SKRZYNIA WŁADCY PIORUNÓW

Wielkość: px
Rozpocząć pokaz od strony:

Download "SKRZYNIA WŁADCY PIORUNÓW"

Transkrypt

1 SKRZYNIA WŁADCY PIORUNÓW 1

2 2

3 Marcin Kozioł SKRZYNIA WŁADCY PIORUNÓW DETEKTYWI NA KÓŁKACH 3

4 Projekt okładki: Małgorzata Wójcicka Ilustracje: Tomek Larek Redakcja, korekta, projekt typograficzny i łamanie: Agata Mościcka Bernadeta Lekacz Barbara Pawlikowska ISBN Copyright by Marcin Kozioł 2014 Copyright by The Facto 2014 Wydawca: The Facto Sp. z o.o. ul. Skierniewicka 21/53, Warszawa Dystrybucja: DICTUM Sp. z o.o. ul. Kabaretowa 21, Warszawa tel.: (22) , fax.: wew. 37 4

5 1 K to powiedział, że tylko ludzie mogą mieć zdolności nadprzyrodzone? Spike od zawsze wiedział, że jest wyjątkowy. Nie dlatego, że powtarzała mu to matka, Etna Horand. Jak każda matka mogła przesadzać. Ale jeśli nawet ojciec, dumny Kipling z Poolstead, czempion nad czempiony, raczył zauważyć: Co za szczeniak!, musiało być coś na rzeczy. Spike ledwo nauczył się mówić albo jak kto woli szczekać, zdał sobie sprawę, że to, czego doświadcza na co dzień, jest zupełnie nieznane innym labradorom. Ba, także owczarkom, spanielom, a nawet Rodowi, staremu, mądremu dogowi kanaryjskiemu zamieszkującemu prawdziwy pałac na podwórku sąsiadów. Rod swoje już przeżył, widział i słyszał. Na okrągło chwalił się, że przed kilkoma laty zabrał swoich gospodarzy na Wyspy Kanaryjskie, z których podobno pochodzili jego prapradziadkowie. Z tym zabieraniem trochę chyba przesadzał, bo nawet szczeniak wie, że zwykle to ludzie zabierają psy w dalekie podróże, nie odwrotnie. Nawet jeśli stary dog dokonał czegoś tak niezwykłego, ani on, ani żaden inny pies, którego Spike dotąd poznał, nie mógł zaszczekać, a tym bardziej powiedzieć 5

6 o sobie jednego: Pamiętam swoje poprzednie życie i wcześniejsze także, i jeszcze wcześniejsze. A Spike, nazywany również Biszkoptem, pamiętał. Przynajmniej co nieco. To znaczy, tak mu się wydawało, bo niczego przecież pewny być nie mógł. Ale jeśli byłaby to jedynie psia fantazja, skąd ten biszkoptowy psotnik o wielkich orzechowych oczach miałby wiedzieć, jak przenosić sieci rybackie po ściętej lekkim lodem wodzie. I to, że rybacy zwykli naśmiewać się z jego rasy: Tak kochają wodę, że to nie mogą być psy. W takim razie co? Wydropsy?. Mogło to rozwścieczyć każdego z natury przyjaznego, ale i dumnego labradora. Spike nie przepadał zatem za wydrami na wyrost, tak dla zasady, bo na przedmieściach raczej trudno jakąś spotkać. Czym, jeśli nie nadnaturalnymi zdolnościami, można by było wytłumaczyć to, że Spike w najdrobniejszych szczegółach znał układ pokoi w posiadłości hrabiego Malmesbury ego nieżyjącego już od prawie dwóch wieków. Nie mieściło się też w głowie, dlaczego był przekonany, iż podziwiał bohaterskie czyny swojego praprzodka, niewysokiego, ale bardzo odważnego nowofundlanda George a The Great, w którego żyłach płynęła krew pierwotnych psów Indian i wikingów. Spike owi również nie mieściło się to wszystko w łebku. Po prostu wiedział dużo, o wiele za dużo jak na swój wiek. Nawet zbyt dużo jak na możliwości jakiegokolwiek psiego umysłu. Kiedy wspomniał o George u i wikingach 6

7 staremu Rodowi, ten wyśmiał młokosa i orzekł, że zbytnio fantazjuje. Uznał, że psiak nasłuchał się awanturniczych opowieści czytanych wieczorami na głos z wypiekami na twarzy przez jego przyjaciółkę Julię. Julia. Piękna czternastolatka o jasnych włosach, niebieskich oczach i cudownym uśmiechu malującym się nie tylko na jej drobnych ustach, ale na całej śnieżnobiałej buzi. Jej niezwykła delikatność i dobroć szła w parze z odwagą i ciekawością świata. Pochłaniała książki jedną za drugą, a w jej biblioteczce piętrzyły się już przeczytane lektury, czasami zajmując nawet kawałek posłania, na którym nocą wypoczywał labrador. Wespół z psią mamą Etną Horand Julia wychowywała Spike a od pierwszych dni jego życia. Przynajmniej tego obecnego, jeśli dać wiarę temu, co o dziwnych wspomnieniach Biszkopt szczekał sam do siebie, zwykle po cichu, pod nosem, by nie narazić się na wyśmianie przez inne psy. Etna odeszła już z tego świata, choć nie jest to zbyt precyzyjne określenie. Spike wierzył, że jeszcze kiedyś ją spotka. Bo skoro tak wiele wskazywało na to, że sam miał już niejedno życie, to pewnie i jego mama cieszy się gdzieś odkrywaniem świata na nowo jako szczenię. Żałował tylko, że nie wie, gdzie. Zamiast niej miał teraz przyjaciółkę, której nie opuszczał na krok biszkoptowowłosą Julię. Spike lubił podkreślać, i to z nieukrywaną dumą, podobieństwo barwy włosów dziewczynki do koloru swojej sierści. W jego oczach 7

8 zdawała się być boginią. I to jeszcze jaką! Nie taką zwykłą jak w mitach czy fantastycznych opowieściach. Boginią na czterech kółkach! Spike, proszę, otwórz drzwi do ogrodu zawołała cicho Julia. Na delikatny dźwięk jej głosu Biszkopt poderwał się ze swojego ulubionego miejsca nieopodal wygaszonego o tej porze roku kominka. Podbiegł do przeszklonych drzwi, stanął na tylnych łapach, by przednimi zawisnąć na klamce. Dopilnował, aby drzwi otworzyły się na pełną szerokość. Wziął w pysk książkę leżącą na podłodze i delikatnie położył ją na kolanach Julii. Bogini na czterech kółkach niemal bezszelestnie wyjechała na taras swoim lśniącym w słońcu aluminiowym czterokołowcem avantgarde model CLT wiking. A za nią, radośnie merdając ogonem, wybiegł Spike, w którego żyłach naprawdę płynęła krew dzielnych psów nowofundlandzkich Indian Beothuk i czworonożnych towarzyszy wikingów. No, przynajmniej odrobina! 8

9 2 Tom uśmiechnął się, próbując nieco złagodzić zakłopotanie Julii. Tak nie można dodawać ułamków, Julko cierpliwie tłumaczył, siedząc z nią w ogrodzie i ciesząc się ciepłem wiosennego popołudnia. Wziął kartkę i zaznaczył, gdzie popełniła błąd. Dziewczynka wzdrygnęła się i ze złością, ale nie na Toma, tylko na siebie, odsunęła ją na drugi koniec stolika. Odwróciła głowę i wpatrywała się przez chwilę w kwitnącą jabłoń. Nie lubiła się mylić i choć nie przepadała za matematyką zdecydowanie wolała historię i naukę języków drażniło ją, że nie dała sobie rady z tak prostym zadaniem. Pamiętaj, że najmniejszy możliwy wspólny mianownik czasami jest równy iloczynowi mianowników. Wiedziała o tym dobrze. Obecność chłopca przy wspólnym odrabianiu zadań onieśmielała ją jednak tak bardzo, że równie dobrze mogłaby popełnić błąd ortograficzny w swoim imieniu. Wcale nie chciała jednak rezygnować z pomocy starszego o rok Toma. Co więcej, zdarzało się choć nie tym razem że celowo popełniała błędy, zapewniając chłopcu dobry powód, by spędził z nią jeszcze chwilę. 9

10 Biszkopt już dawno wyniuchał, co się święci. Wprawdzie był nieco zazdrosny o uczucia swojej Julii, ale też nie miał złudzeń w tej konkurencji skazany był na porażkę. Coś podpowiadało mu, że tak musi być i prędzej czy później jakiś dwunóg oczaruje Julkę. Dla Spike a w wielkim sercu dziewczynki nadal powinno wystarczyć miejsca co do tego nie miał wątpliwości. A że Tom był wyjątkowo miłym i dobrze wychowanym chłopcem a o dobrym wychowaniu według Spike a świadczyły przynoszone mu w prezencie chrupkostki o smaku wędzonego boczku postanowił nie tylko nie rywalizować z nim o względy Julii, ale nawet nieco pomóc w tej skomplikowanej sprawie. Spike, chodź tutaj, przyjacielu. Pociesz Julkę. Pies podszedł do dziewczynki, ale tak niezdarnie no, przynajmniej tak to wyglądało że potrącił głową ogrodowy stolik. Oparty na jednej nodze blat zachwiał się i ręka chłopca notującego coś na kartce papieru zsunęła się, trafiając wprost w opartą na kolanach dłoń Julii. Dłonie splotły się mimowolnie w delikatnym uścisku. Dziewczyna zadrżała. Jej wielkie niebieskie oczy zwróciły się w stronę chłopca. Tom zaniepokoił się, że zupełnie przypadkowo zrobił coś bardzo, bardzo niestosownego. W pierwszym odruchu chciał cofnąć rękę. Coś jednak podpowiadało mu, by tego nie robić. Serce chłopca biło szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Wkrótce zorientował się, że nie tylko jego serce galopowało. Chociaż śpiew ptaków skutecznie zagłuszał dudnie- 10

11 nie w klatkach piersiowych, uczucia zdradzały oczy lekko spłoszone, ale szeroko otwarte, by niczego nie stracić z tej wyjątkowej chwili. Julka? wykrztusił, jakby chciał się przekonać, czy dziewczynka nadal jest z nim w ogrodzie, czy też swoją przypadkową śmiałością wypłoszył jej duszyczkę. Dziewczyna nie odzywała się. Od dawna myślała o tym, by powiedzieć Tomowi, jak bardzo lubi jego cierpliwość, delikatność i burzę ciemnych kręconych włosów niedających się porządnie ułożyć. Jak bardzo podziwia jego wiedzę i uwielbia słuchać jego gry na gitarze klasycznej. Ta sytuacja zaskoczyła ją jednak. Nie była w stanie wydusić z siebie słowa. Dopiero gdy zdezorientowany brakiem odpowiedzi Tom zaczął się powoli wycofywać, zdobyła się na to, by pokonać onieśmielenie. Zacisnęła mocniej swoją drobną dłoń na ręce chłopca. Tom się rozpromienił. Bardzo cię lubię, Julio wyszeptał zachęcony. Bardzo. Bardziej niż... zatrzymał się, by wybrać najwłaściwsze określenie, takie, które nie zabrzmi ani zbyt pompatycznie, ani banalnie. W końcu jednak zdecydował się na to najbardziej banalne i pompatyczne, jakie przyszło mu do głowy. Bardziej niż wszystkie inne dziewczyny razem wzięte dokończył. W szkole? Czy w ogóle? odzyskawszy oddech i dziewczęcą przekorność, zapytała Julia. Uśmiechnęła się przy tym i mrugnęła okiem, zdradzając, że wcale nie oczekuje odpowiedzi. 11

12 W ogóle śmiertelnie poważnie odpowiedział chłopiec. Ja też cię lubię... I już chciała otworzyć swoje serce i wyłożyć wszystko, co czuje, kawa na ławę, gdy na swojej drugiej dłoni poczuła mokry nos Spike a. 12

13 3 Nie tak szybko z tą wylewnością, maleńka. Niech się jeszcze trochę chłopak postara! po psiemu wyszeptał Biszkopt. Żałował, że wachlarz jego nadprzyrodzonych zdolności kończy się na posiadaniu dziwnych wspomnień z zamierzchłych czasów. Nie musiał jednak wcale mówić językiem Szekspira, Moliera, Dostojewskiego czy Mickiewicza, by być dobrze zrozumianym. Julia trafnie odczytała sygnał i pozwoliła się wygadać ośmielonemu Tomowi. Julka, znamy się już rok, a ja nigdy nie powiedziałem ci, jaki kolor ma twoje imię. Uśmiechnęła się, sądząc, że chłopiec próbuje być romantyczny. Goździkowy, czasami nawet lekko lawendowy. Ale pachnie inaczej. Jak świeża mandarynka. Spike spojrzał zdziwiony na chłopaka swoimi wielkimi orzechowymi oczami i zmarszczył kąciki pyska, co ludziom mogło przypominać uśmiech, choć niewiele z nim miało wspólnego. Julia też była zaskoczona, ale nie chciała dać tego po sobie poznać i nie przerywała chłopcu. 13

14 Muszę ci coś powiedzieć, Julko. Ja, ja widzę kolory. No, ja też, Tom wtrąciła, uśmiechając się serdecznie. No i ja też, bracie! wyrwało się Biszkoptowi. Zaszczekał, rzecz jasna, niezrozumiale dla ludzi, ale skutecznie zwrócił na siebie uwagę. Tylko wiesz co?! już po cichu mamrotał pies. Jak Julka mówi o czymś, że jest fioletowe, zielone albo różowe, to mnie się wydaje, że jest niebieskie. Pozostałe jej wydumane kolorki to dla mnie żółty albo szary. A jak ubierze czerwoną sukienkę, to mnie się wydaje, że jest prawie tak czarna jak węgiel. Tylko co do koloru biszkoptowego, barwy jej włosów i mojego futerka, jesteśmy z Julką zgodni. Czy z wami wszystkimi coś jest nie tak, kiedy mówicie o kolorach, czy to mnie się w łebku coś pokręciło? retorycznie zapytał z pewną zgryźliwością, bo w ogóle nie dopuszczał do siebie myśli, że to z nim mogło być coś nie w porządku. Mimo niezwykłej inteligencji nie wpadł też na to, że psy i ludzie nieco inaczej postrzegają barwy. Julka. Ja jestem... wyszeptał Tom. No, powiedz, proszę. Jestem synestetykiem. Dziewczyna pisnęła! Gdyby nie to, że nie jest w stanie poderwać się ze swojego czterokołowca, pewnie by podskoczyła. Przyklasnęła więc tylko, po czym z powrotem położyła swoją dłoń na dłoni chłopca, by nie psuć tej chwili. To nie choroba, Julko! Wiem, Tom. Wiem. Uśmiechnęła się. Może nie znam się na ułamkach, ale czytam jak szalona, niemal bez 14

15 przerwy. Rok temu czytałam o synestezji. Nawet pozazdrościłam synestetykom bogactwa doznań. Wyobrażałam sobie, jak może smakować muzyka albo że dźwięki mogą mieć kolor, bo właśnie o takiej formie synestezji wówczas czytałam. Wiem, że jest ich wiele. Biszkoptowi opadła szczęka. Nie żeby od razu uderzyła z trzaskiem o podłogę, ale bez wątpienia opadła. Wcale jednak nie na myśl o tym, że muzyka może smakować jak jego ulubione chrupkostki. Przypominał sobie bowiem co nieco z czasów świetności hrabiego Malmesbury ego, u którego w jednym ze swoich żyć musiał mieszkać, a przynajmniej bywać. Do posiadłości w angielskim hrabstwie Wiltshire w odwiedziny przyjeżdżał od czasu do czasu pewien artysta z Paryża. Zazwyczaj hrabia gościł u siebie statecznych panów z dubeltówkami wybierających się na polowania. Równie często odwiedzali go ornitolodzy, którzy podzielali pasję hrabiego do obserwacji latających stworzeń. Trochę dziwne, że gospodarz z jednymi gośćmi strzelał do dzikich kaczek, a z drugimi przesiadywał w krzakach, wypatrując ptaków. Dziwniejsze od tego było jednak zachowanie artysty zdecydowanie wyróżniającego się wśród pozostałych odwiedzających hrabiego. Artysta mawiał: Mon Dieu, powinien pan zmienić nazwisko, bo to M jest takie oziębłe, a Y wulgarne. Albo: Ależ ten D-dur był żółty. Wszyscy myśleli, że to taki twórczy ekscentryzm, aż do czasu pewnej kolacji u hrabiego, podczas której ów artysta spotkał się z myśliwym i jednocześnie słynnym naukowcem, sir Francisem Galtonem 15

16 czy jakoś podobnie, bo przecież psia pamięć mogła być zawodna. Mężczyźni zaczęli się później widywać na londyńskich bankietach i po kilku tygodniach Galton uświadomił zdziwionemu artyście, że zapewne ma on trochę nadprogramowych połączeń w mózgu, które czynią go nieprzeciętnym w postrzeganiu świata. Francuz zawsze był przekonany, że jest wyjątkowy, głównie ze względu na swoje talenty, ale nie przypuszczał dotąd, że inni nie widzą barwy dźwięków i nie dostrzegają temperamentu liter. Od tej pory obrósł jeszcze bardziej w piórka, mając naukowy dowód na swoją niezwykłość. Wyznanie Toma przywołało wspomnienie o hrabim Malmesburym i jego francuskim znajomym ukryte głęboko w łebku Spike a. Aż zakręciła mu się łza w oku. Spike, chyba nie płaczesz? Pogłaskała go po głowie zatroskana Julia. Nie przerywała jednak Tomowi. Julio. Mówię ci o tym, bo czuję coś wyjątkowego do ciebie. Nie wiem jeszcze, jak nazwać to, co czuję, ale wiem, że pięknie pachnie i ma cudowną barwę, zupełnie jak twoje imię. I chcę, byś wszystko o mnie wiedziała. Wszystko. O synestezji prawie nikomu dotąd nie mówiłem. Wiedzą o tym tylko moi rodzice. Tata też tak ma... Twój tata? Twój tata też jest synestetykiem??? zdziwiła się Julia i przez moment zrobiło się jej nawet przykro, bo już zaczynała przyzwyczajać się do myśli, że jej Tom jest jedyny, wyjątkowy jak nikt, kogo zna, może nawet najwyjątkowszy na całym świecie. Szybko jednak ta nuta melancholii ustąpiła. 16

17 Tak. I to na dodatek postrzegamy świat tak samo. Ja i tata. Dokładnie tak samo. Nuta w nutę, kolor w kolor! Łata w łatę doszczekał sobie ciąg dalszy labrador. Czyli jak? dopytywała się Julia. Opowiedz dokładnie, proszę. Widzę litery i liczby tak, jakby odpowiadały im pewne kolory. Kiedy dodawaliśmy przed chwilą ułamki, kolory nakładały się na siebie, tworząc nowe barwy. Czasami też całe wyrazy nabierają barw, zwłaszcza imiona. Zdarza mi się również wyobrażać sobie, że niektóre słowa pachną. Ale nie takie zwykłe, jak cebula czy czekolada. Na przykład sprawiedliwość ma zapach fiołków, a diagnostyka pachnie jak przypalony olej. Julia roześmiała się głośno. A co najdziwniejsze, czas w moim umyśle ma kształt. Narysuję ci go. Tom zaczął kreślić na odwrocie kartki, na której wcześniej dodawali ułamki. 17

18 Tak widzę tydzień. Kręci się w stronę przeciwną do ruchu wskazówek zegara, a poszczególne dni mają różne barwy. Miesiąc z podziałem na dni i tygodnie nie przedstawia mi się w żaden szczególny sposób. Za to widzę rok podzielony na miesiące. Znowu zaczął niezgrabnie rysować. Miesiące krążą, nie wiadomo czemu, zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Od czerwca do grudnia zajmują w przestrzeni znacznie więcej miejsca, jakby były dłuższe. Najkrótszy jest kwiecień, choć przecież to luty jest najkrótszym miesiącem roku. Nie pytaj mnie, Julko, dlaczego. Nie wiem... Dziwny jestem, prawda? 18

19 Nie! odpowiedziała bez namysłu. Fascynujący! kontynuowała, rzeczywiście zaintrygowana relacją chłopca i szczęśliwa z powodu zaufania, którym ją obdarzył. Ktoś inny na pewno pomyślałby, że oszalałem. Zależy mi na tobie i nie chcę mieć przed tobą żadnych tajemnic. Dlatego ci o tym wszystkim mówię. Wtem Spike, który schronił się przed słońcem pod ratanowym fotelem zajmowanym przez Toma, poderwał się gwałtownie z miejsca uszczypnięty przez jakiegoś robala. Grzmotnął przy tym głową o siedzisko i niemal przewrócił krzesło z siedzącym na nim chłopcem. Tom zachwiał się i zbliżył, oj, zbliżył tak bardzo jak nigdy wcześniej do śnieżnobiałej buzi Julii. Jego usta, czy tego chciał, czy nie, musnęły policzek dziewczynki. Spike spekulował później, że na pewno chłopak wykorzystał nadarzającą się okazję. Biszkopt nie mógł przecież za bieg wypadków winić siebie ani nawet robaka, który wybrał najmniej odpowiednią porę na gryzienie go w zadek. W ostatecznym rozrachunku nie było powodu, by szukać winnych. Stało się to, co prędzej czy później i tak by się pewnie wydarzyło. Julia zaróżowiła się, zawstydziła, ale w serduszku dziękowała swojemu Biszkoptowi za niezdarność. Julka, czy przynieść wam owoców? z głębi domu usłyszeli głos. Spike pobiegł czym prędzej do budynku, by odwrócić uwagę mamy dziewczynki i zatrzymać ją jeszcze na moment. 19

20 Przerażeni tym, co mama mogłaby sobie pomyśleć, wyprostowali się w swoich ogrodowych krzesłach i oddalili od siebie. Ich dłonie rozplotły się. W pamięci na zawsze pozostał jednak zapach pierwszego niewinnego pocałunku, dźwięk splecionych rąk i smak wyjątkowego wyznania. Tego wiosennego popołudnia wszystkie zmysły wirowały i krzyżowały się ze sobą w magiczny sposób! 20

21 14 Spike krążył nerwowo po pokoju, co chwilę wyglądając przez okna raz z przodu, raz z tyłu budynku. Wiedział, że przesiadywanie tak długo w domu Toma nie było zbyt bezpieczne. Wielkolud ze swoim mikrym kompanem mogli przecież wrócić i spróbować jeszcze raz porwać chłopca. I rozprawić się z dzielnym psem, który tak bardzo dał się im wcześniej we znaki. Zwłaszcza Wielkoludowi. Po co im Tom? zastanawiał się pies. Czyżby porywając chłopca, opryszkowie chcieli zmusić jego tatę, by wyjawił im miejsce ukrycia skrzyni? spekulował w swojej psiej główce. No i dlaczego ta skrzynia jest tak ważna dla ojca Toma, by ryzykować życiem? Te pytania nie dawały Biszkoptowi spokoju. Julka też je sobie zadawała i na razie nie znajdowała na nie żadnej sensownej odpowiedzi. Rozglądnęła się po pokoju. W kącie nadal leżał przewrócony przez Spike a wiklinowy kosz, z którego wysypały się książki. Co za bałagan! Powinniśmy posprzątać, zanim wróci twoja mama zaproponowała Julka. Dzisiaj pewnie nie wróci. Pojechała odwiedzić babcię Eufemię, a to dobre trzysta kilometrów stąd. Chciała 64

22 z kimś porozmawiać o tym wszystkim, o odejściu taty. Pewnie zostanie u niej na noc. Eufemia? Piękne imię! Rzadkie zauważyła dziewczynka. Eu po starogrecku znaczy dobry, a phemia to mówić, wróżyć, czyli twoja babcia to ktoś dobrze ludziom wróżący. To imię nosiło wiele księżniczek i królowych. Julia przypomniała sobie wpis w encyklopedii imion, którą niedawno przeglądała. Pewnie tak. Ale tata mówi, że to od nazwy asteroidy o numerze katalogowym 630. Wiesz, moja babcia jest pozytywnie zakręcona, niezła z niej kosmitka! Może ją kiedyś poznasz żartował Tom, który przepadał za swoją babunią. Tak właśnie zdrobniale nazywali ją wszyscy, którzy mieli okazję bliżej ją poznać. Mimo iż nie spodziewał się, by mama szybko wróciła do domu, nie chciał zostawiać bałaganu. Pochylił się nad stertą książek i zaczął je uważnie wkładać jedna po drugiej z powrotem do kosza. Psychologia dziecka, H.R. Shaffer... Psychologia dla nauczycieli, Mietzel Gerd... Nieszczęśliwe dzieci. Dlaczego cierpią i jak im pomóc, Heather Smith chłopiec odczytywał tytuły i autorów wkładanych do kosza książek. Wszystkie na temat psychologii wymamrotała Julia. Tak. Książki taty do pracy. Co tu jeszcze mamy? Tom kontynuował porządki. Marzenia senne dzieci, Carl Gustav Jung... Sekrety ktypto.... Chłopiec zatrzymał wzrok 65

23 na książce dotąd leżącej pod pozostałymi i niezwracającej na siebie uwagi. Sekrety kryptografii! To nie pasuje do pozostałych książek. Prawda? zdziwiła się dziewczynka. No, niewiele ma to wspólnego z pracą taty. Dziwne. Mogę zobaczyć, Tom? Julia poprosiła o podanie tomu i szybko go przekartkowała. Książka była niemal nowa. Wyraźnie nie korzystano z niej często. Tylko kilka stron nosiło ślady użytkowania delikatne zagięcie rogu i nawet drobną plamę po kawie. Dziewczynka nie omieszkała powiedzieć o tym Tomowi. Zobacz. To wstęp do kryptografii. Szyfr Cezara i szyfr Polibiusza. To o nich ktoś czytał. Pominął dalsze rozdziały o takich metodach szyfrowania, które wymagałyby specjalistycznej wiedzy, znajomości matematyki na poziomie co najmniej uniwersyteckim Julia głośno porządkowała myśli. No. Tylko co ten podręcznik robi wśród innych książek taty? Myślisz, że chciał nauczyć się szyfrować? Może... zastanowiła się dziewczynka. Może chciał zakodować jakąś informację i zachować ją tylko dla siebie!? Jeśli tak, to pewnie próbowałby użyć takiej metody, która byłaby bardzo trudna do złamania. Po co miałby ograniczać się do podstawowych szyfrów. Z matematyką nie miał wielkich problemów. Na pewno by sobie poradził. Masz rację, Tom. Spike szczeknął. Ot, tak sobie. Bez powodu. A może ze złości na siebie, że tym razem nic mądrego nie przy- 66

24 chodziło mu do głowy. Przynajmniej nic takiego, co mogłoby posunąć sprawę naprzód. Choć w jednym z poprzednich żyć jako czekoladowy Buddy co zdążył nieoczekiwanie przypomnieć sobie przed kilkoma godzinami towarzyszył swojemu panu w naradach z agentami Secret Service, grafologami i zapewne także kryptologami, żadne z przebłysków wspomnień z tamtego życia nie wnosiło nic odkrywczego do tej kwestii. Julia nagle się rozpromieniła. A może użył prostego szyfrowania, bo wcale nie chciał, by informacja była zachowana tylko do jego wiadomości. Przeciwnie! Może miała być odczytana. I to przez nas! Rany, Julka! Dlatego nie komplikował sprawy. Ale jednocześnie zaszyfrowanie mogło pozwolić mu zakamuflować wiadomość, ukryć ją tak, by większość ludzi w ogóle jej nie zauważyła i nie szukała rozwiązania, ale my......ale my moglibyśmy trafić na jej ślad i poradzić sobie z odkodowaniem dokończyła Julka. Spike zaczął radośnie merdać ogonem. Był jednak zły na siebie, że sam nie wpadł na to wcześniej. Na dziką kaczkę, chyba dziś jest niekorzystny biomet, ciśnienie spada. Szara masa mi szwankuje narzekał. Tylko gdzie jest ta wiadomość? W komputerze? zastanawiała się Julia. A może... Podniosła do góry leżący na swoich kolanach pożółkły kawałek papieru, o którym na dłuższą chwilę zapomniała. List! Tom, tu należy szukać. 67

25 15 Mačak uganiał się po izbie za kulką nici, której koniec trzymał w ręku Nikola, tak nim manipulując, by kocur nie mógł łatwo dogonić kłębka turlającego się i podrygującego zgodnie z rozkazami chłopca. Siostry wybrały się z mamą do pobliskiej wsi na targ, a starszy brat Dane chłodną wodą polewał przed domem ulubionego konia całej rodziny, by w upalne południe przynieść mu nieco ochłody. Był to wspaniały arab podarowany ojcu przez przyjaciela domu. Koń łagodny i przywiązany nie tylko do głowy rodziny, ale też do dzieci. Ostatniej zimy ocalił ojcu Nikoli życie. Kiedy podróżowali razem przez góry, stado wilków zagrodziło im drogę. Arab spłoszył się i mimowolnie zrzucił mężczyznę z grzbietu, pozostawiając go nieprzytomnego w zaspie. Wilki podążyły jednak za koniem, zostawiając człowieka przy życiu. Arab zdołał wymknąć się drapieżnikom i wrócił samotnie do wioski, alarmując mieszkańców. Kiedy ci błyskawicznie przygotowali się do poszukiwania zaginionego mężczyzny, dzielny koń mimo wycieńczenia i ran odniesionych podczas ucieczki przed wilkami wyrwał się z uprzęży i zaczął biec w stronę gór. Wrócił na miejsce, w którym rozstał 68

26 się z ojcem Nikoli, sprowadzając za sobą mieszkańców Smiljan. *** To spokojne, nudne popołudnie zakłócił łomot w kącie izby. Niestrudzenie uganiający się za kłębkiem nici Mačak tak zatracił się w zabawie, że z wielkim impetem uderzył całym swoim kocim jestestwem w oparty o ławę ciężki czarny parasol taty. Przewracając się, parasol narobił tyle huku, że nie tylko Mačak w mgnieniu oka wskoczył na piec, myśląc, że niebo wali mu się na głowę, ale nawet postawny, choć płochliwy arab zażywający przed domem kąpieli wystraszył się nie na żarty, wierzgnął i odbiegł kilka ładnych metrów od domu, jakby ten miał zaraz runąć. Nikola również się wystraszył. Szybko zorientował się jednak, że ostatecznie nic złego się nie stało. Spojrzał na leżący na podłodze parasol. Zobaczył też unoszące się w powietrzu owoce mniszka pospolitego porywane wiatrem z kulki dmuchawca i unoszące się majestatycznie dzięki filigranowemu roślinnemu przyrządowi przypominającemu właśnie parasol. Wtem niezwykły błysk rozświetlił świat widziany oczami Nikoli. Chłopiec rozumiał już, że taki błysk zwiastuje zwykle wizję, stan, w którym przenosił się głęboko w świat swojej wyobraźni. Nie inaczej było i tym razem. 69

27 W umyśle dziecka zarysował się obraz przyrządu przypominającego parasol, do którego podczepiony Nikola niczym owoc uwolniony z kuli dmuchawca unosi się w powietrzu i łagodnie opada na ziemię. Mačak polizał swoim szorstkim języczkiem dłoń chłopca. Nikola uwolnił się od wizji. Nie czekając ani chwili, postanowił urzeczywistnić odkrycie. Wymknął się z domu z parasolem ojca, przechodząc przez tylne drzwi, tak by nie zauważył go starszy brat sprawujący nad nim opiekę, a chwilowo pochłonięty uspokajaniem konia. Wdrapał się po drabinie na dach szopy pełniącej też funkcję stajni dla poczciwego araba. Szkrab miał niemały problem z pokonaniem wysokich szczebli drabiny zaprojektowanych z myślą o dorosłych. Było to tym trudniejsze, że chłopiec taszczył ze sobą wielki parasol. W końcu stanął na dachu drewnianego, dawno nieremontowanego budynku. Głęboko zaciągnął się powietrzem, przygotowując się do eksperymentu. Raz, drugi, trzeci. Zakręciło mu się w głowy czy to z nadmiaru wrażeń, czy może tlenu. Rozłożył nad sobą parasol. Z każdą chwilą czuł, że jest lżejszy i lżejszy, wydawało mu się, że zaczyna się unosić. Zrobił krok w stronę krawędzi dachu. Kolejny krok. W końcu skoczył z otwartą nad głową czaszą parasola. Przez ułamek sekundy miał jeszcze wrażenie, że elegancki parasol ojca spełnia swoje zadanie. Ale tylko przez ułamek sekundy. 70

28 Usłyszał trzask. Podtrzymujące czaszę przęsła wygięły się, a niektóre pękły. Parasol złożyła się w przeciwną stronę niż przy zwykłym użytkowaniu, ze strzępów materiału i prętów tworząc coś, co przypominało miotłę. Inaczej niż na miotłach z bajek na tej nie można było jednak latać. Z wysokości dobrych kilku metrów Nikola runął w dół prosto w błoto. Mačak nie mógł uwierzyć kocim oczom, widząc przyjaciela uczącego się latać. Na szczęście z targu właśnie wracała mama Dziuka. Kobieta oniemiała na widok leżącego w błocie syna, a siostry przekonane, że brat nie żyje, zakryły oczy piąstkami i z płaczem pobiegły do domu. Synku, synku! Matka próbowała przywołać pięciolatka do życia. Poruszył się, zdezorientowany sytuacją podniósł głowę i próbował przypomnieć sobie, co się wydarzyło. Wstał o własnych siłach i spojrzał na mamę, popatrzył na parasol przypominający postrzępioną miotłę i znowu na mamę, próbując zrozumieć, jak bardzo będzie na niego zła z powodu zniszczenia własności taty. Stan parasola w tej chwili nie miał dla niej, rzecz jasna, żadnego znaczenia. Bardziej interesował ją stan syna. A ten prezentował się wręcz cudownie dobrze jak na okoliczności upadku z dachu stodoły. Nie wydawało się, by doznał jakichś poważniejszych urazów poza kilkoma siniakami. 71

29 72

30 Zrobił krok w stronę krawędzi dachu. Kolejny krok. W końcu skoczył z otwartą nad głową czaszą parasola. 73

31 Synku, po co wchodziłeś na dach? Przecież stamtąd tak łatwo jest spaść... emocjonowała się matka. Ja nie zleciałem odpowiedział rzeczowo. Co ty mówisz?! Zaczęła się już martwić, że upadek pomieszał chłopcu w głowie. Skoczyłem! Kobieta załamała ręce. Poleciałbym, ale konstrukcja okazała się zbyt słaba! Następnym razem trzeba będzie ją tylko wzmocnić. *** Mimo iż tata Milutin był na syna zły, na pamiątkę cudownego ocalenia zgodził się, by chłopiec zatrzymał powyginany parasol. Nikola schował go na dnie skrzyni, w której matka pozwalała mu trzymać wszystkie jego skarby. 74

32 16 Faktycznie, to brzmi zagadkowo skwitowała Julia, kiedy po raz piąty przeczytała ostatnie akapity listu od ojca Toma. Przeczuwała, że kryją jakąś tajemnicę i przesłanie. Zastanawiała się, czy to porywacze zmusili mężczyznę do napisania listu, by zmylić rodzinę i policję, a ten wykorzystał okazję, by ukryć w nim jakąś wiadomość, czy też inicjatywa wyszła od ojca, a opryszkowie na nią łatwowiernie przystali. Te słowa nie mają większego sensu, Julio. Tata prosi, byśmy zaopiekowali się gołębiami, i podkreśla, że jest ich w stadzie trzydzieści jeden sztuk. Tylko że on nie ma żadnych gołębi. Nigdy ich nie hodował analizował Tom. Dziwne potwierdziła Julka. Dalej pisze, żeby karmić je ziarnem gatunku dwunastego lub jedenastego, cokolwiek ma przez to na myśli, o ile w ogóle coś to znaczy. I prosi, by nie podawać im pokarmu ze słoika dwadzieścia trzy i trzydzieści cztery, bo źle się po nim czują. To jakieś szaleństwo! Takie coś mógłby napisać tylko zapalony hodowca troszczący się o ukochaną gromadę ptaków. Fakt, zakrawa to na szaleństwo. Zwłaszcza że prosi, by karmić je jak zwykle codziennie po osiemnastej. A przecież 75

33 nigdy nie karmiliśmy żadnych gołębi. Tom próbował przypomnieć sobie, czy ojciec kiedykolwiek wspominał o jakichś gołębiach. W tym coś musi być. Twój tata nie zwariował. Ale być może przekonał opryszków, że oddał się pasji hodowania gołębi i dziwnie by wyglądało, gdyby żegnając się w liście z rodziną, nie zatroszczył się także o swoje ukochane ptaki. Wykorzystał więc okazję, by coś ci przekazać rozsądnie dedukowała Julia. Otworzyła podręcznik do kryptografii na poplamionej kawą stronie i zaczęła czytać. Szyfr Cezara jest szyfrem podstawieniowym. Kluczem do niego jest liczba z przedziału od 1 do 25, na przykład 3. Dla ułatwienia posłużmy się tabelą złożoną z podstawowych 26 liter alfabetu. a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z Każdą literę zaszyfrowanej wiadomości zastępujemy literą leżącą w alfabecie o tyle miejsc dalej, ile wskazuje klucz, czyli w naszym przykładzie o 3 miejsca. Przy tym litery ostatnie w alfabecie zastępujemy kolejno literami z jego początku: a, b, c i tak dalej. 76

34 Nieźle zakręcone! pomyślał Spike. Prawie tak zakręcone jak bliźniaki z sąsiedztwa. Przypomniał sobie żartownisiów, którzy uczynili go na moment gwiazdą internetu. Szyfr wydał się Julii i Tomowi znacznie prostszy, kiedy wykonali ćwiczenie. Za zadanie mieli zaszyfrować słowo kryptografia, używając jako klucza liczby 3. Julka przeczytała instrukcję raz jeszcze i wpadła na pomysł, by narysować pomocniczą tabelę. Jeśli kluczem jest liczba 3, wówczas literze a odpowiada po zaszyfrowaniu litera d znajdująca się o trzy miejsca dalej tłumaczyła na głos swoje działania Julka. Tom potwierdził, że dziewczyna ma rację, i zaczął rysować tabelkę, pod a podstawiając d, pod b kolejną w alfabecie literę e i tak dalej. Kiedy alfabet się skończył, pod ostatnie litery podstawił a, b i c. Szyfr Cezara z kluczem 3: a b c d e f g h i j k l m D E F G H I J K L M N O P n o p q r s t u v w x y z Q R S T U V W X Y Z A B C 77

35 Mając taką pomocniczą tabelkę, o wiele łatwiej było im szyfrować. k r y p t o g r a f i a N U B S W R J U D I L D Zgadza się, zgadza! Julka klasnęła, ciesząc się, że opanowali szyfr Cezara i uzyskali ten sam szyfrogram NUBSWRJUDILD co w rozwiązaniu ćwiczenia na końcu podręcznika. Super. Gdybyśmy teraz znaleźli w liście taty jakiś ciąg znaków wyglądających równie dziwnie co NUBSWRJU- DILD, moglibyśmy próbować odszyfrować ukrytą wiadomość. Ale tu niczego takiego nie ma zauważył Tom. Julia musiała się z tym zgodzić. Popatrzyła na Spike a, który przeskakiwał z nogi na nogę niczym źrebak na padoku. Trudno powiedzieć, czy chciał Julce zasugerować jakieś rozwiązanie, czy też zwyczajnie matka natura wzywała go za potrzebą. Równie trudno powiedzieć, czy to pod wpływem właśnie jego zachowania, czy z zupełnie innej przyczyny zaświtała w głowie Julii pewna śmiała idea. Tom, a może powinniśmy ułożyć w ciąg pierwsze litery wszystkich wyrazów z listu i sprawdzić, czy nie kryje się pod nimi jakiś zaszyfrowany przekaz? Chłopiec był pod wrażeniem. Julia zupełnie nie przypominała tej samej dziewczynki, która jeszcze przed tygodniem podczas korepetycji w ogrodzie miała problemy z do- 78

36 dawaniem ułamków. Zaczął nawet podejrzewać, że w czasie tych żmudnych ćwiczeń Julka po prostu udawała. Uśmiechnął się pod nosem pełen podziwu dla intelektu dziewczynki. Na kartce Tom wynotował po kolei litery, układając je w długi, niezrozumiały ciąg. Potrzebny był jeszcze klucz. Z podręcznika wynikało, że w przypadku tego rodzaju szyfru klucz może mieć wartość od 1 do 25. Julka, w tym fragmencie o gołębiach pojawiają się liczby. Może któraś z nich to klucz? zastanawiał się Tom. Tak ucieszyła się Julia. Trzydzieści jeden gołębi. Mówiąc o karmie, twój tata wymienia liczby 12, 11, 23 i 34. I na koniec prosi o podawanie gołębiom jedzenia o osiemnastej. Zatem po kolei mamy: 31, 12, 11, 23, 34 i 18 uporządkował Tom. I która z tych liczb to klucz? No, nie może to być liczba większa niż 25, więc musimy wykluczyć 31 i 34. Pozostałe mogą pasować oceniła logicznie Julia i zaczęła przygotowywać tabele dla czterech kluczy. W pierwszej przesunęła litery o dwanaście miejsc w alfabecie, w kolejnej o jedenaście, potem o dwadzieścia trzy i osiemnaście. Szybko przeprowadzili próby odszyfrowania wiadomości przy użyciu naszkicowanych tabel. W żadnym przypadku nie pojawiło się jednak nic, co byłoby zrozumiałym słowem, zdaniem, wiadomością. Do sprawdzenia pozostało niewiele, bo zaledwie dwadzieścia jeden możliwych w tym szyfrze kluczy. Julia nie poddawała się łatwo. 79

37 Swoją drogą zastanawiała się głośno Juliusz Cezar, jeśli wierzyć podręcznikowi, szyfrował tą metodą ważne wojskowe rozkazy. To jest tak dziecinnie proste, że wystarczyło, by wróg wykazał się cierpliwością i sprawdził wszystkie dwadzieścia pięć kluczy. Podobno Cezar lubił klucz 3 i korzystał z niego najczęściej, dodatkowo ułatwiając zadanie przeciwnikom. My się nie poddamy. Sprawdzimy też 3. I wszystkie pozostałe klucze zdecydowała Julka niczym nieustępliwy wojskowy dowódca. Rozrysowali tabele dla pozostałych kluczy i spróbowali użyć wszystkich po kolei. Nic z tego! po pracowitej godzinie stwierdziła dziewczynka z wyraźnym zawodem w głosie. Żaden nie pasuje. Może źle szukamy, Tom? Może to nie pierwsze litery wyrazów? Może ostatnie? Nie, Julka. Nic na to nie wskazuje. Tak moglibyśmy szukać w nieskończoność... Julka musiała przyznać mu rację. Ojciec Toma najwyraźniej nie zastosował najpowszechniejszego szyfru. Cyfry! emocjonowała się dziewczyna, wymachując rękami. Co? Cyfry! Mamy cyfry! To one zawierają wiadomość. Na nich musimy się skupić. 80

38 17 Gałęzie drzew i krzewów w całym Smiljan uginały się pod brzęczącą masą oblepiających je istot. To chrabąszczowate rodzaju phyllophaga tłumaczył Nikoli Milutin, licząc na to, że zrobi na synu wrażenie swoją elokwencją. Częściej jednak to pięciolatkowi udawało się wprawić ojca w osłupienie. Po grecku znaczy to jeść liść. Ale to jest raczej rhizotrogus majalis. Zjada głównie korzenie traw i upraw wymądrzał się Nikola. Chłopiec bardzo szybko opanował sztukę czytania. Zapamiętywał wszystko, co zobaczył, a przynajmniej to, co go szczególnie zainteresowało. Zapamiętywał dokładnie, co do najdrobniejszego szczegółu, jakby jego oczy robiły stronom zdjęcie, które pamięć przechowywała w doskonałej postaci. Nie było więc po latach wielkim zaskoczeniem dla rodziny, że zanim chłopiec stał się pełnoletni, nie tylko posługiwał się swoim ojczystym językiem serbsko-chorwackim, ale też biegle władał łaciną, włoskim, francuskim, niemieckim i angielskim oraz posiadał wszechstronną wiedzę z dziedzin, o których rodzice nie mieli bladego pojęcia. W tamtym czasie jednak zarówno Milutin, jak i jego syn niespecjalnie dobrze znali się na klasyfikacji chrabąszczy. 81

39 Przerzucali się więc dla zabawy nazwami niczym owady trącające się czułkami. Ważne było, że zgadzali się co do jednego to, co obserwowali, to był szkodnik! Ten niemal półtoracentymetrowy owad z twardymi, mocnymi skrzydłami i podbrzuszem pokrytym jasnożółtymi włoskami uchodził w okolicy za wroga publicznego numer jeden. Niszczył uprawy we wsi i mieszkańcy Smiljan starali się go tępić, jak tylko potrafili. Mimo iż Nikola zastanawiał się nad najskuteczniejszym sposobem pozbycia się intruzów, kolejne olśnienie przyniosło zgoła inne rozwiązanie: zamiast je eksterminować, można zmusić do pracy! Nikola zaprzągł aż szesnaście dużych okazów do własnoręcznej konstrukcji przypominającej karuzelę. Do poziomego dysku w samym środku przymocował pionowy bolec, do którego przyczepił poprzeczny patyk. A do patyka zaprzągł chrabąszcze, używając odrobiny kleju, choć akurat do tego nie miał ochoty się przyznawać. Owady niestrudzenie parły do przodu, poruszając centralny trzpień siłą swych nóżek lub skrzydełek. W sprytny sposób malec przymocował do trzpienia malutki wiatraczek skonstruowany z kilku niedużych drewnianych drzazg. Wirnik napędzany przez owadzich niewolników o dziwo działał. Im goręcej było na dworze, tym chrabąszcze poruszały się z większą desperacją, dzięki czemu uzyskiwało się lepsze rezultaty, a młody wynalazca notował w swojej pamięci cenne obserwacje. Przez chwi- 82

40 lę miał nawet wrażenie, że maszyna zaczyna unosić się w powietrzu. W ten sposób powstał pierwszy i zapewne jedyny na świecie silnik o mocy szesnastu chrabąszczy. Kiedy jednak Nikola pokazał go koledze z sąsiedztwa, ten zamiast podziwiać genialną konstrukcję, ni z tego, ni z owego zjadł wszystkie chrabąszcze, zarówno te zaprzęgnięte do pracy, jak i oczekujące na swoją kolej w słoiku. Oblizał się i spytał wstrząśniętego chłopca, czy nie ma więcej. Tego wieczora Nikola nie mógł niczego przełknąć. Mało tego, zdegustowany zarzucił pomysł wykorzystywania chrabąszczy i innych żywych istot w swoich konstrukcjach. Nie oznaczało to wcale, że porzucił myśl o pozyskiwaniu równie naturalnych źródeł energii. Pewnego dnia w swojej wizji zobaczył młyn wodny na rzece. Ale nie taki, jakie widywał w okolicy podczas wycieczek z ojcem. Tamte miały łopatki popychane przez wodę. Oczami wyobraźni zobaczył konstrukcję o gładkich ścianach. Była to wizja tak namacalna i tak dokładna, że potrafił w niej obracać wynalazek, oglądać go ze wszystkich stron, dotykać, a nawet puszczać i zatrzymywać przepływającą przez koło wodę, w wyobraźni testując skuteczność konstrukcji. Nikola namówił ojca do wykonania modelu takiego koła. Milutin nie wierzył w powodzenie projektu, ale spełnił zachciankę ukochanego syna. Zrobił model dokładnie według wskazówek chłopca, zachowując opisane przez 83

41 niego proporcje i gładkie ściany. Nikola zamontował konstrukcję na brzegu rzeki i ku zdziwieniu ojca, ale też towarzyszącego im Mačaka koło rzeczywiście zaczęło się kręcić dokładnie tak, jak przewidział pięciolatek. Dla Milutina było to nie do pojęcia. Nie potrafił też docenić znaczenia tego wynalazku. Chłopiec jednak to dziecięce doświadczenie zachował w pamięci na długie lata. Już jako dojrzały mężczyzna zbudował bezłopatkową turbinę, która korzystała z tej samej zasady co dziecięcy model pięciolatka. 84

42 23 Obudowa litery H na neonowym szyldzie była roztrzaskana, odsłaniając stare, zużyte jarzeniówki. Budynek prezentował się nie lepiej. Duże witryny, przez które przed laty do niewielkiej, ale niegdyś eleganckiej recepcji wpadało sporo światła, zapraszając do środka gości, teraz były zabite wielkimi szarymi dechami. Dawno tu nie byłem. Nie wiedziałem, że ten hotel już nie działa zdziwił się Tom. No, chyba nawet od bardzo dawna. Bo to miejsce zdążyło już popaść niemal w ruinę. Trzeba wejść do środka. Ale musimy być ostrożni. Tu faktycznie mogą przetrzymywać tatę. Nie wiadomo, kto jeszcze jest w środku. A może wezwiemy policję? Przez Julkę przemawiał jak zwykle rozsądek. Kto nam uwierzy? Przecież nie mamy żadnych dowodów. A jedyną poszlaką jest odszyfrowana wiadomość z akapitu o gołębiach. I na dodatek wcale nie wskazuje ona jednoznacznie adresu tego miejsca. Tata użył mojego imienia jako klucza, zaadresował tę wiadomość do mnie. To ja mam się tu zjawić, Julko. To ja mam tam wejść. 105

43 Dziewczyna nie chciała się z nim sprzeczać. Podświadomie wiedziała, że wzywanie policji tym razem nie zda się na wiele. Znowu im nie uwierzą i poproszą o kontakt z rodzicami. Wy zostaniecie tutaj! Odwiozę cię kawałek za tamten dom i poczekacie na mnie zdecydował Tom. O nie! Co to, to nie! Albo wchodzimy razem, albo nikt nie wchodzi do środka. Na samotną wyprawę Julka nie chciała pozwolić chłopcu za żadne skarby. Może sama nie zdziałałaby wiele w starciu z opryszkami, ale jej bystry umysł mógł w wielu okolicznościach bardzo się przydać. A już na pewno nieocenioną rolę mógł odegrać Spike ze swoim czułym nosem, oczami dookoła głowy i zdolnością rozpoznawania w ciemności kształtów dalece lepszą od tej, którą dysponują ludzie. Biszkopt jak wszystkie psy miał bowiem źrenice znacznie większe od ludzkich, a na dodatek jego oczy natura wyposażyła w umiejscowioną za siatkówką błonę, dzięki której potrzebował czterokrotnie mniej światła niż człowiek, by dobrze widzieć w półmroku. To także za sprawą tej właśnie błony na wielu fotografiach, które Julia robiła po zmroku z włączoną lampą błyskową, oczy Spike a wydawały się świecić, przypominając żółtozielone odblaskowe paciorki przyczepione do głowy. Tom skapitulował w sprawie postawionej na ostrzu noża przez znaną mu ze stanowczości przyjaciółkę. Drzwi były zamknięte, a wykonane z solidnego drewna mimo ewidentnych znaków czasu odciśniętych na ich łuszczącej się politurze nadal dobrze chroniły wejście do 106

44 budynku. Ani drgnęły, kiedy Tom próbował pchnąć je ramieniem. Sprawdził więc deski zakrywające szklane witryny. Udało mu się uchylić jedną z nich, by stwierdzić, że w witrynach nadal są szyby. Nie miał zamiaru włamywać się, rozbijając szklane tafle. Dopiero niewielkie okienko na tyłach budynku prowadzące do piwnicy mogło dać szansę na wejście do środka. Z zaskakującą łatwością usunął zakrywające je deski. Zupełnie jakby ktoś niedawno poluzował gwoździe i tylko przyłożył drewno, by zamaskować wejście. Szyba była już wybita, a rama okna nawet oczyszczona z fragmentów pozostałego szkła. Nie było mowy o tym, by Julia mogła tędy dostać się do środka swoim czterokołowcem. Julio, zaczekaj tutaj, proszę. Wejdziemy do środka z Biszkoptem. Spróbujemy otworzyć główne drzwi od środka, byś mogła wejść. Jeśli się nie uda, obiecuję, szybko się wycofamy i wrócimy do ciebie. Tymczasem, gdyby coś ci groziło, krzycz! No i daj też znać, gdyby ktoś chciał wejść do środka. Spike przewodził wyprawie. Włożył swój biszkoptowy łebek przez okno i głęboko zaciągnął się zatęchłym powietrzem z piwnicy. Nie wyczuł niczego podejrzanego, żadnego świeżego zapachu, który mógłby świadczyć o obecności obcych ludzi we wnętrzu. Wskoczył do środka i zaczekał, aż tą samą drogą przecisnął się za nim dzielny chłopak. W półmroku pies doskonale widział zarys schodów prowadzących do recepcji. Zachowując ciszę na tyle, na 107

45 ile było to możliwe na wypadek, gdyby jednak ktoś był w budynku udało im się dostać piętro wyżej do głównego holu. Przez szczeliny między deskami po zewnętrznej stronie witryn do pomieszczenia dostawały się ostre promienie światła układające się na ścianach w poprzeczne jaskrawe pręgi jakby wyznaczone laserem. Tom podszedł do głównego wejścia. O dziwo, w zamku tkwił klucz. Wystarczyło go przekręcić i choć stary mechanizm zachrobotał, stawiając pewien opór, po chwili drzwi uchyliły się, wydając przy tym niemiły dla ucha zgrzyt. Dziewczynka usłyszała dźwięk i czym prędzej podjechała przed front budynku. Rozglądnęła się. Na ulicy nie było nikogo. Tom. Otwórz szerzej. Wjeżdżam! Chłopiec otworzył drzwi na oścież. Julia wjechała do środka, zaplątując się w potężną pajęczynę utkaną na ramie drzwi. Dobry znak! Nikt tędy od dłuższego czasu nie wchodził stwierdziła dziewczynka. Pająki dość szybko tkają pajęczyny. To o niczym nie świadczy. Masz rację. A wiesz, że pewien niemiecki naukowiec Peter Witt robił eksperymenty na pająkach? Tak? Tak! Plecenie pajęczyny to misterna robota i pająki starają się ją wykonać bardzo starannie, tworząc liczne równoległe kręgi oparte na prostych, promieniście rozchodzących 108

46 się od środka niciach. Ale doktor podał pająkowi kofeinę, czyli podstawowy składnik kawy. No i? Po takim poczęstunku pająk zmienił technikę pracy i zaczęło wychodzić mu coś odmiennego. Dziewczynka naszkicowała palcem na zakurzonej szybie. Dzieło abstrakcyjne! stwierdził rozbawiony chłopiec, choć okoliczności wcale nie sprzyjały prowadzeniu tego typu dyskusji. Kofeina w większych dawkach powoduje niepokój, nerwowość, rozdrażnienie i bezsenność. Ten pająk tutaj też chyba opił się kawy zupełnie poważnie rozważała 109

47 Julia, patrząc na resztki pajęczyny oświetlanej ostrym strumieniem światła wpadającego do pomieszczenia przez uchylone drzwi. Oj, Julka, Julka! Idziemy do osiemnastki przywołał ją do porządku Tom. Na wszelki wypadek zamknął główne drzwi na klucz i pchnął czterokołowiec, kierując go w głąb korytarza. Osiemnastka jest na parterze. A gdyby była na piętrze, wziąłbyś mnie na ręce, Tom? zapytała, wyobrażając sobie, że niczym książę z bajki Tom bierze ją w swoje silne ramiona i wynosi po schodach. Wyniósłbym, ale w półmroku byłoby to dość niebezpieczne skwitował krótko i rzeczowo, starając się sprowadzić dziewczynkę na ziemię, nie bardzo przy tym rozumiejąc, jakim cudem w tak pełnej napięcia chwili stać ją na bujanie w obłokach. Moja Ania z Zielonego Wzgórza pomyślał z pewną czułością i bez cienia irytacji. Spike szybko zorientował się, gdzie iść, i ruszył przodem. Intuicja i węch wskazywały mu drogę. Wyczuł ślad, stary zapach człowieka. Był pewny, że nikogo tu teraz nie ma. Ale czuł, że w głębi korytarza niedawno ktoś był. Zapach ten wyraźnie różnił się od zapachu staroci, myszy i szczurów, które miały tutaj raj na ziemi, a o których lepiej nie wspominać Julce, by niepotrzebnie jej nie wystraszyć. Spike wcisnął się w szparę między ramą i skrzydłem lekko uchylonych drzwi prowadzących do pokoju numer

48 Drzwi skrzypnęły. Pierwszy ostrożnie wszedł do środka Biszkopt. Za nim wjechała Julia na czterokołowcu pchanym przez Toma. Taty tutaj nie ma! powiedział rozczarowany Tom. W głębi serca liczył na to, że jest bliski odnalezienia ojca. W pokoju nie było nie tylko rodzica, ale też jakichkolwiek mebli. Podłoga pokryta równomiernie grubą warstwą kurzu świadczyła o tym, że pozbyto się ich już dawno. Na brudnej powierzchni wyraźnie widać było jednak prowadzące na koniec pokoju ślady butów. Wszystkie jednakowe. Zapewne należały do jednego człowieka. W półmroku na końcu pokoju dojrzeli jedyny znajdujący się w nim przedmiot. Skrzynię. Niezbyt dużą, drewnianą, z ciężkim stalowym skoblem i wytartymi przez czas zdobieniami. Na wieku wyryto dwie litery: N i T. 111

49 24 O pan Tesla! Witamy! W nowojorskiej restauracji znanego wynalazcę witał sam szef lokalu. Ale nie podał znamienitemu gościowi ręki. Wiedział, że ten nie odwzajemni się wyciągnięciem dłoni, a sytuacja będzie po prostu niezręczna. Nie, nie dlatego, że wynalazca był bufonem. On po prostu się bał! Uwaga na zarazki, za-raz-ki! uprzedzał nowego kelnera jego bardziej doświadczony kolega, kiedy tylko przez okrągły wziernik w drzwiach łączących kuchnię z wielką jadalnią luksusowego lokalu zauważył stałego bywalca, pana Nikolę Teslę. Nowicjusz wybałuszył oczy. Przecież wszystko jest wymyte. Niedostatecznie! Wypoleruj sztućce jeszcze raz przed podaniem. I połóż na stole osiemnaście serwetek dla naszego gościa. Nie mniej, nie więcej, tylko właśnie osiemnaście. A po co? zdziwił się rozmówca. A po co ci to wiedzieć!? Tyle życzy sobie gość i tyle będzie miał. Dobrze, dobrze. Tylko tak się ciekawię. No to idź i rób, co ci mówię. A jak już musisz wiedzieć, to ci wytłumaczę, tylko najpierw powiedz, ile sztućców położysz na stole? 112

50 Sześć. Dwa widelce, nóż, nożyk, łyżkę i małą łyżeczkę. Dobrze. I widzisz, pan Tesla użyje trzech chusteczek do wypolerowania każdego z tych sztućców. Rozumiesz? A po co? A po co? A po co? Powinieneś nazywać się Apoco przedrzeźniał go kolega. Tak już ma. Boi się zarazków i trzeba to uszanować. A że wszystko powtarza trzy razy, to i każdy sztuciec trzy razy dokładnie wyciera. Klient nasz pan... Zwłaszcza pan Tesla. Głupek jakiś? Osz ty smarkaczu! Ja ci dam głupka! strofował starszy kelner. Może i dziwak, ale geniusz. Mówię ci, geniusz! Z głębi kuchni do rozmowy włączył się kucharz. Taaa. Uważaj, by do zupy nie wpadł jakiś włosek. To by ci narobił rabanu. Brzydzi się włosów na potęgę. Podobno dlatego nie związał się z żadną kobietą. Na myśl o tym, że mógłby dotknąć włosa, dostaje gęsiej skórki. I nie wiedzieć czemu, nie znosi biżuterii i zapachu perfum. Nie wie, co traci zarechotał polerujący sztućce młody kelner. I weź ze sobą łapkę na muchy. Bzyczenie muchy rani mu uszy śmiał się kucharzyna. A trzeszczenie łóżka w hotelu to jak kataklizm w jego głowie. Taki z niego wynalazca, że skonstruował amortyzatory do łóżka, żeby nie trzeszczało naigrywał się dalej. A skąd wiesz? 113

51 No, ja nie mogę! Ty chyba faktycznie nazywasz się Apoco Askądwiesz... Mój kuzyn pracuje w hotelu, gdzie mieszka Tesla. Rozumiesz? Nie w domu, tylko w hotelach wynajmuje apartamenty. Zawsze na wysokich piętrach, najlepiej z takim widokiem, by nic nie przysłaniało nieba, bo chce swobodnie obserwować pioruny podczas burzy. I zawsze mieszka na piętrze o numerze podzielnym przez trzy. Numer pokoju też musi być podzielny przez trzy. Inaczej odmawia. Ma bzika na tym punkcie... Płaci, więc dostaje, co chce. I to jeszcze w jakich hotelach! Waldorf-Astoria! Toć to majątek kosztuje! No, ponoć to geniusz. Zajmuje się elektrycznością i takimi tam różnymi głupotami, fortunę zbija i fortunę wydaje kończył kucharz. Nie głupotami po raz kolejny tłumaczył starszy kelner. Czytałem w gazetach, że 16 listopada 1896 roku dzięki Tesli otwarto elektrownię na wodospadzie Niagara. A prąd stamtąd, nazywali go w gazetach prądem zmiennym, popłynął aż do Buffalo, jakieś dwadzieścia pięć mil stąd, co wcześniej na taką odległość było niemal niemożliwe, a jeśli już, to strasznie kosztowne. Wyobrażasz sobie? To geniusz! Chłopak nie bardzo potrafił docenić, jakie znaczenie mogły mieć wynalazki Tesli, ale przemawiała do jego wyobraźni fortuna nieco ekscentrycznego gościa. Głupek czy geniusz, w każdym razie przy kasie. Apoco Askądwiesz uśmiechnął się i czym prędzej ruszył 114

52 na salę dla gości z kompletem świeżo wypolerowanych sztućców i osiemnastoma serwetkami. Aaaa... Tylko sobie nie żartuj z emigrantów. Choć w Ameryce mieszka już dość długo i mówi prawie doskonale po naszemu, jest Serbem, urodził się w Chorwacji. A gdzie to? Idź już, idź, ty Apoco Agdzieto Askądwiesz! Usłyszał na odchodnym młodzian. Dla ciebie szkoda strzępić sobie język. 115

53 25 Tom ostrożnie uchylił wieko skrzyni stojącej w pogrążonym w półmroku ciasnym pokoju o numerze 18. Wieko zajęczało, jakby czynność ta sprawiała mu ból albo miała sprawić ból komuś innemu. W końcu jednak uległo woli chłopca i rozwarło się w pełni, opierając się tylko blokadzie wielkich, lekko zardzewiałych zawiasów. Tom i Julia zaglądnęli do środka. Kiedy ich wzrok przyzwyczaił się do niedostatku światła, nie mieli już wątpliwości. Skrzynia była pusta. No, prawie pusta. Na jej dnie leżała jedna kartka. Stara, pożółkła. Taka sama jak ta, na której tata Toma napisał znaleziony w domu list. Chłopiec schylił się, aby po nią sięgnąć, i zanurzył rękę we wnętrzu skrzyni. Wrzasnął! Co ci jest, Tom!? Co się stało!? Chłopak syknął. Nic ci nie jest? denerwowała się nie na żarty Julia. Nic, nic. Przepraszam. To tylko mysz. Przemknęła po mojej dłoni. Zobacz, jak się biedna boi. Schowała się w kącie. Aż dziwne, że nie uciekła przez dziurę, którą sobie wygryzła. 116

54 Nic w tym takiego dziwnego, że nie zwiała pomyślał Spike, którego nos jeszcze chwilę temu tkwił w wyjedzonym przez gryzonia otworze. Tom wyciągnął kartkę złożoną na pół. Na szczęście myszy jej jeszcze nie tknęły. Otworzył. Żeby zobaczyć, co się na niej znajdowało, musieli jednak wrócić do holu, w którym światło zdecydowanie odważniej przedzierało się przez szczeliny między deskami zasłaniającymi okna. Na grubym pożółkłym papierze widać było nieco wyblakły rysunek autorstwa dziecka. Niewprawna ręka malucha naszkicowała łąkę, duży dom, stodołę i kościół. Na łące pasła się gromada jakichś zwierząt. Być może saren. Na jej czele stał osobnik większy od pozostałych z jednym rogiem na głowie. Rysunek zajmował jednak tylko fragment strony. Być może nic nie znaczył. Być może po prostu przypadkowo znajdował się na kartce, którą ktoś wykorzystał do przekazania wiadomości. Tym kimś był ojciec Toma. Chłopiec nie mógł mieć co do tego żadnych wątpliwości. Kochany Synku! Jeśli czytasz ten list, musiało stać się coś złego. Ktoś próbuje wykraść coś, co znajdowało się w tej skrzyni, a co ma ogromną wartość. Znasz mnie, więc wiesz, że nie chodzi o pieniądze, a o znacznie ważniejszą sprawę. 117

55 Próbowano mnie porwać, dlatego przeniosłem zawartość skrzyni w bezpieczniejsze miejsce. Skoro tutaj jesteś i czytasz te słowa, zapewne w końcu im się to udało. Mimo to najwyraźniej znalazłem sposób, by Cię tu sprowadzić. Zrób wszystko, Synku, by odnaleźć to, co ocaliłem i dobrze ukryłem. Dopiero wówczas skontaktuj się z osobą, którą Ci wskażę. O mnie się nie martw. Nie zabiją mnie, dopóki nie dostaną tego, czego szukają. A teraz czytaj uważnie. Do samego końca. Gdy zawiruje czas Zgodnie z zegara biegiem, Najkrótszy dystans wybierz. A jeśli w przeciwną stronę Z najbardziej żółtym zmierz się. Rozetrzyj golterii owoc, Łyżkę miodu dodaj I antracytu grudę. Siódemka z dwójką wojnę toczyć będą, Ty jak rycerz dzielny Do marzeń ułóż postać senną

56 26 Julka, pamiętasz jak opowiadałem ci o moich synestetycznych zdolnościach? Pewnie, że pamiętam! Mówiłem ci też, że odziedziczyłem je po tacie. No tak, mówiłeś. Synestetycy postrzegają świat troszkę inaczej niż większość ludzi. Tłumaczyłem ci to. Ale też każdy z nas, choć może doznawać podobnych rzeczy co inni synestetycy, doświadcza ich na swój własny sposób. Tom zamyślił się, by znaleźć właściwy przykład. O! Mnie, powiedzmy, liczba trzy zwykle kojarzy się z zielenią, a dla innego synestetyka będzie to kolor żółty albo czerwony. A komuś kolejnemu będzie przywodziła na myśl jakiś zapach. Aha przytakiwała z zaciekawieniem Julia, zaczynając domyślać się, co chłopiec chce jej powiedzieć. Odziedziczyłem ten dar po tacie. Ale w naszym przypadku to coś więcej. My dwaj widzimy świat identycznie! Te same liczby wywołują u nas dwóch dokładnie takie same skojarzenia z kolorami. Niektóre wyrazy przywołują wspomnienia tych samych zapachów lub barw. No i tak samo postrzegamy czas jako coś, co w naszej 119

57 wyobraźni ma pewną przestrzenną formę i na dodatek wiruje w specyficzny sposób. Specyficzny dla nas dwóch! To jak własny system kodowy! Tak! Tylko że kluczem do niego nie jest słowo ani liczba, ale coś, czego nie można wykraść, podglądnąć czy skopiować. DNA! znowu wykrzyknęła Julia. No, miałem na myśli coś bardziej magicznego. Ale masz rację. Tom roześmiał się, kładąc dłoń na ramieniu dziewczynki. Tak, to jest źródło tej magii. Jakieś fragmenty naszego DNA decydują o tym, że i ja, i tata widzimy świat tak samo, tak samo odmiennie od wszystkich innych. To jest klucz do szyfru! Biszkopt krzywo spojrzał na rękę pochylonego nad czterokołowcem Toma czule gładzącą ramię Julii, podczas gdy ta odwdzięczała się mu, wpatrując głęboko w oczy i ściskając jego drugą dłoń. Oj, braciszku! Nie zagalopowałeś się troszeczkę!? burknął Spike, który tym razem poczuł się naprawdę zazdrosny. Rozwiązywanie zagadek tak pochłonęło Julkę, że poświęcała Biszkoptowi znacznie mniej uwagi niż zazwyczaj. A przecież jego rola była nie do przecenienia. Spike położył głowę na kolanach Julii, a zaraz potem podniósł ją i zaczął lizać dziewczynkę swoim szorstkim, chłodnym językiem po lewym uchu, dopraszając się o podrapanie po karku. Na dziką kaczkę! Jak długo będę się musiał prosić o odrobinę czułości?! przekornie burczał pod nosem Biszkopt. 120

58 Julia doskonale odczytała myśli Spike a. Oj, czyżbyś był zazdrosny?! Nie bądź! Wiesz, jak cię kocham, piesku... To wyznanie ostatecznie uspokoiło obawy labradora. Tym bardziej że dziewczynka puściła dłoń chłopca i kontynuowała rozmowę, głaszcząc swojego biszkoptowego przyjaciela. Tom, czy ten wierszyk to ukryta wiadomość dla ciebie? Tak! W takie szyfrowanie bawiliśmy się razem, kiedy byłem mały. Ja wymyśliłem tę zabawę. A potem używałem jej, by powiedzieć tacie o czymś, czego nie chciałem wyjawić mamie, zostawiając karteczki na lodówce. Czyli już wiesz? Już rozkodowałeś wiadomość? emocjonowała się Julka, wymachując rękami nad opartą na jej kolanach głową Biszkopta. Gestykulowała tak energicznie, że pies wolał zrezygnować z czułości, chroniąc się przed przypadkowym oberwaniem po uchu. W tym rzecz. Nie do końca. Chłopiec posmutniał. To nie jest aż tak proste. Nie wszystko jest jednoznaczne jak przy zwykłym kodowaniu. To nie są litery czy liczby. To raczej skojarzenia, które w oderwaniu od siebie nic nie znaczą. Dopiero ułożone jedno obok drugiego mogą mi coś zasugerować. Tom, powiedz, co już wiesz. Razem sobie z tym poradzimy. Co dwie głowy, to nie jedna! Hola, hola, moja panno! obruszył się Biszkopt. A moja to się nie liczy? Ubolewał, że akurat tego nie może powiedzieć dosadnie, i zaczął na poważnie żałować, że przez tyle swoich psich żyć nie zdołał nauczyć się mówić po ludzku. 121

59 27 Mieszkańcy okolic Colorado Springs byli przerażeni. Wielkie Niebezpieczeństwo! Nie wchodzić! krzyczały napisy na tablicach rozwieszonych na solidnym ogrodzeniu otaczającym dziwaczny drewniany budynek, który dopiero co wyrósł na samym środku pastwiska dla krów. Jakby stodoła, wiecie, ale z wieżyczkami tłumaczył gorączkowo staruszek, sącząc jak każdego ranka po śniadaniu kawę w miejscowej knajpce. Towarzyszyli mu inni starsi panowie, którzy nie mieli nic lepszego do roboty, jak plotkować i czasami grywać w karty lub kości. No, mówię wam, milę na wschód od Colorado Springs, na pastwisku pod Pike s Peak, nieopodal tej szkoły dla głuchych i niewidomych. Dawno by stamtąd pouciekali, gdyby widzieli i słyszeli to, co dzieje się w ich sąsiedztwie, w tym drewnianym budynku, który zbudował Joseph... Joseph Dozier? Nasz Joseph cieśla? dziwili się staruszkowie. Nie inaczej. Nasz Joseph. A po co mu to? No nie dla siebie przecież. Przyjechał taki jeden z Nowego Jorku. Tesla. Nikola Tesla. To na jego zlecenie. Ponoć geniusz. Albo raczej niebezpieczny szaleniec. 122

60 Czarnoksiężnik jakiś? Gorzej. Gorzej? Naukowiec. Co ty powiesz?! I co on w tej stodole robi? Eksperymenty jakieś. Ale żeby to była zwykła stodoła. Najpierw zbudował coś na wzór stodoły, a potem kazał dobudować mniejsze domki przyklejone do niej ścianami. Bez ładu i składu. Nad tym wszystkim z drewna wznieśli wieżyczki. O, pamiętacie publikowane w gazecie rysunki wieży Eiffla, którą pobudowały sobie ze stali Fracuziki na wystawę światową w 1889 roku? No, pamiętamy pokrakę. To teraz oni też nam tu takie coś zbudowali, tylko z drewna i małe, jakby ucięte w połowie. Ale za to są aż dwie wieże. Jedna smukła i wysoka na ponad dziesięć metrów, jakby ktoś miał tam na górze siedzieć i obserwować teren. A druga jest masywniejsza, szersza, ale niższa. Po środku tej wieży wyrastającej z dachu stodoły postawili wielki pręt, aż do samego nieba. Nie może być... Może, przyjacielu. A nawet więcej ci powiem. Na końcu pręta zamocowali miedzianą kulę. Kulę? Sam diabeł wie, po co. Może do wyłapywania piorunów czy coś takiego. Albo do miotania płomieni. Kto to wie?! Joseph mówił, że urządzenia w laboratorium mogą zabić z setkę ludzi naraz, a może i dwie setki. 123

61 A widział, co jest w środku budynku? No właśnie. Do środka wpakowali jakieś wielkie urządzenia, mówili o nich cewki i transformatory. Podobno Tesla raz nawet tłumaczył mu, że to pośrodku to transformator rezonansowy czy coś takiego, bo Joseph nie zapamiętał dobrze i nie potrafił powtórzyć. Niby to wszystko do wytwarzania prądu w ogromnej ilości lub o ogromnej sile. I że ten prąd ma być przekazywany na olbrzymie odległości bez kabli. A może to jakieś eksperymenty wojskowe? Może. Bo to, co Joseph raz zobaczył, nie na żarty go przeraziło. Duchy? Nie. Duchów nie widział. Ale błyskawice! W całej szopie rozchodziły się od tego urządzenia błyskawice. Długie na wiele, wiele metrów. Kolorowe. Było to i piękne, i przerażające, jak mi opowiadał. A teraz najciekawsze! Podczas gdy w środku szopy trwała sobie w najlepsze ta przedziwna burza, ten Nikola Tesla jakby nigdy nic siedział w kąciku z książką i czytał. Czytał? No, bracie, w przeciwieństwie do ciebie potrafi czytać. Dziadek się uśmiechnął. Ale wyobraź sobie, miotać w pokoju pioruny i przy tym siedzieć sobie i najspokojniej w świecie czytać. Aha. Podobno w miasteczku, a to przecież jest całkiem spory kawałek, odgromniki na domach ni z tego, ni 124

62 z owego zaczynają iskrzyć. I tak iskrzą się nieprzerwanie przez dłuższą chwilę, trzeszczą i brzęczą, choć nie ma przecież burzy, po czym równie nagle przestają. Tak, też słyszałem. To na pewno sprawka tego Tesli. A niech byś się zbliżył do jego budynku podczas tych eksperymentów, to byś zobaczył, że iskierki skaczą nawet między grudkami piasku. A z metalowych pali podtrzymujących ogrodzenie czy nawet ze szpadla wbitego w ziemię potrafi wyskoczyć coś jakby błyskawica. Czary! Obawiam się, że to nauka, przyjacielu racjonalizował staruszek. A pamiętacie, jak ostatnio uciekły konie z pastwiska po drugiej stronie miasta? Tak. Słyszałem, że przestraszyły się łuków ognia, które nagle wystrzeliły z metalowego hydrantu na brzegu ich pastwiska. W tym samym czasie nad szopą Tesli z tego masztu podobno strzelały pioruny do nieba na dobre czterdzieści metrów, a gromy było słychać wiele kilometrów stąd. Piorun jakiś! Żeby tylko. Władca piorunów. Mówię wam. Władca piorunów! 125

63 41 Julka cierpliwie czekała na reakcję Wielkiego Mistrza. Liczyła, że zaskoczony prowokacyjnym pytaniem nie zdoła ukryć zaangażowania w sprawę, a może nawet od razu przejdzie do omawiania z nią warunków wymiany zakładnika na dokumenty. Czuła, że Mistrz musi coś wiedzieć. I nie myliła się. Zanim jednak mężczyzna zdążył odpisać, w kieszeni ponownie zabrzęczał jej telefon. Pani Julia? W słuchawce zadudnił głos Goodmana. Tak. To znowu pan? Coś się stało? U mnie dobrze. To na głowie... to było tylko zadraśnięcie. Ale dzwonię, żeby się upewnić, że u pani wszystko w porządku. Jak rozumiem, ci opryszkowie z furgonetki nie naprzykrzali się pani? Nie. Nie widziałam nikogo. Wróciłam bezpiecznie. A teraz odpoczywam. To był dzień pełen wrażeń. To dobrze. Proszę pamiętać, że chętnie pomogę. Jakby pani przyjaciel odezwał się... bo nadal jest za miastem, tak? dopytywał Goodman. Nie odzywał się. Jak mówiłam, wyjechał z miasta. Ze swoją mamą. 182

64 Razem z mamą?! A, to dobrze. To znaczy, że państwo zgłosiliście próbę porwania pani przyjaciela na policję, prawda? upewniał się troskliwie Goodman. Tak, oczywiście niezbyt przekonująco blefowała dziewczyna. Dociekliwość mężczyzny była jednak podejrzana. Przypuszczała, że Wielkolud i spółka znowu dorwali Goodmana i próbują zmusić go, by wybadał grunt, wywęszył, jak się sprawy mają. Tchórz oberwał po karku i teraz zrobi wszystko, by nie oberwać ponownie pomyślała. Pani Julio, to ja czekam pod telefonem. Gdybym się mógł przydać albo gdyby pani znalazła jakimś cudem te dokumenty, proszę dzwonić. Ja naprawdę chętnie pomogę. Czuję się odpowiedzialny, że dzisiaj naraziłem panią na nieprzyjemności z powodu tych łobuzów w hotelu. Strach pomyśleć, co by było, gdyby pani była w budynku. Bardzo chciałbym się zrehabilitować. Będę pamiętać. Do widzenia Julia szybko zakończyła rozmowę, bo komputer sygnalizował, że w komunikatorze czekała już na nią odpowiedź od Wielkiego Mistrz: Jeśli naprawdę ma pani te dokumenty, jest pani w Jasne. Coś o tym już wiem. I pan najwyraźniej Mistrz: Tak. Wiem. I proszę mi wierzyć, że nie jest mi z tą wiedzą łatwo. 183

65 @Julia: O, na pewno, na pewno! No to jak będzie? Chce pan dostać Mistrz: Pani Julio, jeśli tak ma pani faktycznie na imię... Oczywiście, chętnie bym je przeglądnął. Ale nie czas na Naprawdę? A nie ciekawi pana, co jest na tych pożółkłych karteczkach? Jeśli tak, to niech pan najpierw wypuści ojca Toma. On już nie ma dokumentów. Nic wam nie Mistrz: Pani nic nie rozumie. Ja nie przetrzymuję ojca pani przyjaciela. Przeciwnie, bardzo się o niego martwię. Od tygodnia nie odbiera telefonu, nie odpisuje na wiadomości na naszym forum. Z pani słów wynika, że został porwany. Mówił mi, że mu grożono, ale nie sądziłem, że ktoś zdobędzie się na Ładnie pan to ujął. Ale wie pan co... Nie wierzę panu. Może nie pan osobiście tego dokonał, ale zapewne ktoś z pana... bractwa czy jak to pan zechce nazwać. To z wami rozmawiał o dokumentach. A czego teslariusze pragną najbardziej pod Mistrz: Wiem, jak to wygląda. Faktycznie, chcemy odzyskać i zachować jak najwięcej tego, co Tesla po sobie zostawił. Jego geniusz był nadzwyczajny, a płodny umysł tworzył przez całe życie. Nie wszystkie wynalazki zostały upublicznione. Niektóre projekty trafiły w ręce rządów, a niektóre udaje się jeszcze od czasu do czasu odnaleźć w różnych zakątkach na świecie: w Chorwacji, 184

66 w Grazu i Pradze, gdzie studiował, w Nowym Jorku i wielu innych miejscach, gdzie zostawił po sobie ślady. Nie zawsze strzegł swoich notatek. Były takie, które ktoś sobie przywłaszczył, wykradając z jego laboratorium czy pokoju, ale też takie, które sam gdzieś zostawił przez zapomnienie. A ludzie nawet wtedy, kiedy nie był jeszcze bardzo sławny, dostrzegali w nim szalonego geniusza. I na wszelki wypadek chowali karteczki. My je próbujemy odzyskać i czegoś się z nich nauczyć. Próbujemy dowiedzieć się, nad czym nie skończył pracować, a może nawet dotrzeć do projektów, które zakończył, ale nigdy nie ujawnił światu. Tak, to prawda, że chętnie przeglądnąłbym te dokumenty. Próbki, które widziałem, były niesamowite. Ale proszę mi wierzyć. My nie jesteśmy bandą obłąkanych gangsterów czy zakamuflowanymi agentami wielkich mocarstw szukającymi w zapomnianych wynalazkach Nikoli Tesli recepty na Superbroń? O czym pan Mistrz: Tesla utrzymywał, że stworzył promień śmierci. Broń tysiące razy potężniejszą od broni jądrowej. Nawet w jednym z wywiadów zasugerował, że przeprowadzi jej testy. I wkrótce potem wydarzyła się katastrofa tunguska. W 1908 roku na bezludnym obszarze Syberii doszło do ogromnej eksplozji o sile pięćdziesięciu megaton. Nigdy nie udało się wyjaśnić tego wydarzenia, ale wielu uważa, że mógł to być efekt testów promienia śmierci Tesli. Ja w to jednak nie wierzę. Tesla bywał szalony, ale nie zdobyłby się na coś takiego, zagrażając życiu 185

67 ludzi i zwierząt. Rząd Stanów Zjednoczonych najwyraźniej jednak uwierzył, bo wszystko wskazuje na to, że skonfiskował notatki, które naukowiec miał w swoim apartamencie w chwili śmierci. Sprawa tych promieni jednak was nie Nie! No co też pan powie? Mistrz: Widzę, że dalej mi pani nie ufa. Notatki, w których posiadanie wszedł ojciec pani przyjaciela, najprawdopodobniej pochodzą z zupełnie innego etapu życia Tesli. Nie z czasów świetności i zmierzchu jego kariery, ale z samego początku... Nawet nie początków kariery, ale życia. Julia przypomniała sobie list, który znaleźli w skrzyni. Na górze kartki umieszczony był wyblakły rysunek. Obrazek nakreślony ręką Powiedzmy, że panu wierzę. Niech mi pan zatem wytłumaczy, dlaczego te dziecięce gryzmoły mogą być takie ważne. Tak ważne, że ktoś załóżmy, że nie pan ani pana koledzy jest gotowy porwać człowieka, by je Mistrz: Nikola Tesla był genialnym wynalazcą, ale nie stało się to ot tak, nagle, z dnia na dzień. On był genialnym wynalazcą zawsze. Nawet wtedy, kiedy miał zaledwie pięć, sześć czy siedem lat. Wiele swoich pomysłów, na które wpadł w dzieciństwie, zrealizował po latach. Nie- 186

68 których nigdy nie wprowadził w życie, ale były też i takie, które prawdopodobnie udało mu się urzeczywistnić, choć nigdy nie upublicznił wyników tych eksperymentów. Być może właśnie w dzieciństwie zrodziły się w jego głowie takie wynalazki, za sprawą których nie przeszedłby do historii jako Władca Tylko jako Mistrz: Władca Umysłów, pani Julio. Władca Umysłów. 187

69 42 Czy ja dobrze usłyszałem? Mój tata zostawił u pana paczkę dla mnie? Tom spytał staruszka z niedowierzaniem. Ależ tak. Zaraz przyniosę. Tylko proszę mi pomóc. Mężczyzna wszedł do domu i po chwili wrócił na taras z pokaźnych rozmiarów młotkiem. Z jednego z końców obucha sterczały zęby, które mogły służyć do wyciągania gwoździ, ale równie dobrze mogłyby zanurzyć się w czymś, czego na pewno pradawni konstruktorzy ciesielskiego młotka nie mieli na myśli. Czy dziadek chce mnie...? Chłopiec tak się zląkł, że nawet nie dokończył swojej myśli. Oczy mężczyzny cały czas wysyłały jednak sygnał: Zaufaj staruszkowi, zaufaj!. Zapraszam. Pomożesz mi wyjąć deskę z podłogi powiedział staruszek, wręczając chłopcu młotek i wskazując zadaszoną część tarasu. O, ta deseczka. Możesz ją odbić od spodu. Tom ukląkł, uderzył fragment drewna wystający poza brzeg tarasu. Deska podskoczyła lekko, odsłaniając łebki gwoździ. Wystarczyło już tylko ująć je w zęby ciesielskiego narzędzia i... Jest! Coś jest! krzyczał chłopiec. 188

70 Oj, proszę ciszej. To już nie na moje stare uszy! marudził staruszek. Możesz jeszcze odbić sąsiednią deseczkę. Będzie łatwiej wyciągać. Po chwili Tom wyjął ze schowka pod tarasem zawinięty w folię pokaźny plik dokumentów. Nie wyglądało jednak na to, by mogły one wypełnić po brzegi starą skrzynię. Kartek starczyłoby zaledwie na pokrycie jej dna kilkoma warstwami papieru. Mam nadzieję, że nie liczba, ale jakość stanowi o ich wartości pomyślał chłopiec. O, poszukaj tam jeszcze zaproponował mężczyzna, wskazując zagłębienie między deskami. Parasol. Stary połamany parasol! ucieszył się chłopiec. Dzięki niemu miał pewność, że faktycznie trafił na zawartość skrzyni taty. Tom przypomniał sobie, że w opisie aukcji internetowej, którą wygrał jego ojciec, wyraźnie była mowa o dołączonym starym parasolu. Tylko go nie zgub instruował staruszek. Na deszcz się nie przyda, ale twój ojciec powiedział mi, że należał do pewnego bardzo dzielnego chłopca, który uczył się na nim latać. Bardzo dawno temu! To cud, że parasol przetrwał do dzisiaj. Musiał być ważny dla tego malca. I niech nadal będzie pamiątką czyjegoś wyjątkowego dzieciństwa. Tom przytwierdził deski do tarasu i dopiero wówczas spokojnie przyglądnął się skarbom swojego taty. Myśli pan, że to coś warte jest takiego poświęcenia, takiego ryzyka, jakie ponosi tata? zapytał. Nie liczył 189

71 jednak na odpowiedź. Tej zapewne mógł udzielić mu tylko ojciec. Jak widać, nie wiem zbyt wiele o całej tej historii. Ale myślę, że twój tata mógł oddać się tylko szlachetnej sprawie. Jeśli uznał, że jest ona warta takiego poświęcenia, to i dla ciebie powinna być równie ważna. Czuję, że tata może na ciebie liczyć. Staruszek uśmiechnął się i podał chłopcu dłoń, by ten podniósł się w końcu z podłogi. I co mam teraz z tym zrobić? Nie wiem. Tego mi już twój tata nie powiedział. Ale napisał liścik. Wsunął go pod spód, za sznurek przytrzymujący folię otaczającą papiery. Sprawdź. Jeszcze jeden list od ciebie, tatusiu?! To już trzeci. Wolałbym, żebyś sam tu przyszedł i wszystko mi wytłumaczył mówił do nieobecnego rodzica z rozpaczą w głosie Tom. Miał już dosyć zagadek i marzył o tym, by spotkać się z ojcem. Kochany Synku! Mam nadzieję, że to Ty czytasz te słowa, trzymając w ręku paczuszkę. Jestem dumny, że dotarłeś tak daleko. Ale smucę się też, bo jeśli sam nie odebrałem przesyłki, musiały się spełnić moje obawy. Uważaj na siebie. Bardzo uważaj. Jak już wiesz, ktoś mi groził, by dostać te dokumenty. Miały one szczególną wartość dla mnie jako psychologa dziecięcego, który mógł zmierzyć się z zapisem wyobraźni genialnego dziecięcego 190

72 umysłu. Tak to się wszystko zaczęło. Od chęci zgłębienia, co zaprzątało głowę pewnego żyjącego w dziewiętnastym wieku brzdąca, który na dnie skrzyni pozostawił nieco swoich rysunków i jak pierwotnie sądziłem jakichś nieporadnych dziecięcych notatek. Licytując kufer, nie wiedziałem jeszcze, że ten malec był nad swój wiek dojrzały, choć to pewnie mało powiedziane, i wyrósł na wybitnego człowieka. Te zapiski mogą wzbogacić naszą wiedzę o intrygującym człowieku. Ale dokumenty te mają też dalece potężniejsze znaczenie. Nie chciałem tego wcześniej robić, ale skoro sprawy tak daleko zaszły, będę musiał komuś jeszcze zaufać. Komuś, kogo nie znam dobrze, ale w tej sytuacji już tylko to nam pozostaje. Zaufać. Na odwrocie tej kartki, Synku, znajdziesz adres internetowy. Skontaktuj się ze wskazaną osobą i poproś o pomoc. Niech przechowa paczkę. Mam nadzieję, że będzie wiedział, co zrobić, by te dziecięce myśli nie przeszły w niepamięć, ale też by nie trafi ły w niepowołane ręce, w których mogłyby wyrządzić więcej krzywdy niż pożytku. Wierzę, że się wkrótce zobaczymy. Twój Tata 191

73 43 Spike zakradł się na tyły drewnianej szopy. Teraz jeszcze wyraźniej czuł zapach porwanego mężczyzny. Jak się jednak dostać do środka? Obszedł budynek dookoła, ale nigdzie nie było żadnego okna, uchylonych drzwi ani dziur w deskach. A może by tak zrobić podkop? pomyślał Spike, przypominając sobie film, w którym więźniowie uciekali z niewoli, korzystając z długiego na kilkadziesiąt metrów tunelu. Spróbował wprowadzić swój szalony pomysł w życie, szybko jednak pojął, że szopa, choć wybudowana pośrodku lasu, ma całkiem solidną konstrukcję. Stoi na kamiennych fundamentach. Realizacja tego planu w krótkim czasie i bez zwracania na siebie uwagi nie była możliwa. Zdecydowanie więcej szans na powodzenie mogło dać zaczajenie się i zaatakowanie łotrzyków, kiedy sami otworzą drzwi. Tylko czy sprostam aż trzem opryszkom? Oni mogą mieć broń albo jakieś ciężkie narzędzia. Wtargnę do środka i nim zdążę oswobodzić jeńca, wpadnę w ich łapy. Nie wystarczy mieć odwagę. Potrzebuję wsparcia, na dziką kaczkę, mordkę jeża i, brrr, mokrą wydrę! 192

74 Spike doznał olśnienia. Z głębi jego niezwyczajnego psiego móżdżka znowu odezwały się wspomnienia z któregoś poprzedniego życia. Musiały to być faktycznie dawne czasy i odległe miejsca, bo świat, który zobaczył oczami wyobraźni, wydawał się tak piękny, jakby pochodził z jakiejś bajki. Przypominał sobie zielone wzgórza spływające wprost do błękitnego oceanu i zwierzęta, których teraz nie miał okazji widywać: latające wiewiórki, arktyczne lisy i zające, których futro zmieniało kolor zależnie od pory roku, zwinne rysie wyposażone przez naturę nie tylko w miotełki na uszach, ale i zwisające po obu stronach pyszczka kępki futra przypominające brodę, jeżozwierze, morsy i zabawne rosomaki wyglądające jak skrzyżowanie skunksa z niedźwiadkiem. I to wszystko na jednej wyspie, która była kiedyś jego domem. Na Nowej Funlandii. Przypominał sobie także, że w tamtych czasach labradory mieszkały na tej wyspie z ludźmi i podobnie jak obecnie Spike oddelegowany do opieki nad Julką psy ciężko pracowały. Pomagały ludziom przy połowie ryb, ale też towarzyszyły im podczas wypraw łowieckich i zbierackich do gęstych i niebezpiecznych lasów. Wówczas labradorom zdarzało się obserwować dzikie zwierzęta, a wśród nich nieustraszone i przebiegłe wilki polujące zimą w watahach. Zwierzęta, które zdobywają pokarm w pojedynkę, zwykle atakują istoty równe co do wielkości lub mniejsze od siebie albo przynajmniej znacznie słabsze. Żeby zmierzyć 193

75 się z osobnikami większymi i mającymi nad nimi przewagę, a już na pewno jeśli celem miałby być więcej niż jeden taki osobnik, wilki musiały działać w grupie, a ich poczynania koordynował osobnik alfa, zwany także basiorem. Spike zdecydowanie wolał to pierwsze określenie. Kto jak kto, ale ja na pewno nadaję się na samca alfa. Nikt temu nie może zaprzeczyć. Nieco pofolgował swojej wyobraźni dzielny Biszkopt. Trzeba zbudować watahę. Czy wystarczą dwa psy, by można było ją już tak nazwać? zastanawiał się, mając na myśli Roda, kumpla z sąsiedztwa, starego, ale ogromnego i robiącego piorunujące wrażenie doga kanaryjskiego. Rod był dość leniwy i nie zawsze poważnie traktował Spike a. Ale lubił Julię i gdyby sprawa dotyczyła dziewczynki (a tu poniekąd tak było, bo w tej rozgrywce chodziło o życie taty jej przyjaciela) na pewno nie odmówiłby wsparcia. Na dodatek rozmarzył się Spike samiec alfa ma absolutną władzę. Pozostali członkowie watahy ceremonialnie demonstrują mu swoją podległość. Fajnie by było zobaczyć, jak Rod podskakuje na każde moje skinienie. Oj, fajnie! Spike był coraz bardziej przekonany do pomysłu zaproszenia doga do watahy. We dwóch rozprawimy się z opryszkami. Ja, dowodzący samiec alfa, przyjmę pseudonim operacyjny Napoleon. Mniejszy ciałem, większy duchem! zdecydował. Upewnił się, że z domu nie dobiegają żadne hałasy, które skłoniłyby go do niezwłocznej, improwizo- 194

76 wanej interwencji bez względu na niewielkie szanse powodzenia, i ruszył, ile sił w nogach, przez las w stronę miasteczka. W niespełna dziesięć minut dotarł do asfaltowej drogi, wzdłuż której po równym poboczu biegło się znacznie wygodniej. Po kolejnych piętnastu minutach był już przy domu Julii. Zobaczył, że ktoś spuścił wszystkie zasłony w oknach. Nieco go to zaniepokoiło. Rozejrzał się dookoła i zrobił głęboki wdech, ale nie zauważył niczego niezwykłego. Za to nozdrza pieścił mu znajomy i ukochany zapach jego przyjaciółki Julii. Mimo braku niepokojących sygnałów postanowił ostrożnie sprawdzić, co się dzieje w środku domu. Po cichu podszedł pod szklane drzwi od strony tarasu i wsadził łebek przez niewielkie przejście dla zwierząt zamontowane w szybie po to, by Spike mógł wchodzić do domu i z niego wychodzić, nie zawracając głowy mieszkańcom. Mógł czas przeszły był tu jak najbardziej właściwy. Jako szczeniak Biszkopt mieścił się w tym przejściu cały, teraz był w stanie włożyć w nie co najwyżej łebek. Niemniej tym razem niczego więcej nie potrzebował. Przecisnął głowę, rozsunąć nosem kotarę i dyskretnie zorientował się w sytuacji. Julia siedziała przed komputerem i z kimś czatowała, gorączkowo stukając w klawiaturę i odczytując na głos przychodzące wiadomości. Toma przy niej nie było. 195

77 No gdzie się łobuz podział?! Jak śmiał ją zostawić samą bez opieki?! zachodził w głowę Biszkopt. Pies nie mógł jednak przerwać swojej misji, aby towarzyszyć Julii. Cokolwiek się wydarzyło, teraz najważniejsze było zmobilizowanie posiłków i odbicie więźnia. Postanowił nie zwracać na siebie uwagi właścicielki. Na pewno by się ucieszyła, moja Julka kochana! Ale jeśli mnie zobaczy, będzie chciała mi towarzyszyć albo zatrzymać mnie w domu. Wybicie jej tego z głowy zajmie mi mnóstwo czasu. A tu nie ma chwili do stracenia koncypował Biszkopt. Poza tym na pewno bezpieczniejsza jest u siebie w domu niż w lesie. I niebo szarzeje. Za godzinę słońce zajdzie. Nie! Nie mogę jej narażać. Ostrożnie wysunął głowę z otworu. Szkoda tylko, że w pokoju rozległo się stuknięcie zamykającej się za nim klapki. Jest tu ktoś? zaniepokoiła się Julia. Dreszcz przeszedł jej po karku. Objechała swoim czterokołowcem pokój, uchyliła zasłonę i wyglądnęła przez okno z przodu, a potem przez przeszklone drzwi prowadzące na taras z tyłu domu. Nikogo ani niczego nie zauważyła. Spojrzała na małe przejście dla zwierząt w tarasowych drzwiach wyłaniające się zza lekko odsuniętej kotary i przez dłuższą chwilę zatrzymała na nim wzrok. Zgięła się wpół i nacisnęła palcem klapkę, która wydała taki sam cichutki dźwięk, jaki dziewczynka słyszała przed chwilą. Wiatr? 196

78 Nie znajdując odpowiedzi, ale też nie widząc zagrożenia, wróciła do komputera, by kontynuować rozmowę z Wielkim Mistrzem. Spike w tym czasie był już na podwórzu sąsiadów w psiej rezydencji Roda. Nie, to za mało powiedziane, że tam był. Zdążył już skompletować drużynę. Rod bez wahania zaakceptował warunki, nawet to, że dwupsową watahą będzie dowodził Biszkopt na czas operacji posługujący się kryptonimem Napoleon, syn Kiplinga z Poolstead i Etny Horand. Dzielne psy przeskoczyły przez płot, którego pokonanie nigdy nie stanowiło dla nich problemu, choć właściciele Roda sądzili, że dla starego doga jest niczym mur warowni. Oj, mylili się! Z lenistwa Rod nie urządzał na co dzień wycieczek, ale kiedy stawką było życie, nic nie mogło powstrzymać tego odważnego psa. Już po kilkunastu minutach byli na wysokości rzeczki i kierowali się asfaltową drogą do lasu. W oddali widzieli kłęby kurzu wzbijane przez motorower lub inny dwukołowiec jadący wzdłuż rzeki nieubitą ścieżką. Nie było jednak czasu zwracać uwagi na to zjawisko. Psy biegły, ile tchu w piersiach, w kierunku szopy, w której na oswobodzenie czekał ojciec Toma. 197

79 44 Wracaj do domu i jak najszybciej ukryj te dokumenty. Zaczyna się ściemniać doradzał staruszek o aparycji nieco zaniedbanego Świętego Mikołaja. Ma pan rację. Idę! oznajmił Tom. Podziękował za pomoc i wziął pod pachę owinięty folią stos papierów. I tak to sobie wyobrażasz?! Pan Poniedziałek się uśmiechnął. Tak paradować po lesie, a potem po mieście z ważnymi papierami, na które polują jakieś zbiry? No... Tom się zasępił. Nie bardzo wiem, co innego mógłbym zrobić. Tu z boku domu stoi mój Rumak. Tom kompletnie osłupiał. Nie zauważył w okolicy żadnego konia. Tak, chłopcze. Nie przesłyszałeś się. Śmiało, śmiało! Mężczyzna wskazywał ręką miejsce za domem. Ale nie było tam wcale żadnego wierzchowca. Stała tam za to chyba jedyna rzecz na całej posesji, która wprost lśniła, choć zapewne pamiętała czasy hipisów. Piaggio vespa sprint. Model z 1965 roku. Mój Rumak wyjaśnił staruszek, pokazując cudownie zachowany i wypielęgnowany skuter o metalicznym ciemnozielonym kolorze. Nie mam wielu okazji, by go dosiadać. Przydałaby mu się przejażdżka. 198

80 Ale... Tom miał wątpliwości, czy powinien korzystać z takiej pomocy. Nie marudź. Oddasz przy okazji, młody człowieku! Tyle że ja nie mam prawa jazdy! zasępił się chłopiec. A na rowerze potrafisz jeździć? No to dobrze. To powinno wystarczyć na tę jedną przejażdżkę. Sprawa wyższej wagi. Tylko uważaj na siebie. Kiedy Tom zbliżał się już do asfaltowej drogi prowadzącej z jednej strony do lasu, a z drugiej do miasteczka, w oddali dostrzegł przez moment dwa psy, jednego wielkiego i drugiego znacznie mniejszego, pędzące wzdłuż drogi w stronę lasu. Spike? taka szalona myśl przeszła mu przez głowę. Nie, niemożliwe. Co by nasz Biszkopt robił tutaj z jakimś olbrzymem? Kiedy już wjechał na asfaltową drogę, zatrzymał się jeszcze na chwilę i spojrzał w kierunku, w którym biegły psy. Nie było ich już jednak widać. Najwyraźniej zdążyły skręcić w głąb lasu. 199

81 Tyle że ja nie mam prawa jazdy! zasępił się chłopiec. A na rowerze potrafisz jeździć? No to dobrze. To powinno wystarczyć na tę jedną przejażdżkę. Sprawa wyższej wagi. Tylko uważaj na siebie. 200

82 201

Szczęść Boże, wujku! odpowiedział weselszy już Marcin, a wujek serdecznie uściskał chłopca.

Szczęść Boże, wujku! odpowiedział weselszy już Marcin, a wujek serdecznie uściskał chłopca. Sposób na wszystkie kłopoty Marcin wracał ze szkoły w bardzo złym humorze. Wprawdzie wyjątkowo skończył dziś lekcje trochę wcześniej niż zwykle, ale klasówka z matematyki nie poszła mu najlepiej, a rano

Bardziej szczegółowo

Hektor i tajemnice zycia

Hektor i tajemnice zycia François Lelord Hektor i tajemnice zycia Przelozyla Agnieszka Trabka WYDAWNICTWO WAM Był sobie kiedyś chłopiec o imieniu Hektor. Hektor miał tatę, także Hektora, więc dla odróżnienia rodzina często nazywała

Bardziej szczegółowo

Joanna Charms. Domek Niespodzianka

Joanna Charms. Domek Niespodzianka Joanna Charms Domek Niespodzianka Pomysł na lato Była sobie panna Lilianna. Tak, w każdym razie, zwracała się do niej ciotka Małgorzata. - Dzień dobry, Panno Lilianno. Czy ma Panna ochotę na rogalika z

Bardziej szczegółowo

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze. Przedmowa Kiedy byłem mały, nawet nie wiedziałem, że jestem dzieckiem specjalnej troski. Jak się o tym dowiedziałem? Ludzie powiedzieli mi, że jestem inny niż wszyscy i że to jest problem. To była prawda.

Bardziej szczegółowo

30-dniowe #FajneWyzwanie Naucz się prowadzić Dziennik!

30-dniowe #FajneWyzwanie Naucz się prowadzić Dziennik! 30-dniowe #FajneWyzwanie Naucz się prowadzić Dziennik! Witaj w trzydziestodniowym wyzwaniu: Naucz się prowadzić dziennik! Wydrukuj sobie cały arkusz, skrupulatnie każdego dnia uzupełniaj go i wykonuj zadania

Bardziej szczegółowo

Jesper Juul. Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem

Jesper Juul. Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem Jesper Juul Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem Dzieci od najmłodszych lat należy wciągać w proces zastanawiania się nad różnymi decyzjami i zadawania sobie pytań w rodzaju: Czego chcę? Na co

Bardziej szczegółowo

Olaf Tumski: Tomkowe historie 3. Copyright by Olaf Tumski & e-bookowo Grafika i projekt okładki: Zbigniew Borusiewicz ISBN

Olaf Tumski: Tomkowe historie 3. Copyright by Olaf Tumski & e-bookowo Grafika i projekt okładki: Zbigniew Borusiewicz ISBN Olaf Tumski Olaf Tumski: Tomkowe historie 3 Copyright by Olaf Tumski & e-bookowo Grafika i projekt okładki: Zbigniew Borusiewicz ISBN 978-83-63080-60-0 Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo Kontakt:

Bardziej szczegółowo

Przedstawienie. Kochany Tato, za tydzień Dzień Ojca. W szkole wystawiamy przedstawienie. Pani dała mi główną rolę. Będą występowa-

Przedstawienie. Kochany Tato, za tydzień Dzień Ojca. W szkole wystawiamy przedstawienie. Pani dała mi główną rolę. Będą występowa- Przedstawienie Agata od kilku dni była rozdrażniona. Nie mogła jeść ani spać, a na pytania mamy, co się stało, odpowiadała upartym milczeniem. Nie chcesz powiedzieć? mama spojrzała na nią z troską. Agata

Bardziej szczegółowo

SZTUKA SŁUCHANIA I ZADAWANIA PYTAŃ W COACHINGU. A n n a K o w a l

SZTUKA SŁUCHANIA I ZADAWANIA PYTAŃ W COACHINGU. A n n a K o w a l SZTUKA SŁUCHANIA I ZADAWANIA PYTAŃ W COACHINGU K r a k ó w, 1 7 l i s t o p a d a 2 0 1 4 r. P r z y g o t o w a ł a : A n n a K o w a l KLUCZOWE UMIEJĘTNOŚCI COACHINGOWE: umiejętność budowania zaufania,

Bardziej szczegółowo

BEZPIECZNY MALUCH NA DRODZE Grażyna Małkowska

BEZPIECZNY MALUCH NA DRODZE Grażyna Małkowska BEZPIECZNY MALUCH NA DRODZE Grażyna Małkowska spektakl edukacyjno-profilaktyczny dla najmłodszych. (Scenografia i liczba aktorów - zależne od wyobraźni i możliwości technicznych reżysera.) Uczeń A - Popatrz

Bardziej szczegółowo

Jak mówić, żeby dzieci się uczyły w domu i w szkole A D E L E F A B E R E L A I N E M A Z L I S H

Jak mówić, żeby dzieci się uczyły w domu i w szkole A D E L E F A B E R E L A I N E M A Z L I S H Jak mówić, żeby dzieci się uczyły w domu i w szkole A D E L E F A B E R E L A I N E M A Z L I S H ZAMIAST ZAPRZECZAĆ UCZUCIOM NAZWIJ JE ZAMIAST -Tu jest za dużo słów. -Bzdura. Wszystkie słowa są łatwe.

Bardziej szczegółowo

Pokochaj i przytul dziecko z ADHD. ADHD to zespół zaburzeń polegający na występowaniu wzmożonej pobudliwości i problemów z koncentracją uwagi.

Pokochaj i przytul dziecko z ADHD. ADHD to zespół zaburzeń polegający na występowaniu wzmożonej pobudliwości i problemów z koncentracją uwagi. Pokochaj i przytul dziecko z ADHD ADHD to zespół zaburzeń polegający na występowaniu wzmożonej pobudliwości i problemów z koncentracją uwagi. TYPOWE ZACHOWANIA DZIECI Z ADHD: stale wierci się na krześle,

Bardziej szczegółowo

Nazwijmy go Siedem B (prezentujemy bowiem siedem punktów, jakim BYĆ ) :)

Nazwijmy go Siedem B (prezentujemy bowiem siedem punktów, jakim BYĆ ) :) Czy potrafimy rozmawiać z dziećmi o niepełnosprawności? Czy sprawia nam to trudność? Czujemy się zakłopotani tematem? Sami nie wiemy, jak go ugryźć? A może unikamy go całkiem, skoro nas bezpośrednio nie

Bardziej szczegółowo

Izabella Mastalerz siostra, III kl. S.P. Nr. 156 BAJKA O WARTOŚCIACH. Dawno, dawno temu, w dalekim kraju istniały następujące osady,

Izabella Mastalerz siostra, III kl. S.P. Nr. 156 BAJKA O WARTOŚCIACH. Dawno, dawno temu, w dalekim kraju istniały następujące osady, Laura Mastalerz, gr. IV Izabella Mastalerz siostra, III kl. S.P. Nr. 156 BAJKA O WARTOŚCIACH Dawno, dawno temu, w dalekim kraju istniały następujące osady, w których mieszkały wraz ze swoimi rodzinami:

Bardziej szczegółowo

Copyright 2017 Monika Górska

Copyright 2017 Monika Górska I UŁÓŻ OPOWIEŚĆ, NA DOWOLNY TEMAT. JEDYNYM OGRANICZENIEM DLA TWOJEJ WYOBRAŹNI SĄ CZTERY SŁOWA, KTÓRE ZNA JDZIESZ NA NASTĘPNEJ STRONIE, A KTÓRE KONIECZNIE MUSZĄ ZNALEŹĆ SIĘ W TWOJEJ OPOWIEŚCI. NIE MUSISZ

Bardziej szczegółowo

Paulina Grzelak MAGICZNY ŚWIAT BAJEK

Paulina Grzelak MAGICZNY ŚWIAT BAJEK Paulina Grzelak MAGICZNY ŚWIAT BAJEK Copyright by Paulina Grzelak & e-bookowo Grafika na okładce: shutterstock Projekt okładki: e-bookowo ISBN 978-83-7859-450-5 Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo

Bardziej szczegółowo

Jaki jest Twój ulubiony dzień tygodnia? Czy wiesz jaki dzień tygodnia najbardziej lubią Twoi bliscy?

Jaki jest Twój ulubiony dzień tygodnia? Czy wiesz jaki dzień tygodnia najbardziej lubią Twoi bliscy? Kogo podziwiasz dzisiaj, a kogo podziwiałeś w przeszłości? Jaki jest Twój ulubiony dzień tygodnia? Czy wiesz jaki dzień tygodnia najbardziej lubią Twoi bliscy? Jaka jest Twoja ulubiona potrawa? Czy wiesz

Bardziej szczegółowo

AUTYZM DIAGNOZUJE SIĘ JUŻ U 1 NA 100 DZIECI.

AUTYZM DIAGNOZUJE SIĘ JUŻ U 1 NA 100 DZIECI. LEKCJA AUTYZM AUTYZM DIAGNOZUJE SIĘ JUŻ U 1 NA 100 DZIECI. 1 POZNAJMY AUTYZM! 2 Codzienne funkcjonowanie wśród innych osób i komunikowanie się z nimi jest dla dzieci i osób z autyzmem dużym wyzwaniem!

Bardziej szczegółowo

Copyright 2015 Monika Górska

Copyright 2015 Monika Górska 1 To jest moje ukochane narzędzie, którym posługuję się na co dzień w Fabryce Opowieści, kiedy pomagam swoim klientom - przede wszystkim przedsiębiorcom, właścicielom firm, ekspertom i trenerom - w taki

Bardziej szczegółowo

Irena Sidor-Rangełow. Mnożenie i dzielenie do 100: Tabliczka mnożenia w jednym palcu

Irena Sidor-Rangełow. Mnożenie i dzielenie do 100: Tabliczka mnożenia w jednym palcu Irena Sidor-Rangełow Mnożenie i dzielenie do 100: Tabliczka mnożenia w jednym palcu Copyright by Irena Sidor-Rangełowa Projekt okładki Slavcho Rangelov ISBN 978-83-935157-1-4 Wszelkie prawa zastrzeżone.

Bardziej szczegółowo

Pan Toti i urodzinowa wycieczka

Pan Toti i urodzinowa wycieczka Aneta Hyla Pan Toti i urodzinowa wycieczka Biblioteka szkolna 2014/15 Aneta Hyla Pan Toti i urodzinowa wycieczka Biblioteka szkolna 2014/15 P ewnego dnia, gdy Pan Toti wszedł do swojego domku, wydarzyła

Bardziej szczegółowo

TEST SPRAWDZAJĄCY UMIEJĘTNOŚĆ CZYTANIA ZE ZROZUMIENIEM DLA KLASY IV NA PODSTAWIE TEKSTU PT. DZIEŃ DZIECKA

TEST SPRAWDZAJĄCY UMIEJĘTNOŚĆ CZYTANIA ZE ZROZUMIENIEM DLA KLASY IV NA PODSTAWIE TEKSTU PT. DZIEŃ DZIECKA TEST SPRAWDZAJĄCY UMIEJĘTNOŚĆ CZYTANIA ZE ZROZUMIENIEM DLA KLASY IV NA PODSTAWIE TEKSTU PT. DZIEŃ DZIECKA Drogi uczniu! Instrukcja dla użytkownika testu Najpierw przeczytaj uważnie tekst. Następnie rozwiązuj

Bardziej szczegółowo

Kurs online JAK ZOSTAĆ MAMĄ MOCY

Kurs online JAK ZOSTAĆ MAMĄ MOCY Często będę Ci mówić, że to ważna lekcja, ale ta jest naprawdę ważna! Bez niej i kolejnych trzech, czyli całego pierwszego tygodnia nie dasz rady zacząć drugiego. Jeżeli czytałaś wczorajszą lekcję o 4

Bardziej szczegółowo

WAŻNE Kiedy widzisz, że ktoś się przewrócił i nie wstaje, powinieneś zawsze zapytać, czy możesz jakoś pomóc. WAŻNE

WAŻNE Kiedy widzisz, że ktoś się przewrócił i nie wstaje, powinieneś zawsze zapytać, czy możesz jakoś pomóc. WAŻNE Cześć, chcemy porozmawiać z wami na pewien bardzo ważny temat. Dotyczy on każdego z nas bez wyjątku. Każdy z nas przecież może stłuc sobie kolano podczas jazdy na rowerze, skaleczyć się w palec przy robieniu

Bardziej szczegółowo

BAJKA O PRÓCHNOLUDKACH I RADOSNYCH ZĘBACH

BAJKA O PRÓCHNOLUDKACH I RADOSNYCH ZĘBACH PREZENTUJE: BAJKA O PRÓCHNOLUDKACH I RADOSNYCH ZĘBACH SCENARIUSZ I RYSUNKI: DOROTA MILCZARSKA CZEŚĆ, pewnie często słyszysz, że mycie zębów jest bardzo ważne, no i że musimy to robić najlepiej po każdym

Bardziej szczegółowo

Królowa zwierząt. Dawno, dawno temu, przed wiekami w leśnej krainie stał. Klara Mikicka 5a

Królowa zwierząt. Dawno, dawno temu, przed wiekami w leśnej krainie stał. Klara Mikicka 5a Klara Mikicka 5a Królowa zwierząt Dawno, dawno temu, przed wiekami w leśnej krainie stał piękny, wysoki zamek. W tym zamku mieszkał król, królowa i ich śliczna córka o imieniu Malina. Królewna bardzo kochała

Bardziej szczegółowo

HISTORIA WIĘZIENNEGO STRAŻNIKA

HISTORIA WIĘZIENNEGO STRAŻNIKA HISTORIA WIĘZIENNEGO STRAŻNIKA Tekst biblijny: Dz. Ap. 16,19 36 Tekst pamięciowy: Dz. Ap. 16,31 ( ) Uwierz w Pana Jezusa, a będziesz zbawiony, ty i twój dom. Bóg chce, abyś uwierzył w Jego Syna, Jezusa

Bardziej szczegółowo

Rozumiem, że prezentem dla pani miał być wspólny wyjazd, tak? Na to wychodzi. A zdarzały się takie wyjazdy?

Rozumiem, że prezentem dla pani miał być wspólny wyjazd, tak? Na to wychodzi. A zdarzały się takie wyjazdy? Praga Cieszyłam się jak dziecko. Po tylu latach Doczekałam się. Mój mąż spytał mnie: Jaki chcesz prezent na rocznicę?. Czy chce pani powiedzieć, że nigdy wcześniej? Jakby pan wiedział, przez pięćdziesiąt

Bardziej szczegółowo

NASTOLETNIA DEPRESJA PORADNIK

NASTOLETNIA DEPRESJA PORADNIK NASTOLETNIA DEPRESJA PORADNIK Upadłam Nie mogę Nie umiem Wstać Sama po ziemi stąpam w snach Sama, samiutka próbuję wstać. Nie umiem Chcę się odezwać Nie wiem do kogo Sama tu jestem, nie ma nikogo Wyciągam

Bardziej szczegółowo

Czy na pewno jesteś szczęśliwy?

Czy na pewno jesteś szczęśliwy? Czy na pewno jesteś szczęśliwy? Mam na imię Kacper i mam 40 lat. Kiedy byłem małym chłopcem nigdy nie marzyłem o dalekich podróżach. Nie fascynował mnie daleki świat i nie chciałem podróżować. Dobrze się

Bardziej szczegółowo

Magdalena Bladocha. Marzenie... Gimnazjum im. Jana Pawła II w Mochach

Magdalena Bladocha. Marzenie... Gimnazjum im. Jana Pawła II w Mochach Magdalena Bladocha Marzenie... Gimnazjum im. Jana Pawła II w Mochach Dawno, dawno temu, a może całkiem niedawno. Za siedmioma morzami i za siedmioma górami, a może całkiem blisko tuż obok ciebie mieszkała

Bardziej szczegółowo

Opowiedziałem wam już wiele o mnie i nie tylko. Zaczynam opowiadać. A było to tak...

Opowiedziałem wam już wiele o mnie i nie tylko. Zaczynam opowiadać. A było to tak... Wielka przygoda Rozdział 1 To dopiero początek Moja historia zaczęła się bardzo dawno temu, gdy wszystko było inne. Domy były inne zwierzęta i ludzie też. Ja osobiście byłem inny niż wszyscy. Ciągle bujałem

Bardziej szczegółowo

Tytuł ebooka Przyjmowanie nowego wpisujesz i zadajesz styl

Tytuł ebooka Przyjmowanie nowego wpisujesz i zadajesz styl Tytuł ebooka Przyjmowanie nowego wpisujesz i zadajesz styl pracownika Tytuł do pracy ebooka Jak prowadzić rozmowę kwalifikacyjną Jak powinny brzmieć pytania rekrutacyjne w razie potrzeby podtytuł Jak zorganizować

Bardziej szczegółowo

WARSZTATY pociag j do jezyka j. dzień 1

WARSZTATY pociag j do jezyka j. dzień 1 WARSZTATY pociag j do jezyka j dzień 1 POCIĄG DO JĘZYKA - dzień 1 MOTYWACJA Z SERCA Ach, o ile łatwiejsze byłoby życie, gdybyśmy dysponowali niekończącym się źródłem motywacji do działania. W nauce języków

Bardziej szczegółowo

Copyright by Andrzej Graca & e-bookowo Grafika i projekt okładki: Andrzej Graca ISBN 978-83-7859-138-2. Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo

Copyright by Andrzej Graca & e-bookowo Grafika i projekt okładki: Andrzej Graca ISBN 978-83-7859-138-2. Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo Andrzej Graca BEZ SPINY CZYLI NIE MA CZEGO SIĘ BAĆ Andrzej Graca: Bez spiny czyli nie ma czego się bać 3 Copyright by Andrzej Graca & e-bookowo Grafika i projekt okładki: Andrzej Graca ISBN 978-83-7859-138-2

Bardziej szczegółowo

Agnieszka Frączek Siano w głowie, by Agnieszka Frączek by Wydawnictwo Literatura. Okładka i ilustracje: Iwona Cała. Korekta: Lidia Kowalczyk

Agnieszka Frączek Siano w głowie, by Agnieszka Frączek by Wydawnictwo Literatura. Okładka i ilustracje: Iwona Cała. Korekta: Lidia Kowalczyk Agnieszka Frączek Siano w głowie, czyli trafiła kosa na idiom by Agnieszka Frączek by Wydawnictwo Literatura Okładka i ilustracje: Iwona Cała Korekta: Lidia Kowalczyk Wydanie II ISBN 978-83-61224-67-9

Bardziej szczegółowo

Katarzyna Michalec. Jacek antyterrorysta

Katarzyna Michalec. Jacek antyterrorysta Katarzyna Michalec Jacek antyterrorysta Copyright by Katarzyna Michalec & e-bookowo Grafika na okładce: shutterstock Projekt okładki: e-bookowo & Katarzyna Michalec ISBN 978-83-7859-431-4 Wydawca: Wydawnictwo

Bardziej szczegółowo

Punkt 2: Stwórz listę Twoich celów finansowych na kolejne 12 miesięcy

Punkt 2: Stwórz listę Twoich celów finansowych na kolejne 12 miesięcy Miesiąc:. Punkt 1: Wyznacz Twoje 20 minut z finansami Moje 20 minut na finanse to: (np. Pn-Pt od 7:00 do 7:20, So-Ni od 8:00 do 8:20) Poniedziałki:.. Wtorki:... Środy:. Czwartki: Piątki:. Soboty:.. Niedziele:...

Bardziej szczegółowo

ASERTYWNOŚĆ W RODZINIE JAK ODMAWIAĆ RODZICOM?

ASERTYWNOŚĆ W RODZINIE JAK ODMAWIAĆ RODZICOM? 3 ASERTYWNOŚĆ W RODZINIE JAK ODMAWIAĆ RODZICOM? Czy potrzeby Twoich rodziców są ważniejsze niż Twoje? Czy kłócisz się z mężem o wizyty u mamy i taty? A może masz wrażenie, że Twoi rodzice nie zauważyli,

Bardziej szczegółowo

Zuźka D. Zołzik idzie do zerówki

Zuźka D. Zołzik idzie do zerówki BARBARA PARK Zuźka D. Zołzik idzie do zerówki Przełożyła Magdalena Koziej Ilustrowała Denise Brunkus Nasza Księgarnia Cody emu, który spóźnił się na autobus i zainspirował mnie do napisania tej książki

Bardziej szczegółowo

Anioł Nakręcany. - Dla Blanki - Tekst: Maciej Trawnicki Rysunki: Róża Trawnicka

Anioł Nakręcany. - Dla Blanki - Tekst: Maciej Trawnicki Rysunki: Róża Trawnicka Maciej Trawnicki Anioł Nakręcany - Dla Blanki - Tekst: Maciej Trawnicki Rysunki: Róża Trawnicka Wersja Demonstracyjna Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 2 Maciej Trawnicki Anioł Nakręcany Copyright by Maciej

Bardziej szczegółowo

Tłumaczenia: Love Me Like You, Grown, Hair, The End i Black Magic. Love Me Like You. Wszystkie: Sha-la-la-la. Sha-la-la-la. Sha-la-la-la.

Tłumaczenia: Love Me Like You, Grown, Hair, The End i Black Magic. Love Me Like You. Wszystkie: Sha-la-la-la. Sha-la-la-la. Sha-la-la-la. Downloaded from: justpaste.it/nzim Tłumaczenia: Love Me Like You, Grown, Hair, The End i Black Magic Love Me Like You On mógłby mieć największy samochód Nie znaczy to, że może mnie dobrze wozić Lub jeździć

Bardziej szczegółowo

Chłopcy i dziewczynki

Chłopcy i dziewczynki Chłopcy i dziewczynki Maja leżała na plaży. Zmarzła podczas kąpieli w morzu i cała się trzęsła. Mama Zuzia owinęła ją ręcznikiem. Maja położyła się na boku i przesypuje piasek w rączce. Słońce razi ją

Bardziej szczegółowo

Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować. (1 J 4,11) Droga Uczennico! Drogi Uczniu!

Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować. (1 J 4,11) Droga Uczennico! Drogi Uczniu! Droga Uczennico! Drogi Uczniu! Jesteś już uczniem i właśnie rozpoczynasz swoją przygodę ze szkołą. Poznajesz nowe koleżanki i nowych kolegów. Tworzysz razem z nimi grupę klasową i katechetyczną. Podczas

Bardziej szczegółowo

Ryszard Sadaj. O kaczce, która chciała dostać się do encyklopedii. Ilustrował Piotr Olszówka. Wydawnictwo Skrzat

Ryszard Sadaj. O kaczce, która chciała dostać się do encyklopedii. Ilustrował Piotr Olszówka. Wydawnictwo Skrzat Ryszard Sadaj O kaczce, która chciała dostać się do encyklopedii Ilustrował Piotr Olszówka Wydawnictwo Skrzat O kaczce, która chciała... Kaczka Kiwaczka (nazywana tak od dystyngowanego sposobu chodzenia,

Bardziej szczegółowo

Streszczenie. Streszczenie MIKOŁAJEK I JEGO KOLEDZY

Streszczenie. Streszczenie MIKOŁAJEK I JEGO KOLEDZY Streszczenie MIKOŁAJEK I JEGO KOLEDZY 8 Kleofas ma okulary! MIKOŁAJEK I JEGO KOLEDZY Mikołajek opowiada, że po przyjściu do szkoły on i wszyscy koledzy z klasy bardzo się zdziwili, gdy zobaczyli, że Kleofas,

Bardziej szczegółowo

BURSZTYNOWY SEN. ALEKSANDRA ADAMCZYK, 12 lat

BURSZTYNOWY SEN. ALEKSANDRA ADAMCZYK, 12 lat BURSZTYNOWY SEN ALEKSANDRA ADAMCZYK, 12 lat Jestem bursztynnikiem. Myślę, że dobrym bursztynnikiem. Mieszkam w Gdańsku, niestety, niewiele osób mnie docenia. Jednak jestem znany z moich dziwnych snów.

Bardziej szczegółowo

Jak przygotować się do ważnego sprawdzianu w krótkim czasie?

Jak przygotować się do ważnego sprawdzianu w krótkim czasie? Jak przygotować się do ważnego sprawdzianu w krótkim czasie? Wcale nie jest za późno! Do końca roku szkolnego pozostały dwa miesiące. Wielu z Was pewnie myśli, że skoro nie nauczyliście się czegoś do tej

Bardziej szczegółowo

Skala Postaw Twórczych i Odtwórczych dla gimnazjum

Skala Postaw Twórczych i Odtwórczych dla gimnazjum Krakowska kademia im. ndrzeja Frycza Modrzewskiego Skala Postaw Twórczych i Odtwórczych dla gimnazjum utor: gnieszka Guzik, Patrycja Huget Instrukcja: Poniżej przedstawione zostały do wyboru po dwa stwierdzenia

Bardziej szczegółowo

Część 4. Wyrażanie uczuć.

Część 4. Wyrażanie uczuć. Część. Wyrażanie uczuć. 3 5 Tłumienie uczuć. Czy kiedykolwiek tłumiłeś uczucia? Jeżeli tak, to poniżej opisz jak to się stało 3 6 Tajemnica zdrowego wyrażania uczuć! Używanie 'Komunikatów JA'. Jak pewnie

Bardziej szczegółowo

1 Ojcostwo na co dzień. Czyli czego dziecko potrzebuje od ojca Krzysztof Pilch

1 Ojcostwo na co dzień. Czyli czego dziecko potrzebuje od ojca Krzysztof Pilch 1 2 Spis treści Wstęp......6 Rozdział I: Co wpływa na to, jakim jesteś ojcem?...... 8 Twoje korzenie......8 Stereotypy.... 10 1. Dziecku do prawidłowego rozwoju wystarczy matka.... 11 2. Wychowanie to

Bardziej szczegółowo

Liczą się proste rozwiązania wizyta w warsztacie

Liczą się proste rozwiązania wizyta w warsztacie Liczą się proste rozwiązania wizyta w warsztacie Szybciej poznaję ceny. To wszystko upraszcza. Mistrz konstrukcji metalowych, Martin Elsässer, w rozmowie o czasie. Liczą się proste rozwiązania wizyta w

Bardziej szczegółowo

WYZWANIE POZNAJ SIEBIE NA NOWO KROK 2

WYZWANIE POZNAJ SIEBIE NA NOWO KROK 2 WYZWANIE POZNAJ SIEBIE NA NOWO KROK 2 CKobiecyPunktWidzenia Ania Witowska Moja Droga Kobieto, Mam nadzieję, że przerobiłaś wczorajsze ćwiczenie, obejrzałaś live i wykonałaś kolejne zadanie domowe. Jeśli

Bardziej szczegółowo

TEKSTY PISMA ŚW. DO PRACY W GRUPACH ZAWARTOŚĆ KOPERTY NR 2

TEKSTY PISMA ŚW. DO PRACY W GRUPACH ZAWARTOŚĆ KOPERTY NR 2 Załącznik 8 TEKSTY PISMA ŚW. DO PRACY W GRUPACH ZAWARTOŚĆ KOPERTY NR 2 GRUPA I Mk 10,46-52 46 Przyszli do Jerycha. Kiedy wychodził z Jerycha, a z Nim Jego uczniowie i duża gromada, syn Tymeusza, Bartymeusz,

Bardziej szczegółowo

potrzebuje do szczęścia

potrzebuje do szczęścia Jest tylko jedna rzecz, której każdy ojciec potrzebuje do szczęścia Na co dzień i od święta, w gazetach, w prasie i w internecie, w rozmowach między znajomymi i w wywiadach wychwala się, analizuje i przerabia

Bardziej szczegółowo

NAUKA JAK UCZYĆ SIĘ SKUTECZNIE (A2 / B1)

NAUKA JAK UCZYĆ SIĘ SKUTECZNIE (A2 / B1) NAUKA JAK UCZYĆ SIĘ SKUTECZNIE (A2 / B1) CZYTANIE A. Mówi się, że człowiek uczy się całe życie. I jest to bez wątpienia prawda. Bo przecież wiedzę zdobywamy nie tylko w szkole, ale również w pracy, albo

Bardziej szczegółowo

BEZPIECZNY PIERWSZAK

BEZPIECZNY PIERWSZAK BEZPIECZNY PIERWSZAK BEZPIECZEŃSTWO W DRODZE DO SZKOŁY Codziennie rano wyruszasz w drogę do szkoły i codziennie wracasz do domu. Niezależnie od tego, w jaki sposób pokonujesz tę trasę - ważne, byś poznał

Bardziej szczegółowo

"PRZYGODA Z POTĘGĄ KOSMICZNA POTĘGA"

PRZYGODA Z POTĘGĄ KOSMICZNA POTĘGA "PRZYGODA Z POTĘGĄ KOSMICZNA POTĘGA" Maciej Rak kl.4a 1 PEWNEGO DNIA W SZKOLE NA LEKCJI MATEMATYKI: PANI: Dzieci, proszę o ciszę!!! STAŚ: Słuchajcie pani, bo jak nie, to zgłoszę wychowawczyni żeby wpisała

Bardziej szczegółowo

Bajkę zilustrowały dzieci z Przedszkola Samorządowego POD DĘBEM w Karolewie. z grupy Leśne Ludki. wychowawca: mgr Katarzyna Leopold

Bajkę zilustrowały dzieci z Przedszkola Samorządowego POD DĘBEM w Karolewie. z grupy Leśne Ludki. wychowawca: mgr Katarzyna Leopold KOSMITA W PRZEDSZKOLU B.B Jadach Bajkę zilustrowały dzieci z Przedszkola Samorządowego POD DĘBEM w Karolewie z grupy Leśne Ludki wychowawca: mgr Katarzyna Leopold Pawełek wpadł zdyszany do sali prosto

Bardziej szczegółowo

AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr )

AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr ) AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr 4-5 2009) Ten popularny aktor nie lubi udzielać wywiadów. Dla nas jednak zrobił wyjątek. Beata Rayzacher:

Bardziej szczegółowo

GADKI, czyli proste rozmowy na trudne tematy. Rozmowy z dzieckiem dotyczące unikania zagrożeń związanych z wykorzystaniem seksualnym.

GADKI, czyli proste rozmowy na trudne tematy. Rozmowy z dzieckiem dotyczące unikania zagrożeń związanych z wykorzystaniem seksualnym. GADKI, czyli proste rozmowy na trudne tematy. Rozmowy z dzieckiem dotyczące unikania zagrożeń związanych z wykorzystaniem seksualnym. Na podstawie kampanii Fundacji Dzieci Niczyje - przygotowała Agata

Bardziej szczegółowo

J. J. : Spotykam rodziców czternasto- i siedemnastolatków,

J. J. : Spotykam rodziców czternasto- i siedemnastolatków, J. J. : Spotykam rodziców czternasto- i siedemnastolatków, którzy twierdzą, że właściwie w ogóle nie rozmawiają ze swoimi dziećmi, odkąd skończyły osiem czy dziewięć lat. To może wyjaśniać, dlaczego przesiadują

Bardziej szczegółowo

Bangsi mieszkał na Grenlandii. Ogromnej, lodowatej

Bangsi mieszkał na Grenlandii. Ogromnej, lodowatej Bangsi mieszkał na Grenlandii. Ogromnej, lodowatej wyspie, białej jak jego futerko. Pewnego wieczoru miś usiadł na górce i patrzył przed siebie. To, co podziwiał, było niebieskie i pełne gwiazd. Miś nie

Bardziej szczegółowo

Odzyskajcie kontrolę nad swoim losem

Odzyskajcie kontrolę nad swoim losem Odzyskajcie kontrolę nad swoim losem Mocno wierzę w szczęście i stwierdzam, że im bardziej nad nim pracuję, tym więcej go mam. Thomas Jefferson Czy zadaliście już sobie pytanie, jaki jest pierwszy warunek

Bardziej szczegółowo

Pielgrzymka,18.01. 2013. Kochana Mamo!

Pielgrzymka,18.01. 2013. Kochana Mamo! Pielgrzymka,18.01. 2013 Kochana Mamo! Na początku mego listu chciałbym Ci podziękować za wiedzę, którą mi przekazałaś. Wiedza ta jest niesamowita i wielka. Cudownie ją opanowałem i staram się ją dobrze

Bardziej szczegółowo

MODLITWY. Autorka: Anna Młodawska (Leonette)

MODLITWY. Autorka: Anna Młodawska (Leonette) MODLITWY BLOG MOTYWACYJNY www.leonette.pl Panie, Ty wiesz o najsłodszych mych wspomnieniach, Panie, Ty wiesz o największych mych marzeniach, Panie, Ty wiesz czego dzisiaj tak żałuję, Panie, Ty wiesz czego

Bardziej szczegółowo

Poszukiwanie skarbu. Liczba osób: 1 + 1. Opis

Poszukiwanie skarbu. Liczba osób: 1 + 1. Opis Poszukiwanie skarbu Liczba osób: 1 + 1. Opis Na dworze, w różnych miejscach (drzewa, krzaki, kamienie, kępki trawy), chowamy jakiś przedmiot. Zależnie od naszych intencji może to być rzecz znana dziecku,

Bardziej szczegółowo

Marcin Pałasz. ilustracje Olga Reszelska

Marcin Pałasz. ilustracje Olga Reszelska Marcin Pałasz ilustracje Olga Reszelska Copyright by Marcin Pałasz Edycja Copyright by Skrzat, Kraków 2012 Redakcja: Sylwia Marszał Korekta: Agnieszka Sabak Skład: Łukasz Libiszewski Ilustracje: Olga Reszelska

Bardziej szczegółowo

KATARZYNA POPICIU WYDAWNICTWO WAM

KATARZYNA POPICIU WYDAWNICTWO WAM KATARZYNA ŻYCIEBOSOWSKA POPICIU WYDAWNICTWO WAM Zamiast wstępu Za każdym razem, kiedy zaczynasz pić, czuję się oszukana i porzucona. Na początku Twoich ciągów alkoholowych jestem na Ciebie wściekła o to,

Bardziej szczegółowo

ŻYCIE BEZ PASJI JEST NIEWYBACZALNE

ŻYCIE BEZ PASJI JEST NIEWYBACZALNE 1 ŻYCIE BEZ PASJI JEST NIEWYBACZALNE 2 Padał deszcz. Mówią, że podczas deszczu dzieci się nudzą. Nie oni. Ukradkiem wzięli rowery i postanowili pojechać przed siebie: -myślisz, że babcia nas widziała?

Bardziej szczegółowo

Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły.

Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły. SZKOŁA dla RODZICÓW Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły. (...) Dzieci potrzebują tego, aby ich uczucia były akceptowane i doceniane. Kto pyta nie błądzi. Jak pomóc

Bardziej szczegółowo

Copyright 2015 Monika Górska

Copyright 2015 Monika Górska 1 Wiesz jaka jest różnica między produktem a marką? Produkt się kupuje a w markę się wierzy. Kiedy używasz opowieści, budujesz Twoją markę. A kiedy kupujesz cos markowego, nie zastanawiasz się specjalnie

Bardziej szczegółowo

Strona 1 z 7

Strona 1 z 7 1 z 7 www.fitnessmozgu.pl WSTĘP Czy zdarza Ci się, że kiedy spotykasz na swojej drodze nową wiedzę która Cię zaciekawi na początku masz duży entuzjazm ale kiedy Wchodzisz głębiej okazuje się, że z różnych

Bardziej szczegółowo

Biblia dla Dzieci. przedstawia. Kobieta Przy Studni

Biblia dla Dzieci. przedstawia. Kobieta Przy Studni Biblia dla Dzieci przedstawia Kobieta Przy Studni Autor: Edward Hughes Ilustracje: Lazarus Redakcja: Ruth Klassen Tłumaczenie: Joanna Kowalska Druk i oprawa: Bible for Children www.m1914.org 2014 Bible

Bardziej szczegółowo

Biblia dla Dzieci przedstawia. Kobieta Przy Studni

Biblia dla Dzieci przedstawia. Kobieta Przy Studni Biblia dla Dzieci przedstawia Kobieta Przy Studni Autor: Edward Hughes Ilustracje: Lazarus Redakcja: Ruth Klassen Tłumaczenie: Joanna Kowalska Druk i oprawa: Bible for Children www.m1914.org 2014 Bible

Bardziej szczegółowo

Dowód osobisty. Dowód osobisty mówi, kim jesteś, jakie masz imię i nazwisko, gdzie mieszkasz. Dowód osobisty mówi, że jesteś obywatelem Polski.

Dowód osobisty. Dowód osobisty mówi, kim jesteś, jakie masz imię i nazwisko, gdzie mieszkasz. Dowód osobisty mówi, że jesteś obywatelem Polski. Dowód osobisty Dowód osobisty mówi, kim jesteś, jakie masz imię i nazwisko, gdzie mieszkasz. Dowód osobisty mówi, że jesteś obywatelem Polski. Dowód osobisty musi posiadać każdy, kto ma 18 lat. Dowód osobisty

Bardziej szczegółowo

PROGRAM WARSZTATÓW ROZWOJOWYCH DLA KOBIET PROGRAM WARSZTATÓW ROZWOJOWYCH DLA KOBIET

PROGRAM WARSZTATÓW ROZWOJOWYCH DLA KOBIET PROGRAM WARSZTATÓW ROZWOJOWYCH DLA KOBIET 1 / 1 1 PROGRAM WARSZTATÓW ROZWOJOWYCH DLA KOBIET 2 / 1 1 CZĘŚĆ PIERWSZA: OGARNIJ, CZEGO TY W OGÓLE CHCESZ?! Jaki jest Twój cel? Czy potrafisz sobie odpowiedzieć, czego dokładnie chcesz? Co jest dla Ciebie

Bardziej szczegółowo

Część 11. Rozwiązywanie problemów.

Część 11. Rozwiązywanie problemów. Część 11. Rozwiązywanie problemów. 3 Rozwiązywanie problemów. Czy jest jakiś problem, który trudno Ci rozwiązać? Jeżeli tak, napisz jaki to problem i czego próbowałeś, żeby go rozwiązać 4 Najlepsze metody

Bardziej szczegółowo

KARMIENIE SWOICH DEMONÓW W 5 KROKACH Wersja skrócona do pracy w parach

KARMIENIE SWOICH DEMONÓW W 5 KROKACH Wersja skrócona do pracy w parach KARMIENIE SWOICH DEMONÓW W 5 KROKACH Wersja skrócona do pracy w parach Przygotowanie Na początku zapytaj partnera, czy wie, z jakim demonem lub bogiem chce pracować. Partner nie musi ci tego powiedzieć,

Bardziej szczegółowo

Z Małgorzatą Strzałkowską rozmawia Wojciech Widłak,

Z Małgorzatą Strzałkowską rozmawia Wojciech Widłak, Z Małgorzatą Strzałkowską rozmawia Wojciech Widłak, 14.06.2018 Radość pisania. Wywiad z Małgorzatą Strzałkowską - Gdybyś miała jednym słowem określić, czym jest dla Ciebie pisanie, co to byłoby za słowo?

Bardziej szczegółowo

Chrzest. 1. Dziękuję za uczestnictwo w Sakramencie Chrztu Świętego

Chrzest. 1. Dziękuję za uczestnictwo w Sakramencie Chrztu Świętego Teksty podziękowań do każdego tekstu można dołączyć nazwę uroczystości, imię i datę Chrzest 1. Dziękuję za uczestnictwo w Sakramencie Chrztu Świętego 2. Serdecznie dziękujemy za przybycie na uroczystość

Bardziej szczegółowo

Uprzejmie prosimy o podanie źródła i autorów w razie cytowania.

Uprzejmie prosimy o podanie źródła i autorów w razie cytowania. Tytuł: Marzenie Franka Kupki Tekst: Anna Cwojdzińska Ilustracje: Aleksandra Bugajewska Wydanie I, lipiec 2012 Text copyright Anna Cwojdzińska Illustration copyright Aleksandra Bugajewska Uprzejmie prosimy

Bardziej szczegółowo

KOCHAM CIĘ-NIEPRZYTOMNIE WIEM, ŻE TY- MNIE PODOBNIE NA CÓŻ WIĘC CZEKAĆ MAMY OBOJE? Z NASZYM SPOTKANIEM WSPÓLNYM? MNIE- SZKODA NA TO CZASU TOBIE-

KOCHAM CIĘ-NIEPRZYTOMNIE WIEM, ŻE TY- MNIE PODOBNIE NA CÓŻ WIĘC CZEKAĆ MAMY OBOJE? Z NASZYM SPOTKANIEM WSPÓLNYM? MNIE- SZKODA NA TO CZASU TOBIE- WCZEŚNIEJSZA GWIAZDKA KOCHAM CIĘ-NIEPRZYTOMNIE WIEM, ŻE TY- MNIE PODOBNIE NA CÓŻ WIĘC CZEKAĆ MAMY OBOJE? Z NASZYM SPOTKANIEM WSPÓLNYM? MNIE- SZKODA NA TO CZASU TOBIE- ZAPEWNE TAKŻE, WIĘC SPOTKAJMY SIĘ

Bardziej szczegółowo

3.2 TWORZENIE WŁASNEGO WEBQUESTU KROK 4. Opracowanie kryteriów oceny i podsumowania

3.2 TWORZENIE WŁASNEGO WEBQUESTU KROK 4. Opracowanie kryteriów oceny i podsumowania 3.2 TWORZENIE WŁASNEGO WEBQUESTU KROK 4 Opracowanie kryteriów i podsumowania Jeśli poważnie i krytycznie podszedłeś do swojej pracy, większą część WebQuestu masz już przygotowaną. Kolej na Kryteria ocen

Bardziej szczegółowo

91-piętrowy. na drzewie. Andy Griffiths. Terry denton

91-piętrowy. na drzewie. Andy Griffiths. Terry denton Andy Griffith mieszka w dziewięćdziesięciojednopiętrowym domku na drzewie razem ze swoim kumplem Terrym, z którym wymyśla przezabawne książki: dokładnie takie jak ta, którą właśnie trzymasz w ręku. Andy

Bardziej szczegółowo

Drogi Doktorze! Drogi Doktorze!

Drogi Doktorze! Drogi Doktorze! Warszawa, 22 maja 1999 Nazywam się Łucja Kowalska i mam 9 lat. Piszę do Pana, ponieważ słyszałam o Panu na lekcjach języka polskiego. Pani powiedziała nam, że był Pan przyjacielem dzieci i dbał o nasze

Bardziej szczegółowo

i na matematycznej wyspie materiały dla ucznia, klasa III, pakiet 3, s. 1 KARTA:... Z KLASY:...

i na matematycznej wyspie materiały dla ucznia, klasa III, pakiet 3, s. 1 KARTA:... Z KLASY:... polonistyczna Ad@ i J@ś na matematycznej wyspie materiały dla ucznia, klasa III, pakiet, s. Nasze szkolne sprawy Przeczytajcie tekst opowiadania z podziałem na role. Zwróć uwagę na zachowanie bohaterów.

Bardziej szczegółowo

Jak zwabić dziewczynę na fotka.tv

Jak zwabić dziewczynę na fotka.tv Jak zwabić dziewczynę na fotka.tv Niniejsza publikacja, ani żadna jej część, nie może być kopiowana, ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana, powielana czy też odczytywana w środkach publicznego przekazu

Bardziej szczegółowo

Temat zajęć: Agresja jak sobie z nią poradzić?

Temat zajęć: Agresja jak sobie z nią poradzić? PRZEMOC I AGRESJA WŚRÓD UCZNIÓW Temat zajęć: Agresja jak sobie z nią poradzić? Czas trwania: 45 minut Cel główny: kształtowanie u uczniów postaw zmierzających do eliminowania zachowań agresywnych oraz

Bardziej szczegółowo

Podziękowania dla Rodziców

Podziękowania dla Rodziców Podziękowania dla Rodziców Tekst 1 Drodzy Rodzice! Dziękujemy Wam za to, że jesteście przy nas w słoneczne i deszczowe dni, że jesteście blisko. Dziękujemy za Wasze wartościowe rady przez te wszystkie

Bardziej szczegółowo

AUDIO A2/B1 SKĄD SIĘ BIORĄ STEREOTYPY? (wersja dla studenta)

AUDIO A2/B1 SKĄD SIĘ BIORĄ STEREOTYPY? (wersja dla studenta) AUDIO A2/B1 SKĄD SIĘ BIORĄ STEREOTYPY? (wersja dla studenta) 1. Przed przeczytaniem tekstu proszę napisać odpowiedzi na pytania: 1. Co to są stereotypy? 2. Czy mogą być pozytywne stereotypy? Jeśli tak,

Bardziej szczegółowo

s. Adriana Miś CSS Mały Ogrodnik Opowiadania o owocach Ducha Świętego Wydawnictwo WAM

s. Adriana Miś CSS Mały Ogrodnik Opowiadania o owocach Ducha Świętego Wydawnictwo WAM s. Adriana Miś CSS Mały Ogrodnik Opowiadania o owocach Ducha Świętego Wydawnictwo WAM s. Adriana Miś CSS Mały Ogrodnik Opowiadania o owocach Ducha Świętego Wydawnictwo WAM Nierówna walka Tego dnia Ogrodnik

Bardziej szczegółowo