31- latek. Zginął. Ślubny s. 11M-15M. Przekaż 1% podatku. Centrum dla seniorów. Projekt już jest. Walczyli z ogniem s. 4

Transkrypt

1 GMINA PLESZEW OGŁ OSZENIA PRZYWIĄZAŁ PSA DO DRZEWA, ŻEBY ZDECHŁ Podszedłem do niego, ale on już nie żył. Sierść jeszcze była taka połyskliwa. Już nie raz się zdarzyło, że znalazłem martwe zwierzę, to z biegiem czasu sierść się robi matowa. A ten pies miał ładną sierść, czyli musiał niedawno umrzeć. Był całkowicie wycieńczony, musiał cierpieć okrutnie - opowiada Andrzej Madaliński. s. 5 Nr 13 (915) 24 marca 2015 ISSN Nr indexu Cena 2,80 zł (w tym 5% VAT) CODZIENNIE PORCJA NFORMACJI! Fot. KPP Pleszew JANKÓW, GMINA PLESZEW Zginął 31- latek KONKURS ŻYCIA! WYGRAJ KOSZ ZAKUPÓW s. 2 DOBRZYCA Walczyli z ogniem s. 4 CZERMIN Woda droższa, ścieki bez zmian s. 11 PLESZEW Kto odpowiada za jakość przystanków? s. 20 CHOCZ Były radny sołtysem s. 11 POWIAT PLESZEWSKI Czy apteki będą czynne w nocy? s. 12 Oliwia u Gortata s. 4M Tragiczny wypadek na krajowej 11. Kierowca samochodu ciężarowego potrącił młodego mężczyznę. s. 4 Zbierajcie piątki i kupony! s. 3M Przekaż 1% podatku potrzebującym dzieciom s. 4M W numerze: Ślubny s. 11M-15M magazyn PLESZEW Centrum dla seniorów. Projekt już jest s. 9

2 2 ŻYCIE PLESZEWA 13 (915) 24 marca 2015 KONKURS WIELKANOCNY Kosze pełne zakupów dla Czytelników Święta Wielkanocne coraz bliżej, zapraszamy naszych Czytelników do udziału w konkursie. Chcemy pomóc w przygotowaniach do świąt i ufundować trzy kosze z zakupami - każdy o wartości 100 zł. Wśród produktów nie zabraknie konserw do sałatek, majonezu, szynki, słodyczy i wielu innych przydatnych artykułów. Co trzeba zrobić, żeby mieć szansę na taki kosz? Należy zebrać trzy spośród czterech kuponów drukowanych na naszych łamach w nr od 10 do 13. Następnie należy przynieść bądź wysłać je do redakcji Życia Pleszewa (ul. Kaliska 24) do piątku, 27 marca. Nie zapomnijcie dodać swoich danych osobowych. Dziś drukujemy kupon nr 4. Spośród wszystkich nadesłanych do nas zgłoszeń wyłonimy trzy, do których trafią kosze. Nazwiska laureatów ogłosimy w 14 numerze Wytnij i zachowaj kupon. W następnym numerze opublikujemy kolejny:. 4 ŻP KUPON GOŁUCHÓW Dwie czasowe wystawy zatytułowane Wspomnienia II oraz Pastele zostaną otwarte w Ośrodku Kultury Leśnej w Gołuchowie 27 marca. Wernisaż rozpocznie się o godz w Muzeum Leśnictwa Oficynie. Tam też odbędzie się koncert fortepianowy w wykonaniu Janusza Krysiaka. Pierwsza z wystaw jest prezentacją twórczości Tamary Maj, artystki, która zajmuje się tkaniną i wikliną artystyczną, maluje również pejzaże. Tamara Maj jest członkiem Związku Polskich Artystów Plastyków, Polskiego Stowarzyszenia Edukacji Plastycznej oraz Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Twórczego Wiklina. Jest laureatką wielu nagród i wyróżnień. Swoje prace prezentowała na 58 wystawach indywidualnych. Brała udział w ponad 200 wystawach konkursowych, zbiorowych i poplenerowych w kraju i za granicą. W Gołuchowie zobaczymy jej przestrzenne, wielobarwne prace wyplatane z tkaniny. Druga z wystaw to malarska twórczość naszego tygodnika, który ukaże się 31 marca. Kosze do odebrania będą tuż przed świętami. (nap) PLESZEW/WARSZAWA Piątka nominowana do nagrody Autorska akcja Piątka dla Życia otrzymała nominację w konkursie SGL LOCAL PRESS Kapituła konkursowa Stowarzyszenia Gazet Lokalnych co roku przyznaje nagrody w siedmiu kategoriach. Dziennikarze Życia Pleszewa i innych tygodników należących do Południowej Oficyny Wydawniczej wielokrotnie zdobywali już nagrody. W tym roku po raz pierwszy można było zgłaszać do konkursu akcje dziennikarskie. Piątka dla Życia przedsięwzięcie dla uczniów zdobywających bardzo dobre oceny - jest autorskim pomysłem, który zrodził się w redakcji Życia Pleszewa ponad dziesięć lat temu. Uważamy, że zasługuje ona Wystawy w OKL-u na uwagę i wyróżnienie ze względu na jej masowość, walory wychowawcze i integrację lokalnego środowiska uczniów, nauczycieli, przedsiębiorców i samorządowców. Jej popularność i ciągły rozwój pokazują tym samym, że media lokalne spełniają tu jedną ze swoich misji - inspirują i oddziałują na swoje środowisko. Od kilku lat akcję prowadzą także inne tygodniki Południowej Oficyny Wydawniczej z Jarocina: Gazeta Jarocińska, Gazeta Krotoszyńska, Życie Gostynia i Życie Rawicza. (nap) PLESZEW Zarejestruj się w bazie dawców szpiku Uczniowie Zespołu Szkół Technicznych w Pleszewie organizują akcję rejestracji potencjalnych dawców szpiku. Przedsięwzięcie odbędzie się 30 marca w godzinach w małej sali gimnastycznej przy ul. Zielonej w Pleszewie. Adresowane jest do wszystkich mieszkańców w wieku lat. Rejestracja polegać będzie na: przeprowadzeniu wstępnego wywiadu medycznego, pobraniu wymazu z wewnętrznej strony policzka oraz wypełnieniu formularza. Należy zabrać ze sobą dowód osobisty. Podczas akcji wolontariusze pomogą w rejestracji, udzielą niezbędnych informacji i odpowiedzą na pytania. (nap) profesora Tomasza Motyla. Autor obrazów jest pracownikiem Wydziału Medycyny Weterynaryjnej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, gdzie pełni funkcję kierownika Katedry Nauk Fizjologicznych i prodziekana ds. nauki. Poza pracą zawodową aktywnie działa w zakresie restytucji zwierząt dziko żyjących w Polsce. Jego twórczość artystyczna jest nierozerwalnie związana ze światem przyrody. Swoje prace, głównie pastele, prezentował na wystawach w kilku polskich muzeach i galeriach. Na ekspozycji w Ośrodku Kultury Leśnej zostaną pokazane 53 obrazy Tomasza Motyla. Prace można oglądać do maja. (abi) GOŁUCHÓW Pojadą do stolicy Jest jeszcze kilka miejsc na wyjazd do Warszawy. Wycieczkę w dniach od 6 do 7 czerwca organizuje Koło Emerytów w Gołuchowie. Nocleg zarezerwowany jest już w hotelu Aramis. Cena wycieczki wynosi 300 złotych. Zgłoszenia przyjmowane są w biurze emerytów w Gołuchowie lub pod nr tel. 696/ Organizatorzy zapraszają też seniorów z Pleszewa i okolic. (abi) PLESZEW Przyjmują wpłaty Do 15 kwietnia Zarząd Rejonowy Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów w Pleszewie przyjmuje dopłaty do wyjazdów do: Niechorza i Sarbinowa. Chętni proszeni są o zgłaszanie się do biura przy ulicy Poznańskiej 35, które czynne jest w: poniedziałki, środy i piątki. (abi) Dzień Inwalidy 15 kwietnia Zarząd Koła nr 7 PZERiI w Pleszewie zaprasza członków i sympatyków na Dzień Inwalidy do restauracji Bax. Spotkanie odbędzie się 15 kwietnia w godzinach od do Zapisy przyjmowane są we wtorki w godz na ul. B. Krzywoustego 3. (abi) Zapisy na jesienne wycieczki PZERiR w Pleszewie przyjmuje zgłoszenia i wpłaty w wysokości 300 zł na jesienne wyjazdy do Kołobrzegu i Mrzeżyna. Zapisy prowadzone są w biurze koła przy ulicy Poznańskiej 35. (abi) Biuro nieczynne Zarząd Rejonowy Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów w Pleszewie informuje, że biuro przy ulicy Poznańskiej będzie nieczynne od 16 do 30 kwietnia. Z tego też względu osoby, które planują wyjazd zarząd prosi o pobranie zaświadczeń na ulgowe przejazdy PKP. (abi) GOŁUCHÓW PLESZEW Bronkobus zaparkował w rynku Bronkobus, czyli autobus wyborczy Bronisława Komorowskiego odwiedził Pleszew. Zwolennicy obecnego prezydenta przez ponad godzinę agitowali na pleszewskim rynku. Był wśród nich senator RP Witold Sitarz oraz członkowie lokalnych struktur partii. W ramach promocji swojego kandydata, wręczali ulotki, słodycze oraz gazety z wizerunkiem Bronisława Komorowskiego. (hm) Fot. H. Mościpan Zbiórka śmieci 31 marca w gminie Gołuchów przeprowadzona zostanie zbiórka odpadów wielkogabarytowych m.in.: stare meble, stoły, szafy, krzesła, sofy, łóżka, fotele, dywany, wykładziny, wózki i chodziki dziecięce, materace, pierzyny, rowery, meble ogrodowe, stary sprzęt sportowy, duże odpady plastikowe czy też wanny, umywalki, muszle toaletowe lub spłuczki oraz zużyty sprzęt AGD i RTV. W tym dniu śmieci odbierane będą w: Krzywosądowie, Tursku, Bielawach, Bogusławiu, Bogusławicach, Cieślach, Przekupowie, Kajewie, Karsach, Pleszówce, Wszołowie i Żychlinie. (abi)

3 13 (915) 24 marca 2015 ŻYCIE PLESZEWA 3 Pleszew oglądał zaćmienie słońca Zdjęcia zaćmienia otrzymaliśmy od Pauliny Juszczak GOŁUCHÓW Kto będzie odbierał śmieci? Gmina Gołuchów ogłosiła przetarg na odbiór i zagospodarowanie stałych odpadów komunalnych. Firmy swoje oferty mogą składać do 13 kwietnia do godzinny W tym dniu nastąpi wyłonienie najkorzystniejszej. Radni i wójt Marek Zdunek podjęli decyzję, że tym razem przetarg ogłaszają na dłuższy okres. Firma, która wygra, będzie świadczyć sługi od 1 lipca tego roku do 30 czerwca 2019 roku. Po wyłonieniu zwycięzcy okaże się też, czy zmieni się cena, jaką mieszkańcy uiszczają za odbiór odpadów. (abi) PLESZEW Wadliwe źródło Aplikacja źródło działa, ale nie bez zarzutu. Wprowadzono ją we wszystkich urzędach w Polsce i dotyczy działalności wydziałów spraw obywatelskich i urzędów stanu cywilnego. Pomimo problemów z obsługą systemu, nie zdarzyły się takie sytuacje, abyśmy któregoś z mieszkańców nie obsłużyli, nawet, gdy występują jakieś błędy w aplikacji, staramy się wszystkich obsługiwać na bieżąco mówi Violetta Krakowiak-Karwowska, p.o. kierownika wydziału spraw obywatelskich w pleszewskim ratuszu. Przyjmowanie wniosków o wydanie dowodu osobistego odbywa się teraz jednocześnie na trzech stanowiskach, ze względu na wydłużenie czasu obsługi jednego interesanta. Największy problem to brak subskrypcji. Nie wiemy zatem, co się dzieje z naszymi mieszkańcami na terenie Polski. Mieliśmy otrzymywać w systemie dwugodzinnym na bieżąco dane z bazy PESEL, które mówiłyby, ilu naszych mieszkańców zmieniło adresy w Polsce, gdzie wymienili dowody, ile się urodziło nowych naszych mieszkańców na innym terenie, ilu zmarło, itd. W tej chwili te dane do nas nie docierają wyjaśnia Violetta Krakowiak-Karwowska. Niejednokrotnie wyskakiwa- Jolanta Wolińska, kierownik USC w Pleszewie poinformowała, że w związku z wprowadzeniem nowego systemu, znacznie przybyło formularzy do wypełnienia ły też błędne informacje. Wystąpił też problem z kontynuowaniem akcji bodziak, w której każdemu nowo narodzonemu mieszkańcowi gminy Pleszew wręczano ciuszek przy odbiorze numeru PESEL. Nie jesteśmy w stanie wygenerować informacji o dzieciach urodzonych po 1 marca na naszym terenie. Nie uzyskuję tych Nie wiemy, co się dzieje z naszymi mieszkańcami na terenie Polski ubolewała Violetta Krakowiak- Karwowska, p.o. kierownika wydziału spraw obywatelskich w pleszewskim ratuszu danych. Akcja więc zostaje wstrzymana informuje p.o. kierownika wydziału spraw obywatelskich. Na problemy z działaniem nowego systemu narzeka również kierowniczka USC Jolanta Wolińska. Chodzi przede wszystkim o to, że znacznie wydłużyło się wprowadzanie danych, zwłaszcza przy rejestracji 281 osób złożyło wnioski o wydanie dowodu osobistego w ramach działania nowego systemu, w tym cztery z nich skorzystały z odmiejscowienia (zamieszkałe poza gminą Pleszew) dzieci z uznaniem ojcostwa. Musimy rejestrować te informacje i wpisywać ponownie aż na ośmiu stronach. Podobnie jest z zaświadczeniem ślubnym, wcześniej wystarczył jeden arkusz A4, a teraz potrzebujemy aż dziesięć wylicza. Do tego wydział nie ma dostępu do GUS, do którego również należy systematycznie wpisywać dane. Program jest niedoskonały, gdyby mógł być poprawiony już teraz, na pewno by nam to usprawniło całą działalność w pracy zauważa kierowniczka USC. Również tutaj baza stanu cywilnego jest pusta i dane trzeba wprowadzać na bieżąco. (nap) OGŁ OSZENIE

4 4 ŻYCIE PLESZEWA 13 (915) 24 marca 2015 JANKÓW WIEŚCI KRYMINALNE PLESZEW Kolizja na trzy auta. Jeden z kierowców pijany 17 marca po godz na ul. Poznańskiej w Pleszewie 33-letnia mieszkanka Pleszewa, kierując samochodem marki Fiat Seicento uderzyła w peugeota. - Przyczyną zdarzenia było niedostosowanie przez 33-latkę prędkości do warunków panujących na drodze wyjaśnia sierż. szt. Monika Kołaska, rzecznik prasowy KPP w Pleszewie. Z kolei 35-letni kierowca opla, który jechał za seicento, uderzył w jego tył. Puegeota prowadził 62-latek. Jak się okazało, był pijany. - Badanie na urządzeniu pomiarowym wykazało 0,9 promila alkoholu w organizmie mówi sierż. szt. Monika Kołaska. Kierujący fiatem i oplem za spowodowanie kolizji drogowej, zostali ukarani mandatami karnymi. 62-latek odpowie za prowadzenie auta w stanie nietrzeźwości. Za to przestępstwo grozi kara pozbawienia wolności do dwóch lat. Opracowanie strony 4: Przemysław Góralczyk p.goralczyk@zycie-pleszewa.pl DYŻURY APTEK DO 27 marca dyżurować będzie apteka Stylowa, ul. Sienkiewicza 31, tel Od 28 marca do 3 kwietnia dyżur pełnić będzie apteka Medicor, ul. Św. Ducha 4a, tel Apteka dyżurna w dni robocze czynna jest od do W niedzielę i święta apteki dyżurują w godzinach od do i od do W każdą niedzielę w godzinach od do czynna jest apteka Medicor, ul. Gałczyńskiego 1, tel. 62, Aktualny grafik dyżurów wywieszony jest w aptekach. W soboty apteki dyżurne pełnią swój dyżur od godz do APTEKI CAŁODOBOWE W KALI- SZU: Centrum, ul. Babina 4, tel. 62, , Remedium, ul. Kanonicka 6, tel. 62, DYŻURY NOCNE APTEK W JARO- CINIE: Do 29 marca dyżur będzie pełniła apteka Centrum, ul. Wojska Polskiego 44, tel Od 30 marca do 5 kwietnia dyżur będzie pełniła apteka Stylowa, ul. Padewskiego 3a, tel. kom Apteka dyżurna w dni robocze czynna jest od godz do (w święta od 8.00 do 23.00), od godz do 8.00 pod telefonem. W każdą niedzielę w godz. od 9.00 do czynna jest również apteka Św. Marcin, Rynek 13, tel. 62, , a od do apteka Pod zegarem, Rynek 14, tel. 62, Zginął 31-latek Tragedia na krajowej 11. Policja wyjaśnia, jak doszło do śmiertelnego potrącenia. Wypadek miał miejsce w piątek, 20 marca ok. godz Dyżurny pleszewskiej komendy otrzymał zgłoszenie o wypadku drogowym, do którego doszło na drodze krajowej nr 11 w Jankowie. Do zdarzenia doszło na prostym odcinku drogi mówi sierż. DOBRZYCA szt. Monika Kołaska, rzecznik prasowy KPP w Pleszewie. - Ze wstępnych ustaleń wynika, że 47-letni kierowca samochodu ciężarowego marki Volvo z naczepą, potrącił 31-letniego mężczyznę. Kierowca jechał od strony Ostrowa Wielkopolskiego w kierunku Pleszewa. fot. H. Mościpan W wyniku zdarzenia, pieszy poniósł śmierć na miejscu. Kierowca był trzeźwy informuje funkcjonariuszka. Szczegółowe przyczyny i okoliczności zdarzenia wyjaśniają pleszewscy policjanci pod nadzorem Prokuratora Rejonowego w Pleszewie. Strażacy walczyli z ogniem Wtorek, 17 marca. Kilka minut po godz dyżurny Stanowiska Kierowania Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Pleszewie otrzymał informację o pożarze budynku mieszkalnego, do którego doszło na ulicy Franciszka Wrobińskiego w Dobrzycy. - Na miejsce zdarzenia zadysponowane zostały dwa zastępy z Jednostki Ratowniczo Gaśniczej PSP w Pleszewie oraz Ochotniczej Straży Pożarnej z Dobrzycy i jeden zastęp z OSP Sośnica. Po dojechaniu, na miejscu ustalono, że pożarem objęte jest poddasze budynku mieszkalnego. Osoby zamieszkujące budynek znajdowały się na zewnątrz, bezpośrednio zagrożone były pozostałe pomieszczenia mie szkalne budynku relacjonuje sekc. BRONISZEWICE Paweł Mimier z zespołu prasowego KP PSP w Pleszewie. Strażakom szybko udało się stłumić ogień. - Gdy na miejsce dotarły kolejne zastępy straży pożarnej do obiektu wprowadzono roty gaśnicze. Ratownicy zabezpieczeni sprzętem ochrony dróg oddechowych weszli na poddasze, podając prąd piany gaśniczej, co pozwoliło na całkowite opanowanie pożaru. W celu jego dogaszenia i upewnienia się, że nie ma już ukrytych zarzewi ognia, konieczna była rozbiórka nadpalonej konstrukcji dachu. Czynności te były wykonywane z podnośnika. Budynek sprawdzono również kamerą termowizyjną wyjaśnia sekc. Paweł Mimier. W akcji, która trwała ponad dwie godziny, uczestniczyło 26 strażaków. Autem w skuter Fot. mł. ogn. Mariusz Glapa - KP PSP Pleszew Jedna osoba trafiła do pleszewskiego Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w wyniku wypadku do którego doszło 23 marca w Broniszewicach. - Informacja o zderzeniu się osobówki ze skuterem trafiła do pleszewskiego Stanowiska Kierowania Komendanta Powiatowego PSP około godz Jak się okazało, kierowca osobowego nissana najprawdopodobniej wymusił na skrzyżowaniu pierwszeństwo przejazdu i zderzył się z przejeżdżającym motorowerem informuje mł. ogn. Mariusz Glapa, rzecznik prasowy KP PSP w Pleszewie. Strażacy zabezpieczyli teren działań wraz z uszkodzonymi pojazdami i usunęli wyciek płynów eksploatacyjnych z rozbitego jednośladu. - Wkrótce, oprócz skuterów, na ulice wyjadą również motocykle - zatem zarówno do kierowców, jak i motocyklistów apelujemy o uważne i rozważne korzystanie z naszych dróg mówi mł. ogn. Mariusz Glapa. fot. KPP Pleszew Z pożarem walczyło 26 strażaków PLESZEW/TORUŃ/GRUDZIĄDZ Podwójny sukces naszego strażaka W ubiegłym tygodniu rozegrane zostały XV Halowe Mistrzostwa Polski w Dwuboju Pożarniczym Toruń Grudziądz. W zawodach wzięło udział ponad 100 strażaków reprezentujących wszystkie Komendy Wojewódzkie Państwowej Straży Pożarnej z całego kraju. Zawodnicy rywalizowali w dwóch konkurencjach: pożarniczy tor przeszkód oraz wspinanie przy użyciu drabiny hakowej na trzecie piętro wspinalni, które zaliczane są do dwuboju pożarniczego. W składzie siedmioosobowej kadry województwa wielkopolskiego znalazł się funkcjonariusz z Komendy Powiatowej PSP w Pleszewie str. Maciej Dajczak. W konkurencji pożarniczy tor przeszkód odniósł on ogromny sukces zajmując szóste miejsce w Polsce, uzyskując czas 17,28 sekundy, ustanawiając przy tym nowy halowy rekord Wielkopolski. Fot. mł. bryg. Cezary Kobierski KP PSP Śrem

5 13 (915) 24 marca 2015 ŻYCIE PLESZEWA 5 ZIELONA ŁĄKA/PLESZEW Przywiązał go do drzewa, żeby zdechł Pleszewscy policjanci dotarli do właściciela dobermana, przywiązanego do drzewa w lesie koło oczyszczalni ścieków. Pies zdechł z głodu. INTERNAUCI KOMENTUJĄ 1 jacek: Oko za oko ząb za ząb. Grozi mu czyli dostanie zawiasy, a powinien zostać przywiązany do drzewa w miejscu publicznym, chętnie bym popatrzył jak zdycha. Oby dosięgła go ręka sprawiedliwości 2 Ewa... : Oby spłonął w piekle! 3 Paabblloo: ŻEBY TEN SK****SYN DOŚWIADCZYŁ TEGO SAME- GO BÓLU CO TEN BIEDNY PIES. NIECH TEŻ GO PRZYWIĄŻĄ DO DRZEWA I NIECH CIERPI UMIERJĄC. 4 krummel: Ludzie macie zasieg na facebooku, Prosze UDOSTEP- NIAJCIE jest nadzieja.. 5 Magdalena: Ile ten pis musiał tam czasu konać - szok! Te dwa lata wiezienia to jest nic powinno być co najmniej 5 lat dla kata! Szkoda że nikt nie wie kto jest właścicielem psa. Ja jakbym wiedziała napewno bym powiedziała. Fot. A. Madaliński 6.c: Dajcie mi jego dane, to go wywioze w Bieszczady, zaknebluje i przywiąże za kut.asa do drzewa, gwarantuje ze go nikt nie znajdzie a przynajmniej pożytek będzie bo go niedźwiedzie wjebią. 7 ja: Jakim trzeba być zwyrodnialcem żeby zrobić coś takiego! Makabrycznego odkrycia w lesie niedaleko oczyszczalni ścieków dokonał Andrzej Madaliński, dyrektor ds. sportu w Spółce Sport Pleszew. W sobotnie przedpołudnie z grupą dzieci z Akademii Sportu i Przygody oraz opiekunem Moniką Andersz udali się do lasu na gry terenowe. Tym razem wybrali się w pobliże oczyszczalni ścieków w Zielonej Łące. Przed rozpoczęciem zajęć Monika Andersz z dziećmi odpoczywali na polanie. Andrzej Madaliński sam poszedł do lasu, aby rozmieścić potrzebny sprzęt. Nagle zauważył leżącego psa. - Podszedłem do niego, ale on już nie żył. Sierść jeszcze była taka połyskliwa. Już nie raz się zdarzyło, że znalazłem martwe zwierzę, to z biegiem czasu sierść się robi matowa. A ten pies miał ładną sierść, czyli musiał niedawno umrzeć. Był całkowicie wycieńczony, musiał cierpieć okrutnie. Zawołałem panią Monikę, aby była świadkiem, żeby nikt szybko nie ukrył tego psa. Zrobiliśmy zdjęcia i zgłosiłem to na policję - opowiada Andrzej Madaliński. Zapewnia, że dzieci, nie widziały psa. Na szyi około dwuletniego dobermana widać było obtarcia. - Ten pies na pewno się szarpał. Widać było, że próbował wykopać dół, bo pewnie chciał się dostać do wody. Nie miał też jedzenia. Wokół nie było żadnych odchodów, czyli musiał to jeść - opowiada Andrzej Madaliński. Podejrzewa, że przy drzewie, na bardzo krótkim łańcuchu przebywał około 1,5 miesiąca. Dyrektor nie potrafi zrozumieć, dlaczego właściciel dobermana stał się katem dla swojego czworonoga? - Jeżeli ktoś kupuje psa, to nie po to, żeby się znęcać, bić, ale dlatego, że chce się nim opiekować. A jak już go poznał, to żeby taki los mu zgotować? Mógł dobermana oddać do schroniska - mówi oburzony. Przyznaje, że nie będzie trudno ustalić właściciela tego psa. Sam też podejrzewa trzech mieszkańców Pleszewa. Swoje ustalenia przekaże policji. Dodaje, że czworonóg miał charakterystycznie postawione uszy oraz obcięty ogon. - A taki zabieg musiał wykonać lekarz weterynarii. Przy szyi miał też smycz, to nawet można odciski placów zdjąć - twierdzi dyrektor. Lekarz weterynarii, który przybył na miejsce zdarzenia wstępnie ustalił, że pies nie żył już od 4-5 dni. - Najprawdopodobniej zdechł z wygłodzenia - mówi sierż.szt. Monika Kołaska, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Pleszewie. Do końca nie wiadomo, kiedy doberman został wywieziony i przywiązany do drzewa. Funkcjonariuszka przyznaje, że policjanci też mają pewne podejrzenia, kto jest właścicielem tego czworonoga. - Powiatowy Lekarz Weterynarii mówił, że takich psów u nas nie jest dużo. Uruchomił też swoich lekarzy, bo być może u któregoś z nich był właściciel z psem na szczepieniu, czy miał jakąś chorobę. Być może lekarze coś skojarzą - mówi rzeczniczka. Monika Kołaska uważa, że właściciel dobermana jest z naszego terenu. - Bo ten pies był w takim miejscu, że nie wszyscy je znają, żeby ktoś tam pojechał z zewnątrz - twierdzi funkcjonariuszka. W poniedziałek, Andrzej Madaliński przekazał funkcjonariuszom swoje podejrzenia. - Okazało się, że policjanci też mieli te nazwiska - mówi dyrektor. W tym dniu, około godz Życie Pleszewa otrzymało informację, że funkcjonariusze dotarli do właściciela dobermana, mieszkańca okolicy ulicy Piaski. - Na razie przesłuchiwany jest w charakterze świadka. Tłumaczy się, że pies mu uciekł - mówi sierż. szt. Monika Kołaska. Za znęcanie się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem grozi kara 3 lat pozbawienia wolności. (abi) KAMPANIA EDUKACYJNA NBP O G Ł O S Z E N I E

6 6 ŻYCIE PLESZEWA 13 (915) 24 marca 2015 INTERWENCJE Masz problem, pytanie? Potrzebujesz pomocy dziennikarza? Dzwoń PLESZEW Sprawny autobus miał awarię Czytelnik, ojciec ucznia pleszewskiej trójki, zaniepokojony stanem pojazdu wiozącego dzieci na wycieczkę, poprosił Życie Pleszewa o interwencję: Autobus ( ) jechał na wycieczkę do Biskupina i mimo kontroli przez policję, po drodze trzy razy się zatrzymywał z powodu awarii. W autobusie był gęsty dym, dzieci musiały wysiadać z autobusu. Mimo tego panie nauczycielki wyraziły zgodę na dalszą jazdę pojazdu, ale daleko nie zajechał relacjonuje mężczyzna w u do redakcji. Stawia też kilka pytań: Jak ci policjanci kontrolowali autobus? Dlaczego nauczyciele wyrazili zgodę na dalszą podróż dzieci po pierwszej tak poważnej awarii? Czytelnik sugeruje też, iż Pleszew jest miastem, które posiada jeden z najgorszych taborów komunikacji miejskiej w Polsce. Z a wynika, że list do Życia Pleszewa był pisany na gorąco, zapewne po otrzymaniu telefonicznej informacji od dziecka, jadącego autobusem. Dyrektor trójki, Grzegorz Jenerowicz dopiero od Życia Pleszewa dowiedział się o awarii autobusu, poprosił też, by dać mu czas na zebranie wszelkich informacji na ten temat. Nazajutrz do redakcji nadeszła wiadomość: 19 marca 2015 roku odbyła się wycieczka uczniów trzech klas edukacji wczesnoszkolnej do Biskupina. ( ) Wycieczka została zorganizowana Co policjanci sprawdzają w autobusie przed jego wyruszeniem w trasę? Kontrole autobusów przeprowadzają policjanci drogówki, którzy posiadają specjalistyczne przeszkolenie w tym zakresie. Sprawdzają, m.in.: dokumenty pojazdu i kierowcy oraz jego stan trzeźwości, szczelność układów pneumatycznych i hydraulicznych, stan techniczny ogumienia, stan techniczny układu wydechowego, gaśnice - aktualne atesty, legalizacje, oznaczenie wyjść ewakuacyjnych, oraz pozostałe elementy, od których zależy bezpieczeństwo przewożonych osób. zgodnie z obowiązującymi przepisami. Przewóz autokarem zapewniała firma spełniająca konieczne wymagania. Swój profesjonalizm potwierdziła w sytuacji szczególnej, podstawiając zastępcze autokary, gdy wystąpiła awaria w autobusie wiozącym uczniów. (Po stwierdzeniu usterki, pojazd zatrzymał się powtórnie na najbliższym parkingu 500 m dalej, gdzie nastąpiło podstawienie nowych autobusów). Autobus przed wyjazdem został sprawdzony przez policję. Przypadki losowe nie są możliwe do przewidzenia. Kom. Tomasz Mimier, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Powiatowej Policji w Pleszewie potwierdza, że policyjna kontrola nie wykazała żadnych wad. - Autobus był sprawny, a usterka powstała najprawdopodobniej po kontroli, w trakcie jazdy. Do sprawnego przeprowadzenia takiej kontroli konieczne jest uruchomienie autobusu, co też było wykonane w tym konkretnym przypadku. Jeśli policjanci stwierdziliby jakąkolwiek nieszczelność układu wydechowego, pojazd nie byłby dopuszczony do dalszej jazdy. Można przypuszczać, że dym, który dostawał się do kabiny mógł pochodzić z układu wydechowego, który uległ rozszczelnieniu podczas jazdy, już po kontroli przeprowadzonej przez policjantów. W takiej sytuacji kierowca powinien zatrzymać się w bezpiecznym miejscu, następnie skontaktować się z właścicielem firmy, który powinien na miejsce podstawić inny sprawny autobus informuje naczelnik drogówki. Dodaje, że w przypadku wykrycia przez policjantów usterki, przewoźnik ma obowiązek podstawić sprawny autobus, a gdy jest ona niewielka, można usunąć ją na miejscu kontroli. Gdy usterki są poważne, pojazd nie jest dopuszczony do dalszej jazdy. (nap) GMINA CZERMIN Mieszkańcy muszą być cierpliwi Do Życia Pleszewa zadzwonił mieszaniec Grabiu, który poinformował nas o dziurach na drodze w kierunku Żerkowa. Udaliśmy się na miejsce. Rzeczywiście, jest kilka głębokich wyrw. Zapytaliśmy zarówno wójta gminy Czermin Sławomira Spychaja, jak i dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych w Pleszewie Halinę Meller, kiedy rozpocznie się wiosenne łatanie dziur. Włodarz poinformował, że jego ekipa wyruszy najpóźniej na początku kwietnia. Z kolei nawierzchnie powiatowe są już naprawiane, ale w mieście i częściowo w gminie Dobrzyca. Halina Meller nie potrafiła podać konkretnej daty, kiedy ubytki będą usuwane na drogach w gminie Czermin. Uzależnione jest to bowiem od warunków atmosferycznych. Prosi, aby uzbroić się w cierpliwość. (abi) GOŁUCHÓW Psy czekają na nowych właścicieli Boniek jest niewielkim pieskiem w wieku około 3 lat. Jest łagodny, zrównoważony, spokojny, choć trochę nieufny. Długo czeka na dom. Husky został znaleziony w miejscowości Wszołów, ma około trzech lat. Jest łagodny i zrównoważony. Czeka na odpowiedzialnych właścicieli. W gołuchowskim przytulisku dla psów znajduje się obecnie siedem czworonogów i każdy czeka na swojego właściciela. W zamian za przytulny dom, pełną miskę i łagodne traktowanie, oferują dozgonną przyjaźń. Azyl znajduje się przy ul. Biberona, tel , bliższych informacji o psach udziela Wojtek, tel (nap) Shaggy to mały psiak w wieku około 4 lat. Potrafi wspinać się po ścianie boksu, nie jest też dla niego problemem przejście przez płot, dlatego powinien mieszkać w bloku lub domu. Sunia kilkumiesięczna suczka, znaleziona w Gołuchowie. Pilnie szuka swoich właścicieli lub dobrego domu. Aston ma około 5 lat. Życie go nie rozpieszczało, jest spokojnym psem. Spełnieniem marzeń dla niego byłby dom z ogrodem. Długo czeka na dobry dom. Karmelek - uroczy młodziak, ma około roku. Jest ślicznie umaszczony, lubi aportować i bawić się. Ptyś to wiecznie uśmiechnięty pies. Ma około dwóch lat, jest małym i pełnym energii pieskiem.

7 13 (915) 24 marca 2015 ŻYCIE PLESZEWA z tys. zł ma wynieść pula środków na działalność organizacji pozarządowych gminy Gołuchów zł dostała gmina Czermin na wypłatę zasiłków dla opiekunów osób niepełnosprawnych. INFORMACJE CZERMINEK/PLESZEW Kacper - bohaterem, jak jego brat Kacper Kasprzak z Czerminka ma 10 lat. Jego rodzice zgodnie twierdzą, że uratował życie swojemu tacie Leszkowi. To właściwie u Kasprzaków normalne: 22-letni dziś Mateusz, starszy brat Kacpra, przed trzema laty uratował życie 30-latkowi na festynie w Szadku, gdzie jako jedyny z wielu uczestników wiedział, co robić, gdy mężczyzna nagle stracił przytomność. Przez 40 minut prowadził skuteczną reanimację. Życie Pleszewa pisało o chłopaku w artykule pt. Uratował życie na festynie (nr 26 z 29 czerwca 2012 roku). Mateusz był później nominowany do tytułu Pleszewianina Roku. Całe to zdarzenie utwierdziło go w przekonaniu o słuszności wyboru dalszej drogi życiowej. Po klasie o specjalności architektura krajobrazu w ZSP-P w Marszewie wybrał szkołę policealną i pracuje dzisiaj jako opiekun medyczny na oddziale onkologii pleszewskiego szpitala. Chciałby się też dalej uczyć. Wszystko więc wskazuje na to, że w ślady starszego brata poszedł również Kacper. Mąż zaczął pracować w ogrodzie, podpalił suche liście, ale nagle zasłabł i wpadł w ten ogień. Zaczął się palić - relacjonuje żona Małgorzata Kasprzak. Dodaje: Kacper widząc to, odciągnął go z tego ognia, ile miał siły w rękach, położył męża w pozycji bezpiecznej. Kurtka nadal się paliła, ale przybiegł po mnie do domu, mówiąc, mamo, tata nie żyje i się pali. Momentalnie tam byłam, a Kacper już dzwonił na pogotowie, wykręcił numer 112. Małgorzata Kasprzak jest pewna, że błyskawiczna reakcja jej młodszego syna, uratowała męża i tatę chłopców. Kiedy przyjechał z Plesze- Pomaganie u Kasprzaków jest codziennością. Mateusz przed laty uratował życie nieznanemu mężczyźnie, za co był nominowany do tytułu Pleszewianina Roku 2012 wa ambulans na sygnale, mężczyznę zabrano do PCM. Jak już dojechaliśmy do szpitala, to kierowca karetki gratulował synowi, a ja nie wiedziałam w pierwszej chwili, czego. Podobno kilka razy na dyżurce odsłuchiwano nagranie, na którym zarejestrowano, jak syn wzywa pomocy i ponoć bardzo profesjonalnie to zrobił mówi mama Kacpra, na co dzień czwartoklasisty w szkole podstawowej w Gołuchowie. Czy 10-latek czuje się bohaterem? Dopiero, jak dojechaliśmy do szpitala, to zrozumiałem, co zrobiłem. Nerwy puściły. Ale skąd miałem tyle sił, aby tatę z tego ognia wyciągnąć, to do dzisiaj nie wiem mówi rezolutnie Kacper. Przyznaje też, że dzięki zajęciom szkolnym prowadzonym przez wychowawczynię Sywię Raniś, wiedział, co mówić, wzywając pomoc. Wdzięczny swemu małemu bohaterowi jest też Leszek Kasprzak. Wie, że do zasłabnięcia doszło w skutek lekceważonych przez niego objawów. Gdy się nachylałem, czułem się już słabo, ale też może za szybko się podniosłem tak wtedy myślałem. Byłem dość mocno przeziębiony, miałem wysoką temperaturę, ale chodziłem do pracy opowiada tata Kacpra. Żona przypomina sobie, że od rana mąż skarżył się też na serce. Wszystko to razem spowodowało groźną utratę przytomności. Gdyby Kacpra nie było w pobliżu, wówczas pewnie skończyłoby się o wiele gorzej... W pleszewskim SOR-ze wspominają z uznaniem reakcję małego Kacpra. Ordynator oddziału dr Artur Tarasiewicz na łamach Życia Pleszewa wielokrotnie podkreślał, by nie bać się pomagać i reagować, gdy ktoś traci przytomność, podejmując reanimację. Niestety, ciągle nie za bardzo jeszcze umiemy to robić, i chcemy. A ciężar uratowania kogoś w warunkach przedszpitalnych spoczywa tutaj na świadkach zdarzenia. (nap) Kacper Kasprzak OGŁ OSZENIA

8 8 ŻYCIE PLESZEWA 13 (915) 24 marca 2015 GMINA GOŁUCHÓW Uczą się w Kaliszu i nie dostają stypendiów Radna Beata Szymoniak Radna Beata Szymoniak zaproponowała, aby wójt gminy marek Zdunek wprowadził stypendia dla uczniów szkół ponadgimnazjalnych. Uważała, że ci uczniowie, którzy uczęszczają do placówek do Kalisza, a również osiągają wysokie wyniki w nauce są poszkodowani. Zaznaczyła, że takie gratyfikacje przyznaje starosta pleszewski, ale tylko tej młodzieży, która uczy się w pleszewskich PLESZEW szkołach średnich. Wójt Zdunek zapewnił, że wniosek ten zostanie przeanalizowany w najbliższym czasie. Kolejna prośba Beaty Szymoniak, to podwyższenie wysokości stypendiów dla uczniów ze szkół podstawowych i gimnazjów z gminy Gołuchów. Do tej uczeń, który osiągną średnią ocen 5,3 mógł liczyć na nagrodę w wysokości 50 zł na rok. Radna chciała też, aby gmina zaktualizowała i ponownie wydała książkę telefoniczną z danymi mieszkańców gminy. Uznała, że spełniła ona swoją rolę. Jednak w wielu przypadkach numery są już nieaktualne. Włodarz wyjaśnił, że jeśli nie będzie przeszkód prawnych, to broszura zostanie wydana. (abi) Sześciolatki idą do szkoły poradni Po raz pierwszy w tym roku do pierwszej klasy ma iść cały rocznik dzieci urodzonych w 2009 roku. Zdaniem ich rodziców, nie wszystkie są na to gotowe, więc składają wnioski o przebadanie w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Pleszewie. Choć do września jeszcze kilka miesięcy, już teraz do Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Pleszewie napływają zgłoszenia o przebadanie przedszkolaków pod kątem gotowości szkolnej. Przeważnie dotyczy to tych dzieci sześcioletnich, które urodzone są w drugiej połowie roku. Zdaniem rodziców, nie do końca mogą być one przygotowane do pójścia do pierwszej klasy. Idąc od września do szkoły nie będą miały sześciu lat. Pierwszy dzwonek zabrzmi też dla wszystkich siedmiolatków urodzonych w drugiej połowie 2008 roku, które nie musiały iść jeszcze do szkoły oraz dla tych odroczonych. Rok temu takich opinii pleszewska poradnia wydała 84. Ale od decyzji rodzica zależało, czy przedstawi ją dyrektorowi szkoły, a dziecko dalej będzie chodziło do przedszkola, czy schowa głęboko do szuflady i mimo to 6-latek trafi do pierwszej klasy. Trzeba pamiętać, że poradnie wydają opinię o ewentualnym odroczeniu, ale wniosek składa w dalszym ciągu rodzic do dyrektora szkoły i on dopiero podejmuje decyzję. W zeszłym roku mógł to zrobić, ale nie musiał miał wolną rękę. Teraz to się zmieni. Nasze decyzje będą w tym roku szczególnie wyważone, bo będą wiążące zapowiada Danuta Szymańska, dyrektor Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Pleszewie. Czy w tym roku zanosi się na szturm poradni przez rodziców? - Jest zainteresowanie. Rodzice dzwonią, pytają. Zgłoszeń o przebadanie gotowości szkolnej jest już bardzo dużo i wciąż napływają. W lutym mieliśmy takich wniosków 11, a teraz (23 marca - przyp. red.) jest już 57 informuje dyrektorka. Dodaje, że placówka jest przygotowana do prowadzenia badań już w tej chwili, ale na razie tego nie robi. Opinie o ewentualnym odroczeniu będziemy wydawać później. Trudno już teraz ją dać, skoro przed dzieckiem w przedszkolu jest jeszcze kilka miesięcy pracy, jest to też czas, kiedy ono dojrzewa i dorasta. Dojrzałość szkolną może więc jeszcze osiągnąć. Dlatego im później się bada, tym lepiej. Proces diagnostyczny niedługo rozpoczniemy, ale nie będzie to jednoznaczne z wydaniem opinii tłumaczy Danuta Szymańska. W pierwszym etapie zgłosili rodzice na badania przydatności 146dzieci szkolnej w zeszłym roku Zachęcanie dzieci do pomocy w codziennych czynnościach domowych oraz wspólne malowanie czy granie w gry mogą przynieść wiele korzyści 84 sześciolatków z całego powiatu odroczono w ubiegłym roku od obowiązku szkolnego dzieci będą badane pod kątem psychologicznym, a dopiero w dalszym pod względem pedagogicznym. Co roku są sześciolatki, które z różnych powodów zostają odroczone od nauki szkolnej, dotyczy to nawet siedmiolatków. Chodzi głównie o tych małych ludzi, którzy mają problemy ze zdrowiem, czasem też ich rozwój fizyczny jest znacznie opóźniony. Mówi się o tym, że poradnie w Polsce mają już nie wydawać tak wielu opinii odraczających obowiązek szkolny. Czy tak będzie w praktyce? Nie ma takich wskazówek, ale wiadomo, jaka jest polityka państwa w tym zakresie mówi dyrektorka i dodaje: Nie można przesadzać w żadną stronę. Jeśli dziecko kwalifikuje się na odroczenie, bo tak wychodzi z badań, to trudno skazywać je na niepowodzenie od początku edukacji, wydając opinię pozytywną mówi dyrektorka poradni. Przyznaje jednocześnie, że często rodzice nie doceniają swoich dzieci i sami nie chcą posłać ich do szkoły. Po za tym nie było w ubiegłym roku sytuacji, że pierwszoklasista został cofnięty z powrotem do przedszkola, co dopuszczały przepisy. Mamy jednak sygnały, że niektóre dzieci sobie nie radzą. Są to pojedyncze przypadki, ale są. Otrzymują te dzieci pomoc pedagogiczną oraz mają możliwość brania udziału w zajęciach korekcyjno-kompensacyjnych. Tu jest też ważna rola rodzica, który musi wspierać i zachęcać przyznaje Danuta Szymańska. Na czym to polega? Bardzo ważne jest wykształcenie w dzieciach poczucia obowiązku jeszcze przed pójściem do szkoły. Powinny też stale doskonalić się manualnie. W tych ćwiczeniach pomogą: rysowanie, malowanie, wycinanie czy zabawy ruchowe. Maluchy powinny też uczestniczyć w codziennych domowych zadaniach i pomagać w nich, jak choćby zaniesienie talerza czy kubka do kuchni. Odpowiadanie na pytania dziecka czy czytanie książeczek i wspólne opowiadanie o ich bohaterach - to również praca dla rodzica. Nie można zapominać o zabawie i odpoczynku. Dziecko musi też iść na dwór, mieć ruch. Wszystko to jednak trzeba wypośrodkować radzi dyrektorka. (nap)

9 13 (915) 24 marca 2015 ŻYCIE PLESZEWA 9 PLESZEW Tak będzie wyglądało centrum dla seniorów Około 21 mln zł kosztować będzie wybudowanie RCS Andrzej Jędruszek, zastępca burmistrza omówił zwycięską koncepcję na zorganizowanie Regionalnego Centrum Seniora Wiemy już, jakie będzie Regionalne Centrum Seniora, które ma powstać w dawnym budynku należącym do jednostki wojskowej. Wyłoniono zwycięzcę w konkursie na projekt obiektu. Wykona go Pracownia Architektoniczna Piotr Dominiczak, Mariusz Szczuraszek z Ostrowa Wlkp. ta sama, która jest autorem koncepcji parku Wodnego Planty. Jest jedną z sześciu, które dostarczyły dokumentację. - To zadanie jest zadaniem ogromnym i bardzo skomplikowanym oraz czasochłonnym. Przed nami jeszcze dużo ciężkiej pracy, a przy podjęciu poszczególnych decyzji musimy się posiłkować różnymi analizami, wywiadami, rozmowami, sprawdzaniem możliwości finansowania przyznaje burmistrz Pleszewa Marian Adamek. Władze chciałyby, aby przedsięwzięcie się samofinansowało, stąd m.in. pomysł na kontrakt z NFZ na część dotyczącą rehabilitacji seniorów oraz opiekę leczniczą czy też urządzenie restauracji i hotelu. Jeżeli nie będzie dofinansowania zewnętrznego na ten obiekt w ramach nowych środków unijnych, to niestety, nie będziemy tego realizowali zastrzega włodarz. Na całe zadanie potrzeba około 21 mln zł. Samorząd województwa przekazał na razie środki na wykonanie szczegółowego projektu 560 tys. zł. Realizacja RCS jest flagowym przedsięwzięciem tej kadencji władz Pleszewa. Pracownia, która zwyciężyła w konkursie, przedstawiła wizualizację wraz z niezbędnymi dokumentami. Teraz architekci przy swojej pracy będą musieli uwzględnić wszystkie wskazówki i zalecenia samorządu. (nap) Co się znajdzie w Regionalnym Centrum Seniora: zakład opiekuńczo-pielęgnacyjny zakład rehabilitacyjny Centrum Integracji Międzypokoleniowej M dla seniora, czyli pokój z aneksem kuchennym i łazienką mieszkania treningowe dla osób niepełnosprawnych hotel centrum konferencyjne restauracja open-space i biuro NGO powierzchnia użytkowa m² kubatura obiektu m³ OGŁ OSZENIE

10 10 ŻYCIE PLESZEWA 13 (915) 24 marca 2015 INFORMACJE ,78 zł wynosi fundusz sołecki Strzydzewa 8.945,68 sołecki zł wynosi fundusz Żali GMINA PLESZEW Nowe drogi. Niektóre na wiosnę W tym roku powstanie zupełnie nowa droga: prowadząca od zakładu FLOREN- TYNA przy Szosie Poznańskiej do ulicy Szenica w Pleszewie. Samorząd miejski właśnie ogłosił przetarg na to zadanie. Powstanie nawierzchnia o długości ponad 600 metrów i 6 metrów szerokości z odwodnieniem i kanalizacją sanitarną. Przypomnijmy, że o sens planowanej inwestycji wielokrotnie dopytywał miejskie władze były radny Tomasz Kuberka, twierdząc, że przyszła droga służyć będzie jedynie zakładowi, a miasto zobowiązało się ją zbudować w zamian za przyjęcie nowych pracowników. Rajca przez wiele tygodni nie mógł uzyskać odpowiedzi o zatrudnieniu. Gdy w końcu ją otrzymał okazało się, że firma zwiększyła liczbę osób nawet więcej niż deklarowane 80. Przypomnijmy, że droga została wykupiona przez firmę FLORENTYNA za 460 tys. zł. W budżecie z kolei przeznaczono na jej budowę zł. Wszystko wskazuje też na to, że mieszkańcy ul. Weneckiej w Zielonej Łące, którzy są notorycznie zalewani z powodu układu nawierzchni, doczekają się asfaltowej drogi wraz z kanalizacją deszczową i zbiornikiem retencyjnym. Inwestycja ta po raz kolejny znalazła się w planach budżetowych miasta. Wcześniej nie była wykonywana ze względu na brak pozwolenia poprzedniego starosty na budowę kanalizacji, który swoją decyzję argumentował brakiem zgody jednego z właścicieli posesji w Zielonej Łące na przejście przez jego rów. Sprawa trafiła nawet do wojewody, ale ten podtrzymał stanowisko włodarza powiatu. Gdy burmistrz ponownie ubiegał się o wydanie pozwolenia, miał poświadczyć, że nieruchomość należy do kogoś innego. Wtedy starosta zawiadomił prokuraturę. Sprawa jest w toku, ale prowadzi ją już prokuratura kaliska. Od ponad 100 dni mamy już nowe władze powiatowe, wspierane przez ratusz, ale jak się okazuje, sprawa nie może być załatwiana tą samą drogą za pośrednictwem starosty. Nieoficjalnie wiadomo, że w ratuszu poszukiwana jest furtka, by jednak została doprowadzona do końca, a inwestycja na ul. Weneckiej w Zielonej Łące po wielu latach oczekiwania - zrealizowana. Nową nawierzchnią będą się już niedługo cieszyć mieszkańcy osiedla Mieszka I. Na ostatniej prostej jest bowiem procedura wyłaniania wykonawcy na to zadanie. Inwestycja miała być już gotowa z końcem ubiegłego roku, ale wybrana do jej realizacji firma splajtowała i w ogóle nie zaczęła prac. Całą procedurę przetargową trzeba więc było powtórzyć. Po nowych chodnikach i ulicy będzie się można poruszać się za kilka tygodni. Na remonty swoich nawierzchni czekają też mieszkańcy Kowalewa. Nowych doczekają się właściciele posesji usytuowanych na Łąkowej i Mickiewicza. W Zielonej Łące zaś przebudowana ma być Fabryczna. Największą inwestycją drogową, jaka czeka samorząd pleszewski, jest budowa drogi Zielona Łąka Brzezie (od krajowej 11 do przedszkola). Nawierzchnia zostanie poszerzona i nieco wyprostowana, powstanie też chodnik. Środki na to zadanie pozyskano z Narodowego Programu Przebudowy Dróg Lokalnych w latach , tzw. schetynówek oraz z powiatu pleszewskiego. Wkrótce zostanie ogłoszony przetarg na to zadanie. (nap) LENARTOWICE, ZAWIDOWICE, GRODZISKO, ROKUTÓW Więcej na odnowienie przedszkoli 195 tys. zł z budżetu obywatelskiego przeznaczone będzie w tym roku na modernizację czterech przedszkoli w: Rokutowie, Grodzisku, Zawidowicach i Lenartowicach. Wstępny kosztorys na zgłoszone zadania opiewa jednak na około 300 tys. zł. Samorząd zdecydował się dołożyć do zarezerwowanych środków kolejne 55 tys. zł. Projekt ten musi być jeszcze zatwierdzony w formie uchwały rady miejskiej na najbliższej sesji w czwartek. W ramach funduszy zostanie wymieniony dach na budynku w Zawidowicach, powiększona salka do wychowania przedszkolnego oraz przeniesiona szatnia w inne miejsce. Oprócz tego wymienione wykładziny i pomalowane ściany. Nie wiadomo jednak, czy uda się również kupić nowe meble, prawdopodobnie pieniędzy już na to nie wystarczy. W Rokutowie również musi zostać wymieniony dach, a także toalety. Placówka zyska nowe wykładziny i odświeżone ściany. W Grodzisku z kolei niezbędna jest wymiana ośmiu okien oraz wykładzin. Kompleksowy remont planowany jest też w przedszkolu w Lenartowicach. W tamtejszych pomieszczeniach zostaną wymienione podłogi, drzwi i oświetlenie, a ściany będą wymalowane. Planuje się również doposażyć sale. Arkadiusz Ptak, zastępca burmistrza Pleszewa, odpowiedzialny za oświatę planuje, że wszystkie prace zostaną zakończone do końca letnich wakacji. (nap) PLESZEW Rusza remont DPS Zarząd Powiatu w Pleszewie podpisał umowę z Przedsiębiorstwem Budowlanym STABOX na przebudowę i remont budynku Domu Pomocy Społecznej przy Placu Wolności im. Jana Pawła II w Pleszewie. Modernizacja potrwa do końca 2015 roku i będzie kosztować zł. Inwestycja finansowana jest głównie z funduszu norweskiego. Chętnych do realizacji inwestycji było aż 9 firm. Najdroższa oferta opiewała na zł, a najniższa na zł. Na początku marca zarząd powiatu wyłonił wykonawcę. Przetarg wygrało Przedsiębiorstwo Budowlane STABOX Spółka Jawna Stanisława Toczkowskiego z Zacharzewa koło Ostrowa Wlkp. - ta sama firma, która niedawno prowadziła remont Liceum i Gimnazjum im. Stanisława Staszica w Pleszewie. Oferta spełniała wymogi specyfikacji istotnych warunków zamówienia i w wyniku oceny uzyskała najwyższą - maksymalną liczbę 100 punktów (90 pkt. za najniższą cenę i 10 pkt. za okres gwarancyjny). W Starostwie Powiatowym w Pleszewie doszło do zawarcia umowy z wykonawcą. W obecności dyrektora DPS Grzegorza Grygla i kierownik projektu Izabeli Wasińskiej umowę podpisali: ze strony powiatu starosta Maciej Wasielewski i wicestarosta Eugeniusz Małecki oraz w imieniu zleceniobiorcy wiceprezes STABO- XU - Sebastian Idczak. Tego samego dnia firma wykonawcza przejęła obiekt. Aby DPS mógł funkcjonować bez większych zakłóceń, inwestycja będzie realizowana w trzech etapach, a budynek będzie częściowo wyłączany z eksploatacji. Każdorazowo około 40 pensjonariuszy zostanie przekwaterowanych do innych obiektów DPS. Zakres prac obejmuje: kapitalny remont pokoi, łazienek, pomieszczeń rehabilitacji, korytarzy i klatek schodowych (w tym montaż windy osobowej m.in. dla mieszkańców na wózkach inwalidzkich), wymianę instalacji centralnego ogrzewania, wodno-kanalizacyjnej, elektrycznej, telefonicznej, założenie monitoringu, sieci strukturalnej, instalacji telewizyjnej, przyzywowej i alarmu pożarowego. Modernizacja głównego budynku DPS stanowi część inwestycyjną większego projektu realizowanego przez powiat pleszewski: Poprawa standardu opieki zdrowotnej nad osobami starszymi i niesamodzielnymi w DPS Pleszew wraz z profilaktyką upadków i akcją edukacyjną, współfinansowanego ze środków Mechanizmu Finansowego Europejskiego Obszaru Gospodarczego i Norweskiego Mechanizmu Finansowego (tzw. fundusz norweski) w ramach programu PLO7 Poprawa i lepsze dostosowanie ochrony zdrowia do trendów demograficzno-epidemiologicznych. (pg) Umowa na remont DPS-u w Pleszewie podpisali (od lewej): Sebastian Idczak - wiceprezes STABOX-u, Maciej Wasielewski - starosta pleszewski, Eugeniusz Małecki - wicestarosta, w obecności Grzegorza Grygla - dyrektora DPS

11 13 (915) 24 marca 2015 ŻYCIE PLESZEWA 11 CZERMIN Woda droższa, ścieki bez zmian Mariusz Reśliński, zastępca kierownika Zakładu Gospodarki Komunalnej w Czerminie, przekazał radnym wyliczenia związane z cenami za wodę i ścieki. Z szacunków wynika, że przychód za wodę ma wynieść ,80 zł. - Wartość niezbędnych przychodów rozliczonych za ilość dostarczonej wody to ,80 zł i wartość niezbędnych przychodów rozliczanych stawką opłaty abonamentowej - to zł - wyjaśniał Mariusz Reśliński. Z wyliczeń wynika, że nieznacznie od 1 kwietnia podrożeje woda. Z kolei opłata abonamentowa będzie wyższa o niecałe 0,30 zł. Z kolei w ogóle nie zmieni się cena za ścieki, która pozostanie na poziomie 7 zł za m 3. Radni mieli kilka pytań dotyczących wyliczeń za media. - Czy wziął pan pod uwagę modernizację sieci wodociągowe? Konkretnie chodzi mi o Polskie Stare (dzielnica Broniszewic), tam, gdzie jest końcówka (sieci - przyp. red.) i trzeba jeszcze dorobić. Czy to jest ujęte? - dociekał radny i zarazem sołtys wsi Andrzej Szymczak. Chodzi o pociągnięcie nowej sieci wodociągowej na odcinku około 200 metrów. - Tam są trzy gospodarstwa - mówił rajca. Mariusz Reśliński przyznał, że tego zadania nie brał pod uwagę wyliczając stawkę za wodę. - Z takich grubszych rzeczy, które chcemy zrobić, to wiata do agregatu prądotwórczego w Czerminie, która na dzień dzisiejszy jest już wykonywana. I chcemy utwardzić teren przy stacji uzdatniania wody w Czerminie - tłumaczył. Andrzej Szymczak zastanawiał się, czy zakład nie mógłby zadania, o którym mówił ująć w swoim budżecie. - No nie wiem, grosz, dwa grosze dorzucić (do ceny wody - przyp.red.)? Już czas, żeby uporać się z tym problemem, bo człowiek, który chciał mieć wodę, w tej chwili ma największe problemy z wodą - stwierdził rajca. Mariusz Reśliński uznał, że teraz jest już za późno, aby w cenę wody wliczyć tę inwestycję. - Dlatego, że czas, jaki został do wprowadzenia taryf, jest już bardzo mały. One muszą wejść z dniem 1 kwietnia - powiedział zastępca kierownika. To wyjaśnienie nie zadowoliło sołtysa Broniszewic. - Ale ten temat jest już znany od kilku lat - przypomniał. Mariusz Reśliński tłumaczył, że stawki te zostały zaproponowane wójtowi Sławomirowi Spychajowi. - Zasada jest taka, że my wnioskujemy do wójta, a wójt to weryfikuje, co chcemy zrobić w tej cenie wody - mówił. - Rozumiem, ale to nie jest świeży temat, który wystąpił wczoraj czy dzisiaj. To naprawdę już długo się ciągnie. I po co ta nerwówka tych ludzi? - dociekał Szymczak. Zastępca Radny Andrzej Szymczak miał żal do zastępcy kierownika ZGK w Czerminie Mariusza Reślińskiego, że w budżecie nie ujął wymiany sieci wodociągowej do mieszkańca Broniszewic kierownika dodał, że rolnik, o którym mówił rajca, miał poprawiony dopływ wody. Stwierdził, że rolnik w ostatnim czasie nie zgłaszał problemów ze złym poborem wody. Głos zabrał też rajcy Piotr Fiszer, który ubolewał, że radni o nowych taryfach są informowani zaledwie kilka dni przed ich obowiązywaniem. - Jak ich nie przyjmiemy, to i tak wchodzą - mówił Fabisz. Inną propozycję miał rajca Henryk Serbiak. Uznał, że takie zadanie można ująć w budżecie gminy. - A nie, że mamy podnosić cenę wody, żeby komuś wodę doprowadzić - stwierdził. Przewodniczący rady Robert Mikołajczak uznał, że takie zadania powinny być realizowane właśnie ze środków za sprzedaż wody. Podczas dyskusji okazało się, że na terenie gminy Czermin jest więcej mieszkańców, których posesje nie są Stawki, które obowiązywać będą od 1 kwietnia 2015 roku do 31 marca 2016 roku 3 zł brutto zapłacą mieszkańcy gminy Czermin za m 3 wody 7 zł brutto kosztuje m 3 ścieków 3,45 zł brutto wynosi opłata abonamentowa Stawka, która obowiązuje do 31 marca 2015 roku 2,97 zł brutto zapłacą mieszkańcy gminy Czermin za m 3 wody 7 zł brutto kosztuje m 3 ścieków 3,16 zł brutto wynosi opłata abonamentowa podłączone do sieci wodociągowej. - U mnie jest 1300 metrów od linii, a ten mieszkaniec wody nie ma wcale - stwierdziła radna ze Skrzypni Maria Regulska. Robert Mikołajczak zaapelował do Mariusza Reślińskiego, aby te sprawy przeanalizować i ująć w kolejnym roku. Inny pomysł miał Piotr Fabisz. Chciał, aby środki przeznaczone na utwardzenie placu, dać właśnie na poprawę sieci wodociągowej. Pozostali radni byli tego samego zdania. - Luksusy zostawić na później - powiedział Henryk Serbiak. Andrzej Szymczak dopytywał jeszcze o koszt założenia rury do mieszkańca Broniszewic. Mariusz Reśliński wyliczył, że chodzi o około zł. Wicewójt Marietta Cierniak na zakończenie dyskusji obiecała, że sprawa Broniszewic zostanie jeszcze przeanalizowana na kolejnych komisjach. (abi) ANDRZEJ SZYMCZAK, sołtys i zarazem radny Broniszewic Cała historia wygląda tak, że jak była zakładana woda, to ten jeden pan był chętny się podłączyć i zapłacił, bo wtedy mieszkańcy się składali, braliśmy pożyczki. I ten jeden pan był zainteresowany wodą, a pozostali nie. Wówczas stwierdzono, że jak tylko do jednego gospodarstwa, to taki wężyk będzie i wody mu wystarczy. Z biegiem czasu sąsiedzi wpadli na pomysł, że też się podłączą, bo to jest wygodne. I wszyscy są podłączeni do tego małego wężyka, to można sobie wyobrazić, jakie tam jest ciśnienie. A on ma pecha, bo jest na samym końcu. CHOCZ Lewicz pokonał Borowską Tadeusz Lewicz został wybrany nowym sołtysem Chocza. Siedmioma głosami pokonał Darię Borowską. Skład rady sołeckiej sołectwa Chocz: Małgorzata Wróblewska Zdzisława Flisińska Jadwiga Paprocka Jan Feller Krzysztof Brzeziński O funkcję ubiegało się dwoje kandydatów sprawująca tę funkcję od ośmiu lat Daria Borowska oraz radny gminny poprzedniej kadencji Tadeusz Lewicz. Gdy z sali miały padać propozycje potencjalnych kandydatów, długo nie było rywala dla Borowskiej. Dopiero Małgorzata Wróblewska wskazała na Lewicza. Żeby wybór był wyborem, musimy mieć co najmniej dwie osoby, żeby było w czym wybierać. Pan Lewicz to przedsiębiorca, znany wszystkim. Ma styczność z mieszkańcami, co pozwoli mu wsłuchiwać się w potrzeby. Nie liczy ani swoich pieniędzy, ani czasu. Jest to osoba otwarta, wyrozumiała, i uważam, że taki powinien być sołtys wychwalała swojego kandydata radna. Jeszcze przed głosowaniem sprawozdanie z minionego czterolecia odczytała ustępująca sołtys. Przez osiem lat służyłam wam, jak umiałam. Bywały różne chwile te radosne i te mniej przyjemne, ale jedno mogę potwierdzić my, mieszkańcy Chocza, jesteśmy wyjątkowi. Bycie sołtysem było dla mnie lekcją życia mówiła Daria Borowska. Jako największe zadania, zrealizowane w ostatnich latach, wskazała m.in.: remont ulicy Łukasińskiego oraz organizację licznych wyjazdów dla dzieci i młodzieży. W zebraniu uczestniczyło 67 mieszkańców Chocza. 37 poparło Tadeusza Lewicza, a 30 Darię Borowską. (hm) Była sołtyska podziękowała swoim współpracownikom Tadeusz Lewicz nowy sołtys Chocza

12 12 ŻYCIE PLESZEWA 13 (915) 24 marca 2015 INFORMACJE 150 osób skorzystało w listopadzie z porad lekarskich w tzw. wieczorynce, a w styczniu 184 osoby. 22 apteki funkcjonują w całym powiecie pleszewskim, z czego 15 w samym Pleszewie. Nocne dyżury aptek - cdn. JUSTYNA NAPIERAJ Temat nocnych dyżurów aptek powraca także na odbywających się obecnie zebraniach wyborczych na wsiach i osiedlach. Ostatnio w tej sprawie monitowano na spotkaniu osiedla nr 6. Mieszkaniec tego rejonu miasta, a jednocześnie radny Leopold Lis poprosił, by uzbroić się w cierpliwość, ponieważ wkrótce ma się odbyć spotkanie z właścicielami wszystkich jednostek w powiecie. Posiedzenie komisji, owszem, odbyło się, ale po raz kolejny nie doszło do przełomu. Ze strony farmaceutów przyszli na nie tylko: Halina Wilińska z apteki Nova i Błażej Lindner ze Stylowej. Przewodniczący komisji Leopold Lis odczytał list aptekarzy (treść w ramce), tłumaczący powody ich nieobecności. Poinformował też, że w sąsiednim Jarocinie dyżurująca apteka czynna jest do godziny 23.00, a później farmaceuta jest dostępny pod telefonem. Gdy lekarz wypisuje receptę, dzwoni do kierownika apteki, by ją otworzył. W Krotoszynie zaś dyżur nocny pełni jedna apteka według harmonogramu. W Kaliszu czynne są minimum dwie, a w Ostrowie jedna całodobowa. W Pleszewie zaś dyżurujące apteki czynne są od godz do i od do 22.00, w soboty od godz do 22.00, a od 8.00 do czynne są wszystkie. W niedzielę i święta dyżur jest w godzinach i , a od do czynne są dwie apteki Medicor i Nova przypomniał przewodniczący komisji. Powiat pleszewski jest jedynym w Południowej Wielkopolsce, który nie ma zabezpieczonej w jakikolwiek sposób nocnej dostępności aptek. Z uwagi nie brak możliwości przyjścia na zebranie, swoją wypowiedź przesłał zastępca ordynatora SOR-u Arkadiusz Grabowski, który przedstawił argumenty za i przeciw otwarciu aptek w nocy (publikujemy obok). Leopold Lis poinformował, że zdaniem członków komisji, która krótkie spotkanie miała chwilę przed posiedzeniem, trudno, by w nocy dyżurowały apteki, w których pracuje tylko jeden magister farmacji. Komisja wychodzi z założenia, że możemy ewentualnie zaakceptować nocne dyżury aptek pod telefonem. Aktualny numer będzie widniał przy SOR-ze, a pacjent zostanie poinformowany, do której z nich zadzwonić, by udać się po leki wyjaśnił przewodniczący komisji. Poprosił jednocześnie o wypowiedź dwoje farmaceutów, którzy stawili się na spotkanie. Oboje przyznali, że po godzinie realizowanych recept było bardzo mało. Jeżeli jest konieczność podania antybiotyków, to wiadomo, ale siedzieć w aptece całą noc, jest niemożliwe, bo 12 godzin powinniśmy mieć przerwy, a rano Fot. oneblink1 - Fotolia.com W powiecie pleszewskim, jako jedynym w okolicy, nie ma nocnych dyżurów aptek. Po raz kolejny zastanawiano się nad wprowadzeniem jakiejś ich formy i po raz kolejny nie rozwiązano tego problemu. A oczekiwania społeczne są takie, by leki w nocy można było kupić. Czy Pleszew doczeka się nocnego dyżuru w aptekach? znowu trzeba stanąć. Nie wiem, jak to rozwiązać, chyba że pod telefonem... - mówiła Halina Wilińska, mgr farmacji, ale zastrzegła, że wypowiada się w swoim imieniu. Wspominała, że przed laty były w Pleszewie dyżury nocne, ale wówczas w aptekach pracowała znacznie większa liczba magistrów farmacji, niż teraz. Nie ma więc kim takiego dyżuru nocnego zabezpieczyć. A z przepisów jasno wynika, że w nocy musi być obecny magister, a nie technik. Farmaceuta Błażej Lindner opowiadał z kolei o swoich doświadczeniach, wyniesionych z Jarocina. Dyżurowałem pod telefonem, ale nie jest to idealne rozwiązanie. Polegało to na tym, że pielęgniarka czy recepcjonistka z pogotowia dzwoniła czy mogę otworzyć. Była klauzula, że miały być to leki ratujące zdrowie, zwykle antybiotyki i zawiesiny przeciwgorączkowe. Zdarzały się jednak przypadki, że odbierałem telefon o czwartej nad ranem od człowieka, który prosił, bym przyjechał otworzyć aptekę, bo on wybiera się w podróż i chciał, by zabezpieczyć go w leki, na które nawet nie potrzebował recepty relacjonował farmaceuta, dodając, że podobne przypadki zdarzały się dość często. Głos w dyskusji zabrał również, obecny na zebraniu, Tadeusz Stefaniak, prezes Pleszewskiego Centrum Medycznego, który przyznał, że różne sytuacje zdarzają się w nocnej i świątecznej podstawowej opiece zdrowotnej. Wówczas żadna apteka w nocy Dlaczego aptekarze nie wzięli udziału w posiedzeniu komisji? Spotkanie wiązałoby się z zamknięciem na ten czas większości aptek w powiecie pleszewskim. Apteka może być czynna tylko podczas obecności w niej magistra farmacji. W większości aptek pracuje tylko jeden magister farmacji. Ze swojej strony jesteśmy gotowi na przedstawienie Komisji Zdrowia naszego stanowiska w sprawie dotychczasowej pracy w ponadstandardowych godzinach, jednak spotkanie musiałoby się rozpocząć o godzinie 6.00, aby o 8.00 móc otworzyć aptekę. Termin spotkania powinien być uzgodniony z nami, farmaceutami. Podpisało się 12 właścicieli aptek. ARKADIUSZ GRABOWSKI, zastępca ordynatora SOR-u, od 16 lat pracujący w PCM (...) Czy potrzeba apteki całodobowej? A czy potrzeba lekarza opieki nocnej i świątecznej? (...) Są sytuacje niezależne od nas i wymagają pracy obu instytucji. Jeżeli jest to osoba dorosła to mało jest przypadków, w których niezbędne jest natychmiastowe leczenie po wizycie u lekarza opieki nocnej i świątecznej, gdyż nie są to stany zagrażające życiu i zdrowiu. Jeśli osoba dorosła potrzebuje leków przeciwbólowych i przeciwgorączkowych może je kupić nawet na stacji paliw, albo w całodobowym sklepie spożywczym. Wyjątkiem może być tabletka po. Problem naprawdę dotyczy dzieci. (...) Nie każde połknie tabletkę dostępną na stacji, a najmłodsi pacjenci wymagają odmiennego dawkowania. Takie preparaty są często w postaci syropów i czopków, których nie kupimy nigdzie indziej, jak tylko w aptece. (...) Zapobiegawczo ludzie przechowują takie leki w domu, sprawdzając ich ważność. Ale życie zaskakuje każdego z nas. Ile jest osób wymagających leczenie doraźnego? Ciężko powiedzieć, ale w okresie zwiększonej zachorowalności na grypę skala potrzeb jest na pewno większa. (...) Apeluję do szanownego grona: nie róbmy z powiatu pleszewskiego zaścianka ze średniowiecza, niech to będzie miasto i powiat z XXI wieku, w którym dbamy o nasze dzieci. Nie bądźmy gorsi od Kalisza, Jarocina, Ostrowa (...). nie jest czynna, a problem jest rzeczywiście, potwierdzam, w przypadku dzieci. (...) Dużo mamy aptek prywatnych, ale pojawiły się również w Pleszewie apteki sieciowe. Okazuje się jednak, że one też nie rozwiązały problemu uznał Tadeusz Stefaniak. Dodał, że istnieje przez to niebezpieczeństwo zamykania małych prywatnych punktów. Problem aptek w naszym mieście jest problemem od wielu lat, co roku, jak pracuję w szpitalu, siedzę na podobnych zebraniach, gdzie przez ten czas zastanawiamy się, co zrobić, by przynajmniej jedna apteka pełniła dyżur. Najlepiej powiedzieć: niech siedzi całą noc, a na drugi dzień niech zamknie i splajtuje ironizował szef szpitala. Ilość recept wydawanych w nocy przez podstawową opiekę medyczną jest naprawdę niewielka (...), chociaż nie ukrywam, że dla dobra społecznego dobrze by było, by jedna z aptek ten dyżur w nocy miała - dodał. Okazało się, że prezes PCM wyraził zdanie większości radnych komisji zdrowia. Wielu z obecnych na sali nie było zmuszonych do skorzystania z opieki medycznej w późnych godzinach, ale byli zgodni, że oczekiwania społeczne są takie, by wprowadzono jakąś formę nocnego dyżuru w aptekach. Z drugiej strony radni nie zamierzają wprowadzać czegoś na siłę, ponieważ, co przyznał radny Zbigniew Rodek, nikt nie jest w stanie zmusić farmaceuty do pracy przez następne 12 godzin po nocnym dyżurze. Nieraz uczestniczyłem w takim spotkaniu jak dzisiaj, przy pełnej sali aptekarzy, i nigdy nie udało się ustalić konsensusu. Moim zdaniem to jest walka z wiatrakami (...) Jeśli się uda, to dobrze, ale zmuszanie kogokolwiek czy pójście na wojnę, to nic nie da zauważył radny Rodek. W trakcie posiedzenia rozmawiano o wprowadzeniu ewentualnie dwóch godzin dyżuru w nocy, kiedy apteka byłaby czynna. Rozwiązanie takie zaproponował radny Michał Kaczmarek. Inni, jak radni Maciej Ładziński i Zbigniew Serbiak zastanawiali się nad wprowadzeniem dyżuru telefonicznego. Maria Wilińska przypomniała, że w ciężkich przypadkach, pacjentów zatrzymuje się w szpitalu, gdzie są zabezpieczeni w potrzebne lekarstwa. Lekarz POZ nie odeśle pacjenta, który wymaga natychmiastowej pomocy i jest to ratowanie zdrowia lub życia. Po to jest obok SOR, gdzie można tego pacjenta przekazać, a jednostka jest zaopatrywana przez wewnętrzną aptekę szpitalną potwierdził prezes PCM, przychylając się do propozycji dyżuru telefonicznego. - Zastanowimy się jeszcze raz nad tym, jak mają te apteki funkcjonować i wystąpimy do samorządów gminnych oraz społeczeństwa o ich opinię zapowiedział przewodncizący komisji Leopold Lis, zastrzegając, że radni nie chcą farmaceutom niczego narzucać. POWIAT PLESZEWSKI Ludowcy nie poparli Zdunka Tydzień temu informowaliśmy o wniosku radnego powiatowego Polskiego Stronnictwa Ludowego Radomira Zdunka w sprawie obniżenia diet o 30%. Jak się okazało, klub ludowców nie poparł inicjatywy swojego kolegi i jego pomysł nie trafił pod obrady na piątkowej sesji. - Stanowisko klubu jest jednoznaczne: nie popieramy tego wniosku wyjaśniła Życiu Pleszewa jego szefowa, Maria Górczyńska. - Dalej będzie ten temat w ramach klubu poruszany, będzie wypracowane stanowisko klubu. Uważamy, że należałoby głębiej się nad tym zastanowić. Było tylko rzucone hasło, że 30%. Dlaczego 30%, a nie 25% czy 50%? To nas nie przekonało, co zaproponował radny Zdunek tłumaczyła. - Póki co, nie ma ostatecznego stanowiska klubu, jak będzie, będziemy rozmawiać z koalicjantem i dopiero ewentualnie wystąpimy z tym na sesji zapowiedziała radna Górczyńska. (pg)

13 13 (915) 24 marca 2015 ŻYCIE PLESZEWA 13 KONKURS Z NAGRODAMI! Konkurs trwa! Dodatek motoryzacyjny Życia Pleszewa wprawdzie dopiero za tydzień, jednak już dziś publikujemy część zdjęć z rubryki Mistrzowie parkowania. W ostatnich tygodniach nadesłaliście Państwo do nas kilkadziesiąt zdjęć i nagrań zarówno z Pleszewa, jak i powiatów sąsiednich. Część z nich zamieszczamy na naszych łamach już dziś, druga porcja pojawi się za tydzień w Dodatku motoryzacyjnym. Prosimy o nadsyłanie kolejnych zdjęć i filmów na adres h.moscipan@zycie-pleszewa.pl. Wśród autorów rozdamy nagrody, m.in. tablet. (hm) Ulica Krzyżowa o godz zablokowana zarówno dla ruchu pieszych, jak i pojazdów Parkowanie pod PUP-em nadesłał Piotr Parkowanie na ścieżce w parku miejskim nadesłał Rafał A oto perełka dzisiejszego zestawienia uchwycona przez Szymona w okolicach Kalisza Mistrzów parkowania nie brakuje również w powiatach sąsiednich zdjęcia przysłała Klaudia

14 14 ŻYCIE PLESZEWA 13 (915) 24 marca 2015 DOBRZYCA Dogadali się dla dobra mieszkańców Dwa tygodnie temu informowaliśmy o problemach w OSP w Gołuchowie. Podobny konflikt miał miejsce w jednostce w Dobrzycy. Tam jednak druhowie potrafili się dogadać. Czy koledzy z Gołuchowa wezmą z nich przykład? 17 nowych członków ma Ochotnicza Straż Pożarna w Dobrzycy. Część z nich podczas ostatniego walnego zebrania sprawozdawczego złożyła ślubowanie. Druhowie już uczęszczają na kurs podstawowy strażaka-ratownika, który odbywa się w Państwowej Straży Pożarnej w Pleszewie. Po jego zakończeniu zostaną dopisani do grupy operacyjno-technicznej i zasilą prowadzenie działań ratowniczych, co znacząco poprawi efektywność i mobilność jednostki. Podczas zebrania przedstawiono sprawozdanie z działalności jednostki w ubiegłym roku i plany na bieżący. Druh Radosław Pawlaczyk mówił m.in. o pozyskaniu od Państwowej Straży Pożarnej w Pleszewie ciężkiego samochodu ratowniczo-gaśniczego, który z pewnością poprawi bezpieczeństwo mieszkańców całej gminy. Poruszono także problem garażowania pojazdu. Konieczne jest przerobienie jednego z boksów garażowych: obniżenie posadzki oraz wyjazdu i zamontowanie nowej automatycznej bramy, co wiąże się z dużymi kosztami. Strażacy mają jednak nadzieję, że inwestycję uda się przeprowadzić wspólnie z Urzędem Miasta i Gminy Dobrzyca. Na zebraniu obecny był Komendant Powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Pleszewie st. bryg. Jacek Jarus, który podziękował druhom za mobilność podczas wszelkich wezwań do działań ratowniczych oraz wyraził nadzieję na kolejne lata dobrej współpracy pomiędzy jednostkami. Wśród zaproszonych gości nie zabrakło przedstawiciela Zarządu Oddziału Powiatowego Związku OSP RP w Pleszewie, którym był skarbnik druh Hieronim Rybczyński. Przedstawił on plan działalności oddziału powiatowego oraz podziękował za zaangażowanie we wszelkie akcje, w których uczestniczy OSP w Dobrzycy. W sprawozdaniu za poprzedni rok znalazła się również informacja na temat przeprowadzenia nadzwyczajnego zebrania OSP w Dobrzycy, zmiany zarządu OSP oraz komisji rewizyjnej, które miały miejsce w październiku ubiegłego roku. Nowe władze jednostki - to efekt narastającego od lat konfliktu. Strażacy chcieli jednak naprawić tę sytuację, dlatego zdecydowano się na wybory. Jak podkreślają, na pierwszym miejscu liczyło się bezpieczeństwo mieszkańców gminy. (pg) Na zebraniu obecny był m.in. burmistrz gminy Dobrzyca Jarosław Pietrzak, który pełni jednocześnie funkcję Prezesa Oddziału Gminnego OSP RP w Dobrzycy POWIAT PLESZEWSKI Otrzymali dofinansowanie Zarząd Powiatu w Pleszewie dokonał wyboru ofert na realizację zadań publicznych w zakresie kultury fizycznej i sportu, kultury oraz turystyki i wypoczynku w 2015 roku. Na konkurs wpłynęło ogółem 15 ofert złożonych przez 13 organizacji pozarządowych na łączną kwotę zł. Po zaopiniowaniu ofert przez komisję konkursową zarząd postanowił przyznać środki na wsparcie realizacji 14 zadań publicznych. (pg) KULTURA - II Pleszewskie spotkanie kolekcjonerskie Stowarzyszenie Ago-Trójka zł, - IX Przegląd Młodych Talentów Pleszewskie Stowarzyszenie na Rzecz Dzieci o Szczególnych Potrzebach Opiekuńczych Dom zł, - V Piknik Historyczny w Pleszewie Pleszewskie Stowarzyszenie Wspólna Przyszłość zł, - Ogólnopolskie konfrontacje artystyczne dzieci i młodzieży niepełnosprawnej - Stowarzyszenie Inicjatyw Społecznych Mieszkańców Gminy Dobrzyca zł, - Notatki Dobrzyckie nr 50 i 51 Towarzystwo Miłośników Ziemi Dobrzyckiej zł. TURYSTYKA I WYPOCZYNEK - Organizacja wypoczynku letniego dla dzieci i młodzieży z terenu powiatu pleszewskiego w formie półkolonii Lato za grosik Stowarzyszenie na rzecz dzieci Lato z Solidarnością zł, - Rowerem nad morze Pleszewskie Stowarzyszenie na Rzecz Dzieci i Szczególnych Potrzebach Opiekuńczych Dom w Pleszewie zł, - Aktywnie z Kulturą wyjazdowa kolonia letnia Zgromadzenie Córek Maryi Wspomożycielki (siostry salezjanki) Dom Zakonny w Pleszewie zł. CZEKAMY NA TWOJĄ OPINIĘ KULTURA FIZYCZNA I SPORT - Dzień Godności Osoby z Niepełnosprawnością Intelektualną część sportowa Pleszewskie Stowarzyszenie Na Rzecz Osób Niepełnosprawnych Razem w Przyszłość zł, - Organizacja Międzywojewódzkich Mistrzostw Młodzików Karate WKF Stowarzyszenie Pleszewski Klub Karate zł, - Upowszechnianie sportów obronnych, szkolenie kadry pleszewskich młodzików, juniorów młodszych i juniorów do udziały w zawodach i mistrzostwach Liga Obrony Kraju Zarząd Rejonowy w Pleszewie zł, - Mistrzostwa Polski w Karate Juniorów Młodszych, Juniorów, Młodzieżowców w Karate WKF Stowarzyszenie Pleszewski Klub Karate zł, - Wspieranie i upowszechnianie kultury fizycznej w powiecie pleszewskim Powiatowe Zrzeszenie Ludowe Zespoły Sportowe w Pleszewie zł, - Organizacja rozgrywek sportowych w szkołach. Mistrzostwa powiatu, rejonu, województwa Powiatowy Szkolny Związek Sportowy w Pleszewie zł. GMINA GOŁUCHÓW Strażnik elegancko działa 127 pouczeń i 32 mandaty na sumę zł udzielił w ubiegłym roku gołuchowski strażnik gminny Jerzy Danielski. Jedną sprawę skierował do sądu. Chodziło tu o kierowcę spoza naszego powiatu, który jadąc wyrzucił śmieci. Specjalne sprawozdanie ze swojej pracy przedstawił radnym komisji bezpieczeństwa. Strażnik Danielski wyposażony jest w kajdanki, pałkę i ręczny miotacz gazu. Radni dopytywali również o inny sprzęt. Jerzy Danielewski wyjaśniał, że pistoletu-straszaka nie posiada. - Broń mogę mieć tylko w dwóch przypadkach: przy ochronie obiektu i konwojowaniu pieniędzy czy materiałów biurowych urzędu gminy. Paralizator mogę mieć, a nie mam - powiedział. Na to zareagował radny Marian Wysocki. - No to jesteście tak na pół (wyposażeni - przyp. red.) - ubolewał. Strażnik ma też dostęp do kamer, które znajdują się w Kościelnej Wsi. Strażnik współpracuje z policjantami z gołuchowskiego posterunku policji i strażą leśną. Brał udział w 28 wspólnych patrolach. Jerzy Danielski odwiedza też uczniów szkół, gimnazjów i przedszkolaków. Bierze udział w pogadankach na temat bezpieczeństwa. - Elegancko, strażnik działa - pochwalił pracę radny Andrzej Biesiada. (abi) Działalnośc strażnika gminnego w 2014 roku 16 pouczeń za wykroczenia przeciwko porządkowi i spokoju publicznemu, 10 pouczeń i 1 mandat w wysokości 100 zł za wykroczenie przeciwko bezpieczeństwu osób i mienia, 10 pouczeń za wykroczenia przeciwko bezpieczeństwu i porządkowi w komunikacji, 1 wniosek do sądu za wykroczenie przeciwko bezpieczeństwu i porządkowi w komunikacji, 10 pouczeń i 1 wniosek do sądu za pozostałe wykroczenia w komunikacji, 10 pouczeń za wykroczenie przeciwko urządzeniom i użyteczności publicznej, 16 pouczeń za szkodnictwo leśne, polne i ogrodowe, 29 mandatów na łączną kwotę zł za szkodnictwo leśne, polne i ogrodowe, 4 pouczenia za łamanie ustawy utrzymania trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, 8 pouczeń za sprzedaż tytoniu i używania tytoniu i wyrobów tytoniowych, 42 pouczenia za złamanie ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, 2 pouczenia za złamanie ustawy o ochronie zwierząt, 2 mandaty karne w łącznej wysokości 100 zł za złamanie ustawy o odpadach, 1 pouczenia za złamanie ustawy o ochronie zwierząt i zwalczaniu chorób zakaźnych, 8 pouczeń za nieprzestrzeganie uchwał rady gminy.

15 13 (915) 24 marca 2015 ŻYCIE PLESZEWA 15 ODESZLI OD NAS TADEUSZ ŁUCZAK l. 62 (Korzkwy) ARTUR JANCZAK l. 27 (Czołnochów) JÓZEFA BRONIARCZYK l. 74 (Wierzchy) TERESA NOWICKA l. 53 (Fabianów) CZESŁAWA MAJONEK l. 91 (Kalisz) MIECZYSŁAW LIS l. 95 (Pleszew) STANISŁAW ZARADNY l. 74 (Kowalew) CZESŁAW DYMNY l. 82 (Brzezie) ZENON LIS l. 77 (Miniszew) Rodzinom zmarłych składamy wyrazy współczucia ZATRZYMAJ SIĘ KOŚCIELNA WIEŚ Wyszli z krzyżem na ulice Parafianie z Kościelnej Wsi, podobnie jak w ubiegłych latach, uczestniczyli w drodze krzyżowej, która przeszła ulicami ich miejscowości. (pg) Fot. P. Góralczyk Fot. P. Góralczyk Wierni, rozważając kolejne stacje drogi krzyżowej, przeszli ulicami Kościelnej Wsi Fot. P. Góralczyk OGŁ OSZENIA Parafianie licznie uczestniczyli w nabożeństwie Rozważania do jednej ze stacji czytał wójt gminy Gołuchów Marek Zdunek. Obok proboszcz parafii św. Wawrzyńca w Kościelnej Wsi ks. Piotr Wasilewski KOŚCIELNA WIEŚ Misterium w Niedzielę Palmową W Kościelnej Wsi 29 marca będzie miało miejsce misterium pasyjne zatytułowane Męka i Śmierć Pana Naszego Jezusa Chrystusa. To widowisko plenerowe ukazuje ewangeliczną historię ostatnich dni Jezusa Chrystusa. Widowisko przygotowane przez CKiS w Kaliszu zrealizowano po raz pierwszy w 1998 roku. Specyfiką kaliskiej prezentacji jest nadanie jej formy opowieści świadka jerozolimskich wydarzeń apostoła Piotra. Niewątpliwym atutem misterium jest fakt zgromadzenia dla jego realizacji kilkudziesięciu wykonawców amatorów, którzy poświęcają swój prywatny czas na przygotowania i próby. Organizatorami są: Centrum Kultury Sztuki w Kaliszu, parafia pw. św. Wawrzyńca w Kościelnej Wsi, Gołuchowskie Centrum Kultury ZAMEK w Gołuchowie. Misterium odbędzie się na placu przy sali OSP w Kościelnej Wsi o godz (abi) NEKROLOGI Wszystkim, którzy w tak bolesnych dla nas chwilach dzielili z nami smutek i żal, okazali wiele serca, duchowego wsparcia, współczucia i życzliwości wzięli liczny udział w uroczystości pogrzebowej ś. p. Artura Janczaka a w szczególności Rodzinie, Przyjaciołom, Kolegom, Sąsiadom, Ks. Pr. Janowi Fornalczykowi, Ks. Pawłowi Robakowi, Ks. Sławkowi Zadłużnemu, Ks. pr. Zdzisławowi Pietraszewskiemu, s. Edwinie za obecność, słowa wsparcia, modlitwę, liczne intencje mszalne, złożone wieńce i kwiaty oraz okazaną pomoc i serce Wszystkim tym, którzy uczestniczyli w ostatnim pożegnaniu ś. p. serdeczne podziękowania składają rodzice i siostra z rodziną Józefa Rossy Istotą świata jest przemijanie Szanownym Księżom, Rodzinie, Przyjaciołom, Sąsiadom, Znajomym, Zakładowi Pogrzebowemu ABEL oraz Delegacjom serdeczne podziękowania składają żona, córki z rodzinami Jednocześnie dziękujemy za zamówione intencje mszalne oraz złożone kwiaty i wieńce

16 16 ŻYCIE PLESZEWA 13 (915) 24 marca 2015 ROLNICTWO Wypalasz trawy, możesz nie dostać dopłat Rolnik, który wypala trawy, może spodziewać się kary ze strony zarówno policji, jak i Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Zakaz wypalania traw jest jednym z Wymogów dobrej kultury rolnej, których należy przestrzegać m.in. w ramach systemu dopłat bezpośrednich. Gospodarz, który nie dostosuje się do przepisów musi liczyć się ze zmniejszeniem należnej wysokości wszystkich rodzajów dopłat bezpośrednich o 3%. Jeśli beneficjentowi udowodni się, że wypalał trawy na którymkolwiek z posiadanych przez niego gruntów, to mogą być pomniejszone wszystkie płatności bezpośrednie: jednolita płatność obszarowa, płatność za zazielenienie, płatność dla młodych rolników, płatność dodatkowa, płatność dobrowolna związana z produkcją, a także płatności rolnośrodowiskowe z PROW , płatność rolno-środowiskowo- -klimatyczna, płatność ekologiczna oraz płatność ONW z PROW , jak również pomoc na zalesianie gruntów rolnych (PROW ). Wysokość kary może jednak wzrosnąć, bo ARiMR każdy przypadek wypalania traw rozpatruje indywidualnie. Kara może być większa albo mniejsza. Zgodnie z zasadami, nałożona przez agencję sankcja, w zależności od stwierdzonego stopnia winy, może zostać pomniejszona do 1%, jak i podwyższona do 5% należnych rolnikowi płatności obszarowych za dany rok. Kary mogą być też jeszcze bardziej podniesione, gdy rolnikowi zostanie np. udowodnione umyślne wypalanie traw, to wtedy ARiMR nie wyklucza obniżenia każdej z rodzajów płatności bezpośrednich aż o 20%, a w zupełnie skrajnych przypadkach stwierdzenia uporczywego wypalania traw - pozbawić rolnika całej kwoty płatności bezpośrednich za dany rok. Wiosną Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa po raz kolejny przeprowadzi ogólnopolską kampanię wymierzoną przeciwko wypalaniu suchych traw. Niestety, co roku pojawiają się podpalacze, którzy robią to dla żartu lub chwilowej radości z wzniecenia ognia. Dlaczego nie powinno się wypalać traw? Proceder ten jest czynem zabronionym przez prawo. Jest to także jeden z najbardziej brutalnych sposobów niszczenia środowiska. Wbrew utartym poglądom funkcjonującym w świadomości społecznej, wypalanie nie daje żadnych korzyści, a wręcz przeciwnie - przynosi wyłącznie szkody dla przyrody, jak i samego człowieka. Niestety, w takich pożarach giną ludzie - najczęściej sami podpalacze. Dym z płonących traw i zarośli nie tylko zatruwa atmosferę, bo stwarza również realne zagrożenie dla bezpieczeństwa podróżowania użytkownikom dróg i autostrad. Działa niczym mgła, co prowadzi do większej liczby kolizji i wypadków. To generuje olbrzymie straty materialne i osobiste tragedie ludzkie. Śmierć w płomieniach czyha przede wszystkim na ptaki. Zniszczeniu ulegają ich miejsca lęgowe, znajdujące się bezpośrednio na ziemi lub w niewielkiej wysokości nad nią. Dym zbija też wiele owadów i uniemożliwia pszczołom oraz trzmielom oblatywanie łąk. Brak tych owadów w przyrodzie powoduje zmniejszenie liczby zapylonych kwiatów, a w konsekwencji obniżenie plonów roślin. Na śmierć narażone są też zwierzęta domowe, które przypadkowo znajdą się w zasięgu płomieni, ponieważ tracą one orientację w zadymionym terenie i ulegają zaczadzeniu. Ogień niszczy miejsca bytowania zwierzyny łownej, między innymi: bażantów, kuropatw, zajęcy, a nawet saren. W płomieniach albo na skutek podwyższonej temperatury ginie wiele pożytecznych zwierząt kręgowych: płazy (żaby, ropuchy, jaszczurki ), ssaki (krety, ryjówki, jeże, zające, lisy, borsuki, kuny, nornice, badylarki, ryjówki) i inne drobne gryzonie. Wskutek wypalania giną mrówki, a pamiętaj, że tylko jedna ich kolonia może zniszczyć do 4 milionów szkodliwych owadów rocznie. Ułatwiają również one rozkład masy organicznej oraz wzbogacają warstwę próchnicy, przewietrzając glebę. Podobną do mrówek rolę sprzymierzeńców w walce ze szkodnikami odgrywają biedronki, bo to one zjadają mszyce. Pożary uśmiercają liczne pożyteczne zwierzęta bezkręgowe, np. dżdżownice, które pozytywnie wpływają na strukturę gleby i jej właściwości, pająki czy owady, (drapieżne i pasożytnicze). Naukowcy już dawno temu dowiedli, że takie pożary są szkodliwe. Ogień nie tylko zabija żyjące w trawie zwierzęta i mikroorganizmy, ale także wyjaławia glebę - z takich zabiegów oczyszczających nie płyną żadne korzyści. Ziemia po prostu ubożeje. Wprawdzie łąki czy pastwiska po wypaleniu się zazielenią, ale będą bezwartościowe. Jest to najgorszy sposób na przygotowanie gruntu do nowego cyklu. Rolnik, OGŁ OSZENIE wypalanie nawet jednorazowe obniża wartość plonów o 5% - 8 %; pogarsza się skład botaniczny siana. Niszczone są rośliny motylkowe. Zdecydowanie zwiększa się udział chwastów. Wg naukowców, po takim pseudo-użyźniającym zabiegu ziemia potrzebuje kilku lat, by powrócić do plonów sprzed pożaru; zniszczeniu ulega warstwa próchnicy, a razem z nią przebogaty świat mikroorganizmów (bakterie, grzyby) niezbędny do utrzymywania równowagi biologicznej życia. Wysoka temperatura powoduje, że takie związki jak na przykład azot, łatwo utleniają się; podczas pożaru gwałtownie rośnie temperatura w glebie. I tak np. jeśli na powierzchni panuje temperatura około 438 st. C, to na głębokości 3 cm temperatura wynosi 25,6 st. C, a na głębokości 7 cm - 17 st. C. Taka nagła zmiana temperatury zabija żyjące w glebie zwierzęta, które są niezbędne do wytwarzania próchnicy. Nienaruszona warstwa próchnicy zmniejsza zapotrzebowanie na nawożenie. Żyzna gleba ma strukturę gruzełkowatą i jest łatwa w uprawie oraz rozbudowie systemu korzeniowego roślin. Żyzna gleba nie ulega erozji szybko, pochłania i zatrzymuje wodę niczym gąbka, łagodząc skutki nadmiaru opadów czy ich niedoboru; marnotrawstwo paszy. który chowa bydło i wypędza je na pastwisko nie ma problemu z zalegającą trawą - zjadają ją zwierzęta. Niestety, sytuacja w rolnictwie zmusiła większość rolników do znacznego ograniczenia pogłowia bydła. O to, aby nasiona chwastów nie rozsiewały się, należy dbać na przestrzeni całego roku. Chwasty na miedzach, wśród pól uprawnych, w rowach, nad potokami i ciekami wodnymi należy systematycznie kosić od wiosny do jesieni. Uzyskana w taki sposób młoda zielonka ma walory pokarmowe i powinna być przeznaczona na paszę dla inwentarza. (abi) Źródło: DKS ARiMR OGŁ OSZENIE

17 13 (915) 24 marca 2015 ŻYCIE PLESZEWA 17 MACEW Z nowym sołtysem Macewa Karolem Szymczakiem rozmawia Anetta Przespolewska Pański start w wyborach na sołtysa był z pewnością niespodzianką dla mieszkańców i nie tylko. Zwycięstwo też panu nie przyszło tak łatwo. Byłego sołtysa pokonał pan tylko jednym głosem. Kilka osób namawiało mnie, żebym wystartował. Miesiąc przed wyborami poinformowałem sołtysa Ignacego Maciaszka, że będę, kandydował. Nie uwierzył mi. A kiedy wieść się rozeszła, rozwiesiliśmy plakaty, to sołtys był u mnie kilka razy i mówił, żebym nie startował, że on chce być sołtysem ostatnią już kadencję. Nie uległem namowom. Uznałem, że praca sołtysa to będzie dla mnie nowe wyzwanie. Na zebraniu wyborczym była bardzo duża frekwencja. Ludzie nie mieścili się w świetlicy. Pana kandydatura poruszyła mieszkańców. Mieszkańcy mówili, że tyle osób na zebraniu to nie było przez ostatnie trzydzieści lat. Jest pan właścicielem gospodarstwa rolnego. Handluje pan warzywami, a to wiąże się z wyjazdami w Polskę. Czy łatwo jest pogodzić funkcję sołtysa z pracą w gospodarstwie? To prawda, że wyjeżdżam poza nasz powiat. Ale jak mnie nie ma i nie mogę dojechać, to pomaga mi rada sołecka, a przede wszystkim pan Waldek Maciaszek, który jest też radnym powiatowym. On też zna więcej osób. W tegorocznych wyborach na 21 sołectw, w których odbyły się już głosowania, zmieniło się 6 gospodarzy wsi. Tam mieszkańcy w zdecydowanej większości postawili na młode oso- SOŁTYS, KTÓRY PORUSZYŁ MIESZKAŃCÓW by. Pan też należy do tej grupy, bo ma 25 lat. Czy w przypadku pełnienia tej funkcji wiek ma znaczenie? Myślę, że nie. Młoda osoba ma inne patrzenie na świat, ma większe ambicje. Starsi ludzie to podchodzą do pewnych spraw mówiąc: a później to zrobimy, później. Uważam, że w młodości jest przyszłość. Na zebraniu w Popówku radny z waszego okręgu Andrzej Biesiada pytał mieszkańców, czy pieniądze z funduszu sołeckiego przekazaliby na budowę sali wiejskiej w Macewie. Z tego obiektu mogłyby korzystać obydwie wsie, ale osoby, które były na spotkaniu powiedziały: nie. Czy rzeczywiście sala w Macewie jest niezbędna? Do swojej dyspozycji macie inne pomieszczenia? Tak naprawdę to nie ma terenu, gdzie mogłaby powstać sala, bo park jest objęty ochroną konserwatorską. Moim zdaniem sala w Macewie nie miałaby racji bytu. Jak ktoś robi wesele, to wyjeżdża poza miejscowość. Chyba że na imieniny czy osiemnastki. Wiem, że poczynił pan drobne zakupy do świetlicy. Tak kupiliśmy szklanki, zawiesiłem też nowy wieszak. Chcę jeszcze nabyć talerze i sztućce, bo jak spotykają się panie z Koła Gospodyń Wiejskich, to wszystko muszą przynosić z domu. Na realizację jakich zadań będzie pan kładł duży nacisk? W Macewie na pewno brakuje placu zabaw. U nas jest dużo dzieci, a takiego placu rekreacyjnego nie ma. W innych wsiach są dwa place, a u nas nic. Rozmawiałem już o tym z panem wójtem. Powiedział, że ta inwestycja zostanie zrealizowana w przeciągu 1,5 roku, bo gmina będzie ubiegać się o środki. Chcę też organizować festyny i potańcówki. ZAWIDOWICE Paterka na następną kadencję Stefan Paterka bezapelacyjnie został sołtysem Zawidowic na kolejną kadencję. Na początku zebrania wiejskiego mieszkańcy dopytywali, czy na pewno muszą zostać przeprowadzone wybory, skoro nie zamierzają zmieniać gospodarza. Procedury trzeba było jednak dopełnić. Powołano komisję skrutacyjną w składzie: Adam Szczepaniak, Józef Kluczyk i Henryk Niedziela. Dalsza część spotkania potwierdziła plany miejscowej społeczności nikt nie zgłosił chęci konkurowania ze Stefanem Paterką, który okazał się jedynym kandydatem. Na 36 oddanych głosów tylko jeden był nieważny, a reszta opowiedziała się na tak. Będę się starał wszystkie wasze prośby spełniać powiedział nowy-stary sołtys, dziękując za zaufanie i poparcie. Nowy-stary sołtys przyjął gratulacje od Henryka Niedzieli (po lewej) oraz od wiceburmistrza Arkadiusza Ptaka Stefan Paterka oświadczył, że będzie się starał spełniać wszystkie prośby mieszkańców Po zmianie członków komisji skrutacyjnej, wybrano także nową radę sołecką, która pracować będzie w podobnym składzie, co ta poprzednia. Weszli do niej: Alicja Draszczyk, Robert Walczak, Kazimierz Nowicki, Józef Kluczyk i Adam Szczepaniak. Ten ostatni zastąpił w radzie Tadeusza Garsztkę. Sołtys poinformował, jakimi Mieszkańcy w głosowaniu zadecydowali, że nie chcą zmian sprawami chciałby się zająć w czasie najbliższej kadencji. Zaliczył do nich: utwardzenie około 160 m polnej drogi brzeskiej (do państwa Szczepaniaków w kierunku Gauzów), oznakowanie przejścia dla pieszych w okolicach przedszkola i przystanku, założenie lampy na Zapłociu, położenie krawężnika i kostki (od państwa Pilarczyków do przedszkola), zakończenie prac przy budowie parkingu przed salą wiejską oraz wyrównanie i utwardzenie dróg polnych. Niektóre z tych zadań leżą w kompetencji powiatu, ale sołtys ma nadzieję, że uda się dogadać i wykonać roboty zaplanowane na najbliższe cztery lata. Stefan Paterka poinformował też o działalności i przychodach z sali wiejskiej, zasygnalizował, że niedługo dostarczona zostanie chłodnia do kuchni. Mówił też o potrzebie założenia rolet, o co prosi miejscowe KGW zarządzające obiektem. Mieszkańców interesowało, kiedy będzie remontowana droga powiatowa od Pleszewa do Rokutowa, a przebiegająca m.in. przez Zawidowice. Pytali o możliwość zmiany miejsca postoju autobusu dowożącego dzieci do szkoły w Lenartowicach. Okazuje się bowiem, że całkowicie tarasuje on przejazd innym kierowcom. Zastępca burmistrza Arkadiusz Ptak poinformował, że starostwo dysponuje projektem na tę nawierzchnię, ale nie wiadomo, kiedy będzie jej realizacja. Oznajmił też, że w planie tym są wyrysowane zatoczki dla pojazdów komunikacji miejskiej. Obiecał, że postara się sprawdzić, gdzie ewentualnie autobus mógłby przystawać, by nie zawadzał innym. (nap) Liczba głosów: Sołtys: Stefan Paterka 35 Rada sołecka: Alicja Draszczyk 36 Robert Walczak 37 Kazimierz Nowicki 34 Józef Kluczyk 37 Adam Szczepaniak 37

18 18 ŻYCIE PLESZEWA 13 (915) 24 marca 2015 WSPOMNIENIE ZENONA DOMINICZAKA Byłem małym chłopcem, gdy 3 września 1939 roku, podczas ucieczki na wschód, w Choczu opuścił naszą kawalkadę, aby wraz z załogą posterunku Policji Państwowej w Pleszewie odjechać na rowerach do Warszawy, aby bronić stolicę przed napaścią hitlerowską. Rozstając się z rodziną wsunął jeszcze rękę pod opończę podwody, aby może ostatni raz uścisnąć żonę i dzieci. Były to faktycznie ostatnie przygarnięcia bliskich. Potem było już tylko niekończące się oczekiwanie na Jego powrót - wspomina Zenon Dominiczak, którego ojciec Jan, pleszewski policjant, zginął w Miednoje. Jaki był m Stoję przed lustrem i się golę. Często wtedy myślę o ojcu i zastanawiam się jaki on był? Jak mocno jestem do niego podobny? Może był wysoki, wysportowany, stale uśmiechnięty i pogodny, a może średniego wzrostu, zabiegany i zapracowany? Nie mam rysów po mamie. Nie wiem, jaki był ojciec! Również nie pamiętam jego twarzy. Trzy pamiątkowe zdjęcia to zbyt mało do porównywania. Poza tym, ja mam 78 lat, a on odszedł od nas na wojnę we wrześniu 1939 roku, mając 37 lat. Nie było mu dane cieszyć się długo szczęściem rodziny: żony Anny, córki Wiesławy oraz moim. Czasami mój syn Piotr zarzuca mi, że w jego dzieciństwie często popełniałem błędy wychowawcze. Ale skąd ja miałem czerpać doświadczenia ojcowskie!? Ojciec opuścił nas, gdy miałem trzy i pół roczku, a wychowaniem dzieci zajmowała się samotnie i z poświęceniem nasza kochana mamusia. Tak ją nazywaliśmy do końca jej żywota, do śmierci w wieku 93 lat. Nigdy nie związała się z innym mężczyzną i do śmierci pozostała wierna swojemu Jasiowi. Żartobliwie mawiała, że jej drugim mężem jest maszyna do szycia (deptany HAID&NEU). Na niej to, po odejściu męża, w okupację nauczyła się szyć, a potem obsługiwała znajome, łatając ubogi budżet domowy. Maszyna ta, po zabiegach renowacyjnych, stoi dzisiaj pod zdjęciem ślubnym rodziców i jest niemym świadkiem dawnych radości i trudów konsolidowania rodziny. Czasem z rozrzewnieniem siadam przy niej i wykorzystując nauki mamusi przeszywam jakiś trudny szew grubych materiałów. Maszyna działa wciąż niezawodnie, podobnie jak w czasie okupacji, gdy grube koce były surowcem do szycia okryć. Poranna toaleta jest dobrym czasem do snucia wspomnień i rozmyślania o tym, który tak szybko odszedł z naszego rodzinnego życia. Ale jaki on był? Może był wielkim figlarzem, kochał ludzi i zwierzęta. Przecież po służbie na posterunku, zawsze wracał do domu w towarzystwie sfory psów z całej ulicy, miał też służbowego wilczura. Wszak w wieku kawalerskim dla żartu wraz z grupą mu podobnych, na Wielkanoc wsadzili sąsiadowi do komina domu dyszel razem z osią przednich kół wozu. Nie było mi danym go poznać. Nie karcił mnie za dziecinne figle, nie rąbał ze mną drew na opał, nie robiliśmy razem kośturków do ślizgania się po lodzie, nie pomagał w nauce, nie całował na dobranoc, nie odwoził do szkoły rowerem w okresie rekonwalescencji po chorobie duru brzusznego. Takie zdarzenia na nie można by wymieniać bez końca. Byłem małym chłopcem, gdy 3 września 1939 roku, podczas ucieczki na wschód, w Choczu opuścił naszą kawalkadę, aby wraz z załogą posterunku Policji Państwowej w Pleszewie odjechać na rowerach do Warszawy, aby bronić stolicę przed napaścią hitle- rowską. Rozstając się z rodziną wsunął jeszcze rękę pod opończę podwody, aby może ostatni raz uścisnąć żonę i dzieci. Były to faktycznie ostatnie przygarnięcia bliskich. Potem było już tylko niekończące się oczekiwanie na jego powrót. Pożegnanie to często wspominała moja starsza o dwa lata siostra. U mnie to wspomnienie zatarło się w pamięci, przyćmione wrażeniami z ucieczki na Wschód, ucieczki pod niebem straszącym sylwetkami niemieckich samolotów bombardujących drogi zatłoczone uciekinierami. Dojechaliśmy do wioski Biała koło Uniejowa. Wówczas to, gdy uciekaliśmy do zabudowań, jedna z bomb upadła obok siostry i potem ona przez kilka lat cierpiała na nerwicę. Pierwsze wrażenia, które zapamiętałem, to nocleg na słomie na strychu u gospodarza, ciągłe rozbłyski nieba od wybuchów i zakładanie nam przez mamę butów do ucieczki, a potem zdejmowanie, żeby nogi mogły odpocząć. Wkrótce pojawili się niemieccy żołnierze i oświadczyli, że powinniśmy wracać do domu, bo front przesunął się na wschód i oni maszerują na Warszawę. Mama urodziła się i wychowała w Niemczech, więc nie miała problemów z porozumiewaniem się po niemiecku. Ojca znam tylko z opowiadań i z legitymacyjnego zdjęcia, które ciągle stało na półce obok budzika i przypominało, że mamy tatę, i że on do nas wróci. Kochał rodzinę, był skromny, zatroskany o pomyślność domu. Z półki patrzył na dzieci i żonę słomianą wdowę z dwójką pociech, borykającą się samotnie z trudnościami życia pod hitlerowską okupacją. Były momenty, gdy zdjęcie umundurowanego policjanta trzeba było chować do szafy, gdyż kłuło w oczy okupanta niemieckiego, a później radzieckiego. Po roku 1947, gdy 19 września Sąd Grodzki w Pleszewie postanowił uznać ojca za zmarłego od dnia 9 maja 1946 roku mamusia stała się już urzędowo legalną wdową, chociaż w sercu ciągle nosiła nadzieję na powrót męża. Dziś wiemy, że ta obłudna decyzja sądu nie miała nic wspólnego z prawdą. Dawała jednak dzieciom status półsierot i prawo do renty sierocej. W tych latach zakłamania również i my przekwalifikowaliśmy ojca z policjanta na urzędnika państwowego. Ten zabieg ułatwiał nam, dzieciom, podjęcie nauki w szkołach, na studiach. Oczywiście, w tak małej mieścinie jak Pleszew, wszyscy znali prawdę, ale w urzędach przynosiło to efekt i uspokajało sumienia decydentów. Po roku 1990, gdy w kwietniu władze radzieckie za zgodą prezydenta Rosji udostępniły listy pomordowanych w obozach jenieckich w: Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku mamusia stała się rzeczywistą wdową, bez nadziei na powrót męża. W moich wspomnieniach wybiegłem bardzo do przodu. Wracam do chronologii. Siedemdziesiąt sześć lat temu, w 1939 roku, łamaliśmy się Posterunkowy Jan Dominiczak z żoną Anną i córką Wiesławą. Pleszew, ul. Stefana Batorego, 1935 rok opłatkiem. Było nas tylko troje. Myślami łączyliśmy się z bliskimi naszemu sercu, w szczególności z ojcem. Życzyliśmy sobie rychłego z nim spotkania. Wprawdzie pocztówka od niego z obozu w Ostaszkowie była dopiero w drodze, to jednak wierzyliśmy w jego powrót. Pocztówkę otrzymaliśmy 31 grudnia. Radość była przeogromna, chociaż treść była lakoniczna, jakby przeszła przez cenzurę: Kochana Żono Donoszę Ci, że jestem zdrów i przy życiu. Przebywam w Rosji w Ostaszkowie. Na odwrocie pod adresse jest mój adres, proszę o szybki odpis. Modlę się za Was. Kochający Cię mąż Dominiczak Jan. Karta ta obudziła w nas nadzieję na rychły powrót ojca. Nadzieja ta była jednak płonna. Już nigdy więcej nie otrzymaliśmy od niego znaku życia. Poszukiwania przez Czerwony Krzyż też nie dały rezultatu. W Ostaszkowie Rosjanie zgromadzili polskich policjantów i Służbę Ochrony Pogranicza w liczbie ponad mężczyzn. W późniejszym czasie trochę więcej informacji o uwięzieniu policjantów przekazali nam pomocnicy policjantów. Wrócili oni do Pleszewa po zakwalifikowaniu ich przez Rosjan jako osoby cywilne. Wtedy w 1939 roku, po wieczerzy wigilijnej, śpiewaliśmy kolędy. Brakowało nam męskiego głosu. Byliśmy pewni, że oni tam w obozie też śpiewają i łamią się opłatkiem przygotowanym z chleba zaoszczędzonego z racji żywnościowych. Ojciec opowiadał, że więźniowie w areszcie często wykonywali z chleba przedmioty, które umilały im odosobnienie i skracały czas powrotu do bliskich. Atmosferę pobytu w 1939 roku w obozie jenieckim w Smoleńsku i przeżywanie tam Świąt Bożego Narodzenia przez polskich oficerów bardzo wzruszająco przedstawił w filmie Katyń reżyser Andrzej Wajda. Film był aktem czci i upamiętnienia życia ponad 20 tysięcy oficerów i policjantów z obozów jenieckich, zamordowanych w kwietniu 1940 roku przez Rosjan. Także jego ojciec był wśród tych rozstrzelanych. Po agresji Niemców na Rosję 22 czerwca 1941 roku, zostały ujawnione światu zbiorowe groby w Katyniu, groby ofiar mordu jeńców z obozu w Smoleńsku. Te informacje w ograniczonym zakresie dotarły również do nas. Nie wyjaśniały one losu jeńców z Ostaszkowa. W dalszym ciągu wierzyliśmy, że oni żyją i kiedyś wrócą. Trzeba było dalej znosić trudy okupacji i czekać na zakończenie wojny. Mamusia przekwalifikowała się z policjantki na robotnicę rolną i szwaczkę. Dzięki determinacji mamy i jej zapobiegliwości szczęśliwie doczekaliśmy końca okupacji. Bywały chwile bardzo trudne, kuszenie listą volksdeutscha, możliwością wysłania siostry Wiesławy do Hamburga na wychowanie w niemieckich rodzinach, czy wykwaterowanie do mieszkania zastępczego u sąsiadów. Mamusia była towarzyska i pogodna, bardzo lubiła śpiewać. Koleżanki i sąsiadki wspomagały słomianą wdowę przy pracach przydomowych, a wieczorami podnosiły ją na duchu śpiewając: Rozkwitały pąki białych róż, wróć Jasieńku z tej wojenki, wróć. Wszak ojciec był Jasiu, więc piosenka ta, bliska naszej sytuacji rodzinnej, stała się nam bardzo osobista. Później, gdy polscy żołnierze wracali do kraju po zdobyciu Berlina, koleżanki śpiewały jeszcze: Oj Aniu, Aniu wyjdź przed sień wojsko wróci lada dzień. Te śpiewy nadal podgrzewały naszą nadzieję na powrót Jasia. W lutym 1945 roku front przetaczał się przez Pleszew. Oddziały wojska polskiego i delegatura kościelna biwakowały na targowisku. My, dzieci, z nadzieją na chociażby strzęp informacji o jeńcach z Ostaszkowa, wieczorami odwiedzaliśmy biwak i nadstawialiśmy ucha. Dostaliśmy tam w prezencie obrazki Matki Boskiej i Jezusa. Zawisły one nad drzwiami w kuchni. A wojsko odeszło zdobywać Berlin. Po kapitulacji Niemców nasi żołnierze wracali jako zwycięzcy. Na rynku dumnie maszerowali w szyku defiladowym, wśród radości tłumów. Nie wszyscy wiwatowali. W tłumie stał 9-letni chłopiec z siostrą Wiesią i w napięciu, z drżeniem serca wpatrywał się w maszerujących żołnierzy. Miał nadzieję, że może rozpozna wśród nich swojego ojca. Byłby to cud. Przecież nie znał go, nie wiedział, jak on wygląda. Wierzył jednak, że serce mu podpowie. Cud się jednak nie zdarzył i chłopiec szlochając, pobiegł ulicą Sienkiewicza na drugi koniec miasta do swojej mamy. Wojsko zajęło opuszczone przez Niemców koszary. Jednego wieczoru odbył się tam apel poległych. Kompanie ustawiły się na placu apelowym, rozległa się komenda otwierająca apel i młody energiczny głos zaczął wywoływać nazwiska poległych żołnierzy. Każdorazowo przy dźwięku werbli wojsko odpowiadało: poległ na polu chwały i następowała salwa z karabinów. Było to wzruszające przeżycie. Chłopiec w skupieniu wysłuchiwał nazwiska poległych. Nie wymieniono nazwiska Jan Dominiczak. Z uczuciem ulgi stwierdził, że chyba jego ojciec nie zginął, przynajmniej nie w tej jednostce. Ojciec nie wrócił ze Wschodu, więc myślałem, że może należy go oczekiwać, gdy przybędą z Zachodu oddziały polskiego wojska z generałem Andersem na białym koniu. Taka spodziewana defilada z gen. Andersem ograniczyła się w Pleszewie do przedstawienia, w którym chłopcy z pierwszych klas podstawówki przejechali przed widownią na białych drewnianych koniach. Reżyserem przedstawienia był mój wychowawca p. Jacorzyński. Ja, niestety, nie jechałem z kolegami, bo wtedy leżałem w szpitalu chory na dur brzuszny. Wtedy ta choroba dziesiątkowała zarażonych, jedynym ra-

19 13 (915) 24 marca 2015 ŻYCIE PLESZEWA 19 ój ojciec? Wiesława Łubińska i Zenon Dominiczak tunkiem była niedostępna penicylina. Mamusia dokonywała cudów, żeby uratować swojego małego mężczyznę przed śmiercią. Na męża czekał w szafie garnitur gabardynowy - prawie rodzinna relikwia. Wtedy został sprzedany na kupno penicyliny. Rosołki z gołąbków i inne delikatne, a pożywne dania podawane przez okno szpitalne pozwoliły mi opuścić szpital o własnych siłach. Dziękuję Ci mamo! Po chorobie pozostały jednak usztywnienia stawów kolanowych. Przez pewien czas wożono mnie do szkoły rowerem, a przerwy szkolne spędzałem siedząc w ławce. Mamusia całe dnie pracowała przy maszynie do szycia, ojca ciągle brakowało, nadzieja na jego powrót topniała. A jednak prawie powrócił! Było to we śnie. Dorośli nieraz rozmawiali o pogmatwanych ludzkich losach. Że może Jasiu żyje gdzieś na zesłaniu na Syberii lub na odludziu w dalekim Kazachstanie, że może założył tam nową rodzinę i już nie wróci do kraju. Wtedy to wrócił we śnie. Zapamiętałem, że wysoki mężczyzna wszedł do kuchni, a za nim jakaś egzotyczna Azjatka. On stanął oparty o futrynę drzwi, a ona przysiadła na skrzynce na drwa przy drzwiach. Tak trwali bez słowa i bez ruchu. Przecież nie znałem ojca, ale wiedziałem, że to jest on. Nikt inny nie wszedłby do naszej kuchni jak do swojego domu, bez pukania i tak pewnie. Sen się urwał, ale długo był dla mnie w tym półsieroctwie radosnym wspomnieniem. Wojna się skończyła i zaczęła się indoktrynacja nowego porządku. Nikt nie wyjaśniał, co się stało z więźniami z obozów jenieckich w Rosji lecz wręcz zaprzeczano istnieniu takich obozów. Świadczy o tym już wspomniane urzędowe Postanowienie z 19 września 1947 r. o uznaniu Ojca za zmarłego w dniu 9 maja 1946 roku. Życie stało się łatwiejsze, ale rozpoczęła się budowa nowego ustroju, gloryfikacja wschodniego okupanta, usuwanie w cień tych, którzy mieli odmienne widzenie ustroju, zamazywanie historii, prześladowanie tych, którzy w czasie wojny w podziemiu walczyli o inną Polskę. Konfiskowano radioodbiorniki. Mamusia nie oddała przedwojennego radia, na którym wraz z sąsiadami przez całą wojnę wysłuchiwali komunikatów wojennych i Głosu Ameryki. Teraz uczynny sąsiad zameldował o tym i mamę aresztowano na trzy dni. Przyjechała ciocia Helena i zaopiekowała się samotnymi dziećmi (9 i 11 lat). Mamusię zwolniono po interwencji człowieka z lasu, który potwierdził, że w okupację zaopatrywała leśnych w odzież. Pamiętam, jak kiedyś w okupację wyjechałem z mamą do chłopa w Opatówku w jakiejś dziwnej sprawie, innym razem, jak z siostrą staliśmy na czujce, a mama odbierała jakieś paczki od niemieckich pielęgniarek, jak w tajemnicy szyte były bluzki ze spadochronowego jedwabiu, jak odzyskiwano materiał z żołnierskich pałatek zdzierając z nich na gorąco gumę. Były to jednak sprawy nie dla dzieci. Przy zwalnianiu mamy z aresztu poproszono ją, aby wskazała, kto jeszcze ma radio. Odpowiedziała jestem Polką, a nie świnią. W roku 1953 zmarł Stalin. Ten dyktator, którego kreowano na dobrego ojczulka Rosji i opiekuna podbitych Krajów Demokracji Ludowej, ten, który jak się później okazało kazał mordować tysiące Polaków z obozów jenieckich, a także politycznych przeciwników w swoim kraju. W szkole przerwano lekcje, miało być smutno, ale w duszach Polaków rosła nadzieja na złagodzenie represji, na lepszy czas na Powrót taty, który to odgrywaliśmy na półkoloniach w Korzkwach. Nieobecny ojciec dalej wpływał na moje losy. Przed maturą zadeklarowałem chęć studiowania w ZSRR. Trochę liczyłem na możliwość wyjaśnienia jego losów na Wschodzie. Mój pomysł zaszokował mamusię, a także dyrektora szkoły. Mama tłumaczyła tam zabili ojca, a teraz ty chcesz tam zginąć?. Dyrektor liceum był przerażony, że komitet partyjny się dowie, kogo on edukował i może stracić posadę. Odbył ze mną stosowną rozmowę. Może dobrze, że nie zdałem egzaminu kwalifikacyjnego w Poznaniu. Zostałem w kraju, a studia na Politechnice Poznańskiej zapewniły dobry start w przyszłość i pracę w zawodzie inżyniera mechanika. Przez długie lata, aż do emerytury, pracowałem w Ostrowie. W fabryce zaprzyjaźniłem się z Włodkiem S. Dużo o sobie wiedzieliśmy. Ale dopiero na jego pogrzebie dowiedziałem się, że on, kapitan Wojska Polskiego, był synem przedwojennego oficera, zamordowanego w Katyniu, że był z matką na zsyłce w Kazachstanie i ona tam zmarła, a on wychował się w domu dziecka. To pokazuje, jaką skazą w ankiecie personalnej była informacja o ojcu, który zginął w Rosji i jak ostrożnie taka prawda była ujawniana. Wyżej wspomniana odwilż polityczna pozwalała na stopniowe poznawanie prawdy o zbrodni ludobójstwa w 1940 roku w: Katyniu, Twerze i Charkowie. Artykuły i relacje: Jędrzeja Tucholskiego z maja 1989 roku, Weinerta w Polityce z lipca 1989, Donata Czerewacza w Trybunie Ludu z 19 listopada 1989, poszerzały naszą wiedzę o obozach, jednak nie dawały informacji o pomordowaniu tam zgromadzonych jeńców. Wtedy to Ziemia Kaliska nr 45 z r. opublikowała moją notatkę pt. Tragedia pleszewskich policjantów, zakończoną pytaniem: Kiedy wreszcie w dniu zmarłych zapłoną znicze na mogiłach pleszewskich policjantów? Tę samą notatkę przesłałem też do redakcji Trybuny Ludu, ale jej nie opublikowano. Chyba było jeszcze za wcześnie na taki temat. Po tej notatce mój kolega Zdzisław K. zdradził mi, że jego ojciec także był więziony w Ostaszkowie, bo go Rosjanie uwięzili, gdyż przy aresztowaniu był w mundurze kolejarskim. Nie zetknął się tam z policjantami, ponieważ przed ich przyjazdem został przekazany Niemcom, jako mieszkaniec terenów niemieckich. Nagrałem z nim rozmowę, którą później opublikowałem w Rodowodzie gdyńskim. Rozmowa z nim była dla mnie wzruszająca, bo pokazała mi warunki, w jakich mógł być więziony ojciec. W tym czasie prawda o Ostaszkowie była już upubliczniana, ale mój rozmówca był bardzo ostrożny w wypowiedziach, chociaż minęło już 50 lat od zdarzenia. Prawdziwy przełom w ujawnianiu losów jeńców z ww. obozów nastąpił w roku W numerze 239 Rzeczpospolitej z 13 października 1990 roku wydrukowano Dokumentację katyńską. Na 18 arkuszu było polecenie Soprunienki do komendanta obozu w Ostaszkowie z dnia pomiędzy 5 a 7 kwietnia 1940 roku, przekazania 135 jeńców do dyspozycji NKWD w Kalininie. Na pozycji 43 figurowało nazwisko mojego ojca. Był to wyrok śmierci. W Kalininie (obecna nazwa Twer) jeńców rozstrzeliwano w piwnicach NKWD i wywożono do Miednoje, aby wrzucić do dołów śmierci. Wtedy zrozumieliśmy, że on już nigdy nie wróci. Pozostała nadzieja, że kiedyś w lesie, w miejscu, gdzie go wrzucono do dołu śmierci, będziemy mogli zapalić nagrobny znicz. 2 września 2000 roku staraniem Rady Ochrony Pamięci i Męczeństwa, po wmurowaniu 11 czerwca 1995 roku aktu erekcyjnego i poświęceniu przez Ojca Świętego Jana Pawła II kamienia węgielnego, został uroczyście otwarty i poświęcony Polski Cmentarz Wojenny w Miednoje. Dzięki staraniom Federacji Rodzin Katyńskich i Stowarzyszenia Rodzina Policyjna 1939 roku, byłem tam wtedy w tłumie członków rodzin pomordowanych, uczestniczyłem we mszy św. w intencji ponad sześciu tysięcy trzystu zabitych jeńców z obozu w Ostaszkowie, ze ściśniętym sercem chodziłem po lesie, gdzie w dołach śmierci spoczywają prochy naszych ojców, zapaliłem znicz przy tabliczce epitafijnej Ojca przy alei pomordowanych, złożyłem hołd przy tabliczkach pozostałych pleszewskich policjantów. Przywiozłem stamtąd woreczek z ziemią cmentarną, z ziemią, w którą spłynęła krew naszych najbliższych. Byliśmy także w piwnicy siedziby NKWD w Twerze, tam, gdzie strzałem w tył głowy pozbawiano życia jeńców, a potem wyrzucano okienkiem na dziedziniec, ładowano na platformę jak nawóz i wywożono do lasu w Miednoje. Cela egzekucji nie różniła się niczym od pozostałych pomieszczeń piwnicznych, nikt tam nie wspominał czasu egzekucji, tylko woźny budynku znał tragiczną przeszłość. My jednak z nabożeństwem i w skupieniu rozważaliśmy tragedię tych, którzy zamiast wrócić do rodzin, zostali doprowadzeni na spotkanie ze śmiercią. Aktualnie w budynku mieściła się Akademia Medyczna. Przy wejściu do gmachu wisiała tablica pamiątkowa o Polakach represjonowanych w różnych okresach dziejów. Przy tablicy stała warta honorowa. Drugi raz byłem na cmentarzu w Miednoje we wrześniu 2010 roku, w 10-tą rocznicę jego otwarcia. Wtedy, przy tabliczce epitafijnej policjanta Urbańskiego, spotkałem jego córkę Urszulę, z którą we wrześniu 1939 roku razem uciekaliśmy przed Niemcami na Wschód. Miała wtedy roczek, ja miałem trzy i pół roczku, a nasi ojcowie odjeżdżali do Warszawy. Teraz, razem modliliśmy się przy tabliczkach upamiętniających ofiarę ich życia. Po 71 latach spotkaliśmy się, aby zaświadczyć, że potomkowie pomordowanych pamiętają ojców, którzy w obronie honoru polskich jeńców oddali życie. Potem zostaliśmy przewiezieni do Ostaszkowa, do klasztoru na Wyspie Iłowej, do miejsca, gdzie w niewoli spędzali ostatnie miesiące swojego życia nasi najbliżsi. Uczestniczyliśmy we mszy św., podczas której przekazano mnichom-opiekunom cerkwi kopię obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Przechodziliśmy przez bramę, którą w kwietniu 1940 roku wyprowadzano z terenu zabudowań cerkiewnych więzionych jeńców, przekazując ich do Kalinina na egzekucję. Potem, chodząc po placu przed cerkwią, wewnątrz, w zabudowaniach klasztornych, które w 1939 roku były więzieniem polskich policjantów, rozważałem jak wielką męką dla więzionych był pobyt tam bez kontaktu z rodziną, bez świadomości o swoim dalszym losie. Ojciec z pewnością z innymi więzionymi śpiewał tam na melodię: Szara piechota pieśń Na wyspie Iłowej wśród lasów i wód, spędzamy dni szare niewoli..., zredagowaną tam przez anonimowego autora. Także i my zaśpiewaliśmy tę pieśń 27 kwietnia 2014 roku na mszy świętej odprawionej w Gołuchowie ku czci pleszewskich policjantów pomordowanych w Miednoje. (...) Woreczek z ziemią z cmentarza w Miednoje, z ziemią uszlachetnioną prochami tylu pomordowanych, wsypałem do mogiły naszej kochanej mamusi w trakcie ceremonii jej pogrzebu w Gołuchowie, w listopadzie 2002 roku. Tak to, po 63 latach rozłąki z rodziną, ojciec symbolicznie wrócił do kraju i jego prochy znajdują się w rodzinnej mogile razem z prochami żony. Na pomniku jest prawdziwa data i miejsce jego śmierci, tj. 5 do 7 kwietnia 1940 roku Miednoje (Rosja). O zamordowaniu ojca w Rosji świadczy też umieszczenie nazwiska Jan Dominiczak na tablicach pamiątkowych osób zamordowanych przez Rosjan w drugiej wojnie światowej. Tablice takie znajdują się: w Pleszewie (kościół farny), w Poznaniu (pomnik przy Kościele Garnizonowym Policji przy ulicy Swoboda) oraz w Kaliszu (pomnik i alejka pomordowanych w Ogrójcu przy Kościele Jezuitów). Pomnik w Kaliszu został postawiony staraniem tamtejszej Rodziny Katyńskiej, której członkami jesteśmy z siostrą od 1990 roku. Dzisiaj znów szacuję w lustrze moją twarz i myślę, jakie geny przekazał mi ojciec, co myślał w chwili śmierci, czy jestem do niego podobny. (...) Z pewnością miał nadzieję na szczęśliwą przyszłość w gronie rodzinnym. Oprawcy z NKWD strzałem w tył głowy, bez dawania racji swojemu czynowi, pozbawili go co najmniej 38. lat życia. Jaki on był? Czy ja go kochałem? Pytania te nie mają odpowiedzi. Miał ustabilizowaną, dostatnio urządzoną rodzinę, jasną przyszłość, czekał go awans. Jako niemowlę na pewno uśmiechałem się do niego i gaworzyłem, gdy brał mnie na ręce, radowałem go, gdy ściskałem jego rękę stawiając pierwsze kroczki. W opowiadaniach mamusi jawił mi się jako kochający ojciec i czuły opiekun. Po 1939 roku pozostała tylko mgła wspomnień i niekończące się oczekiwanie na spotkanie. Taki stan po śmierci swojej żony w katastrofie lotniczej, pięknie ujął kompozytor Jarosław Kukulski w swojej piosence: To, co dał nam świat, niespodzianie zabrał los, dobre chwile skradł, niosąc w zamian bagaż zwykłych trosk, to, co dał nam świat, to odeszło z biegiem lat, cóż wart jest dziś niewczesny żal, że los wziął to co dał. Ostrów Wlkp, 11 lutego 2015 r.

20 20 ŻYCIE PLESZEWA 13 (915) 24 marca 2015 PLESZEW Kto odpowiada za jakość przystanków? MIŁOSZ JURACZYK Pleszew może się poszczycić piękną infrastrukturą w zakresie przystanków autobusowych. Postoje na ul. Reja czy Św. Ducha cieszą oko czystością i nowoczesnymi, skromnymi wiatami. Okazuje się jednak, że nie wszystkie tego typu obiekty w gminie trzymają taki sam poziom. Tam jest oraz, a nie lub Krótki spacer po mieście pozwala odnieść wrażenie, że nie wszystkie pleszewskie przystanki grzeszą czystością. Przystanek na al. Wojska Polskiego przypomina coś na kształt miejscowej palarni. Najprawdopodobniej stał się czymś w rodzaju mekki miłośników tanich alkoholi, albo młodzieży z nadmiarem wolnego czasu. Wnikliwe oko dostrzeże tam wszystko, od śmieci, przez pety i uciekinierów z żołądka, na fekaliach ludzkich i zwierzęcych kończąc. Kto to powinien wyczyścić gmina? - Odnosząc się do pana zapytań kwestii utrzymania czystości na przystankach komunikacyjnych, regulują to przepisy (...) ustawy z dnia 13 września 1996 roku o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (tekst jednolity Dz.U ), który brzmi: Gminy zapewniają czystość i porządek na swoim terenie, i tworzą warunki niezbędne do ich utrzymania, a w szczególności: utrzymują czystość i porządek na przystankach komunikacyjnych, których właścicielem lub zarządzającym jest gmina oraz które są położone na jej obszarze przy drogach publicznych bez KOMENTARZ Jeżeli ma to wpłynąć na czystość na lokalnych przystankach, to zrobię tak, jak życzy sobie rzecznik powiatu: wszyscy, którzy dewastujecie miejscowe przystanki, czujcie się upomniani! Ale czy nie jest to przypadkiem walka ze skutkami, a nie przyczynami choroby? Skoro przystanek na Al. Wojska Polskiego należy do tych podwyższonego ryzyka zabrudzenia, to może po prostu częściej go kontrolować? Np. co dwa dni, a nie co tydzień. Naprawdę, docenić trzeba kunszt wypowiedzi naszych pleszewskich rzeczników prasowych. Szczególne ukłony posyłam pani Annie Bogacz, zdaje się, że wszyscy możemy pozazdrościć jej wiedzy prawniczej i zdolności cytowania ustaw. Panu Tomaszowi Wojtale ślę zaś wyjątkowe podziękowania za propozycję społecznego apelu do dewastujących mienie publiczne. Zaprawdę, sam bym lepiej nie wymyślił. A jaki z tego morał? Zapamiętajmy raz a dobrze, jeżeli przystanek jest brudny ponad normę, a jest na drodze powiatowej, to czyści go starostwo. Z kolei, jeżeli ten sam przystanek będzie miał dziurę w wiacie, to będzie naprawiać go gmina. Miłosz Juraczyk Tak wyglądał przystanek na al. Wojska Polskiego. Teraz został wyczyszczony, zobaczymy jak długo utrzyma się ten stan Dziura na przystanku w Zielonej Łące nie cieszy oka. Czyżby niedokończony remont, a może po prostu jakiś amatorski street art? względu na kategorię tych dróg - tłumaczy prawniczą terminologią Anna Bogacz, rzecznik prasowy UMiG Pleszew. - Użycie spójnika oraz wskazuje wyraźnie, że muszą być spełnione wszystkie warunki jednocześnie, aby był to obowiązek gminy tzn.: 1. Stanowią jej własność lub którymi zarządza, 2. Są położone na jej obszarze, 3. Są położone przy drogach publicznych. Gdyby w przepisie w miejsce spójnika oraz użyto słowo lub, to gmina miałaby obowiązek sprzątać wszystkie przystanki będące jej własnością lub którymi zarządza, a także wszystkie przystanki położone na jej obszarze. Reasumując, ponieważ gmina nie jest właścicielem przystanków położonych przy drogach krajowych, wojewódzkich i powiatowych, ani też nimi nie zarządza, nie jest spełniony jeden z warunków, a tym samym w świetle przytoczonych przepisów nie ma obowiązku ich sprzątania wyjaśnia dalej. Odnaleźć się w tym słowotoku nie sposób, ale skoro tam jest oraz a nie lub, to uznajmy, że faktycznie, gmina przystanków sprzątać nie musi. Skoro nie gmina, to może powiat Pytamy zatem o tę sama sprawę Tomasza Wojtalę, rzecznika prasowego Starostwa Powiatowego w Pleszewie. Oto jego odpowiedź: Przystanki autobusowe przy drogach powiatowych sprzątane są cyklicznie raz w tygodniu. Z taką samą częstotliwością opróżniane są uliczne kosze na śmieci. Jeżeli w międzyczasie przystanek zostanie intensywnie zabrudzony, to taki stan może utrzymywać się nawet kilka dni do czasu kolejnego sprzątania. W takich nadzwyczajnych sytuacjach można zgłosić problem Zarządowi Dróg Powiatowych, który zleci dodatkowe sprzątanie. Tak było w tym przypadku. Przystanek przy Al. Wojska Polskiego został uporządkowany niezwłocznie po informacji od redakcji. Czyli to jednak powiat odpowiada za przystanek na al. Wojska Polskiego. Trzeba przyznać panu rzecznikowi, że solennie wywiązał się z danej obietnicy, przystanek świeci już czystością. - Zgadzam się z panem redaktorem, że poziom higieny na tym przystanku nie był za wysoki, ale czyja to jest wina? Kto, pana zdaniem, pozostawia wymiociny na przystanku autobusowym, wypluwa gumy do żucia i wyrzuca pety z popielniczki samochodowej? Może pan redaktor powinien upomnieć w swoim artykule osoby, które nie szanują mienia publicznego, zaśmiecają i dewastują przystanki mówi dalej Tomasz Wojtala. Dziura jest, a kostka leży obok Inny przystanek - na Zielonej Łące (droga na Chorzew, Cieśle, Wszołów) - straszy z kolei dziurą w nawierzchni chodnika. Kontakt z nią grozi przypadkowym przechodniom grozi co najmniej utratą zębów. Oczywiście, można zrozumieć, że akurat ten przystanek nie jest specjalnie często użytkowany przez przewoźników, ale czy nie wypadałoby coś z tym ubytkiem w nawierzchni zrobić? Na przykład włożyć z powrotem tę kostkę brukową, która stoi oparta o ściankę wiaty od x tygodni, jeśli nie miesięcy? Przystanek jest przy drodze powiatowej, pytanie więc kierujmy ponownie do rzecznika starostwa - Tomasza Wojtali. - Utrzymanie czystości na przystankach autobusowych należy do zadań właściwego zarządcy drogi. Ale już budowa wiat przystankowych, ich przebudowa lub remont - to obowiązek gminy. Rozebranie części kostki brukowej (i ułożenie jej obok) na przystanku w Zielonej Łące wygląda na jakieś niedokończone prace remontowe. Nie wiemy, kto dokonał tej ingerencji. Zwróciliśmy się do Wydziału Gospodarki Komunalnej UMiG Pleszew z pytaniem, czy prowadzili remont wiaty i demontowali tę kostkę? Okazało się, że nie. Otrzymaliśmy jednak zapewnienie, że miasto zakwalifikuje to jako remont i naprawi tę dziurę przy wiacie wyjaśnia rzecznik. Anna Bogacz, rzecznik prasowy UMiG Pleszew dopowiada: Natomiast w świetle przepisów art. 18 ustawy z dnia 16 grudnia 2010 roku o transporcie zbiorowym (Dz.U ) do zadań własnych Gminy w zakresie publicznego transportu zbiorowego należą budowa, przebudowa i remont: 1. przystanków komunikacyjnych oraz dworców, których właścicielem lub zarządzającym jest gmina; 2. wiat przystankowych lub innych budynków służącym pasażerom, posadowionych na miejscu przeznaczonym do wsiadania i wysiadania pasażerów lub przylegających do tego miejsca, usytuowanych w pasie drogowym dróg publicznych bez względu na kategorię tych dróg. Jak wynika z powyższego, obowiązki gminy co do wszystkich przystanków, bez względu, czy jest ich właścicielem czy zarządcą, dotyczą: budowy, przebudowy i remontu wiat przystankowych.