Do przeciwników i zwolenników (nawet bardziej) pełnej ochrony życia poczętego... W społecznej debacie na temat ochrony życia uczestniczyłem od bardzo dawna. W latach 80 - tych jako kilkunadstoletni chłopak pamiętam trochę przez mgłę, że pojawiały się we mnie jeszcze mieszane uczucia co do pełnej ochrony dziecka poczętego. Prawdziwa przygoda zaczęła się w 1991r. kiedy szedłem na pół roku do wojska. W lipcu miała 1 / 5
sie rodzić Ola a ja wtedy jeszcze jako młody "żonkoś" wybierałem się w "kamasze"... I cóż, że wcześniej stawiłem się na wojskową komisję lekarską, okazało się, że bez problemu mogłem za "kopertę" załatwić "niezdolność czasową do służby wojskowej", kiedy dla młodego idealisty to się nie mieściło w zasadach - dzięki Bogu do dziś nie mogę się "wyleczyć" z tego młodzieńczego "skrzywienia". Widocznie miałem iść. Własnie w czasie mojej służby wojskowej w jednostce w Grudziądzu rozgorzała w Polsce burzliwa dyskusja na temat projektu ustawy. Coś mnie wtedy tknęło, że trzeba coś robić - przypadkiem, nie przypadkiem współdzieliłem piętrowe łóżko z kolegą Jurkiem z Torunia, który też miał podobne podejście... Zaczęlismy rozmawiać z chłopakami i zachęcać do podpisywania apelu poparcia inicjatywy ustawowej ochrony życia dziecka w łonie matki. Trzeba sobie wyobrazić społeczność wojskową, chłopaków, którzy jeśli mówili o płci przeciwnej. to często w dość wykrzywionym świetle. To był czas, który wiele mnie nauczył (tak z innej beczki, to wydaje się, że czasowe szkolenie wojskowe powinno być ponownie obowiązkowe - wielu dzisiejszym młodzieńcom przydałoby się trochę dyscypliny i ordunku) - to były bardzo mocne i szczere dyskusje - udawało nam się rozmawiać bez nienawiści mimo częstych różnic, ale podpisów też zebraliśmy dużo... Wtedy uczyłem się szacunku do tych, którzy mają odmienne zdanie ale i uczyłem innych takiego spojrzenia i sposobu dialogu. Owocem tych narodowych dyskusji była ustawa z 1993 roku, która zaczęła chronić dziecko przed urodzeniem, choć jeszcze ciągle nie w pełni, która funkcjonuje do dzisiaj. Jednak w 1996r. za rządów lewicy w Polsce przegłosowano zmianę ustawy i pozwolono na zabijanie dziecka w łonie matki również z tzw. przyczyn społecznych. Na szczęście trwało to tylko rok bo trybunał konstytucyjny zakwestionował to rozwiązanie jako niezgodne z konstytucją. 2 / 5
Nie mniej tamto doświadczenie z 1996r. uświdomiło mi ponownie, że nie można tylko krytykować złych rozwiązań prawnych trzeba coś robić w sposób zorganizowany dla dobra dziecka i rodziny. Dlatego 8 grudnia 1996 r. powołaliśmy w Witkowicach Dekanalny Oddział Stwarzyszenia Rodzin Katolickich Archidiecezji Częstochowskiej - w tym roku będziemy już świętować 20 lat, mały jubileusz. Oczywiście przez lata podejmowaliśmy wiele bardzo różnych działań: sportowych, kulturalnych, edukacyjnych ale pierwszą inspiracją była potrzeba działań na rzecz promowania wartości ludzkiego życia. Pierwszą naszą uchwałą było powołanie funduszu "Dziecko żródłem nadziei", przez który pomogliśmy wielu rodzinom. Dzisiaj, 20 lat póżniej, kiedy przez Polskę przetacza się kolejna fala nerwowej, często nienawistnej dyskusji przychodzi kolejna refleksja. 1) Jestem głęboko przekonany, że toczy się wielka batalia nie tylko o konkretne rozwiązania prawne, ale chyba jeszcze bardziej o sumienie polskiego narodu, o budowanie (mówiąc za św. Janem Pawłem II) Cywilizacji Miłości opartej na szacunku do każdego człowieka, również, a może tym bardziej, dla tego najsłabszego w łonie swej matki. 2) Sumienia narodu Polaków jednak nie uformuje się samymi przepisami, narzucaniem na siłę bo przecież " z niewolnika nie ma pracownika" a także dlatego, że Polacy są narodem przekornym i nieugiętym. Niestety, nawet dobrych rozwiązań trudno narzucić - jeśli nie są akceptowane i zrozumiane. Dlatego drogi obrońco życia - prawdziwa i trwała przemiana może nastąpić wtedy jeśli ten szacunek do życia będzie zapisany nie tylko paragrafem ustawy ale przede wszystkim w sercach Polaków. Zobaczmy jednak również jaka wielka praca formacyjna dokonała się przez te lata, dzięki waszemu świadectwu, pomocy najsłabszym, mrówczej pracy zakonów,pomocy poprzez Domy Samotnej Matki itp...kiedyś aborcja była postrzegana przez wiele kobiet jako zabieg podobny do wielu innych a dziś ogromna większość Polaków wie jaka jest zabójcza natura tego 3 / 5
"zabiegu". Dostrzegajmy to dobro, ktore juz się dokonało!!! Co robić dzisiaj... Jak zapisać to dobro w sercu ludzi. Jest to na pewno sztuka, na pewno nie poniżaniem i wyśmiewaniem inaczej myślących, chociaż jednocześnie trzeba zdecydowanie demaskować fałsz i obłudę adwersarzy - choćby to, że chcą nas pouczać o europejskim systemie wartości, którego częścią miałoby być prawo do zabijania - przedziwna i prymitywna to ideologia. Przemi ana może się dokonywać i jestem głęboko przekonany, że tak będzie, ale tylko poprzez organiczną i sytematyczną pracę prowadzoną w atmosferze dobra i pokoju i popartą modlitwą, pokorą, adoracją (kto rozumie i czuje to również postem). Nie zapominając o miłości i miłosierdziu wobec braci zagubionych a często poranionych przez swoje złe doświadczenia. Zapytajmy samych siebie, czy potrafimy szczerze modlić się za naszych "przeciwników", którzy może właśnie obrzucili nas obelgami... czy możemy szczerze powiedzieć w ciszy własnego serca: "Boże odpuść im bo nie wiedzą co czynią" a jednocześnie modlić się dla siebie o dar miłości do nich... To nic, że możemy czuć czasami osamotnienie, zagubienie, że przegrywamy... Pismo św. jest pełne przykładów zwycięstw pokornego, ktory zaufał Panu... Ważne, abyśmy w tym wszystkim, nie ulegli pokusie, że musimy walczyć sposobami jakimi "świat" walczy z nami, bo będzie to początek naszego końca. 4 / 5
Nie trzeba się bać własnej słabości, że "mamy ufność w Panu"... Czasami trzeba pozbyć się wszystkiego, aby pozostała tylko Miłość... a ona jest najważniejsza i sama wystarczy. Jeżeli jej zaufamy to szybko zaczniemy budować Cywilizacji Miłości, jednak nie da się budować Cywilizację Miłości bez miłości... a swoją drogą to czy nie jest to wypełnianie duchowego testamentu św Jana Pawła II przez poklenie JPII, ale i również ślubów Jasnogórskich Narodu Polskiego sługi Bożego, męża stanu, Prymasa Tysiąclecia Stefana Wyszyńskiego... tak sobie myślę. 5 / 5