Raport opisowy 2017/2018 1. Nazwa uczelni zagranicznej, program oraz termin przebywania na wymianie (proszę wpisać semestr (zimowy/letni) oraz daty pobytu), National University of Singapore, semestr zimowy pobyt w Singapurze: 3.08.2017-16.11.2017 pobyt w Azji do końca stycznia 2018 2. Miejsce pobytu dojazd z Polski, opis miasta, usytuowanie Uniwersytetu. Do Singapuru doleciałam linią Singapore Airlines, cena biletu wynosiła ok. 3100zł w dwie strony. Miałam do wyboru kilka tańszych opcje, na przykład Swiss, ale Singapore Airlines dopuszcza największy bagaż rejestrowany - 30 kg (w porywach do 32kg) + 7 kg bagażu podręcznego, którego nikt nigdzie nie ważył (ani w drodze do Singapuru, ani do Polski), więc mogłam przewieźć naprawdę dużo rzeczy. Polecam tę linię dla tych, którzy nie potrafią zrezygnować z kilku nadprogramowych sukienek i kupują dużo pamiątek. Na teren kampusu można dojechać metrem prosto z lotniska - zieloną linią aż do stacji Buona Vista, gdzie należy przesiąć się w linię żółtą i przejechać dwie stacje, aż do Kent Ridge. Droga z lotniska zajmuje godzinę, natomiast do ścisłego centrum z terenu kampusu jedzie się ok. 25-30 minut. Na kampusie w zasadzie jest wszystko, czego można potrzebować: od sklepów spożywczych i bardzo tanich stołówek, przez sklepy papiernicze, księgarnie, aż po paznokcie hybrydowe i salon fryzjerski. 3. Uniwersytet państwowy czy prywatny, liczba studentów, studenci zagraniczni NUS jest uniwersytetem państwowym - najlepszym w Azji i ok. dwudziestym najlepszym na świecie (2018). Na kampusie można spotkać bardzo wielu studentów z zagranicy, z reguły też wszyscy przyjeżdżający na wymianę są kwaterowani mniej więcej w tym samym miejscu. Ja zmieniałam akademik w trakcie semestru i trafiłam do apartamentu ze studentkami MBA, ale większość osób, które przez cały okres wymiany zostają w pierwotnie przydzielonym budynku, mają dookoła samych exchangersów. Kampus jest naprawdę bardzo duży i warto przyjechać odrobinę wcześniej, żeby go względnie dobrze poznać. Między poszczególnymi wydziałami i akademikami kursuje kilka linii bezpłatnych autobusów, więc wszędzie można się bez problemu dostać, ale przejazd z jednego końca kampusu na drugi zajmuje ok. 20 minut. 4. Kursy opis kursów, w których brałeś udział: forma prowadzenia zajęć, sposób zaliczenia egzamin czy zaliczenie? Jaka była możliwość konsultacji, jak radziłeś sobie z językiem? BSP3001 Strategic Management - kurs, na który rzucają się absolutnie wszyscy, bo z nazwy brzmi niesamowicie fascynująco i ultra praktycznie. Nie powiem, że jestem rozczarowana, ale na pewno nie był to najlepszy przedmiot, jaki zrealizowałam. Prowadzony jest przez bardzo specyficzną osobę, którą albo się uwielbia, albo nie znosi, profesor Marleen Dielman z Holandii. Zajęcia polegały na omawianiu case'ów, które należało przeanalizować i rozwiązać w domu. Prawie wszystkie przypadki biznesowe osadzone były w realiach Azji Południowo-Wschodniej, dzięki czemu można było dużo się dowiedzieć o gospodarkach tych krajów i zrozumieć pewne zależności czy elementy kultury i mentalności Azjatów. Na ostatnich zajęciach był egzamin - case do samodzielnego rozwiązania na własnym komputerze, formuła open book (można korzystać ze wszystkich materiałów, które się zbierze, ale nie ma dostępu do internetu).
W trakcie semestru do zrobienia były dwa projekty grupowe - jeden w połowie semestru, mniejszy, i "duży projekt" na sam koniec. MKT2401A Asian Markets and Marketing Management - najlepszy kurs, który dostałam zupełnie przypadkowo w okresie add-drop, a po pierwszych zajęciach wiedziałam, że będzie moim ulubionym przedmiotem (mimo szalonej godziny: piątek, 8:00). Prowadzony był przez najbardziej inspirującą osobę, jaką spotkałam w życiu, profesor Lilian Cheng, która wykładała chyba na każdym kontynencie, na najlepszych uniwersytetach na świecie, nawet w Warszwie, a jej CV (które NUS udostępnia w internecie, żeby chwalić się zrzeszoną na uniwersytecue kadrą naukową) zajmuje 7 stron A4. Zajęcia nie były bardzo wymagające - wystarczyło czytać case'y, których rozpiska była podana na pierwszym wykładzie - natomiast chciało się na nie chodzić, żeby po prostu słuchać. Historie i informacje, którymi dzieliła się z nami Lilian, były absolutnie fascynujące i opowiadane w bardzo przystępny sposób. Wszystkie kejsy dotyczyły bardzo znanych, globalnych firm, ale w kontekście Azji (np. dlaczego popyt na torebki LV jest najwyższy w Japonii itd.). Brak egzaminu końcowego, jedynie duży projekt grupowy - wprowadzenie na rynek dowolnego kraju azjatyckiego produktu z innego państwa (niekoniecznie azjatyckiego). GEM1008 Public Speaking and Critical Reasoning - kurs uczący nie tylko dobrze mówić, ale przede wszystkim sensownie i logicznie myśleć. Na wykładach omawiało się teorię wypowiedzi, analizowało logikę argumentów i metody efektywnego przekazu, natomiast na ćwiczeniach przedstawiało się prezentacje na dowolnie wybrane tematy. Łącznie trzeba wygłosić 6 przemów, z czego trzy - self-presentation, demostrative speech i impromptu - są nieoceniane (w ramach przećwiczenia i oswojenia się z występowaniem przed grupą), a trzy pozostałe - commemorative speech, informative speech i persuasive speech - są oceniane przez prowadzącego. Pracy przy tym przedmiocie jest bardzo dużo i absolutnie nie powinien być traktowany jako zapychacz albo rozrywka (a z takiego założenia wychodzi w gruncie rzeczy dość wielu studentów). Nad speechami spędzałam naprawdę długie godziny, i, choć była to bardzo ciekawa, rozwijająca i przede wszystkim satysfakcjonująca praca, muszę przyznać, że było jej bardzo dużo. Poza samymi przemowami, pod koniec semestru zdaje się egzamin z teorii (oparty na podręczniku i informacjach z wykładów) i należy wykonać obowiązkowy 'reflective project', w którym przedstawia się własne wnioski na temat zajęć (czego się nauczyłam, jakie uczucia mi towarzyszyły, co zmieniłabym w tym kursie itd.). MKT3402A Consumer Behavior - zajęcia prowadzone przez bardzo rzeczową i konkretną osobę, profesor Doreen Kum, która była niezwykle wymagającym, ale też inspirującym wykładowcą. Między zajęciami trzeba było przyswajać dość dużo teorii z zakresu psychologii marketingu i modeli marketingowych, a na ćwiczeniach wszystko stosowaliśmy w praktyce. Profesor Kum sama przygotowała zbiór filmów animowanych z potrzebną teorią, więc nie trzeba dużo czytać, ale uważnie słuchać (ciekawa forma nauki, chociaż osobiście jestem wzrokowcem i i tak musiałam robić notatki z tych filmów). W trakcie semestru są dwa duże testy (naprawdę trudne), case grupowy, duży projekt i kilka zadań domowych (nieobowiązkowych, ale liczących się do oceny). Kurs oceniam za bardzo praktyczny i niezwykle ciekawy, ale był jeden znaczący minus - Singapurczycy są zafascynowani recyklingiem, ochroną środowiska i działalnością charytatywną, więc mój duży projekt grupowy dotyczył przekonania młodzieży do utylizowania elektrośmieci. Naprawdę, to mogła być dużo ciekawsza praca - mnie osobiście bardziej interesują zachowania konsumenckie w zakresie zakupów, niż ratowania planety. Ale to już uwaga na marginesie. LAC1201 Chinese 1 - zaczęłam się uczyć chińskiego jeszcze przed wyjazdem i chciałam dalej się w tym zakresie rozwijać w Singapurze. Zabawnym faktem jest to, że większość Singapurczyków, słysząc, że uczę się chińskiego, śmiało się, że pewnie mówię lepiej od nich. Naprawdę niewiele młodych ludzi potrafi się tym językiem posługiwać mimo chińskich korzeni i tego, że chiński to de facto jeden z języków urzędowych w
Singapurze. Kurs był bardzo intensywny i wymagający - myślę, że nad chińskim tygodniowo spędzałam najwięcej czasu, przygotowując się na zajęcia. W trakcie semestru było kilka quizów (małych kartkówek), dwa duże testy, egzamin ustny i projekt grupowy. Sama forma zajęć bardzo mi się podobała, bo wykładowcy kładli nacisk na iterakcję, mówienie i słuchanie, czyli rzeczy, które zazwyczaj na kursach językowych są najbardziej traktowane po macoszemu. Lektor, z którym miałam zajęcia - Colin Chan - był najcudowniejszym człowiekiem na świecie, a po każdych zajęciach dosłownie od śmiechu bolał mnie brzuch. Abstrahując od tego, że wszyscy profesora Chana uwielbiali, był naprawdę strasznie wymagający i zadawał bardzo dużo zadań domowych. Trzeba liczyć się ze sporym nakładem pracy, ale mogę szczerze powiedzieć, że warto (do tego stopnia, że dzięki zajęciom w Singapurze chcę zacząć sinologię od przyszłego roku). 5. Warunki studiowania dostęp do biblioteki, komputera, ksero Na całym kampusie wręcz unosi się atmosfera nauki i samorozwoju, a uczelnia oferuje wszystko, co tylko może się przydać, żeby praca była jak najbardziej efektywna. Jest kilka bibliotek - główna i wydziałowe, pokoje do nauki, pracownie komputerowe (największe wrażenie robi zdecydowanie Mac Center - pokój wyposażony tylko i włącznie w sprzęt Apple). Jest mały problem jest z drukowaniem, bo większość drukarek działa na zasadach dziwnego mechanizmu wysyłania plików przez centralnego maila (którego sama nigdy nie rozpracowałam), ale jest też kilka takich, które obsługują zwykłe pendrive'y. 6. Warunki mieszkaniowe opis kampusu, co trzeba ze sobą przywieźć z Polski? Zdecydownie najlepszym miejscem, w którym można mieszkać, jest U-Town, centralny punkt kampusu ze słynną "wielką trawą". Na U-Town odbywają się wszystkie festiwale, eventy, integracje, generalnie cały czas jest tam dużo ludzi i ciągle coś się dzieje. Najlepszym, moim zdaniem, akademikiem, jest U-Town Residence, ale blisko U-Town położone są też Tembusu College, College of Alice and Peter Tan, Cinnammon College i Residential College 4 (RC4). Pokoje są jednoosobowe, w dość dobrym standardzie. Najładniejsze pokoje znajdują się w akademikach przy U-Town, bo to najnowsze budynki, ale naprawdę wszędzie jest względnie ładnie. Warto wyposażyć się w odpowiednią przejściówkę, bo w akademikach nie ma wifi, tylko kabel to internetu (można kupić routery, ale są dość drogie). W pokojach nie ma wieszaków, talerzy i innych kuchennych akcesoriów ani pościeli - o ile wieszaki i kubek na herbatę można kupić za grosze w Ikei czy sklepikach na kampusie, tak pościel w Singapurze jest dość droga. Ja miałam ze sobą tylko 2 prześcieradła - jedno do położenia na łóżko i drugie do przykrycia się (kołdra naprawdę nie jest potrzebna ), a poduszkę (przyznam się otwarcie) zabrałam z samolotu. 7. Recepcja jak zostałeś przyjęty, kto się tobą opiekował, kontakt z International Student Office Przed rozpoczęciem semestru było kilka spotkań informacyjno-organizacyjnych stricte dla studentów Business School, na których dowiedziałam się wszystkich potrzebnych rzeczy. System dobierania/odrzucania/wymieniania przedmiotów wydaje się kosmicznie skomplikowany, ale na miejscu wszystko jest wytłumaczone i bez problemu można ułożyć sobie taki plan, jaki się chce. W razie problemów z dostaniem się na wymarzony kurs można iść do biura w Business School i prosić bezpośrednio - w moim przypadku zadziałało. Kiedy chciałam się przenieść do innego akademika (najpierw dostałam pokój w Prince George's Park Residences, ale bardzo chciałam mieszkać na U-Town), kilka osób z admistracji pokierowało mnie w odpowiednie miejsca i pomogło wypełnić potrzebne dokumenty. Singapurczycy są bardzo kochani i wszystkim z wielką chęcią pomagają, więc nie ma się o co martwić.
8. Koszty utrzymania podaj szczegóły, które Twoim zdaniem mogłyby się przydać innym, np. najtańsza linia lotnicza, ubezpieczenie, jak uzyskać pozwolenie na pracę, jakie są środki komunikacji lokalnej, dokumenty, które mogą się przydać ( np. tłumaczenie metryki), codzienne wydatki w porównaniu z Warszawą. W przypadku, jeśli otrzymywałeś dofinansowanie, w jakim stopniu otrzymane stypendium zapewniało pokrycie kosztów utrzymania za granicą, relacje cen, gdzie robić zakupy? Transport - względnie tani, najdroższy przejazd metrem to trasa z kampusu na lotnisko - ok. 2,5 SGD. Warto wyrobić sobie kartę miejską (kosztuje 5 SGD, można to zrobić na każdej stacji metra), którą doładowywuje się w automatach, i dzięki której poruszanie się po mieście jest dużo tańsze. Uber i Grab (odpowiednik Ubera w Azji) są też względnie niedrogie, więc taka forma powrotu z imprezy od czasu do czasu nie doprowadzi nas do bankructwa. Jedzenie - stołówki na kampusie były bajecznie tanie, mój standardowy obiad to ok. 3 SGD (jestem wegetarianką, więc jadłam taniej, niż mięsożercy, ale nawet dla nich nie były to nigdy jakieś szalone ceny). Jedzenie na mieście było bardzo drogie - same przystawki w przeciętnych knajpach często zaczynały się na poziomie 10-15 SGD, nie wspominając o alkoholu, który w Singapurze kosztuje fortunę (lampka wina to 10-20 SGD). Zakupy - kupowałam w zasadzie tylko produkty na śniadanie/kolację: zazwyczaj chleb tostowy, masło orzechowe, ser żółty, warzywa, mleko i płatki. Wszystkie te produkty były względnie niedrogie, wysokie ceny z kolei mają owoce, słodycze, napoje i kosmetyki. Ceny szamponów, żeli pod prysznic itd. są średnio 3 razy wyższe niż w Polsce. Ubezpiecznie - za cały pobyt (sześć miesięcy) kosztowało mnie prawie 1000 zł, ale wybrałam bardzo kompleksowe i obszerne (z Warty). Przy wyborze polisy koniecznie trzeba zwrócić uwagę na choroby tropikalne i to, czy w przypadku styczności ze służbą zdrowia najpierw samemu należy pokryć koszty leczenia, czy szpital od razu bezpośrednio kontaktuje się z ubezpieczycielem (dla przykładu: złamanie nogi w Singapurze to fortuna i możemy zwyczajnie nie mieć takich funduszy od razu przy sobie, bo rodzice przesyłają nam pieniądze co miesiąć). 9. Życie studenckie rozrywki, sport Na kampusie dzieje się bardzo dużo, szczególnie jeśli chodzi o sport, można uprawiać chyba każdą istniejącą dyscyplinę. Jeśli chodzi o imprezy czy integracje - eventy organizowane przez Singapurczyków są bardzo infantylne. Do mnie nie za bardzo trafił klimat życia na kampusie, bo zdecydowanie wolałam wychodzić na miasto, i bardziej ekscytował mnie wieczorny spacer nad mariną niż spotkanie sekcji biegaczy czy impreza z darmowym jedzeniem, ale zasmakowanie prawdziwego "campus life" było na pewno ciekawym doświadczeniem. W każdą środę kluby w centrum organizują ladies nights, więc naprawdę można się dobrze bawić za stosunkowo nieduże pieniądze. Osobiście polecam dość niszowy klub Headquarters by the Council - jedyne miejsce z muzyką deep house/techno. 10. Sugestie o czym dowiedziałeś się podczas pobytu, a co wolałbyś wiedzieć wcześniej? Twoje sugestie dotyczące usprawnienia zarządzania systemem grantów wewnątrz Uczelni przez Narodową Agencję (Fundację) oraz przez Komisję Europejską w przypadku studentów otrzymujących dofinansowanie. Nie warto planować przed wylotem do Singapuru żadnych podróży ani tym bardziej kupować wcześniej biletów - zazwyczaj są bardzo tanie, nawet jeśli kupi się je tydzień przed wyjazdem, a po dosłownie kilku dniach od rozpoczęcia semestru wszystkie grupy na Facebooku dla exchangersów aż wrzą od propozycji wspólnych wyjazdów. Podróżowanie to najlepsza rzecz, jaką można zrobić podczas wymiany - studia na NUS są bardzo wymagające, niewątpliwie, ale nie aż tak, żeby przynajmniej co drugi tydzień nie wyskakiwać na czterodniowe wakacje.
Warto ułożyć sobie plan w taki sposób, żeby mieć przedmioty tylko przez dwa albo trzy dni, a później uciekać z Singapuru. Paradoksalnie: tydzień w Tajlandii może okazać się tańszy od weekendu w Singapurze, jeśli zachce nam się iść do klubu, jeść w restauracji i wozić się taksówkami. 11. Adaptacja kulturowa wrażenia z przystosowywania się do nowego kraju, kultury; czy przeżyłeś szok kulturowy? Czy w kontaktach z mieszkańcami było coś czego się nie spodziewałeś? Co może zrobić osoba jadąca na stypendium żeby łatwiej przystosować się do nowego miejsca? Azjaci są zupełnie na innym poziomie rozwoju emocjonalnego niż Europejczycy. Są mądrzy, pracowici i ambitni, ale często miałam wrażenie, że zaczynają liceum, a nie studia magisterskie. Pod tym względem ciężko się z nimi przyjaźnić i ograniczyć kontakty z ludźmi na wymianie tylko do lokalnych studentów. Singapurczycy mają dość specyficzny akcent i wrzucają do swoich wypowiedzi wiele różnych powiedzonek, które mnie osobiście irytowały, ale to chyba jedyna rzecz, która mi przeszkadzała. Zazwyczaj nie mam problemu z dostosowaniem się do innych zwyczajów i rzeczywistości w nowym kraju, chociaż absolutnie zgadzam się ze zdaniem, że im więcej człowiek podróżuje, tym bardziej docenia ojczyznę i rodaków. 12. Prosimy o krótką ocenę programu (max. kilka zdań, która mogłaby zachęcić innych studentów do wzięcia w nim udziału. Jeśli wyrazisz zgodę, użyjemy jej do celów promocyjnych programu.) Wyjazd do Singapuru był zdecydowanie najlepszą rzeczą, jaką zrobiłam podczas studiów w SGH. Zawsze lubiłam się uczyć, więc pod tym względem National University of Singapore absolutnie zaspokoił moje naukowe ambicje, a Azja jako region jest dla mnie najcudowniejszym miejscem na świecie, więc całość dopełniły podróże, klimat, jedzenie i krajobrazy. Wymiana niezwykle otwiera oczy i pozwala odpowiedzieć sobie na wiele dość istotnych pytań, dlatego wyjazd, szczególnie tak daleki, polecam osobom, które jeszcze nie do końca wiedzą, czego chcą i czego szukają. Czy wyrażasz zgodę na opublikowanie tej oceny w innym miejscu niż ten raport (np. Gazeta SGH, strony CPM, ulotki i inne materiały promujące programy wymiany)? TAK NIE Jeżeli masz ciekawe zdjęcia, którymi chcesz się podzielić [np. w formie albumu] prosimy również o podanie linku, bądź przesłanie zdjęć w formacie.jpg]. - 13. Ocena: Jako ostatni punkt raportu prosimy o ocenę Uniwersytetu w skali od 1 do 5 pod względem ogólnym i merytorycznym (akademickim). Ocena ogólna: 5 Ocena merytoryczna: 5 Raport należy napisać na 3-5 stron formatu A4 i przekazać do CPM TYLKO w wersji elektronicznej plik PDF przesłany na adres osoby kontaktowej twojego programu: p. Agata Kowalik (Erasmus+ KA103, PO WER, CEMS ze stypendium Erasmus+) p. Nadiya Skyba (Erasmus+ KA107, PIM, umowy bilateralne, freemover) p. Galina Wandel (Polsko-Niemieckie Forum Akademickie Dziękujemy!