Najciekawsze rewitalizacje Młyn w Skórczu Niezwykła teraźniejszość niezwykłej historii str. 4. Galabija

Wielkość: px
Rozpocząć pokaz od strony:

Download "Najciekawsze rewitalizacje Młyn w Skórczu Niezwykła teraźniejszość niezwykłej historii str. 4. Galabija"

Transkrypt

1 Twój portal. Największy wybór zdjęć i tekstów na temat Kociewia. REGIONALNY MAGAZYN KULTURALNO-SPOŁECZNY ISSN nr 6 wrzesień 2017 rok EGZEMPLARZ BEZPŁATNY Miał wystawę na festiwalu kaczmarski underground w Krakowie Najciekawsze rewitalizacje Młyn w Skórczu Niezwykła teraźniejszość niezwykłej historii str. 4 Co łączy Krzysztofa Bagorskiego z Jackiem Kaczmarskim? str. 22 Kościół w Lakowach Tak wyglądał ten kościół 166 lat temu! Można porównać str. 13 Ne kupiłem go, żeby rozebrać albo spalić... Piekielna! Niech Was nie zwiodą piękne widoczki! Antoni Chyła policzył rozwalone czołgi w Wielbrandowie i pokazał, gdzie stały! Mapa! str. 14 Galabija Targować się, bo Arab ma to we krwi! Wspomnienia marynarza z Antoniego Garnuszewskiego str. 10 Vogue i Karolina Uważane za najlepsze na świecie pismo kobiece o świecie mody Vogue wyróżniło dwa autoportrety młodziutkiej starogardzianki Karoliny Półtoraczyk, robiącej piękne zdjęcia portretowe i początkującej modelki. Galerię zdjęć Karoliny i jej wypowiedź zamieszamy na str. 23 Wspomnienie o Mirosławie Beggerze Nie róbcie ze mnie bohatera Reklama Mało kto wie, że był też aktorem str. 21 CENA 2,70 ZŁ (W TYM 8% VAT) mówi bohater, który z paramotolotni odszukał 24 sztuk jałówek z Królewskiego Bukowca str. 20

2 2 Pamięć Szymankowo - mała stacja kolejowa z wielką historią Pasażerowie, którzy pokonują trasę kolejową Tczew Malbork, mijając stację Szymankowo nie zdają sobie sprawy, jak znaczące wydarzenie historyczne się na niej dokonały. W latach 30. minionego wieku w części budynku dworcowego powstał punkt szkolny dla polskich dzieci kolejarzy i celników. Nauczyciele Jan Hinc i Franciszek dojeżdżali z Tczewa. Rosnąca liczba uczniów doprowadziła do powstania r. Szkoły Macierzy Polskiej w Szymankowie. Otwarciu towarzyszyła wielka uroczystość z udziałem przedstawicieli Komisariatu Generalnego w Gdańsku i Polonii. Szkoła liczyła 40 uczniów. Jej pierwszym kierownikiem został Franciszek Preuhs. Mieszkańcy Lisewa ufundowali szkole obraz Matki Boskiej. Liczba uczniów szybko rosła. Już w 1936 r. było ich sześćdziesięciu. Dobudowano nową klasę i zatrudniono nauczycielkę Edytę Gertrudę Czoskównę z Tczewa. Ta polska nauczycielka urodziła się r. w Starogardzie Gd. Jej rodzice nosili imiona Augustyn i Salomea. W wieku 7 lat Czoskówna wraz z rodziną zmieniła wyznanie z ewangelickiego na katolickie. Ojciec Edyty pracował w służbie celnej, dlatego często zmieniali miejsce zamieszkania. Zanim przyszła nauczycielka osiadła w 1927 r. w Tczewie (mieszkała przy ul. Królowej Jadwigi 2), wcześniej przebywała w Wejhe- Stacja w Szymankowie Tablica pamiątkowa Edyta Gertruda Czoskówna jedyne, bardzo niewyraźne zdjęcie bohaterki po koloryzacji Piotra Pliszki, realizującego Wirtualne Muzeum Zbrodni Szpęgawskiej rowie. Była wychowanką Szkoły Handlowej Macierzy Szkolnej w Gdańsku. W latach uczyła się w Seminarium Nauczycielskim w Poznaniu (studium wychowania fizycznego). W 1936 r., po ukończeniu studiów, we wrześniu rozpoczęła pracę pedagogiczną w Szkole Podstawowej Macierzy Szkolnej w Szymankowie. Rosnąca popularność Polskiej Szkoły zaniepokoiła miejscowych hitlerowców r. aresztowano Franciszka Preuhsa i skazano na rok aresztu. Szkołę dalej poprowadziła Edyta Czoskówna, której pomagał Alojzy Bartz z Gdańska, a później Anna Burdówna. Od kwietnia 1939 r. kierownikiem był Jan Błaszk. Przy szkole działała ochronka prowadzona przez Janinę Sawicką. Działalność szkoły przerwał wybuch II Wojny Światowej. Niezwykle wysoką cenę zapłacili za swoją działalność polscy pedagodzy. Edyta Czoskówna po wybuchu wojny wyjechała z Tczewa, a kiedy do niego wróciła, została aresztowana. Po pobycie w obozach w Gniewie i Nowym Porcie rozstrzelano ją wraz z całą rodziną 24 listopada w Lesie Szpęgawskim, niedaleko miejsca urodzenia. Według wypowiedzi jednego z żołnierzy, stojąc nad grobem krzyknęła na cały las: Jeszcze Polska nie zginęła. Również polscy kolejarze i celnicy ze stacji w Szymankowie zapisali chwalebną kartę w polskiej historii r. zatrzymali niemiecki pociąg pancerny, którego zadaniem było podstępnie zaatakować stację kolejową w polskim Tczewie i skierowali go na ślepy tor. Uniemożliwiono przez to kontynuowanie operacji przeciwko polskiej załodze mostu. Dzięki temu żołnierzom polskim udało się wysadzić w powietrze most kolejowy i pokrzyżować plany ataku niemieckiego. W odwecie Niemcy rozstrzelali 40 osób, w tym 21 kolejarzy i celników oraz dwie kobiety, a także ok. 20 członków ich rodzin. Szczątki poległych zostały po wojnie przeniesione na gdański Cmentarz na Zaspie, gdzie spoczywają do dziś. Na terenie cmentarza znajduje się również pomnik ku ich czci. Na cześć i chwałę polskich nauczycieli, kolejarzy i celników wmurowano pamiątkowe tablice na dworcu kolejowym w Szymankowie. Miejscowa szkoła od 1985 r. za patronkę ma dzielną nauczycielkę Edytę Czoskównę. W Starogardzie Gd. jest ulica Rodziny Czosków. Podróżując pociągiem i mijając stację PKP Szymankowo warto wspomnieć pamięć zwykłych a zarazem niezwykłych bohaterów polskiego września 1939 roku. Na podstawie tesktów Tomasza Jagielskiego i Piotra Paluchowskiego Tadeusz Majewski wrzesień 2017 Nasza naszość W celach turystyczno-poznawczych udałem się autem do Sarandy w Albanii. Z zygzakami 6 tys. kilometrów. Przejechałem 8 państw. Saranda to urzekająco piękny kurort, a ludzie - o dziwo - cywilizowani. Po każdym powrocie z innych krajów przez kilka dni przyzwyczajam się do naszości i wyciągam wnioski z porównań. Cóż mogę rzec po tej podróży? Nasza naszość nie ma niestety w porównaniu z południem Europy stylu, ale wiadomo naszość jest nasza. Nasza naszość jest o wiele bogatsza od Serbii, Macedonii, Rumunii, Bułgarii i oczywiście Albanii. Godne podziwu są zmiany, jakie u nas zaszły i zachodzą na coraz większą skalę. Świetne szosy, piękne duże miasta (np. Białystok, Rzeszów szok!), ciekawe rewitalizacje i realizacje rozmaitych pomysłów, mających dać uciechę i poprawić komfort życia nam i gościom. Tylko podziwiać tę naszą energię i pomysłowość. W tym numerze pokazujemy trzy przykłady interesujących rewitalizacji (właściwie dwa i pół, bo materiał o rewitalizacji parku we Frący trzeba było podzielić). Trzy, a można by wymieniać ich wiele, na przykład wspaniały bulwar w Tczewie, Grodzisko w Owidzu, Fojutowo, zamek w Gniewie pod szkłem, szosa ze ścieżką rowerową Starogard Pelplin. Budujące, że tyle się dzieje. Zabytków też mamy sporo. Są też i wielkie lasy. Dlaczego więc nie spotkałem w Albanii (i w ogóle na Bałkanach) nikogo, kto był u nas, a Polaków tam już całe zagony? Różnie oblicza się poziom życia w krajach. Ważny np. jest PKB per capita. W tych obliczeniach nie bierze się jednak pod uwagę do koszyka wartości słońca i ciepłych mórz. Szkoda, że tego nie da się zrewiatlizować. Nie da się też zapewnić dobrej pogody, czego życzmy sobie chociaż na jesień. RGPM nowe informacje Był jednym z dwunastu zamordowanych pracowników pelplińskiej cukrowni Od marca Stowarzyszenie Regionalna Grupa Popularyzacji Mikrohistorii zbiera materiały dotyczące ofiar zbrodni w Szpęgawsku w celu utworzenia Wirtualnego Muzeum Zbrodni Szpęgawskiej. Materiałów jest coraz więcej. Ostatnio zadzwoniła do nas Pani Ewelina Kubacka ze Starogardu, by opowiedzieć tragiczną historię swojego ojca. Władysław Mańkowski urodził się 26 października 1898 r. w Pakości nad Notecią (powiat mogileński). Był synem cieśli Michała Mańkowskiego i Józefy Mańkowskiej z domu Jarzyńska. Oprócz Władysława ich dziećmi byli: Bolesław, Jan, Czesław i Stefan. W Pakości Władysław Mańkowski ukończył szkołę powszechną. Następnie przeniósł się do Inowrocławia i ukończył tam gimnazjum. Został wykształcony w zawodzie księgowego, po czym podjął praktykę w cukrowni w Pakości, gdzie podjął pracę, z czasem stając się tam głównym księgowym. Ojciec wyniósł z domu głębokie poczucie patriotyzmu mówi pani Ewelina Kubacka, córka Władysława. Miał wielkie zamiłowanie do działalności patriotyczno- -społecznej. Od dziecka śpiewał w chórze kościelnym. Po przyjeździe Paderewskiego do Poznania, po którym wybuchło powstanie w Pakości, uformowała się ochotnicza kompania piechoty, do której ojciec wstąpił. Za udział w Powstaniu Wielkopolskim został uhonorowany między innymi Brązowym Krzyżem Zasługi. Władysław Mańkowski działał też czynnie w Bractwie Kurkowym w Pakości. Był także aktywnym członkiem Polskiego Związku Zachodniego. W 1923 r. poślubił Walerię Łuczak. Z tego małżeństwa na świat przyszły Krystyna, Bogumiła i Ewelina. Ta ostatnia opisała swojego ojca jako postawnego mężczyznę, zawsze pozytywnie nastawionego do życia, cieszącego się szacunkiem w kręgu licznie otaczających go znajomych. Po zamknięciu cukrowni w Pakości w marcu 1938 r. rodzina Mańkowskich przeniosła się do Pelplina, gdzie Władysław otrzymał stanowisko głównego księgowego. Dnia 1 września 1939 r. ewakuował się wraz z rodziną do Osia, jednak po odjęciu Pomorza od Polski wrócili do Pelplina. Po powrocie został aresztowany przez Niemców dnia 18 września z grupą pracowników cukrowni, którzy również angażowali się w życie społeczne. Przewieziono ich do gmachu seminarium duchownego, który przemianowany został na więzienie. Byli tam przetrzymywani i bici. Około 23 października 1939 r. zostali wywiezieni do Szpęgawska, gdzie rozstrzelano ich w lesie. O tym jak zginął tata, mama dowiedziała się dopiero po wojnie. W lutym 1941 r. przyszło do nas pewnej nocy gestapo. Kazano nam się w 15 minut spakować i opuścić mieszkanie, po czym z mamą i siostrami wywieziono nas do obozu przejściowego, znajdującego się w tczewskim zakładzie Arkona. Po kilku tygodniach pobytu transportem kolejowym trafiłyśmy do Generalnej Guberni i zamieszkałyśmy w Pruszkowie, w mieszkaniu po ubogich Żydach. Otrzymywałyśmy bardzo małe porcje żywności z opieki społecznej. Dostałam jako dziecko anemii z niedożywienia. Mat- Pani Ewelina Kubacka ce z czasem dano pracę w zakładach mechanicznych. Mieszkałyśmy w Pruszkowie do czerwca 1945 r., po czym wróciłyśmy do Pelplina. Regionalna Grupa Popularyzacji Mikrohistorii w dalszym ciągu zbiera materiały i relacje odnośnie ofiar Zbrodni w Szpęgawsku. Kontaktować można się z nami pod adresem mikro.historia@ wp.pl, a także pod numerami telefonu Władysław Mańkowski koloryzacji zdjęcia tradycyjnie dokonał Piotr Pliszka (Piotr Pliszka odpowiedzialny za zbieranie materiałów), (Joachim Choina prezes stowarzyszenia). Jesteśmy także otwarci na opisywanie innych tematów dotyczących historii regionu. Zapraszamy do odwiedzania naszej strony na Facebooku: mikrohistoria, gdzie codziennie zamieszczamy ciekawe informacje dotyczące historii Kociewia. Opracował: Joachim Choina Portal: Kociewiacy.pl największy zbiór zdjęć i reportaży nt. Kociewia. Regionalny magazyn kulturalno-społeczny. Wydawca: MEDIA-KOCIEWIAK. biuro@kociewiacy.pl Redaktor naczelny: Tadeusz Majewski, autorzy: Eugeniusz Cherek, Antoni Chyła, Joachim Choina, Mieczysława Krzywińska, Paulina Majewska, Michał Majewski, Bogdan Badziong, Piotr Pliszka, skład: Katarzyna Łukowicz, reklama: reklama@kociewiacy.pl, projekt winiety: Anna Burczyk

3 kociewiacy.pl Najciekawsze rewitalizacje 3 Park we Frący cz. 1 Gmina Smętowo Graniczne to taki kociewski mały Dolny Śląsk. W prawie każdej wsi stał tu w okazałym parku spory pałac. Część z nich już nie istnieje, część dogorywa, niektóre mają swoich konkretnych właścicieli i jakoś się trzymają. O historii nieistniejacego już pałacu we Frący w obszernym tekście opowiada Regina Kotłowska. Znaczną jednak część tekstu poświęca jedynej być może na Kociewiu rewitalizacji przypałacowego parku TEKST Regina Kotłowska 1 września 1983 r. rozpoczynam pracę jako nauczycielka w Szkole Podstawowej w Lalkowach. Ze Smętowa dojeżdżam szkolnym autobusem. Po drodze mijam nieznane mi okolice. Trasa wydaje się dość długa. Wiedzie przez Kopytkowo i Frącę. W Kopytkowie na moment przykuwa moją uwagę zadbany, bielony pałac, usadowiony nieco od drogi w malowniczym parku. We Frący autobus szkolny zatrzymuje się na PKS-owskim przystanku, w pobliżu jakiegoś gęsto zadrzewionego terenu. Wsiada spora grupa dzieci. Tak spora, że w pojeździe zajęte są wszystkie miejsca, a wielu rodziców, towarzyszących swoich pociechom po raz pierwszy zmierzającym do szkoły, stoi. Kierow- Reklama nicą sprawnie kręci Tadeusz Noga, dowcipny i bardzo pogodny. Na rozwidleniu dróg skręca w lewo, na Lalkowy. Dopiero w drodze powrotnej, na tym rozwidleniu, w plątaninie zieleni drzew, ciężko zwisających, brzemiennych listowiem gałęzi, gęstych, dziko pleniących się krzaków i chwastów, zamajaczył obraz dostojnej ruiny. Wtedy jeszcze nie przypuszczałam, że z tą okolicą los złączy mnie na zawsze Odtąd co dnia mijałam to miejsce, obserwując z okna autobusu odkrywane przez opadające liście architektoniczne szczegóły zabudowy tchnącej tajemnicą i pięknem przeszłości Kiedy rok później zamieszkałam Pałac we Frący zimą 1980 r. Pałac przed ostatecznym rozebraniem na początku lat 80. tutaj, już jej nie było. Wystarczyły jedne wakacje, by zniknęła na zawsze. Pozostał park, któremu nie udało się uchronić swego skarbu przed barbarzyńcami XX w. Coś z przeszłości 19 lutego 1840 r. została sfinalizowana transakcja kupna sprzedaży majątku Frąca z Rychławą i Udzierzą zawarta między Leopoldem Maksy- milianem von Mieczkowskim, dotychczasowym właścicielem, a porucznikiem Hermanem Conradem z Kwidzyna. >> 6 Twoja najlepsza lokata mieszkanie w Skórczu szczegóły na Możliwość sprzedaży pojedynczych mieszkań nieruchomości@szarafin.com.pl

4 4 Najciekawsze rewitalizacje wrzesień 2017 Kultura pełną parą Fabryka Kelcha, zbiory Archiwum Zakładowego Urzędu Miejskiego w Tczewie Wystawy historyczne, etnograficzne, sztuki współczesnej, spotkania z ludźmi, którzy zarażają swoją pasją, sesje i konferencje naukowe, wieczory poetyckie, recitale, konkursy, jarmarki staroci, inscenizacje historyczne, warsztaty artystyczne i jeszcze można długo by wymieniać szerokie spektrum działania placówki kulturalnej w Tczewie, która funkcjonuje pod nazwą FABRYKA SZTUK. Szczegółowe opisywanie wszystkich rodzajów sztuki, które udomowiły się w tym miejscu, czyli przy ul. 30 Stycznia nr 4, byłoby na pewno ciekawym zadaniem, z którego jednakże zrezygnuję na poczet pierwszego członu nazwy wspomnianej instytucji. TEKST Małgorzata Kruk/Fabryka Sztuk Dlaczego fabryka, a nie centrum, galeria czy dom? z takimi pytaniami spotykamy się niejednokrotnie my, pracownicy Fabryki Sztuk, a zwłaszcza zadają je turyści. W odpowiedzi snujemy opowieść, jak to onegdaj bywało. Pod koniec XIX wieku Emil Kelch właściciel założonej przez ojca Fabryki Wyrobów Metalowych przenosi swój zakład ze Starego Miasta na dawne przedmieście, czyli do nowych budynków przy ul. Starogardzkiej, obecnej 30 Stycznia 4. Zabiega o rozwój fabryki. Rozbudowany z jego inicjatywy okazały kompleks budynków zawiera dobrze Produkty Arkony można oglądać na wystawie 20 lat wolności. Tczew w Fabryce Sztuk. Fot. autora tekstu wyposażony mechanizm produkcyjny z kotłownią, szopą, stolarnią, mieszkaniami i toaletą. Po pierwszej wojnie światowej następuje zmiana formy własności, związana z odzyskaniem przez Polskę niepodległości i tym samym powrotem Tczewa do Macierzy w 1920 roku. Kelch nie jest już właścicielem opisywanej fabryki. Przechodzi ona w polskie ręce i kontynuuje działalność jako Towarzystwo Akcyjne Arkona. Wytwórnia Wyrobów Metalowych. Produkuje tarki do prania, konwie do mleka, wiadra do dojenia, łopatki do śmieci, skrzynie i łopatki do węgla, wycieraczki do nóg, czerpaki do paszy, miednice, skrzynie do piwa butelkowego, czerpaki do gnoju, czerpaki do paszy, wanienki, wanienki do moczenia nóg, wanny do prania, wanny do kąpania dzieci, wanny nasiadówki, kotły do gotowania bielizny, beczki, puszki do farb, puszki do karmelków, polewaczki, a nawet klozety pokojowe. Co ciekawe, w Arkonie powstaje pierwszy w Polsce wóz do nieczystości, wykonany według niemieckiego projektu. Swego czasu fabryka zatrudnia nawet 300 pracowników. Zupełnie inna i tragiczna jest historia tego miejsca w okresie drugiej wojny światowej. W latach istnieje tu obóz przejściowy dla Polaków, wysiedlonych przez Niemców, a po jego likwidacji zakład produkujący sprzęt na potrzeby niemieckiej armii, a dokładniej wyposażenie dla lotnictwa: sprzęt radiolokacyjny, aparaty podsłuchowe oraz sprzęt optyczny. Z okresu okupacji należy odnotować tragiczne wydarzenie. 23 stycznia 1940 roku w fabryce wybucha pożar, w wyniku którego spłonęło kilka samochodów. Znajdują się one w dawnej Arkonie, ponieważ w jednej z hal niemiecka poczta urządziła warsztat samochodowy oraz garaże. W celu ułatwienia uruchamiania samochodów nad ranem, do hali wstawiano koksowniki, których zadaniem było ich ogrzewanie, co więcej składowano beczki z benzyną, a podłoga była wymazana smarem i olejami. W takiej sytuacji nietrudno o pożar. Jednak Niemcy, bez żadnego śledztwa, uznają Polaków za winnych tego pożaru, który według nich miał być akcją sabotażową. 24 stycznia to dzień aresztowania i rozstrzelania niewinnych osób. Egzekucja ma miejsce na tzw. świńskim rynku (obecnie teren Straży Pożarnej przy ul. Lecha). Zbrodni dokonują członkowie SS i Selbstschutzu. Ciała trzynastu ofiar wywożą do Lasu Szpęgawskiego. Po wojnie, dokładniej w 1961 roku, niemiecka prokuratura wszczyna postępowanie przeciwko dowódcy SS w Tczewie Walterowi Beckerowi, a po trzech latach śledztwa umarza sprawę. Uznaje, iż Becker nie odpowiada bezpośrednio za śmierć zakładników, gdyż to nie on wydał komendę Ognia!. Ze względu na przedawnienie sprawy niemożliwe okazuje się też sądzenie go za współudział. Dodam, że przy ul. Lecha znajduje się tablica poświęcona pamięci zamordowanych. Po drugiej wojnie światowej w obiektach przy ówczesnej ulicy 30 Stycznia lokuje się Pomorska Fabryka Gazomierzy, późniejszy PredomMetrix producent obecnego niemal w każdym polskim domu sprzętu gospodarstwa domowego. Od 1980 roku pofabryczne obiekty służą kulturze. 13 kwietnia 1984 roku jest dniem inauguracji Muzeum Wisły, Oddziału Centralnego Muzeum Morskiego w Gdańsku. Osoba, która na trwałe zapisuje się w historię tego miejsca, to Roman Klim, człowiek-orkiestra, miłośnik regionu i doskonały muzealnik. Dziś przypomina o Nim tablica pamiątkowa umieszczona na jednej ze ścian opisywanych obiektów. Muzeum tętni życiem, ale stan techniczny jego siedziby z biegiem lat pozostawia wiele do życzenia. W 2004 roku, ze względu na postępującą degradację, obiekty przejmuje Miasto Tczew. Dzięki unijnym funduszom budynki zostają odrestaurowane w ramach projektu Centrum wystawienniczo-regionalne dolnej Wisły w Tczewie. Po generalnym remoncie, 22 lutego 2007 roku następuje otwarcie Centrum Wystawienniczo-Regionalnego Dolnej Wisły w Tczewie. I tak działamy do dziś, pod Fabryka Sztuk od strony dziedzińca i od strony ul. 30 Stycznia 4 nazwą Fabryka Sztuk, a naszym sąsiadem jest Muzeum Wisły. Z historią pofabrycznych obiektów można zapoznać się na plenerowej wystawie Od Fabryki Kelcha do Fabryki Sztuk, której komisarzem jest moja koleżanka z sąsiedniego pokoju Marta Baranowska. Tekst jest rozszerzoną wersją artykułu mojego autorstwa, który ukazał się w Panoramie Miasta, 2017, nr 4/308, s. 18 (W zabytkowych murach Fabryki Sztuk). Na podstawie: filmu okolicznościowego z okazji 10-lecia Fabryki Sztuk, realizacja: Marcin Chełstowski, materiałów z Forum Dawny Tczew, niepublikowanego opracowania autorstwa Marty Baranowskiej, Zieliński Przemysław, Mord na świńskim rynku. Sprawców nigdy nie ukarano, Gazeta Tczewska, 2009 (w tym wypowiedzi Tomasza Rajkowskiego): wiadomosci/5228,mord-na-swinskim-rynku- -sprawcow-nigdy-nie-ukarano fot. Krzysztof Gierszewski fot. Krzysztof Gierszewski Budynki podczas remontu, ok , zbiory Urzędu Miejskiego w Tczewie Muzeum Wisły, 1987 rok, fot. Stanisław Zaczyński, zbiory Miejskiej Biblioteki Publicznej w Tczewie

5 kociewiacy.pl Najciekawsze rewitalizacje 5 Młyn w Skórczu. Niezwykła teraźniejszość niezwykłej historii Albo młyn, albo ja Ma Łódź swoją Manufakturę, ma Tczew Fabrykę Sztuk, o której piszemy obok, Skórcz ma zrewitalizowany młyn, pełniący oczywiście zupełnie inną funkcję niż tę, którą z założenia pełnił. Tu nie było projektów unijnych, działań samorządów. Tu zabytek uratowała osoba prywatna historyk i handlowiec, miłośnik m.in. architektury, piękna starej cegły. W odnowionym z pietyzmem obiekcie mieści się sklep Bonus MG (ale obok szyldu sklepu wisi stara, oryginalna tablica z napisem Młyn pod Orłem ). Codziennie przed tym obiektem stoją auta z najrozmaitszymi numerami rejestracyjnymi. Historia młyna, włącznie z tą współczesną, jest bardzo interesująca. Adler-Muhle Skurz Rudolfa Wertha Młyn wodny w różnym kształcie istniał w tym samym miejscu [w centrum miasteczka] w Skórczu od kilkuset lat. Potężne kamienne ściany części podpiwniczenia wskazują, że stał tu już w czasach średniowiecznych. Zasadnicze obiekty bardzo dużego, nowoczesnego jak na przełom XIX i XX wieku młyna uzyskały swój kształt w 1899 roku. Adler-Muhle Skurz należał wtedy do Rudolfa Wertha z Berlina. Młyn posiadał jeszcze koło wodne, ale była także turbina wodna i maszyna parowa. Do czasu doprowadzenia do Skórcza linii elektrycznej, co nastąpiło w okresie międzywojennym, turbina wodna, napędzana wodą ze stawu młyńskiego, znajdującego się w miejscu dzisiejszego parku młyńskiego, ładowała baterię akumulatorów szklanych, które zasilały sieć ulicznych lamp oświetleniowych. Młyn Wiktora Friedricha W 1920 roku młyn od Niemca odkupił młynarz z Wielkopolski Wiktor Friedrich, który wraz z rodziną osiadł w Skórczu. Do wybuchu II wojny światowej prowadził młyn wraz z synem Ludwikiem, który także wykształcił się na mistrza młynarskiego. We wrześniu 1939 roku, po wkroczeniu hitlerowców, kierowanie młynem przejął niemiecki zarządca. Wiktor Friedrich wraz z żoną Martą i synem Ludwikiem za utrzymywanie kontaktów z organizacją niepodległościową zostali w lecie 1943 roku aresztowani i osadzeni w obozie koncentracyjnym Stutthof. Wiktor Friedrich zmarł tam w grudniu 1943 roku. Prowadził go jako zarządca i kierownik techniczny, pomimo wielu trudności stwarzanych przez władze w nowej rzeczywistości ustrojowej do grudnia 1952 roku. Młyn Motorowy Pod Orłem Wcześniej, w lipcu 1950 roku, młyn przejęła Gminna Spółdzielnia Samopomoc Chłopska w Skórczu. W następnym roku, w czerwcu 1951, od GS-u przejął go Rejonowy Zarząd Młynów Gospodarczych w Tczewie. Formalne upaństwowienie młyna nastąpiło na mocy orzeczenia nr 20 Ministra Handlu Wewnętrznego z dnia 13 grudnia 1952 roku o przejęciu Młyna Motorowego Pod Orłem na własność państwa. Stało się to niezgodnie z obowiązującym wówczas prawem, na skutek nadinterpretacji przepisów ustawy z dnia 3 stycznia 1946 r. Dnia 29 grudnia 1971 roku młyn przejęła Gminna Spółdzielnia Samopomoc Chłopska w Skórczu i prowadziła w nim działalność gospodarczą. Od 1957 roku część magazynów młyńskich użytkowała Centrala Nasienna. Młyn w dzierżawie W latach młyn od Gminnej Spółdzielni dzierżawili panowie Stanisław i Władysław Szypica z Tczewa. Po zmianach ustrojowych w Polsce rodzina Friedrichów podjęła starania o zwrot swojej własności. W międzyczasie w listopadzie 1990 r. zmarł Ludwik Friedrich nie doczekawszy zwrotu młyna, obok którego przez 30 lat przechodził niemal codziennie w drodze do strażackiej remizy, gdzie pracował i pełnił służbę jako kierowca mechanik i naczelnik Ochotniczej Straży Pożarnej. Na powrót własność Friedrichów Po długich staraniach Młyn Gospodarczy Pod Orłem został zwrócony spadkobiercom Wiktora Friedricha decyzją Ministra Przemysłu i Handlu z dnia 28 stycznia 1993 r., która uchyliła orzeczenie nr 20 Ministra Handlu Wewnętrznego z dnia 13 grudnia 1952 r. o przejęciu młyna na własność Państwa. W dniu 22 lutego 1993 r. młyn już w stanie zdatnym do ruchu został przez Gminną Spółdzielnię przekazany pełnomocnikowi właścicieli Krzysztofowi Friedrichowi. Od lutego 1993 r. do końca 1999 roku działalność młynarską prowadził w obiekcie dzierżawca Stanisław Szypica z Tczewa. Z końcem 1999 r. młyn został ostatecznie zatrzymany, między innymi z powodu braku koniunktury, ale także na skutek systematycznych nalotów różnych inspekcji. Krótko hurtownia, zamknięcie i pomysły W latach w obiekcie młyna Stanisław Bukowski prowadził hurtownię artykułów budowlanych. Po tym czasie obiekt stał nieczynny. W środowisku miejskim było kilka pomysłów co do jego zagospodarowania, jednak głównie z powodu braku środków finansowych żadnego nie realizowano. Bonus nowa historia Z dniem 2 marca 2007 r. spadkobiercy sprzedali obiekt Wiolecie i Andrzejowi Grzenia, w czym duża zasługa dziennikarza a później pracownika starostwa powiatowego w Starogardzie Rafała Koseckiego, który skojarzył obie strony. Od tego momentu nowi właściciele piszą historię tego miejsca ze znakomitym rezultatem, co widać na fotografiach. Obecnie w byłym młynie mieści się elegancki sklep z garniturami, znany daleko poza granicami nawet województwa. Jego powierzchnia liczy 1200 metrów kwadratowych. W przyszłym roku, po dodaniu góry i piwnicy dojdzie 500 metrów kwadratowych. - To już jedenasty rok pracy nad adaptacją młyna na sklep mówi Andrzej Grzenia, z wykształcenia historyk i handlowiec siódmego pokolenia rodziny handlowców. Jedenaście lat mrówczej, ciężkiej pracy. Drugi raz bym się za to nie zabrał. Albo młyn, albo ja - śmiałem się, gdy rok po roku go przebudowywałem. Inaczej mówiąc, kto kogo złamie. Żart wyrażający jego determinację i skalę trudności, jakie napotkał i pokonał podczas przebudowy. - Uparłem się. Obiecałem spadkobiercom, że obiekt będzie wyglądał jak kiedyś, w czasach świetności. Nie kupiłem go, żeby rozebrać albo spalić... (tm) Młyn pod Orłem spadkobiercy Wiktora Friedricha Po powrocie z obozu w czerwcu 1945 roku Ludwik Friedrich wznowił działalność młyna pod szyldem Młyn pod Orłem spadkobiercy Wiktora Friedricha.

6 6 Najciekawsze rewitalizacje wrzesień 2017 Park we Frący cz. 1 >> 3 Niemiec był typowym przykładem pruskiego junkra, wielkim właścicielem ziemskim, ale też dobrym gospodarzem. Kilka miesięcy później, 3 czerwca 1840 r., powiększył swoje dobra o Lalkowy, odkupione od Józefa Hirschberga, Żyda ze Starogardu. 22 października 1844 r. Herman Conrad ożenił się z gdańszczanką Marią Wernich, a z tego małżeństwa na świat przyszli synowie: Wojciech (Adalbert) Fryderyk Wilhelm, Richard William Rajmund i Alfred Robert Anton. Zamieszkiwali we Frący w wygodnym, wielopokojowym budynku, przez drogę graniczącym z terenem zadrzewionym oraz w wyremontowanym budynku dworku w Lalkowach. W przeciwieństwie do mnie oni od początku wiązali swoją przyszłość z tymi ziemiami. Kultura rolna gospodarstwa Conradów stawała na coraz wyższym poziomie: nowoczesne metody gospodarowania, inwestowanie w nawożenie i uprawę bardziej wydajnych roślin, rozwój hodowli, nowoczesne narzędzia rolnicze i maszyny. Dobry gospodarz inwestował najpierw w zabudowę gospodarczą: owczarnię, obory, stajnie, stodoły, duży lodownik, stodoły, cegielnię, studnię Goście weselni przy pałacu we Frący. Zdjęcie z 1931 r. Ale sercem każdej rodowej siedziby jest jednak dom. Dla arystokraty winien on być na tyle okazały, by świadczyć o jego bogactwie. Zamieszkiwane budynki nie odpowiadały jego aspiracjom. Hermann Conrad był człowiekiem majętnym i wykształconym. Na lokalizację swego siedliska wybrał Frącę. Budowa rodowego pałacu wraz z zagospodarowaniem terenu wokół niego w aranżacji parkowej ostatecznie i całkowicie ukończona została ok r., bo w tym czasie rodzina już mieszkała w nowym domu. Rzeczywiście, odtąd jego pałac uchodził za najpiękniejszy w okolicy. W otoczeniu unikatowego parku ze stawami i ciekawym drzewostanem osadzili Conradowie, od 1904 r. nobilitowani przez Cesarza Wilhelma II do tytułu szlacheckiego, co skutkowało przedrostkiem von przy nazwisku, we Frący swoje gniazdo rodzinne, a wizje ich szczęśliwości zniweczyła dopiero II wojna światowa. Pocztówka z napisem: Gruss aus Fronza (Pozdrowienia z Frący) z 1904 r. W pierwszych powojennych latach rozpoczęto przeprowadzanie masowej parcelacji majątków ziemskich pozostałych po niemieckich właścicielach. Kronika szkolna z Frący informowała w tym czasie, że: przystąpiono w oparciu o dekret PKWN z 7 września 1944 r. o reformie rolnej do przejęcia i podziału ziemi obszarniczej i większych, liczących ponad sto hektarów, gospodarstw rolnych. Ziemię z majątku Frąca otrzymała dawna służba folwarczna [a] We Frący w 1945 r. obszarnik przestał istnieć... [natomiast] Pozostawioną tzw. resztówkę przekazano szkole rolniczej. W 1952 r. ziemie majątku von Conrada wraz z działkami przejętymi w wyniku parcelacji dały początek Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej o nazwie Źródło Przyszłości według dokumentacji spółdzielni, a Droga Przyszłości w zapisie wspomnianej Kroniki, gdzie miało miejsce zebranie założycielskie, by w końcu prawnie usankcjonować budzącą sporo skojarzeń nazwę Rozwój. Odtąd wszystko, co pozostało po dawnym niemieckim majątku, a więc pałac, cała zabudowa gospodarska, budynki rządcy i pracowników folwarku: ogrodnika, kuczera, służby domowej oraz wszystkie pozostałe po von Conradzie maszyny rolnicze, a także zadrzewiony i dobrze utrzymany teren parku, stały się własnością spółdzielni produkcyjnej, czyli niczyją. Szybko ulegał ruinie pałac, perła kociewskich poniemieckich obiektów mieszkalnych, w którym najpierw rosyjscy wyzwoliciele urządzili sobie w oknach wystawę strzelniczą pozostawionych przez uciekających właścicieli rodowych obrazów, a w następnej kolejności szabrownicy i miejscowi w pierwszym powojennym okresie rozkradli wszystko. W PRL-u pałacowe pomieszczenia stanowiły mieszkania dla członków spółdzielni, klub, świetlicę, salę taneczną, porodówkę, biura Gromadzkiej Rady Narodowej i nie było nikogo, kto czułby się odpowiedzialny za to dobro. Tak pałac popadał w ruinę Na początku lat 80. XX w. przyjechała do Frący jedna z córek von Conrada. To, co zobaczyła, było już tylko krzykiem o ratunek, który nie nadszedł Winnych nie było Coraz upiorniejszym miejscem stawał się też park. W czasach świetności, na co dzień pielęgnowany przez ogrodnika, dbającego o każdy detal i roślinę, o każdą altankę, był miejscem spacerów i zabaw państwa, podziwu sąsiadów i zazdrości. Teren wokół parku nie był ogrodzony, więc miejscowi mogli przez niego przechodzić. Do wybuchu wojny ogrodnikiem u von Conrada był Czołba. W niedalekim sąsiedztwie parku na krzyżówkach polnych dróg Lalkowy Frąca Rynkówka, za budynkiem spółdzielczej świetlicy wiejskiej, pańskim lodownikem i małym sadkiem, w towarzystwie czterech drzew dających kojący cień usytuowana centralnie stała wiejska kapliczka piękna: wąska, piętrowa z ustawioną w niszy figurką Matki Boskiej, kierującej swój wzrok ku Frący. Każdy, kto szedł do parafialnego kościoła w Lalkowach musiał koło niej przejść i pokłonić się Pięknej Pani. Gdy wybuchła wojna stała się ona jedną z jej pierwszych ofiar, ale figurę uratowała ogrodnikowa, a potem zabrała ze sobą w powojenną tułaczkę i tak ślad po niej zaginął. Może leży gdzieś na strychu, a może wyrzucili ją młodzi Kiedy wichry historii PRL-owskiej gospodarki, uzbrojone w ludzką bezmyślność, zmiotły pałac von Conradów, na straży przeszłości trwały pozostałe budynki i podupadający park. Nikt o niego nie dbał. Stawy zarosły wodną roślinnością, ryby pozdychały. Unosiły się nad nimi przykry zapach butwi i rojowiska komarów. Ścieżki w okresie wiosennym i jesiennym oraz podczas deszczu zamieniały się w błotniste, brejowate trakty, które pokonywało się obrzeżkami, co kawałek przeskakując przez kałuże. Na Ruiny pałacu. Zwalone i zarośnięte kolumny oraz szczątki murów i fundamentów wiosnę cała powierzchnia kurczących się przez samosiejki dawnych trawników rozkwitała białymi gwiazdkami zawilców Na większym, niezadrzewionym placyku chłopacy wydeptali sobie boisko do piłki nożnej, które ograniczała zawieszona na zbitych, okorowanych świerkowych słupkach upleciona ręcznie siatka ze sznurka. Latem czuć tu było zawsze chłód i wilgoć, a plątanina gałęzi i krzakorstwa dawała cień. Jesienią strasznie szarpał tu wiatr Zepchnięte i ubite niewielkie zwały ziemi w miejscu przepustu wodnego pomiędzy dwoma stawami zimą zamieniały się w mini górkę do zjazdów na sankach lub nogach Mówiono, że w parku straszy I rzeczywiście w ciemności lepiej było iść dookoła, dłuższą drogą, bo naprawdę czuł się tu człowiek strasznie. Barbarzyństwo dziejów Właściwie każdy idąc od wsi w kierunku RSP przechodził tą ścieżką przez park, czasem kilka razy dziennie. Tę położoną za parkiem część wsi z zabudową gospodarską i podworskimi budynkami nazywano oborowem, a tę, gdzie założyciele i pierwsi członkowie spółdzielni wybudowali niewielkie domki trojanowem. Tak więc za dnia park był miejscem futbolowych rozgrywek, spacerów mam z wózkami, czasem szkolnych wycieczek i tych ciągłych przemarszów od trojanowa do oborowa. I ja codziennie przedeptywałam tę ścieżkę idąc na przystanek szkolnego autobusu i wracając z niego po lekcjach, tak jak dziesiątki dzieci wszystkich powojennych pokoleń na przestrzeni tych wszystkich lat. Mimo, że rezydencja von Conradów już dawno przestała istnieć, zabytkowa zabudowa okołopałacowa z inicjałami dawnego właściciela i rokiem 1911 na szczycie oraz rozległy, podupadający, ale ciągle bogaty w dorodne okazy stuletnich i starszych drzew przypałacowy park, tchnęły niezaprzeczalnym urokiem, pozwalając fascynatom przeszłości przenieść się w zamierzchłe czasy, by poczuć oddech dawnej świetności i gniew, że nie umiemy o nią zadbać. Regina Kotłowska Regina Kotłowska urodziła się i mieszka na Kociewiu. Absolwentka historii i polonistyki na bydgoskiej uczelni im. Kazimierza Wielkiego oraz historii sztuki z plastyką w Szkole Wyższej im. Pawła Włodkowica w Płocku. Autorka książek i artykułów o tematyce historycznej i regionalnej oraz legend i utworów poetyckich. Kolekcjonerka sprzętów etnograficznych związanych z życiem Kociewiaków w przeszłości, wystawionych w Centrum Kultury Kociewskiej w Lalkowach. Laureatka wielu nagród i wyróżnień.

7 kociewiacy.pl Gmina Skarszewy realizuje unijny projekt Samorządy zbliżenia 7 Modernizacja budynków użyteczności publicznej W Gminie Skarszewy prowadzona jest termomodernizacja siedmiu budynków użyteczności publicznej. Projekt jest realizowany dzięki pozyskanemu przez Gminę Skarszewy dofinansowaniu ze środków Unii Europejskiej w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Pomorskiego na lata , Poddziałanie Efektywność energetyczna. Wartość umowy na dofinansowanie to ,71 zł, co stanowi 85 proc. kosztów kwalifikowanych. Całkowita wartość projektu to ,50 zł, a zakończenie jego realizacji ma nastąpić do roku. Termomodernizacja to przede wszystkim poprawa efektywności energetycznej poszczególnych obiektów przy jednoczesnym zmniejszeniu kosztów ich eksploatacji, związanych głównie z ogrzewaniem. Wcześniej zostały wykonane odpowiednie audyty energetyczne dla objętych projektem budynków, aby można było określić najbardziej opłacalne rozwiązania termomodernizacyjne. Zakres prac przewidziany w projekcie wygląda następująco: budynek Urzędu Miejskiego w Skarszewach (termomodernizacja poddasza, modernizacja instalacji co. i instalacji oświetlenia); budynek Gminnego Ośrodka Sportu i Rekreacji (termomodernizacja ścian i stropu, modernizacja instalacji c.o. i instalacji oświetlenia budynku GOSiR); budynek Publicznej Szkoły Podstawowej w Szczodrowie (termomodernizacja poddasza i stropu wraz z wymianą okien, pokrycia dachu i obróbki blacharskie, modernizacja instalacji c.o. i instalacji oświetlenia oraz montażem instalacji ogniw PV); budynek główny Zespołu Szkół Publicznych w Pogódkach (termomodernizacja poddasza, wymiana stolarki okiennej i drzwiowej, pokrycia dachu i obróbki blacharskie; modernizacja instalacji c.o. - wymiana pieca olejowego, modernizacja instalacji oświetlenia oraz montaż instalacji ogniw PV); budynek mały Zespołu Szkół Publicznych w Pogódkach (termomodernizacja poddasza, wymiana pokrycia dachu i obróbki blacharskie, modernizacja instalacji c.o. - wymiana pieca węglowego na pellet, modernizacja instalacji oświetlenia); budynek filii ZSP w Demlinie (termomodernizacja ścian, poddasza przybudówki, stropu poddasza wraz z wykonaniem nowej drewnianej podłogi oraz z wymianą Budynek filii ZSP w Demlinie Budynek Publicznej Szkoły Podstawowej w Szczodrowie okien, obróbki blacharskie, modernizacja instalacji c.o. - wymiana pieca węglowego na pellet; modernizacja instalacji oświetlenia oraz montażem instalacji ogniw PV); Budynek Zespołu Szkół Publicznych w Godziszewie budynek Zespołu Szkół Publicznych w Godziszewie (termomodernizacja ścian, w tym ścian w gruncie, stropu poddasza wraz z wykonaniem nowej drewnianej podłogi, tarasu oraz wymiana okien, obróbki blacharskie, modernizacja instalacji c.o. - wymiana pieca olejowego; modernizacja instalacji oświetlenia). Budynek główny Zespołu Szkół Publicznych w Pogódkach Nowy piec w tzw. małym budynku ZSP w Pogódkach Budynek Urzędu Miejskiego w Skarszewach Artykuł sponsorowany

8 8 Nowe książki wrzesień 2017 To będzie Biblia Długiego Na zdjęciach Andrzej Kosecki prezentuje swoją książkę. Widać wielkie zainteresowanie mieszkańców wsi oraz gości. Zdjęcia wykonała prof. Beata Biernat Wieś Długie (gmina Osieczna) liczy niespełna 20 stałych mieszkańców. Trudno do niej dotrzeć, tak się ukryła w Borach Tucholskich. Mieszkał tam pomorski bobrowniczy Kazimierz Aszyk (zm. w 2003 r.). To on mi mówił, że jadąc do Długiego należy wiązać na drzewach wstążeczki, by wrócić tą samą drogą. Podpowiedź dobra. Nigdy nie udało mi się bez kluczenia zajechać do Długiego, a z powrotem było jeszcze gorzej. W portalu Kociewiacy.pl Długie znajduje się na liście 10 magicznych miejscowości Kociewia za sprawą niezwykłego klimatu, jaki tam panuje. Cisza, spokój, leśne powietrze. Dodajmy do tego ślicznie przebudowane przez letników domostwa, kryte grubą strzechą, z kolorowymi obramowaniami okien. To dzięki nim ta miejscowość jeszcze żyje, zresztą jak wiele innych w Borach Tucholskich. Część z tych letników ma tu swoje korzenie. To oni pamiętają o historii. To jednemu z nich ta maleńka wieś zawdzięcza znakomitą monografię. Oto co napisał na temat tej książki na swoim blogu wybitny poeta prof. Krzysztof J. Lesiński. (tm) Długie Andrzeja Koseckiego Długie Czas upływa, ludzie odchodzą, drzewa wycinają, domy marnieją i znikają, krajobrazy się zmieniają - pozostają pamięć i fotografia. Andrzej Kosecki poświecił 10 lat życia na to, żeby wyrwać z niepamięci czasu wieś Długie zagubioną gdzieś w Borach. Wyrwać i utrwalić, właśnie w słowie oraz w fotografii. I zrobił to znakomicie. Zrobił to dla tego dziecka z fotografii, które bawi się beztrosko na ziemi, dla jego dzieci i dzieci ich. To będzie Biblia Długiego dla mieszkańców dzisiejszych, dawnych i dla sympatyków. Poznałem trzy sympatyczne Panie, żonę Pana Andrzeja i Jej dwie siostry. Ale chyba nie znają się na Witrynka poetycka Krzysztof J. Lesiński Oto kilka wierszy prof. Krzysztofa J. Lesińskiego, wybitnego poety, mieszkającego chwilami w Wojtalu, które zamieszcza na swoim blogu mojapoezja. Nadesłał je specjalnie do magazynu Kociewiacy. pl, o którym napisał: Zarówno witryna, jak i magazyn kulturalno-społeczny Kociewiacy.pl to najkrócej mówiąc: wspaniała profesjonalna praca, wykonana z talentem i rozmachem. Proszę sprawdzić. Michał kociewski Michałowi O. L. drewnem do serc ludzkich przemawia i farbą lipa olcha dąb brzoza które zielenią cieszyły latami wzruszają świątków postaciami nie dłutem rzeźbi nostalgią oblicza cierpienia miłości narodzin i śmierci poezji, bo moją chwaliły, albo chciały być uprzejme. Krzysiek Jakubiec z żoną zaprosili nas (mnie z żoną) do swojego domu nad jeziorem, informując przy tym, że pokój Mariana, Jego ojca, jest w takim stanie, w jakim był, kiedy Marian odszedł. I rzeczywiście - w pokoju znalazłem Mariana, a gdy zamknąłem oczy słyszałem Go bo Pan Krzysztof ma głos Ojca. I nikt Szumiące księgi Sosny wiekowe na złotych piaskach w słońcu świecące konary zielone drogowskazy napoleońskich żołnierzy zabliźnione rany rozstrzelanych cień znużonych grzybiarzy szumiące księgi kociewskiej historii stara modlitwa koń pług i oracz suną cicho jak długi cień lemiesz kroi czarne skiby jak gospodyni razowy chleb pod gniadą sierścią węzły mięśni spod starego kapelusza pot Krzysztof J. Lesiński nie podpiera się tak pod boki i nie rozkłada tak rąk perorując, jak robił to Marian, a teraz Krzysiek. W domu stoi też słynny klawikord - tak chyba ten instrument się nazywa - na którym Marian z Halszką przygotowywali muzykę do mszy św. Piękna posiadłość, Piękni Ludzie z Psem. Krzysztof J. Lesiński z tyłu dostojnie kroczy bocian niespokojnie fruwa stado wron za lasem starą modlitwę głosi kościelny dzwon stary oracz stary koń stara modlitwa stary dzwon Maj nad stawem Wiatr leniwie przebiera palcami w rozczochranych czuprynach przeciągających się nad wodą wełnianek rozmarzony tańczy z krzewem tamaryszku błyskającym wszystkimi odcieniami różu przez ażurowe głowy na baczność stojących dmuchawców słońce pieści złoto kaczeńców i radosny błękit niezapominajek na zielonym lustrze wody karasie niestrudzenie uczą się geometrii kręgów maj nad karasiowym stawem przed 40 laty kupił w Wojtalu 4-hektarowe gospodarstwo, posadził las i zbudował dom. To chyba jeszcze Kociewie zauważa w korespondencji - bo granica z Kaszubami jest gdzieś na wysokości Mniszka, jeżeli się nie mylę. Wda jest granicą mojej posiadłości, więc jakieś wiersze, które tam napisałem, o tym miejscu, które jest moją małą Ojczyzną, znajdę. Mam dużo przyjaciół w Wojtalu, Odrach, Czarnej Wodzie, Łęgu i często tam bywam.

9 To nie fantazja kociewiacy.pl 9 Mieszkający w Godziszewie Piotr Radomir Kowlaczyk i jego syn Konrad Strogobor to znani wojownicy słowiańscy z czasów przedchrześcijańskich. Nieraz walczą na przykład z wikingami na wyspie Wolin. W Godziszewie zarazili grupę różnych ludzi swoją pasją. I też walczą o rekonstrukcję grodu! Oto skrót tekstu Konrada Strogobora Kowalczyka na ten temat Chcemy wznowić wielowiekowy przekaz Nad jeziorem wstaje dzień. W spokojnej tafli wody odbija się palisada grodu. Pierwszy ptak śpiewa poranną serenadę. W krzakach lis wystawia pyszczek z nory. Drzwi chat otwierają się, wypuszczając pierwszych mieszkańców na promienie słońca. W ciągu paru godzin gród ożywa całkowicie. Słychać śmiech bawiących się dzieci, bacznie obserwowanych przez kobiety ubrane w wełniane suknie. Jakiś chłopiec przygrywa na kościanym flecie, aż do momentu, gdy kowal rozpocznie swoją pracę, zagłuszając muzykę dźwiękiem młota uderzającego o stal. Paręnaście metrów dalej dwóch rosłych mężczyzn ćwiczy walkę mieczem. Kawałek dalej, nad wodą, na pomoście, paru rybaków łowi ryby, które wieczorem zostaną szym głównym celem jest budowa historycznego centrum rekreacji i wypoczynku nad Jeziorem Godziszewskim. Grodzisko, a nie Szwedzka Czubatka Oto garść faktów związanych z tym miejscem. Pagórek, z trzech stron otoczony wodą, miejscowi zwą Szwedzką Czubatką. Według legendy miała tu się odbyć bitwa pomiędzy oddziałami szwedzkimi a wojskiem Rzeczypospolitej pod dowództwem hetmana Stefana Czarnieckiego. Wzniesienie zostało usypane przez Szwedów, którzy w ten sposób chcieli tworzyć przejście przez jezioro, co uratowałoby ich przed przeważającymi siłami Polaków. W rzeczywistości pagórek jest o tysiąc Na zdjęciach prezentacja replik broni średniowiecznej podczas organizowanych przez Stowarzyszenie Styna żywych lekcji historii się ważnym punktem na turystycznej mapie Pomorza. Sprawa rekonstrukcji grodziska znajduje się na etapie rozmów z miejscowymi władzami. przez wszystkich spożyte. Nagle sielankę przerywa dźwięk sygnałowego rogu! Oto od strony wody na gród płyną łodzie z pięćdziesięcioma najeźdźcami na pokładach! Kobiety zabierają dzieci do domów, a mężczyźni i starsi chłopcy ubierają na głowy hełmy, chwytają tarcze i miecze, by po chwili stanąć do obrony swojego domu... Scenka sprzed tysiąca lat? A może rekonstrukcja najazdu wikingów na nadbrzeżną osadę? Już niedługo tego typu sceny będą mogli zobaczyć okoliczni mieszkańcy i turyści odwiedzający gród pomiędzy Siwiałką a Godziszewem (gm. Skarszewy). Centrum historyczne Powstałe na początku tego roku Stowarzyszenie Styna obrało za cel przybliżenie mieszkańcom Pomorza dawnego stylu życia rekonstruując słowiańskie grodzisko w Godziszewie. Nasze ugrupowanie tworzą najróżniejsze osoby, których celem jest pokazanie naszej dawnej słowiańskiej kultury. Zrealizowaliśmy już kilka projektów, m.in. lekcję żywej historii dla dzieci w szkole w Godziszewie, współorganizowaliśmy też Skarszewską Noc Muzeów, podczas której miasto na noc ożyło duchem minionych wieków. Nalat starszy. Był wałem stojącego tam od VIII do XI w. grodu słowiańskiego. Broniła się w nim okoliczna ludność. Mieszkańcy grodu po trzecim pożarze przenieśli się w dół rzeki Styny i założyli wieś Godziszewo. Rekonstrukcja grodziska i łodzi Chcemy wybudować trzy chaty, domostwo władcy grodu i małą rybackiej przystań. Całość otoczy 3-metrowa zaostrzona palisada. Zrekonstruujemy łódź płaskodenną z XI w. Turyści będą mogli nią odbywać rejsy po Jeziorze Godziszewskim (5 km długie, aż 169 ha wielkie). Każdy odnajdzie w grodzie coś dla siebie. Miejsce to stanie Warsztaty Źródeł W dalszej przyszłości skupimy się na projektach popularyzujących historię i kulturę oraz podejmiemy współpracę z innymi stowarzyszeniami i ośrodkami kulturalnymi. Projekt Mikołaja Jarmakowskiego Warsztaty Źródeł ma być realizowany na terenie gminy Skarszewy od maja do września 2018 r. Warsztaty mają zapewnić młodzieży i dzieciom ze wsi możliwość uczestniczenia w organizowanych przez artystów i animatorów plenerach, pokazach, koncertach, przedstawieniach, bajaniach i prezentacjach. Projekt ma ścisły związek z kulturą ludową, a jego celem jest jej ożywienie i osadzenie we współczesności jako źródła bogatych tradycji i wielopokoleniowej spuścizny. Chcemy wznowić wielowiekowy przekaz tradycji, zapewnić jej trwanie w tak bardzo dążącym do globalizacji współczesnym świecie. Nasze działania osadzone są głęboko w przyrodzie, źródle naszej inspiracji i tradycji. Kalendarz działań 2018 r. W maju skupiać się będziemy wokół ludowej tradycji majenia, maika. Czerwiec przyniesie święto Kupały, celebrację żywiołów: Słońca, Ognia i Wody. W lipcu i sierpniu skupimy się na rzemiosłach i sztuce, wskazując przy tym przyrodę jako źródło inspiracji twórczych. W sierpniu rozpoczniemy też próby spektaklu teatralnego opartego o ludową pomorską legendę o Stolemach, aby z nowym rokiem szkolnym wystawić ją na scenach kociewskich szkół. Przez te miesiące przeplatać się będą rozmaite pokazy i twórcze działania, m.in. warsztaty: malowanie gliną, piaskiem; tworzenie masek i ozdób z materiałów znalezionych w lesie, warsztaty rzemiosł dawnych, muzyczne, zielarskie, tańca ludowego, bajkoznawcze, legendoznawcze i mitoznawcze poznawanie ludowych Konrad Kowalczyk urodzony 3 marca 2001 r. w Gdańsku, w wieku 5 lat zamieszkał w Godziszewie mocno się z tą miejscowością zżywając. Jego największą pasją jest historia i szermierka historyczna, co łączy jako rekonstruktor historyczny. mitów i podań, ale także tworzenie własnych opowieści w oparciu o okolicę i krajobraz oraz przekładanie tychże w formy graficzne; pokazy i plenery - rzeźba, grafiki gliną malowane, ludowe piaskowe sypanki, maszkary. Zbieramy animatorów chętnych do współpracy, poszukujemy instytucji oraz osób prywatnych, którzy chcieliby nas wesprzeć. Zainteresowanych ideą i chętnych do udziału w projekcie, prosimy o kontakt: lub mikotor@wp.pl. Wszystkich ciekawych i skorych do pomocy zapraszamy ponadto do kontaktu pod numerem tel Konrad Kowalczyk

10 10 Życie pisane prozą wrzesień 2017 Galabija Chyba w każdym życiu następuje w końcu taki moment, że większość podróży, które odbywamy, można zaliczyć do podróży sentymentalnych. Mało tego - podwójnie sentymentalnych. Może to brzmi śmiesznie, ale takiego właśnie dokonałem odkrycia. Podwójnie dlatego, że każda przeszłość ma swoją przeszłość. Czyli moja przeszłość ma swoją przeszłość - rozumianą jako zespół faktów i wydarzeń, determinujących przebieg mojej przeszłości. TEKST Michał Majewski Wybraliśmy się z żoną do Muzeum Wisły. No i wpadłem. Zacząłem odkrywać przeszłość mojej przeszłości. Bo jak się okazało, wciąż tam jeszcze była ekspozycja dotycząca Szkoły Morskiej w Tczewie. Bez reszty oddałem się studiowaniu życiorysów jej twórców, pierwszych wykładowców i legendarnych absolwentów. Wszyscy oni spoglądali na mnie z ogromnych fotografii przenikliwym wzrokiem, pełnym niewysłowionego blasku. I sądzę, że to nie było wynikiem jakiegoś retuszu, lecz autentycznej pasji, widocznej nie tylko w oczach, ale też w całej ich posturze. Pasji odzianej w marynarskie mundury. Poczułem ducha tamtych czasów i ducha morza. Tego samego, który na stałe osiedlił się w książkach Karola Olgierda Borchardta, i który mnie też kiedyś zagnał na morze. Czytałem życiorysy Antoniego Garnuszewskiego, Gustawa Kańskiego i Kazimierza Bielskiego. Życiorysy wielkich kapitanów, inżynierów i - bardzo często - artystów. Z zapartym tchem oglądałem stare legitymacje, pamiętniki, dzienniki okrętowe i pierwsze w języku polskim podręczniki do nauki morskiego zawodu. Oglądałem stare mapy z wytyczonymi trasami szkoleniowych rejsów Lwowa. Oglądałem model tego żaglowca, a także model mniejszego statku szkolnego Kopernik I nagle stanąłem jak wryty. Za szkłem prostopadłościennej gabloty stał model statku, którego swojskie kształty wprawiły moje serce w rytm godny spotkania z którąś z dawnych, nieobojętnych mi koleżanek. Aż nie do wiary. Założyłem okulary do bliży i pochyliłem się. Tak - napis na dziobie potwierdził, że przyspieszone kołatanie w mojej klatce piersiowej było uzasadnione: Antoni Garnuszewski. Oto moja młodość; czas przeszły mojego życia, do którego mam okazję wrócić w tej podwójnej podróży sentymentalnej. Zaszedłem od lewej burty, przyłożyłem oko do samej szyby, żeby lepiej widzieć i zacząłem liczyć bulaje, począwszy od dziobu, te na wysokości mniej więcej górnego pokładu. Najpierw dwa, potem po trzy na kabinę. Trzecia trójka należała do mojej kabiny, więc wytężyłem wzrok, żeby zajrzeć do środka. Kabina była sześcioosobowa. Pod szotami, od dziobu i od rufy, stały piętrowe koje, a między nimi szafy. Stół stał pod środkowym bulajem, przy nim sześć krzeseł, no i tyle. Wszyscy, cała nasza szóstka, byliśmy w komplecie. Krzątaliśmy się, wyraźnie podekscytowani, jakby statek stał przy kei w Gdyni, a my w wielkim pogotowiu, czekając już tylko na opuszczenie trapu, żeby pognać do domu. Rzeczywiście - statek stał przy kei, jednak nie w Gdyni, a w porcie Casablanca. Czekaliśmy na przybycie kupców, w nadziei na sprzedanie niebagatelnych ilości kremu Nivea i wody kolońskiej Prastara. Ja też wypakowałem swój towar i położyłem na górnej koi, tuż przy drzwiach po lewej. Byłem po wachcie, zmęczony i senny, i najchętniej poszedłbym w kimono. Ale nie było litości. Biznes jest biznes. Zresztą kumple i tak by mi pospać nie dali. Wyjrzałem przez bulaj. Wielkie por- towe żurawie zastygły w popołudniowej drzemce. Wszystko drzemało, dokerzy także. I jakby się dobrze przyjrzeć, w mroku prawie każdego cienia można by zobaczyć kończyny jakiegoś odpoczywającego człowieka. No... Zdzichu też swoje wypakował i z zadowoleniem zatarł ręce. Teraz już tylko czekać pozostało. Zobaczycie, zaraz jakiś Arab się pojawi. Zdzichu wiedział. Jako jedyny z całej naszej szóstki był już raz w takim rejsie. A pozostali korzystali z jego doświadczenia: I jeszcze raz powtarzam! Targować się, bo Arab ma to we krwi. Obrazi się, jak się z nim nie potargujesz. Ale też pamiętajcie: łan krema, łan dolar! Żeby mi się czasem nikt nie wyłamywał! I uważać na łapy Araba, jak przyjdzie! Bo oni tylko czekają na okazję, żeby nas, niewiernych, zrobić na szaro. Za to podobno mają grzechy odpuszczone! Nie miałem pojęcia, czy w tych opowieściach Zdzicha jest chociaż cząstka prawdy. Nie znałem tematu. Nigdy przedtem nie widziałem Araba na żywo, z bliska, twarzą w twarz. Ale bardzo chciałem zobaczyć. I tak naprawdę najbardziej chyba to właśnie mnie ekscytowało. Bardziej niż ten cały biznes. Nie mogłem się doczekać, aż wreszcie się doczekałem. Ktoś mocno stuknął w drzwi i w kabinie pojawił się Arab. Prawdziwy Arab! Ubrany był w luźne, spływające aż do podłogi okrycie, w kolorze złamanej, a może przyżółconej bieli. Była to galabija*. Odniosłem wrażenie, jakbym zobaczył kogoś w najzwyklejszej koszuli nocnej, jaką pamiętałem z czasów dzieciństwa. Na głowie Araba leżał biały turban, czyli uformowany w krążek długi kawał bawełnianej tkaniny. Błyskające z ogorzałej twarzy oczy szybko zlustrowały całą kabinę i Arab, używając czystej polszczyzny, wypowiedział następujące zdanie: Cześć, kurwa, Stasiu, jest biznes? Wszystkich nas na moment zatkało, a najbardziej chyba Stasia, który siedział na krześle pod bulajem. Otworzył ze zdziwienia gębę i chyba się zastanawiał, o co tu chodzi? Zdzichu wiedział i błyskawicznie zareagował: Cześć Stasiu! Dawaj, dawaj! Jest Prastara, jest krema Nivea! I zaraz potem zrobił się gwar jak na jakimś miejskim targowisku. Było wesoło, wszyscy cieszyliśmy się, bo Arab szybko napełniał towarem swoją plecioną z kolorowej żyłki torbę, no i też dlatego, bo okazało się, że za pomocą dwóch słów - Stasiu i tego drugiego - można się całkiem nieźle dogadać. I w końcu się uspokoiło. Arab sobie poszedł, a chłopaki zaczęli się pokładać na koje. Ja też, z myślą, że jeszcze trochę pośpię przed kolacją. Zamknąłem oczy i po chwili już popadłem w błogostan, w którym obrazy z ostatnich wydarzeń dominowały, umykając coraz szybciej i coraz dalej pod powiekami. Niestety nie zasnąłem, bo nagły wrzask Zdzicha poderwał wszystkich jakby na alarm opuszczanie statku. Zdzichu siedział na koi i wpatrywał się w podłogę, wzrokiem wyrażającym nie tylko wściekłość, ale też bezgraniczne zdumienie. W miejscu, gdzie stawiał swoje nowiutkie adidasy, stały stare, obdrapane klapki. Wszystko wskazywało na to, że kiedyś miały kolor żółty, a ich nosy wciąż unosiły się do góry, jakby mówiąc: I co, niewierny? Nie podobają ci się nasze buty? Michał Majewski Podniosłem głowę, bo na ramieniu poczułem dłoń żony. Uśmiechała się do mnie pytającym wzrokiem. Pływałem na tym statku. Wiem przecież. Opowiadałeś mi o tym wiele razy. Ciekawe, co teraz się z nim dzieje? W 1991 statek w ciągle idealnym stanie technicznym został sprzedany armatorowi chińskiemu. Według nieoficjalnych źródeł statek uległ spaleniu bądź został złomowany. Tyle dowiedzieliśmy się z opisu, umieszczonego nad gablotą z modelem. Zrobiło mi się smutno; pewne rzeczy umykają w przeszłość zupełnie bezpowrotnie i nie da się ich odwiedzić, nawet w podróży najbardziej sentymentalnej. No i ten Arab. Ciekawe, czy nadal jest w stanie tak zgrabnie zmieniać buty, przebierając nogami pod galabiją? * Galabija (z arab. dżallabijja) - tradycyjna szata mężczyzn arabskich.szerokie, luźne okrycie noszone przez arabskich mężczyzn. Przypomina nieco europejską koszulę nocną. Zwykle biała, odbijająca promienie słoneczne, lecz zdarzają się też bogato zdobione różnego rodzaju cekinami. [Za Wikipedią] Ur r. w Lęborku. Kiedyś mechanik - marynarz dalekomorski po Wyższej Szkole Morskiej w Gdyni, dziś fotografik, rzeźbiarz (stacje drogi krzyżowej i inne rzeźby w kościołach w Nowym Dworze Gd. i Starogardzie Gd.), prozaik (autor m.in. powieści pt. Jadzia, opartej na wspomnieniach mamy z Wołynia, i opowiadań o tematyce morskiej). Drukuje najczęściej w Prowincji. Wraz z żoną Zofią Sumczyńską prowadzi Autorską Galerię Sztuki 24B w Starogardzie Gd.

11 kociewiacy.pl Blogi Kociewiaków 11 Włoska kuchnia Zima 2015 TEKST Paulina Majewska Przenosząc się do Oxfordu poznałam wielu nowych ludzi. Firma rekrutacyjna zadbała nie tylko o zapewnienie pracy i wprowadzenie do niej, ale również o stronę integracyjną. W tym samym czasie przyjechało kilka pielęgniarek i pielęgniarzy z Włoch, Hiszpanii i Portugalii. Już na początku dostaliśmy od pośrednika zaproszenie na spotkanie w starym angielskim pubie, gdzie mieliśmy okazję do zapoznania się. Podczas, gdy Hiszpanki trzymały się i rozmawiały w swoim gronie, przeplatając język angielski z hiszpańskim, udawało mi się utrzymywać dobrą konwersację z Włochami. Wśród tej mieszanki razem z Sabiną, drugą Polką, wyróżniałyśmy się bladą cerą i słowiańską urodą. - Uwielbiam Włochy! Sabina roz- pływała się nad urokami słonecznej Italii. Była tam kilkukrotnie, kiedyś miała chłopaka Włocha. Po chłopaku zostały jedynie wspomnienia, ale i pozostał sentyment do jego kraju. Pochwaliłyśmy się znajomością kilku włoskich miejsc na mapie, kilku potraw. Nawiązana została nić porozumienia. Po chwili dostałyśmy zaproszenie od jednego z Włochów na egzotyczne danie pasta e piselli, na które z ochotą przystałyśmy. - Hmm... Z tego menu nie ma co wybrać... O mam! Poproszę lasagne puszysta Włoszka o sympatycznej, pucołowatej twarzy postawiła na kuchnię swojego ojczystego kraju. Chwilę później zawtórowali jej rodzimi towarzysze, domagając się innych włoskich przysmaków w angielskim pubie. Kelner patrzył na zamówienie z wyraźnym niezadowoleniem. - Ten pub słynie z pysznych burgerów domowej roboty... zaczął, ale Włoszka weszła mu w słowo. - A na deser Tiramisu i Macchiato. Poproszę. Macie schabowego z ziemniaczkami z wody i surówką z kiszonej kapusty? Wyobraziłam sobie siebie pytającą o nasze słynne danie. W sumie szkoda, że nie serwują tego w angielskich pubach. Dlaczego są dania kuchni włoskiej, jeżeli to podobno Polacy są największą mniejszością narodową w Anglii? Ale co ja widzę? Również odnalazłam tutaj jakiś ojczysty akcent. - Poproszę cheeseburgera z frytkami i groszkiem. I piwo. Tyskie. *** Od dnia poznania się z Włochami w angielskim pubie wychodziliśmy od czasu do czasu w większej grupie na jakieś spotkania czy imprezę. Zaraziliśmy się ich pozytywnym usposobieniem, nawet angielski z włoskim akcentem brzmiał jakoś weselej. Lekkoduchy. Trochę marudzili na kryzys w swoim kraju, ale dzięki niemu dostali motywującego kopa, by spróbować sił gdzie indziej. O czym marzą Włosi w wieku lat? Nie o swoim domu, nie o założeniu rodziny. Oni chcą używać życia, podróżować. Podczas, gdy ja i większość moich polskich koleżanek każdy oszczędzony grosz chowałyśmy do skarpetek z tytułami na mój własny dom, na wesele, na spłatę kredytu, oni tego grosza nie oszczędzali bądź wydawali na bieżąco na wycieczki. Mogli narzekać na to, jak biednie im się żyło w ich kraju, jaki wielki kryzys ich dopadł, a jednocześnie, jeżeli tylko coś im się nie podobało, bez mrugnięcia okiem wracali do siebie. Oni byli nauczeni asertywności od dziecka, w sytuacjach konfliktowych w pracy szybko okazywali swój śródziemnomorski temperament. My, Polki, siedząc razem z głośnymi Włochami na imprezie przedświątecznej w uroczej włoskiej restauracji La Cuccina w samych centrum Oxfordu, patrzyłyśmy w szoku, ile oni potrafią zjeść. Przystawka, zupka, danie główne, zestaw deserów, kawa. Wszystko to jedno po drugim znikało w ich włoskich, roześmianych paszczach. Podczas, gdy my, Polki, zjadłyśmy danie główne i trochę z zażenowaniem, że im nie dorównujemy w ilości jedzenia, grzecznie podziękowałyśmy za wspólny posiłek. Kelner przyniósł rachunek. 540 funtów! No to teraz według tradycji włoskiej dzielimy rachunek na liczbę gości. Mi i pozostałym Polkom opadły szczęki. Popatrzyłyśmy po sobie w szoku. Że co? Każda z nas zjadła za niecałe 20 funtów, a oni nam każą płacić po 40! - U nas w Polsce jest tradycja, że każdy sam płaci za to, co zjadł rzuciła w eter najodważniejsza, wywołując konsternację wśród włoskiego towarzystwa. - No tak, oczywiście, jakoś to musimy rozwiązać. Każdy zaczął wykreślać swoje zamówienia z metrowego rachunku. Rozstaliśmy się, tworząc dwa obozy: wyraźnie obrażony o zamieszanie przy rachunku włoski i zaraz za nimi w milczeniu szedł obóz polski, po cichu śmiejący się do siebie, że kuchnia włoska wyszła nam bokiem. Paulina Majewska Pielęgniarka ze Starogardu od kilku lat pracująca w Anglii, autorka popularnego już w Polsce bloga Jak pachnie piniądz (m.in. kilka razy polecany przez portal Gazeta. pl), autorka portalu Kociewiacy.pl. Ostatnio pisze również opowiadania. Jak blogerzy dostają książki za darmo i dlaczego im się to nie podoba? Od dwóch lat jestem szczęśliwą posiadaczką bloga. Określenie mól książkowy wspaniale do mnie pasuje, więc od razu postanowiłam, że poświęcę tę część Internetu na swoje przemyślenia dotyczące książek. Na początku tylko wystukiwałam recenzje o książkach z biblioteki i domowego regału. Opisywane przeze mnie powieści miały często kilkadziesiąt lat i tysiące innych omówień. Przeglądałam różne witryny z pytaniem: jak to możliwe, że blogerzy wypowiadają się na temat książki, która jeszcze nie pojawiła się na rynku wydawniczym? Odkryłam współpracę recenzencką. Wydawnictwa potrzebują promocji, a czy istnieje lepszy sposób, niż przekazanie przedpremierowego towaru osobom, które mogą zachęcić do niego spory krąg ludzi? Korzystają na tym wszyscy: czytelnicy wiedzą, na co odłożyć pieniądze i jak uniknąć pomyłki w wyborze lektury, blogerzy czytają książki szybciej niż ktokolwiek inny (wyłączając autora) i nie muszą wykosztowywać się na powieści, a wydawnictwa zyskują rozgłos dla swoich premier. Dlaczego więc coraz więcej recenzentów rezygnuje z tej formy współdziałania? 1. Nie ma czasu Jestem osobą wyrozumiałą. Wiem, że każdy człowiek na świecie ma problem, który wydaje mu się najważniejszy w kosmosie. Zdaję sobie sprawę z tego, że pani do spraw marketingu i promocji może tkwić w takiej sytuacji, ale nie zmienia to faktu, że rozmowa z blogerem jest jej pracą. Nie wysyłam powiadomień o opublikowanej recenzji, by słyszeć och, dziękuję, rozpływam się pod twoim piórem, ale dlatego, że jestem uczciwa i chcę, żeby wydawnictwo wiedziało, że wywiązałam się z umowy. Dlaczego więc nie dostanę maila zwrotnego, by mieć pewność, że obie strony są usatysfakcjonowane? Proste - nie ma na to czasu. 2. Szczodry wujaszek W pewnej części wydawnictw panuje zasada wysyłania na początku miesiąca maila z linkami do nowości. Należy wtedy wybrać sobie książkę, na którą mamy ochotę w danym czasie, odesłać jej tytuł i czekać na przesyłkę. Jakież to zaskoczenie, gdy po otwarciu paczki nie widzimy jednej książki, ale... dwie... trzy... czasem nawet więcej i wiadomość: Miłego czytania i recenzowania. I tutaj pojawia się zagwostka. 3. (Nie)miła niespodzianka Wiem, jaka to radość dostać wiadomość od znanego wydawnictwa z propozycją zrecenzowania głośnej zapowiedzi. Wyobraźcie sobie, że przeczytaliście dwie części wyśmienitej trylogii, a trzecia wychodzi dopiero za pół roku, a tu nagle... Propozycja przeczytania jej przed wszystkimi! Nie wierzę, że się nie zgodzisz, mój drogi molu książkowy. Tak więc stukasz w swoją klawiaturę, że chętnie przeczytasz, napiszesz opinię i podajesz swój adres, po to, by... dostać mail z wiadomością: Świetnie, przesyłam wersję przed korektą w PDF, pamiętaj, by napisać recenzję do przyszłego tygodnia!. Bardzo śmieszne. 4. Przekupka Pisz do mnie pięć razy dziennie. Wysyłaj każdą zapowiedź w innym mailu. Podsyłaj miejsca zebrań autorskich. Proponuj co chwilę nowe książki. Proś o posty z rankingami i wspomnienia o wydawnictwie pod KAŻDYM postem. Jestem recenzentką. Nie mam życia. Mam czas tylko na to, by ciągle dostawać wiadomości od wydawnictwa. Jedyna rzecz, którą kocham bardziej od ironii ;) 5. Bloger zgodzi się na wszystko Nie wiem, skąd wzięło się przekonanie, że blogerów można traktować jak tanią siłę roboczą. Zdaję sobie sprawę z tego, że jesteśmy świetnym źródłem reklamy i robimy to prawie za darmo, ale jeśli dostaję wiadomość, która praktycznie zmusza mnie do zrecenzowania książki, która przyjdzie do mnie w formie szczotki i z prawdziwą powieścią nie ma nic wspólnego, podziękuję. Jeszcze nie studiuję i mam czas, żeby wyglądać jak student z toną notatek zamiast książki. Czytam dla przyjemności, więc nie spodoba mi się umowa, która zmusi mnie do przeczytania 5 książek w tygodniu i zrecenzowaniu ich do wczoraj. Podsumowując - o życiu blogera sam Edward Stachura napisałby niejeden szary wiersz, ale sami zdecydujmy, czy warto spróbować swoich sił w czymś tak szeroko zakrojonym, odpowiedzialnym, wymagającym i niezwykle korzystnym. Agata Nalborska autorka bloga Skazani na książki

12 12 Magiczne miejsca Kociewia wrzesień 2017 Widlice to mała wieś leżąca na południu powiatu tczewskiego w gminie Gniew, dawniej w powiecie kwidzyńskim (do 1920 r.), gniewskim ( ), potem w tczewskim i gminie Opalenie ( i ). Usytuowana jest na zalesionym wzniesieniu u zbocza skarpy wiślanej. Kociewska wieś Widlice TEKST Bogdan Badziong Rozpościera się stąd przepiękny widok na żywiołową rzekę, ochronne wały, groble i starorzecza. Patrząc w dal widzi się stąd urodzajną nizinę z jej zielonymi łąkami i falującymi polami zbóż. Stąd widoczna jest też panorama Kwidzyna z zamkiem i katedrą. Obecnie Widlice to teren leśny z rezerwatem florystycznym, a pas nadwiślański obejmuje program ochrony obszarów przyrodniczych Natura Po dawanej świetności pozostały niektóre budynki, cmentarz ewangelicki, budynek szkoły oraz liczne wspomnienia, podania i legendy. Historia oparta o pomnik, gospodę, śliwki i most Dawniej dla mieszkańców Tczewa, Kwidzyna, Gniewu, Nowego i innych pobliskich miejscowości Widlice były traktowane jako raj wakacyjny i wycieczkowy. Punktem docelowym był usytuowany na wzniesieniu na skraju lasu wyrastający ku górze pomnik w kształcie obelisku. Wzniesiony ok r. dla uczczenia jubileuszu 60-lecia pracy Tajnego Radcy Rządu Pruskiego Gottlieba Schmidta (ur r.), który pełnił tę funkcję w Kwidzynie w latach , działając ku chwale Prus Zachodnich i Kwidzyna poprzez projektowanie oraz budowę obwałowań Wisły i innych urządzeń hydrotechnicznych. Celom rekreacyjnym dla przybywających gości służyła też gospodą leśna z ogródkiem kawiarnianym, usytuowana na północ od pomnika przy skarpie wiślanej, otoczona lasem. W latach właścicielem był Max Schulz z Kwidzyna, po nim Maria i Stanisław Głowińscy. Widlice były również zagłębiem śliwkowym dzięki licznym sadom i odmianom śliw oraz produkcji powideł. Tutejsze śliwki i powidła, przyrządzane według specjalnych receptur, były przedmiotem handlu m.in. w Gdańsku. Produkty śliwkowe też przyciągały tu gości. Szczególnego znaczenia nabrały Widlice na początku XX w., kiedy projektowano, a następnie w latach budowano most kolejowo-drogowy przez Wisłę, pomiędzy Widlicami a Opaleniem. Wtedy miejscowość zbliżyła się do Kwidzyna. Miejsce spotkań i rekreacji W końcu XIX w. elita społeczności kwidzyńskiej uczyniła tę wieś miejscem swych spotkań i wycieczek młodzieży szkolnej i stowarzyszeń zawodowych. Najpierw dojeżdżano tu promem z Korzeniewa, a następnie od 1909 r. mostem przez Wisłę. Z Tczewa, Gniewu i Nowego przybywały parowe statki pasażerskie. Wyprawy do tej idyllicznej wsi cieszyły się dużym powodzeniem. Po powrocie do Polski w 1920 r. i ukształtowaniu granicy polsko-niemieckiej na Wiśle oraz po rozebraniu niedawno zbudowanego mostu w 1928 r. Widlice zostały odcięte od Kwidzyna. Dla Kwidzyna leżącego w Niemczech Widlice położone w Polsce pozostały miejscem symbolicznym dla panowania niemieckiego, co upamiętniał pomnik Gotliba Szchmidta oraz wspomnienia dawnych wypraw rekreacyjnych i wycieczek. W okresie II Rzeczpospolitej ( ) przybywali tu goście z Tczewa, Gniewu, Nowego i Grudziądza, korzystając z regularnej żeglugi wiślanej. Funkcjonująca tam przystań wiślana, karczma z terenem rekreacyjnym i pięknym widokiem, otoczona lasem, zachęcała do pobytu. Po utworzeniu jednostki wojskowej w Gniewie jej żołnierze byli tu częstymi gośćmi. Widlickie konflikty problemami politycznymi Po dojściu Adolfa Hitlera do władzy w Niemczech w latach 30-tych XX w. narastał konflikt polsko-niemiecki, który powodował też małe konflikty w samych Widlicach i na granicy usytuowanej naprzeciw, po prawym brzegu Wisły w Korzeniewie. Często przy granicy państwa, prowadzącej po prawej stronie Wisły, w Korzeniewie i Janowie urządzano krzykliwe zabawy z buńczucznymi śpiewami, np. Deutschland Deutschland über ales (tłum. Niemcy, Niemcy nade wszystko ), Siegreich kich gospodarzy nad Wisłą (pomiędzy Wisłą a granicą państwa po jej prawej stronie). Nie chciała ona okazać dokumentów i mocno się awanturowała z polskim strażnikiem Straży Granicznej. To spowodowało reakcje pozostałych Niemców i obrzucenie budki strażniczej kamieniami. Osamotniony polski strażnik zaczął strzelać. Słysząc strzelaninę na łodziach przypłynęli mieszkańcy Widlic. Wtedy prowokatorka wraz z pozostałymi atakującymi Niemcami uciekła za granicę. Mieszkańcy Widlic przybyli do strażnika zapytać, czy nie doznał jakiegoś szwanku. Wykorzystała to prasa niemiecka pisząc, że polski strażnik, rzucił się na spokojną dziewczynę niemiecką. Straż Graniczna była pełna podziwu za postawę mieszkańców Widlic, którzy zdobyli się na taki zryw. To wydarzenie spisał Józef Ceynowa, wtedy nauczyciel w Dąbrówce, na podstawie osobistej relacji kaprala SG, zob. Prowokacja graniczna w: KMR nr 15 z 1996 r. Aktywność propagandowa Niemców, także tych miejscowych, powodowała reakcję polskich ugrupowań narodowych m. in. w Widlicach. Punkwerden wir Polen schlagen (tłum. Zwycięsko będziemy Polaków bić ). W 1933 roku w pasie polskim w Korzeniewie naprzeciw Widlic doszło do strzelaniny sprowokowanej przez Niemkę, udającą się wraz z innymi na łąki dzierżawione przez niemiec-

13 kociewiacy.pl Magiczne miejsca Kociewia 13 tem zapalnym stał się stojący od wielu lat w lesie widlickim pomnik Gotliba Szchmidta Niemca zasłużonego dla regulacji Wisły, na którym znajdował się też wizerunek kanclerza Ottona Bismarka, prześladowcy Polaków. Kiedy jednak u jego stóp [od 1938r. BB] pojawiały się świeże kwiaty, gdyż z Kwidzyna zaczęły się przez Wisłę przewalać do zacisznego kącika na widlickiej górze coraz głośniejsze wycieczki [Niemców z Prus Wschodnich BB], a miejscowa młodzież niemiecka składała na jego miecz [Bismarka BB] ślubowanie wierności Rzeszy, musiał zniknąć - pisał Tadeusz Jasiński w powieści Bóg wezwany na rozstrzelanie, wyd. w 1986 r., napisanej na podstawie osobistych przeżyć starszego brata, pochodzącego z Półwsi. W maju 1938 r. młodzi uczniowie szkoły policji, przebywający rekreacyjnie w Widlicach, przy udziale młodzieży z okolicznych wsi na znak protestu i pokazania Niemcom, że tu jest Polska, zniszczyli ten pomnik. Rozległo się kucie u podstawy pomnika ( ). Kiedy ładunki dynamitu były założone, ( ). ( ), wnet odezwały się z dala [z pobliskiej sali w Widlicach, gdzie był festyn BB] gromkie okrzyki: Hurra! [gdy poinformowano ich, że za chwilę pomnik będzie wysadzony BB]. A zaraz potem zabrzmiała dostojna przygrywka Roty. Na to hasło trzech mężczyzn podeszło znowu pod pomnik. W rękach trzymali pudełka zapałek. ( ) nagle wstrząsnęło górą. Jeden wybuch, za nim drugi ( ). Z dala ( ) zbliżał się krzykliwy tłum uczestników majowego festynu. Weszliśmy znowu na placyk i zobaczyliśmy rumowisko. ( ). ( ) orkiestra ( ) zagrzmiała Mazurkiem Dąbrowskiego. ( ) Tu ludzie, z którymi poczułem się zespolony ( ) razem gardłowałem: niech żyje Śmigły Rydz! ( ). ( ), poczułem się pewny tego, cośmy krzyczeli. Wierzyłem, że jesteśmy silni, zwarci, gotowi! - pisał w powieści T. Jasiński Bóg wezwany ( ). Ten patriotyczny opis wybuchu może nie był aż tak efektowny, jak pisze autor, i trzeba było ręcznie burzyć pomnik, gdyż Irena Patter z Opalenia wspominała: Pamiętam, jak młodzi chłopcy ciągnęli liny zapięte do wierzchołka pomnika, by go przewrócić. Pochodzenie i wspomnienie Józefa Czyżewskiego Z Widlicami jest związana postać Józefa Czyżewskiego (ur. 25 grudnia 1857 w Widlicach, zm. 21 października 1935 r. w Gdańsku) polski drukarz, działacz narodowy w Gdańsku, wydawca gazet polskich m.in. Gazety Polskiej, współzałożyciel Zjednoczenia Zawodowego Polskiego, działacz Naczelnej Rady Ludowej, Gminy Polskiej w Gdańsku oraz Macierzy Szkolnej. Jego imię nosi szkoła w Opaleniu. Zmierzch świetności Tragiczny w skutkach okres II wojny, brak mostu na Wiśle do Kwidzyna, stopniowa likwidacja żeglugi wiślanej po 1945 r., likwidacja szkoły oraz socjalistyczna gospodarka niesprzyjająca aktywności prywatnej spowodowały, że tętniące życiem Widlice zamierały. Dawana gospoda została zamknięta i rozebrana, handel śliwkami i powidłami podupadł, szkołę przeznaczono na mieszkania, cmentarz ewangelicki ulegał dewastacji. Pozostały tylko wspomnienia po dawnej świetności. Wieś utrwalona przez malarzy i poetów Malowniczy krajobraz zwabiał naturalnie do Widlic XIX-wiecznych malarzy i rysowników. W 1855 r. kwidzyńska oficyna Konstantego Gustawa Kantera wydała ceniony album z widokami Wisły i miast nad nią leżących, który już w 1875 r. dyrektor Królewskiego Gimnazjum Max von Toeppen określił jako antykwaryczny rarytas. Były w nim litografie von Latke go według rysunków F. W. Bergiusa. Wspaniałe położenie Widlic inspirowało nie tylko plastyków. Zostały one uwiecznione również w literaturze. Pisze o tym Harald Kohtz w artykule Fiedlitz damals. Valentin Raymann ( ), profesor Królewskiego Klasycznego Gimnazjum, który pisywał utwory literackie i między innymi popełnił balladę Święta Dorota z Prus. Utwór ten utrzymany w romantycznej manierze wzniosłości i uniesienia niewart byłby szczególnej uwagi, gdyby nie jego zadziwiająca fabuła. Znany żywot prostej kobiety Doroty Schwartze z Mątów Wielkich (ur. 1347), matki licznej gromadki dzieci i żony płatnerza z Gdańska, która została pustelnicą w kwidzyńskiej katedrze w wierszowanym utworze Raymanna przybiera nieoczekiwany przebieg. Dorota jest tam szlachetnie urodzoną panną, śmiertelnie zakochaną w powracającym z krucjaty rannym rycerzu o imieniu Fidelin (bo pochodził z Fiedlitz [Widlic BB]). Pomimo czułej opieki swej lubej, Fidelin romantycznie umiera, a zrozpaczona Dorota każe się zamurować w kwidzyńskiej katedrze, w celi z widokiem na Fiedlitz [Widlice BB] i tam dokonuje żywota rozpamiętując niespełnioną miłość. Tak to opisał autor tekstu Fiedelitz Widlice, na stronie ekwidzyn: pl/viewtopic.php?t=1867 Więcej w portalu Kociewiacy.pl [Legenda z błogosławioną Dorotą z Mątów w tle, Legenda z Janem z Jani w tle, Występowanie nazwy wsi w źródłach i jej znaczenie] Bogdan Badziong Ur. w 1958 r., pochodzi z Jelenia, od 1983 r. zamieszkały w Gniewie. Historyk (UG), regionalista, samorządowiec związany z gminami: Gniew, Smętowo Gr. i Pelplin. Organizator turystyki. Współpracuje z Radiem Głos w Pelplinie oraz instytucjami naukowymi. Przesunięcia w czasie Kościół w Lalkowach Porównywanie tego samego obiektu w różnych czasach jest nieraz fascynującą przygodą. Bardzo często porównujemy domy, kościoły, dworki i pałace w stanie obecnym ze stanem w czasach pruskich, co wiąże się z wielką ilością wydawanych wtedy pocztówek. Różnica w czasie wynosi około 100 lat. Tu mamy różnicę o wiele większą, bo aż 166 lat! Ilustracja z prawej strony to litografia przedstawiająca kościół w 1851 r., a więc tak wyglądał przed pożarem w 1862 r. - opisuje swoją własność Regina Kotłowska. - Zwieńczenie wieży obecnie zachowuje wygląd po odbudowie w latach Litografia obraz przedstawia jeszcze usytuowaną przed kościołem kapliczkę, teren cmentarny i barokową przybudówkę w południowej ścianie. W tle szpital przykościelny z fundacji Czapskich z 1729 r. Tak tu rzeczywiście mówią wieki... Pierwsza konsekracja 1409 r. Potem, po odbudowie, powtórna. Piękny kościół. W przeszłości słynął z dwóch cudownych ołtarzy: pierwszy - Krzyża Świętego, drugi - z obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej, do których pielgrzymowali liczni pątnicy, zostawiając w podzięce wota ofiarne. Między innymi pozostawiła takie Marianna Wielowiejska z Ossolińskich. Pod koniec XVII w. kościół odwiedził Jan III Sobieski, król Polski. A i obecne wyposażenie jest bardzo piękne i historycznie ciekawe. Warto tu przyjechać. Pozdrawiam i zapraszam!

14 14 Historia tajemnice wrzesień 2017 Grabowo, gm. Bobowo. To tu i wokół toczyła się największa bitwa czołgowa na Pomorzu! Ciągle jeszcze przy pracach ziemnych znajduje się kości niemieckich i rosyjskich żołnierzy. Co zawstydzające, o tej krawej bitwie nie ma żadnych naszych historycznych opracowań! Nie ma też opublikowanych relacji mieszkańców Grabowa i pobliskich wsi, którzy przeżyli piekło nie mniejsze niż wściekle walczący żołnierze. Piekielnia! Niech Was nie zwiodą piękne widoczki! - cz. 2 W poprzednim numerze magazynu pisaliśmy o tym, co znalazł Antoni Chyła po bitwie czołgowej w samym Grabowie (fragmenty gąsienic, imadło z radziecką gwiazdą, klucz do odkręcania śrub czołgowych). W tym numerze pan Antoni spaceruje ze znajomym Franciszkiem Żurawskim po Wielbrandowie, a potem na mapie tej sąsiadującej z Grabowem wsi zaznacza, gdzie stały trafione czołgi. Trzeba wiedzieć, że bitwa miała swoją kulminację w Grabowie, ale toczyła się też w granicznych miejscowościach - w Wielbrandowie, pod Nową Cerkwią, Borkowem i przy szosie Grabowo - Bobowo. Mamy relację Edmunda Kinowskiego z Borkowa, który plątał się pomiędzy szaleńczo walczącymi armiami, a po bitwie zwoził furmanką ciała i ich fragmenty do kilku miejsc, również zakopywał. Mamy też opowieść Edwarda Kaliszewskiego z Bobowa. U Kaliszewskich stały armaty, z których Niemcy kładli ogień na nieprzyjaciela. To u nich w domu mieściły się sztaby - najpierw niemiecki, potem rosyjski. To z ich podwórza leciały pociski katiusz. Mamy opowieść Kaliszewskiego o krwawym zakończeniu bitwy przy szosie pod Bobowem i tragediach, jakie miały miejsce jeszcze długo po bitwie. Na całym tym obszarze stały spalone czołgi, leżały niewybuchy, ludzie nosili porzucone przez Niemców pistolety maszynowe! Mamy też relację Edmunda Staniszewskiego, cudem uratowanego jedynego żyjącego świadka spalenia żywcem 24 grabowiaków w piwnicy. Przedstawimy w magazynie te zapisy. Nas interesuje to piekło widziane przez mieszkańców Grabowa i okolicznych wsi! Niech Was nie zwiodą piękne widoczki! To jest pole bitwy, miejsce krwawej, nieludzkiej jatki, nierozpoznany do końca grób masowy! Tadeusz Majewski Niżej omówienie bardzo obszernego tekstu Antoniego Chyły Działania wojenne w Wielbrandowie w 1945 r. Ależ rekonstrukcja! Antoni Chyła z Franciszkiem Żurawskim z Wielbrandowa objechali miejsca, gdzie w czasie bitwy zostały zniszczone radzieckie i niemieckie czołgi. Franek miał wtedy 6 lat i pamięta doskonale, gdzie stały. Po 70 latach nic nie rośnie Najpierw pojechali w kierunku Pólka. Przy domu Naszki stał trafiony czołg rosyjski. W drodze minęli cmentarz ewangelicki, którym opiekuje się Gerard Reimus ze Skórcza. Minęli las należący do córki pana Franciszka. Przed wojną ciągnęły się tu pola uprawne i widać było Grabowo. Las posadził Ostrowski. Chciał mieć mniej hektarów, by go nie rozparcelowali. Kilka metrów przed wjazdem do posesji Tadeusza Łangowskiego po lewej stronie drogi na polu widać było jaśniejsze miejsce. Stał tu trafiony rosyjski czołg marki Sherman, a nieco dalej - ok. 20 m od drogi, naprzeciw domu, gdzie mieszkał Wróbel - czołg T-34. Czołg amerykański miał lepsze siedzenia, chyba z białej pianki, a Rosjanie mieli metalowe. Stąd zawrócili w stronę Grabowa. Przed lasem skręcili w drogę, która prowadzi do zabudowań dawniej Sztygi, później Wróblów. Przejechali przez gospodarstwo i zatrzymali auto na wzniesieniu. Franek w brzozach pokazał miejsce, gdzie stał spalony T-34. Pomimo upływu 70 lat nic tu nie rośnie. Są jeszcze kawałki gumy i kolorowego metalu. Kiedy Franek szedł z bratem i mamą do Sztygi, przy czołgu siedział spalony czołgista. Wyglądał jak Murzyn oparty o koło czołgu. Rosjanie go pochowali obok i do teraz tu spoczywa. Nie był ekshumowany w Skórczu. Wszędzie widać tu okopy Z tego miejsca, patrząc w kierunku Grabowa, po lewej widać wzgórze. Franek wskazał na nim dwa okopy po działach, okopy piechoty i miejsce, gdzie znajdował się duży bunkier dowodzenia z widokiem na wieś Grabowo. Od niego biegł rów łącznikowy do dział. Po wojnie w tym bunkrze pogrzebano padłe na nosaciznę konie - pięć sztuk. Blisko czołgu stojącego w brzozach na drodze stał drugi, bardzo duży, z potężnym działem. Mógł to być IS-2 Józef Stalin, radziecki czołg ciężki, armata D-25T wz kaliber 122 mm. Nie był trafiony, ale pięciu Rosjan wysadziło lufę, której część wpadła do bagna. Przed wysadzeniem kazali rodzicom Franka otworzyć okna, by nie wyleciały szyby. Dziadek Marcin Skowroński odwiózł ich do Skórcza wozem. W lesie za budynkami stała trafiona tankietka. Wszędzie widać tu okopy. To ciągle sołectwo Wielbrandowo, nie Grabowo. Wszędzie walał się proch. Franek podpalał go z kolegami. Wszędzie leżały porzucone magazynki od broni, część spalona. Schronów było więcej. Penetrowali je. Biegali z piwnicy do piwnicy Franek z bratem i mamą podczas bitwy schronili się w piwnicy u Ostrowskiego. Uderzył w nią pocisk artyleryjski. Franek wybiegł z piwnicy i mama musiała go szukać. Od Ostrowskich przeszli do Kwiatkowskich na Pólka, gdzie ukrywali się w piwnicy przy domu. Tam już była rodzina Kleistrów - matka i pięcioro dzieci - oraz Wróblowa z trójką dzieci. Tu również był ostrzał artyleryjski. Zapaliły się budynki inwentarskie. Ogień był bardzo rozległy i matka postanowiła uciekać dalej. Gdy szli w kierunku Wielbrandowa, wyprzedzał ich wozem jednokonnym Rosjanin. Zaproponował podwiezienie, matka odmówiła. Koń miał chomąto - uprząż niestosowaną na Kociewiu. Dwa dyszle, między nimi wprzęgnięty koń i zamocowany do nich kabłąk. Rosjanin ujechał około 100 metrów drogą od zabudowań Wojtasia w stronę Wielbrandowa i wyleciał na minie. Mama zmieniła drogę. Szli w kierunku obecnie Kolaski. Dziś nie ma tej drogi. Doszli do miejsca, gdzie stał duży czołg rosyjski IS-2. Tam spotkali Rosjanina w kożuchu, z pepeszą. Zszedł z miejsca, gdzie w lesie był schron. Rozmawiał z matką. Po dojściu do zabudowań Sztygi matka poszła z nimi (z uwagi na Rosjan) do Klina i tam się schronili w piwnicy. Z tego miejsca musieli uciekać do Barłożna. Takie było polecenie Rosjan. Las zasłania ślady wojny Franek odpowiadał, widząc tropy zwierząt, że Niemcy polowali na zające. Głód zmuszał jego ojca do zakładania siedeł, ale z mizernymi efektami. Nie było dzików ani jeleni. Przyszły kilka lat po wojnie. Franek pokazał miejsce, gdzie stała stodoła Sztygi, i miejsce, gdzie również spoczywa niemiecki żołnierz. Niedaleko stała rozwalona tankietka. Musiała wjechać na minę. Był tu pochowany żołnierz niemiecki. Na krzyżu wypisano dane odnośnie daty śmierci. Kiedyś po tym lesie można było chodzić w skarpetkach, teraz rosną jarzyny. Las zasłania ślady wojny. Przy drodze Wielbrandowo - Grabowo stało działo skierowane na Grabowo. Stąd widać zabudowania pana Wiki. Franek i koledzy kręcili pokrętłami i lufa raz szła do góry, raz na dół. Działo miało koła. Nie wiadomo, dlaczego je porzucono. Przy dziale leżały klucze, z których jeden używał do przykręcania łyżew do butów. Niemcy mieli Rosjan jak na talerzu Wtedy nie rósł las, na łąkach nie rosły olchy i wierzby, a tam, gdzie stało działo, była skarpa, teraz zepchnięta. Franek stąd pokazał pole, gdzie stał Tiger (Tygrys - ciężki czołg niemiecki). Na zdjęciu to miejsce wyszło w zieleni. Pole znajduje się przy asfaltowej drodze Maksymilianowo - Grabowo.

15 kociewiacy.pl Historia tajemnice 15 Tu Antoni Chyła zdał sobie sprawę, że Niemcy mieli Rosjan jak na talerzu. Podjęcie ataku od strony Wielbrandowa na Grabowo skazywało ich na poniesienie druzgocącej porażki. Grabowo dwa lub trzy razy było odbijane przez Rosjan i Niemców. Tu również jest gdzieś zakopany żołnierz Rosjanka, blondyna Udali się w stronę jeziorka. W drodze Franek pokazał miejsce następnego trafionego czołgu T-34 i kolejnego w brzozach, a w okolicach jeziorka jeszcze jednego, chociaż nie można wykluczyć utopienia w bagnie. Teren wokół jeziorka tak był rozjechany przez czołgi, że przez długie lata nic nie uprawiano. Dopiero Bolesław Kajut doprowadził do tego, że można było siać i sadzić. Pojechali na posesję Alojzego Ossowskiego w Wielbrandowie. Franek wspominał, że gdy uciekli do Barłożna i byli w starej szkole, drogą w nocy jechały rosyjskie czołgi. Dziwił się, skąd się ich tyle bierze. W gospodarstwie Ossowskiego stał Tiger, który prowadził ostrzał w kierunku Barłożna i Skórcza. Ten czołg na pewno zniszczył czołg T-34 koło zabudowań pana Szwarcy i Naszki. Antoni wykonał kilka zdjęć, by pokazać możliwość ostrzału Tigra. Z relacji Alojzego Ossowskiego wynikło, że Tigra próbował zniszczyć czołg T-34, który wjechał w stodołę i został zniszczony. Tiger, gdy zmieniał stanowisko, wjechał w składowany obornik i nie mógł wyjechać - Rosjanie załatwili go z działka. Czołgi i całe gospodarstwo uległy spaleniu. Walki w Wielbrandowie trwały dwa tygodnie - raz Niemcy, raz Rosjanie. Tu również jest gdzieś zakopany żołnierz Rosjanka, kobieta, blondyna. Pamięta spalone ciało czołgisty na gąsienicy Od Ossowskiego pojechali na posesję Wiktora Szwarcy. W trakcie bitwy dom został spalony. Wrócili do Wielbrandowa i pojechali w kierunku Skórcza, do zabudowań, gdzie mieszkał Klofczyński. Tam, blisko stawku, stał trafiony T-34. Zawrócili. Franek pokazał miejsce, gdzie po wojnie wylądował kukuruźnik. Jego ojciec i kolega pilnowali go z karabinami. Były wyznaczane dyżury do pilnowania wsi. Zawrócili do Wielbrandowa. Wjechali na asfalt. Po lewej stronie drogi, patrząc w kierunku Wielbrandowa, stał następny T-34. Dojechali do Wielbrandowa i zatrzymali się przy zabudowaniach nr 18 Franciszka Naszka. Pan Franciszek pokazał miejsce, gdzie czołg T-34 uszkodził róg gospodarczego budynku, skręcił w lewo na skos i na drodze został trafiony przez Tigra, który prowadził ostrzał od Ossowskiego. Pamięta spalone ciało czołgisty na gąsienicy. Te wszystkie czołgi zostały pocięte na kawałki, przewiezione na stacje PKP Skórcz i załadowane na wagony. Cięć dokonywała brygada spawaczy ze stoczni. Cięli palnikami acetylenowymi. Podliczyli, ile było zniszczonych czołgów. Wyszło też na to, że pierwszą miejscowością, gdzie toczyły się te zażarte boje, było Wielbrandowo, a drugą Grabowo. O związkach taktycznych obu stron walczących Antoni napisał w tekście Co można zobaczyć po 69 latach od bitwy w Grabowie (tekst można znaleźć w portalu Kociewiacy.pl). Późniejsze uwagi Antoniego Chyły 13 sierpnia ze Sławkiem Bochniakiem i Frankiem Żurawskim dokonujemy ponownej lustracji miejsc, gdzie uległy zniszczeniu czołgi tym razem z wykrywaczem metali. W miejscach wskazanych przez Franka pojawiają się sygnały, że jest metal, ale muszą to być drobiny. Stopił T T Ta ulica ciągle żyje Wszystko zmienia się tak prędko, że czasami zajeżdżając po dłuższej przerwie do jakiejś miejscowości zastanawiam się, czy to ta sama sprzed kilku lat. Zmieniają się miasta, rynki, ulice. Nie ma jednak chyba ulicy, która by się tak zmieniła, jak Jabłowska w Starogardzie. Powstała w okresie międzywojennym. Zbudowano tu wtedy sporo domów jednorodzinnych, przeżyła 1939 i 1945 r. (tędy do T T B TT TA T się i wymieszał z ziemią. Nie można wykluczyć, że to drobiny powstałe podczas cięcia czołgów palnikami acetylenowymi. Drobne kawałki mosiądzu, odnajdywane w tych miejscach, być może powstały na wskutek eksplozji pocisków przeciwpancernych we wnętrzu czołgów. Przyjmujemy podczas lustracji tych miejsc, że w dwóch przypadkach doszło do spalenia załóg czołgowych. Dotyczy to czołgów T-34 i jednej tankietki. Co do pozostałych załóg - nie można wykluczyć śmierci załóg. Sławek wykonuje zdjęcia. Jest pod wielkim wrażeniem. Inaczej wyobrażał sobie te miejsca walki. DZ T T T T T 16 sierpnia udaję się do Franka, by autoryzować tekst. Franek prosi o uzupełnienie - podanie nazwisk rolników, którzy zostali wysiedleni ze swych gospodarstw. Są to: Szwarc Narcyz, Glaza (obecnie Bastian-Landzberg), Ossowski Stanisław, Kowalski Władysław, Ostrowski Jan (obecnie Łangowski Tadeusz), Lewicki Jakub (obecnie Marieta Łangowska-Koziolek) i z majątku Fankidejski w Wielbrandowie (zabudowania dawnej grupy remontowo- -budowlanej Kombinatu PGR Kopytkowo). Zniszczone budynki inwentarskie, stodoły i budynki mieszkalne: Mach za Kajutem po lewej stronie drogi polnej do miasta wchodzili Rosjanie), a w latach 70., w czasach rozwoju Polfy znikła. Dosłownie. Mieszkańcy otrzymali mieszkania w blokach, domy rozwalono, postawiono obiekty przemysłowe, stawiają nowe to teren Pomorskiej Strefy Ekonomicznej. W latach 90. napisałem nostaligiczny reportaż o śmierci tej ulicy i niedawno wrzuciłem go na moją autorską stronkę na Fb. I co się okazało? Tamta ulica ciągle żyje! Zasypano mnie Trafione czołgi, działa i tankietki w Wielbrandowie ustalenia Antoniego Chyły i Franciszka Żurawskiego Legenda: T czołg TA tankietka DZ działo B bunkier dowodzenia Grabowa, Szwarc - obecnie Konotopski Sławomir, Urlich Oskar (krawiec, oprawca polskiej ludności, członek SS) - obecnie nowe siedlisko Józefa Kajuta, Adamczyk - obecnie Ryszard Żurawski, Ostrowski - stodoła z inwentarzem, Kajut Bolesław i Bielińscy we wsi. Czy się udało wszystko utrwalić z tego okresu? Trudno powiedzieć. Być może już nie jesteśmy w stanie tego odtworzyć. Taka mała wieś, a takie walki. Taki mały las, a tyle istot ludzkich odeszło i być może bliscy z rodziny do dziś nie wiedzą, gdzie zginęli. Skórcz dnia rok Antoni Te dwa zdjęcia pokazują to samo miejsce wspomnieniami i zdjęciami, powstała druga część reportażu. Z Berlina nadeszło fantastyczne zdjęcie fragmentu tej ulicy na wysokości domu nr 61, który ująłem aparatem 2 lata temu (fotograf stał tak samo jak ja). I opisane. Na motrze siedzi Bogumiła Strzelkowska, z tyłu jej mąż Henryk, chłopcy to Hieronim i Zenek Zadurscy. Zdjęcie zrobiono w 1959 roku. Tadeusz Majewski

16 16 Historia średniowiecze wrzesień 2017 Ważne spotkanie w Gniewie Kalb, Sauer, Egloffstein, Persberg, Rabe i von Plauen przybyli do Gniewa na początku grudnia 1449 r., po czym wraz z miejscowym komturem zamknęli się w zamkowym refektarzu i do późna w nocy dyskutowali nad sprawami zakonu. Chwila była szczególna... TEKST Paweł Pizuński Na zaproszenie komtura Ludwika von Erlichshausena przybyło ich do Gniewa zapewne siedmiu. Każdy odziany jak na paradę, w pełnym rynsztunku i z liczną świtą, bo powaga ich urzędów tego wymagała. Byli przecież wysokimi dostojnikami Zakonu Krzyżackiego, a nie byle knechtami. Jako jeden z pierwszych pojawił się na zamku bliski krewny słynnego kiedyś wielkiego marszałka zakonu Engelharda Rabe komtur człuchowski, Jan Rabe. Jak większość ówczesnych dostojników krzyżackich opowiadał się on za ograniczeniem praw stanowych w Prusach, ale komtur kowalewski, Jerzy von Egloffstein, był jeszcze bardziej radykalny. Do Gniewa przybył ze swym nieodłącznym kompanem, Wolfgangiem Sauerem, który zarządzał jedną z największych stadnin w państwie krzyżackim. W Laskach koło Malborka hodowano wtedy najlepsze konie bojowe w Prusach. Sauer musiał się więc znać na nich jak nikt inny. Do tego był też wielkim zawadiaką i uważał wszystkich przywódców Związku Pruskiego za zdrajców. Kiedyś powiedzieć miał ponoć nawet, że miejsce ich wszystkich jest w lochu. Niemal równie radykalny w swych poglądach był komtur toruński, Albrecht Kalb. Od lat twierdził, że zakon zawiesić powinien większość swobód stanowych, ale jego zapały studzili dwaj kolejni goście Ludwika von Erlichshausena. Podskarbi zakonu Leonhard von Parsberg oraz wielki szpitalnik Henryk Reuss von Plauen należeli do najbardziej doświadczonych urzędników krzyżackich i doskonale zdawali sobie sprawę, do czego doprowadzić może zamach na przywileje stanowe. Opór przedstawicieli rycerstwa i mieszczan pruskich byłby tak wielki, że mógłby doprowadzić do wybuchu wojny domowej, a tego nikt przecież nie chciał. Z tego powodu obaj zalecali umiar, choć dobrze wiedzieli, że wielu przywódców Związku Pruskiego kontaktowało się już w tamtych czasach potajemnie z panami polskimi. Leonhard von Persbarg przez wiele lat urzędował przecież w Brodnicy i znał nastroje panujące na ziemi chełmińskiej, zaś Henryk von Plauen był komturem w Elblągu i orientował się, co myślą o Krzyżakach mieszkańcy wielkich miast pruskich. Niewielu ludzi darzyło tam zakon sympatią. Kalb, Sauer, Egloffstein, Persberg, Rabe i von Plauen przybyli do Gniewa na początku grudnia 1449 r., po czym wraz z miejscowym komturem zamknęli się w zamkowym refektarzu i do późna w nocy dyskutowali nad sprawami zakonu. Chwila była szczególna. Zaledwie miesiąc wcześniej zmarł wielki mistrz Konrad von Erlichshausen i trzeba było wybrać następcę. Niby normalna sprawa, ale w zakonie jedności nie było. Ścierały się różne stronnictwa i każde wysuwało swego kandydata. Duże szanse na wybór miał między innymi komtur Ostródy, Wilhelm von Eppingen. Ponoć zmarły wielki mistrz wskazywał go na swego następcę, ale dla przybyłych do Gniewa dostojników nie był to dobry kandydat. Eppingen, choć człowiek mądry, był aż nazbyt uległy. Według von Persberga, von Plauena i pozostałych gości gniewskiego komtura nie takiego wielkiego mistrza potrzebował zakon. Potrzebny był ktoś obdarzony silną osobowością, ktoś, kto Zamek w Gniewie (na zdjęciu stan obecny) nie był dla Zakonu Krzyżackiego obiektem peryferyjnym. Ma swoją wielką historię w okresie średniowiecza Ten zamek ma też swoją wielką historię w czasach dzisiejszych. Na początku lat 90. XX w. grupa społeczników postanowiła go odbudować i zrobiła to z powodzeniem. Na zdjęciu obiekt w latach 90. nie cofnąłby się przed zdecydowanymi i energicznymi działaniami. Ktoś taki byłby w stanie utemperować stany pruskie i zjednoczyć podzielony na frakcje zakon, by poprowadzić go ku wielkim czynom. Wprawdzie nikt z obecnych nie potrafił wskazać takiego kandydata, jednak wszyscy uczestnicy spotkania byli zgodni pod jednym względem. Lepiej byłoby, gdyby zamiast słabego i uległego Eppingena wielkim mistrzem został któryś spośród nich. Przy wsparciu pozostałych sześciu mógł osiągnąć wszystkie założone cele. Mógł wzmocnić zakon, mógł poskromić rycerstwo i miasta pruskie, mógł wypełnić złotem opustoszałe skarbce krzyżackie, by w końcu, z Bożą pomocą, pokonać Polskę i Litwę. Przybyli do Gniewa dostojnicy nie spędzili na zamku zbyt dużo czasu. Wyjechali zapewne krótko po obradach w dniu 4 grudnia 1449 r., tyle że wcześniej każdy z nich złożył wobec pozostałych bardzo ważne zobowiązanie. Każdy przysiągł, że jeżeli to on wybrany zostanie na wielkiego mistrza, wówczas przestrzegać będzie postanowień 13 artykułów, których treść sformułowano jeszcze w czasach Konrada von Erlichshausena. Najważniejszy z nich głosił, że zmusi się przedstawicieli stanów pruskich do złożenia przysięgi na wierność nie, jak dotąd, wielkiemu mistrzowi, lecz całemu zakonowi. Inny, też ważny artykuł, przewidywał, że nigdy więcej żaden brat zakonny nie będzie zakuwany w kajdany. Najwyższą przewidzianą prawem karą miało być teraz pozbawienie winowajcy płaszcza zakonnego i wydalenie go ze wspólnoty. Spotkanie w Gniewie toczyło się w pełnej tajemnicy. Nikt nigdy nie miał się dowiedzieć, o czym goście Ludwika von Erlichshausna z sobą rozmawiali, nikt też nie miał wiedzieć, jakie uchwały podjęli. Uczestnicy spotkania uroczyście przyrzekli, że dochowają tajemnicy, jednak jakimś cudem niektóre szczegóły rozmów wyszły na jaw. Plotkowano o nich w domach rycerzy pruskich, w ratuszach miejskich i pewno nawet w karczmach, w Prusach kpiny, drwiny i prześmiewcze wierszyki. O spotkaniu i o jego uczestnikach ktoś ułożył nawet pieśń pełną szyderstw i kpin. Z Rabego, Persberga, Kalba, Sauera i pozostałych śmiali się nawet prości ludzie, wszystkim jednak wkrótce zrzedła mina. Oto 21 marca 1450 r. zebrała się w Malborku kapituła zakonu i dokonała wyboru nowego wielkiego mistrza. Następcą Konrada von Erlichshausena został jego bratanek, komtur gniewski, Ludwik von Erlichdhausen. Wyglądało na to, że ziści się to, z czego dotąd wszyscy w Prusach szydzili. Nowy wielki mistrz był przecież nie tylko uczestnikiem spotkania, ale też przedstawicielem najbardziej konserwatywnego stronnictwa w Zakonie Krzyżackim. Ludwik von Erlichshausen miał szczerą wolę wypełnienia wszystkich zobowiązań, jakie zaciągnął podczas spotkania w grudniu 1449 r., chciał też doprowadzić do uzdrowienia sytuacji w państwie pruskim i Zakonie Krzyżackim. Kurację uzdrawiającą rozpoczął krótko po tym, jak przedstawiciele stanów pruskich złożyli mu przysięgę wierności, tyle że okazał się kiepskim lekarzem. Postępował tak, jak ówcześni medycy, którzy leczyli złamaną nogę. Najpierw składali kość, później usztywniali kończynę, ale w ogóle nie brali pod uwagę faktu, że w nogę wdać się może gangrena. W rezultacie pacjent zwykle umierał. Ludwik von Erlichshausen zachowywał się podobnie. Najpierw zapowiedział ograniczenie swobód stanowych, później zaczął dążyć do likwidacji Związku Pruskiego, a w końcu oddał spór zakonu ze stanami pod rozwagę sądu cesarskiego w Wiedniu. Równocześnie całkowicie ignorował skargi, które składały stany pruskie na nadużycia urzędników zakonnych. Nie chciał słyszeć Zwyczajne życie w jednej z miejscowości państwa zakonnego w okresie średniowiecza. Kadr z filmy Krzyżacy Aleksandra Forda

17 kociewiacy.pl o tym, że zakon łamie przywileje stanowe i że w wielu przypadkach postępuje bezprawnie, i w końcu doigrał się. W lutym 1454 r. w Prusach wybuchło powstanie przeciwko zakonowi i zabójcza dla niego wojna trzynastoletnia. Zakon Krzyżacki w przeciągu swoich dziejów wielokrotnie dopuszczał się bezprawia. Pogan, jeńców wojennych i prostych chłopów Krzyżacy zmuszali do niewolniczej pracy na swych folwarkach oraz przy budowie zamków. Mordowali bez wyroku sądowego wielu ludzi, a najlepszym tego przykładem jest śmierć trzech przedstawicieli rady miejskiej Gdańska w 1411 r. Krzyżacy zgładzili ich ku oburzeniu mieszczan, zagarniali też bezprawnie majątki rycerzy pruskich, łamali przywileje miejskie, podnosili podatki, spekulowali pieniądzem psując jego wartość. Skandaliczne rzeczy działy się na zamkach krzyżackich. Bracia upijali się, złorzeczyli, dopuszczali się świętokractw, bójek i zabójstw, a w 1330 r., w zagadkowych okolicznościach zamordowany został w Malborku wielki mistrz Werner von Orseln. Podobnych przypadków było tyle, że można na ten temat pisać opowiadania, powieści i scenariusze filmowe, więc ja też się odważyłem. W wydanej niedawno książce pod tytułem Kryminalne Sekrety Krzyżaków opisałem kilka przypadków krzyżackiego bezprawia, omówiłem tam też kilka innych spraw, które można nazwać kryminalnymi. Jest więc historia porwania księcia Geldrii i mordu na zamku w Malborku oraz w Gdańsku, jest też sekret mumii odkrytej w jednym z kościołów północnej Anglii. Człowiek, którego tam pochowano, nie został wprawdzie zamordowany, jednak historycy przeprowadzić musieli drobiazgowe, kryminalistyczne śledztwo, by dowiedzieć się, kim był i jak zginął (tm) Ps. Informacje na temat możliwości zakupu Kryminalnych sekretów Krzyżaków i Pocztu wielkich mistrzów krzyżackich uzyskać można pod numerem telefonu (048) Paweł Pizuński Z zawodu archiwista, uznany historyk i badacz dziejów rycerstwa polskiego oraz Zakonu Krzyżackiego, autorem takich dzieł, jak Wielki leksykon rycerstwa polskiego, Poczet wielkich mistrzów krzyżackich, Krzyżacy od A do Z, Sekretne sprawy Krzyżaków, Tajemnice Grunwaldu, 100 gdańszczan znanych i godnych poznania, Pierwszy pitawal gdański. Jego prace są często wykorzystywane jako źródła we różnego rodzaju opracowaniach czy monografiach, co potwierdza zarówno ich wielką wartość merytoryczną, jak i zdolności piśmiennicze autora. Kryminalne Sekrety Krzyżaków nowa książka Pawła Pizuńskiego Tytuł najnowszej książki mieszkającego w Skarszewach Pawła Pizuńskiego Kryminalne Sekrety Krzyżaków może zmylić kogoś, kto czytał inne pozycje tego autora. Owszem, Pizuński opowiada o kryminalnych sprawach, ale nie tak, jak w Pierwszym pitawalu gdańskim. Tutaj te kryminalne sprawy są chronologicznie ułożonymi elementami szeroko nakreślonej panoramy państwa krzyżackiego od początku do końca jego istnienia. Właściwie, biorąc pod uwagę bogactwo tej panoramy, mógłby to być podręcznik szkolny jakby nie patrzeć również o naszych dziejach. W świetle tej książki to potężne i nowoczesne państwo powstało pod wodzą niewielu ascetycznych rycerzy zakonnych, którzy ściągali rozmaite zaciężne siły międzynarodowe (Polacy, Niemcy, Francuzi, Anglicy, Szkoci, Czesi i wielu innych; byli też Prusowie!), międzynarodowe grupy muratorów, masowo budujące z cegły otoczone murami miasta z zamkami, kościołami i kamienicami, oraz oczywiście rozmaitych europejskich osadników. Międzynarodowa armia ochoczo walczyła przeciwko poganom najpierw Prusom (podbój Prus zakończył się w 1283 r.), a później lepiej zorganizowanym niż Prusowie Litwinom. Do tych drugich Krzyżacy podchodzili z respektem i po podboju Prus zostawili na wschodnich i południowych terenach swojego państwa pas dziewiczej puszczy, szerokiej na trzydzieści i więcej mil, pilnowany przez struterów (łotrów Niemiec i Prusów, którzy przeszli na służbę zakonu). W książce Pizuńskiego doskonale widać, jak na przestrzeni lat istnienia państwa krzyżackiego kręci się ten zdumiewający kogel-mogel narodowościowy z przewagą Niemców. Dlaczego więc upadek? Dlaczego, jak pisze Pizuński, w XV w. państwo krzyżackie było już tylko cieniem swej dawnej potęgi? I odpowiada. Wojny, kryzys gospodarczy i lata nieurodzaju zrobiły swoje. Zakon nie miał już pieniędzy. Po to, by je zdobyć, coraz głębiej sięgał do kieszeni poddanych. (...) Ale jest też inna, nie mniej istotna przyczyna. (...) Krzyżacy stali się próżnymi, zgnuśniałymi i zadufanymi w sobie urzędnikami, którzy siedzieli w swoich zamkach zajmując się głównie ściąganiem podatków i danin oraz urokami życia doczesnego. Już nawet modlić się i walczyć nie potrafili. Modlitwę pozostawili kapłanom, a wojnę Nowa książka Pawła Pizuńskiego wojskom zaciężnym. Pysznili się i wynosili nad innych, nic więc dziwnego, że ludność miejscowa miała ich za samo zło. To już byli zupełnie inni Krzyżacy. Spisana jeszcze w XVII w. krzyżacka reguła zawierała szereg przepisów regulujących funkcjonowanie bractwa. Przepisy te dotyczyły takich rzeczy, jak ubiór, korespondencja, zachowanie się braci na polu walki i w domu zakonnym. Mowa tam też była o odmawianiu modlitw i o odbywaniu nabożeństw. Przepisy były surowe. Według nich Krzyżacy spać mieli w bieliźnie na drewnianych ławach, jeść tylko w określonych porach dnia, modlić się co trzy godziny dziennie i dużo pościć. Nie można im było kłamać, upijać się, polować, zadawać z kobietami wątpliwej reputacji i trudnić się hazardem. Kiedyś ponoć Krzyżacy tacy byli. W XV w. niewielu już o tym pamiętało. Wielu braci zakonnych objadało się, rzadko pościło, sprzeczali się zamiast napominać, pili na umór i żyli w zbytku. Mieli kochanki, gromadzili dobra, o jakich zwykłym ludziom się nie śniło, bez pozwolenia przełożonych opuszczali Nasze recenzje Polecamy 17 Na powieści Krzyżacy Henryka Sienkiewicza wychowało się kilka pokoleń. Mamy w niej dość uproszczony obraz państwa Zakonu Krzyżackiego. W rzeczywistości w państwie tym i na jego granicach działo się mnóstwo rozmaitych spraw, które odsłania Paweł Pizuński. Na zdjęciu kadr z filmu Krzyżacy Aleksandra Forda. Na marginesie mnóstwo scen nagrano pod Starogardem domy zakonne, by wracać po pewnym czasie w stanie nietrzeźwym. Kryminalne Sekrety Krzyżaków świetna książka o powstaniu potęgi i jej upadku, napisana przez wielkiego znawcę tematu z gawędziarskim talentem, do tego tu i tam iskrząca dowcipem. We wstępie np. czytamy: Skoro pisząc te książkę oparłem się przede wszystkim na źródłach historycznych i skoro do każdej podanej informacji mógłbym dodać przypis, więc praca niniejsza mogłaby być pracą naukową. I oczywiście przypisów nie dodaje, bo to nuży czytelnika. Albo: Gdzie napisano, że o przeszłości trzeba pisać śmiertelnie poważnie i z patosem, czyli nudno? Po nudne książki sięga niewielu, jaki jest więc sens jej pisania? Do pełnego obrazu tego, co działo się w państwie Krzyżaków, chciałoby się drugiej jeszcze pozycji o historii gospodarczej. No i koniecznie w załączeniu mapy. (tm) Paweł Pizuński opowiada na spotkaniu autorskim w Ognisku Pracy Pozaszkolnej w Starogardzie, ile daje umiejętność czytania gotyckiego pisma

18 18 Nasz świat w obiektywie wrzesień 2017 Nowe. Ślicznie położne na skarpie Wisły miasteczko w południowej części województwa kujawsko-pomorskiego (powiat świecki), pod względem zabytków w przeliczeniu na liczbę mieszkańców (ok. 6 tys.) znalazłoby się zapewne w ścisłej czołówce w Polsce. Dwa potężne gotyckie kościoły fara pw. św. Mateusza Apostoła i Ewangelisty (halowy gotyk pomorski) i kościół pw. św. Maksymiliana Marii Kolbe, mała kaplica pw. św. Jerzego, mur obronny 550 m (miał ok. 1 km) i skrzydło główne zamku krzyżackiego robią wrażenie. Z kilku miejsc rozciąga się piękny widok na Wisłę i to co za nią. Jeden z tarasów widokowych znajduje się w Ogrodzie Avanti. To tu, w tej restauracji, ujrzeliśmy świetne prace grupy Fotonowiaków, a lepiej poznaliśmy ich na stronach w internecie. Podziw budzą nie tylko ich prace. Niezwykłe jest to, że od kilku lat trzymają się razem, co w środowisku twórców nie jest często spotykane. Niesamowici Fotonowiacy! TEKST Piotr Markiewicz Wszystko zaczęło się w 2011 roku od coraz częstszych wspólnych plenerów fotograficznych kilkuosobowej nieformalnej grupki pasjonatów. Szybko okazało się, że miłośników fotografii jest w naszym miasteczku więcej i w ciągu dwóch lat grupa wzbogaciła się o kilkanaście osób. Jest wśród nich także kilku byłych mieszkańców Nowego, którzy obecnie mieszkają za granicą i gdy tylko jest ku temu okazja, to z aparatem w ręku zwiedzają z nami rodzinne strony. Pisząc o zagranicznych członkach grupy nie sposób nie wspomnieć o osobie, która wniosła szczególny wkład w naszą działalność. Sergiusz Lach, bo o nim mowa, jako jedyny nie miał wcześniej żadnych powiązań z naszym miastem. Niektórym jego nazwisko może się wydać znane, ponieważ w roku 1973 zdobył sporą popularność, wcielając się w rolę Filipka w serialu Stawiam na Tolka Banana. W połowie lat 80. natomiast osiedlił się na stałe w Szwecji. W 2012 roku natknął się w sieci na zdjęcia naszego autorstwa. Zarówno one, jak i sama nasza inicjatywa wywarły na nim tak ogromne wrażenie, że szybko dołączył do grupy. Widząc nasz ogromny potencjał i zaangażowanie pomógł nam rozwinąć skrzydła do poziomu, który dotychczas wydawał się nam nieosiągalny. Alicja fot. Jerzy Jetkowski. Pod wieżą ciśnień w Nowem Jego błyskotliwość pomogła nam w sierpniu 2013 roku zorganizować 3-dniową imprezę fotograficzną. Staraliśmy się zaprosić na nią chociaż kilka osób, którym okolice Nowego Rynek w Nowem - fot. Mariusz Zimny były dotychczas mniej lub bardziej obce. Frekwencja przerosła jednak nasze oczekiwania, przybyło nawet kilka nieznanych nam gości z zagranicy, co poskutkowało nazwaniem imprezy Międzynarodowy Plener Nadwiślański. Sukces tej imprezy spowodował, że w styczniu 2014 roku oficjalnie uzyskaliśmy status stowarzyszenia, co ułatwiło nam dalszą działalność. Nazwa Fotonowiacy, jak można się domyśleć, pochodzi od głównej pasji członków stowarzyszenia i miejscowości, z której pochodzimy. W międzyczasie dołączały do stowarzyszenia kolejne osoby, wzbogacając tematycznie zasoby fotograficzne całej grupy. W początkach istnienia grupa koncentrowała się głównie na walorach krajobrazowych okolic Nowego, lecz wśród coraz większej liczby osób zasilających nasze szeregi znaleźli się także miłośnicy Kadyny w drodze do Fromborka - fot. Fotonowiacy Makro - fot. Mariusz Zimny Makro - fot. Fotonowiacy

19 kociewiacy.pl Nasz świat w obiektywie 19 m.in. fotografii portretowej, przyrodniczej oraz nocnego krajobrazu i astrofotografii. I gdy ten ostatni wraca z nocnej zmiany, jest szansa, że napotka po drodze m.in. szczególnie prężnie działającą, składającą się z kilku osób ekipę miłośników jakże efektownej makrofotografii. Grupę, która to właśnie wyrusza w teren wczesnym rankiem, gdy ich małe modele są jeszcze pośród traw na tyle zaspane, że pozwalają na wygodną współpracę. W stowarzyszeniu są także osoby interesujące się bogatą historią Nowego i jego mieszkańców, kolekcjonujący kopie starych dokumentów i zdjęć przedstawiających dawną architekturę naszego miasta. Niestety ostatni kwartał roku 2015 zapisał się w historii naszego stowarzyszenia głównie w czarnych barwach, ponieważ na zawsze pożegnaliśmy aż trzech jego członków. Franek, Rysiu i wcześniej wspomniany Sergiusz to trzej wspaniali ludzie i przyjaciele zarazem, których stratę zawsze będziemy odczuwać. Każdy z nich włożył swój konkretny, wielki wkład w funkcjonowanie naszego stowarzyszenia. Jako stowarzyszenie chcemy promować fotografię oraz nasz region nie tylko poprzez pokazywanie go przyjezdnym na plenerach fotograficznych, lecz także organizując wystawy fotografii, które czasem wędrują też do innych miast. Poza wystawami wydaliśmy pod patronatem Starostwa Powiatowego w Świeciu i Urzędu Gminy Nowe dwa albumy fotograficzne: Gminy Powiatu Świeckiego w obiektywie oraz Migawki Fotonowiaków prezentujące piękno naszych okolic. Sposobem na promowanie fotografii oraz poznawanie historii mniej i bardziej znanych zakątków naszego miasta ma być też Fotograficzny Spacer Po Nowem, który jest okazją także do nawiązania nowych, ciekawych znajomości wśród mieszkańców i nie tylko. Równie wartościowe są znajomości z innymi podobnymi do naszej grupami. Od trzech lat wydajemy także kalendarz, oczywiście tematycznie ściśle związany z Nowem. Z ciekawostek wart uwagi jest też spływ flisaków z Ulanowa na Podkarpaciu do ujścia Wisły, urozmaicony niespodziewanym, krótkim postojem u brzegów Nowego. Podobnie rzecz przedstawia się z wizytą w Nowem Macieja Boinskiego, który to w styczniu i lutym 2017 roku przemierzał pieszo brzegi Wisły od jej źródeł do ujścia. Maciej Boinski z inicjatywy naszego stowarzyszenia przyjął zaproszenie do krótkiego pobytu w Nowem zmieniając lekko trasę przemarszu, która początkowo miała biec po przeciwnym brzegu Wisły. Przy okazji po wcześniejszych ustaleniach spotkał się również z dziećmi ze Szkoły Podstawowej w Trylu i SP nr 2 w Nowem. Skorzystał też z zaproszenia p. Wiesława Szymańskiego na sesję Wystawa Fotograficzna Fotonowiaków w Avanti fot. Roman Laskowski Wschód słońca w Zajączkowie - fot. Fotonowiacy fotograficzną w jego studio. Jako że fotografia jest również pasją Macieja Boinskiego, z wielkim zainteresowaniem oglądał wystawę zdjęć Fotonowiaków w Ogrodzie AVANTI, dzieląc się wrażeniami i pozostawiając swój ślad w Księdze Gości. Wyraził również chęć uczestniczenia w organizowanym przez nas kolejnym plenerze. Widok ze skarpy nadwiślańskiej, skąd ruszył dalej na północ, wywarł na naszym gościu szczególne wrażenie. Jak więc widać, nasze stowarzyszenie łączy ludzi bardzo różnych pod wieloma względami, mającymi różne zainteresowania i będącymi w różnym wieku. Jedno natomiast zawsze jest wspólne - zamiłowanie do fotografii. W obecnym roku w zamian organizacji kolejnego MPN skupiliśmy się na plenerach fotograficznych w gronie własnej grupy. Tym razem opuściliśmy nasz najbliższy region i udaliśmy się zarówno na zachód, zwiedzając relikty minionej epoki w Bornem Sulinowie, jak i na północny wschód w rejony Zalewu Wiślanego, zahaczając o takie miejscowości, jak Elbląg, Frombork, Tolkmicko czy Kadyny. Tymczasem w planach Międzynarodowy Plener Nadwiślański W Bornem Sulinowie - fot. Agnieszka Dąbrowska Podczas IV Międzynarodowego Pleneru Nadwiślańskiego. Fotonowiacy Agnieszka Dąbrowska Prezes Fotonowiaków. - Z początku byliśmy małą grupą: Mariusz Zimny, Agnieszka Dąbrowska, Andrzej Kottlenga, Stanisław Jagielski, Jerzy Jetkowski Iwona Gnisz, Bogumiła Zimna. Skład grupy na dziś: Mariusz Zimny, Agnieszka Dąbrowska, Andrzej Kottlenga, Jerzy Jetkowski, Dariusz Barabaś, Stanisław Jagielski, Bogumiła Zimna, Iwona Gnisz, Elżbieta Giemza, Joanna Beżyk, Roman Laskowski Piotr Markiewicz, Marcin Smagała, Wiktoria Dąbrowska, Wojtek Kościński, Jan Plit, Sebastian Kowalski, Andrzej Piotrowicz, Barbara Witkowska, Remigiusz Łukasik.

20 20 Ludzie wrzesień 2017 Nie róbcie ze mnie bohatera Wieczorem 6 kwietnia br. zadzwonił do mnie Wojciech Kulas z Kleszczewa Kościerskiego, wnikliwy obserwator życia swojej gminy. Poprosił o zmieszczenie w portalu Kociewiacy.pl komunikatu o dziwnej treści. Zamieściłem na Fb też: WAŻNE! Wczoraj PP. Adriannie i Zbigniewowi Załęskim z Królewskiego Bukowca (gm. Zblewo, za Lipią Górą, w stronę Skarszew) uciekło z pastwiska stado krów rasy Limousine (37 sztuk). Krów tej rasy nie można gonić i straszyć. PP. Załęscy zwracają się z prośbą do posiadaczy specjalistycznych dronów o pomoc w lokalizacji zwierząt. Nr tel. do Pani Adrianny (...). Udostępnijcie ten komunikat na swoich stronkach. Józef Koziczkowski: Mam dziennik lotów. Wszystko zapisane gdzie latałem, o której godzinie... Fot. Tadeusz Majewski Potem już była akcja. 8 kwietnia reacjonowałem: Józef Koziczkowski ze Starogardu, strażak z OSP Karsin, z paralotni wystawiał krowy jak na tacy! Przed chwilą rozmawiałem z dh Józefem Koziczkowskim, który dziś przed godz. 16 wzbił się w powietrze i latał na paralotni nad terenem poszukując krów. Miał łączność radiową ze strażakami na dole. W pewnym momencie je wypatrzył po 2, 3, 4 i już chodził nad nimi, tzn., robił kółka. Wystawiałem zwierzęta strażakom jak na tacy. Podobno przy mojej pomocy złapano 18 krów, ale bez strażaków nie byłoby sukcesu mówi dh Koziczkowski. Jutro będę tam znacznie wcześniej. Dzisiaj nie mogłem skontaktować się telefonicznie z panią Adrianną, stąd tak późno kwietnia. (...) Do odszukania zostały jeszcze 4 jałówki. Wielkim bohaterem akcji jest paralotniarz dh J. Koziczkowski, bez którego nie byłoby sukcesu. Bardzo też pomógł Roman Marchlewicz leśniczy Leśnictwa Mestwinowo. Udostępnił mapy, fachowo doradzał i tropił po śladach. (...) Kim jest, u diabła, Koziczkowski? Podczas jednej z rozmów przez komórkę dh Koziczkowski mówi: My się znamy, panie Majewski. Mieszkamy niedaleko siebie. Tak, pamiętam Koziczkowskiego, ale nie strażaka z Karsina! Ze dwa tygodnie temu podał mi adres. Wsiadłem w auto, wpisałem do nawigacji i wyszło m. Navi to bardzo pożyteczne urządzenie. Józef Koziczkowski! Znam go, ale nie strażaka! 20 lat minęło! Witamy się, komplementujemy się nawzajem nic przez te lata się nie zmieniliśmy. Ale skąd ten strażak? Wyjaśnia się. Koziczkowski (55 l.) pracuje w Polpharmie jako automatyk, ale też jako strażak i ratownik w OSP. Pochodzi Jałówki rasy Limouisine Adrianny i Zbigniewa Załęskich. Po wycieczce do gęstego, liściastego lasu, rozciągającego się na północ od Królewskiego Bukowca (kilka zabudowań), po całym tym zamieszaniu, związanym z poszukiwaniami, zrobiły się bardzo towarzyskie. ze Starej Kiszewy. Mama wyprowadziła się do Karsina, więc dlatego OSP Karsin. Ponad 20 lat temu robiłem z Panem wywiad. Nie pamiętam, na jaki temat... Też nie pamiętam. W 1993 r. montowałem alarmy. Może o tym? W 1996 r. zacząłem latać na paralotni. W 1997 było już szkolenie na licencję pilota paralotni. Paralotnia to latanie żaglowe, zloty z górki, jeżeli idzie wiatr. Ja od dawna latam na paramotolotni. Tu Pan Józef pokazuje na ekranie zdjęcie urządzenia: skrzydło pochodna spadochronu, zbiorniczek na paliwo leci się maksymalnie 4 godziny, silniczek i śmigło. Skonstruowali Amerykanie dla pilotów w Wietnamie, do ich ewakuacji. Ale Wietnamczycy strzelali do nich jak kaczek. Paramotolotnią leci się około 30 km na godzinę. Wolny cel i hałasujący. Podobno jest Pan w tym lataniu najlepszy na Kociewiu... Jest jeszcze w Starogardzie Ryszard Jarzyński, bardzo dobry pilot. Są nowi? Skończyłem szkolenie paralotniarzy w 2008 r. Czy są nowi... Trzeba latać. Zdobywać doświadczenie. Człowiek zdobywa je do przelatania około 800 godzin. Przy tych 800 godzinach latanie zaczęło robić się nudne, więc zacząłem robić zdjęcia. Najpierw zwykłym automatem, staruszkiem. Teraz mam tani cyfrowy z dość dobrą matrycą. Ciągle noszę go przy sobie. Jest dobry, bo od momentu uruchomienia do zrobienia zdjęcia mija bardzo mało czasu. To bardzo ważne, bo czasami zdarzają się sytuacje do sfotografowania, w których liczy się tempo. Ile dzisiaj ma Pan tych godzin? Brakuje mi do 1,5 tysiąca 45 godzin, niewiele. Ale nie zrobię w tym roku. Tak dokładnie Pan wie? Mam dziennik lotów. Wszystko zapisane gdzie latałem, o której godzinie. Proszę podać jakąś datę. 19 czerwca 2010 roku. 19 czerwca 2010 r. o godzinie 17 start do Rywałdu, o 19 na ziemi, też w Rywałdzie.. Koziczkowski otwiera na ekranie katalogi z miejscowościami. Tysiące zdjęć, miejscowość po miejscowości, jeziora, lasy. Prawie wszystkie to Kociewie. Jaki ma Pan rekord wysokości? 2250 m w rejonie Mrzezina nad morzem. Światowy wynosi Wyśrubowała go jakaś dziewczyna, ale przypadkowo wpakowała się w chmurę. Rekord Polski to około 6 tys... Robienie zdjęć już mi się znudziło. Ile w końcu można. Czasami jeszcze zrobię koledze z góry jakąś chałupę, czasami jakąś niespodziankę, jak na przykład w Wielkim Bukowcu. Strażacy zakupili nowy wóz bojowy. Poleciałem i zrobiłem. Potem im przywiozłem zdjęcia w formacie A3. Dziwili się, skąd wiedziałem o tej uroczystości. O, tu jest ciekawe zdjęcie, jak balon odbija się w wodzie jeziora... Minęliśmy się potem, pozdrowiliśmy. Faktycznie, może się znudzić ciągle tymi samymi miejscowościami. Co fotografowało się Panu z największą przyjemnością? Pelplin katedra, i budowa A1 w Swarożynie. W tym roku wszyscy oszaleli na punkcie rzepaku. Rzepak robiłem do albumu przewodnika. Latałem na rzepakach przez rok. Już z lustrzanką. Nudzi Pana już latanie i robienie zdjęć, więc co dalej? Od pewnego czasu pracuję nad wykorzystaniem swojego sprzętu w straży pożarnej. Do poszukiwań. Gdy pan wpisze w wyszukiwarce Józef Koziczkowski, przeczyta pan o moich akcjach. Między innymi o kobiecie, którą znaleźliśmy w 2008 r. w zbożu. O krowach, uściślając jałówkach, z Bukowca Królewskiego też. No właśnie, to mnie przywiodło. Skąd się Pan dowiedział? Usłyszałem w Panoramie. Zacząłem się dowiadywać, gdzie jest ten Królewski Bukowiec. W portalu znalazłem numer telefonu do pani Adrianny Dzwoniłem do niej, ale cały czas była poza zasięgiem. Jeździła z dziećmi po tych lasach samochodem. Jeździli i biegali też inni, gospodarze. Zostawili zajęcia ku niezadowoleniu żon, dziewczyn. Pospolite ruszenie. Ale to było dobre. Mogły pojawić się wilki. Są koło Czarnocina. Gdy wyczuwają zapach człowieka, nie wychodzą... W sumie uciekło 37 sztuk. Zginęły w środę, 5 kwietnia. A kiedy Pan przyjechał? 7 kwietnia. Miałem mapę, bo ja się przygotowuję do takich zadań. Co tam utrudniało. Liściaste drzewa, bagna. Jeśli się jakiegoś delikwenta szuka pod drzewem liściastym, to się go nie zobaczy. Wystartowałem o Piątek, wiatr zachodni, dość silny tak mam zapisane Zacząłem latać. 2 godziny. Znalazłem 18 sztuk. 8 kwietnia start o godz. 9. Poszukiwania bardziej na północ, o godz. 10 lądowanie w Bączku. Znalazłem 3 albo 4 sztuki. Musiałem uciekać, bo bardzo mocno wiało od północy. 9 kwietnia, niedziela, start o godz. 6 rano. Znowu z Bączka, też kierunek północny, godzina i 15 minut. I drugi raz od godz. 9 do 10. Wiatr się zmienił na północno-zachodni. Latałem godzinę. Wieczorem, o 18.30, krótko, bo przy wietrze zachodnim wiatr zaczął się odkręcać. Był silny, zrobiło się bardzo turlówkę... Jestem radiowcem od 1985 r., mam I kategorię radiooperatora. Ale to już wymierający sposób komunikacji, hobby. Nowe technologie wypierają. Mam słuchawki w kasku, do tego mikrofon. Ale to też już zmodyfikowano. Kupiłem zestaw nagłowny, gdzie jest łączność. To dla mnie bezpieczeństwo, bo nie muszę odrywać rąk od sterówek. Krótkofalówka i telefon wbudowane w słuchawkę. Słuchawki z radiostacją to mój pomysł. Lecę, mam walkie, mogę utrzymywać łączność radiową, transmitować poszukiwania. A to co? Kupiłem urządzenie działające na zasadzie termowizji od 20 do 40 stopni C. Zasięg 40 do 400 m. Sprowadziłem z USA. Można kogoś znaleźć, kto zaginął. Ale są przecież kamery termowizyjne? Są, ale montuje się je do lotu na no- Słuchawki i mikrofony. W taki sposób jeszcze nie prowadziłem wywiadu... bulentnie, nie można było latać... W sumie znalazłem 24 krowy. Dwóm się znudziło i wróciły same. I tak został Pan bohaterem... Było podziękowanie. Impreza. Zrobiłem im niespodziankę. Dzień wcześniej poleciałem lotem szybowym, zrobiłem zdjęcie gospodarstwa. Przywiozłem im w dużym formacie na pamiątkę. Zawiozłem też wiadro krówek. Zginęły krowy, to trzeba było dać dzieciakom krówki. Porozumiewał się Pan z powietrza krótkofalówką? Tak. Na dole był dh Jarek Kinowski, komendant OSP Zblewo. Miał krótkofadze i wyświetlacz jest zbyt mały. Nie da się cały czas w niego patrzeć. A to trzymam w dłoni. Tutaj jest linijka ledowa pokazująca punkt cieplny. Jest bardzo dużo fałszywych alarmów, widać sarny, dziki, lisy... Ogólnie chodzi mi o tworzenie grup poszukiwawczych. To bardzo ważne. Józef Koziczkowski kieruje urządzenie przez okno na ogród, na szopę za nim i domy za szopą. Ooo... ledowa linijka wariuje. Coś tam jest. Błąd urządzenia? Krótka przerwa i jeszcze raz. Znowu linijka pokazuje źródło ciepła. Coś tam jest, w szopie... (tm)

21 kociewiacy.pl Nasi znani nieznani 21 Pamięci zmarłego 16 stycznia 2017 r. w wieku 66 lat red. Mirosława Beggera, entuzjasty zapasów, dziennikarza sportowego, zasłużonego działacza kultury fizycznej i Zrzeszenia LZS, odznaczonego Złotym Krzyżem Zasługi RP Gram siebie Fot. Michał Majewski, 2015 r. Po śmierci Mirosława Beggera w wielu redakcjach, z którymi współpracował, poszukiwano o Nim materiałów i... nic. Tak to jest dziennikarz opisuje innych, sam nie udziela wywiadów. Ja jednak miałem! Wywiad z 1997 r. We wstępie napisałem, że nasi współpracownicy (gazet) mają często niezwykłe profesje. Biją rekordy, zawodowo filozofują, kopią piłkę, piszą bajki, politykują, śpiewają, wędrują w czasie i przestrzeni i itp. Różnych zajęć w swoim burzliwym życiu imał się Mirosław Begger stary wyżeł dziennikarski, specjalizujący się w sporcie, kulturze, turystyce i rekreacji, a przede wszystkim olimpizmie. Pierwszy tekst, za który otrzymał honorarium, opublikował w Dzienniku Bałtyckim. Nosił tytuł Rajd Zlot Ocypel 68. Drukował m.in. w Wiadomościach Sportowych (Warszawa), Gazecie Rolniczej (Warszawa), PAP (Warszawa), w katowickim Sporcie, w Głosie Wybrzeża (Gdańsk), w Gwieździe Morza (Gdańsk), w Magazynie Solidarność (Gdańsk). Ale w pośmiertnych notkach zapomniano o Nim jako o aktorze występującym w kilku znanych filmach. Z Mirosławem Beggerem rozmawia Tadeusz Majewski (Gazeta Kociewska 1997 r.) Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z filmem? Było to w 1978 roku. Reżyser Filip Bajon zaprosił mnie na plan filmowy Arii dla atlety. Dlaczego akurat Ciebie, chłopca z Kręga? Układy? Nie. Mój nieżyjący tato, Władysław Begger, przedwojenny dyrektor szkoły w Jaroszewach koło Pogódek, nauczył mnie poprawnej polszczyzny i dykcji, kiedy uczęszczałem do Szkoły Podstawowej w Bobrowcu w gminie Smętowo Graniczne. Polskie kino umiłowałem dzięki dyrektorowi Szkoły Podstawowej w Kopytkowie, Bernardowi Osowskiemu. Ale jak reżyser Filip Bajon Ciebie wyłowił? Przyszedł do klubu Spójnia Gdańsk, gdzie najpierw byłem zawodnikiem w sekcji zapaśniczej, a następnie rzecznikiem prasowym i kierownikiem tejże sekcji. Zrobił zebranie chętnych do filmu i wybrał olimpijczyka z Meksyku i Monachium, wicemistrza Europy z Berlina Edwarda Wojdę i mistrza Polski Kazimierza Pryczkowskiego oraz moją skromną osobę. Reżyser Filip Bajon stwierdził, że mam filmową i wizyjną twarz. Jaką rolę grałeś w Arii dla atlety? Sędziego ringowego. Ogłosiłem zwycięstwo Zbyszka Cyganiewicza, którego grał Krzysztof Majchrzak na planie mąż Poli Raksy. Pracowałem pięć dni na planie w Warszawie, a w filmie można było oglądać mnie przez około 3 minuty. Pierwszy film... Jak to jest oglądać siebie? Film mi się bardzo podobał, ponieważ to film fabularny, ale oparty na faktach. Niektóre sceny są wręcz dokumentalne. Grali naturalni zapaśnicy Edward Wojda, Kazimierz Pryczkowski, Henryk Bierła, Jerzy Choromański i inni. Siebie widziałem w filmie, ale także na fotosach w kinie. Zachowałem je sobie na pamiątkę. Rola mi odpowiadała. W życiu jestem sędzią zapaśniczym, a tam byłem sędzią ringowym. Grałem siebie. To nie był jedyny Twój film. Przez tę skromną rólkę stałem się znany w światku filmowym. I zaproponowano mi rolę senatora w Wolnym Mieście Gdańsk w filmie polsko-niemieckim Buddenbrookowie. Był to serial telewizyjny, nagrywany między innymi w Gdańsku i w Toruniu. Grałem około 5 minut też w roli epizodycznej. Taka postać bez dialogów. Byłem ucharakteryzowany na senatora miałem melonik, frak, muszkę i laseczkę. Uważam, że w tę rolę wcieliłem się dobrze. Tu byłem na planie zdjęciowym tylko dzień. To był 1979 rok. Następne filmy... Trzeci, kolejny film, to serial telewizyjny pt. Blizny również polskoniemiecki, nagrany jesienią 1979 roku. Miałem rolę historycznie nieciekawą, a mianowicie gestapowca. Grałem na planie jeden dzień. Grałem jako zapaśnik miałem pałkę i markowałem uderzenie. Robiłem duży zamach, a potem momentalnie wyhamowywałem. Robiłem to bardzo naturalnie, bo Niemka kierownik produkcji podbiegła do tłumacza, a ten do mnie, żebym tak silnie nie bił. Więźniowie twierdzili, że nic ich nie boli, czyli grałem bardzo dobrze. Wśród statystów, których oszczędzałem, był olimpijczyk z Helsinek - Jan Kielas, rodem z Demlina koło Skarszew. Chwalił mnie, że grałem bardzo naturalnie. Akurat przyjechałeś do Starogardu z planu z Warszawy. Czwarty film. Znowu ktoś wypatrzył Twoją filmową twarz? Przed dwoma laty znany i lubiany reżyser Marek Piwowski zjawił się z kamerą na Balu Sobowtórów w Warszawie, gdzie filmował tak zwane twarze filmowe i wizyjne. Co to znaczy twarze filmowe i wizyjne? To znaczy, że trzeba było być podobnym do znanej postaci kina i telewizji. Ja byłem uznanym sobowtórem prezentera muzyki operowej i operetkowej oraz baletu Bogusława Kaczyńskiego. Reżyser Marek Piwowski, który nakręcił doskonały film Przepraszam, czy tu biją z mistrzami olimpijskimi Jerzym Kulejem i Janem Szczepańskim uznał, że ja się nadaję do filmu pod tytułem Krok. No proszę, Kaczyński... Rzeczywiście, jak tak się przyjrzeć, wykapany Kaczyński... Kilka razy mnie za niego wzięto. Na balu Echa Sportowego w Cristalu w styczniu 1996 za toaletę płaciłem banknotem 5-tysięcznym. Starsza pani to zobaczyła i rzekła głośno: Jedynie Bogusław Kaczyński płaci 50 dolarów za toaletę. Albo na Balu Sobowtórów w Warszawie panie podchodziły do mnie jako do Bogusława Kaczyńskiego i prosiły o autograf, mówiąc że pięknie opowiadam o operze i operetce. Jeszcze jedno śmieszne zdarzenie. Przed kilkoma laty wchodziłem do opery Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku ucharakteryzowany na Bogusława Kaczyńskiego. Pani, która mnie witała w progach opery, powiedziała: Panie Bogusławie, przepraszamy, że nie podstawiliśmy panu pod Grand Hotel w Sopocie mercedesa, ale nasz kierowca miał defekt. Rozmawiałeś z panem Bogusławem? 1 stycznia 1992 roku kościół św. Brygidy w Gdańsku został ustanowiony Mirosław Begger w filmie Krok bazyliką. Na uroczystościach był Bogusław Kaczyński. Po mszy świętej wymieniliśmy wizytówki. Sam orzekł, że jest między nami niezwykła podobizna. Duchowa też... Ponieważ mówimy z wielką pasją i zaangażowaniem. Czy być czyimś sobowtórem to też aktorstwo? Tak. W 1992 roku byłem po raz pierwszy na eliminacjach w Klubie Sobowtórów w Warszawie i przegrałem nieznacznie z sobowtórem Gierka I miejsce. Niesprawiedliwe, bo powinno być kilka kategorii kilku Gierków, Kaczyńskich itd. Miałem tę satysfakcję, że ja dostałem duże brawa widowni, a Gierek wcale. Wracając do filmu Krok. O czym on jest? Mówi o kroku defiladowym sportowo-olimpijskim, tanecznym i podobnych oraz o próbach wejścia Polski do NATO i reperkusjach z tym związanych. Kogo w tym filmie grasz?...redaktora Mirosława Beggera. Jestem tam sobą. Wypowiadam się na planie w Pałacu Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie przy ulicy Ursynowskiej na tematy, które są mi bliskie, na przykład o kroku olimpijskim mistrza olimpijskiego w chodzie sportowym z Atlanty Roberta Korzeniowskiego czy w sprawie reaktywowania w Polsce powiatów. Urodziłem się w Kręgu, w powiecie starogardzkim, i pamiętam, jak bardzo ważną rolę spełniały powiaty. I w filmie szeroko mówię na temat ich przywrócenia. Szeroko mówisz, czyli tym razem na planie grałeś dłużej. W Warszawie byłem 6 dni. Mieszkałem w hotelu Garnizonowym przy ulicy Mazowieckiej 10. Na planie przebywałem pełne 5 dni od godzin porannych do wieczornych z przerwą obiadową, gdyż lunch był na miejscu w ramach apanaży aktorskich. Kilkanaście razy panie charakteryzatorki odświeżały puder, krem i maseczkę oraz lakierowały mi włosy. W filmie spodziewam się będę minimum 10 minut. Również w tym filmie parodiowałem obok Wojciecha Fortuny w Sapporo w 1972 roku, kiedy zdobywał mistrzostwo olimpijskie na dużej skoczni narciarskiej, a nawet śpiewałem Wojenko, wojenko, cóżeś ty za pani.... W rytm tej melodii defilowali żołnierze. To ciekawe. Tyle rzeczy robisz w jednym filmie nie będąc zawodowym aktorem. A właściwie to będąc aktorem naturszczykiem. W tym filmie akurat połowa aktorów była naturalizowana. Marek Piwowski kręcąc film Rejs miał samych naturszczyków. Ale to nie jest łatwo zostać naturszczykiem. Wtedy w Krajowym Klubie Sobowtórów spośród ponad stu sobowtórów wybrano tylko mnie. Czyli we mnie coś jest. Co? Mam charyzmę i potrafię powiedzieć bez kartki kilkanaście zdań ze scenariusza. A poza tym dlatego, że jestem globtroterem i selawi samo życie. To znaczy, że życie znam, a to też jest potrzebne w filmie. Dziennikarze to na ogół finansowe dziady, aktorzy podobno zbijają fortunę. Możesz powiedzieć troszeczkę o finansach? W filmie Marka Piwowskiego miałem gażę dzienną 2 mln starych złotych plus diety, bezpłatne wyżywienie, koszta podróży I klasą, ekspres i bezpłatny pobyt w hotelu. Czyli za 5 dni na planie z wszystkimi dodatkami otrzymałem około 12 mln st. zł. Opłaca się grać. Czy w kręgach aktorskich pieniądz jest tak ważny? Określa wartość aktora? Określa. Statyści ma planie mieli 1/3 honorarium, a ja miałem gażę aktora. Wybitni zawodowi aktorzy dostają więcej, ale w tym filmie ja dostałem górną gażę... Praca z Markiem Piwowskim była bajką skromny reżyser, a wysokiej klasy fachowiec. Lubisz światowe życie, wielkie towarzystwa... Czy ci wybitni ludzie są naprawdę wybitni? Lubię. Sprawia mi to wiele satysfakcji... Niektórzy są wybitni, a niektórzy przeciętni. Nadrabiają to sprytem.

22 22 Muzyka obraz - inspiracje wrzesień 2017 Miał wystawę na XI festiwalu kaczmarski underground w Krakowie Krzysztof Bagorski od 2012 r. mieszka w Małym Bukowcu, turystycznej miejscowości w gminie Zblewo. Rysuje pastelami. W krótkim czasie zdobył uznanie Kociewiaków przede wszystkim jako portrecista. Od 1 do 3 września miał wystawę prac na XI festiwalu kaczmarski underground w Krakowie - Wieliczce TEKST Tadeusz Majewski Krzysztof Bagorski (ur. w 1974 r. w Gdańsku, a do 2012 r. mieszkaniec Gdyni) od dziecka przyjeżdżał do Małego Bukowca, gdyż po części tu są jego korzenie. Już w dzieciństwie zdradzał zdolności plastyczne. Interesował się sztuką, zwłaszcza portretami, najbardziej tymi z Pocztu królów polskich Matejki. W latach chodził na zajęcia plastyczne do Pałacu Kultury i Młodzieży w Gdyni, gdzie poznał podstawy różnych technik plastycznych. W latach zgłębiał tajniki malarstwa, rzeźby i historii sztuki w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych w Gdyni Orłowie. Dyplom plastyka uzyskał w pracowni snycerstwa. W czasie nauki, podczas zwiedzania Muzeum Witkacego w Słupsku, zetknął się z techniką pastelu. Zafascynowała go ze względu na niezwykłe możliwości ekspresji. Po skończeniu liceum sam uczył się malować pastelami. Jego ulubieni artyści to Wyspiański i Witkacy, mistrzowie portretu wykonanego techniką pastelu, każdy mający swój styl. Inni: Caravaggio, Rembrandt, impresjoniści francuscy, Salvadore Dali, Malczewski, Fałat. Fascynuje go również malarstwo historyczne w stylu Jana Matejki. Na ścianie mieszkania w Małym Bukowcu wisi obraz Krzysztofa przedstawiający dziadków Bągorskich od strony taty na tle wsi. Tata w nazwisku już nie miał ogonka przy a. Urodził się w 1943 r., Niemcy zapisali w metryce a i zostało Bagorski. Krzysztof Bagorski jak najbardziej czuje się Kociewiakiem. Tu są przecież jego rodzinne strony. Bierze udział w tutejszych plenerach i wystawach organizowanych przez Towarzystwo Artystyczne Zakochani w Kociewiu. Niektóre jego działa wiszą w kościołach, co w pewnym sensie uwiecznia artystów i daje wielką Jacek Kaczmarski i Krzysztof Bagorski w prawie identycznych pozach. bie malującego w sezonie turystycznym portrety na żywo. Próbował. Malował w Twardym Dole w 1999 r. kilka portretów dziennie. To nie dla niego. Na portret potrzebuje 3 godziny i trochę czasu, żeby odpocząć. Woli pracownię, gdzie do narysowania portretu na żywo zwykle potrzebuje od dwóch do trzech sesji. Często maluje przy muzyce Jacka Kaczmarskiego, którego zresztą kilka razy sportretował. 2-3 lata temu skontaktowała się z nim współorganizatorka corocznego festiwalu kaczmarski underground i zaproponowała mu wystawę. Zrezygnował, gdy usłyszał, że ma być tam gwiazdą. W tym roku przyjął jednak propozycję. Na początku sierpnia tak pisaliśmy o jego przygotowaniach. Bagorski od dłuższego czasu pracuje nad obrazami na tę imprezę. Odbędzie się w Krakowie - Wieliczce od 1 do 3 Krzysztof Bagorski w Małym Bukowcu. Za plecami obraz ze zdjęcia wykonanego Kaczmarskiemu i Gintrowskiemu na występie w kościele św. Jana w Gdańsku Młody Jacek Kczmarski - idol Krzysztofa Bagorskiego oglądalność. Na przykład w Borzechowie można obejrzeć obraz przestawiający Jana Pawła II, poświęcony w marcu 2012 r. przez ks. proboszcza Adama Kapelusza. Tego samego roku obraz został pokazany na wystawie w kościele św. Jana w Gdańsku. Artysta swoje dzieła prezentuje też na stronach internetowych. To dzisiaj niezbędne. Są możliwości techniczne, więc dlaczego nie? Internet przydaje się jeszcze w innym celu. Ludzie nie lubią pozować na żywo, bo kto przy dzisiejszym tempie życia ma czas siedzieć pozować kilka godzin? Na ogół klienci nadsyłają zdjęcia przez internet. To wygodne, a nie do uniknięcia, gdy portret ma być prezentem, niespodzianką, o powstawaniu której obdarowany nic nie ma wiedzieć. Bagorski lubi też pokazywać otaczających go ludzi, a szczególnie dzieci, naturalne i szczere. W jego internetowej galerii dominują portrety, ale jest też przyroda, zwłaszcza pejzaż. Niespecjalnie widzi siewrześnia, a zacznie się w Piwnicy pod Baranami. Jego wystawa wpisze się w szerszy cykl wydarzeń pod nazwą Kaczmarski. Cztery źródła niepokoju. Ma przygotować ok. 15 prac. Fascynacja twórczością Jacka Kaczmarskiego zaczęła się u niego już w podstawówce. Słuchał piosenek opozycyjnych, antykomunistycznych, tak samo jak jego tata. Słuchał też z kolegami. Tata jednego z nich zdobył gdzieś płytę winylową z piosenkami o Katyniu. Było to dla nich mocne przeżycie. Kaczmarski napisał około tysiąc utworów. Wystawa ma nawiązywać do jego twórczości. Nie zabraknie też Przemysława Gintrowskiego, w dużej części wykonawcy jego piosenek, i Herberta (Kaczmarski nagrał 3 płyty z poezją Herberta). Kaczmarski był też twórcą wido- Pełen ekspresji obraz przedstawiający Gintrowskiego grającego na gitarze wisk muzycznych Muzeum, Raj, Mury (1979), które wykonywali jako koncerty. W 1981 r. Kaczmarki i Gintrowski mieli koncerty we Francji. Po wprowadzeniu stanu wojennego Kaczmarski został na Zachodzie, pracował dla RWE i cały czas nagrywał. Potem jeździł po świecie i śpiewał już bardziej poetyckie teksty. Te związane z polityką stały się wielowymiarowe. Bagorski robił zdjęcia Kaczmarskiemu i Gintrowskiemu w kościele św. Jana w Gdańsku. Atmosfera była niesamowita, zupełnie jakby coś wisiało w powietrzu. Na podstawie tych zdjęć zrobił obraz. Do dziś Kaczmarski inspiruje Bagorskiego. W tekstach poety i barda jest coś, co artyście z Małego Bukowca nigdy się nie znudzi. Słowa, które mówią o czymś bardzo ważnym, kiedy maluje obrazy. Miał nawet ambicję zrobić coś na podstawie utworów barda, zilustrować jakiś utwór, ale tu pojawił się problem. Bagorski musi konkretnie widzieć, co maluje (są artyści, którzy potrafią malować z głowy ). Druga sprawa. Trudno namalować obraz na podstawie piosenek, które często same w sobie są opisami obrazów. Kaczmarski, polonista, humanista, świetnie znał się na obrazach, wchodził w nie, opisywał, interpretował piosenkami. Co będzie miał na wystawie? Oczywiście portrety Kaczmarskiego. Do tego udało się dołożyć kilka portretów kobiet, odpowiadających klimatowi tekstów. Słuchał utworu Portret płonący i doszedł do wniosku, że wszystko zgadza się z portretem, który zrobił. Albo Sen kochającego psa bardzo pięknie opisana kobieta. Też to nawiązuje do jednego z jego portretów. Obraz jest zgodny z klimatem wrześniowej imprezy. Kiedyś zrobił autoportret Witkacego, którego, jak wspomniałem wyżej, bardzo lubi, i też się zgadza. Kaczmarski napisał utwór Autoportret Witkacego, a piosenkę wykonywał Gintrowski. W utworze dzieje się tak, jakby Witkacy mówił o sobie. Bagorski po wysłuchaniu Autoportretu w Gdyni pobiegł do księgarni i kupił album o Witkacym. Obu, Kaczmarskiego i Gintrowskiego, Bagorski miał okazję poznać, porozmawiać z nimi. Byli bardzo skromnymi ludźmi. Ma podpisane przez nich płyty. (tm) Dla przypomnienia Mury On natchniony i młody był, ich nie policzyłby nikt On im dodawał pieśnią sił, śpiewał, że blisko już świt Świec tysiące palili mu, znad głów unosił się dym Śpiewał, że czas, by runął mur, oni śpiewali wraz z nim Wyrwij murom zęby krat Zerwij kajdany, połam bat A mury runą, runą, runą I pogrzebią stary świat! Wkrótce na pamięć znali pieśń i sama melodia bez słów Niosła ze sobą starą treść, dreszcze na wskroś serc i dusz Śpiewali wiec, klaskali w rytm, jak wystrzał poklask ich brzmiał I ciążył łańcuch, zwlekał świt, on wciąż śpiewał i grał Wyrwij murom zęby krat Zerwij kajdany, połam bat A mury runą, runą, runą I pogrzebią stary świat! Aż zobaczyli ilu ich, poczuli siłę i czas I z pieśnią, że już blisko świt, szli ulicami miast Zwalali pomniki i rwali bruk - Ten z nami! Ten przeciw nam! Kto sam, ten nasz najgorszy wróg! A śpiewak także był sam Patrzył na równy tłumów marsz Milczał wsłuchany w kroków huk A mury rosły, rosły, rosły Łańcuch kołysał się u nóg... Patrzy na równy tłumów marsz Milczy wsłuchany w kroków huk A mury rosną, rosną, rosną Łańcuch kołysze się u nóg... Jacek Kaczmarski Fot. Tadeusz Majewski

23 kociewiacy.pl Nasze galerie 23 Chcę ukazywać piękno jakie by ono nie było Starogardzianka Karolina Półtoraczyk pomimo młodziutkiego wieku (16 l.) już zwróciła na siebie uwagę na portalach społecznościowych swoimi zdjęciami portretowymi. Chętnie zgodziła się opowiedzieć o sobie w magazynie Kociewiacy.pl i pokazać kilka prac Karolina Półtoraczyk: Zdjęcia robię od blisko 4 lat. W 2013 roku kupiłam swój pierwszy aparat i właśnie w tym momencie zaczęłam moją przygodę z fotografią. Początkowo fotografowałam głównie zwierzęta. Z czasem postanowiłam spróbować czegoś nowego. Wyciągałam na pierwsze sesje znajomych oraz członków rodziny. Zaczęłam coraz bardziej wkręcać się w świat obrazu. Starałam się, by moje zdjęcia stawały się coraz lepsze i bardziej przemyślane. Kilka lat temu założyłam też funpage na Facebooku, żeby nie chować swoich zdjęć przed światem, ale móc podzielić się swoimi fotografiami z większym gronem odbiorców. Od około roku spełniam się także jako modelka, co bardzo pomogło mi w dalszym rozwijaniu umiejętności. Miałam okazje pracować z profesjonalnymi fotografami. Przyglądałam się ich pracy od podstaw, obserwowałam, jak współpracują z modelem. Sprawiło to, że moje prace stawały się lepsze. Zawarłam też wiele znajomości, które, mam nadzieję, pomogą mi w dalszym rozwoju umiejętności. Moje zdjęcia można obejrzeć na Facebooku: Karolina Półtoraczyk Fotografia oraz na flickr.com: karolinapoltoraczyk. Inspiracji szukam w pracach profesjonalnych fotografów z Polski, ale także z poza granicą kraju, jak na przykład Agata Serge, Sonia Szóstak, Cole Sprouse czy Marta Bevacqua. Pomysły znajduję też obserwując ludzi przy różnych czynnościach i w sytuacjach, z jakimi spotykają się każdego dnia, w obrazach czy innych formach sztuki. Fotografia jest dla mnie sposobem opowiedzenia pewnych historii oraz wyrażania siebie. To wyjątkowa forma ukazywania świata, ludzi i wszystkiego, co nas otacza przez pryzmat swoich uczuć. Ważne jest dla mnie ukazywanie emocji i charakteru. Nie chcę, aby moje prace były tylko pustymi fotografiami, chcę nieść nimi jakiś przekaz, ukazywać piękno jakie by ono nie było. Chciałabym, aby w przyszłości moje zdjęcia nie tylko cieszyły ludzkie oko, ale poruszały serca oraz budziły wrażliwość w odbiorcach. Fotografia daje mi poczucie spełnienia i mnóstwo staysfakcji, gdy widzę postępy, jakie czynię. Mam ogromną nadzieję, że w przyszłości nie zabraknie miejsca na pasję i zawsze znajdę czas na fotografię. Moje zdjęcia można obejrzeć na Facebooku: Karolina Półtoraczyk Fotografia oraz na flickr.com: karolinapoltoraczyk.

24 24 Reklamy wrzesień 2017 Przedsiębiorstwo Produkcyjno-Usługowo-Handlowe KAMCAR Marcin Kamysz Zblewo, ul. Główna 30, tel sprawdzony wykonawca osiedli domów jednorodzinnych proponuje bardzo ładne i tanie domki jednorodzinne w idealnym miejscu przy spokojnej, ślepej ulicy o nazwie Przy Stadionie bliziutko drogi krajowej nr 22 (tzw. "berlinki") przy drodze do pobliskiego najczystszego jeziora w północnej Polsce Jeziora Niedackiego z plażą przy słynnym ośrodku w Twardym Dole przy ścianie Borów Tucholskich Domki są kompletnie wykończone, o ładnej architekturze, ze wszystkimi mediami. Całe osiedle liczyć będzie 24 domki Świetne skomunikowanie gwarantują droga krajowa nr 22 - Chojnice Starogard Malbork, ze zjazdem na A1 w Swarożynie, oraz droga krajowa nr Warlubie Kościerzyna Łeba Gmina Zblewo słynie ze swoich walorów turystycznych m.in. Jezioro Niedackie, Jezioro Borzechowskie Wielkie, Wirty - jeden z najpiękniejszych i najstarszy w Polsce ogród dendrologiczny, rzeka Wda, winnice w Miradowie Gwarantowane cisza i spokój! Jest to także wyśmienite miejsce dla prowadzenia własnego małego biznesu, o czym świadczy rozwój takich firm w Zblewie i Pinczynie Frank-Raj - Polskie Ogrody Ozdobne i Szkółka Roślin Znajdziesz tu wszystko, czego szukasz do swojego ogrodu! Nie tylko towar, ale i inspiracje! SZKÓŁKA ROŚLIN: Raj dla miłośników ogrodów! W ofercie po atrakcyjnych cenach: drzewa i krzewy iglaste: jałowce cyprysy, cisy, jodły, sosny, świerki, tuje w rozmaitych pojemnikach oraz z gruntu i w przeróżnych formach; krzewy liściaste, drzewka alejowe, drzewa i krzewy owocowe, pnącza, byliny, rośliny wodne! Nowe CENTRUM OGRODNICZE: Wszystko do ogrodu, towar z najlepszych firm, oświetlenie solarne, bardzo duży wybór nasion, traw, nawozów, ziemi; środki ochrony roślin; szkło ozdobne, ceramika ozdobna, najróżniejsze figury ogrodowe, fontanny, nawet żurawie rękodzieło z metalu z Zimbabwe! POLSKIE OGRODY OZDOBNE: Idealne miejsce na wypoczynek rodzinny, dla zorganizowanych grup, turystów, osób interesujących się historią ogrodnictwa piękno, egzotyka, przyroda, rozrywka repliki 8 historycznych i 3 współczesnych ogrodów, ogrodu botanicznego; tężnia solankowa, grota szeptów, LABIRYNT, PALMIARNIA! W przypadku grup zorganizowanych możliwość zwiedzania z przewodnikiem po wcześniejszym umówieniu godziny otwarcia: ; sobota ; niedziela SZCZEGÓŁY: szkolka@frank-raj.pl FOJUTOWO. Kto by pomyślał o tym z 15 lat temu! Środek Borów Tucholskich, przy szosie Czersk Tuchola. Nad rzeczką Czerska Struga płynie Wielki Kanał Brdy. To tu obejrzysz największy w Polsce AKWEDUKT. Jeszcze z 15 lat temu jakiś samotny turysta przechadzał się tunelem, mając nad głową leniwie płynący kanał. W sumie około 30 minut zwiedzania, a po japońsku - w myśl zasady taha mu ta taha (jak najwięcej jak najszybciej) - z 15. Tak było kiedyś. Teraz to potężne centrum rekreacyjne z miejscami hotelowymi, domkami z pięknie wyposażonymi pokojami, z dwoma basenami, kortami tenisowymi, tężniami i najprzeróżniejszymi atrakcjami. To wszystko powstało przez kilkanaście lat! Dziś zmaterializowane marzenia Mirosława Knakowskiego, właściciela tartaku w Legbądzie, wyglądają imponująco! Trudno się dziwić, że w ciągu roku przyjeżdża tu nie mniej osób niż na zamek w Gniewie! O tym niezwykłym miejscu przeczytasz w portalu Kociwiacy.pl lub na stronie

Pani Janina Rogalska urodziła się 16 listopada 1915 roku w Alwerni. Przez prawie całe swoje dorosłe życie mieszkała w rodzinnej miejscowości w Rynku

Pani Janina Rogalska urodziła się 16 listopada 1915 roku w Alwerni. Przez prawie całe swoje dorosłe życie mieszkała w rodzinnej miejscowości w Rynku Pani Janina Rogalska urodziła się 16 listopada 1915 roku w Alwerni. Przez prawie całe swoje dorosłe życie mieszkała w rodzinnej miejscowości w Rynku przy ulicy Korycińskiego. Była tutejszym nauczycielem,

Bardziej szczegółowo

O międzyszkolnym projekcie artystycznym współfinansowanym ze środków Ministerstwa Edukacji Narodowej w ramach zadania ŻyjMy z Pasją.

O międzyszkolnym projekcie artystycznym współfinansowanym ze środków Ministerstwa Edukacji Narodowej w ramach zadania ŻyjMy z Pasją. NASZ NOWY PROJEKT O międzyszkolnym projekcie artystycznym współfinansowanym ze środków Ministerstwa Edukacji Narodowej w ramach zadania ŻyjMy z Pasją. Projekt zainicjowany przez Zespół Szkół Społecznych

Bardziej szczegółowo

Internetowy Projekt Zbieramy Wspomnienia

Internetowy Projekt Zbieramy Wspomnienia Internetowy Projekt Zbieramy Wspomnienia WSPOMNIENIA Z LAT 70 NA PODSTAWIE KRONIK SZKOLNYCH. W ramach Internetowego Projektu Zbieramy Wspomnienia pomiędzy końcem jednych, a początkiem drugich zajęć wybrałam

Bardziej szczegółowo

free mini przewodnik ciekawe miejsca w okolicy Gminny Ośrodek Szkoleniowo-Wypoczynkowy

free mini przewodnik ciekawe miejsca w okolicy Gminny Ośrodek Szkoleniowo-Wypoczynkowy mini przewodnik free ciekawe miejsca w okolicy Gminny Ośrodek Szkoleniowo-Wypoczynkowy 2 Na mapie: A Swoboda: Przydrożny krzyż We wsi Swoboda niedaleko Zgierza, na skraju lasu stoi stalowy krzyż. Z opowiadań

Bardziej szczegółowo

Centrum Nauki Kopernik. Jazda na rowerze praca mięśni i szkieletu

Centrum Nauki Kopernik. Jazda na rowerze praca mięśni i szkieletu 21 X 2011 21 października uczniowie klasy drugiej i szóstej byli na wycieczce w Warszawie. Dzień zaczęli od wizyty w Centrum Nauki Kopernik. Ponad 450 eksponatów w sześciu tematycznych galeriach oraz Teatr

Bardziej szczegółowo

PAŁAC DZIEDUSZYCKICH W ZARZECZU WCZORAJ I DZIŚ. mała wystawa o wielkiej rzeczy

PAŁAC DZIEDUSZYCKICH W ZARZECZU WCZORAJ I DZIŚ. mała wystawa o wielkiej rzeczy PAŁAC DZIEDUSZYCKICH W ZARZECZU WCZORAJ I DZIŚ mała wystawa o wielkiej rzeczy Od 26 listopada 2012 roku w sali wystaw Muzeum Dzieduszyckich w Zarzeczu, prezentowana jest wystawa pt. Pałac Dzieduszyckich

Bardziej szczegółowo

Cześć ich pamięci! Rocznica spalenia więźniów Radogoszcza i zakończenia okupacji niemieckiej w Łodzi

Cześć ich pamięci! Rocznica spalenia więźniów Radogoszcza i zakończenia okupacji niemieckiej w Łodzi 23-06-19 1/6 więźniów Radogoszcza i zakończenia okupacji niemieckiej w Łodzi 19.01.2018 19:22 Andrzej Janecki / BPKSiT kategoria: Tożsamość i tradycja Łodzianie wspomnieli tragiczne wydarzenia, które rozegrały

Bardziej szczegółowo

Muzeum Emigracji otwarte w Gdyni

Muzeum Emigracji otwarte w Gdyni Muzeum Emigracji otwarte w Gdyni 16 maja 2015 w historycznym budynku Dworca Morskiego w Gdyni, z którego tysiące Polaków wypłynęło w świat, otwarte zostało jedno z najnowocześniejszych muzeów w Polsce.

Bardziej szczegółowo

SPRAWOZDANIE Z REALIZACJI PROJEKTU PIĘKNA NASZA POLSKA CAŁA

SPRAWOZDANIE Z REALIZACJI PROJEKTU PIĘKNA NASZA POLSKA CAŁA SPRAWOZDANIE Z REALIZACJI PROJEKTU PIĘKNA NASZA POLSKA CAŁA Uczniowie Szkoły Podstawowej w Specjalnym Ośrodku Szkolno Wychowawczym w Firleju brali udział w Międzynarodowym Projekcie Edukacyjnym Piękna

Bardziej szczegółowo

Okolicznościowe przemówienie wygłosiła Pani Dyrektor Barbara Bogacz.

Okolicznościowe przemówienie wygłosiła Pani Dyrektor Barbara Bogacz. 22 maja 2010 roku świętowaliśmy Jubileusz pięćdziesięciolecia Szkoły Podstawowej nr 15 im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Olsztynie. Uroczystości rozpoczęły się Wielką Galą otwarcia w Filharmonii Olsztyńskiej.

Bardziej szczegółowo

Rodzinny konkurs historyczny. Rzeplin, 23 września 2017 r.

Rodzinny konkurs historyczny. Rzeplin, 23 września 2017 r. Rodzinny konkurs historyczny Rzeplin, 23 września 2017 r. Zespół nr :. 1. Zdjęcie poniżej zrobiono w okresie I wojny światowej przed jednym z domów w Rzeplinie. Jak nazywał się właściciel tego domu? a.

Bardziej szczegółowo

Detal architektoniczny widoczny ale czy znany

Detal architektoniczny widoczny ale czy znany Detal architektoniczny widoczny ale czy znany 2004 W tym roku po raz dziesiąty spotykać się będziemy w wielu miejscowościach naszego regionu na wydarzeniach, organizowanych w ramach Europejskich Dni Dziedzictwa.

Bardziej szczegółowo

Przed Wami znajduje się test złożony z 35 pytań. Do zdobycia jest 61 punktów. Na rozwiązanie macie 60 minut. POWODZENIA!!!

Przed Wami znajduje się test złożony z 35 pytań. Do zdobycia jest 61 punktów. Na rozwiązanie macie 60 minut. POWODZENIA!!! Przed Wami znajduje się test złożony z 35 pytań. Do zdobycia jest 61 punktów Na rozwiązanie macie 60 minut. POWODZENIA!!! 1 1. Podaj imię i nazwisko burmistrza Gostynia i starosty Powiatu Gostyńskiego.

Bardziej szczegółowo

CENTRUM WYSTAWIENNICZO-REGIONALNE DOLNEJ WISŁY W TCZEWIE

CENTRUM WYSTAWIENNICZO-REGIONALNE DOLNEJ WISŁY W TCZEWIE Tczew miasto od zawsze związane z Wisłą Kluczowe elementy struktury miasta: 2a drogi kolejowe drogowa - droga krajowa nr 1 1 obszar staromiejski 2 a,b obszary strefy ekonomicznej 2b 1 droga wodna Program

Bardziej szczegółowo

Fot 1. Por. Józef Dambek Fot 2. Por. Augustyn Wesphal Fot 3. Plut. pchor. Rudolf Bigus

Fot 1. Por. Józef Dambek Fot 2. Por. Augustyn Wesphal Fot 3. Plut. pchor. Rudolf Bigus Kamienica Królewska (gmina Sierakowice; powiat kartuski) W lipcu 1943 r., a być może wcześniej, bo już wiosną, miało tu miejsce spotkanie przedstawicieli TOW Gryf Pomorski, w której uczestniczyli (Józef

Bardziej szczegółowo

Tak prezentują się laurki i duży obrazek z życzeniami. Juz jesteśmy bardzo blisko.

Tak prezentują się laurki i duży obrazek z życzeniami. Juz jesteśmy bardzo blisko. Przygotowujemy laurki dla dzielnych strażaków. Starałyśmy się, by prace były ładne. Tak prezentują się laurki i duży obrazek z życzeniami. Juz jesteśmy bardzo blisko. 182 Jeszcze kilka kroków i będziemy

Bardziej szczegółowo

Z pamiętnika Wichulca

Z pamiętnika Wichulca Z pamiętnika Wichulca Prawdopodobnie nasza urokliwa miejscowość powstała w I poł, XV w. Wówczas jak podają niemieckojęzyczne źródła przyjęła ona nazwę Eichholz. Możliwe, że w XV w. stanowiła ona majątek

Bardziej szczegółowo

Pomniki i tablice. Toruń. Zbigniew Kręcicki

Pomniki i tablice. Toruń. Zbigniew Kręcicki Zbigniew Kręcicki Pomniki i tablice Toruń Po lewej. Plac Rapackiego. Uroczyste odsłonięcie pomnika Marszałka nastąpiło 15 sierpnia 2000 r. w 80. rocznicę bitwy warszawskiej. Po prawej. Pierwszy, tymczasowy

Bardziej szczegółowo

Publikacje dostępne w Powiatowym Centrum Informacji Turystycznej, Rynek 14, Gniezno

Publikacje dostępne w Powiatowym Centrum Informacji Turystycznej, Rynek 14, Gniezno Publikacje dostępne w Powiatowym Centrum Informacji Turystycznej, Rynek 14, Gniezno Encyklopedia Gniezna i Ziemi Gnieźnieńskiej Jednotomowa encyklopedia stanowiąca kompendium wiedzy o Gnieźnie i regionie.

Bardziej szczegółowo

ŚLADAMI MAZURKA DĄBROWSKIEGO

ŚLADAMI MAZURKA DĄBROWSKIEGO PRZEJMUJĄC DZIEDZICTWO POKOLEŃ POZNAJEMY PIEŚNI NARODOWE CZ.3 ŚLADAMI MAZURKA DĄBROWSKIEGO DOFINANSOWANO ZE ŚRODKÓW MINISTRA KULTURY I DZIEDZICTWA NARODOWEGO PROJEKT REALIZOWANY PRZEZ FUNDACJĘ ROZBARK

Bardziej szczegółowo

KALENDARIUM OBCHODÓW 100-LECIA WYBUCHU POWSTANIA WIELKOPOLSKIEGO W CHODZIEŻY

KALENDARIUM OBCHODÓW 100-LECIA WYBUCHU POWSTANIA WIELKOPOLSKIEGO W CHODZIEŻY KALENDARIUM OBCHODÓW 100-LECIA WYBUCHU POWSTANIA WIELKOPOLSKIEGO W CHODZIEŻY Data wydarzenia Organizator Nazwa wydarzenia Miejsce 4 maja i cała społeczność Miasta Odsłonięcie Pomnika za Plac przy Kościele

Bardziej szczegółowo

W MOJEJ RODZINIE WYWIAD Z OPĄ!!!

W MOJEJ RODZINIE WYWIAD Z OPĄ!!! W MOJEJ RODZINIE WYWIAD Z OPĄ!!! W dniu 30-04-2010 roku przeprowadziłem wywiad z moim opą -tak nazywam swojego holenderskiego dziadka, na bardzo polski temat-solidarność. Ten dzień jest może najlepszy

Bardziej szczegółowo

Piotr Elsner odebrał nagrody w Pałacu Prezydenckim

Piotr Elsner odebrał nagrody w Pałacu Prezydenckim Piotr Elsner odebrał nagrody w Pałacu Prezydenckim Piotr Elsner, uczeń Szkoły Podstawowej im. Jana Brzechwy w Nowej Wsi Ełckiej, zajął trzecie miejsce w konkursie Mój Szkolny Kolega z Misji. Wczoraj, wspólnie

Bardziej szczegółowo

Tak wygląda 5 październik w jesiennym blasku słońca. Zostały wymienione wszystkie okna i odnowiona elewacja.

Tak wygląda 5 październik w jesiennym blasku słońca. Zostały wymienione wszystkie okna i odnowiona elewacja. Dokładnie od 29 czerwca 2015 mogliśmy zacząć prace związane z modernizacją nowej siedziby szkoły, ale tak rzeczywiście rozpoczęły się one pod koniec trwania obozu w Widowie czyli w okolicach 5 10 lipca.

Bardziej szczegółowo

OKOLICZNOŚCIOWE WYDANIE GAZETKI SZKOLNEJ KLASY III PUBLICZNEJ SZKOŁY PODSTAWOWEJ IM. ARMII KRAJOWEJ

OKOLICZNOŚCIOWE WYDANIE GAZETKI SZKOLNEJ KLASY III PUBLICZNEJ SZKOŁY PODSTAWOWEJ IM. ARMII KRAJOWEJ OKOLICZNOŚCIOWE WYDANIE GAZETKI SZKOLNEJ KLASY III PUBLICZNEJ SZKOŁY PODSTAWOWEJ IM. ARMII KRAJOWEJ 1 Drogi Czytelniku! Życzymy Ci przyjemnej lektury Szkolnego Newsa. Zachęcamy do refleksji nad pytaniem

Bardziej szczegółowo

Alwernia. Moja Mała Ojczyzna. Opracowała: Karolina Hojowska

Alwernia. Moja Mała Ojczyzna. Opracowała: Karolina Hojowska Alwernia Moja Mała Ojczyzna Opracowała: Karolina Hojowska Nazywam się Karolina Hojowska, mam trzynaście lat i mieszkam w Alwerni. Tutaj też chodzę do Szkoły Podstawowej, jestem uczennicą klasy szóstej.

Bardziej szczegółowo

Agroturystyka szansą dla mniejszych gospodarstw

Agroturystyka szansą dla mniejszych gospodarstw https://www. Agroturystyka szansą dla mniejszych gospodarstw Autor: Małgorzata Chojnicka Data: 3 maja 2017 Na wsi żyje i pracuje ponad 40 proc. społeczeństwa naszego kraju. Właściciele małych gospodarstw

Bardziej szczegółowo

PLAN ROZWOJU MIEJSCOWOŚCI DORĘGOWICE

PLAN ROZWOJU MIEJSCOWOŚCI DORĘGOWICE Załącznik Nr 1 do Uchwały Nr VIII/109/07 z dnia 5 września 2007 r. PLAN ROZWOJU MIEJSCOWOŚCI DORĘGOWICE 2007 Część I OPIS STANU ISTNIEJĄCEGO I WYBRANYCH KIERUNKÓW ROZWOJU SOŁECTWA 1. Charakterystyka sołectwa

Bardziej szczegółowo

HARMONOGRAM obchodów świąt państwowych i lokalnych w 2017roku

HARMONOGRAM obchodów świąt państwowych i lokalnych w 2017roku HARMONOGRAM obchodów świąt państwowych i lokalnych w 2017roku Załącznik do Zarządzenia Nr 995/2016 Burmistrza Krotoszyna z dnia 13 grudnia 2016 r. DATA NAZWA ŚWIĘTA MIEJSCE UROCZYSTOŚCI 98 ROCZNICA WYBUCHU

Bardziej szczegółowo

11 Listopada. Przedszkole nr 25 ul. Widok Bielsko-Biała

11 Listopada. Przedszkole nr 25 ul. Widok Bielsko-Biała 11 Listopada Listopad to dla Polski niebezpieczna pora- pisał St. Wyspiański w " Nocy Listopadowej" w 1904r. Kilka lat później okazało się, że listopad może być dla Polski szczęśliwy. 11 listopada 1918r,

Bardziej szczegółowo

HARMONOGRAM obchodów świąt państwowych i lokalnych w 2018 roku

HARMONOGRAM obchodów świąt państwowych i lokalnych w 2018 roku HARMONOGRAM obchodów świąt państwowych i lokalnych w 2018 roku Załącznik do Zarządzenia Nr 1531/2017 Burmistrza Krotoszyna z dnia 20 grudnia 2017 r. DATA NAZWA ŚWIĘTA MIEJSCE UROCZYSTOŚCI 99 ROCZNICA WYBUCHU

Bardziej szczegółowo

Młyn - Muzeum Młynarstwa i Wsi

Młyn - Muzeum Młynarstwa i Wsi Młyn - Muzeum Młynarstwa i Wsi Serwis Informacyjny ustrzyki.pl Twoje Miasto w Sieci Jedną z największych atrakcji turystycznych w Ustrzykach Dolnych oraz w Bieszczadach staje się Muzeum Młynarstwa i Wsi.

Bardziej szczegółowo

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze. Przedmowa Kiedy byłem mały, nawet nie wiedziałem, że jestem dzieckiem specjalnej troski. Jak się o tym dowiedziałem? Ludzie powiedzieli mi, że jestem inny niż wszyscy i że to jest problem. To była prawda.

Bardziej szczegółowo

Materiały wypracowane w ramach projektu Szkoła Dialogu - projektu edukacyjnego Fundacji Form

Materiały wypracowane w ramach projektu Szkoła Dialogu - projektu edukacyjnego Fundacji Form Materiały wypracowane w ramach projektu Szkoła Dialogu - projektu edukacyjnego Fundacji Form Nasze zajęcia w ramach Szkoły Dialogu odbyły się 27 i 28 kwietnia oraz 26 i 27 maja. Nauczyły nas one sporo

Bardziej szczegółowo

W POSZUKIWANIU DOMU DLA KONI

W POSZUKIWANIU DOMU DLA KONI W POSZUKIWANIU DOMU DLA KONI ON ONA Polonista, Nauczyciel, Instruktor teatralny, Mieszczuch z urodzenia Architekt, Marketingowiec, Mieszczuch z wyboru Połączyła ich miłość do koni i artystyczne aspiracje

Bardziej szczegółowo

20 czerwca 2015 roku. Na czerwca zaplanowaliśmy rajd pieszy do Legionowa szlakiem Armii Krajowej.

20 czerwca 2015 roku. Na czerwca zaplanowaliśmy rajd pieszy do Legionowa szlakiem Armii Krajowej. 1 20 czerwca 2015 roku Na szlaku Polski Walczącej Na 19-20 czerwca zaplanowaliśmy rajd pieszy do Legionowa szlakiem Armii Krajowej. Biwakowaliśmy w Szkole Podstawowej im. AK w Jabłonnie, w której gościliśmy

Bardziej szczegółowo

ZIEMIANIE W PORTRECIE I FOTOGRAFII

ZIEMIANIE W PORTRECIE I FOTOGRAFII ZIEMIANIE W PORTRECIE I FOTOGRAFII Zofia Zinserling MAJĄTEK MONIAKI ZEMBRZUSKICH W połowie XIX w. duży niegdyś majątek Moniaki stopniowo podupadał i kilkakrotnie zmieniał właścicieli, aż wreszcie w 1858

Bardziej szczegółowo

Akcja Rodacy Bohaterom we Lwowie Marzec 2012

Akcja Rodacy Bohaterom we Lwowie Marzec 2012 Akcja Rodacy Bohaterom we Lwowie Marzec 2012 Na koniec marca 2012 kolejny raz odwiedziliśmy naszych przyjaciół ze Lwowa. Tym razem jednak paczki nie wyruszyły z naszego biura. Miejscem zbiórki była stolica

Bardziej szczegółowo

Ł AZIENKI K RÓLEWSKIE

Ł AZIENKI K RÓLEWSKIE Ł AZIENKI K RÓLEWSKIE Pałac na Wyspie Pałac Myślewicki Biały Domek Stara Pomarańczarnia Podchorążówka Stara Kordegarda Amfiteatr Stajnie i wozownie Wejścia do Łazienek Królewskich 2 3 O CO TU CHODZI? Kto

Bardziej szczegółowo

Godność człowieka w hospicjum stacjonarnym

Godność człowieka w hospicjum stacjonarnym Godność człowieka w hospicjum stacjonarnym Prezentacja Stowarzyszenia Hospicjum im. Piotra Króla Stowarzyszenie powstało w czerwcu 2012 roku, kilka miesięcy od dnia pożegnania śp. Piotra Króla, którego

Bardziej szczegółowo

Narodowe Czytanie Stefan Żeromski Przedwiośnie

Narodowe Czytanie Stefan Żeromski Przedwiośnie Narodowe Czytanie 2018 Stefan Żeromski Przedwiośnie Stefan Żeromski Żeromski urodził się 14 X 1864 roku w Strawczynie pod Kielcami, w patriotycznej szlacheckiej rodzinie. Trudna sytuacja materialna, częste

Bardziej szczegółowo

Punkt 12 W tym domu mieszkał i został aresztowany hm. Jan Bytnar ps. Rudy bohater Szarych Szeregów uwolniony z rąk Gestapo 26.III 1943 r.

Punkt 12 W tym domu mieszkał i został aresztowany hm. Jan Bytnar ps. Rudy bohater Szarych Szeregów uwolniony z rąk Gestapo 26.III 1943 r. Grupa I Punkt 23 Miejsce uświęcone krwią Polaków poległych za wolność Ojczyzny. W tym miejscu 2 sierpnia 1944 hitlerowcy rozstrzelali i spalili 40 Polaków. Tablica ta znajduje się na budynku parafii św.

Bardziej szczegółowo

Polska na urlop oraz Polska Pełna Przygód to nasze wakacyjne propozycje dla Was

Polska na urlop oraz Polska Pełna Przygód to nasze wakacyjne propozycje dla Was Polska na urlop oraz Polska Pełna Przygód to nasze wakacyjne propozycje dla Was Nie tylko człowiek internetem żyje, miło mieć pod ręka ciekawą książkę. Od wydawnictwa Burda Książki otrzymaliśmy dwie ciekawe

Bardziej szczegółowo

Bohaterowie są wśród nas. Dziewczyna z murala bohaterką września

Bohaterowie są wśród nas. Dziewczyna z murala bohaterką września 06-09-19 1/5 z murala bohaterką września 27.09.2018 16:01 Katarzyna Zielińska / BPKSiT kategoria: Sto lat niepodległości Halina Kłąb Szwarc, słynna agentka AK, została kolejną bohaterką projektu 12 Bohaterów

Bardziej szczegółowo

Trasa wycieczki: Biała Piska - małe mazurskie miasteczko. czas trwania: 3 godziny, typ: piesza, liczba miejsc: 7, stopień trudności: bardzo łatwa

Trasa wycieczki: Biała Piska - małe mazurskie miasteczko. czas trwania: 3 godziny, typ: piesza, liczba miejsc: 7, stopień trudności: bardzo łatwa Trasa wycieczki: - małe mazurskie miasteczko czas trwania: 3 godziny, typ: piesza, liczba miejsc: 7, stopień trudności: bardzo łatwa Opis wycieczki to małe miasteczko w powiecie piskim. Gdybyście byli

Bardziej szczegółowo

ciekawe i piękne domaniewice i okolice

ciekawe i piękne domaniewice i okolice ciekawe i piękne domaniewice i okolice Drogi turysto dołącz do nas! Zapraszamy Cię w podróż po pięknych i ciekawych okolicach Domaniewic. Podążaj z nami według wskazówek zawartych w rymowankach. Uważnie

Bardziej szczegółowo

Trzebinia - Moja mała ojczyzna Szczepan Matan

Trzebinia - Moja mała ojczyzna Szczepan Matan Trzebinia - Moja mała ojczyzna Szczepan Matan Na świecie żyło wielu ludzi, których losy uznano za bardzo ciekawe i zamieszczono w pięknie wydanych książkach. Zdarzało się też to w gminie Trzebina, gdzie

Bardziej szczegółowo

m-w-michniowie.html , 00:14 ACZCIONKA ŚREDNIA ACZCIONKA

m-w-michniowie.html , 00:14 ACZCIONKA ŚREDNIA ACZCIONKA Martyrologia wsi polskich (nowy) http://martyrologiawsipolskich.pl/mws/mauzoleum-w-michniowie/o-muzeum/54016,o-muzeu m-w-michniowie.html 2018-12-11, 00:14 Strona główna O Muzeum O Muzeum w Michniowie O

Bardziej szczegółowo

Raport z wycieczki do Muzem Powstań Śląskich

Raport z wycieczki do Muzem Powstań Śląskich Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych Nr 2 Raport z wycieczki do Muzem Powstań Śląskich Dnia 2 marca 2015 roku uczniowie klasy trzeciej technikum wraz z wychowawcą zwiedzili Muzeum Powstań Śląskich w Świętochłowicach.

Bardziej szczegółowo

Europejskie Dni Dziedzictwa w Lubuskiem

Europejskie Dni Dziedzictwa w Lubuskiem Europejskie Dni Dziedzictwa w Lubuskiem 13 września, o godz. 10:00 w Sali Kryształowej Pałacu w Zaborze odbyły się Wojewódzkie Obchody Europejskich Dni Dziedzictwa. -Samorząd województwa bardzo aktywnie

Bardziej szczegółowo

Marcin Budnicki. Do jakiej szkoły uczęszczasz? Na jakim profilu jesteś?

Marcin Budnicki. Do jakiej szkoły uczęszczasz? Na jakim profilu jesteś? Marcin Budnicki Do jakiej szkoły uczęszczasz? Na jakim profilu jesteś? Uczę się w zespole szkół Nr 1 im. Komisji Edukacji Narodowej. Jestem w liceum o profilu sportowym. Jakie masz plany na przyszłość?

Bardziej szczegółowo

Fotografia Mateusz Mikołajczyk

Fotografia Mateusz Mikołajczyk Fotografia Mateusz Mikołajczyk OFERTA DLA FIRM Fotografia nieruchomości Zdjęcia pokazujące wnętrze całego domu, mieszkania lub lokalu. W cenie również zdjęcia z zewnątrz. Usługa kierowana jest dla osób,

Bardziej szczegółowo

Szanowna Mieszkanko, Szanowny Mieszkańcu miejscowości Pleśna! Zabierz głos w sprawie swojej miejscowości!

Szanowna Mieszkanko, Szanowny Mieszkańcu miejscowości Pleśna! Zabierz głos w sprawie swojej miejscowości! Szanowna Mieszkanko, Szanowny Mieszkańcu miejscowości Pleśna! Zabierz głos w sprawie swojej miejscowości! Gmina Pleśna bierze udział w projekcie Samorząd z inicjatywą realizowanym przez Fundację Biuro

Bardziej szczegółowo

HARMONOGRAM obchodów świąt państwowych i lokalnych w 2010roku

HARMONOGRAM obchodów świąt państwowych i lokalnych w 2010roku Załącznik do Zarządzenia Nr 1658/2009 Burmistrza Krotoszyna z dnia 17 grudnia 2009 r. HARMONOGRAM obchodów świąt państwowych i lokalnych w 2010roku DATA NAZWA ŚWIĘTA MIEJSCE UROCZYSTOŚCI ZAPROSZONE OSOBY,

Bardziej szczegółowo

Plan obchodów rocznic, dziedzictwa, tradycji i pamięci narodowej na rok 2012 na terenie miasta Katowice

Plan obchodów rocznic, dziedzictwa, tradycji i pamięci narodowej na rok 2012 na terenie miasta Katowice Plan obchodów rocznic, dziedzictwa, tradycji i pamięci narodowej na rok 2012 na terenie miasta Katowice Data Miejsce obchodów Forma obchodów 4 kwietnia Szkoła Policji Posadzenie Dębów Pamięci i odsłonięcie

Bardziej szczegółowo

Józef Wybicki Krobów, aleja lipowa

Józef Wybicki Krobów, aleja lipowa 12 V 2012 12 maja odbyły się terenowe zajęcia edukacyjne o tematyce ekologiczno-historycznej. Zorganizowała je pani Edyta Kasica, zaś głównym koordynatorem był pan Marek Kulig, szef Lokalnego Centrum Edukacji

Bardziej szczegółowo

Z wizytą u Lary koleżanki z wymiany międzyszkolnej r r. Dzień I r.

Z wizytą u Lary koleżanki z wymiany międzyszkolnej r r. Dzień I r. Z wizytą u Lary koleżanki z wymiany międzyszkolnej 29.01.2017r. - 04.02.2017r. Dzień I - 29.01.2017r. O północy przyjechałam do Berlina. Stamtąd FlixBusem pojechałam do Hannoveru. Tam już czekała na mnie

Bardziej szczegółowo

ZACHOWAĆ PAMIĘĆ OBOZY PRACY PRZYMUSOWEJ NA TERENIE SZCZECINA W OKRESIE II WOJNY ŚWIATOWEJ

ZACHOWAĆ PAMIĘĆ OBOZY PRACY PRZYMUSOWEJ NA TERENIE SZCZECINA W OKRESIE II WOJNY ŚWIATOWEJ ŚCIEŻKA EDUKACYJNO - HISTORYCZNA PRZYGOTOWANA PRZEZ UCZNIÓW KL. I LA XI LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCEGO Z ODDZIAŁAMI DWUJĘZYCZNYMI W SZCZECINIE ZACHOWAĆ PAMIĘĆ OBOZY PRACY PRZYMUSOWEJ NA TERENIE SZCZECINA W

Bardziej szczegółowo

ZIELONA SZKOŁA KLAS IV SZLAK PIASTOWSKI

ZIELONA SZKOŁA KLAS IV SZLAK PIASTOWSKI ZIELONA SZKOŁA KLAS IV SZLAK PIASTOWSKI 5.06.2017-9.06.2017 Popularne wycieczki "Szlakiem Piastowskim" odbywały się już we wczesnych latach 60-tych XX wieku. Podróżowano wtedy w ramach "wycieczek zakładowych"

Bardziej szczegółowo

WYJAZD DO TURCJI W RAMACH PROJEKTU COMENIUS EURO VILLAGES

WYJAZD DO TURCJI W RAMACH PROJEKTU COMENIUS EURO VILLAGES WYJAZD DO TURCJI W RAMACH PROJEKTU COMENIUS EURO VILLAGES PONIEDZIAŁEK, 13.05 Wczesnym porankiem nasz grupa składająca się z czterech uczniów klasy trzeciej i dwóch opiekunów udała się na lotnisko w Balicach,

Bardziej szczegółowo

fot. Wilhelm Brauer, Helmut Brauer

fot. Wilhelm Brauer, Helmut Brauer fot. Wilhelm Brauer, Helmut Brauer Pastor Wilhelm Brauer był zwierzchnikiem obornickiej parafii ewangelickiej, i gospodarzem kościoła ewangelickiego, w latach 1933-1945 ale i historykiem opisującym czasy,

Bardziej szczegółowo

Koperta 2 Grupa A. Szukanie śladów w dawnej twierdzy Kostrzyn Widzieć, czytać i opowiadać historię

Koperta 2 Grupa A. Szukanie śladów w dawnej twierdzy Kostrzyn Widzieć, czytać i opowiadać historię Szukanie śladów w dawnej twierdzy Kostrzyn Widzieć, czytać i opowiadać historię Koperta 2 Grupa A Podczas dzisiejszego szukania śladów przeszłości w starym mieście Kostrzyn, dla waszej grupy ciekawe będą

Bardziej szczegółowo

Takie motto przewijało się przez cały dzień świętowania jubileuszu 90-lecia polskiej szkoły.

Takie motto przewijało się przez cały dzień świętowania jubileuszu 90-lecia polskiej szkoły. Takie motto przewijało się przez cały dzień świętowania jubileuszu 90-lecia polskiej szkoły. 9 listopada już od rana gwarno było w naszej szkole. Uczniowie galowo ubrani wzajemnie przypinali sobie kotyliony

Bardziej szczegółowo

ZADANIA REALIZOWANE W MIESIĄCU MAJ W GRUPIE IX TYGRYSKI

ZADANIA REALIZOWANE W MIESIĄCU MAJ W GRUPIE IX TYGRYSKI ZADANIA REALIZOWANE W MIESIĄCU MAJ W GRUPIE IX TYGRYSKI http://poradnikksiezycowy.pl/maj-na-polu-w-sadzie-i-w-ogrodzie-jakie/ Temat kompleksowy: Dbamy o przyrodę Data realizacji: 02.05-10.05.2019 Cele

Bardziej szczegółowo

Polskie drogi ku niepodległości. 100 lat niepodległości Polski

Polskie drogi ku niepodległości. 100 lat niepodległości Polski Polskie drogi ku niepodległości. 100 lat niepodległości Polski 1918-2018 Projekt edukacyjny z historii w Szkole Podstawowej w Chwaszczynie wrzesień- październik 2018 rok Obowiązki względem ojczyzny, to

Bardziej szczegółowo

Monika Markowska. Biblioteka Pedagogiczna zachowuje prawa autorskie do prezentacji.

Monika Markowska. Biblioteka Pedagogiczna zachowuje prawa autorskie do prezentacji. Monika Markowska Biblioteka Pedagogiczna zachowuje prawa autorskie do prezentacji. Przy prezentacji wykorzystano m.in.: zbiory Muzeum Lubuskiego im. Jana Dekerta w Gorzowie Wlkp., Kroniki Komendy Hufca

Bardziej szczegółowo

Fot. 1 Stacja Radegast obecnie oddział Muzeum Tradycji Niepodległościowych

Fot. 1 Stacja Radegast obecnie oddział Muzeum Tradycji Niepodległościowych STACJA RADEGAST Na początku października otrzymaliśmy zaproszenie do wzięcia udziału w spotkaniu organizowanym przez Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi, upamiętniającym 75 rocznicę deportacji Żydów

Bardziej szczegółowo

1. Temat projektu edukacyjnego: WOLNA, NIEPODLEGŁA- POLSKA Szkoła Podstawowa im. Jana Jarczaka w Gaszynie rok szkolny 2017/ 2018

1. Temat projektu edukacyjnego: WOLNA, NIEPODLEGŁA- POLSKA Szkoła Podstawowa im. Jana Jarczaka w Gaszynie rok szkolny 2017/ 2018 1. Temat projektu edukacyjnego: WOLNA, NIEPODLEGŁA- POLSKA Szkoła rok szkolny / 2. Cele i założenia programu. Rozpoczęcie obchodów 100 rocznicy Odzyskania Niepodległości przez Polskę, ukazanie uczniom

Bardziej szczegółowo

Ten zbiór dedykujemy rodzinie i przyjaciołom.

Ten zbiór dedykujemy rodzinie i przyjaciołom. W rodzinie wszystko się mieści Miłość i przyjaźń zawiera Rodzina wszystko oddaje Jak przyjaźń drzwi otwiera. Ten zbiór dedykujemy rodzinie i przyjaciołom. 1 Opracowanie: Anna Polachowska Korekta: Anna

Bardziej szczegółowo

Historie Mariańskich. Kapliczek

Historie Mariańskich. Kapliczek Historie Mariańskich Kapliczek Spotkanie z panią Kazimierą Kalis Kazimiera Danuta Kalis -fundatorka kapliczki urodziła się 25.11.1964r. w Chocianowie (woj. dolnośląskie). Ukończyła studia pielęgniarskie

Bardziej szczegółowo

Szkoła Podstawowa w Bliziance. Kronika z roku szkolnego 2008/2009. Spis wydarzeń w roku szkolnym 2008/2009

Szkoła Podstawowa w Bliziance. Kronika z roku szkolnego 2008/2009. Spis wydarzeń w roku szkolnym 2008/2009 Spis wydarzeń w roku szkolnym 2008/2009 1. 10 października 2008 - Pasowanie na ucznia 2. 7 listopada 2008 - Święto Niepodległości Polski 3. 19 grudnia 2008r. Jasełka 4. 19 grudnia 2008r. - Życzenia Świąteczne

Bardziej szczegółowo

Wizyta w Gazecie Krakowskiej

Wizyta w Gazecie Krakowskiej Wizyta w Gazecie Krakowskiej fotoreportaż 15.04.2013 byliśmy w Gazecie Krakowskiej w Nowym Sączu. Dowiedzieliśmy, się jak ciężka i wymagająca jest praca dziennikarza. Opowiedzieli nam o tym pan Paweł Szeliga

Bardziej szczegółowo

Kilka dni Mnóstwo możliwości Świętujmy razem przyłącz się!

Kilka dni Mnóstwo możliwości Świętujmy razem przyłącz się! Kilka dni Mnóstwo możliwości Świętujmy razem przyłącz się! Obchody Święta Odzyskania Niepodległości - analiza obecnej sytuacji - Święto odzyskania przez Polskę niepodległości jest ważnym elementem budowy

Bardziej szczegółowo

LUBIN OCZAMI MŁODEGO ROWERZYSTY. Imię i nazwisko autora: MARCEL ŚWIĄTEK Szkoła Podstawowa nr 10 w Lubinie klasa IV e Opiekun autora: Andrzej Olek

LUBIN OCZAMI MŁODEGO ROWERZYSTY. Imię i nazwisko autora: MARCEL ŚWIĄTEK Szkoła Podstawowa nr 10 w Lubinie klasa IV e Opiekun autora: Andrzej Olek LUBIN OCZAMI MŁODEGO ROWERZYSTY Imię i nazwisko autora: MARCEL ŚWIĄTEK Szkoła Podstawowa nr 10 w Lubinie klasa IV e Opiekun autora: Andrzej Olek Lubin to moje miasto. Tu się urodziłem, tu chodzę do szkoły,

Bardziej szczegółowo

Zajęcia dla młodzieży i dorosłych w Eschborn i Chemnitz.

Zajęcia dla młodzieży i dorosłych w Eschborn i Chemnitz. Pamięć.pl - portal edukacyjny IPN Źródło: http://pamiec.pl/pa/edukacja/projekty-edukacyjne/ogolnopolskie/program-polonijny/11476,zajecia-dla-mlodziezy-i-doroslych -w-eschborn-i-chemnitz.html Wygenerowano:

Bardziej szczegółowo

Temat projektu edukacyjnego: WOLNA, NIEPODLEGŁA- POLSKA Szkoła Podstawowa im. Jana Jarczaka w Gaszynie rok szkolny 2017/ 2018

Temat projektu edukacyjnego: WOLNA, NIEPODLEGŁA- POLSKA Szkoła Podstawowa im. Jana Jarczaka w Gaszynie rok szkolny 2017/ 2018 Temat projektu edukacyjnego: WOLNA, NIEPODLEGŁA- POLSKA Szkoła rok szkolny / 1. Cele i założenia programu. Rozpoczęcie obchodów 100 rocznicy Odzyskania Niepodległości przez Polskę, ukazanie uczniom postaw

Bardziej szczegółowo

Słońce nie zawsze jest Twoim sprzymierzeńcem przy robieniu zdjęć

Słońce nie zawsze jest Twoim sprzymierzeńcem przy robieniu zdjęć GSMONLINE.PL Słońce nie zawsze jest Twoim sprzymierzeńcem przy robieniu zdjęć 2017-07-23 Akcja partnerska Wakacje to doskonały okres na szlifowanie swoich umiejętności fotograficznych. Mamy więcej czasu

Bardziej szczegółowo

Młode Opalenie PROJEKTU. Kraków opanowany... Wilhelm Weldman

Młode Opalenie PROJEKTU. Kraków opanowany... Wilhelm Weldman Zespół Szkół w Opaleniu ulkslwarneckiego 10 83136, Opalenie Numer 10 02/15 WWWJUNIORMEDIAPL ORGANIZATOR PROJEKTU PARTNER Kraków opanowany Gimnazjum w Opaleniu w Krakowie Kto chce poznać duszę Polski niech

Bardziej szczegółowo

MISTRZÓW. Niezwykłe spotkanie

MISTRZÓW. Niezwykłe spotkanie 1 Niezwykłe spotkanie MISTRZÓW Andrzej Fogtt to malarz wizjoner, niezwykle aktywny i dynamiczny. Jego prace intrygują, inspirują. Artystę odwiedziłam w nowej, klimatycznej pracowni na warszawskiej Pradze,

Bardziej szczegółowo

M Z A UR U SKI SK E I J HIST

M Z A UR U SKI SK E I J HIST NATROPACH MAZURSKIEJHISTORII I WOJNA ŚWIATOWA W KRAJOBRAZIE POWIATU GIŻYCKIEGO Projekt edukacyjny skierowany do uczniów szkół ponadgimnazjalnych powiatu giżyckiego I WOJNA ŚWIATOWA W KRAJOBRAZIE POWIATU

Bardziej szczegółowo

Mieczysława Butler - patron Szkoły Podstawowej w Ostrowach k/kutna. Nauczycielka, wieloletnia kierowniczka szkoły w Ostrowach. Urodziła się w 1883r.

Mieczysława Butler - patron Szkoły Podstawowej w Ostrowach k/kutna. Nauczycielka, wieloletnia kierowniczka szkoły w Ostrowach. Urodziła się w 1883r. Mieczysława Butler - patron Szkoły Podstawowej w Ostrowach k/kutna. Nauczycielka, wieloletnia kierowniczka szkoły w Ostrowach. Urodziła się w 1883r. Od 1913r. pracowała jako starszy nauczyciel, a od 1934r.

Bardziej szczegółowo

Pierwszy tydzień ferii za nami! Zapraszamy do krótkiego sprawozdania z pierwszego tygodnia ferii w fotograficznym skrócie.

Pierwszy tydzień ferii za nami! Zapraszamy do krótkiego sprawozdania z pierwszego tygodnia ferii w fotograficznym skrócie. Pierwszy tydzień ferii za nami! Zapraszamy do krótkiego sprawozdania z pierwszego tygodnia ferii w fotograficznym skrócie. Niektórzy wyjechali z rodzicami w góry lub nad morze, inni na obozy narciarskie,

Bardziej szczegółowo

Poniżej załączam teksty wierszy i piosenek, które poznaliśmy. Zachęcam do wspólnej zabawy w czasie wakacji:

Poniżej załączam teksty wierszy i piosenek, które poznaliśmy. Zachęcam do wspólnej zabawy w czasie wakacji: Grupa dzieci 4 i 5 letnich W CZERWCU zrealizowaliśmy następujące tematy kompleksowe: 1. Z końca świata czy zza ściany, to przyjaciel nasz kochany. 2. Coś się skrada, coś szeleści, dżungla sto tajemnic

Bardziej szczegółowo

IV Noc z Filmem Historycznym - Jan Nowak Jeziorański - Kurier z Warszawy

IV Noc z Filmem Historycznym - Jan Nowak Jeziorański - Kurier z Warszawy IV Noc z Filmem Historycznym - Jan Nowak Jeziorański - Kurier z Warszawy 20.02.2015r. w naszej szkole odbyła się kolejna Noc z Filmem Historycznym. W tym roku pochyliliśmy się nad sylwetką Jana Nowaka

Bardziej szczegółowo

Powojenna historia mojej miejscowości. W dniu 31 maja 2010 r. przeprowadziłam wywiad z Panem Władysławem.

Powojenna historia mojej miejscowości. W dniu 31 maja 2010 r. przeprowadziłam wywiad z Panem Władysławem. Powojenna historia mojej miejscowości -Chełmiec- W dniu 31 maja 2010 r. przeprowadziłam wywiad z Panem Władysławem. -Chciałabym na początku aby powiedział Pan kilka słów o sobie. -Witam Panią! Nazywam

Bardziej szczegółowo

Wycieczka do Torunia. Wpisany przez Administrator środa, 12 czerwca :29

Wycieczka do Torunia. Wpisany przez Administrator środa, 12 czerwca :29 W dniach 7-9 czerwca udaliśmy się na kolejną integracyjną wycieczkę. Tym razem naszym celem była wizyta w mieście słynnego astronoma i piernikowym królestwie. Już wiecie gdzie byliśmy? Tak, to właśnie

Bardziej szczegółowo

Krystyna Siedlecka. z domu. Cichocka

Krystyna Siedlecka. z domu. Cichocka Krystyna Siedlecka z domu Cichocka Krystyna Cichocka Jedyna córka Marianny i Bolesława Cichockich, urodziła się 25 X 1933 r. w Warszawie. 5-letnia Krysia 3 4-letnia Krysia 4 Dzieciństwo Do września 1944

Bardziej szczegółowo

Historia szkoły w Jerzykowie

Historia szkoły w Jerzykowie Historia szkoły w Jerzykowie Szkoła w Jerzykowie została zbudowana w roku 1905. Nauka rozpoczęł ęła się 22 sierpnia 1905 roku. Pierwszym nauczycielem był Niemiec ewangelik Scholz, który przybył tu z Pruszewca.

Bardziej szczegółowo

Obchody setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości w SOSW dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej

Obchody setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości w SOSW dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej - to taka kraina, która się w sercu zaczyna. Potem jest w myślach blisko, w pięknej ziemi nad Wisłą. Jej ścieżkami chodzimy, budujemy, bronimy. Polska - Ojczyzna... Kraina, która się w sercu zaczyna. Polska

Bardziej szczegółowo

RYS HISTORYCZNY SZKOŁY PODSTAWOWEJ W SOMONINIE

RYS HISTORYCZNY SZKOŁY PODSTAWOWEJ W SOMONINIE RYS HISTORYCZNY SZKOŁY PODSTAWOWEJ W SOMONINIE 1 / 5 Somonino leży w obrębie Pojezierza Kaszubskiego, którego bogaty krajobraz tworzą liczne jeziora i zieleń lasów. Pierwszym dokumentem wymieniającym nazwę

Bardziej szczegółowo

Od 2003 roku w Jadachach działa Stowarzyszenie na Rzecz Ekorozwoju i Promocji Wsi Jadachy

Od 2003 roku w Jadachach działa Stowarzyszenie na Rzecz Ekorozwoju i Promocji Wsi Jadachy Witamy w Jadachach Jadachy to niewielka wieś należąca do gminy Nowa Dęba w województwie podkarpackim. Działa tutaj Zespół Szkół, Ludowy Zespół Sportowy i Ochotnicza Straż Pożarna. Słynie z pięknych o każdej

Bardziej szczegółowo

Niech śmierć tak nieludzka nie powtórzy się więcej ". 74 rocznica spalenia więźniów Radogoszcza

Niech śmierć tak nieludzka nie powtórzy się więcej . 74 rocznica spalenia więźniów Radogoszcza 28-06-19 1/7 powtórzy się więcej ". 74 rocznica spalenia więźniów Radogoszcza 19.01.2019 16:17 Katarzyna Zielińska / BPKSiT kategoria: Tożsamość i tradycja 19 stycznia Łódź wspomina tragedię więzienia

Bardziej szczegółowo

Serdecznie zapraszamy do odwiedzenia pięknego hotelu Pałac Lucja w Zakrzowie (www.pałaclucja.pl).

Serdecznie zapraszamy do odwiedzenia pięknego hotelu Pałac Lucja w Zakrzowie (www.pałaclucja.pl). Serdecznie zapraszamy do odwiedzenia pięknego hotelu Pałac Lucja w Zakrzowie (www.pałaclucja.pl). Nasz hotel to idealne miejsce na organizację m.in.: spotkań biznesowych, konferencji, szkoleń oraz imprez

Bardziej szczegółowo

"Żył w świecie, który nie był gotowy na jego pomysły". T estament Kościuszki

Żył w świecie, który nie był gotowy na jego pomysły. T estament Kościuszki "Żył w świecie, który nie był gotowy na jego pomysły". T estament Kościuszki -Polacy niestety za często czują się ofiarami. Mieliśmy przecież takich bohaterów jak Kościuszko czy Sobieski. Nie możemy czekać,

Bardziej szczegółowo

Rowerem Wokół Słońca

Rowerem Wokół Słońca Rowerem Wokół Słońca Nowy Folwark to miejscowość położona zaledwie pięć kilometrów od Buska-Zdroju. Łączy je trasa rowerowa, przeprowadzona przez Wełecz i Kameduły. Powstała ona przy dofinansowaniu w ramach

Bardziej szczegółowo

Szkoła Podstawowa nr 3 im. Armii Krajowej w Pcimiu

Szkoła Podstawowa nr 3 im. Armii Krajowej w Pcimiu Szkoła Podstawowa nr 3 im. Armii Krajowej w Pcimiu Cele działania: kultywowanie pamięci o żołnierzach Armii Krajowej walczących o wolność na terenie miejscowości Pcim i powiatu myślenickiego, rozwijanie

Bardziej szczegółowo

Wystawa plenerowa Powstała, by żyć w 100. rocznicę odzyskania niepodległości Warszawa, 29 maja 20 czerwca 2018

Wystawa plenerowa Powstała, by żyć w 100. rocznicę odzyskania niepodległości Warszawa, 29 maja 20 czerwca 2018 Moja Niepodległa https://mojaniepodlegla.pl/mn/aktualnosci/4234,wystawa-plenerowa-powstala-by-zyc-w-100-rocznice-odzyskania -niepodleglosci-warsz.html 2019-07-19, 23:16 żyć w 100. rocznicę odzyskania niepodległości

Bardziej szczegółowo

REGULAMIN XVIII POWIATOWEGO KONKURSU RECYTATORSKIEGO POEZJI ZYGMUNTA BUKOWSKIEGO

REGULAMIN XVIII POWIATOWEGO KONKURSU RECYTATORSKIEGO POEZJI ZYGMUNTA BUKOWSKIEGO REGULAMIN XVIII POWIATOWEGO KONKURSU RECYTATORSKIEGO POEZJI ZYGMUNTA BUKOWSKIEGO z Mierzeszyna Zygmunt Bukowski (1936-2008) Pruszcz Gdański 2017 Pruszcz Gdański, 10.04.2017r. SZKOŁY PODSTAWOWE, GIMNAZJA,

Bardziej szczegółowo

Nowa funkcja w starych murach rewitalizacja terenów fortecznych jako szansa na rozwój i promocję regionu (na wybranych przykładach)

Nowa funkcja w starych murach rewitalizacja terenów fortecznych jako szansa na rozwój i promocję regionu (na wybranych przykładach) Nowa funkcja w starych murach rewitalizacja terenów fortecznych jako szansa na rozwój i promocję regionu (na wybranych przykładach) Ewa Wojtoń Instytut Dziedzictwa Europejskiego, Międzynarodowe Centrum

Bardziej szczegółowo

ZAGADKI WARSZAWSKIE. IKz6g123. mgr inż. Stanisław Żurawski ZDS WIL PW

ZAGADKI WARSZAWSKIE. IKz6g123. mgr inż. Stanisław Żurawski ZDS WIL PW IKz6g123 ZDS WIL PW mgr inż. Stanisław Żurawski Zagadka IKz6g123 ULICA LICZY SOBIE OKOŁO 240 LAT A JEJ NAZWA O POŁOWĘ MNIEJ. JEST ULICĄ W MIARĘ DŁUGĄ. ZABUDOWA KIEDYŚ I OBECNIE BARDZO RÓŻNORODNA, OD ZWARTYCH

Bardziej szczegółowo