Bogusława Towalewska KANDYDAT NA BURMISTRZA WAŁCZA. Bogusława Towalewska. Weekendowe wydanie Pojezierza Wałeckiego. (Nr 13) 28 listopada 2014 SUPER

Transkrypt

1 Bogusława Towalewska KANDYDAT NA BURMISTRZA WAŁCZA Publikacja sfinansowana ze środków KWW WSPÓLNY WAŁCZ Dlaczego Pan Matela przestał być moim zastępcą? Kampanię wyborczą staram się prowadzić zgodnie z zasadami, stosowanymi przeze mnie w życiu codziennym. Także w kampanii przede wszystkim powinno się oceniać siebie, mniej konkurentów. Dlatego głównym celem kontaktu z Państwem było zaprezentowanie moich przemyśleń, dotyczących minionych dwóch lat. Chciałam podzielić się refleksją o tym, co zrobiłam dobrze, a co mogłam zrobić lepiej? Jednak nade wszystko postanowiłam przedstawić zamierzenia na następne lata, powiedzieć, jak będziemy mogli żyć i pracować, jeżeli ponownie uzyskam Państwa zaufanie. Taki był mój pomysł na kampanię i chcę go w całości zrealizować. Jestem przekonana, że informacja, jaką przedstawię poniżej, mieści się w przyjętym przeze mnie sposobie prowadzenia kampanii. Otóż najczęściej zadawane pytanie, związane z dotychczasowym okresem sprawowania przeze mnie funkcji burmistrza Wałcza, dotyczy powodów zaprzestania sprawowania funkcji przez jednego z moich zastępców - Pana Marka Matelę. W 2012 roku, po wygraniu wyborów, z pełnym przekonaniem postanowiłam nawiązać współpracę z młodym człowiekiem, który wsparł mnie w drugiej turze dodatkowych wyborów na burmistrza naszego miasta. Wówczas nie przyszło mi do głowy, że tak szybko będę musiała z tej współpracy zrezygnować. Powód był bolesny, bo dotyczył stwierdzonych przez pracowników Urzędu nieprawidłowości w rozliczaniu dotacji przez jeden z klubów sportowych, którego prezesem w tym czasie był Pan Marek Matela. Mówiąc wprost, zdaniem kontrolujących nastąpiło wyłudzenie środków publicznych poprzez fałszowanie dokumentów finansowych. Po otrzymaniu stosownych dokumentów nie pozostało mi nic innego, jak przekazać je do organów ścigania z wnioskiem o podjęcie prawem przewidzianego postępowania. Prokuratura wszczęła je, ale do dnia dzisiejszego jeszcze nie zakończyła. Jak Państwo zapewne przyznacie, w tej sytuacji trudno było kontynuować współpracę z podwładnym, którego podejrzewa się o popełnienie przestępstwa. Tak więc, aby całkowicie nie dyskredytować młodego człowieka zgodziłam się na rozwiązanie umowy o pracę, a nie odwołanie z funkcji wiceburmistrza. Głoszone przez Pana Matelę powody odejścia z pracy w Urzędzie, niemożność realizowania swoich pomysłów nie znajdują odzwierciedlenia w rzeczywistości. Proszę zwrócić uwagę, że pierwszy z moich zastępców z powodzeniem realizuje swoje pomysły. Przykro, że Pan Marek Matela swoją podstawową zaletę, jaką jest młodość, potrafi wykorzystać jedynie do lansowania siebie w mediach, na portalach społecznościowych, do bujania w wirtualnych obłokach. W Urzędzie pozostał po Marku Mateli bardzo negatywny obraz. Do tej pory otrzymujemy telefony o wielu niezapłaconych rachunkach i nie uporządkowanych dokumentach, także za słynną galę bokserską Smutno mi, że za moją przyczyną Pan Marek Matela mógł pełnić zaszczytną funkcję zastępcy burmistrza. Trudno uniknąć pytania, dlaczego mówię o tym wszystkim dopiero teraz? Jeżeli uznacie Państwo, że zwłoka w przekazaniu tej informacji jest moim błędem, to przyznaję, że z tym zarzutem nie potrafię polemizować. Dzisiaj na pewno żałuję, że nie powiadomiłam o tym Państwa podczas debaty kandydatów przed pierwszą turą wyborów, w odpowiedzi na pytanie, zadane przez jednego z prowadzących. Jeszcze wtedy myślałam, że do tej kwestii powinien odnieść się przede wszystkim bezpośrednio zainteresowany. Pan Marek Matela jednak nie tylko, że tego nie uczynił, to w dodatku w sposób wyjątkowo perfidny opowiada bzdury sugerujące, jakoby rozpowszechniane są przeze mnie oszczerstwa wobec jego osoby, prowadzony jest czarny, szeptany PR, że przygotowane są pomyje. Warto zauważyć, że konsekwentnie unika merytorycznej odpowiedzi na pytanie, dlaczego przestał być wiceburmistrzem Wałcza. Te wszystkie głoszone przez Pana Marka Matelę opinie spowodowały, że postanowiłam zapoznać Państwa z prawdziwymi powodami odsunięcia go od możliwości bycia wysokim urzędnikiem miasta. On po prostu do tego jeszcze nie dorósł. Z wyrazami szacunku Bogusława Towalewska Weekendowe wydanie Pojezierza Wałeckiego. (Nr 13) 28 listopada 2014 SUPER Największe wydawnictwo w powiecie 7500 egz. ISBN Publikacja sfinansowana ze środków KWW WSPÓLNY WAŁCZ GAZETA BEZPŁATNA W sieci śmierci str. 5 Na jeziorze Bytyń Wielki odnaleziono w poniedziałek ciało Tadeusza Kłosowskiego, byłego policjanta, społecznego strażnika rybackiego i wędkarza. Okoliczności, w jakich doszło do tragedii nie są jeszcze znane. Tadeusza poznałem kilkanaście lat temu, kiedy pracował jeszcze w policji. Do służby wstąpił w 1982 roku. Od 1992 do 2001 roku był dzielnicowym, któremu powierzano najtrudniejsze rejony Wałcza. Znał doskonale środowisko i zawsze sobie radził. pizza dla rysia, czyli historia poszukiwania pracy przez dwudziestolatkę. W suplemencie - fachowe wskazówki międzynarodowych specjalistów do spraw zatrudnienia. dziewczyna playboya Jej atutem są długie włosy, jeszcze dłuższe nogi i zdrowy rozsądek. Marta Furman bez tajemnic. ZABAWA ANDRZEJKOWA NIESPODZIANKI U nas smacznie zjesz! Jack i bar KEBAB ul. Kilińszczaków 2/2 (obok Mc2) Każdy Andrzej wstęp wolny za okazaniem dowodu godz Bilety do nabycia w Studio Jacki Wstęp od 18 lat KASACJA POJAZDÓW Zezwolenie Wojewody Zachodniopomorskiego nr 4 TRANSPORT GRATIS! najlepsze ceny w regionie! PŁACIMY ZA POJAZDY! najlepsze ceny w regionie! Dobino 66, Wałcz tel , kom

2 Dobre książki same mnie odnajdują Z mirosławianką Anną Grzyb, autorką nagrodzonego blogu książkowego Pisaninka rozmawia Ada Buniewicz. Skąd wziął się u pani pomysł na blogowanie? Z nudów, trochę z samotności. Mąż często wyjeżdżał, w Mirosławcu nie mam zbyt wielu znajomych, bo mieszkam tu raptem od 10 lat, a chciałam poznawać ludzi i mieć z kim porozmawiać o przeczytanych książkach. Wcześniej prowadziłam blog lifestyle'owy, ale od dwóch czy trzech lat piszę tylko o książkach. Woli pani czytać czy pisać? Trudne pytanie... Chyba jednakowo. Często namawiano mnie do napisania książki, ale to za duża forma. Mam znajomych w różnych wydawnictwach, mogłabym podesłać jeden czy drugi tekst, ale... nie. Przynajmniej na razie. Piszę czasami opowiadania do gazet, ale pod zmienionym nazwiskiem. Da się z tego żyć? Nie bardzo, chociaż znam osoby, które się z takiego pisania utrzymują i żyją całkiem nieźle. Trzeba jednak mieć znajomości i trafiać w gust wydawcy gazet; ja tego nie potrafię i nie zależy mi na tym. Wróćmy do bloga. Dlaczego książkowy? Na pierwszym blogu, tym lifestyle'owym, publikowałam notki o książkach i zauważyłam, że ludzi to interesuje. Wymyśliłam więc sobie, że namówię ich do czytania i rzeczywiście zrobiła się z tego całkiem fajna sprawa. Ludzie pytają mnie, co warto przeczytać, przychodzą maile z całej Polski i z zagranicy... Dużo czasu poświęca pani na prowadzenie bloga? Bardzo. Notki publikuję codziennie, a oprócz tego robię wywiady z autorami i organizuję konkursy. Robota od rana do nocy... To pełen etat. Słyszałam, że blogerzy nieźle zarabiają na reklamach? Tak, ale tylko ci piszący o modzie albo gotowaniu. Książkowi nie. Polacy nie czytają? Wbrew pozorom nie jest tak źle, ale to mała grupa. Która właśnie panią doceniła przyznając nagrodę dla najlepszego książkowego bloga roku... Ta nagroda to kompletne zaskoczenie. Pojechałam na Targi Książki do Krakowa, żeby zobaczyć na własne oczy wydawców i autorów, z którymi od jakiegoś czasu współpracuję. Kiedy stałam w kolejce do którejś autorki przyszedł sms od koleżanki blogerki: Ania, przyjdź, dostałaś nagrodę, gratuluję. To nagroda od czytelników, dla mnie najcenniejsza. Dużo w Polsce jest blogerów książkowych? Bardzo dużo. Niektórzy się lubią, inni mniej... Ile książek pani czyta? Jakieś 30 miesięcznie, łącznie z dziecięcymi. Sięga pani po to, co jest na szczytach list bestsellerów? Najbardziej interesuje mnie Holocaust i II wojna światowa, a moją ulubioną autorką jest Roma Ligocka, która pisze książki autobiograficzne o II wojnie, bardzo emocjonalne, ujawniające wiele z jej życia. Ale z racji prowadzenia bloga, sięgam głównie po książki obyczajowe, bo one są najbardziej popularne. Wiele z nich trafia do mnie jeszcze przed premierą, od wydawnictw albo bezpośrednio od autorów. Niestety, często z błędami ortograficznymi, źle wydane... Zdarza się, że autorzy debiutujący, których nawet nie mam jak zweryfikować, proszą o zareklamowanie ich książek na blogu. Na początku nie umiałam odmawiać, brałam wszystko jak leci, teraz jestem twardsza. Wydawcy oczekują od pani profesjonalnej recenzji czy raczej opinii przeciętnej czytelniczki? Raczej to drugie. Czasem nie muszę nawet nic pisać, mam się tylko wypowiedzieć na tak lub nie. Decyzję o tym, czy książka zostanie wydana, podejmuje kilka osób, ale i tak czasem mam kaca moralnego... Dużo książek miesięcznie pani recenzuje? To zależy ode mnie. Współpracuję z setką wydawnictw, ale nie na takich zasadach, że czytam każdą ich pozycję. Wybieram na przykład te, na które czekam, bo mam kontakt z autorami i wiem, że coś piszą. Lubię być na bieżąco. Wydawnictwa chętnie współpracują z blogerami? Na ogół tak. Niektóre patrzą na statystyki i tych staram się unikać, bo wolę, żeby widziano we mnie człowieka, czytelnika, a nie cyferki. Teraz, kiedy dostałam nagrodę, liczba wejść na mój blog jest dużo większa, ale to pewnie taki moment. Mam jednak i takich czytelników, którzy zaczynają dzień od wejścia na Pisaninkę.. Czego można pani życzyć? Dobrych książek? Pracy związanej z pisaniem, z książkami. Takiej, w której mogłabym się dalej rozwijać i spotykać ciekawe osoby. Dobre książki same mnie odnajdują. Dziękuję za rozmowę. Co czytają wałczanie? Z badań wynika, że 7% polskich rodzin nie ma w domu ani jednej książki, a 40% do 50 książek. Czy rzeczywiście z polskim czytelnictwem jest tak źle? W Miejskiej Bibliotece Publicznej w Wałczu jest około 1600 czytelników dorosłych i 500 dziecięcych. Dominują osoby w wieku Nasi rekordziści wypożyczają po 5 6 książek tygodniowo mówi bibliotekarka K. Pawłowska. - Czytanie jest dla nich pasją. A czasem wręcz... nałogiem. Uzależnieni przychodzą już wtedy, kiedy do przeczytania pozostała im jeszcze jedna dwie wybrane wcześniej pozycje. - Zaczęliśmy działać we wrześniu, a już mamy sporo czytelników cieszy się kierująca Gminną Biblioteką Publiczną w Karsiborze A. Piaskowska. Przyjęto tam prostą zasadę: kupują książki, o które ludzie najczęściej pytają. - Dzięki temu w ciągu miesiąca wypożyczamy tyle, ile w szkolnej bibliotece przez cały rok - mówi A. Piaskowska. Popularnością cieszą się wszelkie nowości, a także polskie i angielskie kryminały oraz reportaże. Mężczyźni sięgają po literaturę wojenną i historyczną, panie po biografie, a młodzież po lektury i literaturę fantasy. Hitem okazało się 50 twarzy Grey'a E. L. James i dwie kolejne książki z tej serii. Najczęściej pytały o nie kobiety oraz... gimnazjalistki. Do łask wraca klasyka, ale tylko ta zekranizowana, np. Kamienie na szaniec A. Kamińskiego. Po tym, jak w telewizji pojawił się serial Dom nad rozlewiskiem, panie częściej sięgały po książki M. Kalicińskiej. Panowie zaczytywali się trylogią Millenium S. Larssona. Przebojem w Karsiborze są historyczne książki pilanki Elżbiety Cherezińskiej. Tyle mówią biblioteczne statystyki, a co sami czytelnicy? Stanisława Skwierzyńska, emerytka: Mało czytam, bo oczy już nie te, ale jeśli już, to chętnie wracam do powieści z lat mojej młodości: Rodziewiczówny, Dołęgi Mostowicza. Współczesne książki mnie tak nie interesują, za dużo w nich wulgaryzmów i seksu. Anna Surman, przedszkolanka: Ostatnio z powodu braku czasu czytam głównie książki związane z moją pracą. Polecam Atramentowe serce Cornelli Funke. Bohaterką jest dziewczynka Maggi. Mieszka z ojcem, a jej pasją jest właśnie czytanie książek z pogranicza fantazji. Weronika Wojciechowska: Najchętniej książki przygodowe, kryminalne i thrillery medyczne Robina Cook'a. Polecam trylogię Millenium albo książki Camilli Lackberg, czyli literaturę skandynawską. Damian Boroń, student PWSZ: Czytam głównie gazety sportowe, zwłaszcza poświęcone rowerom. Kacper Zielenkiewicz, gimnazjalista: Czytam mało, a jeśli już to komiksy i książki fantasy. Lektury? Rzadko. Ada Buniewicz

3 Dziewczyna PLAYBOYA 22-letnia Magda Furman z Tuczna to Miss Lata Pojezierza Wałeckiego z 2010 r. Konkurs był początkiem jej kariery w modelingu. Po wyborach założyła konto na maxmodels.pl, wstawiła kilka zdjęć i machina nabrała rozpędu. Do dzisiaj Magda zrealizowała około 100 sesji zdjęciowych. W tym tę najważniejszą dla Playboya. W zeszłym roku ktoś z redakcji wypatrzył ją na fotografiach Maxwella (fotograf przyp. red.). Zaproponowano jej sesję zdjęciową, która miała trafić na rozkładówkę tego luksusowego czasopisma dla mężczyzn. Zgodziła się bez wahania. Pomyślałam sobie, że raz się żyje. Na starość, kiedy spojrzę na te fotki, będę mogła wspominać, jaka byłam kiedyś piękna i szczupła śmieje się Magda. A zdecydowanie będzie na co popatrzeć. Sesja odbyła się w pięknym apartamencie w Szczecinie. Był tam tylko fotograf, dziewczyna od stylizacji i wizażu, no i ja. Po kilku godzinach mieliśmy gotowy materiał, z którego jestem bardzo zadowolona opowiada Magda. Czy przed zdjęciami do Playboya Magda bała się o to, co powiedzą ludzie? Jak twierdzi, było to dla niej bez znaczenia. Chociaż pochodzi z małej miejscowości, w której każdy się zna, nie spotkała się z żadnymi hejtami. Kibicowali mi wszyscy: mieszkańcy Tuczna, znajomi, rodzice, a nawet chłopak, z którym jestem już od dwóch lat wylicza dziewczyna Playboya. Było tylko jedno małe ale. Na Magdę obraziły się koleżanki z uczelni, w tym dziewczyna, którą uważała za swoją najlepszą przyjaciółkę. Miały i chyba ciągle mają do mnie żal, że nie powiedziałam im o sesji wcześniej. Od tamtej rozkładówki minął rok, ale do dzisiaj kiedy przychodzę na zajęcia, udają, że mnie nie widzą zwierza się Magda. To nie zniechęciło Magdy. Konsekwentnie robi swoje wybiera tylko ciekawe zlecenia od dobrych fotografów. Na jej profilu na maxmodels.pl znajdziemy zdjęcia, na których nie jest kompletnie ubrana. Nie mam problemów z nagością. W modelingu nie ma miejsca na wstyd. Fotograf, który robi zdjęcia, nie patrzy na modelkę jak na kobietę, tylko osobę, z którą współpracuje i której chce zrobić dobre zdjęcie. Magda na profilu zaznaczyła też, że nie pozuje tfp. To znaczy, że nie pracuję za darmo. Stawka, jaką biorę za sesję, zależy od tego, jak później będą wykorzystywane zdjęcia. tłumaczy dziewczyna. Ostatnio Magdę można było zobaczyć w dwutygodniku Viva. 22-latka wzięła udział w sesji z Borysem Szycem. - Zdjęcia robiliśmy w apartamencie w centrum Warszawy. Ekipa i atmosfera na planie była świetna. Sam Borys Szyc też mnie zaskoczył. Spodziewałam się rozkapryszonej gwiazdy, a poznałam normalnego człowieka. Czy mnie podrywał? Jak każdy facet powiedział kilka miłych rzeczy śmieje się Magda. Nie dziwimy się specjalnie Borysowi Szycowi. Dłuuuugie szczupłe nogi to znak rozpoznawcze Magdy. Ma szczęście, bo nie musi specjalnie martwić się o figurę. Naturalnie smukłą sylwetkę zawdzięcza genom mamy, która w młodości też była chuda. Rano na czczo wypijam szklankę wody z cytryną. To przyśpiesza metabolizm. Dzięki temu jem wszystko, na co mam ochotę. Od dwóch miesięcy trzy razy w tygodniu chodzę na siłownię. Stwierdziłam, że czas popracować nad mięśniami i ujędrnić ciało. Moim trenerem personalnym jest mój chłopak śmieje się Magda. Włosy Magdy to jej drugi największy skarb. Po każdym myciu nakładam na nie maskę albo odżywkę. I tyle przyznaje. Czy dziewczyna o idealnych proporcjach ( ) może mieć jakieś kompleksy? Pewnie, że tak! Ale czekaj, spojrzę w lusterko w sumie, sama nie wiem, co chciałabym w sobie zmienić kokietuje Magda. Z tonu jej głosu wynika jednak, że poważnie myśli o przyszłości, a modeling traktuje bardziej jako hobby. Magda studiuje dziennie pedagogikę resocjalizacyjną. Chciałabym pozować jak najdłużej, ale muszę ile to jeszcze potrwa? Nie wiadomo. Dlatego w tej chwili nauka to dla mnie priorytet. I takie zdrowe podejście nam się podoba. Magdzie gratulujemy sukcesów i życzymy wielu pięknych sesji na łamach najlepszych magazynów. Justyna Chruścicka Czy istnieje dieta cud? Szanowni Państwo Szanowni Państwo Spotkanie Spotkanie wigilijne dla wigilijne Firm to doskonała dla okazja, Firm aby to wspólnie doskonała złożyć sobie okazja, życzenia i zasiąść aby przy Wigilijnym wspólnie stole. Specjalnie złożyć na tę sobie okazję przygotowaliśmy życzenia i dla zasiąść Państwa bogate przymenu, w którym na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Wigilijnym stole. Specjalnie na tę okazję przygotowaliśmy dla Państwa bogate menu, w którym na pewno każdy Atutami naszej oferty są: Wyśmienita kuchnia Świąteczna znajdzie dekoracja coś stołów dla (zapewniamy siebie. opłatek) Darmowy Parking i Internet Wi-Fi Atutami naszej oferty są: Klimatyzowane wnętrza Otwartość Wyśmienita na indywidualne kuchnia potrzeby Gości Szereg dodatkowych atrakcji na życzenie Świąteczna dekoracja stołów (zapewniamy opłatek) Poniżej przedstawiamy Darmowy poszczególne Parking propozycje i zestawów Internet oraz kilka Wi-Fi dodatkowych dań. Klimatyzowane ZESTAWY SERWOWANE: wnętrza Otwartość na indywidualne potrzeby Gości Szereg dodatkowych atrakcji na życzenie Poniżej przedstawiamy poszczególne propozycje zestawów oraz Zestaw I (40zł/os.) Zupa: Barszcz czerwony z kołdunami Danie główne: Filet z karpia z musem chrzanowym, podany na ziemniaczanym puree Deser: Domowa kilka szarlotka dodatkowych z odrobiną cynamonu, dań. otulona bitą śmietaną Opis zestawów serwowanych na: Zestaw II (50zł/os.) Zupa: Zupa grzybowa Danie główne: Stek z sandacza podany na duszonych w kapuście ziemniaczkach Deser: Królewski sernik z wiśniową frużeliną Zamówienia przyjmujemy codziennie od godziny do Zestaw III (55zł/os.) Przystawka: pod numerem Pierożki z tel. kapustą 67 i grzybami (4 szt.) 31, Danie główne: Pieczony filet z dorsza podany na risotto z sosem porowym Deser: Ciasto makowe restauracja@restauracja-bluemoon.pl lub osobiście: Wałcz, ul.kilińszczaków 38. SUPER ONLINE Super Pojezierze w wersji elektronicznej na stronie Na pytania odpowiada dietetyk medyczny Patrycja Sankowska (salon Kwiat Lotosu w Wałczu), absolwentka Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie, autorka licznych tekstów oraz bloga (diet-coaching.xaa.pl) o tematyce żywieniowej. Czy można schudnąć szybko i bez efektu jo-jo? Najczęściej szybkie odchudzanie wiąże się z ponownym przyrostem masy ciała, a także negatywnie wpływa na zdrowie. Zamiast stosować modne, sezonowe diety czy preparaty na odchudzanie, lepiej na trwałe wyeliminować błędy żywieniowe. Można skorzystać ze wsparcia dietetyka, który przygotuje indywidualny plan żywieniowy. Ile kilogramów możemy bezpiecznie stracić w ciągu tygodnia? Powolna redukcja masy ciała od 0,5 do 1 kg tygodniowo (2-4kg miesięcznie) daje najtrwalsze efekty, nie naraża nas na powikłania zdrowotne i chroni przed efektem jo-jo. ARTYZM PRECYZJI, MISTRZOWSKA DOKŁADNOŚĆ Wałcz, Al lecia 4, tel pn.-pt , sobota BEZPŁATNE BADANIE WZROKU Nowa korzystna refundacja NFZ limit do 50,- zł za jedną soczewkę Czy dieta cud w ogóle istnieje? Dlaczego tyjemy mimo diety? Tyjemy mimo diety, ponieważ jest źle dobrana. Każdy z nas ma inne zapotrzebowanie na energię i składniki odżywcze, co jest uzależnione m.in. od płci, wieku, masy ciała, stanu zdrowia, aktywności fizycznej i zawodowej. Wobec powyższego nie ma jednej uniwersalnej diety, którą można nazwać dietą cud. Szybka utrata masy ciała polega nie na tyle spalaniu nagromadzonych zapasów tkanki tłuszczowej, ile na odwodnieniu organizmu i często utracie masy mięśniowej. Dla dzieci, limit wystarcza na pokrycie kosztów wstawienia soczewek. /Podstawowy standard/

4 Pizza dla rysia, czyli jobhunting Byłam pewna, że znalezienie pracy w tak dużym mieście jak Poznań to żaden problem. W zasadzie pieniądze powinny leżeć prawie na ulicy. Z entuzjazmem i pewnością siebie zabrałam się za szukanie. Cel: utrzymać się w Poznaniu. Doświadczenie: kilka miesięcy pracy w biurze, na hali produkcyjnej i w kolportażu, rok studiów. Podstawowym problemem był brak CV. Wprawdzie w liceum uczono mnie, jak je napisać, ale i tak miałam z tym problem. Z pomocą przyszedł internet. Pod koniec czerwca, jeszcze pewna siebie i swoich umiejętności, rozesłałam cefałki tylko w odpowiedzi na prestiżowe - moim zdaniem - oferty. Od początku założyłam sobie, że na kasie w Lidlu nikt mnie nie zobaczy, bo w żółtym mi nie do twarzy, więc aplikowałam na stanowiska asystentek, pracowników biura albo sprzedawców w odzieżówkach. SUKCES! Jeszcze nie zdążyłam kliknąć "wyślij", a już dostałam zaproszenie na rozmowę do międzynarodowej korporacji. Trochę dziwne, że nie do końca sprecyzowali, na jakie stanowisko poszukują pracownika - pomyślałam - ale praca to praca, byleby mi zapłacili. No właśnie... Z pierwszego spotkania wyszłam szczęśliwa. Wypłaty w systemie brytyjskim, czyli gotówka do ręki w ciągu tygodnia, płatne szkolenie i mniej więcej 1600 zł na rękę w skali miesiąca! Marta, która przeprowadzała rozmowę kwalifikacyjną, bez wdawania się w szczegóły, wspomniała, że ta praca to coś jak płatny wolontariat. Że będę odpowiedzialna za pomoc zagrożonym gatunkom, a firma oferuje nieskończone wręcz możliwości awansu. Poczułam się nie dość, że bogata, to jeszcze ważna! Na drugiej rozmowie okazało się, że zostanę fundraiserką. W praktyce oznaczało to pukanie od drzwi do drzwi i proszenie o podpisanie polecenia zapłaty, dzięki któremu WWF, a przez WWF polskie rysie, otrzymają trzydzieści złotych miesięcznie. "Taka pizza wysłana raz w miesiącu do ryśka", jak mawiali w firmie. Już nie było mowy o stałym wynagrodzeniu. Ile PZ-tek podpiszesz, tyle zarobisz, ale nawet za te podpisane nie dostałam ani grosza. Ratowałam rysie dwa tygodnie, codziennie od godz do 23.00, dla idei. W tej sytuacji rzuciłam rysie i zostałam ankieterką. Zakład kosmetyczny, dla którego pracowałam, jako jedyny mi zapłacił! Ale właśnie wtedy dostałam zaproszenie do Baranowa na rozmowę w sprawie prowadzenia domu, więc z ankietowania zrezygnowałam. Po koszmarnym dojeździe i godzinnym błądzeniu odnalazłam sklep z ekożywnością, gdzie miałam się spotkać z panią Anią. Wywarłam na niej podobno świetne wrażenie, więc następnego dnia na próbę mogłam posprzątać lokal. Dałam z siebie wszystko, nie dostałam nic. Uznała, że nie będę w stanie pogodzić prowadzenia domu na pełen etat ze studiami, ale obiecała posadę kelnerki w otwierającej się we wrześniu restauracji. Kiedy dzwoniłam i pisałam w sprawie konkretów, kontakt jakoś się urwał. Po tym, jak agencja pracy tymczasowej o trzy tygodnie przesunęła termin rozpoczęcia zlecenia na sprzątanie lokalu po remoncie, z podkulonym ogonem wróciłam do Wałcza, do rodziców. Na przełomie października i listopada spróbowałam znowu. Na OLX wrzuciłam ogłoszenie "Przyjmę pracę!". Pierwszy telefon dosłownie zwalił mnie z nóg. Niejaki Rafał, trochę się czając i operując półsłówkami zapytał, czy zgodziłabym się na... Ofertę sponsoringu. Wybuchnęłam śmiechem, ale chyba się nie speszył. Próbował mnie przekonać "naprawdę wielkimi kwotami", "wyjątkową dyskrecją" i tym, jak dobrze wygląda. Chciałam usunąć ogłoszenie, ale mama mnie powstrzymała. "Może odezwie się ktoś, kto naprawdę ma dla ciebie pracę?". Zadzwoniło jeszcze dwóch panów. Jeden zapytał bez skrępowania: "A więc szukasz pracy, dziwko?" i rozłączył się tylko po to, by straszyć potem głuchymi telefonami. Drugiego trochę rozczarowała moja polska narodowość, ale ostatecznie zaproponował pracę w sklepie z bielizną, co miało się wiązać z koniecznością... miłej rozmowy od czasu do czasu. Grzecznie podziękowałam. Trafiłam też na szkolenie z callcenter, gdzie spotkałam kolegę z dawnego gimnazjum, pracuje po kilkanaście godzin dziennie jako ochroniarz (6 zł na rękę, pierwsza wypłata w styczniu), zaczyna zlecenie dla Playa (pierwsza wypłata po dwóch miesiącach), którego ja ostatecznie się nie podję- łam, a poza tym wszystkim studiuje jeszcze zaocznie. Historia ma jednak szczęśliwe zakończenie. Zostałam ekspertką od kaw i herbat. Pracuję z całkiem normalnymi ludźmi i mam też trochę czasu dla siebie. Ale jeśli ktoś uważa, że praca dla młodych ludzi jest wszędzie i na wyciągnięcie ręki, zapraszam do Poznania. Tu łatwo można ten pogląd zweryfikować. Kasia PS. Pokazałam swoje CV mądrym ludziom. Niżej ich uwagi, może pomogą także innym osobom poszukującym pracy :) Porady menadżera w światowej korporacji: Działka budowlana na Chrząstkowie o pow. 1500m 2. Cena zł. Wyrzuć miejsce urodzenia (nie ma znaczenia). Po danych osobowych dodaj podsumowanie, np: XXX jest osobą dynamiczną, samodzielną i szybko uczącą się. Mimo młodego wieku posiada już doświadczenie zawodowe zdobyte w pracy w agencji wydawniczej. Dobra znajmość języka angielskiego i niemieckiego oraz perfekcyjna obsługa MS Office czynią z XXX doskonałą kandydatkę do pracy... na stanowisku / w biurze. Dodaj liceum przy wykształceniu i ew. wynik z matury lub średnią, no chyba że jest b. słaba :) Dodaj zainteresowania lub coś, co zwróci na ciebie uwagę potencjalnego pracodawcy. Porady doświadczonego dyrektora do spraw zasobów ludzkich: W CV brakuje celu, np. praca w środowisku, które pozwala zdobywać umiejętności związane z Twoim przyszłym zawodem, a jednocześnie daje możliwość wsparcia od strony organizacyjnej i administracyjnej potencjalnemu pracodawcy, z wykorzystaniem Twoich kompetencji. Proszę zmienić kolejność zdarzeń. Najpierw to, co było wcześniej, wyżej to, co później. W części "dodatkowe umiejętności" podkreśl swoje atuty: bardzo dobra organizacja pracy, odpowiedzialność, samodzielność, dyskrecja. Znajomość pakietu MS Office jest standardem, więc nie ma sensu o tym pisać. Dom w Wałczu o powierzchni 89,47m 2. Cena zł. Mieszkanie 3 pokojowe w Karsiborze. Cena zł. Dom wolnostojącyo pow. 122m 2. Cena zł. W części "języki" lepiej niż "zawansowany" brzmi "biegły w mowie i piśmie". Wydaje mi się, że głównym atutem XXX jest język angielski. Uważam, że w jej sytuacji warto zainwestować w naukę pisania bezwzrokowego i kurs tłumaczenia symultanicznego, aby zwiększyć szanse na rynku pracy. Uwaga do wszystkich absolwentów poszukujących pracy: waszym atutem nie jest doświadczenie, to oczywiste. Należy więc składać papiery tam, gdzie oferują szkolenie. Jeśli się wykażecie, macie szansę zdobyć pracę. W sieci śmierci Serdecznie dziękuję Na jeziorze Bytyń Wielki odnaleziono w poniedziałek ciało Tadeusza Kłosowskiego, byłego na trocie. Nie lubili nielegalnej konkurencji nad wodą. Mówiąc wprost, zwalczali kłusownictwo. Węgrzynowskiego: Pozdrawiam i życzę sukcesów w ściganiu bezwzględnych klusowników i wodnych pyszałków łamiących prawo... policjanta, społecznego strażnika rybackiego i - Jeszcze pracując w policji organizowaliśmy kontrole. Po przejściu na emeryturę Tadek został spo- wędkarza. Okoliczności, w jakich doszło do tragedii nie są jeszcze znane. łecznym strażnikiem - opowiada Piotr Leszczyk. Tadeusza poznałem kilkanaście lat temu, kiedy pracował jeszcze w policji. Do służby wstąpił w 1982 roku. Od 1992 do 2001 roku był dzielnicowym, któremu powierzano najtrudniejsze rejony Wałcza. Znał doskonale środowisko i zawsze sobie radził. - Z każdym bez względu na wykształcenie, wiek i dorobek przestępczy potrafił się dogadać - potwierdza Małgorzata Chruścicka. - Ale z drugiej strony, służbista i legalista jakich mało. Poza tym lubił filozofować. Lubiany przez ludzi i ceniony. Od 2001 do końca służby, czyli do 2006 roku był detektywem w sekcji kryminalnej. Wielokrotnie nagradzany przez komendanta wojewódzkiego i powiatowego. Poznaliśmy się więc, kiedy przechodził z dzielnicowego do kryminalnych. Łączyło nas jedno - pasja wędkarska. Po przejściu na emeryturę poświęcił się całkowicie wędkarstwu i... ściganiu kłusowników. Spotykaliśmy się co jakiś czas, najczęściej przed jego sklepem na Zatorzu. Temat rozmów był jeden ryby i kłusownicy. - Ode mnie zaraził się wędkarstwem - wspomina kolega z policji, obecnie kierownik posterunku Państwowej Straży Rybackiej w Wałczu, Piotr Leszczyk. - Ile to było lat temu? Kilkanaście na pewno. W 1999 roku byli w szkole policji w Słupsku i już wtedy razem biegali z wędkami nad jezioro Słupie Działał na wodach dzierżawionych przez spółkę rybacką z Wałcza, głównie na Bytyniu, który uwielbiał. I oczywiście łowił ryby. Przyjemne z pożytecznym. Inny znajomy Tadeusza Kłosowskiego wspomina, że środowisko kłusownicze miał doskonale rozpracowane. Po przejściu na emeryturę żyłka detektywa ciągle była w nim silna i tropienie kłusowników stanowiło swego rodzaju namiastkę pracy policyjnej. - Współpracowaliśmy w ostatnim okresie wielokrotnie wspomina P. Leszczyk. - W ubiegłym roku pomagał nam przecież przy ujęciu grupy kłusowników na Dobrzycy. Uwielbiał jezioro Bytyń, które było jego łowiskiem. Do niedawna jako jedyny mógł na tym jeziorze legalnie wędkować z łodzi. Ostatnio był szczęśliwy, że przekonał Ochronę Środowiska do wydania takiej zgody także 40 innym łódkom. Marzył o zorganizowaniu na tym jeziorze zawodów spinningowych z łodzi. W czwartek o godz Tadeusz Kłosowski wstawił na Facebooku informację, że znalazł przy jednym z jezior małe rybki, w tym jeden gatunek prawnie chroniony. Ktoś przygotował je jako przynętę. Pan Tadeusz rybki zmierzył, sfotografował i wrzucił do jeziora, a dowody miał zamiar przekazać policji. Na zdjęciu widać rybki, obok których leży metrówka i kluczyki samochodowe. Profesjonalizm w każdym centymetrze. Pod wpisem zaraz pojawił się komentarz Tadeusza Trzy dni później, w niedzielę pojechał na ryby, na miętusa. Oczywiście na Bytyń. Nie wrócił... W poniedziałek rozpoczęto poszukiwania. Państwowowa Straż Pożarna w Wałczu wysłała nad jezioro dwa zastępy strażaków z łodzią. Była też policja. - Odnaleźliśmy łódź wędkarską mówi dyżurny. - W łodzi nie było nikogo. Strażacy rozpoczęli penetrację linii brzegowej. Po czterech godzinach poszukiwań przy brzegu, w trzcinach znaleziono ciało mężczyzny. Nieoficjalnie udało się dowiedzieć, że śruba silnika od łodzi wędkarskiej była wkręcona w sieć rybacką. Co wydarzyło się na jeziorze? To są tylko spekulacje. Może starał się wyplątać sieć i wpadł do wody? Może wypadł z gwałtownie zatrzymanej łódki? Znajomi mówią, że pływał słabo, a do tego woda była zimna. Przyczyn może być więcej, jak choćby problemy zdrowotne. Wykluczyć nie można też innych powodów. - Na tą chwilę niewiele mogę powiedzieć mówi prokurator rejonowy Piotr Łosiewski. - Wiadomo, że doszło do tragicznego w skutkach zdarzenia. Natomiast przyczyny i okoliczności nie są znane. Ponieważ wiadomo, że znaleziony mężczyzna miał wiele nieprzychylnych sobie osób z racji wykonywanej funkcji, konieczne jest przeprowadzenie sekcji, która być może odpowie na szereg pytań. R. Orlikowski wszystkim, którzy mi kolejny raz zaufali i poparli w wyborach do Rady Miasta w Wałczu. Zapewniam, że podobnie jak w latach ubiegłych, będę służyć Państwu swoją pracą, wiedzą i doświadczeniem. Z wyrazami szacunku Bożena Terefenko

5 Takiej mnie nie znacie Pomyliła Pepco z Igloo, gdzie umówiłyśmy się na rozmowę. Trochę zakręcona, bo dużo się ostatnio w jej życiu dzieje. Ale lubi to. Z Bogusławą Towalewską rozmawia Małgorzata Chruścicka. Mieszkanie 3 pokojowe w Górnicy. Cena zł. Dom skrajny szereg o pow m 2. Cena zł. Mieszkanie 3 pokojowe na DM o pow. 60m 2. Cena zł. Ściąga z Pojezierza - Wyniku wyborów nie traktuję w kategoriach porażki. Mamy demokrację i poddajemy się weryfikacji - zwykle co cztery lata. Nawet, jeśli nie jest ona przychylna, trzeba to przyjąć z pokorą. Wiem, że muszę się bardziej postarać - powiedział w wywiadzie dla Pojezierza Wałeckiego poseł Paweł Suski, który bez powodzenia ubiegał się o stanowisko burmistrza Wałcza. Do Rady Miejskiej nie dostał się także ani jeden z kandydatów, startujący w wyborach z listy KWW Pawła Suskiego. Ponad 15 tysięcy złotych udało się zebrać dzięki akcji Dzień życzliwości dla Marka, która odbyła się 21 listopada w WCK. Na scenie prezentowali się młodzi muzycy z I i II LO w Wałczu, a w przerwach między ich występami przeprowadzane były licytacje. Po 500 zł udało się uzyskać ze sprzedaży: ufundowanej na 60-lecie Orła Wałcz klubowej flagi (jako pierwsza za 280 zł kupiła ją burmistrz B. Towalewska, a potem przekazała do dalszej licytacji), rycerza wykonanego przez dzieci z tuczyńskiego Klubu Otwartej Twórczości, roweru, koszulki mistrza świata w siatkówce Michała Kubiaka i ręcznie robionej komody, podarowanej przez SOSW w Trzcińcu. Za 250 zł znalazły nabywcę spodenki zawodowego mistrza interkontynentalnego w boksie Krzysztofa Głowackiego. Imprezę zakończył występ Majtków Bosmana. Łącznie z ok. 5 tys. zł, zebranymi w ramach charytatywnego meczu piłki nożnej Orła Wałcz, leczenie ciężko chorego i wymagającego szczególnej pielęgnacji oraz stałej rehabilitacji Marka Kuternowskiego wspomoże kwota ok. 20 tys. zł. Już dzisiaj, czyli 28 listopada, gościem wałeckiego DKF-u będzie znany aktor Marian Dziędziel. Spotkanie z odtwórcą głównych ról w takich obrazach, jak m.in. Wesele, Drogówka i Dom zły Wojciecha Smarzowskiego zostanie poprzedzone projekcją filmu Supermarket. 18 listopada prof. J. Witek i dowódca BWD płk K. Król podpisali umowę pomiędzy Państwową Wyższą Szkołą Zawodową w Wałczu i Brygadą Wsparcia Dowodzenia Wielonarodowego Korpusu Północny - Wschód, dotyczącą utworzenia nowego kierunku studiów: informatyka w biznesie i administracji. Na pierwszym roku studiować będzie 30 osób, w tym 20 żołnierzy. 26 i 27 listopada odbyła się wałecka edycja ogólnopolskiej akcji Dwa wymazy & do bazy, której celem jest rejestracja potencjalnych dawców komórek macierzystych krwi lub szpiku. W trzech poprzednich edycjach akcji zarejestrowano łącznie ponad osób. W Wałczu akcję zorganizowali studenci PWSZ. Redakcja gazety Extra Dwójka z Gimnazjum Nr 2 w Wałczu otrzymała Szkolnego Pulitzera w kategorii gazetki szkół gimnazjalnych. Konkurs organizowany jest przez redakcję Kuriera Szczecińskiego. Uroczyste wręczenie nagród, wśród których były m.in. aparat fotograficzny, dyk- tafon i sadzonek krokusów, odbyło się 21 listopada w Książnicy Pomorskiej w Szczecinie. Extra Dwójką opiekują się E. Borecka, E. Lewandowska i G. Mucowski. W dniach listopada w Zespole Szkół Miejskich nr 1 w Wałczu odbywał się Tydzień Tolerancji i Życzliwości dla osób dotkniętych niepełnosprawnością. W programie znalazł się m.in. spektakl teatralny z udziałem niepełnosprawnych uczniów, specjalna lekcja wychowania fizycznego, podczas której w pełni sprawni uczniowie wykonywali ćwiczenia z zawiązanymi oczami lub z ograniczoną ruchomością rąk lub nóg, a także happening na terenie miasta. - Nasz Tydzień budował przyjazną atmosferę i pozytywne postawy. Uczniowie niepełnosprawni mogli znaleźć swoje miejsce. Byli aktywni i miejmy nadzieję, że szczęśliwi - podkreśla jedna z organizatorek akcji Mariola Płotka. Oprócz niej, Tydzień Życzliwości przygotowywali inni nauczyciele ZSM 1: I. Dzierża, A. Topyła, M. Gałas, A. Skonieczka, I. Prus, W. Królak, W. Kułaga, D. Szymczak, U. Kraczkowska, A. Kamińska i M. Szott oraz uczniowie szkoły z Dolnego Miasta. Do wyłonienia zwycięzcy wyborów do Rady Miejskiej w Człopie z okręgu w Wołowych Lasach potrzebne okazało się losowanie, bo Kazimiera Skrzypczak (KWW Alternatywa) i Cezary Pluta (Samorządność i Praca) uzyskali tę samą liczbę głosów. Więcej szczęścia miał C. Pluta i to on zdobył mandat. Zwycięstwem 1:0 ze Sławą Sławno zakończył jesienną rundę 5. ligi zespół Korony Człopa. Człopianie przystąpią do rundy rewanżowej z 6. miejsca w tabeli. W sobotę 29 listopada zaczynają się rozgrywki Wałeckiej Halowej Piłki Nożnej. W tym roku w hali Gimnazjum Nr 2 rywalizować będzie tylko 9 drużyn. Po rundzie zasadniczej nastąpi podział na grupę walczącą o mistrzostwo oraz pozostałe zespoły. Rozpoczęcie pierwszego meczu zaplanowano na godz Na 21 powołań do kadry województwa zachodniopomorskiego w rocznikach gimnazjalnych, 12 dotyczy zawodniczek z Siatkarskiego Ośrodka Szkolnego w Wałczu. Trenerką rocznika 1999 jest Krystyna Filipiak, a rocznika Mariusz Marcinkiewicz. Czy 50+ to koniec świata dla kobiety? Absolutnie nie. To właściwy czas, kiedy mogę myśleć prawie wyłącznie o sobie, o swoich pasjach i ambicjach zawodowych. Mam dystans do spraw, do ludzi i do siebie. Krótko mówiąc, to fajna część życia. Naprawdę Pani tak myśli? Więcej zmarszczek, mniejszy mózg... Spada może szybkość myślenia, ale nie jakość. Co jest zaletą, bo człowiek rzadziej wypowiada słowa, których może później żałować. Zresztą, czym jest pięćdziesiątka skoro wiek emerytalny dla kobiet to 67 lat. Zaledwie półmetek kariery zawodowej:) Czego nie wypada robić w naszym wieku? Szaleć, bo się wychodzi na starą malutką. Ale poza swoim miastem, dlaczego nie. Niczego pani nie zazdrości młodym? Żal mi ich, bo mają trudniejsze perspektywy, jeśli chodzi o pracę i mieszkanie. Zazdroszczę, że przed nimi cały świat. Kobieta, która Pani imponuje? Margaret Thatcher. Oglądałam film o niej, siedząc niemal obok Janiny Paradowskiej. Jestem pod wrażeniem. Ustawiała kraj i rodzinę. Trzeba pamiętać, że nie pochodziła z establishmentu. Urodziła się przecież w biednej rodzinie sklepikarskiej. Wszystko co osiągnęła, zawdzięcza więc wyłącznie swojej ciężkiej pracy. Odważna kobieta. Pani też? Pewnie, że jestem. Lubię ryzykowne sytuacje, wyzwania. Nie wycofuję się. Dwuletnie burmistrzowanie to jeden kłopot, ale nie rezygnuję, bo kręci mnie rozwiązywanie problemów. Dokonuję głębokiej analizy, a potem syntezy. Czyli, rozbieram włos na czworo (śmiech). Nie podejmuję wariackich decyzji finansowych, prywatnie i zawodowo. Ale my jesteśmy już innym pokoleniem, więc inaczej myślimy i działamy. Kto rządzi w domu? Ja. Tak było w moim domu, i w domu męża. Zresztą teściowa zaraz po ślubie ustaliła podział ról w naszym małżeństwie. Powiedziała: pamiętaj, ty rządzisz, a on ci przynosi kasę. Posłuchała jej pani? Pytam męża o zdanie, ale tylko tak dla przyzwoitości. Cenię w nim inne rzeczy, najbardziej intelekt i błyskotliwość. Ma pseudonim Google, bo wie wszystko. Kiedy rozwiązujemy z siostrą krzyżówkę, jego pomoc jest nieoceniona. Mamy trochę dziwny dom. Nie głaszczemy się, ale żartobliwie sobie dokuczamy. Z wyczuciem, aby za mocno nie bolało. Ważna jest dla mnie rozmowa, lgnę do ludzi, z którymi mogę interesująco i błyskotliwie porozmawiać. Mąż jest pod tym względem dla mnie partnerem i pewnie dlatego żyjemy razem już ho, ho... ponad 30 lat. Jaką jest pani mamą? Wymagającą. Wychowałam Anię na silną babę, jeszcze silniejszą ode mnie. Pamiętam, siedziałyśmy na kanapie: córka, moja mama i ja. Nagle Ania powiedziała: Babcia jest zrzędą, ty jeszcze większą, strach pomyśleć, jaką ja będę... Córka jest dla mnie ważna, ale to nie znaczy, że cały świat się kręci wokół niej. Lubi pani ludzi? Pewnie, ale ludzie mnie czasami nie. Chyba dlatego, że jestem twarda i nie rozczulam się. Z życiem trzeba się borykać, walczyć z przeciwnościami. Nie jestem też typem "siostra łata", chociaż doskonale czuję się wśród ludzi. Mówi się, że trzymam dystans. To prawda, tak się mówi. Pozorny. Lubiłam Jacka Kuronia. W swojej książce "Gwiezdny czas" opisywał czasy dzieciństwa. Urodził się we Lwowie. Źle się czuł ze świadomością, że Żydzi chodzą z opaskami na ramieniu, że są dyskryminowani. Miał wrażenie, że jak się o nich otrze, to da sygnał, że się z nimi identyfikuje. Ja też lubię pogłaskać po ramieniu. Doświadczyłam już tego kilkakrotnie podczas naszej rozmowy... Czas tak szybko płynie, trzeba pamiętać o gestach. Mam braki w tym zakresie, ale wynikają one z zabiegania. Zrobiło się filozoficznie. Aby pozostać w klimacie, zapytam o... dowcip, który panią najbardziej śmieszy. Jest bardzo długi i bardzo brzydki.??? O Jasiu, któremu mama dała 50 zł na niezbędne zakupy, a który kupił misia i ze wszystkiego potem chciał się wyspowiadać. Czego jeszcze mieszkańcy o pani nie wiedzą? Że gotuję dwudaniowe obiady, dbam o cieplutkie śniadania w soboty i w niedziele. Nie to, że jestem mistrzynią w kuchni, ale gotuję. Kiedyś zapytałam mamę o przepis na babkę, a ona na to: W sklepie zabrakło? Największa wpadka? Prowadziłam Dzień Nauczyciela i plotłam trzy po trzy. Taki dzień. Jeśli zapyta mnie pani o traumę, opowiem o torcie. Pytam. Byłam dzieckiem. Ciocia poczęstowała mnie olbrzymim kawałkiem tortu. Ledwie dałam radę go zjeść, bo był przeraźliwie słodki, a ona... bach następny. Popłakałam się, ale zjadłam. Teraz łatwiej odmawiam, a wynika to z otarcia się o dużą politykę. Imponują mi deputowani Bundestagu, którzy mówią otwartym tekstem. Trzeba mówić prawdę, wprost bez obudowywania jej w zbędne słowa. Świat będzie szedł z postępem, jeśli będziemy mówić NIE, NIE, NIE! Bunt jest motorem rozwoju. O, buntowniczka. Szalona? Ileś lat temu odchodziła z Zakładu Oświatowego Zofia Zwolińska. Wiedzieliśmy, że zawsze chciała przejechać się harleyem. Zorganizowaliśmy więc siedmiu chłopaków na białych maszynach, przebrali Zosię w skóry i objechała Wałcz w ich asyście. Halinie, głównej księgowej, kupiliśmy z kolei bilet na samolot z Poznania do Warszawy, bo nigdy nie latała. A ja? Ja bym chciała w Kosmos polecieć, zobaczyć gwiazdy. Znam chyba takich, którzy by chcieli tam panią wysłać... Dziękuję za rozmowę. Publikacja sfinansowana ze środków KWW WSPÓLNY WAŁCZ

6 Horoskop BARAN Reaguj spokojem na wszystkie przeciwności losu. Gwiazdy obiecują pracowity, ale owocny tydzień, który zakończy się miłą niespodzianką. BYK Byki powinny wystrzegać się pośpiechu w ciągu kilku nadchodzących dni. W pierwszym tygodniu grudnia wydarzy się coś przełomowego. BLIŹNIĘTA Najbliższy czas okaże się dla osób spod znaku Bliźniąt prawdziwą sielanką. Sprawy ułożą się pomyślnie w życiu prywatnym, zawodowym i miłosnym. RAK Nadchodzi intensywny okres. Raki powinny uzbroić się w cierpliwość i zadbać o równowagę wewnętrzną. Gwiazdy obiecują nową, interesującą znajomość. LEW Mnóstwo sukcesów na polu zawodowym okupisz napiętą atmosferą w domu. Postaraj się łagodzić konflikty zamim przybiorą na sile, a tydzień minie bez większych zakłóceń. PANNA Jeśli Panny narzekały ostatnio na małe ożywienie w życiu uczuciowym, odkryją teraz swój pełen potencjał. Spora szansa, że telefon nie przestanie dzwonić. WAGA Nadszedł czas intensywnej pracy, przypominających o sobie zobowiązań i próby cierpliwości. Odezwie się stary znajomy. SKORPION Za rogiem na Skorpiony czeka wyjątkowa okazja, która ma szansę odmienić ich sytuację finansową. W życiu rodzinnym czeka je wyjątkowy spokój. STRZELEC Najbliższe dni nie będą sprzyjały podejmowaniu ryzyka. To czas na wyważone działania i sprawdzone metody. Taka strategia na pewno przyniesie sukces. KOZIOROŻEC Osoby spod znaku Koziorożca powinny pamiętać, że nie ma prostych rozwiązań. Problemy w tym tygodniu będą wymagały od nich kreatywności. WODNIK Sudoku 73 (Easy) Działaj zgodnie ze swoim instynktem. Korzystny układ gwiazd sprawi, że wszystko, czego się dotkniesz, obróci się w prawdziwy 3 sukces. 8 6 RYBY Na polu zawodowym wyłącznie sukcesy. W życiu rodzinym 6 czeka jednak Ryby trudny, pełen wyzwań okres, który będzie wymagał od nich pracy Wydawca: Oficyna Wydawnicza Nie Byle Co s.c. Wałcz, ul. Chopina 30 Redagują: Małgorzata Chruścicka 2 4oraz dziennikarze 9 i współpracownicy 3 5 Adres redakcji i Biura Ogłoszeń: Wałcz, ul. 9 Sienkiewicza 63, tel , fax schruscicka@pojezierze.com.pl; reklama@pojezierze.com.pl; chruscicka@pojezierze.com.pl Druk: Drukarnia Pojezierze, Wałcz ul. Sienkiewicza 3, tel , drukarnia@pojezierze.com.pl Tekstów niezamówionych nie zwracamy. Zastrzegamy sobie prawo do ich skracająca opatrywania tytułami. Nie odpowiadamy za treść reklam i ogłoszeń Humor Małżeństwo siedzi przed tv. Mąż: Po co oglądasz te programy kulinarne? i tak nie gotujesz lepiej niż wcześniej. Żona: po co oglądasz te pornole... Syn wrócił do domu z samymi dwójami na świadectwie. Ponieważ ojciec przez cały rok suszył mu głowę o oceny i czepiał się nauki, syn bał się jak diabli pokazać świadectwo. Ojciec jednak, zamiast rzucać gromy i lać paskiem, zaprosił syna na fotel. Syn usiadł niepewnie. Ojciec wyjął papierosy: - Zapal synu... - Tata, no co ty, ja nie palę... - Pal, synu! Zapalili. Po chwili ojciec otworzył barek i wyjął szkocką. - Napij się, synu... - Tata, daj spokój, ja nie pije... - Pij, jak ojciec daje! Napili się. Ojciec wyjął z za tapczanu Playboya. - Masz, oglądaj... - No nie, tata, nie wygłupiaj się... - Oglądaj!!! Siedzą, popijają, czas płynie leniwie. Syn już całkiem się wyluzował, sięgnął sam po papieroska, lekko szumi mu w głowie. Przerzuca kartki Playboya, zaciąga się z widoczną przyjemnością i wreszcie rzuca od niechcenia znad kolejnej rozkładówki: Kurna... tata... i kto to wszystko dupczy? No kto to wszystko dupczy??? - Prymusi, synu, prymusi... Sudoku 74 (Medium) Sudoku (Easy) Krzyżówka z masażem Sudoku (Medium) Rozwiązaną krzyżówkę prosimy wyciąć, podpisać i przysłać na adres: Super Pojezierze Wałcz, ul. Sienkiewicza 3 w terminie 8do 8 5 grudnia r. 9 Nagrodą jest 30-minutowy masaż 99 w 66 gabinecie Tomasza Malinowskiego. Masaż wygrała p. Irena Chudyńska. Sudoku (Medium) Sudoku (Medium) Sudoku 75 (Medium) Sudoku 76 (Medium) Rozrywka do szescianu - Gospodyni z wibratorem W Wałczu od ponad 6 lat działa sex shop i - jak twierdzi właścicielka - ma się całkiem nieźle. Niegroźny mu internet, a wzrost świadomości spra- Teraz panie w różnym wieku. Proszę mi wierzyć, wia, że sex przestaje być Rozrywka tematem tabu. do do szescianu Po urzą-dzenia do masażu intymnego, czyli - mówiąc go sprzedaje się bardzo dużo. To przestało być - że przeróżnych przyrządów do masażu intymne- wprost - wibratory coraz częściej sięgają zwykłe czymś dziwnym. gospodynie domowe. Za czerwoną kotarą znajdziemy produkty ściśle związane z seksem, a w drugiej części - frywolne gadżety oraz bieliznę erotyczną. - Młodzież idąca na osiemnastkę odwiedza najpierw sex shop mówi właścicielka Krystyna Łątkowska. - Wybiera najczęściej śmieszne drobiazgi kojarzące się z seksem. Dowcipne erotyczne prezenty kupowane są również na wieczory panieńskie i kawalerskie, 40 czy 50 urodziny oraz Walentynki. Teraz panie szukają seksownego stroju mikołajki. Wałecki sex shop działa od 2007 roku. Nie dał się wyprzeć sklepom internetowym, jak przewidywano. - Praktycznie zupełnie stanęła sprzedaż filmów i czasopism erotycznych przyznaje K. Łątkowska. - Tu istotnie swoją rolę odegrał internet. Pozostałe rzeczy jednak ludzie wolą kupować w sex shopie. Po pierwsze - wiedzą, co tak naprawdę biorą. Czy towar jest z legalnej dystrybucji i czy ma atesty. To chyba jest najważniejsze. Drugi powód - to dyskrecja, trzeci - mogą liczyć na fachową pomoc sprzedawcy. Coraz większy popyt jest na afrodyzjaki i środki pobudzające. Takich środków jest zatrzęsienie w każdej aptece, są również w internecie, ale - okazuje się - że w sex shopie można kupić taniej i bezpieczniej i dyskretniej. Nikt nie stoi za plecami w kolejce... - Niestety stres, tempo życia mocno odbijają się na sprawności - mówi K. Łątkowska - Panowie przychodzą i otwarcie mówią o swoich problemach. Panie szukają dzisiaj w sex shopie nie tylko bielizny erotycznej... - Kiedy zaczynałam, wibratory kupowały najczęściej młode dziewczyny mówi K. Łątkowska. - Panowie kupują sztuczne pochwy i - zdecydowanie rzadziej - lalki dmuchane. Zasadą wałeckiego sex shopu jest to, że nie są sprzedawane jakiekolwiek akcesoria dla przeróżnych ostrzejszych dewiacji seksualnych, nie mówiąc już o zboczeniach. - Największym zaskoczeniem dla mnie są klienci, a było ich kilku, którzy domagali się załatwienia im dziewczyny do seksu, bo uznawali, że sex shop musi też mieć coś takiego w ofercie mówi właścicielka. - Przez te lata niestety też trafiło się kilku, a najbardziej zapamiętałam dwóch zboczeńców. Otwarcie mówili czego poszukują i proszę mi wierzyć, że było to coś obrzydliwego. Nie chcę o tym mówić... Rafał Orlikowski

7

8 SIOSTRY Bożenę Wesołowską i annę andriukajtis z Wałcza łączą, poza więzami krwi, zawód i identyczne wartości życiowe. Czytając odpowiedzi, trudno uwierzyć, że pisały je bez konsultacji. a tak było! Dzieciństwo Ania: Dom rodzinny, który dzięki rodzicom miał mocne fundamenty. Nie zamieniłabym go na wirtualny świat, w którym żyje dzisiaj wiele dzieci. Bożena: Kochani rodzice, którzy dali nam ciepło i bezpieczeństwo. Nauczyli szacunku do siebie i innych, za co ich bardzo kocham. Zostałam fryzjerką, ponieważ... A: Z nożyczkami miałam do czynienia już od dziecka. Obcinałam lalkom włosy i wycinałam wzorki w nowych firankach. Zostałam fryzjerką, bo posłuchałam intuicji. Podświadomie czułam, że to mnie fascynuje, kręci. B: Ten zawód od dzieciństwa mi imponował, pewnie to zasługa dziadka, który też był fryzjerem. Moją pierwszą klientką była siostra. Zrobiłam jej ondulację na grzywce. Moj zawód... A: Pasja i spełnienie marzeń. Po ukończeniu studiów, mogę się też realizować w roli nauczyciela zawodu i wcielać z młodzieżą ciekawe pomysły w życie. B: To moja pasja. Robię to co lubię. Praca daje mi satysfakcję. W życiu najważniejsze jest... A: Moja rodzina. Oczkiem w głowie są moje córki, które kocham nad życie. Mąż to moja prawa rączka, nigdzie się bez niego nie ruszam. Tworzymy zgrany tandem. B: Zdrowie i dobro mojej rodziny. Jeżeli widzę, że mąż i córki są szczęśliwe, moje życie nabiera głębokiego sensu. gdyby nie moja siostra... A. Nie byłabym fryzjerką, ona zaraziła mnie swoją pasją. B. Nie miałabym takiego uczynnego szwagra i tak utalentowanych siostrzeniec. Cenię siostrę za... A. Miłość, kreatywność, chojność, odwagę, pracowitość. Gdybym otworzyła butik, ona byłaby w nim najlepszą stylistką. Kocham ją, bo jest najwspanialszą siostrą na świecie. B. Mogę z nią dzielić lepsze i gorsze chwile. Doceniam jej poświęcenie i zaangażowanie w pracę zawodową. Jestem z niej bardzo dumna, że wyznacza sobie cele i osiąga je. Deneruje mnie w niej... A. Nałóg nikotyniowy, to że papierosy nią rządzą. B. Że potrafi nakłonić mnie do zjedzena ciasta, nawet gdy jestem na diecie. Zazdroszczę jej.,. A. Nie zazdroszczę, jest w końcu moją ukochaną, jedyną siostrą. B. Sposobu, w jaki opowiada kawały. Kiedy będziemy staruszkami... A. Chciałabym, aby nasz zawód był kultywowany w rodzinie. B. Pojedziemy na bezludną wyspę i będziemy się bawić jak 18-tki. To oczywiście żart. Tak naprawdę, nie wiem co będzie. Ludwik urodził się dziesięć tygodni temu. Z Super Pojezierza dowiaduje się, o co w życiu chodzi. Mała Antosia ma kilka miesięcy. Dzień zaczyna od butelki mleka i lektury naszej gazety. Bo POJEZIERZE jest SUPER! mniej donoszą Uprzejmie donoszę, chociaż się tym bardzo brzydzę... Tak zaczynają się najczęściej anonimy kierowane do różnych instytucji. Kiedyś była to plaga. Dziś ilość donosów zdecydowanie spadła. Gdzie donosimy? Można powiedzieć, że do każdej instytucji w zależności od potrzeb. Najczęściej adresatem jest policja, ZUS i Urząd Skarbowy. Choć oczywiście nie tylko. - Donosów jest zdecydowanie mniej twierdzi naczelnik wałeckiego Urzędu Skarbowego, Roman Gieremek. - W tym roku było ich około 15. Oczywiście jesteśmy zobowiązani do sprawdzenia każdej informacji. Potem dopiero zapada decyzja o dalszym postępowaniu. Część donosów okazuje się prawdziwa. Kierownik wałeckiego ZUS, Jolanta Szmidt potwierdza, że tradycja pisania anonimów w społeczeństwie zanika. Zasadne trafiają się wyjątkowo. - Anonimy się pojawiają przyznaje zastępca komendanta KPP Wałcz, mł. Insp. Zbigniew Podhorodecki. - Sporadycznie takie, w których ujawniane są przestępstwa. Częściej dotyczą wykroczeń, a ich podłożem są z reguły waśnie międzysąsiedzkie. Informacje są weryfikowane i jeśli znajdą potwierdzenie, wdrażamy procedury. Okazuje się, że donosić można również do... księdza i na księdza. Nieoficjalnie udało się dowiedzieć, że do Kurii Biskupiej trafia rocznie kilkanaście donosów na kapłanów. Ma mieć to związek z medialną nagonką na księży, choć w przypadku duchownych z powiatu wałeckiego zarzuty bywają wręcz kuriozalne. Na przykład, że podczas spowiedzi wielkanocnej ksiądz daje pokutę po uważaniu i niesprawiedliwie. Autorka anonimu była oburzona, że jej sąsiadka dostała mniejszą pokutę mimo, że nie chodzi co niedzielę do kościoła i ma zdecydowanie poważniejsze grzechy na koncie. - Donosiki trafiają i do księży przyznaje proszący o anonimowość duchowny. - W różnej formie się to odbywa. Czasem podczas rozmowy, czasem w formie listu. Można w każdym razie wiele dowiedzieć się o swoich parafianach. Najczęściej nie są to prawdziwe wiadomości. Najciekawszy donos? Trzy rodziny w parafii toczyły ze sobą wojnę w związku z zerwanymi zaręczynami. Chłopak zostawił narzeczoną i chciał ożenić się z inną. Rodzina porzuconej robiła wszystko, żeby nie dopuścić do ślubu. Pisali donosy do różnych instytucjach, kilka z nich trafiło do księdza. - Napisano, że nie mam prawa udzielić ślubu, bo przyszły pan młody jest gejem (w liście było bardziej dosadne określenie), a dodatku gejem bigamistą, bo dwa lata wcześniej w Holandii pobrał się z innym mężczyzną - opowiada duchowny. - Podsumowując, cenię ludzi, którzy przychodzą z informacjami o innych po to, aby im pomóc. Modlę się za tych, którzy rozsiewają plotki, aby zaszkodzić bliźniemu. Rafał Orlikowski Przepisy Magdy Szeląg-Kugiel z 7 Ogrodów Hummus Składniki: 1 szklanka suchej ciecierzycy, 3 łyżki tahiny (pasty sezamowej do kupienia w sklepach ze zdrową żywnością), 3 łyżki soku z cytryny, 1-2 ząbki czosnku (ilość w zależności od upodobania), sól, oliwa extra vergin, woda. Namoczyć ciecierzycę na noc w zimnej wodzie, trzeba pamiętać, że podwoi swoją objętość. Następnego dnia gotujemy ją do miękkości w świeżej wodzie (ok 40 min.) Ugotowaną wsypujemy do wysokiego naczynia, dodajemy tahinę, czosnek, sól i odrobinę wody, w której się gotowała ciecierzyca (pozostałą wodę trzymamy w rezerwie, żeby rozrzedzić hummus w razie potrzeby). Miksujemy wszystkie składniki na gładką masę blenderem. Przekładamy do miski, polewamy oliwą i posypujemy suchymi lub świeżymi ziołami np natką pietruszki, tymiankiem, bazylią lub słodką papryką. Podajemy z pieczywem. Jeśli hummus chcemy przechować w lodówce, trzeba go polać oliwą z oliwek Pesto z suszonych pomidorów, czyli pesto rosso: Składniki: 150 g suszonych pomidorów w oleju, 1 świeży pomidor, 3 łyżki startego parmezanu, 2 łyżki serka typu ricotta, 2 łyżki migdałów w płatkach lub orzechów pinii, sól, pieprz i cukier brązowy do doprawienia. Wszystkie składniki zmik- sować blenderem, doprawić. Można dodawać do makaronu, kanapek, warzyw. Przechowywać w słoiczku przykryte warstwą oliwy z oliwek. K U l TUgraTKa Kino Tęcza Furia godz. 17:45 i 20:00, Chiny, USA, Wielka Brytania, od 12 lat, bilety 16 zł. Muzeum - Wystawa "Kadry kreślone piórem" Wystawa od kuchni, czyli ziemiański świąteczny stół na przełomie XIX i XX w WCK godz I Wałeckie Dyktando z Języka Polskiego, czytelnia 6.12 godz Orkiestra Filharmonii Koszalińskiej przedstawia Dolce Vita - pieśni włoskie i neapolitańskie, bilety 30/40 zł. Koncert Teresy Werner, 29 listopada godz Mirosławiec Świąteczna Manufaktura, czyli warsztaty artystyczne: 4 grudnia godz anioły, 11 grudnia godz świeczniki, 18 grudnia godz wypieki świąteczne godz X Konkurs Piosenki Bożonarodzeniowej, Kolęd i Pastorałek ORION Na półpiętrze Biżuteria Złoto Srebro WYBRANE PIERŚCIONKI SREBRNE -50% Albatros Aluminium Sp. z o.o. producent profili aluminiowych, w związku z rozwojem działalności, poszukuje kandydatów / kandydatek na stanowisko: LOGISTYK Miejsce pracy: Wałcz Zadania: Planowanie i organizowanie dostaw Nadzorowanie procesu i poziomu realizacji zamówień Tworzenie dokumentacji logistycznej Bieżąca współpraca z magazynem, działem produkcji oraz działem konstruk- cji i jakości Oczekiwania: Wykształcenie minimum średnie (mile widziane wykształcenie wyższe ekonomiczne, logistyczne lub techniczne) Zdolności negocjacyjne Znajomość MS Excel Komunikatywna znajomość języka angielskiego Bardzo dobra organizacja pracy Prawo jazdy kat. B Zdolność do szybkiej adaptacji w nowym środowisku Oferujemy: Pracę w młodym, dynamicznym zespole Stabilne zatrudnienie na podstawie umowy o pracę Możliwość rozwoju zawodowego Oferty zawierające CV oraz list motywacyjny prosimy przesyłać do 5 grudnia 2014 r. drogą elektroniczną na adres: info@albatros-aluminium.com. Prosimy również o dołączenie do aplikacji poniższej klauzuli: Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych dla potrzeb niezbędnych do realizacji procesu rekrutacji prowadzonego obecnie lub w przyszłości przez Albatros Aluminium Sp. z.o.o. (zgodnie z Ustawą o ochronie danych osobowych z r., Dz. U. z 2002r., nr 101, poz. 926 z póź. zm.). Uprzejmie informujemy, że skontaktujemy się tylko z wybranymi kandydatami.