Sven Hannawald: Z nieba do piekła. Marcin Broda: przykłady, przykłady, przykłady. Mikrobiznes. w mikroskali

Transkrypt

1 Sven Hannawald: Z nieba do piekła Marcin Broda: przykłady, przykłady, przykłady Mikrobiznes w mikroskali

2 Spis treści Krótko i na temat Obama BlackBerry, Merkel Nokia 04 Google wkracza na podniebny rynek Ekspertyza Marcin Broda: przykłady przykłady przykłady Magnes numeru Mikrobiznes wciąż w mikroskali Dobra moneta Czy małpa wyprze orła? Chciwi wśród przerażonych Sprawniwpracy.pl Ważna jest obustronna korzyść EkoMondial Podwoić liczbę tygrysów misja możliwa! Rower turboeko Kluski w gębie Niekończąca się opowieść As serwisowy Ubezpieczenia podróżne dostępne na Fly.pl Mężczyźni nie chcą już sami naprawiać kranów Dialogi Sven Hannawald: Z nieba do piekła Do biegu gotowi, start-up! Żywy billboard MA styl Europa fi estami stoi MAGnes Dwumiesięcznik Mondial Assistance 2 (30)/2014 Wydawca: Mondial Assistance sp. z o.o., ul. Domaniewska 50B, Warszawa, , magnes@mondial-assistance.pl. Kierownictwo publikacji: Rafał Mrozowski. Redakcja, koncepcja i realizacja: Content Zone, Redaktor naczelny: Rafał Modzelewski. Zespół: Krzysztof Kluska, Piotr Kowalski, Beata Krowicka, Krzysztof Ostrowski, Rafał Skórski, Elżbieta Woźniak. DTP: Maciej T. Krawczyński. Magazyn jest drukowany na papierze Cocoon Silk w 100% pochodzącym z recyklingu i mającym certyfi kat FSC w drukarni posiadającej certyfi kat FSC. Ilustracja na okładce: Thinkstock

3 Szanowni Państwo! Pewne jest, że mikroprzedsiębiorcy to atrakcyjna grupa docelowa dla sektora fi nansowego. W tym numerze Rafał Skórski, bazując na raporcie PwC, analizuje szczegółowo tę kwestię i sprawdza, czy rzeczywiście potencjał ten jest należycie wykorzystany. Okazuje się, że na razie nie stworzono dla tej grupy przedsiębiorców oferty, która byłaby w pełni dostosowana do ich potrzeb. Z jednej strony można nad tym ubolewać, z drugiej jednak oznacza to, że możliwości rynkowe są nadal otwarte. Mondial Assistance nie pozostaje w tym zakresie bezczynny. Wspólnie z wydawnictwem Wolters Kluwer stworzyliśmy narzędzie pod nazwą Kompas Księgowo-Kadrowy. O nim przeczytają Państwo w tym numerze. Nie sposób nie skomentować obecności na łamach Magnesu Marcina Brody, redaktora naczelnego Miesięcznika Ubezpieczeniowego, jednego z najbardziej znanych ekspertów w dziedzinie ubezpieczeń. Gorąco zachęcam do zapoznania się z jego opinią na temat rynku assistance. Gwiazdą tego numeru jest Sven Hannawald. Sezon narciarski wprawdzie już za nami, ale rozmowa z nim nie do końca dotyczy skoków. Mam nadzieję, że będzie stanowić ona dla Państwa wyrazisty drogowskaz. Serdecznie pozdrawiam Tomasz Frączek Prezes Zarządu Mondial Assistance 3

4 Krótko i na temat 73% O tyle od 1 maja br. wzrosła cena gazu dla ludności na Ukrainie. Europa jest domem publicznym, w którym wszystko wolno. Z kozą, koniem, z małpą, z drugą kobietą, dzieckiem, z każdym. prof. Krystyna Pawłowicz, posłanka 8,4 mld PLN O tyle w 2013 r. zmniejszyły się dochody budżetu Polski względem roku Jak wynika z raportu przygotowanego przez Związek Pracodawców i Przedsiębiorców, głównym powodem obniżenia dochodów był spadek wpływów podatkowych w obszarach, w których w 2013 r. rząd... podniósł podatki. Obama BlackBerry, Merkel Nokia Światowi przywódcy w związku z konfliktem na Ukrainie ostatnio wyjątkowo często rozmawiają ze sobą telefonicznie. Jakich aparatów do tego używają, sprawdził portal Global News. Rządzący światem są przywiązani do smartfonów Apple i BlackBerry. Brak na tej liście modeli Samsunga, jednego z globalnych liderów w produkcji telefonów. W Ameryce kierują się też chyba przysłowiem cudze chwalicie, swego nie znacie, bo na liście nie ma Motoroli. Barack Obama jest podobno bardzo przywiązany do swojego BlackBerry, choć dobrze poinformowane źródła donoszą, że coraz bardziej skłania się ku rozwiązaniom opartym na Androidzie. Takich ciągotek nie ma tradycyjny, jak przystało na Anglika, David Cameron, który również używa BlackBerry. Niemiecka kanclerz Angela Merkel miesza klasykę z nowoczesnością, wydając polecenia przez Nokię 6260 i BlackBerry Z10. Niestety, nie wiadomo, czy właśnie do któregoś z tych telefonów udało się włamać, w każdym razie podsłuchiwanie rozmów pani kanclerz wywołało globalny skandal. Prezydent Francji François Hollande, pomimo swojego lewicowego usposobienia, jest wielkim fanem Apple i korzysta z iphone a 5. Podobnie rzecz ma się z nowym premierem Włoch Matteo Renzim, który swój podziw dla geniuszu Jobsa wyraził porównując go do wielkiego Leonardo. Kilku przywódców dużych krajów wciąż nie używa smart- -fonów. Należą do nich premier Indii Manmohan Sing, jego chiński odpowiednik Xi Jinping czy Stephen Harper z Kanady. Trudno sobie wyobrazić, jak bez smartfona oby wa się Władimir Putin. Czyżby smartfony były za mało męskie? Foto: Marcin Gadomski / SE / East News Słupsk, bmelofo / Thinkstock 4

5 367 mln USD Tyle w sumie są dziś warte wszystkie obrazy Andy ego Warhola, co czyni go najdroższym artystą świata. Od wielu lat goni go, choć wciąż bezskutecznie, Pablo Picasso, którego prace wyceniane są na 361 mln USD. Przeciętna liczba przepracowanych godzin tygodniowo ogółem w Polsce i Unii Europejskiej w latach Polska Średnia UE ,5 37, ,6 4 37, ,3 37, ,3 37, ,3 37, ,1 37, ,7 36, ,6 36, ,5 36, ,4 3 36,7 Opracowanie Sedlak & Sedlak na podstawie danych Eurostatu Google wkracza na podniebny rynek Sztokholm 66 zł, Tel Awiw 202 zł, Odessa 399 zł czy Abu Zabi 558 zł już wkrótce takich okazji może być jeszcze więcej, a na pewno łatwiej będzie na nie trafić. Google owska wyszukiwarka tanich lotów w USA działa już od 3 lat, jest też na 10 innych rynkach. Teraz globalny koncern próbuje podbić polski rynek. W wyszukiwarce można sprawdzać, w które dni loty są najtańsze albo gdzie najlepiej polecieć. Po wyborze propozycji loty można zamawiać z witryn partnerskich, Google odeśle nas do źródła. W Polsce dosyć silne są krajowe wyszukiwarki, które oficjalnie deklarują, że nie boją się konkurencji giganta jedna z największych miała w styczniu 1,1 mln użytkowników. Google proponuje zresztą mniej konkurencyjną formułę polskie wyszukiwarki nie muszą z nim walczyć, mogą się z Google zjednoczyć, bo jest otwarty na współpracę z innymi liniami lotniczymi i agregatorami połączeń. Który model będzie lepszy dla tych firm, a przede wszystkim dla polskich konsumentów, trudno przewidzieć, jednak w najbliższym czasie można się spodziewać otwierania nieba dla tanich połączeń w kolejnych rejonach świata. Krótki wpis Ostatnio popularna jest reklama mleka Łowickie powieszona w miastach na billboardach. Krzywdę zrobił sobie nią Zbigniew Bródka z Łowicza, złota gwiazda polskich panczenów. Wygląda to tak: z prawej mleko Łowicz. W środku postać przypominająca Marsjanina wciśnięta w obcisłe i na panczenach. Z lewej słitfocia z ajfona: eksponujący nie do końca proste zęby w nie do końca przekonującym uśmiechu Zbigniew Bródka. Claim reklamowy: Mleko na wagę złota. Reklama zrobiła furorę w internetach. Mało kto jednak zauważył, że być może generowanie takiego wizualnego i kreatywnego paździerza może być elementem przemyślanej strategii. Być może twórcy tej kreacji tarzają się ze śmiechu, czytając komentarze i docinki. Ich cel bowiem został osiągnięty. A Zbigniew Bródka? Cóż, szkoda chłopaka. Tak czy owak, ta mleczna droga na początku jego występów reklamowych może być dla niego zbyt śliska. Rafał Modzelewski Kolumnę opracowali: Piotr Kowalski, Rafał Modzelewski, Daniel Trzaskoś / Brandscope Spis treści 5

6 Ekspertyza Przykłady przykłady przykłady Marcin Broda związany z rynkiem ubezpieczeń od 1992 r. Pracował w spółkach prowadzących działalność brokerską ubezpieczeniową, brokerską reasekuracyjną i w zakładzie ubezpieczeń. Twórca i od 2000 r. wiceprezes Ogma sp. z o.o., firmy zajmującej się analizami dla branży ubezpieczeniowej oraz wydawcy czołowych branżowych periodyków: Dziennika Ubezpieczeniowego i Miesięcznika Ubezpieczeniowego. Redaktor naczelny tych wydawnictw. Autor kilkuset artykułów i tekstów na temat ubezpieczeń oraz zarządzania ryzykiem. 6

7 Assistance jest dobre, wygodne i potrzebne. Mówienie wszem i wobec o jego zaletach to zdaniem redaktora naczelnego Miesięcznika Ubezpieczeniowego Marcina Brody najlepszy sposób na popularyzację tego typu usług. Jak Pan ocenia polski sektor ubezpieczeniowy na tle zagranicy? Po ponad 25 latach od złamania monopolu PZU i Warty w ubezpieczeniach nie mamy za bardzo czym się chwalić, ale i nie mamy też czego się wstydzić. Z jednej strony jesteśmy bezapelacyjnie największym rynkiem ubezpieczeniowym Europy Środkowo-Wschodniej. Mamy też stosunkowo nieźle rozwinięte produkty zarówno po stronie majątkowej, jak i życiowej. Z drugiej strony na rynku w bardzo wielu liniach biznesu dominuje konkurencja cenowa, co nie zawsze przekłada się na jakość. Jednak największym wyzwaniem wciąż chyba jest wykorzystanie tzw. pola ubezpieczeniowego. Innymi słowy Polacy ubezpieczają się znacznie mniej chętnie niż Czesi, Węgrzy, Hiszpanie, Szwedzi, o Niemcach czy Brytyjczykach nie wspominając. Niezależnie, jaki wskaźnik weźmiemy pod uwagę, to wciąż jesteśmy o dwie długości za najbardziej rozwiniętymi państwami Europy Zachodniej i mocno w tyle za naszymi najbliższymi sąsiadami... Co Pana najbardziej drażni w firmach ubezpieczeniowych? Moja pozycja jest pewnie trochę inna, bo ja najczęściej wiem, dlaczego ubezpieczyciele zachowują się tak, jak się zachowują. I nawet kiedy mi się ich zachowanie nie podoba, to potrafię ubezpieczycieli zrozumieć. Dlatego warto raczej sprawdzić, co drażni przeciętnego Kowalskiego. A tu wszelkie badania pokazują, że wciąż mamy kłopoty z zaufaniem. Dla biznesu, który jest oparty na zaufaniu to chyba największy problem. Nie pomagają niestety kolejne afery podkopujące zaufanie do instytucji finansowych w ogóle, a do ubezpieczeń w szczególności. Ostatnio taką bardzo medialną sprawą są umowy z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym zwane popularnie i z punktu widzenia profesjonalisty błędnie polisolokatami. Pojawiają się stowarzyszenia poszkodowanych, pozwy zbiorowe wobec ubezpieczycieli. Nie buduje to dobrej atmosfery i dla innych segmentów tego rynku. Co Pana zdaniem należałoby w pierwszej kolejności zmienić w sektorze ubezpieczeń? Na to pytanie można by udzielić wielu odpowiedzi, ale jeśli miałbym wskazać tylko jedną rzecz, to powiedziałbym: ludzi. W branży już trwa wymiana pokoleniowa, zaczęli do niej napływać nowi pracownicy, niekoniecznie wykształceni na starych ubezpieczeniach. Jednak potrzeba znacznie więcej zmian i na najwyższych stanowiskach menadżerskich, i w średniej kadrze (szczególnie wrażliwe obszary to marketing i sprzedaż). Znacznie mocniej trzeba postawić na klienta, ale realnie, a nie tylko w sloganach i misjach. Jakie wydarzenie w branży ubezpieczeniowej będzie według Pana najważniejsze w 2014 r.? Gdybym miał w tej kwestii pewność, to niejedna osoba z branży zapłaciłaby dobre pieniądze za taką informację... Nie ma chyba wątpliwości co do jednego 2014 r. będzie dla ubezpieczeń wciąż trudny. Tak jak trudny był rok poprzedni. Przyczyny są właściwie te same dominująca konkurencja cenowa w bardzo wielu obszarach, olbrzymie zmiany w strukturze pośrednictwa ubezpieczeniowego, wzrost nacisku tzw. kancelarii odszkodowawczych w majątku, problemy wizerunkowe ubezpieczycieli życiowych. Mam nadzieję jednak, że w drugiej połowie roku odwróci się cykl ubezpieczeniowy, tj. przede wszystkim wzrosną ceny. Powinno to być dobre paradoksalnie również dla klientów. Przy niskiej cenie zbyt wielu jest ubezpieczycieli, którzy mniej czy bardziej świadomie ulegają pokusie oszczędzania na wypłacanych klientom odszkodowaniach. A to później rykoszetem bardzo mocno uderza we wszystkich ubezpieczycieli. Nawet jeśli ci oszczędzający to mniejszość. W sektorze ubezpieczeń w pierwszej kolejności należałoby wymienić ludzi Jak na tle firm ubezpieczeniowych wypadają firmy assistance? Pomoc zawsze była, i powinna być, domeną ubezpieczeń. Bardzo żałuję, że przez niemal ćwierć wieku wolnego rynku ubezpieczenia assistance sprowadzano do holowania pojazdu. Dopiero ostatnich kilka lat to coraz mocniejszy rozkwit różnych usług i rozszerzonego assistance samochodowego, i assistance domowego, i assistance przy podróżach by wymienić tylko produkty, z których Kowalski może skorzystać najczęściej. Oczywiście to wszystko w ofertach ubezpieczycieli i banków było wcześniej, ale świadoma promocja pomocy jako istotnego i naprawdę ważnego dla klienta elementu oferty to naprawdę dosłownie kilka ostatnich lat. Być może musieliśmy też jako klienci do tej oferty dojrzeć. Być może musieliśmy także sami sobie powiedzieć, że nie zawsze warto robić wszystko samemu, że nie zawsze warto być złotą rączką. Kiedyś kobieta mogła poprosić o pomoc, a mężczyzna mówił: Jak to? Ja sobie nie poradzę?. Dziś ktoś zmieniający w deszczu oponę jest postrzegany jako niezaradny życiowo. W jaki sposób Pana zdaniem powinno się popularyzować usługi assistance? Przykłady, przykłady, przykłady... Pokazywanie gdzie tylko można, że assistance jest, że działa, że jest dobre, wygodne, naturalne, potrzebne. Teoretycznie w internecie można znaleźć stu hydraulików do cieknącej rury. Ale który przyjedzie natychmiast? Za ile? Czy jest dobry? Czy nie strach go w ogóle wpuścić do domu lub biura? Z assistance przyjedzie szybko, na pewno i z gwarancją dobrego wykonania usługi. Bez stresu, bez obaw i po wykręceniu jednego, znanego numeru telefonu. Najczęściej przyjedzie też za darmo, bo usługa została z góry opłacona w składce ubezpieczeniowej. Same zalety! Rafał Skórski Spis treści 7

8 Magnes numeru Mikrobiznes wciąż w mikroskali 8

9 Do prowadzenia działalności gospodarczej wykorzystywanych jest już niemal 2,7 mln kont bankowych. Czy to wymusi zmianę podejścia banków do usług oferowanych drobnym przedsiębiorcom? Mikrofirmy preferują konta internetowe i pojedyncze produkty bankowe. Tak wynika z raportu firmy doradczej PwC przygotowanego wspólnie z firmą badawczą Indicator. Niemal 40 proc. badanych mikrofirm uważa się za klientów internetowych, którzy w zasadzie nie muszą korzystać ze stacjonarnego oddziału swojego banku. W okienku sprawy związane z prowadzeniem działalności gospodarczej woli załatwiać niespełna jedna czwarta drobnych przedsiębiorców. Co ciekawe, mikrofirmy niezwykle rzadko wymagają indywidualnych rozwiązań. Tylko 12 proc. spośród nich oczekuje standardu obsługi VIP, podczas gdy aż 58 proc. uważa, że jest dla banku klientem standardowym. Ze względu na skalę działalności funkcjonowanie mikrofirm na rynku bankowym przypomina bardziej klienta detalicznego, jednakże ta grupa wymaga specyficznego podejścia. Znacząco różnego zarówno od klienta korporacyjnego, jak i detalicznego mówi Krzysztof Marszałek, menadżer w zespole ds. sektora finansowego PwC. Z raportu PwC/Indicator wynika również, że jedna ósma (13 proc.) mikrofirm deklaruje, że ich główny rachunek jest jednocześnie rachunkiem firmowym i osobistym. Prawie dwie trzecie (64 proc.) respondentów ma w tym samym banku odrębne główne rachunki: firmowy i osobisty. W sumie więc dla niemal 80 proc. klientów jeden bank jest głównym bankiem. klientów. Do niedawna wydawało się, że takim liderem będzie Idea Bank, który jako pierwszy zaczął się pozycjonować jako partner dla przedsiębiorcy. Głęboko bierzemy sobie do serca to, że w Polsce dziennie otwiera się 1,2 tys. biznesów. My obecnie nie tylko obsługujemy 12 tys. przedsiębiorstw miesięcznie, ale wielu z nich służymy także jako dostawca kapitału wyjaśnia Dariusz Makosz, członek zarządu Idea Bank S.A. Oprócz produktów finansowych bank Oferty bankowe często nie odpowiadają potrzebom i oczekiwaniom klientów Ponad połowa mikroprzedsiębiorców preferuje pojedyncze produkty bankowe nie wybiera pakietów. Tylko 26 proc. mikrofirm deklaruje, że pakiety to ich preferowany sposób zakupu usług bankowych. 44 proc. firm preferuje kredyty szybkie i krótkie, a 37 proc. woli zdecydowanie dłuższe, tańsze finansowanie oparte na zabezpieczeniu. Firmy planujące inwestycje w ciągu najbliższych 12 miesięcy jako źródło finansowania w większości wskazują środki własne (61 proc.). W przypadku braku środków chętniej skorzystają z kredytu bankowego (60 proc.) niż z pożyczek rodzinnych (16 proc.) proc. klientów deklaruje zainteresowanie różnego typu poradami ze strony banku, jednak nie chcą za nie płacić wskazuje na to aż 71 proc. respondentów, tylko 15 proc. deklaruje gotowość do ponoszenia dodatkowych kosztów. Źródło: PwC ten oferuje usługi dodatkowe, takie jak doradztwo w zakresie finansowania działalności, obsługi księgowej i sposobów inwestowania kapitału. Standardowy Lidera jak nie było, tak nie ma Grupa klientów banków, jaką stanowią mikrofirmy, jest niezwykle zróżnicowana, ponieważ zaliczają się do niej zarówno drobne przedsiębiorstwa, jak i osoby samozatrudnione. Choć banki cyklicznie ogłaszają ekspansję w segmencie mikrofirm, to zdaniem analityków PwC nadal brak zdecydowanych działań oraz lidera, który potrafiłby odpowiednio dostosować swoją ofertę do oczekiwań Spis treści 9

10 Kompas Księgowo-Kadrowy Mondial Assistance wspólnie z największym wydawcą publikacji prawniczych i biznesowych na rynku polskim, firmą Wolters Kluwer, uruchomił Kompas Księgowo-Kadrowy, spełniając tym samym oczekiwania mikroprzedsiębiorców. Ten produkt umożliwia natychmiastowy dostęp do elektronicznej bazy wiedzy, a także telefoniczny kontakt z ekspertami usług podatkowych, księgowych oraz HR-owych. Tak pokaźna i łatwo osiągalna pomoc dostępnych przez 24 godz. na dobę to dla małych i średnich przedsiębiorstw korzyści w postaci oszczędności czasu i kosztów. Kompas Księgowo-Kadrowy gromadzi w formie elektronicznej publikacji blisko 400 analiz zawierających komentarze specjalistów, bazę pytań Wojciech Ławecki, starszy menadżer w zespole ds. sektora finansowego PwC Analizując rynek bankowy dla mikroprzedsiębiorstw, należy zwrócić uwagę, że to nie tylko 2 mln kont firmowych, ale także przynajmniej 700 tys. rachunków osobistych, które przedsiębiorcy wykorzystują do prowadzenia swojej działalności biznesowej. Patrząc jeszcze szerzej, do rynku można zaliczyć także wszystkie konta właścicieli firm, gdyż w tym segmencie interakcja między finansami osobistymi i prywatnymi jest silna jak nigdzie indziej. Banki powinny dostrzec zróżnicowanie mikrofirm i odejść od przeładowanych pakietów dla mikro-, małych, średnich firm, ale także dla klientów zamożnych. Kluczowe jest zaproponowanie coraz bardziej wymagającym klientom produktów, które zaspokajają ich rzeczywiste potrzeby i za które są gotowi zapłacić. Mikroprzedsiębiorca potrzebuje głównie standardowej, ale sprawnej i niezawodnej obsługi, najlepiej drogą internetową. W poszukiwaniu zysków banki powinny uważniej patrzeć na firmy usługowe i produkcyjne, nie zapominając jednak o ryzyku, które w tych branżach nie jest najniższe. pakiet obejmujący konto bankowe wraz z kartą płatniczą, obsługę księgową, internetową platformę do wystawiania faktur oraz opiekę doradcy to dla przedsiębiorcy wydatek rzędu 189 zł netto miesięcznie. Większość mikroprzedsiębiorców preferuje jednak pojedyncze produkty bankowe i nie wybiera tego typu pakietów. Potwierdzeniem na słuszność tej tezy jest wspomniany raport PwC/Indicator, z którego wynika, że taką postawę deklaruje ponad połowa klientów banków. Choć spora część z nich wyraża zainteresowanie różnego typu poradami ze strony banku, nie chcą za nie płacić. W badaniu wskazuje na to aż 71 proc. respondentów. Również oferta platformy do wystawiania faktur i analizy obrotów firmy przestała być dla drobnych przedsiębiorców atrakcyjna. Wpływ na to miało zapewne pojawienie się na rynku takich podmiotów jak ifirma.pl, która analogiczny serwis w podstawowym zakresie udostępnia za darmo. Banki boją się ryzykownych inwestycji klientów Według szacunków PwC mikrofirmy wydają na usługi bankowe niemal 1,5 mld zł rocznie. To oznacza, że rynek 10

11 i odpowiedzi, wzory dokumentów, pisma urzędowe, kalkulatory i wskaźniki. Najważniejszymi jego zaletami są dostęp do bazy wiedzy on-line, połączony z szybką, intuicyjną wyszukiwarką oraz telefoniczne wsparcie ekspertów, którzy udzielą informacji z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych oraz podatków i rachunkowości finansowej. Korzyści dla użytkowników serwisu to dostęp do rozwiązań gotowych do zastosowania w codziennej pracy. W przypadku aktów prawnych wyróżnienie zmian w przepisach oraz ich bieżąca aktualizacja pozwolą wyszukiwać treści aktu w wersji na wybrany dzień. Formularze GUS, ZUS, KRS i wiele innych pozwolą znaleźć wszystkie niezbędne dokumenty w jednym miejscu, podobnie jak stawki, wskaźniki i kalkulatory (np. odsetek ustawowych, wartości celnej, wynagrodzeń, kilometrówka itp.) jest na tyle szeroki, że stwarza możliwość generowania zysku dla banków z każdej branży. W ostatnich latach dynamicznie rośnie udział firm usługowych, które wydają na usługi bankowe najwięcej, bo ponad 300 mln zł rocznie. Na drugim miejscu znajdują się firmy produkcyjne, których koszty usług bankowych to ponad 250 mln zł rocznie. Wielu przedsiębiorców, szczególnie tych stawiających pierwsze kroki w biznesie, oczekiwałoby od banków w pierwszej kolejności niższych opłat za prowadzenie rachunku firmowego oraz bonusów za regularne jego zasilanie przychodami pochodzącymi z prowadzonej działalności. Założyłam firmę projektującą i wytwarzającą ubrania. Nie zdecydowałam się na zakładanie konta firmowego, bo zgodnie z prawem rozliczenia mogę prowadzić za pomocą rachunku osobistego. To pierwsze jest za drogie, a poza tym fakt jego otwarcia nie wiąże się z żadnymi profitami. W moim przypadku wystarczyłoby, żebym miała np. dostęp do przygotowanych przez specjalistów analiz związanych z prowadzeniem firmy w branży modowej przyznaje pochodząca z Olkusza Monika Draba. Brak zdecydowanej, jak do- Marek Piotrowski, szef Wydziału Produktów dla Firm, mbank S.A. Każda oferta, nie tylko bankowa, musi być zbudowana w odniesieniu do potrzeb określonego segmentu klientów. Przedsiębiorcy z małych firm to jednak bardzo zróżnicowana grupa o diametralnie różnych potrzebach. W przypadku firm rozpoczynających działalność zazwyczaj kluczowym elementem oferty jest cena i możliwość finansowania działalności od samego jej startu. Przedsiębiorstwo w tym okresie często nie osiąga dochodów lub są one niewielkie, zatem nawet kilkutysięczne limity kredytowe są dla firm atrakcyjne. W miarę rozwoju firmy zmienia się percepcja ceny staje się ona mniej istotna. Ciężar przechodzi zaś na jakość świadczonych usług oraz inne, bardziej wyrafinowane elementy oferty: produkty inwestycyjne czy platformy walutowe. Przedsiębiorcy to osoby bardzo zabiegane, duże znaczenie więc ma dla nich wygoda w obsłudze rachunku: intuicyjny, wielokanałowy dostęp do rachunku, ze szczególnym uwzględnieniem mobilności. Warto zauważyć, że przedsiębiorcy to najbardziej lojalna grupa klientów, ale jednocześnie bardzo wymagająca i wyedukowana. Standard produktów, usług i jakość obsługi klienta firmowego zatem musi być na najwyższym poziomie, szczególnie w momentach kluczowych dla klienta i jego firmy kiedy potrzebuje natychmiastowego wsparcia ze strony banku. tychczas, ofensywy banków w kwestii oferty dla przedsiębiorców to prawdopodobnie wynik obawy o ich ryzykowne zachowania, które mogłyby zakończyć się bankructwem. Zarządy banków w trwaniu w takiej postawie utwierdzają analizy rynku, z których wynika, że aż 66 proc. właścicieli mikrofirm dopuszcza ryzyko niewypłacalności, a 5 proc. z nich uważa ją za coś normalnego. Rafał Skórski Foto: Thinkstock, Drazen / Thinkstock, Todd Warnock / Thinkstock Spis treści 11

12 Dobra moneta Plastik wyprze orła? Mogę być winna grosik? To pytanie, zapewne nieraz słyszane przez klientów, od lat wywołuje u nich skrajne emocje od rozbawienia, przez frustrację, aż po furię u tych, którzy są pozbawieni poczucia humoru. Być może niebawem za nim zatęsknimy, a jedyne, co usłyszymy od kasjerki, to wypowiadane bezrefleksyjnie: proszę zbliżyć kartę lub telefon. Kilka lat temu w internecie krążył żart, że niebawem w kościele ksiądz nie będzie chodził z tacą, a z terminalem, zamiast Bóg zapłać mówiąc Pin i zielony. Dziś już nikogo to nie śmieszy, bo rzeczywistość wyprzedziła żart w Finlandii, Szwecji i Norwegii płatności kartą w kościele są równie powszechne jak piątak w polskim koszyku. Na początku kwietnia także brazylijski bank Bradesco wprowadził kartę kredytową, która raz w miesiącu przekazuje ustaloną przez klienta kwotę na konto ewangelickiego Międzynarodowego Kościoła Łaski Bożej. W Stanach natomiast pojawiają się w kościołach tzw. Giving- Kioski, potocznie określane jako ATMs for Jesus, przyjmujące datki za pomocą kart płatniczych. Czy upadek jednego z ostatnich bastionów gotówki zwiastuje rychły koniec fi zycznych form płatności? Szwedzkie koło W 1661 r. Szwecja, jako pierwszy kraj w Europie, wprowadziła do obiegu papierowe pieniądze. 350 lat później ten sam kraj jest pierwszym który zamierza całkowicie wycofać gotówkę. Na razie to pieśń przyszłości, ale wiele wskazuje na to, że niezbyt odległej. Obecnie płatności za nawet najdrobniejsze zakupy odbywają się tu przy użyciu kart płatniczych. W ciągu ostatnich 6 lat obrót gotówki w Szwecji zmalał ze 109 mld do 84,5 mld koron. Do rezygnacji z gotówki zachęca Björn Ulvaeus, członek legendarnej grupy ABBA. Nie widzę żadnego powodu, dla którego mielibyśmy jeszcze drukować banknoty. Tradycyjne pieniądze są też niehigieniczne, prowokują przestępczość i generują wyso- 12

13 Jak korzystamy z bankowości elektronicznej i kart płatniczych Liczba istniejących umów na bankowość elektroniczną (w mln) PKO BP Ilość kont ROR vs internetowi klienci wybrane banki Ogólna liczna ROR Minimum jedno logowanie miesięcznie 19,8 20,8 20,5 III kwartały ,2 21,5 IV I II III Bank Pekao SA BZ WBK ING Bank Śląski 48% 36% 55% 57% Bank Pocztowy 12% BGŻ Raiffeisen Polbank Citi Handlowy Deutsche Bank PBC BNP Paribas Bank Nordea Bank Polska 41% 48% 66% 62% 30% 58% Źródło: NBP, ZBP, prnews.pl kie koszty transakcyjne tłumaczy artysta. Trudno się z tym nie zgodzić, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę to, że w ciągu ostatnich 5 lat roczna liczba napadów na bank spadła ze 110 do 16. Kraj Ikei idzie dalej. Grupa sklepikarzy i restauratorów z miejscowości Lund testuje nową formę płatności, w której walutą jest dłoń. Wystarczy ją przyłożyć do czytnika i gotowe. Szacuje się, że do 2019 r. wartość transakcji wykonanych z udziałem biometrycznych form płatności (żyły, tęczówka, linie papilarne) osiągnie wartość 5,8 mld USD. Z terminalem pod czerwonymi latarniami Szwecja to niejedyny kraj, w którym gotówka stopniowo jest odkładana do lamusa. Także w stolicy Holandii trzeba się liczyć z tym, że w wielu miejscach chcący płacić gotówką są, delikatnie mówiąc, niemile widziani, a w innych wręcz nie można skorzystać z tej formy płatności. To efekt pilotażowego programu prowadzonego przez włodarzy Amsterdamu, ale też obaw handlowców, którzy po serii napadów i głośnym morderstwie ekspedienta salonu jubilerskiego w 2010 r. od gotówki wolą trzymać się z daleka. Program jest wspierany przez samorząd holenderskiej stolicy. Zapewnia on darmowe terminale do obsługi kart wszystkim sklepikarzom z handlowej ulicy Ferdinand Bolstraat Polaków realizuje przelewy online oraz centrów w dzielnicach Osdorp i Nieuw-West, którzy całkowicie zrezygnują z obrotu gotówkowego. W Londynie z kolei w lipcu 2013 r. Transport for London całkowicie wyeliminował gotówkę z popularnych double-deckerów. Obecnie za podróż czerwonym autobusem można płacić wyłącznie zbliżeniowo lub przy użyciu karty Oyster. Polskie karty na stół W Polsce, jeśli chodzi o formę płatności, wciąż niepodzielnie króluje gotówka. Obecnie niemal 70 proc. transakcji jest realizowanych z wykorzystaniem bilonu lub banknotów. Co prawda rachunek oszczędnościowo-rozliczeniowy posiada ponad 77 proc. Polaków, ale na przestrzeni ostatnich 4 lat liczba ta ani drgnęła. Może to być spowodowane faktem, że każdy z nas bez trudu jest w stanie wymienić miejsca, w których bez gotówki ani rusz. Sytuację tę chce zmienić polski rząd, który przygotował Program rozwoju obrotu bezgotówkowego w Polsce na lata Zawiera on wiele elementów, które służą popularyzacji kart płatniczych, płatności mobilnych i przelewów. Wszystko to ma na celu zmniejszenie udziału gotówki w obrocie gospodarczym, co przyniesie wymierne korzyści dla fi rm, administracji publicznej i banku centralnego. Ten ostatni zresztą dąży do zwiększenia liczby transakcji bezgotówkowych, co ma zahamować rozwój szarej strefy i rozszerzyć kontrolę nad transakcjami realizowanymi pod stołem. Prócz tego im mniej gotówki w obiegu, tym więcej na kontach, a im więcej na kontach, tym wyższe depozyty. Bank centralny więc przygotował projekt, w którym zakłada obniżenie maksymalnej kwoty na transakcje gotówkowe między fi rmami z obecnych 15 tys. euro do... 1 tys. euro. Postuluje także, by w formie bezgotówkowej regulowane były wszystkie należności o charakterze publicznoprawnym, a także płatności za towary luksusowe. Projekt, przyjęty przez działającą przy NBP Radę ds. Syste mu Płatniczego, wzbudził zainteresowanie Ministerstwa Finansów. Innego zdania jest Ministerstwo Gospodarki, które uważa, że projekt jest niezgodny z ustawą o swobodzie działalności gospodarczej. Mimo ogromnego przywiązania do pliku banknotów w portfelu zaskakuje to, że Polacy... pokochali transakcje zbliżeniowe. Tylko w 2013 r. liczba będących w naszym posiadaniu kart zbliżeniowych wzrosła o 23 proc., co oznacza, że w rękach Polaków jest ich obecnie ponad 20 mln. To jeden z najwyższych wyników w Europie. W Polsce są dwa bastiony gotówki: kościoły oraz... sklepy sieci Biedronka. Wiele wskazuje na to, że ten drugi niebawem wprowadzi płatności kartą. Czyżby pojawienie się w polskich kościołach bankomatów dla Jezusa (Jezusomatów?) było kwestią czasu? Piotr Kowalski, Rafał Skórski Foto: Fuse / Thinkstock Spis treści 13

14 Buffett inwestował w akcje firm stojących na granicy bankructwa. Chciwi wśród przerażonych Jak wiadomo, biednemu zawsze wiatr w oczy, a bogatemu to i kogut jajko zniesie... Największy od ponad 75 lat globalny kryzys gospodarczy, czyli recesja zapoczątkowana zapaścią na rynku kredytów hipotecznych w 2007 r., również to potwierdził nieroztropni stracili wiele, ale nie brakowało tych, którzy na kryzysie zarobili. Bądź przerażony, kiedy inni są chciwi, bądź chciwy, kiedy inni są przerażeni. To jedna z zasad inwestowania, którą kieruje się Warren Buffett, od wielu lat stały gość na liście najbogatszych Forbesa, niedościgniony guru inwestorów z całego świata. Sam także ją stosuje, czego przykład dał w 2007 r., gdy świat ogarnęła panika wywołana wielkim kryzysem gospodarczym i brakiem nadziei na jego koniec. Gdy akcje fi rm wchodzących w skład indeksu Dow Jones Industrial Average spadły do rekordowo niskiego poziomu, zaczął w nie inwestować, nierzadko ratując przy tym przed bankructwem. W sumie w czasie kryzysu Berkshire Hathaway, fi rma Buffetta zainwestowała ponad 26 mld USD, m.in. w Bank of America, Goldman Sachs Group Inc., USD zarobił Warren Buffett w czasie kryzysu Swiss Re Ltd., Dow Chemical Co., Mars Inc. czy General Electric Co. Gdy amerykańskie fi rmy zaczęły wychodzić z dołka, dla Buffetta rozpoczął się czas żniw. Na samym tylko koncernie General Electric zarobił 1,2 mld USD. Inwestycja w Goldman Sachs w momencie największego załamania, gdy wszyscy w panice wycofywali środki z banku, przyniosła mu kolejne 3 mld USD. Jak wyliczył The Wall Street Journal, dotychczas na inwestycjach i pożyczkach udzielonych w czasie kryzysu Buffett zarobił ponad 10 mld USD, osiągając prawie 40-proc. zwrot z inwestycji. Warto wspomnieć, że rząd USA, który w ratowanie gospodarki włożył 420 mld USD, osiągnął zaledwie 12-proc. zwrot. Zarobiłem na kryzysie żegnajcie!* Buffett to niejedyny inwestor, który zarobił na kryzysie. Niektórzy nie dość, że zarobili, to jeszcze na owoce czekali znacznie krócej niż szef Berkshire. Pod koniec października 2008 r. (!) amerykański inwestor Andrew Lahde poże- 14

15 gnał się z biznesem, tłumacząc, że czuje, że to już właściwy moment na biznesową emeryturę i przeznaczenie reszty życia na cieszenie się z wypracowanych zysków. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Andrew potrzebował na to zaledwie 12 miesięcy! Gdy inni w panice uciekali od wszystkiego, bankiera pochodzącego z Ekwadoru, brzmią one jednak jak najpiękniejsza pieśń. Obecny miliarder wyspecjalizował się bowiem w zarabianiu na krachach, a każda zła wiadomość to dla Johna doskonała wiadomość. Na początku lat 90. zwęszył interes w wykupowaniu zadłużonych spółek Oni również zarobili $kry na kryzysie 1. James Simons, Renaissance Technologies Corp 2,5 mld USD 2. John Arnold, Centaurus Energy 1,5 mld USD 3. George Soros, Soros Fund Management 1,1 mld USD 4. Raymond Dalio, Bridgewater Associates 780 mln USD 5. Bruce Kovner, Caxton Associates 640 mln U SD 6. David Shaw, D.E. Shaw & Co 275 mln USD 7. Stanley Druckenmiller, Duquesne Capital Management 260 mln USD 8. David Harding, Winton Capital Management 250 mln USD 9. Alan Howard, Brevan Howard Asset Management 250 mln USD Paulson zbił fortunę na grze na spadki na rynku nieruchomości, który znakomicie prosperował, a następnie runął gwałtownie. co w nazwie miało bank lub investment, 37-latek założył fundusz Lahde Capital Management LLC i za pomocą pochodnych instrumentów kredytowych w ciągu roku zgromadził 80 mln USD, zarabiając na spadku wiarygodności największych instytucji fi nansowych. Oczywiście równie imponujące zyski zanotowali klienci funduszu, którzy po roku osiągnęli prawie 890 proc. zysku. Byłem w tej grze dla pieniędzy. Do wzięcia były nisko wiszące jabłka, czyli idioci, których rodzice płacili za studia MBA na Yale lub Harvardzie. Ci ludzie nie byli warci tej edukacji, awansowali na szefów dużych banków oraz znaleźli się na najwyższych szczeblach naszego rządu. Boże błogosław Amerykę napisał w pożegnalnym liście Lahde, zapowiadając całkowite wycofanie się z biznesu i spędzenie reszty życia na trwonieniu majątku i paleniu marihuany. Łowca bankrutów Słowa: kryzys, załamanie czy bankructwo większość z nas napawają niepokojem. Dla Johna Paulsona, i sprzedawaniu ich z zyskiem. Prawdziwą fortunę zbił jednak na czymś innym. Paulson, wraz ze swoimi współpracownikami, wyszukuje aktywa, które jego zdaniem niebawem szybko stracą na wartości, i gra na ich spadek. Trzeba przyznać, że w przewidywaniu krachów nie ma sobie równych. W 2005 r. doznał olśnienia, które niektórzy określali mianem szaleństwa. Zauważył, że inwestorzy lekceważą ryzyko związane z kredytami zaciągniętymi na zakup domów, traktując nieruchomości jako rodzaj inwestycji, na której zawsze się zarabia. Nigdy wcześniej nie zetknąłem się z rynkiem, na którym byłaby tak ogromna przewaga optymistów przyznał po latach Paulson. Zaczął więc grać na rychłe załamanie rynku nieruchomości, stawiając na spadek aż 150 mln USD wyciągniętych od inwestorów Paulson & Company. Gdy w pierwszej połowie 2006 r. okazało się, że rynek nieruchomości, zamiast spadków, rośnie w siłę, inwestorzy, którzy powierzyli Paulsonowi pieniądze, zaczęli nerwowo patrzeć na jego dalsze ruchy. Ten jednak, zamiast się Lahde zarobił na spadku zaufania do instytucji finansowych. Zasłużył na reklamę na koszulkach. wycofać zwiększył pulę. Ta iście pokerowa zagrywka się opłaciła. W drugiej połowie roku rozpoczęło się przewidywane załamanie, a Paul już pod koniec 2006 r., był na 20-proc. plusie. W 2007 r. świat fi nansjery ogarnęła panika, a John zacierał ręce. Jego fundusze zarobiły 15 mld USD, co transakcję Paulsona uczyniło najbardziej dochodową roczną inwestycją w historii Wall Street. Dziś cały świat uważnie obserwuje przewidywania Johna Paulsona, a ten stawia na rychły wielki krach fi nansowy w Europie, który obejmie m.in. upadek strefy euro i bankructwo Niemiec. Piotr Kowalski * Faktycznie Andrew Lahde zatytułował swój list słowami Goodbye and F*ck You. Foto: Andrew Gombert / PAP / EPA Spis treści 15

16 Sprawniwpracy.pl Obecne na rynku już niemal dwie dekady Coniveo należy do największych w Polsce dystrybutorów markowych wykładzin obiektowych i akcesoriów podłogowych. Oprócz sprzedaży przedsiębiorstwo świadczy usługi montażu wykładzin w biurach i instytucjach, szkołach, hotelach oraz gabinetach medycznych. Takich realizacji ma na swoim koncie blisko 6 tys. Nasze ekipy instalowały wykładziny praktycznie w każdym rodzaju pomieszczeń, od zwykłych pracowniczych po gabinety stomatologiczne, prestiżowe sale konferencyjne, gabinety top menadżerów, a nawet apartamenty prezydenta RP wylicza Sebastian Margalski, dyrektor ds. rozwoju Coniveo. Stale rosnąca liczba zleceń sprawiła, że na początku roku pojawiła się potrzeba poszerzenia liczącego ponad 20 osób zespołu o kolejnego pracownika administracyjno-biurowego. Zarząd firmy stwierdził wówczas, że tego typu zadania może równie dobrze wykonywać osoba z niepełnosprawnością. Coniveo dołączyło więc do grona pracodawców mających swój profil w stworzonym przez Fundację Integracja we współpracy z Mondial Assistance serwisie Sprawniwpracy.pl. Ważne jest poczucie akceptacji Spośród kandydatów zarejestrowanych w bazie platformy Sprawniwpracy.pl zarząd Coniveo wytypował kilku, którzy spełniali niezbędne kryteria. Następnie firma wystosowała do nich zaproszenia na rozmowy kwalifikacyjne. W ich efekcie wyłoniona została osoba, która w marcu br. zaczęła pracę w biurze przy ul. Białostockiej w Warszawie. Tym nowym pracownikiem Coniveo jest pochodzący z Radomia niepełnosprawny ruchowo student trzeciego roku stosunków międzynarodowych Augustyn Gumiński. W firmie zajmuję się przede wszystkim pracą biurową polegającą na wystawianiu faktur, wprowadzaniu danych czy segregowaniu korespondencji. Dzięki niej czuję się potrzebny i akceptowany przyznaje świeżo upieczony członek zespołu Coniveo. Co istotne, w firmie nie ma on ze względu na swoją niepełnosprawność żadnej taryfy ulgowej. Sam prosił, aby takowej wobec Ważna jest obu korzyść Osoba niepełnosprawna może być pełnowartościowym pracownikiem, który nie potrzebuje żadnej taryfy ulgowej. O prawdziwości tej tezy świadczy przykład warszawskiej firmy Coniveo. niego nie stosować. Dlatego tak jak każdy inny pracownik działu administracyjnego załatwia sprawy firmy także poza jej siedzibą, np. na poczcie. Decydując się na skorzystanie z możliwości, jakie daje serwis Sprawniwpracy.pl, chcieliśmy znaleźć pełnowartościowego pracownika, a nie zatrudniać kogoś ze względu na dofinansowanie z PRFON wyjaśnia Sebastian Margalski. To jeszcze nie koniec Obecność Augustyna Gumińskiego w zespole Coniveo to także ważne 16

17 Coniveo Jedna z największych w Polsce firm z branży wykładzin obiektowych. Od 1995 r. zajmuje się dystrybucją markowych wykładzin obiektowych i akcesoriów podłogowych, a także montażem tych pierwszych. Posiada ponad 30 tys. mkw. wykładzin dostępnych od ręki w magazynie w Warszawie. Coniveo jest także przedstawicielem producenta wykładzin marki Workstep oraz przedstawicielem takich marek jak Tarkett, Desso, Armstrong, ITC/ Balta i Tecsom. Dodatkowo jest wyłącznym dystrybutorem w Polsce marek Traper (systemy wycieraczek), Rollmat (maty podłogowe) i Gripper (taśmy antypoślizgowe). Firma współpracuje bezpośrednio z indywidualnymi przedsiębiorcami, firmami remontowo-budowlanymi oraz architektami wnętrz. Członek Polskiego Związku Pracodawców Prywatnych Handlu i Usług zrzeszonego w PKPP Lewiatan. Laureat wielu nagród biznesowych. Augustyn Gumiński skorzystał z portalu Sprawniwpracy.pl i został nowym pracownikiem firmy Coniveo. Na zdjęciu z Sebastianem Margalskim, dyrektorem ds. rozwoju Coniveo. stronna doświadczenie dla pozostałych jego członków. Jak podkreślają koledzy z biura, jest on niezwykle zaangażowany, skrupulatny i dobrze zorganizowany. Łatwo też nawiązuje kontakty. Trafiliśmy na osobę nie tylko zmotywowaną, ale także wyjątkowo pogodną. Augustyn tym swoim pozytywnym podejściem do życia zaraża innych pracowników, do których nieraz dociera, że ich codzienne problemy być może nie są aż tak istotne, jak im się dotąd wydawało mówi Sebastian Augustyn Gumiński nie chciał, aby w firmie stosowano wobec niego taryfę ulgową ze względu na niepełnosprawność Margalski. Augustyn Gumiński jest człowiekiem aktywnym także po pracy. Jego pasją są Włochy (biegle mówi po włosku) i ich kultura. Dlatego w wolnych chwilach słucha muzyki m.in. Ennia Morricone, Andrei Bocelliego czy Laury Pausini. Chętnie ogląda filmy Roberta Begniniego. Uwielbia także sport. Jest zagorzałym fanem piłki nożnej, siatkówki, piłki ręcznej, koszykówki oraz skoków i biegów narciarskich. Augustyn Gumiński nie jest jednak typowym kibicem w kapciach. Sam również odnosi sukcesy, tyle że na pływalni i bieżni. Jestem wielokrotnym medalistą i rekordzistą w kategoriach juniorskich i seniorskich mistrzostw Polski w pływaniu osób niepełnosprawnych. Startowałem w zawodach Nadzieje Paraolimpijskie przed igrzyskami w Pekinie w 2008 r. i w Londynie w 2012 r. Jestem także medalistą mistrzostw Polski juniorów w lekkoatletyce wylicza Augustyn Gumiński. Pozytywy wynikające z jego aktywności i zaangażowania w realizację powierzonych mu w Coniveo zadań sprawiły, że szeregi pracowników tej firmy zasilić ma kolejna osoba z niepełnosprawnością. Sprzedaż wykładzin polega m.in. na pokazywaniu klientom wzorników. Dlatego w związku z dynamicznym rozwojem przedsiębiorstwa potrzebujemy pracownika, który będzie je wykonywać oraz służyć wsparciem w procesach związanych z prowadzeniem magazynu wyjaśnia Sebastian Margalski. Wytypowany przez Fundację Integracja kandydat przeszedł już pomyślnie proces kwalifikacyjny i niebawem rozpocznie pracę. Rafał Skórski Foto: Rafał Nowak Spis treści 17

18 EkoMondial 3200 tygrysów żyje na całym świecie Podwoić liczbę tygrysów misja możliwa! Tygrys to jeden z największych i zarazem najpiękniejszych ssaków drapieżnych na świecie, wyróżniający się swoim złotym futrem i czarnymi pręgami. Któż z nas nie słyszał o tygrysie? Niestety, ten drapieżnik przegrywa z człowiekiem w konflikcie o swoje naturalne terytorium. Winę za fatalną sytuację tego gatunku ponosi głównie człowiek. Mondial Assistance jest partnerem prowadzonego przez WWF projektu ochrony tygrysa. Tygrysy ważą do 350 kg, a mierzą niemal 3 m długości od głowy aż do końca ogona. Ich imponujące rozmiary tłumaczą ogromne zapotrzebowanie na pokarm i fakt, że każdorazowo potrafią pochłonąć do 35 kg mięsa. Głównym pożywieniem są ssaki kopytne, lecz polują również na ptaki i ryby. Tygrysy występują w Azji od Indii po południowo-wschodnie Chiny i od wschodnich rubieży Rosji po indonezyjską Sumatrę. Dziś zagraża im wyginięcie. Bez pomocy człowieka nie przetrwają. Do tak krytycznego stanu rzeczy przyczyniła się w dużej mierze działalność człowieka. Postępująca degradacja i wyniszczanie naturalnego środowiska tygrysów poprzez budowę dróg, handel drewnem czy wycinkę lasów uniemoż- liwia drapieżnikom ich dalsze funkcjonowanie. Ogromnym zagrożeniem jest również kłusownictwo i nielegalny handel tygrysimi skórami czy kośćmi wykorzystywanymi na potrzeby tradycyjnej medycyny azjatyckiej. Dzieje się tak pomimo wpisania tygrysa do Załącznika I Konwencji Waszyngtońskiej o międzynarodowym handlu dzikimi zwierzętami i roślinami gatunków zagrożonych wyginięciem (CITES) zakazującej handlu żywymi osobnikami lub ich częściami. Od lat 70. ubiegłego wieku WWF prowadzi akcje mające na celu ocalenie tygrysów. Obecnie priorytetem jest podwojenie liczby tych zwierząt w środowisku naturalnym do 2022 r., czyli do chińskiego roku tygrysa. Można tego dokonać nie tylko dzięki bezpośredniej Co Ty możesz zrobić? WWF wspiera rządy 13 państw, aby usprawnić politykę ochrony zagrożonych gatunków, w tym tygrysów. Dużym kotom można pomóc również poprzez działania indywidualne. Jeśli chcesz wesprzeć działania WWF: nie kupuj skór ani produktów tradycyjnej medycyny azjatyckiej zawierających składniki pochodzące z tygrysów; informuj znajomych o działaniach WWF i uświadamiaj im wagę problemu; zostań członkiem Klubu WWF i pomóż nam chronić tygrysa. Więcej informacji znajdziesz na wwf.pl. ochronie i nadzorowi nad miejscami, w których żyją tygrysy, ale przede wszystkim poprzez wprowadzenie polityki zero tolerancji dla kłusownictwa i nielegalnego handlu tygrysami. Taka taktyka okazała się skuteczna w Nepalu, gdzie ostatnio nie odnotowano żadnego przypadku nielegalnego polowania na dzikie zwierzęta, w tym tygrysy. W ślady Nepalu idzie Indonezja. W kampanię WWF na rzecz ochrony tygrysów włączył się Leonardo DiCaprio, który przekazał fundusze na rzecz ochrony tego gatunku i został ambasadorem tygrysa. Foto: David Lawson / WWF-UK 18

19 Rower turboeko Rower jest maszyną wspomagającą ekologię ale czy sam jest ekologiczny? Zależy, jak na to spojrzeć. Są jednak takie jednoślady, o których można powiedzieć: spełnienie marzeń ekologa. Okazuje się także, że rower można zrobić sobie samemu, a dla niektórych tworzenie niezwykłych jednośladów jest prawdziwą pasją. Sławomir Weremkowicz i jeden z jego szałowych rowerów. Jazda na rowerze jest wśród Polaków najchętniej podejmowaną aktywnością fizyczną. Niektórzy jeżdżą czysto rekreacyjnie, aby spędzić czas na łonie natury z rodziną lub przyjaciółmi; inni traktują jednoślad jako środek transportu, który sprawnie i komfortowo dowiezie ich do pracy. Coraz częściej nasi rodacy zamieniają samochód na pojazd napędzany siłą mięśni jest to zdrowsze i nierzadko szybsze rozwiązanie. W czasach, gdy ograniczenie emisji spalin jest potrzebą pierwszego rzędu, jazda na rowerze to przysługa całemu światu. Niektórzy producenci stawiają sobie za cel skonstruować maszynę, która w przyszłości będzie łatwa do recyklingu. Najlepszymi przykładami są producenci rowerów z naturalnych tworzyw, m.in... z bambusa. Takie produkty są już dostępne w Polsce, a ich ceny zaczynają się od 3,5 tys. zł. Bambusowe tyczki, poddane obróbce termicznej i impregnowane, tworzą niezwykle wytrzymałą (do 300 kg!), dobrze amortyzującą, a jednocześnie lekką ramę. Co ciekawe, taką maszynę każdy może zbudować sobie sam z kupionych 3500 tyle co najmniej należy zapłacić za rower z bambusa pędów bambusa, a nawet... wyhodować sobie swój jednoślad! Zasadzony w ogródku bambus rośnie bardzo szybko i jest odporny na warunki atmosferyczne. Karbon, aluminium, stal... i drewno? O tym, że drewno może być świetnym budulcem dla roweru, przekonali się ci, którzy odwiedzili poznańską wystawę zorganizowaną przy Wydziale Technologii Drewna Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. W zeszłym roku uczelnia zorganizowała niecodzienny konkurs, a jego rezultaty można było podziwiać na wspomnianej wystawie. Studenci mieli za zadanie stworzyć nadający się do jazdy rower o drewnianej ramie. Wśród kandydatów pojawił się m.in. imponujący gabarytami trandem jednoślad na trzy osoby. Wygrał jednak rower, który na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się niczym spośród jednośladów widywanych na co dzień na ulicach. Laureat konkursu, Mateusz Frost, tworzył swoje dziesięciokilogramowe dzieło przez półtora miesiąca, a w nagrodę dostał... pilarkę taśmową. Rower z bambusa. Być może to sugestia, aby zajął się tym na poważnie? Podobną pracą zajmuje się pan Sławomir Weremkowicz z Białej Podlaskiej. Z ogromną pasją i zaangażowaniem tworzy fantazyjne rowery, wykonane całkowicie z drewna. Pokazuje je na regionalnych wystawach, ale jak do tej pory konsekwentnie odmawia sprzedania któregokolwiek ze swoich dzieł. Za bardzo je kocham mówi. Trudno się dziwić: każdy rower jest jedyny w swoim rodzaju, a prace nad jego skonstruowaniem trwają ponad rok. W pełni funkcjonalny rower udało się zbudować także z innych, na pozór zupełnie niedostosowanych do tego materiałów, takich jak... tektura. Jak widać, i w tym przypadku możliwości są ograniczone jedynie wyobraźnią twórców. Joanna Skutkiewicz Foto: Jakub Orzechowski / SE / East News Spis treści 19

20 Kluski w gębie Niekończąca się opowieść Krzysztof Kluska Podatki to prawdziwa studnia bez dna pomysłów, przepisów, często sprzecznych z wcześniejszym prawem, a przynajmniej z logiką. Ze sporym zaciekawieniem śledzę ostatnie poczynania na froncie odliczeń podatku VAT przy zakupie samochodów dla firm. Łał, się dzieje. Dawno, dawno temu, w nie tak bardzo odległej redakcji dziennika ekonomicznego pierwszy raz zetknąłem się z kwestią samochodów firmowych i m.in. odliczeń podatku VAT, jakie przysługują kupującym je przedsiębiorcom. Im dalej brnąłem w temat, tym bardziej włos mi się jeżył, czasami włos opadał razem ze szczęką, a czasami spadałem pod biurko ja i przynajmniej kilku moich redakcyjnych kolegów. Bywało naprawdę ciekawie. Nie powiem, że nie miałem satysfakcji, obnażając co ciekawsze zmiany w przepisach. Najciekawszą, jaką pamiętam, była słynna zmiana przepisów dotyczących odliczeń podatkowych, z której jasno wynikało, że tzw. ciągniki siodłowe, czyli samochody przystosowane do ciągnięcia naczep, nie kwalifikują się do odliczania wspomnianego podatku VAT, bo o zgrozo nie mają dopuszczalnej ładowności. Zgodnie z tamtą ustawą ciągnik siodłowy był samochodem osobowym. Tak jak wspomniałem wcześniej, logiki w tym za grosz. Specjaliści z sejmowej komisji finansów, których zapytałem wówczas o ten paradoks, obsztorcowali mnie na perłowo, tłumacząc, że się czepiam. Machnie się szybką nowelizację ustawy i będzie OK. Życie sobie, przepisy sobie VAT odliczany od samochodów to naprawdę niekończąca się opowieść. Drążąc temat w dawnych czasach, usłyszałem najpiękniejszy tekst o finansach naszego kraju. Kiedy policzyłem, oczywiście przy dość ogólnych założeniach, że pozwalając odliczyć VAT od samochodów kupowanych przez firmy, państwo zarabia na paliwach, na dealerach, na serwisach i kilku innych sektorach, usłyszałem nie powiem od kogo że Ministerstwo Finansów nie może liczyć potencjalnych zysków, a musi liczyć przede wszystkim realne straty. Wtedy właśnie wspomniana szczęka mi opadła. Jak może być dobrze z państwową kasą, jeśli wolimy nie zarabiać, tylko likwidować ulgi. Ano tak jest, i nic na to nie poradzimy. Poczytałem ostatnio o najświeższych zmianach w przepisach o podatku VAT i szczerze powiedziawszy, zgubiłem się. Tak nieczytelnych regulacji już dawno nie widziałem. Rządowi spece od finansów starają się przede wszystkim udowodnić podatnikowi, że samochód firmowy to tylko taki, który służy do zadań firmowych. Jeśli pojazd jest używany także do celów prywatnych, a to może być droga z pracy do domu i z domu do pracy, zaczyna się prawdziwe siekane nieszczęście. Szczerze powiedziawszy, po pierwszym czytaniu nowych przepisów nie miałem pojęcia, o co chodzi. Już współczuję księgowym. Oczywiście niebawem pewnie pojawią się nowelizacje do tych regulacji, bo jakżeby mogło być inaczej. Kiedy, nie wiem, ale będą. VAT odliczany od samochodów to tylko jeden z przykładów nieudolności tak, to chyba najlepsze określenie legislacyjnej. Za pięć dwunasta Wielokrotnie w swojej pismaczej karierze przekonałem się, że zmiany przepisów nasi rządzący dokonują w ostatnim możliwym momencie. Właśnie o przysłowiowej za pięć dwunasta. Zazwyczaj jeszcze są to przepisy przygotowane przez naprędce zatrudniane zespoły ekspertów, które pewnie tanie nie są, a na pewno nie są do końca przygotowane do tworzenia przepisów. I nie dlatego, że nie potrafią, tylko dlatego, że mają za mało czasu. Bodajże Janosik, słynny rozbójnik, prosił w jednym z odcinków możnego pana, żeby wydając rozkaz, zastanowił się, jakie będą jego konsekwencje. Dzisiejsze przepisy to właśnie taki rozkaz. Ale chyba nieczęsto urzędnicy państwowi zastanawiają się nad tym, co nowa regulacja zmienia w życiu setek lub nawet tysięcy ludzi czy firm. W naszej śmiesznej rzeczywistości rolę Janosików przejęli właśnie księgowi, którzy pokazują ludziom, jak walczyć z podatkowymi absurdami. Pytanie tylko, czy tak właśnie powinno wyglądać prawo fiskalne. Rząd przepis, a rodacy unik? Najciekawszym pomysłem w poprzednich realiach podatkowych, kiedy zakazano odliczeń VAT-u od paliwa, były zakupy dziwnych pojazdów. Ot, Kowalski (ale nie Piotr!) kupował coś przynajmniej z założenia ciężarowego, stawiał to pod wiatą czy w innym garażu. Im większy miało silnik, tym lepiej, bo paliło dużo i brał faktury na to coś. Jak zawsze, dochodzimy do wiekopomnego stwierdzenia, że Polak potrafi. Tylko czy tak to musi wyglądać? Czy przedsiębiorca powinien tracić sporą część czasu na kombinowanie, jak nie dać się złupić fiskusowi? Chyba nie, ale ja to naiwny jestem, więc pewnie się mylę. 20