Eko-żywność czy hamburger z probówki?

Transkrypt

1 Jesteśmy w supermarketach wazne daty 1.09 Rocznica Wybuchu II Wojny Światowej Winobranie Początek Astronomicznej Jesieni Dzień Chłopaka Jeśli wrzesień z pogodą zaczyna, zwykle przez miesiąc pogoda trzyma. Najlepsza reklama? Tylko u nas! DZWOŃ Tak nas widzą W czasie wakacji zrobiliśmy własne badania sondażowe nt popularności naszego miesięcznika wśród mieszkańców Zielonej Góry. Oto wyniki: 1. Na 1000 zapytanych 743 osoby czytały naszą gazetę. 2. Ponad połowa z 743 osób skorzystała z naszych przepisów i porad. 3. Większość uznała nasze teksty dziennikarskie za ważne i poruszające problemy nurtujące Czytelników osoby przyznały, że korzystają z naszych sugestii i informacji zawartych w reklamach. 5. Wszyscy uznali, że forma kolportażu poprzez rozkładanie stosów jest dla nich najlepsza. Dziękujemy! numer 30 WRZESIEŃ 2013 bezpłatny PORADNIK RODZINNY Eko-żywność czy hamburger z probówki? Jesteśmy coraz mniej zadowoleni z żywności, jaką możemy kupić w sklepach. Wzdychamy do dawnych wiejskich szynek, do śmietany z mleka prosto od krowy i pachnącego chleba z wiejskiego pieca. Cóż, to se ne vrati? Dzięki przemysłowemu wytwarzaniu żywności, jest jej dużo i jest stosunkowo tania. Nikt nie głoduje na przednówku. Ale jednocześnie jej jakość coraz mniej nas zadowala. To trochę tak jak z osiedlami z wielkiej płyty. Były czasy, kiedy bardzo wielu Polaków marzyło o mieszkaniu w takich osiedlach. Uciekali też do nich, jako do symbolu awansu, młodzi ze wsi. Dziś mieszkania w tych blokach są najtańsze, a kto może wyprowadza się do podmiejskiego domku lub przynajmniej o tym marzy. Marzymy też o innym, zdrowszym jedzeniu. Niekiedy popadając przy okazji w przesadę. Stawiamy na piedestał wszystko, co ma w swojej nazwie eko lub bio. Zapominając, że nie zawsze taki dopisek oznacza, że towar został przygotowany z przestrzeganiem zasad zdrowej żywności. Przydałaby się skuteczniejsza kontrola tego rynku. Na nim, jak na każ- Szukaj w kioskach! dym innym, pojawiają się naciągacze. Samo określenie zdrowa żywność też budzi zresztą kontrowersje. Bo przecież nie jest tak, że cała pozostała żywność jest niezdrowa. Ona jest po prostu wyprodukowana poza ekologiczną zagrodą, ale przecież naszemu zdrowiu nie szkodzi. A przynajmniej nie powinna, bo inaczej nie mogłaby być przecież dopuszczona do obrotu. W zachodniej Europie moda na żywność eko pojawiła się znacznie wcześniej niż u nas. Ale nawet i tam stanowi ona wciąż margines spożywczego rynku. W Niemczech to 5 proc., a średnia zachodnioeuropejska to 3 proc. W Polsce żywność ekologiczna stanowi zaledwie 0,2 proc. rynku spożywczego. Jednak z roku na rok rośnie zainteresowanie nią wśród Kaszubskie ruchanki Podczas tegorocznego Jarmarku Dominikańskiego w Gdańsku, nasza redakcja odwiedziła wielki namiot, w którym prezentowano kuchnię kaszubską. Wszystko było naprawdę wyborne. Na deser zjedliśmy kaszubskie ruchanki czyli racuszki z ciasta chlebowego smażone na gorącym tłuszczu, posypywane cukrem pudrem lub cukrem. Serdecznie polecamy. 5 dag drożdży, pół kg mąki, pół szklanki mleka zmieszanego z połową szklanki ciepłej wody, 3 jaja, ćwierć szklanki cukru, sok z połowy cytryny, szczypta soli, dodatki wedle upodobania (zazwyczaj rodzynki lub jabłka). Do dużej misy rozkruszamy drożdże, zasypujemy je cukrem, wlewamy mleko z wodą i mieszamy na gładką masę. Kiedy wszystko jest dokładnie wymieszane (bez grudek), dodajemy resztę składników i mieszamy drewnianą łyżką tak, by masa wciąż była gładka i żeby jak najwięcej powietrza wpuścić jak mawiają R Polaków. Barierą na pewno jest cena. Ekologiczne produkty są po prostu znacznie droższe od pozostałych. Czy zawsze tak będzie? Niekoniecznie. Przybywa gospodarstw ekologicznych. Pod koniec 2012 r. było ich niespełna 26 tys., a w połowie tego roku już ok. 27,4 tys. Rośnie też ilość przetwórni, które uzyskują uprawnienia do produkcji żywności ekologicznej, czyli wytwarzanej z naturalnych i niemodyfikowanych genetycznie surowców. (Ciąg dalszy na str. 3) Kaszubi. Całość przykrywamy czystą ściereczką i dajemy masie trochę czasu, żeby dobrze wyrosła. Po wyrośnięciu zostało tylko smażenie w dość dużej ilości oleju. Po zdjęciu z patelni ruchanki odkładamy na papierowy ręcznik i posypujemy cukrem pudrem zmieszanym z cukrem waniliowym. Świetnie smakują zarówno na gorąco jak i na zimno. karat999@interia.pl tel Ekspresowe karatówki pożyczki w 3 minuty na zaświadczenia o dochodach Skup złota, srebra i platyny najlepsze ceny Sprzedaż wyrobów złotych i srebrnych Numizmatyka skup i sprzedaż monet Możliwość negocjacji cen sklep Zielona Góra, ul. Jaskółcza 34 C tel Bar Kotwica DAWNA CENTRALA RYBNA Wyroby garmażeryjne własnej produkcji, rybne i mięsne! Zielona Góra, Al. Zjednoczenia 92, tel

2 2 Zapraszamy na pyszne zakupy! Zapraszamy do nowo otwartego sklepu przy ul. Szosa Kisielińska 22 Osiedle Pomorskie Wydawca: Wydawnictwo Kropka, skrytka pocztowa 125, Ziel. Góra. tel , w godzinach Reklama , Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń i reklam. Nakład: Druk: Poznań, ul. Malwowa 158 owoc miesiącaarbuz Arbuz pochodzi z Południowej Afryki, ale znany i dostępny jest dziś na całym świecie. Jest świetny na upalne dni, a także jako zdrowa przekąska zamiast czekolady czy chipsów. Dzięki niskiej zawartości kalorii można sięgać po niego nawet będąc na diecie. Jest niezwykle orzeźwiający i doskonale gasi pragnienie. Słodki smak zawdzięcza arbuz zawartości kwasu jabłkowego i cytrynowego. Owoc ten to bogate źródło likopenu (obniża ryzyko wielu rodzajów nowotworów) i glutationu cennych przeciwutleniaczy. Zawarty w arbuzie likopen oraz cytrulina stymulują odporność (działanie przeciwbakteryjne i przeciwzakrzepowe). Dzięki dużej zawartości wody arbuz działa moczopędnie i oczyszcza organizm z toksyn. Dzięki dużej zawartości potasu, wspomaga oczyszczanie nerek z substancji toksycznych, pomaga zredukować nagromadzoną ilość kwasu moczowego we krwi niwelując tym samym ryzyko uszkodzenia nerek oraz powstania kamieni nerkowych. Mimo, iż są słodkie, diabetycy mogą je jeść bez obaw, ponieważ aż w 99% składają się z wody i błonnika. Ponadto zawarty w nich potas, magnez i arginina wspomagają pracę insuliny. Arbuz jest zbawienny dla oczu. Głownie za sprawą beta karotenu, luteiny, witaminy C i zeaksantyny. Chronią one oczy przed zwyrodnieniem plamki żółtej, pomagają w walce z innymi chorobami oczu związanymi z wiekiem, jak na przykład suchość oka, uszkodzenie nerwu ocznego czy jaskra. Arginina dodatkowo wspomaga funkcje seksualne działa ona na podobnych zasadach jak Viagra. Witamina C i karoten zawarte w arbuzach redukują ryzyko chorób serca i raka jelita grubego, wspomagają warzywo miesiącapomidor Pomidory są wyjątkowo cennym źródłem witamin, pierwiastków mineralnych i antyutleniaczy, które chronią skórę przed wolnymi rodnikami i zapobiegają procesom szybkiego starzenia się tkanek. Dzięki dużej zawartości witaminy C wzmacniają odporność organizmu i przyspieszają gojenie się ran. Jeden duży pomidor (ok. 180 g) pokrywa 60% dziennego zapotrzebowania na tę witaminę. Dodatkowo pokrywa 25% dziennego zapotrzebowania na witaminę E. Jest cennym źródłem beta-karotenu, który neutralizuje szkodliwe działanie wolnych rodników, a także witamin z grupy B, witaminy A, PP i K. Wśród minerałów pomidory mają najwięcej potasu, który poprzez swoje działanie moczopędne obniża ciśnienie krwi. Pomidor jest też cennym źródłem wapnia, fosforu, magnezu i żelaza, a nawet miedzi, manganu i kobaltu. Zawarty w pomidorach naturalny barwnik likopen, który nadaje im piękny, czerwony kolor to cenny antyutleniacz, który zapobiega zawałom serca i rozwojowi miażdżycy. Hamuje proces zwyrodnienia plamki żółtej oraz przeciwdziała nowotworom. Wystarczająca ilość likopenu dla naszego organizmu to jeden pomidor dziennie albo talerz pomidorówki, szklanka soku pomidorowego lub dwie łyżeczki keczupu. Apetyt na Plus Sałatka z arbuza Kilogram arbuza, 200 g fety, pęczek świeżej mięty, sok z połowy cytryny, 3 łyżki oliwy z pierwszego tłoczenia. Arbuza obrać ze skórki, usunąć pestki i miąższ pokroić w 1,5-cm kostkę. Fetę również pokroić w kostkę. Miętę opłukać, osuszyć i posiekać. Tak przygotowane składniki przełożyć do dużej salaterki i delikatnie wymieszać. Na koniec sałatkę skropić sokiem z cytryny i oliwą. organizm w astmie, łagodzą symptomy osteoporozy, bóli reumatycznych i zapalenia stawów. Likopen zawarty w arbuzie jest efektywny w walce z rakiem i przerostem prostaty. Dodatkowo wspomaga naprawę uszkodzonych tkanek. Pestki arbuza są bogate w dobre tłuszcze i proteiny. Zawarta w arbuzach witamina B wspomaga metabolizm i dodaje energii. Częste jedzenie arbuza (m.in. dzięki zawartości likopenu) poprawia stan skóry staje się ona bardziej nawilżona i wygląda młodziej. Dzięki arbuzom możemy również lepiej sypiać w nocy. Udowodniono, że arbuz pomaga zapaść w głębszy sen nawet w 27% przypadków. Podnosi bowiem poziom serotoniny, która sprawia, że mózg jest mniej podatny na rejestrowanie np. hałasów w czasie snu i nie wybudzamy się. Ponadto arbuz jest cennym źródłem miedzi, która wspomaga tworzenie czerwonych krwinek; potasu, który wpływa na zdrowie serca i mięśni oraz magnezu wspomagającego prawidłową pracę serca. 100 g arbuza to zaledwie 34 (smakowite) kalorie. Pomidory w 93% składają się z wody, są więc niskokaloryczne. 100 g to zaledwie 15 kcal. Dodatkowo, dzięki zawartości błonnika, dają uczucie sytości. Wskazane są więc w dietach odchudzających. Dzięki dużej zawartości witaminy C poprawiają stan skóry. Witamina C dotlenia ją i wzmacnia naczynia krwionośne. Pomaga utrzymać nasze włosy w dobrej kondycji, zapobiega zmarszczkom i przeciwdziała starzeniu się. Dlatego stosowane są także w kosmetyce. Rozjaśniają przebarwienia i łagodzą zmiany trądzikowe. Pomidory mogą być czerwone, żółte i zielone. Czerwone i żółte mają z tym że te drugie mają mniej likopenu. Natomiast zielone powinniśmy jeść ostrożnie. Mają one mniej substancji odżywczych, a więcej tomatyny, która jest szkodliwa dla naszego organizmu. tym sezonie wzorem ubiegłych lat zabrałam się za obo- W wiązkową pozycję na liście spiżarnianych skarbów. To gruszki z imbirem. Potrzebnych będzie dziesięć szklanek gruszek obranych i pokrojonych w plastry. Warto wybrać gruszki półtwarde, by się nie rozpadły całkowicie podczas smażenia. Usunąć trzeba też gniazda nasienne, bo są cierpkie, a łuski od nasion się nie rozgotują i psuć będę przyjemność pałaszowania słodkości. Dalej potrzebne będzie sześć szklanek cukru, sok i skórka otarta z dwóch cytryn oraz półtorej szklanki białych płatków migdałowych lub pokrojonych w słupki. Ostatni składnik to łyżeczka świeżego, pokrojonego imbiru. Do dużego rondla wrzucać na przemian gruszki, cukier, sok, skórkę z cytryny i migdały, na końcu imbir. Całość zagotować. Nie powiem, że nie jest to pracochłonne, bo trzeba pilnować, by gruszki się nie przypaliły, często mieszając. Rondla nie należy przykrywać. Nim gruszki się rozpadną i nabiorą odpowiedniej gęstości upłynie około 50 minut. Przez ten czas sok odparuje, a owoce nabiorą puszystej konsystencji. Teraz pozostaje już tylko napełnić czyste i wyparzone słoiki. Szczelnie zakręcone słoje z konfiturą pasteryzujemy około 20 minut. Czasem przy nakładaniu do słoików trudno się ustrzec przed zabrudzeniem gwintów. Wtedy trzeba je przed zakręceniem dokładnie oczyścić, bo inaczej zimą nawet włamanie do słoika nie pomoże. Przyznam się, że słoiki z gruszkami, imbirem i migdałami nigdy u mnie nie dotrwały do zimy. Pachnąca, chrupiąca bagietka, mocna czarna kawa i te gruszki... to jeden z moich ulubionych sposobów na śniadanie. Aleksandra Piechowska, dziennikarka Radia Plus podobne wartości odżywcze, Ekspresowa sałatka pomidorowa Pomidory, śmietana, majonez, jogurt naturalny, kilka ząbków czosnku sól i pieprz do smaku. Pomidory umyć, pokroić w ćwiartki i oprószyć solą oraz pieprzem. Następnie dodać czosnek przeciśnięty przez praskę i delikatnie wymieszać. Ilość czosnku zależy od indywidualnych upodobań. Śmietanę dokładnie wymieszać z jogurtem i majonezem (każdy ze składników sosu w jednakowej ilości). Tak przygotowanym sosem zalać pomidorki i odstawić w chłodne miejsce, by sałatka się przegryzła. Najlepiej smakuje na drugi dzień. Gallo Nero czyli włoski posmak Spędziłeś wakacje we Włoszech? Przyjdź koniecznie do Gallo Nero. Nigdy nie byłeś we Włoszech? Tym bardziej koniecznie tu przyjdź! W piątek, 30 sierpnia w samo południe, nowa zielonogórska pizzeria zaprosiła pierwszych gości. Gallo Nero to po polsku Czarny Kogut. Jego duży wizerunek ozdabia ścianę lokalu. Ta pizzeria to przedłużenie naszej miłości do Włoch. Od lat tam jeździmy. Lubimy tamten klimat, Ze smaków znany jest nam słodki, słony, kwaśny, gorzki, tłusty i umami (niektórzy mówią też o metalicznym). Pierwsze cztery wydawać by się mogły oczywiste w końcu słodki to smak pysznych węglowodanów, słony to sole mineralne, kwaśny to smak cytrusów, gorzki ostrzega przed niedojrzałym owocem, a tłusty to nic innego jak ubity zwierz, który da nam energię na długo (smak przyjemności i bezpieczeństwa). Smaki to atawizmy, które budzą w nas głównie pozytywne skojarzenia, jak mleko matki. Umami to coś więcej niż smak, to kulinarna petarda. Magiczna sztuczka natury i przemysłu spożywczego. W niesamowity sposób wzmacnia smak i zapach. Dzisiaj na masową skalę jest on wykorzystywany przez przemysł żywnościowy, by zwiększyć nasze łaknienie, ale nie zapominajmy, że występuje również w przyrodzie, która stworzyła go w bardzo podobnym celu. Nasz organizm kieruje się umami po to właśnie, aby wyszukać białko i proteiny w naturze. Trudny do opisania, posiada wyczuwalną głębię i by się uwydatnić potrzebuje towarzystwa innych smaków, które zaokrągla, trochę jak tłuszcz, który podkręca niemal każde danie. Sposób na dobry smak Pierwszym, który udowodnił, że smak umami istnieje, był Japończyk Kikunae Ikeda, który wyekstrahował glutaminian sodu z glonów kombu. Dla nas, Europejczyków, to smak parmezanu, intensywnego bulionu czy sosu pieczeniowego. Umami możemy rozpoznać w fermentowanych produktach, takich jak pasta miso, w serach pleśniowych, 3 tamtych ludzi. Najbardziej kochamy Toskanię mówi właścicielka lokalu Hanna Stawska. Nazwa Gallo Nero związana jest z toskańskim regionem Chianti, z jego winnicami i winami. W pizzerii są nalewane prosto z beczek. Można zamówić także mocne jak szatan włoskie espresso. Takie, jakie pije się we Włoszech rano. Najważniejsze są tu jednak pizze. W opalanym drewnem piecu wypiekać je będzie pizzolao. Tak nazywa się w Italii kucharza od pizzy, tej prawdziwej, nie z elektrycznego pieca. W Gallo Nero udało się zatrudnić pizzolao z wieloletnim doświadczeniem. Jego pizze mają prawdziwie włoski posmak. Oparte są na oryginalnej toskańskiej recepturze. Dostaliśmy ją od zaprzyjaźnionej rodziny ze Sieny. Poznaliśmy się kiedyś na nartach. Ich rodzina prowadzi pizzerię od 80 lat opowiada Hanna Stawska. Pizze w Gallo Nero robione są z włoskich składników. Jest oryginalna mozarella, a nie produkt seropodobny, oliwa ekstra vergin, są zioła. No i te 36 cm średnicy! Taką właśnie pizzę serwuje się we Włoszech. Nie ma tam pojęcia: pizza mała, średnia, duża, rodzinna. To wymyślono w Polsce. Sprzedajemy całe pizze. To, czego klient nie zje, zapakujemy mu w specjalne pudełeczko mówi właścicielka. W Gallo Nero można też zjeść makarony penne, tagliatti, papardelle z trzema rodzajami sosów. Jest pieczona ryba z pieca. Fantastyczna, bez tłuszczu. Są sałaty. A na deser np. sorbety w połówkach kokosa czy ananasa. Właścicielka zadbała o to, żeby w lokalu czuło się atmosferę rodzinnej, włoskiej pizzerii. Ma być zapach pieczonych potraw, czosnku i ziół. Żartuje, że sezonowanych wędlinach, grzybach i wreszcie w sosie sojowym, który jest jednym z najważniejszych produktów przy gotowaniu ekspresowych dań. Jego mocny, okrągły smak sprawia, że ma bardzo szerokie zastosowanie kulinarne i ułatwia mi pracę w kuchni. Mój ulubiony to sos sojowy Kikkoman marki znanej na całym świecie, szczycącej się niezmienną od 400 lat recepturą. Jest produkowany w tradycyjnym procesie warzenia z czterech naturalnych składników soli, pszenicy, soi i wody. Nie znajdziemy w nim żadnych substancji chemicznych, tj. konserwantów, wzmacniaczy smaku czy barwników. Długotrwała fermentacja sprawia, że ma on szlachetny, niepowtarzalny smak. Uwielbiam go z miodem, czosnkiem i kolendrą. Ma hiperwszechstronne zastosowanie w kuchni i ułatwia przygotowywanie szybkich i prostych potraw. Słodki, słony, kwaśny, ostry + umami, gładki i chrupiący, zioła, korzenne przyprawy i świeże produkty ot prosty wzór na dobre danie. Grzegorz Łapanowski zabraknie chyba tylko włoskiej babci w czarnej chustce na głowie, która grozi palcem swojemu Giuseppe, że czegoś tam nie zrobił. Klimat pizzerii, trochę surowy, podkreślają drewniane stoły bez obrusów (klienci dostają podkładki pod talerze). Na półkach pięknie wyeksponowano kieliszki do wina. Na ścianach fotografie zrobione przez męża właścicielki podczas ich pobytu w Toskanii. Stworzyliśmy lokal, który jest wypadkową naszych marzeń, pragnień i przemyśleń. To lokal przyjazny rodzinom. Jest kącik zabaw dla dzieci i przewijak, żeby móc spokojnie zmienić dziecku pieluchę. Na antresoli są dodatkowe stoły dla gości. Mamy tam też osobną salkę, którą można wynająć na małe imprezy, np. imieniny czy komunie św. Lokal jest przystosowany dla osób niepełnosprawnych. Nie ma żadnego stopnia przy wejściu, w toaletach są uchwyty i poręcze. Dla rowerzystów przed pizzerią jest stojak na rowery. Dowozimy także pizzę na terenie miasta. Latem zapraszamy do ogródka piwnego. Warto do nas przyjść i zanurzyć się w niepowtarzalnej atmosferze zaprasza Hanna Stawska. Zielona Góra, ul. Wojska Polskiego vis a vis stacji Orlen tel Eko-żywność czy hamburger z probówki? (Ciąg dalszy ze str. 1) Dziś są już 342 takie, a na koniec ub. roku było ich 312. Dla porównania w 2004 r. tylko ok. 60. Szacuje się, że w tym roku sprzedaż żywności ekologicznej może się zwiększyć w naszym kraju o proc. I to mimo kryzysu. Większa podaż takich artykułów na rynku musi z czasem wymusić obniżkę cen. Chociaż trudno się spodziewać, żeby taka żywność kiedykolwiek konkurowała cenowo z tą wytwarzaną masowo. Konkuruje z nią nieustannie smakowo. Wielbiciele, mówiąc umownie, wiejskiej żywności, nie dadzą się chyba nigdy przekonać do żywności in vitro. Ostatnio mieliśmy okazję obejrzeć w telewizji hamburgera z probówki. Wyhodował go prof. Mark Post, bioinżynier z holenderskiego Uniwersytetu w Maastricht. Kiedy rok temu odwiedził Polskę, na spotkaniu w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie powiedział, że chce wyhodować solidną szynkę i zaprezentować ją światu w towarzystwie żywej i zdrowej świni. Brzmiało to jak fantazja. Tymczasem już 5 sierpnia w Londynie przyrządzono pierwszego na świecie hamburgera z mięsa wyhodowanego w laboratorium. Jego autorem był właśnie prof. Post. Pobrał komórki macierzyste od krowy podczas bezbolesnej biopsji i na ich bazie w ciągu trzech miesięcy wyhodował 20 tys. włókien mięśniowych. Uformował z nich hamburgera. Jego koszt to 250 tys. euro. Drogo? Jeszcze jak! Ale profesor przekonuje, że gdy takie mięso zacznie być produkowane na masową skalę, jego cena gwałtownie spadnie. Na razie może być produkowane tylko w postaci niedużych próbek tkanek. Osoby próbujące tego hamburgera stwierdziły, że ma konsystencję jak prawdziwe mięso, choć można by go trochę posolić i popieprzyć. Czy dożyjemy więc czasów, kiedy w sklepie będziemy mogli wybierać między przemysłowo wytwarzaną żywnością, żywnością ekologiczną i tą in vitro? No i co będzie wtedy z wegetarianami? Czy uznają, że hamburger z probówki jest w porządku, bo jego przygotowanie nie przysporzyło zwierzęciu cierpień? Grażyna Zwolińska

3 4 Dary końca lata Śródziemnomorska zapiekanka kalafiorowa Jeden kalafior, 200 g ryżu basmati, strąk zielonej papryki, 25 oliwek, 10 pomidorów suszonych, cebula, pęczek koperku, 250 g pomidorków cherry (lub 3 pomidory), łyżeczka papryki słodkiej, pół łyżeczki gałki muszkatołowej, 4 jajka, 4 łyżki bułki tartej, sól i pieprz, przyprawa do sałatek, 1,5 łyżeczki octu, masło i bułka tarta do przygotowania formy. Kalafiora podzielić na różyczki i gotować 15 minut na wolnym ogniu w posolonej wodzie. Następnie odsączyć, przestudzić i rozdrobnić widelcem. Ryż ugotować zgodnie z przepisem na opakowaniu. Paprykę oczyszczoną z gniazda nasiennego pokroić w kostkę. Na patelni podsmażyć pokrojoną w kostkę cebulę oraz paprykę i wystudzić. Suszone pomidory pokroić w kostkę, a oliwki w plasterki (około 8 oliwek odłożyć do przygotowania sałatki). Koperek drobno posiekać (jedną łyżkę posiekanego koperku odłożyć do sałatki). Do miski przełożyć ryż, dodać paprykę z cebulą, pomidory, pokrojone oliwki oraz koperek i wymieszać. Następnie dodać rozdrobnionego kalafiora, słodką paprykę, gałkę muszkatołową oraz sól i pieprz do smaku. Do całości wbić jajka, dodać bułkę tartą i dokładnie wymieszać. Formę żaroodporną wysmarować masłem i oprószyć bułką tartą. Przygotowaną masę przełożyć do formy i zapiekać 45 minut w temperaturze 190 O C. W tym czasie przygotować sałatkę pomidorową. Pomidorki umyć, pokroić w ćwiartki, dodać odłożone oliwki oraz koperek i całość skropić octem, a następnie oprószyć solą, pieprzem i przyprawą do sałatek. Zapiekankę podawać lekko przestudzoną (wówczas będzie się dobrze kroiła) z sałatką pomidorową. Naleśniki z brokułem Składniki na 7-8 naleśników: Ciasto na naleśniki: szklanka mąki, 1/3 łyżeczki soli, 2 szklanki mleka, 2 małe jajka, 1/3 łyżeczki proszku do pieczenia, olej do smażenia oraz mąka, jajko i bułka tarta do panierki. Wszystkie składniki ciasta połączyć ze sobą i dokładnie wymieszać, tak by powstało jednolite ciasto naleśnikowe, bez grudek. Naleśniki smażyć na rozgrzanym oleju, rumieniąc je z obu stron. Zapraszamy pon.-sob , niedz Wyroby garmażeryjne zawsze w niskiej cenie! Tylko u nas własna produkcja na miejscu, w sklepie! Wędliny WĘDZIMY na miejscu Nadzienie: duży brokuł lub dwa mniejsze, 10 dag żółtego sera, sól i pieprz do smaku, łyżka śmietany. Brokuła ugotować w posolonej wodzie, odcedzić i przełożyć do miski. Następnie dodać ser starty na tarce o dużych oczkach oraz śmietanę i wszystko razem delikatnie zmiksować, a następnie doprawić do smaku. Na usmażone naleśniki nakładać po około 2 łyżki farszu i zwijać jak krokiety. Dodatkowo: około 20 dag boczku. Gotowe naleśniki delikatnie obsmażyć na patelni. Podawać posypane smażonymi kawałkami boczku. Ryż z cukinią i pomidorami 2 woreczki ryżu, 2 cukinie, 3 pomidory, cebula, pół łyżeczki ziół prowansalskich, pół łyżeczki bazylii, pół łyżeczki chili, pół łyżeczki słodkiej papryki i sól do smaku. Realizujemy zamówienia na imprezy okolicznościowe! Zielona Góra ul. Szosa Kisielińska 22, osiedle PomorskiE Cukinię umyć (nie obierać) i pokroić w plastry, a następnie każdy plaster pokroić na 4 części. Pokrojoną cukinię wrzucić na rozgrzany na patelni olej i smażyć około 10 minut. Następnie dodać pokrojone w kostkę pomidory oraz posiekaną cebulę i wsypać suchy ryż. Wszystko zalać wodą, tak, aby ryż był w niej zanurzony. Gotować pod przykryciem około 10 minut. Następnie dodać przyprawy do smaku i gotować, aż ryż stanie się miękki. Smaczny, ekspresowy obiad dla zapracowanych. Zapiekana dynia Kilogram miąższu dyni, 1,5 szklanki ryżu, 3 jajka, 3 łyżki cukru, pół szklanki rodzynek, 5 dag masła, 2 łyżki kwaśnej śmietany, cynamon Ryż ugotować na sypko i wystudzić. Miąższ obranej i oczyszczonej z gniazd nasiennych dyni pokroić w kostkę. Następnie smażyć na roztopionym maśle, aż delikatnie zmięknie i lekko posolić. Tak przygotowaną dynię wymieszać z ryżem i rodzynkami. Całość przełożyć do naczynia żaroodpornego i zalać jajkami ubitymi z cukrem i ze śmietaną. Zapiekać około 40 minut w temperaturze 180 O C. Zapiekankę podajemy posypaną cynamonem. To doskonały pomysł na obiad lub deser. Smakuje zarówno na ciepło jak i na zimno. Kokosowo- cukiniowe muffinki bez jajek Szklanka wiórków kokosowych, szklanka mąki, pół szklanki cukru, łyżeczka Wołowina to mięso doceniane przez smakoszy i od wieków obecne w sztuce kulinarnej. Mięso wołowe jest popularne w Europie szczególnie w kuchni francuskiej, włoskiej i hiszpańskiej oraz w obu Amerykach. Szlachetny i bogaty smak, uniwersalność w przygotowaniu potraw oraz liczne wartości odżywcze czynią z wołowiny mięso doskonałe na szczególne okazje. Aby ułatwić przygotowanie dań z wołowiny i właściwie podkreślić jej smak, Prymat przygotował specjalnie skomponowaną mieszankę ziół i przypraw, która najpełniej oddaje naturalny smak i aromat wołowiny. sody, 1/3 szklanki oleju, szklanka startej cukini (młodej!), 3/4 szklanki mleka, łyżeczka soku z cytryny. Mąkę wymieszać z cukrem i z sodą. Następnie dodać cukinię, kokos, olej, mleko oraz sok z cytryny i wszystko razem dokładnie wymieszać na jednolite ciasto. Ciasto przelać do formy na muffinki (do 3/4 wysokości wgłębienia) i piec około 20 minut w temperaturze 180 O C. Każdy kto zrobi te muffinki będzie nimi zachwycony. To jedno z najsmaczniejszych ciast bez jajek. Nowe menu! Nowe piwa! Minibrowar HAUST, Pl. Pocztowy 9, Zielona Góra tel/fax , kom Zapraszamy! Przyprawa do wołowiny to nowy produkt poszerzający bogatą ofertę mieszanek przypraw Prymat. Dzięki połączeniu przypraw takich jak: papryka słodka, kolendra, pieprz czarny mielony, ziele angielskie i jałowiec z aromatycznymi ziołami majerankiem, lubczykiem i rozmarynem smak potraw na bazie wołowiny będzie niezapomniany. Przyprawa do wołowiny Prymat nadaje wyjątkowy smak potrawom z wołowiny takim jak: pieczeń wołowa, duszona wołowina, smażone lub grillowane steki, gulasz, strogonow wołowy, rolady lub zrazy wołowe. Idealnie podkreśli też przygotowywane na wołowinie sosy, farsze mięsne czy potrawy z mięsa mielonego wołowego. Przyprawa nie zawiera glutaminianu sodu, konserwantów ani sztucznych barwników. Odwiedź nasze stoisko na Winobraniu (narożnik Kupieckiej, Żeromskiego i Niepodległości) 5 Przyznaję, lubię jeść. W Tajlandii o mało nie zjadłam prażonej szarańczy, w Kambodży prawie spróbowałam nietoperza, w Wietnamie już miałam w rękach wędzoną wiewiórkę. I zawsze w ostatniej chwili brakowało mi odwagi. Dopiero w Tanzanii, w brudnym masajskim domku, zrobionym z krowich odchodów wzięłam do ust specjalnie uduszoną dla gości kozę. Obiad z przygodami Wioska ciernistych krzewów W Afryce mieszka około 300 tysięcy Masajów. Ich głównym zajęciem jest hodowla bydła. Niegdyś wojowniczy i agresywni, byli postrachem dla sąsiednich ludów rolniczych. Dziś prowadzą spokojniejszy tryb życia, ciągle jednak gardząc wszelkimi, technicznymi innowacjami. Kiedy trafiłam do Longido, malutkiej, zapomnianej przez ludzi i Boga wioski w samym sercu Tanzanii, nie mogłam się nadziwić, jak bardzo przypomina miasteczko z westernu. Przy piaszczystej, pustej ulicy stał tu nawet bar, chętnie odwiedzany przez masajskich wojowników z pobliskiej osady. W maluteńkim sklepiku, który wyglądał jak dziupla, można było kupić zaledwie dwa, trzy towary. Głównie cukier. Do dziś trudno mi zrozumieć, jak Masajowie zachowują taką kondycję na tak ubogiej diecie. Kiedy na chwilę wprowadziłam się do osady otoczonej płotem z ciernistych krzewów to taka ochrona przez zwierzętami jadłam i piłam ciągle to samo: papkę kukurydzianą, herbatę z mlekiem i cukrem, raz zaś trafiła się koza. Najpierw jednak poszliśmy na piwo Majątek dla tego, kto zgadnie, jak nazywa się drewniany bar w Longido. Masajowie ochrzcili go (tak, to w tym wypadku dobre słowo) Vatican, na cześć papieskiej stolicy. Na przykurzonych piaskiem półkach stoją rzędy butelek z piwem. Mocniejszy alkohol, znany jako konyagi sprzedają w saszetkach, które przypominają malutkie opakowania na szampon. Za Watykanem pijalnia bimbru. Wódeczka leżakuje w ogromnych, plastikowych beczkach, właściciel lokalu serwuje go na dwulitrowe dzbany. W przeliczeniu na złotówki, taki dzban kosztuje jakieś dwa złote. Tu zaglądają głównie starsi ludzie, wojownicy z otaczających Longido masajskich wiosek spotykają się w Watykanie. Dzidy i pałki opierają o bar i sącząc piwo plotkują godzinami. O czym? Tego nie wie nikt. Zastanawiam się nawet, co mają sobie do powiedzenia ludzie, żyjący niemal na skraju cywilizacji. O czym, bez przerwy, niemal na okrągło rozmawiają, nie mając kontaktu z telewizją, gazetami, wieściami ze świata? Ten bar w ogóle jest niesamowity. Połączenie afrykańskiego folkloru z czymś co przypomina PRL-owską rzeczywistość. Surowe pomieszczenie, a w nim ubrani w plemienne stroje Masajowie. Ci najważniejsi mają nawet rowery. Na szczęście w Longido nikt nie łapie za jeżdżenie na rauszu. Sztuka mięsa i herbatka U Masajów rządzą kobiety. Na nich też spoczywa opieka nad dziećmi i budowa domów, manyatt. Mężczyźni są wyłącznie od wojowania i hodowli bydła. Czasem pomogą przynosząc żonom cegły na dom, czyli krowie placki, które zbierają idąc w góry. Mimo, że zbudowane z odchodów i gliny, tutejsze domy nie mają brzydkiego zapachu. Również sami Masajowie bardzo dbają o higienę. Zbierają np. ładnie pachnące liście i garściami wkładają je na kilka godzin pod pachy. To taki rodzaj podróże ze smakiem dezodorantu. W domkach, które przypominają wnętrze muszli, kuchnia znajduje się w centralnym punkcie. To niewielkie ognisko, na którym podgrzewa się jedzenie. Dwa najważniejsze dla Masajów produkty to cukier i herbata. Masajowie w ogóle nie jedzą owoców, ich podstawowe wyżywienie to ugali coś w rodzaju papki kukurydzianej i bardzo mocna herbata, z dużą ilością cukru, mleka i imbiru. Taki napój jest głównym posiłkiem poranka i jedyną (!) dzienną przegryzką. Trudno go wypić, do bólu słodki, i równocześnie imbirowo ostry. Przy odrobinie szczęścia do herbaty wpadają muchy i wtedy mamy do czynienia z wkładką mięsną. Nic się nie może zmarnować, jeśli jedzenia jest tak mało. W trudnych czasach Masajowie piją krowią krew. Kiedy brakuje pokarmów, nacinają skórę krowom, wzmacniają się ich krwią, a potem najzwyczajniej w świecie opatrują ranę, która szybko się goi. Przy wyjątkowych okazjach zabijają kozę. U Masajów, podobnie, jak u pokrewnych im plemion, w czasie zabijania kozy nie może polać się krew. Dlatego wojownicy zabierają zwierzę za wioskę i tam duszą, zaciskając jej nozdrza i pysk. Koza ma mdły smak. Nawet upieczona smakuje jak coś surowego. Ale nic nie może się zmarnować. Starcy wysysają szpik, młodzi wojownicy gotują na kościach jeszcze zupę. Jest obrzydliwie mdła, nie ma w niej żadnych znanych nam przypraw. Jeszcze trzy dni po jej wypiciu, czuję dokładnie trzustkę, wątrobę i wszystkie organy dookoła żołądka. Masajom jednak smakuje, mięso jest tu rzadkością, trzeba korzystać, więc z każdej okazji. Być może to genetyka, ale mimo tak monotonnego jedzenia wojownicy, podobnie jak ich kobiety, mają wspaniałe, grube włosy, lśniącą i jędrną skórę. Wielu żywieniowców twierdzi przecież, że im mniej się je i im prościej, tym żyje się lepiej i dłużej. A Masajowie nigdzie się nie spieszą. Żyją w zgodzie z naturą. Cokolwiek robią, robią to pole-pole: powoli. Są szczęśliwymi ludźmi. Tylko, co oni wiedzą o naszych ciastach, serniczkach i keksach? Anna Kowalska Oferujemy wyjazdy indywidualne i grupowe dla szkół, instytucji oraz zakładów pracy! Nie ma dla nas imprezy turystycznej, której organizacji byśmy się nie podjęli! Reszta zależy od Klienta :) Zielona Góra, Al. Niepodległości 11D, tel/fax oraz tel. kom biuro@e-voyager.pl