MAŁGORZATA MUSIEROWICZ KWIAT KALAFIORA

Wielkość: px
Rozpocząć pokaz od strony:

Download "MAŁGORZATA MUSIEROWICZ KWIAT KALAFIORA"

Transkrypt

1 MAŁGORZATA MUSIEROWICZ KWIAT KALAFIORA Wydawnictwo Akapit Press, Poznań 1998 r.

2 31 grudnia 1977 sobota 1 Suknia była różowa. Na zgięciach i szwach tkanina migotała delikatnie i złociście. U dołu spódnicy tryskał tęczowymi iskrami ornament ze sztucznych brylancików. Wisiała na sinym manekinie w oknie wystawowym Domu Mody Telimena przy ulicy Armii Czerwonej w Poznaniu. Kreacje tego typu nie podobają się na ogół wyrafinowanym elegantkom. Ale Ida Borejko do takich nie należała. Miała lat czternaście, była chuda, rudowłosa i odziana w za duże palto odziedziczone po starszej siostrze - Gabrieli. - Chciałabym - powiedziała Ida Borejko gorącym głosem. - Chciałabym być brunetką. - Przykleiła nos do szyby wystawowej Domu Mody Telimena i pożerała wzrokiem błyszczące, różowe cudo konfekcyjne. - Gdybym była brunetką - dodała następnie - mogłabym malować usta na wiśniowo. - A tak to nie możesz wcale - celnie odparła Gabriela, rosła i dorodna siedemnastoletnia sportsmenka o niebywale długich nogach. - Ida, dziecino, idziemy. Jestem głodna jak szakal. - Gabrysia, ale popatrz tylko... Gabrysia popatrzyła i lekceważąco ruszyła brwiami. Były to brwi szerokie i stanowcze, jakby stworzone do tego, by nimi lekceważąco poruszać. Pod tymi brwiami znajdowały się inteligentne brązowe oczy o stanowczym spojrzeniu, a wszystko razem mieściło się na twarzy rumianej, myślącej i dość silnie piegowatej. Gabrysia ubrana była w wytarte dżinsy Odra, burą kurtkę i nieokreślonego koloru beret filcowy, wciśnięty byle jak na krzywo przyciętą blond czuprynę. Wyglądała jak duży, zaniedbany chłopak. Nie była fanatyczką elegancji. Każdy mógł to zrozumieć na pierwszy rzut oka. - No, już! - powiedziała głosem mocnym i despotycznym, po czym szarpnęła uchwytem siatki z zakupami. Drugi uchwyt znajdował się w dłoni zapatrzonej Idy, toteż szarpnięcie było dla niej przykrą niespodzianką. Z trudem złapała równowagę i w tej samej chwili, zmuszona do truchciku, już biegła za swą starszą siostrą, która wielkimi, równymi krokami maszerowała w stronę skrzyżowania ulic. - No co?! No co?! - krzyknęła Ida z piskliwą irytacją. - Czego to tak lecisz, co?

3 - Mówiłam, jestem głodna. Diabelnie. - Na twoim miejscu nie jadłabym tyle - docięła swej brutalnej siostrze obrażona Ida. - Na twoim miejscu starałabym się już nie rosnąć. - Niby dlaczego? - utrzymywała równe tempo Gabriela. - Gdybym była mniejsza, nie mogłabym grać w kosza w AZS - ie. - Kupiłyśmy jajka? - skojarzyła sobie Ida. - Kupiłyśmy. Nie mów mi o jedzeniu, bo zemdleję. No, chodź już, prędzej! - Gabriela jeszcze bardziej przyspieszyła kroku i wyciągnęła siostrę na skrzyżowanie ulicy Armii Czerwonej z ulicą Tadeusza Kościuszki. W tej samej chwili z przeciwnej strony jezdni ruszył bardzo wysoki, barczysty szatyn o stalowych oczach, orlim nosie i niebezpiecznym uśmiechu notorycznego podrywacza. Był to młodzieniec przystojny i pewny siebie, toteż tym dziwniejsze mogło się wydawać jego zachowanie, kiedy - niesiony falą przechodniów - wpadł znienacka wprost na Gabrielę i stanął z nią oko w oko i nos w nos, - Yh! - wyrwał mu się mianowicie trwożny okrzyk, a jego twarz pobladła. Zaskoczona Gabriela stała przez chwilę nieruchomo, z uwieszoną u siatki młodszą siostrą, której oczy zapłonęły nagle ową charakterystyczną dla młodszych sióstr ciekawością. - Ty ty...gąb...gabrysiu? - spytał głupio szatyn. Gabriela była tak daleka od romantycznego zawstydzenia, jak Syberia od Riwiery. - Co, ślepy jesteś? - spytała rzeczowo. - Słuchaj... - Nie ma mowy - odparła energicznie Gabriela. - O, nie. A jakby co, to tym razem oberwiesz, słowo ci honoru. - Gabrysiu... - odzyskał nieco pewności szatyn. - Daj sobie wytłumaczyć... - Stary - wyrzekła ona głosem jak brzytwa. - Mnie nie trzeba nic tłumaczyć, ja jestem inteligentna i z miejsca sama rozumiem. Wybacz i żegnaj. Światło zielone już miga. - Gabrielo! - Stary, cześć. Do zobaczenia na jakimś treningu. I daj mi już spokój, raz na zawsze - powiedziała Gabriela bezlitośnie i szarpnąwszy za swój uchwyt jak za uprząż, pociągnęła Idę, aż smarkuli ruda grzywa spadła na oczy. Przeszły na drugą stronę jezdni i ruszyły dalej, w kierunku ciemnego kamiennego masywu Pałacu Kultury. - Gabuniu, kto to był? No, powiedz mi, kto to był? - jęczała Ida i, me mogąc wydusić odpowiedzi z milczącej zawzięcie siostry, pytała dalej: - Znajomy? Z AZS - u? Gniewacie się? No, powiedz!!!

4 - Znajomy - burknęła Gabriela na odczepne. Była rozdrażniona. - Taki jeden. Nazywa się Pyziak. Janusz Pyziak - pomyślała i znów ją zatrzęsła dawna złość. Pyziak (lat osiemnaście, wzrost: metr osiemdziesiąt dwa) był gwiazdą drużyny juniorów. Słynął z niezawodnych rzutów. Mecz koszykówki bez niego był z reguły sromotną porażką. Otóż ta właśnie gwiazda kosza pewnego wrześniowego wieczoru zwróciła swe spojrzenie na Gabrielę. Wieczór był piękny i Janusz Pyziak odprowadził Gabrysię po treningu do domu nieco okrężną drogą. Mimo mroku patrzał jej bezustannie w oczy i powiedział, że przypomina mu kwiat jabłoni, drżący w lekkim, wiosennym wietrze. Na Gabrieli metafora ta wywarła niezwykle silne wrażenie do następnego treningu, kiedy to, zwierzywszy się koleżance z drużyny, usłyszała od niej, że i ona, jakiś miesiąc temu, została przez Pyziaka porównana do kwiatu jabłoni. Skonfrontowana z całą drużyną juniorek metafora Pyziaka okazała się wytartym liczmanem: aż cztery dziewczyny były kwiatem jabłoni dla dzielnego koszykarza, dwie natomiast porównane zostały do muzyki skrzypcowej. Szatnia drużyny żeńskiej rozbrzmiewała tamtego wieczoru huraganowymi wybuchami śmiechu, a nieświadom niczego Pyziak, który zaproponował Gabrieli spacer po parku, został przez nią zbesztany, zawstydzony, skarcony jak dzieciak i odtrącony kategorycznie raz na zawsze. Wyszydzony następnie w sposób solidarny przez całą drużynę juniorek trzy tygodnie nie przychodził na treningi w te dni, kiedy w sali ćwiczyły razem oba zespoły - chłopców i dziewczyn. Po trzech tygodniach wrócił do równowagi i na treningi, lecz unikał Gabrieli jak diabeł święconej wody. I że też dzisiaj akurat musiał wpaść na nią na skrzyżowaniu! To ci biedaczyna... Gabrysia uśmiechnęła się z tajoną satysfakcją, przypominając sobie zmieszanie tego zakłamanego potwora, i z wolna doszła do wniosku, że nie ma powodu do zdenerwowania, spotkanie dzisiejsze wypadło nawet całkiem zabawnie. 2 Było to ostatnie popołudnie roku Gabriela i Ida wędrowały sobie ze swoimi zakupami przez ulice Poznania, a wokół nich, w szarym powietrzu, unosiły się upojne sylwestrowe fluidy. Restauracje i kawiarnie, świetlice i kluby studenckie, sale konferencyjne i stołówki zakładów pracy. Wojska Polskiego, Służby Zdrowia, Milicji Obywatelskiej i ORMO, jadalnie szkolne i liczne klasopracownie oraz wszystkie inne nadające się do tego celu pomieszczenia udekorowano

5 bladymi serpentynami z ubocznej produkcji papierniczej, zegarami wyciętymi ze styropianu i obowiązkowo wskazującymi za pięć dwunastą, dowcipnymi malowidłami o podtekście uczuciowym lub frywolnym, koszmarnymi kominiarzami ze szczotką, a także gigantycznymi maseczkami z brystolu, wysmarowanego czarną plakatówką i posypanego tak zwanym błyszczem. Zakupiono ogromne ilości napojów alkoholowych i Pepsi - Coli, ryb w galarecie, pieczeni rzymskiej i sałatek garmażeryjnych. Wszystko wokół dyszało oczekiwaniem szampańskiej nocy. Po chodnikach i jezdniach całego miasta, dławiąc się w kłębach niebieskawych, czarnych i brunatnych spalin samochodowych, tupały tysiące zaaferowanych obywateli PRL, taszcząc w zgrabiałych dłoniach paczki, siatki i butelki. Do kas sklepowych płynęły strumienie żywej gotówki, powiększając tylko ogólne zamieszanie. Przed zakładami fryzjerskimi i wewnątrz nich odbywały się sceny dantejskie. Gdzie indziej znów dowieziono szampana i to powodowało natychmiastowe utworzenie się na chodniku wiru o kilku epicentrach. Przechodnie mieli w oczach gorączkowy blask - melanż podniecenia łowieckiego i nadziei na odwrócenie nurtu codziennej bylejakości przy pomocy szaleństw sylwestrowych. Tak, stanowczo było coś w powietrzu tego popołudnia. Nawet Gabrysia przypomniała sobie, że zaproszono ją na prywatkę. Zaproszenie pochodziło od Joanny, kuzynki, która zawsze telefonowała po Gabrysię na kilka dni przed planowanym przyjęciem. Niestety, przyjęcia te i prywatki były zazwyczaj tak ekskluzywne, że Gabrysia z reguły na nie nie chodziła, gdyż po prostu nie miała w co się ubrać. Na przykład, gdyby zdecydowała się pójść do Joanny dzisiejszego wieczoru, miałaby do wyboru albo swoje całkowicie bezpretensjonalne dżinsy Odra, albo szkolną spódniczkę w kolorze granatowym, zresztą już przykrótką. Postawa człowieka wobec dóbr materialnych oraz przedmiotów konsumpcyjnych nie zawsze zależy od jego widzimisię. Kiedy, na przykład, człowiek jest częścią wielodzietnej komórki społecznej o umiarkowanych dochodach i nieumiarkowanie lekkomyślnym do nich stosunku, rozsądnie czyni przybierając wobec wyżej wspomnianych dóbr postawę lekceważącą i nawet wyniosłą. Gabriela właśnie to zrobiła. Ponadto, ujęcie takie bardzo odpowiadało jej naturze wyzbytej kokieterii i nacechowanej pewną nonszalancją. Gabrysia była całkowicie zadowolona zarówno ze swej rodziny, jak i ze swej sytuacji życiowej. A na prywatkę przecież od początku pójść nie zamierzała. Zamierzała zostać w domu i poczytać sobie ze smakiem pożyczoną od ojca Fizjognomikę Arystotelesa.

6 3 - Ci, którzy mają małe oczka, bywają nikczemni: wnioskuje się o tym z przykładu małp - smacznie przeczytała Gabrysia. Nie znała milszego sposobu czytania niż w pozycji leżącej, na brzuchu, przy czym pod brodę należało sobie podłożyć zwiniętą poduszkę, żeby kark nie zdrętwiał. Ida szukała czegoś w szafie i zareagowała natychmiast. - Te, uważaj no! Bo ja ci powiem, co wnioskuję z twojego przykładu! Mama, Gaba mi robi przytyki! - Gaba, nie rób Idzie przytyków - powiedziała machinalnie mama Borejko, przechodząc przez pokój z odkurzaczem w ręce. Matka czterech córek, z których każda miała wyraźnie zarysowaną osobowość, pani Mila Borejko, zachowywała względną równowagę ducha tylko dzięki specjalnemu systemowi, wypracowanemu przez długoletni trening psychiczny. Wszelkie konflikty między córeczkami przyjmowała mianowicie do wiadomości tylko powierzchownie. Inaczej po prostu nie zdołałaby przetrwać w tym młynie. - Coś takiego, ona nie odróżnia Arystotelesa od przytyku - zaśmiewała się Gabrysia, a słowa jej przechodziły przez wierzchnie rejony maminej świadomości, wpadając jednym uchem, a wypadając drugim. Ida warknęła ze złością, ryjąc oburącz w szafie. Kiedy się złościła, miała oczy jak zielone lampki elektryczne, a jej czupryna, przypominająca bezładne zwoje miedzianych drucików, zdawała się samoczynnie iskrzyć. Dwie córki państwa Borejków były rude; Ida i Natalia. Dwie pozostałe: Patrycja i Gabriela, były blondynkami, jak mama. Co do rudego taty Borejki (który z biegiem lat stał się siwawy), uważał on, że cztery córki to i tak sporo jak na wytrzymałość pojedynczego ojca i całe szczęście, że nie są to cztery rude córki. Los - twierdził tata Borejko z właściwą mu filozoficzną pogodą - litościwie nie zechciał do monotonii płci przydawać monotonii ubarwienia. W istocie, każda z córek miała łepetynę innego koloru. Gabriela odznaczała się bujną strzechą krzywo przyciętych, jasnopopielatych kosmyków. Ida była ruda jak wiewiórka, zaś mała Natalia mawiała o sobie, że jest pomarańczową blondynką i było to trafne określenie: jej włosy były dokładnie koloru marchewki. Najmłodsza Patrycja była zasadniczo podobna do barokowego aniołka z różowego alabastru i zgodnie z tym wokół pulchnej buzi miała wijące się, złote loczki. - Ha!!! - wrzasnęła nagle Ida głosem piskliwym. - Ja przepraszam, że zakłócam spokój! Ale znów ktoś ruszał moje rajstopy! - Ci, którzy mówią głosem miękkim i bezdźwięcznym, bywają łagodni; wnioskuje się

7 o tym z przykładu owcy. Ci zaś, którzy mówią głosem wysokim i wrzaskliwym, bywają narwani; wnioskuje się o tym z przykładu kóz - przeczytała Gabrysia z prawdziwą przyjemnością. - Słuchajcie no, kozy nieszczęsne, gdzie jest wasz ojciec? - Nasz nieszczęsny ojciec jest wmieście, razem z naszymi nieszczęsnymi siostrami - odparła Gabrysia, wertując Arystotelesa. - Usiłują nabyć kiełbasę. - Ten człowiek oszalał - stwierdziła mama zwięźle. - Stratują mu dzieci w kolejce. - Nasz nieszczęsny ojciec nie będzie stał w kolejce - wyjaśniła Ida. - Pulpecja jest jedyna na podbijanie tłumów. - Miała tu na myśli pięcioletnią Patrycję, słodkie dzieciątko o stalowym charakterze, typowy wykwit lat siedemdziesiątych. Wykwit ten potrafił się rozpłakać na zawołanie, kiedy kolejka, napierając zwartą masą na ladę, domagała się niedopuszczania do niej wszystkich starców, kobiet w ciąży i inwalidów z dziećmi na ręku. W takich chwilach zaprawiona w bojach dziecina wybuchała płaczem tak przekonywającym, że zdetonowana kolejka milkła i nie wydawała już okrzyków na temat dużej dziewczynki, która bynajmniej nie musi być trzymana na ręku, lecz przeciwnie, samodzielnie może ogonkować po salceson i wątrobiankę. - Odkurzacz się zepsuł - stwierdziła mama z irytacją. Gabrysia podniosła oczy znad książki, bo w głosie mamy zabrzmiała nutka dziwnego rozdrażnienia. Było też coś niepokojącego w jej wyglądzie. Mama zawsze była mała i bardzo szczupła, lecz dziś wydawała się jeszcze bardziej mizerna. I nieswoja. Mama miała nieco ponad czterdzieści lat, wyglądała na więcej, gdyż jej twarz nosiła ślady wszystkich trosk i kłopotów, których nie dopuściła do głębin świadomości. Tylko oczy były w jej twarzy młode - świeciły miłym, dobrym, błękitnym spojrzeniem, bo zresztą i mama była osobą miłą i dobrą, tylko niesłychanie apodyktyczną. Była małym domowym tyranem, pełnym skoncentrowanej energii, wiecznie czymś zajętym i niezłomnie oddanym swojej rodzinie. Tym dziwniejsza była jej dzisiejsza apatia - bo to, co u kogo innego mogło być poczytane za stan normalny, u mamy oznaczało właśnie apatię i marazm. Wzdychając i masując sobie okolice żołądka, mama Borejko stała bezczynnie pośrodku pokoju i wpatrywała się w odkurzacz. Wreszcie otrząsnęła się, wzięła ze stołu książkę, skontrolowała jej tytuł i przewróciła kilka kartek. - Kto to kupił? - spytała. - Co takiego? - Drugą i trzecią młodość kobiety. Przez chwilę panowała cisza. - Ja... - wyznała wreszcie Ida, chrząkając z zażenowaniem. Gabrysia zaniosła się

8 chichotem, po czym wsparła brodę o poduszkę. - Ci, którzy mają pośladki wąskie i kościste - podjęła głośno. - No, mamo, teraz sama słyszysz, ta jędza mnie bezustannie poniża. - Gaba, nie poniżaj. - Arystoteles! Powiedz jej, mamo, żeby sobie lepiej fizykę poczytała. Bo nigdy nie wylezie z tej dwójki. - Gaba, poczytaj sobie lepiej fizykę - powiedziała mama. - Bo nigdy nie wyleziesz z tej dwójki. - Westchnęła i skrzywiła się boleśnie. - Co, u licha, jakoś kiepsko się dziś czuję. Słuchajcie, dlaczego żadna z was nie zna się na elektryczności? Dlaczego ja muszę stać na środku pokoju z nieczynnym odkurzaczem? - Dlatego, że go nie włączyłaś do kontaktu - odgadła błyskotliwie Gabrysia, choć miała dwójkę z fizyki i wstręt do prądu elektrycznego. - Mama z niezadowoleniem skonstatowała, że Gabrysia ma rację, po czym udała się do sąsiedniego pokoju, by włączyć wreszcie odkurzacz. Lecz dotarłszy tam, od razu o nim zapomniała i usiadła w fotelu, trzymając się za brzuch. W mieszkaniu Borejków zapadła cisza. Na dworze też cichło - powoli, lecz wyraźnie. Mrok na ulicach gęstniał, nabierając tonów granatowych. Nie rozjaśniało go nawet najmniejsze światełko ulicznej latarni, ponieważ na przełomie lat 77 i 78 cały kraj oszczędzał energię elektryczną. Za to pokój, w którym znajdowały się Ida i Gabrysia, był oświetlony wprost rzęsiście. Pokój ów miał ściany koloru zielonego, co z trudem można było dostrzec pod patyną lat. Był to pokój wąski, wysoki i umeblowany bez przekonania. Zawierał dwa tapczany, szafę trzydrzwiową, wielkie biurko, stół i dwa krzesła wyściełane - wszystko w charakterystycznym i cenionym przez znawców stylu lat pięćdziesiątych naszego stulecia. Meble te w dawnym mieszkaniu Borejków zapychały ze szczętem niemal całe M - 4. Tu, w jednym z trzech pokojów szacownej mieszczańskiej kamienicy z roku 1914, wymienione wyżej sprzęty ukazywały z całym bezwstydem ubogie swe wdzięki. Borejkowie zamieszkali tu przed niespełna dwoma miesiącami, ulegając namowom swej starej znajomej, pani Trak, która po śmierci męża postanowiła przenieść się do mieszkania mniejszego i wygodniejszego. Lekkomyślni jak zwykle Borejkowie zgodzili się na zamianę, podniecani myślą, że czynsz w owym starym mieszkaniu kwaterunkowym jest o wiele niższy niż opłata za mieszkanie spółdzielcze. W tym aspekcie sprawę wygrali. Lecz pod wszystkimi pozostałymi względami raczej nabito ich w butelkę, co było nieuczciwością o tyle względną, że Borejkowie po prostu nie uważali się za pokrzywdzonych. Mieszkanie miało

9 kaflowe piece, do których węgiel trzeba było zdobywać podstępami i szantażem, po zdobyciu zsypywać do piwnicy, a następnie wnosić codziennie w kubełkach do mieszkania. Jednakże ten mankament był dla Borejków jedynie źródłem ukojenia i zachwytów. Czyż mogło istnieć bowiem coś rozkoszniejszego niż ciepły piec z pięknych starych kafli, do którego tak błogo przytulić się plecami w mroźny wieczór zimowy! Podobnie spaczone widzenie rzeczywistości przejawiali ci beznadziejnie nieżyciowi lokatorzy w odniesieniu do rozmamłanego i grożącego wybuchem piecyka w łazience (który ich zdaniem był prześlicznym mosiężnym zabytkiem niemieckiej secesji), podłóg spróchniałych i wymagających ustawicznego pastowania (lecz jakże miło skrzypiących pod nogami), sufitów z kurzem osadzającym się złośliwie na gipsowych stiukach i girlandkach (ale cóż za rozkosz obudzić się rano i ujrzeć nad sobą coś tak różnego od stropów żelbetowych z rurami kanalizacyjnymi!) i tak dalej, i tak dalej. Dodatkowym mankamentem mieszkania była okoliczność, że remontowano je zapewne w latach dwudziestych. Rychłej zmiany sytuacji remontowej raczej nie przewidywano. Ojciec Borejko, filolog klasyczny i bibliotekoznawca, był ostatnim człowiekiem, który mógłby zbić majątek. Mama od urodzenia Natalii przestała pracować w biurze i zajęła się wyłącznie domem oraz wychowaniem córek, ściboląc na maszynie dziewiarskiej swetry i czapki, co zlecała jej Spółdzielnia Pracy Świt i który to rodzaj zarobkowania, aczkolwiek niekrępujący, nie należał bynajmniej do popłatnych. Na całe szczęście, rodzina Borejków była tak umęczona spółdzielczo - osiedlowym betonem, że nowe mieszkanie podobało się wszystkim, nawet w obecnym stanie. Podobało się zresztą nawet osobom bardziej życiowo zaradnym niż ci fantaści. Każdy, kto pobył w nim choćby pół godziny, wychodził pełen uznania dla jego przytulności, urody i nieokreślonego wdzięku, jakim oddychał tu każdy kąt. Nie zdawano sobie przy tym sprawy, że podobne cechy miałoby każde mieszkanie tej rodziny i że wrażenie przytulności nie rodziło się bynajmniej w umeblowaniu czy dywanach. Przytulnie było po prostu z tymi ludźmi - niezamożnymi, niezaradnymi i pozbawionymi siły przebicia. To dlatego goście u Borejków siedzieli zawsze dłużej, niż wypadało, a niejeden z nich zasiedział się i do późnej nocy, choć często jako jedyny poczęstunek wjeżdżała na stół herbata i chleb z dżemem. Zresztą fakt, że w nowym mieszkaniu było więcej miejsca i że nareszcie można było zapraszać wszystkich gości, jakich miało się ochotę zobaczyć, stanowił dla każdego z Borejków źródło nieustającej uciechy. A to się czuło.

10 4 Gabrysia umościła sobie na tapczanie wygodne gniazdko z koca, poduszek i dużej wełnianej chustki. Leżąc błogo, na przemian to czytała, to popatrywała na siostrę, która wciąż stała przed lustrem umieszczonym w drzwiach szafy i wierciła się, jakby karaluch łaził jej wokół talii. Przeginała się tak i owak, robiła obroty i skłony, stroiła miny i trzepotała rzęsami. Gabriela uśmiechnęła się pobłażliwie. Gapienie się w lustro - czynność ściśle użytkowa, którą rozsądny człowiek ogranicza do kilku najkonieczniejszych chwil, zbzikowaną Idę zdawało się najwyraźniej fascynować. Gdybyż choć była piękna! Ale nie. Gabrysia bardzo lubiła chudą, płaską i okrągłą jak talerzyk twarz siostry z jej zadartym nosem i rudymi brwiami. Lecz nie mogła przyznać, że jest to twarz urodziwa, choć nakrapiany podlotek czynił wszystko, by efekt ten osiągnąć. Teraz, na przykład, zasmarowywał piegi fluidem, a skórę wokół oczu pokrywał hojnie zielonym, migocącym mazidłem. - Skarbie - przemówiła Gabriela, kryjąc uśmiech. - Co to za nagły zryw elegancji? Czy ty się gdzieś wybierasz? - Owszem - burknął skarb. - Do Joanny na prywatkę. - Aha... do Joanny... na prywatkę... - odpłynęła uwaga Gabrieli. - Ty, a posłuchaj tego: Ci, którzy mają grzbiet włochaty, bywają bardzo bezlitośni...zaraz - oprzytomniała nagle. - Jak to: do Joanny na prywatkę? Przecież to ja byłam zaproszona! - No, ale ty przecież nie idziesz - westchnęła zniecierpliwiona Ida i syknęła, ponieważ zielone mazidło rozpłynąwszy się nagle, wlazło jej do oczu. Dłubiąc sobie pod powiekami, gęsto mrugając i łzawiąc, ze świstem zaciągnęła zamek aksamitnej sukienki, którą donaszała po Gabrysi. - Skąd wiesz, że nie idę, wiśniowa brunetko? Skąd wiesz, pytam? Ida odwróciła się od lustra i z wyrazem lekceważenia pociągnęła nosem. W swym podręcznym arsenale kobiety światowej miała spory zapas takich wzgardliwych grymasów. Trenowała je wszak codziennie przed lustrem, na wypadek gdyby akurat tego dnia zaczepił ją jakiś czarujący natrętny brutal. Teraz wyniosłość ową przećwiczyła na osobie siostry, zresztą bez trudu. Mimo iż uważała Gabrielę za istotę pod każdym względem imponującą. Ida po cichu przypuszczała, że jej starsza siostra nie ma w sobie ani jednego hormonu. Żeby do tego stopnia się zaniedbać! Nigdy nie malować! Nie robić manicure! Wrzeszczeć na ulicy na takiego pięknego chłopaka jak Pyziak! Ida miała już nie tylko dyskretny manicure, ale i dyskretnego wielbiciela imieniem Waldzio, który to, nie zważając na jej zmienność i okrucieństwo, chętnie poddawał się rozkosznej tyranii. Poddanie to znajdowało wyraz w licznych ofiarach, jak taszczenie

11 węgla z piwnicy, wynoszenie śmieci po całej rodzinie Borejków w dzień, kiedy przypadł dyżur Idy, odrabianie za nią co trudniejszych lekcji i wystawanie w najróżniejszych kolejkach po wszystko. - Moja biedna Gabusiu - przemówiła Ida, widząc, że jej starannie opracowana mimika nie wywiera na siostrze najmniejszego wrażenia. - Nie trzeba być Arystotelesem, żeby wiedzieć, kiedy kobieta wybiera się na Sylwestra. Ty się nie wybierasz. Po pierwsze, nie masz z kim. A po drugie, nie masz w czym. - Moja biedna Idusiu. Ty jednak jesteś dojrzała ponad wiek. Ciekawe, jaki to ma związek z włochatymi nogami. - Widocznie żadnego. Spójrz na swoje. - Ida, zadowolona ze swej dowcipnej i natychmiastowej riposty, poweselała na tyle, by móc udzielić Gabrysi dobrej rady. Cmoknęła z przyganą i powiedziała: - Głupio robisz, że nie idziesz. Dziś spotkałam na schodach tego blondyna z pierwszego piętra, co z tobą jest w jednej klasie. - A, Pawełka - mruknęła Gabrysia. - Powiedział mi, że też będzie u Joanny. Oni się znają. Uważam, że jest śliczny. - Tak - powiedziała Gabrysia. - Śliczny jak budyń z soczkiem. - Szkoda, że ci się nie podoba. Na szczęście ja też jestem w jego typie. - Moim zdaniem każda dziewczyna jest w jego typie. A znów on jest w typie jednej Danusi. - Z waszej klasy? - spytała Ida żałośnie. - Tak. Przegrana sprawa, Iduś, dziecino. Kochaj się lepiej w Waldusiu. - Tak czy inaczej ja idę - powiedziała zdecydowanie Ida Borejko. - Pawełek mi powiedział, że był rano fiatem u Joanny, on ma fiata mirafiori... no i pomagał jej robić zakupy. Podobno upiekła już placek drożdżowy, z kruszonką, i to całe dwie wielkie blachy. Będzie mnóstwo innych przysma... - Która godzina? - spytała gwałtownie Gabriela, podrywając się na nogi jednym sprawnym skokiem, - No, późno już, późno. Dochodzi siódma. - Zmywaj no te makijaże. Zostajesz w domu. - Kto, ja? Mamusiu! Mama weszła szybkim krokiem. - Kto kogo bije i za co? Wyjaśniono jej, co zaszło, a mama bez chwili namysłu wydala werdykt;

12 - Gaba idzie. Ida zostaje. Proszę bez protestów. - Mamo!! - Powiedziałam, bez protestów. Nieletnie uczennice nie chadzają na prywatki. Gabrysiu, właściwie... dlaczego ty też nie chadzasz? - No, bo nie mam kiecek - wyjaśniła Gabrysia pobłażliwe. - Ale to nieważne, dziś się tym nie przejmuję, bo idę po prostu na placek. - Gabrysiu, jak to? Jak to - nie przejmujesz się? Przecież to nienormalne. Moja droga, ty stanowczo, ale to stanowczo, powinnaś wcielić się dziś wieczór w Romantycznego Motyla. A jak, to już ja ci powiem. - Niesprawiedliwość! - wymamrotała Ida. - Przecież ja się już umówiłam z Waldeczkiem! - O, kochanie, jak to miło. Lubię Waldeczka, choć zbyt często dostaje czkawki. Biedne dziecko, dlaczego on tak się mnie boi? - Bo jesteś groźna despotka! - Zaproś go mimo to. Posiedzimy sobie wszyscy razem przy telewizji, a o dwunastej dziesięć Waldzio pójdzie do domu. - Ta propozycja mi się nie podoba. I nie spodoba się też Waldkowi. - Ale innej nie ma - w głosie mamy zadźwięczała stal i Ida, mrucząc gniewnie, zaniechała oporu. 5 Punktualnie o siódmej wrócił z miasta zdyszany tata Borejko wraz ze zdyszanymi córkami - Natalią i Patrycją. Natychmiast włączono telewizor, stojący w zielonym pokoju. Zaczynała się właśnie bajka na dobranoc. Dwie rumiane dziewczynki - siedmioletnia, chuda jak szczapka Natalia, zwana w rodzinie Nutrią dla swych imponujących górnych siekaczy i namiętności moczenia się w wodzie, oraz pięcioletnia Patrycja - Pulpecja, zasiadły przed ekranem nie zdejmując nawet płaszczyków. Całkowite i wyłączne skupienie uwagi potrzebne im było dla śledzenia przygód pewnego sympatycznego kreta. - Wleci do tej dziury - emocjonowała się Nutria, drżąc z podniecenia, ogryzając paznokcie i szeroko otwierając świetliste, szare oczy. - Nie wleci, nie wleci - Pulpa zachowywała olimpijski spokój. Jej lazurowe oczka, ukryte wśród fałdek miłego sadełka, błyszczące okrągłe policzki z dołkami i dodatkowy dołeczek w brodzie - wszystko to tchnęło zdrowiem, siłą i niczym nie zmąconą pogodą ducha.

13 - Patrz, patrz, męczą go! - krzyczała Nutria, kurczowo ściskając rękę siostrzyczki. - Co się martwisz. Patrz, on się nie martwi. - Ale przecież... - Ty się martwisz, a on sobie zawsze poradzi - koiła Pulpa, siedząc zażywnie na tapczanie jak mały, różowy Budda. Nutria była nerwowa, płakała z dziwnych powodów, a huśtawka jej nastrojów znana była rodzinie bliższej i dalszej, ponieważ udawanie pogody w chwilach depresji było zabiegiem całkowicie obcym tej szczerej naturze. Pykniczna Patrycja była wcieleniem spokoju. Jeśli chodzi o nią, kret z bajki mógłby zostać nawet poćwiartowany i zamarynowany w occie - przyjęłaby to zapewne z lekkim smuteczkiem, by natychmiast zająć się zabawniejszymi stronami życia. Na szczęście tego wieczoru kret jakoś się wylizał, bajka dobiegła końca i ryknęła Siódemka, co wywołało okrzyki całej rodziny: Gasić, gasić! - i skłoniło Nutrię i Pulpecję do opuszczenia zielonego pokoju. Zdjęły płaszcze, botki, czapki, ułożyły wszystko w korytarzu i poszły myć ręce, która to czynność wynikała zawsze z inicjatywy Natalii. Był już czas, bo czajnik w kuchni zaczął gwizdać. Ojciec zgasił pod nim płomień gazowy i dalej wiódł pogawędkę z mamą, która przygotowywała kolację. Patrzał przy tym na jej małe i zniszczone ręce, których każdy ruch był celowy i precyzyjny. Mama krajała wielkie ilości chleba, smarowała je masłem roślinnym, pastą twarogową, kładła na to plasterek kiełbasy i zdobiła wszystko hojnie szczypiorkiem i kminkiem. Patrzała przy tym czule na swojego męża, który opierał się bokiem o ścianę przy kuchennym stole i opowiadał, co było w pracy, podjadając przy tym po kawałeczku to tego, to owego. Ojciec Borejko był przygarbionym i posiwiałym rudzielcem o ciepłych brązowych oczach i subtelnym uśmiechu. Jego wrodzoną i wykształconą z latami melancholię spowijał woal zadumy, pozwalający mu izolować się ochronną otoczką od oceanu kobiecości przewalającego się po tym domu. Tata Borejko wolał od dawna zachowywać rozsądne milczenie, a jeśli już mówić, to jakby do siebie, nie zwracając szczególnej uwagi na to, czy ktoś go w ogóle słucha. Ze spokojem prawdziwego filozofa tkwił w toczących się burzliwych kłótniach, w razie potrzeby schodząc po prostu z toru zamieci. Jednakże, kiedy akurat w pobliżu nie tętniło życie którejś z córek, tato stawał się bardziej wymowny. Teraz właśnie był taki moment - bo małe były w łazience, a duże w zielonym pokoju, gdzie Ida dąsała się, a Gabrysia robiła przegląd swej garderoby, by po chwili stwierdzić, że w rzeczy samej nie ma co na siebie włożyć, chyba że pójdzie na prywatkę w białej bluzce i granatowej spódnicy. I tak też zrobię - pomyślała. - Co za różnica, w czym będę jadła te wszystkie smakołyki.

14 6 Smakołyków zawsze było za mało w tym domu. Przy napiętym do ostatnich granic budżecie, a jednocześnie przy nieumiarkowanej manii kupowania książek, której ulegali wszyscy znający alfabet członkowie rodziny, sytuacja musiała wyglądać drastycznie. Co prawda, w chwilach kryzysu robiono czystkę w bibliotece i zanoszono paki nie lubianych książek do antykwariatu na Starym Rynku, lecz sumy uzyskane z tej sprzedaży nigdy nie były zbyt wysokie. Mama dokazywała cudów pomysłowości, by gatunkowo skromne pożywienie uczynić pożywieniem wysokokalorycznym, wysokobiałkowym i pełnym witamin, ale niekiedy przeżywała chwile buntu i ukazywała ojcu bezsens kupowania na przykład polskiego przekładu Plutarcha, skoro ma się na półce oryginał. Proponowała, by zamiast czynić podobnie nieprzemyślane zakupy, nabył raczej nieco czekolady dla córek. Ojciec odpowiadał, że po pierwsze, czekolady nie ma, a po drugie, z natury swojej nadaje się ona wyłącznie do szybkiego strawienia, podczas gdy przekład Plutarcha będzie dojrzewał na półce, czekając, aż dziewczynki dorosną do tej lektury. Mama milkła, gdyż w głębi serca przyznawała ojcu rację. W efekcie tej polityki Borejkówny były dziewczętami inteligentnymi, pełnymi erudycji zaskakującej w ich wieku, rzucały sobie swobodnie cytatami i aforyzmami, lecz do całkowitej towarzyskiej ogłady brakowało im opanowania na widok rzeczy jadalnych, zwłaszcza zawierających czekoladę. Dochodziło do gorszących scen. Dzisiejsza kolacja też została pochłonięta w oszałamiającym tempie. W tym domu nikt nie grymasił przy jedzeniu, ponieważ mogłoby się zdarzyć, że któraś z sióstr zajęłaby się porcją grymaśnicy. Nikt też przy jedzeniu nie rozmawiał, ponieważ traciłby w ten sposób cenny czas, przeznaczony na posiłek. Rozmowy wybuchały z chwilą zniknięcia z talerza ostatniej kanapki, a dziś pierwsza odezwała się mama, oświadczając, że zaraz skombinuje Gabrysi błyskawiczną kreację Sylwestrową. Koncepcja mamy zasadzała się na użyciu do celów sylwestrowych pewnej uroczej żółtej firanki bawełnianej, zdobnej w klockową koronkę. Firanka ta podzieliła po przeprowadzce los wszystkich innych przywiezionych przez mamę z poprzedniego mieszkania. Spoczęły one w głębinach szafy, ponieważ były za wąskie, za krótkie i w ogóle za małe w stosunku do wielkich, wysokich okien mieszkania pani Trak. Teraz wszakże nastał miły moment, kiedy jedna z oczekujących lepszego losu firanek znalazła swoje przeznaczenie. Gabrysia była rozbawiona i nieco zirytowana. Najpierw protestowała, że za diabła nie będzie się wygłupiać i popełniać plagiatów w stylu Scarlett O Hara, później jednak, na widok

15 miękkiej, grubej bawełny w kolorze żółtym, ucichła i pozwoliła upinać tkaninę na swoich piegowatych ramionach. Mama aż mruczała z zadowolenia. - Patrz, tu wystarczy zeszyć, z jednego tylko boku... a na ramionach udrapować i spiąć czymś drewnianym. - Klamerki do bielizny - bąknął ojciec zza swej psychicznej otoczki i zachichotał sam do siebie. - Jasny gwint, robię z siebie wariatkę - odczuła kpinę Gabriela. - Nic podobnego. Stój spokojnie. Motyle, poza tym, nie mówią.jasny gwint. Gabusiu, dziecko kochane, musisz w sobie przebudzić kobiecość i wdzięk. Tu zaszyjemy, a tu zepniemy. - Tylko zepnij dobrze, żeby nie zleciało - doradziła basem Nutria. - Bo jak zleci, to wszyscy zobaczą, że Gaba ma brudną koszulę. Nutria miała sporo bzików, wśród których ten higieniczny wysuwał się na czoło, dorównując tylko niezwykłej obsesji na temat płci. We wczesnym dzieciństwie Nutria ubzdurała sobie dwie rzeczy: po pierwsze, że od brudu robią się dziurki w skórze, a po drugie - że jest chłopcem. W wieku lat siedmiu i pięciu miesięcy miała już, być może, inne zdanie na ten temat, lecz nic na to nie wskazywało. Do dziś mówiła o sobie tylko w rodzaju męskim, i to zawsze sztucznie robionym basem, oraz przejawiała zamiłowanie do autek, żołnierzyków i futbolu. Ponadto mogła się kąpać pięć razy dziennie i nigdy nie było jej dość tej przyjemności. - A czy nie mówiłem - zauważyła teraz grubym głosem. - Mówiłem od rana, włóż czystą koszulę. - Coś ty, coś ty, ta wcale nie jest brudna - zaoponowała Pulpecja. - Gabusia ślicznie wygląda. Ślicznie. Nagle odezwała się Ida. - A ja zawsze noszę czystą bieliznę, odkąd poznałam Waldusia - wyjaśniła marzycielsko, wprawiając rodziców w zupełną konsternację. Gabriela oświadczyła dumnie, że po pierwsze, jej koszula nie jest w żadnym razie brudna, lecz jedynie nieco używana. Po drugie, że każda rzecz ma to do siebie, że się zużywa. Po trzecie, żadnej czystej nie było, gdyż boginka Waldeczka pozwala sobie na różne nieczyste machlojki. Mama podniosła oczy do sufitu i wystosowała pouczenie o koszulkach kobiety wytwornej. Gabrysia podkreśliła stanowczo, że takową być nie zamierza, lecz jednocześnie

16 obiecała przemyśleć kwestię podkoszulków. Ojciec powiedział, że nihii semper suo statu manet i flegmatycznie zapalił papierosa. Co do Patrycji, tonąc w podziwie dla Gabrieli, wylała ona cały kubek herbaty na kolana ojca. U drzwi zaś właśnie zadźwięczał dzwonek. 7 Ojciec otworzył. Na progu stała oschła dama lat mniej więcej sześćdziesięciu. Była siwa, zaondulowana starannie, ubrana w białą bluzkę z mankietami i kostium tweedowy w nobliwych odcieniach beżu. Popatrzała najpierw na mokre spodnie taty Borejki; oczy miała okrągłe, czarne, o nieruchomym, nieco dzikim wejrzeniu. - Jestem sąsiadką państwa - oświadczyła chłodno. Jej wyznanie potwierdzały uchylone drzwi sąsiedniego mieszkania. Położone pod kątem prostym do mieszkania Borejków, stanowiło niegdyś jedną całość i przeznaczone było zapewne na pomieszczenia dla służby. Obecnie mieszkały tam od czasów powojennych dwie rodziny. Gadomscy i Łuczakowie. Trzeci zaś lokal zajmowała owa siwa dama. Do wszystkich mieszkań wchodziło się ze wspólnego małego przedsionka, wyłożonego popękanym linoleum. Ogromne, ciężkie, żółtawe drzwi z mosiężną klamką i żelaznymi ryglami prowadziły z przedsionka na klatkę schodową. Teraz były otwarte na oścież. - Tak, słucham panią? - spytał tato z uprzejmym zainteresowaniem. Było mu zimno w nogi i nie zamierzał stać długo w tym przeciągu. - My się jeszcze nie znamy - powiedziała sąsiadka. - Szczepańska. - Borejko. - Mam prośbę. - Ależ słucham. - Te drzwi. - Te drzwi? - Nie, te - pani Szczepańska delikatnym ruchem kciuka wskazała żółte wrota z mosiężną klamką. - Ach, te - wymamrotał pan Borejko. - A więc? - Proszę, żeby je zamykano. Tylko tyle. Żeby je zamykano. - O - rzekł ojciec. - Rozumiem.

17 - Bardzo wieje z dołu, proszę pana. Odkąd ten dozorca wybił dodatkowe przejście do piwie. - Niewykluczone - zgodził się ojciec z roztargnieniem. - A! - ożywiła się sąsiadka. - Więc pan też to zauważył? - A! - rzekł tato. - Nie, nie zauważyłem. Ożywienie pani Szczepańskiej uleciało natychmiast. Znikł też z jej oczu przelotny wyraz porozumienia. - Szkoda - powiedziała sucho. - Ciekawe, że nikt tego nie widzi. W tym domu dzieją się bardzo dziwne rzeczy, proszę pana. Bardzo dziwne. Powiedziałabym nawet - tajemnicze. - Urwała, czekając na przejaw zainteresowania ze strony nowego sąsiada. Ojciec westchnął mimo woli. - No, tak - nie doczekała się pani Szczepańska. - Więc proszę pamiętać. Te drzwi. - Oczywiście. Te drzwi - tato ukłonił się niezręcznie, nie wiedząc, czy rozmowę należy uznać za skończoną, i przypuszczając, że raczej tak, zrobił ruch jakby chciał się cofnąć w głąb mieszkania. - O, chwileczkę - powstrzymała go sąsiadka tonem agresywnym. - To jeszcze nie wszystko. - Nie? - rzekł pan Borejko z rezygnacją. - Pani Trak była cichą, kulturalną sąsiadką. Dlaczego państwo tacy nie jesteście? Ojciec oniemiał. Mama, z ustami pełnymi szpilek, wychynęła z pokoju, nie wierząc własnym uszom. - Krzyk, hałas, dzieci tupią, panny głośno się śmieją. Zresztą, wszyscy państwo śmiejecie się bardzo donośnie. Pan znów, bardzo przepraszam, wciąż wykrzykuje te wiersze po łacinie. Przychodzą kawalerowie, trzaskała drzwiami. No i wciąż to dręczące stukanie w ściany... Mówiła coraz bardziej nerwowo, nie spuszczając przenikliwego spojrzenia z ojca Borejki. Wyjaśniła, że przed wojną cały parter był jednym mieszkaniem. Przy powojennej parcelacji tej nieruchomości wszystkie otwory drzwiowe między mieszkaniami zamurowano. Pokój pani Szczepańskiej i pokój panienek mają właśnie w jednej ze ścian takie wspólne drzwi. Są one zamurowane, ale tylko od strony Borejków. U pani Szczepańskiej w tym miejscu jest wnęka. Słyszy więc wszystko, co dzieje się u panienek. Każde słowo. Każde stuknięcie. Ojciec milczał. - Jeżeli pan mi nie wierzy, to proszę sprawdzić - zaproponowała porywczo sąsiadka. Silnymi palcami uchwyciła rękaw pana Borejki i poczęła go ciągnąć w stronę swoich drzwi.

18 - Nie! - przeraził się ojciec. - Nie, nie, naprawdę nie trzeba... Wierzę pani. Będziemy się sta - starali... - mówiąc to, usiłował się wywikłać z uchwytu sąsiadki. - Będziemy się starali wziąć pod uwagę pani życzenia. - Mam nadzieję - rzekła ona, z wahaniem wypuszczając rękaw. - Dobranoc państwu... - spojrzała lodowato na Idę i Gabrielę, wyglądające zza drzwi swego pokoju. - Życzę miłego... i cichego Sylwestra. - Wypuszczając tę pożegnalną strzałę o zatrutym ostrzu, pani Szczepańska wycofała się do swoich drzwi. Lecz, choć opuszczała plac boju odniósłszy zwycięstwo, w jej głosie nie było triumfu. Gabrysi na przykład wydawało się przez chwilę, że dźwięczy w nim rozczarowanie i rezygnacja. 8 Wystąpienie sąsiadki zwarzyło wszystkim humory. - Nie przypuszczałem, że takie z nas chamidła - ojciec, wyszarpnięty brutalnie zza swego woalu, zacierał w kontuzji dłonie. Ściszcie ten idiotyczny telewizor. Mama westchnęła ze zniecierpliwieniem. - Kochany, nie popadaj w psychozę. Twierdzę, że nie należymy do rodzin hałaśliwych. Jak się przez tyle lat mieszkało w blokach... - O, o, właśnie! - zamachała rękami Ida. - Dlaczego w blokach nikt nam nie zwracał uwagi? A przecież tam to dopiero jest akustyka! - Też tak myślę - poparła ją Gabriela. - Tu są grube ściany, solidne drzwi, z pokoju do pokoju dźwięk się nie przeciska. A cóż dopiero przez mury. Zbadano ścianę stanowiącą przedmiot zażaleń. Istotnie, na jej nierównej powierzchni wyraźnie odznaczało się szerokie na metr, prostokątne zgrubienie wielkości sporych drzwi. Pod cienką warstwą tynku dawały się wyczuć regularne rzędy cegieł. Gabrysia głośno wykluczyła możliwość, by przez ścianę z cięgieł można było słyszeć cokolwiek poza wybuchem granatu ręcznego. - No, nie pukaj! - zląkł się ojciec. Gabrysia odruchowo cofnęła dłoń ze ściany i zaraz się roześmiała. - Coś ty, tato! Ona nie może tego słyszeć! No, chyba jej nie wierzysz! - Nie wiem, czy wierzę, czy nie - mruknął ojciec. - Zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Czułem się nieswojo. Naprawdę nieswojo.

19 - To przez te spodnie - stwierdziła Nutria. - Mogłabym ci, tatusiu, wyprać spodenki, jakbyś chciał. - Nie, dziękuję - rzekł ojciec bez humoru. - Tak. Na mnie już czas - oznajmiła Gabriela. Ruszyła w stronę łazienki, lecz nagle zatrzymała się w pół kroku. - Chwileczkę - powiedziała. - Chwileczkę. Coś wam powiem. Jeśli ona nie słyszy nas przez tę ścianę, to którędy słyszy? - W ogóle nas nie słyszy, to już przecież ustaliliśmy - zawołała Ida. - Jeśli tak, to skąd wie, że tata przy kolacji recytuje Owidiusza? Wszyscy nagle zamilkli. Faktycznie, skąd wie? - Gabusia ma rację - przejęła się mama, odruchowo ściszając głos. - Słyszy nas, to pewne. Ale którędy? Zdajecie sobie sprawę, że tato nie wrzeszczy, recytując, przepraszam cię, Ignasiu. Mówi często nawet półgłosem... A więc... W powietrzu powiało tajemniczą grozą. - No - powiedziała Gabrysia, kryjąc niepewność pod dziarskim uśmiechem. - To macie zagadkę na Sylwestra. Podedukujcie tu sobie troszkę, a ja idę do Joanny. - Zamknęła się w łazience, rozebrała i wlazła do wanny. Jak co dzień wzięła zimny prysznic, szorując ciało szorstką rękawicą (hartowanie organizmu i pobudzanie krwiobiegu ważną czynnością sportowca), potem zaś wyskoczyła na posadzkę i ociekając zimną wodą, sięgnęła po szorstki ręcznik, by przy jego pomocy poddać organizm kolejnym torturom. W łazience nie było bynajmniej ciepło, jednakże warunki, które zwykłego śmiertelnika przyprawiałyby o dygot i gęsią, siną skórkę, dla Gabrieli były niegodne uwagi. Śpiewając wesoło wytarła się do sucha, a następnie zatroszczyła się o to, by nie przeziębić się w drodze na prywatkę. Cienka suknia bawełniana na gołych ramionach nawet pod płaszczem nie była odpowiednim strojem na czternastostopniowy mróz. Gabrysia wybrała więc wiszący na sznurze, świeżo wyprany podkoszulek przeciwreumatyczny, właścicielem którego był tata. Chcieli, żeby nosiła czystą bieliznę, to proszę bardzo. Z wilgotnymi kosmykami koloru słomy wokół rumianej, tryskającej zdrowiem twarzy, ze swoim rześkim wyglądem, trzeźwym spojrzeniem i sylwetką koszykarki, Gabrysia bynajmniej nie wyglądała na Romantycznego Motyla. Spróbowała to zmienić i przywdziała swoją nową żółtą sukienkę. Jednakże i to niewiele pomogło. - E, tam, do diabła z tym - powiedziała Gabriela. Przeczesała czuprynę palcami i uznała, że może już iść. - Cześć! - krzyknęła w korytarzu do rodziny, wkładając czapkę i płaszcz. Wyszła,

20 zbiegła po schodach jak sarna i dopiero na ulicy przypomniała sobie, że nie zamknęła owych żółtych drzwi, będących solą w oku pani Szczepańskiej. - Powodzenia!!! - wrzasnęła za nią wspaniałomyślna Ida, która wobec nieodwracalności wydarzeń postanowiła już się nie dąsać. Wywiesiła się do połowy przez okno i machała obiema rękami jak obłąkana. Siostrzana miłość Idy przejawiała się bowiem na bardzo różne sposoby i o nieoczekiwanych porach. Gabriela śmiejąc się popatrzała w okna swego mieszkania. Były one jaskrawo oświetlone - wszystkie, choć rodzina siedziała tylko w jednym pokoju. Z ulicy, pod ukośnie zawieszoną, kusą zasłonką, widać było za plecami Idy migający ekran telewizora i schyloną mamę, która zbierała naczynia ze stołu. Pulpa i Nutria ze śmiechem nosiły się na barana. Nie było widać ojca, który siedział zapewne przed telewizorem i z nieobecnym spojrzeniem ciągnął herbatę ze swej ulubionej, wysokiej szklanki. Gabrysia popatrzała w głąb pełnego Borejków pokoju i pomyślała, że diabelnie, diabelnie ich wszystkich kocha. Zaraz potem wzrok jej zaczepił się o sąsiednie okno - ciemne, słabo tylko połyskujące odbitym światłem ze szklanego szyldu wytwórni kołder, mieszczącej się w suterenie. Przejechał samochód, omiatając reflektorami to ciemne okno i Gabrysia nagle się wzdrygnęła, tracąc gwałtownie humor i dobre samopoczucie. W krótkim błysku światła ujrzała bowiem panią Szczepańską, która, kryjąc się za firanką, czujnie nachylona, obserwowała ją ze swego ciemnego pokoju. 9 Kuzynka Joanna mieszkała dość daleko, przy ulicy Nad Wierz - bakiem. Gabrysia zdążyła już lekko zmarznąć, mimo podkoszulka przeciwreumatycznego i mimo równego wspaniałego sprintu. Kiedy znalazła się pod drzwiami mieszkania stryja Borejki, jej oddech był nieznacznie tylko przyspieszony, choć trzy piętra przebyła również biegiem. Podskakując w miejscu nacisnęła dzwonek i tu dopiero nawiedził ją cień niesmaku. Czy aby należało dziś przychodzić? Być może nie była wystarczająco eleganckim gościem na ten rodzaj przyjęcia. Być może Joanna zaprosiła ją tylko dla przyzwoitości i w ogóle nie oczekiwała, że kuzynka się zjawi? Ach, ta Joanna. Miała zwyczaj zapraszać różne prawdziwe lub rzekome wschodzące talenty i przyszłe znakomitości. Robiła przy tym minę, jakby ich sukcesy były też i jej zasługą. Być może jednak dzisiejsze przyjęcie będzie różnić się nieco od poprzednich. Być może nie będzie dziś przyszłych poetów o niezdrowym wyglądzie ani wymiętych studentów reżyserii. Joanna bowiem, po oblaniu egzaminu do Szkoły Baletowej, tego właśnie

21 roku zaczęła przymusową edukację w Liceum Poligraficznym. Drzwi otworzono. Na klatkę schodową buchnął snop światła z purpurowej pleksiglasowej lampy, wiszącej w przedpokoju. - Cześć, kochanie! - wykrzyknęła euforycznie Joanna, wysoka brunetka z pieprzykami na policzku. Ubrana była w długą suknię z indyjskiego kreponu, haftowaną orientalnie wokół dekoltu. Jej entuzjazm był jakby szczery, a zapał powitalny tak gorący, jakby nie widziała kuzynki zaledwie przed tygodniem, w drugi dzień Świąt, z okazji rodzinnej wizyty. Pocałowały się - Joanna cmoknęła dwukrotnie powietrze swym umalowanym dzióbkiem, Gabrysia zaś wykonała dwa soczyste i rzeczowe całusy, jak przystało w rodzinie. Joanna uśmiechnęła się pobłażliwie i wyjaśniła Gabrysi, że zabawa już w toku. Rodziców nie a poszli do kina na nocny maraton i zostawili młodzieży tylko jedną butelkę radzieckiego szampana Igristoje w formie symbolu. Pełna złych przeczuć co do ilości butelek przyniesionych przez młodych poligrafów, Gabrysia udała się do pokoju. Tu jednakże czekało ją miłe zaskoczenie. Nikt nie zdradzał objawów upojenia alkoholowego, nie było widać butelek. Poza tym w atmosferze jakby czegoś brakowało. - Aha - powiedziała Gabrysia. - Magnetofon nie dudni. Zamiast dudnienia słychać było romantyczne tony skrzypiec z płyty, a poligrafowie siedzieli na podłodze i jedli kawałki pszennego chleba, od czasu do czasu maczając je w dużym garnku, stojącym na turystycznej butli butanowej. Przed nimi, na parkiecie, stał krąg grubych szklanek z domowym piwkiem słodowym, które popijano z wniebowziętymi minami. - Moja kuzynka Gabriela - ogłosiła Joanna, popychając Gabrysię przed sobą jak okazowy egzemplarz jałówki. - Medalistka ze spartakiady. Zabójczo rąbie w kosza. O, nieba, cóż za rekomendacja. Gabrysia miała wrażenie, że albo zaraz ryknie homeryckim śmiechem, albo da kuzynce takiego łupnia w kark, że idiotka do śmierci popamięta. Doprawdy, po takim wstępie wcielanie się w Romantycznego Motyla było przedsięwzięciem skazanym na żałosne fiasko. Powinni ją teraz traktować raczej jak króla ringu. Jednakże nic takiego się nie zdarzyło. Powitały ją uśmiechy i zaciekawione spojrzenia. Te pierwsze pochodziły od kilku osób z Gabrysinej klasy: był tu oczywiście Pawełek Nowacki, Danusia, Cesia i Hajduk, wszyscy znani z występów w szkolnym kółku teatralnym - a wśród nich poligrafka Aniela Kowalik, primadonna zespołu, sławny Hamlet z gwiazdkowego przedstawienia w szkole. A więc jednak salony Joanny zaludnili prawdziwi

22 artyści! Pozostali goście byli to najwidoczniej koledzy Anieli i Joanny z klasy poligraficznej. To oni wysyłali Gabrysi owe zaciekawione spojrzenia. Nieco speszona tym zainteresowaniem, które przypisała swemu imponującemu wzrostowi (metr siedemdziesiąt pięć na płaskim obcasie), Gabrysia czym prędzej przysiadła na podłodze. Jak przysiadła, tak zmartwiała. O, do stu diabłów. Pyziak. Siedział na podłodze, po przeciwnej stronie garnka, jadł i patrzał na Gabrysię wyzywającym spojrzeniem. Przeklęty wampir. No, tak. Wszystko się zgadza. Wspomniał przecież na owej pamiętnej randce, że zdał do Liceum Poligraficznego. Najpierw pracował gdzieś w drukarni, potem dopiero mógł się uczyć. Był w pierwszej klasie, a więc chyba razem z Joanną i Anielą. No, no, jaki to dzisiaj przystojny, uwodziciel przebrzydły, w swoim drelichowym komplecie safari koloru khaki, z naszywkami o treści anglosaskiej. Jego niebezpieczne stalowe oczy i zapadnięte policzki, zwieńczone ustami w kształcie łuku Amora oraz kępami kiełkującego zarostu, najwyraźniej robiły silne wrażenie na obecnych tu poligrafkach. Tylko Joanna wpatrywała się tkliwie w Pawła Nowackiego, który właśnie robił słodkie oczy do Gabrysi, kiedy dostał szturchańca w bok. Szturchnęła go Danusia Filipiak, pamiętna Ofelia ze szkolnego przedstawienia. Danka wyglądała dziś inaczej niż w szkole. Była blada, interesująca i długowłosa, ubrana modnie w kombinezon z pomiętego płótna w kolorach ziemi. Na jej twarzy wyraźnie rysowało się postanowienie, by nie pozwolić już Pawełkowi zrobić słodkich oczu do nikogo. 10 Okazało się, że w garnku stojącym na butanie jest żółty ser. Podgrzewany na małym ogniu, podlany białym winem i uzupełniony tajemniczymi ingrediencjami, tworzył - jak wyjaśniła z dumą gospodyni przyjęcia - szwajcarską potrawę zwaną fondue. Płynna, gęsta masa, w której należało maczać kawałki białego chleba, była nadspodziewanie smaczna. Gabrysia pomyślała z uznaniem, że kuzynka wykazała się nie tylko talentem kulinarnym, ale i mnóstwem zmysłu praktycznego. Czego bowiem jak czego, ale żółtego sera było w sklepach pod dostatkiem. Minęły dwie banalne godziny wypełnione tańcami. Było normalnie, jak na każdej prywatce. Ale na trzy kwadranse przed północą Joanna znowu zabłysnęła inwencją. Wyłączyła magnetofon, nastawiła płytę z jakimś rzewnym sopranikiem i zapaliła świece. Potem rozsadziła gości, gdzie się dało, przyniosła z kuchni kawę w kubkach i kilka talerzy,

23 wyładowanych owym wspaniałym plackiem drożdżowym. Był rzeczywiście nadzwyczajny. Gabrysia przypięła się do talerza i zajadała, aż jej się uszy trzęsły, obserwując mimochodem Pyziaka, który, pomijając wyzywające spojrzenia na początku przyjęcia, nie zaszczycał już jej odtąd swą uwagą. 11 Jakoś tak po kilku minutach Gabrysia wyczuła w powietrzu nieokreślone napięcie. Coś się działo. Danka Filipiak, która znów zasiadła koło Pawełka, to kontrolowała go wzrokiem, to znów goniła spojrzeniem za Anielą Kowalik, żywą jak iskra, czarnowłosą i czarnooką, z wielkimi okularami na nosie. Aniela była to miła wariatka, pełna wigoru, żywiołowo radosna i przyjacielska. Ni stąd, ni zowąd przyniosła Gabrysi cały talerz z plackiem i trącając ją poufale, poczęła namawiać do jedzenia. Potem nagle zerwała się i wyleciała na środek pokoju, gdzie zaczęła się wygłupiać i deklamować całe ustępy z Szekspira. Najpierw mówiła tekst Ofelii udając Hamleta. Potem wygłosiła tekst Hamleta, używając nosowego sopranu, który wywoływał wśród zebranych ciche śmieszki. Kiedy stało się zbyt oczywiste, że Aniela naśladuje głos Danki Filipiak, ta wystartowała ze swego kąta z jakimiś diabelnie kiepskimi wierszami, które recytowała przed gronem kilku niezbyt zainteresowanych osób. W atmosferze narastającego zgrywu, Aniela nagle usiadła na podłodze, zdjęła okulary i zaczęła dosłownie pokładać się ze śmiechu. Aż poczerwieniała jak burak. Ach, ta Aniela była bardzo sympatyczna. Chyba najsympatyczniejsza ze wszystkich zebranych tu osób. Może tylko poza niedużym facecikiem z poligraficznej, ubranym w solenny garnitur i białą koszulę z krawatem. Facecik, zwany przez wszystkich Robrojkiem, budził w Gabrysi miłe wzruszenia, być może dlatego, że był rudy jak jej własne siostry i piegowaty jak ona sama. A może dlatego, że śmiał się szczerze i całą gębą. A może dlatego, że opowiadał najlepsze polityczne kawały, wybuchając co chwila zaraźliwym śmiechem. To on wznosił kawą piętrowe toasty na wzór gruziński i intonował przekomicznie arię Myszko, to była piękna noc. Im bardziej mu się Gabrysia przyglądała, tym bardziej go lubiła. I nie spuszczając z niego oka odkryła coś, czego poza nią nie widział nikt: mianowicie, że Robrojek gra wielki spektakl w teatrze jednego aktora, który jednocześnie jest teatrem jednego widza. A tym widzem miała być Aniela Kowalik. To dla niej Robrojek wygłupiał się, tańczył i śpiewał, to

Joanna Charms. Domek Niespodzianka

Joanna Charms. Domek Niespodzianka Joanna Charms Domek Niespodzianka Pomysł na lato Była sobie panna Lilianna. Tak, w każdym razie, zwracała się do niej ciotka Małgorzata. - Dzień dobry, Panno Lilianno. Czy ma Panna ochotę na rogalika z

Bardziej szczegółowo

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze. Przedmowa Kiedy byłem mały, nawet nie wiedziałem, że jestem dzieckiem specjalnej troski. Jak się o tym dowiedziałem? Ludzie powiedzieli mi, że jestem inny niż wszyscy i że to jest problem. To była prawda.

Bardziej szczegółowo

Przedstawienie. Kochany Tato, za tydzień Dzień Ojca. W szkole wystawiamy przedstawienie. Pani dała mi główną rolę. Będą występowa-

Przedstawienie. Kochany Tato, za tydzień Dzień Ojca. W szkole wystawiamy przedstawienie. Pani dała mi główną rolę. Będą występowa- Przedstawienie Agata od kilku dni była rozdrażniona. Nie mogła jeść ani spać, a na pytania mamy, co się stało, odpowiadała upartym milczeniem. Nie chcesz powiedzieć? mama spojrzała na nią z troską. Agata

Bardziej szczegółowo

30-dniowe #FajneWyzwanie Naucz się prowadzić Dziennik!

30-dniowe #FajneWyzwanie Naucz się prowadzić Dziennik! 30-dniowe #FajneWyzwanie Naucz się prowadzić Dziennik! Witaj w trzydziestodniowym wyzwaniu: Naucz się prowadzić dziennik! Wydrukuj sobie cały arkusz, skrupulatnie każdego dnia uzupełniaj go i wykonuj zadania

Bardziej szczegółowo

MAŁGORZATA MUSIEROWICZ KWIAT KALAFIORA

MAŁGORZATA MUSIEROWICZ KWIAT KALAFIORA MAŁGORZATA MUSIEROWICZ KWIAT KALAFIORA Wydawnictwo Akapit Press, Poznań 1998 r. 31 grudnia 1977 sobota 1 Suknia była różowa. Na zgięciach i szwach tkanina migotała delikatnie i złociście. U dołu spódnicy

Bardziej szczegółowo

Anna Kraszewska ( nauczyciel religii) Katarzyna Nurkowska ( nauczyciel języka polskiego) Publiczne Gimnazjum nr 5 w Białymstoku SCENARIUSZ JASEŁEK

Anna Kraszewska ( nauczyciel religii) Katarzyna Nurkowska ( nauczyciel języka polskiego) Publiczne Gimnazjum nr 5 w Białymstoku SCENARIUSZ JASEŁEK Anna Kraszewska ( nauczyciel religii) Katarzyna Nurkowska ( nauczyciel języka polskiego) Publiczne Gimnazjum nr 5 w Białymstoku SCENARIUSZ JASEŁEK Czas wydarzeń : 24 grudnia Występują : Mama Tata Dzieci

Bardziej szczegółowo

KATARZYNA POPICIU WYDAWNICTWO WAM

KATARZYNA POPICIU WYDAWNICTWO WAM KATARZYNA ŻYCIEBOSOWSKA POPICIU WYDAWNICTWO WAM Zamiast wstępu Za każdym razem, kiedy zaczynasz pić, czuję się oszukana i porzucona. Na początku Twoich ciągów alkoholowych jestem na Ciebie wściekła o to,

Bardziej szczegółowo

Małgorzata Musierowicz Kwiat kalafiora

Małgorzata Musierowicz Kwiat kalafiora Małgorzata Musierowicz Kwiat kalafiora Wydawnictwo Akapit Press, Poznań 1998 r. 31 grudnia sobota Suknia była różowa. Na zgięciach i szwach tkanina migotała delikatnie i złociście. U dołu spódnicy tryskał

Bardziej szczegółowo

Przygody Jacka- Część 1 Sen o przyszłości

Przygody Jacka- Część 1 Sen o przyszłości Przygody Jacka- Część 1 Sen o przyszłości Rozdział 1 Park Cześć, jestem Jacek. Wczoraj przeprowadziłem się do Londynu. Jeszcze nie znam okolicy, więc z rodzicami Magdą i Radosławem postanowiliśmy wybrać

Bardziej szczegółowo

Copyright 2017 Monika Górska

Copyright 2017 Monika Górska I UŁÓŻ OPOWIEŚĆ, NA DOWOLNY TEMAT. JEDYNYM OGRANICZENIEM DLA TWOJEJ WYOBRAŹNI SĄ CZTERY SŁOWA, KTÓRE ZNA JDZIESZ NA NASTĘPNEJ STRONIE, A KTÓRE KONIECZNIE MUSZĄ ZNALEŹĆ SIĘ W TWOJEJ OPOWIEŚCI. NIE MUSISZ

Bardziej szczegółowo

Zuźka D. Zołzik idzie do zerówki

Zuźka D. Zołzik idzie do zerówki BARBARA PARK Zuźka D. Zołzik idzie do zerówki Przełożyła Magdalena Koziej Ilustrowała Denise Brunkus Nasza Księgarnia Cody emu, który spóźnił się na autobus i zainspirował mnie do napisania tej książki

Bardziej szczegółowo

Jesper Juul. Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem

Jesper Juul. Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem Jesper Juul Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem Dzieci od najmłodszych lat należy wciągać w proces zastanawiania się nad różnymi decyzjami i zadawania sobie pytań w rodzaju: Czego chcę? Na co

Bardziej szczegółowo

MAŁGORZATA MUSIEROWICZ KWIAT KALAFIORA

MAŁGORZATA MUSIEROWICZ KWIAT KALAFIORA MAŁGORZATA MUSIEROWICZ KWIAT KALAFIORA 31 grudnia, sobota Suknia była różowa. Na zgięciach i szwach tkanina migotała delikatnie i złociście. U dołu spódnicy tryskał tęczowymi iskrami ornament ze sztucznych

Bardziej szczegółowo

Anioł Nakręcany. - Dla Blanki - Tekst: Maciej Trawnicki Rysunki: Róża Trawnicka

Anioł Nakręcany. - Dla Blanki - Tekst: Maciej Trawnicki Rysunki: Róża Trawnicka Maciej Trawnicki Anioł Nakręcany - Dla Blanki - Tekst: Maciej Trawnicki Rysunki: Róża Trawnicka Wersja Demonstracyjna Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 2 Maciej Trawnicki Anioł Nakręcany Copyright by Maciej

Bardziej szczegółowo

Rozdział II. Wraz z jego pojawieniem się w moim życiu coś umarło, radość i poczucie, że idę naprzód.

Rozdział II. Wraz z jego pojawieniem się w moim życiu coś umarło, radość i poczucie, że idę naprzód. Rozdział II Kupiłam sobie dwa staniki. Jeden biały, z cienkimi ramiączkami, drugi czarny, trochę jak bardotka, cały koronkowy. Czuję się w nim tak, jakby mężczyzna trzymał mnie mocno za piersi. Stanik

Bardziej szczegółowo

Punkt 2: Stwórz listę Twoich celów finansowych na kolejne 12 miesięcy

Punkt 2: Stwórz listę Twoich celów finansowych na kolejne 12 miesięcy Miesiąc:. Punkt 1: Wyznacz Twoje 20 minut z finansami Moje 20 minut na finanse to: (np. Pn-Pt od 7:00 do 7:20, So-Ni od 8:00 do 8:20) Poniedziałki:.. Wtorki:... Środy:. Czwartki: Piątki:. Soboty:.. Niedziele:...

Bardziej szczegółowo

to myśli o tym co teraz robisz i co ja z Tobą

to myśli o tym co teraz robisz i co ja z Tobą DZIEŃ BEZ CIEBIE Dzień bez Ciebie Dzień bez Ciebie jakoś tak szary to brak mej części i mało widzę co istnieje najpiękniej gdy nie błyszczą Twe słowa tylko przy Tobie nie wiem czy się martwić to myśli

Bardziej szczegółowo

VIII Międzyświetlicowy Konkurs Literacki Mały Pisarz

VIII Międzyświetlicowy Konkurs Literacki Mały Pisarz VIII Międzyświetlicowy Konkurs Literacki Mały Pisarz 19 grudnia 2017 r. odbyło się podsumowanie VIII edycji konkursu literackiego Mały Pisarz w SP nr 11 w Kielcach. Wzięły w nim udział dwie uczennice naszej

Bardziej szczegółowo

DOROTA WIECZOREK DOTYK MROKU

DOROTA WIECZOREK DOTYK MROKU DOROTA WIECZOREK DOTYK MROKU PROLOG PROLOG Tramwaj numer 6 jadący z centrum Gdańska w kierunku Oliwy był prawie pusty, jak zwykle o tak późnej porze zegar elektroniczny wiszący nad kabiną motorniczego

Bardziej szczegółowo

Hektor i tajemnice zycia

Hektor i tajemnice zycia François Lelord Hektor i tajemnice zycia Przelozyla Agnieszka Trabka WYDAWNICTWO WAM Był sobie kiedyś chłopiec o imieniu Hektor. Hektor miał tatę, także Hektora, więc dla odróżnienia rodzina często nazywała

Bardziej szczegółowo

Uwaga, niebezpieczeństwo w sieci!

Uwaga, niebezpieczeństwo w sieci! W samo południe 14 Uwaga, niebezpieczeństwo w sieci! przed czytaniem 1. W internecie można znaleźć wiele rzeczy. W internecie, czyli właściwie gdzie? Opracujcie hasło INTERNET na podstawie własnych skojarzeń

Bardziej szczegółowo

mnw.org.pl/orientujsie

mnw.org.pl/orientujsie mnw.org.pl/orientujsie Jesteśmy razem, kochamy się. Oczywiście, że o tym mówimy! Ale nie zawsze jest to łatwe. agata i marianna Określenie bycie w szafie nie brzmi specjalnie groźnie, ale potrafi być naprawdę

Bardziej szczegółowo

WYCIECZKA DO ZOO. 1. Tata 2. Mama 3. Witek 4. Jacek 5. Zosia 6. Azor 7. Słoń

WYCIECZKA DO ZOO. 1. Tata 2. Mama 3. Witek 4. Jacek 5. Zosia 6. Azor 7. Słoń WYCIECZKA DO ZOO 1 Tata 2 Mama 3 Witek 4 Jacek 5 Zosia 6 Azor 7 Słoń Uczestnicy zabawy siadają na krzesłach (krzesła należy ułożyć jak na rysunku powyżej) Prowadzący zabawę ma za zadanie czytać tekst a

Bardziej szczegółowo

Chłopcy i dziewczynki

Chłopcy i dziewczynki Chłopcy i dziewczynki Maja leżała na plaży. Zmarzła podczas kąpieli w morzu i cała się trzęsła. Mama Zuzia owinęła ją ręcznikiem. Maja położyła się na boku i przesypuje piasek w rączce. Słońce razi ją

Bardziej szczegółowo

ASERTYWNOŚĆ W RODZINIE JAK ODMAWIAĆ RODZICOM?

ASERTYWNOŚĆ W RODZINIE JAK ODMAWIAĆ RODZICOM? 3 ASERTYWNOŚĆ W RODZINIE JAK ODMAWIAĆ RODZICOM? Czy potrzeby Twoich rodziców są ważniejsze niż Twoje? Czy kłócisz się z mężem o wizyty u mamy i taty? A może masz wrażenie, że Twoi rodzice nie zauważyli,

Bardziej szczegółowo

Konspekt szkółki niedzielnej propozycja Niedziela przedpostna Estomihi

Konspekt szkółki niedzielnej propozycja Niedziela przedpostna Estomihi Centrum Misji i Ewangelizacji / www.cme.org.pl Konspekt szkółki niedzielnej propozycja Niedziela przedpostna Estomihi Główna myśl: Bądź naśladowcą Jezusa Tekst: Mk 8,34 Jezus zapowiada swoją śmierć i zmartwychwstanie

Bardziej szczegółowo

BEZPIECZNY MALUCH NA DRODZE Grażyna Małkowska

BEZPIECZNY MALUCH NA DRODZE Grażyna Małkowska BEZPIECZNY MALUCH NA DRODZE Grażyna Małkowska spektakl edukacyjno-profilaktyczny dla najmłodszych. (Scenografia i liczba aktorów - zależne od wyobraźni i możliwości technicznych reżysera.) Uczeń A - Popatrz

Bardziej szczegółowo

Moje pierwsze wrażenia z Wielkiej Brytanii

Moje pierwsze wrażenia z Wielkiej Brytanii Moje pierwsze wrażenia z Wielkiej Brytanii Polska Szkoła Sobotnia im. Jana Pawla II w Worcester Opracował: Maciej Liegmann 30/03hj8988765 03/03/2012r. Wspólna decyzja? Anglia i co dalej? Ja i Anglia. Wielka

Bardziej szczegółowo

Kto chce niech wierzy

Kto chce niech wierzy Kto chce niech wierzy W pewnym miejscu, gdzie mieszka Bóg pojawił się mały wędrowiec. Przysiadł na skale i zapytał: Zechcesz Panie ze mną porozmawiać? Bóg popatrzył i tak odpowiedział: mam wiele czasu,

Bardziej szczegółowo

Zaimki wskazujące - ćwiczenia

Zaimki wskazujące - ćwiczenia Zaimki wskazujące - ćwiczenia Mianownik/ Nominative I. Proszę wpisać odpowiedni zaimek wskazujący w mianowniku: ten, ta, to, ci, te 1. To jest... mężczyzna, którego wczoraj poznałem. 2. To jest... dziecko,

Bardziej szczegółowo

Kocham Cię 70 sekund na minutę, 100 minut na godzinę, 40 godzin na dobę, 500 dni w roku...

Kocham Cię 70 sekund na minutę, 100 minut na godzinę, 40 godzin na dobę, 500 dni w roku... Wyznania Wyznania Kocham Cię 70 sekund na minutę, 100 minut na godzinę, 40 godzin na dobę, 500 dni w roku... Wolę być chwilą w Twoim życiu niż wiecznością w życiu innej!!! Nie wiem, czy chcesz ze mną chodzić,

Bardziej szczegółowo

BĄDŹ SOBĄ, SZUKAJ WŁASNEJ DROGI - JANUSZ KORCZAK

BĄDŹ SOBĄ, SZUKAJ WŁASNEJ DROGI - JANUSZ KORCZAK BĄDŹ SOBĄ, SZUKAJ WŁASNEJ DROGI - JANUSZ KORCZAK Opracowała Gimnazjum nr 2 im. Ireny Sendlerowej w Otwocku Strona 1 Młodzież XXI wieku problemy stare, czy nowe, a może stare po nowemu? Co jest największym

Bardziej szczegółowo

Darmowy fragment

Darmowy fragment Ewa Solankowa JAK NA ZAWSZE POZBYĆ SIĘ ZAPARĆ Copyright by Ewa Solankowa & e-bookowo Grafika i projekt okładki: Ewa Solankowa ISBN 978-83-63080-57-0 Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo Kontakt:

Bardziej szczegółowo

Magdalena Bladocha. Marzenie... Gimnazjum im. Jana Pawła II w Mochach

Magdalena Bladocha. Marzenie... Gimnazjum im. Jana Pawła II w Mochach Magdalena Bladocha Marzenie... Gimnazjum im. Jana Pawła II w Mochach Dawno, dawno temu, a może całkiem niedawno. Za siedmioma morzami i za siedmioma górami, a może całkiem blisko tuż obok ciebie mieszkała

Bardziej szczegółowo

Nagrodzone prace

Nagrodzone prace Wyniki konkursu 1. miejsce - Julia Turek kl. 1a 2. miejsce - Maciej Kloc kl.4c, Matylda Folgart kl. 4b 3.miejsce - Miłosz Kopka kl. 3c, Monika Pszczoła kl. 5b, Rafał Zieliński kl. 6a Wyróżnienia: Hania

Bardziej szczegółowo

Olaf Tumski: Tomkowe historie 3. Copyright by Olaf Tumski & e-bookowo Grafika i projekt okładki: Zbigniew Borusiewicz ISBN

Olaf Tumski: Tomkowe historie 3. Copyright by Olaf Tumski & e-bookowo Grafika i projekt okładki: Zbigniew Borusiewicz ISBN Olaf Tumski Olaf Tumski: Tomkowe historie 3 Copyright by Olaf Tumski & e-bookowo Grafika i projekt okładki: Zbigniew Borusiewicz ISBN 978-83-63080-60-0 Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo Kontakt:

Bardziej szczegółowo

Szczęść Boże, wujku! odpowiedział weselszy już Marcin, a wujek serdecznie uściskał chłopca.

Szczęść Boże, wujku! odpowiedział weselszy już Marcin, a wujek serdecznie uściskał chłopca. Sposób na wszystkie kłopoty Marcin wracał ze szkoły w bardzo złym humorze. Wprawdzie wyjątkowo skończył dziś lekcje trochę wcześniej niż zwykle, ale klasówka z matematyki nie poszła mu najlepiej, a rano

Bardziej szczegółowo

Kurs online JAK ZOSTAĆ MAMĄ MOCY

Kurs online JAK ZOSTAĆ MAMĄ MOCY Często będę Ci mówić, że to ważna lekcja, ale ta jest naprawdę ważna! Bez niej i kolejnych trzech, czyli całego pierwszego tygodnia nie dasz rady zacząć drugiego. Jeżeli czytałaś wczorajszą lekcję o 4

Bardziej szczegółowo

Ryszard Sadaj. O kaczce, która chciała dostać się do encyklopedii. Ilustrował Piotr Olszówka. Wydawnictwo Skrzat

Ryszard Sadaj. O kaczce, która chciała dostać się do encyklopedii. Ilustrował Piotr Olszówka. Wydawnictwo Skrzat Ryszard Sadaj O kaczce, która chciała dostać się do encyklopedii Ilustrował Piotr Olszówka Wydawnictwo Skrzat O kaczce, która chciała... Kaczka Kiwaczka (nazywana tak od dystyngowanego sposobu chodzenia,

Bardziej szczegółowo

TEST SPRAWDZAJĄCY UMIEJĘTNOŚĆ CZYTANIA ZE ZROZUMIENIEM DLA KLASY IV NA PODSTAWIE TEKSTU PT. DZIEŃ DZIECKA

TEST SPRAWDZAJĄCY UMIEJĘTNOŚĆ CZYTANIA ZE ZROZUMIENIEM DLA KLASY IV NA PODSTAWIE TEKSTU PT. DZIEŃ DZIECKA TEST SPRAWDZAJĄCY UMIEJĘTNOŚĆ CZYTANIA ZE ZROZUMIENIEM DLA KLASY IV NA PODSTAWIE TEKSTU PT. DZIEŃ DZIECKA Drogi uczniu! Instrukcja dla użytkownika testu Najpierw przeczytaj uważnie tekst. Następnie rozwiązuj

Bardziej szczegółowo

Izabella Mastalerz siostra, III kl. S.P. Nr. 156 BAJKA O WARTOŚCIACH. Dawno, dawno temu, w dalekim kraju istniały następujące osady,

Izabella Mastalerz siostra, III kl. S.P. Nr. 156 BAJKA O WARTOŚCIACH. Dawno, dawno temu, w dalekim kraju istniały następujące osady, Laura Mastalerz, gr. IV Izabella Mastalerz siostra, III kl. S.P. Nr. 156 BAJKA O WARTOŚCIACH Dawno, dawno temu, w dalekim kraju istniały następujące osady, w których mieszkały wraz ze swoimi rodzinami:

Bardziej szczegółowo

Pokochaj i przytul dziecko z ADHD. ADHD to zespół zaburzeń polegający na występowaniu wzmożonej pobudliwości i problemów z koncentracją uwagi.

Pokochaj i przytul dziecko z ADHD. ADHD to zespół zaburzeń polegający na występowaniu wzmożonej pobudliwości i problemów z koncentracją uwagi. Pokochaj i przytul dziecko z ADHD ADHD to zespół zaburzeń polegający na występowaniu wzmożonej pobudliwości i problemów z koncentracją uwagi. TYPOWE ZACHOWANIA DZIECI Z ADHD: stale wierci się na krześle,

Bardziej szczegółowo

Ilustracje Elżbieta Wasiuczyńska

Ilustracje Elżbieta Wasiuczyńska Wojciech Widłak Ilustracje Elżbieta Wasiuczyńska Nasza Księgarnia Wydawnictwo Nasza Księgarnia, 2019 Text Wojciech Widłak, 2019 Illustrations Elżbieta Wasiuczyńska, 2019 Redaktor prowadzący Katarzyna Piętka

Bardziej szczegółowo

Na skraju nocy & Jarosław Bloch Rok udostępnienia: 1994

Na skraju nocy & Jarosław Bloch Rok udostępnienia: 1994 Na skraju nocy & Jarosław Bloch Rok udostępnienia: 1994 NA SKRAJU NOCY Moje obrazy Na skraju nocy widziane oczyma dziecka Na skraju nocy życie wygląda inaczej Na moich obrazach...w nocy Życie w oczach

Bardziej szczegółowo

Rozumiem, że prezentem dla pani miał być wspólny wyjazd, tak? Na to wychodzi. A zdarzały się takie wyjazdy?

Rozumiem, że prezentem dla pani miał być wspólny wyjazd, tak? Na to wychodzi. A zdarzały się takie wyjazdy? Praga Cieszyłam się jak dziecko. Po tylu latach Doczekałam się. Mój mąż spytał mnie: Jaki chcesz prezent na rocznicę?. Czy chce pani powiedzieć, że nigdy wcześniej? Jakby pan wiedział, przez pięćdziesiąt

Bardziej szczegółowo

DOBRE MANIERY. DOBRE MANIERY: zachowanie społecznie właściwe. ETYKIETA: powszechnie przyjęte zasady właściwego zachowania.

DOBRE MANIERY. DOBRE MANIERY: zachowanie społecznie właściwe. ETYKIETA: powszechnie przyjęte zasady właściwego zachowania. DOBRE MANIERY DOBRE MANIERY: zachowanie społecznie właściwe. ETYKIETA: powszechnie przyjęte zasady właściwego zachowania. GRZECZNOŚĆ: dobre maniery i taktowne zachowanie. Dobre maniery świadczą o szacunku

Bardziej szczegółowo

Bangsi mieszkał na Grenlandii. Ogromnej, lodowatej

Bangsi mieszkał na Grenlandii. Ogromnej, lodowatej Bangsi mieszkał na Grenlandii. Ogromnej, lodowatej wyspie, białej jak jego futerko. Pewnego wieczoru miś usiadł na górce i patrzył przed siebie. To, co podziwiał, było niebieskie i pełne gwiazd. Miś nie

Bardziej szczegółowo

I Komunia Święta. Parafia pw. Bł. Jana Pawła II w Gdańsku

I Komunia Święta. Parafia pw. Bł. Jana Pawła II w Gdańsku I Komunia Święta Parafia pw. Bł. Jana Pawła II w Gdańsku Ktoś cię dzisiaj woła, Ktoś cię dzisiaj szuka, Ktoś wyciąga dzisiaj swoją dłoń. Wyjdź Mu na spotkanie Z miłym powitaniem, Nie lekceważ znajomości

Bardziej szczegółowo

Karta pracy 2. Przed wyjściem

Karta pracy 2. Przed wyjściem Karta pracy 2 Przed wyjściem Mini rozmowy 1 D: - Widziałaś mój szalik? R: - Który? D: -Ten szary. R: -Sprawdź w szafie. D: -O, znalazłem R: - Dobrze, wychodzimy. 2 R: -Możemy już iść? D: -Chwileczkę, tato.

Bardziej szczegółowo

Kolejny udany, rodzinny przeszczep w Klinice przy ulicy Grunwaldzkiej w Poznaniu. Mama męża oddała nerkę swojej synowej.

Kolejny udany, rodzinny przeszczep w Klinice przy ulicy Grunwaldzkiej w Poznaniu. Mama męża oddała nerkę swojej synowej. Kolejny udany, rodzinny przeszczep w Klinice przy ulicy Grunwaldzkiej w Poznaniu. Mama męża oddała nerkę swojej synowej. 34-letnia Emilia Zielińska w dniu 11 kwietnia 2014 otrzymała nowe życie - nerkę

Bardziej szczegółowo

Do ZARZĄDU. Dotyczy: mokrych ścian, zawilgocenia muru i braku izolacji pion/poziom w ścianach budynku.

Do ZARZĄDU. Dotyczy: mokrych ścian, zawilgocenia muru i braku izolacji pion/poziom w ścianach budynku. Do ZARZĄDU Dotyczy: mokrych ścian, zawilgocenia muru i braku izolacji pion/poziom w ścianach budynku. Szanowni Państwo, Niecały rok temu pisałam do Państwa list w sprawie wykwitów grzybowych, które pojawiły

Bardziej szczegółowo

potrzebuje do szczęścia

potrzebuje do szczęścia Jest tylko jedna rzecz, której każdy ojciec potrzebuje do szczęścia Na co dzień i od święta, w gazetach, w prasie i w internecie, w rozmowach między znajomymi i w wywiadach wychwala się, analizuje i przerabia

Bardziej szczegółowo

MAŁGORZATA PAMUŁA-BEHRENS, MARTA SZYMAŃSKA. A. Awantura

MAŁGORZATA PAMUŁA-BEHRENS, MARTA SZYMAŃSKA. A. Awantura A. Awantura Karol, Darek i Natalia postanowili pobawić się w szkole w wyścigi dinozaurów. Darek przyniósł do szkoły swoją całą kolekcję. Na przerwie ustawili dinozaury. Wtedy podeszli do nich Jola i Robert.

Bardziej szczegółowo

Demokracja co to znaczy?

Demokracja co to znaczy? społeczna Ad@ i J@ś na matematycznej wyspie materiały dla ucznia, klasa III, pakiet 11, s. 1 1 Demokracja co to znaczy? Zaznacz, jeżeli informacja jest prawdziwa, lub, jeżeli jest nieprawdziwa. Demokracja

Bardziej szczegółowo

Wolontariat. Igor Jaszczuk kl. IV

Wolontariat. Igor Jaszczuk kl. IV Wolontariat Wolontariat ważna sprawa, nawet super to zabawa. Nabierz w koszyk groszy parę, będziesz miał ich całą chmarę. Z serca swego daj znienacka, będzie wnet Szlachetna Paczka. Komuś w trudzie dopomoże,

Bardziej szczegółowo

Katarzyna Michalec. Jacek antyterrorysta

Katarzyna Michalec. Jacek antyterrorysta Katarzyna Michalec Jacek antyterrorysta Copyright by Katarzyna Michalec & e-bookowo Grafika na okładce: shutterstock Projekt okładki: e-bookowo & Katarzyna Michalec ISBN 978-83-7859-431-4 Wydawca: Wydawnictwo

Bardziej szczegółowo

MAŁY, ALE WAŻNY. Gdy ciemno, szaro i ponuro, Gdy wiatr przygania burym chmurom, Kierowca stara się i trudzi, Aby Cię dostrzec w tłumie ludzi.

MAŁY, ALE WAŻNY. Gdy ciemno, szaro i ponuro, Gdy wiatr przygania burym chmurom, Kierowca stara się i trudzi, Aby Cię dostrzec w tłumie ludzi. MAŁY, ALE WAŻNY Gdy ciemno, szaro i ponuro, Gdy wiatr przygania burym chmurom, Kierowca stara się i trudzi, Aby Cię dostrzec w tłumie ludzi. Gdy odblask wisi na Twym plecaku, Tornistrze, swetrze, a nawet

Bardziej szczegółowo

Rozdział 1. Pierwszy dzień w czwartej klasie.

Rozdział 1. Pierwszy dzień w czwartej klasie. ,,W czwartej klasie WSTĘP W tej książce największą bohaterką jest Karolina. Karolina ma 10 lat. Ma ciemne czarne włosy. Niebieskie oczy, krzywe zęby. Bardzo lubi się ubierać w trampki, bluzy, dresy czyli

Bardziej szczegółowo

MAŁY PABLO I DWIE ŚWINKI

MAŁY PABLO I DWIE ŚWINKI ROBERT MAICHER MAŁY PABLO I DWIE ŚWINKI Poleca: SuperKid.pl Zapewnij dzieciom dobry start! Copyright by Robert Maicher Data: 03.02.2008 Tytuł: Mały Pablo i dwie świnki Autor: Robert Maicher Wydanie I Seria:

Bardziej szczegółowo

Ekonomiczny Uniwersytet Dziecięcy

Ekonomiczny Uniwersytet Dziecięcy Ekonomiczny Uniwersytet Dziecięcy Empatyczna komunikacja w rodzinie Beata Kosiacka, Szkoła Główna Handlowa w Warszawie 27 marca 2012 r. EKONOMICZNY UNIWERSYTET DZIECIĘCY WWW.UNIWERSYTET-DZIECIECY.PL Porozumienie

Bardziej szczegółowo

Jak używać poziomów wsparcia i oporu w handlu

Jak używać poziomów wsparcia i oporu w handlu Jak używać poziomów wsparcia i oporu w handlu Teraz, kiedy znasz już podstawy nadszedł czas na to, aby wykorzystać te użyteczne narzędzia w handlu. Chcemy Ci to wytłumaczyć w dość prosty sposób, więc podzielimy

Bardziej szczegółowo

Nie ruszaj, to moje!

Nie ruszaj, to moje! Nie ruszaj, to moje! 1 Nie ruszaj, to moje! Głośno wrzasnął chłopak z przeciwległego kąta piaskownicy, podbiegł i mocno popchnął Marysię, tak, że zatoczyła się i upadła na mokry piasek. Jej serce głośno

Bardziej szczegółowo

Część 11. Rozwiązywanie problemów.

Część 11. Rozwiązywanie problemów. Część 11. Rozwiązywanie problemów. 3 Rozwiązywanie problemów. Czy jest jakiś problem, który trudno Ci rozwiązać? Jeżeli tak, napisz jaki to problem i czego próbowałeś, żeby go rozwiązać 4 Najlepsze metody

Bardziej szczegółowo

Każdy patron. to wzór do naśladowania. Takim wzorem była dla mnie. Pani Ania. Mądra, dobra. i zawsze wyrozumiała. W ciszy serca

Każdy patron. to wzór do naśladowania. Takim wzorem była dla mnie. Pani Ania. Mądra, dobra. i zawsze wyrozumiała. W ciszy serca Autor wiersza: Anna Sobotka PATRON Każdy patron to wzór do naśladowania. Takim wzorem była dla mnie Pani Ania. Mądra, dobra i zawsze wyrozumiała. W ciszy serca uszczęśliwić mnie umiała. Myśli moje do Niej

Bardziej szczegółowo

INSCENIZACJA NA DZIEŃ MATKI I OJCA!!

INSCENIZACJA NA DZIEŃ MATKI I OJCA!! Literka.pl INSCENIZACJA NA DZIEŃ MATKI I OJCA!! Data dodania: 2004-03-16 13:30:00 Dzień Mamy i Taty Montaż słowno-muzyczny dla klasy III Konferansjer: Witam serdecznie wszystkich rodziców przybyłych na

Bardziej szczegółowo

Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować. (1 J 4,11) Droga Uczennico! Drogi Uczniu!

Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować. (1 J 4,11) Droga Uczennico! Drogi Uczniu! Droga Uczennico! Drogi Uczniu! Jesteś już uczniem i właśnie rozpoczynasz swoją przygodę ze szkołą. Poznajesz nowe koleżanki i nowych kolegów. Tworzysz razem z nimi grupę klasową i katechetyczną. Podczas

Bardziej szczegółowo

AUTYZM DIAGNOZUJE SIĘ JUŻ U 1 NA 100 DZIECI.

AUTYZM DIAGNOZUJE SIĘ JUŻ U 1 NA 100 DZIECI. LEKCJA AUTYZM AUTYZM DIAGNOZUJE SIĘ JUŻ U 1 NA 100 DZIECI. 1 POZNAJMY AUTYZM! 2 Codzienne funkcjonowanie wśród innych osób i komunikowanie się z nimi jest dla dzieci i osób z autyzmem dużym wyzwaniem!

Bardziej szczegółowo

Najlepsza Pozycja Seksualna. oswieconykochanek.pl pozycjeseksualne.pl autor: Brunet

Najlepsza Pozycja Seksualna. oswieconykochanek.pl pozycjeseksualne.pl autor: Brunet Najlepsza Pozycja Seksualna oswieconykochanek.pl pozycjeseksualne.pl autor: Brunet Najlepsza pozycja seksualna. Daje zarówno tobie jak i partnerce maksymalne przeżycia. - do stosowania jeśli chcesz mieć

Bardziej szczegółowo

AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr )

AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr ) AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr 4-5 2009) Ten popularny aktor nie lubi udzielać wywiadów. Dla nas jednak zrobił wyjątek. Beata Rayzacher:

Bardziej szczegółowo

Teksty Drugie 2005, 6, s. 210-215. Wiersze. Tadeusz Kantor. http://rcin.org.pl

Teksty Drugie 2005, 6, s. 210-215. Wiersze. Tadeusz Kantor. http://rcin.org.pl Teksty Drugie 2005, 6, s. 210-215 Tadeusz Kantor Tadeusz KANTOR Alaube żeby tylko ta chwila szczególna nie uleciała, jest przed świtem godzina 4 ta nad ranem - ta szczególna chwila, która jest w ą t i

Bardziej szczegółowo

Drogi Rodzicu! Masz kłopot ze swoim dzieckiem?. Zwłaszcza rano - spieszysz się do pracy, a ono długo siedzi w

Drogi Rodzicu! Masz kłopot ze swoim dzieckiem?. Zwłaszcza rano - spieszysz się do pracy, a ono długo siedzi w Drogi Rodzicu! Masz kłopot ze swoim dzieckiem?. Zwłaszcza rano - spieszysz się do pracy, a ono długo siedzi w toalecie i każdą czynność wykonuje powoli? Narasta Cię frustracja? Myślisz, że robi to specjalnie,

Bardziej szczegółowo

Podziękowania dla Rodziców

Podziękowania dla Rodziców Podziękowania dla Rodziców Tekst 1 Drodzy Rodzice! Dziękujemy Wam za to, że jesteście przy nas w słoneczne i deszczowe dni, że jesteście blisko. Dziękujemy za Wasze wartościowe rady przez te wszystkie

Bardziej szczegółowo

Pan Toti i urodzinowa wycieczka

Pan Toti i urodzinowa wycieczka Aneta Hyla Pan Toti i urodzinowa wycieczka Biblioteka szkolna 2014/15 Aneta Hyla Pan Toti i urodzinowa wycieczka Biblioteka szkolna 2014/15 P ewnego dnia, gdy Pan Toti wszedł do swojego domku, wydarzyła

Bardziej szczegółowo

MIŚ MAŁGORZATKI Paweł Księżyk

MIŚ MAŁGORZATKI Paweł Księżyk MIŚ MAŁGORZATKI Paweł Księżyk MiŚ MAŁGORZATKI : Paweł Księżyk W pewnym miasteczku mieszkała sobie dziewczynka imieniem Małgorzatka. Chodziła do przedszkola i miała kochających rodziców. Była wesolutka,

Bardziej szczegółowo

Zauważcie, że gdy rozmawiamy o szczęściu, zadajemy specyficzne pytania:

Zauważcie, że gdy rozmawiamy o szczęściu, zadajemy specyficzne pytania: Nie potrafimy być szczęśliwi tak sobie, po prostu dla samego faktu; żądamy spełnienia jakichś tam warunków. Mówiąc dosadnie - nie potrafimy wyobrazić sobie, że można być szczęśliwym bez spełnienia tych

Bardziej szczegółowo

Szymon Chwaliński. Lunarium. Krzyk

Szymon Chwaliński. Lunarium. Krzyk 1 Szymon Chwaliński Lunarium. Krzyk 2017 2 Wszelkie powielanie lub wykorzystywanie niniejszego pliku elektronicznego inne niż autoryzowane pobranie w zakresie własnego użytku stanowi naruszenie praw autorskich

Bardziej szczegółowo

Paulina Szawioło. Moim nauczycielem był Jarek Adamowicz, był i jest bardzo dobrym nauczycielem, z którym dobrze się dogadywałam.

Paulina Szawioło. Moim nauczycielem był Jarek Adamowicz, był i jest bardzo dobrym nauczycielem, z którym dobrze się dogadywałam. Paulina Szawioło Kto uczył Cięwf? Moim nauczycielem był Jarek Adamowicz, był i jest bardzo dobrym nauczycielem, z którym dobrze się dogadywałam. Jak wspominasz szkołę? Szkołę wspominam pozytywnie. Na początku,

Bardziej szczegółowo

BAJKA O PRÓCHNOLUDKACH I RADOSNYCH ZĘBACH

BAJKA O PRÓCHNOLUDKACH I RADOSNYCH ZĘBACH PREZENTUJE: BAJKA O PRÓCHNOLUDKACH I RADOSNYCH ZĘBACH SCENARIUSZ I RYSUNKI: DOROTA MILCZARSKA CZEŚĆ, pewnie często słyszysz, że mycie zębów jest bardzo ważne, no i że musimy to robić najlepiej po każdym

Bardziej szczegółowo

Andrzej Dembończyk. KANDYDATKI NA ŻONĘ i inne scenariusze

Andrzej Dembończyk. KANDYDATKI NA ŻONĘ i inne scenariusze Andrzej Dembończyk KANDYDATKI NA ŻONĘ i inne scenariusze Copyright by Andrzej Dembończyk & e-bookowo Grafika na okładce: shutterstock Projekt okładki: e-bookowo ISBN 978-83-7859-509-0 Wydawca: Wydawnictwo

Bardziej szczegółowo

I Komunia Święta. Parafia pw. Św. Jana Pawła II Gdańsk Łostowice

I Komunia Święta. Parafia pw. Św. Jana Pawła II Gdańsk Łostowice I Komunia Święta Parafia pw. Św. Jana Pawła II Gdańsk Łostowice 2019 WEJŚĆIE DO KOŚCIOŁA Oto jest dzień, oto jest dzień, Który dał nam Pan, który dał nam Pan. Weselmy się, weselmy się I radujmy się nim

Bardziej szczegółowo

Tłumaczenia: Love Me Like You, Grown, Hair, The End i Black Magic. Love Me Like You. Wszystkie: Sha-la-la-la. Sha-la-la-la. Sha-la-la-la.

Tłumaczenia: Love Me Like You, Grown, Hair, The End i Black Magic. Love Me Like You. Wszystkie: Sha-la-la-la. Sha-la-la-la. Sha-la-la-la. Downloaded from: justpaste.it/nzim Tłumaczenia: Love Me Like You, Grown, Hair, The End i Black Magic Love Me Like You On mógłby mieć największy samochód Nie znaczy to, że może mnie dobrze wozić Lub jeździć

Bardziej szczegółowo

Sprawdzian kompetencji trzecioklasisty 2014

Sprawdzian kompetencji trzecioklasisty 2014 Imię i nazwisko Klasa III Sprawdzian kompetencji trzecioklasisty 2014 Zestaw humanistyczny Kurs fotografii Instrukcja dla ucznia 1. Wpisz swoje imię i nazwisko oraz klasę. 2. Bardzo uważnie czytaj tekst

Bardziej szczegółowo

Sytuacja zawodowa pracujących osób niepełnosprawnych

Sytuacja zawodowa pracujących osób niepełnosprawnych Sytuacja zawodowa pracujących osób niepełnosprawnych dr Renata Maciejewska Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Administracji w Lublinie Struktura próby według miasta i płci Lublin Puławy Włodawa Ogółem

Bardziej szczegółowo

Nikt nigdy nie był ze mnie dumny... Klaudia Zielińska z Iławy szczerze o swoim udziale w programie TVN Projekt Lady [ZDJĘCIA]

Nikt nigdy nie był ze mnie dumny... Klaudia Zielińska z Iławy szczerze o swoim udziale w programie TVN Projekt Lady [ZDJĘCIA] Nikt nigdy nie był ze mnie dumny... Klaudia Zielińska z Iławy szczerze o swoim udziale w programie TVN Projekt Lady [ZDJĘCIA] data aktualizacji: 2019.05.20 - To będzie najmocniejszy sezon "Projektu Lady"

Bardziej szczegółowo

Odzyskajcie kontrolę nad swoim losem

Odzyskajcie kontrolę nad swoim losem Odzyskajcie kontrolę nad swoim losem Mocno wierzę w szczęście i stwierdzam, że im bardziej nad nim pracuję, tym więcej go mam. Thomas Jefferson Czy zadaliście już sobie pytanie, jaki jest pierwszy warunek

Bardziej szczegółowo

Gwiazdkowa kolorowanka

Gwiazdkowa kolorowanka Gwiazdkowa kolorowanka Na Święta Bożego Narodzenia szwajcarscy Maitres Chocolatiers Lindt przygotowali moc czekoladowych kreacji. Jest wśród nich słodki Lindt Bear o wielkim serduszku. Dlaczego Miś Lindt

Bardziej szczegółowo

Baśń o Mądrości i Urodzie

Baśń o Mądrości i Urodzie Szkoła Podstawowa nr 3 Sanok 2009 r. Autor Sabina Gilar klasa IV a Baśń o Mądrości i Urodzie 1 2 W dalekiej krainie żyły sobie dwie siostry bliźniaczki Uroda i Mądrość. Mimo tego, że urodziły się tego

Bardziej szczegółowo

WARTOSCI PRZEDSZKOLAKA OD MALUCHA DO STARSZAKA

WARTOSCI PRZEDSZKOLAKA OD MALUCHA DO STARSZAKA WARTOSCI PRZEDSZKOLAKA OD MALUCHA DO STARSZAKA Łakomczuchy Szymon Mirowska z mamą Wczoraj tata kupił w sklepie dzieciom ptasie mleczko, Tak jak zawsze schował w szafce owo pudełeczko. Tatuś prosił, aby

Bardziej szczegółowo

Copyright 2015 Monika Górska

Copyright 2015 Monika Górska 1 To jest moje ukochane narzędzie, którym posługuję się na co dzień w Fabryce Opowieści, kiedy pomagam swoim klientom - przede wszystkim przedsiębiorcom, właścicielom firm, ekspertom i trenerom - w taki

Bardziej szczegółowo

Kielce, Drogi Mikołaju!

Kielce, Drogi Mikołaju! I miejsce Drogi Mikołaju! Kielce, 02.12.2014 Mam na imię Karolina, jestem uczennicą klasy 5b Szkoły Podstawowej nr 15 w Kielcach. Uczę się dobrze. Zbliża się 6 grudnia. Tak jak każde dziecko, marzę o tym,

Bardziej szczegółowo

Zawsze w środy, zanim zadzwoni dzwonek, ja wcześniej muszę się udać do pracowni plastycznej. Przynoszę wodę. Oliwię zastałam w łazience. Myła ręce.

Zawsze w środy, zanim zadzwoni dzwonek, ja wcześniej muszę się udać do pracowni plastycznej. Przynoszę wodę. Oliwię zastałam w łazience. Myła ręce. Kochany Pamiętniku! Pani zadała mi dziwną pracę domową. Miałam obserwować, co w ciągu dnia robią moje ręce. Zadanie to wydawało mi się trudne, ponieważ moim zdaniem niełatwo jest obserwować samą siebie.

Bardziej szczegółowo

Spis treści. Od Petki Serca

Spis treści. Od Petki Serca CZ. 2 1 2 Spis treści Od Petki Serca ------------------------------------------------------------------------------3 Co jest najważniejsze? ----------------------------------------------------------------------------------------------4

Bardziej szczegółowo

Marcin Budnicki. Do jakiej szkoły uczęszczasz? Na jakim profilu jesteś?

Marcin Budnicki. Do jakiej szkoły uczęszczasz? Na jakim profilu jesteś? Marcin Budnicki Do jakiej szkoły uczęszczasz? Na jakim profilu jesteś? Uczę się w zespole szkół Nr 1 im. Komisji Edukacji Narodowej. Jestem w liceum o profilu sportowym. Jakie masz plany na przyszłość?

Bardziej szczegółowo

BIEDRONKI MAJ. Bloki tematyczne: Polska Moja ojczyzna Jestem Europejczykiem Mieszkańcy łąki Święto mamy i taty

BIEDRONKI MAJ. Bloki tematyczne: Polska Moja ojczyzna Jestem Europejczykiem Mieszkańcy łąki Święto mamy i taty BIEDRONKI MAJ Bloki tematyczne: Polska Moja ojczyzna Jestem Europejczykiem Mieszkańcy łąki Święto mamy i taty Na początku miesiąca maja biedronki poczuły się prawdziwymi patriotami. Po raz kolejny w tym

Bardziej szczegółowo

BURSZTYNOWY SEN. ALEKSANDRA ADAMCZYK, 12 lat

BURSZTYNOWY SEN. ALEKSANDRA ADAMCZYK, 12 lat BURSZTYNOWY SEN ALEKSANDRA ADAMCZYK, 12 lat Jestem bursztynnikiem. Myślę, że dobrym bursztynnikiem. Mieszkam w Gdańsku, niestety, niewiele osób mnie docenia. Jednak jestem znany z moich dziwnych snów.

Bardziej szczegółowo

MAŁGORZATA PAMUŁA-BEHRENS, MARTA SZYMAŃSKA. Bo to było tak

MAŁGORZATA PAMUŁA-BEHRENS, MARTA SZYMAŃSKA. Bo to było tak Bo to było tak Zaprosiłem Hoana do domu. Bardzo się ucieszyłem na wspólną zabawę. Umówiliśmy się na trzecią. Hoan jeszcze nigdy u mnie nie był. Zobaczyłem z okna, że przyszedł pół godziny wcześniej. Ucieszyłem

Bardziej szczegółowo

KIDSCREEN-52. Kwestionariusz zdrowotny dla dzieci i młodych ludzi. Wersja dla dzieci i młodzieży 8 do 18 lat

KIDSCREEN-52. Kwestionariusz zdrowotny dla dzieci i młodych ludzi. Wersja dla dzieci i młodzieży 8 do 18 lat KIDSCREEN-52 Kwestionariusz zdrowotny dla dzieci i młodych ludzi Wersja dla dzieci i młodzieży 8 do 18 lat Page 1 of 8 Cześć, Data: Miesiąc Rok Co u ciebie słychać? Jak się czujesz? To są pytania, na które

Bardziej szczegółowo