CZASEM WARTO W DRODZE

Wielkość: px
Rozpocząć pokaz od strony:

Download "CZASEM WARTO W DRODZE"

Transkrypt

1 CZASEM WARTO W DRODZE 1

2 CZASEM WARTO W DRODZE /opowieść w produkcji/ Późne przedpołudnie... słońce... plaża... Barcelona... dwie młode kobiety zauważają nadchodzącego mężczyznę... Marta: Patrz, idzie. Magda: W końcu. Marta: Cześć. Pisarz: Hej. Co tam słychać? Marta: Właśnie na Ciebie czekamy. Znacie się, prawda? Pisarz: Chyba się gdzieś widzieliśmy. Magda: No. Marta: Dobrze. Magda: Masz już może napisany dalszy ciąg "Czasem warto"? Pisarz: Ha... a przeczytałyście część pierwszą? Magda: No, ja właśnie skończyłam. Pisarz: O. I jak Ci się podobało? Magda: Generalnie, to w porządku było, choć może "Zwyczajne życie" było trochę dołujące i jakieś takie... pokręcone... Pisarz: Hm. Ale reszta ok? To jak artysta opowiada o początkach swojej kariery, o pierwszych obrazach nieistniejących i później o swoich perypetiach i kolejnych dziełach? Magda: To było ciekawe. Zwłaszcza ten wątek związany z jego niespełnioną miłością, która sprowokowała go do wyjazdu, z tymi 12 miesiącami samotności i jego przemyśleniami z tego okresu... No i podobała mi się ta zapowiedź tego co będzie dalej... w tej Barcelonie i w Lizbonie też... więc masz coś więcej? Pisarz: Aha, spoko. Fajnie. Mam na sieci kolejny kawałek ciąg dalszy Wywiadu... Marta: A możemy zobaczyć? Pisarz: Jeśli chcecie, to pewnie. Możecie mi od razu powiedzieć co o tym myślicie, bo to jeszcze nie jest dokończone... to taka "opowieść w produkcji" na razie. Magda: Super, to może być jeszcze ciekawsze... Pisarz: No to trzymajcie. 2

3 WYWIADU CZĘŚĆ DRUGA... W BARCELONIE... Ponieważ wszystko działo się na ostatnią chwilę, w noc przed wylotem zupełnie nie miałem czasu na sen. Zaowocowało to jedną myślą przewodnią na podróż - "dotrzeć do Barcelony i w końcu się wyspać". W samolocie, tak jak Ci mówiłem, otworzyłem "Zwyczajne życie" i wciągnąłem się w ten wykreowany przez Konia świat... wciągnęło mnie to, ale też zmęczyło, w sumie, czytałem to już kolejny raz... Marta: No, ja go rozumiem... Pisarz: No hej, ale weź, nie dopowiadaj w trakcie czytania, haha... Magda: Już dobrze... Czytamy dalej... Zażyłem też krótkiej pokładowej drzemki. I choć była naprawdę króciutka, to i tak była zbawienna. W końcu samolot wylądował... Znalazłem się na obcej ziemi kilka tysięcy kilometrów od tak zwanego domu, czyli rodziny i znajomych, codzienności, problemów i radości mojego świata. Kiedy wylądowaliśmy, do tego stopnia byłem spragniony kontaktu z ludźmi, że miałem nadzieję, że ktoś mnie o cokolwiek na lotnisku zapyta, zaglądnie do bagażu, sprawdzi czy nie jestem przemytnikiem, albo kimś podobnym, a tu nic, żywej duszy, która by się mną zainteresowała... Znowu ta samotność, nawet w takim miejscu, ech... Wyszedłem więc z samolotu, wszedłem do terminala, wyszedłem z terminala, skręciłem w prawo i zobaczyłem autobus do centrum. Wsiadłem, pojechałem, ujrzałem. I muszę przyznać - Barcelona znów mnie zachwyciła. Bo choć kiedyś już tam byłem, czułem, że teraz to jest jakieś inne miasto... możliwe, że przez upływ czasu lub przez to, że ostatnim razem zwiedzałem je z ekipą znajomych. Nie ważne... Ważne, że było ciepło (choć bez przesady, bo wieczór), duża przestrzeń, szerokie ulice i palmy, czyli generalnie na start - rewelacja. Wtedy dotarło to też do mnie tak dobitniej... Znalazłem się w zupełnie innym świecie. Widziałem to gołym okiem. Z temperatury -20 przeskoczyłem do +20, a zamiast śniegu na ogołoconych z liści drzewach zobaczyłem papugi skrzeczące na palmach. Piękny, nowy świat... I, tak jak Ci mówiłem, ponieważ miałem dość samotności postanowiłem nocować w hostelach, które wydawały mi się bardziej pro-ludzkie niż hotele. Wspólna przestrzeń, 3

4 wspólne śniadania, nocleg we wspólnych pokojach to wszystko wydawało mi się idealne do poznawania nowych ludzi, ludzi których tak bardzo mi brakowało przez ostatni rok wieczorem i o poranku. Do końca nie zdawałem sobie jednak sprawy z tego kogo mogę się spodziewać... Z jednej strony - podejrzewałem, że większość będzie młodymi turystami, z drugiej - część znajomych przed wyjazdem roztaczała przede mną wizje spotkania morderców, złodziei i generalnie - ludzi o nie najlepszej reputacji. I choć aż tak drastycznych spotkań się nie spodziewałem, zastanawiałem się jak to będzie po takim czasie w samotni koegzystować z tymi innymi ludźmi, przeróżnymi, z ich własnymi historiami, marzeniami, lękami... Wszystko miało się wyjaśnić już wkrótce... Do hostelu dotarłem chwilę przed północą. Okazało się, że z lotniska był tam całkiem spory kawałek drogi. Zarezerwowałem nocleg w czteroosobowym pokoju, żeby, jak już wspominałem, z jednej strony nie czuć się samotnym, ale z drugiej, nie musieć jednak znosić całej gromady obcych ludzi po tak długim życiu w pojedynkę... Kiedy meldowałem się do pokoju, moich współlokatorów jeszcze nie było, ale specjalnie mnie to nie zdziwiło. W końcu Barcelona jest miastem, które najlepiej zwiedza się nocą. Ja jednak od rana miałem już inny plan na ten wieczór nareszcie się wyspać... No, ale... właśnie... ale... Nie wytrzymałem... byłem tak bliski wcielenia w życie tej jakże przyjemnej dla ciała idei, która trzymała mnie przy życiu przez cały dzień owego "jak dotrę do Barcelony to się w końcu wyśpię", ale po prostu nie dałem rady... No, nie byłbym sobą, gdybym nie stwierdził, że zakładam buty i biegnę... tak po prostu... przed siebie... na zwiedzanie miasta... Pozostałem sobą. Przebrałem się i ruszyłem... I teraz mi powiedz - mam mówić o bieganiu? Jeśli chcesz... Sporo naszych czytelniczek biega... Tak myślę... Dobrze... Bo wiesz, lubię biegać... Od zawsze o tym wiedziałem, ale odkąd doszedłem do takiego poziomu, przy którym mogłem biegać długo i w miarę szybko (nie za bardzo... ale dla mnie wystarczająco) to bieganie zyskało nowy smak... Widzisz, w biegu człowiek czuje taką wolność... i jednocześnie radość ze zwykłego przemieszczania się... Niby nic, a jednak. Jakby tak pomyśleć, to już od małego człowiek jak biega to się cieszy... Jak się spojrzy na takie dzieciaki kilkuletnie, które biegną i uciekają przed sobą, albo gonią się nawzajem, to widać na ich twarzy tę radość, tę wolność... Z biegiem czasu (paradoksalnie) radość z biegania zanika, ale jak już człowiek się w to ponownie wciągnie, znów sprawia mu to taką niewysłowioną przyjemność, zupełnie jakby znowu był dzieckiem. I nie ważne czy biegnie się samemu czy z kimś, czy się kogoś goni czy przed kimś ucieka... Ja złapałem tego bakcyla kilka lat wcześniej... I mój poprzedni rok, oprócz tej samotności codziennej, upłynął też prawie cały pod znakiem biegania krótszego, dłuższego, 4

5 szybszego i wolniejszego, samotnego i w parze, w grupie, na zawodach, na treningach, w lesie i w parku, po miejskich ulicach i po górskich ścieżkach... Bieganie stało się tak nieodzownym elementem mojego życia, że pakując się na wyjazd, prawie połowa ciuchów, które ze sobą wziąłem miała coś z bieganiem wspólnego... I dlatego właśnie nie mogłem sobie odmówić tej odrobiny przyjemności pierwszego wieczoru na obcej ziemi... Ruszyłem więc... I musisz wiedzieć, że zwiedzanie nowego miasta w biegu jest po prostu rewelacyjne zwłaszcza nocą... Człowiek jest w stanie zobaczyć miasto z zupełnie innej strony... Inaczej niż kiedy zwiedza je z przewodnikiem w ręku, inaczej niż kiedy zatrzymuje się przy każdym nowym budynku, rzeźbie, kościele, muzeum... Tutaj przede wszystkim jest bieg... Oczywiście można się zatrzymać, ale frajda z biegania jest zbyt duża, żeby myśleć o tym na poważnie... I tak dwie frajdy się łączą ta związana z poznawaniem czegoś nowego i ta płynąca z uprawiania bardzo lubianego zajęcia... Tak więc biegłem... Z początku to był nieprzerwany ciąg scen miejskich, w których ja biegnę, a Barcelona ukazuje kolejne swoje oblicza. Palmy, szerokie ulice, małe uliczki, pranie wiszące za oknami... praktycznie wszędzie... I ta architektura... Ludzi za to jak na lekarstwo, jak już, to głównie taksówkarze... Najwyraźniej byłem w tej rzadziej uczęszczanej części miasta... Wszystko spowite w mroku, gdzieniegdzie tylko włączone latarnie, światła w oknach... Wiatr szumiący między powiewającymi galotami i prześcieradłami... Zapach morza... Głęboki wdech... Wydech... W pewnym momencie sceneria się jednak zmieniła... Barcelona jest miastem pagórkowatym. Góra, dół, góra, dół... Później chwila po płaskim i znów górka... Miałem ze sobą mapę, więc odważnie stwierdziłem, że przecież się nie zgubię i tak sobie biegałem. A im wyższa była górka tym większe wyzwanie i tym bardziej ciągnęło... I tak docierałem na coraz dalsze peryferia... Aż ostatecznie dobiegłem na jakiś szczyt z nieziemskim widokiem... Oczywiście nie miałem wtedy ze sobą aparatu, bo wychodząc z hostelu stwierdziłem, że na bieganie nocą aparatu brać nie ma sensu... ale na tym wzniesieniu pożałowałem swojego pomysłu (albo raczej jego braku?)... bo ten widok był niesamowity... Na pewno utkwi w mojej głowie na długo... I niestety tylko tam... Ale w sumie, kto wie, może nawet będzie wyraźniejszy niż gdyby to było zdjęcie... pełniejszy, bo obejmujący odgłosy okolicy i ten zapach morza unoszący się nawet na jednym z najwyższych wzniesień miasta... Może nawet stworzę kiedyś jakąś rzeźbę lub obraz nieistniejący z tym widokiem... I tak wbiegałem na te górki, aż do tej ostatniej... No, tylko ten jeden podbieg, mówiłem sobie... i jeszcze jeden, bo w sumie to nie ma tu już asfaltu, tylko ścieżka, ale to tylko kawałek... No i stało się... To był mój pierwszy biegowy raz..., jeśli mogę to tak ująć... Biegając w Polsce słyszałem oczywiście o tego typu sytuacjach, znajomi biegacze opowiadali sobie czasami takie historie przy ogniskach i przy piwie - jak to nagle dostali megaprzyspieszenia, albo ich zamurowało i nie wiedzieli co zrobić... Ale ja jeszcze nie miałem tej przyjemności... Tym razem jednak spotkało to w końcu i mnie... Wyrósł przede mną jak spod ziemi... I znalazłem się z nim oko w oko... No..., może na 5

6 oko w oko było trochę za daleko, bo między nami z 5 metrów było, ale i tak było blisko... trochę za blisko, żeby zgrywać odważnego... Dzik... O... O? Nie... O rzesz... Osz Ty... O kur... O... Dzik... jest dziki! Dzik... jest zły! Tak śpiewały dzieci w Akademii... pamiętałem... Tylko co tam było dalej?... Na całe szczęście nie dane było mi sobie tego przypomnieć, bo ten raczej Akademii nie oglądał..., albo oglądał jakąś dziczą wersję z piosenką w stylu "Człowiek dziki!... Człowiek zły!" i zwiał jako pierwszy... Dla mnie to też był sygnał do przemyślenia kierunku biegu... i po namyśle kierunek ten zmieniłem, ale wiesz, to była po prostu decyzja podyktowana nagłym zrozumieniem, że już późno się tak jakoś zrobiło i czas spać, bo następnego dnia czekało mnie zwiedzanie... A poza tym, taki zmęczony byłem wcześniej... W końcu zacząłem właśnie podróż mojego życia, więc nie było co się tak wykańczać od razu pierwszego wieczoru... Póki co, jednak, poziom adrenaliny w moim organizmie nie wskazywał na to, żebym miał szybko zasnąć, pędziłem więc co sił w nogach, żeby przynajmniej trochę się rozładować... Zmęczyć, wyszaleć i ostatecznie... uspokoić... Powoli schodziło ze mnie też napięcie związane z wyjazdem... Bo, co prawda byłem tak daleko, ale nie czułem się już tak samotny... Bo przecież zabrałem jednak ze sobą odrobinę swojego świata, swoje bieganie i właśnie miałem okazję się tym światem w nowych okolicznościach nacieszyć... Była już chyba druga w nocy kiedy dotarłem do hostelu. Jak sobie przeliczyłem czasowo ile kilometrów mogłem popełnić, to wyszło mi, że tak swobodnie kilkanaście, może ze dwadzieścia... Mój pierwszy biegowy wieczór dobiegał końca było w nim trochę stresu, dużo radości, ale przede wszystkim satysfakcja i narastające oczekiwanie co jeszcze przyniesie mi ten wyjazd... Na deser wziąłem jeszcze szybki prysznic i poszedłem grzecznie spać. Przy czym, nikogo z moich współspaczy jeszcze nie było. No, może o takich szczegółach jak prysznic to nie musisz opowiadać... Aczkolwiek dobrze wiedzieć, że dbasz o higienę... zwłaszcza po takim stresującym bieganiu...haha... Aha... jasne... tak tylko chciałem... Ale ok... To powiem o poranku... No... opowiadaj... 6

7 Kiedy obudziłem się następnego ranka, przywitała mnie scena, która całkowicie mnie zaskoczyła. Rzeczywistość po raz kolejny przerosła oczekiwania. Najpierw na łóżku obok ujrzałem burzę lśniących, kruczoczarnych włosów należących do dziewczyny w wieku około lat dwudziestu. Jej twarz była roześmiana i taka szczęśliwa... I praktycznie w tej samej chwili dostrzegłem jej wspaniałe nagie piersi, takie kształtne, opalone, jędrne, młode piersi. No, tego to się nie spodziewałem. Wooooow... Hola, hola... Jesteś pewien, że chcesz mi to opowiedzieć? No... jeśli nie masz nic przeciwko... Hm... No nie wiem... Obiecuję, że przerwę kiedy tylko zechcesz. Tak... tylko czy to już nie będzie za późno? O to się martwię... Wiesz, myślę że nie... ale oczywiście decyzja należy do Ciebie... No i jak już to będziesz opracowywać do druku to zawsze możesz, jak już wcześniej mówiłaś, wyciąć to co się nie będzie nadawało... No dobrze, niech będzie... Tylko mów powoli... Ok. Jakby co, to mnie stopuj. Dobra, zaczynaj. Tak... Czyli, jak już mówiłem, właśnie dostrzegłem wspaniałe nagie piersi mojej współlokatorki... piersi, których zupełnie się nie spodziewałem. Tym bardziej nie spodziewałem się, że do owych piersi przylgnięta będzie kędzierzawa 7

8 głowa partnera mojej współlokatorki. Niemniej jednak nie było mowy o pomyłce, para z mojego pokoju właśnie uprawiała grę wstępną. Chwila konsternacji co powinienem w takiej sytuacji zrobić... Zamknąć oczy i udawać, że śpię? Przeczekać? A może chrząknąć? Dać znać, że właśnie się obudziłem? Takie myśli przebiegały mi przez głowę gdy moje oczy nie mogły się jednak oderwać od owych kształtnych młodych... I ta chwila wystarczyła, aby dziewczyna dostrzegła, że nie śpię i na nich zerkam. W tym momencie nie pozostało mi już nic innego jak... - Hi... zacząłem po angielsku licząc na to, że język ten będzie znany dziewczynie... I... w nagłym przebłysku geniuszu postanowiłem obrócić tę sytuację w żart... - Can I watch? Geniuszu? Co mnie napadło? Ze wszystkich pomysłów, które jeszcze przed chwilą miałem, wybrałem zapytanie obcej półnagiej dziewczyny czy mogę patrzeć jak kocha się ze swoim partnerem... Sam siebie tym zadziwiłem... Jeszcze przed momentem w mojej głowie brzmiało to co prawda całkiem humorystycznie, ale jak się usłyszałem... było odrobinę żenujące... Dziewczyna jednak nie wydała się specjalnie skonsternowana ani tym, że patrzę, ani nawet moim pytaniem... Uśmiechnęła się przyjaźnie, ale jednocześnie trochę szelmowsko... najpierw do mnie, później do swojego partnera... i wyciągnęła rękę w moim kierunku. Ok. Nie wiem co taki gest oznacza w kulturze, z której dziewczyna pochodzi, ale w mojej oznacza to zaproszenie... Tylko do czego?... O ile dziewczyna wydawała się spokojna, o tyle ja byłem zupełnie zbity z tropu... adrenalina znów zaczęła pulsować... postanowiłem brnąć dalej i zobaczyć jak się sprawy potoczą... W końcu przyjechałem tutaj, żeby poznawać nowych ludzi i inne kultury... Odetchnąłem więc najdelikatniej jak potrafiłem, wstałem ze swojego łóżka i podszedłem do pary z naprzeciwka. Chłopak, który do tej pory po prostu na mnie patrzył, uśmiechnął się równie przyjaźnie jak dziewczyna i zrobił mi miejsce na łóżku obok siebie i swojej partnerki... Powoli docierało do mnie, że właśnie zostałem zaproszony do trójkąta... I, co zadziwiające, nie zestresowało mnie to tak jak spodziewałbym się, że zestresuje. Było to tak nierealne, a jednocześnie wydawało się tak naturalnym, że usiadłem obok nich i pozwoliłem dziewczynie pogładzić mnie po twarzy... Mówić dalej?... Ech... No, już powiedz skoro zacząłeś... Pamiętaj, że w każdej chwili... Ale kontynuując... Przyznaję, że temat trójkątów nie był mi może całkiem obcy, niemniej jednak zawsze byłem to ja i dwie kobiety. Tak? 8

9 No... Rozwiniesz? Hm... Ale... to nie... no, na teraz to nie istotne... może później? Ok. Ale nie myśl, że się wywiniesz tym później... Ok. Dobrze. Kontynuuj. Oj, wybiłaś mnie... Chwilę... Już... Czyli trójkąt... Stanąłem właśnie przed kobietą i mężczyzną zapraszającymi mnie do takowego. Jedna kobieta i dwóch mężczyzn... Hmm... Pomimo braku wcześniejszych doświadczeń tego typu, realność ta wcale nie była taka straszna jak mogłaby się wydawać niejednemu facetowi. A dziewczyna była zdecydowanie atrakcyjna... zbyt atrakcyjna by jej odmówić. I ja dotknąłem więc jej włosów. Uchwyciłem delikatnie jeden pukiel i przeciągnąłem między palcami. Dziewczyna uśmiechnęła się jeszcze szczerzej. Jej partner z kolei zaczął przesuwać dłonią po mojej ręce, najpierw po ramieniu, przedramieniu, a następnie ścisnął mocniej mój nadgarstek, przybliżył moją rękę do brzucha swojej partnerki (poczułem jak serce bije mi coraz mocniej i szybciej, bum-bum, bum-bum, bum-bum)... I zaczął przesuwać w górę... To było tak nierealne... W mojej głowie kłębiły się w tym momencie tysiące myśli... Pierwsza czy ja przez przypadek tego nie śnię? Nie. Druga czy to aby nie jest jakaś ukryta kamera? Nie wyglądało... A nawet jeśli... Zobaczymy kiedy ktoś wyskoczy z szafy, a póki co mogę korzystać z sytuacji... Trzecia... Czwarta... Piąta... Powoli jednak myśli zaczęły cichnąć, a całe moje ciało zaczęło koncentrować się na tu i teraz, na tym co robię (moja ręka wędruje coraz wyżej i wyżej), co widzę (to co widzę jest piękne), co czuję (czuję jej skórę delikatną jak jedwab, lekko rozgrzaną, bardzo przyjemną w dotyku)... czuję jak moje ciało zaczyna reagować na tę sytuację... Jak już mówiłem, to był mój pierwszy taki trójkąt... i szczerze powiedziawszy, jak teraz o tym myślę, totalnie nie zdawałem sobie sprawy z tego co się dzieje z facetem w takiej sytuacji, jak odczuwa dotyk, zapach, smak, jak postrzega siebie w sytuacji bycia z mężczyzną i kobietą jednocześnie... to zupełnie coś innego niż gdy się jest z dwoma kobietami... 9

10 Dobrze... Myślę, że tyle naszym czytelniczkom wystarczy... Jasne... Jeszcze tylko dokończę... Ale nie trzeba... Ale to już kulminacja tej opowieści i teraz żal byłoby przerywać... Ale wiesz, nasze czytelniczki mogą sobie już chyba resztę wyobrazić... No, gdyby tylko było co sobie wyobrażać... Proszę? Haha... No właśnie... Bo widzisz, kiedy wszystko się już tak interesująco układało... To jednak był pokój czteroosobowy... i właśnie wszedł nasz czwarty współlokator... w takiej chwili... To był taki miły, starszy, koło sześćdziesiątki, pan... Miły, starszy pan... I tak się to skończyło... Hahaha... A to dobre... I tyle? Na pewno? Tak... No, to tego pewnie by sobie czytelniczki nie wyobraziły... Widzisz. Dobrze... To mnie rozbawiłeś... I co było dalej w takim razie? Dalej?... Czar chwili prysł... A w zamian znów pojawiła się lekka konsternacja... Pana nikt z nas raczej nie chciał zaprosić do wspólnej zabawy, a i pan wyglądał na lekko 10

11 zdziwionego, zmieszanego i niespecjalne zainteresowanego podłączaniem się do tego naszego trójkąta... Tylko nie wiedział chyba czy ma wyjść czy zostać, na jego twarzy był taki grymas niepewności... Ale jednak został... Dziewczyna szybko coś na siebie narzuciła, a my z jej chłopakiem odeszliśmy do swoich łóżek i zajęliśmy się przepakowywaniem bagaży... I tak przez chwilę w milczeniu wszyscy zajmowaliśmy się swoimi sprawami, pakowaniem, przebieraniem... A po chwili wszyscy byliśmy gotowi do wyjścia. Zarówno starszy pan jak i moi nowi znajomi zbierali się do opuszczenia hostelu, więc pakowali walizki, opróżniali szafki. Ja szykowałem się do zwiedzania, więc spakowałem tylko małą torbę z najpotrzebniejszymi rzeczami. I tak pakując się myślałem jeszcze, że gdyby mi ktoś opowiedział, że przydarzyła mu się taka historia w hostelu, to na pewno bym mu nie uwierzył i stwierdził, że niezły film musiał oglądać... ale jednak jak człowiek samemu doświadcza czegoś takiego, jego światopogląd zwyczajnie musi się zmienić... Bo jakże to tak... Takie rzeczy nie dzieją się tylko w filmach klasy B, C, R, X czy jakiej tam innej?... Kiedyś co prawda czytałem też taki opis życia hostelowego, ale myślałem, że to jednak ściema... No, ale jeśli tak faktycznie wygląda codzienne życie w hostelu to zdecydowanie ma ono swoje uroki... W życiu jest jeszcze tak wiele sytuacji, w których warto się odnaleźć, tak wiele odczuć i emocji do poznania... No pięknie... Co? No nic, mam jakieś dziwne przeczucie, że będziesz mi zaraz chciał o tych nowych sytuacjach poopowiadać... Myślałem, że o to chodzi w tym wywiadzie? No, nie do końca... no dobrze, może trochę tak... Ale powiedz w takim razie jak to wpłynęło na Twoją sztukę? Na sztukę?... Niebezpośrednio... Ale znacząco. To znaczy nie stworzyłem nic na podstawie tej sytuacji. Ale zaczęło się za to na dobre moje poznawanie nowych emocji, nowych odczuć. Moi poranni towarzysze bardzo pomogli mi w tym poznawaniu... Dodatkowego uroku dodaje temu fakt, że nie poznałem nawet ich imion, nie wymieniliśmy się numerami telefonów, ani nie zaprzyjaźniliśmy się na facebooku. My więc po prostu spotkaliśmy się w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie, w którym wszyscy byliśmy gotowi na to, żeby przeżyć kilka chwil wspólnej przyjemności, bez bagażu wcześniejszej znajomości, bez perspektyw na wspólną przyszłość... Z dużą dawką wspólnej radości... I to 11

12 było bardzo twórczościogenne spotkanie. Twórczo...co? No... nie wiem jak powiedzieć, że to.. wiesz... że czułem, że coś z tego... że coś we mnie się budzi nowego co może zaowocować nowymi obrazami czy rzeźbami... Czułem to... Dobrze... Mów dalej w takim razie. Ok. Tak więc mój pierwszy poranek na nowej ziemi stał się swego rodzaju bramą do całkiem nowego świata, początkiem odkrywania na nowo tego kim jestem, czego pragnę, dokąd chcę dojść... Tym razem miało to być odkrywanie bez skrępowania, z podejściem na tak, z odczuwaniem wszystkimi zmysłami tego co mnie otaczało w tym nowym świecie. Może to o to chodziło... że to było takie wolne, nieskrępowane, bez wczoraj, bez jutra, w postaci czystej przyjemności... no, przynajmniej dopóki świat zewnętrzny w postaci starszego Pana się nie pojawił. Ale w sumie to chyba nawet dobrze, że się pojawił, przynajmniej z artystycznego punktu widzenia, bo to doświadczenie zyskało takiego innego wymiaru... A może i z osobistego mojego punktu widzenia też dobrze, że Pan się pojawił, ale o tym za chwilę... W każdym razie, pierwszy poranek w Barcelonie zdecydowanie przebił swoim urokiem pierwszy wieczór... Wspaniałe miasto... Tak. A dodatkowo - w końcu poczułem, że nie jestem sam... już nie tylko metaforycznie, że mam to bieganie ze sobą, ale i fizycznie... że nadszedł w końcu taki poranek, kiedy budząc się widzę inną osobę... innych ludzi... i nawiązuję z nimi kontakt... To było wspaniałe... Jak się tak jeszcze pakowaliśmy przyglądałem się tej mojej współlokatorce z takim dziwnym wrażeniem, że kogoś mi przypomina, ale nie byłem sobie w stanie przypomnieć kogo... Miała taką hiszpańską urodę... I było coś jeszcze... Ta dziewczyna najzwyczajniej w świecie mi się podobała... Już nie chodziło o to, że prawie uprawialiśmy seks, ale tak po prostu... dawno już tego nie czułem... I w końcu przypomniałem sobie kogo mi przypominała... ale o tym za moment... No pięknie... czyli jednak będzie ciąg dalszy... Pewnie... ale nie tak do końca dalszy... Tymczasem, wiesz, po roku samotności te kilka chwil z moimi nowymi znajomymi było tak bardzo intensywne... tak to odczuwałem... jako taką jakąś niesamowitą dawkę bliskości z 12

13 innymi ludźmi... zadziałało to na mnie... I kiedy się z nimi pożegnałem, nie za bardzo wiedziałem co mam dalej ze sobą zrobić. Samemu zostawać nie chciałem, ciągnęło mnie do kontaktu z innymi, jednocześnie trochę się tego kontaktu obawiałem, a trochę chciałem jeszcze pozostać w tym stanie, w którym byłem, tak przyjemnym, stanie bliskości z innymi, swego rodzaju intymności... Z braku lepszego pomysłu, wciąż jeszcze oszołomiony tym porankiem, poszedłem na śniadanie do hostelowej stołówki i postanowiłem, że po prostu zobaczę co przyniesie ten dzień. W końcu to dopiero początek... Domyślałem się, że na mojej twarzy jaśniał tak dawno zapomniany uśmiech (ten uśmiech) i teraz już byłem pewien, że to co mnie czeka w najbliższych dniach będzie jedną z ciekawszych przygód mojego życia... Tego poranka w Barcelonie było jakieś 15 stopni, mogłem więc skonsumować śniadanie na tarasie z widokiem na miasto... i obrać kierunek zwiedzania... Choć w sumie, to dobrze wiedziałem gdzie pójdę... Wróciły dawno zapomniane wspomnienia... bardzo miłe wspomnienia... Wspomnienia, które mocno wpisywały się w klimat poranka... Już pamiętałem kogo mi przypominała dziewczyna z pokoju... I wspomnienia te skierowały mnie prosto na plażę... Jak Ci już mówiłem, ostatni raz w Barcelonie byłem kilka lat wcześniej... Byłem wtedy na tych wakacjach ze znajomymi... busem przez Europę (pieniędzy za wiele nie mieliśmy, więc bus był jedyną rozsądną opcją... zresztą dzięki temu dużo więcej mogliśmy zobaczyć po drodze)... Kiedy dotarliśmy do Barcelony zobaczyliśmy oczywiście wszystkie najważniejsze miejsca w mieście (Sagradę, ogrody, dom Gaudiego i tak dalej), ale poszliśmy między innymi również na plażę. Miałem wtedy jakieś osiemnaście lat i jak to od nastolatka, chodzenie po plaży wymagało ode mnie dużej dozy samodyscypliny... Ookeey... Nie rozwijaj, proszę... Oj, jeszcze nic nie powiedziałem, a Ty już... Bo domyślam się co chcesz powiedzieć... Nie... tak tylko trochę chciałem napomknąć o pewnym wydarzeniu, ale to nie miało być nic strasznego... Wiesz bo z tą samodyscypliną to takie życie po prostu... Takie życie nastolatków, może powinienem dodać... Przecież sama wiesz... Jejku... czy ja muszę tego słuchać? Wiesz ile ja będę musiała później wycinać, żeby to 13

14 się dało w ogóle czytać jako artykuł wnoszący coś więcej niż tylko tu moja kobieta, tam moja kobieta... Hahaha... Dobre... Ale obiecuję nic strasznego nie będzie. Aczkolwiek kobieta pewna się pojawi na chwilę... Takie życie... Takie życie po prostu... No dobrze... kontynuuj już... Magda: Dziwna ta reporterka... Mnie to się dopiero teraz zaczyna naprawdę podobać. Pisarz: Nie dopowiadamy... Czuj się jakbyś była w teatrze. Magda: W teatrze są przerwy i wtedy można dopowiadać, to ja właśnie taką przerwę zarządziłam. Pisarz: Ok. Przerwę... Marta: Dobra... Już czytamy dalej. Tak więc... Szwendaliśmy się tak z kumplem i podchodziliśmy do różnych Hiszpanek, ot tak żeby zagadać po angielsku, bo tylko tak potrafiliśmy, pośmiać się, zawrzeć nowe znajomości na kilka chwil... Oczywiście, na plaży możesz zawierać znajomości na różne sposoby... Możesz najpierw przystanąć, zapytać co słychać i zobaczyć reakcję, jeśli reakcja jest na do widzenia, to trzeba iść dalej, ale jeśli nie, możesz kontynuować... najpierw na stojąco, później delikatnie przykucając, siadając obok... Możesz też od razu usiąść i zażartować większe ryzyko, ale większa szansa znalezienia kogoś mocno wyluzowanego... Jak kto woli... Miała na imię Maria... To ją przypominała mi ta dziewczyna z poranka... Maria... Była ładnie opaloną dziewiętnastolatką, czyli wtedy ciut starsza ode mnie. Podeszliśmy do niej i do jej koleżanki, bo tak nam się zdawało, że miały ochotę porozmawiać tak jak i my, z kimś sensownym, patrzyły na nas kiedy je mijaliśmy, więc jak inaczej mieliśmy to odebrać... W każdym razie... zaczęliśmy rozmowę... Od słowa do słowa, dowiedzieliśmy się, że są z Barcelony, pracują w klubie na plaży i kibicują FC Barcelonie. Przy mojej ówczesnej wiedzy z zakresu piłki nożnej, mogłem jedynie kiwać głową, że wiem który to klub i kto tam gra. Maria spytała nas czy byliśmy na Camp Nou. Kolega odpowiedział, że był. Ja postanowiłem zagrać inaczej i stwierdziłem, że jeszcze nie, ale że bardzo chciałbym go zobaczyć... Zadziałało... Chwilę jeszcze posiedzieliśmy we czworo, a później Jarek został na plaży z koleżanką Marii, 14

15 imienia nie pamiętam... i chyba szybko wrócił do reszty naszej ekipy, a ja pozwoliłem Marii pokazać mi jak wygląda jej ukochany Camp Nou... No... prawie... Bo nigdy jednak nie dotarliśmy na stadion... Jakoś tak wyszło, że Maria wcześniej chciała się przebrać i tak nam zeszło u niej w mieszkaniu na dysputach o życiu, piłce nożnej i różnych takich, że zrobił się wieczór... Aha... Cii... Ona musiała później iść do pracy... ja wrócić do znajomych... Wymieniliśmy się jeszcze numerami telefonów i pożegnaliśmy się... I... to chyba Maria sprawiła, że do dziś jakoś bardziej kibicuję Barcy niż Realowi... W każdym razie, ani ona ani ja nie zadzwoniliśmy (przynajmniej ja na pewno, a o telefonie od niej nic nie wiem)... Ale to był bardzo przyjemny dzień... I to wszystko teraz do mnie wracało... I widzisz nic strasznego nie powiedziałem... No... powiedzmy... ale już dobrze... Kontynuuj. Ha... Szedłem więc tak w kierunku morza rozmyślając, wspominając, a po drodze, tym razem już w ciągu dnia, mogłem znów podziwiać owe szerokie ulice, ciekawe budynki, rzeźby, trochę tutejszej fauny i flory oraz ludzi, przeróżnych, zdecydowanie wartych zapamiętania... I tak dotarłem na plażę, na której tym razem jednak zbyt wielu ludzi nie było (Marii też)... W sumie, kiedy byłem tu ostatni raz było lato, a teraz jednak zima, nie było się więc czemu dziwić... Zamoczyłem jedynie nogi w zimnym morzu, odpocząłem na plaży... i skierowałem się do centrum miasta... I to tyle? Tyle... Aż tyle... Bo w pewien sposób przeszłość połączyła się z teraźniejszością, otwierając oczywiście drogę przyszłości... Ale po kolei... Póki co, im bardziej oddalałem się od plaży, tym więcej myśli się pojawiało... Nieuchronnie musiał się więc także pojawić kac... 15

16 Kac? Prawda? Ale nie alkoholowy, tylko taki osobisty... Aha? I w sumie może bez sensu, bo niby czemu miał się pojawić. Przecież nie zrobiłem nic złego... Nikogo nie zawiodłem, nie zdradziłem, od roku byłem przecież sam... I nawet do niczego nie doszło... No, czy ja wiem? Do czegoś tam jednak doszło... No... do czegoś... ale to wciąż nie zmienia tego, że ja przecież już od dawna byłem tym tak zwanym singlem i nawet gdyby doszło do czegoś więcej, to i tak... A jednak... kac... A może to było coś innego... Dopiero później to do mnie dotarło... Bo przecież do tej pory wciąż mogłem myśleć, że pomimo tego, że nie jesteśmy razem... zawsze możemy do siebie wrócić... tak jakby ta rozłąka była spowodowana nie tym, że tak postanowiliśmy i że się rozstaliśmy, tylko tym, że los tak chciał... ale jak się znów zobaczymy, wszystko wróci do porządku... a my wrócimy do siebie... I część mnie zdecydowanie tego chciała... i może dlatego tak trudno było mi ruszyć z miejsca, poznać kogoś nowego... Bo jednak gdy człowiek spędzi z drugim człowiekiem kilka miesięcy czy lat swojego życia i jest przez ten czas przekonany, że to właśnie "ta osoba", to ciężko później zmienić swoje myślenie... że to jednak nie prawda... że to nie ta... Tymczasem tamten poranek... pomimo tego, że był niesamowicie przyjemny, był jednocześnie przypieczętowaniem decyzji podjętej dwanaście miesięcy wcześniej... Nie zdradziłem jej... ale ostatecznie od niej odszedłem... w swojej głowie... tylko serca nie byłem pewien, ale to i tak niczego już nie zmieniało... W tym momencie naprawdę zostałem sam... A... No... A... Wzloty i upadki... Razem i osobno... Spotkania i rozstania... Radości i smutki... na tym w końcu podobno polega życie... Była więc chwila bliskości... a teraz znów wróciła samotność... Ale tym razem to była jednak już inna samotność... Może smutniejsza, a może po prostu pełniejsza... A może też trochę wyzwalająca... Samotny i wolny... smutny, ale powoli 16

17 zaczynałem się godzić z tym co mnie spotyka... To przykre... Trochę... ale cóż miałem zrobić... a to godzenie się z rzeczywistością trochę pomagało... I tak chodziłem cały dzień po barcelońskich uliczkach zwiedzając... już trochę inaczej niż wieczorem... jak jednak nastrój mocno wpływa na nasze spostrzeganie rzeczywistości... Byłem smutny, trochę może zły na ten świat, ale zaczynała wracać też pewna przewrotność w myśleniu... Kto wie... Może wtedy właśnie odbiłem się od swojego smutnego dna... Chodziłem i chłonąłem... Oglądałem palmy (głównie daktylowce), na których rosły papugi (które mocno skrzeczą i odwalają brudną robotę - czyli generalnie robią to co w Polsce gołębie, gawrony, mewy), drzewka pomarańczowe, na których z kolei rosły pomarańcze, drzewka cytrynowe, na których oczywiście były cytryny... I wszystko byłoby w porządku, tylko przecież właśnie był środek zimy, to jak to tak? Ten dysonans pomagał... Zaczynało mnie też bawić moje totalne niezrozumienie niektórych tamtejszych rzeźb i wytworów rzeźbopodobnych... To w dużej mierze były różnego rodzaju zadaszenia lub formy daszkujące ciekawie wykończone... czasami znajdujące się nad kilkoma ławkami, czasami nad oczkiem wodnym, a czasami tak po prostu na alejce... I podobały mi się różnorodne wykończenia nowoczesnych budynków, czyli jakieś takie klepki poprzyklejane horyzontalnie lub wertykalnie, okna powycinane w dziwne kształty. W sumie to przecież miasto Gaudiego, modernizmu Katalońskiego... czyli tradycje architektoniczne mają nieliche... Rozglądałem się też za knajpkami, które mógłbym odwiedzić wieczorem... (Może w jednej z nich wciąż pracuje Maria?) Sporo było ich na plaży. Na górnym deptaku wydawały się takimi małymi budyneczkami, ale jak się zeszło niżej to widać było, że to całkiem spore kluby, w których, jak się później dowiedziałem, bawiło się pół Barcelony, zwłaszcza tej turystycznej... I tak się w sumie cały dzień włóczyłem, aż mnie wieczór zastał i Barcelona zaczęła się zmieniać. Zaczęło się robić głośniej, ludzie powychodzili na ulice i w ogóle klimat bardziej przypominał mi to co pamiętałem odnośnie kultury południowych europejczyków... Możliwe też, że doszedłem po prostu do centrum turystycznego i dlatego tak się głośno zaczęło robić. W każdym razie... dotarłem do głównej ulicy (deptaku) La Rambla prowadzącej od kolumny Kolumba przy nabrzeżu do Placa de Catalunya w głębi lądu... Rambla była oczywiście mocno zaludniona pomimo, bądź co bądź, zimy. Ktoś tam grał, ktoś się przebrał i mimował, takie tam zwyczajne turystyczne atrakcje... 17

18 Ale wystarczyło zejść z głównej uliczki i życie nabierało innych barw. W malutkich sklepikach i knajpkach widać było tak zwanych zwyczajnych Hiszpanów, którzy właśnie robili zakupy lub spotykali się ze znajomymi... A im dalej od centrum tym więcej normalności w stylu "południowym", a tym mniej turystycznej mimiki... Włóczyłem się po tych uliczkach tak długo, że trafiłem w końcu do biblioteki, niedaleko Rambli... I tam stworzyłem pierwszy od dłuższego czasu obraz - Przystanek biblioteka... Ale po kolei... O. W końcu. Super. Wiem... Do tej biblioteki to trafiłem oczywiście przez przypadek, bo pewien dziedziniec wydał mi się ładny, więc zaglądnąłem... I okazało się, że mają tam bibliotekę, bo to ogólnie chyba siedziba uniwersytetu była... Wszedłem, usiadłem, wyciągnąłem laptopa i zacząłem czytać Zwyczajne życie. W samolocie tego nie dokończyłem, a w tej bibliotece poczułem, że jestem w dobrym nastroju, żeby kontynuować... I tak siedziałem sobie w cieplutkiej bibliotece gdzieś na starówce w Barcelonie. Na drzwiach była nawet jakaś nazwa tego przybytku, ale póki co nazwy w języku hiszpańskim były dla mnie nie do przyswojenia na dłużej niż kilkadziesiąt sekund, więc nie powiem Ci jak to się nazywało. I czytałem... Wracając do cieplutkiej... to, co prawda, w ciągu dnia na zewnątrz było nawet ponad 20 stopni Celsjusza, to jednak wieczorem było już dużo chłodniej (na mój gust koło 10). Dlatego tak mi w tej bibliotece przyjemnie było. Możesz więc sobie to wyobrazić teraz... Siedzę przy stoliku z trzema innymi osobami, naprzeciwko kolejnej w moim życiu dwudziestokilkuletniej dziewczyny o ciemnej karnacji, która korzysta z podobnego do mojego laptopa przyjaźnie się do niego od czasu do czasu uśmiechając (wnioskuję, że z kimś konwersuje, albo pisze coś szczególnie zabawnego). No, nic to. Włosy ma długie, sięgające do łopatek patrząc z tyłu... (lub patrząc, jak w moim przypadku, z przodu piersi), kruczoczarne, oczy ciemne (ale bez zbytniego przyglądania się ciężko jest mi dokładnie stwierdzić jakiego koloru, a przyglądać się zwyczajnie nie chcę). Po jej lewej ręce siwy starszy pan, w okularach, z notatkami, w koszuli i sweterku takim zielono-brązowym, z czerwoną teczką. Pilnie coś notuje. 18

19 Akcja niestety nie pozwala scenie rozwijać się w sposób ciągły, gdyż ów starszy pan właśnie się spakował, wstał i odszedł. Scena zresztą zmieniła się już wcześniej, gdyż zanim zacząłem się uważniej przyglądać (oczywiście niepostrzeżenie) moim towarzyszom, dziewczyna która siedziała po mojej prawej ręce (coś rysowała, ale w taki sposób, że nie widziałem co) zdążyła również wstać i udać się w sobie tylko wiadomym kierunku. Na podstawie tych dwóch przypadków zauważyłem, że ludzie tu odchodząc nie żegnają się z pozostałymi przy stole. W sumie to czytelnia, więc trzeba być cicho, ale czasami nawet w czytelniach mówi się "do widzenia"... Niemniej jednak, przyjmuję, iż tego (opuszczenia czytelni w milczeniu) wymaga tutejszy savoir-vivre i tego się będę trzymał. Wracając do sceny, która była inspiracją do Przystanku biblioteka. W międzyczasie, w miejsce starszego pana, do stolika energicznie przysiadł się pan młodszy, aczkolwiek wciąż w wieku co najmniej 45+. Ten włosy ma czarne z przedzierającymi się gdzieniegdzie siwymi wyrostkami (takimi małymi, podkręcanymi)... Siadł bokiem przy stoliku i szybko coś przepisywał z książki, którą trzymał w ręce. Jak tylko skończył, wstał i praktycznie wybiegł na zewnątrz... W pozostałej widocznej mi części biblioteki-czytelni, w której się znajduję są jeszcze cztery inne stoliki i każdy z nich ma do opowiedzenia własną historię swoich czytelników. Minimalismo. Australian architecture. El arte moderno. Antoni Gaudi. Sert. To kilka z tytułów, które widnieją na półkach oznaczonych jako: Arquitectes, Historia de l`arquitectura, Edificis publics, Art modern. Przez te kilka chwil siedzenia, gdy zamiast czytać, trochę tak jak na przystanku, siedziałem i czekałem na to co się wydarzy, jak wtedy na Krymie, pamiętasz jak Ci o tym opowiadałem... zacząłem nabierać coraz większego dystansu do tego wszystkiego, takiego pozytywnego dystansu... Ale oprócz dystansu to jeszcze jednego nabierałem... gdyż właśnie zaczął odzywać się mój żołądek i dał mi jasny sygnał, że czas na jakiś posiłek. W sumie przez cały dzień bardzo mało jadłem, ale jak na zwyczaje hiszpańskie to nie było nic specjalnego, więc teraz w końcu przyszedł czas na dobry, ciepły posiłek... Ponieważ nie chciałem, żeby kolejny sygnał dochodzący z mojego żołądka usłyszała moja stolikowa przyjaciółka (została już tylko ona), decyzja znów mogła być tylko jedna. Czas opuścić ten przybytek ciepełka i literatury. Podobnie chyba pomyślała dziewczyna z naprzeciwka (miałem nadzieję, że to nie przez mój żołądek) i zebrała się jeszcze zanim mnie udało się pozbierać. Uśmiechnęła się jeszcze na odchodnym i zostałem sam przy stoliku... I wtedy właśnie poczułem pełnię tej ulgi... tego odpoczynku na przystanku, który był mi tak bardzo potrzebny... bo ileż można biec... czasem trzeba też się zatrzymać, odpocząć... przystanąć na chwilę... a jeśli przystanek dzieje się akurat w bibliotece, to tym lepiej... Ha... ładnie to odmalowałeś... A uściślając, dobrze rozumiem, że pierwszym Twoim 19

20 obrazem po przerwie był Przystanek biblioteka i stworzyłeś ten obraz w bibliotece w Barcelonie, w której aktualnie jest on wystawiany? Tak. Postanowiłem, że podaruję ten obraz bibliotece w podzięce za to, że zaoferowała mi tę odrobinę ciepła, której wtedy tak bardzo potrzebowałem... To miłe. Dzięki. I co było dalej? Dalej... Poszedłem na coś do zjedzenia... Ponieważ byłem bardzo głodny poszedłem do pierwszego lokalu, który znalazłem... Zamówiłem coś co składało się z dużej ilości ziemniaków, mięsa, jakiejś sałatki... nie jestem specjalnym smakoszem, więc nie zapamiętuję nazw tego co jem, ani nawet smaków... no, chyba że coś jest naprawdę rewelacyjne... to było ok, bez rewelacji, ale ok... do tego wziąłem lampkę wina... I otworzyłem przewodnik, żeby sprawdzić gdzie mogę się jeszcze udać tego wieczoru... Posiłek był ogromny... Ale spałaszowałem go bardzo szybko... i mogłem dalej zwiedzać. Wiedziałem już też gdzie chcę iść... Wróciłem do Rambli, żeby poszukać knajpki Els Quatre Gats (Cztery Koty)... W przewodniku napisali, że jadał tam Gaudi, Picasso, Rusiñol i Prats, Casas i Carbó (podobno jeden z głównych założycieli...)... Nazwiska imponujące... Postanowiłem więc zobaczyć co się tam dzieje... Wiedziałem, że ta knajpka jest gdzieś w dzielnicy gotyckiej (Barri Gòtic), czyli po drugiej stronie Rambli i dużo wyżej... Szedłem więc Ramblą i chłonąłem atmosferę głównego deptaku miasta... Rambla, muszę przyznać, wygląda nocą całkiem okazale, rozświetlone budynki, tłum ludzi, hałas jak w ulu, śmiechy... I niestety odgłosy przejeżdżających aut, bo Rambla jest deptakiem tylko w swojej wewnętrznej części, a wzdłuż, po obu jej stronach znajdują się ulice otwarte dla samochodów... Na tym deptaku było naprawdę wszystko... Byli naganiacze na imprezy... Ale to była już nowa era naganiania, oni nie mieli ze sobą ulotek tylko tablety z przekazem live stream z klubu, słuchawka w uchu, mikrofon przy ustach... ko(s)micznie to wyglądało... Uśmiechałem się do nich, dziękowałem i szedłem dalej... Byli Ci mimowie, żywe rzeźby widziałem Don Kichota, Kolumba, Św. Jerzego i całą rzeszę innych... Były sklepiki z pamiątkami, kwiatami, były kawiarenki, uliczni karykaturzyści, malarze, specjaliści od pisania na ziarnku ryżu... Byli też tancerze breakdance... Ci byli chyba jednak nielegalnie, bo jak tylko słyszeli 20

21 zbliżającą się policję, zwijali manatki i wtapiali się w tłum... A jak policji nie słyszeli to podskakiwali, przeskakiwali, tańczyli i zabawiali gawiedź żartami... Widać, dziś nie wystarczy już sam taniec, żeby zgromadzić publiczność... i, przede wszystkim, zmotywować tę publiczność do podzielenia się groszem... Spośród osób unikających policji, myślę, że powinienem też wspomnieć o sprzedawcach Cervesy (piwa) i przy okazji haszyszu, marihuany, co kto lubi... To dla dorosłych... A dla dzieci byli sprzedawcy takich małych latających świecących dziabągów, wiesz kilka diodek, gumka, łopatki helikopterka, strzelasz tym w górę i jak opada to tak świeci... No, chyba że akurat ląduje na palmie, to trzeba kupić nowe... Dzieci były tym zachwycone, policja nie specjalnie... W Polsce to już chyba też zaczynają sprzedawać... I oczywiście były też pracujące dziewczyny... Przeróżne... Ale to opowieść na kiedy indziej... I w końcu - byli turyści... zwiedzający... Bez nich to wszystko przecież nie miałoby sensu... Wśród turystów byli tacy, którzy się przechadzali, tacy którzy dali się malować, którzy siadali w knajpkach, którzy kupowali piwo, hasz, latające dziabągi... Byli ludzie, którzy szli właśnie w poszukiwaniu swojego hostelu, hotelu, noclegu... z walizkami, których kółka głośno turkotały po rambli... Byli też tacy, którzy robili sobie zdjęcia... nawet ślubne... Widziałem tam taką młodą parę jak właśnie odpoczywała na krzesełkach (takich metalowo-drewnianych przytwierdzonych tam na stałe)... I urocza sprawa... W pewnym momencie zobaczyłem jak podszedł do nich mężczyzna, który szedł ze swoimi kumplami z naręczem kwiatów na ramieniu. Podszedł do Panny Młodej i wręczył jej jedną białą różę... Ta uśmiechnęła się do niego, podziękowała... Pan Młody również podziękował... Tamten mu uścisnął dłoń i poszedł dalej... Wydało mi się to takie fajne... takie ludzkie... on nie chciał jej sprzedać tego kwiatka, nie chciał jej poderwać, po prostu jej tę różę podarował... Na szczęście... lub dla uśmiechu... Lubię takie sytuacje... I tak zmierzałem do owych Czterech Kotów... Po drodze zobaczyłem jeszcze jedno... Budkę z biletami... Ta moja Barcelona, Barcelona Marii gra na Camp Nou... I to z kim... Dokładnie... Derby... Czy też jak to u nich mawiają El Clásico. Barcelona Real Madryt... Do kupienia bilety na różne sektory... Najniższa cena na tablicy 400 EURO, najwyższa W głowie przeliczyłem sobie ile to jest na polskie... O... W Polsce za tyle pieniędzy mogłaby cała klasa pójść na mecz, no... prawie cała... Przez chwilę myślałem czy się nie skusić, ale jednak stwierdziłem, że nie... Może tylko pójdę do jakiegoś baru pooglądać... Ale to "jutro"... Tymczasem docierałem powoli do knajpki Picassa... Z daleka widać tam już było napis 4Gats... Wszedłem do środka... Od razu na wejściu przywitała mnie muzyka fortepianowa z sali znajdującej się w głębi (sali restauracyjnej, jak się później dowiedziałem)... Byłem najedzony, ale postanowiłem że napiję się przynajmniej wina lub może herbatki, bo chłodno... Wszedłem więc na salę restauracyjną, żeby zobaczyć czy znajdzie się dla mnie 21

22 jakieś miejsce... Miejsca było dużo... Zapytałem czy serwują herbatę, kelner powiedział, że oczywiście, ale na pierwszej sali... ta na której byłem jest, właśnie, restauracyjna... Zdziwiłem się, ale stwierdziłem, że ok... Niech tak będzie... Przecież nie będę jadł drugiego obiadu na siłę, bo pęknę... Może podobnie mieli chłopaki ponad sto lat temu, pijali i spotykali się tylko na tej pierwszej sali... Kelner zaprowadził mnie do stolika... I oczywiście, zdaję sobie sprawę z tego, że takie miejsca nie są w żaden sposób wyjątkowe, to że ktoś tam coś zjadł, że odbywały się dyskusje o sztuce, o kulturze nie wpływa specjalnie na to jakie jest to miejsce... tym bardziej, że akurat w przypadku 4Gats oryginalna knajpka przetrwała zaledwie 6 czy 7 lat... i dopiero prawie sto lat później o(d)tworzyli ją na nowo... ale jest w takich miejscach coś co mi się podoba... pobudza wyobraźnię... bo jak widzisz gdzie dana osoba się znajdowała to możesz sobie powyobrażać co czuła, skoncentrować się na tej osobie... i nie chodzi o żadne uwielbienie artysty, a o czysto psychologiczny mechanizm pobudzania własnej wyobraźni... różne są sposoby pobudzania tej wyobraźni... jednym z nich może być próba kontaktu przez lata z człowiekiem, którego uważamy za twórczego... innym - spojrzenie na to co stworzył... a jeszcze innym przejście się po ulicach, które i on zwiedzał... już zmienionych, ale wciąż... zaglądnięcie do knajp, w których przesiadywał, posłuchanie historii o tym jak to wtedy było... I tak sobie siedziałem w Czterech Kotach... Swoją drogą, nazwa jest podobno nawiązaniem do paryskiej knajpki (Czarny Kot) i odwołuje się jednocześnie do katalońskiego powiedzenia, którego do końca nie pamiętam... coś, że mała grupka ludzi? albo nic nie znacząca?... dokładnie nie przytoczę... Przyglądam się temu co dzieje się w środku... Stary kelner rozlał właśnie trochę wody kładąc czajniczek na tacy, którą za chwilę przyniesie mi do stolika... Wręczył mi tę herbatę odrobinę niedbale, może to tak specjalnie, a może mu się już nie chce... Ciekawe jak jadali tu dawniej... i jaka wtedy była obsługa... pewnie podobna... Wystrój wnętrza bardzo mi się spodobał... Na ścianach w pierwszej sali oprawione w ramki rysunki z podobiznami artystów... Przy ścianie komoda z różnymi pamiątkami... W głębi sali bar, a przy barze maszyna z lodem... Za barem zdobione płytki i mnóstwo butelek... Wykończenia w złocie, w ogóle cały ten lokal wydaje mi się taki złotawy... Słyszę dźwięk sztućców z kuchni, ktoś za barem tłucze się jakby coś wyrzucając... goście robią zdjęcia obrazkom na ścianie... Przypomina mi się Gaudi, który podobno też tutaj jadał... Podobno zginął jak był już stary... potrącił go tramwaj niedaleko Sagrady (czyli Temple Expiatori de la Sagrada Familia), gdzie wtedy mieszkał... na budowie kościoła, o ile dobrze pamiętam... to było dzieło jego życia... które wciąż nie jest dokończone... a on zginął w pierwszej połowie XX wieku... I, wyobraź sobie - Gaudi podobno nie został wtedy rozpoznany przez ludzi obecnych na miejscu... To bardzo romantyczna śmierć... w cudzysłowie oczywiście, bo przecież śmierć romantyczna być nie może... Ale jednak... Być tak znaczącym dla świata, że kiedy umrzesz i Cię nie rozpoznają, ludzie będą się dziwili jak to możliwe... To znaczy, że Twoje dzieła są w głowach ludzi na tyle głęboko, że zdaje się im, że wszyscy powinni Cię rozpoznawać... Gaudi był kimś takim dla ówczesnej Barcelony... tak mocno rozpoznawalny, że jak ludzie go nie poznali, to napisali o tym w prasie... 22

23 Moje myśli zwracają się w stronę pianisty... Znam tę melodię... Skąd ja znam ten kawałek? Jedna z kelnerek ziewa, jest bardzo ładna, zgrabna... nakłada lód, patrzy na mnie i na mój blok, w którym szkicuję salę ciekawe co sobie myśli... Kolejny... albo... o, ładne... Podoba mi się ta muzyka... jest taka przyjemna dla ucha... Przyglądam się butelkom za barem... Stary kelner dokładnie wyciera kieliszek za kieliszkiem... Kiedy pianista kończy grać jeden kawałek, przechodząca obok kelnerka zaczyna bić brawo, kilka osób z sali przyłącza się do oklasków, pianista się uśmiecha... Ciekawe ile osób przyszło tu w przeciągu tych wszystkich lat tak jak ja, tylko po to żeby naszkicować coś, poczuć atmosferę miejsca, w którym pracowali inni, zdolni, zdolniejsi... Jest kilka młodych kelnerek, kelnerów, barman... wszyscy noszą czarne surduty i białe koszule, czarne spodnie i czarne buty... Manager sali przechadza się od stolika do stolika... Widzę wieszak na kapelusze przy gaśnicy... Kelnerka łyknęła piwo z kufla i odłożyła go na bar... Młody kelner położył mi rachunek na stoliku i poszedł do sąsiedniej sali... Płacę, składam powoli szkicownik i myślę, że pójdę jeszcze wrzucić napiwek pianiście, podobało mi się jak grał... I nagle słyszę głos zza pleców: - Hi... Can I watch? Marta: Hej... Magda: Cii... wiem... czytamy... Marta: Ale... Pisarz: Czytajcie... Marta: Ech... Nie... Tak... Can I watch... dokładnie to samo pytanie, które zadałem rano mojej współspaczce, 23

24 której imienia nie poznałem... Nie wierzę... A jednak... Wrócili? Nie... to nie była moja współspaczka... Och... ok... No, ale w takim razie kto? Właśnie... Obróciłem się, żeby zobaczyć... O... No powiedz już... To była dziewczyna z biblioteki... Nie żartuj... Serio... Ale jak? Prawda. Też mi się to pytanie pojawiło... - We've met... - Yes, in library... - Yes. And now? - Now I'm here, yes. - But how? - I followed you... - Yhm.. Ok... Why? 24

25 - Hehe... Can I sit? - I guess... - Thanks. Poczekaj... Tak po angielsku chcesz o tym opowiadać? Tak rozmawialiśmy. Ale to był prosty angielski... a wolisz, żebym po polsku? Chyba tak. Nie, żebym sobie nie mogła przetłumaczyć, ale wolałabym, żeby to jednak Twoje słowa były, a nie moje tłumaczenie... Ok. Dobrze... Czyli... jak to się stało, że dziewczyna z biblioteki poszła za Tobą aż do Czterech Kotów? Dobrze... Też mnie to ciekawiło... - Wiesz, bo jednak nie co dzień dziewczyny mnie... idą za mną taki kawał drogi... - Haha, ja też nie co dzień chodzę tak za kimś... - No dobrze, zaciekawiłaś mnie... Chcesz się może czegoś napić? - Herbaty, chętnie... Zamówiłem jeszcze dwie herbaty. Stary kelner nie był specjalnie zachwycony, ale przyjął zamówienie. Pianista grał kolejną melodię... - No to opowiadaj... Może od biblioteki... - Tak... Rozpoznałam Cię właściwie od razu kiedy przysiadłeś się do mojego stolika. To była Maria? Poczekaj... I... nie... Ok. No to przyspiesz... 25

Joanna Charms. Domek Niespodzianka

Joanna Charms. Domek Niespodzianka Joanna Charms Domek Niespodzianka Pomysł na lato Była sobie panna Lilianna. Tak, w każdym razie, zwracała się do niej ciotka Małgorzata. - Dzień dobry, Panno Lilianno. Czy ma Panna ochotę na rogalika z

Bardziej szczegółowo

czasemwarto.pl czasemwarto.pl czasem warto w drodze 1

czasemwarto.pl czasemwarto.pl czasem warto w drodze 1 czasemwarto.pl czasemwarto.pl czasem warto w drodze 1 CZASEM WARTO W DRODZE /opowieść w produkcji/ Bo widzisz... w życiu to jest tak, że znajdujemy w nim wiele, wiele drzwi... i część z tych drzwi jest

Bardziej szczegółowo

Z wizytą u Lary koleżanki z wymiany międzyszkolnej r r. Dzień I r.

Z wizytą u Lary koleżanki z wymiany międzyszkolnej r r. Dzień I r. Z wizytą u Lary koleżanki z wymiany międzyszkolnej 29.01.2017r. - 04.02.2017r. Dzień I - 29.01.2017r. O północy przyjechałam do Berlina. Stamtąd FlixBusem pojechałam do Hannoveru. Tam już czekała na mnie

Bardziej szczegółowo

BĄDŹ SOBĄ, SZUKAJ WŁASNEJ DROGI - JANUSZ KORCZAK

BĄDŹ SOBĄ, SZUKAJ WŁASNEJ DROGI - JANUSZ KORCZAK BĄDŹ SOBĄ, SZUKAJ WŁASNEJ DROGI - JANUSZ KORCZAK Opracowała Gimnazjum nr 2 im. Ireny Sendlerowej w Otwocku Strona 1 Młodzież XXI wieku problemy stare, czy nowe, a może stare po nowemu? Co jest największym

Bardziej szczegółowo

Przygody Jacka- Część 1 Sen o przyszłości

Przygody Jacka- Część 1 Sen o przyszłości Przygody Jacka- Część 1 Sen o przyszłości Rozdział 1 Park Cześć, jestem Jacek. Wczoraj przeprowadziłem się do Londynu. Jeszcze nie znam okolicy, więc z rodzicami Magdą i Radosławem postanowiliśmy wybrać

Bardziej szczegółowo

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze. Przedmowa Kiedy byłem mały, nawet nie wiedziałem, że jestem dzieckiem specjalnej troski. Jak się o tym dowiedziałem? Ludzie powiedzieli mi, że jestem inny niż wszyscy i że to jest problem. To była prawda.

Bardziej szczegółowo

FILM - W INFORMACJI TURYSTYCZNEJ (A2 / B1)

FILM - W INFORMACJI TURYSTYCZNEJ (A2 / B1) FILM - W INFORMACJI TURYSTYCZNEJ (A2 / B1) Turysta: Dzień dobry! Kobieta: Dzień dobry panu. Słucham? Turysta: Jestem pierwszy raz w Krakowie i nie mam noclegu. Czy mogłaby mi Pani polecić jakiś hotel?

Bardziej szczegółowo

Hektor i tajemnice zycia

Hektor i tajemnice zycia François Lelord Hektor i tajemnice zycia Przelozyla Agnieszka Trabka WYDAWNICTWO WAM Był sobie kiedyś chłopiec o imieniu Hektor. Hektor miał tatę, także Hektora, więc dla odróżnienia rodzina często nazywała

Bardziej szczegółowo

30-dniowe #FajneWyzwanie Naucz się prowadzić Dziennik!

30-dniowe #FajneWyzwanie Naucz się prowadzić Dziennik! 30-dniowe #FajneWyzwanie Naucz się prowadzić Dziennik! Witaj w trzydziestodniowym wyzwaniu: Naucz się prowadzić dziennik! Wydrukuj sobie cały arkusz, skrupulatnie każdego dnia uzupełniaj go i wykonuj zadania

Bardziej szczegółowo

BAJKA O PRÓCHNOLUDKACH I RADOSNYCH ZĘBACH

BAJKA O PRÓCHNOLUDKACH I RADOSNYCH ZĘBACH PREZENTUJE: BAJKA O PRÓCHNOLUDKACH I RADOSNYCH ZĘBACH SCENARIUSZ I RYSUNKI: DOROTA MILCZARSKA CZEŚĆ, pewnie często słyszysz, że mycie zębów jest bardzo ważne, no i że musimy to robić najlepiej po każdym

Bardziej szczegółowo

Copyright 2015 Monika Górska

Copyright 2015 Monika Górska 1 Wiesz jaka jest różnica między produktem a marką? Produkt się kupuje a w markę się wierzy. Kiedy używasz opowieści, budujesz Twoją markę. A kiedy kupujesz cos markowego, nie zastanawiasz się specjalnie

Bardziej szczegółowo

Przedstawienie. Kochany Tato, za tydzień Dzień Ojca. W szkole wystawiamy przedstawienie. Pani dała mi główną rolę. Będą występowa-

Przedstawienie. Kochany Tato, za tydzień Dzień Ojca. W szkole wystawiamy przedstawienie. Pani dała mi główną rolę. Będą występowa- Przedstawienie Agata od kilku dni była rozdrażniona. Nie mogła jeść ani spać, a na pytania mamy, co się stało, odpowiadała upartym milczeniem. Nie chcesz powiedzieć? mama spojrzała na nią z troską. Agata

Bardziej szczegółowo

NASTOLETNIA DEPRESJA PORADNIK

NASTOLETNIA DEPRESJA PORADNIK NASTOLETNIA DEPRESJA PORADNIK Upadłam Nie mogę Nie umiem Wstać Sama po ziemi stąpam w snach Sama, samiutka próbuję wstać. Nie umiem Chcę się odezwać Nie wiem do kogo Sama tu jestem, nie ma nikogo Wyciągam

Bardziej szczegółowo

ROZPACZLIWIE SZUKAJĄC COPYWRITERA. autor Maciej Wojtas

ROZPACZLIWIE SZUKAJĄC COPYWRITERA. autor Maciej Wojtas ROZPACZLIWIE SZUKAJĄC COPYWRITERA autor Maciej Wojtas 1. SCENA. DZIEŃ. WNĘTRZE. 2 Biuro agencji reklamowej WNM. Przy komputerze siedzi kobieta. Nagle wpada w szał radości. Ożesz japierdziuuuuu... Szefie!

Bardziej szczegółowo

AUTYZM DIAGNOZUJE SIĘ JUŻ U 1 NA 100 DZIECI.

AUTYZM DIAGNOZUJE SIĘ JUŻ U 1 NA 100 DZIECI. LEKCJA AUTYZM AUTYZM DIAGNOZUJE SIĘ JUŻ U 1 NA 100 DZIECI. 1 POZNAJMY AUTYZM! 2 Codzienne funkcjonowanie wśród innych osób i komunikowanie się z nimi jest dla dzieci i osób z autyzmem dużym wyzwaniem!

Bardziej szczegółowo

Czy na pewno jesteś szczęśliwy?

Czy na pewno jesteś szczęśliwy? Czy na pewno jesteś szczęśliwy? Mam na imię Kacper i mam 40 lat. Kiedy byłem małym chłopcem nigdy nie marzyłem o dalekich podróżach. Nie fascynował mnie daleki świat i nie chciałem podróżować. Dobrze się

Bardziej szczegółowo

Pod hiszpańskim niebem

Pod hiszpańskim niebem Pod hiszpańskim niebem 7 dni z Erasmusem ciężko jest z całego pobytu na stypendium opisać tylko siedem dni moja erasmusowa przygoda trwała ich dokładnie sto dziewięćdziesiąt sześć i każdy z tych dni był

Bardziej szczegółowo

Na skraju nocy & Jarosław Bloch Rok udostępnienia: 1994

Na skraju nocy & Jarosław Bloch Rok udostępnienia: 1994 Na skraju nocy & Jarosław Bloch Rok udostępnienia: 1994 NA SKRAJU NOCY Moje obrazy Na skraju nocy widziane oczyma dziecka Na skraju nocy życie wygląda inaczej Na moich obrazach...w nocy Życie w oczach

Bardziej szczegółowo

mnw.org.pl/orientujsie

mnw.org.pl/orientujsie mnw.org.pl/orientujsie Jesteśmy razem, kochamy się. Oczywiście, że o tym mówimy! Ale nie zawsze jest to łatwe. agata i marianna Określenie bycie w szafie nie brzmi specjalnie groźnie, ale potrafi być naprawdę

Bardziej szczegółowo

ERASMUS COVILHA, PORTUGALIA

ERASMUS COVILHA, PORTUGALIA ERASMUS COVILHA, PORTUGALIA UNIVERSIDADE DA BEIRA INTERIOR SEMESTR ZIMOWY 2014/2015 JOANNA ADAMSKA WSTĘP Cześć! Mam na imię Asia. Miałam przyjemność wziąć udział w programie Erasmus. Spędziłam 6 cudownych

Bardziej szczegółowo

Tłumaczenia: Love Me Like You, Grown, Hair, The End i Black Magic. Love Me Like You. Wszystkie: Sha-la-la-la. Sha-la-la-la. Sha-la-la-la.

Tłumaczenia: Love Me Like You, Grown, Hair, The End i Black Magic. Love Me Like You. Wszystkie: Sha-la-la-la. Sha-la-la-la. Sha-la-la-la. Downloaded from: justpaste.it/nzim Tłumaczenia: Love Me Like You, Grown, Hair, The End i Black Magic Love Me Like You On mógłby mieć największy samochód Nie znaczy to, że może mnie dobrze wozić Lub jeździć

Bardziej szczegółowo

Anioł Nakręcany. - Dla Blanki - Tekst: Maciej Trawnicki Rysunki: Róża Trawnicka

Anioł Nakręcany. - Dla Blanki - Tekst: Maciej Trawnicki Rysunki: Róża Trawnicka Maciej Trawnicki Anioł Nakręcany - Dla Blanki - Tekst: Maciej Trawnicki Rysunki: Róża Trawnicka Wersja Demonstracyjna Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 2 Maciej Trawnicki Anioł Nakręcany Copyright by Maciej

Bardziej szczegółowo

ROZDZIAŁ 7. Nie tylko miłość, czyli związek nasz powszedni

ROZDZIAŁ 7. Nie tylko miłość, czyli związek nasz powszedni ROZDZIAŁ 7 Nie tylko miłość, czyli związek nasz powszedni Miłość to codzienność Kasia: Czy do szczęścia w związku wystarczy miłość? Małgosia: Nie. Potrzebne są jeszcze dojrzałość i mądrość. Kiedy dwoje

Bardziej szczegółowo

Zauważcie, że gdy rozmawiamy o szczęściu, zadajemy specyficzne pytania:

Zauważcie, że gdy rozmawiamy o szczęściu, zadajemy specyficzne pytania: Nie potrafimy być szczęśliwi tak sobie, po prostu dla samego faktu; żądamy spełnienia jakichś tam warunków. Mówiąc dosadnie - nie potrafimy wyobrazić sobie, że można być szczęśliwym bez spełnienia tych

Bardziej szczegółowo

AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr )

AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr ) AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr 4-5 2009) Ten popularny aktor nie lubi udzielać wywiadów. Dla nas jednak zrobił wyjątek. Beata Rayzacher:

Bardziej szczegółowo

Copyright 2015 Monika Górska

Copyright 2015 Monika Górska 1 To jest moje ukochane narzędzie, którym posługuję się na co dzień w Fabryce Opowieści, kiedy pomagam swoim klientom - przede wszystkim przedsiębiorcom, właścicielom firm, ekspertom i trenerom - w taki

Bardziej szczegółowo

Igor Siódmiak. Moim wychowawcą był Pan Łukasz Kwiatkowski. Lekcji w-f uczył mnie Pan Jacek Lesiuk, więc chętnie uczęszczałem na te lekcje.

Igor Siódmiak. Moim wychowawcą był Pan Łukasz Kwiatkowski. Lekcji w-f uczył mnie Pan Jacek Lesiuk, więc chętnie uczęszczałem na te lekcje. Igor Siódmiak Jak wspominasz szkołę? Szkołę wspominam bardzo dobrze, miałem bardzo zgraną klasę. Panowała w niej bardzo miłą atmosfera. Z nauczycielami zawsze można było porozmawiać. Kto był Twoim wychowawcą?

Bardziej szczegółowo

KATARZYNA POPICIU WYDAWNICTWO WAM

KATARZYNA POPICIU WYDAWNICTWO WAM KATARZYNA ŻYCIEBOSOWSKA POPICIU WYDAWNICTWO WAM Zamiast wstępu Za każdym razem, kiedy zaczynasz pić, czuję się oszukana i porzucona. Na początku Twoich ciągów alkoholowych jestem na Ciebie wściekła o to,

Bardziej szczegółowo

Opowiedziałem wam już wiele o mnie i nie tylko. Zaczynam opowiadać. A było to tak...

Opowiedziałem wam już wiele o mnie i nie tylko. Zaczynam opowiadać. A było to tak... Wielka przygoda Rozdział 1 To dopiero początek Moja historia zaczęła się bardzo dawno temu, gdy wszystko było inne. Domy były inne zwierzęta i ludzie też. Ja osobiście byłem inny niż wszyscy. Ciągle bujałem

Bardziej szczegółowo

Mimo, że wszyscy oczekują, że przestanę pić i źle się czuję z tą presją to całkowicie akceptuje siebie i swoje decyzje

Mimo, że wszyscy oczekują, że przestanę pić i źle się czuję z tą presją to całkowicie akceptuje siebie i swoje decyzje MATERIAL ZE STRONY: http://www.eft.net.pl/ POTRZEBA KONTROLI Mimo, że muszę kontrolować siebie i swoje zachowanie to w pełni akceptuję siebie i to, że muszę się kontrolować Mimo, że boję się stracić kontrolę

Bardziej szczegółowo

Sytuacja zawodowa pracujących osób niepełnosprawnych

Sytuacja zawodowa pracujących osób niepełnosprawnych Sytuacja zawodowa pracujących osób niepełnosprawnych dr Renata Maciejewska Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Administracji w Lublinie Struktura próby według miasta i płci Lublin Puławy Włodawa Ogółem

Bardziej szczegółowo

Oto kilka rad ode mnie:

Oto kilka rad ode mnie: Powitanie Brawo Moja Droga! Pierwsze koty za płoty i pierwsza mądra decyzja za Tobą! Co będzie dalej? A po co się martwisz na zapas? Co będzie dalej i jak będzie dalej wyjdzie w najbliższych dniach i wtedy

Bardziej szczegółowo

czasemwarto.pl czasemwarto.pl Wywiadu część druga - zwiastun 1

czasemwarto.pl czasemwarto.pl Wywiadu część druga - zwiastun 1 czasemwarto.pl czasemwarto.pl Wywiadu część druga - zwiastun 1 WYWIADU CZĘŚĆ DRUGA - zwiastun Widzisz, w biegu człowiek czuje taką wolność... i jednocześnie radość ze zwykłego przemieszczania się... Niby

Bardziej szczegółowo

Rozumiem, że prezentem dla pani miał być wspólny wyjazd, tak? Na to wychodzi. A zdarzały się takie wyjazdy?

Rozumiem, że prezentem dla pani miał być wspólny wyjazd, tak? Na to wychodzi. A zdarzały się takie wyjazdy? Praga Cieszyłam się jak dziecko. Po tylu latach Doczekałam się. Mój mąż spytał mnie: Jaki chcesz prezent na rocznicę?. Czy chce pani powiedzieć, że nigdy wcześniej? Jakby pan wiedział, przez pięćdziesiąt

Bardziej szczegółowo

Odkrywam Muzeum- Zamek w Łańcucie. Przewodnik dla osób ze spektrum autyzmu

Odkrywam Muzeum- Zamek w Łańcucie. Przewodnik dla osób ze spektrum autyzmu Odkrywam Muzeum- Zamek w Łańcucie Przewodnik dla osób ze spektrum autyzmu Dzisiaj odwiedzę Muzeum- Zamek w Łańcucie! Zamek w Łańcucie był domem dwóch rodzin. Zamek wybudował czterysta lat temu książę Stanisław

Bardziej szczegółowo

ASERTYWNOŚĆ W RODZINIE JAK ODMAWIAĆ RODZICOM?

ASERTYWNOŚĆ W RODZINIE JAK ODMAWIAĆ RODZICOM? 3 ASERTYWNOŚĆ W RODZINIE JAK ODMAWIAĆ RODZICOM? Czy potrzeby Twoich rodziców są ważniejsze niż Twoje? Czy kłócisz się z mężem o wizyty u mamy i taty? A może masz wrażenie, że Twoi rodzice nie zauważyli,

Bardziej szczegółowo

Kocham Cię 70 sekund na minutę, 100 minut na godzinę, 40 godzin na dobę, 500 dni w roku...

Kocham Cię 70 sekund na minutę, 100 minut na godzinę, 40 godzin na dobę, 500 dni w roku... Wyznania Wyznania Kocham Cię 70 sekund na minutę, 100 minut na godzinę, 40 godzin na dobę, 500 dni w roku... Wolę być chwilą w Twoim życiu niż wiecznością w życiu innej!!! Nie wiem, czy chcesz ze mną chodzić,

Bardziej szczegółowo

Przyjaciele Zippiego Ćwiczenia Domowe

Przyjaciele Zippiego Ćwiczenia Domowe Przyjaciele Zippiego Ćwiczenia Domowe Czym jest program Przyjaciele Zippiego? Twoje dziecko uczestniczy w programie Przyjaciele Zippiego, który uczy dzieci, jak znajdować rozwiązania problemów, nawiązywać

Bardziej szczegółowo

BURSZTYNOWY SEN. ALEKSANDRA ADAMCZYK, 12 lat

BURSZTYNOWY SEN. ALEKSANDRA ADAMCZYK, 12 lat BURSZTYNOWY SEN ALEKSANDRA ADAMCZYK, 12 lat Jestem bursztynnikiem. Myślę, że dobrym bursztynnikiem. Mieszkam w Gdańsku, niestety, niewiele osób mnie docenia. Jednak jestem znany z moich dziwnych snów.

Bardziej szczegółowo

8 sposobów na więcej czasu w ciągu dnia

8 sposobów na więcej czasu w ciągu dnia http://produktywnie.pl RAPORT 8 sposobów na więcej czasu w ciągu dnia Jakub Ujejski Powered 1 by PROINCOME Jakub Ujejski Wszystkie prawa zastrzeżone. Strona 1 z 10 1. Wstawaj wcześniej Pomysł, wydawać

Bardziej szczegółowo

Jesper Juul. Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem

Jesper Juul. Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem Jesper Juul Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem Dzieci od najmłodszych lat należy wciągać w proces zastanawiania się nad różnymi decyzjami i zadawania sobie pytań w rodzaju: Czego chcę? Na co

Bardziej szczegółowo

Irena Sidor-Rangełow. Mnożenie i dzielenie do 100: Tabliczka mnożenia w jednym palcu

Irena Sidor-Rangełow. Mnożenie i dzielenie do 100: Tabliczka mnożenia w jednym palcu Irena Sidor-Rangełow Mnożenie i dzielenie do 100: Tabliczka mnożenia w jednym palcu Copyright by Irena Sidor-Rangełowa Projekt okładki Slavcho Rangelov ISBN 978-83-935157-1-4 Wszelkie prawa zastrzeżone.

Bardziej szczegółowo

Magdalena Bladocha. Marzenie... Gimnazjum im. Jana Pawła II w Mochach

Magdalena Bladocha. Marzenie... Gimnazjum im. Jana Pawła II w Mochach Magdalena Bladocha Marzenie... Gimnazjum im. Jana Pawła II w Mochach Dawno, dawno temu, a może całkiem niedawno. Za siedmioma morzami i za siedmioma górami, a może całkiem blisko tuż obok ciebie mieszkała

Bardziej szczegółowo

Podsumowanie ankiet rekolekcyjnych. (w sumie ankietę wypełniło 110 oso b)

Podsumowanie ankiet rekolekcyjnych. (w sumie ankietę wypełniło 110 oso b) Podsumowanie ankiet rekolekcyjnych. (w sumie ankietę wypełniło 0 oso b) Czy sposób przeprowadzenia rekolekcji (cztery niedziele, zamiast czterech kolejnych dni) był lepszy od dotychczasowego? (=tak; =nie)

Bardziej szczegółowo

VIII Międzyświetlicowy Konkurs Literacki Mały Pisarz

VIII Międzyświetlicowy Konkurs Literacki Mały Pisarz VIII Międzyświetlicowy Konkurs Literacki Mały Pisarz 19 grudnia 2017 r. odbyło się podsumowanie VIII edycji konkursu literackiego Mały Pisarz w SP nr 11 w Kielcach. Wzięły w nim udział dwie uczennice naszej

Bardziej szczegółowo

Rozdział II. Wraz z jego pojawieniem się w moim życiu coś umarło, radość i poczucie, że idę naprzód.

Rozdział II. Wraz z jego pojawieniem się w moim życiu coś umarło, radość i poczucie, że idę naprzód. Rozdział II Kupiłam sobie dwa staniki. Jeden biały, z cienkimi ramiączkami, drugi czarny, trochę jak bardotka, cały koronkowy. Czuję się w nim tak, jakby mężczyzna trzymał mnie mocno za piersi. Stanik

Bardziej szczegółowo

Marcin Budnicki. Do jakiej szkoły uczęszczasz? Na jakim profilu jesteś?

Marcin Budnicki. Do jakiej szkoły uczęszczasz? Na jakim profilu jesteś? Marcin Budnicki Do jakiej szkoły uczęszczasz? Na jakim profilu jesteś? Uczę się w zespole szkół Nr 1 im. Komisji Edukacji Narodowej. Jestem w liceum o profilu sportowym. Jakie masz plany na przyszłość?

Bardziej szczegółowo

Część 4. Wyrażanie uczuć.

Część 4. Wyrażanie uczuć. Część. Wyrażanie uczuć. 3 5 Tłumienie uczuć. Czy kiedykolwiek tłumiłeś uczucia? Jeżeli tak, to poniżej opisz jak to się stało 3 6 Tajemnica zdrowego wyrażania uczuć! Używanie 'Komunikatów JA'. Jak pewnie

Bardziej szczegółowo

to myśli o tym co teraz robisz i co ja z Tobą

to myśli o tym co teraz robisz i co ja z Tobą DZIEŃ BEZ CIEBIE Dzień bez Ciebie Dzień bez Ciebie jakoś tak szary to brak mej części i mało widzę co istnieje najpiękniej gdy nie błyszczą Twe słowa tylko przy Tobie nie wiem czy się martwić to myśli

Bardziej szczegółowo

potrzebuje do szczęścia

potrzebuje do szczęścia Jest tylko jedna rzecz, której każdy ojciec potrzebuje do szczęścia Na co dzień i od święta, w gazetach, w prasie i w internecie, w rozmowach między znajomymi i w wywiadach wychwala się, analizuje i przerabia

Bardziej szczegółowo

Zaimki wskazujące - ćwiczenia

Zaimki wskazujące - ćwiczenia Zaimki wskazujące - ćwiczenia Mianownik/ Nominative I. Proszę wpisać odpowiedni zaimek wskazujący w mianowniku: ten, ta, to, ci, te 1. To jest... mężczyzna, którego wczoraj poznałem. 2. To jest... dziecko,

Bardziej szczegółowo

Spis treści. Od Petki Serca

Spis treści. Od Petki Serca CZ. 2 1 2 Spis treści Od Petki Serca ------------------------------------------------------------------------------3 Co jest najważniejsze? ----------------------------------------------------------------------------------------------4

Bardziej szczegółowo

Filip idzie do dentysty. 1 Proszę aapisać pytania do tekstu Samir jest przeziębiony.

Filip idzie do dentysty. 1 Proszę aapisać pytania do tekstu Samir jest przeziębiony. 114 Lekcja 12 Tak ubrany wychodzi na ulicę. Rezultat jest taki, że Samir jest przeziębiony. Ma katar, kaszel i temperaturę. Musi teraz szybko iść do lekarza. Lekarz bada Samira, daje receptę i to, co Samir

Bardziej szczegółowo

Pan Toti i urodzinowa wycieczka

Pan Toti i urodzinowa wycieczka Aneta Hyla Pan Toti i urodzinowa wycieczka Biblioteka szkolna 2014/15 Aneta Hyla Pan Toti i urodzinowa wycieczka Biblioteka szkolna 2014/15 P ewnego dnia, gdy Pan Toti wszedł do swojego domku, wydarzyła

Bardziej szczegółowo

Najlepsza Pozycja Seksualna. oswieconykochanek.pl pozycjeseksualne.pl autor: Brunet

Najlepsza Pozycja Seksualna. oswieconykochanek.pl pozycjeseksualne.pl autor: Brunet Najlepsza Pozycja Seksualna oswieconykochanek.pl pozycjeseksualne.pl autor: Brunet Najlepsza pozycja seksualna. Daje zarówno tobie jak i partnerce maksymalne przeżycia. - do stosowania jeśli chcesz mieć

Bardziej szczegółowo

KIDSCREEN-52. Kwestionariusz zdrowotny dla dzieci i młodych ludzi. Wersja dla dzieci i młodzieży 8 do 18 lat

KIDSCREEN-52. Kwestionariusz zdrowotny dla dzieci i młodych ludzi. Wersja dla dzieci i młodzieży 8 do 18 lat KIDSCREEN-52 Kwestionariusz zdrowotny dla dzieci i młodych ludzi Wersja dla dzieci i młodzieży 8 do 18 lat Page 1 of 8 Cześć, Data: Miesiąc Rok Co u ciebie słychać? Jak się czujesz? To są pytania, na które

Bardziej szczegółowo

POLITYKA SŁUCHANIE I PISANIE (A2) Oto opinie kilku osób na temat polityki i obecnej sytuacji politycznej:

POLITYKA SŁUCHANIE I PISANIE (A2) Oto opinie kilku osób na temat polityki i obecnej sytuacji politycznej: POLITYKA SŁUCHANIE I PISANIE (A2) Oto opinie kilku osób na temat polityki i obecnej sytuacji politycznej: Ania (23 l.) Gdybym tylko mogła, nie słuchałabym wiadomości o polityce. Nie interesuje mnie to

Bardziej szczegółowo

M Ą D R O Ś Ć N O C Y

M Ą D R O Ś Ć N O C Y K H E N C Z E N T H R A N G U R I N P O C Z E A SONG FOR T H E K I NG Od pewnego czasu Gampopa miewał wiele dziwnych i żywych snów. Udał się więc do Milarepy po radę. Ten odpowiedział mu: Jesteś wielkim

Bardziej szczegółowo

TWOJE PIERSI. opis praktyk PDF 3

TWOJE PIERSI. opis praktyk PDF 3 TWOJE PIERSI opis praktyk PDF 3 TY I TWOJE PIERSI Przygotuj się do tego ćwiczenia. Zapewnij sobie chwilę samotności, aby nikt i nic Ci nie przeszkadzało. Zadbaj aby w pomieszczeniu, w którym jesteś było

Bardziej szczegółowo

Kielce, Drogi Mikołaju!

Kielce, Drogi Mikołaju! I miejsce Drogi Mikołaju! Kielce, 02.12.2014 Mam na imię Karolina, jestem uczennicą klasy 5b Szkoły Podstawowej nr 15 w Kielcach. Uczę się dobrze. Zbliża się 6 grudnia. Tak jak każde dziecko, marzę o tym,

Bardziej szczegółowo

Strona 1 z 7

Strona 1 z 7 1 z 7 www.fitnessmozgu.pl WSTĘP Czy zdarza Ci się, że kiedy spotykasz na swojej drodze nową wiedzę która Cię zaciekawi na początku masz duży entuzjazm ale kiedy Wchodzisz głębiej okazuje się, że z różnych

Bardziej szczegółowo

to jest właśnie to, co nazywamy procesem życia, doświadczenie, mądrość, wyciąganie konsekwencji, wyciąganie wniosków.

to jest właśnie to, co nazywamy procesem życia, doświadczenie, mądrość, wyciąganie konsekwencji, wyciąganie wniosków. Cześć, Jak to jest, że rzeczywistość mamy tylko jedną i czy aby na pewno tak jest? I na ile to może przydać się Tobie, na ile to może zmienić Twoją perspektywę i pomóc Tobie w osiąganiu tego do czego dążysz?

Bardziej szczegółowo

BEZPIECZNY MALUCH NA DRODZE Grażyna Małkowska

BEZPIECZNY MALUCH NA DRODZE Grażyna Małkowska BEZPIECZNY MALUCH NA DRODZE Grażyna Małkowska spektakl edukacyjno-profilaktyczny dla najmłodszych. (Scenografia i liczba aktorów - zależne od wyobraźni i możliwości technicznych reżysera.) Uczeń A - Popatrz

Bardziej szczegółowo

Nasza wielka katalońska przygoda, czyli wizyta w szkole Joan Sanpera i Torras w Les Franquesses.

Nasza wielka katalońska przygoda, czyli wizyta w szkole Joan Sanpera i Torras w Les Franquesses. Nasza wielka katalońska przygoda, czyli wizyta w szkole Joan Sanpera i Torras w Les Franquesses. Dzień 1 W Barcelonie wylądowaliśmy około 21.00, a następnie pojechaliśmy pociągiem na dworzec w Les Franquesses,

Bardziej szczegółowo

Plan Daltoński Grupa I Krasnoludki Rok szkolny 2018/2019

Plan Daltoński Grupa I Krasnoludki Rok szkolny 2018/2019 Plan Daltoński Grupa I Krasnoludki Rok szkolny 2018/2019 Nowa grupa, nowe dzieci, takie malutkie, cudowne 3 latki. Zaczynam drugi raz, ale tym razem z inną wiedzą, z inną świadomością, wiem, na jakie efekty

Bardziej szczegółowo

Kurs online JAK ZOSTAĆ MAMĄ MOCY

Kurs online JAK ZOSTAĆ MAMĄ MOCY Często będę Ci mówić, że to ważna lekcja, ale ta jest naprawdę ważna! Bez niej i kolejnych trzech, czyli całego pierwszego tygodnia nie dasz rady zacząć drugiego. Jeżeli czytałaś wczorajszą lekcję o 4

Bardziej szczegółowo

Moja przygoda w CzechachKarolina. Zaleńska

Moja przygoda w CzechachKarolina. Zaleńska Moja przygoda w CzechachKarolina Zaleńska Dzień I Wstałam o 7:00. Autobus miał wyjechać o 9:30 z Krakowa do Katowic. Po drodze na dworzec były straszne korki, ale zdążyłam. W czasie drogi bawiliśmy się

Bardziej szczegółowo

Program lojalnościowy w Hufcu ZHP Katowice

Program lojalnościowy w Hufcu ZHP Katowice Program lojalnościowy w Hufcu ZHP Katowice Co z tego będziesz miał, jak to działa i dlaczego, i co do tego ma hufiec Karolina Chrobok Program, którego dotyczy ta prezentacja jest częścią programu ogólnoświatowego

Bardziej szczegółowo

Kto chce niech wierzy

Kto chce niech wierzy Kto chce niech wierzy W pewnym miejscu, gdzie mieszka Bóg pojawił się mały wędrowiec. Przysiadł na skale i zapytał: Zechcesz Panie ze mną porozmawiać? Bóg popatrzył i tak odpowiedział: mam wiele czasu,

Bardziej szczegółowo

KONSPEKT ZAJĘĆ Z JĘZYKA POLSKIEGO ZŁOTA KACZKA

KONSPEKT ZAJĘĆ Z JĘZYKA POLSKIEGO ZŁOTA KACZKA GRUPA ŚREDNIA KONSPEKT ZAJĘĆ Z JĘZYKA POLSKIEGO ZŁOTA KACZKA Cel ogólny: tworzenie form 2 osoby l.poj. trybu rozkazującego. Cele operacyjne: uczeń będzie znał legendę o Złotej kaczce w wersji współczesnej,

Bardziej szczegółowo

CO NAPISAĆ - kiedy dziewczyna wyśle Ci TYLKO oczko, uśmieszek lub buziaczek?

CO NAPISAĆ - kiedy dziewczyna wyśle Ci TYLKO oczko, uśmieszek lub buziaczek? CO NAPISAĆ - kiedy dziewczyna wyśle Ci TYLKO oczko, uśmieszek lub buziaczek? Jeżeli będziesz miał odpowiednio fajnie zrobiony profil: Bardzo dobre zdjęcie (góra 2 zdjęcia) Powypełniane rubryki (aby Twój

Bardziej szczegółowo

Nikt nigdy nie był ze mnie dumny... Klaudia Zielińska z Iławy szczerze o swoim udziale w programie TVN Projekt Lady [ZDJĘCIA]

Nikt nigdy nie był ze mnie dumny... Klaudia Zielińska z Iławy szczerze o swoim udziale w programie TVN Projekt Lady [ZDJĘCIA] Nikt nigdy nie był ze mnie dumny... Klaudia Zielińska z Iławy szczerze o swoim udziale w programie TVN Projekt Lady [ZDJĘCIA] data aktualizacji: 2019.05.20 - To będzie najmocniejszy sezon "Projektu Lady"

Bardziej szczegółowo

PODRÓŻE - SŁUCHANIE A2

PODRÓŻE - SŁUCHANIE A2 PODRÓŻE - SŁUCHANIE A2 (Redaktor) Witam państwa w audycji Blisko i daleko. Dziś o podróżach i wycieczkach będziemy rozmawiać z gośćmi. Zaprosiłem panią Iwonę, panią Sylwię i pana Adama, żeby opowiedzieli

Bardziej szczegółowo

Serdecznie dziękuję trzem najważniejszym kobietom mojego życia: córce Agatce, żonie Agnieszce i mamie Oli za cierpliwość, wyrozumiałość, wsparcie,

Serdecznie dziękuję trzem najważniejszym kobietom mojego życia: córce Agatce, żonie Agnieszce i mamie Oli za cierpliwość, wyrozumiałość, wsparcie, Serdecznie dziękuję trzem najważniejszym kobietom mojego życia: córce Agatce, żonie Agnieszce i mamie Oli za cierpliwość, wyrozumiałość, wsparcie, natchnienie i niezłomną wiarę w sukces. Dziewczyny, bez

Bardziej szczegółowo

Punkt 2: Stwórz listę Twoich celów finansowych na kolejne 12 miesięcy

Punkt 2: Stwórz listę Twoich celów finansowych na kolejne 12 miesięcy Miesiąc:. Punkt 1: Wyznacz Twoje 20 minut z finansami Moje 20 minut na finanse to: (np. Pn-Pt od 7:00 do 7:20, So-Ni od 8:00 do 8:20) Poniedziałki:.. Wtorki:... Środy:. Czwartki: Piątki:. Soboty:.. Niedziele:...

Bardziej szczegółowo

Copyright 2017 Monika Górska

Copyright 2017 Monika Górska I UŁÓŻ OPOWIEŚĆ, NA DOWOLNY TEMAT. JEDYNYM OGRANICZENIEM DLA TWOJEJ WYOBRAŹNI SĄ CZTERY SŁOWA, KTÓRE ZNA JDZIESZ NA NASTĘPNEJ STRONIE, A KTÓRE KONIECZNIE MUSZĄ ZNALEŹĆ SIĘ W TWOJEJ OPOWIEŚCI. NIE MUSISZ

Bardziej szczegółowo

Trzy kroki do e-biznesu

Trzy kroki do e-biznesu Wstęp Świat wokół nas pędzi w niewiarygodnym tempie - czy Ty też chwilami masz wrażenie, że nie nadążasz? Może zastanawiasz się, czy istnieje sposób, by dogonić ten pędzący pociąg życia pełen różnego rodzaju

Bardziej szczegółowo

Niektórym z nas konieczna okazała się pomoc. Dzieci z naszej grupy dorównują sprawnością starszakom. Brawo!

Niektórym z nas konieczna okazała się pomoc. Dzieci z naszej grupy dorównują sprawnością starszakom. Brawo! Pan Krzysztof Pardo, nasz instruktor wyjaśniał nam zasady postępowania w kolejnych konkurencjach. Konkurencje przygotowała nasza pani Ewa. Julka świetnie radzi sobie w biegu z piłeczką. Niektórym z nas

Bardziej szczegółowo

PROGRAM WARSZTATÓW ROZWOJOWYCH DLA KOBIET PROGRAM WARSZTATÓW ROZWOJOWYCH DLA KOBIET

PROGRAM WARSZTATÓW ROZWOJOWYCH DLA KOBIET PROGRAM WARSZTATÓW ROZWOJOWYCH DLA KOBIET 1 / 1 1 PROGRAM WARSZTATÓW ROZWOJOWYCH DLA KOBIET 2 / 1 1 CZĘŚĆ PIERWSZA: OGARNIJ, CZEGO TY W OGÓLE CHCESZ?! Jaki jest Twój cel? Czy potrafisz sobie odpowiedzieć, czego dokładnie chcesz? Co jest dla Ciebie

Bardziej szczegółowo

Jak rozpoczynać każdy dzień jako Zwycięzca?

Jak rozpoczynać każdy dzień jako Zwycięzca? 8 SPOSOBÓW Jak rozpoczynać każdy dzień jako Zwycięzca? Zacznij dzień jako zwycięzca i stań się zwycięzcą! KRZYSZTOF JANKOWSKI Co charakteryzuje zwycięzcę? Zwycięzcy mają zwyczaj kreowania pozytywnych oczekiwań

Bardziej szczegółowo

LP JA - autoprezentacja JA - autoidentyfikacja MY ONI 1. SZKOŁA: nie było jakiejś fajnej paczki, było ze Ŝeśmy się spotykali w bramie rano i palili

LP JA - autoprezentacja JA - autoidentyfikacja MY ONI 1. SZKOŁA: nie było jakiejś fajnej paczki, było ze Ŝeśmy się spotykali w bramie rano i palili LP JA - autoprezentacja JA - autoidentyfikacja MY ONI 1. SZKOŁA: nie było jakiejś fajnej paczki, było ze Ŝeśmy się spotykali w bramie rano i palili papierosy a później wieczorem po szkole tez Ŝeśmy się

Bardziej szczegółowo

NAUKA JAK UCZYĆ SIĘ SKUTECZNIE (A2 / B1)

NAUKA JAK UCZYĆ SIĘ SKUTECZNIE (A2 / B1) NAUKA JAK UCZYĆ SIĘ SKUTECZNIE (A2 / B1) CZYTANIE A. Mówi się, że człowiek uczy się całe życie. I jest to bez wątpienia prawda. Bo przecież wiedzę zdobywamy nie tylko w szkole, ale również w pracy, albo

Bardziej szczegółowo

WYJAZD DO TURCJI W RAMACH PROJEKTU COMENIUS EURO VILLAGES

WYJAZD DO TURCJI W RAMACH PROJEKTU COMENIUS EURO VILLAGES WYJAZD DO TURCJI W RAMACH PROJEKTU COMENIUS EURO VILLAGES PONIEDZIAŁEK, 13.05 Wczesnym porankiem nasz grupa składająca się z czterech uczniów klasy trzeciej i dwóch opiekunów udała się na lotnisko w Balicach,

Bardziej szczegółowo

Szczęść Boże, wujku! odpowiedział weselszy już Marcin, a wujek serdecznie uściskał chłopca.

Szczęść Boże, wujku! odpowiedział weselszy już Marcin, a wujek serdecznie uściskał chłopca. Sposób na wszystkie kłopoty Marcin wracał ze szkoły w bardzo złym humorze. Wprawdzie wyjątkowo skończył dziś lekcje trochę wcześniej niż zwykle, ale klasówka z matematyki nie poszła mu najlepiej, a rano

Bardziej szczegółowo

Stenogram Nr 10 VN :22 6:38:30 MAMA SYLWIA KINGA TATA

Stenogram Nr 10 VN :22 6:38:30 MAMA SYLWIA KINGA TATA Stenogram Nr 10 VN780040 6:22 6:38:30 MAMA SYLWIA KINGA TATA Sylwia: Mamo chodź (Sylwia pozostawiona sama w kuchni na wysokim foteliku na około 20 minut) Mama: Zjesz Sylwia, to przyjdę. Sylwia: Teraz przyjdź.

Bardziej szczegółowo

Moje pierwsze wrażenia z Wielkiej Brytanii

Moje pierwsze wrażenia z Wielkiej Brytanii Moje pierwsze wrażenia z Wielkiej Brytanii Polska Szkoła Sobotnia im. Jana Pawla II w Worcester Opracował: Maciej Liegmann 30/03hj8988765 03/03/2012r. Wspólna decyzja? Anglia i co dalej? Ja i Anglia. Wielka

Bardziej szczegółowo

WAŻNE Kiedy widzisz, że ktoś się przewrócił i nie wstaje, powinieneś zawsze zapytać, czy możesz jakoś pomóc. WAŻNE

WAŻNE Kiedy widzisz, że ktoś się przewrócił i nie wstaje, powinieneś zawsze zapytać, czy możesz jakoś pomóc. WAŻNE Cześć, chcemy porozmawiać z wami na pewien bardzo ważny temat. Dotyczy on każdego z nas bez wyjątku. Każdy z nas przecież może stłuc sobie kolano podczas jazdy na rowerze, skaleczyć się w palec przy robieniu

Bardziej szczegółowo

Śpij dobrze! Jak ważny jest dobry sen Dlaczego dobry sen nie jest czymś oczywistym Co możemy zrobić, żeby lepiej spać

Śpij dobrze! Jak ważny jest dobry sen Dlaczego dobry sen nie jest czymś oczywistym Co możemy zrobić, żeby lepiej spać Śpij dobrze! Jak ważny jest dobry sen Dlaczego dobry sen nie jest czymś oczywistym Co możemy zrobić, żeby lepiej spać 2 3 Traumatyczne przeżycia mogą spowodować zaburzenia snu Kto doświadczył wojny, innych

Bardziej szczegółowo

Chłopcy i dziewczynki

Chłopcy i dziewczynki Chłopcy i dziewczynki Maja leżała na plaży. Zmarzła podczas kąpieli w morzu i cała się trzęsła. Mama Zuzia owinęła ją ręcznikiem. Maja położyła się na boku i przesypuje piasek w rączce. Słońce razi ją

Bardziej szczegółowo

Witajcie dzieci! Powodzenia! Czekam na Was na końcu trasy!

Witajcie dzieci! Powodzenia! Czekam na Was na końcu trasy! Witajcie dzieci! To ja Kolorowy Potwór! Przez te kilka dni zdążyliście mnie już poznać. Na zakończenie naszych zajęć dotyczących emocji przygotowałem dla Was zabawę, podczas której sprawdzicie ile udało

Bardziej szczegółowo

WYBUCHAJĄCE KROPKI ROZDZIAŁ 1 MASZYNY

WYBUCHAJĄCE KROPKI ROZDZIAŁ 1 MASZYNY WYBUCHAJĄCE KROPKI ROZDZIAŁ 1 MASZYNY Witaj w podróży. Jest to podróż matematyczna oparta na historii mojej, Jamesa, która jednak nie wydarzyła się naprawdę. Kiedy byłem dzieckiem, wynalazłem maszynę -

Bardziej szczegółowo

RECEPTY, SPOSOBY, TRIKI KIEDY ONA NIE ODPISUJE

RECEPTY, SPOSOBY, TRIKI KIEDY ONA NIE ODPISUJE RECEPTY, SPOSOBY, TRIKI KIEDY ONA NIE ODPISUJE Dość często zdarza się, że piszesz z jakąś kobietą, wszystko idzie świetnie, rozmowa się klei, aż nagle ona przestaje odpisywać. Nie wiadomo dlaczego, po

Bardziej szczegółowo

Paulina Szawioło. Moim nauczycielem był Jarek Adamowicz, był i jest bardzo dobrym nauczycielem, z którym dobrze się dogadywałam.

Paulina Szawioło. Moim nauczycielem był Jarek Adamowicz, był i jest bardzo dobrym nauczycielem, z którym dobrze się dogadywałam. Paulina Szawioło Kto uczył Cięwf? Moim nauczycielem był Jarek Adamowicz, był i jest bardzo dobrym nauczycielem, z którym dobrze się dogadywałam. Jak wspominasz szkołę? Szkołę wspominam pozytywnie. Na początku,

Bardziej szczegółowo

WYBRANY FRAGMENT Z KOBIETA Z POCZUCIEM WŁASNEJ WARTOŚCI.

WYBRANY FRAGMENT Z KOBIETA Z POCZUCIEM WŁASNEJ WARTOŚCI. WYBRANY FRAGMENT Z KOBIETA Z POCZUCIEM WŁASNEJ WARTOŚCI. Poniżej przedstawiam CI piramidę potrzeb człowieka. Zacznę od tych najbardziej podstawowych: 1. Potrzeby fizjologiczne( jedzenie, woda, sen, tlen)

Bardziej szczegółowo

ZACZNIJ ŻYĆ ŻYCIEM, KTÓRE KOCHASZ!

ZACZNIJ ŻYĆ ŻYCIEM, KTÓRE KOCHASZ! ZACZNIJ ŻYĆ ŻYCIEM, KTÓRE KOCHASZ! Ewa Kozioł O CZYM BĘDZIE WEBINAR? - Porozmawiamy o nawyku, który odmieni wasze postrzeganie dnia codziennego; - Przekonam Cię do tego abyś zrezygnowała z pefekcjonizmu,

Bardziej szczegółowo