Czytaj inne książki Holly Webb: Zagubiona w śniegu W poszukiwaniu domu Wróć, Alfiku! Gdzie jest Rudek? Czaruś, mały uciekinier Kto pokocha Psotkę? Figa tęskni za domem
Mgiełka, porzucona kotka Holly Webb Ilustracje: Sophy Williams Przekład: Jacek Drewnowski ISBN: 978-83-265-0176-0
Dla Tabitha Tytuł oryginału: Misty the Abandoned Kitten Przekład: Jacek Drewnowski Redaktor prowadzący: Magdalena Tytuła Korekta: Marzena Kwietniewska-Talarczyk Typografia: Stefan Łaskawiec Skład i łamanie: MEDIA SPEKTRUM Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Zielona Sowa 2011 Wszystkie prawa zastrzeżone Text copyright Holly Webb, 2010 Illustrations copyright Sophy Williams, 2010 ISBN: 978-83-7623-853-1 Wydawnictwo Zielona Sowa Sp. z o.o. ul. Cegielniana 4A, 30-404 Kraków tel./fax 12-266-62-94, tel. 12-266-62-92 www.zielonasowa.pl wydawnictwo@zielonasowa.pl
Rozdział pierwszy Amelka ziewnęła i przewróciła się na drugi bok, żeby spać dalej. Nagle jednak znieruchomiała, a potem podskoczyła na łóżku. Dziś miała urodziny! Czy jest jeszcze za wcześnie, żeby wstać i obudzić mamę i tatę? Wzięła z szafki nocnej swój zegarek. Wpół do siódmej. Na pewno pora była już odpowiednia, zwłaszcza w urodziny. 5
Trzęsąc się lekko w chłodzie poranka, narzuciła szlafrok i pognała przez półpiętro do pokoju rodziców. O! Amelko Wszystkiego najlepszego tata szeroko ziewnął. Czy jest tak wcześnie, jak mi się wydaje? Już wpół do siódmej odparła dziewczynka. Możemy wstać? Mamo, proszę? Mama zaczęła już powoli podnosić się z łóżka. Lepiej idź się ubrać. Dobrze! Amelka uśmiechnęła się. Popędziła z powrotem i z cichym westchnieniem zaczęła wkładać szkolny mundurek. To było nie w porządku, że w dniu urodzin musiała iść do szkoły. Ale, skoro wstała wcześniej, możliwe, że mama pozwoli jej rozpakować część prezentów 6
Ochoczo zbiegła po schodach i wpadła do kuchni. Ojej! wykrzyknęła, siadając przy stole przed stertą prezentów urodzinowych. Uśmiechnęła się, gdy zobaczyła, że mama powiesiła na oknie kolorowe lampki. Wyglądają super! Wiesz, skoro musisz iść do szkoły, starałam się, żeby przynajmniej śniadanie było niezwykłe mama położyła przed nią czekoladowy rogalik. W tym momencie do kuchni wszedł tata. Mam nadzieję, że masz jednego i dla mnie powiedział, przytulając Amelkę. Wszystkiego najlepszego! No, dalej, otwórz prezenty! zachęciła z uśmiechem mama. Dziewczynka sięgnęła po najbliższy pakunek, który był obiecująco miękki. 7
O, cudny. Babcia miała nosa! stwier dziła, gdy zerwała papier i wyciągnęła fioletową bluzę z kapturem i różowym satynowym kotem naszytym na plecach oraz błyszczącymi tu i ówdzie gwiazdkami. Mama się uśmiechnęła. Powiedziałam jej: cokolwiek, byle z kotem. Kiedy Amelka rozpakowała wreszcie wszystkie prezenty, tata pokręcił głową.
Wiesz co, można by pomyśleć, że lubisz koty! zauważył, patrząc na koszulkę z kotem, pudełko na drugie śniadanie z kotem, piórnik z kotem oraz cudnego pluszowego persa na kolanach córki. Rodzice wiedzieli, jak bardzo córka uwielbia koty. Uważali jednak, że jest za mała, żeby mieć zwierzątko, choć wiele razy o to błagała. Chodź, musimy iść do szkoły przypomniała mama. Umówiłam się, że dziś pójdziesz na podwieczorek do Lilki. Dziewczynka podniosła na nią zdziwione spojrzenie. Pierwszy raz o tym słyszała. Tata puścił do niej oko. Potrzebuję trochę czasu, żeby przygotować niespodziankę, którą dla ciebie mamy. Nie zauważyłaś, że 9
sami nic ci jeszcze nie daliśmy? Prezent od nas będzie na ciebie czekał, kiedy wrócisz do domu. Och! rozpromieniła się Amelka. Brzmiało to bardzo ekscytująco * * * Myślisz, że ta niespodzianka to może być kotek? spytała Amelka Lilkę chyba piętnasty raz tego dnia. Dziewczynki dopiły herbatę i poszły do pokoju Lilki, żeby porozmawiać. Jej najlepsza przyjaciółka westchnęła. Nadal nie wiem! A miałaś wrażenie, że zmienili zdanie, kiedy prosiłaś ostatni raz? Amelka pokręciła głową. Mama powiedziała, że jestem za mała, żeby opiekować się zwierzakiem. Mówiłam jej, że ty masz kota! 10
Lilka uśmiechnęła się i pogłaskała Marutę, swoją dużą pręgowaną kotkę, zwiniętą w kłębek na kapie między nimi. Mam szczęście. Mama uwielbia koty. Nie musiałam prosić! Może tata potrzebował czasu, żeby pojechać po kotka zastanawiała się na głos Amelka. Nic innego nie przychodzi mi do głowy. Oj, zupełnie nie wiem! nachyliła się, aż jej nos znalazł się przy nosku Maruty, która popatrzyła na nią zaspanym wzrokiem.
Szkoda, że nie możesz mi powiedzieć. Dostanę wreszcie kotka? Maruta ziewnęła, odsłaniając wszystkie ząbki. Hmm. Nie jestem pewna, co to znaczy westchnęła Amelka. O! Czy to dzwonek do drzwi? wy - krzyknęła, zrywając się na nogi. Lilka zmarszczyła brwi. To nieuprzejme tak się cieszyć, że wracasz do domu! roześmiała się na widok przejętej nagle miny przyjaciółki. Tylko żartuję! Idź! No idź! Trzymam za ciebie kciuki! Zadzwoń i powiedz, jeśli to naprawdę będzie kotek! * * * Kilka ulic dalej maleńka czarna kotka siedziała w kartonowym pudełku 12
i smętnie miauczała. Nie podobało jej się tutaj i nic nie pachniało, jak należy. Pragnęła wrócić do swojego ukochanego domu. Ćśśś, ćśśś, Czarnusiu znad pudełka dobiegł chrobot i kicia nerwowo podniosła wzrok. Wyjmę cię, maleńka. Kotka wtuliła się w kąt, gdy ciemne pudełko się otworzyło. Potem pisnęła z ulgą. To była jej właścicielka! Pani Janicka włożyła rękę do środka i delikatnie ją podniosła. Zagłębiła się w fotelu i kotka skuliła się na jej kolanach. Możemy się pobawić z Czar - nusią, babciu? dwoje dzieci weszło za panią Janicką do pokoju. Proszę! zapiszczała dziewczynka. 13
Maju, uspokój się! powiedziała zdecydowanym tonem kobieta. Przestraszysz ją. Kotka podniosła wzrok na dzieci wyciągające do niej rączki i wtuliła się w rozpinany sweter właścicielki. Chciałem ją tylko pogłaskać błagał chłopczyk. Przykro mi, Danielu. Wiem, że oboje chcecie się przywitać, ale ona dopiero przyjechała, a wcale nie jest
przyzwyczajona do towarzystwa dzieci. Niedługo na pewno się tu zadomowi. Wtedy będziecie się z nią mogli bawić, ile dusza zapragnie. Nie męczcie babci, jedno z drugim. Wiecie, że musi wypocząć i wydobrzeć w drzwiach stanęła matka dzieci. Chcesz herbaty albo czegoś innego, mamo? Nie, nie, Sabinko, dziękuję. Posiedzę tutaj z Czarnusią. Dobrze. Chodźcie, dzieci. Nie zapomnijcie zamknąć drzwi. Wiecie, że Czarnusia musi tutaj zostać przez kilka najbliższych dni. Dzieci wybiegły za mamą i kotka się odprężyła. To nie był dom, ale przynajmniej była tu pani Janicka. Ojej, to wielka zmiana, prawda? starsza pani podrapała ją pod bródką. 15
Tak czy owak Sabina ma rację. Będzie mi lepiej tutaj, gdzie może mieć mnie na oku. Ale Czarnusia nie słuchała. Znowu się naprężyła, jeżąc sierść na maleńkim czarnym ogonku. Maja i Daniel jednak nie zamknęli porządnie drzwi i stał w nich inny kot. Duży kot syjamski patrzył na nią okrągłymi niebieskimi oczami. Miau k nęła nerwowo. Czyżby ten dom należał już do innego kota? Pani Janicka podniosła na niego wzrok. O, przyszedł Cezar. Nie martw się, Czarnusiu. To przyjaciel. Sabin ka 16
mówiła, że nie będzie problemów. Najmniejszych problemów. * * * Chodź do ogrodu! tata Amelki otworzył tylne drzwi z rozemocjonowaną miną. Prezent jest na dworze? spytała z powątpiewaniem dziewczynka. Czemu kotek miałby być na dworze? Wyszła na zewnątrz i popatrzyła na rozpromienionych rodziców. Spójrz na drzewo! tata wskazał duży kasztanowiec na skraju ogrodu. O! Domek na drzewie! stwierdziła Amelka z niemałym zaskoczeniem. Nie podoba ci się? w głosie taty zabrzmiał nagle niepokój. Bardzo mi się podoba Amelka przytuliła się mocno się do ojca. Była 17
to prawda. Zawsze chciała mieć własną, małą kryjówkę. Tylko że to nie był kotek Może wejdziesz go sobie obejrzeć? zaproponowała mama. Amelka przebiegła przez ogród i wspięła się po drewnianej drabinie, którą tata przymocował do pnia.
Domek pachniał cudownie świeżym drewnem. Dziewczynka rozejrzała się z przyjemnością. Była tam duża fioletowa poducha do siadania, a na maleńkim drewnianym stoliczku przy kwadratowym oknie stał tort urodzinowy z różowym lukrem. Amelka wychyliła się przez drzwi i uśmiechnęła do rodziców. Wspaniały prezent. Dziękuję! Herbata będzie gotowa za mniej więcej pół godziny, dobrze? powiedziała mama z uśmiechem. Dziewczynka usiadła na poduszce i westchnęła. Była zachwycona domkiem na drzewie ale zarazem nieco zawiedziona. Mogłam się domyślić, że to nie będzie kotek szepnęła do siebie. Ale mimo wszystko miałam nadzieję 19
Rozdział drugi Na sobotę zaplanowano przyjęcie urodzinowe Amelki. Razem z Lilką i kilkoma innymi koleżankami ze szkoły miały iść do kina, a potem na podwieczorek do jej ulubionej ka - wiarni. Nie mogła się doczekać, ale co i rusz coś przypominało jej o kotkach i wtedy ogarniał ją smutek. Nigdy nie mogę się zdecydować, czy wolę słodki, czy solony popcorn stwierdziła Lilka, gdy wraz z Amelką 20