PALIN. Jak to się robi na Alasce? I CZYM GROŻĄ ROSJANIE ŻEBROWSKI: TERAZ ŻYD SÜSS... USTAWY TUSKA: ŻART?

Transkrypt

1 CZYM GROŻĄ ROSJANIE ŻEBROWSKI: TERAZ ŻYD SÜSS... USTAWY TUSKA: ŻART? Rok XIX Nr 38 (957) 20 września 2008 Cena 5 zł w tym 7% VAT INDEKS ISSN PALIN NR 38 (957) 20 WRZEŚNIA 2008 Jak to się robi na Alasce? I

2 Listy, listy... Ogórek dla NCz! Witam Szanowną Redakcję. Chcę zgłosić kandydata do Kwaśnego Ogóra, niestety z własnego gniazda (także mojego). Pan Arpad Kowalski w nr w artykule Występy kuglarzy pisze z uporem maniaka bzdury: Starożytni, gdy odbywały się olimpiady, zawieszali wojny i nie rozpoczynali nowych. Otóż nie, Panie Kowalski gdy odbywały się olimpiady, starożytni cięli się na umór, bo olimpiada to jest czteroletni okres pomiędzy Igrzyskami Olimpijskimi. A wojny starali się zawieszać na czas Igrzysk Olimpijskich. Piszesz Pan jak pierwszy lepszy lewacki dziennikarzyna. Od Pana, panie Kowalski, oczekuję więcej, znacznie więcej. Tyle razy już pisałem, że Najwyższy CZAS! to pismo dla ludzi wybranych, mądrzejszych od motłochu, a więc również wymagających. Czytając NCz!, nie chcę napotykać na taaakie niedouczenie. Tak niech sobie pisze Żakowski czy Michnik, ale nie NCz!. Unikajcie proszę takich błędów, nie piszcie też podatek VAT to bezsens, napiszcie chociaż raz podatek VA albo podatek od wartości dodanej. Kiedy pomagałem córce napisać referat o AIDS i poprawiłem ją z wirusa HIV na wirusa HI, nauczycielka oczywiście jako matoł dopisała V, a gdy moja córka obnażyła jej matołectwo, dostała ndst. Proszę nie dostrajajcie się do tej rzeszy polaczków-głupaczków tej masy głupawej miernoty. Nie każdy redaktor należy do naczelnych Lec, Myśli nieuczesane. Pozdrawiam. Sławomir Kosmahl Verne to Juliusz! Świat się kończy! Na łamach NCz! czytam: francuski pisarz-wizjoner Jules Verne.... W dodatku Juliusz Verne jest zadomowiony gruntownie w języku polskim od zawsze. Czas (najwyższy) umierać. Z poważaniem Małgorzata Klunder Od Redakcji: W kwestii tłumaczenia imion przyjęliśmy zasadę dowolności wyboru przez autorów. Problem Na stronie dziennikarka zauważa problem: Wśród absolwentów zasadniczych szkół zawodowych i liceów ogólnokształcących te proporcje są gorsze: na troje pracujących kolejna, czwarta osoba jest bezrobotna dodaje.... Na troje czwarta. Sposób na zaradzenie podobnej śmieszności został w artykule określony: Potrzebne jest też podniesienie jakości edukacji w szkołach wyższych. Prawda? Z szacunkiem Paweł Tyliński Za wszelkie pomyłki przepraszamy, prosimy o wyrozumiałość i nadsyłanie nam informacji o dostrzeżonych błędach. PROGRAM ORLIK 2012 II NR 38 (957) 20 WRZEŚNIA 2008

3 OD REDAKTORA Jak tworzyć instytucje, czyli Stowarzyszenie im. Ks. Piotra Skargi TOMASZ SOMMER Gdy prawie 10 lat temu do naszej ówczesnej redakcji przy Nowym Świecie zawitało dwóch młodych ludzi, by poinformować nas o utworzeniu Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi, które postawiło sobie za zadanie obronę tradycyjnych wartości takich jak wiara, rodzina i własność pomyślałem, że to pewnie kolejna z tych inicjatywefemeryd, które kończą się wraz z wyczerpaniem entuzjazmu ich pomysłodawców. Jak bardzo się wówczas pomyliłem, dowiedziałem się w ubiegły weekend na krakowskim Kazimierzu, gdzie byłem na otwarciu nowej siedziby Stowarzyszenia. Siedziby tysiącmetrowej i luksusowej, będącej dowodem sukcesu inicjatywy. Bo wielkość lokalu jest oczywiście pokłosiem ogólnego powodzenia organizacji. Przez dziewięć lat istnienia Stowarzyszenie stało się głównym krakowskim ośrodkiem walczącym z tamtejszą lewicową propagandą i zaprzęgającą do tej walki najnowocześniejsze techniki marketingowe. To jego członkowie najbardziej aktywnie występowali przeciwko krakowskim paradom homoseksualistów, przeciwko unijnej propagandzie, przeciwko projektowi dopuszczającemu w Polsce możliwość małżeństw jednopłciowych. W tej LIBERALNA PSYCHUSZKA P. Donald Tusk, były liberał, wpadł na pomysł chemicznej kastracji pedofilów......ale z tym pomysłem nie trzeba dyskutować pana premiera można z niego po prostu wyleczyć przy pomocy odpowiednich dawek haloperidolu i perfenazyny. JKM ostatniej sprawie potrafili spowodować najmocniejszy w historii naszego marketingu politycznego nacisk społeczny do kancelarii parlamentu nadeszło w tej sprawie za sprawą Stowarzyszenia 220 tys. listów! To oni próbują integrować środowiska konserwatywne poprzez organizację dorocznych Kongresów Konserwatywnych, na których występują najbardziej znani konserwatyści i wolnorynkowcy z całego świata. I wszystko to oczywiście bez grosza państwowej dotacji stowarzyszenie działa tylko z dobrowolnych składek i ofiar otrzymywanych od ludzi dobrej woli. Pozyskanie takiego finansowania to także pokłosie ciężkiej pracy organizacyjnej. Nie jest przecież tak, że ludzie dają dobrowolnie pieniądze, jeśli nie widzą celu, który przy ich pomocy ma być osiągnięty. Ludzie ze Stowarzyszenia im. Ks. Piotra Skargi pokazali, że po prawej stronie też można się zorganizować i odnieść sukces, który w dodatku jest zaraźliwy. Świadczy o tym choćby fakt, że jak żartują jego przedstawiciele Stowarzyszenie już nie mieści się w nowej siedzibie! FOT. M. DĘBAŁA TYGODNIK KONSERWATYWNO-LIBERALNY Najwyższy CZAS! Nr 38 (957) 20 września 2008 Indeks , ISSN Założyciel: JANUSZ KORWIN-MIKKE Redaktor Naczelny: TOMASZ SOMMER Publicyści: Stanisław Michalkiewicz, Dariusz Kos, Marek Jan Chodakiewicz (Waszyngton), Kataw Zar (Tel Awiw), Paweł Zarzeczny, Adam Wielomski, Marian Miszalski, Wojciech Grzelak (Gornoałtajsk), Krzysztof M. Mazur, Marek Arpad Kowalski, Rafał Pazio, Tomasz Teluk Okładka: Radosław Watras Redaktor Prowadzący: MACIEJ KAJETAN SOŁDAN Opracowanie graficzne i łamanie: Robert Lijka RLMedia Korekta i adiustacja: Maciej Jaworek Adres do korespondencji: ul. Mickiewicza 20/53, Warszawa, redakcja@nczas.com.pl Strona internetowa: Sklep internetowy: książki można zamawiać także telefonicznie pod nr: Wydawca: 3S MEDIA SP. Z O.O. ul. Mickiewicza 20/53, Warszawa, NIP , REGON , nr konta: Tel/fax E-prenumerata: Biuro reklamy: tel.: Prenumerata: Prenumeratę pocztową prowadzi Redakcja. Koszt w prenumeracie to 4 zł za numer pojedynczy i 6 zł za numer podwójny. Zamówienia dokonuje się po prostu poprzez wpłatę tej sumy na konto , podając jednocześnie dokładny adres, na który ma być wysyłane pismo. Prenumerata wysyłana priorytetem (teoretycznie powinna wszędzie docierać w środę) kosztuje 233 zł. Prenumerata zagraniczna - Europa i Ameryka Płn zł. Informacje i reklamacje dotyczące prenumeraty pod nr: Sprzedaż i kolportaż za granicą wymagają pisemnej zgody Wydawcy. Redakcja zastrzega sobie prawo zmiany tytułów, skracania i redagowania nadesłanych tekstów, nie zwraca materiałów nie zamówionych, nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń. Redakcja zastrzega sobie prawo do nieopłacania materiałów opublikowanych w internecie za wiedzą ich autorów w przypadku opublikowania ich wcześniej niż dwa tygodnie po momencie wydrukowania ich w tygodniku Najwyższy CZAS!. NR 38 (957) 20 WRZEŚNIA 2008 III

4 WASIUKIEWICZ KTO CZYTA, NIE BŁĄDZI W nowym numerze Frondy Grzegorz Górny opisał perypetie związane z jego wy stąpieniem w trakcie publicznej debaty podczas warszawskiego Festiwalu Filmów Dokumen talnych Planete Doc Review (chciał mówić o Ponurym dziedzictwie rewolucji 68 ): W dyskusji prowadzonej przez Jacka Żakowskiego oprócz mnie brali udział: Daniel Cohn-Bendit, prof. Karol Modzelewski, Sławomir Sierakowski, Agnieszka Graff i Alek sandra Weltz. Nie dane mi było jednak wypowiedzieć swoich tez, gdyż uniemożliwiła mi to zgromadzona w sali Kinoteki publiczność (obecnych było ok. 300 osób). Gwizdy, okrzyki i tupania rozległy się już po pierwszych moich zdaniach. Zakrzykiwano mnie i nie dawano dokończyć myśli. Największe wycie rozlegało się, kiedy wymawiałem słowa aborcja i antykoncepcja. Jedyną osobą, która stanęła po mojej stronie, uważając, że mam prawo zaprezentować swoje poglądy, była Agnieszka Graff. Kiedy Jacek Żakowski zabrał mi mikrofon, zaoponowałem, że każdy z moich poprzedników w dyskusji miał minimum osiem minut na swe wystąpienie, a mi odbiera się głos już po trzech minutach. W efekcie mogłem zaprezentować zaledwie strzępy swego wywodu, przekrzykując się przy tym z nieprzychylną mi publicznością. (...) Nieliczne zdania, które udało mi się wygłosić, nie były w stanie oddać głównych idei planowanego przeze mnie wystąpienia. My ślę jednak, że w przyszłości dyskusji o dziedzictwie roku 68 w tym o demograficznej zapaści i islamizacji naszego kontynentu nie da się zagłuszyć ani zakrzyczeć. To stara prawda, że lewoliberalni są tolerancyjni jedynie dla takich samych jak oni lewoliberal nych. Ciekawostka z Rzeczpospolitej : Tekst Magdaleny Grochowskiej ukazał się na stronie opinii Gazety Wyborczej 19 lutego 2007 roku, tydzień po zatrzymaniu dr. Mi rosława G. Moje spotkanie z dr. Mirosławem G. to jeden z pierwszych artykułów bio rących w obronę kardiochirurga podejrzanego m.in. o korupcję i znęcanie się nad perso nelem. Atmosfera, jaka towarzyszy sprawie doktora G., budzi mój sprzeciw. Protestuję przeciwko zaszczuwaniu człowieka niezależnie od tego, czy jest winny, czy nie na pisała Grochowska. W tekście, który miał formę listu, opisała swoje spotkanie z Mirosławem G. w związku z operacją serca, jaką przeszedł jej 81-letni ojciec. Tymczasem, jak ustaliła Rz, kamera CBA potajemnie zainstalowana w gabinecie dr. Mirosława G. za rejestrowała rodziców Magdaleny Grochowskiej, gdy zostawiali tam kopertę. Jadwiga i Henryk J. mieli dopuścić się korupcji 19 grudnia 2006 r. Zostali zatrzymani 11 kwietnia 2007 r. i przesłuchani w Prokuraturze Rejonowej w Starachowicach. Nie mieszkają bo wiem w Warszawie, lecz w województwie świętokrzyskim. Twierdzili, że nie wręczali dr. G. żadnych pieniędzy. Nic takiego nie miało miejsca powiedział Rz Henryk J. i od mówił komentowania sprawy. Bandytyzm sądownie usankcjonowany. Informacja z Cire. pl: 10 września 2008 bry tyjski sąd uniewinnił sześciu aktywistów Greenpeace, którzy w ubiegłym roku usiłowali doprowadzić do zatrzymania elektrowni węglowej Kingsnorth w południowej Anglii. Ława przysięgłych oczyściła ich z zarzutu zniszczenia mienia. Ich akcja dotyczyła sprze ciwu wobec rządowych planów rozbudowy sieci elektrowni węglowych w Wielkiej Bry tanii. W październiku 2007 aktywiści Greenpeace wspięli się na komin elektrowni i na malowali na nim imię premiera Gordona Browna oraz zablokowali na krótko pas transmisyjny dostarczający węgiel do elektrowni. Prawnicy Greenpeace oparli linię obrony na kwestii wpływu spalania węgla na zmiany klimatu, powołując się na prawnie uzasadniony powód czynu działanie aktywistów Greenpeace zmierzało w kierunku ochrony własności o większej wartości przed wpływem globalnych zmian klimatycznych. Wyrok oparto na zeznaniach eksperta Jakuba Hansena, który stwierdził, że zmiany klima tyczne mogą doprowadzić do wymarcia ponad miliona gatunków oraz wyliczył, że elek trownia Kingsnorth byłaby proporcjonalnie odpowiedzialna za zniknięcie 400 z nich. Grozi nam śmiertelne niebezpieczeństwo powiedział ławnikom Hansen. Rosji grozi zmniejszenie popytu na jej ropę i gaz. To jest to śmiertelne niebezpieczeństwo, z którym dzielnie zmagają się grinpicerzy. Q IV NR 38 (957) 20 WRZEŚNIA 2008

5 W NUMERZE CZYM GROŻĄ ROSJANIE Rosyjscy wojskowi nieoficjalnie przyznają, że z powodu chronicznego niedoinwestowania Strategiczne Wojska Rakietowe za kilka lat będą musiały zostać drastycznie zmniejszone, a część rakiet znajdujących się na ich wyposażeniu poddana utylizacji. Kończy się bowiem ich czas technicznej eksploatacji. Zdaniem niektórych specjalistów, około 60 proc. rakiet stojących w atomowych silosach musi trafić na złom. Mimo to Rosjanie mogą spać spokojnie. Przez najbliższe 30 lat Rosja będzie zdolna nie tylko do efektywnego powstrzymywania USA, ale i w razie konieczności do udzielenia adekwatnej odpowiedzi na każde zagrożenie zewnętrzne. Więcej na str. XXIII. KRAJ VI Postęp w kraju VII Miejski sport TVN DARIUSZ KOS IX Propagandowe gierki PO RAFAŁ PAZIO X Nowe rozdanie Marcin Masny XI Polska we władzy urzędników TOMASZ TELUK XIII Co komu w Polsce ma być wolno... MARIAN MISZALSKI XIV Zajefajny patriotyzm KRZYSZTOF M. MAZUR XV Bezczelność eurokołchozu ALEKSANDER MAJEWSKI XVI Odrażający, brudni, źli? ZDZISŁAW KOŚCIELAK ŚWIAT XIX Postęp w świecie XXI USA: Jak to się robi na Alasce? OLGIERD DOMINO XXIII Czym grożą Rosjanie MAREK A. KOPROWSKI XXIV Ukraina na celowniku KRZYSZTOF GŁOWACKI XXVI Gruzja: Bajka o żelaznym wilku PAWEŁ ŁEPKOWSKI XXIX Nowozelandzkie przesilenie? TOMASZ CUKIERNIK XXXII Rosja: O naturze niedźwiedzia WOJCIECH GRZELAK NR 38 (957) 20 WRZEŚNIA 2008 PUBLICYSTYKA XXXIV Postępy postępu XXXV Złudzenie narodowej lewicy ADAM DANEK XXXVI Skończyć z terrorem fiskalnym na drogach RYSZARD JANICKI XLIII Dziwne (pozornie) rzeczy... JANUSZ KORWIN-MIKKE XXXIV Te metody... ŁUKASZ KLUSKA, TOMASZ SOMMER FELIETONY XXXVIII STANISŁAW MICHALKIEWICZ XXXIX JANUSZ KORWIN-MIKKE XL PAWEŁ ZARZECZNY XLI BARBARA BUONAFIORI XLI MAREK ARPAD KOWALSKi XLII MAREK JAN CHODAKIEWICZ XLVII ADAM WIELOMSKI INNE DZIAŁY II Listy XL Różowa Księga XLVIII Największe Głupstwo Tygodnia XLVIII Szachy XLIX Brydż XLIX W pajęczynie L Film JAK TO SIĘ ROBI NA ALASCE? Sarah Palin jest drugą w historii Stanów Zjednoczonych kobietą, która uzyskała nominację partyjną na ubieganie się o urząd wiceprezydenta. Pierwszą była Geraldine Ferraro, którą w 1984 roku Demokraci wystawili do wspierania Waltera Mondale a. Kandydatura Ferraro bardziej zaszkodziła niż pomogła. Tym razem jest inaczej. Sarah Palin nadała nowej energii kampanii Johna McCaina. A kto wie, czy też nie zostanie ona pierwszą kobietą prezydentem USA... Więcej na str. XXI. POLSKA WE WŁADZY URZĘDNIKÓW W Polsce najwyższą instancją władzy pozostaje urzędnik. Urzędnicze lobby jest w stanie zablokować reformy ograniczające jego władzę. Urzędnik jest dla obywatela namacalnym dowodem na istnienie represyjnego państwa socjalnego. Chociaż element uznaniowości urzędniczej jest powoli ograniczany, biurokrata ma tyle władzy, aby odbierać obywatelowi przysługujące mu wolności. Niestety kolejne regulacje obejmują swoim zasięgiem coraz większe obszary. Więcej na str. VIII. V

6 POSTĘP W KRAJU W dorocznym rankingu Banku Światowego Doing Business Polska jest na 76. miejscu na 181 sklasyfikowanych krajów w porównaniu z ubiegłym rokiem spadliśmy o cztery pozycje. Komitet Obrony Prokuratorów, który zawiązali krakowscy prokuratorzy, zapowiada masowe pozwy o wyrównanie wynagrodzeń, dwudniową akcję protestacyjną oraz demonstrację pod budynkami rządowymi. Prokuratorzy twierdzą, że nie jest to akcja wymierzona w JE Zbigniewa Ćwiąkalskiego, gdyż odcinają się oni od Kurtykę do sądu, teraz mówi, że nie zrobi tego, dopóki nie zmieni się prawo. P. Sergiusz Ławrow, szef rosyjskiej dyplomacji, który złożył wizytę w Polsce, nazwał bzdurą i brakiem szacunku dla Federacji Rosyjskiej tekst Gazety Wyborczej, w którym sugeruje się, iż Rosja planuje zaoferować Polsce przymknięcie oczu na zainstalowanie elementów tarczy antyrakietowej w zamian za przymknięcie oczu przez Warszawę na działania Moskwy w krajach postsowieckich. JE Donald Tusk zadeklarował, że chce zastąpić złotówki eurosami jeszcze w 2011 roku. Przedsiębiorcy ponoć pieją z zachwytu, ale ekonomiści zapowiadają droższe kredyty. Opozycja mówi nie. Złoty w ciągu kilku minut umocnił się o siedem groszy! JE Lech Kaczyński, PiS oraz SLD chcą, by rząd przedstawił harmonogram wchodzenia Polski do strefy euro, a WCzc. Joachim Brudziński (PiS) zwraca uwagę, że do wprowadzenia euro potrzebna jest zmiana konstytucji. FOT. R. LIJKA Gazeta Wyborcza donosi, że w resorcie skarbu jest już prawie gotowy projekt ustawy dotyczącej reprywatyzacji: dawni właściciele mienia skonfiskowanego w PRL w latach i ich spadkobiercy otrzymają zadośćuczynienie wyłącznie osoby fizyczne, które utraciły nieruchomości, czyli np. ziemię lub domy, a także statki, barki i wyposażenie aptek. polityki, ale chcą uczestniczyć w dyskusji o proponowanych zmianach w zawodzie, do której ich dotąd nie dopuszczano. JE Zbigniew Ćwiąkalski, minister sprawiedliwości, w przyszłorocznym budżecie przewiduje po ponad 1 tys. zł brutto podwyżki dla wszystkich sędziów i prokuratorów niezależnie od szczebla. Ponoć rząd przyjął już projekt budżetu, a teraz decyzja należy do Sejmu i prezydenta. Trybunał Konstytucyjny odroczył wydanie wyroku oceniającego zgodność z konstytucją ścigania za pomówienie narodu polskiego o zbrodnie komunistyczne lub nazistowskie. Przepis uchwalono w październiku 2006 r. z inicjatywy LPR i Samoobrony, przy poparciu PiS i umożliwia on ściganie za używane w zagranicznych mediach sformułowania typu polskie obozy koncentracyjne. Ma też odstraszyć od wydania książki Jana Tomasza Grossa Strach, dokumentującej i oceniającej antysemickie zachowania Polaków po wojnie. P. Lech Wałęsa nie wytoczy procesu sądowego za książkę SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii autorstwa historyków z IPN pp.sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka. Wcześniej groził on, że pozwie ich oraz prezesa IPN Janusza PO przyjmie najradykalniejszą wersję projektu ustawy o emeryturach pomostowych, w myśl której wcześniejsze emerytury ominą nauczycieli, a także większość kolejarzy. Platforma uważa, że JE Lech Kaczyński nie zdecyduje się na weto, bo taka decyzja pozbawiłaby prawa do pomostówek 200 tys. osób, którym rząd taką możliwość w ustawie pozostawia. Rozpoczął się kolejny proces autorów stanu wojennego, którym tym razem zarzuca się udział w przestępczym związku zbrojnym. Takie przestępstwo zarzucane było dotychczas gangsterom ludziom pokroju Popeliny, Krakowiaka czy Wańki. W uzasadnieniu aktu oskarżenia prokurator Piątek rysuje koncepcję spisku grupy osób, która pod kierunkiem gen. Jaruzelskiego wykorzystała struktury państwa dla wprowadzenia stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku. Polska przegrała w UE pierwsze starcie o system handlu pozwoleniami na emisję CO 2 od 2013 roku. Nasze propozycje modyfikacji systemu zaproponowanego przez KE przepadły w komisji przemysłu PE. Nadal grozi nam więc gwałtowny skok cen prądu. Mimo to CEP Jerzy Buzek, autor tych propozycji, jest optymistą, gdyż nasze pomysły zdobyły poparcie sporej mniejszości. Ministerstwo Skarbu Państwa przesłało do KE plany restrukturyzacji polskich stoczni, a JE Aleksander Grad poinformował, że podpisano wstępne umowy prywatyzacyjne z inwestorami: z ukraińskim IDS o sprzedaży stoczni w Gdyni oraz z konsorcjum Mostostalu Chojnice o sprzedaży stoczni w Szczecinie. Są to jednak umowy warunkowe, których realizacja zależy od decyzji KE w sprawie stoczni. Posłowie PiS zapowiedzieli, że złożą wniosek o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych, która miałaby zająć się wyjaśnieniem okoliczności zatrzymania na początku września w Warszawie ponad 750 kibiców. Kibice uczestniczący w konferencji PiS twierdzili, że policjanci zaatakowali ich bezpodstawnie przy użyciu gazu i pałek. Jak mówili, zatrzymywane były przypadkowe osoby, które przechodziły obok zgromadzenia. Polska - Gazeta Krakowska doniosła, że do końca września każda kobieta, która kupi w dworcowej kasie bilet na pociąg osobowy lub pospieszny, dostanie w prezencie... podpaskę. PKP Przewozy Regionalne podpisały umowę z jedną z firm kosmetycznych, zobowiązując się zarazem do dystrybuowania jej produktów, więc do kas PKP w całej Polsce trafi 200 tys. podpasek. VI NR 38 (957) 20 WRZEŚNIA 2008

7 JAK WALTER I WEJCHERT WALCZĄ O PIENIĄDZE Z PODATKÓW KRAJ Miejski sport TVN DARIUSZ KOS W tym tygodniu decyduje się przyszłość jednego z interesów koncernu ITI, właściciela m.in. telewizji TVN, TVN24 i portalu onet.pl. Rada Warszawy ma zdecydować, czy wyłoży z miejskiego budżetu blisko pół miliarda złotych na budowę stadionu piłkarskiego służącego temu koncernowi. Firma ta jest bowiem właścicielem piłkarskiego klubu Legia Warszawa, a nowy stadion ma właśnie temu klubowi służyć. Radni są podzieleni, a kibice Legii tak skłóceni z ITI, iż namawiają radnych do zaniechania inwestycji. właściciele medialnego koncernu i piłkarskiego klubu wymyślili sobie, iż powstanie spółka ITI i miasta, która będzie właścicielem terenów Legii. Oczywiście koncepcja była taka: władze miasta do spółki wnoszą aportem grunty około 6 ha a koncern ITI pieniądze i oczywiście know-how, czyli pomysł, jak je wykorzystać, by przynosiło to wszystko dochody. Kosztami budowy nowego stadionu udziałowcy mieli się podzielić, lecz zyskami już nie koniecznie. Wstępne założenia mówiły, iż udziały miasta w spółce byłyby mniejszościowe. Jan Wejchert i Mariusz Walter do tej koncepcji przekonali ówczesnego wiceprezydenta Warszawy Andrzeja Urbańskiego, dziś szefa TVP. Wśród radnych PiS podniosły się nieśmiałe głosy niezadowolenia z takiego rozwiązania. Koalicyjna PO była za, a SLD przeciwny z racji tego, że był opozycją. Mimo to władze miasta kierowane przez Lecha Kaczyńskiego postanowiły forsować tak korzystną dla ITI umowę. Umowę, która de facto oddawała na własność medialnemu koncernowi tereny w centrum stolicy. Gdy prezydent Lech Kaczyński wyjechał w zagraniczną podróż, na sesji Rady Warszawy stanął punkt o wyrażeniu zgody na powołanie spółki ITI i miasta. Prezentował go wiceprezydent Andrzej Urbański. Klub radnych PiS po raz pierwszy wypowiedział posłuszeństwo Kaczyńskiemu. Na wewnętrznym zebraniu z udziałem wiceprezydentów padły ostre słowa. Radni mówili o korupcji w urzędzie. Urbański wyszedł wściekły. Jeszcze kilka razy PiS-owskie władze miasta bezskutecznie sondowały u swoich radnych różne warianty umowy z ITI. Nic już nie wskórano. Dlaczego ekipa Lecha Kaczyńskiego była tak pozytywnie nastawiona do ITI? Medialny koncern pp.jana Wejcherta i Mariusza Waltera kilka lat temu kupił znany warszawski pierwszoligowy klub piłkarski Legię Warszawa. Smaczkiem jest to, że klub ten był klubem wojskowym. Nabywca obiecywał wzmocnienia i walkę o europejskie puchary. Razem z klubem koncern przejął atrakcyjne tereny w stolicy. Przejął 6 ha w dzierżawę, za którą płaci miastu symboliczną stawkę 42 grosze za metr kwadratowy. Z obiecanych wzmocnień i meczy na europejskim poziomie pozostały jedynie obietnice. Najwytrwalsi kibice zaczęli coraz częściej sceptycznie wyrażać się o nowych właścicielach warszawskiego klubu. Tymczasem koncern ITI przejawiał od początku inicjatywę. Jednak nie w dziedzinie sportowej przyszłości Legii, a w zagospodarowaniu dzierżawionych hektarów. ITI wchodzi w układ z Kaczyńskim Gdy prezydentem Warszawy jesienią 2002 roku został Lech Kaczyński, NR 38 (957) 20 WRZEŚNIA 2008 Projekt nowego stadionu Legii HGW stadionu Wszystko to działo się w latach , gdy ITI pokłóciło się z ekipą ówczesnego premiera Leszka Millera, a nadchodziły ważne dla PiS wybory parlamentarne i prezydenckie. Medialny koncern gwarantował jeśli nie wprost poparcie dla PiS, to przynajmniej brak ataków. Podobny manewr Kaczyńscy przeprowadzili przed wyborami samorządowymi w Warszawie, kiedy to dogadali się z Agorą. Stołeczny dodatek do GW bardziej atakował PO jako zdrajców sprawy Unii Wolności i wyciągał coraz to nowe afery ekipy Piskorskiego, a o partii braci Kaczyńskich pisał w miarę rzetelnie. Być może więc ci ostatni doszli do wniosku, że lepiej oddać Walterowi i Wejchertowi 6 ha miejskich gruntów, niźli iść z nimi na wojnę przed wyborami. Mimo że nie udało się przeforsować korzystnej dla ITI umowy, media należące do tego koncernu nie atakowały PiS w czasie kampanii VII

8 KRAJ roku Cały czas bowiem miały nadzieję, że po wyborach sprawa terenów Legii rozwiązana zostanie pozytywnie. Dla ITI. Tak się jednak nie stało. Dziś, pod rządami PO i Hanny Gronkiewicz-Waltz, w stolicy mamy powtórkę z sytuacji z czasów rządów Kaczyńskiego. Koncern ITI znów dogadał się z aktualną ekipą i chce wyciągnąć pieniądze od miasta. Znów zbliżają się wybory tym razem do Parlamentu Europejskiego, a w perspektywie są wybory prezydenckie, tak ważne dla PO. Tym razem jednak sposób wyciągania miejskiej kasy jest inny. Tereny Legii pozostaną własnością miasta, a ITI będzie płaciło za nie niską dzierżawę. Miasto jednak w całości ze swoich funduszy, czyli z pieniędzy warszawskich podatników, wybuduje stadion piłkarski i odda go w użytkowanie medialnemu koncernowi na 25 lat. Stadion zaprojektowano wraz z miejscami do wynajmu na różnego rodzaju działalność usługą restauracyjną, biurową, rozrywkową. Dochody z wynajmu wszystkiego, co się znajdzie na stadionie i obok niego, zabiera w całości ITI. Także pieniądze z wynajmu samego stadionu na inne cele niż mecze Legii Warszawa mają iść do kasy właścicieli piłkarskiego klubu. Koszty rosną i rosną jak miejskie podatki Przeciwko takiej umowie znów protestują radni PiS. Jednak taką koncepcję na zagospodarowanie terenów Legii wynegocjowała z ITI ekipa Kazimierza Marcinkiewicza, gdy był on komisarzem Warszawy i startował w wyborach na prezydenta stolicy. Tylko koszty budowy stadionu były znacznie mniejsze. I to jest zastanawiające. Koszty budowy stadionu dla Legii w ciągu dwóch lat, tj. od kiedy komisarz Marcinkiewicz na jesieni 2006 roku zaprezentował nową umowę z ITI, podskoczyły z trochę ponad 100 mln złotych do prawie pół miliarda. Na początku tego roku, gdy Rada Warszawy zgodziła się wydatkować z miejskiej kasy pieniądze na budowę, planowane wydatki wynosiły 346 mln zł. Gdy pod koniec czerwca otworzono koperty w przetargu na budowę stadionu dla Legii, najtańsza oferta opiewała już na blisko pół miliarda. Od tego też czasu ekipa pani prezydent Gronkiewicz-Waltz szuka poparcia wśród radnych, by zgodzili się na wyłożenie z kieszeni podatników dodatkowych pieniędzy na budowę kompleksu dla prywatnego koncernu. W tym samym czasie władze miasta odłożyły w czasie budowę drugiej linii metra i ograniczają inwestycje w miejską infrastrukturę, szczególnie w drogi. Podnoszą przy tym wszelkie miejskie podatki i opłaty. Podczas gdy ITI będzie płaciło symboliczne pieniądze za dzierżawę terenów Legii, prezydent Warszawy podniosła zwykłym mieszkańcom opłaty za użytkowanie gruntów o blisko 2000% (słownie: dwa tysiące procent). Ponadto prze wszelkimi środkami do dofinansowania budowy prywatnej infrastruktury. Tymczasem stadion Legii ma pomieścić trochę ponad 30 tys. widzów. Gdzie indziej w Europie takie małe stadiony buduje się za mniej niż 40 mln euro. R E K L A M A Wojna ITI z kibicami Tymczasem koncern ITI, jako właściciel Legii, zdążył zrazić do siebie kibiców tego piłkarskiego klubu. Doszło teraz do kuriozalnej sytuacji. Kibice Legii nie chcą budowy dla swojego klubu nowego stadionu. Dokładniej: nie chcą, by budowę finansowało miasto. Przychodzą na kluczowe sesje Rady Warszawy i protestują przeciwko wydatkowaniu na stadion pieniędzy z podatków. Nowego stadionu żądają jedynie od właścicieli klubu, czyli od ITI. Chyba żadnemu właścicielowi klubu piłkarskiego na świecie nie udało się tak szybko mieć przeciwko sobie jego zagorzałych sympatyków. Gdy nowy właściciel Manchesteru United podniósł ceny biletów i postanowił ograniczyć ilość pieniędzy na transfery piłkarzy, na ulice w protestacyjnych marszach wyszli kibice. Klub jednak w końcu porozumiał się z fanami, a ci wybaczyli już wszystko, gdy piłkarze zdobyli Puchar Europy. Piłkarze Legii grają jednak kiepsko, nawet do Pucharu UEFA się nie zakwalifikowali, a właściciele klubu żądali za bilety cen na poziomie klubów, które grają regularnie w Lidze Mistrzów. Do tego koncern ITI wydał wojnę biedniejszym fanom klubu, chcąc ich wyrugować ze stadionów. W tym celu napuścił na nich policję. Ostatnia, głośna akcja policji przeciw kibicom Legii nie miała na celu walki z chuliganami, tylko właśnie z tymi kibicami, których portfele nie odpowiadają Wejchertowi i Walterowi. Policja zupełnie bezpodstawnie otoczyła ponad 700 kibiców, nie pozwalając im się rozejść, a następnie oskarżyła ich o nielegalne zgromadzenie! Dziennikarze Gazety Polskiej byli świadkami, jak policjanci zgarniali zwykłych ludzi z przystanków autobusowych, zapędzali ich do otoczonej grupy, a następnie traktowali ich gazem łzawiącym, bili pałkami i kopali. Pretekstem do takiej akcji było rzucenie kilku rac świetlnych w stronę policji. Każdy, kto miał w ręku race, wie, że nie zrobi się nią krzywdy opancerzonym policjantom. Następnie telewizje TVN i TVN24 oraz portal onet.pl rozpoczęły wielką kampanię przeciw chuliganom, nagłaśniając akcję policji, a koronnym argumentem, że to pseudokibice atakowali stróżów prawa, był... widelec. Do tego znaleziony na trawie, w miejscu, w którym często różne firmy organizują latem pikniki. Niektórzy fani Legii podejrzewają, że to władze klubu z ITI przekupują kliki chuliganów, by ci organizowali zadymy. Następnie policja zgarnia wszystkich jak popadnie, a sądy orzekają tzw. zakaz stadionowy. W ten sposób właściciele Legii pozbywają się biedniejszej części kibiców, robiąc miejsce dla białych kołnierzyków z grubszymi portfelami. No dobrze, ale dlaczego ITI tak zależy na trzymaniu niedochodowej Legii Warszawa? Prawdopodobnie 6 ha gruntów w centrum miasta to na sport za dużo. Na połowie zapewne postawi się stadion i kilka innych obiektów sportowych, a resztę można w inny sposób wykorzystać bardziej komercyjny, przynoszący ogromny zysk. Utrzymanie Legii to po prostu trzymanie w ręku atrakcyjnych gruntów, które można będzie w przejąć przyszłości, gdy układ się zmieni. DARIUSZ KOS VIII NR 38 (957) 20 WRZEŚNIA 2008

9 KRAJ Propagandowe gierki PO RAFAŁ PAZIO W zapowiedzi polityków Platformy Obywatelskiej o wielkiej październikowej rewolucji legislacyjnej w Sejmie, która ma polegać na uchwaleniu 120 ustaw, łatwo dopatrzeć się nieścisłości. Ustawy te miałyby być uchwalane na codziennych posiedzeniach wysokiej izby przez cały miesiąc. Wystarczy jednak wejść na stronę internetową Kancelarii Sejmu, by zauważyć, że posiedzenia nie będą odbywać się codziennie, ale w zaplanowanym już dawno porządku co dwa tygodnie i potrwają łącznie osiem dni. Oczywiście porządek obrad może ulec zmianie. Pomysł z ogłoszeniem rewolucji październikowej w Sejmie sprawia jednak wrażenie hasła wyłącznie propagandowego. Zastanawiający jest język przekazu zaproponowany przez strategów Tuska. Kiedy towarzysz Lenin wraz z całym towarzystwem wykańczał cara Mikołaja, część Rosjan piała z zachwytu. Teraz też chodzi o podobne pianie. Zapowiadają maraton Zgodnie z planem, posiedzenia Sejmu przypadają na 1, 2 i 3, a następnie 9 i 10 oraz 22, 23 i 24 października. Jest to utrwalony już od lat najzwyklejszy rytm, w którym pracuje Sejm. Jeżeli w takim zwykłym tempie nie udawało się uchwalać nawet kilku ustaw w miesiącu, jak można nagle przygotować 120? Oczywiście nie zachęcamy tu posłów do wywołania nowej biegunki ustawowej. Niech wprowadzają rozwiązania, które w znaczącym stopniu zmienią panujący system. Zapowiedzi maratonu w Sejmie budzą zdziwienie. Podobno decyzja o takim rozwiązaniu zapadła nagle, ostatnio, znienacka. Obok Donalda Tuska w naradzie określającej plan strategiczny na jesień udział miał wziąć wicepremier Grzegorz Schetyna, marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, szef klubu PO Zbigniew Chlebowski, NR 38 (957) 20 WRZEŚNIA 2008 Poseł Palikot wygląda na przybitego ilością absurdów w Polsce szef gabinetu politycznego Sławomir Nowak i szef komisji Przyjazne Państwo Janusz Palikot. Zastanawiające jest to, że rząd Donalda Tuska zostawił przygotowanie i uchwalenie konkretnych rozwiązań na ostatnią chwilę. Warto spytać o przyczyny zastosowania takiej strategii pośpiechu. Czy władze PO zdają sobie już sprawę z tego, że notowania partii jesienią znacząco spadną? Czy potrzebne było kolejne koło ratunkowe? Ciekawostką jest to, że politycy PO używają terminologii wojennej, zapadającej w pamięci zwykłego śmiertelnika. Bomba legislacyjna, ofensywa w parlamencie takie właśnie sformułowań używają ludzie Tuska pojawiający się w mediach. 10 największych absurdów Proszący o anonimowość politycy PO poinformowali NCz!, że pomysł z rewolucją październikową w Sejmie był rozwiązaniem niezbędnym. Chodziło o podanie szeregu argumentów, które politycy partii Donalda Tuska mogliby przedstawiać w mediach oraz na spotkaniach z wyborcami. Podobnie było z tzw. kastracją farmakologiczną pedofilów. Wywołanie dyskusji w tej sprawie na kilka tygodni ma odciągnąć FOT. R. PAZIO uwagę Polaków od rzeczywistych osiągnięć rządu PO i PSL. Pozostaje pytanie o 120 ustaw, które mają pojawić się w Sejmie. Czy będą to tylko jakieś kosmetyczne zmiany, proste nowelizacje? W komentarzach wielu polityków pojawiły się informacje o tym, że ustawy będą zawierać wnioski z prac komisji Przyjazne Państwo Janusza Palikota. Poseł Palikot tego nie potwierdza. Inni posłowie komisji także nic na ten temat nie wiedzą. Paweł Poncyliusz z PiS stwierdził nawet, że formuła komisji już się wyczerpała i nie widać jakiegoś wyraźnego przełomu. Podczas prac komisji Palikota wskazano kilka najbardziej absurdalnych przepisów. Ale w sumie dostrzeżono 28 tysięcy rozwiązań, które wymagałyby zmian. Z tego 10 zyskało miano największych absurdów polskiej biurokracji. Tytuł absurdu numer jeden otrzymał przepis dotyczący prawa jazdy kategorii D. Ustawa Prawo o ruchu drogowym, z której pochodzi zapis, do końca 2007 roku była zmieniana 67 razy, a obowiązuje od 11 lat. Kierowca posiadający prawo jazdy kategorii D (na autobusy) nie może legalnie prowadzić samochodu osobowego. Kolejne miejsce otrzymało rozporządzenie ministra infrastruktury nt. płatnych zaświadczeń o nieposiadaniu licencji na Donald zadziałał znienacka IX FOT. R. PAZIO

10 F KRAJ usługi transportowe. Zgodnie z tym przepisem, osoby, które prowadzą działalność gospodarczą i mają samochód ciężarowy, a korzystają z niego tylko na potrzeby własne i firmy, muszą co roku uzyskać w powiecie zaświadczenie o tym, że nie mają licencji na prowadzenie usług transportowych. Takie zaświadczenie kosztuje od 100 do 500 zł, a samo wydanie odpisu to koszt od 20 do 40 zł. Absurdalny przepis, który zajął trzecie miejsce, dotyczy rejestracji strony internetowej. Każda strona internetowa aktualizowana częściej niż raz w roku powinna być zarejestrowana w sądzie. Nie wszystkie zmiany proponowane przez komisję Palikota muszą być wprowadzane w Sejmie poprzez nowelizację ustawy. Czasem wystarczy decyzja odpowiedniego ministra. Treść ustaw zaproponowanych przez rząd na tegoroczny październik raczej nie będzie pochodziła z dokumentacji komisji Przyjazne Państwo. Co więc się tam znajdzie? Na tak sformułowane pytanie politycy PO nie chcą odpowiadać. Sugerują, aby cierpliwie czekać na niespodziankę. Platforma zwalcza konkurencję Dokonując analizy pewnych rozwiązań propagandowych zaproponowanych przez polityków PO, warto zwrócić uwagę na kampanię przeciw inicjatywie obywatelskiej, która mogłaby zakończyć się nieoczekiwanym sukcesem. Donaldowi Tuskowi nie są potrzebne sukcesy konkurentów. Dlatego władze Platformy podjęły decyzję o dyscyplinie w głosowaniu nad przywróceniem wolnego dnia w święto Trzech Króli, przypadające 6 stycznia. Właściwie błaha i nie interesująca nikogo sprawa spowodowała zwarcie szeregów wśród posłów i senatorów PO. Dlaczego? Odpowiedź wydaję się prosta. Działacze Platformy jak mało kto zwalczają konkurencję polityczną. Istnieje jakaś wewnętrzna instrukcja, która nakazuje duszenie w zarodku jakichkolwiek inicjatyw politycznych, które mają szansę zaistnieć na forum ogólnopolskim czy nawet w lokalnych środowiskach. Warto przypomnieć, że przywrócenie dnia wolnego w święto Trzech Króli było inicjatywą ludzi zgromadzonych wokół prezydenta Łodzi Jerzego Kropiwnickiego, zrzeszonych w Chrześcijańskim Ruchu Samorządowym. Pod propozycją ChRS zebrano około 600 tys. podpisów. Rozwiązanie trafia do parlamentu, a szefowie klubów Platformy Obywatelskiej sejmowego i senackiego dyscyplinują swoich podwładnych, aby zagłosowali przeciw tej inicjatywie obywateli popartej przez hierarchów Kościoła katolickiego w Polsce. RAFAŁ PAZIO Nowe rozdanie MARCIN MASNY Kłopoty gospodarcze zawsze dają szanse na zmianę polityczną. Różne ośrodki dyskretnej władzy już stają w szranki, lansując swoich ulubieńców. Tomasz Sommer na początku lata zauważył, że w sondażach preferencji partyjnych coraz więcej respondentów nie opowiada się za żadną z istniejących partii. Mimo dobrej koniunktury dwie największe partie coraz mniej podobają się wyborcom. A co będzie, kiedy koniunktura się popsuje? A popsuje się. Ekspansja pieniężna, prokurowana przez banki centralne i prywatne, powoduje inflację. Prawo huśtawki zamienia inflację w deflację. W jej warunkach niektórym jest dobrze, np. kredytodawcom albo pracownikom pewnym, że pod koniec każdego miesiąca dostaną pensję. Ale większość, czyli tzw. masy, ma źle. Mało kto bowiem jest pewny swojej posady. Szok deflacyjny zbliża się do naszego świata szybkimi krokami. Obecny spadek nadmuchanych uprzednio cen surowców jest początkiem deflacji. To znaczy właśnie, że masy będą miały źle. W dawnych dobrych czasach huśtawka huśtała się wolniej. Cały wiek XVI był wiekiem inflacji. Dlaczego? Hiszpanie odkryli złoto w Ameryce i rzucali je ustawicznie na rynek. Cały natomiast wiek XIX był wiekiem deflacji. Dla historyka wiek XIX zaczyna się po klęsce Napoleona, a kończy się wybuchem I wojny światowej. Był to czas względnego pokoju, wolnego handlu (żadne GATT-y i rundy WTO nie są w stanie przywrócić tego stanu swobód, jaki wówczas panował) i bezprecedensowego rozwoju Zachodu. Przybywało ludzi i bogactwa jak nigdy wcześniej i nigdy później. Była to epoka, która moglibyśmy nazwać konserwatywno-liberalną. Długotrwała deflacja powodowała jednak, że dużo szybciej przybywało dóbr tym, którzy już mieli pieniądze czy to po przodkach, czy dzięki sprytowi. Rosły masy niezadowolonych. Niezadowoleni to ci, którzy wprawdzie bogacą się, ale wolniej niż elity. Kiedy wszyscy biednieją i giną, rewolucja nie ma szans. Efektem deflacyjnego stulecia był bolszewizm, maoizm i hitleryzm oraz ich lewicowe potomstwo, do dziś dzierżące rząd dusz na Zachodzie. Wszelkiej maści rewolucje nigdzie się tak nie lęgną jak w warunkach deflacji. Teraz deflacja będzie zapewne krótkotrwała, a potworki polityczne z niej zrodzone nie będą w stanie na pół wieku zawładnąć połową świata wzorem Hitlera, Stalina i Mao. No to teraz przejdźmy do konkretów, Czy Jan Maria, na swym białym rumaku Macieju powróci do polityki? FOT. M. DĘBAŁA czyli do naszych czasów. Myślący ludzie od dawna wiedzą, że nadchodzi kryzys. Dlatego przygotowują nowe zastępy lewicy do walki o dusze i pieniądze Europejczyków dotkniętych dekoniunkturą. Nowa niemiecka partia lewicowa Die Linke (zdominowana przez rosyjską agenturę z dawnej partii komunistycznej) będzie niewątpliwą osią tej konstrukcji. Za parę miesięcy okrzepnie we Francji lewicowy rywal spróchniałej Partii Socjalistycznej. Niech wnikliwy obserwator Janusz Korwin-Mikke orzeknie, czy nowa, niezależna le- X NR 38 (957) 20 WRZEŚNIA 2008

11 F wica pod wodzą fałszywego listonosza jest dziełem Wielkiego Wschodu. Może nie jest. Nowa lewica ma swych bardziej ideologicznych sponsorów na zachodniej półkuli. Są w USA bogaci przedsiębiorcy, którzy korzystając ze swobód obywatelskich, są gotowi utopić Zachód w oceanie nihilizmu. Na południe od USA są też państwa, gdzie prastara tradycja masońska wydała nowe owoce i miliardy pochodzące z eksportu paliw miejscowa elita chce wydać na światową rewolucję. Jest w tym skądinąd niesamowity instynkt samobójczy. Podobna elita rosyjska, wyrwawszy ojczyznę z kleszczy jelcynowskiej demokratyzacji, zerwała się ze smyczy dzięki dochodom z eksportu ropy. Ale nie wykorzystała tych pieniędzy do restrukturyzacji państwa. Ba! nawet systemu bankowego nie zrestrukturyzowała. Nadal tkwi on w kryzysie roku 1998 i prawdopodobnie nie przetrzyma zniżki cen ropy i światowej dekoniunktury. Mało kto wie, że rosyjski system bankowy, podobnie jak Gazprom, trzyma się dzięki kroplówce. Z rurki kapią miliardy dolarów. Ale kroplówki niebawem zabraknie. Lewica rozwinie się w najbliższych latach jak glony w ciepłym jeziorze. Ale i prawica będzie potrzebna. Nie mówię o ścisłych definicjach prawicy i lewicy, tylko o kącikach do zajęcia na arenie politycznej. Umowa społeczna wyznaczyła kącik lewy i kącik prawy. Który jest naprawdę prawy, to już zupełnie inna sprawa. W połowie sierpnia napisałem w pewnym tygodniku felieton z napomknieniem o Janie Marii, który na swym białym rumaku Macieju powróci do polityki. Było to ironiczne nawiązanie do więzi Jana Marii Władysława Rokity z Maciejem Hunią, obecnym szefem wywiadu w ekipie PO-PSL. Zaraz po wakacjach skończyła się jak to nazwał komentator ukrywający się pod pseudonimem Tomasz Niecna cisza przed burzą. 1 września Rokita objawił się w springerowskim Dzienniku jako Churchill polskiej polityki, który przychodzi osądzić świat. Takie przemądrzalstwo pewnie mu na dobre nie wyjdzie. Konstanty Miodowicz z kolei wycofał się z kierowania świętokrzyską Platformą. Jest zatem oczywiste, że spodziewamy się nowego rozdania i nowych szyldów. Czy w zamyśle rzeczywistych twórców polskiej polityki, zazwyczaj z generalskimi szlifami, wybory mają być na wiosnę, na fali niezadowolenia ze złej koniunktury i kryzysu bankowego? Czy liderzy już postanowili, kto ma je wygrać? Czy PO jest im jeszcze potrzebna? Jaki los przewidzieli dla PiS? NR 38 (957) 20 WRZEŚNIA 2008 KRAJ Polska we władzy urzędników TOMASZ TELUK Mimo konstytucyjnych i prawnych gwarancji wolności prowadzenia działalności gospodarczej Polska jest krajem, w którym przedsiębiorczość jest reglamentowana przez państwo. Konstytucja RP sankcjonuje funkcjonowanie społecznej gospodarki rynkowej. W myśl ustawy o działalności gospodarczej, podmioty mogą wykonywać taką działalność, która nie jest zabroniona. Ograniczenie wolności gospodarczej może nastąpić tylko ze względu na ważny interes społeczny. Nie wiadomo tylko, jaki to interes społeczny powoduje, że państwo ogranicza dostęp do ponad 300 zawodów, utrzymuje państwowe monopole, ogranicza dostęp do rynku za pomocą zezwoleń, koncesji i innych regulacji. Interes urzędnika W Polsce najwyższą instancją władzy pozostaje urzędnik. Urzędnicze lobby jest w stanie zablokować reformy ograniczające jego władzę. Urzędnik jest dla obywatela namacalnym dowodem na istnienie represyjnego państwa socjalnego. Chociaż element uznaniowości urzędniczej jest powoli ograniczany, biurokrata ma tyle władzy, aby odbierać obywatelowi przysługujące mu wolności. Jeśli ograniczanie wolności argumentuje się interesem społecznym, tym interesem społecznym musi być interes urzędniczy. Bezpośrednim efektem limitowania swobody prowadzenia interesów dla obywatela jest przecież zmniejszenie konkurencji, mniejsza wolność wyboru, wzrost cen i niższa jakość produktów i usług. Społeczeństwo nie ma więc w tym żadnego interesu, ponosi natomiast bardzo wysokie koszty regulacji. Ograniczanie wolności gospodarczej jest w interesie urzędnika. Urzędnik zyskuje władzę nad przedsiębiorcą. Regulacje tworzą miejsca pracy dla biurokratów. Biurokracja przynosi niemałe zyski z regulacji. Koncesjonowanie, licencjonowanie i limitowanie to kilkaset milionów złotych rocznie dla budżetu państwa. Klasycznym przykładem reglamentowania gospodarki przez państwo jest dostęp do zawodów. W Polsce ogranicza się dostęp do ponad 140 grup zawodowych, czyli przeszło 300 rodzajów wykonywanej pracy. Ponadto polityka miłości Słońca Peru przejawia w planach ograniczenia dostępu do kolejnych zawodów, np. opiekunek do dzieci. Dalsze ograniczenia planują korporacje zawodowe, m.in. dziennikarze. Jeszcze gorzej może być, gdy do władzy dorwie się PiS. Zapewne wszyscy pamiętają, jak to socjalistyczne ugrupowanie próbowało wprowadzić egzaminy państwowe dla fryzjerów i dekarzy. Gdyby ustawa nie przepadła w Senacie, urzędnicy zyskaliby władze nad 1,5 mln rzemieślników. W gąszczu regulacji Państwo reguluje prowadzenie działalności gospodarczej rozmaitymi narzędziami. Najbardziej drastyczne są koncesje, wymagające dużego kapitału początkowego, długotrwałe i wybitnie korupcjogenne. Dla obywateli najbardziej odczuwalnymi regulacjami są wspomniane dopuszczenia do wykonywania zawodu oraz wymóg otrzymania zezwolenia na prowadzenie działalności gospodarczej. Gdy jednak znajdzie się w końcu pracę lub uzyska wymarzony wpis do ewidencji, kłopoty z urzędami mogą się dopiero rozpocząć. Konieczne może okazać się uzyskanie zgody na dopuszczenie do obrotu konkretnych produktów lub usług. Dopuszczenia, po spełnieniu określonych norm i wymogów, mogą też wymagać urządzenia oraz instalacje używane w prowadzeniu określonego rodzaju działalności gospodarczej. Konieczne mogą okazać się atesty, zaświadczenia czy certyfikaty. Gdy jednak zgromadzimy określone pozwolenia, dopiero pojawią się schody. Może okazać się, że uzyskane papiery w niczym nam nie pomogą, ponieważ nasza działalność podlega ograniczeniom. Ograniczenia mogą dotyczyć limitu produkcji bądź obrotu. Innymi słowy: nie dość, że XI

12 KRAJ państwo mówi nam co, jak, kiedy i pod jakim warunkami możemy robić, to jeszcze wskaże nam, w jakiej ilości albo z kim możemy produkować, handlować czy jak i komu świadczyć usługi. Niewykluczone, że po spełnieniu wyżej wymienionych wymagań będziemy musieli jeszcze ubiegać się o specjalną licencję. Na każdym etapie walki z urzędami może nam się nie powieść, a wtedy całe starania wezmą w łeb. W szponach lewiatana Najmniej bolesna dla podatnika jest konieczność zgłoszenia określonego rodzaju FOT. R. LIJKA to podstawowy problem dla rodzimej przedsiębiorczości. Utrzymywane regulacje są tak absurdalne, że nie da się ich obronić logicznymi argumentami. Prowadzenie szkoleń medycznych jest przecież niemożliwe bez posiadania odpowiedniej wiedzy, a uzyskanie pozwolenia od państwa nic nie zmienia. Podobnie z badaniami technicznymi pojazdów, które wymagają specjalistycznej aparatury. Gdy nie ma się odpowiedniego sprzętu, profesjonalne wykonywanie badań jest niemożliwe. Naturalnie obywatelowi nie powinno zabierać się także wolności wyboru i prawa Coraz więcej regulacji Niestety regulacje obejmują swoim zasięgiem coraz większe obszary. Zezwoleniom podlegają już nie tylko rynki finansowe czy hazard, ale także badania naukowe, zarządzanie informacją czy e-biznes. Nie lepiej jest w wypadku dopuszczenia do obrotu produktów czy usług. Wejście na rynek tysięcy produktów wymaga zezwolenia odpowiednich władz lub instytucji. Dotyczy to produktów zwierzęcych i roślinnych, kosmetyków lub przyrządów pomiarowych. Reglamentacja dopuszczająca do eksploatacji urządzenia i instalacje obejmuje natomiast infrastrukturę transportową, urządzenia górnicze, energetyczne, telekomunikacyjne, a nawet strzelnice sportowe czy automaty do gier. Urzędnicy patrzą także na ręce producentom i handlowcom. Limitami produkcji objęte są m.in. rolnictwo, przemysł spożywczy. Równie źle mają się przedstawiciele wolnych zawodów. W łaski urzędników musi się wkupić prawnik, lekarz, ale także ochroniarz, detektyw, sportowiec czy sędzia. Tu także ze świecą szukać logiki prawodawcy. Jak wykonywać bez głębokiej wiedzy zawód geologa czy hydrologa? Dlaczego na grzybach może znać się jedynie dopuszczony do zawodu grzyboznawca? Jakich specjalnych umiejętności wymaga sprzedaż polis ubezpieczeniowych czy nauczanie kogoś prowadzenia samochodu? Państwo ingeruje także w ceny i prawa własności. Akcyza na paliwa i używki skutecznie winduje ceny tych produktów. Ceny i taryfy na rynkach energetycznych i telekomunikacyjnych zatwierdzają urzędy. Przepisy mogą także ograniczać prawa własności legalnych właścicieli. Doskonale widać to na rynku nieruchomości. Umowy najmu czy obrotu nieruchomościami działają na niekorzyść właścicieli na tyle, by można mówić o ograniczaniu praw własności przez państwo. Budowa autostrad, firma transportowa, turystyczna czy telekomunikacyjna wymaga koncesji, startowania w przetargach i gigantycznego haraczu na rzecz państwa (opłata koncesyjna) plus łapówek dla decydentów, nie ujawnionych w oficjalnej ewidencji działalności gospodarczej w konkretnej instytucji, jak w przypadku wydawania gazety czy uprawy chmielu. Dodatkowo zarejestrować trzeba także śródlądowy statek czy rozbudowaną instalację przemysłową. Gorzej jednak, gdy chcemy robić biznes z rozmachem. Budowa autostrad, firma transportowa, turystyczna czy telekomunikacyjna wymaga koncesji, startowania w przetargach i gigantycznego haraczu na rzecz państwa (opłata koncesyjna) plus łapówek dla decydentów, nie ujawnionych w oficjalnej ewidencji. Lżejszy ciężar od koncesji mają zezwolenia, obejmujące rynek farmaceutyczny, spirytusowy, tytoniowy, sportowy, pocztowy czy telekomunikacyjny. Na rynku wciąż funkcjonuje kilkaset zezwoleń i koncesji w rozmaitych obszarach gospodarki od energetyki po sprzedaż detaliczną alkoholu. Niestety liczba regulacji zwiększa się, zamiast zmniejszać i jest do popełniana błędów. Jeśli ktoś chce leczyć nowotwór u znachora, a nie w szpitalu onkologicznym, to ma do tego prawo, ryzykując swoim życiem. Podpowiedź dla Palikota Podczas gdy nad usankcjonowaniem wolności gospodarczej pracuje już cała komisja i niezliczone rzesze urzędasów, ich praca jak każda urzędnicza praca jest pasożytnicza i zbędna. Zamiast dłubać w przepisach i nanosić jakieś kosmetyczne poprawki, które i tak pewnie nie zostaną wprowadzone, należy po prostu zwrócić wolność gospodarczą narodowi, czyli jednym ruchem znieść te nieskończone ilości koncesji, zezwoleń, licencji, pozwoleń, opłat i ewidencji. Korzyść z takiego posunięcia będzie potrójna. Po pierwsze ograniczy się kosztowny w utrzymaniu aparat biurokratyczny. Po drugie nastąpi eksplozja przedsiębiorczości, która uczyni z Polski jeszcze bardziej dynamiczną gospodarkę. A po trzecie społeczeństwo uświadomi sobie, że najdonioślejszym interesem społecznym jest dlań pozbycie się szkodliwych dla przedsiębiorczości polityków pokroju Kaczyńskich, Tuska czy Palikota. Etatyzm Platformy Obywatelskiej jest nie mniejszym zagrożeniem dla społeczeństwa obywatelskiego niż Jarosław Kaczyński, wzywający z bolszewickim zacięciem do walki z liberalizmem. TOMASZ TELUK Autor jest dyrektorem Instytutu Globalizacji ( XII NR 38 (957) 20 WRZEŚNIA 2008

13 KRAJ Co komu w Polsce ma być wolno... MARIAN MISZALSKI Na złożony bodaj rok temu wniosek rzecznika praw obywatelskich Trybunał Konstytucyjny ma wkrótce rozpatrzyć, czy wprowadzone do kodeksu karnego dwa artykuły: art. 132 a ( Kto publicznie pomawia Naród Polski o udział, organizowanie lub odpowiedzialność za zbrodnie komunistyczne lub nazistowskie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3 ) oraz art. 133 ( Kto publicznie znieważa Naród lub Rzeczpospolitą Polską, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3 ) wprowadzono legalnie, czy nielegalnie. Artykuły te, zdaniem rzecznika praw obywatelskich, powinno się usunąć także dlatego, że niby ograniczają możliwość badań naukowych. Nie wydaje się, aby było to prawdą. Wspomniane artykuły kodeksu karnego zmuszają co najwyżej badaczy historyków czy publicystów do precyzyjnego formułowania swych tez, hipotez i opinii i w miarę solidnego ich uzasadnienia, a w przypadku wątpliwości dopingują tak prokuraturę, jak i niezawisłe sądy, do starannego rozpatrzenia argumentów za i przeciw. Warto też podkreślić, że ww. artykuły nie dotyczą pomówienia lub znieważenia członków Narodu Polskiego, ale całego Narodu Polskiego albo Rzeczypospolitej. Jeśli więc ktoś napisałby, że niektórzy Polacy podczas wojny kolaborowali z Niemcami albo że niektórzy Polacy po wojnie utrwalali komunizm nie wypełniałby dyspozycji ww. artykułów, ale gdyby napisał, że Naród polski podczas okupacji kolaborował z Niemcami, albo że Naród polski po wojnie utrwalał NR 38 (957) 20 WRZEŚNIA 2008 Czy w Polsce będzie y wolno bezkarnie pisać o polskich obozach koncentracyjnych? komunizm jak najbardziej dyspozycje te by wypełniał. Jeśli wskutek orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego oba te przepisy znikną z kodeksu karnego, otworzy się szerokie pole dla szkalowania Narodu Polskiego zarówno w ramach wojny psychologicznej prowadzonej z Narodem polskim przez żydowskie organizacje przedsiębiorstwa Holokaust, jak i w ramach obserwowanego, równoległego wybielania się Niemców z odpowiedzialności za rozpętanie II wojny światowej i jej konsekwencje. Te działania z kolei wpisują się w aż nadto czytelny i wyłączny kontekst bezpodstawnych żądań odszkodowawczych niektórych organizacji żydowskich i niemieckiego Powiernictwa Pruskiego. Czy zatem usunięcie tych artykułów z kodeksu karnego nie uczyni Polaków bezbronnymi prawnie wobec tego rodzaju agresywnej wojny psychologicznej, wobec tego rodzaju politycznej propagandy? Bo na co szczególnie trzeba zwrócić uwagę właśnie na podstawie tych dwóch artykułów nauczyliśmy się od niedawna składać doniesienia do prokuratury lub pozywać do sądów autorów co bezczelniejszych pomówień i zniewag. To na podstawie ww. przepisów kodeksu karnego w ostatnich latach zaczęły trafiać do prokuratur i sądów doniesienia i pozwy dotyczące pomówień i znieważania Narodu Polskiego. Czyżby oszczercy i kłamcy poczuli się zagrożeni w swej dotychczasowej bezkarności i nacisnęli jakieś sprężyny, by ww. przepisy wyrzucić z kodeksu karnego? By utorować drogę do pomówień i znieważania na jeszcze większą skalę? Bo zaiste dziwny to przypadek, jeżeli tego rodzaju inicjatywa nabiera aktualności akurat w chwili, gdy zaczynamy korzystać z wyżej wymienionych przepisów kodeksu karnego dla obrony dobrego imienia Narodu Polskiego i Rzeczypospolitej! I rzecz charakterystyczna i znamienna: gdy pojawiają się postulaty, by pomawianie i znieważanie Narodu Polskiego i Rzeczypospolitej pozostawało bezkarne w imię wolności badań naukowych, by ww. przestępstwa wyrzucić z kodeksu karnego ten sam postulat nie jest wcale podnoszony wobec tzw. kłamstwa oświęcimskiego, penalizowanego nie na gruncie kodeksu karnego, ale na gruncie art. 55 ustawy z 18 grudnia 1998 roku! Czyżby co do Holokaustu nie miała już obowiązywać żadna wolność badań naukowych? To znaczy na przykład kłamstwa jakiegoś Grossa pod adresem Narodu Polskiego i Rzeczypospolitej byłyby bezkarne w ramach wolności badawczej ale temat rozmiarów Holokaustu, jego form i odpowiedzialności za Holokaust byłby wolnym badaczom wzbroniony? Zastrzeżony tylko dla Grossów? Czyja zatem wersja, jedynie słuszna, byłaby objęta monopolem? Z jakimi skutkami? Być może rzeczywiście obydwa te przepisy wprowadzono do kodeksu karnego z naruszeniem procedury ustawodawczej. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by błąd ten naprawiono teraz, zachowując obydwa te artykuły w kodeksie karnym, w procedurze już jak najbardziej legalnej. A jeśli już wolność słowa i badań naukowych ma być wartością nadrzędną nad dobrym imieniem Narodu Polskiego i Rzeczypospolitej to nie widać żadnych powodów, by zarazem pozostawała wartością podrzędną wobec badań nad Holokaustem... Jeśli te dwa artykuły znikną z kodeksu karnego, a zapis art. 55 ustawy z 18 grudnia 1998 roku (wprowadzający tzw. kłamstwo oświęcimskie) pozostanie będzie to oznaczać, że rozmaici żydowscy lub niemieccy Grossowie zyskają w Polsce monopol na swobodne badania naukowe, monopol na własną interpretację historii. Na taki rasizm czy szowinizm zgody być nie może. Non possumus. Rzecznik interesu publicznego kwestionuje proceduralną legalność wprowadzenia do kodeksu karnego w roku 2006 wspomnianych przepisów. Powtórzę: jeśli tak zamiast usuwać te paragrafy, trzeba je zalegalizować. Bo właściwa i jedynie możliwa wykładnia tych przepisów wcale nie ogranicza badań naukowych! Ogranicza tylko pomówienia i znieważanie Narodu Polskiego. XIII

14 KRAJ Zajefajny patriotyzm KRZYSZTOF M. MAZUR W tzw. polskim koncercie na londyńskim Wembley obok tubylczych celebrities udział wzięli także dwaj politycy, tj. Maciej Płażyński i Kazimierz Marcinkiewicz. Duet ten nie jest całkowicie przypadkowy, chociażby przez wzgląd na fakt, że Płażyński jako tenor założyciel i członek PO startował w ostatnich wyborach do sejmu z list PiS, choć jako kandydat niezależny zaś Kazimierz Marcinkiewicz, niedawny poseł PiS i desygnowany przez to ugrupowanie premier, w ostatnich wyborach wspierał kandydatów PO. Dużo to mówi zarówno o czytelności podziałów na naszej scenie politycznej, jak i klarowności poglądów polityków, które zmieniają się prawie tak szybko jak miejsca pracy byłego premiera Marcinkiewicza. Ten w ciągu ostatnich trzech lat zdążył jako premier obtańcowywać licealistki na studniówkach, pełnić obowiązki prezydenta stolicy, doradzać prezesowi PKO, etatyzować się w EBOR-ze, a ostatnio podjął współpracę z bankiem Goldman Sachs i został powołany do Rady Nadzorczej spółki Netia. Kazimierz Marcinkiewicz pełni również zaszczytną rolę członka Rady Edukacji i Ładu Informacyjnego przy giełdzie i chyba w poczuciu odpowiedzialności za ten ład informacyjny były premier i kolekcjoner stanowisk za najważniejsze przesłanie do wielotysięcznej londyńskiej Polonii uznał stwierdzenie, że jest... zajefajnie. Można mieć nadzieję, że także absolwenci tworzonej przez Marcinkiewicza szkoły liderów politycznych będą wyłącznie zajefajni i po zdominowaniu przestrzeni publicznej w równie zajefajny sposób dokończą dzieło dorzynania watahy. Trudno zrozumieć, o co chodzi w obecnych sporach politycznych, bez zrozumienia ich genezy, a wydaje się, że większość polityków swoje przekonania opiera nie na jakichś głębszych ideowych studiach, ale raczej na prywatnych obsesjach. Nie jest to rzecz nowa w naszej historii, gdyż Dmowski, charakteryzując błędy popełnione u zarania II RP, stwierdzał, że wraz z odzyskaniem niepodległości Polacy, zamiast zacząć jak ten rozumny człowiek, który chce się dorobić, rozpoczęli wyścig do koryta, wyścig interesów. Każdy uważał, że Polską może rządzić, każdy uważał, że jest powołany na dygnitarza, każdy uważał, że powinien zrobić majątek na tej Polsce. Czy nie jest to aby wypisz, wymaluj charakterystyka III RP trafna nie tylko w odniesieniu do sposobów dorabiania się i budowania podstaw bytu materialnego, lecz także w przypadku tego, że każdy uważa się za zdolnego do rządzenia nie tylko gminną spółdzielnią, powiatem czy miastem, ale również całym pań- Słowa Romana Dmowskiego stwem i charakteryzujące narodem? II RP pasują jak Cytowaną wy- ulał i do III RP powiedź Dmowskiego warto przypomnieć chociażby przez wzgląd na jeszcze jeden fragment, w którym przywódca endecji Najbardziej zajefajny jest Kazimierz Marcinkiewicz FOT. M. DĘBAŁA XIV NR 38 (957) 20 WRZEŚNIA 2008

15 zauważał, że niechby nasi ministrowie przy sosnowych stolikach siedzieli, ale niechby nasz budżet był w porządku, to by nas więcej szanowano zagranicą. Tymczasem komentator Dziennika ubolewa, że szef Kancelarii Prezydenta, Piotr Kownacki, musi tłumaczyć się, dlaczego nie wyremontuje sobie wreszcie gabinetu i nie kupi normalnych mebli: zjadłyby go media, zarzuciły, że odbiera emerytom od ust, że rozpasany sybaryta. Będzie więc dziadował w obskurnym pokoiku, byle tylko dziennikarzy nie rozjuszyć. Właściwy problem tkwi oczywiście nie w sporze o wygląd takiej czy innej Bardzo Ważnej Kancelarii, w tym w sposobie jej umeblowania ale w fakcie, że niestety sposób, w jaki mówi się o mało istotnych sprawach, jest taki sam jak sposób postrzegania i rozumienia spraw o wiele bardziej istotnych. Na tym samym poziomie są oświadczenia premiera o zastąpieniu złotego przez euro czy prezydenckie bajania o narodowotwórczej roli szkoły jako argumencie na rzecz utrzymywania państwowej oświaty. Prezydent, wspominając o roli narodowotwórczej, nie omieszkał jednocześnie po raz kolejny zaznaczyć, że ma na myśli polskość rozumianą nie nacjonalistycznie, czego jestem wrogiem. Chodzi mi o polski patriotyzm. Ów polski patriotyzm wyraża się w tym, że jednym z nielicznych, którym prezydent bez zastrzeżeń zaklepał ambasadorską posadę, był Ryszard Schnepf, co do którego można być pewnym, że polskości nie będzie rozumiał nacjonalistycznie. Tego rodzaju oświadczenia i działania nie są jednakże przypadkowe, gdyż stanowią dalszy ciąg walki o to, jaka idea ma decydować o krajowej polityce Jest to ten sam spór, który w pierwszych latach II RP środowiska narodowej demokracji i prawicowe stronnictwa ludowe wiodły z piłsudczykami aż do momentu, kiedy tzw. sanacja postanowiła ten spór wygrać siłą. Dzisiejsza sanacja odbywa się oczywiście pod hasłami budowania IV RP i nie sprowadza się do obozu zwolenników PiS, gdyż pod tym względem niewiele dzieli PiS od PO. W tym to duchu nasz rząd i prezydent dzielnie walczą o utrzymywanie świadomości historycznej pod warunkiem, że ma to być tylko jedna strona historii. A ta jedna strona historii miele nasze dzieje wyjątkowo skutecznie najlepszy dowód, że współczesną historię tworzą nam sami zajefajni politycy, których twarzą może być marszałek Niesiołowski, dawniej także Myszkiewicz. NR 38 (957) 20 WRZEŚNIA 2008 Eurokołchoz coraz śmielej dokazuje. Chociaż nadal głosi potrzebę wyzwalania swojego proletariatu wszelkiej maści dewiantów i umożliwienia kobietom zabijania nienarodzonych dzieci, nie widzi nic niestosownego w przyjęciu na swoją patronkę... Matki Bożej! Ten bezczelny (o ile nie bluźnierczy) pomysł zrodził się w głowie prymasa Polski, JEm. ks. Józefa kard. Glempa, który w akcie swojej lekkomyślności zadeklarował: dziś Maryi brak jedynie tytułu patronki Unii Europejskiej. Co ciekawe, jego pretorianie, zamiast pospieszyć z wyciszeniem tej żenującej wypowiedzi, udowadniali jej słuszność: Prymas nie powiedział tych słów ot, tak. Matka Boska została przecież wpisana w ideę Unii Europejskiej już na samym początku jej tworzenia i to przez jej założycieli powiedział kapelan prymasa, ks. Mirosław Kreczmański. Czy Jego Eminencja nie widzi niestosowności obierania za patronkę UE Matki Bożej? Czy twór, jakim jest Unia, jawnie przeciwstawiający się nauce Kościoła, jest godzien przyjęcia za swoją patronkę Maryi, która jest Niepokalanym Poczęciem? Czy na sali obrad, gdzie depcze się katolicyzm, a bierze w obronę siły hominternu i kliniki śmierci powinna stać figura Matki Zbawiciela? Jak widać, kard. Glemp woli medialne kroki, które mogą przysporzyć mu popularności, co zresztą jest bardzo ważne dla duchowieństwa epoki aggiornamento. Szkoda tylko, że prymas Polski nie zajął się sprawą tegorocznych manipulacji Gazety Wyborczej dotyczących sprawy nienarodzonego dziecka 14-letniej dziewczyny. Dlaczego następca kard. Wyszyńskiego nie wypowiedział się zdecydowanie w tej sprawie, tylko (jak ma w swoim zwyczaju) siedział cicho, aby czasem nie stracić tytułu hierarchy otwartego na świat? Czy nie mógł upomnieć abp. Józefa Życińskiego czy bp. Tadeusza Pieronka, którzy nie potrafili w tak ważnej sprawie zająć katolickiego stanowiska? Podobne pytania można by mnożyć i na próżno oczekiwać odpowiedzi. Kard. Glemp najwyraźniej woli medialne chwyty niż pracę duszpasterską. Co ciekawe, polskiemu prymasowi zawtórowała zgraja naszych jurgieltników na czele z p.różą Thun, szefową Reprezentacji Komisji Europejskiej w Polsce, która w swoim rzekomo katolickim zapale wymienia powiązania UE-Matka Boska. P. Thun uważa, że fakt, iż Adenauer i Schuman byli katolikami, a flaga KRAJ Bezczelność eurokołchozu Unii została przyjęta 8 grudnia (w święto Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny), uzasadnia pomysł JE ks. Józefa kard. Glempa. Dziwnym trafem taki postulat cieszy się popularnością również wśród lewicy, której przedstawicielka, p.lidia Geringer d Oedenberg, publicznie zadeklarowała: Taka inicjatywa byłaby całkiem rozsądna. Z pewnością zostałaby rozpatrzona w Parlamencie. No cóż, czerwoni do perfekcji opanowali sztukę urządzania sobie drwin z religii. Teraz chcą wedle swojej łaski zadecydować, czy w publicznym pomieszczeniu znajdzie się miejsce dla figurki Królowej Aniołów... Wniosek w tej sprawie ma trafić z końcem września do brukselskiej Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej. Jeśli uzyska poparcie hierarchów, zarekomendują oni ustanowienie Matki Bożej patronką UE JŚw. Benedyktowi XVI i zastanowią się czy zwrócić się do Parlamentu Europejskiego. Ciekawe, że hierarchia rozważa taką możliwość wobec niedawnych wydarzeń i antychrześcijańskiej wręcz polityki europejsów. Warto pamiętać, że kilka lat temu odrzucono wprowadzenie do preambuły Konstytucji Europejskiej dosyć nieśmiałego zapisu o Europie opartej na chrześcijańskich wartościach, zastępując go wieloznacznym i bardziej oświeceniowym: Europa czerpie inspirację z dziedzictwa kulturalnego, religijnego i humanistycznego. Czyżby hierarchowie mieli tak krótka pamięć i zapomnieli o zlekceważeniu chrześcijaństwa? Co ciekawe, w tym samym czasie, gdy eurofile ogłosili wszem i wobec chęć ustanowienia NMP patronką UE, tak kochany przez nich Parlament Europejski skrytykował Kościół katolicki za zaangażowanie się w walkę w obronie życia. CEP-y zdecydowaną większością 394 głosów przegłosowali już nie pierwszą rezolucję, będącą apelem o zabijanie nienarodzonych dzieci. Wg nich, ma to być środek zaradczy na wysoką śmiertelność wśród matek. Kościół prawdopodobnie doczeka się zakazu funkcjonowania publicznego skomentował działanie PE wiceprzewodniczący Rady Episkopatu ds. Rodziny, ks. bp Stanisław Stefanek. Czy zatem hierarchowie chcą, aby figura przypominająca o Matce Bożej pośredniczce wszystkich łask, symbolu czystości i bezgranicznego posłuszeństwa Bogu była li tylko wystrojem wnętrza sali, w której zapadają tak skandaliczne decyzje? ALEKSANDER MAJEWSKI XV

16 KRAJ OBROŃCY WESTERPLATTE Odrażający, brudni, źli? ZDZISŁAW KOŚCIELAK Tegoroczne obchody 69. rocznicy wybuchu II wojny światowej zbiegły się w czasie z informacjami na temat przygotowywanego filmu pt. Tajemnica Westerplatte, przedstawiającego obrońców ówczesnej Wojskowej Składnicy Tranzytowej w Wolnym Mieście Gdańsku w zdecydowanie inny sposób niż dotychczas przywykliśmy. Według doniesień mediów, bohaterscy Polacy nie dość, że raczą się obficie alkoholem (co można zrozumieć to stary, sprawdzony sposób na dodanie sobie odwagi), to jeszcze biegają nago pod ostrzałem pancernika Schleswig-Holstein, podniecają się widokiem pornograficznych zdjęć, oddają mocz na portret Naczelnego Wodza i kradną żywność z wojskowych magazynów. Ich dowódcy nie są lepsi: komendant Składnicy, mjr Henryk Sucharski, jawi się jako ewidentny psychopata, a jego zastępca ds. wojskowych, kpt. Franciszek Dąbrowski, to sadysta znęcający się nad podwładnymi, brudas i alkoholik. Film zawierać ma również sceny egzekucji dezerterów bez zbędnych ceregieli w postaci tzw. sądu polowego, fabuła zaś opiera się na konflikcie w łonie kadry dowódczej: komendant zamierza poddać placówkę nazajutrz po jej zaatakowaniu, natomiast jego zastępca pragnie walczyć aż do końca, nawet gdyby oznaczał on bohaterską śmierć na polu chwały. W tym akurat nie ma nic nowego spór pomiędzy oficerami o sens dalszej walki stanowił także kanwę jedynego jak dotąd w Polsce filmu o obronie gdańskiego przyczółka pt. Westerplatte w reżyserii Stanisława Różewicza (1967 r.) tyle że w Tajemnicy Westerplatte dowództwo przejmuje kapitan, zaś kapitulancki komendant zostaje de facto aresztowany dzięki czemu placówka może bronić się nadal. Jest to wyraźny wpływ wydanej w 2001 roku (i obecnie wznowionej) książki Mariusza Borowiaka pt. Westerplatte w obronie prawdy. Gnieźnieński pisarz, opisujący tzw. ciemne strony dziejów polskiej Marynarki Wojennej, pisze w niej m.in., że 2 września 1939 roku, po potężnym ataku Luftwaffe, mjr Sucharski załamał się psychicznie i wywiesił białą flagę. Ponieważ pozostali oficerowie i większość żołnierzy nie zamierzała się poddawać (liczyli przecież na upragnioną odsiecz, a kto wie może i na wycofanie się Niemców po przystąpieniu Anglii i Francji do wojny?), Dąbrowski polecił zdjąć flagę i zakazał swemu przełożonemu wychodzenia poza kwaterę dowództwa. Na wieść o tym Sucharski miał wpaść w szał i doznać ataku padaczki. Również Borowiak jako pierwszy w Polsce podał informację o rozstrzelaniu czterech żołnierzy za próbę dezercji. Warto jednak zauważyć, że swoją tezę o załamaniu się Sucharskiego i przejęciu dowodzenia przez Dąbrowskiego powtarzaną dziś jako pewnik przez wielu autorów nie zajmujących się na co dzień historią tego okresu (czyni tak np. Tadeusz Olszański w książce o przedwojennym Stanisławowie, skąd pochodził kpt. Dąbrowski) p.borowiak opiera na relacjach trzech osób: por. Grodeckiego, por. Kręgielskiego i kpt. Dąbrowskiego, przy czym dwaj pierwsi opisywane przez siebie wydarzenia znali jedynie z drugiej ręki. Źródłem informacji mógł być jedynie bezpośredni świadek, a zarazem uczestnik Dąbrowski. Wszyscy trzej żywili do Sucharskiego XVI NR 38 (957) 20 WRZEŚNIA 2008

17 KRAJ Pancernik Schlezwig-Holstein rozmaite urazy: Dąbrowski uważał go za niedouczonego w sztuce wojennej, bardziej polityka niż wojskowego. Sztywny i wyniosły Sucharski nie był też ulubieńcem żołnierzy w przeciwieństwie do kapitana, który znał większość podwładnych po imieniu i był powszechnie lubiany. Na korzyść tego ostatniego przemawia wszakże to, że swoją relację przekazał dopiero w testamencie i zezwolił na jej opublikowanie dopiero 30 lat po swojej śmierci (zmarł w 1962 r.). Według Borowiaka, legendę Sucharskiego ugruntowali komuniści major był synem postępowego chłopa z Podkarpacia, tymczasem Dąbrowski, syn przedwojennego generała i węgierskiej baronówny, w latach stalinowskich został usunięty z dowódczego stanowiska w Marynarce Wojennej i zmuszony do opuszczenia Wybrzeża. Jest wszakże w tej teorii jedno ale otóż Dąbrowski wstąpił do PZPR i do propagandowego wykorzystania nadawał się co najmniej równie dobrze jak Sucharski, który do ludowej ojczyzny nie wrócił, pozostając na Zachodzie. Żyło jednak wtedy zbyt wielu NR 38 (957) 20 WRZEŚNIA 2008 westerplatczyków, by podważać rolę dowódcy. Dziś, kiedy na tym świecie pozostał już tylko jeden, można pisać wszystko. Również i to, że np. kpt. Dąbrowski, przekonany o swoich wojskowych talentach i dziedzicznych predyspozycjach, mógł po prostu mieć dość rosnącego kultu swego chłopskiego, niedouczonego komendanta (a zarazem pomijania swojej roli) i dał temu wyraz w osobistej relacji dla potomnych. Cóż za cud nad Wisłą wysławia się dziś Piłsudskiego, a za zwycięski Sierpień 1980 roku Wałęsę. W przeciwieństwie do nich, Sucharski nie zdołał osobiście zdyskontować swojej legendy zmarł w 1946 roku. Ale załóżmy nawet, że mjr Sucharski rzeczywiście chciał poddać składnicę nazajutrz po ataku. Według rozkazów miał się bronić jedynie przez 12 godzin zadanie więc wykonał. Czy dalsza obrona tych wojskowych magazynów miała sens? Z militarnego punktu widzenia żaden: Gdańsk był już od dawna opanowany przez Niemców. Obok półwyspu przepłynąć mogło nawet 10 pancerników i załoga placówki nie byłaby w stanie im przeszkodzić. Walka miała więc znaczenie czysto propagandowe dla obu stron. Z tą różnicą, że wobec bierności brytyjskich i francuskich sojuszników czas pracował na korzyść Niemców. Sucharski mógł wprawdzie o tym nie wiedzieć, ale my to już wiemy. Paradoksalnie Dąbrowski powinien być raczej wdzięczny swemu komendantowi, że mógł dalej żyć i pracować dla Polski, podobnie zresztą jak zdecydowana większość żołnierzy (na ogólną liczbę 182 obrońców zginęło 16). Za to, że nie była to Polska ich marzeń, mjr. Sucharskiego już winić nie można. Medialne informacje na temat filmu wywołały powszechne oburzenie i potępienie. Premier Donald Tusk odrzucił wniosek o patronat nad filmem, a minister kultury Bogdan Zdrojewski zażądał wyjaśnień, dlaczego Polski Instytut Sztuki Filmowej przyznał nań dotację w wysokości 3,5 mln zł (większość budżetu filmu, porównywalnego z Katyniem Wajdy, pochodzić ma od przedsiębiorstw, m.in. TP SA oraz firm... litewskich i niemieckich). Rada Miasta Gdańska głosami zarówno radnych PO, jak i PiS uchwaliła apel biorący w obronę dobre imię honorowych obywateli Gdańska, którymi in gremio są westerplatczycy; radni PiS dodatkowo zażądali od prezydenta miasta, aby nie pozwolił na realizację filmu na jego ulicach oraz na samym Westerplatte, którego teren stanowi dziś w dużej części własność komunalną. Film znalazł wszakże licznych obrońców w środowisku filmowców, twierdzących jak p.jacek Lipski iż jest to jeden z najlepszych scenariuszy, jakie w życiu widział (rekomendowała go m.in. p.izabela Cywińska (która swego cza- XVII

18 KRAJ su w Bożej podszewce przedstawiła bogobojnych Kresowiaków jako zbiorowisko wariatów i zboczeńców), w związku z czym nie wyobraża sobie cofnięcia legalnie przyznanej dotacji. Gazeta Wyborcza mówi, że jest to polityczna cenzura prewencyjna (chociaż analogiczne potraktowanie np. fundacji Lux Veritatis z podobną pryncypialnością na jej łamach się nie spotkało). Nie zabrakło głosów wskazujących na analogię do kampanii przeciwko książce pp.cenckiewicza i Gontarczyka SB a Lech Wałęsa, potępianej nim ktokolwiek mógł ją przeczytać teraz potępia się film, którego nikt nie mógł jeszcze zobaczyć. Stawiano też znak równości pomiędzy niszczeniem legend obrońców Westerplatte i Lecha Wałęsy. Tyle że histeria przed wydaniem książki o przywódcy S nie brała się z tego, że jej autorzy zamierzali w niej ujawnić pikantne tajemnice alkowy gdańskiego noblisty (sam LW w wywiadzie bodajże dla Faktu powiedział, iż w żyrandolu nad jego małżeńskim łożem SB zamontowała minikamerę i nagrywała jego pożycie z żoną po to, by go zapewne za ową małżeńską wierność szantażować). Jeśliby już snuć analogie, to ze wspomnianą obrazoburczą książką Mariusza Borowiaka, która ukazała się Major Henryk Sucharski w niemieckiej niewoli bez najmniejszych przeszkód; nikt przeciwko niej nie urządzał demonstracji, nie dezawuował z góry mających się w niej znaleźć relacji i dokumentów. Filmu broni reżyser i scenarzysta w jednej osobie, p.paweł Chochlew. Mówi, że w swoim obrazie uczciwie przedstawia racje obydwu dowódców. Mocną stroną filmu ma być jego obsada (m.in. Bogusław Linda i Paweł Małaszyński), scenografia (Alan Starski) i muzyka (Jan A. P. Kaczmarek). Reżyser nie zgadza się z falą oburzenia i potępienia według niego, film ma wymowę głęboko patriotyczną, a jego celem jest przedstawienie obrońców jako normalnych ludzi, bliskich współczesnemu odbiorcy. I ja mu nawet wierzę. Wieczorem 1 września br. TVP zaprezentowała film pt. Jutro idziemy do kina przedstawiający losy grupy przedwojennych maturzystów, którym wybuch wojny o której wszyscy mówili, ale w którą mało kto wierzył pokrzyżował plany na dalszą i bliższą przyszłość. Spora część akcji tego filmu odbywa się w łóżku. Miało to zapewne przekonać młodych telewidzów, że ich ówcześni rówieśnicy byli tacy sami jak oni. Stało się to jednak ze szkodą dla historycznej prawdy: 18-latkom nie w głowie były wówczas te rzeczy ; dziewczyna, która jak w filmie proponowałaby to jako pierwsza chłopakowi, zostałaby uznana za osobę lekkich obyczajów... Podobnie z żołnierzami i oficerami Westerplatte: w tamtych czasach ludzie jak to się mówi znali swoje miejsce w szeregu. Służba wojskowa była zaszczytem, często zgłaszano się doń na ochotnika, a kto jej z różnych powodów nie odbył, trzymał ten wstydliwy fakt w głębokiej tajemnicy. Ówcześni ludzie mieli też nieporównanie większe poczucie przyzwoitości i wiarę w Boga, z którym na wojnie mogli się za chwilę spotkać. Przykładanie dzisiejszych miar do dawniejszych czasów, dokonywane nawet w najlepszej wierze odbrązawianie pomnikowych postaci (np. poprzez czynienie z nich... homoseksualistów są tacy, co całkiem poważnie twierdzą, że homosiem był mjr Sucharski, czego dowodem ma być to, iż się nie ożenił!), może zyskać poklask widzów wychowanych na telewizyjnych serialach i decydentów przyznających milionowe dotacje. Wówczas jednak historia, miast nauczycielką życia, staje się karykaturą współczesności. Starożytni ujmowali to krótko: Amicus Plato, sed magis amica veritas kochamy Platona, ale jeszcze bardziej miłujemy prawdę. ZDZISŁAW KOŚCIELAK XVIII NR 38 (957) 20 WRZEŚNIA 2008

19 EUROPA UE opowiada się za międzynarodowym śledztwem mającym ustalić, kto zawinił w wojnie w Gruzji. Eksperci powinni popatrzeć na wojnę w pełnym spektrum, prześledzić sytuację z co najmniej ostatniego roku, bo tylko wtedy ich opinie będą miarodajne. W Wiskulach po białoruskiej stronie Puszczy Białowieskiej spotkali się szefowie dyplomacji Polski i Białorusi JE Radosław Sikorski i p.sergiusz Martynau. Kilka dni wcześniej w Polsce przebywał z wizytą p.andrzej Kabiakau, białoruski wicepremier, i rozmawiał z JE Waldemarem Pawlakiem i JE Donaldem Tuskiem. Wystąpił też na Forum Ekonomicznym w Krynicy. 15 września w Brukseli unijni ministrowie spraw zagranicznych będą rozmawiać o postępowaniu wobec Mińska po wypuszczeniu przez JE Aleksandra Łukaszenkę wszystkich więźniów politycznych. Na spotkanie nie zaproszono przedstawiciela białoruskich władz. JXW Jan Adam II, ks. Liechtensteinu, ostro zaatakował Niemcy, oskarżając je o łamanie prawa międzynarodowego i nazywając Czwartą Rzeszą z powodu sporu o utracony po wojnie przez księcia cenny obraz. Rząd Rosji zaproponował Czechom bezpośrednie dostawy ropy naftowej. Większość czeskich rafinerii kontroluje koncern Unipetrol, który należy do grupy Orlen. Oferta z Moskwy ma poprawić wizerunek Rosji w Czechach po tym, jak w lipcu Rosja odcięła dostawy ropociągiem Przyjaźń. P. Ron Paul, były kandydat w prawyborach prezydenckich Partii Republikańskiej, zachęca do głosowania na kandydatów nie wywodzących się z dwóch głównych partii Czesi zbudowali dwa nowe zasobniki ropy w obawie przed kolejnym przykręceniem rosyjskiego kurka. P. Mirek Topolánek, premier, nie ukrywa zaniepokojenia i planuje dobudowanie dwóch kolejnych. Na Litwie rozpoczęła się kampania wyborcza przed wyborami parlamentarnymi, które odbędą się 12 października. P. Michał Wood, ambasador USA w Szwecji, zaapelował do rządu w Sztokholmie, aby zapobiegł budowie przez Niemcy Gazociągu Północnego. Wg Handelsblatt, niemieckie MSZ wystosowało notę do amerykańskiego przedstawicielstwa w Niemczech i domaga się wyjaśnień. POSTĘP W ŚWIECIE Wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie dojdzie w tym roku do podpisania umowy o wolnym handlu między Indiami a Unią Europejską. Wg JE Wiktora Juszczenki, koalicja Bloku Julii Tymoszenko i Partii Regionów przygotowuje przewrót polityczny. By temu zapobiec, prezydent najprawdopodobniej rozwiąże w połowie października parlament. Rząd Irlandii przeprowadził sondaż, by sprawdzić, co było przyczyną negatywnego wyniku referendum. Okazało się, że Irlandczycy głosowali przeciwko traktatowi lizbońskiemu, gdyż nie rozumieli jego treści i mieli zbyt małą ilość informacji, by samodzielnie wyrobić sobie zdanie. P. Michał Martin, szef MSZ, poinformował, że na październikowym szczycie UE Irlandia nie przedstawi jeszcze propozycji wyjścia z kryzysu politycznego i wykluczył powtórzenie referendum. Bułgarskie MSW wydało przez ostatnie dwa lata prawie 100 mln lewów (50 mln uro) na inwigilację. Grupa brytyjskich parlamentarzystów wystąpiła z planem radykalnego ograniczenia imigracji. Ich projekt postuluje zrównoważenie liczby imigrantów i emigrantów, tak aby zahamować niekontrolowany wzrost ludności. We Francji przed sądem stanie Kościół scjentologiczny za zorganizowane oszustwo grupowe, co grozi nakazem rozwiązania tego stowarzyszenia. Przed sądem stanie też siedmiu scjentologów, m.in. dyrektor generalny ASES, p.alan Rosenberg. Niektórzy z nich będą sądzeni za nielegalne praktyki farmakologiczne. AMERYKA JE Jerzy Bush polecił Kongresowi USA wycofanie się z porozumienia z Rosją o cywilnej współpracy nuklearnej. Rosyjskie MSZ uważa tę decyzję za błędną i umotywowaną politycznie. JE Evo Morales, prezydent Boliwii, wyprosił z La Paz amerykańskiego ambasadora, p.filipa Goldberga, zarzucając mu podjudzanie opozycji do protestów. Twierdzi on, że dyplomata ten konspiruje i dąży do rozpadu Boliwii. Waszyngton określił te zarzuty jako bezpodstawne i w odpowiedzi uznał p.gustawa Guzmana, ambasadora Boliwii, za persona non grata. JE Hugo Chávez, prezydent Wenezueli, w geście solidarności z Boliwią oświadczył, że p.patryk Duddy, ambasador USA w jego kraju, powinien opuścić Wenezuelę w ciągu 72 godzin. Odwołał też do kraju ambasadora Wenezueli w Waszyngtonie i zagroził wstrzymaniem eksportu wenezuelskiej ropy do USA, jeśli Waszyngton nie zmieni swojej agresywnej polityki. W ostatnich tygodniach cyklony Fay, Gustav i Ike zniszczyły Kubę. Najciężej dotknięte są: wschodnia prowincja Holguín i zachodnia Pinar del Río znana z przedniego tytoniu i fabryk cygar. Wg działaczy Czerwonego Krzyża, straty sięgają 4 mld $. Departament Skarbu USA zniósł ograniczenia w pomocy rodzinnej wysyłanej na wyspę przez emigrantów. JE Raul Castro oraz jego brat Fidel nie pojawili się publicznie ani razu, ale zdążyli rytualnie odmówić przyjęcia pomocy humanitarnej od rządu USA. W Wenezueli miesięczną wizytę składają dwa najcięższe na świecie bombowce rosyjskie bez broni jądrowej. Dziennik Komsomolskaja Prawda twierdzi, że wizyta w Wenezueli jest reakcją na niedawne pojawienie się okrętów NATO na Morzu Czarnym. Rosja chce wspólnie z Wenezuelą przeprowadzić manewry wojskowe z udziałem floty i lotnictwa na Morzu Karaibskim. NR 38 (957) 20 WRZEŚNIA 2008 XIX

20 POSTĘP W ŚWIECIE P. Sara Palin, republikańska kandydatka na wiceprezydenta USA, obecna gubernator Alaski, dała do zrozumienia, że gdyby zaszłaby taka potrzeba, gotowa byłaby zastąpić p.jana McCaina na stanowisku prezydenta. Departament Pracy USA poinformował, że stopa bezrobocia wzrosła w sierpniu br. do 6,1% i jest najwyższa od września 2003 roku. 56% Ekwadorczyków popiera projekt nowej konstytucji zaproponowany przez Rząd Izraela nakazał wszystkim izraelskim biznesmenom zajmującym się dostawami broni do Gruzji natychmiastowe wstrzymanie wizyt w tym kraju. Jeszcze przed wojną rosyjsko-gruzińską wstrzymano sprzedaż niektórych rodzajów broni Gruzinom. Izrael obawia się, że Rosja mogłaby w odpowiedzi na zbrojenie armii gruzińskiej sprzedać nowoczesną broń, w tym rakiety przeciwlotnicze, Iranowi. Dyrektywa izraelskiego resortu obrony nie została podana do wiadomości publicznej. OPEC postanowiła zredukować o 520 tys. baryłek dziennie wydobycie ropy po tym, jak cena tego surowca po raz pierwszy od kwietnia spadła poniżej 100 $ za baryłkę. Spadek ceny paliw wynika ze spowolnienia światowej gospodarki, zwiększania przez niektóre kraje OPEC podaży surowca i umacniania się amerykańskiej waluty. P. Edward Kokojty, południowoosetyjski przywódca, wycofał się ze swej wcześniejszej wypowiedzi, że Osetia Południowa, której jest przywódcą, chce stać się częścią Rosji. Oświadczył, że został źle zrozumiany, a jego kraj nie zamierza przyłączyć się do Federacji Rosyjskiej. P. Kokojty twierdzi też, że dysponuje dowodami na udział amerykańskich instruktorów w przygotowaniu Gruzji do agresji przeciwko Osetii Południowej. P. Sergiusz Bagapsz, prezydent Abchazji, zapowiedział, że republika ta chce Komisja wyborcza w indonezyjskiej prowincji Aceh zdecydowała, że osoby kandydujące w wyborach do krajowego parlamentu i lokalnego zgromadzenia, muszą wykazać się doskonałą znajomością Koranu. W najbliższych dniach komisja zacznie przesłuchiwać ponad 1300 muzułmańskich kandydatów. Egzamin ma obejmować recytację z pamięci wersetów Koranu przez co najmniej pięć minut. JE Rafała Correę, prezydenta kraju. Zmiany dotyczą m.in. wzmocnienia władzy prezydenckiej i reform gospodarczych. 28 września odbędzie się referendum w sprawie przyjęcia nowej ustawy zasadniczej. Wg danych armii USA, rośnie liczba samobójstw wśród żołnierzy, która w tym roku przekroczy wskaźnik, jaki notowano w czasie wojny w Wietnamie. ŚWIAT Wg premiera Włodzimierza Putina, Rosja nie ma ambicji imperialnych i nie zamierza uzurpować sobie prawa do suwerenności nad swoimi sąsiadami z byłego ZSRS. Uznaje też obecne granice Ukrainy. Rząd Australii zakomunikował, iż nie sprzeda Indiom uranu, dopóki kraj ten nie podpisze układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (NPT). Rządząca partia JE Roberta Mugabego, prezydenta Zimbabwe, i główne ugrupowanie opozycyjne, Ruch na rzecz Zmian Demokratycznych p.morgana Tsvangirai, osiągnęły porozumienie co do podziału władzy. Mediatorem pomiędzy stronami był JE Thabo Mbeki, prezydent RPA, który zapowiedział ogłoszenie składu rządu i uroczyste podpisanie porozumienia. Wg Human Rights Watch, podczas wojny w Gruzji zginęło mniej niż 100 cywilów. Jest to liczba znacznie mniejsza od podawanej przez przedstawicieli Rosji i Osetii Południowej. Osoby gromadzące dane nie znalazły też dowodów okrucieństw, tortur i gwałtów, których mieli się dopuścić żołnierze gruzińscy, chociaż gruzińskie czołgi umyślnie ostrzeliwały piwnice budynków mieszkalnych, gdzie ukrywali się cywile, a mieszkańcy Osetii Południowej więzili gruzińskich cywilów i ich bili. Południowoosetyjscy bojownicy wciąż plądrują i niszczą wioski gruzińskie. Sąd Najwyższy Tajlandii orzekł, że p.samak Sundaravej, premier, musi złożyć swój urząd, bo prowadził w telewizji program kulinarny, a tym samym pogwałcił artykuł 267 konstytucji, więc jego obowiązki jako premiera wygasły. Konstytucja tajlandzka nie pozwala na łączenie funkcji premiera z pracą zarobkową. wstąpić do Wspólnoty Niepodległych Państw, a potem zwrócić się o przyjęcie do Związku Białorusi i Rosji. P. Bagapsz zapowiada, że utworzy tam w niej podatkowy podobny do Kajmanów czy wysp Bahama. W wyborach parlamentarnych w Angoli partia rządząca, Ludowy Ruch Wyzwolenia Angoli (MPLA), zdobyła poparcie 81,76% obywateli, a największa partia opozycji, UNITA (Narodowy Związek na rzecz Całkowitej Niepodległości Angoli) 10,36% głosów. UNITA chciała podważyć wyniki wyborów ze względu na liczne nieprawidłowości, ale komisja wyborcza odrzuciła jej skargi i UNITA uznała swą porażkę. Wg New York Timesa, JE Jerzy Bush, prezydent USA, podpisał w lipcu tajny rozkaz zezwalający komandosom przeprawiać się z Afganistanu do Pakistanu bez zabiegania o zgodę rządu w Islamabadzie, co oznacza, że Waszyngton uznał, iż wojna w Afganistanie objęła także afgańsko-pakistańskie pogranicze. Gen. Ashfak Pervez Kajani, szef sztabu pakistańskiej armii, ostrzegł w niezwykle ostrych słowach, że nie będzie tolerował żadnych amerykańskich najazdów, a podlegli mu żołnierze będą bronić suwerenności Pakistanu za wszelką cenę. XX NR 38 (957) 20 WRZEŚNIA 2008