Raport opisowy Prosimy o niepodawanie imienia i nazwiska w raporcie. Studenci, którzy nie życzą sobie umieszczenia swojego adresu e-mail w Internecie proszeni są o jego niepodawanie. 1. Nazwa uczelni zagranicznej, program oraz termin przebywania na wymianie University of Hertfordshire, Wielka Brytania, Erasmus + Termin przebywania na stypendium: 20.09.14-17.01.15, semester zimowy Wyjazd na trzecim semestrze. 2. Miejsce pobytu Uczelnia znajduje się w Hatfield, małym miasteczku na północy od Londynu. Główną atrakcją miasteczka jest uniwersytet, znajduje się tam jeszcze galeria handlowa (outlet, ale mało ma sklepów), kilka supermarketów i parę pubów. Miasteczko jest na wskroś brytyjskie, ze swoimi przystrzyżonymi chodnikami, domkami z czerwonej cegły i mieszkańcami, którzy chyba wszyscy się znają. Wszędzie można dojść na piechotę, co zajmuje maksymalnie 45 minut, jeśli mówimy o dwóch najbardziej oddalonych punktach. Można także poruszać się autobusami uno (ale ceny nie powalają, choć podobno mają je zmniejszyć) lub taksówkami, które kosztują 3.5 funta niezależnie od trasy. W pobliżu Hatfield znajduje się St. Albans, gdzie jest więcej sklepów (w tym słynnych jednofuntowych). Dojechać tam można autobusem greenline (tańszy) lub uno bus. Jest także kilka opcji dojazdu d Londynu. Spod uczelni odjeżdża greenline bus 797 i za 6 funtów w jedną stronę (lub 11 w obie) zabiera na Victoria Station. Podróż trwa około godziny. Szybszy jest pociąg, bo jedzie tylko pół godziny, ale odbija się to na cenie. Za to bardzo opłacają się pociągiem przejazdy grupowe, jadąc grupą trzyosobową każdy płaci 9 funtów w obie strony i może na tym samym bilecie poruszać się londyńskim metrem. Dojazd do samej Anglii nie jest zbyt skomplikowany. Praktycznie każda linia lotnicza lata między Warszawą a Londynem. Wokół Londynu są cztery lotniska: Heathrow, Stansted, Luton i Gatwick, na stronie uczelni wytłumaczony jest dojazd z każdego lotniska. Ja wybrałam linię LOT. Tanie linie (Ryanair i Wizzair) nie wychodzą wcale tak tanio, gdy trzeba nadawać bagaż, a bilet LOTem w jedną stronę kosztował 330 złotych. Do tego lądowałam na Heathrow, skąd uniwersytet organizowała bezpłatny transport na uczelnię. Opcję bardzo polecam, od razu można było poznać Erasmusów i nie trzeba było się niczym przejmować. Po świętach leciałam ryanairem na Stansted. Dojechać tam można autobusem national express za 9 funtów. Loty bez bagażu ryanairem są oczywiście znacznie tańsze, choć w okresie świąt ceny przerażają. 3. Uniwersytet University of Hertfordshire (UH) zdaje się być zapełniony obcokrajowcami. Wynika to pewnie ze struktury populacji brytyjskiej, gdzie obywatele mimo paszportu brytyjskiego mają bardzo różnorodne pochodzenie. Wiele osób jest z wymian, ale jeszcze więcej obcokrajowców, którzy szukają szczęścia na wyspach. Prawie wszyscy erasmusi studiują w Business School, która prowadzi najwięcej wymian. Poza Europejczykami w oczy rzucają się Malezyjczycy, Chińczycy i Nigeryjczycy. Innych Polaków z wymiany nie spotkałam, ale też nie szukałam ich, zresztą UH prowadzi wymianę tylko z trzema uczelniami z Polski.
4. Kursy Przedmioty w Anglii są po 7.5 ECTS, więc dobiera się cztery przedmioty na semestr. Przedmioty mogłam wybierać z całej oferty Business School, niezależnie od poziomu. Jedynym minusem jest brak odpowiedników z oferty SGH, zwłaszcza dla kierunku MIESI. Od razu ostrzegam, że poziom matematyki na wyspach jest w stanie opłakanym (na makroekonomii zadania matematyczne były tylko dla chętnych i nikt w klasie nie znał logarytmów!!!), o czym wiedziałam już wcześniej, więc nawet nie brałam przedmiotów matematycznych. Plusem jest bardzo praktyczne podejście do omawianych zagadnień. Prowadzący na pierwszych zajęciach opowiadają o swoim doświadczeniu zawodowym, więc zwykle oferują coś więcej niż tylko suchą teorię. Przedmioty można zaliczać przez coursework, egzamin lub to i to (opcja trzecia zwykle oznacza najwięcej pracy, bo i eseje trzeba pisać i egzamin ma się końcowy) Principles of Marketing Prowadzący Caroline Wilson i David Ogle. Przedmiot świetny, bardzo ciekawy i podparty sporą dawką przykładów z życia codziennego. Odpowiednik SGHowego marketingu. Składał się z wykładów i ćwiczeń. Każde zagadnienie było omawiane na przykładach konkretnych firm, ćwiczenia zaczynały się od omówienia nowinek z branży. Na ćwiczeniach głównie pracowało się w grupach. Zaliczenie miało polegać na coursework, czyli trzeba było przygotować obszerny raport o zachowaniu konsumenta, który chce kupić kuchnię. Raporty to ulubiona forma zaliczenia w Anglii i wszyscy podchodzą do nich bardzo poważnie. Już na samym początku dostaniecie informację o wielu kursach, które pomogą wam nauczyć się pisać raporty (wszystko bezpłatne), poprawić słownictwo angielskie i poprawnie używać odnośników (system Harwardzki nie pozwala na żadną dowolność w tej kwestii). Jednak zarówno ćwiczeniowcy jak i wykładowcy służą w tej kwestii pomocą, a doskonale zaopatrzone biblioteki dostarczają wielu potrzebnych informacji. Egzamin i tak się pojawił, ale dwa tygodnie przed sesją i w klasie, zamiast na sali. Składał się z testu wielokrotnego wyboru i krótkiego reflective essay, o tym, czego się nauczyliśmy. Zaliczenie nie było zbyt trudne, a nauczyłam się wiele, więc przedmiot, moim zdaniem, godny polecenia. Trends in Technology Kolejny ciekawy przedmiot, choć może niezbyt związany z biznesem. Na wykładach prowadzący Dave Paterson wprowadzał zagadnienia (znowu na podstawie przykładów) z zakresu systemów informacyjnych, sztucznej inteligencji, chipów, sieci komputerowych itp. Ćwiczenia polegały na dyskusji w grupach o zagrożeniach, zaletach, wadach i rozwoju danej technologii. Na zaliczenie trzeba było przygotować ze swoją grupą dyskusję na wybrany temat, która była nagrywana i napisać esej o wybranej technologii. Business and Commercial Awareness Zdecydowanie odradzam. W ofercie przedmiot wyglądał bardzo ciekawie, mieliśmy wcielić się w zarząd firmy i podejmować decyzje w sprawie wprowadzenia produktu na rynek. W praktyce okazał się pochłaniaczem wielkiej ilości czasu, a z powodu braku konkretnych danych o firmie i rynku, większość decyzji polegała na zasadzie załóżmy sobie, że jest tak, a wynik będzie taki, którą prowadzący kazał nam jakoś logicznie udowadniać. Dodam jeszcze, że prowadzący ma bardzo monotonny głos, nie dopuszcza do siebie innych opinii i moim zdaniem ma dość wąskie horyzonty. Na zaliczenie trzeba było w grupach przygotować cztery raporty, wywiad i na koniec napisać implementation plan. Oceny były dość niskie, wiedzy nie wynieśliśmy prawie żadnej. Jedyne, czego się nauczyłam, to by dołączać wiele zdjęć i używać różnokolorowych czcionek, bo prowadzący je lubi i od razu przyciągają wzrok do biznesowych dokumentów
Economic Growth, Aggregate Price And Income Odpowiednik makroekonomii II. Prowadzący Ya Ping Yin jest chińczykiem i zrozumienie go początkowo sprawiało mi trudności, z powodu silnego akcentu. Wiele rzeczy pokrywa się z SGHową makroekonomią I, ale można było się nauczyć czegoś nowego. Prowadzący starał się zaszczepić w nas podejście, by dociekać, czemu tak jest, zamiast uczyć się, że tak jest i zachęcał grupę do dyskusji. Brakowało mi tylko zadań matematycznych. Na zaliczenie trzeba było napisać esej na jeden z wybranych trzech tematów (jedyny minus, że dwa z tych tematów nadawały się tylko dla osób, które mieszkały długo w Wielkiej Brytanii lub bardzo interesowały się ich gospodarką, więc dla obcokrajowców pozostawał praktycznie tylko jeden temat) i egzamin. 5. Warunki studiowania Warunki studiowania są powalające. Każdy z kampusów ma Learning Resource Center (LRC), gdzie znajdują się książki z wszystkich dziedzin, setki komputerów (także kącik maców), drukarki, kserokopiarki, pokoje cichej nauki, pokoje do pracy grupowej, kawiarnie itd. Książki wypożycza się samemu, skanując kod kreskowy, drukuje się także samemu, choć ceny druku są bardzo drogie. 6. Warunki mieszkaniowe UH posiada dwa kampusy: College Lane i de Havilland. Business School znajduje się na tym drugim, ale dzieli je około 15 minut na piechotę i kursuje między nimi bezpłatny shuttle bus (choć ma tendencje do nieprzyjeżdżania). W akademikach mieszkają tylko pierwszoroczni i studenci z wymiany. Warunki zależą od wybranej przez siebie opcji i wahają się od pokoju dwuosobowego z dzieloną kuchnią i dwoma łazienkami na 12 osób do pokoju z własną łazienką i kuchnią dzieloną na sześć osób w nowo wybudowanym budynku. Ceny wahają się od 72 do 160 funtów i wzrastają co roku. Ja mieszkałam w Broad Hall na College Lane. Płaciłam 94 funty tygodniowo. Pokój miałam jednoosobowy, na pierwszy rzut oka wyglądał jak cela więzienna, potem można się było przyzwyczaić. Dzielenie łazienki i kuchni nie sprawiało problemu, kolejek nigdy nie było, a przy dwunastu osobach integracja zawsze przebiega milej niż przy sześciu. Wyposażenie pokoju to lampka nocna, szafka, szafa, łóżko i krzesło. Warto przywieźć ze sobą lub dokupić zaraz po przyjeździe wieszaki. Na terenie całego kampusu działa wifi i jest dość szybkie. W kuchni znajduje się stół, krzesła, palniki, lodówki, zamrażalka, toster, czajniki, mikrofalówka, odkurzacz, deska do prasowania i żelazko. Wszystkie naczynia i sprzęty kuchenne trzeba załatwić sobie samemu, choć często zostają po studentach z poprzedniego semestru lub roku. 7. Recepcja Zostałam odebrana z lotniska i od razu dostaliśmy pakiet ulotek i informacji wraz z przekąskami. Pierwszy tydzień: orientation week był dla studentów zagranicznych. Organizowano wtedy wycieczki do sklepu (podwózkę samochodem, warto się na to zapisać i wtedy zakupić najcięższe rzeczy), różne poczęstunki, grille, spotkania informacyjne, wycieczki po obu kampusach, a także wycieczki do St. Albans i Londynu. Uczelnia zapewnia wiele osób, do których można się zwrócić w razie problemów, a każdy jest bardzo pomocny. UH posiada swój oddział ESN i organizuje program buddy, ale ja z moim buddym widziałam się tylko raz, a wiele pytań do niego nie miałam, bo wszystko było wcześniej wytłumaczone. Imprez organizowali dość mało. Drugi tydzień: freshers week to tydzień zapoznawczy dla wszystkich studentów, niektórzy mają już wtedy lekcje, ale nie business school.
8. Koszty utrzymania podaj szczegóły, które Twoim zdaniem mogłyby się przydać innym, np. najtańsza linia lotnicza, ubezpieczenie, jak uzyskać pozwolenie na pracę, jakie są środki komunikacji lokalnej, dokumenty, które mogą się przydać ( np. tłumaczenie metryki), codzienne wydatki w porównaniu z Warszawą. W przypadku, jeśli otrzymywałeś dofinansowanie, w jakim stopniu otrzymane stypendium zapewniało pokrycie kosztów utrzymania za granicą, relacje cen, gdzie robić zakupy? Stypendium pokrywało większą część kosztów akademika i tylko na tyle starczało. Jedzenie w Anglii nie jest o wiele droższe niż w Warszawie, choć oczywiście zależy to od produktów, np. warzywa, owoce, no i alkohol są zdecydowanie droższe. W Hatfield są trzy supermarkety: Asda, Aldi i Tesco. Najbliżej uczelni są dwa pierwsze. Asda ma ogromny wybór i wiele produktów własnej marki, które kupują wszyscy studenci, Aldi ma mniejszy wybór, ale jest bliżej dehavilland campus. W Tesco nie byłam. Do Asdy chodziłam na piechotę (ok. 25 minut). Jeśli kogoś ciekawią ceny odsyłam do stron internetowych supermarketów, tam można sprawdzić wszystkie produkty i zdecydować, co warto zabrać z Polski. Wydatków w Anglii miałam sporo, ale głównie dlatego, że dużo podróżowałam i zwiedzałam. Po samej Anglii warto poruszać się autobusami, zwłaszcza megabusem, który ma wiele promocji i ceny znacznie niższe niż pociągi. 9. Życie studenckie rozrywki, sport Każdy kampus ma centrum sportowe, do którego karnet jest jednak bardzo drogi. Za to organizacja Active Students organizuje wiele bezpłatnych zajęć sportowych z różnych dziedzin. Warto także dołączyć do innych organizacji czy societies. Na UH mają one mniej biznesowe czy poważne podejście niż na SGHu, a bardziej skupiają się na hobby (np. dance society, Harry Potter society, baking society itd). Na terenie obu kampusów znajdują się bary, a na College Lane jest klub Forum. Co czwartki odbywa się karaoke. Często organizowane są także podróże do klubów autokarem w cenie od 3 do 10 funtów. Także ESN organizował wyjścia do klubów z autokarem: raz do Londynu i raz do Brighton (15 do 18 funtów). Oczywiście wiele imprez odbywa się na terenie akademika. W nowych budynkach są tzw. common rooms z telewizorami, rzutnikami, kanapami, stolikami, stołem do ping-ponga i bilarda, do których każdy ma dostęp. 10. Sugestie Wiele rzeczy kuchennych, pościele itd. można bardzo tanio kupić w Asdzie, ale trzeba to zrobić od razu po przyjeździe, bo po paru dniach znikają. Nie polecam brać kołdry z akademika, bo ma bardzo sztuczną poszewkę, a trzeba za nią płacić 25 funtów. Jeśli komuś chce się szukać, to taniej powinno się udać znaleźć pokój koło uczelni, niż akademik, ale mi zależało, by mieszkać w akademiku. 11. Adaptacja kulturowa Nie było szoku kulturowego, natomiast zdecydowanie szokowała niezdrowa dieta Brytyjczyków: ciągle hamburgery, kurczaki panierowane i fasolka dodawana do wszystkiego. Dziwiło jeszcze, że w Hatfield nie ma raczej przejść dla pieszych, a samochody się nie zatrzymują (nigdy, czyli bardzo, bardzo rzadko). Poza tym pogoda była dość ładna, więc nie jest prawdą, że w Anglii cały czas pada, choć w parasolkę warto się wyposażyć.
12. Ocena: Jako ostatni punkt raportu prosimy o ocenę Uniwersytetu w skali od 1 do 5 pod względem ogólnym i merytorycznym (akademickim). Ocena ogólna: 4 Ocena merytoryczna: 4