Silni ludzie. Jarosław Dudycz ma zaszczyt przedstawić sztukę bożonarodzeniową: Występują:

Transkrypt

1 Jarosław Dudycz ma zaszczyt przedstawić sztukę bożonarodzeniową: Silni ludzie Występują: Mężczyzna I (Janek) Mężczyzna II (Jarek) Mężczyzna III (Leszek) Anioł (Maja) Pokój, na środku pokoju stół. Na stole obrus, na obrusie rozrzucone siano. Na sianie leży dzieciątko. Z powodu kłopotów z organizacją żywego dziecka proponuję lalkę. Do stołu podchodzi Mężczyzna I. Obchodzi stół dookoła. Rozgląda się, zerka pod stół. Potem staje przy stole. Bardzo tu zimno. Zimno jak diabli. Dawno tak zimno nie było. Ostatni raz było tak zimno sto lat temu. Albo dwieście. Jest tak strasznie zimno, a ktoś tu zostawił nagie dziecko. Nagie i bezbronne. Tyle się mówi w telewizji o przemocy wobec dzieci, ale to nic nie daje. Ludzie ciągle są okrutni. Okrutni i nieczuli. To małe dziecko tak bardzo cierpi, a nikt na nie nie zwraca uwagi. Skandal! Wchodzi Mężczyzna II. Jak pan taki mądry, to niech pan to dziecko weźmie do swojego domu. Ja bym wziął, ale nie mogę, rzadko jestem w kraju. Ciągle latam w interesach. Ja też ciągle latam w interesach. To tu, to tam. Pan mi właśnie wygląda na takiego, co dużo pracuje i ma forsę. Mnóstwo forsy pan ma na pewno. Ja widzę, jak pan jest ubrany, to są najdroższe rzeczy w mieście. Pan się ubrał luksusowo. Pańska zamożność w oczy kole. Mężczyzna: I: A pan to niby jak jest ubrany? Wykwint! Po prostu wykwint! Pan pewnie robi biznesy z Arabami! Ba! Ze wszystkimi robię biznesy! Ja jestem człowiekiem biznesu. Człowiekiem wielkiego biznesu. A ja mam samolot prywatny. Ja mam pięć domów, dziesięć aut i chodzę na tenis. Chyba na tenisa? Ja mówię na tenis. Ludzie wykształceni tak mówią. Tak jest bardziej elegancko. I bardziej inteligentnie. To ja też tak będę mówił, też jestem wykształcony.

2 Proszę bardzo, mów pan tak. Ja panu zabronić nie mogę. Dobry pan jest na korcie? Jestem bezkonkurencyjny. Mam taki serwis, że paraliżuję nim rywala. A ja ostatnio, wie pan, trochę na nartach jeżdżę. Sobie latam na lodowiec. Nawet w lecie szusuję. Jak się ma pieniądze, to się tak żyje. Haha... Nieźle się nam żyje. Mamy szmal. Idzie z górki. podaje rękę drugiemu Nazywam się Belina-Dobrowolski. Miło mi pana poznać. Ja jestem Radziwiłł. Hrabia Radziwiłł. Uuu, ja nie mam tytułu. Wstyd mi trochę. Zaskoczył mnie pan. Nie byłem na to przygotowany. To robi wrażenie na kobietach. Mówię, że jestem hrabią i kobiety biegną za mną jak kot za myszą. Pęd, proszę pana, prawdziwy pęd. Naprawdę, szaleństwo. Kasa tak nie przyciąga jak tytuły. Jestem hrabią i dzieją się cuda od tego. Ostatnio byłem w Dreźnie, przyznałem się w hotelu, że jestem hrabią i jak poszedłem do pokoju, to on nie był pusty. Hihihi... Panu to dobrze. Ja wszystko muszę kasą załatwiać. Rady nie ma. Jakbym nie miał mamony, byłbym nikim. A to wiadomo, forsa jest ważna. Bez gotówki nie ma życia, jak pisał Szekspir. Świetnie się rozumiemy. Pewnie zostaniemy kolegami. klepie drugiego po plecach Jest pan moim najlepszym przyjacielem. A pan moim. pochyla się nad stołem A pan w ogóle wie, kto to jest to dziecko, które tu śpi? Pojęcia nie mam. Jakaś sierota. Ktoś porzucił. To teraz na porządku dziennym jest. Ludzie w ogóle nie kochają swoich dzieci. Zapanowała taka niechęć do potomstwa. Kiedyś się ludzie rozmnażali codziennie, a dziś tylko o karierze myślą. Ludzie są materialistami. Wiadomo. Wchodzi Mężczyzna III. Mówi gwarą góralską. Zapis będzie jednak literacki. Jako, chłopy? Co tak stoicie, podpiyrocie ściany? Festyn jaki? A pan to kto? Bo my się z kolegą już świetnie znamy, a pan to obcy jest.

3 Pan jest spoza towarzystwa. Jo jest Franek z Gonsieniuców. Przysełek uwidzieć Pana Jezuska. Wy pewnie tyz. To jako, zaśpiywomy mu co? Do jakiego Jezuska? Tu nie ma żadnego Jezuska. Jestem ja, Belina-Dobrowolski, prawnik i filantrop, prezes koncernu Dobrowolski. Paliwa stałe i płynne. Jest też pan hrabia Radziwiłł, rentier i mecenas sztuki. A Jezuska nie ma. Jest dokładnie tak, jak kolega powiedział. Mój kolega jest bardzo mądrym człowiekiem, nie pomyliłby się. Tu żadnego Jezuska nie ma. A czy tu w ogóle miał być jakiś Jezusek? I kto to jest, niech pan powie? To jakiś kapitalista? Co on ma? Ma jakąś firmę? Jezusek to jest Ponbóg. Mesjos. Urodziył sie z Matki Boskiyj Jaworzyńskiej, coby wybawić świat. Umar za nase grzychy, załozył Kościół. Kocho ludzi. Jakieś niepoważne rzeczy pan mówi. Pan w ogóle jest stąd? Jakoś dziwnie pan brzmi. Niby po polsku, ale bardzo niewyraźnie. Kolega ma rację. Pan mówi bardzo niedbale. Zgadzam się z kolegą. Ja też się zgadzam z kolegą Mój kolega to równy chłop. Chłopy, jo po nasymu, znacy po góralsku godom. Jestzek z Bukowiny, górol z dziada pradziada. Mom ciupage, kiyrpce i chłodzym do kościoła. Przysedek do Pana Jezuska. A pan jest zamożny? Ma pan szmal? Jestzek nojchrubsy gazda na Podholu. Mom dwie karcmy przy Zokopiance i restauracje na Krupówkak. Mom 2 wyciongi i handlujym autami. Zarobiom 5 milionów na rok, jezdzym jaze do Egiptu na wakacje. Ma pan dużo mniej ode mnie, ale jednak jest pan milionerem. Nie da się ukryć. Pasuje pan do nas. Przepraszam, że mogłem się wydać niemiły, ale sprawiał pan wrażenie dziada. Myślałem, że pan jest jakimś lumpem z dworca i zaraz zacznie nas osaczać. Bałem się, że pan chce nas prosić o pieniądze. Bardzo się tego bałem. Cały się trząsłem. Przysełek do Pana Jezuska. Mom dlo niego podarunek. Kupiyłek mu skrzypce. Drogie, w wiedniu Robione. Wortajom z piynćdziesiont tysiyncy. Uulalalala... To się pan wykosztował.

4 Ryzykowny zakup. Nie wiadomo, czy dzieciak ma talent. Może być głuchy jak pień. Trzeba mu było kolejkę kupić, a nie instrument. Kolejka byłaby neutralna. Nawet, jak dziecko się okaże beztalenciem, to mu kolejka posłuży. Skrzypce sobie sprzeda w razie czego, auto kupi. Nie jest źle. Pan Gąsienica ma łeb nie od parady. Pan Gąsienica to jest fajny facet. Ba! Kolega najlepszy! Swój człowiek. A moze byście co Panu Jezuskowi dali? Ja nic nie mam. Zostawiłem portfel w domu. Z nieba pieniądze nie spadną. Bez portfela nie mogę działać, mam ręce związane. Mnie kryzys dokucza. Straciłem udziały w takiej moskiewskiej firmie. Trochę mi się sytuacja pogorszyła przez to. Trzeba było jacht sprzedać. Jak mi dwa miesiące temu pękła przednia oś w jaguarze, to do tej pory nie zreperowałem. Ciężko jest. To nie jest czas na prezenty. To nie jest kraj dla hojnych. Jo to byk Pana Jezuska ozłociył. Syćko mu doł. To sie wróci. Pon Bóg pobłogoslawi, bedym zdrowy, pódym po śmierzci do nieba. Pan inwestuje, jak widzę. Mom piyncioro dzieci. Pasuje im co dać, zakiel pominym. Iść do nieba dobro rzec. Pan mądrze gada. Pan Gąsienica to jest ktoś. Chłop się zna na rzeczy. Coś z tym Jezuskiem trzeba rzeczywiście wykombinować. Jakiś czek chociaż zostawić. Dam mu bon do myjni samochodowej. Ja mogę mu w sumie oddać mojego smartfona. Nagle rozlega się głośny śpiew Gloria in excelsis Deo. Pośrodku pokoju staje jasna, piękna postać kobiety. Uśmiecha się szeroko. Podchodzi do każdego mężczyzny i wita się z nim przez podanie ręki. Potem mówi do wszystkich. Anioł: Jestem aniołem Pańskim, mam na imię Jola. Przyszłam ogłosić wam radość wielką. Oto przed wami leży Jezus, zbawiciel świata. Radujcie się! Wiedziołek. Wiedziołek. Ha!

5 Ten Gąsienica to faktycznie łebski koleś. Wszystko wiedział, skubany. Tu o coś chodzi. Tu jest jakaś tajemnica! Nie jesteśmy tu przypadkowo! Coś nas tu przywiodło! Zostaliśmy wybrani! O Boże! Jesteśmy nadzwyczajni! Anioł: Nim wytłumaczę panom, w czym rzecz, zaśpiewam kolędę. (Maju, wybierz najbardziej skomplikowaną i najdłuższą kolędę, jaka Ci przyjdzie do głowy. :) Zaśpiewasz ją w tym miejscu.) Trwa kolęda. W tym czasie Mężczyzna I i Mężczyzna II klęczą i wznoszę ręce ku niebu. Mężczyzna I szlocha. Mężczyzna II co chwila wykrzykuje: Nie mogę w to uwierzyć, nie mogę w to uwierzyć!. Mężczyzna III wykonuje do dźwięków kolędy góralskie układy choreograficzne; podskakuje, klaszcze, wymachuje nogami. Anioł: kończy śpiewać i zaczyna przemowę Drodzy chłopcy, usiądźcie! zapala papierosa Musimy poważnie porozmawiać. Są w życiu każdego chłopca takie chwile, gdy powinien się zmierzyć z bardzo ważnymi prawdami o życiu i świecie. Chłopcy potrzebują inicjacji, potrzebują odkrywać wielkie tajemnice, docierać do granic kosmosu. Muszą sobie stawiać wyzwania, być coraz szybsi, coraz silniejszy, coraz więksi. Muszą szlifować odwagę i trenować dźwiganie ciężarów. Potrzebują rzeźbić muskuły swojej moralności i kształtować hart ducha, formować intelektualny kręgosłup. Chłopcy muszą się ciągle rozwijać, nieustannie być w drodze. Taka jest właściwość chłopców: iść i iść, ciągle przed siebie, oby jak najdalej. Chłopcy nie lubią stać w miejscu. Chłopcy ciągle muszą konfrontować się z demonami, patrzeć diabłu w oczy, egzorcyzmować najbrutalniejsze zło. Muszą zapalać wielki reflektor w mrocznym pokoju, składać egzystencjalne puzzle, zlepiać porozrywane fragmenty sensu. Chłopcy są do tańca i do różańca, do walki i do pokoju, na dzień i na noc. Chłopcy muszą umieć naprawić malucha, uruchomić pralkę, puścić w ruch pociąg. Pofrunąć do nieba i zanurkować w oceanicznych głębinach. Walczyć o władzę i malować mieszkanie. Chłopcy muszą umieć prać, gotować i sprzątać. Muszą zarabiać kasiorę. A nade wszystko muszą zaopiekować się kobietą. Chłopcy są zdobywcami. Dlatego też właśnie chłopcom, chłopcom takim, jak wy: bogatym, silnym i ładnym, pragną niebiosa ogłosić radosną nowinę: Jezus się narodził! Gloria, gloria! Narodził się dla silnych, dla bogatych, dla menadżerów! Nie dla nędzarzy i prostaczków, ale dla ludzi sukcesu! Precz z pasterzami! Precz z biedotą! Teologia maluczkich to kłamstwo, podła manipulacja, wymysł nieudaczników, którzy chcą zakonserwować swoją bylejakość! Jezus tak naprawdę przychodzi do najbogatszych i do sprawnych życiowo! Jezus nie lubi kalekich! Jezus pragnie umocnić mocnych! Jezus źle się czuje z ciamajdami! Jezus pyta o stan konta! Tutaj i teraz! Jezus chce błogosławić spełnionych! Jezus kocha tylko tych, którzy nikogo nie kochają! Jezus akceptuje brutalnych graczy! Otwórzcie zatem drzwi temu Jezusowi! Niech się rozgości w waszym życiu, niech wam odpowie na fundamentalne pytanie! Uwaga, uwaga, jakie to pytanie, jakie?! Ftoryn hamarykański prezydent jest na stówce dularów? Anioł: Brawo! Aaaaa! Szał! Jeeeeeee!

6 Całe życie czekałem na Jezusa! Anioł&mężczyźni: chwytają się za ręce i tańczą w kole; śpiewają Dzisiaj w Betlejem. Anioł: po skończeniu kolędy Grajmy Panu! wyjmuje laptopa z torby i włącza grę komputerową Anioł&Mężczyzna I&Mężczyzna III opuszczają pokój. Mężczyzna II gra dalej. Dzieciątko leży na sianku. Kurtyna opada.