziło to oszustom w wysyłaniu drogą mailową zaproszeń na swoje wydarzenia. Nawet ja otrzymałem takie maile. Proszę sobie wyobraziæ, że oszuści podają się personalnie za Grzegorza Brauna oraz piszą z adresu e-mail zaopatrzonego w jego imię i nazwisko. (screen z mojej poczty poniżej). Czy ma to jakiś związek z Bublem i Berdowiczem? Nie wiem ale zdjęcie Bubla z Grudniewskim (poniżej) może na to wskazywaæ. Ponadto doszły do mnie słuchy, że szykują się podobne prowokacje skierowane przeciwko mojej skromnej osobie, gdyż dla wielu moja działalnośæ jest równie niewygodna jak działalnośæ Brauna. Radosław Daniel Patlewicz Atak na Kościół Na portalu internetowym Onet (należącym do właścicieli niemieckich) czytamy: "Kościół od wieków robił wszystko, by społeczeństwo było tępe, głupie, by ludzie nie potrafili samodzielnie myśleæ a przede wszystkim czytaæ. Tylko w taki sposób zawsze mógł wywieraæ wpływ na masy, mówiæ co dobre a co złe, jak dobrze a jak źle.". Taaaaak, i właśnie dlatego Kościół miał w swoich szeregach Abelarda, Akwinatę, Dunsa Szkota, Bellarmina i Suareza. Wszyscy oni nie umieli czytaæ i nie potrafili samodzielnie myśleæ. Der Onetowi pomylił się katolicyzm z antyintelektualizmem Marcina Lutra - nota bene rodakiem właścicieli der Onetu. Adam Wielomski Konstytucja 3 maja Prof. Adam Wielomski w Poranku WNET wyraził kontrowersyjne zdanie dotyczące konstytucji 3 maja. Nie była ona pierwszą w Europie, ponieważ wówczas każdy kraj posiadał ustrój, czyli konstytucję w rozumieniu XVIIIwiecznym. Poza tym w polskiej tradycji każdą ustawę uchwaloną przez Sejm i prolongowaną przez króla nazywano konstytucją. Nowością aktu prawnego z 3 maja 1791 r. jest to, iż opisuje cały ustrój polityczny. Wszakże patrząc na ów ustawę zasadniczą z tego punktu widzenia, możemy uznaæ ją za drugą polską konstytucję. Pierwszą były prawa kardynalne, czyli ustawy przeforsowane w latach 1767-1768 w Warszawie na sejmie zwanym repninowskim. POMAGANIE MA WIELE TWARZY Po poście z prośbą o pomoc dla pani Ani i jej czterech synów zgłosiło się kilka osób gotowych wesprzeæ tę rodzinę. Kilka to niby niewiele. Ale wystarczająco dużo, żeby okazaæ serce drugiemu człowiekowi. W rozmowach z darczyńcami prosiliśmy nie tylko o to, co najbardziej niezbędne, ale też o coś na dłużej - sprzęty kuchenne, by pani Ania, która jest świetną kucharką, mogła gotowaæ większe porcje i bardziej urozmaicone dania, a także o migawkę, żeby nie musiała jeździæ MPK na gapę. Pani Gosia ze Złotna powiedziała, że jest gotowa zrobiæ dla nich zakupy za 500 zł. Tłumaczyła, że to dla niej ważne, bo chce uczyæ swoje dzieci, że warto się angażowaæ i pomagaæ potrzebującym. Ostatecznie wydali z mężem jeszcze więcej, bo kupili pani Ani roczną migawkę za 730 zł. Pani Magda z Człuchowa wysłała paczkę z chemią gospodarczą, ręcznikami, pościelą i smakołykami. W drodze jest już paczka od pani Darii z Krotoszyna, a w niej kosmetyki, słodycze i buty dla starszych chłopców. Panią Anię bardzo ucieszyła wizyta jednej z łódzkich rodzin zastępczych, która jako pierwsza zadbała o zapasy jedzeniowe i obiecała, że będzie pomagaæ, dopóki pomoc będzie potrzebna. Mięsne produkty przekazała Masarnia Krzyś. Napisała do nas także pani Justyna, nauczycielka informatyki i fanka motocykli. Kupiła wraz z kolegami z klubu motocyklowego wielofunkcyjny blender. A jak już pojechała go wręczyæ, to się zasiedziała, panie wypiły razem herbatę, a pani Justyna sprawiła chłopcom wielką frajdę, wożąc ich po podwórku na motorze. I jeszcze obiecała, że pomoże naprawiæ ich stary komputer. Jesteśmy też w kontakcie z panem Michałem z Łasku, który planuje kupiæ tej rodzinie m.in. dużą patelnię i garnek stosowny rozmiarem dla rodziny wielodzietnej. Przyznał, że rozumie ludzi w trudnej sytuacji, bo jego dziecko ma spektrum autyzmu. Takie gesty nie mają ceny. To jest coś, co nas wzrusza za każdym razem. Nie tylko zresztą nas. Najbardziej wzruszyła się tym zamieszaniem pani Ania. - Kiedyś nie wierzyłam, że mogę dostaæ coś od ludzi tak po prostu, bez powodu. A nawet to, że ktoś przyjdzie i porozmawia, to już jest dużo. Bo jak był strajk, to byłam przez dwa tygodnie z dzieæmi non stop sama i odwiedzała nas tylko asystentka z MOPS-u. Teraz czujemy, że jest dużo dobrych ludzi. nadesłała Maria Sowińska Podziękowania GŁOSU Serdecznie dziękuję za pomoc, której ostatnio udzieliły wydawnictwu Głos Publishing następujące osoby: Małgorzata Kossowska ($70), Mieczysław Bona ($100). Dzięki Państwa wsparciu utrzymanie GŁOSU jest możliwe. dr Lucyna Poloczek GABINET DENTYSTYCZNY 35 King Street East, Unit 21 Mississauga (Hurontario & Dundas) tel. 905. 896.1148
HISTORIA KULTURY STRONA 21 Przodkowie budowniczych Stonehenge pochodzili z terenów dzisiejszej Turcji Przodkowie ludzi, którzy zbudowali Stonehenge, przemieszczali się na zachód wzdłuż Morza Śródziemnego, nim dotarli do Wielkiej Brytanii. Naukowcy porównali DNA wyekstrahowane z neolitycznych szczątków ludzkich znalezionych w Wielkiej Brytanii ze szczątkami ludzi żyjących w tym samym czasie w Europie. Wnioski zdają się być takie, że neolityczni mieszkańcy Wielkiej Brytanii przebyli drogę z Anatolii (współczesna Turcja) na Półwysep Iberyjski, nim skierowali się na północ. Do Wielkiej Brytanii dotarli oni około roku 4000 p.n.e. Szczegóły badań zostały opublikowane w czasopiśmie Nature Ecology & Evolution. Migracja do Wielkiej Brytanii była tylko częścią ogólnej, masowej ekspansji ludności wywodzącej się z Anatolii, która ok. roku 6000 p.n.e. wprowadziła do Europy rolnictwo. Wcześniej Europę zamieszkiwały niewielkie grupy koczowników, które polowały na zwierzęta i zbierały dzikie rośliny oraz skorupiaki. Jedna część wczesnych rolników zasiedlała tereny wzdłuż rzeki Dunaj, docierając do Europy Środkowej, podczas gdy inni kierowali się na zachód wzdłuż wybrzeży Morza Śródziemnego. DNA wskazuje, że neolityczni Brytyjczycy byli w znacznej mierze potomkami grup, które prowadziły ekspansję szlakiem śródziemnomorskim, albo zasiedlając kolejne partie wybrzeża, albo przeskakując z wyspy na Dziewczyna neolityczna wyspę przy użyciu łodzi. Tylko nieliczni Brytyjczycy mieli jakichś przodków wywodzących się z grup zasiedlających szlak dunajski. Kiedy naukowcy przeanalizowali DNA wczesnych brytyjskich rolników, odkryli, że najbardziej przypominają oni neolitycznych mieszkańców Półwyspu Iberyjskiego (współcze-sna Hiszpania i Portugalia). Ci iberyjscy rolnicy wywodzą się od ludności, która zasiedlała tereny wzdłuż Morza Śródzie-mnego, posuwając się coraz to bardziej na zachód. Z Półwyspu Iberyjskiego lub gdzieś z jego okolic, śródziemnomorscy rolnicy zaczęli przemieszczać się na północ - przez Francję. Mogli oni dotrzeć do Wielkiej Brytanii od zachodu, przez Walię lub przez południowo-zachodnią Anglię. Datowanie radiowęglowe wskazuje, że ludzie neolityczni pojawili się ciut wcześniej na zachodzie, ale kwestia ta wymaga jeszcze dalszych badań. Oprócz rolnictwa, neolityczni imigranci, przybyli do Wielkiej Brytanii, jak się zdaje, przynieśli zwyczaj budowania pomników przy użyciu dużych kamieni znanych jako megality. Stonehenge w Wiltshire to część tej tradycji. Chociaż Wielka Brytania była zamieszkana przez grupy zachodnich łowców-zbieraczy, kiedy około 4000 r. p.n.e., przybyli tu rolnicy, DNA zdaje się wskazywać, że obie grupy w ogóle się nie mieszały. Brytyjscy łowcy-zbieracze zostali prawie całkowicie zastąpieni przez neolitycznych rolników, z wyjątkiem jednej grupy w zachodniej Szkocji, gdzie neolityczni mieszkańcy wykazywali większe związki z wcześniejszą ludnością autochtoniczną. Nie znaleźliśmy żadnych wykrywalnych dowodów na pochodzenie neolitycznych rolników, którzy tu mieszkali, od miejscowych łowców-zbieraczy - powiedział dr Tom Booth, specjalista od starożytnego DNA z Muzeum Historii Naturalnej w Londynie. To nie znaczy, że w ogóle się nie mieszali, to może tylko oznaczaæ, że ich populacja mogła byæ zbyt mała, by pozostawiæ jakiekolwiek dziedzictwo genetyczne dodał dr Booth. Profesor Mark Thomas z UCL stwierdził, że neolityczni rolnicy prawdopodobnie musieli dostosować swoje praktyki do odmiennych warunków klimatycznych, gdy przemieszczali się przez Europę, ale zanim dotarli do Wielkiej Brytanii, byli już zahartowani i dobrze przygotowani do uprawy roślin w klimacie panującym w północno-zachodniej Europie. W trakcie badań przeanalizowano również DNA brytyjskich łowców-zbieraczy. Jednym z analizowanych szkieletów był szkielet Cheddara Mana, którego szczątki datowane są na 7.100 rok p.n.e. Był on przedmiotem rekonstrukcji zaprezentowanej w zeszłym roku w Natural History Museum. DNA sugeruje, że podobnie jak większość innych europejskich łowców-zbieraczy tamtych czasów, miał ciemną skórę i niebieskie oczy. Analiza genetyczna wskazuje, że neolityczni rolnicy z kolei mieli bledszą skórę i brązowe oczy, a także czarne lub ciemnobrązowe włosy. Pod koniec neolitu, około 2450 p.n.e, potomkowie pierwszych rolników sami zostali niemal całkowicie zastąpieni, gdy nowa ludność - zwana ludnością pucharów dzwonowatych - wyemigrowała z kontynentalnej Europy. Tak więc Wielka Brytania przeżyła dwie niemal całkowite wymiany ludności na przestrzeni kilku tysięcy lat. Stonehenge jedna z najsłynniejszych europejskich budowli megalitycznych, pochodząca z epok neolitu i brązu Ostre słowa Kukiza do Biedronia: "Wara od mojej wiary. Wara od symboli, które są dla mnie ważne" Lider ruchu Kukiz'15 w ostrych słowach odpowiedział na postulaty przedstawione przez Roberta Biedronia, dotyczące zniesienia z Kodeksu karnego artykułu o obrazie uczuć religijnych. Sprawa ma związek z zatrzymaniem aktywistki odpowiedzialnej za profanację wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej. - Wiosna złoży na jesieni projekt nowelizacji Kodeksu karnego znoszącej art. 196 dot. obrazy uczuæ religijnych - tak, by w Polsce nikt już nie był ścigany dlatego, że jacyś talibowie próbują na tym zbijaæ kapitał religijny czy polityczny - powiedział we wtorek lider Wiosny Robert Biedroń. Czysto, dokładnie, szybko. Doświadczenie od 1993 roku. Leszek tel. 416-419-3687 www.primewoodflooringco.com Instalacja podłóg drewnianych, oraz laminatów Engineering Floors and Stairs "Kapitał polityczny to zbijasz Ty i Twój żonomąż, Panie Biedroń - na wrzaskliwych pedaliadach, agresywnym ateizmie, neobolszewickim liberalizmie" - czytamy we wpisie Pawła Kukiza na Facebooku. "Chce Pan zmieśæ wszystko, co było święte dla naszych Przodków i co do tej pory wyznacza cel i jest sensem dla ogromnej większości ludzi" - zaznaczył lider Kukiz'15. Polityk wytknął Biedroniowi, że posługuje się "faszystowskimi metodami". "Zbijasz kapitał polityczny, SLD-owcu Palikotny, na faszystowskich metodach narzucania innym swojej»estetyki«, rodem z Rzymu tuż przed upadkiem, na nienawiści do świata, przykrytej fałszywym uśmiechem. Pamiętaj, Panie Biedroń, że nasi Przodkowie ginąc w walce o Ojczyznę, ściskali w dłoniach święte dla Nich medaliki z wizerunkiem Matki Boskiej, krzyżyki, różańce..." - podkreślił polityk. "Dla mnie może Pan chodziæ z ping-pongiem w ustach i wyæwiekowanej obroży z tabunem podobnych Panu kolegów - Pańska sprawa i nic mi do tego. Ale wara od mojej wiary. Wara od symboli, które dla mnie są ważne" - podsumował ostro Paweł Kukiz. Zaprenumeruj GŁOS
STRONA 22 PROPOZYCJE ZAKŁAD POGRZEBOWY świadczy usługi dla TORONTO, ETOBICOKE I MISSISSAUGA PEEL CHAPEL 2180 Hurontario Street (Hwy, 10 North of Q.E.W) Mississauga, ON Tel.: (905) 279-7663 BUTLER CHAPEL 4933 Dundas Street West (at Burnhamthorpe) Etobicoke, ON Tel.: (416) 231-2283 tel. 647 271 2477 Produkt dostępny w polskich aptekach w Kanadzie www.kudzuroot.ca YORKE CHAPEL 2357 Bloor Street West (at Windermere) Toronto, ON Tel.: (416) 767-3153 ADWOKACI KRZYSZTOF PREOBRAŻEÑSKI ANITA KOCUŁA SPECJALIŚCI W SPRAWACH KRYMINALNYCH I RODZINNYCH Sheraton Centre, Suite 414 Richmond Tower 100 Richmond Street West Toronto, ON M5H 3K6 416.964-1717 tel. samochodowy 416.580-1408 Konrad Renovation Contracting KONRAD DĄBROWSKI Właściciel tel. 647-928-9061 konrad.d77@gmail.com MALOWANIE - Wewnątrz i Zewnątrz RENOWACJE WYKAÑCZANIE BASEMENTÓW OSUSZANIE / PĘKNIĘCIA BASEMENTÓW ROZBIÓRKI WYCINKA DRZEW PRACE W OGRODZIE (także w weekendy) PROTEZY DENTYSTYCZNE Kasia Dorman, DD 280 The Queensway Etobicoke tel. (416) 251-6147 Health from Nature Sklep zielarski z 31-letnią tradycją Ponad 300 rodzajów ziół. Wykonujemy mieszanki ziołowe wg starych receptur zielarskich, o. Czesława Klimuszki. 47 Roncesvalles Ave. Toronto tel. 416-532-9805 139 Upper Centennial Parkway, Stoney Creek, ON L8J 2T7 tel. (905) 662-0012 3121 Hurontario St., Mississauga, ON L5A 2G9 tel. (905) 277-1717 Rzeszów, ul. Ks. Jałowego 8/1 tel. 0-602-342-046 Warszawa, Aleja Solidarności 155/22 tel. +48 787-193-163 +48 17-853-3385
SZLACHETNE ZDROWIE STRONA 23 Zdrowe odżywianie - czyli jak i co jeść żeby nie... zbankrutować w 20 punktach Jest wiele czynników, które powstrzymują nas do zmiany nawyków żywieniowych na zdrowsze. W moich obserwacji wynika, że najczęściej jest to lenistwo, ponieważ przetworzone i półprzetworzone produkty nie wymagają od nas kulinarnego zaangażowania, no może poza podgrzaniem. Dieta kanapkowo-jogurtowa to często normalka, kiedy prowadzimy intensywny zawodowo tryb życia i nie mamy czasu na gotowanie, a już w ogóle na planowanie posiłków i związane z tym zakupy spożywcze. Lenistwo jednak można przezwyciężyć i wiele moich podopiecznych tak robi, ponieważ rozumie, że przetworzona żywność oddala nas od celu, jakikolwiek by on nie był. Szczupła sylwetka, sprawność, piękne włosy, zdrowe zęby, młodo wyglądająca skóra, jędrne ciało, które pojawia się, kiedy zagęszczają się nasze mięśnie, to z pewnością nie zasługa słodyczy i fast foodów, ani nawet kanapek, tylko gęstego odżywczo pożywienia. Gorzej, kiedy ktoś rezygnuje ze zdrowego trybu życia błędnie sądząc, że zdrowa dieta jest droga. Moim zdaniem może być, i w niektórych przypadkach jest, dużo tańsza, a już na pewno nie droższa. Oczywiście, jeśli ktoś w ciągu dnia bazuje na chlebie z szynką i margaryną, kawie i czekoladzie, to każda, nawet najmniejsza zmiana na zdrowsze żywienie może okazać się droższa. Zanim jednak porzucisz myśli o kupnie ekologicznego mięsa i jajek od szczęśliwych kur, zadaj sobie pytanie: Do czego doprowadzi mnie spożywanie przetworzonego jedzenia? Wyobraź sobie, że codziennie przez 40 lat zjadasz rano na śniadanie pszenną bułkę z margaryną, plasterkiem szynki i może ogórkiem, żeby ładnie wyglądało. Czy te 14 600 pszennych bułek będzie miało wpływ na Twoje zdrowie? Z pewnością tak. Co zatem zrobić, żeby jeść zdrowo i ekonomicznie? Zastanówmy się najpierw na co WARTO wydać więcej pieniędzy. Na pewno będą to: jaja tzw. jedynki lub zerówki, ekologiczne mięso (kurczak zagrodowy, wątróbka, mięso wołowe i wieprzowe oraz dziczyzna, która żyjąc dziko, zawsze będzie ekologiczna), nierafinowane tłuszcze roślinne np. olej kokosowy, oliwa z oliwek, oraz opcjonalnie warzywa i owoce. Dlaczego opcjonalnie? Ponieważ nawet warzywa z marketu wpłyną pozytywnie na nasze zdrowie. Oczywiście eko rośliny zawierają zdecydowanie mniej chemii i więcej wartości odżywczych. Dlaczego warto jeść warzywa nawet z marketu zamiast żadnych? Naucz się planować posiłki, aby uniknąć marnowania jedzenia. Zadaj sobie pytanie, jak często wyrzucasz zepsute jedzenie? Złotą zasadą jest zaplanowanie w weekend posiłków na następny tydzień i zrobienie pod to zakupów. Korzystaj z warzyw kapustnych. Kapusta jest tania i niezwykle zdrowa. Surówka z białej kapusty to jeden z najtańszych warzywnych dodatków do obiadu. Z kapusty kiszonej, która jest jeszcze bardziej wartościowa, ze względu na zawarte w niej pożyteczne dla jelit bakterie przygotujesz surówkę, kapuśniak/kwaśnicę, bigos czy ugotujesz z grzybami i podasz do piątkowej ryby. Warzywa korzeniowe. Burak, marchewka, seler i pietruszka to doskonałe źródło węglowodanów. Marchewkę możesz upiec, zrobić zupę czy surówkę. Podobnie jest z burakiem czy pietruszką. Dynia to moje ulubione warzywo. Często jem ją upieczoną lub przyrządzam zupę krem. Jest tania i wielofunkcyjna. Spróbuj z niej zrobić leczo lub dodać startą do surówki. Cukinia to kolejne wdzięczne warzywo, które kupisz w sezonie nie przepłacając. Z cukinii robię leczo, zupę, makaron, a nawet ciasto! Drogie orzechy zamień śmiało na wiórki kokosowe, które zawierają doskonałe tłuszcze i błonnik, który zapewnia uczucie sytości. Orzechy natomiast kupuj od czasu do czasu w małych paczuszkach. Masło orzechowe zamień na tłuszcz kokosowy. Masło orzechowe ma kilka wad, a jedną z nich jest to, że znika zanim się dobrze zadomowi na kuchennej półce. Ciężko mi sobie wyobrazić osobę, która wyjada masło kokosowe ze słoika. Co więcej możesz go użyć do przyrządzenia kawy kuloodpornej, domowych czekoladek, zmiksować z owocami na mus, zwiększając przyswajalność witamin, sporządzić maseczkę na włosy, a nawet pastę do zębów. Zrób samodzielnie mleko kokosowe. Filiżankę wiórków kokosowych zalej trzema szklankami wrzątku. Rano zmiksuj papkę blenderem i przeciśnij przez sitko. Innym wyjściem jest kupienie litrowego kartonika z mleczkiem (wychodzi taniej niż puszka) i zamrożenie połowy. Gotuj buliony na kościach. Nawet te ekologiczne nie kosztują majątku. Wolno gotowane wywary dostarczą mnóstwa ważnych minerałów, aminokwasów i kolagenu. Możesz przyrządzić więcej i zamrozić, aby później w razie potrzeby gotować na ich bazie przepyszną zupę krem. Kto powiedział, że masz jeść tylko chude piersi z kurczaka? Wątróbka jest jedną z tańszych części mięsa, a przecież jest multiwitaminą! Możesz zjeść ją na obiad lub upiec pasztet, jeśli wciąż masz złe wspomnienia z przedszkola. Kasza gryczana to najbardziej wartościowa polska kasza. Zawiera wszystkie niezbędne aminokwasy i sporo magnezu. Jedz na zdrowie! Kasza jaglana jest również wartościowa, choć gryczana ją deklasuje. Przyrządzisz z niej budyń czy powysiłkową jaglankę. Banany w kropki. To te banany, na które obowiązuje promocja minus 50%, bo są mało atrakcyjne wizualnie. Może i są, ale właśnie w takiej postaci nasz organizm najlepiej je przyswaja i czerpie najwięcej korzyści. Ziemniaki pieczone czy gotowane, najlepiej w mundurkach stanowią wartościowe uzupełnienie diety, szczególnie osób aktywnych. Upiecz je z burakiem i marchewką na kolację, razem z ziołami i rozpuszczonym masłem klarowanym. Postaw na sezonowe owoce! Wcale nie musisz z nich robić wymyślnego koktajlu (który nota bene wcale nie musi być drogi, wystarczy, że wrzucisz owocowe resztki, które masz w domu). Jeśli masz miejsce w zamrażarce to kup więcej i zamroź. Świetnie do tego celu nadają się truskawki, jagody, maliny, borówki czy porzeczki. Do smażenia użyj masła klarowanego. Możesz je zrobić samodzielnie rozpuszczając w garnku z grubym dnem, na wolnym ogniu kostkę masła. Zbierająca się nad masłem laktozę zbierz łyżeczką, a masło zlej do miseczki i gotowe! Myśl długodystansowo. Jeśli pieczesz akurat dynię na obiad, włóż podwójną ilość (następnego dnia zrobisz z tego zupę) oraz przygotuj chipsy z jarmużu. Upieczesz dwie (a nawet 3) pieczenie na jednym ogniu dosłownie i w przenośni. Zrezygnuj z regularnego pijania kawy na mieście. Za 2 kubki spokojnie ugotujesz obiad i co ważne będziesz czuł się najedzony, nie mówiąc już o tym, że nie wydajesz pieniędzy na puste kalorie. Gotuj na 2 dni, a nawet więcej i zamrażaj jedzenie. Zaoszczędzisz prąd/gaz i sporo czasu. Drogie i egzotyczne superfoods jak jagody Goji z powodzeniem zastąpisz tanią, polską aronią. Jej wartości odżywcze są odwrotnie proporcjonalne do ceny! Ogranicz stołowanie się na mieście. Kupne potrawy choć na pewno smaczne, wychodzą drożej niż samodzielnie przygotowane. Poza tym nie masz pewności, czy użyto świeżego mięsa i na czym je usmażono. Lepiej korzystać z tego typu przyjemności jedynie od czasu do czasu i w sprawdzonych miejscach. Powodzenia! Magdalena Durasiewicz Pielgrzymka do Lourdes, Fatimy i Santiago Hiszpania - Portugalia - Francja w dniach 11-24. 09. 2019 (14 dni ) pod duchowym przewodnictwem Ks. Józefa Machaj w cenie $2,950.00 CAN tax included (plus 230 euro) Zgłoszenia prosimy kierować: Ks. Józef Machaj tel. 613-962-1092, frjosephmachaj@gmail.com Julia tel. 416-857-2377, juliapilgrimage@yahoo.ca Halina tel. 416-757-6841 Przy zapisie zaliczka $1,400 i kopia paszportu (ważność paszportu).
STRONA 24 VARIA Biodegradowalne naczynia polskiej firmy Biotrem podbijają świat Polska firma Biotrem, produkująca biodegradowalne naczynia z otrąb pszennych zrobiła furorę na największych kanadyjskich targach Green Living Show, poświęconych prostym rozwiązaniom do prowadzenia zdrowego i zrównoważonego stylu życia. Podczas gdy zwykły plastikowy talerz jednorazowego użytku może rozkładać się nawet 500 lat, naczynia polskiej firmy Biotrem ulegają biodegradacji dzięki kompostowaniu w ciągu zaledwie jednego miesiąca. Są zrobione ze sprasowanych otrębów pszennych, czyli produktu ubocznego podczas procesu mielenia zbóż. Biotrem może wyprodukować nawet do 10 tys. biodegradowalnych talerzy i misek z jednej tony otrębów pszennych. Założycielem firmy Biotrem jest Jerzy Wysocki, hodowca pszenicy i młynarz, który opracował proces przekształcania otrębów pszennych w talerze. Za każdym razem, gdy mielił pszenicę, pozostawał mu nadmiar otrąb pszennych, których szkoda było wyrzucić. Dzięki metodzie prób i błędów odkrył, że zmieszanie otrębów z wodą, a następnie podgrzanie, spowodowało powstanie mocnego materiału, z którego można formować naczynia. Zakład produkcyjny firmy Biotrem w Zambrowie może obecnie produkować około 15 milionów biodegradowalnych misek i talerzy rocznie. Przedsiębiorstwo tworzy także sztućce jednorazowe, które produkuje z otrąb pszennych połączonych z całkowicie biodegradowalnym bio-tworzywem PLA. Na naczyniach polskiej firmy można podawać zarówno gorące, jak i zimne potrawy. Można też podgrzewać na nich jedzenie w mikrofali. Wykorzystywane do użytku domowego lub w lokalach gastronomicznych, mogą mogą zmniejszyć ilość śmieci, które codziennie produkujemy. Produkty Biotrem są dostępne już w kilkunastu krajach europejskich, Stanach Zjednoczonych, Korei Południowej i Libanie. Niedawno firma zadebiutowała w Toronto na targach Green Living Show, gdzie zrobiła prawdziwą furorę. Ogromny sukces polskiego projektu! Odrzutowiec FLARIS odbył swój pierwszy lot. Odrzutowiec polskiej konstrukcji firmy Metal-Master, FLARIS LAR1 z Jeleniej Góry, po raz pierwszy wzbił się w powietrze. Za sterami FLARIS LAR1 zasiadł doświadczony, wybitny pilot doświadczalny Wiesław Cena - informuje portal nasze miasto.pl. Maleńkiego FLARISA nie może nachwalić dyrektor programowy projektu. - To kamień milowy dla projektu oraz lotnictwa. Ten niewielki samolot odrzutowy, napędzany wyprodukowanym w Stanach Zjednoczonych silnikiem WILLIAMS FJ33-5A, jest innowacyjną w skali światowej konstrukcją - mówi Rafał Ładziński. Choć odrzutowiec jest niewielki, to może rozwinąć prędkość porównywalną do samolotów pasażerskich. Przystosowany jest do startowania i lądowania na krótkich lotniskach trawiastych. Przeznaczony jest dla pilotów z licencją amatorską. Głównym konstruktorem odrzutowca jest jedna z najbardziej doświadczonych w tej branży osób - Andrzej F r y d r y c h e w i c z. Twórca m.in. popularnej Wilgi oraz wojskowego Orlika. Odrzutowiec jest uznawany za specjalistów za potencjalnie wielki hit. To najmniejszy na świecie dyspozycyjny odrzutowiec startujący z trawy. Nie potrzebuje zatem korzystać z płyty lotniska. Skąd wziął się pomysł na budowę samolotu? Gdy Rafał Ładziński utknął w korku na niemieckiej autostradzie, wraz z żoną zaczął się zastanawiać jak uniknąć tego typu przypadków, a jednocześnie nie być skazanym na zatłoczone lotniska. Tak narodził się pomysł zbudowania maleńkiego odrzutowca. Na koniec sprawa najważniejsza. Ile trzeba będzie wyłożyć, aby móc posiąść taki samolot? Wstępne szacunki wyceniały FLARISA na blisko 6 mln zł. G OS czujemy po polsku Zdenerwowana blondynka krzyczy do boy a hotelowego: - Pan sobie myśli, że jak jestem ze wsi, to może mnie pan wsadziæ do tak małego pokoju?! Boy: - Ależ proszę pani, przecież jedziemy dopiero windą! Żona do męża: - Wiesz, dziś jak przechodziłam w przedpokoju, to zegar spadł tuż za mną. - Zawsze się cholera spóźniał... Dwóch Żydów zwiedza Watykan i podziwiają zgromadzone bogactwo. Nagle jeden się odzywa: - Patrz Dawidzie, a zaczynali od stajenki. Podczas wizyty w szpitalu psychiatrycznym gość pyta ordynatora jakie kryteria stosują, aby zdecydować czy ktoś Czas na uœmiech! powinien zostać zamknięty w zakładzie czy nie. Ordynator odpowiedział: - Napełniamy wannę, a potem dajemy tej osobie łyżeczkę do herbaty, kubek i wiadro i prosimy, aby opróżnił wannę. - Aha, rozumiem - powiedział gość - normalna osoba użyje wiadra, bo jest większe niż łyżeczka czy kubek. - Nie - powiedział ordynator - normalna osoba pociągnęłaby za korek. Chce pan pokój z widokiem na parking czy na las? Trzech facetów siedzi w barze i opowiada o tym, co kupili swoim żonom na urodziny. Pierwszy z nich mówi: - Ja kupiłem swojej żonie coś, co idzie od 0 do 100 w niecałe 6 sekund. Pozostali pytają - co to? - Ach, wiecie, białe Porsche tak pięknie pasuje do jej blond włosów. - Za to ja kupiłem swojej żonie coś, co od 0 do 100 potrzebuje zaledwie 4 sekundy - mówi drugi - kupiłem Ferrari! Czerwone! Bo tak jej pięknie z jej rudymi, rozwianymi włosami. Na to trzeci: - A ja kupiłem żonie coś, co do setki potrzebuje krócej niż dwie sekundy. - Przesadzasz. Nie ma tak szybkiego samochodu. - Ale ja nie kupiłem samochodu. Kupiłem wagę... Facet u bram niebios. Św. Piotr mówi do niego: - Zanim wejdziesz opowiedz mi jakiś swój dobry uczynek. - Więc to było tak. Jechałem do domu i przy drodze zauważyłem bandę motocyklistów znęcających się nad dziewczyną. Ona była przerażona, krzyczała o pomoc. Nie mogłem tego ignorowaæ, zresztą nienawidzę takich brudnych typków, więc wziąłem łyżkę do opon i ruszyłem w ich stronę. Stanęli wokół mnie i jeden z nich krzyknął: Zmiataj stąd, albo będziesz następny. Ja, nie bojąc się, przywaliłem z całej siły w twarz największemu z nich i krzyknąłem: Zostawcie tą biedną dziewczynę w spokoju! Albo pokażę wam, co to jest prawdziwy BÓL, wy chorzy degeneraci! - No, no, no! Twoja odwaga jest imponujące. A kiedy się tak popisałeś? - Jakieś trzy minuty temu... Starszy pan stwierdził, że jego żona słabo słyszy i postanowił pójść skonsultować się z lekarzem, co może na to poradzić. Lekarz stwierdził: - Aby móc coś poradziæ muszę wiedzieæ jak bardzo jest to zaawansowane. Niech pan to zbada w następujący sposób, najpierw zada pytanie z odległości 10 metrów, jak nie usłyszy to z 8 itd. i wtedy mi pan powie przy jakiej odległości pana usłyszała. Tak więc wieczorem żona robi w kuchni kolacje, a facet w pokoju czyta gazetę i stwierdza, że w sumie tutaj jestem akurat 10 m od niej, zobaczymy czy mnie usłyszy: - Zosiu! - woła - Co jest dziś na kolację? Bez odpowiedzi. Zmniejszył dystans do 8 m, bez odpowiedzi. Zmniejsza do 2, aż w końcu podchodzi staje tuż obok niej i znów pyta o to samo. - Kurczak, do jasnej cholery, szósty raz ci powtarzam!