Odmówili pomocy rannemu dziecku

Transkrypt

1 szczegóły na stronie IV szczegóły na stronie VIII Aktualne Nr ISSN Nr indeksu Cena 2,80 zł (w tym 5% VAT) ogłoszenie własne wydawcy ŚMIGŁOWIEC RATUNKOWY NIE PRZYLECIAŁ Odmówili pomocy rannemu dziecku fot. KPP Gostyń Pięcioletni Adaś z Gogolewa, ranny w wypadku, czekał ponad cztery godziny na przewiezienie do specjalistycznego szpitala w Poznaniu. Dlaczego centrala Lotniczego Pogotowia Ratunkowego w Warszawie odmówiła przysłania śmigłowca do Gostynia, aby przetransportować chłopca z poważnymi urazami do kliniki? Czy rzeczywiście - jak uważa gostyński starosta - dla centrali w stolicy, Gostyń jest tylko małym punkcikiem na mapie? Czy zawinił system? s. 3 i 6 Tym samochodem wraz z dziadkiem podróżował 5-letni Adaś. Tragiczny wypadek zdarzył się na trasie Niepart - Dębina. Policja wyjaśnia przyczyny i okoliczności zdarzenia. INTERWENCJA - PĘPOWO RAPORT ŻYCIA BOREK WLKP. Medij potraktował mnie okropnie Wypłacanie pensji w ratach, fałszowanie kart pracy i zwalnianie młodych osób, chcących się uczyć - to tylko niektóre z praktyk, jakich, zdaniem jednej z byłych pracownic firmy, dopuszcza się zakład pralniczy Medij w Pępowie. Co na to jego właściciele? s. 10 Coraz więcej przemocy psychicznej Tylko w pierwszej półowie tego roku ze schronienia w Bonifraterskim Ośrodku Interwencji Kryzysowej w Marysinie skorzystało 16 osób. s. 12 i 13 Marne drogi prowadzą do Jeżewa Burmistrz chce przejąć szosy wiodące nad zalew. Nie wszyscy radni są tym zachwyceni, bo drogi są w kiepskim stanie. s. 14 ROLNICTWO Protestują czy przeszkadzają Bunt rolników przeciwko badaniom złóż węgla brunatnego coraz bardziej się zaostrza. Przybiera też różne formy. I jak się okazuje, czasami może naprawdę uprzykrzyć się robotnikom, którzy w dołach wiertniczych znajdują na przykład obornik. Ale czy spółka Geofizyka Toruń, wykonująca badania na zlecenie PAK-u, przestrzega wszystkich przepisów? s. 18 i 19

2 2 I NFORMACJE Życie Gostynia OGŁ OSZENIA PÊPOWO 350 tys. zł będzie kosztować budowa sieci kanalizacji sanitarnej w Pępowie i Krzekotowicach Inwestycją zajmie się konsorcjum Kanalizacja sanitarna zostanie wybudowana przy ul. Kobylińskiej w Pępowie oraz w Krzekotowicach. Prace mają potrwać do końca października tego roku. Do przetargu dotyczącego Budowy sieci kanalizacji sanitarnej z przykanalikami Pępowo, ul. Kobylińska etap II i Krzekotowice etap I, zgłosiło się aż dziesięć firm. Rozstrzygnięto go 13 sierpnia. Najlepszą ofertę złożyło konsorcjum: przedsiębiorstwo Hydrohand Andrzeja Guździoła z Czekanowa, k. Ostrowa Wlkp. z partnerem - Ślusarstwo. Mechanika Maszyn. Roboty Budowlano Instalacyjne Macieja Juskowiaka z Rozdrażewa. Inwestycja pochłonie dokładnie ,05 zł brutto. Zgodnie z umową prace budowlane przeprowadzone zostaną przy ul. Kobylińskiej w Pępowie. - Dotyczy to dalszego odcinka strefy przemysłowej i budynków mieszkalnych przy Cegielni - tłumaczy Krzysztof Surma z Międzygminnego Związku Wodociągów i Kanalizacji Wiejskich w Strzelcach Wielkich, który koordynuje zadanie. Jeśli chodzi o sieć w Krzekotowicach, ma ona zostać położona przy posesjach od Dąbroczni w kierunku Wilkonic do stacji redukcji gazu. Inwestycja ma zostać sfinansowana w całości ze środków gminnych. (doti) BIURO REKLAMY: tel. (65) , reklama@zycie-gostynia.pl Z Lekcje indywidualne Z Przygotowanie do matury i egzaminu gimnazjalnego Z Konwersacje Tel. kom Aktywni razem. Program aktywizacji zawodowej i społecznej w Powiecie Gostyńskim. Projekt współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Gostyniu realizuje od 1 stycznia do 31 grudnia 2012 r. kolejną edycję projektu systemowego, współfinansowanego ze środków Unii Europejskiej w ramach w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki Priorytet VII: Promocja Integracji Społecznej Działanie 7.1 Rozwój i upowszechnienie aktywnej integracji Poddziałanie Rozwój i upowszechniania aktywnej integracji przez powiatowe centra pomocy rodzinie. Głównym celem tegorocznego projektu pn. Aktywni razem. Program aktywizacji społecznej i zawodowej w Powiecie Gostyńskim jest zwiększenie kompetencji zawodowych i społecznych 133 osób, w tym 25 osób niepełnosprawnych oraz 10 opiekunów, 10 usamodzielnianych wychowanków rodzin zastępczych i placówek opiekuńczo-wychowawczych, 76 osób tworzących rodziny zastępcze i ich otoczenie oraz 12 amazonek, poprzez treningi umiejętności społecznych i kompetencji osobistych, warsztaty kompetencji zawodowych, turnusy rehabilitacyjne połączone ze szkoleniami, zabiegi rehabilitacyjne, warsztaty psychoterapii antystresowej i przeciwlękowej z wykorzystaniem terapii dźwiękiem, treningi integracji emocjonalnej, komunikacji partnerskiej oraz kompetencji rodzicielskich, poradnictwo prawne i zawodowe ułatwiające poruszanie się na rynku pracy, poradnictwo socjalne w zakresie podnoszenia kompetencji życiowych i rozwiązywania problemów życia codziennego, poradnictwo psychologiczne oraz kursy: komputerowe, prawa jazdy, obsługi wózków widłowych, spawacza, kosmetyczne, fryzjerskie itd. Uczą się obsługi komputera,,od wsi pasywnej do wsi aktywnej - mieszkańcy aktywni i efektywni - to nazwa projektu (warsztatów komputerowych) realizowanego przez stowarzyszenie Dziecko, a adresowanego do mieszkańców gminy Piaski. - Jest on odpowiedzią na zgłaszane potrzeby mieszkańców wiosek. Komputeryzacja staje się powszechnym zjawiskiem i jest coraz silniej obecna w każdym momencie naszego życia. Umiejętność obsługi komputera jest dziś bardzo istotna nawet w codziennym życiu. Zatem nie dziwi fakt, że zebrała grupa mieszkańców gminy Piaski i aktywnie angażuje się w projekt - wyjaśnia Andrzej Konieczny, prezes stowarzyszenia Dziecko. Od maja do końca października uczestniczą w warsztatach komputerowych, w czasie których oswajają się z obsługą komputera, poznają proste programy komputerowe. W ramach projektu odbywają się też zajęcia z trenerem w celu podnoszenia kompetencji spo- Czy twój biznes się opłaci? Z WOKANDY łecznych i doradcą zawodowym. Zajęcia cieszą się wielkim zainteresowaniem wśród uczestników. Warsztaty są bezpłatne - projekt współfinansowany jest ze środków fot. Stowarzyszenie Dziecko Podczas warsztatów w Zespole Szkół w Bodzewie wojewody wielkopolskiego (grant uzyskano w ramach konkursu Aktywizacja środowiska lokalnego ) i środków własnych stowarzyszenia Dziecko. (iza) Organizatorzy serdecznie dziękują wójtowi gminy Piaski Zenonowi Normanowi i dyrektorowi Zespołu Szkół w Bodzewie Zbigniewowi Jakubowskiemu za nieodpłatne użyczenie sal komputerowych na szkolenia. Masz już pomysł na biznes? Chcesz go jak najszybciej wdrożyć w życie i prowadzić firmę? Niestety sam pomysł nie wystarczy. Drogą do sukcesu każdej firmy, nawet tej najmniejszej jest skuteczne planowanie. Dlatego przed rozpoczęciem działalności powinieneś przygotować biznesplan. Sprawdź czy twój plan na biznes się opłaci. Przyjdź na szkolenie organizowane przez Stowarzyszenie Wspierania Przedsiębiorczości Powiatu Gostyńskiego pt. Przygotowanie biznesplanu, gdzie dowiesz się: co to jest biznesplan, jakie są korzyści z jego sporządzenia i jak wygląda procedura jego tworzenia? Szkolenie jest współfinansowane ze środków gminy Gostyń w ramach projektu Centrum wspierania biznesu. Szkolenie skierowane jest do osób, które zamierzają rozpocząć lub niedawno rozpoczęły działalność gospodarczą oraz wszystkich zainteresowanych powyższą tematyką. Na spotkaniu uczestnicy otrzymają komplet materiałów szkoleniowych oraz po szkoleniu, zaświadczenie o uczestnictwie w spotkaniu. Dla wszystkich osób przewidziany został poczęstunek. Szkolenie poprowadzi Krzysztof Marzec specjalista ds. doradztwa gospodarczego w Stowarzyszeniu Wspierania Przedsiębiorczości Powiatu Gostyńskiego. Bezpłatne szkolenie odbędzie się 28 sierpnia 2012 roku (wtorek) w sali szkoleniowej Stowarzyszenia (ul. 1 Maja 13/3 deptak) w godzinach od 9.00 do W celu rezerwacji miejsca należy imiennie potwierdzić swój udział w spotkaniu, drogą telefoniczną ( lub ) do 24 sierpnia. Zgłoszenie można również potwierdzić drogą mailową - na adres: gospodarka@gostyn.pl. W tym celu należy przesłać wypełniony formularz zgłoszeniowy, który dostępny jest na stronie internetowej Stowarzyszenia pod adresem (opr. doti) Sąd Rejonowy w Gostyniu II Wydział Karny zawiadamia, że prawomocnym wyrokiem z dnia 27/04/2012 roku skazano: PATRYKA SIAMA s. Bogusława i Elżbiety, ur. 14/11/1990r. zam. Sroki 26/3, Kobylin za to, że: I. W dniu 11 grudnia 2011r. w Ochli jechał jako kierujący samochodem osobowym będąc w stanie nietrzeźwości 0,90 promila alkoholu w wydychanym powietrzu, tj. o przestępstwo z art. 178a 1 kk II. W dniu 11 grudnia 2011r. w Ochli jechał jako kierujący samochodem osobowym będąc w stanie nietrzeźwości 0,90 promila alkoholu w wydychanym powietrzu i podczas wykonywania manewru włączenia się do ruchu tj. wjeżdżając na drogę z prawego pobocza i nie zachowując przy tym należytej ostrożności umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa, czym wymusił pierwszeństwo przejazdu jadącemu za nim, w tym samym kierunku, kierującemu marki Polonez Caro, w następstwie czego doprowadził do zderzenia się obu pojazdów w wyniku którego nieumyślnie spowodował u pasażerki samochodu obrażeń ciała, i u pasażera samochodu marki Ford, które to obrażenia w obu przypadkach naruszyły czynności narządów ich ciała na czas powyżej 7 dni; art kk w zw. z art. 178a 1 kk na karę: - za czyn I: grzywny 100 stawek dziennych ustalając wysokość stawki na kwotę 10,00 zł, - zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na okres 1 roku; - za czyn II: karę 8 miesięcy pozbawienia wolności, - zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na okres 2 lat, - wymierzono karę łączną zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na okres 2 lat, - podania treści wyroku do publicznej wiadomości. ADRES REDAKCJI: Gostyń, ul. Powstańców Wlkp. 44, tel./fax: (65) , tel , tel , redakcja@zycie-gostynia.pl REDAKCJA GOSTYŃ: Agata Fajczyk - a.fajczyk@zycie-gostynia.pl, Hanna Hejduk (redaktor naczelny) - h.hejduk@zycie-gostynia.pl, Dorota Jańczak - d.janczak@zycie-gostynia.pl, Gabriela Ratajczak - g.ratajczak@zycie-gostynia.pl, Izabela Skorzybót (z-ca redaktora naczelnego) - i.skorzybot@zycie-gostynia.pl. TYGODNIK ZIEMI GOSTYŃSKIEJ WSPÓŁPRACUJĄ: Łukasz Eisop - l.eisop@zycie-gostynia.pl, Sławomir Hajduk - s.hajduk@zycie-gostynia. Nakład: egzemplarzy pl, Cezary Warczak - c.warczak@zycie-gostynia.pl. OBSŁUGA KOMPUTEROWA: Zbigniew Pacanowski, Maciej Mostowy. WYDAWCA: Południowa Oficyna Wydawnicza Sp. z o.o., Jarocin, ul. Wolności 1a, Oddział w Gostyniu. DRUK: Drukarnia AGORA S.A., Piła, ul. Krzywa 35. DZIAŁ REKLAMY: Justyna Pasieracka - tel. 604/ , reklama@zycie-gostynia.pl; Gostyń, ul. Powst. Wlkp. 44. BIURO OGŁOSZEŃ: Gostyń, ul. Powstańców Wlkp. 44, tel. (65) , czynne codziennie od 9.00 do 16.00, sobota do DZIAŁ KOLPORTAŻU: Krystyna Tyrakowska - tel./fax: (65) , 605/ , kolportaz@zycie-gostynia.pl; Piotr Grecki - tel. 509/ , p.grecki@zycie-gostynia.pl, Marek Lew - tel. 691/ Redakcja nie odpowiada za treść reklam, ogłoszeń i rubrykę Listy. Anonimów nie publikujemy. Materiałów nie zamówionych nie zwracamy. Zastrzegamy sobie prawo skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów. Wykorzystanie i rozpowszechnianie redakcyjnych materiałów publicystycznych wymaga zgody wydawcy.

3 Życie Gostynia I NFORMACJE 3 Pięcioletni Adaś z Gogolewa, ranny w wypadku, czekał ponad cztery godziny na przewiezienie do specjalistycznego szpitala w Poznaniu. Lotnicze Pogotowie Ratunkowe nie przychyliło się do prośby dyżurnego lekarza z gostyńskiego szpitala i odmówiło transportu chłopca, zasłaniając się przepisami. Z powodu tego incydentu dziecko straciło nerkę. Jego stan jest bardzo ciężki. O wydarzeniu z Gostynia przez kilka dni ubiegłego tygodnia było głośno we wszystkich mediach ogólnopolskich. Wyjaśnień w tej sprawie zażądał minister zdrowia Bartosz Arłukowicz (czyt. strona 6). Wyszedł o własnych siłach W sobotnie popołudnie (11 sierpnia) Adaś z dziadkiem wybierają się samochodem do młodszego braciszka, który po oparzeniu leżał w gostyńskim szpitalu. Była tam z nim mama chłopców. W trakcie jazdy, z nieznanych jeszcze przyczyn, ford galaxy gwałtownie zjeżdża na pobocze, po czym uderza w drzewo (patrz ramka). Zanim chłopca zabiera karetka, wychodzi o własnych siłach z auta i z dziadkiem ogląda jeszcze uszkodzenia. Uraz wielonarządowy Kilkadziesiąt minut później, po wykonanych w gostyńskim szpitalu badaniach okazuje się, że stan chłopca jest o wiele poważniejszy. Mały skarży się na bóle w jamie brzusznej. Po wykonanej tomografii zdiagnozowano uraz płuca z krwiakiem, zniszczona została prawa nerka, uszkodzona Chłopiec czekał na transport. Śmigłowiec ratunkowy nie przyleciał Do wypadku drogowego doszło ł 11 sierpnia, i tuż ż po godz. 15., na adro- dze Niepart-Dębina. Gostyńscy policjanci o zdarzeniu zostali powiadomieni przez dyspozytora pogotowia ratunkowego. Na miejsce udali się funkcjonariusze, później dotarli też policjanci z grupy dochodzeniowo-śledczej i wydziału ruchu drogowego. Wstępnie ustalono, że 63-letni mieszkaniec gminy Krobia, kierujący samochodem ford galaxy, z nieustalonych przyczyn, w pewnym momencie zjechał najpierw na pobocze drogi, a później do rowu. Tam uderzył w przydrożne drzewo. Z mężczyzną w samochodzie, w foteliku, jechał 5-letni wnuczek. Obaj ranni, z obrażeniami ciała, zostali przewiezieni do gostyńskiego szpitala. Kierowcy pobrano krew do badań na zawartość alkoholu. Trwa wyjaśnianie przyczyn i okoliczności wypadku jest przepona. To wszystko spowodowało wstrząs pourazowy. Od tej pory lekarze z gostyńskiego szpitala zaczynają robić wszystko, aby Adasiowi uratować życie. Chłopiec, który początkowo jest leczony na oddziale chirurgii dziecięcej, zostaje przeniesiony na salę operacyjną, aby umożliwić monitorowanie anestezjologiczne. Trzy razy nie Po ustabilizowaniu stanu, chirurg ogólny konsultuje się z chirurgiem dziecięcym. Ten, po uzyskaniu opinii o stanie klinicznym pacjenta i wyników badań obrazowych, stwierdza, że na poziomie powiatowego szpitala nie podejmie się zabiegu i prosi o skierowanie pacjenta do oddziału klinicznego w Poznaniu. Chirurg dyżurny, łącznie z anestezjologiem przygotowują pięciolatka do transportu. Lekarz dyżurny uznaje, że najszybszym sposobem przewiezienia będzie sanitarny. Wzywa ambulans z Falcku - firmy, która koordynuje ratownictwo medyczne na GOSTYÑ Widać pozytywne efekty? fot. KPP Gostyń Sprawą Adasia zgo Gogolewa w ubiegłym ł tygodniu interesowały się ogólnopolskie media Mapa azew wskazanym miejscem em awaryjnego lądowiska na boisku miejskim w Gostyniu fot. A. Fajczyk fot. A. Fajczyk terenie powiatu gostyńskiego. Od dyspozytora w Gostyniu słyszy odmowną odpowiedź. Okazuje się, że odpowiednio wyposażona karetka jest maksymalnie wykorzystywana. Przewożony jest akurat pacjent w ciężkim stanie - z krwiakiem i urazem głowy do Leszna na oddział neurochirurgiczny, a po powrocie, ambulans zabiera kolejnego chorego na oddział neurologiczny do Śremu. Firma nie chce też ryzykować wysłania ambulansu na kilka godzin do Poznania. Gdyby doszło do jakiegoś tragicznego w skutkach wypadku, powiat gostyński pozostałby bez lekarza i specjalistycznie wyposażonej karetki. Dyżurny lekarz Maciej Burzyński stwierdza, że w tej sytuacji najbezpieczniejszym i najmniej ryzykownym sposobem przewiezienia Adasia do Instytutu Pediatrii w Poznaniu będzie lotniczy transport sanitarny. Działając na podstawie umowy burmistrza Gostynia z prezesem lotnictwa cywilnego, telefonicznie wzywa śmigłowiec z Lotniczego Pogotowia Ratunkowego w Poznaniu. - Oddział w Poznaniu nie robi specjalnych problemów, ale nasz lekarz zostaje skierowany do koordynatora w Warszawie. Tam spotyka się z odmową. Otrzymuje odpowiedź, że szpital gostyński nie ma lądowiska dla helikopterów - mówi Lech Szaefer, p.o. dyrektora SP ZOZ w Gostyniu. Na pomoc z Ostrowa Wlkp. Ostatecznie koordynator wojewódzki pogotowia ratunkowego zarządza przewiezienie dziecka do instytutu karetką systemową ratownictwa Falck. Wzywany jest ambulans z Ostrowa Wlkp., położonego od Gostynia o ponad 70 km. Chłopiec trafia do poznańskiego szpitala po ponad czterogodzinnych staraniach. Tam przechodzi poważną operację. Niestety, traci nerkę. Przez tydzień pozostaje w śpiączce farmakologicznej. Początkowo stan dziecka jest ciężki. Po kilku dniach stabilizuje się. teraz Adaś czeka w Poznaniu na drugą operację. AGATA FAJCZYK Od początku lipca sporo zmieniło się, jeśli chodzi o parkowanie w Gostyniu. Nie można już z oczywistych względów pozostawić auta na rynku. Skończyło się również darmowe parkowanie przy ul. Helsztyńskiego i Tkackiej, gdzie ustawiono parkometry. Pomysł ten wymyślony w gostyńskim magistracie ma zapewnić rotację na miejscach postojowych w centrum miasta. Skutkuje jednak tym, że parking przy Helsztyńskiego raczej świeci pustkami, zapełnia się za to ten przy Lidlu. - Nie ma w centrum Gostynia miejsc postojowych bezpłatnych dla ludzi pracujących. Miasto o tym w ogóle nie pomyślało. Nie stać mnie na pozostawienie auta codziennie przez cały tydzień na płatnym parkingu, a pracuję w sklepie przy deptaku. Kogo zresztą stać? Wcześniej stawiałam samochód właśnie przy Helsztyńskiego. Teraz trzeba kombinować. To jest nienormalne - zauważa kobieta parkująca auto przy Lidlu. Z kolei osoby zostawiające pojazdy przed fundacją Absolwent, gdzie od 2 lipca zamontowano parkometr, przyznają, że robią to chwilowo, żeby zrobić zakupy. - Ten parking przydaje się, kiedy wszystkie w mieście są już zapełnione - mówią. W centrum do dyspozycji kierowców jest także plac przy ulicy Łąkowej. Za wjazd i pozostawienie auta na cały dzień płaci się 2 złote. Jak ocenia pomysł burmistrz Jerzy Kulak? - Parkometry działają w nowych miejscach dopiero od miesiąca, więc za wcześnie by dokonywać zdecydowanych ocen ich funkcjonalności. Jednak już dzisiaj widać pozytywne efekty. Ustawienie parkometrów na ul. Tkackiej i ul. Helsztyńskiego wpłynęło na rotację parkujących tam samochodów - stwierdza. Przypomnijmy, że nowe bezpłatne, jak na razie, miejsca parkingowe mają powstać przy ulicy Jana Pawła, za rzeką Kanią. (iza) Na parkingu przy ul. Helsztyńskiego są 42 miejsca, w tym 2 miejsca dla inwalidów, przy ul. Tkackiej 18 miejsc, 3 dla inwalidów i 1 miejsce przeznaczone na rozładunek towaru. 650 zł netto wynosi czynsz miesięczny za dzierżawę jednego parkometru (jeden stoi przy Helsztyńskiego i jeden przy Tkackiej). Umowa dzierżawy zawarta została na okres od r. do z możliwością przedłużenia na kolejny rok. Po upływie pół roku podjęta zostanie decyzja o ewentualnym zakupie urządzeń 4 umowy abonamentowe podpisano na tych dwóch parkingach. Wpływy z abonamentów w lipcu wyniosły 900 zł Wpływy za lipiec z opłat pobieranych w parkomatach przy ul. Helsztyńskiego wynoszą 2 903,60zł, natomiast z ul. Tkackiej 2 523,90 zł fot. I. Skorzybót

4 4 I NFORMACJE Życie Gostynia Chciała ocalić sarnę, wjechała w pole Kobieta z dwójką małych dzieci została przewieziona do gostyńskiego szpitala po zdarzeniu, do którego doszło w poniedziałek, 13 sierpnia około godz na trasie Pogorzela - Borzęciczki. Jak wynika z wstępnych ustaleń na miejscu, kierującej samochodem marki Skoda Octavia, na drogę nagle wybiegła sarna. Kobieta chciała uniknąć zderzenia ze zwierzęciem, straciła panowanie nad pojazdem, dachowała i wylądowała w polu kukurydzy. Poszkodowanych przewieziono do szpitala. Na szczęście nie doznali żadnych większych obrażeń. (doti) Pijany za kierownicą Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej w Gostyniu w okresie od 13 do 19 września ogółem na terenie powiatu zanotowała 29 miejscowych zagrożeń, 2 pożary oraz 1 alarm fałszywy. W działaniach ratowniczych łącznie udział brało 6 zastępów straży z KP PSP Gostyń w obsadzie 21 strażaków oraz 27 zastępów straży OSP z terenu powiatu w obsadzie 131 strażaków. 13 sierpnia w miejscowości Kaczagórka zastęp straży z KP PSP Gostyń oraz zastęp straży z OSP Pogorzela usuwały skutki kolizji drogowej. 15 sierpnia w Gostyniu przy ulicy Przy Farze zastęp straży z KP PSP Gostyń gasił pożar słomy. 18 sierpnia w miejscowości Jawory zastęp straży z OSP Jeżewo gasił pożar trawy na rowie. W minionym tygodniu na terenie powiatu gostyńskiego zastępy straży 28 razy usuwały kokony os i szerszeni. Informacje przekazała Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej w Gostyniu Opracowała: DOROTA JAŃCZAK OFERTY PRACY W PUP GOSTYŃ NA DZIEŃ R. Policjanci prewencji zatrzymali nietrzeźwego, 54-letniego mieszkańca powiatu gostyńskiego, który kierował samochodem marki Ford Focus. Miało to miejsce 15 sierpnia o godzinie w Gostyniu przy ul. Europejskiej. W wydychanym przez niego powietrzu stwierdzono zawartość 1,23 mg/l alkoholu (około 2,59 promila). (doti) Powiatowy Urząd Pracy w Gostyniu dysponuje ofertami pracy dla: betoniarz (50 osób), blacharz-dekarz (2 osoby), handlowiec (2 osoby), instruktor techniki jazdy (10 osób), kierowca kat. D (1 osoba), kierowca kat. C+E (5 osób), kosmetyczka/kosmetolog (2 osoby), lakiernik samochodowy (1 osoba), monter konstrukcji stalowych (2 osoby), murarz (2 osoby), operator ładowarki (1 osoba), pracownik fizyczny (26 osób), pracownik gospodarczy (1 osoba), pracownik pomocniczy (60 osób), przedstawiciel handlowy (1 osoba), robotnik budowlany (50 osób), robotnik drogowy - brukarz fot. D. Jańczak (x2) GOSTYÑ Spowodowała wgniecenia w czterech autach Do zderzenia się czterech aut przy ul. Poznańskiej w Gostyniu doszło w poniedziałek, 12 sierpnia. Karambol spowodowała 24-letnia mieszkanka powiatu gnieźnieńskiego, która zbyt szybko jechała. Jak podaje policja, młoda kobieta, która kierowała mazdą, nie dostosowała prędkości jazdy do panujących warunków ruchu i wjechała w tył pojazdu marki Opel Omega. - Na skutek tego zderzenia PLANOWANE WY CZENIA PR DU GOSTYŃ, 21 sierpnia, w godzinach : Siemowo 28-32, PIASKI, 21 sierpnia, w godzinach : Bodzewo Huby 43-50, PIASKI, 22 sierpnia, w godzinach : ul. Drzęczewska 1-8, przepompownia ścieków, ul. Sosnowa 1-7 PIASKI, 22 sierpnia, w godzinach : Szelejewo 47-59a, 66a-74c PONIEC, 22 sierpnia, w godzinach : Waszkowo 3, 4, 5, gospodarstwo rolne, dwie stodoły GOSTYŃ, 23 sierpnia, w godzinach : Sikorzyn 1-7, 17-20, 22, kościół świetlica POGORZELA, 23 sierpnia, w godzinach : Wziąchów 25-29, 31-42, 43a, b, c, d, e, kaplica, złącze ZKWP PIASKI, 23 sierpnia, w godzinach : Bodzewo 26-42, 59h, 60-62, 65, szkoła podstawowa GOSTYŃ, 23 sierpnia, w godzinach : Sikorzyn 8-16a, szkoła GOSTYŃ, 24 sierpnia, w godzinach : Stankowo 24-63, 91 GOSTYŃ, 24 sierpnia, w godzinach : Stankowo 1-23, 64-69, leśniczówka, Osowo leśniczówka GOSTYŃ, 24 sierpnia, w godzinach : Pijanowice Huby 1-7 GOSTYŃ, 27 sierpnia, w godzinach : Szczodrochowo 1-17 GOSTYŃ, 27 sierpnia, w godzinach : Malewo 1-10 Uwaga! Określenia instytucji i obiektów oraz adresy podajemy według oryginalnego komunikatu ENEA Operator sp. z o.o. (2 osoby), sortowacz surowców wtórnych (1 osoba), spawacz elektryczny (4 osoby), spawacz met. MIG-MAG (4 osoby), sprzątaczka (1 osoba), sprzedawca (2 osoby), stolarz (1 osoba), ślusarz, tokarz, frezer (1 osoba), traktorzysta/operator sprzętu rolniczego (5 osób), ubojowy/rzeźnik (1 osoba), zbrojarz (50 osób). Szczegółowych informacji dotyczących ofert pracy można uzyskać osobiście w Powiatowym Urzędzie Pracy w Gostyniu, ul. Poznańska 200 (pok. 2) lub telefonicznie (65) /68. opel przemieścił się do przodu, uderzając w tył samochodu marki Toyota Avensis. Z kolei toyota uderzyła w stojące przed nią auto marki Renault Twingo - wyjaśnia asp. sztab. Sebastian Myszkiewicz, rzecznik prasowy KPP w Gostyniu. Oplem omega oraz renault poruszali się mieszkańcy gminy Gostyń, natomiast toyotą mieszkaniec Poznania. Wszyscy byli trzeźwi. (doti) Nerwowo na stadionie żużlowym Spore emocje towarzyszyły dwóm imprezom, które w miniony weekend odbyły się na stadionie im. Floriana Kapały w Rawiczu. Podczas finału Indywidualnych Mistrzostw Europy doszło do szamotaniny między mężczyznami. Według informacji przekazanych przez policję, zaczęło się od sprzeczki słownej, a następnie doszło do szarpaniny. W obu kierunkach poleciało też sporo wyzwisk i wulgaryzmów. Firma ochroniarska zabezpieczająca zawody poprosiła o interwencję policję. Dwaj rawiczanie i trzej obywatele Czech zostali aresztowani. Większość uczestników zajścia była pod wpływem alkoholu. - Zatrzymani mężczyźni są w wieku od 19 do 40 lat. Usłyszeli zarzuty zakłócania porządku publicznego na imprezie masowej - mówi asp. Beata Jarczewska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Rawiczu. Następnego dnia cała piątka stanęła w trybie przyspieszonym przed rawickim sądem. Na miejsce ściągnięto tłumacza przysięgłego języka czeskiego. Wszyscy przyznali się do winy. Wyroki, jakie zapadły, to grzywny w wysokości od 200 do 500 zł oraz dwuletnie sądowe zakazy wstępu na imprezy masowe w całym kraju. Drugi incydent miał miejsce w niedzielę, w czasie rywalizacji Kolejarza Rawicz i Kolejarza Opole. Po meczu, 33-letni zawodnik gości Krzysztof Pecyna, powiadomił miejscową policję o pobiciu. - Nieznany mu mężczyzna wszedł do szatni w czasie, gdy się przebierał, przewrócił go i przytrzymywał. W tym czasie wbiegł drugi sprawca i zaczął kopać pokrzywdzonego po całym ciele - relacjonuje zgłoszenie pokrzywdzonego asp. Beata Jarczewska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Rawiczu. 33-latek uskarżał się policjantom na silny ból biodra, uda i barku, jednak nie posiadał on widocznych obrażeń. Funkcjonariusze ustalają przebieg zajścia i ewentualnych sprawców rzekomego pobicia. (kac) Opracował: Zbigniew Pacanowski OGŁ OSZENIE KANCELARIA PRAWNA Radca Prawny PIOTR SZYMAŃSKI Radca Prawny JAROSŁAW TYRZYK SPRAWY SĄDOWE SPADKI ALIMENTY ROZWODY WINDYKACJA PRAWO PRACY NIERUCHOMOŚCI ODSZKODOWANIA ul. Kolejowa 2, Gostyń tel , wtorek 11-16, czwartek w pozostałych dniach kontakt telefoniczny leki z apteki Libra ul. Kolejowa Salus ul. Ks. Olejniczaka 7a tel w czasie dyżuru czynna od godz Hygieja ul. Łącznikowa 1 tel Nasza ul. Graniczna 4 tel Dyżury nocne w godzinach W niedziele i święta apteka dyżurna czynna od 9.00 do Apteka Romfarm, ul. Łokietka 2 - czynna w każdą sobotę od 9.00 do Apteka Libra, ul. Kolejowa 31 czynna od poniedziałku do piątku w godzinach , w soboty Poradnia Stomatologiczna z Pracownią Protetyczną ORTODENT Gostyń, ul. Kolejowa 1 tel. (65) telefony alarmowe Pogotowie Ratunkowe 999 Straż Pożarna 998 Policja 997 Numer alarmowy do służb ratunkowych 112 Pogotowia: Energetyczne 991 Gazowe 992 Ciepłownicze 993 Wod.-Kan. 994 Energetyczne Pogotowie Ratunkowe w Gostyniu Powiatowa Komenda Policji w Gostyniu Straż Pożarna w Gostyniu Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej Straż Miejska telefony zaufania Gostyń: - Punkt Wsparcia (ul. Willowa) Terapeuci: poniedziałek - psycholog: 14:00-19:00 środa - prawnik: 16:00-19:00 piątek - terapeuci z Monaru: 15:00-19:00 - Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna , Telefon zaufania w Komendzie Powiatowej Policji w Gostyniu (czynny całą dobę) Młodzieżowy Telefon Zaufania (w każdą środę od do 18.00) Polski Czerwony Krzyż w Gostyniu, ul. Mostowa Gostyński Klub Amazonki Pępowo: - Telefon Trzeźwości

5 Życie Gostynia O G OSZENIA 5 Wspólnie zadbajmy o zgodę międzysąsiedzką. Minął kolejny miesiąc naszych prac w regionie Poniec-Krobia i Oczkowice. Badania geologiczne, które prowadzimy od ponad 8 miesięcy, posuwają się sprawnie mimo działań podejmowanych przez osoby nam nieprzychylne. Oczywiście dostrzegam to, co dzieje się wokół naszej działalności i przyznam, że nie do końca rozumiem ten typ prowadzenia dialogu, jaki preferuje stowarzyszenie Nasz Dom. Jest dla mnie niezwykle ważne, aby utrzymywać z Państwem stały kontakt. Zależy mi również, aby wyjaśnić wszystkie wątpliwości i na bieżąco informować o postępach inwestycji prowadzonej na tym terenie, która finalnie ma służyć wszystkim - mieszkańcom, temu regionowi i całej Polsce. Dlatego jest mi przykro, że mój ostatni apel o dialog spotkał się z agresją stowarzyszenia Nasz Dom, nie tylko w postaci organizowanych przez jego członków protestów, którymi próbowano zakłócić prowadzone prace. Mam tutaj na myśli również przekazywanie nieprawdziwych informacji wykorzystywanych, by zniechęcić do naszej inwestycji pozostałych mieszkańców gmin. Nie po raz pierwszy przedstawiciele tego stowarzyszenia mijają się z prawdą komentując naszą działalność czy opowiadając nonsensowne teorie dotyczące prowadzenia badań naukowych czy skutków ewentualnej budowy kopalni. Niestety nie mogę w tym miejscu pominąć informacji, które przeczytałem na łamach Życia Rawicza w dn. 10 sierpnia br. Atakowanie w tak mało subtelny sposób Bogu ducha winnych mieszkańców tej ziemi uważam za okazanie braku szacunku, szczególnie biorąc pod uwagę tę część kraju słynącą z gospodarności i kultury. W mojej dotychczasowej pracy nie spotkałem się z takim poziomem agresji między ludźmi żyjącymi wydawałoby się zgodnie razem od pokoleń. W tym miejscu chciałbym również nawiązać do innych kwestii z tego materiału i ponownie podkreślić, że nasze prace wykonujemy na podstawie koncesji wydanej przez Ministerstwo Środowiska, a wykonując odwierty staramy się dopełnić wszystkich formalności, jakie są potrzebne przy tego typu badaniach, tak aby były one bezpieczne oraz jak najmniej uciążliwe dla Państwa. Chciałbym w tym miejscu przypomnieć, że wszystkie nasze działania są prowadzone w ramach interesu wszystkich Państwa i naszego kraju nie tylko członków stowarzyszenia Nasz Dom, ale bez mała 40 mln Polaków korzystających z energii elektrycznej. Największym bogactwem energetycznym naszego kraju nie jest wiatr czy słońce, a węgiel brunatny i kamienny. 90% energii elektrycznej w Polsce jest wytwarzana na bazie właśnie tego paliwa, najtańszego źródła energii w Polsce. Ciągle najtańszego (pomimo stale nowych obciążeń finansowych) w porównaniu do dotowanych przez państwo, czyli przez nas obywateli innych form energii. W związku z tym widzę małe szanse, aby w przeciągu najbliższych 40, a może i więcej lat polska energetyka miała bazować na innym paliwie, a polski rząd miał zaniechać dalszego poszukiwania węgla. Moim zdaniem, w obecnej sytuacji warto znaleźć korzyści, jakie niesie ze sobą węgiel i jego wydobycie, tak jak znalazły je stowarzyszenia społeczne lobbujące za kopalnią w okolicach Gubina i Brodów. Ci mieszkańcy wiedzą już, co mogą zyskać na tej inwestycji i starają się z tej szansy skorzystać dla rozwoju swoich rodzin, regionu i kraju. Odnosząc się do osobistych uwag pod moim adresem nie skomentuję ich, ponieważ ten poziom wymiany opinii jest dla mnie nie do przyjęcia. Zbigniew Bryja Prezes Zarządu PAK Górnictwo Sp. z o.o Pomysł to połowa sukcesu Najważniejsze pytanie, jakie musi zadać sobie przyszły przedsiębiorca, brzmi jaki mam pomysł na firmę? A konkretnie: co chcę robić, aby przynosiło satysfakcjonujące nas zyski. Jeśli ma się pomysł, to już więcej niż połowa sukcesu. Przed rozpoczęciem działalności gospodarczej trzeba koniecznie przemyśleć, jaki profil ma mieć nasza firma oraz jakie są uwarunkowania na lokalnym rynku. Jeśli na początku nasze przedsięwzięcie ma mieć charakter wyłącznie lokalny, potrzebne będzie dokładne rozeznanie potrzeb okolicznych mieszkańców. Na przykład, trudno myśleć o powodzeniu sklepu spożywczego, jeśli kilka takich placówek już funkcjonuje w okolicy. Z kolei na niszowy sklep, na przykład z atrakcyjnymi grami planszowymi, nie ma szans w niewielkiej miejscowości, gdyż grono zainteresowanych może być niewielkie. W takim przypadku rozwiązaniem może być sprzedaż w internecie. Najważniejsze na początku jest, aby wykorzystać swoją wiedzę, zainteresowania, hobby. Łatwiej bowiem prowadzić sklep czy oferować usługi, jeżeli w danej dziedzinie czujemy się ekspertami. Pozostańmy jednak przy tradycyjnej formie działalności. Obecnie najszybciej rozwija się sektor usług i tu można szukać swojej szansy. Trzeba jednak wcześniej dokładnie sprawdzić, jakich usług oczekują mieszkańcy miejscowości czy szerszego regionu. Ważne jest też, by ocenić możliwości przyszłych klientów. Być może szansą będzie zakład kosmetyczny, gdyż najbliższy jest w odległej miejscowości a mamy rozeznanie, że będą na takie usługi klientki. Myśląc o swojej firmie warto też oszacować swoje możliwości lokalowe, zastanowić się, czy opłacalne będzie wynajęcie pomieszczenia w tak zwanym dobrym punkcie. Z kolei jeśli się ma niewykorzystane pomieszczenia gospodarcze, może to być dodatkowy atut. Mając własny lokal jesteśmy bardziej konkurencyjni od firmy, która musi płacić za wynajem. Budynki mogą służyć za pomieszczenia hurtowni czy magazyn na towar. Jest to istotne także przy prowadzeniu firmy zajmującej się sprzedażą za pośrednictwem internetu. Jak pokazują dane statystyczne, sprzedaż towarów w sieci z każdym rokiem wzrasta. Sklep internetowy może być uzupełnieniem podstawowej działalności lub też działać jako samodzielna placówka. Sprzedając za pośrednictwem sieci mamy olbrzymi rynek zbytu i niskie koszty utrzymania własnego biznesu. Tutaj też liczy się pomysł na rodzaj działalności i promocję w sieci. Przed założeniem firmy bardzo pomocne jest zdobycie informacji w lokalnych organizacjach przedsiębiorców, jak na przykład w Regionalnej Izbie Przemysłowo Handlowej w Lesznie. Można się tam zorientować, jakie branże dominują w regionie, na jakie jest zapotrzebowanie, jakich kontaktów poszukują partnerzy zagraniczni. Podobne informacje można też uzyskać w punkcie konsultacyjnym Wielkopolskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości w Lesznie. Oddział Agencji mieści się w Lesznie przy Placu Kościuszki 4. Pracownicy Agencji mają dyżur także w Urzędzie Gminy w Pakosławiu w każdy czwarty czwartek miesiąca. Przymierzając się do prowadzenia firmy trzeba również brać pod uwagę własne możliwości finansowe. Potrzebne są bowiem pieniądze na rozruch, na zakup materiałów czy towaru. Trzeba też brać pod uwagę, że w pierwszych miesiącach funkcjonowania zyski mogą być niestety niższe niż koszty funkcjonowania firmy. Istnieją jednak sposoby na pozyskanie dodatkowego kapitału na rozpoczęcie działalności. Osoby bezrobotne mogą starać się o wsparcie w Powiatowym Urzędzie Pracy w Gostyniu czy Rawiczu. Można uzyskać nawet do 40 tysięcy złotych na prowadzenie firmy. Z kolei za pośrednictwem Wielkopolskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości można uzyskać pieniądze w formie dotacji z funduszy unijnych. Ta sama instytucja oferuje możliwość pozyskania pożyczki na atrakcyjnych warunkach z inicjatywy JEREMIE ( Warto jednak pamiętać, że środki unijne przekazywane są głównie na działania innowacyjne. RADOSŁAW GRZELAK Wody nie zabraknie Rozwój górnictwa węgla brunatnego w Polsce opiera się na zasadzie zrównoważonego rozwoju, czyli musi uwzględniać różne kwestie, w tym związane z ochroną środowiska oraz produkcji rolnej. Już na etapie przygotowywania eksploatacji złóż węgla brunatnego w Polsce inwestor każdorazowo sporządza raport oceniający oddziaływanie kopalni na środowisko. Działania związane z ochroną i poprawą jakości środowiska naturalnego skupiają się na stosowaniu trzech prostych zasad: przezorności (ostrożności), działania zapobiegawczego (prewencji) oraz zasady inwestor płaci za rekultywację. Wbrew obiegowym opiniom bardzo często eksploatacja górnicza ma pozytywny wpływ na rolnictwo w pobliżu odkrywki. Warto pamiętać, że obszar Polski centralnej, w tym woj. wielkopolskiego, objęty jest w przeważającej części tzw. suszą hydrologiczną, czyli zjawiskiem obniżonego poziomu wód gruntowych w wyniku, np. niewystarczających opadów atmosferycznych. Na takich obszarach bardzo często istnieje potrzeba doprowadzenia dodatkowej wody do systemów melioracyjnych nawadniających pola. Warto wiedzieć, że wodę tą można pozyskać w wystarczającej ilości, np. z odwadniania kopalni z wód głębinowych. Dostęp do tak cennego źródła wody z pewnością poprawi nawodnienie upraw i zwiększy ich wydajność. Po wyłączeniu systemów odwadniających nieczynne wyrobiska będą wypełniały się wodami podziemnymi, wodami z cieków powierzchniowych oraz wodami opadowymi. Dzięki temu nastąpi naturalna odbudowa zwierciadła wód podziemnych. Rekultywacja terenów pokopalnianych może również przynieść wiele dobrego dla okolicznych terenów. Utworzone podczas rekultywacji zbiorniki wodne mogą pełnić funkcję zbiorników retencyjnych bardzo potrzebnych dla utrzymania właściwej równowagi wodnej w regionie. W drodze dalszego zagospodarowania mogą one zostać przekształcone w ośrodki rekreacji i sportów wodnych, przyczyniając się do wzrostu atrakcyjności tych terenów, oferując mieszkańcom miejsca odpoczynku, a także pracy w rozwijającym się sektorze usług turystycznych. Za wzór takiego kierunku rekultywacji terenów pokopalnianych można wskazać, np. rejon Bełchatowa ze świetnie prosperującym kompleksem rekreacyjno- -sportowym czy krainę dolnych Łużyc, która staje się najnowocześniejszym regionem turystyki wodnej w Niemczech. Nawet w czasie trwania eksploatacji, odpowiednio zagospodarowane zbiorniki wodne są cenione przez miłośników przyrody, w tym wędkarzy oraz obserwatorów ptaków. Obszary znajdujące się w bezpośredniej bliskości kopalni, to również obszary gdzie z powodzeniem można prowadzić badania naukowe. Są to doskonałe miejsca do tworzenia unikatowych placówek edukacyjno-badawczych czy geoturystycznych. Jak pokazuje praktyka, działania tego typu przekładają się na zwiększenie atrakcyjności turystycznej wielu regionów, dotychczas uznawanych za pozbawione walorów turystycznych. W konsekwencji przekłada się to również na ograniczenie bezrobocia, szczególnie w miejscach gdzie takie inicjatywy dostały zielone światło od władz lokalnych. Właściwie opracowany i wdrożony kompleksowy projekt inwestycyjny musi uwzględniać dobro miejscowej społeczności, dbając o jej rozwój, w tym geoedukację dzieci i młodzieży. Podsumowując, obowiązkiem przedsiębiorcy jest minimalizowanie ujemnych wpływów eksploatacji na środowisko, a w przypadku ich wystąpienia skuteczne i efektywne ich naprawianie (wzorowa rekultywacja). Dlatego, pomimo dylematów, kopalnie odkrywkowe to wielka szansa na rozwój okolicy. Zawsze możliwe jest znalezienie kompromisu pomiędzy użytkowaniem i zagospodarowaniem złóż węgla brunatnego, a funkcjonowaniem terenów cennych przyrodniczo. Ważne jest, aby pojawiła się chęć do znalezienia takiego kompromisu. DR BŁAŻEJ BŁAŻEJOWSKI pracownik Polskiej Akademii Nauk w Warszawie; z-ca prezesa Stowarzyszenia Przyjaciół Nauk o Ziemi PHACOPS; jest doktorem nauk o Ziemi w zakresie geologii.

6 6 I NFORMACJE Życie Gostynia Prokuratura sprawdza, minister kontroluje - Nie ma żadnych podstaw do przyjęcia, że ktokolwiek w szpitalu w Gostyniu czegoś nie dopełnił. Stanowisko i zachowanie się osób było właściwie - mówi Roch Waszak, szef Prokuratury Rejonowej w Gostyniu. Wtóruje mu Tomasz Stube, rzecznik wojewody wielkopolskiego: - Nie ma podstaw, aby stwierdzić, że działania w gostyńskim szpitalu i Falcku były źle prowadzone. Te powściągliwe na razie komentarze dotyczą sprawy związanej z 5-letnim Adasiem. Dlaczego centrala LPR w Warszawie odmówiła przysłania śmigłowca do Gostynia, aby przetransportować chłopca z poważnymi urazami do kliniki w Poznaniu? Czy rzeczywiście - jak uważa gostyński starosta - dla koordynatora działań LPR w stolicy, Gostyń jest tylko małym punkcikiem na mapie? Czy zawinił system? Lotnicze Pogotowie Ratunkowe odmówiło przysłania śmigłowca do Gostynia, tłumacząc, że szpital powiatowy nie ma odpowiednio udokumentowanego i zatwierdzonego miejsca do lądowania. Gdyby chodziło o jak najszybsze dostarczenie wykwalifikowanej pomocy medycznej od razu na miejsce wypadku, według Bartłomieja Florczaka, zastępcy dyrektora ds. operacyjno-szkoleniowych LPR, ratownicy mogliby lądować w pobliżu. Wtedy pilot sam podejmuje decyzję z powietrza, na podstawie własnego doświadczenia i tego, co może zobaczyć. W przypadku transportu chorych ze szpitala do szpitala, obowiązują ścisłe procedury lotnicze. Może na stadionie, czy nie? W pobliżu powiatowej placówki SP ZOZ w Gostyniu, zgodnie z wytycznymi prezesa lotnictwa cywilnego, na inne miejsce przystosowane do startów i lądowań statków powietrznych wyznaczono stadion miejski. Istnieje na to dokument z października 2010 r., podpisany przez ówczesnego burmistrza Jerzego Woźniakowskiego. Na ten dokument powołuje się Lech Szaefer, p.o. dyrektora gostyńskiego szpitala, który jest zaskoczony decyzją centrali LPR w Warszawie. Do pisma, skierowanego m.in. do Urzędu Lotnictwa Cywilnego (ULC), dołączona jest również mapa z dokładnym określeniem miejsca do lądowania. Awaryjne lądowisko zostało wytyczone w celu zapewnienia możliwie najszybszej pomocy osobom w stanie zagrożenia zdrowia lub życia. Tymczasem Karina Lisowska z Biura Prasowego ULC informuje, że awaryjne lądowiska zostały zniesione po nowelizacji prawa lotniczego w 2011 r. - W tej ustawie nie ma już innych miejsc. Na naszej stronie internetowej nie ma już wykazu tych lądowisk. Pismo nic nie zmienia, w 2010 r. zostało ono złożone, w międzyczasie zmieniła się ustawa. Są tylko lądowiska certyfikowane. LPR nie musiał lądować w Gostyniu, ale mógł. Tutaj dowódca statku o tym decyduje - wyjaśnia. Dwa lata temu wylądował Wyjaśnianiem sprawy już następnego dnia po incydencie zajęła się Prokuratura Rejonowa w Gostyniu. Uznano, że zachodzi uzasadnione podejrzenie narażenia człowieka na co najmniej uszczerbek na zdrowiu, a nawet utratę życia. Gostyńska policja zabezpieczyła Jak powinno wyglądać lądowisko wg procedur, na które powołuje się LPR? powinno być kwadratowe o wymiarach 25x25 metrów znajdować się na lekko utwardzonym terenie posiadać odpowiednie oznaczenia, czyli minimum 2 tablice z napisem: Podczas lądowania i startu śmigłowca wstęp wzbroniony powinien być ułożony krzyż z betonowych płyt w kontrastującym kolorze (osiem płytek) Andrzej Pospieszyński gostyński starosta Po informacji o awaryjnym lądowisku, wysłanej między innymi do ULC, nikt nie przysłał nam informacji, że wyznaczone miejsce nie spełnia warunków. Musiały być podane współrzędne środka lądowiska awaryjnego, wykorzystywanego dla nagłych celów. Oczywiście, pretekst jest bardzo dobry do szukania winnych. Jest to typowe w Polsce: jak się pali, to dopiero się studnię kopie. Najpierw trzeba było temu chłopcu ratować zdrowie, a może życie, a później zastanawiać się, czy w przyszłości można to robić lepiej. Jestem tą sytuacją bardziej zbulwersowany, niż zaskoczony (...). Dla Warszawy Gostyń jest tylko małym punkcikiem na mapie. Dzieje się coś złego w naszym kraju, że to co najważniejsze, odchodzi na dalszy plan, a liczy się biurokracja, spełnianie warunków. (...)Przepisy zmieniły się o tyle, że przy SOR-ach - szpitalach posiadających specjalistyczne oddziały ratunkowe muszą być lądowiska. My tego nie mamy. (...) Cały czas mówi się o dostosowaniu placówki do wymogów, ale jeśli byśmy chcieli niezbędną dokumentację i podjęła czynności niecierpiące zwłoki - przesłuchano lekarza dyżurującego, który zajmował się chłopcem w sobotnie popołudnie, pielęgniarkę dyżurną oraz lekarza z Falcku. Roch Waszak, szef gostyńskiej prokuratury, zamieszanie z brakiem awaryjnego lądowiska, uważa za co najmniej dziwne. - Tłumaczono, że tego typu miejsce, najbliższe dla naszego powiatu, znajduje się w Lesznie. Z tego, co wiem osobiście, jest to nieprawda. Dwa lata temu, ojciec jednej z naszych stażystek, w gostyńskim szpitalu był przygotowywany na przeszczep wątroby. Właśnie w sierpniu został przewieziony śmigłowcem do jednej z klinik w Szczecinie. Wtedy nie było żadnych problemów. Lekarz prowadzący pacjenta zwrócił się bezpośrednio do LPR w Poznania z takim wnioskiem i śmigłowiec wylądował na stadionie. Przylot zabezpieczała straż pożarna, a pacjent został na stadion przewieziony karetką - wspomina Roch Waszak. Słuszna decyzja? Z kolei Robert Gałązkowski, dyrektor LPR, na konferencji prasowej, 13 sierpnia, w całości podtrzymał odmowną decyzję koordynatora z Warszawy, który nie zgodził się na to, aby śmigłowiec przyleciał do Gostynia. Jak podały ogólnopolskie media, szef LPR uznał, że była to decyzja jak najbardziej prawidłowa. Potwierdził, że gdyby wydarzył się wypadek, to wtedy śmigłowiec ubiegać się o dodatkowe środki, wszystko ma się mieścić w procedurach NFZ, a na resztę mamy brać kredyt. Gdyby gostyński SP ZOZ miał umowę na koordynowanie ratownictwa medycznego w powiecie, szpital używałby własnych karetkek i jedna z nich mogłaby zaryzykować i zawieźć chłopca do Poznania. Falck miał inne zadania, ale nie można wyciągnąć stojącej od kilku miesięcy karetki z garażu i wieźć rannego pacjenta. To tak samo, jakbyśmy taksówką chłopca wieźli. przyleciałby i wylądował tam, gdzie się da, przy odpowiednim zabezpieczeniu. Według niego na boisku śmigłowiec ratunkowy nie mógł lądować. - Podtrzymuję w pełni decyzję dyspozytora medycznego, który poinformował lekarza o braku możliwości wykonania transportu z Gostynia do Poznaniu, w związku z brakiem posiadania przez szpital w Gostyniu lądowiska przyszpitalnego - powiedział. Weryfikuja, ustalają Minister zdrowia już następnego dnia po wypadku podjął czynności, które zmierzają do dokładnego ustalenia przebiegu zdarzeń i wyjaśnienia wszelkich okoliczności związanych ze sprawą. Zaraz po incydencie zwrócił się do szefa LPR o pilne złożenie pisemnych wyjaśnień. Niezależnie od tego, wszczął kontrolę w LPR w zakresie odmowy transportu lotniczego małego pacjenta z SPZOZ w Gostyniu. Na zlecenie ministra, wojewódzkie centrum zdrowia publicznego przeprowadza doraźną kontrolę w szpitalu powiatowym i w firmie Falck, która realizuje świadczenia w zakresie ratownictwa medycznego, między innymi w powiece gostyńskim. - Zabezpieczyliśmy w Falcku nagrania, sprawdziliśmy książkę wpisów, prześledziliśmy działania ratowników, jakie były prowadzone na miejscu wypadku i później. Nie podejmujemy się ocen, nie komentujemy działań. Przyjdzie na to pora - informuje Tomasz Stube, rzecznik urzędu wojewódzkiego w Poznaniu. Podobną kontrolę w tych jednostkach wszczął Narodowy Fundusz Zdrowia. - Poprosiliśmy szpital w Gostyniu o szczegółowe informacje, jak wyglądała obsada placówki w danym momencie, jakie świadczenia były udzielane chłopcu. Wszystko, godzina po godzinie. Taki obraz działań chcielibyśmy uzyskać i sami to sprawdzamy na podstawie dokumentacji - wyjaśnia rzecznik prasowy NFZ w Poznaniu. Są wątpliwości Sprawą zainteresowali się też Rzecznik Praw Dziecka oraz Rzecznik Praw Pacjenta Krystyna Barbara Kozłowska. W programie Wstajesz i Wiesz, nadawanym w TVN24 13 sierpnia, przyznała, że to bardzo dobrze, iż prokuratura zabezpieczyła dokumentację medyczną. Zauważyła też, że być może pięcioletni Adaś powinien od razu trafić do szpitala w Poznaniu. - Trzeba wyjaśnić, kto podjął nieodpowiednią decyzję. Mnie szokuje, że szpital w Gostyniu nie był przygotowany do tego typu operacji, jest mnóstwo wątpliwości - powiedziała Krystyna Barbara Kozłowska. W powiatowym szpitalu nie było jednak szansy na operację chłopca. - To był poważny, wielonarządowy uraz. Nie mamy sprzętu i specjalistycznego zespołu chirurgów - tłumaczy Lech Szaefer, p.o. dyrektora SP ZOZ w Gostyniu. Ten fakt nie budzi wątpliwości u prokuratora rejonowego w Gostyniu. - Nie każda placówka medyczna posiada możliwości i sprzęt, aby takich operacji dokonywać. Są przecież szpitale kliniczne, które specjalizują się w danych zabiegach operacyjnych. W tej sytuacji placówka w Gostyniu nie jest przecież olbrzymią kliniką, dysponującą zapleczem medycznym. Na nasze miejscowe warunki to wystarczająco wyposażona jednostka, ale przy bardziej skomplikowanych zabiegach, musi skorzystać z innych szpitali - stwierdził Roch Waszak. Być może jednak karetka pogotowia z miejsca wypadku, z chłopcem powinna od razu kierować się do kliniki w Poznaniu? - Z tego, co wiem, chłopiec z samochodu wyszedł o własnych siłach. Jak można bez przeprowadzenia badań stwierdzić, jakie konkretnie ofiara wypadku ma obrażenia? Dopiero badania przeprowadzone w szpitalu, pozwoliły wydać diagnozę. Nikt nie jest Duchem Świętym - zauważył szef gostyńskiej prokuratury. Dla kogoś z rządu by przyleciał Rzecznik Praw Pacjenta zasugerowała, że rodzice 5-letniego chłopca, który nie otrzymał na czas pomocy, powinni zgłosić sprawę do sądu cywilnego. Katarzyna i Marcin Mrugalscy nie mają żalu do personelu gostyńskiego szpitala. - Lekarze gostyńscy zrobili wszystko, co mogli dla naszego Adasia. Największy żal mam o to, że śmigłowiec nie przyleciał. Ja pracuję, płacę podatki, a LPR zasłania się jakimiś przepisami. To jest śmieszne i oburzające - mówi Marcin Mrugalski, tata chłopca. - Zgadzam sie z tym, co ktoś napisał w komentarzu i co mówi moja żona - gdyby to była jakaś osoba z rządu, helikopter wylądowałby nawet na asfalcie. Mam nadzieję, że cała ta sprawa zakończy się sprawiedliwie - dodał. AGATA FAJCZYK

7 Życie Gostynia I NFORMACJE 7 Czy Biskupiańska okaże się perłą? O tym, że Kiełbasa Biskupiańska z pępowskiego Zakładu Mięsnego Kaczmarek jest smaczna, wiadomo od przynajmniej dwóch lat, kiedy zdobyła pierwsze miejsce w konkursie wojewódzkim Nasze Kulinarne Dziedzictwo - Smaki Regionów. Jednak czy zdobędzie tytuł najlepszego produktu wśród najlepszych, a więc otrzyma miano Perły 2012? Zakład Mięsny Mariana Kaczmarka w Pępowie, w konkursach, gdzie liczy się przede wszystkim tradycyjny smak, startował już w poprzednich latach. Po raz kolejny do Poznania na wojewódzki etap konkursu Nasze Kulinarne Dziedzictwo - Smaki Regionów przyjechał z Kiełbasą Biskupiańską, która zdobyła nominację do najważniejszej nagrody Perła Do tego tytułu kwalifikowane są trzy najlepsze produkty z różnych dziedzin. Wśród nich wybierany jest ten najwspanialszy - tłumaczy autorka wniosku do konkursu, Małgorzata Waleńska z Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Gostyniu, oddział w Pępowie. Poza tym na wystawie Marian Kaczmarek zaprezentował inny wytwór - fot. M. Waleńska Podczas sierpniowego VI Ogólnopolskiego Festiwalu Dobrego Smaku na Starym Rynku w Poznaniu ze swoimi produktami zaprezentował się Marian Kaczmarek z Pępowa. Jednym z nich była Kiełbasa Pępowska Krucha Kiełbasę Pępowską Kruchą, która otrzymała wyróżnienie w kategorii produktów regionalnych pochodzenia zwierzęcego. O tym, czy Biskupiańska uzyska miano Perły, dowiemy się na początku października po Międzynarodowych Targach Poznańskich Polagra Food. Organizatorem konkursu Nasze Kulinarne Dziedzictwo - Smaki Regionów jest Polska Izba Produktu Regionalnego i Lokalnego wspólnie ze Związkiem Województw RP. W akcję angażują się także samorządy wojewódzkie i ośrodki doradztwa rolniczego. (doti) Kiełbasa Pępowska Krucha: półtrwała, średniorozdrobniona o ciemnobrązowej barwie. Wsad surowy wędliny to starannie dobrany surowiec i mieszanka przypraw nadająca produktowi charakterystyczny swoisty wygląd i smak. Produkowana jest z wyselekcjonowanych kawałków szynek. Surowiec do produkcji pochodzi z tuczników hodowanych u okolicznych rolników. Mięso to jest odpowiednio peklowane z dodatkiem naturalnych przypraw. Proces wędzenia i parzenia oraz wyczuwalność naturalnych przypraw podwyższają walory smakowe. To sprawia, że kiełbasa nabiera cech domowego wyrobu. Kiełbasa Biskupiańska: półtrwała, średniorozdrobniona o jasno brązowej barwie, bardzo krucha, przypominająca smakiem i wyglądem kiełbasę z dawnych domowych ubojów. Mięso wieprzowe klasy II i III, pochodzące z tuczników hodowanych w gospodarstwach rolników z okolic Krobi, Pępowa i Gostynia. KROBIA Jest parking, teraz prosimy o znak OGŁ OSZENIE BIURO REKLAMY: tel. (65) , reklama@zycie-gostynia.pl zł - tyle środków na budowę parkingu w Starej Krobi przekazano z budżetu gminy Krobia z puli Budowa dróg i chodników w gminie fot. A. Fajczyk W Starej Krobi zakończyły się prace przy budowie parkingu przed budynkiem szkoły. Jeszcze zanim to nastąpiło, gminny radny Roman Olejniczak apelował o postawienie znaku zakazu zatrzymywania się i postoju przy drodze, przebiegającej tuż obok parkingu. Duży plac do parkowania samochodów (głównie dla pracowników szkoły) został wykonany z kostki brukowej. Część potrzebnych surowców zakupiono już w ubiegłym roku. W 2012 r. uzupełniono zapasy kostki, a także dokupiono materiały na podbudowę: cement, piasek. - Dotychczas przed szkołą było miejsce do parkowania pokryte żużlem. Nikt tam nie wjeżdżał, nawet po lekkich opadach, bo trochę błota było. Kierowcy stawiali auta przy drodze - mówi rajca Roman Olejniczak, będący jednocześnie sołtysem Starej Krobi. - Chodzi mi o to, aby teraz, kiedy jest parking, na odcinku od skrzyżowania do przepompowni postawić znak zakazu zatrzymywania się i postoju. Z pobocza znikną wtedy samochody. One przeszkadzają przy mijaniu się ciągników albo innych pojazdów rolniczych. Tym bardziej, kiedy wyjeżdża się zza zakrętu na skrzyżowaniu - uzasadnia swój apel radny. Podczas sesji, kiedy składana była interpelacja, burmistrz Krobi Sebastian Czwojda zobowiązał się, że zostanie ona przekazana do administratora szosy - Powiatowego Zarządu Dróg w Gostyniu. O tym, czy stanie tam znak, w ciągu najbliższych miesięcy zadecyduje Komisja ds. Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. (AgFa) ogłoszenie własne wydawcy

8 8 NASI MILUSIÑSCY Zdjęcia: Dorota Jańczak Jestem Tobiasz Plawgo. Moi rodzice to Hanna i Krzysztof. Urodziłem się 14 sierpnia o godz Ważę 3570 g i mierzę 55 cm. W domu, w Pakosławiu, czeka brat Bartosz. I NFORMACJE Życie Gostynia Z przyśpiewkami w Kaczagórce Roman Szych oraz Romualda Konarczak byli starostami tegorocznych dożynek w Kaczagórce, gmina Pogorzela. Impreza odbyła się w sobotę, 18 sierpnia przy świetlicy wiejskiej. - Gdyby wczesną wiosną ktoś zapytał się nas, czy w tym roku będą dożynki? To pytanie pozostałoby bez odpowiedzi. Pola musiały być obsiane jeszcze raz. Rzadkie wschody wiosenne zbóż, zimny i suchy maj nie napawały optymizmem. Zanosiło się na klęskę nieurodzaju. Jednak czerwiec okazał się łaskawy. Przyszło ciepło, często padał deszcz i rośliny nadrobiły zaległości. Powiało optymizmem. Rolnicy są zadowoleni ze swoich plonów. Dziś podsumowanie i świętowanie - tymi słowami święto plonów w Kaczagórce rozpoczęła sołtys Helena Konowalczyk. Zabawa taneczna poprzedzona została tradycyjnym obrzędem dożynkowym, podczas którego na scenie zaprezentowały się dzieci i młodzież z wioski. Część artystyczną przygotowała Ewa Gołdyn. Podobnie, jak w poprzednich latach, również w tym, miały miejsce tradycyjne przyśpiewki. (doti) Przybyłych na dożynki witał drewniany koń, który ciągnął wóz wykonany z balotów z babą i dzieciątkiem Nazywam się Bartosz Polerowicz. Moi rodzice to Paulina i Karol. Na świat przyszedłem 14 sierpnia o godz Ważę 3400 g i mierzę 53 cm. Mieszkamy w Gostyniu. Młodzi przedstawiciele Kaczagórki przekazują sołtys wsi Helenie Konowalczyk pięknie przyozdobiony wieniec Korowód dożynkowy Jestem Antoś Jakuszek. Moi rodzice to Marta i Roman. Urodziłem się 11 sierpnia o godz Ważę 2830 g i mierzę 53 cm. Mieszkamy w Piaskach. OGŁ OSZENIE ogłoszenie własne wydawcy Młodzież i dzieci do występów przygotowała Ewa Gołdyn fot. D. Jańczak (x5) PÊPOWO Leśne wspaniałości Najwięcej śmiechu wzbudziły przyśpiewki o gospodarzach z wioski Piękne, zdrowe i okazałe grzyby w lesie w Siedlcu znalazł Zenon Kaczmarek z Pępowa. Największy z zebranych borowików waży 610 gram. (doti) fot. M. Kaczmarek (x2) OGŁ OSZENIA BIURO REKLAMY: tel. (65) , reklama@zycie-gostynia.pl yczenia W sierpniowy poranek przyszłaś na świat, a dziś masz już 18 lat, cieszyliśmy się z tego bardzo Marlenko. Niech ta dorosła życiowa kariera nigdy Ci nie doskwiera. Niech zawsze szczęście Ci sprzyja, to co złe z daleka omija, wszystko co pragniesz by się spełniło. Sukcesów w dorosłym życiu, szczęścia w miłości, dużo uśmiechu, radości. Spełnienia wszystkich marzeń, samych przyjemnych w Twym życiu zdarzeń. Z okazji 18-tych urodzin dla Marleny Chudej z Pępowa życzenia składają rodzice i brat Mateusz.

9 Życie Gostynia I NFORMACJE 9 Do stołu prezydialnego pięknie ubrani przedstawiciele wioski przynieśli winiec żniwny Obrzędy dożynkowe chętnie obejrzeli mieszkańcy Grabonogu oraz gościeś Dożynki z wiwatem Przez dwa miesiące dzieci z Grabonogu, gmina Piaski, ćwiczyły wielkopolski taniec ludowy - wiwat. Swoje umiejętności zaprezentowały podczas dożynek, które odbyły się 15 sierpnia. Przygotowaniem najmłodszych zajmowała się sołtys wsi Małgorzata Sztuba. Nie zabrakło także tradycyjnego ośpiewania gospodarzy. Teksty do nich wymyślił mieszkaniec wioski - Zenon Woźniakowski. Po występach przyszedł czas na zabawę taneczną. W przedsięwzięcie zaangażowało się wiele instytucji, które działają we wiosce. Są to rada sołecka wraz z radnym, ochotnicza straż pożarna, koło gospodyń wiejskich oraz kółko rolnicze. Tekst i zdjęcia: DOROTA JAŃCZAK O słodki poczęstunek postarały się panie z koła gospodyń wiejskich W występy zaangażowały się także dzieci W tym dniu pogoda dopisała wyśmienicie OGŁ OSZENIE BIURO REKLAMY: tel. (65) , reklama@zycie-gostynia.pl

10 10 I NFORMACJE Życie Gostynia Problem ze Szkolną rozwiązany? Dzięki staraniom dyrektora Szkoły Podstawowej w Borku Władysława Hałasa, już wkrótce zostanie rozwiązany problem z ciasną dla kierowców ul. Szkolną w Borku Wlkp. Od 1 września uczniowie będą mogli czuć się bezpieczniej, a rodzice przywożący ich na zajęcia i pracownicy placówki będą mieli ułatwiony wyjazd. Co ciekawe, nie będzie konieczna zmiana organizacji ruchu, a ul. Szkolna nadal pozostanie drogą dwukierunkową. O sprawie pisaliśmy w 27 numerze Życia Gostynia. Na czerwcowej sesji boreccy radni prosili burmistrza o wykonanie przed szkołą 30 metrów łącznika pomiędzy ulicami Szkolną i Asnyka. Samorządowcy wskazywali, że ten pomysł, stary jak świat rozładuje ruch przy podstawówce w Borku. Wykonanie zadania uzależniono od decyzji dyrektora szkoły. - Byłem obejrzeć, jak to będzie rozwiązane. Dzisiaj nie można jeszcze tamtędy przejechać, ale już wszystko jest przygotowane. 1 września wszyscy: pracownicy, rodzice i kierowcy autobusów, będą mogli realizować założenia, odnośnie poruszania się po ul. Szkolnej - pochwalił się rajcom Marian Jańczak, włodarz Borku podczas ostatniej sesji rady miejskiej, 16 sierpnia. Następnie dyrektor szkoły podstawowej Władysław Hałas wyjaśnił radnym, na czym będą polegały zmiany. - Dziś właśnie kurier Władysław Hałas przywiózł mi 2 słupki parkingowe. Zostaną one zamontowane na postoju przed szkołą. O godzinie 7.00 rano, przy wyjeździe z parkingu, będą podnoszone. Kierowcy nie będą mieli wyboru - zostaną zmuszeni do wyjazdu przez ul. Asnyka. Po godz słupki będą opuszczane, co umożliwi poruszanie się tak, jak dotychczas - wyjaśnił dyrektor. Uważa, że nie ma potrzeby stawiania znaków i zmiany organizacji ruchu do tego stopnia, aby ul. Szkolna była jednokierunkową. Osoby przyjeżdżające do szkoły są zobowiązane przejechać ul. Asnyka. - W dni świąteczne, wolne od nauki, nie będą te ograniczenia obowiązywały - wyjaśniał dyrektor Hałas, przekonując, że takie rozwiązanie naprawdę powinno ułatwić poruszanie się pojazdów w pobliżu placówki. Włodarz Borku uznał to za bardzo dobry pomysł, ale dla osób, które chcą przestrzegać zasad bezpieczeństwa ruchu drogowego. - Do tego mieszkańcy będą musieli się przyzwyczaić. Będziemy obserwować, jak to będzie funkcjonowało - stwierdził Marian Jańczak. Radny Mieczysław Dębowiak nie był już tak spokojny. - Chyba trzeba jednak kogoś poinformować, że w pewnych godzinach nastąpi zmiana ruchu. Ale skoro zostało to tak opracowane, niech wejdzie w życie. Chociaż może być niebezpiecznie, dla przyzwyczajonych. Obym był złym prorokiem - uznał rajca. (AgFa) dyrektor Szkoły Podstawowej w Borku Wlkp. Nie zgodziłbym się z radnym Dębowiakiem. Na ul. Szkol- nej nadal będzie obowiązywał dwustronny kierunek jazdy. Kto wjedzie w tę drogę do końca i będzie chciał wrócić, skieruje się na parking i nie wyjedzie stamtąd inaczej niż przez ul. Asnyka. A kierowcy kombinujący? Nauczymy ich do nowych zasad. Nie wiem, co jest lepsze - takie rozwiązanie, czy dzisiaj obowiązujące zasady ruchu, ale nie możemy popadać w skrajność. Bo przy ul. Asnyka stoi znak, który nijak ma się do tych zmian. Widnieje tam zakaz wjazdu, a droga jest dwukierunkowa. BOREK WLKP. Utylizacja odpadów na Zdzieskiej - Zapraszamy burmistrza na naszą ulicę około godziny 22. wieczorem. Proszę się przejechać. Przy co drugim budynku jest brązowo lub siwo od dymu. I czuć smród odpadów - informowała na ostatniej sesji Kazimiera Szymczak, w imieniu mieszkańców ul. Zdzieskiej w Borku Wlkp. Zwątpiła, czy w urzędzie miejskim jest na stanowisku osoba, która zajmuje się ochroną środowiska. - Kiedyś włodarz chwalił się takim pracownikiem. Tymczasem przychodzi sobota, a my na Zdzieskiej mamy istną utylizację odpadów. Nie wiem, jakie odpady spalają mieszkańcy. Wydaje mi się, że również pochodzenia odzwierzęcego. To jest coś niesamowicie obrzydliwego. Okien nie można otworzyć. Prosiłabym, aby ktoś się tym zajął... - mówiła. Zasugerowała, aby sprawdzić, czy wszyscy mieszkańcy ulicy Zdzieskiej mają podpisane umowy na pojemniki na odpady. - Jak wygląda odstawianie odpadów w domach, gdzie mieszka 6 osób, a przed bramą stoi tylko mały pojemniczek? - zastanawiała się Kazimiera Szymczak. Burmistrz Marian Jańczak zauważył, że problem ten nie dotyczy tylko ul. Zdzieskiej w Borku. Jeśli chodzi o kubły, zapewnił, że zgodnie z rejestrem, wszyscy mają podpisane umowy. - Tylko, czy wyrzucają odpady tam, gdzie trzeba i z taką częstotliwością, jak należy? - zastanawiał się borecki włodarz. - A stwierdzenie tego, co właściciel posesji spalił w piecu, jest niemożliwe - dodał. Wyraził nadzieję, że nowa ustawa śmieciowa i ustalony dzięki niej podatek, zmienią tę sytuację. (AgFa) Medij potraktował Wypłacanie pensji w ratach, fałszowanie kart pracy i zwalnianie młodych osób, chcących się uczyć - to tylko niektóre z praktyk, jakich, zdaniem jednej z byłych pracownic firmy, dopuszcza się zakład pralniczy Medij w Pępowie. Co na to jego właściciele? Dla 24-letniej Ani* najważniejsze było ukończenie szkoły. Dziewczyna jednak cały czas miała świadomość, że musi pracować, aby mieć na to pieniądze. Dlatego zawsze, gdy zachodziła taka konieczność, rezygnowała z zajęć i przychodziła na swoją zmianę. Próbowała tak ustawić grafik, aby móc pogodzić i pracę, i szkołę. Tym razem było inaczej. Rozpoczęła się sesja egzaminacyjna w drugiej - ostatniej klasie policealnego technikum administracyjnego. Nie było innego wyjścia. Ania kończyła w piątek o godz , ale po południu miała w szkole zaliczenia. Musiała się zwolnić o godzinę. Kiedy w poniedziałek wróciła do pracy, wręczono jej wypowiedzenie. Dziewczynę dosłownie zamurowało. - Póki nie było egzaminów, wszystko było ok. Jednak, gdy zaczęła się sesja egzaminacyjna, już nie mogłam rezygnować ze szkoły. Ze strony kierownictwa pojawiały się pytania, wątpliwości czy faktycznie jadę do szkoły, czy ich nie oszukuję. W okropny sposób mnie potraktowali. Nie spodziewałam się, że mogę być zwolniona - mówi zdenerwowana Ania. Dziewczyna pracowała tam od marca do maja na umowę zlecenie. - Kiedy poszłam do kadr i wręczono mi wypowiedzenie, pytałam: co się stało? Pani z kadr zadzwoniła po brygadzistkę. Ona przyszła i rzuciła w moją stronę: byłam z ciebie niezadowolona. A wcześniej nie dawała żadnych sygnałów. Pracowałam tam od 12 marca i też wszystkiego nie umiałam, ale starałam się jak najlepiej wykonywać swoje zadania. Gdy spytałam, czy chodzi o szkołę, wzrok odwróciła w drugą stronę - opowiada Ania. Nie rozumie, dlaczego firma nie wspiera młodych ludzi w ich kształceniu, tylko jeszcze rzuca kłody pod nogi w postaci nagłych zwolnień. - Skoro dla nich było problemem to, że chodzę do szkoły, mogli mi dać decyzję wyboru: praca czy szkoła, a nie wyrzucać. Wówczas od razu sama zrezygnowałabym z zatrudnienia, poświęcając się nauce. Ludzie boją się cokolwiek powiedzieć otwarcie, DZIENNIKARZ INTERWENIUJE tel mnie okropnie jedynie po kątach krytykują - stwierdza dziewczyna. Wręczenie wypowiedzenia po jednogodzinnym zwolnieniu się z pracy, nie jest jedyną kwestią, która bulwersuje 24-latkę. Jak tłumaczy, firma dopuszcza się wielu zaniedbań i naruszeń przepisów. Wśród nich znajduje się wypłacanie pensji w ratach, mimo iż na umowie jest jednoznaczny zapis, iż pensja powinna trafiać do pracownika do 10 dnia kolejnego miesiąca. - To się powtarza notorycznie. Pierwsza część wypłaty jest, co prawda, w odpowiednim czasie, ale druga o wiele później. Kiedy byłam przyjmowana, nic nie wspominali, że będzie wypłata płacona w ratach, nawet nie było takiej umowy słownej. Raty dla mnie są czymś dziwnym - komentuje. Ania zwraca uwagę na jeszcze jeden fakt, który ją niepokoi. Chodzi o fałszowanie kart pracy. Obecnie zakład pralniczy działa na dwie zmiany. Pierwsza powinna rozpoczynać się o godz i trwać do 15.00, natomiast kolejna od do godziny. Jednak popołudniowa zmiana niedzielna odbywa się w praktyce w nocy, z niedzieli na poniedziałek. Mimo to wszyscy pracownicy wpisują się w karcie pracy, iż są obecni w godzinach popołudniowych. - Każą nam wpisywać popołudniówki pewnie dlatego, że za nocki musieliby zapłacić więcej, czyli tak, jak za godzinę nocną. Dla mnie to jest coś nie do pojęcia - informuje Ania. Dodaje, że raz wpisała się na karcie pracy prawidłowo, jednak jej zapis został wymazany. Jeśli chodzi o drugą zmianę, powinna rzeczywiście trwać do godz , jednak z reguły, jak tłumaczy Ania, pracuje ona o wiele dłużej. - Na popołudniówce byłam 10 albo 11 godzin. To jest tak, że idzie się i nie wie, kiedy wróci do domu. Raz byliśmy nawet do 1.00 w nocy - opowiada dziewczyna. Dodaje, że za wynagrodzeniem za nadgodziny trzeba długo czekać. - Byłam w pracy 1 maja i powiedzieli, że zapłacą nam 10 zł na godzinę. Twierdzili, że te pieniądze otrzymamy na drugi dzień. A tak naprawdę dostaliśmy je po dłuższym czasie - mówi Ania. W sprawie kontaktujemy się z Eugeniuszem Łapawą, pełnomocnikiem właściciela zakładu pralniczego Medij. Jest on święcie przekonany o tym, że jego firma nie robi żadnych utrudnień młodym ludziom, fot. D. Jańczak którzy chcą się uczyć. - W firmie pracuje dziesięć osób, które chodzą do szkoły bądź studiują i z nimi nigdy nie było problemu. Wystarczy powiedzieć wcześniej, że chce się wolne i można odpowiednio program ustalić. Sprawdziłem tę sprawę po pani telefonie. Brygadzistka i kierowniczka powiedziały mi, że z nią nie można było się dogadać. Takie mogą pojawić się sytuacje, że pracownik może z pracodawcą się rozstać. W biurze wszyscy skończyli studia, pracując tutaj, otrzymywali zwolnienia na naukę zgodnie z obowiązującymi przepisami. To jest kwestia dogadania się, ustawienia harmonogramu - tłumaczy. Nie zaprzecza, że wynagrodzenie jest wypłacane w ratach. Przyznaje, że jest to naruszenie umowy między pracodawcą i pracownikiem. - Tylko widzi pani, można dwojako na to patrzeć. Obecnie w 70% współpracujemy ze szpitalami. Wie pani jak one płacą? W związku z tym, że na czas nie dostaję pieniędzy ze szpitali, a nie windykuję ich. Aby pracownicy nie zostali bez środków do życia, ratuję się w ten sposób, że płacę im w ratach, tj. 10 i 15 dnia danego miesiąca - wyjaśnia. Na pytanie związane z kartami pracy, Eugeniusz Łapawa potwierdza, że z niedzieli na poniedziałek zakład jest czynny nocą. Jednak wyraża zdziwienie faktem, jakoby kierownicy mieli zmuszać pracowników do fałszywego wpisywania danych na dokumentach. - Nie ustosunkuję się do tego, bo musiałbym sprawdzić - stwierdza. Po chwili, gdy jest proszony o to, by przy obecności dziennikarza zweryfikował karty, nie widzi takiej potrzeby, bo jest już pewniejszy. - Nie ma takiej możliwości, żeby pracownicy wpisywali coś innego i co innego robili. Nikt nie robi korekt, nikt za nikogo nic nie wpisuje - ucina. Żadnych problemów Eugeniusz Łapawa nie zauważa także w kwestii pracy na drugiej zmianie. Relacja Ani związana z przebywaniem w zakładzie do nawet pierwszej w nocy, zupełnie nie pokrywa się ze spostrzeżeniami właściciela firmy. - Z reguły popołudniówki trwają osiem godzin. Czasem przedłuży się o pół godziny na wykończenia. Ale nigdy nie miało miejsce zdarzenie, by pracowano do pierwszej w nocy - informuje właściciel firmy Medij. DOROTA JAŃCZAK *Imię zostało zmienione

11 Życie Gostynia Zamieszkać na tyłach Pępowa fot. D. Jańczak I NFORMACJE 11 Za najmłodszą część Pępowa można śmiało uznać tyły ul. Szkolnej. Szacuje się, że docelowo może tam powstać aż 80 prywatnych działek budowlanych. DOROTA JAŃCZAK Ogrodowa, Wiejska, Działkowa, Żniwna i Rolnicza to dosyć nowe ulice figurujące w rejestrze Urzędu Gminy Pępowo. Jak można wyczytać z mapy, znajdują się za ul. Szkolną i Polną w stronę Kościuszkowa. Do tej pory gmina zajęła się urzeczywistnieniem w terenie tylko pewnymi odcinkami ulic Wiejskiej i Ogrodowej. Tamtejszy obszar został objęty planem zagospodarowania przestrzennego w 2006 r. Pępowski magistrat postanowił wyznaczyć go na budownictwo mieszkalne. - Z wnioskiem o wykup ziemi pod drogę do Urzędu Gminy w Pępowie wystąpili mieszkańcy ul. Szkolnej, którzy posiadali grunty z tyłu swoich posesji. Po stworzeniu drogi przez magistrat, mogli zacząć wydzielać działki i je sprzedawać - mówi Aldona Gryczka z pępowskiego urzędu. Wcześniej, na tych terenach były nieużytki albo pola. Miało się to zmienić po 2006 roku. Cel działań wójta i radnych był jednoznaczny - stworzenie jednego, zwartego osiedla. Plan określa wielkość działek oraz powierzchnię zabudowy. Dzięki tym procedurom, zwiększył się obszar pod budownictwo mieszkaniowe w Pępowie. - Nasza miejscowość rozwija się. Powstają nowe drogi i domy - mówi jedna z mieszkanek ul. Polnej, której część również należy do młodszych. Wiele domków przy niej pojawiło się kilkanaście lat temu. Na osiedlu, które nazywane jest w wiosce tyłami ul. Szkolnej, wydzielonych zostało 38 działek o powierzchni około arów. Są sprzedawane za mniej więcej tys. zł. Plan zagospodarowania przestrzennego obejmuje także pewien obszar, który jeszcze w dokumentach geodezyjnych widnieje w całości. - Docelowo na całym Na osiedlu przy ul. Ogrodowej w Pępowie pojawiają się nowe domki osiedlu może powstać około 80 działek - tłumaczy Aldona Gryczka. Do pewnego odcinka ul. Ogrodowej dociągnięty jest wodociąg oraz linia wysokiego napięcia. Gazociągu jeszcze nie ma. - Media doprowadzane tam będą w miarę potrzeb. Wszystko będzie zależało od tempa budowy domów - wyjaśnia urzędniczka z Pępowa. Do tej pory przy ul. Ogrodowej pojawiły się trzy domy, kolejny jest w trakcie stawiania. Na wybudowanie się na nowym osiedlu zdecydowała się między innymi Elżbieta Borowczyk wraz z rodziną. Mieszkają na samym końcu ul. Ogrodowej. Przeprowadzili się z niedaleka, bo ul. Szkolnej. - Mieszkaliśmy z teściami, mamy czwórkę dzieci i do dyspozycji mieliśmy mały metraż. W związku z tym, że prowadzimy pieczarkarnię za ich domem, uznaliśmy, że jeśli sie gdzieś wybudujemy, to tylko w pobliżu. Udało się - opowiada Elżbieta Borowczyk. Dodaje, że gdy tylko dowiedzieli się o tym, iż działka w tym miejscu jest na sprzedaż, od razu zdecydowali się na jej kupno. - Mąż praktycznie całe dnie spędza we firmie. Gdybyśmy gdzieś dalej się przeprowadzili, byłoby to trudne. To jest dla nas idealne miejsce - stwierdza. Państwo Borowczyk, jako pierwsi postawili dom na nowym osiedlu. - W październiku będą cztery lata, odkąd tu jesteśmy. Tuż po nas, działki znajdujące się wzdłuż ul. Ogrodowej zaczęli wykupywać inni. Przy istniejącej drodze wszystkie zostały sprzedane - opowiada. Przekonuje, że jest zadowolona z miejsca, w którym się wybudowała wraz z rodziną, mimo iż droga nie jest w najlepszym stanie i nie ma oświetlenia ulicznego. - Kiedy popada trudno się tędy przejeżdża, ale wiadomo, że trochę czasu musi minąć, kiedy nam zrobią porządny przejazd. Dobrze nam się tutaj mieszka, nikt się nie kręci. Jest spokój i nie ma żadnego ruchu. Jeśli ktoś jedzie, to wiadomo, że do nas - opowiada Elżbieta Borowczyk. listy Stowarzyszenie,,Nasz Dom skupia ok. 5 tysięcy osób które podpisały deklaracje. W większości to rolnicy gmin Krobia i Miejska Górka jak również mieszkańcy Miejskiej Górki i Krobi rozumiejący zagrożenie, jakie niesie powstanie kopalni. Zdecydowanie odcinamy się i potępiamy chuligańskie wybryki, nasze protesty są jawne. Stowarzyszenie apeluje do rolników by nie wpuszczali PAKu na swoje pola, organizuje blokady odwiertów (skutecznie, bo firma PAK nie posiada wszystkich wymaganych dokumentów co wyszło przy okazji blokady odwiertu na torach między Roszkówkiem a Rozstępniewem) w celu obrony naszej pięknej okolicy i dobrze rozwiniętego rolnictwa. Apele i działania Stowarzyszenia przynoszą efekty, bo PAK drukuje w prasie rozpaczliwe prośby o udostępnienie pól do badań, na co rolnicy jak widać są już odporni i świadomi zagrożenia. Z desperacji chcieli wiercić na nieczynnych torach PKP, ale brak zgody rolników na wyznaczenie strefy bezpieczeństwa te zamiary zniweczył. Wyniki spisu rolnego potwierdzają wiodącą rolę rolnictwa w gospodarce tej części Wielkopolski. Naszych rolników cechuje przywiązanie do Ziemi pracowitość i wysoka kultura jej uprawy. Dzięki zainwestowaniu znacznych środków w gospodarstwa rolne, intensyfikacji produkcji i specjalizacji osiągnięto europejski poziom produkcji, a w niektórych dziedzinach nawet wyższy niż w krajach wysoko rozwiniętych tak w produkcji zwierzęcej i roślinnej. Nikt tak jak pracujący na roli nie może zaświadczyć o tym, że zniszczona i wyjałowiona Ziemia nie daje plonów, zaś pielęgnowana z miłością jest szczodrą karmicielką narodu. Łatwo jest zniszczyć trudniej odbudować. To są nadrzędne cele Stowarzyszenia. Zawód rolnika jest też powołaniem, kto go nie posiada powinien szukać pracy w innym zawodzie, ale ta Ziemia ma rodzić. Panie Prezesie Bryja pisze Pan w 30 nr Życia Gostynia artykuł pod tytułem,,rozmawiajmy jesteśmy przecież sąsiadami, to wyrażenie świadczy o tym, iż Pan nie wie co mówi: Jakimi sąsiadami? Podstępem przy poparciu paru nieudaczników przyszliście tutaj niszczyć to, co zbudowały pokolenia. Na początek: więzi międzyludzkie. Potem mówiliście tylko o odwiertach a teraz już otwarcie mówicie o kopalni, pisząc,,że prace polowe ciągników rolnych niejednokrotnie powodują większe natężenie hałasu niż pobliska kopalnia. Jeżeli Stowarzyszenie skupiające ok członków to dla Pana cyt.,,grupka wrogo do nas nastawionych mieszkańców gmin to idź Pan do lekarza, bo coś z Panem nie tak. Do znudzenia powtarza Pan dyrdymały o tym, jakie to korzyści przyniesie nam kopalnia. Obiecuje Pan gruszki na wierzbie w sponsorowanych artykułach i za duże pieniądze pisanych korzystnych dla Pana opinii, przez mało znanych naukowców. Cytat,,Rozumiem pojawiające się niepokoje ale proszę spojrzeć na to z innej perspektywy - stałe miejsca pracy, zadbane ulice, lepsze szkoły, opieka zdrowotna czy dostęp do kultury to tylko niektóre korzyści, które mogą wpłynąć na jakość życia i to nie tylko w dwóch gminach. Czy nasze dzieci nie oczekują właśnie tego? Czy to właśnie lepszego życia nie szukają za granicą? koniec cytatu. W dalszej części wypowiedzi wielokrotnie mija się Pan z prawdą. Czy Pan nie wie, gdzie przyjechał? Pan myśli, że tu są matoły i nieudacznicy. My mamy to wszystko, o czym Pan mówi i obiecuje (kulturę też mamy). Dlaczego gra Pan na uczuciach ludzi? Nam wydaje się to obrzydliwe. Pańskie dzieci na pewno w przypadku powstania kopalni tu nie zamieszkają, a za granicę, niech Pan to sprawdzi najwięcej młodych ludzi wyjeżdża z rejonu Konina, z dobrobytu który Pan nam oferuje. Mamy do Pana radę: niech Pan wreszcie zostawi ten rejon i wyjedzie tam skąd Pan przybył, a my w spokoju będziemy się troszczyć, aby Pan i Pańskie dzieci miały zapewnioną zdrową, naturalną żywność. Nadmieniamy, iż węgiel brunatny na 1 GJ energii emituje ok. 101,2 kg CO2 (dwutlenku węgla). Niech Pan też przyjmie do wiadomości, że nawet nasyłanie agentów CBA czy negocjatorów nie zniechęci nas do walki z Wami w celu obrony naszej pięknej okolicy. Apelujemy do wszystkich rolników nie zgadzajcie się na odwierty. Tak To nasza ziemia, Apelujemy do wszystkich właścicieli gruntów, nie zgadzajcie się na odwierty. Za Zarząd Stowarzyszenia Nasz Dom Sylwia Maćkowiak, Jolanta Janowicz, Janusz Maćkowiak listy Szanowna Redakcjo! Czytając w Życiu Gostynia z dnia artykuł zatytułowany Odmulony w Dusinie, zapomniany w Daleszynie poczułam się, jak wezwana do tablicy. W ostatnim zdaniu artykułu Grzegorz Mayer, dyrektor PZD mówi, że ani sołtys, ani rolnicy nie interweniowali w sprawie czyszczenia rowu. Do tej pory myślałam, że decyzję o czyszczeniu rowu, który należy do drogi, podejmuje jej zarządca, aż tu nagle dyrektor wypowiada się inaczej. Już latem ubiegłego roku prosiliśmy (ja i radny Jankowiak) o kilkukrotne koszenie trawy i chwastów na poboczach wymienionej w artykule drogi, jak również dróg w kierunku Starego Gostynia i Markowa. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że nie ma funduszy, jedynie możliwe jest koszenie jeden raz w roku. Zadziwiło mnie więc bardzo, że nagle jako sołtys miałabym wpływ na czyszczenie rowu. Odnośnie koszenia Rada Sołecka podjęła uchwałę, że będziemy wykaszać we własnym zakresie. Tak więc zwolniliśmy PZD z kosztów, jakie ponieśliby na wykaszanie naszych rowów. Korzystając z okazji chciałabym jeszcze poruszyć temat stanu drogi biegnącej przez Daleszyn. Wszyscy mieszkańcy są zdania, że stan tej drogi jest, delikatnie mówiąc, kiepski. Może znajdą się fundusze na położenie dywanika, aby jazda przez Daleszyn stała się przyjemnością, bo jak na razie nie da się tu zasnąć w fotelu obok kierowcy. Jeszcze w ubiegłym roku dyrektor powiedział, że do 2020 roku nie ma możliwości naprawy tej drogi, ale może stanie się cud i fundusze znajdą się wcześniej. Zazdroszczę mieszkańcom np. Starego Gostynia, którzy w swej miejscowości mają drogi jak marzenie. Pozostaję pełna nadziei. Z poważaniem Ewa Dzierżgowska sołtys wsi Daleszyn

12 fot. fasphotographic - Fotolia.com 12 Życie Gostynia, na 10 kobiet, ofiar przemocy, 8 zaczyna życie od nowa, 2 wracają do sprawcy Tylko w pierwszym półroczu tego na wypadek nagłego przyjęcia - wyjaśnia Anna Sowula. Pracownice ośrodka roku ze schronienia w Bonifraterskim Ośrodku Interwencji Kryzysowej w Marysinie skorzystało 16 osób: 9 kobiet pokój, co daje skrzywdzonym dodatko- starają się, aby każda rodzina miała swój i 7 dzieci. Z roku na rok coraz więcej we poczucie bezpieczeństwa. Od kilku osób doświadcza przemocy psychicznej. lat do BOIK-u trafiają jedna lub dwie - Sprawca nie bije, ale znęca się psychicznie nad rodziną: to jest wydzielanie są dzieci, mąż, rodzina. - Dobrze, jeśli osoby starsze. Sprawcami przemocy pieniędzy, chodzenie za kimś cały czas, w tej całej sytuacji kobieta ma wsparcie w dzieciach. Wtedy łatwiej jest jej kiedy ten wychodzi z domu, to też specjalne psucie pojazdu, którym dojeżdża się rozpocząć wszystko na nowo. Czasami do pracy, nękanie telefonami i pytania dzieciaki składają się na czynsz wynajmują, coś mamie, czasami zabierają do - gdzie jesteś?, kiedy wrócisz? - mówi Anna Sowula, kierownik BOIK. siebie - wyjaśnia kierownik. W hostelu rodzą się również dzieci. Od początku Reagują wszyscy istnienia ośrodka 10 maleństw znalazło tam schronienie po odebraniu ze Mało pocieszający jest fakt, że przemoc w rodzinie od lat utrzymuje się na szpitala. - Kobiety były przed porodem stałym poziomie. Ośrodek w Marysinie, oprócz hostelu, gdzie schronienie je ze szpitala. Aktualnie mamy u siebie u nas. Urodziły i to my odbierałyśmy znajdują kobiety i dzieci, oferuje także dwutygodniowe maleństwo. Czujemy się pomoc ambulatoryjną. Korzysta z niej odpowiedzialne i za mamę, i za to dziecko - przyznaje Anna Sowula. Mieszkanki coraz więcej osób: kobiet, mężczyzn, młodzieży, a nawet dzieci. - Przychodzą hostelu żyją w zgodzie. Jeśli młoda uczniowie z klasy, bo są zaniepokojeni mama jest niedoświadczona, kobiety zachowaniem kolegi czy sytuacją w jego ustalają między sobą dyżury, wstają po rodzinie. Często jest tak, że dorośli nie kolei, co 3 godziny, pomagają karmić. chcą reagować, a robi to młodzież - Zresztą wszystkie prace wykonywane przyznaje Anna Sowula. Porady doraźne są w ośrodku wspólnie: kobiety i pracownice. - To procentuje. Mamy zgrany realizowane są za darmo przez psychologa, prawnika, pracownika socjalnego, zespół, który jest w stanie działać, kiedy terapeutę. Obłożenie jest bardzo duże. my wyjeżdżamy. Wiemy, że nic złego - Nie zawsze przemoc musi kończyć się tu nie wydarzy. Oczywiście lepiej pobytem w naszym ośrodku. Jeżeli jest byłoby, gdybyśmy mieli tyle pieniędzy, tak, że człowiek jeszcze potrafi nad tym aby dyżury były całodobowe. Z drugiej panować, to wtedy można wskazać drogę strony, kiedyś te kobiety wyjdą i będą - wyjaśnia kierownik BOIK. O pomoc musiały sobie radzić same - tłumaczy proszą kobiety, mężczyźni, teściowie, Anna Sowula. Podopieczne BOIK-u doskonale spisały się dwa tygodnie temu, babcie. Ośrodek udziela także porad telefonicznych, ale jak przyznaje Anna kiedy jedna ze współmieszkanek zaczęła Sowula, są one najtrudniejsze. - Łatwiej rodzić. Wieczorem o wezwały pogotowie ratunkowe. Maleństwo przyszło jest, kiedy ktoś jednak przychodzi. Widząc osobę prościej nam jest jej pomóc. na świat w szpitalu już o Przez telefon wiemy tyle, ile dana osoba nam chce powiedzieć. Rzadko kiedy w takich przypadkach udaje się tak naprawdę uzdrowień Nie ma cudownych do końca wesprzeć - mówi kierownik. Pobyt w ośrodku to przede wszystkim Często jednak takie osoby oczekują tylko praca z ofiarą przemocy - zapewnienie wskazania, do jakich instytucji mogą się jej bezpiecznego otoczenia, pomoc zwrócić. terapeutyczna, która ma wesprzeć w odzyskaniu równowagi emocjonalnej BOIK dorobił się dzieci i poczucia własnej wartości. - Musimy Głównym zadaniem BOIK-u jest kobiety przekonać też do tego, aby nie jednak od lat prowadzenie hostelu, który wstydziły się, że są w ośrodku. Stajemy mieści się w zabudowaniach Konwentu się też odpowiedzialne za nasze podopieczne: za to, jak zachowują się na Bonifratrów. Może tam zamieszkać 8 rodzin (kobiet z dziećmi). Przyjmowani są mieście, jak się ubierają, nawet za to, kim przede wszystkim mieszkańcy powiatu są, kiedy wyjdą stąd - wyjaśnia Anna Sowula. Czasem ofiary wracają do starego gostyńskiego. - Chyba, że dysponujemy wolnymi miejscami, wtedy przyjmujemy życia. Wybierają taki tryb życia, który też dodatkowo spoza powiatu. Zawsze im pasuje. - Bo akurat w tym mieszkaniu jest zostawiane jedno mieszkanie puste w tej rodzinie, jest tak dobrze, bo nic nie R APORT Ż YCIA Coraz więcej przemocy psychicznej trzeba robić ze sobą, zero wysiłku, żeby się zmieniać i to jest fajne. A życie, które prowadzi zwykły człowiek, jest nudne: stały partner, stałe miejsce zamieszkania, kredyt hipoteczny, praca, taki sam rozkład dnia - opowiada kierownik. Są kobiety, które zamykają to, co złe i szukają nowego, ale są takie, które przychodzą do ośrodka, żeby odpocząć i wracają. - Ludziom wydaje się, że my tu cudownie uzdrawiamy z wszystkiego, co ich w życiu złego spotkało. Tak się nie da. Bagaż zostaje, ale też osoba ta ma wybór: może się zmienić na lepsze, ale może nie chcieć tego - zauważa kierownik. Na 10 kobiet, ofiar przemocy, dwie wracają do starego życia. - One umieją żyć właśnie tak, bo wyniosły to z domu, bo tata mamę bił. Miałyśmy tu kobiety, które trafiały na dobrych facetów. Szły na swoje i okazywało się, że mężczyźni mieli drogę przez mękę, bo te kobiety nadal wracały, nadal uciekały do tego domu, gdzie było źle. Jeżeli jest kochający mężczyzna, to naprawdę zrobi wiele, aby kobieta stworzyła normalny, dobry dom. Ale to kosztuje jedną i drugą stronę dużo - przyznaje Anna Sowula. Czasami osoby, które wybrały nowe życie, założyły nowe domy, nie są akceptowane w środowisku. - Twierdzi się, że ona na takiego faceta nie zasłużyła - mówi kierownik BOIK. Pracownice ośrodka nigdy nie oceniają kobiet, nie zwracają się do nich lekceważąco, zawsze z szacunkiem. - Staramy się przypominać, że ich życie, to są ich wybory - zauważa Anna Sowula. Próbują też oszukiwać Zdarza się, że ludzie próbują oszukać pracowników BOIK-u, sądy, policję, środowisko i udają ofiary przemocy. Pracownicy ośrodka są w stanie rozpoznać, czy to ofiara przemocy. - Czy ktoś, kto próbuje nam odegrać ofiarę. Są to kobiety, które często mają sprawy w sądach i próbują sobie coś ugrać będąc w ośrodku interwencji kryzysowej. Nasza nazwa dobrze brzmi, nieźle wygląda zaświadczenie w sądzie, że taka osoba przebywa w takim ośrodku. Dlatego często próbują się tu dostać po to, aby mieć dodatkowy atut w sądzie - tłumaczy Anna Sowula. Obserwują kobietę podczas widzeń dzieci z mężem - podejrzewanym o przemoc. - Kobiety, które nie są ofiarami przemocy, nie boją się mężczyzny. Wychodzą do niego, robią kawę, siadają sobie razem. Ofiara przemocy najczęściej zamyka się w pokoju, nie chce widzieć tego człowieka - mówi kierownik. IZABELA SKORZYBÓT 2011 rok 45 osób znalazło schronienie w BOIK - w tym 21 kobiet i 24 dzieci 40 osób - 18 kobiet i 22 dzieci - opuściło ośrodek 19 osób - 8 kobiet plus 11 dzieci usamodzielniło się 1316 osób skorzystało z pomocy rzeczowej 120 osób skorzystało z pomocy ambulatoryjnej 50 osób skorzystało z pomocy telefonicznej 200 porad udzielił psycholog 180 porad udzielił prawnik 200 porad udzielił pedagog 20 porad udzielił terapeuta ok zł - to koszty ogólne rocznego utrzymania BOIK-u ok zł - BOIK otrzymuje dotacji z powiatu gostyńskiego i gmin ok zł - BOIK musi uzbierać na bieżące funkcjonowanie Otrzymane dotacje w 2012 roku: zł - przekazał powiat gostyński zł - dotacja z gminy Gostyń (na psychologa, prawnika i terapeutę) zł - gmina Pępowo 0 zł - gmina Borek Wlkp zł - gmina Pogorzela (na utrzymanie ośrodka) zł - gmina Krobia (na psychologa, prawnika i terapeutę) zł - gmina Piaski (na utrzymanie ośrodka) zł - gmina Poniec (na utrzymanie ośrodka) zł - dofinansowanie z urzędu wojewódzkiego (na psychologa, prawnika i terapeutę) DZIĘKUJEMY ZA 1% BOIK nie ma stałego źródła utrzymania. Prowadzony jest dzięki dotacjom, środkom pozyskanych z 1% i opłat ośrodków pomocy społecznej - jeśli trafia osoba z danej gminy. - Te opłaty są jednak minimalne, ze względu na to, żeby OPS nie obciążać dodatkowo. Nie chcemy, aby doszło do sytuacji, że jest przemoc, a ośrodka pomocy nie stać na umieszczenie kobiety w naszym hostelu - wyjaśnia Anna Sowula, kierownik BOIK. Przyznaje, że ośrodkowi jest coraz trudniej funkcjonować. Wystarcza tylko na bieżące utrzymanie. Nie ma remontów, wyjazdów dzieci raz w roku z okazji Dnia Dziecka do ZOO. - Dlatego bardzo ważne są dla nas pieniądze z 1 procenta. I na szczęście jest ich co roku więcej. Chociaż bałyśmy się, bo organizacji, które proszą o takie wsparcie jest coraz więcej. Dziękujemy bardzo mieszkańcom powiatu gostyńskiego, bo właśnie stamtąd mamy najwięcej wpłat - mówi Anna Sowula. Pieniądze przeznaczane są normalną działalność statutową, ogrzewanie, wodę, leki i żywność. fot. 2x BOIK 25 miejscami dysponuje BOIK w Marysinie - mieści 8 rodzin Dane z Komendy Powiatowej Policji dotyczące przemocy w rodzinie w 2012 roku: założono 18 Niebieskich kart - z czego: 9 w miastach, 9 w wioskach Sprawcy: 1 kobieta, 17 mężczyzn Podczas interwencji domowych 12 mężczyzn było pod wpływem alkoholu - 5 wymagało zatrzymania w komendzie sprawcy nie mają więcej niż 65 lat rok (od 1 stycznia do 30 czerwca) 16 osób znalazło schronienie (9 kobiet i 7 dzieci) 15 osób - opuściło ośrodek (8 kobiet plus 7 dzieci) 5 rodzin usamodzielniło się pomoc rzeczowa: meble i wyposażenie dla 3 rodzin, wyprawka dla noworodka, dla dwóch osób leżących - materace, koce, pościele, ubrania i buty - dla 10 rodzin 72 osoby skorzystały z pomocy ambulatoryjnej 33 osoby skorzystały z pomocy telefonicznej 19 osób z pomocy psychologa 32 osoby z pomocy prawnej 20 osób z pomocy pedagoga W innych powiatach, np: w krotoszyńskim, gdzie funkcjonuje podobna placówka, gminy przekazują na roczne utrzymanie kwotę zależną od liczby mieszkańców. OIK w Krotoszynie zawarł w tej sprawie porozumienie z samorządami. W ten sposób wsparcie dla placówki od 6 gmin wynosi zł na rok (w powiecie gostyńskim liczącym 7 gmin samorządy przekazują razem zł dotacji). Budżet roczny krotoszyńskiego ośrodka wynosi zł, 50 procent zgodnie z porozumieniami daje powiat, pozostałe ponad zł gminy. Tak naprawdę w interesie gmin powinno być utrzymanie placówki, gdzie schronienie znajdują ofiary przemocy, a samorząd sam nie musi tworzyć podobnych miejsc i ponosić kosztów. I tak to wygląda w Krotoszynie. W naszym powiecie jest inaczej - gminy przekazują dotacje według uznania plus za pobyt osoby. Jeden samorząd - Borek Wlkp., nie przekazuje dotacji. - W tej kwestii gmina Borek Wlkp. stosuje się do ustaleń, jakie zapadły na Konwencie Wójtów i Burmistrzów Powiatu Gostyńskiego w dniu 29 września 2008 roku, gdzie ustalono, że od dnia roku gminy ponoszą odpłatność za pobyt swoich mieszkańców w Ośrodku. Reasumując gmina Borek Wlkp. konsekwentnie realizuje Zarządzenie Nr 1/2008 Kierownika Bonifraterskiego Ośrodka Interwencji Kryzysowej z dnia r. w sprawie odpłatności za pobyt osób skierowanych do Bonifraterskiego Ośrodka Interwencji Kryzysowej i Wsparcia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie w Piaskach Marysinie - odpowiedziała Elżbieta Pawlak, sekretarz gminy, na nasze pytanie, dlaczego gmina nie wspiera placówki. Dla porównania gmina ta zł zabezpieczyła w tym roku na opiekę nad bezdomnymi psy.

13 Nr 34 (235) 24 sierpnia 2012 fot. D. Jańczak Zabawa po pępowsku s. VII

14 II INFORMACJE 34 (235) 24 sierpnia par w rozgrywkach piłki siatkowej Zawody w plażowkę po raz piąty W turnieju zwyciężyła para Tomasz i Robert Gruetzmacher Ulewne deszcze nie przeszkodziły w rozegraniu V Turnieju o Puchar Wójta Gminy Pępowo w siatkówce plażowej na Cegielni. Impreza sportowa, z inicjatywy wszechstronnego sportowca Tomka Gruetzmachera i miejscowego Centrum Sportowo - Kulturalnego, odbyła się 11 sierpnia. W zawodach, które przeprowadzono w systemie brazylijskim, uczestniczyło 12 par. Młodzi zawodnicy zjawili się na boisku nie tylko z gminy Pępowo, ale także zjechali się z innych stron, np. Gostynia czy Kobylina. Na wszystkich uczestników spotkania, podczas sportowych zmagań, czekały kiełbaski z grilla. Nagrody, które trafiły do zawodników, ufundowali lokalni przedsiębiorcy oraz pępowski magistrat. Łącznie organizatorom udało się na nie zebrać 700 zł. (doti) WYNIKI KOŃCOWE TURNIEJU: 1. Tomasz Gruetzmacher / Robert Gruetzmacher 2. Jacek Sobczak / Michał Kubiak 3. Marcin Śląski / Bartosz Czerwiński Rozgrywki w siatkówce plażowej w Pępowie odbyły się po raz piąty ADRES REDAKCJI: Gostyń, ul. Powstańców Wlkp. 44, tel./fax: (65) , tel , , -gostynia.pl redakcja@zycie-gostynia.pl REDAGUJE ZESPÓŁ: Agata Fajczyk, Hanna Hejduk (redaktor naczelny), Dorota Jańczak, Gabriela Ratajczak, Izabela Skorzybót (z-ca redaktora naczelnego) WSPÓŁPRACUJĄ: Łukasz Eisop, Sławomir Hajduk, Cezary Warczak. OBSŁUGA KOMPUTEROWA: Zbigniew Pacanowski, Maciej Mostowy. WYDAWCA: Południowa Oficyna Wydawnicza Sp. z o.o., Jarocin, ul. Wolności 1a, Oddział w Gostyniu. DRUK: Drukarnia AGORA S.A., Piła, ul. Krzywa 35. DZIAŁ REKLAMY: Justyna Pasieracka - tel. 604/ ; Gostyń, ul. Powst. Wlkp. 44. BIURO OGŁOSZEŃ: Gostyń, ul. Powstańców Wlkp. 44, tel. (65) , czynne codziennie od 9.00 do 16.00, sobota do DZIAŁ KOLPORTAŻU: Krystyna Tyrakowska - tel./fax: (65) , 605/ ; Piotr Grecki - tel. 509/ , p.grecki@zycie-gostynia. pl, Marek Lew - tel. 691/ Redakcja nie odpowiada za treść reklam, ogłoszeń i rubrykę Listy. Anonimów nie publikujemy. Materiałów nie zamówionych nie zwracamy. Zastrzegamy sobie prawo skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów. Wykorzystanie i rozpowszechnianie redakcyjnych materiałów publicystycznych wymaga zgody wydawcy. fot. 2x D. Jańczak WYNIKI RAJDU: 1 miejsce OSP Rozdrażewo 2 miejsce OSP Rogowo II 3 miejsce OSP Gogolewo Ekipa z Potarzycy, tuż przed wejściem na trasę rajdu Rywalizowali młodzi z OSP Trzynaście grup wystartowało w II Rajdzie Terenowym Młodzieżowych Drużyn Pożarniczych, który zorganizowała gmina Krobia, OSP w Krobi oraz Zarząd ZOSP RP w Krobi. Młodzi druhowie Ochotniczej Straży Pożarnej musieli wykazać się wiedzą i praktycznymi umiejętnościami podczas wykonywania 6 zadań. Rajd odbył się w niedzielę, 12 sierpnia. W ubiegłym roku w imprezie wzięły udział tylko drużyny z gminy Krobia. W tegorocznym rajdzie dodatkowo wystartowały młodzieżowe grupy OSP z dwóch zaprzyjaźnionych jednostek - z Rozdrażewa i Pawłowic. - Trzeba szukać alternatywnych pomysłów na spędzanie wolnego czasu dla młodzieży. Staramy się podsuwać ciekawe rozwiązania po to, aby młodych przyciągnąć do OSP. Chcemy zachęcić ich do tego, żeby za kilka lat założyli mundur. Niestety, jest deficyt druhów w młodzieżowych drużynach pożarniczych. Ciekawsze dla dzieci są gry telewizyjne, Internet i telewizja - wyjaśnia pomysłodawca imprezy, Adam Sarbinowski, wiceprezes Zarządu Oddziału Miejsko- -Gminnego ZOSP RP w Krobi. Rajd polegał na tym, że w lesie w Karcu, na trasie o długości ok. 4 km, grupy musiały wykonać 6 zadań. Należało wykazać się między innymi w strzelaniu z wiatrówki, przejściu na linach zawieszonych na wysokości ok. 1,5 m, rozwinięciu linii gaśniczej i stworzeniu zapory na sztucznej rzece. - W lesie nie mamy potoku, ale wykorzystaliśmy piaskownię do stworzenia sztucznego koryta. Drużyny musiały ułożyć zaporę z worków z piaskiem - mówi Adam Sarbinowski. Sprawdzano też znajomość zasad i umiejętność udzielania pierwszej pomocy. Drużyny wychodziły w trasę w określonym odstępie czasu. Wykonanie każdego zadania śledziła komisja sędziowska złożona z druhów z Krobi i Pudliszek. - Do wyniku nie liczył się ogólny czas przejścia trasy. Po wykonaniu zadania drużynie przyznawano ilość punktów. W sumie można było zdobyć ich 13 - tłumaczy Adam Sarbinowski. Wszystkie biorące udział w rajdzie drużyny pożarnicze otrzymały dyplo- fot. 3x A. Fajczyk W budowię tamy na rzece nieźle radziły sobie druhny Dokładnie sprawdzane były wiadomości dotyczące udzielania pierwszej pomocy my, a trzy najlepsze ekipy również arakcyjne nagrody rzeczowe. Dodatkowo Puchar Burmistrza Krobi zdobyli młodzi z OSP Potarzyca, którzy wykazali się najlepszą wiedzą w konkurencji dotyczącej zasad udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej. Podczas strażackiego rajdu podsumowano I etap projektu gminy Krobia pod nazwą Ratujemy i uczymy ratować. Starsi druhowie OSP uczyli młodzież z gminy Krobia, jak udzielać pierwszej pomocy. - Osoby, które wzięły udział w projekcie otrzymały koszulki, saszetki ratownicze, certyfikat ukończenia szkolenia. Podczas II etapu, który niedawno się rozpoczął, młodzi ratownicy - druhowie z OSP uczą mieszkańców swoich miejscowości, w jaki sposób należy postępować przy udzielaniu pierwszej pomocy - tłumaczy Adam Sarbinowski. (AgFa)

15 34 (235) 24 sierpnia 2012 OGŁ OSZENIA III OGŁOSZENIE Dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Gostyniu ogł asza ustny przetarg w drodze (licytacji ustnej) na sprzedaż samochodów osobowych marki: FIAT PALIO 1,6 KAT (WEEKEND) i DAEWOO MATIZ 0,8 KAT Zapraszamy do nowo otwartego punktu handlowego w Bricomarche w Gostyniu, ul. Starogostyńska 1. Przedmiotem przetargu jest sprzedaż samochodów osobowych marki: A) FIAT PALIO 1,6 KAT (WEEKEND) numer rejestracyjny: LSC 1060 pojemność silnika: 1581,0 cm 3 przebieg kilometrów: rok produkcji: 1999 data pierwszej rejestracji: numer VIN: SUF kolor: niebieski B) DAEWOO MATIZ 0,8 KAT numer rejestracyjny: LSC 1470 pojemność silnika: 800 cm 3 przebieg kilometrów: rok produkcji: 1999 data pierwszej rejestracji: numer VIN: KLA 4M11BDYC kolor: żółty 2. Cena wywoławcza: - FIAT PALIO 1,6 KAT (WEEKEND): 3 340,00 zł - DAEWO MATIZ 0,8 KAT: 2 174,00 zł 3. Licytacja odbędzie się dnia r. godz w siedzibie Obwodu Drogowego w Krobi ul.powst.wlkp Samochody osobowe marki FIAT PALIO 1,6 KAT (WEEKEND) i DAEWOO MATIZ 0,8 KAT można oglądać na terenie Obwodu Drogowego w Krobi, ul. Powstańców Wlkp.95, do dnia r., w dniach od poniedziałku do piątku w godzinach pracy od godz.7.00 do 15.00, po wcześniejszym uzgodnieniu terminu. Osobą wyznaczoną do kontaktu jest Pan Janusz Plessner - tel Nabywcą zostanie oferent, który zaoferuje najwyższą cenę brutto. 6. Wysokość postąpienia wynosi 50 zł. 7. W licytacji mogą brać udział oferenci, którzy wpłacili wadium w wysokości 10% ceny wywoławczej (tj. Fiat Palio 1,6 Kat 334 zł, Daewo Matiz 0,8 Kat zł). Wadium należy wpłacić na konto Powiatowego Zarządu Dróg w Gostyniu nr najpóźniej w dniu r. 8. Przed otwarciem licytacji komisji przetargowej należy przedłożyć : a) dowód wpłacenia wadium b) dowód tożsamości a w przypadku osób prawnych aktualnego wypisu z KRS, lub aktualne zaświadczenie o wpisie do ewidencji działalności gospodarczej, a inne osoby prawne aktualny odpis z właściwego rejestru. Przedstawiciele osób prawnych przystępujący do przetargu winni legitymować się stosownym umocowaniem do występowania w imieniu osoby prawnej. 9. W przypadku uchylenia się wygrywającego przetarg od zapłaty ceny nabycia i zawarcia umowy na sprzedaż samochodu wpłacone wadium przepada na rzecz zamawiającego. Wadium ulega zaliczeniu na poczet wylicytowanej ceny oferenta, który wygrał przetarg, natomiast wadium pozostałych oferentów zostanie zwrócone niezwłocznie na podany własny numer konta. 10. Nabywca jest zobowiązany zapłacić cenę nabycia w terminie 7 dni od dnia zakończenia licytacji. 11. Bliższych informacji dotyczących przetargu można uzyskać w siedzibie Obwodu Drogowego w Krobi tel. (0-65) oraz Powiatowego Zarządu Dróg w Gostyniu te.(0-65) Sprzedawca zastrzega sobie prawo odstąpienia w każdej chwili od sprzedaży bez podania przyczyn. Dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Gostyniu /-/ Grzegorz Mayer tel tel tel Do opieki na osobami starszymi i chorymi ZATRUDNIMY RENCISTKI I i II GRUPY tel Oferujemy: okna, drzwi rolety, moskitiery bramy, parapety OKNOSTYL Producent okien PVC RATY!!! NIEDROGIE, SOLIDNE OKNA Z PIASKÓW Szybki termin realizacji zamówienia!!! Piaski, ul. Gostyńska 11 (plac GS) tel. (65) kom , NovaComp 25 LAT NA RYNKU OD A DO Z ZAŁATWIMY ZA CIEBIE: tłumaczenia przysięgłe - wszystkie języki akcyzę w Urzędzie Celnym VAT w Urzędzie Skarbowym rejestrację w Wydziale Komunikacji w Gostyniu, Lesznie, Rawiczu, Kościanie i Śremie M. AMBORSKA Posiadamy certyfikat Gostyń ul. Górna 18 tel biuro.mal.amborska@gmail.com

16 IV INFORMACJE 34 (235) 24 sierpnia 2012 Umiesz dziękować? Drogi czytelniku, wczytaj się najpierw w Słowo Boże: Żył w ziemi Us człowiek imieniem Hiob. Był to mąż sprawiedliwy, prawy, bogobojny i unikający zła. Miał siedmiu synów i trzy córki. Majętność jego stanowiło siedem tysięcy owiec, trzy tysiące wielbłądów, pięćset jarzm wołów, pięćset oślic oraz wielka liczba służby. (Hi 1,1-3) Z opisem biblijnego Hioba łatwo można powiązać obraz dzisiejszego zamożnego polskiego rolnika, który w pocie czoła gospodarzy przy równie wielkich hodowlach bydła czy innych gatunków zwierząt. Najwięcej szczęścia i radości jest wtedy, gdy wszystko w gospodarstwie jest zdrowe i dobrze się ma. Wtedy też ustabilizowane jest życie i po prostu żyje się z dnia na dzień, nie zastanawiając się, co będzie dalej. Ale pewnego dnia (czytaj dalej Słowo Boże): gdy synowie i córki jedli i pili w domu najstarszego brata, przyszedł posłaniec do Hioba i rzekł: Woły orały, a oślice pasły się tuż obok. Wtem napadli Sabejczycy, porwali je, a sługi mieczem pozabijali. Gdy ten jeszcze mówił, przyszedł inny i rzekł: Ogień Boży spadł z nieba, zapłonął wśród owiec oraz sług i pochłonął ich. Gdy ten jeszcze mówił, przyszedł inny i rzekł: Chaldejczycy zstąpili Amber Road już coraz bliżej... Jest Was 5 i sądzicie, że tworzycie drużynę! Teraz macie okazję to udowodnić - pod takim hasłem 25 sierpnia, po raz trzeci, rozegrane zostaną w Gostyniu, zawody kolarskie Amber Road - drużynowa jazda na czas - które w zgodnej opinii samych uczestników, zyskały miano jednych z najlepiej zorganizowanych imprez dla amatorów tego sportu w naszym kraju. Zawody rozpoczną się o godz Przewidywany przyjazd na metę pierwszej drużyny - godz. 14:15 - Góra Zamkowa. To jedyne tego typu wydarzenie sportowe, rozgrywane cyklicznie nie tylko w Polsce, lecz również w Europie, rokrocznie przyciąga najlepsze drużyny z całego kraju, które rywalizują na olimpijskim dystansie 100 km. Aktualnie Amber Road stanowi jedną z ważniejszych pozycji zmagań kolarskich w sezonie, a jednocześnie jest wspaniałym nawiązaniem do bogatych tradycji z trzema oddziałami, napadli na wielbłądy, a sługi ostrzem miecza zabili. Gdy ten jeszcze mówił, przyszedł inny i rzekł: Twoi synowie i córki jedli i pili wino w domu najstarszego brata. Wtem powiał szalony wicher z pustyni, poruszył czterema węgłami domu, zawalił go na dzieci, tak iż poumierały. (Hi 1,13-19) Dzień, w którym to wszystko się wydarzyło, stał się chyba najstraszliwszym dniem w życiu biednego Hioba. Ten biblijny rolnik w jeden dzień traci wszystko co miał. Począwszy od dzieci po owce i wielbłądy, które napędzały jego majątek. I co dalej? Spójrz raz jeszcze w Słowo Boże: Hiob wstał, rozdarł swe szaty, ogolił głowę, upadł na ziemię, oddał pokłon i rzekł: Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę. Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione! (Hi 1,20-21) Tak postąpił poszkodowany Hiob! Oddał pokłon Bogu będąc Co? Gdzie? Kiedy? polskiego kolarstwa z lat 70 i 80 ubiegłego wieku. Amber Road to nie tylko wydarzenie sportowe, lecz również: działalność społeczna, w tym roku skupiona na promowaniu dawstwa szpiku, za sprawą Fundacji Dar szpiku i Drużyny Szpiku - www. darszpiku.pl, zajęcia ruchowe dla najmłodszych na rowerowym torze przeszkód, na który zapraszamy dzieci rozpoczynają przygodę z rowerem, a chciałyby poprawić swoje umiejętności, a także takie, które jeżdżą już całkiem sprawnie, lecz chcą się sprawdzić. Poza tym organizatorzy postanowili przeprowadzić konkurs fotograficzny na najciekawszy reportaż zdjęciowy z trasy wyścigu - Co widziały oczy moje. Amber Road w obiektywie, który ma formułę otwartą i może w nim wziąć udział każdy fotografujący. Reportaż powinien obejmować minimum 5, a maksimum 10 zdjęć z trasy wyścigu. Należy go przesłać do 8 września 2012 roku, pocztą elektroniczną na konto poczto@amber- -road.pl. Więcej informacji na www. amber-road.pl oraz com/amberroad. (opr. doti) Święta Góra Gostyń Faust według dramatu J. W. von Goethego z muzyką Antoniego Księcia Radziwiłła: 29 września w Bazylice Świętogórskiej o godzinie Organizatorzy: Fundacja Doliny Pałaców i Ogrodów Kotliny Jeleniogórskiej, Stowarzyszenie Miłośników Muzyki Świętogórskiej im. Józefa Zeidlera, Filharmonia Dolnośląska w Jeleniej Górze, Ośrodek Kultury i Sztuki we Wrocławiu, Pałac Wojanów (iza) Święto Młodych w Pępowie Koncert zespołu Pinokio Brothers będzie największą atrakcją spotkania Święto Młodych Dekanatu Krobskiego, które odbędzie się w najbliższą niedzielę, 26 sierpnia w pępowskiej parafii. Jest to grupa tworzona przez kilku księży, którzy w rockowym brzmieniu śpiewają o Bogu. Ewangelizacyjny chrześcijański koncert będzie poprzedzony mszą św. Wówczas świadectwo swojej posługi wypowie ks. Eugeniusz Guździoł egzorcysta Archidiecezji Poznańskiej. Start o godz Organizatorem Święta Młodych jest ksiądz Jarosław Trojan. (doti) Kto porwał Napoleona ze Świętej Góry? Starosta Andrzej Pospieszyński osobiście rozdawał napoleońskie kapelusze i gry planszowe na gostyńskim deptaku. Działo się to podczas heppeningu, jaki przygotował wydział promocji Starostwa Powiatowego w Gostyniu w sobotnie przedpołudnie, 18 sierpnia. W ten sposób zapraszano na Biesiadę Wielko-Napoleońską, która odbędzie się w ramach Dnia Powiatu 25 sierpnia. - W ubiegłym roku, przed naszym świętem też zainicjowaliśmy taką akcję i to wypaliło. Sądzę, że dziś też to się sprawdzi - stwierdził Michał Listwoń, kierownik biura promocji. Do stoiska ustawiały się długie kolejki. Dzieci same mogły składać kapelusze, przyklejać kotyliony, a w nagrodę otrzymywały grę mu wiernym i wdzięcznym do końca! Od czasu kiedy po raz pierwszy natknąłem się w Piśmie Świętym na ten fragment, wraca on do mnie jak bumerang w przeróżnych życiowych sytuacjach. Ostatnią z nich były tegoroczne dożynki. Dożynki w moim odczuciu to nic innego jak dziękowanie Bogu, za to wszystko co dał, za wszelkie płody ziemi, pogodę i dosłownie wszystko z czego korzystamy. Ku mojemu zdziwieniu na Mszy św. dożynkowej pojawiła się tylko garstka rolników (chwała tym, którzy byli)! Wcześniej na innych Eucharystiach więcej ich niż zwykle. Nie mogę pojąć, dlaczego człowiek nie potrafi dziękować? Dobra pogoda, ziarna pełne przyczepy i spichlerze, a świątynia w dożynki prawie pusta? Co nas tak zniechęca? Dłuższa o 15 minut Eucharystia? Zastanawiam się, co byłoby, gdyby nasze pola i trzody dotknęły takie nieszczęścia jak w życiu Hioba? Żylibyśmy z dozgonnym żalem do Boga? A może wtedy parafialna świątynia pękałaby w szwach? Chyba naprawdę jesteśmy istotami, które nie potrafią dziękować i które wyznają życiową zasadę: jak trwoga to do Boga!. Kiedy wszystko w życiu się wiedzie, nie czujemy potrzeby przyjść i powiedzieć: Panie Boże dziękuję! Niektórzy Msze św. niedzielne spędzają w kruchcie albo pod płotem gadając z kolegami. Ale kiedy w życiu zaczyna się walić to nawet potrafią zawitać w kościele na środowej nowennie. Biblijny Hiob nas zawstydza. To bowiem człowiek, który trwał blisko przy Bogu w dziękczynieniu wtedy kiedy Ten obsypywał go błogosławieństwem, jak i wtedy gdy sypały się nieszczęścia. Ktoś powie, że przesadzam i oskarży mnie o zniewagę. Ale ja rzucam prawdę (która często i mnie dotyczy), a kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci we mnie kamień. Ks. Jarosław Trojan, wikariusz pępowskiej parafii Do księdza Jarosława można napisać na adres xodpowiada@wp.pl planszową pt. Napoleon do Wielkopolski. Inscenizacja porwania Napoleona już w najbliższą sobotę na placu kartingowym pod Górą Zamkową w Gostyniu. Początek imprezy o godz Zaplanowano też biesiadę kulinarną we francuskim stylu pod dużym namiotem. (AgFa) Dożynki Gminne w Pogorzeli Uroczystości obrzędowe w wykonaniu Zespołu Tańca Ludowego Krotoszanie będą głównym punktem Dożynek Gminnych, które odbędą się 26 sierpnia w Pogorzeli. Święto plonów rozpocznie się o godz mszą św. dziękczynną w kościele parafialnym. Godzinę później w parku miejskim zaprezentowane zostaną staropolskie obrzędy. Organizatorzy zapowiadają także blok artystyczny (godz ). Impreza zakończy się zabawą taneczną z zespołem Blue Velvet. (doti)

17 34 (235) 24 sierpnia 2012 INFORMACJE V Pielgrzymuje cały świat Camino Francés, czyli Francuska Droga św. Jakuba, szlak pielgrzymkowy w Hiszpanii, prowadzący do katedry w Santiago de Compostela, gdzie znajduje się ciało świętego. W tę drogę wyruszyli z Pampeluny Krzysztof Fekecz z Szelejewa i ksiądz Michał Kulig ze Świętej Góry. Pokonali w 24 dni kilometrów pieszo. Pelegrionos Dróg św. Jakuba jest kilka. Szlak francuski jest jednak najbardziej znany, opisany w książce Paulo Coelho Pielgrzym. - To właśnie powieść zainspirowała mnie do pielgrzymki, już dobre kilka lat temu - przyznaje Krzysztof Fekecz. Jak mówi, pielgrzymuje cały świat. Ludzie idą z pobudek religijnych, ale też maszerują turystycznie, zwiedzają. Na Camino ważne dla dwóch polskich pielgrzymów były spotkania z ludźmi z całego świata. Idą ludzie właściwie ze wszystkich krajów europejskich: Niemcy, Hiszpanie, Włosi, Francuzi, Anglicy, Irlandczycy, Polacy, Słoweńcy, Czesi, Litwini, też Amerykanie, Kanadyjczycy, Koreańczycy, Japończycy. - Mnóstwo ludzi z całego świata, których na szlaku nazywają Hiszpanie pelegrinos, chcący się umocnić w swojej wierze, także poszukujący. Spotkaliśmy i takich, którzy właściwie nie mieli dostępu do kościoła, nigdy nie spotkali księdza - zauważa ksiądz Michał Kulig. W pełnym słońcu - Hiszpania z Drogi świętego Jakuba zupełnie inaczej wygląda, niż ta, którą znamy z folderów biur podróży czy opowieści mieszkańców z południa tego kraju - mówi Krzysztof Fekecz. Idzie się nizinami, a także górami. - Kilka dni spędziliśmy w górach - zupełnie inny klimat, zimny wiatr prosto w twarz. Zmarzliśmy bardzo - wspomina ksiądz Michał. Camino Francés biegnie północną stroną Hiszpanii - klimat nie jest już taki gorący, jak na południu, nad Morzem Śródziemnym. Ale pielgrzymuje się mesetą (płaskowyżem). - Są fragmenty, kiedy idzie się 16 kilometrów w pełnym słońcu, nie ma kawałka cienia, ani wody, trzeba mieć zapas ze sobą - mówi Krzysztof Fekecz. Jednak widoki, architektura, zabytki, rekompensują zmęczenie. Szlak muszli Na szlaku oznaczonym muszlą, która jest symbolem pielgrzymów (św. Jakub bardzo często jest przedstawiany, jako pielgrzym z muszlą - określonego gatunku małża przegrzebka, który żyje w Atlantyku) i żółtymi strzałkami, nie znajdzie się kurortów wypoczynkowych, a albergue, czyli schroniska dla pielgrzymów. Zlokalizowane są średnio co 6, 7 kilometrów. Jednak, żeby z nich skorzystać trzeba mieć paszport pielgrzyma, czyli credencial, w którym jednocześnie zbiera się pieczątki z miejscowości, gdzie się spało. Na jego podstawie wystawiana jest u celu pielgrzymki w biurze pielgrzyma przy katedrze w Santiago compo- Jak mówią pielgrzymi, którzy wielokrotnie pielgrzymują do Santiago: z Polski idzie się ok. 100 dni, rowerem można dojechać w około 40 dni. Z Polski do Jerozolimy można dojść w około 300 dni, do Rzymu ok Polacy wyruszyli 28 czerwca, do Santiago de Compostela dotarli 22 lipca KOSZTY: od 5 do 8 euro za nocleg w albergue od 6 do 10 euro koszt wyżywienia menu pelegrinos - im bliżej Santiago, tym ceny wyższe średnio około 20 euro dziennie trzeba mieć na nocleg i jedzenie stelka, czyli świadectwo ukończenia pielgrzymki. Dzień pielgrzyma Pobudka w albergue o Po cichu, żeby nikomu nie przeszkadzać, bo warunki schroniskowe, czasem łóżka piętrowe. W jednej sali śpi spora grupa ludzi. Pół godziny na toaletę. Jest jeszcze ciemno, bo świta około Idziemy w tej ciemności, z latarkami. Koło 8.00, gdy dochodzimy do jakiejś miejscowości, zamawiamy kawę w barze i zjadamy nasz mały zapas z poprzedniego dnia - bułeczki nadziewane czekoladą. Ruszamy dalej, kiedy słońce daje się we znaki, około południa, zatrzymujemy się na drugie śniadanie. W naszym wydaniu - kupujemy jedną większą bułkę, dwa pomidory, kilka plasterków szynki, sery, paprykę, oliwki. Siadamy przy studzience z kranikiem i tam jemy - wspomina ksiądz Michał Kulig. Później marsz do godziny około 15.00, do miejscowości, gdzie znajduje się schronisko. Czasem jednak miejsce udaje się znaleźć dopiero w drugiej lub trzeciej: Ocupato (wszystko zajęte) - rozkładają ręce prowadzący albergue. W większych miejscowościach zlokalizowane są czasem 2 lub 3, w małej - jedno. - Albergue są w takich trzech odsłonach. Historyczne, starsze były parafialne, zakonów, drugie to municypalne - samorządowe i prywatne - najdroższe. Przychodzimy, rejestrujemy się, wskazują nam łóżko, kąpiel, pranie, kładziemy się odpocząć, opatrzyć nogi. Następnie msza święta, później kolacja - opowiada Krzysztof Fekecz. W schroniskach są kuchnie, w których można samemu gotować. - Raz czy dwa nam się zdarzyło, ale częściej chodziliśmy do barów, restauracji, które na całej trasie oferują od określonej godziny menu pelegrinos. Za nieduże pieniądze można zjeść obiad złożony z dwóch dań, deser plus wino hiszpańskie. Najadaliśmy się tym obiadem, bo przyrządzony z porządnym mięsem, rybą - mówi Krzysztof Fekecz. Polacy przyznają, że mieli szczęście - dopisała im pogoda podczas wędrówki. Anioł na Camino - Spotkałem na Camino anioła. Javier był hiszpańskim prawnikiem. Miałem problem z nogą - dosyć poważnego bąbla. Zrobił mi opatrunek, noga wykurowała się w ciągu dwóch fot. 4x Krzysztof Fekecz dni i mogłem iść dalej. Kiedy zastanawiałem się czy dojdę do Santiago, położonego jeszcze 300 kilometrów dalej, powiedział mi: Wiesz co, ja już idę piąty raz Camino. To jest droga cudów, tu się cuda zdarzają - wspomina Krzysztof Fekecz. Pielgrzymki do Santiago mają zupełnie inny charakter, od tych naszych, polskich do Częstochowy. Idzie się samemu, indywidualnie, niosąc cały bagaż na plecach, około 10 kilogramów. - To jest ta świętość pielgrzyma. Trzeba nieść ubranie, śpiwór, przybory toaletowe - zauważa ksiądz Michał Kulig. Spotyka się ludzi idących tym samym tempem lub wolniej. - Czasem zwalnialiśmy, bo szedł ktoś ciekawy, pogadaliśmy sobie - opowiadają Polacy. Dyskusje przenosiły się czasem do albergue, gdzie pielgrzymi wspólnie jedli kolację. - Na drodze spotkaliśmy dwóch Polaków, później dwóch Irlandczyków i jeszcze Koreankę. Szliśmy mniej więcej tak samo, więc spotykaliśmy się na trasie. Śmialiśmy się, że to nasze duszpasterstwo pielgrzymkowe, wspólnie uczestniczyliśmy we mszach odprawianych przez Michała - mówi Krzysztof Fekecz. U celu pielgrzymki nie ma już ludzi obcych, co chwila wita się znajomych z drogi. - To, co różni nasze polskie pielgrzymki, w większej grupie, od indywidualnych - sami organizujemy czas, ustalamy, decydujemy, ile idziemy, a to też zależy od kondycji - przyznaje ksiądz Michał Kulig. Dziennie pielgrzymi pokonywali około 30 kilometrów, czasem 40, kiedy brakowało miejsc i trzeba było znaleźć inne schronisko. - Na Camino się nie planuje, po prostu idziemy. Pielgrzym ma swoje wielkie nadzieje i rozczarowania, kiedy okazuje się, że nie ma miejsc w schronisku - dodaje Krzysztof Fekecz. Zatroskani o pielgrzymów - Polecam każdemu taką pielgrzymkę - przekonuje Krzysztof Fekecz. Najstarszą osobą, jaką spotkali na szlaku Polacy, była 74 - letnia Amerykanka, szła powolutku. Najmłodsze były dzieci w wózkach lub niesione przez rodziców w nosidłach. Były też osoby niepełnosprawne. - Spotkaliśmy mężczyznę bez nogi, który pokonywał trasę o kulach. Towarzyszył mu syn - wspominają pielgrzymi. Podkreślają, że doświadczyli na Camino zwykłej życzliwości od zwykłych ludzi. - Byli otwarci, zatroskani o pielgrzymów, których widują bardzo wielu przecież - zauważa ksiądz Michał. Blisko Santiago przez miejscowość dziennie przechodzi 200 osób. Pielgrzymować można właściwie cały rok, ale zimą nie wszystkie albergue są czynne. Sezon trwa od marca do października - listopada. Jak informuje biuro pielgrzymkowe w Santiago rocznie drogę pokonuje ponad ludzi. Monte Gozo......czyli Góra Radości, bo widać z niej Santiago, wieże katedry, bo widać cel podróży. Mieści się tam ośrodek pielgrzymkowy im. Jana Pawła II, prowadzony przez księdza Romana - Polaka ze zgromadzenia księży saletynów. - Tam spędziliśmy 4 dni i 4 noce. Panuje bardzo polski klimat. Spotkaliśmy tam wolontariusza Macieja. Zrobił na nas wrażenie, bo wyszedł z Polski, z Karkowa 1 stycznia, a dotarł do celu w poniedziałek wielkanocny w połowie kwietnia - przyznaje ksiądz Michał. Ostatnim punktem na Szlaku św. Jakuba jest Finisterre (najbardziej wysunięty na zachód punkt Hiszpanii). Finisterre, czyli koniec świata. Tutaj pielgrzymi palą swoje stara ubrania. - Kolejny symbol Camino, po muszli św. Jakuba. Znak, że człowiek, jako pielgrzym wewnątrz się zmienił, z zewnątrz jest taki sam - tłumaczy ksiądz Michał Kulig. W Santiago Polacy trafili na tydzień odpustu świętego Jakuba - centralne uroczystości. - Wędrowanie jest wciągające. Coraz więcej naszych rodaków decyduje się na taką pielgrzymkę. Naprawdę zachęcam - podkreśla Krzysztof Fekecz. Drogę pokonali w 24 dni, jednak jeśli nie można pozwolić sobie na tak długi urlop, można trasę podzielić na etapy i realizować w kolejnych latach. IZABELA SKORZYBÓT

18 VI INFORMACJE 34 (235) 24 sierpnia 2012 Damian Marciniak - jeden z gostyńskich listonoszy, zaprasza dziś Państwa w fotograficzną podróż do 1916 roku, do jednego z podgostyńskich lasów. - To właśnie tam, grupa gostyńskich skautów, wykonała sobie pamiątkowe zdjęcie, które mam przyjemność Państwu zaprezentować - mówi. Pod zaborem pruskim działało w Gostyniu wiele organizacji i stowarzyszeń. Jednym z nich było Towarzystwo Młodzieży Polsko-Katolickiej (powstałe w 1902 roku). Organizacji tej patronowali gostyńscy księża, m.in. ks. Franciszek Olejniczak. To właśnie w ramach tego towarzystwa, w 1913 roku, utworzono Kółko Zwolenników Skautingu, do którego jako pierwsi zapisali się Stanisław Guliński, Wacław Styburski, Józef Hejnowicz, Ludwik Rybski, Bronisław Ryl, Zbigniew Trzeciak oraz Ludwik Krupczyński. Kółko to, organizowało wycieczki krajoznawcze po najbliższej okolicy, dokształcało młodzież z historii, literatury i geografii ojczystej, a także śledziło postępy w rozwoju ruchu skautowego w Poznaniu i innych miastach Wielkopolski. W 1915 roku, przy pomocy skautów ze Śremu, gostyńskie Kółko Zwolenników Skautingu przekształciło się w Drużynę Skautów Tadeusz Kościuszko (później przyjęto nazwę - Pierwsza Drużyna im. Tadeusza Kościuszki). Właściwe funkcjonowanie rozpoczęło się z dniem 1 stycznia 1916 roku. Wtedy członkowie drużyny złożyli uroczyste ślubowanie i przyjęli statut, w którym m.in. przyjęto, iż do obowiązków członków należą: branie udziału w pogadankach, wycieczkach i ćwiczeniach przez Towarzystwo urządzanych, wstrzemięźliwość zupełna od alkoholu i tytoniu (!), wzorowe zachowanie, gdziekolwiek się znajdują. Drużyna liczyła początkowo 14 członków: Z domowego albumu 8 Gostyńscy skauci Stare fotografie - są bezpośrednim, często jedynym świadkiem minionych zdarzeń. Są namacalnym śladem pozostawionym przez pokolenia, które już odeszły. Wzbudzają liczne emocje i uczucia. Skłaniają do refleksji i zadumy nad uciekającym czasem i szybko zmieniającym się światem. Publikując, przywracamy je do życia i ratujemy przed zapomnieniem. Gostyńscy skauci. Zdjęcie wykonano w jednym z okolicznych lasów. Wiadomo, iż jednym z ulubionych lasów był las bogusławski. Drużyna prezentuje się w swoich charakterystycznych strojach: bluzach koloru zielonego, ciemnozielonych spodniach, specjalnych owijaczach oraz sokolego kapelusza. Starsi skauci nosili rogatywki. Stanisław Guliński, Ludwik Rybski, Wacław Styburski, Zbigniew Trzeciak, Józef Hejnowicz, Antoni Dopierała, Kazimierz Ignaszewski, Jan Rosicki, Kazimierz Żarnowski, Stanisław Krupczyński, Zdzisław Kopeć, Władysław Niestrawski, Stanisław Barański i Antoni Bzdęga. Była to głównie starsza młodzież z rodzin inteligenckich, kupieckich i rzemieślniczych. Drużyna składała się z jednego, a następnie dwóch plutonów. Całość została podzielona na zastępy: Wilków, Puchaczy i Jastrzębi. Jeszcze tego samego roku, ze składek członkowskich i datków okolicznych ziemian, drużyna zakupiła stroje i sprzęt do ćwiczeń terenowych. Warto dodać, iż przez większy czas swojego istnienia, drużyna była uznana za nielegalną i działała w konspiracji. Zaborca, słusznie zresztą, uważał organizację za zagrożenie dla swojej władzy i starał się wprowadzać organizacyjne zamieszanie w jej strukturach, powołując organizatorów i instruktorów do wojska. W omawianym okresie, zdjęcia były często wykonywane w formie pocztówek. Również i to publikowane dziś na łamach Życia spełniło taką rolę. Zostało wysłane przez Zbigniewa Trzeciaka z Gostynia dnia 22 czerwca 1916 roku do pioniera Stroińskiego przebywającego w garnizonie wojskowym w Berlinie. Nadawca pisał wtedy m.in. (...) Dziś właśnie obchodzimy w Gostyniu uroczystość - Bożego Ciała - bardzo się zapowiadającą, ale pogoda nie zbyt nam sprzyja. Przesyłam Panu moją podobiznę. Z miłym pozdrowieniem Zb. Trzeciak. (pisownia oryginalna) Warto dodać, iż Zbyszek Trzeciak, był jedną z bardziej znaczących osób w rozwoju gostyńskiego skautingu. Jak już wcześniej wspomniałem, był jednym z założycieli i pierwszych członków, pełnił role sekretarza i drużynowego. A jak się potoczyły jego dalsze losy? Już wkrótce, jako jeden z wielu gostyńskich harcerzy wziął udział w powstaniu wielkopolskim na odcinku Poniec - Pawłowice. W trakcie II wojny światowej zginął w obozie w Mirau. Gostyńscy skauci zapisali się złotymi zgłoskami w historii naszego miasta. Stworzyli solidny fundament pod rozwój przyszłego gostyńskiego harcerstwa. Byli znakomitym przykładem hołdowania w życiu takim wartościom jak Bóg, Honor, Ojczyzna. To wszystko sprawia, iż nie mogło dla nich zabraknąć miejsca w naszej rubryce. Damian Marciniak d.marciniak@zycie-gostynia.pl Dzieci stają się twórcze i kreatywne Bawią się przy muzyce poważnej Piaskowskie przedszkole ENART czynne jest również w wakacje. Dla dzieci przygotowano atrakcję - bawią się przy muzyce klasycznej. - To metoda Batti Strauss, czyli aktywne słuchanie muzyki poważnej, od niedawna stosowana w Polsce wśród dzieci w wieku przedszkolnym - wyjaśnia Aurelia Pikulska prowadząca przedszkole. Dzięki tej metodzie dziecko staje się twórcze, kreatywne. - Bawi się muzyką i przy muzyce, aktywizuje swoje zmysły oraz uczy się odbierać dzieło sztuki poprzez działanie - tłumaczy właścicielka placówki. (iza) Obfite branie Przedszkolaki bawią się przy muzyce klasycznej fot. A. Pikulska Niewiele czasu na osobistą refleksję i zadumę nad problemami współczesnego świata mieli uczestnicy V Otwartych Zawodów w Wędkarstwie Spławikowym Jeżewski Spławik, zorganizowanych przez Koło PZW Borek Wielkopolski. Choć przystąpiło do nich tylko 14 wędkarzy, efektem czterogodzinnych zmagań był połów o łącznej wadze blisko 92 kilogramów. Zawody rozegrano 12 sierpnia przy stanicy wędkarskiej nad zbiornikiem Jeżewo. Rewelacyjnym wynikiem (13,160 kg) zwyciężył Paweł Siwiński z Klubu Wędkarstwa Sportowego Hydromak w Poniecu, przed Damianem Florczykiem (Koło PZW Borek) i Sylwestrem Juskowiakiem (Koło PZW Gostyń). Największą rybę fot. 2x C.Warczak (0,300 kg, leszcz) złowił Krzysztof Konieczny z Koźmina Wielkopolskiego (Koło PZW Borek). Laureatów uhonorowano paterami, statuetką i nagrodami rzeczowymi, które wręczył Artur Paździerski, przewodzący komisji Uczestnicy imprezy na pomoście stanicy wędkarskiej Laureaci i jurorzy zawodów sędziowskiej z udziałem Franciszka Zaremby i Rafała Twardowskiego. Imprezę zakończył poczęstunek na pomoście stanicy, przygotowany i dostarczony przez borecką Pizzerię Apetita. (C.W.)

19 34 (235) 24 sierpnia 2012 INFORMACJE VII Grillowana pyra po pępowsku KGW Wilkonice KGW Skoraszewice podczas występu Niesamowitą zabawę zafundowali organizatorzy tegorocznych Dożynek Gminno - Parafialnych w Pępowie wszystkim, którzy zechcieli w środę, 15 sierpnia zjawić się na stadionie. Ten, kto zrezygnował ze świętowania, niech żałuje. Ta wspaniała impreza nie odbyłaby się, gdyby nie ogromne zaangażowanie rewelacyjnych kół gospodyń wiejskich z gminy Pępowo. Zadaniem każdej grupy było przygotowanie stoiska oraz dań, w których główną rolę miały odgrywać ziemniaki. Po raz pierwszy na święcie plonów rozegrano Mistrzostwa KGW w grillowaniu pępowskiej pyry. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Panie spisały się na medal. Wystawne namioty prezentowały się przepięknie. Udekorowane były kłosami zbóż, wyhaftowanymi chustkami, kwiatami. Za elementy zdobnicze służyły także warzywa, stary sprzęt gospodarski czy snopy. Niemniej wspaniale wyglądały panie, które ubrały się w tradycyjne suknie ludowe czy w stroje w stylu country. Zadaniem przedstawicielek wiosek nie było jednak tylko pięknie się prezentować i upichcić przysmaki z ziemniaków. W trakcie imprezy musiały wykazać się swoimi talentami wokalnymi oraz zręcznościowymi. Uczestniczyły w takich konkurencjach, jak: ubijanie piany z białka, rzucanie dużych piłek do basenu strażackiego, wyścig z trzepaczką, garderobiany i ziemniaki z wody. Zmagania kobiet z uwagą obserwowała licznie zebrana publiczność. Po konkurencjach i zasmakowaniu przez wszystkich chętnych potraw, przygotowanych przez KGW, jury przeliczyło punkty. W Festiwalu Kulinarnym zwyciężyły Wilkonice. Tuż za nimi na podium uplasowały się Gębice. Natomiast trzecie miejsce zajęły Magdalenki. Tekst i zdjęcia: DOROTA JAŃCZAK KGW Babkowice KGW Magdalenki Przedstawicielki KGW Gębice postawiły na country. Ich przepiękne stroje rzucały się w oczy z daleka KGW Pasierby Przedstawiciele Kościuszkowa grillują pyrowe potrawy Po wokalnym zaprezentowaniu się na scenie przedstawicielek z każdej wioski, osoby siedzące na trybunach oklaskami i okrzykami miały wyrazić poziom swojego zadowolenia. Natężenie hałasu specjalnym urządzeniem mierzył Jacek Śląski. Niektórzy pewnie powrócili do domu ze zdartymi gardłami KGW Pępowo

20 VIII INFORMACJE 34 (235) 24 sierpnia 2012 Maria i Konrad Jankowiakowie (w środku) tuż po odebraniu dożynkowego wieńca Zabawa z wieńcem - Nie siedzimy, tylko bawimy się - zachęcali do tańca członkowie orkiestry, która przygrywała mieszkańcom Domachowa na tegorocznych dożynkach. 12 sierpnia w wiosce, w sercu Biskupizny, świętowano zakończenie tegorocznych żniw. Starostami, którzy odebrali dożynkowy wieniec, byli Maria i Konrad Jankowiak. Nie mogło zabraknąć ludowych przyśpiewek, wykonanych przez młodych ludzi. Po części oficjalnej, na placu przed BOREK WLKP. świetlica wiejską, rozpoczęły się tańce. Organizatorzy dożynek zadbali o najmłodszych. Dużą frajdę miały dzieci. Mogły pojeździć bryczką, terenowym samochodem, poskakać na trampolinie. Dziewczynki stawiały się w kolejce do fryzjerki, aby za chwilę mieć kolorowe warkoczyki. Kto miał ochotę mógł wypić sobie kawę, częstowano też ciastem. Wieczorem odbyła się zabawa, w której licznie wzięła udział młodzież. (AgFa) Wędkarskie zmagania władz okręgu Zygmunt Pawlak sołtys Domachowa Trzeba podziękować za to, co mamy. Gradobicie przeszło tego lata przez nasza gminę, ale nie wyrządziło aż tak wielkich szkód. Nie odczuliśmy tego zbyt mocno. W zasadzie plony zbóż były w miarę dobre. Bardziej zaszkodziły plonom wiosenne przymrozki, niż gradobicie. Rzepak i kilka zimowych plantacji trzeba było zaorać. Rolnicy, którzy tego nie zrobili, mieli bardzo niskie plony. Pogoda przy żniwach sprzyjała, sprzątnęliśmy suche zboża i słomę. fot. 2x A. Fajczyk Mieszkańcy Domachowa i zaproszeni goście podczas zabawy Koło PZW Borek Wlkp. było gospodarzem i współorganizatorem Spławikowych Zawodów Wędkarskich Zarządu Okręgu i Statutowych Organów PZW Poznań. Zawody rozegrano w ubiegłą sobotę przy stanicy wędkarskiej nad zbiornikiem Jeżewo. Komisję sędziowską tworzyli: Andrzej Kuligowski (główny arbiter), Artur Paździerski (sekretarz), Franciszek Zaremba i Rafał Twardowski. Zwycięski puchar zdobył Andrzej Ulanowski (8,890 kg), który wywalczył również trofeum za największą rybę (0,340 kg, leszcz). Puchary za kolejne miejsca na turniejowym podium otrzymali prezes poznańskiego okręgu Jerzy Musiał i Ireneusz Andrzejewski. Do sportowych laurów załączono nagrody rzeczowe, wręczone z dyplomami także następnym zawodnikom pierwszej szóstki: Włodzimierzowi Krzywdzie, Krzysztofowi Stanisławskiemu i Kazimierzowi Mikołajczakowi. Wszyscy uczestnicy dostali pamiątkową plakietkę i poczęstunek, dostarczony na pomost stanicy przez borecką Pizzerię Apetita. (C.W.) Laureaci i jurorzy zawodów fot. C. Warczak