Kalejdoskop pracodawców! s.34

Transkrypt

1 s.28 Jak nas widzą, tak nas malują Zadziwiające, jak żywiołową dyskusję może wywołać niewielki obrazek zamieszczony w angielskiej gazecie Kalejdoskop pracodawców! s Polskie Targi Pracy Gońca Polskiego już 5 kwietnia. 40 wystawców przygotowało na nie ponad 1000 ofert pracy. I S S N nr 12 (218) 21 marca 2008

2 ??? 2 nr 12 (218) 21 marca 2008

3 ???? 3

4 TEMAT NUMERU F unty na WOJCIECH RYNKIEWICZ polskie akcje Każdego roku na konta brytyjskich organizacji charytatywnych trafiają tysiące funtów. Styczniowy finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy pokazał, że Anglicy chętnie przyłączają się do podobnych akcji organizowanych przez Polaków. Święta Wielkanocne są kolejną szansą na pomaganie potrzebującym. Czy brytyjskie firmy na dobre zaczną wspierać potrzebujących znad Wisły? Angielskie organizacje charytatywne pomagają sierotom, chorym na raka, a nawet potrzebującym artystom i zaniedbanym budynkom. Żółtego żonkila, znak Fundacji Marii Curie-Skłodowskiej, noszą w klapie marynarki brytyjscy politycy i dyrektorzy wielkich londyńskich korporacji. Na szczytne cele datki zbierają piłkarscy trenerzy, muzycy i cały świat angielskiego show-biznesu. Największe brytyjskie organizacje charytatywne, czyli British Heart Foundation, Cancer Research UK i National Trust pieniądze na swoją działalność pozyskują z organizowanych w całym kraju imprez oraz z tzw. sklepów charity, które sprzedają przedmioty pochodzące od prywatnych darczyńców. Na Wyspach zarejestrowanych jest 300 tysięcy tego typu organizacji. W dobrym tonie jest, kiedy firma uczestniczy w akcjach charytatywnych co najmniej kilka razy w roku mówi Anna Szymczak z Hays w Londynie. Firma wspiera Marie Curie Cancer Care. Miesiąc temu pracownicy Hays sami zbierali pieniądze na rzecz walki z rakiem. Prócz wspierania szczytnego celu Anglicy nawet w pracy potrafią się bawić i cieszyć z tego, że pomagają innym dodaje Anna Szymczak. Polskie akcje na Wyspach Jedna lub dwie jaskółki wiosny nie czynią, ale faktem jest, że polskie akcje charytatywne coraz bardziej rozprzestrzeniają się w Wielkiej Brytanii mówi Grzegorz Gruca z Polskiej Akcji Humanitarnej. Prawdziwa prosperity tego typu organizacji przyszła do Wielkiej Brytanii w latach osiemdziesiątych, wraz z rządami Margaret Thatcher. Żelazna dama wprowadziła do systemu zabezpieczeń społecznych mechanizmy rynkowe, dając społeczeństwu sposobność wyboru usług. Od tego momentu organizacje społeczne miały w miarę możliwości zastępować instytucje publiczne. Wielu komentatorów podkreśla, że triumfalny powrót organizacji charytatywnych na brytyjską scenę społeczną stał się możliwy dzięki przyjęciu przez żelazną damę strategii prywatyzacji sektora publicznego. Zdaniem Grzegorza Grucy, angielskie firmy, z wiadomych względów, od lat wspierają potrzebujących z krajów należących kiedyś do kolonii brytyjskich. Organizacje charytatywne z innych krajów, w tym z Polski, muszą walczyć o swoje. Akcje, które organizujemy najczęściej wspomagają Anglicy, którzy mają polskich przodków albo po prostu tacy, których coś z nami łączy mówi Grzegorz Gruca z Polskiej Akcji Humanitarnej. Zdarza się, że pracujący w brytyjskich firmach Polacy zachęcają angielskich kolegów z pracy do brania udziału w tego typu przedsięwzięciach. Rzadziej nasze akcje wspierają firmy z Wysp, częściej pojedynczy ludzie mówi Gruca. Są oczywiście odstępstwa od tej reguły. Ostatnio na przykład duża irlandzka firma, która wygrała nagrodę za utrzymanie wzorowego stanu BHP na budowie, postanowiła ofiarować ją na rzecz Polskiej Akcji Humanitarnej dodaje. Podobnie kilka dużych angielskich firm załadunkowych zdecydowało się przekazać datki na PAH, wspierając akcję Pajacyk. Prowadzimy ją w ramach programu BP partnerclub, współpracując również z wieloma innymi firmami, m.in. Auracall i Britannia House mówi Grzegorz Gruca z PAH-u. fot. Radek Pietruszka (PAP) 4 nr 12 (218) 21 marca 2008

5 TEMAT NUMERU fot. Jacek Bednarczyk (PAP) Orkiestra łamie lody Na mapie sztabów Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, Wyspy Brytyjskie nie są pustą plamą. Każdego roku do akcji Jurka Owsiaka przyłącza się coraz więcej angielskich miast. Podczas ostatniego, XVI Finału WOŚP polscy studenci Buckinghamshire New University kwestowali głównie w High Wycomb i Slough. Zebrali ponad 350 funtów. Styczniowy finał był pierwszym, który organizowaliśmy wspólnie. Obiecujemy jednak, że w przyszłym roku również będziemy wolontariuszami i wtedy postaramy się o jeszcze lepszy wynik mówi Rafał Olak, student pierwszego roku i szef sztabu WOŚP w High Wycomb i Slough. Impreza zorganizowana przez młodych Polaków, którzy uczą się na angielskim uniwersytecie cieszyła się dużym zainteresowaniem ze strony Anglików i tutejszych mediów. Ciężko policzyć, ile pieniędzy wrzucili do skarbonek Anglicy, ale na pewno idea i szczytny cel akcji spodobały się im przyznaje Rafał Olak. W Bedford, innym mieście na północ od Londynu, Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zebrała aż 520 funtów. W kwestowaniu pieniędzy polskich organizatorów wsparli miejscowi policjanci i strażacy. Piłkarskie koszulki od Anglików Angielskie firmy, szczególnie te o zasięgu międzynarodowym, coraz śmielej uczestniczą w akcjach na rzecz potrzebujących Polaków. Ostatni finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy wspomogła angielska firma telekomunikacyjna Auracall, która przekazała 1000 funtów na akcję Jurka Owsiaka. Od lat staramy się wspierać mniejszości narodowe na Wyspach, dlatego w związku z tym, że Polacy są w Anglii bardzo liczną grupą firma zdecydowała się przekazać pieniądze na WOŚP mówi Anna Lenartowicz z Auracall. Pierwszy raz uczestniczyliśmy w akcji na tak dużą skalę, ale już od dwóch lat przekazujemy mniejsze kwoty pieniężne na Jak wynika z badań agencji Publicis, prawie co drugi Europejczyk (44 proc.) gotowy jest zapłacić więcej za dany produkt, gdy wie, że jego zakup daje możliwość wzięcia udziału w losowaniu jakiejś nagrody lub wiąże się z udziałem w akcji charytatywnej. rzecz organizowanego przez Polską Akcję Humanitarną Pajacyka dodaje. Pieniądze, które firma ofiarowała WOŚP zostaną przeznaczone na zakup specjalistycznego sprzętu dla dzieci ze schorzeniami laryngologicznymi. Pozwolą one lepiej wyposażyć szpitale, a także przeprowadzić badania słuchu u 99,5 proc. populacji noworodków w Polsce. Wierzymy, że współpraca z obcojęzycznymi wspólnotami wymaga aktywnego wsparcia ich członków mówi John Burton, dyrektor Auracall. To właśnie silna więź z mniejszościami etnicznymi oraz miliony minut generowane każdego miesiąca spowodowały, że jesteśmy znaną międzynarodową firmą dostarczającą usługi telekomunikacyjne w Wielkiej Brytanii dodaje. To niejedyny przykład, kiedy w pomoc organizacjom znad Wisły włączają się angielskie firmy. Jan Demeyere pierwszy raz w życiu wziął udział w biegu maratońskim. Jest znanym belgijskim architektem, który zaprojektował Fashion House Outlet Centre w Polsce. Do startu w londyńskim Flora Marathon przygotowywał się prawie półtora roku. Był jedynym biegaczem, który zdecydował się pomóc polskiej organizacji. Wybrał warszawskie Towarzystwo Przyjaciół Dzieci. Za pośrednictwem internetu firmy i osoby prywatne deklarowały kwoty za każdy kilometr pokonany przez belgijskiego architekta. Jan Demeyere dobiegł do mety, a na konto polskiej organizacji charytatywnej trafiło ponad 15 tysięcy złotych. Chyba czuwa nad nami sportowy duch, bo dwa miesiące temu w Ośrodku Adopcyjnym w Warszawie zjawiło się kilku Anglików, którzy niespodziewanie podarowali naszym maluchom pięć oryginalnych piłkarskich koszulek cieszy się Monika Jagodzińska, skarbnik Towarzystwa Przyjaciół Dzieci. Chłopcy byli wniebowzięci, szkoda tylko, że Anglicy tak szybko uciekli, bo nie zdążyliśmy się nawet dowiedzieć, kim byli, a bardzo chcielibyśmy im za ten gest jeszcze raz podziękować dodaje. 5

6 TEMAT NUMERU Polscy pionierzy na Wyspach Tuż po wojnie szlaki akcjom charytatywnym przecierali mieszkający na Wyspach Polacy. Jedna z najstarszych polskich organizacji charytatywnych w Wielkiej Brytanii powstała w Londynie w 1947 roku. Fundacja Veritas, bo o niej mowa, została założona przez ludzi związanych z Polskim Katolickim Stowarzyszeniem Uniwersyteckim. Po wojnie fundacja podejmowała różne działania charytatywne, początkowo skierowane wyłącznie na Polskę. Zbierała głównie lekarstwa i sprzęt medyczny, współpracowała także z angielskimi aptekami. Podobne akcje organizowała charytatywna grupa Medical Aid for Poland, która powstała w Londynie w latach osiemdziesiątych poprzedniego wieku. Skupia się ona na niesieniu pomocy medycznej Polakom w kraju i za granicą. W ciągu ponad 26 lat organizacja wysłała prawie 335 tirów z darami do Polski. Ostatnie lata nie były jednak najłatwiejsze dla MAfP. Brytyjczycy mają do wyboru co najmniej kilka sklepów charity na głównych ulicach każdego miasta, nie wspominając już o tysiącach akcji charytatywnych mówi dr Bożena Laskowicz z londyńskiego Medical Aid for Poland. Ciężko jest nam się przebić w tym tłumie. Kiedyś docieraliśmy do angielskich trustów, wysyłaliśmy dary z aptek i tutejszych firm farmaceutycznych do kraju, ale było to 20 lat temu, kiedy Polska naprawdę potrzebowała tego typu pomocy. Dziś utrzymujemy się głównie z naszego sklepu charity na Ealingu dodaje. Angielskie firmy pomagają nad Wisłą Jak wynika z badań agencji Publicis, prawie co drugi Europejczyk (44 proc.) gotowy jest zapłacić więcej za dany produkt, gdy wie, że jego zakup daje możliwość wzięcia udziału w losowaniu jakiejś nagrody lub wiąże się z udziałem w akcji charytatywnej. Natomiast Polacy kierują się w większości jego ceną (64 proc.). Dwukrotnie mniejszy wpływ (28 proc.) na decyzję ankietowanych ma marka produktu, a aż osiem razy gorzej (8 proc.) działa na Polaków informacja o tym, że firma, która wyprodukowała konkretny towar udziela się społecznie. Nie jest łatwo przekonać polską firmę do przekazania darowizny na rzecz naszej organizacji mówi Urszula Jaworska, szefowa fundacji i banku szpiku kostnego, który nosi jej imię. Prościej jest zachęcić do takiej współpracy właśnie zagraniczne firmy, w tym oczywiście angielskie, które mają swoje oddziały w naszym kraju dodaje. Przykładem jest firma Bibby Factors Polska, która powstała 200 lat temu. Wchodzi w skład Bibby Financial Services i obecnie działa na rynku brytyjskim i irlandzkim, w Stanach Zjednoczonych, Australii, Polsce, Francji i Czechach. Wspomagała ona polską Fundację Pożywienie Darem Serca miesięcznymi wpłatami w wysokości kilkuset złotych. Fundację Urszuli Jaworskiej wspierają międzynarodowe firmy, mające swoje biura w Anglii i w Polsce Stora Enso, w Polsce znana jako Intercell, Norton Rose LLP i farmaceutyczna firma Abbott House. Zdaniem Grzegorza Grucy z PAH-u, rodzime, polskie firmy nie dostrzegają jednak tego, że działalność społeczno-charytatywna pomaga zbudować pozytywny wizerunek wśród klientów. Na ostatnim spotkaniu przedstawicieli dużych polskich firm z organizacjami charytatywnymi i różnego rodzaju fundacjami podano rezultaty badań, z którym wynika, że tylko 3 proc. firm uważa współpracę z nami za ważny element swojego działania mówi Gruca. W Wielkiej Brytanii firmy chlubią się tym, że pomagają potrzebującym, a informacje o tego typu akcjach trafiają pier wsze strony na gazet. W tej kwestii sporo moglibyśmy nauczyć się od Anglików dodaje. Tradycyjnie już polską akcję Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom wspiera brytyjska sieć handlowa Tesco. Robimy to z potrzeby serca, bo naszą zasadą jest odpowiadanie na potrzeby, jakie widzimy wokół wspominał dwa lata temu Kevin Grace, ówczesny prezes Tesco Polska. Dlatego stale współpracujemy z Caritas Polska. Staramy się też raczej mobilizować ludzi do zainteresowania się potrzebującymi, niż po prostu ofiarować pieniądze firmy. Dzięki temu nasi klienci, którzy biorą udział w akcjach charytatywnych mają poczucie, że dołożyli swoją cegiełkę do wspólnej, dobrej budowli. Mam też oczywiście nadzieję, że doceniają fakt, że nasza firma chętnie wspiera potrzebujących dodał. 6 nr 12 (218) 21 marca 2008

7 192x134_TTV_Goniec_4434_polish epage 1 01/02/ :03:19???? Wybierz 1 aby doladowac konto 5. Otrzymasz smsa potwierdzajacego pobranie oplaty. Rozmawiaj godzinami wykorzystujac swoje darmowe minuty. Nowosc! Teraz T-Talk dostepny jest rowniez z Polski. Zadzwon na aby dowiedziec sie wiecej. tel. stacjonarny tel. komórkowy tel. stacjonarny tel. stacjonarny 2p/min 7p/min 1p/min 2p/min Infolinia: I To proste Spróbuj teraz! *T&C s: Ask bill payer s permission. Calls charged per minute. Charges apply from the moment of connection. Calls to the 020 number cost mobile standard rate to a landline or may be used as part of inclusive mobile minutes. Calls made to mobiles may cost more. Connection fee varies between 1.5p to 15p. To stop auto recharge when credit is low, text AUTOOFF to (standard SMS rate). This service is provided by Auracall Ltd. Agents required, please call

8 ???? 8 nr 12 (218) 21 marca 2008

9 nr 12 (218) 21 marca 2008 SPIS TREŚCI fot. Rafphotostudio ZAMIAST WSTĘPU Redaktor naczelna Katarzyna Kopacz Brytyjczycy to bardzo hojny naród. By się o tym przekonać, wystarczy przyjrzeć się, z jaką troską traktują żebrzących na ulicy bezdomnych. Każdy, kto choć kilka miesięcy mieszka w Londynie był na pewno świadkiem, gdy ktoś podchodzi do proszącego na ulicy o pomoc z kubkiem kawy czy pożywną kanapką w ręku i pyta, czy może zrobić coś więcej? Ofiarni są nie tylko dorośli, ale także dzieci. 5-letnia córeczka moich znajomych, która pod nieobecność rodziców spędzała ze mną sobotnie przedpołudnie, kiedy tylko zobaczyła siedzącego u bram Hyde Parku bezdomnego, poprosiła o pieniążek, by pomóc biednemu panu. Najmłodszych niesienia pomocy innym ludziom i organizacjom charytatywnym uczy się tu nawet w szkołach. Nic więc dziwnego, że dorośli Brytyjczycy uważają pomaganie drugiemu człowiekowi za bardzo naturalny odruch. Co ciekawe, chcą udzielać pomocy nie tylko swoim charity, ale również potrzebującym z zagranicy. W ostatnich latach skorzystały na tym również polskie instytucje, do których każdego roku trafiają tysiące funtów. Także mieszkający w Wielkiej Brytanii Polacy zakładają coraz więcej fundacji i organizacji, które niosą pomoc rodakom w kraju. Bo, jak mówi łacińska sentencja: Nihil est melius, nihil praestantius bonitate et beneficentia, czyli Nie ma niczego lepszego, niczego znakomitszego od dobroci i dobroczynności. nr 12 (218) I S S N Nadciąga fala powrotów Teatr jednego mima PROJEKT OKŁADKI: IWONA KADŁUCZKA 30 TOMASZ WALĘCIUK Wielkanoc w swojej naturze zawsze była świętem dezorientującym, jako że jest ruchoma i może wypaść najwcześniej 22 marca, a najpóźniej 25 kwietnia. Warto zatem pamiętać, że obchodzona jest w pierwszą niedzielę po pierwszej wiosennej pełni księżyca. Grupa Goniec Polski ADRES: POLISH TRADE CENTRE 48 Haven Green, Ealing, London W5 2NX, tel info@mail.goniec.com REDAKCJA (EDITORIAL): Katarzyna Kopacz (red. nacz.), kk@mail.goniec.com Adam Skorupiński (red. prowadzący portalu), ska@mail.goniec.com Iwona Kadłuczka, ik@mail.goniec.com Wojciech Rynkiewicz, wojtek@mail.goniec.com Kamila Cybulska (korekta), kamila@mail.goniec.com Redakcja: tel , redakcja@mail.goniec.com Fot: PAP Archiwum Shutterstock WSPÓŁPRACA: D. Bawołek, A. M. Borkowski, B. Bugała-Miler, K. Bzowska, N. Chomik (korekta), C. Dziadul, Ł. Jachimiak, A. Korcz, A. MacBride, R. Małolepszy, M. Marek, P. Marek, P. Podchorodecki, P. Sikora, M. Sygnarowicz, J. Skibicka, E. Tomasik, K. Wiciak SKŁAD I GRAFIKA: Rafał Głowa (red. tech. i admin.www) tel , rg@mail.goniec.com Tomasz Walęciuk (DTP) tw@mail.goniec.com MARKETING I REKLAMA (ADVERTISING) tel , fax: , marketing@mail.goniec.com Marta Kaszuba (PR) , marta@mail.goniec.com Sylwia Bohatyrewicz , sylwia@mail.goniec.com Agnieszka Jadwiszczak , aj@mail.goniec.com Mariusz Zdeb , advert1@mail.goniec.com OBSŁUGA OGŁOSZEŃ DROBNYCH I PRENUMERATY (CLASSIFIED ADS AND SUBSCRIPTION): Katarzyna Rupniewska , kr@mail.goniec.com DYSTRYBUCJA dystrybucja@mail.goniec.com, tel PRZEDSTAWICIELSTWO W BIRMINGHAM: Romuald Remus , , rr@mail.goniec.com WYDAWCA (PUBLISHER): Dyrektor Generalny: Mieczysław Cezary Olszewski Media Group Manager: Dominika Bajer , db@mail.goniec.com Finanse: Małgorzata Dryjska , md@mail.goniec.com Nakład: egzemplarzy ISSN Redakcja Gońca Polskiego nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych ogłoszeń. Redakcja zastrzega sobie prawo odmowy publikacji ogłoszenia bez podania przyczyny Funty na polskie akcje 10 Wiadomości z Polski 12 Prosto z Wysp 14 Wiadomości ze świata 16 Informacje lokalne z Wielkiej Brytanii 18 Polonia na Wyspach 20 Britpress 22 Polpress 24 English page 26 Polak na Wyspach 28 Jak nas widzą, tak nas malują 30 Żurek z paczki, czyli Wielkanoc w Londynie 32 Formuła 1 - Siedmiu wspaniałych 39 Kalejdoskop 34 potencjalnych pracodawców Nie daj się depresji! 36 Dwoje biednych Rumunów 38 w Londynie Polskie łzy Syberii 39 Mama na Wyspach 40 Goniec Rozrywka 42 Książka i film dla każdego 43 Polski Londyn 44 Wpadam w słowo 45 Przeżyj to sam 46 Galeria 48 Sport z Polski 50 Sport Wielka Brytania 52 Ogłoszenia drobne 54 9

10 WIADOMOŚCI Z POLSKI fot Jacek Turczyk (PAP) Rozmowy obu prezydentów dotyczyły m.in. współpracy energetycznej oraz NATO Juszczenko w Polsce Prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko odbył w ubiegłym tygodniu kilkudniową roboczą wizytę w Polsce. Jak powiedział dyrektor Biura Spraw Zagranicznych w Kancelarii Prezydenta, Mariusz Handzlik, rozmowy prezydenta z Juszczenką poświęcone były bezpieczeństwu energetycznemu Europy oraz staraniom Ukrainy zbliżenia się do NATO. Ukraina podobnie jak Gruzja liczy, że na szczycie Sojuszu Północnoatlantyckiego w kwietniu w Bukareszcie zostanie włączona do Planu Działań na Rzecz Członkostwa w NATO (ang. MAP). Spotkanie zdominowały dwa tematy. Pierwszy, w jaki sposób możemy pomóc Ukrainie w tym ostatnim okresie przed szczytem NATO w Bukareszcie zostanie jeszcze raz wyrażone mocne poparcie dla przystąpienia Ukrainy, podobnie jak Gruzji do MAP (...). Drugim tematem była solidarność europejska, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo energetyczne powiedział Handzlik. Będziemy rozmawiali o polityce otwartych drzwi dla Ukrainy, o rozszerzaniu tego obszaru bezpieczeństwa i stabilności w Europie. Będziemy zastanawiali się nad strategią szczytu w Bukareszcie, a także przyszłością NATO zapowiadał przed spotkaniem Handzlik. Rozmowy prezydentów i delegacji miały także dotyczyć współpracy energetycznej, m.in. perspektywy wdrażania w życie projektu związanego ze spółką Nowa Sarmatia, która ma zajmować się przedłużeniem rurociągu Odessa-Brody-Gdańsk do Gdańska. Poruszona została również sprawa EURO 2012, chociaż decyzje w tym zakresie podejmuje rząd, a nie prezydent mówił przedstawiciel Kancelarii Prezydenta. (wprost.pl) Zamieszki w Mitrovicy 27 polskich policjantów zostało rannych w starciach z Serbami w Kosovskiej Mitrovicy. Serbowie próbowali odbić sąd w Mitrovicy. Siły NATO dostały się pod ostrzał karabinów maszynowych poinformował rzecznik Sojuszu. Z powodu gwałtownych protestów policja ONZ-etu otrzymała rozkaz wycofania się z Kosovskiej Mitrovicy poinformował w stolicy Kosowa, Prisztinie, oenzetowski rzecznik. Na zdominowanej przez Serbów północy Kosowa są setki policjantów UNMIK, wspieranych przez natowskie siły KFOR. Policjanci ONZ-etu i żołnierze KFOR-u zostali ranni w eksplozji przed budynkiem sądu poinformowała policja w Kosowie. Życiu rannych Polaków nie zagraża niebezpieczeństwo powiedział rzecznik Komendy Głównej Policji, Mariusz Sokołowski. Dodał, że funkcjonariusze zostali ranni w wyniku wybuchu granatów domowej produkcji. Wcześniej w mieście pod budynkiem oenzetowskiego sądu doszło do starć Serbów z siłami ONZ-etu i KFOR-u. Policja ONZ-etu siłą odzyskała kontrolę nad zajętym przez Serbów oenzetowskim sądem w Kosovskiej Mitrovicy. Jednostka polskiej policji została wezwana w trybie alarmowym przed budynek gmachu. Do środka weszła jednostka KFOR-u i sił ONZ-etu. Polscy policjanci zabezpieczali budynek przed wejściem, kiedy KFOR wyprowadzał z budynku okupujących go Serbów. W Mitrovicy rannych zostało 27 polskich policjantów Po zajęciu gmachu sądu przez policjantów w mieście wybuchły poważne zamieszki. Siły ONZ-etu użyły gazu łzawiącego. Aresztowano ponad 50 osób, które przewieziono do więzienia w Prisztinie. (gazeta.pl) fot Sasa Stankovic (PAP) Już teraz zarezerwuj miejsce na swoją reklamę w najbliższym dodatku Nieruchomości Properties pages 10 nr 12 (218) 21 marca 2008

11 Wiadomości z Polski na antenie RGFM codziennie o godz.: 7.00; 8.00; 9.00; 10.00; 11.00; 12.00; 13.00; 14.00; 15.00; 16.00; 17.00; 18.00; 19.00; Spór o traktat Traktat Lizboński przyjęty bez żadnych obostrzeń może być dla Polski zagrożeniem uważa prezydent Lech Kaczyński. fot Jacek Turczyk (PAP) Głowa państwa zaproponowała, by przed podpisaniem unijnego dokumentu dodatkowo zabezpieczyć w naszym prawie rzymską wiarę. To jednocześnie stanowisko prezydenta w sprawie wojny o sposób ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego przez Polskę, którą toczy PiS i Platforma Obywatelska. Karta Polaka dla milionów Nawet milion Ukraińców może wystąpić o Kartę Polaka. PiS chce, by zatwierdzeniu traktatu który ma jeszcze mocniej zjednoczyć Europę towarzyszyło uchwalenie ustawy zabezpieczającej interesy Polski. Platforma Obywatelska uważa, że wystarczy jedynie uchwała Sejmu, która ma mniejszą rangę. PiS chce gwarancji, że Polska nigdy nie odstąpi od wynegocjowanych przez Jarosława i Lecha Kaczyńskich postanowień w sprawie traktatu. Chodzi między innymi o korzystny dla Polski sposób liczenia głosów w unijnych instytucjach, czyli tzw. kompromis z Joaniny. PiS domaga się również, by Polska nie odstąpiła od tzw. protokołu brytyjskiego, dzięki któremu nie będziemy musieli przyjmować w całości dokumentu o nazwie Karta Praw Podstawowych. Karta zawiera w większości postanowienia całkowicie słuszne. Ale są też takie, które zezwalają na małżeństwa, które nie będą związkiem kobiety i mężczyzny. Są też zagrożenia dla naszych interesów narodowych, własności na ziemiach zachodnich powiedział prezydent. (dziennik.pl / tvn.24.pl) WIADOMOŚCI Z POLSKI W SKRÓCIE Oburzenie internautów fot Diego Azubel (PAP) Nie jestem entuzjastą tego, żeby młody człowiek siedział przed komputerem, oglądał filmiki, pornografię, pociągał z butelki z piwem i zagłosował, gdy przyjdzie mu na to ochota powiedział w wywiadzie dla serwisu pis.org.pl Jarosław Kaczyński. Jego słowa wywołały powszechne oburzenie. Polscy internauci postanowili zareagować i chcą przeprowadzić szkolenie dla byłego premiera z zakresu korzystania z internetu. Mają się tym zająć członkowie Partii Piratów, której celem jest wspieranie rozwoju społeczeństwa informacyjnego. (onet.pl) Magister Tusk Czwórka z plusem taką ocenę za pracę magisterską dostał syn premiera, Michał Tusk. Pisał o dysfunkcjach w przekazywaniu ról płciowych w rodzinach. Jak sam przyznaje świeżo upieczony magister socjologii, sporo kłopotu sprawiło mu zbadanie środowisk gejowskich, co było konieczne do skończenia badań. Michał Tusk nie ukrywa, że przez ostatnie miesiące poświęcał magisterce każdą wolną chwilę. Teraz, z dyplomem Uniwersytetu Gdańskiego w kieszeni, ma zamiar oddać się pracy w mediach. (dziennik.pl) fot Paweł Kula (PAP) Dzięki temu będą mogli pracować i mieszkać w Polsce, brać zasiłki, korzystać ze służby zdrowia i bezpłatnej edukacji. Jednak większość z uprawnionych ma niewiele wspólnego z Polską. Rewolucja rozpocznie się 1 kwietnia wówczas wchodzi w życie Karta. Konsul generalny we Lwowie, Wiesław Osuchowski, zdaje sobie sprawę, że większość chętnych na Kartę Polaka nie ma z polskością nic wspólnego. Skorzystają jednak z zasady, jaką we wrześniu ubiegłego roku, tuż przed wyborami, stworzył polski Sejm: o Kartę mogą ubiegać się wszyscy, których przodkowie mieli obywatelstwo polskie wystarczy jedno z rodziców, dziadków lub dwoje pradziadków. Warunki spełnia przytłaczająca większość mieszkańców zachodniej Ukrainy, której tereny przed II wojną światową należały do Rzeczypospolitej. Konsul Osuchowski szacuje, że mogą to być setki tysięcy Ukraińców. Według Towarzystwa Kultury Ziemi Lwowskiej, po Kartę może się zgłosić nawet milion osób. Według informacji Dziennika, weryfikacją oświadczeń o przynależności do narodu polskiego będzie zajmować się zaledwie czterech polskich konsulów, w tym dwóch bez większego doświadczenia. (dziennik.pl) Polacy bez dowodów fot Jacek Turczyk (PAP) Na nic prośby i groźby. Starych dowodów osobistych na nowe nie wymieniło jeszcze ponad 875 tysięcy osób. Mimo że ostateczny termin wymiany dokumentu mija z końcem marca, kolejek w urzędach nie widać. We wrześniu ubiegłego roku Sejm przyjął ustawę o czasowym posługiwaniu się dowodami osobistymi wydanymi przed styczniem 2001 r. Zgodnie z nią stare dokumenty nie tracą ważności do końca pierwszego kwartału br., ale nie można na ich podstawie m.in. przekraczać granicy z innymi krajami UE upoważnia do tego tylko nowy dowód, w formie plastikowej karty. (dziennik.pl) 11

12 PROSTO Z WYSP fot. M. Titow Move over, Darling KATARZYNA BZOWSKA Gordon Brown przyzwyczaił już Brytyjczyków do tego, że wystąpienie kanclerza skarbu prezentującego doroczny budżet nie musi być pełne słownych fajerwerków i ciekawe. Ale zawsze może znaleźć się uczeń, który przerośnie mistrza. Alistair Darling, debiutujący w charakterze kanclerza skarbu, wygłosił przemówienie tak nudne, że nawet siedzący w pierwszych ławach z trudem powstrzymywali się od ziewania. Gdy w zeszłym tygodniu Alistair Darling stanął na progu domu przy 11 Downing Street, wyglądał jak teczka, w której trzymał tekst przemówienia. Ta słynna teczka służy kanclerzom od 1860 r. wykonano ją dla Williama Gladstone a. Już James Callaghan w latach 60. XX wieku odesłał ją do lamusa, bo uznał, że jest za mała. Zamówił nową, z inicjałami obecnej królowej. Jego następca Roy Jenkins powrócił do tradycji. Zerwać z nią postanowił Gordon Brown. Zamówił nową w swym okręgu wyborczym Fife, a tę Gladstone owską odesłał do archiwum państwowego. Przez dziesięć lat w użyciu było nowe, duże czerwone pudło. Okropne. Nie bardzo wiadomo, dlaczego Darling wyciągnął starą teczkę. Czy dlatego, by swoim przykładem pokazać, że wszystko, a nie tylko plastikowe torby, nadaje się do recyclingu? A może miało to już na wstępie ujawnić, jaki jest stan stojącej na progu recesji brytyjskiej gospodarki? Mnie natomiast najbardziej kojarzył się z Sylvestrem Stallone, który po przegranej walce podnosi do góry rękę w wątpliwym w tej sytuacji geście zwycięstwa. Alistair Darling był typowym posłańcem złych wiadomości, a monotonny ton pozwalał łatwiej przełknąć zapowiedzi na najbliższy rok. Pewne decyzje były do przewidzenia. Głośna propaganda przeciwko upijaniu się młodzieży w ostatnich tygodniach coraz częściej wysuwała na pierwszy plan to, że drinki są zbyt tanie. Nic dziwnego, że akcyza na alkohol poszła w górę. Także krucjata prowadzona przeciwko palaczom była zapowiedzią wzrostu cen papierosów, już i tak najdroższych w Europie. No i tradycyjnie po kieszeni dostali kierowcy. Kontrabandziści wszystkich krajów łączcie się! Dobre wiadomości zniknęły gdzieś w ponurej aurze, którą roztaczał kanclerz. A przecież znalazło się kilka istotnych decyzji. Po pierwsze, ujawnione niedawno dane, z których wynika, że 25 proc. dzieci mieszkających w Wielkiej Brytanii żyje w nędzy spowodowały zwiększenie wydatków na pomoc dla najuboższych rodzin z dziećmi. Państwo ma przeznaczyć na ten cel dodatkowe 125 mln funtów w ciągu następnych trzech lat. Podniesiono próg zarobków, poniżej którego rodziny kwalifikują się do tzw. Tax Credit oraz zasiłek na dzieci do 20 funtów na pierwszą pociechę. Ma to zmienić warunki życia ok. 250 tys. dzieci. Zadbano też o najstarszych osoby powyżej sześćdziesiątki otrzymają więcej o 50 funtów na zimowe dogrzewanie, czyli 250 funtów każdej zimy, a ci, którzy przekroczyli osiemdziesiąty rok życia będą dostawać na ten cel 400 funtów rocznie. Stworzono też łatwiejsze warunki sprzyjające uzyskiwaniu kredytów przez małe firmy oraz zachęty dla właścicieli domów, by zredukowali emisję dwutlenku węgla. Zwiększone też ma być budownictwo komunalne oraz mają być (jeszcze nie wiadomo, w jaki sposób) zmienione warunki przyznawania kredytów na kupno domów tak, by były one dostępne nie tylko dla zamożnych. Dodatkowe 10 mln funtów przeznaczono na rozwój nauki. Pamiętajmy też, że od kwietnia ma zostać obniżona podstawowa stawka podatku od Gdy w zeszłym tygodniu Alistair Darling stanął na progu domu przy 11 Downing Street, wyglądał jak teczka, w której trzymał tekst przemówienia. Ta słynna teczka służy kanclerzom od 1860 r. dochodów osobistych o 2 proc., co zapowiedział rok temu Gordon Brown. W sumie więc nie tak źle. A jednak. Ogólna sytuacja w gospodarce światowej nie napawa optymizmem. Wzrost gospodarczy ma wynieść nie więcej niż 1,75 proc. w skali rocznej. To wręcz stagnacja. A jeszcze na jesieni przewidywano, że będzie on wynosił 2,25 proc. Kanclerz przyznał, że w ostatnich latach do rozwoju gospodarczego kraju w dużym stopniu przyczynili się imigranci. Możemy sobie pogratulować: to dzięki nam, Polakom, Wielka Brytania wolniej wpada w recesję. Słowo budżet pochodzi z francuskiego bougette. Była to mała torebka do przechowywania pieniędzy lub dokumentów. Po raz pierwszy w odniesieniu do finansów państwowych słowo to zostało użyte w 1733 r., w jednym z popularnych wówczas pamfletów politycznych. Oskarżono w nim ówczesnego, pierwszego w historii Anglii premiera, Roberta Walope a, o zbytnią rozrzutność. Bougette została otwarta napisano. Zadaniem wszystkich kanclerzy jest uczynienie wszystkiego, by sakiewka nie była otwarta nazbyt szeroko. Pomimo cięć w wydatkach publicznych w wysokości 30 mld funtów w ciągu najbliższych dwóch lat, zadłużenie publiczne wyniesie 38,5 proc. dochodu narodowego brutto w najbliższym roku i będzie rosło aż do 2012 roku. To nie jest dobry prognosta. Trudno odmówić racji przywódcy opozycji Davidowi Cameronowi, że główny błąd laburzystów polegał na tym, że w latach obfitości niczego nie odkładano na czarną godzinę. Natomiast Nick Clegg, stojący od niedawna na czele Partii Liberalno-Demokratycznej, głównym celem ataku uczynił Gordona Browna. Oskarżył go o to, że obecny premier wysunął swego najbardziej lojalnego współpracownika, aby posprzątał pozostawiony po sobie gospodarczy bałagan. Winston Churchill powiedział kiedyś, że jeśli którykolwiek kanclerz zrobił coś, co przyniosło mu popularność, to znaczy, że zrobił coś, co nie było zbyt mądre. Głupstw w przemówieniu Darlinga nie było, ale pozytywnych zdań komentarza można szukać ze szkłem powiększającym. Złożyło się na to szereg spraw, na które sam Darling miał niewielki wpływ. Kryzys w USA, który odbił się echem po tej stronie Atlantyku, a przede wszystkim kontrowersyjna i jeśli już, to podjęta zbyt późno decyzja o nacjonalizacji banku Northern Rock, zjednały mu wrogów. Historia ze zgubieniem dysku, zawierającym informacje o milionach brytyjskich obywateli, uczyniła go przedmiotem kpin. Ale sytuacja jest znacznie poważniejsza. Patrząc na siedzącego obok Darlinga Gordona Browna, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że chętnie wstałby z miejsca, odsunął swego kolegę i sam zaprezentował przyszły budżet. W tej roli Brown czuł się dobrze. W roli premier wyraźnie niewygodnie. Według słynnego prawa Parkinsona (stworzonego w latach 50. XX w. przez amerykańskiego wykładowcę nauk politycznych o tym nazwisku), że każdy, kto pnie się po drabinie awansów w pewnym momencie dochodzi do szczebla niekompetencji. Z taką sytuacją mamy obecnie do czynienia. I to zarówno, jeśli chodzi o premiera, jak i kanclerza skarbu. Wygrana konserwatystów w następnych wyborach jest prawie przesądzona. 12 nr 12 (218) 21 marca 2008

13 ???? 13

14 WIADOMOŚCI ZE ŚWIATA Kulturowe ludobójstwo fot. (PAP) Dalajlama zapowiedział, że ustąpi, jeśli przemoc w Tybecie wymknie się spod kontroli Duchowy przywódca Tybetańczyków Dalajlama XIV potępił reżim strachu narzucony przez komunistyczne władze Chin w Tybecie. Na początku ubiegłego tygodnia w 49. rocznicę krwawego stłumienia tybetańskiego powstania przeciwko Chinom i ucieczki Dalajlamy mnisi buddyjscy zorganizowali w Lhasie pokojowe marsze. W kolejnych dniach przerodziły się one w największe od 20 lat antychińskie wystąpienia i zamieszki. Na ulice wyszło ponad 15 tysięcy buddyjskich mnichów i innych demonstrantów, którzy zostali zaatakowani przez policję i armię. Dokładny bilans ofiar nie jest znany. Szacuje się, że mogło zginąć nawet sto osób. W Tybecie dochodzi, z rozmysłem czy nie, do ludobójstwa kulturowego, a Tybetańczycy traktowani są jak obywatele drugiej kategorii fot. (PAP) mówił Dalajlama. Przywódca zaznaczył, że władze w Pekinie opierają swoje działania jedynie na sile, w celu uzyskania pozorów pokoju. Jednocześnie powiedział, że igrzyska olimpijskie w Pekinie nie powinny zostać odwołane, do czego nawoływały niektóre kraje. Zastrzegł przy tym, że wspólnota międzynarodowa ponosi moralną odpowiedzialność za to, żeby przypomnieć Chinom, by były dobrym gospodarzem igrzysk. Tybetański rząd emigracyjny zaapelował o wszczęcie przez ONZ śledztwa w sprawie wydarzeń z ostatnich dni w Lhasie. Oceniono, że zajścia w mieście stanowiły jawne naruszanie praw człowieka przez chińskie władze. Na całym świecie trwają demonstracje poparcia dla niepodległościowych dążeń Tybetańczyków. USA i Unia Europejska proszą Chiny o wstrzemięźliwość wobec Tybetu oraz umiar i niestosowanie siły. (gazeta.pl) Angela Merkel w Izraelu Kanclerz Niemiec Angela Merkel, która odbyła trzydniową wizytę w Izraelu, oświadczyła podczas uroczystości powitania, że zamierza przedyskutować historyczną odpowiedzialność jej kraju oraz projekty mające na celu uczynienie świata lepszym. fot Peer Grimm (PAP) Merkel zapowiedziała, że jej rząd będzie działał na rzecz pokoju na Bliskim Wschodzie Merkel zapowiedziała też, że jej rząd będzie działał na rzecz pokoju na Bliskim Wschodzie. Poparła koncepcję dwóch państw jednego dla Żydów, drugiego dla Palestyńczyków. W Izraelu żyje ok. 250 tys. osób ocalałych z hitlerowskiego Holocaustu podczas II wojny światowej. Wizyta niemieckiej kanclerz budzi wśród nich jak podkreślają media mieszane uczucia. Wielu z nich wciąż odmawia nabywania niemieckich towarów, a muzyka Richarda Wagnera ulubionego kompozytora Adolfa Hitlera nie jest w Izraelu ani wykonywana, ani nadawana przez radio i telewizję. Równocześnie Niemcy są obecnie jednym z najbliższych sojuszników politycznych Izraela oraz jednym z najważniejszych partnerów handlowych. Izrael kilkakrotnie korzystał z pośrednictwa niemieckiej dyplomacji. Niemcy są też głównym udziałowcem w międzynarodowych siłach pokojowych, które rozmieszczono w południowym Libanie po konflikcie zbrojnym Izraela z Hezbollahem w 2006 r. (onet.pl) 14 nr 12 (218) 21 marca 2008

15 Wiadomości ze świata na antenie RGFM codziennie o godz.: 7.00; 8.00; 9.00; 10.00; 11.00; 12.00; 13.00; 14.00; 15.00; 16.00; 17.00; 18.00; 19.00; Wiceprezydent na Bliskim Wschodzie fot Peter Foley (PAP) Wiceprezydent USA Dick Cheney, uważany za jednego z pomysłodawców amerykańskiej inwazji na Irak w 2003 roku, przybył z niezapowiedzianą wizytą do Bagdadu. Front wobec Moskwy Prozachodni prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili zaapelował do opozycji o stworzenie wspólnego frontu wobec Moskwy, która sprzeciwia się przyjęciu swojej byłej republiki kaukaskiej do NATO i wspiera separatystów w Abchazji i Osetii Południowej. Abchazja i Osetia Południowa jednostronnie proklamowały niepodległość w dzień po upadku ZSRR w 1992 roku i bronią jej w zbrojnych konfliktach z Gruzją. Faktycznie niezależne, wspierane są przez Moskwę, która części ich ludności wydała rosyjskie paszporty. Nastroje niepodległościowe w Abchazji i Osetii Południowej podsyciło uznanie przez Zachód jednostronnie ogłoszonej niepodległości Kosowa. W ubiegłym tygodniu Abchazja, powołując się na precedens kosowski, zwróciła się do społeczności międzynarodowej o uznanie jej suwerenności. Abchazja odłączyła się od Gruzji po wojnie z lat Ma własny parlament, prezydenta, konstytucję, rząd, siły zbrojne i sądy. Niepodległości samozwańczej republiki nie uznało dotąd żadne państwo, łącznie z Rosją. A starania Gruzji, by przywrócić swą władzę nad regionem, pozostały bezskuteczne. (onet.pl) Cheney spotkał się z dowódcą amerykańskich sił w Iraku, generałem Davidem Petraeusem, Ambasadorem USA w Bagdadzie, Ryanem Crockerem, irackim premierem Nurim al-malikim oraz z innymi przedstawicielami miejscowych władz. Iracka stolica była pierwszym przystankiem w zaplanowanej na dziewięć dni podróży Cheneya po Bliskim Wschodzie. Wiceprezydent USA odwiedził też Arabię Saudyjską, Izrael, Autonomię Palestyńską, Turcję i Oman. Zapowiadając wizytę Cheneya, prezydent George W. Bush powiedział, że jego zastępca zapewni, że USA są przywiązane do wizji pokoju na Bliskim Wschodzie. W programie bliskowschodniej podróży Cheneya znalazł się też problem drożejącej na światowych rynkach ropy naftowej. Stany Zjednoczone zabiegają u eksporterów surowca o zwiększenie wydobycia. (dziennik.pl) Niepodległościowe natroje w Abchazji i Osetii wyraźnie się nasiliły fot. Sasa Stankovic (PAP) WIADOMOŚCI ZE ŚWIATA W SKRÓCIE Tragedia na Manhattanie Ułamki sekund kosztowały życie czterech ludzi, gdy mierzący kilkadziesiąt metrów długości żuraw runął na zabudowania na Manhattanie. Dźwig spadał z takim impetem, że zamienił jeden z budynków w stertę gruzu. To jedna z najgorszych katastrof budowlanych w Nowym Jorku powiedział wstrząśnięty burmistrz miasta, Michael Bloomberg. Fragmenty przewracającego się dźwigu praktycznie zrównały z ziemią czteropiętrowy ceglany budynek i uszkodziły trzy inne. Zginęło czterech robotników pracujących na dźwigu, siedemnaście osób zostało rannych. (dziennik.pl) Próba zamachu? Rosyjskie służby specjalne udaremniły próbę zamachu na prezydenta Rosji, Władimira Putina, na Placu Czerwonym w Moskwie w dzień wyborów prezydenckich (2 marca) ujawnia moskiewski dziennik Twoj Deń. Według informacji dziennika, na moskiewskim placu pojmano mężczyznę narodowości tadżyckiej, mającego przy sobie cały arsenał broni palnej. Do zatrzymania doszło dzięki wiadomości przekazanej przez anonimowego informatora na kilka godzin przed planowanym wystąpieniem Putina i jego przejazdem przez plac na Kreml. (onet.pl) Masakra w Albanii fot Jason Szenes (PAP) fot Valdrin Xhemaj (PAP) Setki rannych i wielu zabitych. To krwawy bilans masakry w bazie wojskowej w stolicy Albanii, Tiranie. Saperzy rozbrajający amunicję musieli popełnić błąd. Eksplodował cały arsenał. Słychać było serię wybuchów i świst kul, a nad miastem rozbłysła kula ognia. Do szpitali przewieziono około 200 osób. Potwierdzono śmierć czterech ludzi, ale jak twierdzą władze w Tiranie trzeba się przygotować na to, że liczba ofiar będzie znacznie większa. Przy rozbiórce amunicji pracowały trzy 21- -osobowe zespoły saperów. To ich najbardziej doświadczyła ta tragedia. (dziennik.pl) 15

16 LOKALNE WIELKA BRY TA N I A fot Andy Rain (PAP) Królowa na Heathrow Brytyjska królowa Elżbieta II otworzyła nowy terminal międzynarodowego lotniska Heathrow w Londynie. To dla mnie wielka przyjemność otwierać piąty terminal bramę do Wielkiej Brytanii na miarę XXI wieku powiedziała królowa. Zwracając się do około 800 gości uczestniczących w inauguracji, z podziwem wyrażała się o jasnej, lekkiej przestrzeni i czystym, praktycznym rozkładzie terminalu. Elżbiecie II towarzyszył mąż, książę Filip. Budowa najnowszej hali największego lotniska w Londynie zajęła ponad pięć lat i kosztowała 5,6 mld euro. Na razie do użytku oddano części A i B piątego terminalu. Część 5C zostanie otwarta w 2010 roku. Terminal docelowo będzie liczył 60 stanowisk dla samolotów i obsłuży do 30 mln pasażerów rocznie. Pierwsi klienci skorzystają z hali w przyszłym terminal przyjmie wówczas osoby przylatujące do Wielkiej Brytanii z Hongkongu. Halę przewidziano jedynie dla pasażerów brytyjskiego przewoźnika British Airways, zarówno na lotach krajowych, jak i zagranicznych. (onet.eu) Podatki na Wyspach wzrosną Brytyjczyków czeka podwyżka podatków. Przyszłoroczny budżet ogłoszony przez rząd Gordona Browna przewiduje między innymi znaczny wzrost akcyzy na alkohol i papierosy oraz zielonych podatków. Wydalanie uchodźców Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Wielkiej Brytanii zamierza odsyłać do kraju uchodźców z Iraku. Tak wynika z badań przeprowadzonych przez uswitch.com niezależny serwis zajmujący się porównywaniem cen. Po fali masowych podwyżek płac, które następowały od początku roku, brytyjscy pracownicy zarabiają teraz średnio około 44 funty miesięcznie więcej niż przedtem. Niestety, w ich kieszeniach zostaje coraz mniej z tych pieniędzy, ponieważ dużo więcej wydają na miesięczne utrzymanie. Cały czas bowiem rosną ceny paliwa, energii, żywności czy kredytów. Przyjmuje się, że średnio wydatki mieszkańców Wysp wzrosły w ostatnim czasie aż o 148 funtów. Jedynie pracownicy szczebla kierowniczego, Kurs funta (Dane z 17 marca 2008 r. źródło: NBP/kantory.pl) Podwyższone zostaną więc podatki od podróży lotniczych i akcyza na benzynę. W ciągu tego roku rząd poleci opracować system pobierania opłat drogowych, a od 2009 roku zróżnicuje też podatek drogowy: samochody spalające najmniej paliwa będą od niego w ogóle zwolnione. Brytyjski rząd zamierza przystąpić do budowy elektrowni atomowych nowej generacji. Znacznie większe poruszenie niż ta zapowiedź wzbudził plan podniesienia akcyzy na alkohol. Federacja właścicieli pubów ostrzegła, że pint, czyli pół litra piwa, będzie teraz od 12 do 15 pensów droższy, a szkoccy posłowie zaprotestowali przeciwko zamachowi na swój narodowy przemysł gorzelnie whisky. Akcyzę, podwyższoną o 55 pensów od litra alkoholu, pobiera się w Wielkiej Brytanii od producenta, więc cena whisky wzrośnie na całym świecie. (onet.eu) Brytyjczycy coraz biedniejsi Z najnowszego badania przeprowadzonego na Wyspach wynika, że realne pensje Brytyjczyków będą w tym roku coraz niższe, ponieważ ciągle wzrastają koszty utrzymania. doradcy finansowi i prawnicy nie powinni odczuć wzrostu kosztów życia w Wielkiej Brytanii. Według serwisu przeprowadzającego badanie, średnia podwyżka płac wśród Brytyjczyków wyniesie w tym roku ok. 3,4 proc., natomiast koszty utrzymania wzrosną aż o przeszło 9 proc. Z najnowszych danych wynika też, że powiększa się rozdźwięk między wynagrodzeniami w sektorze prywatnym i publicznym. W sektorze prywatnym pensje wzrastają o około 4,2 proc. w porównaniu do 2,5 proc. w sektorze publicznym. Najniższe podwyżki na Wyspach dostają policjanci, pielęgniarki, urzędnicy państwowi i nauczyciele. Średni kurs funta według NBP: 1 GBP = PLN (onet.eu) kupno sprzedaż Gdańsk Katowice Kraków Dziennik The Guardian, który ujawnił te plany pisze, że resort przygotował już listy do wszystkich Irakijczyków, którym nie przyznano azylu. Z korespondencji, do której dotarła redakcja Guardiana wynika, że brytyjski urząd imigracyjny uprzedza uchodźców, że jeśli nie wyjadą dobrowolnie, to i tak stracą wszystkie zasiłki i mieszkania kwaterunkowe. Irakijczycy mają 3 tygodnie na podpisanie deklaracji o powrocie. Brytyjskie MSW podkreśla, że już od pewnego czasu zajmuje takie stanowisko, a listy mają je tylko przypomnieć niedoszłym azylantom. Rzecznik resortu dodaje, że osoby naprawdę zagrożone, jak na przykład miejscowi tłumacze armii brytyjskiej, będą mogły starać się o azyl normalnymi kanałami. Informacja o planowanej akcji wydaleń Irakijczyków zbiegła się w czasie z nowym zamachem bombowym w Bagdadzie, w którym zginęli iraccy cywile. kupno sprzedaż Poznań Warszawa Wrocław (onet.eu) fot Ali Haider EPA 16 nr 12 (218) 21 marca 2008

17 ???? WYMARZONY DOM W POLSCE? CZEMU NIE. ODWIEDŹ PLACÓWKĘ PKO BP W LONDYNIE I ZAPYTAJ O KREDYT HIPOTECZNY NA ZAKUP NIERUCHOMOŚCI W POLSCE NA CEL MIESZKANIOWY LUB POD WYNAJEM OKRES KREDYTOWANIA NAWET DO 40 LAT WALUTA KREDYTU GBP, PLN, EUR, USD, CHF* BEZ WKŁADU WŁASNEGO MOŻLIWOŚĆ INDYWIDUALNEGO NEGOCJOWANIA WARUNKÓW CENOWYCH RÓWNIEŻ DLA OSÓB PROWADZĄCYCH WŁASNĄ DZIAŁALNOŚĆ ORAZ NIEREZYDENTÓW 151 Shaftesbury Avenue London WC2H 8AL tel. +44 (0) ** PAŃSTWA DOM MOŻE ZOSTAĆ PRZEJĘTY W PRZYPADKU NIESPŁACANIA RAT KREDYTU HIPOTECZNEGO LUB JAKIEJKOLWIEK INNEJ WIERZYTELNOŚCI, DLA KTÓREJ DOM STANOWI ZABEZPIECZENIE. PKO BP podlega nadzorowi Komisji Nadzoru Bankowego w Polsce oraz Financial Services Authority (Urzędu Regulacji Rynków Finansowych) w zakresie działalności prowadzonej w Wielkiej Brytanii. Proszę zwrócić uwagę, że oferowanie i marketing kredytów hipotecznych zabezpieczonych na gruntach w Polsce, jak również innych kredytów konsumenckich, nie są regulowane przez Financial Services Authority. WAŻNE INFORMACJE. Warunkiem otrzymania kredytu jest: posiadanie pełnej zdolności do czynności prawnych, posiadanie zdolności kredytowej, pozytywna ocena wiarygodności, ustanowienie zabezpieczenia kredytu. Hipoteka może być ustanowiona tylko na nieruchomości w Polsce. Konsument może odstąpić od umowy zawartej poza lokalem PKO BP w ciągu 10 dni od dnia jej zawarcia. * Dla kredytu spłacanego w walucie innej niż waluta uzyskiwanego dochodu przy zmianie kursu tej waluty, w której wyrażony jest kredyt, może nastąpić zwiększenie zadłużenia. Dotyczy to także zadłużenia wyrażonego w funtach szterlingach. ** Opłata jak za połączenia lokalne na terenie Wielkiej Brytanii. 17

18 LOKALNE POLONIA Licytacja będzie trwać! Szkoda, że Polacy tak rzadko otwierają swoje serca mówiła w piątek Anna Gonta, organizatorka akcji charytatywnej na rzecz Jacka Zielińskiego, który w wypadku autobusowym stracił obie ręce. Niestety, na reklamowanej w ostatnich tygodniach imprezie pojawiło się zaledwie kilka osób. fot. Katarzyna Kopacz/Goniec Polski Akcja przygotowywana była od kilku tygodni. Głównym punktem programu miał być koncert uznanego pianisty Janusza Kohuta oraz wernisaż Leszka Kucza. Potem zaplanowana była aukcja obrazów podarowanych przez polskich artystów współczesnych z Polski i Anglii. Cały dochód z licytacji miał być przeznaczony na rzecz Jacka Zielińskiego, który w sierpniu 2001 roku uległ tragicznemu wypadkowi w dalekobieżnym autobusie, w wyniku którego stracił obie ręce. Jego historia wstrząsnęła Polską i dotarła również do Londynu. Wtedy do akcji włączył się Medical Aid for Poland Fund, któremu udało się zebrać blisko 11 tysięcy funtów. Pieniądze zdeponowano na koncie Jacka. Niestety, protezy nie mogły zostać zakupione od razu, gdyż prawe ramię wymagało dalszej rehabilitacji. W międzyczasie prostszą protezę na lewe ramię kupiono z funduszy zebranych w Polsce. Natomiast za pieniądze MAPF-u Jackowi urządzono łazienkę, w której mógłby myć się samodzielnie. Parę miesięcy temu znów poprosił o pomoc. Jego protezy psują się coraz częściej, a po wygaśnięciu gwarancji koszt napraw stale wzrasta. MAPF-u nie stać na sfinansowanie protezy z ogólnego funduszu organizacji. Stąd też wziął się pomysł piątkowej aukcji. Niestety, na koncercie Janusza Kohuta i wernisażu Janusza Kucza zjawiło się zaledwie kilku Polaków. Być może powodem była zmiana miejsca imprezy, na dwa dni przed terminem z POSK-u na ST. Benedict s Church na Ealingu. W POSK-u, w którym była pierwotnie planowana, byłoby zapewne więcej osób mówiła rozżalona Anna Gonta, organizatorka akcji. Choć koncert Janusza Kohuta był piękny, a prace Leszka Kucza spodobały się oglądającym, niestety nie udało nam się zebrać pieniędzy na rzecz Jacka dodała. Zarówno artyści, jak i organizatorzy akcji stanęli jednak na wysokości zadania i postanowili, że będzie ona kontynuowana. Sama mam dwójkę dzieci, które przez wiele lat zmagały się z ciężką chorobą, dlatego też to przedsięwzięcie jest mi szczególnie bliskie wyznała Anna Gonta. Prace, z których cały dochód przeznaczony będzie na rzecz Jacka Zielińskiego, będzie można licytować na www. goniec.com. KK Waglewscy o kulturze i wierze W piątek, 4 kwietnia w ramach organizowanego przez Gazetę Niedzielną cyklu Rozmowy o kulturze i wierze odbędzie się spotkanie z Wojciechem Waglewskim oraz jego synami Bartoszem i Piotrem (Fisz i Emade). Tematem spotkania będą relacje między ojcem a synami. Do tej pory w Rozmowach o kulturze i wierze uczestniczyli o. Leon Knabit (o poczuciu humoru Pana Boga), prof. Władysław Bartoszewski (o różnicach między patriotyzmem a nacjonalizmem) oraz Janina Ochojska (o cierpieniu i solidarności z cierpiącymi).wstęp wolny za okazaniem bezpłatnej wejściówki. Będą one do odebrania w Księgarni Veritas lub redakcji Gazety Niedzielnej 63 Jeddo Road, Londyn, W12 9EE. Tel , listy@gazetaniedzielna. co.uk. 18 nr 12 (218) 21 marca 2008

19 ARTYKUŁ SPONSOROWANY Dzwoń za półdarmo! T-Mobile po raz kolejny zaskakuje swoich polskich klientów. Dzięki nowej ofercie skierowanej do cudzoziemców połączenia międzynarodowe stały się nie tylko prostsze i szybsze, ale przede wszystkim tańsze! Jedynie 5p za minutę Wszyscy polscy użytkownicy sieci T-Mobile używający pakietu Pay as You Go mogą już korzystać z nowych, niższych stawek. Połączenia telefoniczne do Polski z Wielkiej Brytanii kosztują teraz jedyne 5p* za minutę na telefony stacjonarne i 15p* na komórki. Polscy klienci T-Mobile zgodnie przyznają, że rozmowy nigdy nie były takie łatwe i tanie. Polacy zapomnieli już o kartach-zdrapkach i długich numerach dostępowych. Teraz dzwonią wprost z książki adresowej i nie martwią się o upływ terminu ważności usługi. Rozmawiam, kiedy chcę! Na pewno dzwonię do Polski częściej i rozmawiam dłużej. Mogę wreszcie mówić o wszystkim, co mnie danego dnia spotkało i nie muszę ograniczać się tylko do rzeczy najważniejszych mówi 27-letni Tomek, który dzięki T-Mobile może codziennie rozmawiać z żoną i córką, które zostały w Polsce. Nie wyobrażam już sobie korzystania z karty czy numerów dostępowych. Teraz, kiedy tylko mam ochotę i trochę wolnego czasu po prostu sięgam po komórkę i wiem, że za kilka sekund usłyszę w słuchawce znajomy głos dodaje. Bądź bliżej domu Dzięki T-Mobile i Ty możesz sobie pozwolić na stały kontakt z rodziną i przyjaciółmi. Oszczędzisz czas i pieniądze. Jak to zrobić? Nic prostszego. Wystarczy, że założysz konto w sieci T-Mobile, a następnie wyślesz darmowego SMS-a o treści INT na numer 441. Potwierdzenie otrzymasz natychmiast i zaraz po tym będziesz mógł wykonać pierwsze połączenie. Aktywowanie usługi nic nie kosztuje! Nie do wiary Wszystko wskazuje na to, że kolejna oferta pioniera na rynku telefonii komórkowej stanie się hitem. W niektórych sklepach już zabrakło pakietów startowych i właściciele zmuszeni byli zamawiać nową partię kart. Dzięki T-Mobile w tym roku wiosenne rozmowy Polaków będą na pewno dłuższe i cieplejsze, ale przede wszystkim tańsze! Więcej informacji w języku angielskim uzyskasz na stronie: t-mobile.co.uk/intcalling * Usługa nie dotyczy połączeń na numery specjalne (w tym darmowe 0800) Minimalna opłata za połączenie to 10p 19

20 BRITPRESS BRYTYJSKA PRASA O POLAKACH oprac. Katarzyna Polis Brytyjski sąd skazał 41-letnią Polkę na dożywocie za zamordowanie swej pracodawczyni. Trzech nielegalnych imigrantów z Afganistanu usiłowało wyjechać z Wielkiej Brytanii, próbując wślizgnąć się w Dover do polskiej ciężarówki czekającej na odprawę. Brytyjska skarbówka szuka spadkobierców Józefa Stawinogi zmarłego kilka miesięcy temu pustelnika, którego znała cała Wielka Brytania. Brytyjska firma zapłaciła odszkodowania czterem Brytyjczykom za to, że zostali oni zwolnieni, ponieważ szef wolał zatrudnić na ich miejsce Polaków. Dożywocie dla Polki Daily Mail, 7 marca Brytyjski sąd skazał 41-letnią Polkę na dożywocie za zamordowanie w 2007 roku swej pracodawczyni poinformował dziennik Daily Mail. Wyrok sądu w Oxfordzie zapadł po tym, jak ława przysięgłych uznała Jolantę K. za winną umyślnego zabójstwa 94-letniej Thei Zaudy. Według sędziego Polka dokonała morderstwa z zimną krwią na bezbronnej, starszej i fizycznie kruchej kobiecie. Jolanta K., by móc liczyć na zwolnienie warunkowe, musi odsiedzieć w więzieniu co najmniej 20 lat. Ponadto syn K., 23-letni Adrian L., został uznany przez sąd za współwinnego, gdyż pomagał matce w usuwaniu zwłok i śladów zbrodni. Skazano go na karę 4 lat pozbawienia wolności. Dwoje innych współoskarżonych 19-letnia Monika S. i 25-letni Łukasz G., którym zarzucano to samo przestępstwo, co synowi K., zostało uniewinnionych. Do zabójstwa doszło w lipcu ubiegłego roku w mieszkaniu Zaudy w londyńskiej dzielnicy Notting Hill. Jolanta K. była tam zatrudniona jako pomoc domowa. Ława przysięgłych uznała, że K. udusiła Theę Zaudę i wywiozła jej zwłoki na wieś, gdzie ciało zostało porzucone na polu i podpalone. Polka opróżniła konto bankowe swej pracodawczyni za pomocą karty debetowej, pobierając 10 tys. funtów. Odszkodowanie za faworyzowanie Polaków Daily Mail, 4 marca Brytyjska firma zapłaciła 25 tys. funtów odszkodowania czterem swoim pracownikom z Greater Manchester za to, że zostali oni zwolnieni, ponieważ szef wolał zatrudnić na ich miejsce Polaków, którzy pracowali za niższe stawki. To pierwszy taki przypadek w Wielkiej Brytanii podaje Daily Mail. Usunięci z pracy mężczyźni twierdzą, że firma, w której pracowali zatrudniła 10 Polaków i po krótkim czasie zwolniła 11 Brytyjczyków wcześniej przyjętych do pracy na te stanowiska. Mężczyźni postanowili wytoczyć firmie P and A Packaging Ltd w Salford sprawę w sądzie pracy. Stwierdzili bowiem, że to dyskryminacja, a ich usunięcie z pracy było niesprawiedliwe. Okazało się jednak, że na kilka dni przed rozprawą doszło do zawarcia ugody między zwolnionymi pracownikami a byłym pracodawcą. Adwokat, który reprezentował poszkodowanych powiedział, że był gotowy wnieść sprawę do sądu i był pewien wygranej. Jednak firma nie chciała dopuścić do procesu i sama zaproponowała ugodę. Mężczyźni dostali odszkodowanie o łącznej wartości 25 tys. funtów. Na gapę w polskiej ciężarówce Daily Star, 7 marca Trzech nielegalnych imigrantów z Afganistanu usiłowało wyjechać z Wielkiej Brytanii, próbując wślizgnąć się w Dover do polskiej ciężarówki czekającej na odprawę i prom do Calais donosi Daily Star. Próba przedostania się przez kanał La Manche została udaremniona, Afgańczyków aresztowano i obecnie zostanie zastosowana wobec nich procedura deportacyjna. Przewodniczący organizacji MigrationWatch, Andrew Green, uważa, że uniemożliwienie nielegalnym imigrantom wyjazdu z kraju, kiedy się na to dobrowolnie zdecydowali, jest niezrozumiałe i absurdalne. Recznik MSW w Londynie powiedział zaś, że granica brytyjsko-francuska należy do najlepiej strzeżonych nie tylko w Unii Europejskiej, ale i na świecie. Poszukiwani krewni bogatego nędzarza Daily Mail, 5 marca Brytyjska skarbówka szuka spadkobierców Józefa Stawinogi zmarłego kilka miesięcy temu pustelnika, którego znała cała Wielka Brytania. Mieszkał w namiocie, nie odbierał zasiłków, żywił się tym, co przynieśli mu ludzie. Jeśli nie odnajdą się jego krewni, spadek przejmą władze. Fred the Tramp bo tak nazywali Stawinogę Brytyjczycy był jednym z najsłynniejszych bezdomnych na Wyspach. 35 lat temu wybrał życie na ulicy. Mieszkał w namiocie na wysepce otoczonej ze wszystkich stron przez obwodnicę miasta Wolverhampton. Pochodzący z Polski bezdomny nie korzystał w tym czasie ani z wypłacanej mu emerytury, ani z żadnych świadczeń socjalnych. Przez te wszystkie lata nagromadziła się więc spora kwota, która czeka teraz na spadkobierców zmarłego w wieku 87 lat kloszarda. Dlaczego przestał pracować i zdecydował się na życie w namiocie tego nie wiadomo. Niektórzy twierdzą, że w czasie wojny pracował dla SS i sam sobie zadał taką pokutę. Po śmierci powstał nawet jego fan club na portalu Facebook, a w miejscu, w którym mieszkał stanie pamiątkowa tablica. 20 nr 12 (218) 21 marca 2008

21 ???? 21

22 POLPRESS PRZEGLĄD POLSKIEJ PRASY oprac. Katarzyna Polis Spora część Polaków uważa, że stać ich na wszystko, co im potrzebne do życia, a Polska to kraj, w którym można dojść do fortuny. Prawie 90 proc. uczniów gimnazjów, liceów i studentów nie wie, co wydarzyło się w Polsce w 1968 roku. Za pieniądze nieznanego darczyńcy starsi ludzie z Czaplinka na Pomorzu Zachodnim mogą realizować swoje marzenia. Powstaje projekt ustawy o równym traktowaniu kobiet i mężczyzn w Polsce. O czym marzą Polacy Polska, 10 marca Wakacje za granicą czy telewizor LCD to już w Polsce nie jest luksus. Teraz marzymy o drogim samochodzie, biżuterii i daczach. Polska prześledziła pragnienia Polaków. Okazało się, że co trzeci ankietowany uważa, że stać go na wszystko, co jest mu potrzebne do życia. Większość respondentów uznała, że Polska to kraj, w którym można dojść do fortuny. Staliśmy się bogatsi, a nasz apetyt rośnie w miarę jedzenia. Pragniemy więc luksusu. A przede wszystkim życiowego komfortu. W rankingu naszych marzeń oprócz ekskluzywnych samochodów i biżuterii góruje także kształcenie dzieci w dobrych, drogich prywatnych szkołach, posiadanie własnej firmy, możliwość przeprowadzki z mieszkania do własnego domu, zatrudniania sprzątaczek czy opiekunek do dziecka. No i oczywiście chcielibyśmy korzystać z usług prywatnych klinik medycznych, zamiast stać w kolejkach w publicznych przychodniach. Badanie pokazało, że ciągle istnieje grupa osób, które nie mają poczucia, że skorzystały z szybkiego rozwoju gospodarczego Polski w ostatnim czasie. To zdecydowana mniejszość (25-30 proc.), ale wciąż pokaźna. Projekt o równouprawnieniu Polska, 7 marca Kobiety i mężczyźni będą traktowani jednakowo. Zasada ta dotyczy między innymi zarobków: osoby wykonujące tę samą pracę będą musiały zarabiać tyle samo zapowiada Polska. Zmiany zamierza wprowadzić rząd. Projekt ustawy o równym traktowaniu, do którego dotarła gazeta, przygotowało już Ministerstwo Pracy. Nowe przepisy poprawią też w innych dziedzinach sytuację osób wykonujących pracę na umowę-zlecenie. Dotychczas na dyskryminację ze względu na płeć mogli skarżyć się tylko pracownicy etatowi. Firmy nie będą mogły podczas naboru zastrzegać, że szukają do pracy w recepcji tylko młodych kobiet, a do ochrony obiektu jedynie rosłych mężczyzn. Nowe przepisy lepiej ochronią przed molestowaniem seksualnym. Do tej pory na molestowanie w pracy mogły skarżyć się tylko osoby zatrudnione na etat. Teraz będą to mogli robić wszyscy pracujący. To nie wszystkie nowości. Zmienić się muszą np. cenniki zakładów fryzjerskich. Kobiety i mężczyźni będą płacić tyle samo za określoną usługę. Przyjęcia tych przepisów domaga się Unia Europejska. Wejdą w życie jeszcze w tym roku. Tajemniczy sponsor emerytów Rzeczpospolita, 5 marca Koncert Mazowsza, wycieczki do Częstochowy i Krakowa za pieniądze nieznanego darczyńcy starsi ludzie z Czaplinka na Pomorzu Zachodnim mogą realizować swoje marzenia. Nikt nie wie, kim jest sponsor, gdzie mieszka ani nawet, jakiej jest płci czytamy w dzienniku Rzeczpospolita. Ta niezwykła historia zaczęła się sześć lat temu, kiedy do gminy zgłosił się pełnomocnik nieznanego darczyńcy, oferując pomoc finansową. Postawił tylko jeden warunek miały to być pomysły, które umilą życie najstarszym mieszkańcom. W 2002 r. wymyślono wycieczkę do Częstochowy. Sponsor dał 16 tys. zł, pojechało 90 osób. Dwa lata później za 20 tys. zł 90 seniorów zwiedziło Częstochowę i Kraków. W 2007 r. dobroczyńca przekazał aż 100 tys. zł. Gmina zorganizowała za to dwa koncerty, m.in. Mazowsza, Bal Seniora i wycieczkę do Kołobrzegu. I to nie byle jaką, bo 200 najstarszych mieszkańców zamieszkało w czterogwiazdkowym hotelu. Prawie wszyscy w gminie są wdzięczni tajemniczemu darczyńcy. Odprawili nawet mszę w jego intencji. Studenci ignoranci Gazeta Wyborcza, 5 marca Aż 87 proc. uczniów gimnazjów, liceów i studentów nie wie, co wydarzyło się w Polsce w 1968 roku. Z sondażu przeprowadzonego na zlecenie Gazety Wyborczej przed 40. rocznicą wiecu studentów w stolicy wynika, że jedynie 13 proc. młodych ludzi słyszało o Marcu 68. Tylko nieco ponad połowa z tych 13 proc. wiedziała, że doszło wówczas do studenckich protestów. Zdarzyła się odpowiedź, że to data wybuchu II wojny światowej lub wyboru Karola Wojtyły na papieża. Gazeta Wyborcza zapytała młodzież także o to, czy warto się buntować, przeciwko czemu i co mogłoby skłonić młodych ludzi do protestu. Z badania wynika, że aż 86 proc. nie chce, aby jego pokolenie doświadczyło takiego buntu, jak w 1968 roku. Według nich młody człowiek powinien przeciwstawiać się przede wszystkim politykom (83 proc.), a młodzież najbardziej skłoniłby do wyjazdu za granicę zakaz opuszczania Polski przez młodych (88 proc.). 22 nr 12 (218) 21 marca 2008

23 ???? 23

24 ENGLISH PAGE Brits, Get a Grip! ANDA MACBRIDE The BBC s White season has just started, with the documentary The Poles Are Coming the second in the series, which aims to present the alienation, frustration and dissatisfaction of the British white working class. The Poles Are Coming is set in Peterborough a city which has already seen waves of immigration from Africa Pakistan and Portugal, and - most recently - has experienced large numbers of Polish immigrants. The locals complain that the influx has overwhelmed the infrastructure of the city. The services are at breaking point: one GP s surgery has registered 1,000 new patients from Central and Eastern Europe in six months. In a Polish family, a six-year old is getting ready to go to school for the first time, eager to learn English. But it won t be easy for him In the local primary, just one child speaks English at home. An elderly woman says that she feels like a stranger in her own country. She is one of many who feel that way. A local councilor says that enough is enough. The passers-by interviewed by the reporter, Tim Samuels, complain that the Poles take their jobs away. And yet, when the reporter asks a couple of native English lads, whether they would work fruit picking for 7 an hour, they laughingly shake their heads: Nah, that s work for foreigners! They have just come out, cans of beer in hand, of the Job Centre. One explains: I prefer to sign on! An ironic effect is achieved by a cut to a passing driver who says, I feel proud to be British. Richard Klein, BBC Head Of Independent Commissioning For Knowledge, admits that some of the comments quoted are racist, but he says that it is important to give a voice to everybody. Apart from the rightwing papers such as The Sun, The Daily Mail and The Daily Telegraph most mainstream media have for decades endeavoured to portray a positive picture of the macramé of cultures co-existing peacefully in the United Kingdom. In their efforts to embrace the multi-ethnic Britain, the plight of particular ethnic minorities has been given an invariably sympathetic hearing. It is easy to see why. The rules of engagement of melting-pot Britain did not allow for a confrontation of different ethnic interests. To do so might have endangered the precarious social balance and jeopardized the reservoir of goodwill necessary to foster what was a social experiment in the making. The United Kingdom, already an amalgam of four ethnic groups with distinctive languages: the English, Scots, Welsh and the Irish, in the pressure-cooker of post-imperial dissolution, aided by asylum laws, and re c e nt ly by the EU regulations, has been allowed to become a home to a record tide of immigrants from an unprecedented number of countries and cultures. The one group that certainly in its own perception - has been denied the public platform is the indigenous white working class - the salt-of-the-earth, born-and-bred Britons. The British worm has been long in the turning. It is forty years since the Conservative MP, Enoch Powell, made his infamous Rivers of Blood speech. The concerns which he voiced then sound familiar today: too many immigrants, no jobs for the natives, the country no longer feels the same Powell prophesied that, if the Government did not stop mass immigration, this would lead to social unrest and violence. Enoch Powell was sacked for making the speech which was called racist and declared an incitement to racial violence. Now, in the interests of giving a platform to all points of view, Powell s stirring oratory is going to be given a new lease of life on the BBC. In 1968, it led to demonstrations and a scuffle in the Houses of Parliament. What will it lead to this time round? Many in the Polish community in Britain have recently felt themselves to be the butt of a racist campaign of papers such as The Daily Mail or The Daily Telegraph. Wiktor Moszczyński, a spokesman for the Federation of British Poles said that the Mail deliberately and consistently gives immigrants a bad name, which leads to the intensification of xenophobia and racial tensions against Poles in Britain. The Federation has documented numerous racist attacks on Polish people in Britain. In the globalised world, threatened by recession, the scramble for jobs, particularly the manual jobs at the bottom of the pile, is going to get worse. The native British working class feel disenfranchised and, led by the media, see the immigrants as the reason for their woes or, even, a reason to put the boot in. Some might say that, to date, the British Government has erred on the side of excessive liberalism allowing the development of a situation where Muslim clerics can openly preach hatred and seek to establish an Islamic Republic in the host country they sarcastically call Londonistan. Perhaps troubled by the taboo of racism, British media find it easier to target the white Poles. Unsurprisingly, Poles feel aggrieved. Richard Klein expressed his hope that this season will enable a debate to take place in an open and honest way. By all means. Will he also give platform to the white non-natives Poles, who fought in the second world war by the side of the British and whose taxes go into the coffers of the current British Government? 24 nr 12 (218) 21 marca 2008

25 ???? 25

26 POLAK NA WYSPACH Antypolskie graffiti w Belfaście Tuż przed wizytą Ambasador RP Barbary Tuge-Erecińskiej w Belfaście, na jednym z mostów pojawiło się antypolskie graffiti. Podejrzenie padło na neonazistów, bo obok napisu Poles Out ktoś domalował swastykę. Kiedy samolot, na którego pokładzie znajdowali się polscy dyplomaci podchodził do lądowania, część Polaków mieszkających w Belfaście zbulwersowało graffiti, które pojawiło się na moście przy Donegall Road. Obok napisu znajdowała się też swastyka. Antypolski slogan został jednak szybko zamalowany. Incydent skomentowała Anna Lo, członkini Rady Legislacyjnej, nazywając go neonazistowskim i ksenofobicznym. Stwierdziła także, że zachowania tego typu wzbudzają u niej odrazę. Jest też przekonana, że lokalni mieszkańcy także są oburzeni faktem pojawienia się napisu i nie popierają tych, którzy go namalowali. Dodała ponadto, że antypolskie zachowania nie będą tolerowane. Antypolskie napisy w Wielkiej Brytanii pojawiały się już też m.in. na murze jednego z domów w Telford, w hrabstwie Shropshire i w jednym z londyńskich sklepów. Graffiti zostały szybko usunięte, a miejscowe władze w obu przypadkach zapowiedziały, że objawy niechęci wobec imigrantów z Polski będą traktowane z należytą powagą. Podkreślamy, że nasze prawo nie zezwala na jakąkolwiek formę dyskryminacji, bez względu na to, jaki byłby jej powód mówi w rozmowie z dziennikarzem Gońca Polskiego Rhona de La Mer z Home Office, brytyjskiego odpowiednika polskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Należy zgłaszać wszystkie jej przejawy instytucjom odpowiedzialnym za ich zwalczanie dodaje. Polacy są obecnie największą grupą imigrantów, która przyjechała do Irlandii Północnej w poszukiwaniu pracy. Szacuje się, że na terytorium regionu pozostaje obecnie 40 tys. obywateli Polski. Iwona Kadłuczka Goniec.com Kilkudziesięciu imigrantów z Litwy, Słowacji, Polski, Rosji i Ukrainy wegetuje w namiotach rozbitych na obrzeżach miasta Peterborough w Cambridgeshire. Odmawiają podjęcia stałej pracy, a jedzenie dostarcza im opieka społeczna. Codziennie korzystają z kuchni polowej, która dowozi im zupę osobowa grupa składa się głównie z 30-, 40-letnich mężczyzn, którzy z reguły nie przyjmują ofert pracy proponowanych im przez samorząd. Rodzina dalej walczy o Kubę Rodzina Jakuba Tomczaka, skazanego w styczniu na podwójne dożywocie za dokonanie gwałtu i brutalne pobicie, dementuje informacje, że sprawa poznaniaka nie zakończy się apelacją. Brytyjski adwokat 24-letniego Polaka, który odbywa karę podwójnego dożywocia, poinformował w piśmie do więzienia Long Martin, że apelacja w sprawie jego klienta nie ma żadnych szans na powodzenie i zrezygnował z reprezentowania skazanego. Rodzina Jakuba szuka już nowego prawnika i zapowiada, że nie zamierza się poddać. Strony przygotowują dziennikarze Koczownicy z Peterborough Na obrzeżach Peterborough powstało nielegalne obozowisko imigrantów. Mieszkają w namiotach, nie pracują, żywi ich opieka społeczna. Są wśród nich Polacy. Zdaniem rzecznika Peterborough City Council, ludzie ci psują opinię ciężko pracującym imigrantom oraz całemu miastu, w którym co dziesiąty mieszkaniec pochodzi z tzw. nowej Unii. Wcale nie brakuje u nas pracy. Tak naprawdę, ci ludzie za nic mają oferty stałego zatrudnienia, w ostateczności podejmując się sporadycznych zajęć, gdy zawiodą inne źródła utrzymania mówi przedstawiciel urzędu. Władze zamierzają buldożerami zrównać z zie- To, że to już koniec to zupełna bzdura. Sprawa się jeszcze nie skończyła. Po prostu obecnie jest zmieniany prawnik, żeby doszło do apelacji. Termin złożenia wniosku został przedłużony mówi siostra Jakuba, Katarzyna Tomczak w rozmowie z Goniec.com. Sądzę, że rezygnacja z reprezentowania Kuby wynika z wąskiego punktu widzenia na sprawę tłumaczy. Kobieta informuje też, że jej brat rozumie powagę sytuacji. Stara się jednak nie załamać. Wierzy, że to nie koniec, że ma za sobą wielu ludzi. Chyba jeszcze widzi światełko nadziei w tunelu, że może nie dziś i nie jutro, ale w końcu się to wyjaśni i skończy dodaje. Pod koniec stycznia 24-latek z Poznania został skazany przez Sąd Koronny w Exeter na podwójne dożywocie za gwałt i pobicie 48-letniej Angielki. Mimo że dowody zebrane w sprawie przemawiały na niekorzyść Polaka, oskarżony do końca procesu nie przyznał się do winy. Ława przysięgłych, kierując się badaniami DNA, które według biegłych przeprowadzono zgodnie z procedurą, podjęła decyzję o uznaniu poznaniaka winnym. Choć obrona starała się udowodnić wadliwość testów pierwszy z nich nie zgadzał się z profilem DNA Jakuba Tomczaka ławnicy wzięli pod uwagę drugą próbę, która jednoznacznie na niego wskazała. Iwona Kadłuczka Goniec.com 26 nr 12 (218) 21 marca 2008

27 portalu mią teren obozowiska po tym, jak jego mieszkańcy odmówili usunięcia namiotów. Sprawę ujawniła jedna z brytyjskich gazet w tekście pt. Oburzenie na bezrobotnych imigrantów, którzy założyli nielegalne miasteczko namiotowe. Autor sugeruje, że powstaniu obozu koczowników winna jest... polityka imigracyjna rządu. Spośród jej krytyków z nazwiska wymieniony jest tylko jeden, sir Andrew Green, prezes organizacji Migration- Lekcje historii w Oświęcimiu Brytyjscy uczniowie, którzy w ramach projektu Lekcje w Auschwitz odwiedzają nazistowski obóz zagłady w Polsce twierdzą, że tego typu doświadczenie daje nieporównywalnie więcej niż standardowe lekcje historii. watch UK, opowiadający się od lat za zaostrzeniem polityki w stosunku do przybyszów z zagranicy i uszczelnieniem granic. Sprawa ujrzała światło dzienne nazajutrz po emisji programu Polacy nadchodzą ( Poles Are Coming ), wyprodukowanego przez BBC. Oba te medialne wydarzenia łączy miejsce miasto Peterborough. W dokumencie BBC życie w mieście, w którym co dziesiąty mieszkaniec jest przybyszem z Europy Środkowo-Wschodniej i krajów nadbałtyckich, zostało ukazane z różnych perspektyw. Jest w nim mowa zarówno o negatywnych skutkach coraz większej liczby imigrantów z Europy Środkowo-Wschodniej oraz o niezadowoleniu rdzennych mieszkańców miasta, jak i o tym, że gospodarka całego regionu (głównie rolnictwo i przetwórstwo) funkcjonuje tylko dzięki imigrantom, którzy z chęcią podejmują pracę pogardzaną przez Brytyjczyków. Skandal z obozem koczowników w Peterborough jest swego rodzaju kontrą brytyjskiej prasy, która ujawnia w ten sposób kolejny bulwersujący opinię publiczną wycinek z życia imigrantów z nowej Unii. Adam Skorupiński Goniec.com Grupa 238 nastolatków z regionu East Midlands zwiedziła w ramach akcji przeprowadzanej przez Holocaust Education Trust obóz w Oświęcimiu. Młodzież zgodnie przyznała, że wizyta pozwoliła im zrozumieć ogrom tragedii, jaką był Holokaust. Zawsze, gdy mówiono o Holokauście słyszałam liczbę sześć milionów. Trudno było mi sobie wyobrazić, co ta cyfra naprawdę oznacza. To była tylko statystyka. Teraz wiem, że to sześć milionów osób, z których każdą trzeba traktować indywidualnie przyznaje 16-letnia Hannah Gardiner. Każdy powinien tu przyjechać i to zobaczyć. Inaczej można zapomnieć o tym, co się wydarzyło. To jest najgorsza rzecz, jaka mogła się nam wszystkim przytrafić dodaje Jessica Parkes. Większość uczniów potraktowała podróż bardzo emocjonalnie i stwierdziła, że to, co zobaczyli zostanie w ich pamięci na zawsze. Młodych Brytyjczyków najbardziej poruszyła sala muzeum poświęcona dzieciom więźniom Auschwitz. Podczas podróży przeczytałam w broszurze opowiadanie o matce, która została rozdzielona z dzieckiem. Rozpłakałam się. Smutek wzmógł się jednak najbardziej, gdy w Oświęcimiu zobaczyłam dziecięce ubranka mówi Sefora Calverton z Colonel Frank Seeley School. Moja siostra ma dwa lata i myśl o tym, że ktoś mógłby skrzywdzić, a nawet zabić niewinną istotę w tym wieku jest straszna podkreśla. Działanie organizacji Holocaust Education Trust doceniło już brytyjskie Ministerstwo Edukacji, zatwierdzając projekt jako powszechnie obowiązujący. Co więcej, władze zadeklarowały, że co roku wyłożą na ten cel 1,5 mln funtów. Koszt wyjazdu jednego ucznia do Polski to około 300 funtów. Rząd pokrywa dwie trzecie sumy, a resztę dopłaca szkoła. Szacuje się, że od 1999 roku fundacja umożliwiła odwiedzenie obozu zagłady w Oświęcimiu 5 tysiącom brytyjskich nastolatków. Dzięki nowym ustaleniom, każdego roku do Auschwitz pojedzie kolejne 2,5 tys. uczniów z opiekunami. Iwona Kadłuczka Goniec.com POLAK NA WYSPACH Uwaga na partaczy z Polski! Dziennikarze z brytyjskiego Timesa zalecają w krótkim poradniku budowlanym, aby zachować szczególną ostrożność przy zatrudnianiu robotników z Polski. Mimo tego, że polscy robotnicy są tańsi i bardziej pracowici niż Brytyjczycy, rośnie liczba skarg na naszych rodaków za źle wykonaną pracę. The Times radzi więc swoim czytelnikom, by przed zatrudnieniem robotników z Polski obejrzeli ich wcześniejsze wykończone już prace budowlane i sprawdzili w ten sposób ich doświadczenie. Według danych z 2006 roku wszechobecni budowlańcy z Polski stanowią większość z 76 tysięcy obcokrajowców pracujących na budowach na własny rachunek. Piotr Kalisz Goniec.com Zamiast emigrować, wstąp do armii! Nowy pomysł na zatrzymanie młodych Polaków w kraju. Zamiast emigrować, mogą wybrać karierę zawodowego żołnierza. Od przyszłego roku służba zasadnicza w wojsku polskim zostanie zawieszona, zaś armię mają tworzyć wyłącznie zawodowcy. To szansa na dobry zarobek i alternatywa dla emigrantów. Zawodowych szeregowców ma być ok. 70 tys. Etaty znajdą się dla rezerwistów, jak i młodych, kończących szkoły. Ministerstwo obrony pracuje nad kampanią promocyjną, aby przekonywać do wyboru kariery żołnierza. Kandydaci będą kuszeni warunkami pewnego etatu. Armia oferuje zawodowym szeregowcom 2200 zł brutto, a kapralom pięćset złotych więcej. Żołnierze zawodowi mogą liczyć też na wyżywienie, służbowe mieszkanie (często z możliwością jego wykupienia) oraz długą listę różnych dodatków. Jeśli ktoś nie ma jeszcze pomysłu na przyszłość, to zamiast szukać pracy w Irlandii, niech lepiej wstąpi do nas zachęcają wojskowi. Piotr Kalisz Goniec.com 27

28 NASZE SPRAWY Jak nas widzą, tak nas malują NATALIA CHOMIK Zadziwiające, jak żywiołową dyskusję może wywołać niewielki obrazek zamieszczony w angielskiej gazecie. Czy rzeczywiście autor satyrycznego obrazka znieważył Polaków, czy po prostu brakuje nam dystansu do siebie i jesteśmy nieco przewrażliwieni? Na rynku brytyjskiej prasy panuje zacięta rywalizacja, walka o czytelnika. Nieustannie poszukuje się nowych, kontrowersyjnych tematów, a ostatnio niezwykle wdzięcznym stali się imigranci, zwłaszcza Polacy. Rzadko schodzimy z nagłówków gazet, zarówno brukowców, żywiących się tanią plotką, jak i poważnych, szanowanych tygodników, takich jak Sunday Times. W zależności od tego, co napiszą o nas w danym dniu gazety, zmienia się postrzeganie nas jako narodu w oczach Anglików. Polacy mogą przekonać się na własnej skórze, czy akurat są w łasce czy może nie. Pracodawcy chwalą rzetelność polskich imigrantów i ich gotowość do ciężkiej pracy pisze na przykład The Times. Polacy wysłali w ciągu zaledwie trzech miesięcy ubiegłego roku ponad 1 bilion funtów, co jest zagrożeniem dla brytyjskiej ekonomii. Zarobione pieniądze mogli wydać w Anglii uważa z kolei Daily Mail. Ze względu na liczbę Polaków, którzy przyjechali tu po przystąpieniu do Unii Europejskiej, dyskutuje się o nas już nie tylko w pracy, autobusach czy metrze, pod wpływem świeżo przeczytanego artykułu, ale także podczas tradycyjnego Sunday roast czy poobiedniej herbatki u zamożnych Anglików. Co więcej, ostatnio Polacy stali się obiektem satyry w najpopularniejszej gazecie codziennej w stolicy Metro. Nie ma się co łudzić jesteśmy sławni. Pojawienie się małego obrazka w darmowym Metrze, które w drodze do pracy czytają miliony ludzi, wywołało mieszane reakcje wśród wielu Polaków. Na stronie z rozrywką, na której można rozwiązać sudoku, można też pośmiać się z dwóch kreskówek: przygód niepokornej Nemi i jednozdaniowych, ilustrowanych komentarzy autorstwa Ricka Brookesa z serii This life. To właśnie jego szkic, przedstawiający zapewne Anglika w Job Centre i panią, pytającą zza biurka: A nie próbował pan mówić z polskim akcentem? wywołał kontrowersje. Ten obrazek to nie tylko pochwala pracowitości naszych rodaków, ale także sprytnie ukryta ironia uważa Justyna Waszczyłko, nauczycielka języka angielskiego w londyńskim liceum. Tak, pracujemy ciężko, jasno to wynika z obrazka, ale z drugiej strony stajemy się obiektem zazdrości i niechęci Anglików, czemu sprzyjają takie właśnie satyryczne obrazki w popularnej gazecie. Mogę przysiąc, że nikt inny nie dałby sobie tak w kaszę dmuchać. Warto wspomnieć protesty muzułmanów w sprawie rysunków naśmiewających się z Mahometa, które spowodowały, że nikt już ich nie drukuje. My natomiast nie potrafimy się bronić. Ten obrazek jeszcze wprawdzie o tym nie świadczy, ale może być początkiem pewnej tendencji dodaje. Nie wszyscy jednak mają negatywną opinię na ten temat. Ja mam ten obrazek na swoim biurku w pracy. Tak mi się spodobał! śmieje się Anna Maria Vogelgelsang, Polka o obco brzmiącym nazwisku. Polacy nie umieją się śmiać sami z siebie. Mamy straszną dumę i afiszujemy się ze swoją historyczną przeszłością, o którą przeciętny Polak w Anglii bynajmniej nie dba. Brakuje nam dystansu. Prawda jest taka, że Bułgarzy i Rumuni podają się za Polaków w Job Centre, a Ukraińcy kupują polskie paszporty na polskim rynku... Mamy więc być z czego dumni i to chyba próbował zobrazować autor komiksu dodaje. Nawet jeśli jest tam ukryta ironia, a tak mi się wydaje, to zasłużyliśmy sobie na nią. Polacy przyjeżdżają tutaj i biorą każdą pracę za marne pieniądze, co nie podoba się Anglikom, ale trudno ich za to winić mówi Damian Chrobak, fotograf. Jeszcze inny punkt widzenia mają na sprawę cudzoziemcy. Czy więc uważają, że komiks znieważa Polaków czy raczej im schlebia? Ja odczytałabym to tylko tak, że Polacy są cenieni jako pracownicy, choć oczywiście ironia jest dostrzegalna. Lubimy Polaków, ale trochę boimy się ich wszechobecności mówi rodowita Angielka, Gemma Gilliland. My też przez to kiedyś przechodziliśmy i to jeszcze przed epoką politycznej poprawności komentuje Maelioasa Nicholl, Irlandka, manadżer dużej firmy. Ataki nie były jednakże tak subtelne i nie ograniczały się tylko do prasy, tak jak ma to teraz miejsce w przypadku Polaków. Na pubach czy w parkach widoczne były znaki No blacks, no dogs, no Irish dodaje. Może więc nie ma się czym przejmować, bo rzeczywiście jesteśmy drugą Irlandią i za parę lat będziemy w Anglii tak pożądani, jak dziś Irlandczycy? 28 nr 12 (218) 21 marca 2008

29 ???? 29

30 WYDARZENIA Żurek z paczki, czyli Wielkanoc w Londynie Już za kilka dni będziemy obchodzić najstarsze i najważniejsze święto chrześcijańskie upamiętniające zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Odwieczna dyskusja o tym, co dla nas ważniejsze: Wielkanoc czy Boże Narodzenie trwa, ale mimo różnic poglądów jesteśmy wierni każdej tradycji i z większym lub mniejszym rozmachem obchodzimy oba święta. FILIP CUPRYCH Wielkanoc w swojej naturze zawsze była świętem dezorientującym, jako że jest ruchoma i może wypaść najwcześniej 22 marca, a najpóźniej 25 kwietnia. Warto zatem pamiętać, że obchodzona jest w pierwszą niedzielę po pierwszej wiosennej pełni księżyca. Ostatnio niektóre środowiska chrześcijańskie postulowały, aby wyznaczyć w kalendarzu jedną konkretną datę i ustanowić Wielkanoc świętem stałym. Niezależnie od tego, w taki czy inny sposób, wszyscy będziemy świętować w kraju, w którym Wielkanoc nie funkcjonuje. Co do tego nie ma wątpliwości ksiądz Krzysztof Wojcieszek z największej polskiej parafii na Ealingu. Nikogo nie trzeba namawiać do obchodzenia tych świąt. Wszyscy mamy właściwe wychowanie wyniesione z domu, z którym tutaj przyjechaliśmy. Polacy doskonale wiedzą, że w tym czasie należy zwolnić tempo. Chcą i świętują, choć oczywiście nie zawsze mogą, bo nie każdy pracodawca chce dać wolne w tym okresie. Ci, którzy już zaplanowali te dni albo wyjeżdżają do Polski, albo przygotowują święta w swoich domach: samotnie, z bliskimi i znajomymi czy też po prostu odwiedzając się wzajemnie, na co nie zawsze jest czas. Pani Teresa, która od 5 lat spędza Wielkanoc w Londynie już nie może doczekać się tej specyficznej atmosfery. Wszystko zostanie przygotowane. Będzie domowy pasztet, babka z lukrem, mazurek, prawdziwy barszcz biały, pisanki. Muszę znaleźć na to czas, bo to wielka frajda dla mojej córeczki. Oczywiście będzie też zajączek z prezentami mówi. Ale nie każdy ma czas na przygotowania, nie każdemu się chce i nie wszyscy przejmują się Wielkanocą. Zdecydowana większość z nas zadowoli się gotowymi KAZ COURIER transport do/z Polski Profesjonalny service door to door Wszystkie miejscowości w Anglii/Polsce Transport 2 x w tygodniu Paczki, przeprowadzki, motocykle, rowery, sprzęt AGD Tel. Anglia Tel. Polska kewals1@ntlworld.com 30 nr 12 (218) 21 marca 2008

31 ???? produktami kupionymi w pośpiechu na rynku czy w supermarkecie. W wielu przypadkach na naszych stołach nie pojawi się nic specjalnego. Ani ja, ani moi znajomi nie obchodzimy Wielkanocy mówi Dorota. Po prostu nie chce nam się. Może bluźnię, ale konsekwentnie nie będę świętować Wielkiej Nocy. No, może kupię w polskim sklepie żurek w torebce, żeby chociaż tak ją zaakcentować dodaje. Jednak polskie sklepy w Londynie nie przeżywają najazdu klientów w okresie przedświątecznym. Zupełnie inaczej jest w przypadku Bożego Narodzenia. Teraz utargi nie różnią się znacznie od codziennych, niezwiązanych z jakimikolwiek świętami. Zdaniem pana Marka z polskiego sklepu w Walthamstow, Polacy coraz mniej przejmują się Wielkanocą, przynajmniej jeśli chodzi o zakupy i zachowanie tradycji na stołach. Klienci przede wszystkim z tygodniowym wyprzedzeniem składają zamówienia na typowe dla Wielkiej Nocy mięsa i wędliny. Ale nie są to jakieś ogromne ilości. Najczęściej jest to właśnie biała kiełbasa, boczek. Są także zamówienia na żurek w torebkach. Kto ma dzisiaj czas na robienie barszczu od podstaw? opowiada. Z pewnością Wielkanoc znajdzie swoje należne miejsce w naszych domach i z pewnością zdecydowana większość z nas chętnie przypomni sobie o zwyczajach, jakie wiążą się z tym świętem. No pewnie, że będą pisanki. Muszą być mówią Ania i Tomek, którzy w tym roku nie jadą do domu na święta. Chcieliśmy spotkać się z rodzicami, ale nam nie wyszło. Trudno. Będzie jednak śniadanie wielkanocne i pisanki. Baranki cukrowe już kupiliśmy. Poszukamy jeszcze gałązek wierzbowych, bo bazie też muszą być. Kontakt z rodziną też będzie, bo jest telefon, gadu-gadu i skype. Chociaż w ten sposób będziemy razem. Wielkanoc jest ruchoma i może wypaść najwcześniej 22 marca, a najpóźniej 25 kwietnia. Warto zatem pamiętać, że obchodzona jest w pierwszą niedzielę po pierwszej wiosennej pełni księżyca. Wśród zwyczajów, które zdecydowanie zachowują Polacy w Londynie najważniejszym wydaje się być sobotnie święcenie pokarmów. Nie ma zbyt wielkiej różnicy wiekowej między tymi, którzy chcą pielęgnować tę tradycję. Niektórzy podtrzymują ją systematycznie, inni się wstydzą, ale i tak chociaż raz w roku robimy to, co przez całe lata robiliśmy w Polsce. W naszej parafii przeżywamy absolutne oblężenie, a to świadczy o naszym zaangażowaniu w te święta. W ubiegłym roku ze święconką były u nas tysiące Polaków. Kolejka miała kilkadziesiąt metrów długości. To przecież o czymś świadczy. A i tym samym dajemy żywy przykład wiary tym, którym do niej trochę daleko. Marianie spodziewają się w tym roku takiego samego oblężenia na Ealingu jak w ubiegłym. Każdy, kto chce iść ze święconką może to zrobić w sobotę między godz a mówi ksiądz Wojcieszek. Święcenie pokarmów trwa raptem jakieś 5 minut. Każdy zdąży i nikt nie odejdzie pominięty z kościoła dodaje. Niezależnie od podejścia do świąt wielkanocnych, każdy chyba czeka na poniedziałek 24 marca. Zapewne wszyscy wychodzą z założenia, że śmigusowi-dyngusowi musi stać się zadość. W ruch pójdą kubki, szklanki, butelki i pewnie wiadra wszelkiej wielkości. Nie oszczędzi się nikogo. Nawet sąsiedzi, młode hinduskie małżeństwo, dostaną fontannę z wiaderka, a wiedzą co ich czeka, bo już rok temu wytłumaczyliśmy im to po swojemu zapowiada Monika. Oby tylko nie zmienić zwyczaju w pozbawiony granic wybryk, jak to ma miejsce w Polsce. I oby tym samym nie zniszczyć sensu świąt Wielkiej Nocy. 31

32 FORMUŁA 1 Siedmiu wspaniałych PAWEŁ PODCHORODECKI Inaugurujące tegoroczny sezon Formuły 1 Grand Prix Australii można spokojnie zakwalifikować do kategorii dreszczowców. Jednak prowadzący od startu, do mety Hamilton w magiczny sposób ominął wszystkie nieszczęścia i pułapki, które rozgromiły jego najgroźniejszych przeciwników. A wszystko zaczęło się tak pięknie... W sobotę zawiedli wszyscy główni faworyci do tytułu... Sensacją sobotnich kwalifikacji była druga pozycja startowa Kubicy. Polak powinien startować z pole position, ale jego błąd na jednym z zakrętów sprawił, że z pierwszego miejsca wystartował Hamilton. W sobotę zawiedli główni faworyci do tytułu. Bolid Raikkonena po awarii pompy paliwowej zatrzymał się około metr od linii wyznaczającej pit lane. Dla Fina oznaczało to koniec zawodów, gdyż przepisy zabraniają kontynuowania kwalifikacji, gdy auto zatrzyma się na torze. Massa był dopiero czwarty, natomiast Alonso nie zakwalifikował się nawet do pierwszej dziesiątki. Start w niedzielnym wyścigu wygrał Hamilton, broniący się przed atakami Kubicy. Swoją pozycję utrzymał również Kovalainen, natomiast na czwarte miejsce wskoczył Rosberg wykorzystujący błąd Massy. Brazylijczyk zbyt szybko wjechał w pierwszy zakręt, auto złapało nadsterowność i wyjechało na pobocze, uderzając w bandę okalającą tor. Efektem tego była nieplanowana wizyta w boksie i wymiana przodu auta. W tym samym czasie doszło do kolizji z tyłu stawki i pierwszy raz musiał interweniować safety car. Po pierwszym fot. Kerim Okten (PAP) okrążeniu odpadli Button, Davidson, Fisichella, Webber oraz Vettel. Kolejność czołówki wyglądała w tym momencie następująco: Hamilton, Kubica, Kovalainen, Rosberg, Heidfeld, Trulli, Barichello, Raikkonen, Alonso i Coulthard. Po wznowieniu wyścigu Hamilton powoli zaczął oddalać się od reszty. Wkrótce po tym z zawodów odpadł Sutil, a Kubica jako pierwszy z czołówki zjechał na zaplanowany postój w boksie. Hamilton tankował dwa okrążenia później. Po pierwszej serii tankowań wciąż prowadził Hamilton. Dalej byli Kovalainen, jadący na jeden pit stop Raikkonen, Kubica, Heidfeld, Alonso, Rosberg, Glock, Coulthard i Massa. Przegrzewający się akumulator w aucie Trulliego i kolizja Coultharda oznaczały koniec wyścigu dla obydwu. Na czas uprzątnięcia auta Szkota na tor wyjechał safety car, co Kubica, Alonso, Glock i Nakajima wykorzystali na tankowanie i zmianę opon. Po zjeździe samochodu bezpieczeństwa Raikkonen w ferworze walki z Kovalainenem popełnił błąd. Zbyt mocno opóźnił hamowanie, zwiedził pobocze, a auto cudem uniknęło bandy. Po powrocie na tor Fin znalazł się na końcu stawki. Gdy Massa, Sato i Piquet wycofali się z wyścigu, na torze pozostało tylko 11 aut. Kolejność stawki to Hamilton, Kovalainen, Heidfeld, Rosberg, Barichello, Bourdais, Kubica, Alonso, Nakajima, Glock i znajdujący się 40 sekund za liderem Raikkonen. Tymczasem Alonso zaczął atakować Kubicę, a Raikkonen Toyotę Timo Glocka. W pewnym momencie Raikkonen popełnił kolejny błąd i tylnym kołem wyjechał na trawę. Bolid utracił przyczepność, obrócił się wokół własnej osi, ale utrzymał się na torze. Jakby wrażeń było mało, na 44. okrążeniu Timo Glock wjechał zbyt szeroko w zakręt i jego auto przy pełnej prędkości wyjechało na pobocze. Tam zostało podbite w górę, po czym z impetem uderzyło o asfalt. Wyglądało to dość groźnie, ale kierowcy nie stało się nic poważnego. Safety car wyjechał po raz trzeci, a jadący na resztkach paliwa Barichello zjechał do boksu. Przez błąd mechanika z lizakiem zawodnik ruszył, gdy do jego auta wciąż podłączony był wąż od tankowania, wskutek czego ucierpiała część obsługi technicznej. A ponieważ aleja serwisowa była w tym czasie zamknięta, Brazylijczyka ukarano 10-sekundową karą stop and go. Szalę nieszczęść dopełnił on sam, wyjeżdżając na tor przy czerwonym świetle, za co później został zdyskwalifikowany z wyścigu. Po otwarciu alei serwisowej Kovalainen i Alonso ostatni raz tankowali, przez co stracili szansę na podium. Do końca zostało bowiem tylko 11 okrążeń. Wtedy Nakajima wjechał w tył auta Kubicy i Polak musiał zakończyć wyścig. Japończyk po wymianie przedniego spojlera wrócił na tor jednak sędziowie zawodów ukarali go przesunięciem o 10 miejsc do tyłu na starcie do następnego Grand Prix. Gdy na torze pozostało 9 aut, posłuszeństwa odmówił silnik w bolidzie Raikkonena. Jak na ironię, auto Fina przednimi kołami dotoczyło się do linii wyznaczającej pit lane. Chwilę potem taka sama awaria spotkała jadącego na czwartym miejscu Sebastiana Bourdais. Epilogiem serii niespodzianek była przygoda Kovalainena, który do ostatnich metrów walczył z Fernando Alonso. Gdy zdołał wyprzedzić go na prostej startowej, Hiszpan niespodziewanie odzyskał pozycję, bowiem podczas odrywania zabrudzonej folii z wizjera kasku zawodnik McLarena uruchomił ogranicznik prędkości używany podczas wjazdu do pit lane. Pomimo że do mety dojechało siedem aut, sklasyfikowani zostali jeszcze kolejni dwaj zawodnicy Raikkonen i Bourdais. 32 nr 12 (218) 21 marca 2008

33 ???? W MotoGońcu przeczytasz między innymi... Fantomas latał Citroenem Pamiętacie latający samochód Fantomasa? To musiał być Citroen! Co prawda nowy C5 Tourer nie wznosi sie w powietrze, ale każdy kto usiądzie za jego kierownicą, poczuje się jak pilot w kokpicie samolotu. MG ciągle w śpiączce Jeśli chodzi o samochody MG, parafrazując znaną maksymę można powiedzieć: Pogłoski o reanimacji marki okazały się przedwczesne. Chińczycy, którzy przejęli biznes po Brytyjczykach, męczą się już ponad rok nad ożywieniem modelu MG TF. Przezorny przegląda sto ofert Ubezpieczenie samochodu w Wielkiej Brytanii to temat-rzeka. Niezależnie od tego, czy dokonujemy zakupu auta nowego, czy używanego, stawka ubezpieczenia i tak zależeć będzie od naszego doświadczenia za kółkiem. 33

34 TARGI PRACY Kalejdoskop potencjalnych pracodawców! KATARZYNA KOPACZ 4. Polskie Targi Pracy Gońca Polskiego już 5 kwietnia. 40 wystawców przygotowało na nie ponad 1000 ofert pracy, kursów i szkoleń. Impreza, na którą wstęp jest zupełnie bezpłatny, odbędzie się 5 kwietnia w Hammersmith Town Hall przy King Street. Podczas targów wszyscy poszukujący posady będą mogli spotkać się z przedstawicielami kilkudziesięciu pracodawców reprezentujących m.in. branżę bankową, turystyczną, medyczną, budowlaną, gastronomiczną oraz cateringową. Przyjedziemy na targi ze specjalnie przygotowa- nymi ofertami pracy dla stolarzy meblowych, spawaczy, operatorów CNC, ślusarzy i pracowników biura obsługi klienta. Mamy nadzieję, że dzięki targom wiele osób będzie mogło porozmawiać z naszymi konsultantami i wyjść z propozycją pracy. Nasza agencja pomaga nie tylko w znalezieniu posady, ale również nieodpłatnie opiekuje się kandydatami i pracownikami pomaga w znalezieniu mieszkania, założeniu konta bankowego, załatwieniu formalności w Home Office i w uzyskaniu National Insurance Number mówi Beatrice Bartlay, Managing Director 2B Interface. Jak zwykle będą także oferty pracy dla kierowców. Proponować je będzie m.in. First Group największy brytyjski przewoźnik komunikacji publicznej, który stale poszukuje pracowników do pracy na stanowisku kierowcy autobusu w zajezdniach na północy Anglii oraz Szkocji. Biorąc udział w targach organizowanych przez Gońca Polskiego, chcielibyśmy wyjść z ciekawą ofertą do osób komunikujących się w języku angielskim, które chciałyby podjąć pracę w innych niż Londyn rejonach Wielkiej Brytanii zachęca Przemysław Demianowski, Recruitment Coordinator z First Group. Dzięki Targom Pracy Gońca Polskiego będzie można znaleźć posadę nie tylko w innych regionach Wysp Brytyjskich, ale także świata. Wszystko za sprawą Przedstawicielstwa Szkół Zagranicznych Perfect. Uważamy, że targi to dobra okazja, aby przedstawić Polakom przebywającym w Anglii naszą ofertę pracy i nauki w Australii i w innych krajach mówi Janusz Pelizg, dyrektor Perfectu. Podczas tegorocznych targów nie zabraknie także ofert pracy w biurach i bankach. Nasze dotychczasowe doświadczenia, jakie zdobyliśmy podczas targów pracy organizowanych na polskim rynku, przesądziły o tym, że zdecydowaliśmy się również na udział w 4. edycji Targów Pracy Gońca Polskiego. mbank, jako nowy pracodawca na londyńskim rynku pracy, ma szansę dzięki nim pokazać swoją ofertę potencjalnym pracownikom i zachęcić specjalistów do aplikowania podkreśla Katarzyna Przybyś, Brand Manager z mbank. Aby podczas targów znaleźć wymarzoną posadę, trzeba się do nich dobrze przygotować zaopatrzyć się w sporą liczbę dobrze opracowanych CV w języku angielskim oraz w nazwiska i telefony osób, które mogą poświadczyć nasze referencje. Szukający pracy powinni posiadać także National Insurance Number, gdyż wiele firm pyta o niego już podczas pierwszego spotkania z potencjalnym pracownikiem. 4. Polskie Targi Pracy Gońca Polskiego będą nie tylko szansą na nową pracę, ale również na podniesienie swoich kwalifikacji. Wśród wystawców znajdą się także ośrodki szkoleniowe, szkoły oraz uniwersytety, które specjalnie na kwietniowe targi przygotowały liczne oferty dla polskojęzycznych studentów. Ponadto przez cały dzień trwania targów będą odbywać się specjalne, multimedialne seminaria, które poprowadzą uznani fachowcy. Agencja 2B Interface przygotowała seminarium pt. Zmiany jedno, czego możemy być pewni w życiu. Będziemy mówić o tym, jak przygotować się na zmiany i nie bać się ich, jak zachowywać się w zmieniających się warunkach, jak wyznaczać i osiągać cele referuje Beatrice Bartlay, Managing Director 2B Interface. Jednym z prelegentów będzie Międzynarodowe Centrum Szkoleń i Kompetencji Sp. z o.o. Seminarium przygotowane przez MCSK będzie dotyczyło znaczenia certyfikacji w procesie rozwoju zawodowego w kontekście pozyskiwania bardziej atrakcyjnych, lepiej opłacanych miejsc pracy. Skoncentrujemy się na przedstawieniu oferty szkoleń i egzaminów w obszarze ECDL oraz w zakresie systemów Microsoft i Microsoft Dynamics. Seminarium poparte zostanie przykładem kariery młodej osoby, która wyemigrowała na Wyspy i doskonale odnalazła się w nowej rzeczywistości, w dużej mierze dzięki wiedzy zdobytej na naszych szkoleniach, potwierdzonej certyfikatami Microsoft mówi Elżbieta Zając, specjalista ds. organizacji szkoleń MCSK. Podczas specjalnego seminarium z uczestnikami targów spotka się także Przedstawicielstwo Szkół Zagranicznych Perfect. Janusz Pelizg, dyrektor Perfectu, zdradza, że w czasie jego seminarium będzie mowa o możliwościach pracy i nauki w Australii, a także wyemigrowania do tego kraju na podstawie posiadanych kwalifikacji. Polakom mieszkającym w Anglii często łatwiej niż ich rodakom z Polski odnieść ces w Australii. My pokazujemy kilka dróg do celu suk- podkreśla. Osoby, które nie do końca wiedzą, jak z powodzeniem poprowadzić swoją ścieżkę kariery, podczas imprezy będą mogły porozmawiać o tym z fachowcami m.in. z Polish Psychologists Club oraz ze Stowarzyszenia Polish Professionals in London. Głównym sponsorem 4. Polskich Tragów Pracy Gońca Polskiego jest MoneyGram międzynarodowy przekaz pieniężny. Srebrnym sponsorem targów jest Lebara Mobile Ltd. Uwaga! Wielki konkurs 4. edycji Polskich Targów Pracy Gońca Polskiego. Do wygrania laptop ufundowany przez sponsora głównego MoneyGram! Regulamin konkursu dostępny na 34 nr 12 (218) 21 marca 2008

35 ???????? W serwisie Praca i Kariera przeczytasz między innymi Supermarkety walczą o pracowników 9 tysięcy nowych miejsc pracy stworzy w tym roku brytyjska sieć sklepów Asda. Konkurencyjne supermarkety nie zamierzają stać z założonymi rękami rekrutację pracowników rozpoczyna także Tesco. Czy nowe miejsca pracy są szansą na zrobienie kariery w sprzedaży? CV idealne! Angielskie CV różni od polskiego. To, co u nas jest modne tutaj może być przeżytkiem. Drobne niedociągnięcia mogą zdyskwalifikować nas w ciągu pierwszych 30 sekund przeglądania dokumentu Income Suport Income Support jest to pomoc finansowa dla osób, które z przyczyn od nich niezależnych nie mogą pracować w pełnym wymiarze godzin, a uzyskiwany przez nie dochód jest zbyt niski, by wystarczył na utrzymanie nr 7 (162), 16 lutego

36 NASZE SPRAWY Nie dać się depresji MAGDALENA MAREK Depresja, dół czy chandra? Jakkolwiek nie nazwać tego zjawiska, pojawia się pytanie dlaczego nas dopada? Prawie każdy Polak w Wielkiej Brytanii przynajmniej raz doświadczył jakiegoś załamania. Depresja dopada nas niespodziewanie i nieleczona może doprowadzić do poważnych konsekwencji. Dlaczego tak często stajemy się jej ofiarami? Dwa światy Kolejne niedzielne popołudnie samotnie spędzone przed telewizorem. Telefon milczy. To bardzo częsty obraz życia Polaków mieszkających na Wyspach. Jagoda pochodzi z małego miasta w Polsce. Pomimo że finansowo powodzi się jej bardzo dobrze, chce wrócić do kraju. Mam dość samotnych wieczorów i ciągłego braku czasu na znajomości. Pracuję od rana do wieczora, rzadko znajduję wolną chwilę na spotkania z przyjaciółmi, których i tak mam bardzo niewielu żali się Polka. Jagoda nie jest jednak odosobniona w swojej samotności. Z podobnym problemem walczy na Wyspach wielu Polaków. Niektórzy taki styl życia wybierają celowo, a więzi z rodakami unikają z obawy o oszustwo, zdradę czy niezdrową konkurencję. Magda przyjechała do Anglii pięć lat temu. Za wszelką cenę chciała odciąć się od swoich korzeni, aby, jak twierdzi, uzyskać pełną akceptację brytyjskiego społeczeństwa. Przebywała jedynie w anglojęzycznym środowisku, które wbrew oczekiwaniom często okazywało się bardzo fałszywe. Nie do końca potrafiłam dopasować się do angielskich salonów. Często nie rozumiałam podejścia do życia miejscowych, a oni mojego. Stawało się to uciążliwe szczególnie w momentach kryzysowych, kiedy potrzebowałam wsparcia lub po prostu zwykłej rozmowy opowiada dziewczyna. Początkowo kłopoty z komunikacją z angielskimi znajomymi Magda tłumaczyła różnicą kulturową. Zabieganie o ich wsparcie w trudnych chwilach na nic się zdało najpierw mówili Magdzie, że jest malkontentką, a później zupełnie ją zignorowali. To najbardziej zabolało Polkę. Zamknęła się w sobie, zaczęła tracić kontakt ze światem zewnętrznym. Codziennie wieczorem dzwoniła jedynie do rodziny w Polsce, która namawiała ją do powrotu. Straciłam wiarę w siebie i nawet przestało mi zależeć na tym, jak wyglądam. Wieczory najchętniej spędzałam sam na sam w towarzystwie butelki wina. Na konsekwencje nie trzeba było długo czekać: zaczęłam spóźniać się do pracy i w końcu ją straciłam wspomina Magda. Dziewczyna była bezrobotna przez dwa miesiące. Stres związany z brakiem posady stał się przyczyną wielu dolegliwości: silnych bóli brzucha i karku. Umówiłam się na wizytę do lekarza, który skierował mnie na bezpłatne badania i fizjoterapię, jak również polecił regularne spotkania z psychoterapeutą. To mnie uratowało mówi Polka. Załamanie Magdy sprzed kilkunastu miesięcy bardzo ją wzmocniło. Dziś tryska energią i po- 36 nr 12 (218) 21 marca 2008

37 NASZE SPRAWY mysłami. To, czego niedawno doświadczyła traktuje jako dobrą szkołę życia. Obywatel drugiej kategorii Justyna z wykształcenia pedagog mieszkała w Anglii przez rok. Niestety brak znajomości języka nie pozwolił jej na znalezienie pracy w zawodzie. Jak większość nowo przybyłych Polaków, przez pierwsze miesiące pobytu na Wyspach imała się tymczasowych prac, aby móc opłacić czynsz. Jednak nie przynosiły jej one satysfakcji. W lokalnej restauracji fish&chips robiłam wszystko, łącznie z myciem podłóg i łazienki. Wtedy jedna z moich przełożonych sarkastycznie nazwała mnie polskim kopciuszkiem wspomina Justyna. Te obraźliwe komentarze bardzo dotknęły Polkę. Ale na jednej uwadze upokorzenia się nie skończyły Pogłębiło to brak wiary Justyny w siebie, a bariera językowa, która utrudniała jakąkolwiek komunikację, doprowadziła ją do rozpaczy. Przez kilka tygodni nie pracowała w obawie o to, że znowu spotka się z kolejną arogancją ze strony cudzoziemców. Stopniowo jej frustracja przerodziła się w ataki lęku dziewczyna bała się wyjść do sklepu czy pójść na pocztę. Zdecydowała się więc na powrót do Polski, gdzie obecnie uczęszcza na zajęcia grup terapeutycznych, pomagających odbudować poczucie własnej wartości. Może w Polsce pieniądze nie są godne, ale przynajmniej nie jest się obywatelem drugiej kategorii... mówi. Psycholog Ilona Modrzejewska na emigracyjne dołki poleca długie rozmowy. To pierwsza pomoc, jakiej możemy sobie sami udzielić. To najlepszy sposób na wyleczenie się z depresji. Nawet jeśli w pobliżu nas nie znajduje się ktoś, z kim moglibyśmy dzielić nasze troski, to alternatywą może być wyjście do ludzi, czyli np. do biblioteki, na koncert, na kurs tańca Za wszelką cenę powinno się unikać poczucia samotności. Dla tych, którym brakuje śmiałości, rozwiązaniem może być wizyta w lokalnej przychodni, w której w wyznaczonych Psycholog Ilona Modrzejewska na emigracyjne dołki poleca długie rozmowy. To pierwsza pomoc, jakiej możemy sobie sami udzielić. godzinach można skorzystać z bezpłatnych porad psychoterapeutów podsuwa pomysły psycholog Modrzejewska. Gdzie moje szczęście? Andrzej pracował w Polsce jako dziennikarz w dość prestiżowym miesięczniku popkulturalnym. Zdecydował się na wyjazd do Londynu, bo tłamsiła go polska mentalność. Sześć lat temu pełen ambicji i siły przebicia nie podejrzewał, jakie trudności napotka za granicą. Liczyłem na pracę w zawodzie. Miałem nadzieję, że zaoszczędzę trochę gotówki, pójdę na studia podyplomowe i jakoś uda mi się przebić do brytyjskich mediów. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Zamiast dziennikarstwa, uczyłem się tysiąca innych zawodów, które i tak w żadnym stopniu nie będą mi przydatne, a na studia wiecznie nie było mnie stać. Nie mówiąc o tym, że przez sześć lat nie udało mi się odłożyć złamanego centa opowiada Andrzej. Według mężczyzny pobyt w Londynie okazał się stratą czasu, a sześcioletnia pogoń za marzeniami fiaskiem. Ciągłe zmęczenie i chaotyczne życie też mu nie sprzyjały. Jego radosna natura zamieniła się w malkontenctwo. Złe samopoczucie nasilało się szczególnie podczas długich zim. Nie wystarczało wsparcie rodziny i przyjaciół. Musiałem udać się do specjalisty. Tu ludzie traktują taką pomoc zupełnie inaczej niż w Polsce. Na Wyspach to, że ktoś nie radzi sobie z emocjami nie jest wstydliwym problemem mówi Andrzej. Zdania lekarzy co do przyczyn depresji są podzielone. Coraz więcej wiemy jednak o sposobach jej leczenia. Najlepszymi i najskuteczniejszymi sposobami walki z tym schorzeniem są aktywność fizyczna, przebywanie na świeżym powietrzu i relaks. To także dobry sposób na tzw. dołki, które od czasu do czasu trapią niemal każdego z nas. Wtedy też nie mamy ochoty na nic, nie chcemy nikogo widzieć, odczuwamy wewnętrzną pustkę. Jednakże uczucia te są zazwyczaj krótkotrwałe i towarzyszą nam kilka godzin lub co najwyżej kilka dni. To właśnie odróżnia dołek od depresji. Depresyjna populacja Z danych światowego raportu epidemiologicznego wynika, że w ciągu całego życia na depresję zapada prawie 20 procent populacji. Niestety, u ponad połowy chorych na depresję i leczących się u lekarzy ogólnych choroba ta nie zostaje nigdy rozpoznana. Tymczasem najbardziej narażone są na nią osoby między 35 a 55 rokiem życia. Objawy depresji Jeśli ktoś odczuwa beznadziejność, jest pozbawiony poczucia własnej wartości, czuje się bezradny, ma poczucie winy i widzi wszystko pesymistycznie, powinien zgłosić się do lekarza. Z tymi objawami trudno walczyć samotnie. Ponadto depresji towarzyszą utrata zainteresowania pracą, nauką oraz trudności w utrzymaniu kontaktów międzyludzkich. Depresja powoduje zanik energii, bezsenność, charakterystyczne jest też budzenie się nad ranem. Pojawiają się myśli samobójcze spowodowane niemocą i poczuciem winy. Wszystkie źródła medyczne mówią, że wtedy chorobą powinien zająć się lekarz psychiatra. Gdzie szukać pomocy? Przy polskich kościołach m.in. na Ealingu i Balham organizowane są także grupy wsparcia dla osób z rodzin dysfunkcyjnych, które cierpią na depresję. Jak pomóc choremu na depresję? Staraj się unikać krytykowania lub obwiniania tej osoby za depresyjne zachowania. Nie oczekuj, że po prostu weźmie się w garść. Nie staraj się robić wszystkiego za tę osobę. Nie odsuwaj od chorego problemów rodzinnych ani nie wykluczaj go z rodzinnych dyskusji. Nie bój się zadawać pytań. Nie namawiaj tej osoby do rzucania wszelkich nałogów w trakcie wychodzenia z depresji. Nie staraj się jej nakłaniać do podejmowania jakichkolwiek ważnych życiowo decyzji (małżeństwo, rozwód, zmiana pracy, przeprowadzka) w trakcie epizodu depresyjnego. Przyjmij do wiadomości, że dana osoba jest chora i potrzebuje leczenia. Pamiętaj, że objawy depresji mogą diametralnie zmienić zachowanie człowieka. Ludzie z tym schorzeniem pesymistycznie patrzą w przyszłość i sprawiają wrażenie, jakby miotali się w sieci. 37

38 WYDARZENIA Dwoje biednych Rumunów w Londynie WOJCIECH RYNKIEWICZ Dorota Masłowska zadebiutowała na scenie londyńskiego The Soho Theatre. I choć recenzje angielskich krytyków na temat sztuki są umiarkowanie pochlebne, to i tak warto wybrać się na A couple of poor Polish speaking Romanians. Angielscy krytycy teatralni przedstawiają Dorotę Masłowską jako najwybitniejszą polską pisarkę młodego pokolenia, laureatkę nagrody Nike odpowiedniczki prestiżowej brytyjskiej nagrody literackiej Booker Prize. To dla Anglików wystarczający argument, by pójść na spektakl napisany przez Masłowską mówi Jonathan Green, student teatrologii z Londynu, który był na przedstawieniu. Sztukę będzie można oglądać do końca marca w The Soho Theatre. Nie bez echa Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku nie przeszło bez echa w Londynie. Recenzje ze spektaklu pojawiły się w najbardziej znanych brytyjskich mediach, m.in. w The Guardian, The Evening Standard i Time Out London. Zainteresowanie sztuką zarówno ze strony mediów, jak i zwykłych widzów jest naprawdę spore mówi Nicki Marsh z biura prasowego The Soho Theatre. Do tej pory obie powieści młodej pisarki Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną i Paw królowej, za którego Masłowska dostała nagrodę Nike, były z powodzeniem adaptowane na polską scenę teatralną. Teraz sztuka pisarki zmierzy się z londyńską widownią. Krytycy podkreślają, że do twórczości Masłowskiej reżyserów przyciąga język zbudowany z nawiązań do popkultury, telewizyjnego żargonu, klubowego slangu i mowy ulicy. Lisa Goldman, reżyser sztuki i jednocześnie dyrektor artystyczny The Soho Theatre, wraz z Paulem Sirretem, pracującym nad przekładem dramatu z polskiego na angielski, mieli więc twardy orzech do zgryzienia, by oddać klimat specyficznego języka Masłowskiej. Główni bohaterowie w trakcie próby przed spektaklem. Parę tytułowych Rumunów zagrali angielscy aktorzy Andrea Riseborough (Dżina) i Andrew Tiernan (Parcha) Grzegorz z Plebanii Debiutancka sztuka Masłowskiej to historia dwojga młodych ludzi, którzy po mocno zakrapianej imprezie postanawiają dla zabawy zjechać na samo dno. Na rogatkach Warszawy łapią stopa i wyruszają w szaloną podróż przez Polskę, udając parę biednych Rumunów Dżinę i Parcha. Razem z tą jazdą dokonuje się także inna zjazd z narkotycznej euforii do twardej rzeczywistości i egzystencjalnych pytań. W sztuce nie chodzi o fabułę. Akcja jest szczątkowa i ogranicza się do rozmów prowadzonych w autach i przydrożnych barach. Właściwy dramat rozgrywa się w języku, którym posługują się bohaterowie i ich rozmówcy pełnym błędów, koślawym, bełkotliwym, odsłaniającym umysłową i emocjonalną pustkę. Z czasem okazuje się, że Parcha na co dzień gra księdza w popularnej telenoweli, Dżina natomiast jest samotną matką, która zapomniała odebrać dziecko z przedszkola. Fikcja, którą dla zabawy stworzyli bohaterowie, okazuje się być ich prawdziwym życiem. Para tylko pozornie różni się od siebie w rzeczywistości łączy ją poczucie osamotnienia i odrzucenia przez całe społeczeństwo. Całkiem możliwe, że najbardziej szczęśliwą postacią świata przedstawionego w dramacie jest staruszek, który oglądając Plebanię tak bardzo zżył się z bohaterami serialu, że nie odróżnia rzeczywistości od tego, co jest fikcją. Widząc Parchę, zachowuje się tak, jakby wizytę złożył mu prawdziwy ksiądz Grzegorz. Krytyka po angielsku Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku miało swoją premierę w warszawskim Teatrze Rozmaitości. Dorota Masłowska napisała ten dramat na specjalne zamówienie Grzegorza Jarzyny, dyrektora tego teatru. Sztukę wyreżyserował Przemysław Wojcieszek. W rolach głównych wystąpiła Roma Gąsiorowska jako Dżina i Eryk Lubos jako Parcha. To pierwszy manifest pokolenia urodzonego w latach 80. mówił o sztuce Doroty Masłowskiej reżyser Przemysław Wojcieszek. To jest do pewnego stopnia historia o marnowaniu młodości, o ogromnej energii, która bije od tych młodych ludzi, a która ucieka gdzieś bezpowrotnie dodał. Sztukę przyjęto w Polsce z umiarkowanym optymizmem. Na Wyspach Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku również spotkało się ze średnio przychylnym przyjęciem ze strony tutejszych krytyków teatralnych. Natomiast szczególnie chwalono grę aktorów. W rolę Dżiny wcieliła się Andrea Riseborough, jej kompana Parchę zagrał Andrew Tiernan. Zena Alkayat w recenzji w dzienniku Metro wyróżniła Andreę Riseborough jako Dżinę. Zdaniem Lyn Gardner, dziennikarki działu kultury The Guardian, sztuka najwyraźniej straciła na tłumaczeniu jej na angielski, bo kilka razy widz gubił wątek. W swojej recenzji Gardner podkreśliła, że gorzki humor dramatu niczego nie wnosi do spektaklu. Mimo wszystko krytyka ta nie powinna zniechęcać polskiej widowni, bo wystawiany w dzielnicy Soho spektakl pozwala dostrzec typowe polskie zwyczaje i zachowania z perspektywy Londynu. 38 nr 12 (218) 21 marca 2008

39 WYDARZENIA Polskie łzy Syberii FILIP CUPRYCH Przywykniecie, a jak nie... to zdechniecie to cytat z filmu dokumentalnego Zapomniana Odyseja Jagny Wright i Anety Naszyńskiej, który doskonale opisuje dolę polskich zesłańców na Syberii. Projekcja filmu odbyła się w niedzielę w polskim kościele na Devonii. Była pierwszym z cyklu spotkań, których celem jest przybliżanie młodym, współczesnym emigrantom tych wydarzeń z polskiej historii, które przez lata były fałszowane i przemilczane. Organizatorami odbywających się co 2 miesiące spotkań jest Polska Misja Katolicka w Anglii i Walii. W niedzielnej imprezie pod hasłem Polskie łzy Syberii wzięli udział byli Sybiracy, wśród których znaleźli się m.in. Andrzej Polniaszek, Wanda Zwierzyńska oraz Józef Szumski. W wypełnionej po brzegi sali kościoła na Devonii dzielili się swoimi wspomnieniami z uczestnikami spotkania. Gościem specjalnym była Irena Anders, wdowa po generale Władysławie Andersie. Prochem na czole Film Zapomniana Odyseja, który zaprezentowano na początku spotkania, wstrząsnął wszystkimi. Jego bohaterowie opowiadali o swoich przeżyciach i tragediach związanych z deportacją na Syberię. Jak się jednak okazało, Sybir to nie tylko rok Polaków już XVIII wieku zsyłano w ten specyficzny rejon świata o powierzchni blisko 12 milionów kilometrów kwadratowych. Rozbiory Polski, Targowica, Powstanie Kościuszkowskie, Listopadowe i Styczniowe przy każdym z tych wydarzeń znaleźć można wzmianki o masowych wysiedleniach na Sybir. Doświadczył ich m.in. wspomniany podczas niedzielnego spotkania Aleksander Sochaczewski (ur. 1843), który jako 18-latek został skazany za działalność antycarską. W ostatniej chwili cudem uniknął kary śmierci, którą, zamieniono na 22 lata pracy w kopalni soli na Syberii. Późniejszy zbieg okoliczności sprawił, że zamiast wydobywać sól, nakazano mu uczyć córkę komendanta obozu... malować. Z czasem Sochaczewski opuścił obóz. Zmarł w wieku 80 lat, w Wiedniu. Dziś około 130 jego prac można oglądać w słynnym Pawilonie X Cytadeli Warszawskiej. Jednak wielu z 1,7 miliona Polaków wysiedlonych w 1940 roku od Uralu po Ocean Spokojny, nie podzieliło losu Sochaczewskiego. Wielu, których deportowano tam dożywotnio, szybko umierało, nie mogąc przystosować się do niezwykle Wdowa po generale Andersie (w środku) Irena Anders była honorowym gościem spotkania surowych warunków życia i katorżniczej pracy. Niewiele dziś osób wie, że wysiedleni na Sybir nosili na czołach wytatuowane słowo KAT (od rosyjskiego słowa katorżnik ), które wycinali im strażnicy obozu, po czym w otwarte rany wcierali proch strzelniczy. Tragedie związane z zsyłkami nie dotyczyły tylko dorosłych Polaków. Najbardziej wstrząsające są historie związane z dziećmi. One też trafiały do obozów na Syberii. Wystarczy wspomnieć, że ich masowe deportacje miały miejsce między 21 a 23 czerwca 1941 roku. Rosjanie wywozili je tam po to, by wychować je w duchu sowieckiego patriotyzmu. Te dzieci nigdy nie wróciły do swoich bliskich. Podczas niedzielnego spotkania byli zesłańcy podkreślali jedno: Wiara w Boga trzymała nas przy życiu. Kto stracił wiarę w Boga i w siebie, umierał w ciągu kilku dni. Powrotu nie było! Punktem zwrotnym w historii każdego Sybiraka miał być rok 1941, kiedy to hitlerowskie Niemcy napadły na Związek Radziecki. Polscy więźniowie uzyskali amnestię, a generał Władysław Anders dostał zgodę Stalina na utworzenie polskiej armii. Paradoksalnie, władze ZSRR potrzebowały dodatkowych sił do walki ze wspólnym już wtedy wrogiem. Ci, którzy przeżyli zesłanie dołączyli do Andersa i stworzyli tzw. Drugi Korpus. Poprzez Iran trafili na front w Afryce i we Włoszech. Niewielu pamięta dziś, że to Armia Andersa zdobyła Monte Casino. To właśnie dwa dni po bitwie Irena Anders po raz pierwszy wykonała tak dobrze dziś znaną pieśń Czerwone maki na Monte Casino. Po śmierci generała Andersa jego żołnierze byli skazani sami na siebie. To on, tworząc armię, dał im wiarę w przyszłość i nowy sens życia. Generał Anders zmarł 16 lat po bitwie o Monte Casino. Jego żołnierze, którzy przeżyli wojnę nie byli jednak uznawani za bohaterów. Po demobilizacji większość z nich osiedliła się w Wielkiej Brytanii. W sumie zamieszkało tu około 250 tysięcy Sybiraków. Do socjalistycznej Polski nie mieli powrotu tam czekał ich wyrok śmierci, a w najlepszym przypadku więzienie. W Londynie do dziś mieszka także Irena Anders, która wciąż wspomina męża jako cudownego i troskliwego, kochającego ojca, uwielbiającego życie człowieka, a przede wszystkim patriotę, który cierpiał równie mocno tak walcząc o słuszną sprawę, jak i nie mogąc wrócić do swojego rodzinnego kraju. Cel niedzielnego spotkania był jeden: pokazać młodemu pokoleniu prawdziwą historię, o której często nie ma ono właściwego wyobrażenia. Ważne było także, by wspólnie znaleźć odpowiedź na pytanie: dlaczego żołnierze Andersa nie wrócili do Polski. Riposta, choć bardzo prosta, zawsze będzie niezrozumiała dla każdego, kto nie stanął twarzą w twarz z tymi, co przeżyli Sybir. Niestety oni nie mogli i nie mieli, do czego wracać. 39

40 MAMA NA WYSPACH Wasze fotki Zdjęcia można przesyłać pocztą na adres redakcji: Cześć! Mam na imię Nicole i mam 2 miesiące. Tatuś nazywa mnie kaczuszką. Pozdrawiam moich rodziców, rodzinkę, wujków Artura i Ziunka, z którymi mieszkam. Mam na imię Klaudiusz. Skończyłem 7 tygodni. Pozdrawiam wszystkich zapracowanych rodaków. 48 Haven Green, Ealing London W5 2NX, lub mailem na adres: dziecko@goniec.com Fotografie opublikowane w magazynie można też zobaczyć na dziecko@goniec.com skrzynka kontaktowa ANNA KORCZ Droga Redakcjo! Od ponad roku jestem zatrudniona przez agencję w tej samej fabryce. Obecnie jestem w 22. tygodniu ciąży. Jednak niedługo wracam na stałe do Polski. Moj partner chce zostać w Wielkiej Brytanii do czerwca. Czy w takim przypadku agencja będzie mi wypłacać Statutory Maternity oraz co z Maternity Allowance? Magdalena Droga Magdaleno! Decyzja o powrocie do kraju nie ma wpływu na przyznawanie zasiłków macierzyńskich. W takiej sytuacji jednak musisz poinformować swojego pracodawcę, że już nie wrócisz do pracy oraz wystąpić o Maternity Allowance. Powinnaś również uzyskać zgodę JobCentre Plus lub Social Security Office na pobieranie zasiłku poza granicami Wielkiej Brytanii. Więcej na ten temat znajdziesz na stronie internetowej: sa29/benefits_03.asp. Jeśli zabierzesz ze sobą Europejską Kartę Ubezpieczenia Zdrowotnego (European Health Insurance Card), będziesz miała zagwarantowaną bezpłatną opiekę zdrowotną w obrębie całej Unii Europejskiej. Powinnaś również wystąpić o formularz E112, który będzie uprawniał Cię do bezpłatnego porodu oraz do poporodowej opieki zdrowotnej. Możesz to zrobić listownie, dokładnie opisując powód, dla którego chcesz urodzić w Polsce. Musisz również załączyć: oryginalny certyfikat MATB1 lub list od położnej wskazujący planowaną datę porodu, NHS lub Insurance Number, swoją datę urodzenia, pełen angielski adres oraz datę podróży, adres w Polsce, pod którym masz zamiar mieszkać oraz planowaną datę powrotu. Wyjaśnienie wraz z kompletem dokumentów powinnaś wysłać do Medical Benefits (E-Forms Team), DWP, International Pension Centre, Room TC001, Tyneview Park,Whitley Road, Newcastle upon Tyne, NE98 1BA z dopiskiem Medical benefits administer the E112 system on behalf of the Department of Health. Pozdrawiam i życzę powodzenia. Witam! Od roku pracuję w Anglii. Nie posiadam WRS-u, ale mam NIN i umowę o pracę. Chciałam się dowiedzieć, czy będą należeć mi się benefity na dziecko i jaką pomoc medyczną i socjalną uzyskam w czasie ciąży i po urodzeniu dziecka? Jak będzie wyglądała sprawa mojego urlopu (moje wynagrodzenie jest co tydzień inne, gdyż pracuję w restauracji)? Czy mogę starać się o mieszkanie socjalne? Z góry dziękuję za odpowiedź. Kamila Droga Kamilo! Polacy zatrudnieni w Wielkiej Brytanii mają obowiązek rejestracji w Home Office w ciągu miesiąca od rozpoczęcia nowej pracy. Ty tego nie zrobiłaś, więc Twój stosunek pracy stał się nielegalny. Obawiam się, że w tym przypadku możesz nie otrzymać zasiłków. Jedynym rozwiązaniem będzie natychmiastowe wysłanie wniosku o rejestrację do Home Office. Znajdziesz go na stronie homeoffice.gov.uk/sitecontent/applicationforms/ wrs/formwrs. Jeśli chodzi o zasiłki, to w zależności od tego, czy zamierzasz wrócić do pracy czy też nie otrzymasz Statutory Maternity Pay lub Maternity Allowance. Na dziecko zostanie Ci przyznany Child Benefit (Ł18.10 tygodniowo) i zależne od dochodu Sure Start Maternity Grant (jednorazowe Ł500) oraz Child Tax Credit. Jeśli jesteście rodziną o niskim dochodzie, możecie również wystąpić o dofinansowanie do mieszkania (Housing Benefit). Możecie także zapisać się w lokalnym Housing Office na listę oczekujących na mieszkanie. Co do opieki medycznej, to w Wielkiej Brytanii jest ona darmowa. Dodatkowo przez okres ciąży, aż do czasu, gdy dziecko ukończy rok nie zapłacisz za leki oraz za opiekę dentystyczną. Więcej informacji znajdziesz na stronie internetowej Gońca Polskiego Podyskutuj na forum o dzieciach z innymi rodzicami. Poszukaj innych mam, które mieszkają w okolicy. Sprzedaj, kup, oddaj za darmo artykuły dziedzięce. Dodaj swoje ogłoszenia. Gońca Polskiego i Cartoon Network Dla wszystkich dzieci uwielbiających przygody Scooby Doo,Supermocnych Chłopaków, Dextera i innych bohaterów, mamy super niespodziankę! W każdym tygodniu losujemy 5 komiksów - magazynów (w j.polskim) Scooby Doo i Cartoon Network z prezentem niespodzianką! Wystarczy zadzwonić pod numer Nagrody czekają w naszej redakcji! 40 nr 12 (218) 21 marca 2008

41 ???? W Mamie na Wyspach znajdziesz między innymi... Bezpłatne porady psychologiczne* Dyżury na forum portalu Goniec.com: Psycholog ogólny: wtorek godz Psycholog dziecięcy: czwartek godz Galerię Rodzinną Fotografie wraz z krótkim opisem należy przysyłać na adres mama@mail.goniec.com. Wymiary zdjęcia nie mogą być mniejsze niż 550 x 380 px. Preferowany format zdjęć to JPG. Ogłoszenia Poszukaj innych mam, które mieszkają w okolicy. Sprzedaj, kup, oddaj za darmo artykuły dziecięce. Dodaj swoje ogłoszenie. 41

42 ROZRYWKA Sudoku Rozwiązywanie SUDOKU nie wymaga wykonywania żadnych matematycznych działań, niezbędna jest natomiast cierpliwość, spostrzegawczość oraz umiejętność logicznego myślenia. Rozwiązywanie SUDOKU polega na wpisaniu do diagramu brakujących cyfr w taki sposób, aby w każdym poziomym rzędzie i w każdej pionowej kolumnie oraz w każdym małym kwadracie 3x3 kratki (o pogrubionych bokach) znalazły się wszystkie cyfry od 1 do 9. Każda z cyfr w rzędzie, w kolumnie czy w małym kwadracie może być wpisana tylko raz. Jan Bartoszek 42 nr 12 (218) 21 marca 2008

43 KONKURS KOLEKCJONER KOŚCI Jeffery Deaver W Nowym Jorku giną ludzie. Dopóki są to bezdomni, policja działa dosyć opieszale, gdy jednak ofiarą szaleńca padają tak zwani praworządni obywatele, wybucha panika. Morderca pozostaje nieuchwytny. W tej sytuacji może pomóc tylko jeden człowiek, Lincoln Rhyme błyskotliwy kryminalistyk, znany czytelnikom z powieści Tańczący Trumniarz. Sparaliżowany Rhyme wraz z detektyw Amelią Sachs podejmują śledztwo. Zabójca prowadzi z nimi swoistą grę, podrzucając informacje, które mają wskazać miejsce ukrycia następnej ofiary. Rozpoczyna się wyścig z czasem, a jego stawką jest ludzkie życie. Kolekcjoner kości to pełna napięcia i grozy bestsellerowa powieść Jeffery ego Deavera, na której oparto scenariusz znakomitego thrillera pod tym samym tytułem. K n s s g n Do wygrania 5 książek Wystarczy zadzwonić pod numer w piątek, godz. 14:00 i podać hasło POLISH BOOKS Nagrody czekają na pierwszych 5-ciu zwycięzców! poleca film tygodnia B.C. reż. Roland Emmerich USA, 2008 Twórca wielkich widowisk filmowych, takich jak Dzień Niepodległości, Pojutrze ponownie stanął za kamerą. Celem nie było jednak przedstawienie wizji przyszłości, ale spojrzenie wstecz. Jakieś 12 tysięcy lat Zmierzch epoki lodowcowej. Młody myśliwy wyrusza na poszukiwanie wybranki swojego serca, porwanej z wioski przez tajemniczych wojowników. Wędrując z grupką towarzyszy, nie jest świadomy, jakie niebezpieczeństwa czekają na nich poza ich terytorium. Tymczasem przyjdzie im się zmierzyć nie tylko z siłami natury, dzikimi zwierzętami, ale także z czymś większym. Z cywilizacją, o której istnieniu i potędze żaden z nich nie miał pojęcia. Główny bohater będzie miał zaś do spełnienia ważniejsze zadanie, niż tylko uratowanie swojej ukochanej. W jego rękach znajdzie się bowiem los jego całego świata... Wizja epoki lodowcowej autorstwa Rolanda Emmericha w niczym nie przypomina surowej Walki o ogień. Nie ma też kontrowersyjnej brutalności Apocalypto, bo jest to przecież film przeznaczony dla masowego odbiorcy. Efekty wizualne, jak przystało na Hollywood, są dopracowane w każdym szczególe. Futro mamutów jest zapewne doskonalsze niż w rzeczywistości, a kły tygrysów szablozębnych są ogromne i błyszczące. Mieszkańcy prehistorycznej krainy mają wyjątkowo, jak na swoje czasy wypielęgnowany zarost na twarzy, zęby i skórę. Ale nie jest to dokument zrealizowany przez BBC czy lekcja historii kultury starożytnej, tylko produkt amerykańskiej fabryki snów. I tak właśnie należy oglądać ten film. Jako widowisko rozrywkowe B.C. bardzo dobrze spełnia swoją rolę. Jest rozmach, są świetne efekty specjalne. Film trzyma w napięciu, potrafi wciągnąć, wzruszyć, przestraszyć. Historia ma uniwersalne przesłanie moralne: opowiada o przyjaźni, miłości, rodzinie i męstwie. Jednak autorom nie udało się przekazać nic odkrywczego w tych tematach. Jest również szczypta humoru, choć momentami zupełnie niezamierzona przez twórców. Starsi i wymagający widzowie mogą momentami nudzić się, natomiast młodzież oraz fani kina pełnego wizualnych fajerwerków będą usatysfakcjonowani. Radosław Folta, Radio Goniec RGFM Radiowy Goniec Filmowy na antenie Radia Goniec RGFM w każdy piątek po Audycji można posłuchać na portalu KANAŁY TEMATYCZNE Nowa jakość radia cyfrowego. Sam wybierasz co lubisz. Sam wybierasz czego i kiedy słuchasz. TYLKO DLA WAS NA ŻYWO: SERWISY INFORMACYJNE NEWSY: o pełnej godzinie od 7.00 do (skróty informacji 10 min przed pełną) TRAFFIC: 7.30 / 8.30 / 9.30 / / / / EKONOMICZNE: KULTURALNE: / SPORTOWE: / RGFM ROCK RGFM DANCE RGFM CLASSIC RGFM R n B RGFM CLUB RGFM POLSKI PROGRAMY AUTORSKIE RGFM music awards: codziennie po Tygodniowy Goniec Filmowy: co piątek po Perły z lamusa?! Hity lat 60 90: co sobotę od 9.00 RGFM JAZZ RGFM OLDIES RGFM CHILLOUT RGFM POP RGFM ROMANTIC RGFM - 13 kanałów - 24/7 - na RGFM METAL KONKURSY z nagrodami Dziecinnie Proste: co poniedziałek od 8.00 Wojna Światów: co wtorek po Agent RGFM: co sobotę od 9.00 RGFM - LIVE 43

44 POLSKI LONDYN Najnowsze informacje kulturalne codziennie o godz i na antenie RGFM Fisz Emade & Tworzywo 6 kwietnia fot. Krzysztof Świderski (PAP) Kabaret Skeczów Męczących 5 6 kwietnia Kabaret Skeczów Męczących powstał na początku 2003 roku w Kielcach. Nazwa ta kryje formację dynamicznego, spontanicznego aktorstwa, grupę ironiczno-skandalicznej sztuki wokalnej oraz specjalistów do spraw rozbawiania każdej publiczności w jednym. KSM mimo młodego wieku doskonale radzi sobie na polskiej scenie kabaretu, zdobywając coraz większą popularność i uznanie wśród publiczności. Izrael plus goście 12 kwietnia W niedzielę, 6 kwietnia na scenie londyńskiego Klubu Cargo zagra Fisz Emade&Tworzywo. Muzycy już po raz trzeci wystąpią w stolicy Anglii. Jako support zagra przed nimi londyński skład hip-hopowy Skill Mega. Projekty Fisha i Emade od lat uchodzą za symbol muzycznego eklektyzmu i artystycznego wysublimowania. Artyści czerpią z soulu, jazzu i czarnej muzyki. Mimo to styl braci zachowuje swoją unikatową charakterystykę. Fisza można rozpoznać po szczerym, osobistym i skrajnie indywidualnym przekazie. Emade to subtelne, jazzowo-chilloutowe brzmienia. Bracia Fish i Emade wydali siedem płyt. Już za swój pierwszy krążek Fisz zdobył nominację do Nagrody Akademii Fonograficznej Fryderyk 2000 w kategorii Debiut Roku oraz Album Roku Rap & Hip-Hop. Grupa zagrała do tej pory na kilkuset koncertach, m.in. w Dublinie, Marsylii, Wiedniu, Budapeszcie, Pradze, Paryżu i oczywiście w Londynie. Muzycy mają w swojej kolekcji wiele nagród, mi.n. prestiżowy Paszport Polityki. 6 kwietnia, od godz , Klub Cargo, 83 Rivington Street, EC2 3AY, metro: Old Street. Bilety w cenie: Ł12 (przedsprzedaż), Ł15 ( w dniu koncertu) dostępne na stronie: oraz w polskich sklepach na terenie całego Londynu. fot. Piotr Polak (PAP) 5 6 kwietnia, w sobotę godz , w niedzielę godz.16.00, Sala Teatralna POSK-u, King Street, Hammersmith, Londyn, W6 0RF, metro: Ravenscourt Park. Bilety: Ł14 Ł16. Wcześniejsze rezerwacje biletów od 5 marca, tel lub Więcej na Kabaret OT.TO kwietnia Andrzej Piekarczyk, Andrzej Tomanek i Wiesław Tupaczewski, czyli w skrócie OT.TO to jeden z pierwszych polskich kabaretów eksploatujący inne niż polityka rejony absurdu. Grupa powstała w 1987 roku. Na początku pojawiała się gościnnie w Kabarecie pod Egidą Jana Pietrzaka, by od 1990 roku występować jako OT.TO. Satyrycy stworzyli nową jakość w polskiej rozrywce, czyli kabaret bazujący na bezpośrednim kontakcie z widzem, a także tak dużo śpiewający kwietnia, sobota godz , niedziela godz , King Street, Hammersmith, Londyn, W6 0RF, metro: Ravenscourt Park. Informacja i rezerwacja biletów: Ewa Becla, tel lub na stronie internetowej www. evabecla.com. fot. Teodor Walczak (PAP) Podczas koncertu w Londynie z Izraelem zagrają Mad Professor Ariwa Dub Live Show, Earl 16, Kinior&Makaruk. Izrael to legendarny skład reggae/rockers z Warszawy, pionierzy muzyki reggae w Polsce. Niesamowita energia koncertowa oraz nabyte przez lata doświadczenie czynią skład grupy jednym z najlepszych zespołów na polskiej scenie muzycznej. Piosenki śpiewane po polsku i angielsku sprawiają, że przekaz zespołu jest uniwersalny i łatwy w odbiorze dla wszystkich. Zespół przez lata wypracował swój oryginalny styl łączący reggae, rock, jazz, punk, tworząc eklektyczną i ekumeniczną mieszankę. Grupa obchodzi w tym roku 25. urodziny! Koncert w Londynie będzie bardzo specjalną, nocną imprezą, podczas której oprócz grupy Izrael wystąpi ojciec muzyki dub Mad Professor (znany z niezliczonych produkcji reggae/ dub, założyciel Ariwa Studio, współpracujący m.in. z Massive Attack i Lee) ze specjalnym show na żywo w towarzystwie muzyków z Ariwa Studio. Kolejną niespodzianką będzie występ wokalisty Earl 16. Na imprezie pojawi się też jazzowo- -ambientowy duet Kinior & Makaruk. 12 kwietnia, godz.21.00, Klub Mass, St. Matthews Church, Brixton Hill, SW2 1JF, metro: Brixton. Bilety: Ł17 (w przedsprzedaży), Ł20 w dniu koncertu. Więcej informacji na www. megayoga.co.uk, Jerzy Połomski koncert jubileuszowy kwietnia Cała sala śpiewa, Woziwoda, Komu piosenkę?, Daj, Bo z dziewczynami chyba każdy słyszał przynajmniej raz którąś z piosenek Jerzego Połomskiego. Amatorzy talentu tego wybitnego polskiego piosenkarza i aktora będą mieli szansę, by posłuchać go na żywo na koncercie jubileuszowym w POSK-u. Występ uczci 50-lecie kariery scenicznej Jerzego Połomskiego kwietnia, sobota godz i niedziela 16.00, POSK, King Street, Hammersmith, Londyn, W6 0RF, metro: Ravenscourt Park lub Hammersmith. Informacje i rezerwacja biletów: Jurek Jarosz, tel fot. Jacek Bednarczyk (PAP) Polska impreza bar-klub Zulus, 4 Fulham High Street, SW6 3LQ, (metro: Putney Bridge), w każdy piątek od godz Info: i na stronie: STAŁE POLSKIE IMPREZY Polska impreza night club Charlie Browns, 242 High Road, Wood Green (metro: Wood Green), w każdy piątek od godz do 4.00, panie wstęp wolny przed Info: , i na stronie Polska impreza Club Q, 475 High Road, Leyton (metro: Leyton, autobus: 69, 97), w każdy piątek i sobotę od godz do Info: , Polskie imprezy Klub Orła Białego, 211 Balham High Road, SW17 7BQ, metro: Balham. Karaoke (czw, 20-23), dyskoteka (pt, 21-2), dyskoteka Złote Przeboje lub występ zespołu (sb, od 20-2). Info: i na stronie 44 nr 12 (218) 21 marca 2008 Polska dyskoteka Corks Wine Bar, 28 Binney Street, przy Oxford Street (metro: Bond Street), w każdy wt i czw od godz Info: Polski wieczór z DJ-em pub The Windmill, 50 High Street, Acton (metro: Acton Town), w każdy czwartek, piątek i niedzielę od godz do Info: więcej na

45 FELIETON Wpadam w słowo... ANDA MACBRIDE Imigranci spoza Unii, którzy chcą osiedlić się na Wyspach, muszą zdawać egzamin z brytyjskości. Narzekają, że na tak trudne pytania potrafiłoby odpowiedzieć tylko niewielu rodowitych Anglików. Ale, czy wyuczenie się na pamięć imion królów z dynastii Tudorów zrobi z cudzoziemca Brytyjczyka? A kto w ogóle jest Brytyjczykiem? Jest nim ten, kto urodził się i mieszka w Wielkiej Brytanii. Czy na pewno? Sam koncept brytyjskości begs the question zakłada prawdziwość, która nie została udowodniona. Warto zatrzymać się na chwilę przy popularnym zwrocie to beg the question, który dziś często jest używany niepoprawnie nawet przez brytyjskich dziennikarzy. Odnosi się on prawidłowo do błędnego sposobu rozumowania widocznego np. w sformułowaniach takich jak: lying is wrong because we ought always to tell the truth (nie należy kłamać, bo zawsze powinniśmy mówić prawdę) albo: democracy is the best form of government because the majority is always right (demokracja jest najlepsza, bo większość zawsze ma rację). Widać tu myślenie w kółko, polskie masło maślane taki wywód nie ma sensu, jak dawno temu pokazał Arystoteles, nazywając ten błąd logiczny petitio principii, gdzie przesłankę utożsamia się z wnioskiem. I don t like him because he isn t nice (nie lubię go, bo nie jest miły) to jeszcze jeden przykład takiego logicznego błędnego koła a vicious circle. W mowie potocznej Anglicy często używają tego zwrotu w innym znaczeniu, mając na myśli po prostu, że w danej kwestii nasuwa się jakieś pytanie, bo nie jest ona tak oczywista, jakby się mogło wydawać. The concept of Britishness begs the question w obu znaczeniach tego zwrotu: zarówno dlatego, że przychodzi na myśl pytanie, kto właściwie jest Brytyjczykiem i dlatego, że brytyjski rząd niedawno zdecydował się zrewidować pojęcie brytyjskości, która wbrew pozorom nie jest oczywistą oczywistością. Wobec napływu rzesz nowych imigrantów, w ciągu kilku ostatnich lat zaszła dramatyczna potrzeba zdefiniowania i uproszczenia spraw prawnych związanych z pojęciem obywatelstwa. Na polecenie premiera, lord Goldsmith napisał właśnie raport zatytułowany Citizenship: Our Common Bond ( Obywatelstwo: nasza wspólna więź ). Już samo użycie słowa citizen obywatel (które Polacy uważają za oczywiste take it for granted po latach komunizmu, podczas których posterunkowy tak właśnie zwracał się do pijanego przechodnia) jest ciekawą innowacją ostatnich kilku lat. Przedtem w oficjalnych dokumentach używano określenia a Commonwealth citizen, ale w odniesieniu do rodowitych mieszkańców Wysp posługiwano się zwrotem a British subject poddany brytyjski, co nawiązywało do monarchii. Demokratyczne pojęcie a citizen kojarzyło się raczej z Ameryką krajem utworzonym przez imigrantów z całego świata w oparciu o konstytucję nadającą wszystkim równe prawa. Tymczasem w Wielkiej Brytanii istnieje dziś aż sześć różnych kategorii obywatela o nie do końca sprecyzowanych powinnościach i uprawnieniach. Niektórzy mają prawo do stałego pobytu: permanent residence albo tzw. leave to remain (prawo do pozostania). Inni, np. obywatele państw członkowskich Unii mogą starać się o pobyt stały po pięciu latach bytności na Wyspach. Teoretycznie mają też prawo do uzyskania paszportu. Toczą się wszakże spory o to, czy paszport brytyjski przysługuje komuś, kto nie włada językiem tego kraju, mimo że w nim mieszka? Padła propozycja, że uczniowie w szkołach powinni przysięgać allegiance to the Queen lojalność królowej, ale istotnie powinni co najmniej mówić tym samym językiem co ona Lord Goldsmith definiuje citizenship obywatelstwo jako układ, w którym jednostka zapewnia lojalność państwu w zamian za prawa i opiekę. Obywatel ma obowiązki responsibilities i powinności liabilities (np. płacenie podatków), ale i civic rights prawa obywatelskie. Państwo opiekuńcze oferuje dziś obywatelowi o wiele więcej niż kiedyś, ale oferta oparta jest na general consensus ogólnej zgodzie wszystkich obywateli na produktywne branie udziału w działalności organizmu państwowego. Skoro jesteśmy na Wyspach, poczujmy się Brytyjczykami. Pierwszy krok to dobre opanowanie języka. Potem możemy już brać udział w życiu politycznym, żeby na przykład tłumaczyć Gordonowi Brownowi, że śpiewanie hymnu narodowego Rule, Britannia z ręką na sercu, jak to czynią Amerykanie (a padła taka propozycja), jest bardzo niebrytyjskie. It won t catch on! To się nie przyjmie. Ale przysięganie lojalności królowej czemu nie? Polacy kochają monarchię 45